FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Across the Airwaves [T] [NZ] [+18] chap 1-10 - 30.06 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Śro 18:00, 16 Gru 2009 Powrót do góry

Hej, Krisenhn Wink
Znowu narobiłam zaległości. Ale postanowiłam nadrobić trzy rozdział jednego z moich ulubionych opowiadań Wink

Cieszę się, że są jakieś piosenki. Jakoś nie lubię tak czytać bez nich. Kiedyś mnie rozpraszały, a teraz pozwalają poczuć klimat.

ROZDZIAŁ 6
Cytat:
Z jednym, ostatnim, głębokim oddechem i ostatnim wdechem zapachu Edwarda, zasnęłam.

A to tu po co?
Cytat:
I po raz pierwszy w ciągu kilku lat, przespałam całą noc.

I tu?
Cytat:
Za wcześnie, jęknęłam w duchu.

Za wcześnie jęknęła czy "za wcześnie" jęknęła? Laughing
Jeżeli ona jęknęła w duchu tymi słowami ("za wcześnie"), to daj to lepiej pochyłym. A jeżeli za wcześnie jęknęła, to niepotrzebny przecinek.
Cytat:
Uniosłam głowę i ujrzałam go, leżącego w całkowitym spokoju, obok mnie

Nie powiedziałabym, że to wtrącenie.
Cytat:
Wszystko, czego chciałam, to leżeć tutaj w ramionach Edwarda

Zabrakło przecinka.
Cytat:
Nie, nie było mowy, że mogłam mu ją zostawić

Nie gra mi to zdanie.
Nie, nie było mowy, żebym mu ją zostawiła.
Cytat:
Stare uczucie nieidealności, które odczuwałam przez całe moje życie, powoli we mnie rosło

Zabrakło przecinka Wink
Cytat:
W końcu, wyciągając telefon z głębi mojej masywnej torby, uniosłam wyświetlacz, aby spojrzeć, kto dzwoni.

Wygląda to tak, jakby patrzyła na sam wyświetlacz, już wyciągając telefon z torby. Dziwne.
W końcu wyciągnęłam telefon z mojej masywnej torby i uniosłam go, by spojrzeć, kto dzwoni.
_________________

Em no... No trochę jestem w szoku. Szkoda mi trochę Belli. Ale nie do końca. Nie podoba mi się jej reakcja. Dlaczego z góry przesądziła, że Edward chciał się z nią tylko przespać?! To idiotyczne. Mogła zostawić mu tę kartkę i tyle. Tak się dogadywali, tak było jej dobrze, że od razu stwierdziła, że pomyśli, iż jest łatwą laską, którą może tylko przelecieć? Bez sensu. Nie wiem, po co został wprowadzony ten wątek. Żeby pokazać, jaka to Belle jest słabą panikarą? Hm, no zobaczymy, co będzie dalej.
________________
________________

ROZDZIAŁ 7

Już podoba mi się zaproponowana piosenka. Jakaś wesoła melodia. Czyli się wszystko ułoży?

Cytat:
Zacząłem nucić melodię, która leciała w mojej głowie, odkąd pierwszy raz ją spotkałem

przecinek
Cytat:
Tak samo sposób, w jaki jej brązowe włosy okrywały jej buzię i spływały po ramionach.

j/w
Cytat:
- Nie odchodź – wyszeptała.
(...)
- Nie, żebym mógł to zrobić – powiedziałem powoli.

A w poprzednim rozdziale było "oczywiście" Shocked
Cytat:
- Tak. Naprawdę chciałbym, abyś ją po prostu zostawiła, zamiast wyrzuciła.

Przecinek
________________

Hm, caly czas uważam, że to wszystko dzieje się trochę za szybko. Ja rozumiem, że niektórzy potrafią pójść do łóżka nawet wtedy, gdy znają chłopaka minutę, godzinę czy dzień, ale jakoś nie pasuje mi to do Belli. Jakoś wydawała mi się spokojna, opanowana, nieśmiała. Gdy słuchała radio i rozplywała się nad głosem Edwarda, była urocza, ale nigdy nie powiedziałabym, że przełamie się tak szybko.
Cóż, co do rozdziału... Ja uważam, że WPIERW się poznaje człowieka, a PÓŹNIEJ idzie się z nim do łóżka.

_______________
_______________
ROZDZIAŁ 8

O, piosenka. I już mi się podoba. Lubię takie spokojnie zaczynające się. Myślę, że rozdział też taki będzie.

A rozdział taaaki długi...
Cóż, mam nadzieję, że mnie w pełni zaspokoi Laughing

Cytat:
krzycząc: „Edward Cullen lubi mnie, Bellę Swan! Haha!”.

Cytując wypowiedź, czy robiąc coś w tym stylu, stawiamy dwukropek.
Cytat:
- Zakręcasz włosy dookoła palca – stwierdziła. – Widzisz?
Spojrzałam na lewą dłoń. Rzeczywiście owijała się dookoła jednego z kosmyków.

To dłoń się owijała wokół palca czy palec wokół włosów?
Cytat:
Nie potrzebowałam marznąć, aby zrobić wrażenie na Edwardzie.

Jest w oryginale "need", co przetłumaczyłaś na "potrzebowałam"? To nie zawsze to oznacza. Lepiej: chciałam czy musiałam.
Cytat:
Gdy wyszłam z mojego pokoju, ona czekała na mnie ze skrzyżowanymi ramionami.

Zauważyłam, ze często używasz zaimków. Gdy wiadomo, o kogo chodzi, nie ma potrzeby wrzucac je w każde zdanie, by usunąć imię czy powtórzenie. Naprawdę.
Cytat:
Sposób, w jaki poruszały się w dół mojej szyi i pozostawały na dłużej w zgięciu.

Cytat:
Czy doszłam do dobrego mieszkania?

Dziwnie to brzmi. Może lepiej odpowiedniego?
_________________
Cytat:
- Kochanie, wróci... O MÓJ BOŻE! Moje dziewicze oczy!

Laughing Laughing Laughing

Uwielbiam Emmetta, ale czy musiał zapsuć taką chwilę?!
Emmett! Ta, bardzo Ci wierzę w te Twoje dziewicze oczy.

Lubię to opowiadanie. Jest lekko przetłumaczone, dobrze mi się czyta. Mimo szybkiego rozwoju akcji, mam nadzieję, że autorce nie zabraknie pomysłu. Zbiło mnie z tropu: "Kochanie, wróciłem". Kochanie? Facet do faceta? Omg Laughing

Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział,
Rath


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
villemo
Wilkołak



Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wzgórze czarownic

PostWysłany: Śro 18:22, 16 Gru 2009 Powrót do góry

Hahaha... Akcja z Emmetem bezcenna ;D Trochę szkoda, że Edward odskoczył od Belli jak oparzony.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Czw 10:58, 17 Gru 2009 Powrót do góry

uwielbiam Emmetta... jeśli jeszcze tego nie mówiłam, to mówię to teraz... jest niesamowity... i ma wyczucie (wiem, że to robota autorek, ale nie zmienia to fakty,ze Em genialnie się nadaje do psucia wszystkich takich sytuacji...)

padam ze śmiechu...

Cytat:
Kochanie, wróci... O MÓJ BOŻE! Moje dziewicze oczy!
...
nie mogłam opanowac napadu histerycznego śmiechu... Em i dziewictwo Laughing
chciałabym to zobaczyć...

Kristenhn, dzięki Wink

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mariowe
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:09, 17 Gru 2009 Powrót do góry

Na pewno najbardziej rozbrajającym momentem było "MOJE DZIEWICZE OCZY!". Poległam przy tym. Rozczarowanie przyniosło jednak to, że Edward jak oparzony odskoczył od Belli. Jakby wstydził się jej, lub tego, co między nimi zaszło.. Jednak w sumie zachował się jak typowy, odrobinę nieśmiały mężczyzna.
Weny i czasu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 11:39, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Wczoraj zaczęłam czytać nowy rozdział, ale niestety nie udało mi się napisać komentarza, bo byłam zbyt zmęczona, ale dziś to szybciutko nadrabiam Wink
Czy muszę Ci po raz kolejny powtarzać jak cudownie tłumaczysz? I czy muszę powtarzać jaka jestem Ci za to wdzięczna? Laughing

Rozmyślania i wątpliwości Belli mnie trochę dobijają. No chodzi mi o to jej czy aby na pewno Edward nie kłamie, czy na pewno ją lubi itd. Ale to jej typowe zachowanie, które pojawiło się przecież w sadze Wink
No i Alice... Kurcze, nic nie poradzę, że jakoś nie darzę jej wielką sympatią. Wkurza mnie takie dopytywanie się, wyciąganie intymnych informacji... No niestety za tym nie przepadam. A ona ciągle swoje nadaje Rolling Eyes No bez przesady Laughing Ale trzeba jej pogratulować znania Belli na wylot Wink
A rozmyślania Belli i jej skojarzenia z Edwardem i seksem mnie rozwalają Laughing Dziewczyna jest niesamowita. Co chwila śmiałam się przez to do monitora, aż mama na mnie patrzyła jak na wariatkę Laughing
Potem gdy Bella szła do Edwarda, robili i jedli pizzę Laughing Co ten Edward z nią robił Laughing
A potem cała sprawa potoczyła się tak jak podejrzewałam, ale tego...
Cytat:
- Kochanie, wróci... O MÓJ BOŻE! Moje dziewicze oczy! – Usłyszałam dudniący głos, dochodzący z wejścia, a następnie grzmiący śmiech.

... się nie spodziewałam Laughing
No to wrócił Emmett Laughing Jestem bardzo ciekawa co z tego wyniknie Wink

Tłumaczysz bosko, naprawdę Smile Rozdział świetny!
Czekam na kolejną część :* Ale nie spiesz się - zdrowie i szkoła jest ważniejsza Smile :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ekscentryczna.
Wilkołak



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:59, 20 Gru 2009 Powrót do góry

O MÓJ BOŻE! Moje dziewicze oczy!
To mnie rozbroiło. Całkowicie. Po prostu poległam. Mówiłam już kiedyś, że uwielbiam Emm'a? Nie? No to mówię! To chyba najlepszy fragment z całego chapika. Ogółem - podobało mi się. Myśli Belli.. cóż, zabawne, że tak to ujmę. Ogółem akcja z tym filmem. Jeśli chodzi o błędy.. Znalazłam jedno niedociągnięcie, którego jednak teraz szukać mi się nie chce. I taki drobny błąd, prawdopodobnie językowy;
Cytat:
Rozejrzałam się za torebką, po czym odwróciłam dookoła, by ujrzeć swoją przyjaciółkę, trzymającą ją na wyciągniętej w mojej stronie ręce.
"Wyciągniętej w moją stronę ręce" brzmiało by raczej.. poprawniej.
Chęci, weny, czasu.
Pozdrawiam,
E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sweet*Rose
Nowonarodzony



Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mirosławiec

PostWysłany: Czw 21:05, 07 Sty 2010 Powrót do góry

To jest mój ulubiony chap tego ff.:) Emmett moje kochanie wreszcie się pojawił. Od dłuższego już czasu (czytałam ten rozdział już dawno, a ponieważ czekam na kolejny to sobie skomentowałam:D) sławię zwrot: "O MÓJ BOŻE! Moje dziewicze oczy!". Po prostu zaczęłam wierzyć w Boga!!:D Jeśli takie twory powstają to na pewno z Jego pomocą. Cierpliwość nie jest moją cnotą, więc pokornie proszę o nowy chapik. Jestem wyrozumiała dlatego zadowolę się datą dodania.:*

Pzdr. Sweet*Rose


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wuwudżej
Człowiek



Dołączył: 29 Wrz 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 19:15, 11 Sty 2010 Powrót do góry

O nowy rozdziałek widzę. Muszę przeczytać, ale kurde teraz czasu za bardzo nie mam ;//
No ale trzeba będzie go trochę zagospodarować na nowy rozdział i jeszcze Emmett będzie to już na pewno muszę przeczytać ;DD
Ciekawa jestem co się będzie dziać... ;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bugsbany
Wilkołak



Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:04, 11 Sty 2010 Powrót do góry

Jesteś WIELKA:) nie mogę się doczekać co będzie dalej...Emmet jest niesamowity, parsknełam śmiechem po przeczytaniu jego wypowiedzi.."Moje dziewicze oczy..":)Treśc tego opowiadania pochłonęła mnie całkowicie, że nie zwróciłam uwagi na błędy, Oby tak dalej...proszę, nie wystawiaj naszej cierpliwości na próbę:) Pozdrawiam Bugsbany:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 20:14, 01 Lut 2010 Powrót do góry

Uff. Cóż, nie mam pojęcia, jak powinnam zacząć. Chyba od przeprosin, right?
Przepraszam najmocniej wszystkich czytelników, którzy od grudnia czekali na kolejny rozdział. Minęło sporo czasu od momentu, kiedy wstawiłam 8 chapik, jednak ostatnio miałam naprawdę mało czasu i z ledwością skończyłam tłumaczyć 8 chapik AWWS.

I już bez zbędnego gadania zapraszam was na ten rozdział. Postaram się, aby kolejny pojawił się jak najszybciej. I już nie w tak wielkim odstępie. Obiecuję Wink

Mam nadzieję, że mogę liczyć na wasze komentarze :)

Chapik możecie znaleźć także na chomiku:

[link widoczny dla zalogowanych]

Beta: najwspanialsza, najukochańsza, jedyna w swoim rodzaju Marta love love love

Enjoy! Laughing

Rozdział IX: Układ

Zabiję go. Zamorduję podczas snu. Żaden sąd na świecie nie mógłby mnie za to skazać, to pewne. Nie po tym, jak usłyszeliby, co zrobił.
Ręce zacisnęły mi się w pięści, kiedy zmrużyłem oczy na zwalistą posturę Emmetta stojącego przy futrynie. Niemal trząsłem się ze wściekłości.
Byliśmy tak blisko. Bella była tak blisko. Czułem to.
I głupi Emmett musiał wrócić w tym momencie.
Niech go diabli. Niech go szlag jasny trafi.
Wziąłem głęboki, uspokajający wdech, nim spróbowałem przemówić.
- Emmett, nie zdawałem sobie sprawy, że wracasz. Czy twoja podróż nie miała być dłuższa? O wiele dłuższa? – stwierdziłem spokojnie, zaciskając zęby.
- Taa, cześć, młodszy braciszku. I tak, miała być. Ale uporaliśmy się z biznesowymi sprawami w parę dni, więc postanowiłem sprawić ci niespodziankę – wyszczerzył się.
- Też mi niespodzianka – wymamrotałem.
Bella pisnęła cicho na kanapie obok mnie i natychmiast przypomniałem sobie, w jakim stanie ją zostawiłem. Poczułem się winny z powodu porzucenia jej tam, gdy znajdowała się niebezpiecznie blisko spełnienia. Obiecałem sobie, że jakoś to naprawię.
Jej oczy były wciąż lekko zamglone, a jej klatka piersiowa nadal szybko poruszała się w górę i w dół. Słodka, żółta bluzka ukazywała jedno ramię, eksponując kremowy obojczyk, który szybko stawał się jednym z moich ulubionych miejsc jej ciała.
Uśmiechnąłem się do niej i to w jakiś sposób zdawało się sprowadzić ją na ziemię. Jej ręce wyleciały w górę do rozczochranych włosów, aby je wygładzić. Po wyprostowaniu bluzki położyła dłonie na kolanach. Najwidoczniej zapomniała, że zamek w jej spodniach był wciąż szeroko otwarty i ukazywał jedwabną bieliznę, w której tylko kilka minut wcześniej znajdowały się moje ręce.
Pochyliłem się, przysuwając usta do jej ucha, sprawiając przy tym, iż jej włosy delikatnie muskały moją twarz.
- Bello, twoje spodnie wciąż są rozpięte. Tak bardzo chciałbym się tam wślizgnąć, ale musisz je zapiąć albo nie będę zdolny, by się powstrzymać – wyszeptałem niskim głosem.
Nie wiem, skąd nagle pojawiła się ta pewność siebie. Może przez to, że zostaliśmy nakryci? Może przez napływ hormonów, które zazwyczaj wypełniały mój system? A może było to coś kompletnie innego?
W każdym razie to znajdowało się tutaj. I uwielbiałem to.
A po spojrzeniu na reakcję Belli upewniłem się, że ona także to kochała.
Na jej twarzy pojawiły się rumieńce w kolorze ciemnej czerwieni, jakie już ubóstwiałem, a jej oczy rozszerzyły się z zażenowania, kiedy sięgnęła do zamka. Natychmiast go zapięła i była już bezpieczne zakryta.
Skierowałem się w kierunku Emmetta udającego, że jest zajęty bagażem. Ostatecznie miał na tyle przyzwoitości, aby odwrócić się od Belli, gdy znajdowała się w takiej sytuacji.
Kaszlnąłem lekko, a jego głowa natychmiast podskoczyła. Wyszczerzył się do mnie i uniósł kciuk w powietrze, co znaczyło „gratulacje, zaliczyłeś!”.
Po szybkim zauważeniu, że Bella nadal nie skupiała na nim swojej uwagi, zwróciłem się do niego, a moje oczy zmrużyły się, nim skinąłem lekko.
To tylko sprawiło, że jego uśmiech niemożliwie się powiększył.
- Pójdę się rozpakować i wtedy będziemy mogli pogadać, chłopie. Możesz opowiedzieć mi o wszystkim, co robiłeś podczas mojej nieobecności – zachichotał po sekundzie Emmett. Niestarannie chwycił torbę i podreptał w dół przedpokoju.
Odwróciłem się do Belli i powiedziałem:
- Zrozumiem, jeśli po tym nie będziesz chciała z nim rozmawiać. Możemy wymknąć się, zanim wróci.
Bella uśmiechnęła się do mnie i zauważyłem, że miała mały dołeczek w prawym policzku. Pozytywnie rozkoszny dołeczek.
- Nie, w porządku. W sumie to z przyjemnością go poznam. Co złego może zrobić? – zapytała.
Skrzywiłem się. Emmett nigdy nie przebierał w słowach i byłem przekonany, że będzie miał parę słów do powiedzenia.
- Nie znasz Emmetta. Ale jak sobie życzysz. – Wzruszyłem ramionami.
Obawa pojawiła się na twarzy Belli na krótką sekundę, po czym zniknęła.
Głośny huk dotarł do nas z pokoju Emmetta, a zaraz potem usłyszeliśmy wiązkę przekleństw.
- Emmett! W razie gdybyś nie zauważył, mamy gościa – krzyknąłem.
- Och, z całą pewnością zauważyłem – odkrzyknął.
Wiedziałem, że zapowiadało się okropnie, czułem to.
W końcu przyszedł wolnym krokiem ubrany w parę sportowych spodni i T-shirt. Usiadł na kanapie pomiędzy mną i Bellą. Zarzucił rękę na moje ramię i ścisnął je.
- Więc, Edwardzie, przedstawisz mnie czy będę musiał to zrobić sam? – spytał. – Och, pieprzyć to. Jestem dużym chłopcem.
Zabrał ramię i odwrócił się do Belli, której oczy rozszerzyły się w szoku z powodu jego sylwetki.
Odkąd pamiętam, Emmett był raczej potężnej postury. W liceum został wciągnięty w football i rozwijał się w tej dziedzinie. Po rekrutacji do gry w college’u i robieniu tego przez cztery lata niefortunnie zranił swoje kolano na tyle, aby był to koniec jego kariery. Mimo wszystko to go nie spowolniło. Wziął się za biznes i zaczął pracować w departamencie marketingu dla sieci siłowni, której oddział znajdował się miedzy innymi w Seattle. Idealna robota dla niego. Był praktycznie chodzącą reklamą.
- Więc jakie imię mogłaby mieć tak piękna dziewczyna jak ty? – wyszczerzył się do Belli.
Oczekiwałem, że Bella zaczerwieni się ze wstydu albo zacznie jąkać, ale zaskoczyła mnie wyciągnięciem do niego ręki i brzmieniem na pewną siebie.
- Bella Swan. A ty, który tak niegrzecznie przerwałeś niesamowity seks, jaki zaplanowałam, musisz być Emmettem – powiedziała bez zawahania.
Jego szczęka opadła, a moja poszła w jego ślady.
Cholera. To było gorące!
Emmett odwrócił głowę, żeby na mnie spojrzeć i kiedy w końcu zamknął usta, oczy świeciły mu z zaskoczenia.
- Cóż, cholera, Eddie. Nie wiedziałem, że miałeś „to coś” – zaśmiał się.
Poczułem, że gorąco wpełzło na moją twarz.
- Eddie? – zachichotała Bella.
- Taa, ale ten biedny dureń nie lubi być tak nazywany, więc rób to tylko wtedy, kiedy naprawdę będziesz chciała go wkurzyć – zaśmiał się Emmett i wskazał na mnie kciukiem.
- Eddie – powiedziała. – Podoba mi się.
Nie mogłem zwalczyć uśmiechu, który siłą pojawił się na mej twarzy. Nawet najbardziej znienawidzone przeze mnie przezwisko brzmiało niebiańsko, gdy wydobywało się z jej ust. Może mógłbym nawet zmienić swoje wcześniejsze uczucia względem niego.
Ale najpierw odpłaciłbym się Emmettowi jego własną bronią.
- Więc, Emmie. Masz jeszcze jakieś pytania do Belli? – zachichotałem.
Jego oczy zmrużyły się na mnie i wiedziałem, że uderzyłem w czuły punkty. Masz, na co zasłużyłeś.
- Cóż, skoro już o tym wspomniałeś... – zamyślił się. – Jak się spotkaliście, nierozłączki?
Bella zaśmiała się cicho, zanim powiedziała:
- Nie uwierzyłbyś mi, gdybym ci powiedziała.
- Wypróbuj mnie. Uwierzę we wszystko – wyszczerzył się.
Wyjaśniła, jak usłyszała mnie w radiu, a potem wpadła na mnie w sklepie muzycznym. Emmett na to zachichotał i wymamrotał:
- Tylko Edward mógł poderwać dziewczynę w sklepie muzycznym.
Kiedy Bella doszła do tego, jak po raz pierwszy tu przyszła, jej policzki znowu się zarumieniły, a ona urwała niezorganizowanie. Emmett odwrócił się do mnie i posłał mi wiedzący uśmiech.
- Cholera, człowieku. Od razu wrzuciłeś na pełny gaz, no nie?
- Co to znaczy? – spytała Bella.
O nie. Oto nadchodzi szczerość Emmetta, który jest zdolny do wyjawienia moich sekretów po dwudziestu minutach rozmowy z Bellą
- Mówię, że Edward miał ostatnio mało wrażeń. Praktycznie żadnych. Przez ostatnie siedem lat albo coś koło tego! – zaśmiał się.
Moje oczy rozszerzyły się z przerażenia. Tak, Emmet znowu uderza.
Oczy Belli także się rozszerzyły i próbowałem rozszyfrować emocje ukazujące się na jej twarzy. Tak bardzo, jak starałem się je odczytać, nie mogłem. Była zszokowana? Zdziwiona? Przerażona?
- Tak właściwie to przez chwilę myślałem, że może być gejem! – ryknął ze śmiechem.
Wargi Belli wykrzywiły się w uśmiechu, kiedy trzymała dłoń przy ustach, starając się go ukryć. Najwyraźniej to było zbyt wiele, ponieważ sekundę później wydobył się z nich śmiech niemal tak głośny jak Emmetta.
Nie mógłbym być bardziej zażenowany. Naprawdę tak o mnie myślał? To znaczy, lubię muzykę i nie interesuję się zbytnio sportem, ale to, że nie przyprowadzałem przypadkowych dziewczyn do domu, nie robi ze mnie geja. To oznaczało tylko, że byłem wybredny. Bardzo, bardzo wybredny.
Bella w końcu zdołała wykrztusić:
- Emmett, mogę poświadczyć, że zdecydowanie NIE jest gejem.
- Emmett, możemy porozmawiać o czymś innym niż o moim, najwyraźniej bardzo powolnym, życiu seksualnym? – jęknąłem.
- Jasne, ale nie zdziw się, jeżeli nie będzie już powolne. Ostatecznie nie z nią. Ma charakterek, to pewne – rzekł.
Bella ponownie oblała się czerwienią i odwróciła wzrok.
Tego było za wiele. Wiedziałem, że Emmett tylko żartował, ale mogłem powiedzieć, że Bella zaczynała czuć się niekomfortowo, a nie zasłużyła na to. Ledwo się spotkali, a on już ją zawstydzał.
Chrząknąłem, próbując zmienić temat.
- Cóż, Bello. Może pójdziemy na kawę albo gdzieś się przejdziemy? – zapytałem.
Emmett zaśmiał się cicho na moją niezbyt subtelną próbę.
- Gładko, Edward. Bardzo gładko – odparł. – Mimo wszystko ma rację, Bello. Jestem pewny, że i tak nie chcesz siedzieć ze sztywnym, starym kolesiem, kiedy mogłabyś robić o wiele ciekawsze rzeczy. – Na ostatnią część poruszył brwiami, wydobywając tym z Belli chichot.
- Z chęcią, Edwardzie – zaśmiała się.
Podniosłem się z kanapy i wyciągnąłem do niej rękę. Chwyciła ją i wstała.
- Och, to takie słodkie – zagruchał Emmett.
- Zamknij się, Emmie – warknąłem na niego.
Bella podeszła do miejsca, w którym zostawiła torebkę, gdy przybyła, i machnęła na mnie ręką, abym za nią podążył. Otworzyłem dla niej drzwi, a kiedy wyszła, ruszyłem za nią, jednak najpierw musiałem powiedzieć coś Emmettowi.
Odwróciłem się, a on się na mnie gapił.
- Och, Emmett? Twoje oczy zdecydowanie nie są dziewicze. Słyszałem, co robiłeś z Rosalie. Cholera, nawet widziałem parę razy.
W odpowiedzi wyszczerzył się i ponownie uniósł kciuki.
Zamknąłem za nami drzwi i wymamrotałem:
- Głupi napaleniec.
Bella zaśmiała się, najwyraźniej mnie słysząc.
- Och, ucisz się. Sposób, w jaki się zachowujesz, wcale zbytnio nie różni się od jego – odparła.
Nie mogłem się powstrzymać, kiedy przyciągnąłem ją do mnie i zniżyłem usta do jej ucha.
- Chyba zapominasz o tym, że to ty wykonałaś pierwszy ruch. Za każdym razem. Zadowoliłbym się pocałunkiem, ale ty najwidoczniej chciałaś więcej – oznajmiłem tym samym chropowatym głosem, bo wiedziałem, że go lubi.
Zamarła, nim poczułem, jak dreszcz przebiega przez jej ciało.
Odsunąłem się od niej, a ona wciąż stała nieruchomo niczym głaz, po czym potrząsnęła głową.
Uśmiechnąłem się na jej reakcję.
- Denerwujesz mnie – wysyczała.
- Ech, i kto to mówi? – zaśmiałem się i pociągnąłem ją w kierunku windy.
Kiedy w końcu wyszliśmy na zewnątrz, stanęliśmy przed moim budynkiem i znaleźliśmy się w tętniącym życiem mieście
- Jakieś propozycje? Kawa? Drinki? – spytałem ją.
Wzruszyła ramionami.
- Wszystko jedno. Sądzę, że kawa byłaby w porządku – odpowiedziała.
- Świetnie, znam miejsce, które jest otwarte o tej porze. Znajduje się tuż za rogiem – odpowiedziałem.
Przeszliśmy kilka bloków do kawiarni w przyjacielskiej ciszy, zanim poczułem potrzebę przełamania jej.
- Przepraszam za Emmetta. Niemal zawsze jest taki bezceremonialny. Nie sądzę, żeby miał połączenie między mózgiem a gębą – rzekłem.
- W porządku. Tak właściwie to jest zabawny. Nie przeszkadza mi – oznajmiła.
Uśmiechnąłem się.
- Wydawałaś się przy nim zrelaksowana.
- Miałam dobrą praktykę z zabawnymi powrotami Alice – powiedziała.
Następnie zamówiliśmy nasze napoje. Bella wybrała zwykłą kawę ze śmietanką, a ja poprosiłem o moją ulubioną, zieloną herbatę z cukrem.
Prychnęła na mój wybór, więc odwróciłem się do niej.
- No co?
- Herbata? Nigdy wcześniej nie spotkałam faceta, który pije herbatę. Może Emmett miał rację i jesteś gejem – zaśmiała się.
- Ej! To, że nigdy nie spotkałaś kolesia pijącego herbatę, nie oznacza, że nie istniejemy – zaprotestowałem.
- Tylko sobie z ciebie żartuję, Edwardzie. Nie mogłam się przed tym powstrzymać – zachichotała i uderzyła mnie lekko w ramię.
Udałem zranionego i delikatnie potarłem stłuczenie.
Gdy nasze napoje były gotowe, znaleźliśmy przytulny stolik i przy nim usiedliśmy.
Pewna myśl błądziła po mojej głowie, odkąd Bella wcześniej coś powiedziała, a ja zapragnąłem ją spytać, czy mówiła prawdę czy zwyczajnie blefowała.
- Bello, mam pytanie – powiedziałem.
- Strzelaj – odparła.
- Powiedziałaś, że seks był niesamowity. Tylko żartowałaś, prawda? – Starałem się, aby mój ton brzmiał tak lekko jak to tylko możliwe.
Zatrzymała rękę z napojem w powietrzu. Odstawiła go na stół i wpatrywała się w niego intensywnie.
- Bella?
- Cóż, zamierzam być z tobą szczera... – urwała.
O Boże. Było tak źle? To dlatego wtedy wyszła? Mój żołądek opadł i przygotowałem się na jej słowa.
Uniosła głowę, a szeroki uśmiech został przyklejony do jej twarzy.
- Był bardziej niż niesamowity – oznajmiła.
Na jej słowa serce niemal wyskoczyło mi z piersi, a ego wyleciało za okno.
- Właśnie dlatego byłam taka zdziwiona, kiedy Emmett wyznał, że minęło... trochę czasu. Mogłabym przysiąc, że jesteś jakimś zawodowcem – zachichotała.
- Więc to oznaczał wyraz twojej twarzy – zamyśliłem się.
- Tak. Wyobraź sobie moje zdziwienie.
- Ale wiesz, on ma rację.
- Cóż, po prostu wyobrażałam sobie ciebie jako prawdziwego podrywacza. No wiesz, jestem pewna, że kobiety cały czas się na ciebie rzucają – powiedziała, brzmiąc na lekko zawiedzioną.
Wzruszyłem ramionami.
- Tak mi się wydaje. Ale naprawdę nie zwracam na to uwagi.
- Nie? Chcesz mi przez to powiedzieć, że nie zauważyłeś dwóch blondynek, które praktycznie śliniły się na twój widok, kiedy weszliśmy? – spytała poważnie.
- Nie. Poza tym wolę brunetki – uśmiechnąłem się do niej.
Policzki Belli zarumieniły się i mogłem powiedzieć, że wiedziała, iż miałem na myśli ją.
- Umm, w sumie cieszę się, że Emmett nam przeszkodził – wymamrotała.
Zmarszczyłem nieco brwi, jednak potem złączyłem je w zmieszaniu.
- Z jakiego powodu? – zapytałem.
- Widzisz... Nie, to naprawdę głupie. Nie chcę tego mówić. – Potrząsnęła głową.
Ująłem jej dłoń i ścisnąłem delikatnie. Naprawdę chciałem wiedzieć, co miała na myśli przez to stwierdzenie.
- Proszę, Bello?
- Nie.
- Proszę?
Westchnęła i mogłem powiedzieć, że wygrywałem. Aby się upewnić, posłałem jej uśmiech - ten krzywy uśmiech, na który wcześniej pozytywnie zareagowała.
Jej oczy ponownie się rozszerzyły, a zaraz potem uniósł kącik ust.
- Cóż, kiedy tak robisz, nie mogę się powstrzymać przed powiedzeniem wszystkiego, co jest w mojej głowie – oznajmiła.
- To dobrze. Teraz wiem, jak doprowadzić cię do niespójności – zaśmiałem się.
- Och, uwierz mi, nie musisz się tak uśmiechać, żeby to robić. Wydaje mi się, że masz na mnie taki efekt poprzez samo znajdowanie się w pobliżu. Albo kiedy tylko o tobie myślę! – zachichotała lekko.
Odzwierciedliłem jej śmiech.
- Tak właściwie to myślałem to samo o tobie. Zawsze sądziłem, że jestem inteligentny, ale w twojej obecności, Bello, staję się bełkoczącą kałużą – wyznałem.
Uśmiechnęła się do mnie, a moje serce raz jeszcze się uniosło.
- Więc... Mówiłaś coś o Emmecie? – przypomniałem.
- Och, tak. Cóż, to naprawdę idiotyczne, ale odkąd tak ładnie prosisz, a widząc, jak mało brakuje mi do niekontrolowanego potoku słów, gdy jestem w twoim towarzystwie, zdaje się, że nie mam wyboru. Wspominałam o tym wcześniej. Naprawdę chcę cię poznać. I choć część fizyczna jest niesamowita, wydaje się, że powinniśmy się lepiej poznać – przerwała i spojrzała na mnie.
Skinąłem, aby kontynuowała.
- Myślałam, że może powinniśmy ustalić, no wiesz, jakieś granice, ponieważ bardzo bym chciała, aby było to coś więcej niż seks, nawet niesamowity seks – dokończyła w końcu.
Wypuściłem świst powietrza, a przerażenie przebiegło przez twarz Belli. Zrozumienie trafiło we mnie jak piorun.
Cholera. Uważała, że tego nie chciałem! Myślała, że chciałem jej tylko dla seksu!
- Czekaj, nie miałem w planach tego robić. Uważam tak samo. Jest w tobie coś szczególnego, Bello. Cały dzisiejszy dzień nie mogłem pozbyć się ciebie ze swojej głowy. Wydawało mi się, jakby każda sekunda zostawała pochłonięta przez rozmyślanie o tobie. Mógłbym nie robić nic innego, tylko poznawać cię lepiej – powiedziałem pospiesznie.
Przytaknęła, najwidoczniej rozumiejąc.
- Mówisz poważnie? Więc nie jestem jedną z twoich nocnych przygód? – spytała.
- Bello, jeżeli jest coś, co powinnaś wiedzieć, to właśnie to, że w moim życiu nie ma jednonocnych przygód, tylko same piękne kobiety, które bardzo cenię – odparłem i ponownie uścisnąłem jej rękę.
Zaczerwieniła się i spojrzała w dół.
- Znowu to słowo – wymruczała.
- Jakie słowo? – zapytałem.
- Piękne.
- Tak uważam. Jesteś bardzo piękna – wyszeptałem do niej.
Uniosła głowę, a jej policzki miały szkarłatny odcień.
- Więc co z granicami? – zadała szybko pytanie.
Zaśmiałem się lekko.
- To twój pomysł. Możesz ustalić je jak tylko chcesz.
- Okej, ummm – rzekła i przygryzła delikatnie wargę.
Może zgodzenie się na to nie było takim dobrym pomysłem, jeśli nie przestałaby tak robić. To zbyt ponętne. Przesunąłem się nieco na siedzeniu, aby odwrócić od tego swoją uwagę.
- Żadnego... seksu – zachichotała. – Tak myślę... uch... seks oralny prawdopodobnie też nie jest wskazany.
Nie mogłem się powstrzymać przed zaśmianiem się na to, jak niekomfortowo czuła się, gdy o tym mówiła. Gdyby tylko wiedziała, że ja czułem się tak samo... Mogłem być facetem, ale to nie znaczyło, że lubiłem używać sprośnych określeń dla seksu.
- Coś jeszcze? – spytałem. – Chcę, żeby było jasne, co mogę robić, a czego nie.
- Sprawa z rękoma jest ciężka. Dzisiejszy wieczór jest tego dowodem. Sądzę, że można ich użyć w szczególnych wypadkach – odparła z kolejnym rumieńcem.
Skinąłem, pamiętając, jak łatwo zostałem odciągnięty od obietnicy, że zwolnię tempo.
- Jak długo będą trwały te granice? – spytałem.
Bella zamilkła i przyłożyła palec wskazujący do policzka, aby pomyśleć, uderzając nim lekko.
- Nie jestem pewna, ale dam ci znać. Mam przeczucie, że będziemy wiedzieli, kiedy nastąpi odpowiednia chwila – wyszczerzyła się.
Jęknąłem wewnętrznie, jednak starałem się utrzymać zewnętrzne opanowanie. Bez limitu czasu? To zdecydowanie trudne, biorąc pod uwagę moje zauroczenie jej osobą.
Lecz, jak powiedziałem wcześniej, Bella była tego warta. Dla niej mógłbym czekać wieczność.
Dobra, może nie wieczność, ale z pewnością długo. Dopóki nie stałaby się gotowa.
Wyciągnąłem rękę, aby potrząsnąć jej dłonią.
- Brzmi w porządku. Przypieczętujmy układ – powiedziałem zdecydowanie.
- Sądzę, że już to zrobiliśmy, że tak powiem – zachichotała ponownie.
Wywróciłem oczami.
- Bello.
- Tak, tak. Czasami czuję się, jakbym znowu była nastolatką – rzekła.
Ujęła moją dłoń i potrząsnęła nią.
Układ został przypieczętowany.
Granice były dokładnie ustalone.
Coś z tyłu mojej głowy mówiło mi, że żadne z nas nie będzie mogło długo wytrzymać, to pewne.
- Aby rozpocząć proces... Jakie są twoje ulubione płatki? – Oczy Belli zaiskrzyły się w przyćmionym świetle kawiarni.
Wyszczerzyłem się do niej.
Z pewnością chciała przyspieszyć „poznawanie się”.
Może ono nie potrwa aż tak długo.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Kristenhn dnia Wto 23:00, 02 Lut 2010, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:17, 01 Lut 2010 Powrót do góry

Kristenhn!!!

Dziękuję, że wstawiłaś nowy rozdział, bo już nie mogłam się doczekać. Naprawdę. Tak lubię to opowiadanie i już się obawiałam, że zrezygnowałaś z tłumaczenia Rolling Eyes Ale na szczęście tego nie zrobiłaś z czego się bardzo cieszę.

Bardzo podobało mi się wtargnięcie Emmetta i późniejsza rozmowa z Bellą i Edwardem. Było zabawnie i lekko. Podobało mi się. Uśmiechałam się ciągle do monitora i aż mama mi się spytała o co mi chodzi Laughing
Przekomarzanie się Eddiego ( Laughing ) i Emmetta było świetne. Zdziwiło mnie, że Edward od dawna nikogo nie miał. Miałam podobne wyobrażenia do Belli o tej sferze jego życia.
No i zachowanie Bells mnie zdziwiła. Jaka pewna siebie przy Emmie Laughing Podoba mi się taka Bella.
Potem wyjście Edka i Bells do kawiarni. Jeszcze bardziej polubiłam Eddiego za to, że pije zieloną herbatę Laughing Sama ją uwielbiam i Edek zarobił wielkiego plusa dzięki temu Laughing Wiem, mam zrytą psychę, ale nic nie poradzę...
Jestem ciekawa jak długo wytrzymają z tymi ustalonymi granicami, naprawdę. Coś czuję, że to długo nie potrwa Wink

Lubię bohaterów tego opowiadania. Mam nadzieję, że Emmett jeszcze się pojawi i będzie równie zabawnie co teraz.

Tłumaczysz super, naprawdę. Zero zgrzytów, czyta się płynnie i z przyjemnością. Bardzo się cieszę, że to tłumaczysz :* dzięki!

Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :*
Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Susan dnia Pon 21:24, 01 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pon 22:11, 01 Lut 2010 Powrót do góry

Zero seksu...Szczerze? Daje im...dwa rozdziały. Potem rzucą się na siebie jak wygłodniałe wilki. Cieszę się, że wróciłaś do nas z kolejną częścią, niemniej niecierpliwie wypatruje AWWS:D

Emmett jest postacią pozytywną, jednak gdybym miała takiego brata jak on, ze skłonnościami do mówienia każdej prawdy, pewnie wysłałabym go do Afryki bez adresu zwrotnego.
Wybacz, że komentarz mało konstruktywny, ale zasypiam na stojąco:)
Dziękuje za rozdział i pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ekscentryczna.
Wilkołak



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:19, 02 Lut 2010 Powrót do góry

Jej, nowy rozdział!
Jestem pozytywnie zaskoczona. :3 No, ale już bez owijania w bawełnę.
Cytat:
Skierowałem się w kierunku Emmetta udaj, że jest zajęty bagażem.

Udającego, tak?
Co do innych błędów.. Drobne literówki, etc. Nic wielkiego.

Szczerość Emm'a jak zwykle powalająca. Uważał Eddiego za geja? Boskie. Ogółem ta pewność B. przy Emmecie była zadziwiająca. A Eduardo pijący zieloną herbatę.. tego jeszcze nie było. (;
I, tak, z cala pewnością ani Bells, ani Eddie nie wytrzymają długo. Nie zdziwiłabym się, gdyby już w następnym rozdziale któreś z nich złamało którąś z owych "granic".
Chęci, czasu, weny.
Pozdrawiam,
E.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ekscentryczna. dnia Wto 19:20, 02 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Trusiaczek
Człowiek



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 19:56, 10 Lut 2010 Powrót do góry

Kilka słów by Trusia:

Spotkać faceta z marzeń - kto o tym nie śnił po nocach? Ale coś takiego mogło się przydarzyć tylko Belli S. hehe.

Uwielbiam scenę, w której Bella stawia czoła Emmettowi i jestem ciekawa jak długo wytrzymają w tym swoim postanowieniu Bella i Edward.

Czekam na kolejny rozdział! Weny!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 14:29, 15 Lut 2010 Powrót do góry

OGŁOSZENIE!

Naprawdę chciałam szybko uwinąć się z 10 rozdziałem AtA i 8 AWWS, jednak - jak wiecie - zajmuję się też tłumaczeniem Staya, a w sobotę była moja kolej, toteż cały tydzień poświęciłam właśnie temu ffowi. I tak bardzo, jak chciałam przetłumaczyć AtA i AWWS do dzisiaj, nie udało mi się. Z racji, że najprawdopodobniej jutro wyjeżdżam, nie będę miała czasu na tłumaczenie, a wrócę najprawdopodobniej za półtora tygodnia. Chcę prosić o cierpliwość wszystkich wspaniałych czytelników, którym bardzo dziękuję za miłe opinie, dzięki którym serce prawie wyskakuje mi z klatki piersowej :)
I nie zawieszam opowiadań, po prostu znowu trzeba będzie poczekać "nieco" dłużej. Jest mi bardzo przykro z tego powodu i mam nadzieję, że mi to wybaczycie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BadThings
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 18:12, 24 Lut 2010 Powrót do góry

Opowiadanie absolutnie cudooowne!
Dzięki, że je tłumaczysz, bo nie wiem co bym zrobiła ;-)
Weny i czasu życzę!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 20:28, 30 Cze 2010 Powrót do góry

Uh, w końcu jakaś aktualizacja, right? Ostatecznie zebrałam się do kupy, więc dodaję 10 chap ATA, mając nadzieję, że wciąż będę miała wiernych czytelników.

Oddaję ten rozdział w wasze ręce i obiecuję, że 11 chap pojawi się niebawem.

Betą jak zwykle była Marta, której przeogromnie dziękuję love

Chapik będzie można znaleźć także na chomiku:

[link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział X: Nie igraj

- Poczekaj chwilę, młoda panno. Pozwól mi to wyjaśnić. Masz super gorącego faceta, który najwyraźniej jest super niesamowity w łóżku i chce uprawiać z tobą seks, a ty nie pieprzysz go na wylot, tylko stoisz tutaj? – wysapała Alice.
- Alice! Nie mów tak! To brzmi tak… brzydko! – krzyknęłam i machnęłam na nią ręką.
Zaśmiała się.
- W porządku, jeśli nalegasz… Masz bardzo troskliwego faceta, który chce się z tobą kochać, jednak wolisz czekać do czasu, aż go lepiej poznasz – poprawiła się.
Uśmiechnęłam się. To brzmiało lepiej.
- I co takiego się o nim dowiedziałaś? – spytała, krzyżując ramiona.
- Wiele rzeczy.
Do tej pory pozyskałam informację, że ulubionymi płatkami Edwarda były Frosted Flakes, bo za czasów dzieciństwa lubił Tony’ego Tigera. Jeździ starym modelem srebrnego volvo, który jest w świetnej formie. Jedzenie włoskie to jego ulubione. Woli bokserki od slipów, ale okazjonalnie chodzi bez bielizny (nad tym wolę się nie zastanawiać, bo prawdopodobnie doprowadziłoby to do innych myśli). Uwielbia robić naleśniki z jagodami. Jego mama nauczyła go prać, gdy miał czternaście lat, mówiąc, że mężczyzna nie potrzebuje kobiety do wszystkiego.
Jednak najbardziej spodobało mi się nie to, co miało związek z jego preferencjami, a jego osobowością.
Kiedy mówił o muzyce, stawał się naprawdę podekscytowany i machał rękoma. Najwyraźniej cenił także swoich rodziców, ponieważ mówiąc o nich, czułam od niego miłość. Był niesamowitym gentelmanem, otwierał mi drzwi i odsuwał krzesło podczas pobytów w kilku restauracjach, w których do tej pory jedliśmy. Lubił trzymać mnie za rękę i było to coś, do czego szybko się przyzwyczaiłam.
Jasne, kilka razy testowaliśmy nasze granice, ale oboje tak się pilnowaliśmy, że jedno z nas musiało przypominać drugiemu o naszej egzystencji. Pomagał też fakt, że większość wspólnego czasu spędzaliśmy u niego w domu, a Emmett zawsze znalazł sposób, aby do nas wpaść, nim rzeczy zaszły za daleko.
Zaczęłam się zastanawiać, czy Edward go o to nie prosił, bo zawsze pokazywał się we właściwym czasie… a może jednak w złym.
W każdym razie byłam mu za to wdzięczna. Naprawdę lubiłam poznawać Edwarda.
- Ziemia do Belli! – krzyknęła Alice. – Zawsze jesteś w swoim własnym, małym świecie. Szczególnie, gdy przebywasz tutaj!
Spuściłam głowę ze wstydu. To prawda, że ostatnio nie spędzałam dużo czasu z Alice, ale korzystaliśmy z tych kilku dni wakacji Edwarda, które mu pozostały. Dzisiejszy wieczór to jego ostatnia wolna noc, ponieważ jutro będzie musiał wrócić do pracy, zostawiając mnie wieczorami samą. Myślenie o tym sprawiało mi ból.
- Mam pomysł, Bello. Skoro jeszcze nie poznałam twojego lowelasa Edwarda – co raczej mnie zasmuca – dlaczego nie wyjdziemy razem na kolację? – spytała.
Jęknęłam. Miałam nadzieję, że spędzę ten wieczór z Edwardem, przytulając się do niego w jego łóżku – było to coś, co robiliśmy przez zeszłe dwie noce. To uspokajało mnie do tego stopnia, że naprawdę spałam. Moja bezsenność postanowiła chyba wziąć wolne, nawet jeżeli w rzeczywistości wolałam nie usypiać.
- Bello, wiesz, że jesteś mi to winna za ukrywanie Edwarda. Serio, czy on ma trzecie oko albo coś w tym stylu? – sapnęła i tupnęła lekko nogą.
- Nie, Alice, nie ma trzeciego oka. Ma wystarczająco piękną parę oczu, by nie potrzebowała ona towarzystwa – zaśmiałam się.
- Więc kolacja?
- Zgoda. Zadzwonię do niego i się spytam – odparłam. Nie było sensu, żeby się z nią kłócić, bo zawsze wychodziło na jej. Lepiej po prostu się poddać i przestać walczyć.
- Powiedz, żeby wziął Emmetta, jeśli jest wolny. Chcę poznać tego brutala, na którego ciągle narzekasz – odpowiedziała.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer Edwarda, przykładając go do ucha.
- Tak? – spytał, odbierając.
- Edward? – pisnęłam do telefonu.
Co ze mną nie tak? Byłam dwudziestopięcioletnią kobietą ze wspaniale ukończonym collegem, a na co dzień pracowałam w miejscu, gdzie bezustannie miałam do czynienia z językiem angielskim, a można by pomyśleć, że lepiej radziłam sobie z nim, kiedy nie byłam w pobliżu Edwarda.
- Bella! – krzyknął. – Czemu zawdzięczam tę przyjemność?
- Czasami jesteś dupkiem, Edwardzie – zaśmiałam się z niego.
- Cóż mogę rzec? Wyzwalasz we mnie dupka – zachichotał.
- Dzwonię, bo wiem, że nie mamy planów na dzisiaj, a Alice tak jakby zaproponowała, żebyśmy poszli z nią coś zjeść. Mówiąc „z nią”, zakładam, że Jasper też przyjdzie. Nigdzie się bez niego nie rusza – powiedziałam.
- Brzmi w porządku. Właściwie zastanawiałem się, czy naprawdę jest taka okropna, jak mówisz – odparł.
- Słyszałam! – wrzasnęła Alice.
Edward zachichotał, a ja wyszczerzyłam się do przyjaciółki.
- Nie sądzę, że polubi mnie po usłyszeniu czegoś takiego – odezwał się.
- Niech twoja mała, piękna główka się o to nie martwi. Zostaw to mnie. Jestem profesjonalistką w radzeniu sobie z takimi sprawami – powiedziałam i wystawiłam jej język.
- To naprawdę dojrzałe, Bello. Ile ty masz lat? Dwa? – zaśmiała się z mojego powodu.
- Alice chce też wiedzieć, czy Emmett jest dziś wolny – kontynuowałam.
- Myślę, że tak. Rose nie wróci z wycieczki przez kilka kolejnych dni, co oznacza, że to tego czasu jest wolnym facetem – wyjaśnił.
- To dobrze. Ale mam nadzieję, że nie będzie się czuł jak piąte koło u wozu.
- Po prostu pomyśl o nim jak o zapasowym kole.
- Tak o wiele lepiej – odparłam.
- Chcesz, żebyśmy spotkali się na miejscu czy mam po ciebie podjechać? – zapytał.
Odwróciłam się do Alice, która sekundę wcześniej wyszła z pomieszczenia, a teraz z powrotem wracała.
- Alice, spotkać się z nimi czy jechać razem? – spytałam, zakrywając telefon.
- Edward i Emmett mogą cię zabrać, a ja i Jasper pojedziemy razem. Właśnie zarezerwowałam miejsca w tej świetnej, włoskiej restauracji, która jest kawałek za miastem – odpowiedziała.
- Edwardzie? Przyjedź po mnie o… - zaczęłam.
- Osiemnastej trzydzieści – krzyknęła Alice.
- O osiemnastej trzydzieści – dokończyłam.
- Będę dokładnie o osiemnastej trzydzieści. Wiem, że nie lubisz się spóźniać – odrzekł.
- Do zobaczenia za parę godzin – powiedziałam.
- Do zobaczenia, Bello.
Zamknęłam klapkę telefonu i zmrużyłam oczy na Alice.
- Hej, czy to jest TO miejsce? – spytałam.
- Tak. Wiesz, że tylko czekałam, aby znowu tam pójść – zachichotała.
- Ale jak zarezerwowałaś stolik dla tylu osób w tak krótkim czasie, po tym, co się ostatnio wydarzyło?
Ostatnim razem, gdy poszliśmy do tego specjalnego miejsca, potknęłam się o dywanik w salonie i wleciałam na kelnerkę niosącą talerze, które zawierały najpopularniejsze jedzenie: spaghetti. Talerze latały po całym ślubnym przyjęciu, a ja byłam zawstydzona i przygotowana na podpisanie papierów oznajmiających, że już nigdy tam nie przyjdę.
Alice zachichotała, mając winę wypisaną na twarzy.
- Spokojnie, Bello. Pozwoliłam menadżerowi spojrzeć pod bluzkę, a przez telefon delikatnie przypomniałam mu, z kim rozmawia – powiedziała.
- Alice! Tylko ty mogłaś to zrobić! – zaśmiałam się.
- Cóż, zadziałało, prawda? Nie jesteś na czarnej liście.
Wzruszyłam ramionami. Miała rację. A ich spaghetti było szczególnie smaczne. Kogo obchodziło, że potrzeba było jednego spojrzenia pod bluzkę Alice, jeżeli sama się na to zgodziła?
- Tylko nie pozwól, aby Jasper zobaczył, jak to robisz, jeżeli znowu przytrafi się coś takiego. Nie sądzę, by chciał się tym z kimkolwiek dzielić. - Wskazałam kciukiem na jej biust.
- Taa, jest bardzo do nich przywiązany, racja? – zaśmiała się i złapała za piersi.
- Wow, Alice. Nie muszę patrzeć jak się podniecasz na samą myśl o Jasperze. – Potrząsnęłam głową i uciekłam do sypialni.
Czasami nie lubiłam mieć współlokatorki, która była tak bardzo zakochana we własnym chłopaku.
To tylko kwestia czasu, nim Alice wpadła do mojego pokoju i zaczęła wybierać dla mnie „idealny” strój, a ja musiałam zrobić trochę rzeczy, jeśli chciałam gdzieś wyjść. Nie wiedziałam, co Edward i ja mieliśmy robić po kolacji. Znając Alice, pewnie będzie chciała pójść do klubu. Ta dziewczyna miała wystarczająco energii, by rywalizować z siłą nuklearną.
Wyjmując z torby rękopis, usiadłam na biurku i wyciągnęłam z kubka do kawy, w którym trzymałam długopisy i ołówki, czerwony długopis.
Wydawca prosił, abym popracowała nad tym tekstem, mówiąc, że mimo iż nie był to mój gatunek, tylko mi ufa na tyle, aby oddać go do przeróbki.
Jęknęłam, kiedy zauważyłam tytuł.
Biuściasta panna młoda poszukiwacza przygód.
O Boże. To jedno z tych idiotycznych romansideł. Miała rację, to zdecydowanie nie był mój ulubiony gatunek.
Nienawidziłam takich tekstów. Nie było w nich żadnego przesłania, a miliony kobiet się nimi fascynowało. Dzięki znajomości języka uważałam się za literackiego snoba i zazwyczaj trzymałam się z daleka od romansów. Alice, z drugiej strony, kochała je i miała w pokoju małą kolekcję.
Hmm, może ona lepiej by to oceniła. Wolałabym przepisać to wszystko i nadać temu styl Jane Austen.
Westchnęłam i ponownie na to spojrzałam.
Wydaje mi się, że będę musiała przez to po prostu przebrnąć. Może zignoruję tytuł i skoncentruję się na słowach zapisanych na kartce.
Czytając, ku mojemu zdziwieniu, zaczęłam wciągać się w historię. Bohaterowie byli dobrze opisani i mieli głębię. Zostało to napisane na tyle przyzwoicie, że mogłam wyobrazić sobie wszystko, co pisarz umieścił na kartce.
Może rozważę polubienie tego gatunku?
Czytałam dalej.
I wtedy dotarłam do pierwszej sceny seksu.
Im dalej czytałam, tym robiło się goręcej. Niemal obscenicznie. Czułam, że moje policzki są czerwone, a wielki rumieniec oblewa moją twarz.
A najzabawniejsze było to, że nie wyobrażałam sobie już bohaterów, tylko Edwarda robiącego mi te wszystkie, niegrzeczne rzeczy. Niemal widziałam jego brązowe włosy pomiędzy moimi nogami i czułam jego język. Bohater dotknął partnerki, a ja czułam palce Edwarda na mojej skórze.
Naprawdę zaczęłam się podniecać, czytając ten rękopis! To zawstydzające, że małe słówka na kartach mogą tak na mnie działać. Temperatura w moim pokoju powoli się zwiększała, a ja pociągałam za kołnierzyk koszulki, próbując się nieco ochłodzić.
Głośne pukanie do drzwi sprawiło, że zeskoczyłam z biurka z długopisem w dłoni.
- Bella? – zawołała Alice. – Zbliża się osiemnasta. Powinnaś zacząć się szykować, jeśli chcesz wyjść o czasie.
- W porządku – pisnęłam.
- Bella? Wszystko w porządku? Chcesz, żebym pomogła ci się ubrać? – zapytała, brzmiąc na zaniepokojoną.
Proszę, nie wchodź! Proszę, nie wchodź! Jak tylko na mnie spojrzy, będzie wiedziała, że coś się dzieje.
- Wszystko okej. Jestem trochę zajęta – odparłam skrzeczącym głosem.
- Zajęta, hm? Czym? – spytała, a ja wiedziałam, że umiera z ciekawości.
- Pracą.
- Okej, dam ci kilka minut, a potem wchodzę, nie patrząc czy „pracujesz” czy nie – zaśmiała się.
- Dobrze.
Usłyszałam, jak się oddala od drzwi i z powrotem spojrzałam na kartki leżące na biurku.
Głupi pisarz - musiał tak dokładnie opisywać sceny. Głupi Edward – musiał przypominać mi bohatera. Głupia ja – musiałam o nim fantazjować!
Och, czekaj. Ostatnie nie było takie głupie. Nawet, jeśli byłabym zawstydzona, by komuś to oznajmić.
Nagle przypomniałam sobie o umowie z Edwardem. Ustaliliśmy granice. Umysł, a dopier potem ciało – właśnie to ciągle sobie powtarzałam.
Cóż, tylko dlatego, że nie mogłam uprawiać seksu, nie oznaczało, że nie mogłam się trochę zabawić.
Chwyciłam komórkę, otworzyłam klapkę i napisałam Edwardowi sms’a.

Nie uwierzysz, co dostałam w pracy do przeczytania. – B

Wysłałam i dołożyłam telefon. Chwytając kartki, ułożyłam je i włożyłam z powrotem do torby. Dostałam wiadomość, więc ją odczytałam.

Co takiego? Coś ciekawego? – E

Uśmiechnęłam się, zastanawiając się, jak poprowadzić tę rozmowę.

Coś, co przypomina mi o tobie. – B

Niecałą minutę po wysłaniu mojego przyszedł kolejny sms.

Och, teraz mnie zaintrygowałaś. Co ci o mnie przypomina? – E

Zapowiadało się ciekawie.

Coś, co mógłbyś mi robić. – B

Niecałe trzydzieści sekund później, znowu napisał.

A dokładnie? – E

Wyszczerzyłam się. Albo nadal nie rozumiał, albo się droczył.

Coś, co jest niedozwolone. – B

Tym razem jego odpowiedź była nawet szybsza.

Czy to oznacza, że koniec z ustalonymi granicami?
Wiesz, że dam ci to, czego chcesz.
I będzie dobrze.
Jeśli pamiętam, lepiej niż niesamowicie. – E


Moja szczęka opadła, gdy to przeczytałam. Wykorzystywał przeciwko mnie moje własne słowa. Szybko napisałam odpowiedź, bojąc się, że moje trzęsące się dłonie mogłyby mnie zdradzić.

Jeszcze nie teraz.
Muszę iść.
Alice mnie ubiera.
Znowu obcisła spódnica. – B


Po wysłaniu ostatniej wiadomości wyciszyłam telefon. Jeszcze jeden sms od Edwarda i rzuciłabym te zasady w cholerę.
- Bella! Wchodzę! Nie obchodzi mnie, jeżeli masz goły tyłek! To tylko ułatwi nam sprawę – krzyknęła zza drzwi Alice, nim weszła.
Stałam na środku pokoju, patrząc na nią. Moja buzia była wciąż szeroko otwarta i jestem pewna, że wyglądałam zabawnie.
- O co chodzi? – spytała.
- Nie uwierzysz, jeśli ci powiem – wyznałam w końcu.
- Spróbuj.
Zdołałam streścić jej moją rozmowę z Edwardem, ale zaśmiała się i wywróciła oczami.
- To nic, Bello. To nawet nie równa się rzeczom, które ja i Jasper robimy przez telefon – zachichotała.
Szybko zakryłam uszy i powiedziałam:
- Nie chcę o tym wiedzieć!
Alice wciąż się śmiała, tańcząc dookoła mojej szafy. Gdy znalazła coś znośnego, rzuciła mi to i kazała przymierzyć.
Na szczęście wybrała ubrania, które raczej lubiłam: czarną, sięgającą do kolan spódnicę z wcięciem oraz szary sweterek z czarną koszulką pod spodem. Było seksownie, ale nadal klasycznie.
Jednak to nie coś, co normalnie nosiłam. Właściwie nigdy nie łączyłam rzeczy w ten sposób.
Alice wyszła, pozwalając mi się ubrać, więc nałożyłam na siebie wszystko, a potem spojrzałam w lustro. Wygładziłam spódnicę i westchnęłam z powodu odbicia.
Ten, kto spoglądał na mnie z lustra, był kimś nowym. Wyglądał jak ja, ale zachowywał się inaczej. Ramiona tej kobiety były nieco wypchnięte do tyłu, a jej oczy błyszczały.
Czy to Bella, którą widział Edward? Ta, którą nazywał piękną?
Też mi, nazwać mnie piękną...
Najśmieszniejsze było to, że – mimo tego, iż nie całkiem zgadzałam się z tym stwierdzeniem – lubiłam, jak tak do mnie mówił, bo brzmiało to całkiem inaczej niż z ust kogoś innego. Kiedy mówiła to Alice, sądziłam, że próbowała zwiększyć moje ego. Gdy mówił to idiota w kawiarni, wiedziałam, że jest nieznośny.
Jednak kiedy mówił do Edward, niemal mu wierzyłam. Jakby naprawdę tak uważał.
Uśmiechnęłam się na tę myśl.
Wyciągnęłam czarne balerinki, które nosiłam do pracy, i je nałożyłam. Alice nie spodobałoby się to, że nie ubrałam szpilek, jednak nie zamierzałam powtarzać sytuacji z ostatniej wycieczki do włoskiej restauracji. Nie chciałam też myśleć o tym, co Alice musiałaby zrobić, jakby to się znowu stało. Jasperowi pewnie by się to nie spodobało.
Domofon zadzwonił, więc pobiegłam, aby go odebrać.
- Tak? – spytałam po tym, jak wcisnęłam guzik.
- Madame, twój samochód czeka. – Usłyszałam głos Emmetta.
- Zabawne, Emmett. I nikogo nie nabierzesz na swój zły, francuski akcent – zaśmiałam się.
- Cholera. Myślałem, że mi się uda.
- Zaraz zejdziemy. Zawołam Alice i pójdziemy do winy, więc za chwilę będziemy na zewnątrz – powiedziałam.
- Okej – zachichotał.
- Alice! Już są! Gdzie Japser? – krzyknęłam do niej.
- Jest tuż za rogiem, ale już idę. Muszę poznać faceta, który cię pieprzy – zaśmiała się.
- Alice! – krzyknęłam. – I „pieprzył”. Tylko raz, Alice.
- Nieważne, dziewico – odparła, wywracając na mnie oczami.
- Już nie! – zachichotałam.
Zamknęłyśmy drzwi i zjechałyśmy windą na dół. Boże, jechała tak wolno, że kiedyś coś mnie trafi.
Edward i Emmett stali na zewnątrz budynku, czekając na nas. Emmett opierał się o masywnego, czerwonego jeepa z ogromnymi światłami. Moje oczy wyszły na wierzch.
- Cholera, Emmett. Wygląda jak czołg! – odezwałam się.
Wyszczerzył się do mnie.
- Taa, niezły jest, nie?
Alice zakaszlała i nagle sobie o niej przypomniałam.
- Więc, Alice, to jest Edward, a ten olbrzym z samochodem, który mógłby zmiażdżyć mój, to Emmett – przedstawiłam ich, machając w kierunku odpowiedniego faceta.
Alice podeszła do Edwarda i wystawiła dłoń.
- Więc to ty jesteś ciachem, który ma na tyle szczęścia, aby pieprzyć moją najlepszą przyjaciółkę, a zarazem współlokatorkę? – oświadczyła spokojnie.
Jego szczęka opadła, a Emmett wybuchnął śmiechem.
- Wow, Edward. Nie wierzyłem, że czyjeś wprowadzenie będzie lepsze niż Belli, ale chyba mamy zwycięzcę! – zaśmiał się.
Ja natomiast w ciągu sekundy oblałam się sześcioma odcieniami czerwieni. Alice zawsze świetnie dobierała słowa, ale niestety nieustannie mnie to zawstydzało.
Kiedy szczęka Edwarda z powrotem wróciła na swoje miejsce, uśmiechnął się nieśmiało i zwrócił ku mnie.
- Chyba tak. Niestety nie ostatnio – odparł gładko.
O nie. Nie znowu. Cholerne granice.
- Powinniśmy się zbierać. Pewnie są korki. – Kaszlnęłam. – Alice, poczekasz sama na Jaspera?
- Tak, zaraz tu będzie. Tak właściwie to chyba już jedzie. Jak dotrzecie przed nami, przypomnijcie, że Alice wcześniej dzwoniła. – Uniosła na mnie brwi.
Edward na mnie spojrzał, a ja potrząsnęłam głową.
Emmett podszedł do drzwi ze strony kierowcy, a Edward podał mi dłoń, aby pomóc mi wejść do masywnego samochodu.
- Och, słodko! Może nie jest takim dupkiem! – zachichotała Alice i klasnęła.
Zaśmiałam się z niego i ujęłam jego dłoń. Weszłam do samochodu z taką gracją, z jaką tylko potrafiłam, czując ręce Edwarda na mojej talii.
Odwróciłam nieco głowę, by móc spojrzeć na jego twarz.
- Wiesz, jestem dużą dziewczynką. Sama potrafię wejść do samochodu – powiedziałam.
- Tak, ale wtedy nie miałbym tak cudownego widoku jak teraz, prawda? – odpowiedział.
Zarumieniłam się na jego słowa, zdając sobie sprawę, że pewnie widział trochę więcej niż powinien.
Gdy w końcu weszłam, usiadłam na tylnim siedzeniu i obserwowałam wspinającego się Edwarda. Oczekiwałam, że zajmie miejsce naprzeciwko mnie, jednak usiadł obok.
Przeniosłam na niego wzrok, ciekawa, dlaczego zdecydował się tu usiąść, kiedy miał niezłe miejsce z przodu.
Wzruszył ramionami i położył dłoń na mojej nodze, niebezpieczne blisko wcięcia w spódnicy, która podnosiła się coraz wyżej.
Wyszczerzył się do mnie i wtedy zrozumiałam, z jakiego powodu siedzi ze mną z tyłu.
Schyliłam się do jego ucha i lekko dmuchnęłam, nim się odezwałam.
- Żadnych krętactw, panie Cullen. Mamy publiczność – wyszeptałam.
Edward zadrżał, a ja uśmiechnęłam się z tego powodu.
- Taa, Eddie! Twój kierowca nie chce widzieć niczego sprośnego! – zaśmiał się Emmett.
- Chciałbyś, Emmie. – Edward spojrzał na niego z pod byka.
Zaśmiałam się. Dobrali się idealnie.
Edward odwrócił się do mnie i posłał mi uśmiech. Przesunął dłoń nieco wyżej, aż poczułam jego kciuk przyciśnięty do gołej skóry nogi. Moje serce zatłukło.
To niemal nie fair, że wywierał na mnie taki efekt. Niemal.
- Jesteś strasznym złośliwcem, Edwardzie – jęknęłam cicho.
- A ty nie? Przypominam ci o paru wcześniejszych smsach, w razie gdybyś zapomniała. – Wyszczerzył się.
Znowu jęknęłam. Wiedziałam, że to się na mnie odbije.
Ręka Edwarda ponownie przesunęła się wyżej.
Ta noc miała być długa, to pewne.
Głupie smsy. Czyj to był pomysł?
Och, tak. Mój.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Śro 21:17, 30 Cze 2010 Powrót do góry

Witam i od razu powiem: WRESZCIE! Przysięgam zgotowałaś nam tym tłumaczenie, a raczej jego brakiem, niezły horror. Bałam się, że ''radio'' wyląduje na kupce zapomnianych opowiadań. Cieszy mnie fakt, że wróciłaś, w dodatku z tak fajnym rozdziałem. Obie - Ty i Marta - świetnie dajecie sobie radę z Accrosem, więc czytanie to wielka przyjemność. Czyta się świetnie, zauważyłam tylko dwie literówki, jeśli tak to można nazwać:)

Cytat:
Wysłałam i dołożyłam telefon.

położyłam chyba lepiej pasuje

i

Cytat:
- Alice! Już są! Gdzie Japser? – krzyknęłam do niej.

Jasper

Alice swoim zachowaniem, a raczej mową, kompletnie mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się po niej takiej reakcji na Edwarda, jednak myślę, że wywarł pozytywne wrażenie (ta, co ja mogę powiedzieć po jednym uścisku dłoni). Nie sądzę, aby była złośliwa, widocznie już ma taką naturę. Co do wyznaczonych granic... jak już mówiłam, daję im dwa rozdziały, sądząc po fantazjach panny Swan i smsach Edwarda oboje są spragnieni tego i owego.

Dziękuje za rozdział, bardzo ucieszyło mnie jego pojawienie się.
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Śro 21:19, 30 Cze 2010 Powrót do góry

poł roku trzeba czekac, żeby znów poczytac coś świetnego
chyba Ema nic nie powstrzyma ale i Alice i jej zapoznanie było genialne...
Alice i Emmet są świetnymi postaciami, które dodają kolorów w opowiadaniu, mimo, że opowiadanie same w sobie bardzo mi się podoba to no cóż ta dwójka jest najlepsza...
co do czekania Belli i Eda oj może byc ciężko i coś czuję, że nie długo się skończy
i już czekam na następny
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Pią 19:52, 02 Lip 2010 Powrót do góry

Bardzo się cieszę, że powróciłaś do tłumaczenia, gdyż szkoda by było nie poznać do końca tej historii(:
Uwielbiam tu Emmetta (jak wszędzie) i Alice za jej tekst do Edwarda;D ogólnie rozdział był miły i wesoły.
Mam nadzieję że nie karzesz nam tak długo czekać na następny rozdział gdyż zapowiada się świetnie(:
Dla dokarmienia weny mogę powiedzieć, że tłumaczysz bardzo dobrze, nic nie możesz sobie zarzucić, a pojedyncze literówki każdemu się zdarzają.

Weny, czasu, chęci i motywacji do dalszego tłumaczenia.
Pozdrawiam Aja(:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aja dnia Pią 19:52, 02 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin