FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Miłość, nienawiść i przyjaźń [T] [NZ] Rozdział 21 (25.05) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Pon 20:36, 03 Sie 2009 Powrót do góry

Ekscentryczna. napisał:
mTwil, doprawdy, zadziwiasz mnie. Najpierw piszesz, ze niestety musisz zawiesić temat na kilka długich tygodni, a teraz.. Przepraszasz nas, że jeszcze nie wstawiłaś 10 rozdziału! Pogubiłam się już całkowicie. Laughing

Napisalam cos takiego:
mTwil napisał:
Dziesiaty rozdzial bedzie dodany jeszcze przed koncem tygodnia - sama sie nim zajme, 11 i kolejny - bonus - sa juz gotowe, ale z reszta sama sobie nie poradze.
:):):)


Jeszcze raz przepraszam za ten maly poslizg, ale teraz 10 rozdzial jest juz przetlumaczony, zbetowany i gotowy do wstawienia :)

Ale to za chwile. Chcialam wyjasnic jeszcze jedna rzecz. Nie mam najmniejszego zamiaru porzucac tego tematu. Bez wzgledu na to czy bylabym sama, czy z kims. Zawiesic, tak, najprawdopodobniej tak wlasnie sie stanie, ale nie zostawic. Sama sie na to decydowalam, deklarowalam sie, ze chce tlumaczyc, to bede to robic do konca. A ze potrwa to troche dluzej niz sie spodziewalam... za to moge tylko przeprosic i liczyc, ze Masquerade szybko sie ze wszystkim wyrobi.
To na tyle wyjasnien, hmm... cos jeszcze? 10 rozdzial jest przetlumaczony od poczatku, lacznie ze wczesniejszym fragmentem Paoli. Nie zgadzalam sie tam z kilkoma rzeczami i postanowilam zrobic wszystko po swojemu.
Aaaa, i zapomnialabym o najwazniejszym. Dziekuje A.Rose, ktora tak dzielnie wstawia wszystkie 'o' z kreska, 'z' z kropka 'a' z ogonkiem, 'l' z kladka czy inne dziwaczne polskie znaki i oprocz tego poprawia jeszcze moje bledy. Gdybys sie na to nie zgodzila, to sama mialabym niemalo roboty. Ale od czego ma sie taka cudowna bete? :) Mam nadzieje, ze w koncu ode mnie nie uciekniesz, bo nie zapowiada sie, zebym nawet w Polsce miala inna klawiature... Przynajmniej na razie...

I prosze bardzo, po 1,5 miesiaca oczekiwania - przetlumaczony w jeden wieczor - kolejny rozdzial:



beta: A.Rose



Rozdział dziesiąty: Powrót do szkoły


Drogi pamiętniku, czwartek 27 września

Mijał już tydzień, od kiedy nie ruszam się z łóżka, będąc cały czas pod czyjąś opieką i naprawdę zaczynałam mieć już tego dość. Nie lubię być bezsilna i nie znoszę, kiedy ktoś musi się mną opiekować. Okej, może i trochę przesadzam, ale zdecydowanie nie podoba mi się to... więzienie. Naprawdę, czuje się, jakbym była jakimś więźniem.
Przez te kilka ostatnich dni zawsze mogłam liczyć na towarzystwo Alice i Rosalie, ale nie przynosiło mi ono zbyt wielkiej satysfakcji.
Jedyne, czego tak naprawdę pragnęłam to zasnąć, ale przez moje żebra było to dla mnie prawie niemożliwe. Nie mogłam zrobić choćby ruchu bez pojawiania się nowych łez.
Na szczęście, zgodnie z przewidywaniami Carlisle'a, wracałam do zdrowia dosyć szybko. Już jutro mogłam iść do szkoły, jednak nadal musiałam być ostrożna. Wrócił mi całkowicie głos, chociaż i tak zbyt dużo nie mówiłam. Po prostu nie widziałam takiej potrzeby. Nie miałam niczego do powiedzenia. I bałam się, że powiem coś nieodpowiedniego.
Edward nie pojawił się u mnie ani razu. Jasper i Emmett kilkakrotnie przychodzili powiedzieć "cześć", ale zaraz potem wychodzili. Wyglądało na to, że zwyczajnie nie przepadali za towarzystwem chorych i bezużytecznych osób. I bardzo dobrze ich rozumiałam. Sama też tego nie cierpiałam. Wiem, że się powtarzam, ale naprawdę, naprawdę NIENAWIDZĘ tego!
W przyszłym tygodniu w szkole miały odbyć się jakieś rozgrywki sportowe. Nie, że byłam tym jakoś bardzo zszokowana, ale nie wiedziałam o tym, że Edward, Emmett i Jasper grają w piłkę nożną. Alice i Rosalie powiedziały, że tak jak zawsze wybierają się tam, ale jeśli ja nie chce, to mogę zostać w domu. Jednak zdecydowałam, że pójdę. To będzie mój pierwszy w życiu mecz piłki nożnej.
Zresztą… tak samo jak i bal, który również miał się odbyć w przyszłym tygodniu. Alice powiedziała, że muszę iść do szkoły, bo inaczej nikt nie będzie miał szansy mnie tam zaprosić.
"Jakby ktoś miał mieć taki zamiar!" - powiedziałam jej, ale ona jedynie się zaśmiała i powiedziała, ze owszem, tak.
Czasami już naprawdę z nią nie wytrzymuję. Jestem zwyczajną, starą Bellą. Dlaczego ktoś miałby mnie zaprosić?


Następnego dnia, w drodze do szkoły, nie mogłam prowadzić swojego samochodu. Alice uparła się, że sama zawiezie mnie swoim okazałym wozem.
Oczywiście, to ona wybrała mi ubrania, ale odkąd byłam poniekąd kaleką, nie miałam juz siły się z nią wykłócać. Założyłam ciemne jeansy i czerwoną bluzkę, idealnie zakrywającą moje opatrunki. Nie było to zbyt skąpe, a nawet pasowało do mojego własnego stylu.
Może chorowanie wcale nie jest takie złe, skoro Alice przez cały ten czas mi odpuszcza.
Rana na mojej nodze była zabandażowana, wiec nie powinna mnie boleć i, o dziwo, tak właśnie było. Jednak nie wyglądało to najlepiej i wolałam nie patrzeć w tamtym kierunku.
Uśmiechnęłam się, kiedy Alice i Rosalie odprowadzały mnie do szkoły. Sama czułam to, jak się o mnie troszczyły. To nawet nie tak, ze wcześniej tego nie robiły, ale teraz cały czas byłam przez nie obserwowana i pytana, czy przypadkiem nic mnie nie boli. Jednak po pewnym czasie stało się to już trochę irytujące i zwyczajnie zaczęłam je ignorować.
Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam, że kilka metrów za nami idzie Jasper. Czyżby robił za mojego ochroniarza?
- Bella! Wróciłaś! – zawołała Angela, kiedy tylko mnie zobaczyła. Wydawała się być szczęśliwa, że mnie widzi. Również ucieszyłam się na jej widok, wiedząc, że rozumiała przez co przeszłam.
- Hej, Angela - powiedziałam. Spojrzała na mnie, a zaraz potem na Alice. Wyglądało to na jakąś niemą wymianę zdań, na koniec której Angela skinęła. Mruknęłam cicho, czując się jak jakiś zwierzak uwięziony w klatce. Wszyscy moi przyjaciele cały czas mieli mnie na oku.
- Okej, w takim razie, będę tam - powiedziała Alice, wskazując na łazienkę.
Spojrzałam na nią, wdzięczna za choć chwilę wolności. Ale Angela oczywiście również ani na moment nie spuszczała ze mnie wzroku, więc w końcu nie widziałam żadnej różnicy. Poza tym, że Ange i Alice to dwie rożne osoby.
- Bella, tak mi przykro! Nigdy, przenigdy nie powinnam cię tam zostawiać samej! Obie dobrze wiedziałyśmy, że jesteśmy śledzone, a ja sobie zwyczajnie odeszłam! Jest mi okropnie, okropnie przykro! - wyszeptała, obejmując mnie. Wyswobodziłam ręce, lekko wyswobadzając się z jej objęć. Znałam te jej uściski - mogłaby zmiażdżyć moje posiniaczone żebra, które nadal były jeszcze trochę wrażliwe.
- Ange, w porządku. Byłaś wystraszona. O nic cię nie obwiniam - odpowiedziałam. To była czysta prawda, nie winiłam jej o to. Po prostu wołałabym, żeby to wszystko inaczej się potoczyło. Pomimo że cały czas twierdziłam, iż wszystko jest w porządku, naprawdę miałam już dość tego cierpienia. Nadal bolały mnie żebra i praktycznie cały czas głowa, ale jakoś z tym żyłam. Starałam się nie zwracać na to uwagi.
- Ale ja i tak czuje się temu winna! Nie sądzę, że doszłoby do tego, gdybyśmy były razem – powiedziała, wyraźnie zmartwiona. Przez jej przepełnione smutkiem spojrzenie, teraz to ja poczułam się winna.
- Nie wiesz tego. Mógłby zająć się nami obiema - powiedziałam pewnie, próbując polepszyć jej samopoczucie. Spojrzała na mnie i w końcu westchnęła.
- Może masz rację. - Nadal nie wydawało się, żeby była przekonana.
Tymczasem zadzwonił dzwonek i wróciła Alice. Naszą pierwszą lekcją była matematyka, więc nawet się nie zdziwiłam, kiedy zobaczyłam tam Edwarda siedzącego już na swoim miejscu. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam "cześć", ale on jedynie spojrzał na mnie i skinął głową, nie odzywając się ani słowem.
Kiedy do klasy wszedł nauczyciel, pozwoliłam sobie na to, by mu się przyjrzeć. Jego wzrok był wlepiony w książkę.
Zaczęła się już lekcja, a on nadal nawet na mnie nie zerknął. Zobaczyłam, że Alice i Rosalie przyglądają się nam, posyłając w moim kierunku spojrzenie mówiące: "Dlaczego nie zapytasz, o co mu chodzi?".
Potrząsnęłam głową, starając się pozbyć zbędnych myśli i skupić na tej najważniejszej.
To była najgorsza lekcja w moim życiu. Zawarliśmy umowę dotyczącą tego, że koniec wzajemnego ignorowania, a teraz znowu...
Przez cały czas czekałam, ale on nic nie powiedział. Kiedy zadzwonił dzwonek, postanowiłam, że to ja muszę w końcu przemówić.
- Starczy już tej rozmowy - powiedziałam. Nawet nie czekałam na jego odpowiedź, tylko wyszłam z klasy. Na zewnątrz stały już dziewczyny.
- Co się stało? - niemal natychmiast zapytała Alice.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem.
Rosalie odeszła w druga stronę, do swojej klasy, zostawiając mnie i Alice same.
Następna lekcja, historia, była tak nudna, że mało co na niej nie zasnęłam. Na szczęście Ally za każdym razem budziła mnie, szczypiąc w ramię.

-

Kiedy zadzwonił dzwonek, ucieszyłam się, że w końcu będę mogła iść do stołówki coś zjeść. Nie mogłam znieść tego, jak wszyscy się na mnie patrzyli. Chyba cała szkoła wiedziała o tym, co się stało.
Rozejrzałam się dookoła, próbując odszukać wzrokiem Jamesa. Byłam zaskoczona tym, jak bardzo chciałam go zobaczyć, w końcu dowiedzieć się, co zrobił mu Edward.
Jedyne co zauważyłam to Emmetta, próbującego ukryć się za grupką uczniów. Chciało mi się z niego śmiać, ale w końcu go zignorowałam. Od samego początku dnia, przez cały czas byłam pilnowana.
Miałam się niby nie domyślić, że byłam śledzona. Pewnie Alice ich do tego przymusiła. Albo Esme. Obie się do tego nadawały.
- Alice, miałabyś coś przeciwko, gdybym usiadła dziś z Angelą i resztą? - zapytałam niepewnie. Nie wiedziałam, czy nie zranię jej tą prośbą. Wcześniej nigdy nic się nie działo, ale po tym wypadku czułam się z nią bardziej związana. Może to jej teraz nie odpowiadać.
A jednak się uśmiechnęła.
- Nie, oczywiście, że nie. I tak będziemy mieć cię na oku, więc dlaczego miałabyś nie móc usiąść ze swoimi przyjaciółmi? - Ostatnie słowa zabrzmiały dla mnie trochę dwuznacznie, ale postanowiłam na zwracać na to większej uwagi.
Wygląda na to, że dzisiaj ignorowałam wiele rzeczy.
Podeszłam do ich stolika. Zauważyłam, że Mike i Angela ucieszyli się, widząc, że to z nimi wolałam usiąść.
W czasie lunchu śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Prawie zapomniałam o moich obolałych żebrach.
Ale kiedy tylko zachichotałam, znowu przypomniały mi o sobie, więc potem już uważałam, żeby nie robić tego zbyt często.
Westchnęłam, kiedy usłyszałam dzwonek na następną lekcję. Rozejrzałam się i zobaczyłam, jak Rosalie, Emmett, Edward i Jasper ruszają do swoich klas.
- Idziesz, Bella? - Alice zapytała, stojąc za mną. Wydawała się trochę podenerwowana, więc odwróciłam się żeby zobaczyć, czym może być to spowodowane.
I wtedy ujrzałam Jamesa.
Jego jedno oko było podbite, przez co wyglądał jak jeden z misiów panda z zoo.
Lewa ręka zwisała bezwładnie, a prawa noga została zabandażowana, zupełnie jak moja.
Miał też kilka ran na pozostałych częściach ciała.
Przygryzłam wargę, próbując powstrzymać uśmiech. Wyglądał, jakby przejechał go samochód… albo coś jeszcze gorszego.
Nigdy nie spodziewałabym się czegoś takiego po Edwardzie. Wow. To, co zrobił wcześniej Emmett w porównaniu z tym - było niczym, zwyczajnie go wtedy nastraszył. Edward naprawdę nieźle mu dołożył.
W końcu James mnie zauważył. Przełknęłam ślinę. Czułam, jak moje serce przyspiesza.
Co miało się teraz wydarzyć?
Podszedł do nas w towarzystwie swoich trzech kumpli. Na nasze nieszczęście, stołówka została juz wyludniona, zastali jedyne James ze swoimi przyjaciółmi, Alice i ja.
Nie było dobrze.
- W końcu wróciłaś do szkoły, Bella? Wcześniej byłaś za bardzo wystraszona? - jeden z przyjaciół Jamesa - Laurent - powiedział sarkastycznie. Alice prychnęła, co sprawiło, ze poczułam się jeszcze bardziej zdenerwowana. Lepiej byłoby ich nie rozwścieczać.
Nie odpowiedziałam. Nie chciałam ujawniać przed nimi swojego strachu. Wiedziałam, że gdybym tylko otworzyła usta, mogłabym stracić cale moje opanowanie i upaść na kolana. Czułam, ze zaczynałam drżeć.
- Teraz nie ma z tobą twoich przyjaciół, Bella. A może zawołasz ich? "Och, Edward! James mnie znowu uderzył!" - powiedział drugi, na co cała trójka wybuchła śmiechem.
Zatrzęsłam się ze strachu, wiedząc, że to może się źle skończyć. Wszyscy byli już w swoich klasach.
Poczułam, jak Alice zesztywniała za mną, ale obie wiedziałyśmy, że nie mamy szans z trójka chłopaków. Mała Alice i pokaleczona, słaba Bella.
Rozważałam swoje szanse. Moja noga nie była jeszcze do końca wyleczona, więc ucieczka odpadała. Mogłabym spróbować go uderzyć albo kopnąć, ale wiedziałam, że tego nie uda mi się powtórzyć. Nie bez poważnych konsekwencji.
- Suko! Myślałaś, że ujdzie ci to bezkarnie? Przez trzy miesiące nie będę mógł grać! - James wrzeszczał na mnie, kuśtykając coraz bliżej. Nie mogłam już nic więcej wymyślić, słyszałam głośne bicie własnego serca.
- To wyłącznie twoja wina. Jeśli jeszcze raz odezwiesz się do Belli, przyrzekam, że nie będę już taki delikatny. - Prawie wrzasnęłam, kiedy usłyszałam za sobą głos Edwarda. Osobiście zdałam sobie sprawę z jego obecności, kiedy poczułam na sobie ciepło jego ciała. Wiedziałam, że gdybym tylko przechyliła się do tyłu, moja głowa spoczęłaby na piersi chłopaka.
Przełknęłam ślinę.
- Mogę podać cię do sądu za te twoje groźby, wiesz o tym? - James prychnął.
- Możesz. Ale i tak wątpię, żebyś wygrał - Edward powiedział chłodno.
James spojrzał na niego wściekle. Tym razem wykazał się rozumem i już więcej nie naciskał.
Razem ze swoimi przyjaciółmi odwrócił się i wyszedł.
Próbowałam zacząć znowu oddychać, ale tlen nie chciał wniknąć do mojego ciała.
- Postaraj się go unikać. Nie możemy ratować cię za każdym razem - Edward powiedział szorstko.
- Dzięki - wymamrotałam do niego.
Skinął głową i wyszedł.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mTwil dnia Pon 23:53, 03 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Pon 22:45, 03 Sie 2009 Powrót do góry

Ach... w końcu doczekałam się rozdziału!!! Jupi!! Oczywiście nie zachwyca mnie zachowanie Edwarda, jest taki zimny i szorstki. Dlaczego? I jeszcze ten James. Czy on przypadkiem nie powinien wylecieć ze szkoły?? Albo zostać zawieszony?? Co on jeszcze tam robił?? Niech się cieszy, że tylko nie może grać, powinien siedzieć za kratkami!! Skurwiel jeden i tyle, więzienie to odpowiednie miejsce dla niego! I jak tylko Bells wyzdrowieje powinna zacząć chodzić na jakieś kursy samoobrony!!

Fajnie mi się czytało, odwaliłaś kawał dobrej roboty przy tłumaczeniu i oby tak dalej.

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Pon 23:35, 03 Sie 2009 Powrót do góry

Od jakiegoś czasu śledzę ten ff. Muszę przyznać, że bardzo mi się podoba.

Łatwo i lekko się czyta - dziewczyny, jestem Wam wdzięczna za to tłumaczenie :)

Za każdym razem zachowanie Eda mnie zadziwia. Dlaczego on po prostu nie może z nią pogadać? W czym ona mu przeszkadza?!
Ona zresztą też jest dziwna. Nagle uświadomiła sobie: Zakochałam się. WTF? Eh... No ale nie mogę zapominać, ze to Bella - jej takie rzeczy się zdarzają. Zakochuje się w facetach, którzy pałają w stosunku do niej nieskrywaną niechęcią.
Ogólnie panuje tu zamierzchowy klimat, więc jest fajnie :)
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział!
Życzę weny, czasu i chęci do tłumaczenia.


Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Wto 7:45, 04 Sie 2009 Powrót do góry

Zmienność Edwarda mnie zaskakuje, raz jest do rany przyłóż a ukoi ból, a raz gangrena murowana. Szkoda, że tak się toczą losy Belli, wiem że ma oparcie w większości rodziny, ale jest mio jej żal.
Co do Jamesa, to jest z niego kawał gnojka. Ale dobrze, że czarny charakter w opowiadaniu jest.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Wto 7:49, 04 Sie 2009 Powrót do góry

Przeczytałam wczoraj ale nie miałam siły skomentowac, a więc robię to teraz.
Jak zawsze tłumaczenie jest geialne i po raz kolejny dziękuję wam, że wybrałyście akurat to opowiadanie, ponieważ nalezy do moich ulubionych.
Denerwuje mnie zachowanie Edwarda. W każdym rozdziale zachowuje się inaczej. Raz sie nią opiekuje, a raz jest oschły. Wydaje mi się, że on poprostu kocha Bellę i boi się jak ona na to zareaguje.
Cieszę się, że po tak długim czasie pojawił się rozdział, bo już się bałam, iż przestaniecie to tłumaczyc.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że pojawi się szybko.
Życzę weny i czasu.

pozdrawiam,
yeans-girl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Wto 10:48, 04 Sie 2009 Powrót do góry

Ach, ach kolejny rozdział jak miło. Tak dawno nie było.
Bałam się, że przesałyście tłumaczyć, ale jednak nie, co baaaaaardzoooo mnie cieszy
Bardzo lubię ten ff, ale... Jezu! Co ztym Edwardem ? Uwaga
Znowu zaczyna?
"- Postaraj się go unikać. Nie możemy ratować cię za każdym razem - Edward powiedział szorstko.
- Dzięki - wymamrotałam do niego.
Skinął głową i wyszedł."
- straaasznie mnie Edek wkurzył tą gatką.
A z Jamesa to jest szuja, i tyle.
Ciekam na kolejny part, z niecierpiwością... Twisted Evil
P, N.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sonea
Wilkołak



Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Wto 10:49, 04 Sie 2009 Powrót do góry

Nareszcie nowy rozdział! W sumie nie wprowadził niczego nowego w stosunkach B&E. Zastanawia mnie zachowanie Edwarda. Raz jest normalny w sensie, że można z nim porozmawiać, a potem nawet "cześć" nie powie. I jak tu go zrozumieć? Może walczy sam z sobą?
yeans-girl jestem twojego zdania, ze on coś do niej czuje, ale nie chce jej tego okazać, albo się boi i walczy ze sobą.
Mam nadzieję, ze w nowym rozdziale coś się ruszy i przynajmniej ze sobą porozmawiają.
Czekam na kolejny.

Pozdrawiam, Sonea.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ekscentryczna.
Wilkołak



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 12:27, 04 Sie 2009 Powrót do góry

Ah, to wszystko wyjaśnia. mTwil, jesteś wielka!
Co do rozdziału.. Niezbyt podoba mi się zachowanie Edwarda.. Już nie mogę się doczekać, kiedy w końcu to się wyjaśni. Uhm.. Bo chyba się wyjaśni? Cała ta jego gadka, na końcu tego rozdziału.. Nie ma co, miły chłopak. Nie mogę już doczekać się następnego rozdziału. Mam nadzieję, że szybko się z Masquerade uwiniecie. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Wto 16:01, 04 Sie 2009 Powrót do góry

Ekscentryczna, i znowu musze cie naprowadzic :)
mTwil napisał:
Dziesiaty rozdzial bedzie dodany jeszcze przed koncem tygodnia - sama sie nim zajme, 11 i kolejny - bonus - sa juz gotowe, ale z reszta sama sobie nie poradze.

Nie musze chyba nic wiecej wyjasniac :) Teraz tylko nie wiem, kiedy to dadac. Wolalabym troche poczekac, zeby potem tekst jak najkrocej stal w miejscu.

A Edward... Zobaczycie, nie bede niczego zdradzac :)

Dzieki za wszystkie komentarze, o dziwo, ze jeszcze nie zapomnialyscie o tym ff'ie :)

Pozdrawiam
mTwil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Wto 16:48, 04 Sie 2009 Powrót do góry

Jakie "O dziwo", co? Zaraz Ci za to Twój mądry łeb ukręcę! mTwil, kobieto nie szukaj problemów. :d
Przecież ten ff jest świetny.
Czyli rozdział 11 będzie po koniec tygodnia, dobrze zrozumiałam?
A nie zdradzaj sobie, predzej czy później się dowiemy. Chociaż coś na pomnąć, Tak przy uszku, cichutko... To mogłabyś...
Ale, żeby nie było off-topu, to dodam, że podobnie jak Ekscentryczna. mam nadzieję, że Masquerade szybko się uwinie :)

Wierna czytelniczka ( z ręką na pulsie) się kłania,

Niunia:* Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nelennie. dnia Wto 16:52, 04 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Śro 2:40, 05 Sie 2009 Powrót do góry

Niuniu, o dziwo, bo to jak długo nie było kolejnego rozdziału, denerwowało chyba każdego. A ktoś może się zdenerwować tak, że w końcu daruje sobie czytanie. Ale, że ja z natury spokojna jestem, to już żadnych problemów nie szukam :)
O Edwardzie i tak nic nie zdradzę :)

Ok, mam jeszcze dwa ogłoszenia:
1/ NIE BĘDZIE ŻADNEGO ZAWIESZANIA TEMATU. Rozmyśliłam się, mam takie same huśtawki nastrojów jak Edzio. Dopóki Masquerade nie będzie miała czasu tłumaczyć, będę to robić sama. Z tym, że w ślimaczym tempie. Powiedzmy, jeden rozdział na dwa tygodnie. Ale to zawsze coś, dla mnie to nie taki duży wisiłek, a temat nie musialby 'wisieć'.
2/ Dostałam dziś mojego mądrego laptopa, który wie, co to znaki polskie i od tej pory beta ma ułatwioną pracę, bo nie będzia musiała poprawiać praktycznie każdego wyrazu.

Nowy chap dodam mniej więcej w połowie sierpnia. Pochwalę się jeszcze, a was zdenerwuję, że jakieś dwa tygodnie temu wrócił już od bety :D

Wiem, że mieszam, ale chyba się za to nie obrazicie :)
A Masquerade jeszcze raz przepraszam...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ekscentryczna.
Wilkołak



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 8:42, 05 Sie 2009 Powrót do góry

Aj. No tak. W końcu to ja. Zawsze czegoś nie doczytam.
No to czekamy, choć szkoda, że dopiero w połowie sierpnia.. ; dd


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Śro 12:50, 05 Sie 2009 Powrót do góry

Może i masz rację. Ja do spokojnych, cóz nie należę.
Poczekamy. Chociaż masz rację (po raz kolejny), można się zdenerwować, że chplik wrócił od bety. Wiem, że się powtarzam, ale poczekam. Gdzies przeczytałam takie zdanie: "Czekanie jest fajne, po warunkiem, że ma sens." - i jak się z tym nawet zgadzam. (myślę, że prawdopodobie na tym forum je widziałam xD)
Ale lepiej nie będę nic już pisać (dzisiaj w tym temacie), bo jeszcze ostrzerzenie mi poleci. Dzisiaj jest (dla mnie) dzień "bez ładu, bez składu".


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
majetta
Człowiek



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa - Zielony Tarchomin :)

PostWysłany: Śro 15:34, 05 Sie 2009 Powrót do góry

Intryguje mnie postawa Edwarda. Czemu on taki zły na cały świat? Księciunio się znalazł :p
Czemu nie może się przemóc i być choć troszkę milszy? Kwadratowy Mam nadzieje, że wszystko się wkrótce wyjaśni!! I może Bella by zrobiła jakiś krok? Bo narazie to tylko sie miota!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Czw 16:14, 06 Sie 2009 Powrót do góry

Och, jak ten Edward mnie denerwuje. Kiedy są sami to jest łagodny jak baranek, jednak gdy na horyzoncie pojawia się inna osoba jest nadętym gburem. A co do FF to jest bardzo fajny. Co prawda nie podobał mi się fragment pamiętnika Belli, ale cóż jakoś nigdy nie przepadałam za tą formą Wink Czekam na następny rozdział.
Życzę czasu i chęci do dalszego tłumaczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:02, 10 Sie 2009 Powrót do góry

Miałam wczoraj dokończyć, ale moja kochana babcia tak długo mi truła nad uchem, że musiałam wyłączyć komputer. Dodam, że miałam jeszcze tylko jeden rozdział do przeczytania, ale niektórzy nie wiedzą, co to "zaraz".
No więc...
Kiedyś zaczęłam czytać, ale wątek z zamianą tak mi dziwnie nie podpasował. Nie pytaj, czemu. Nie i tyle. Ale się przemogłam, i zanim doszłam do połowy 1, miałam już wywieszony jęzor z podekscytowania Wink
Ładny styl. Nie wiem, czy chwalić za to Was czy autorkę. Chyba najlepiej wszystkich naraz Wink
Wątek z Emmettem- ochroniarzem- Belli? Boskie. A z Edwardem- ochroniarzem- Belli? Jeszcze lepsze. Plus, Edward coś ostatnio fajnie zmiękł w ostatnich rozdziałach :D
Podoba mi się. Na Waszą niekorzyść działają długie przerwy (tak, wiem, czytałam wszystkie wytłumaczenia, nie czepiam się). Mam trochę słomiany zapał, i jeśli przez długi czas muszę się zadawalać kawałkiem tekstu raz na pół miesiąca, to szybko przestaje mi się podobać. Taka moja natura. Ale mimo to postaram się wpadać regularnie :)
Powodzenia w dalszym tłumaczeniu.
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madzia_lenka
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 15:45, 15 Sie 2009 Powrót do góry

świetnie że jest kolejny rozdział, szczerze zaczynałam się martwić, że nie bedę miała okazji go przeczytać
Co do zmienności Edwarda, zgadzam się z moimi przedmówczyniami,
ale to pewnie dlatego, że targają nim różne emocje, pewnie że czuję coś do Belli, ale wolałby żeby tak nie było i postanawia jej unikać i być dla niej takim dupkiem.
Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się jakoś niedługo, bo bardzo podoba mi się ten ff i jestem go bardzo ciekawa;))
Pozdrawiam
Weny!Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Sob 18:39, 15 Sie 2009 Powrót do góry

Dziękuję za wszystkie komentarze. Jestem wam wdzięczna, że mimo wszystko czekacie na kolejne rozdziały.
Pewnie większość już widziała, że dodałam nowe tłumaczenie - The Doll House - mój największy pochłaniacz czasu. Teraz to on będzie na pierwszym miejscu, ale o MNiP też oczywiście nie będę zapominać. Jednak im lepiej będzie mi szło tłumaczenie TDH (=im więcej będzie komentarzy), tym chętniej będę się zabierać do Miłości... Więc może mały szantaż? :D

Przypadkiem zauważyłam, że mamy dziś piętnastego, więc postanowiłam dotrzymać obietnicy :)



beta: wspaniała, kochana - Anna_Rose


Rozdział jedenasty: Tydzień przed grą

Weekend minął bez żadnych szczególnych zdarzeń. Alice, Rose i ja zorganizowałyśmy filmowy wieczór, podczas którego oglądałyśmy wyłącznie komedie romantyczne. Faceci na początku chcieli się do nas przyłączyć, ale kiedy zobaczyli stertę filmów, które wybrałyśmy, zdecydowali się zrobić swój własny męski wieczór.
W poniedziałek rano weszłam do klasy na lekcję angielskiego. Westchnęłam, siadając w ławce. Alice spojrzała na mnie, marszcząc brwi.
- Chwilę ci to zajęło – powiedziała.
- Tak. Nie miałam gdzie zaparkować – odpowiedziałam. To była prawda. Przyjechałam dzisiaj trochę później i wszystkie miejsca przy wejściu były już zajęte.
- W takim razie, musisz wcześniej wyjeżdżać – odpowiedziała, uśmiechając się przy tym, więc nie odpowiedziałam. Nie chciałam kłócić się o takie błahostki. Pewnie i tak nie mówiła tego zupełnie na poważnie.
Słuchałam rozmów toczących się w moim towarzystwie. Skrzywiłam się, gdy dotarło do mnie, że wszystkie dotyczyły meczu, który miał się rozegrać w ten piątek. To pierwsza gra w tym roku na własnym boisku i z tego, co słyszałam, to spora sprawa.
- Czy oni nie mogą rozmawiać o czymś innym? – wymamrotałam do Alice. Wszystko, co ostatnio docierało do moich uszu, to rozmowy o tak głupiej rzeczy jak mecz.
Dziewczyna zachichotała.
- To normalne, Bella. Lepiej będzie, jeśli się do tego przyzwyczaisz.
Warknęłam, sfrustrowana.
- Piłka nożna nie jest moją ulubiona rozrywką, Alice. Nie mam nawet zamiaru iść w piątek na ten mecz.
- Ale musisz! To pierwsza gra w tym roku! Każdy tam będzie! – moja przyjaciółka prawie krzyczała. Zaczęła skakać i miała zamiar coś jeszcze powiedzieć, kiedy jej przerwałam.
- Uspokój się, proszę. Nie chcę, żeby wszyscy wiedzieli – wyszeptałam.
Na szczęście do sali właśnie wszedł nauczyciel, więc nie mogła już powtórzyć swojego zachowania. Rzuciła mi kilka spojrzeń mówiących, że rozmowa się jeszcze nie skończyła.
- Dzień dobry, klaso. Wiem, że z powodu meczu wszyscy są rozentuzjazmowani, więc dzisiejsza lekcja będzie prosta. Tak, czy inaczej, musicie przeczytać w tym roku „Romea i Julię”, więc postanowiłem zrobić to teraz – powiedział.
Klasa warknęła, ale ja uśmiechnęłam się do siebie. Uwielbiałam tę tragedię.
Zaczęto rozdawać książki, ale ja wzięłam moją własną, bo akurat tak się złożyło, że miałam ją w plecaku. Nauczyciel patrząc na mnie, podniósł znacząco brwi, ale ja po prostu wzruszyłam ramionami i zaczęłam czytać.
Kiedy zadzwonił dzwonek, czułam się tak, jakbym była tu dopiero jakieś dziesięć minut. Wiedziałam, ze zawsze traciłam poczucie czasu, kiedy czytałam, ale nigdy nie przypuszczałam, że było aż tak źle.
- To wszystko na dzisiaj. – Alice ziewnęła.
- Tak, fajnie, że skrócili nam lekcje. Oczywiście, nauczyciele mają jeszcze jakieś spotkania. Podoba mi się to – powiedziała Rosalie, stojąc za nami, a ja się zaśmiałam.
- A komu nie? – Dziewczyny też się uśmiechnęły.
Lekko rozejrzałam się dookoła, próbując zrobić to jak najbardziej potajemnie. Wiedziałam, że cały czas byłam chroniona przez chłopców, więc szukałam ich.
Zobaczyłam Edwarda i Jaspera idących za nami, prowadzących zwyczajną rozmowę. Nikt nie mógłby się domyślić, że nas śledzą, ale ja wiedziałam lepiej. Nigdy nie znikałam z pola ich widzenia i nawet nie próbowałam tego robić. Alice czy Rosalie dołączyłyby do mnie, gdybym szła do łazienki, a chłopcy czekaliby na nas gdzieś w pobliżu.
Kiedy dotarłyśmy do swoich samochodów, podeszli do nas.
- Hej, chłopaki! – powiedziała Alice. Rosalie uśmiechnęła się, ja odwróciłam wzrok. Nie czułam potrzeby patrzenia na nich. Tak czy inaczej, to była chwila dla rodzeństwa.
- Hej – odpowiedział Jasper.
- Co teraz robicie? – Rosalie zapytała swojego brata bliźniaka.
- Musimy potrenować do meczu – powiedział Emmett, ale nie wyglądał na zbyt szczęśliwego z tego powodu.
- W tym tygodniu nie spędzimy dużo czasu w domu – dodał Jasper. Alice skinęła głową, pewnie już o tym wiedziała.
- Wybierasz się na mecz? – zapytał Edward. Podniosłam wzrok zaskoczona tym, że się odezwał - zazwyczaj był cicho. Ale zdumiałam się jeszcze bardziej, kiedy zdałam sobie sprawę, że to pytanie było skierowane do mnie.
- Nie. Nie lubię piłki nożnej – odpowiedziałam po chwili. Musiałam przestać reagować na jego porażające zdolności. Przeszywał mnie wzrokiem, ale potem spojrzał w inną stronę. Powstrzymałam potrzebę głośnego westchnięcia czując, że nie mogę złapać tchu.
Cholera, zaangażowałam się w to.
- Dlaczego nie? – zapytał, wydając się przyjaznym, ale nie mogłam nazwać emocji, jakie widoczne były w jego oczach.
Westchnęłam i wymamrotałam:
- Po prostu nie lubię tego. Nigdy nie lubiłam.
Skinął i spojrzał na swoich braci.
- Idziemy?

--

--

Kiedy byłyśmy już w domu, Alice postanowiła urządzić kolejny „babski wieczorek”, ponieważ chłopacy byli na boisku, Carlisle w pracy, a Esme u znajomych.
Siedziałyśmy w salonie, mając na sobie piżamy.
Alice oglądała film, jedząc popcorn i, z nieznanych powodów, wybuchając histerycznym śmiechem. Siedziała na ziemi przed siostrą, zupełnie nieskrępowana. Wyglądała na zrelaksowaną, nie tak żywotną, jak zwykle. Ale było to pewnie spowodowane tym, że skoncentrowała się na filmie.
Rosalie robiła sobie pedicure. Siedziała na dużej kanapie, uważając, żeby nie rozlać lakieru.
- Jak ty to robisz, Rose? – zaśmiałam się, a ona się uśmiechnęła.
- To nie jest mój pierwszy raz, wiesz – odpowiedziała, ale zaraz potem zaklęła, kiedy zobaczyła, jak wyglądają jej paznokcie. Nawet ja widziałam, że były rozmazane.
- Alice? – wymamrotała. Alice odwróciła się i zachichotała.
- Dlaczego od razu mnie o to nie poprosiłaś? Wiesz, że sama nie umiesz sobie zrobić dobrego pedicure’u.
- W takim razie muszę próbować, racja? – odpowiedziała jej blondynka, wyglądając zupełnie niewinnie. Wszystkie się zaśmiałyśmy.
- Dlaczego czytasz, Bella? – Rose zapytała mnie, kiedy Alice zaczynała czyścić jej paznokcie.
- Musimy przeczytać na angielski „Romea i Julię” – odpowiedziałam, nie podnosząc wzroku znad mojej książki.
Alice prychnęła.
- Znasz tę sztukę na pamięć. („Księżyc w nowiu” str. 15-16)

- No i co z tego? Uwielbiam to i nie mam nic przeciwko czytaniu tego ciągle od początku – powiedziałam na swoją obronę. Rosalie spojrzała na mnie, jakbym miała trzy głowy, co wywołało u mnie chichot.
Kontynuowałam czytanie, zupełnie pochłonięta historią. Zdałam sobie sprawę, że coś się dzieje, kiedy poczułam łaskotanie w stopy. Wrzasnęłam, śmiejąc się, i podkuliłam nogi.
- Alice! Ja nie chce pedicure'u! – powiedziałam, nadal się uśmiechając.
- Bella, twoje paznokcie wyglądają okropnie – odpowiedziała. Zachichotałam, ale potem zdałam sobie sprawę, że mówiła poważnie.
- Uważam, że są w porządku. Zresztą, nie interesują mnie za bardzo.
- A mnie tak. Nie ruszaj się i wracaj do czytania – powiedziała stanowczo Alice.
Rosalie spojrzała na mnie, dzieląc się myślą, że lepiej będzie, jeśli się posłucham. W innym wypadku mogłabym tego zdecydowanie żałować.
Westchnęłam i wróciłam do historii, ignorując łaskotanie w palcach u stóp.

--

Jeśli myślałam, że początek tygodnia był zły, to piątkowy poranek okazał się piekłem.
Nauczyciele odpuścili wiedząc, że i tak nikt nie ma zamiaru ich słuchać. Wszyscy dookoła mnie zakładali się i dyskutowali o zawodnikach z obu drużyn.
Moje serce przyspieszyło, kiedy usłyszałam, jak ktoś mówił o jakiejś drużynie, która mogłaby zabić swoich przeciwników.
- Alice, z kim dzisiaj gramy? – zapytałam, mając nadzieję, że mój głos brzmi beztrosko. Mogłam usłyszeć, że i tak mi się nie udało, ale próbowałam to ignorować.
- Drużyna z La Push, rezerwatu Indian z północy – odpowiedziała, odrabiając pracę domową z matematyki.
- Jacy oni są? – trochę bałam się tej odpowiedzi.
- Więc, to duże chłopaki. Nie przegrywają zbyt często. Nasza drużyna jako jedyna ich pokonała, ale to był tylko jeden raz – powiedziała.
- Coś... coś o nich słyszałam. Mogliby zabić ludzi? - Alice spojrzała na mnie znad książki i głośno się zaśmiała.
- O mój Boże, gdzie ty to usłyszałaś? - Trzymała się za brzuch i nie mogła złapać tchu, ale zaraz się uspokoiła.
Wzruszyłam ramionami, mamrocząc:
- Nie wiem. - Alice jeszcze raz się zaśmiała, potrząsając głową.
- Oni nie zabijają ludzi, Bella. To jest zabronione, pamiętasz? Może ktoś powiedział to jako przenośnię i w takim znaczeniu, to może być prawda. Są bardzo brutalni. Ci chłopcy mogą przejść przez drzwi bez ich wyważania - głos Alice stopniowa zanikał, zagłębiając się w myślach.
- No, ale w takim razie, co z naszą drużyną? Co, gdyby ktoś obstawił przeciwko chłopakom z La Push? - zapytałam ją, po raz pierwszy czując zaciekawienie.
- Może mają dużych zawodników, ale polegają wyłącznie na swojej sile. Nasza drużyna ma taktykę i większe umiejętności – odparła, uśmiechając się do mnie. Oczywiście, czegoś nie zrozumiałam.
- I...? - zapytałam.
- Bella, nie wiesz niczego o piłce nożnej, prawda?
- Oczywiście, że nie. W innym wypadku nie zadawałabym ci takich pytań – odpowiedziałam, nieco się niecierpliwiąc.
- Więc, możesz mieć siłę zwierzęcia, ale tak naprawdę nie możesz jej wykorzystać, jeśli nie masz opracowanej taktyki. Nasza drużyna nie opiera się na zwierzęcej sile, ale polega na swojej taktyce. Chłopaki z La Push byli zawsze pierwsi, ale nasza drużyna była druga. W tym roku dołączyli do nich Jasper i Edward. Chcę wiedzieć, co się wydarzy. – Skinęłam lekko głową na to wyjaśnienie. W końcu zrozumiałam.
- To dlatego dzisiejszy mecz jest taki ważny, tak?
Alice przytaknęła.
- Tak. Dzisiaj mamy się dowiedzieć, kto wygra tegoroczne rozgrywki. Rose i ja jesteśmy bardzo podekscytowane, ponieważ to pierwszy rok, kiedy grają Jasper i Edward. Chcemy wiedzieć, czy są... dobrzy. Nikt nie może obserwować treningów, więc jeszcze ich nie widziałyśmy. Po dzisiejszym wieczorze jedna z drużyn zadecyduje, czy ma zamiar wygrać i wtedy już wszyscy będziemy wiedzieć, kto to będzie. Ale... - Wzięła oddech i kontynuowała. - Ale może też się stoczyć pomiędzy nimi inna gra.
- Co to znaczy?
- To znaczy, że jeżeli nasza drużyna dzisiaj wygra i wygrają też inne mecze, ale przegrają jeden, nadal będą mieli szanse na stracenie mistrzostwa, jeśli to La Push zwycięży we wszystkich swoich meczach i pokona nas podczas drugiego spotkania. Gdyby La Push dzisiaj wygrało, ale przegrałoby jakiś inny mecz, a nasza drużyna wygrałaby w finale, podczas gdy oni wygraliby wszystkie inne, wtedy to my zostalibyśmy zwycięzcami.
- Wow, trochę to pogmatwane – odpowiedziałam.
- Tak, ale na tym to polega. Chociaż trochę się martwię. Piłka nożna jest nieco niebezpieczna, więc boję się, żeby żaden z moich braci nie nabawił się kontuzji. Szczególnie wiedząc, jak gra La Push. Nie chcę, żeby się połamali w pierwszym meczu. Po tym ich kariera mogłaby się skończyć.
Zadzwonił dzwonek, co oznaczało, że nasza lekcja się skończyła.
W tym momencie podjęłam decyzję. Pójdę na mecz. Wiem, że za bardzo martwiłabym się o bezpieczeństwo chłopców, szczególnie Edwarda. Nie mogłabym niczego zrobić, nie wiedząc, czy wszystko z nimi w porządku.
To dobry powód, prawda?
Próbowałam wmówić sobie, że to była jedyna przyczyna, ale nie byłam tego pewna.. Wiedziałam, że chcę zobaczyć Edwarda, a to byłoby najlepszą szansą do oglądania go i miałabym ku temu dobre wytłumaczenie. Mogłam patrzeć na niego w klasie, ale wtedy mógłby zacząć coś podejrzewać, a ja nie chciałam, żeby tak się stało.
Mecz piłki nożnej... Wzrok wszystkich skierowany byłby na niego. Nie wydawałabym się dziwna, gdybym gapiła się chociażby tylko na Edwarda. Wyobraziłam sobie, że mogłoby tam być dużo dziewczyn, patrzących na niego, to znaczy, byłam dobrze świadoma ich reakcji, gdy ten był w pobliżu. Reagowałam w prawie taki sam sposób.
Więc, tak. Pójście na mecz, byłoby dobrym pomysłem. A potem… pozwoliłabym mu odejść. Mogłabym to zrobić. Zrobiłabym to. Powinnam to zrobić.
Tak, dalej mów do siebie, kochanie.
Prawie, że zaśmiałam się na głos, ale to przypominało raczej cichy chichot.
Głupia. Byłam głupia.


EDIT: Fakt, zapomniałam napisać cokolwiek o następnym rozdziale. Teraz wypada nam bonus, króciótki dodatkowy rozdzialik i właśnie ze względu na jego długość, powiedzmy, że dodam go w przyszły poniedziałek, jak już będę w Polsce.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mTwil dnia Nie 16:42, 16 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
madzia_lenka
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 16:03, 16 Sie 2009 Powrót do góry

Mnie też bardzo ciekawi mecz;)
Rozdział jak zwykle świetny;)
Co do Twojego szantażu, to mam zamiar zabrać się za Twoje drugie tłumaczenie The Doll Hause, mam nadzieję, że też jest takie fajne jak to;D
Pozdrawiam
Weny;)

Czekająca (nie)cierpliwie na kolejny rozdział Mnip


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cullen Alice
Wilkołak



Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Nie 16:21, 16 Sie 2009 Powrót do góry

Bardzo fajny rozdział.
Tylko szkoda,że taki krótki.
No a co do Belli, to jestem do niej podobna.
Bo nie znam się na piłce nożnej, a na pewno mnie nie fascynuje.
No ale dla chłopaka też bym poszła na mecz.
Bo kto by nie poszedł w takiej sytuacji Wink

No to czekam na next part.

Pozdrawiam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin