FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Miłość, nienawiść i przyjaźń [T] [NZ] Rozdział 21 (25.05) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Sob 21:05, 30 Maj 2009 Powrót do góry

xxpaolaxx napisał:
-To oczywiście nie zadziałało bo tylko się uśmiechnęła.

za "bo" powinien być przecinek



-Nie mogłam pomóc, ale podobał mi się, i to bardzo.

przed "i" nie stawiamy przecinka!!!



- Kto to zrobił? – wyksztusiłam,

powinno być "wykrztusiłam"



-Nie chciałam dostać jakichkolwiek prezentów, ale drogie były jeszcze gorsze.

myślę, zamiast "ale" powinno być "a"



-Nie wtedy, wiedząc, w jakich jesteśmy stosunkach.


zdanie lepiej brzmiało by tak: Nie wtedy, kiedy wiedzieli, w jakich jesteśmy stosunkach


- Oh, chłopaki. Ona przez was płacze. Naprawdę musisz o to zadbać


tego zdania kompletnie nie rozumiem, chyba jest źle przetłumaczone



Stanęłam przed nim po prostu na niego patrząc.

przed "po prostu" powinien być przecinek



"...aby nie pozwolić łzą spłynąć po moich policzkach."

powinno być "łzom"!!!




Nie będę wypisywać wszystkich błędów, z pewnością inni zrobią dokładny ich wykres :) Widzę, że Edward stara się tolerować Belle i bardzo mnie to cieszy. Powoli ich stosunki ulegają poprawie
Cóż, pozostaje czekać na kolejną część tłumaczenia :)

Pozdrawiam.E.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 21:10, 30 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Sob 21:23, 30 Maj 2009 Powrót do góry

Dobra, przepraszam za te błędy, co mi się nie zdarza, ale chodzę naprawdę wykończona - chociaż to żadne, do cholery, usprawiedliwienie bety.
Ale do tego się przyczepię:

Cytat:

-Nie mogłam pomóc, ale podobał mi się, i to bardzo.

przed "i" nie stawiamy przecinka!!!


Istnieją wyjątki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Nie 8:25, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Ten przecinek przed "i" to faktycznie dobrze, że tu stoi, ponieważ to jest taka jakby przydawka. Jednak bez "i to bardzo" zdanie mogłoby istnieć i byłoby poprawne, więc przecinek jest okey. Oczywiście, błędy są. Jednak rozumiem, że teraz zbliża się koniec roku i w ogóle. Sama mam dużo poprawek i nauki, więc wiem, jak to jest. :P
Samo tłumaczenie bardzo mi się podoba. Przeczytałam już po angielsku całość, ale raczej powierzchownie, więc fajnie poczytać całość w ojczystym języku. Podoba mi się to opowiadanie i Ty również dobrze tłumaczysz. Masz lekki styl, który, nie oszukujmy się, po mimo tego, że się tłumaczy, zostaje ten nasz. :)
Weny, pozdrawiam. :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fedra
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stolica WLKP.

PostWysłany: Nie 13:05, 31 Maj 2009 Powrót do góry

No, no, no. Podoba mi się. To będzie teraz mój ulubiony rozdział. No, aż do następnego. Przetłumaczony ładnie, ale coś mi tam zgrzytało w jednym miejscu. Poza tym naprawdę dobry kawał roboty. Co do treści to ciekawi mnie, dlaczego to Edward tak zmienia swoje zachowanie. Chociaż praktycznie to za wiele nie zrobił. Ale i do prezentu się dołożył i o tę kłótnię sie zaptał. Ciekawe co dalej. Hm.. Jak był fragment o bransoletce to pierwsze co mi na myśl przyszło to to, że Edzio da jej kiedyś taką samą z jego imieniem. Nie wiem dlaczego, ale tak sobie o tym pomyślałam. No i chyba zerknę do oryginału... Może. Dziewczyny, a jak tam dalsze tłumaczenie? Weny! Nat. PS A ten sen... Intrygujący, ciekawe co znaczy. Obyśmy się niedługo przekonali.

Wiem, wiem, jestem straszna, ale ni mam weny na nic nowego... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Czw 17:38, 04 Cze 2009 Powrót do góry

Rozdział miał być jutro, ale że koniec roku i mam dziś dobry humor, to postanowiłam dodać go teraz :)


tłumaczenie: mTwil
beta: Anna_Rose


Rozdział siódmy: Problemy

Moi rodzice wyjechali w piątek rano, co przyniosło mi ulgę.
Nie chciałam, aby byli w pobliżu zbyt długo z wielu powodów. Po pierwsze, ich relacje nadal nie uległy zmianie, codziennie się kłócili. Po drugie, będąc tutaj, wtrącali się w moje życie. Chciałam spędzić wolny czas z Angelą, ale mama zadzwoniła do mnie, żebym przyszła do domu, bo chce się ze mną zobaczyć. Miałam zamiar dość poważnie się z nią pokłócić, ale nie chciałam, żeby Cullenowie poznali mnie z tej strony. A po trzecie, stale przypominali mi o dziewczynie, jaką byłam w domu i to z tego powodu, zdałam sobie sprawę, że się zmieniłam. Czułam się spokojniejsza i weselsza, pomimo faktu, że nie byłam mile widziana przez pewne osoby.
Tydzień po moich urodzinach Esme zażyczyła sobie wyjazdu na camping. Zostałam zaproszona, ale odmówiłam, ponieważ nienawidziłam takich wycieczek i miałam możliwość zostania w domu. Esme powiedziała, że nie obrazi się, jeśli powiem nie.
Byłam zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że Edward do nich też nie dołączy. Z tego co słyszałam, uwielbiał campingi, był rzeczywiście jedynym, który wszystkim się zajmował. Zdziwiłam się, kiedy Alice powiedziała mi o tym, ale dodała, że sama nie wie, co jest tego przyczyną.
Wyjechali w piątek i mieli wrócić i niedzielę wieczorem. Zapowiadał się długi weekend bez możliwości spędzania czasu z Alice, a jedynym towarzyszem jaki mi został, był Edward.
Kiedy w piątek wróciłam ze szkoły, zobaczyłam, że już wyjechali. Westchnęłam, gdy zdałam sobie sprawę, że teraz byłam sama z Edwardem, na cały weekend. Nie miałam pojęcia, co zrobię. Oczywiście, nie mogłabym go unikać przez ten cały czas, prawdopodobnie, wpadalibyśmy na siebie.
Postanowiłam zadzwonić do Angeli, żeby się z nią spotkać, bo nie chciałam za bardzo widzieć się z Edwardem. Nie byłam pewna, czy zniosłabym to.
Zaproponowała, abyśmy poszły na pizze, a potem do kina. Zgodziłam się, chwyciłam kurtkę i szłam w kierunku wyjścia.
Kiedy otwierałam drzwi, wpadłam na Edwarda, chodzi mi - dosłownie. To sprawiło, że zaczęłam żałować moich wcześniejszych myśli i zarumieniłam się ze wściekłości.
Przewróciłam się na tyłek, a moje próby złapania się za coś, na nic się nie zdały. On jedynie stał i patrzył na mnie.
- Stałaś mi na drodze – powiedział zimno.
Zamrugałam do niego, zdziwiona jego zachowaniem. Potem rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, ale czułam się rozczarowana, bo moje urodziny najwyraźniej niczego nie zmieniły.
Przez cały poprzedni tydzień nadal się ignorowaliśmy, chociaż kilka razy przyłapałam go, kiedy się na mnie patrzył. Za każdym razem sprawiało to, że zaczynałam dygotać i ze wściekłości się rumienić. Zastanawiałam się, co się ze mną dzieje. Nienawidziłam go za wpływ, jaki na mnie wywierał, nawet pomimo tego, że mnie ignorował.
Wszedł do środka, a ja wstałam i poszłam do mojego samochodu. Pojechałam do centrum handlowego, próbując się uspokoić i nie spowodować żadnego wypadku. Włączyłam nawet Clair de Lune, ale i to nie pomogło.
Kiedy dojechałam do centrum handlowego i zaparkowałam samochód, poszłam poszukać Angeli.
- Co się stało? – zapytała, kiedy zobaczyła wyraz mojej twarzy. Wyglądało, jakby powstrzymywała śmiech.
- Edward – powiedziałam. Skinęła w zrozumieniu, co wywołało u mnie uśmiech.
- Nie wiesz, o czym mówię! – Nigdy nie opowiadałam jej o moich doświadczeniach, jakie miałam z Edwardem.
- Nie, ale widzę jak się przez niego czujesz. To, jak powiedziałaś „Edward”, mówi samo za siebie – odpowiedziała.
- Wydaje mi się, że masz rację – powiedziałam, wzruszając ramionami i szybko opowiedziałam jej o tym, co się zdarzyło. Przytaknęła kilka razy, ale potem milczała.
Uwielbiałam to. Nie była jak Jessica, która analizowałaby każde słowo Edwarda, a potem mówiła mi, co on do mnie czuje.
- Chcę tu wejść – powiedziałam, wskazując na księgarnię. Angela zaśmiała się i poszła za mną.
Szukałam kilku moich ulubionych książek, ale nie mogłam ich znaleźć, więc postanowiłyśmy, że idziemy na pizzę. Inaczej mogłybyśmy spóźnić się na film.
Obie zjadłyśmy po Hawajskiej, a potem popędziłyśmy do kina. Byłyśmy dokładnie na czas, żeby zobaczyć jeszcze ostatnie reklamy. Usiadłyśmy i oglądałyśmy „Wpadkę” z Katherine Heigl. Angela szepnęła do mnie, że to jej ulubiona gwiazda, na co ja zareagowałam uśmiechem.
Kiedy film się skończył, przeszłyśmy przez galerię. Zobaczyłam kawiarnię, w której jeszcze nie byłam i weszłyśmy do środka. Angela powiedziała mi, że zawsze przychodzi tu z Jessicą i musiałam zobaczyć, jak wygląda to miejsce.
Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam Edwarda i kilku chłopaków ze szkoły.
Nie patrzyłam na niego i wybrałam stolik, skąd nie mogłam go zobaczyć. On mógł widzieć tylko moje plecy. Angela zaśmiała się, kiedy zobaczyła, co robię.
- Nie możesz go unikać całą wieczność.
- Nie unikam go, jestem tu z tobą. Po prostu nie chcę na niego patrzeć. Nadal jestem na niego zła, pamiętasz? – powiedziałam.
Zaśmiała się i wzruszyła ramionami. Również się uśmiechnęłam, szczęśliwa, że nie żądała niczego więcej poza moim towarzystwem. To bardzo wygodne, że obie byłyśmy nieśmiałymi dziewczynami, które cieszyły się z ciszy wokół nas.
Podszedł do nas kelner, aby przyjąć zamówienie. Wybrałam colę, a Angela filiżankę kawy.
Rozmawiałyśmy o wszystkim, ale o niczym zbyt poważnym. Mówiłyśmy o imprezie z nocowaniem, jaką Angela urządziła kilka lat temu razem z Mike’em i Jessicą. Grali w „Prawdę albo wyzwanie”, a Mike musiał śpiewać, skacząc na trampolinie Angeli. Śmiali się tak bardzo, że Jessica mało co się nie posikała. Też się uśmiechnęłam. To musiał być widok.
Zauważyłam, że Angela wyglądała jakby miała się zaśmiać, ale nie chciała.
Przez chwilę na nią patrzyłam, a wtedy zorientowała się, co robię.
- Przepraszam, ale zobaczyłam, że Edward się tobie przygląda.
- Przygląda się, no i co? – odpowiedziałam, ale w środku czułam coś ciepłego i musującego, rozchodzącego się po moim ciele.
- Ta, i co. – Angela uśmiechnęła się, ale wydawało mi się, że wiedziała o czymś, o czym ja nie. Czułam pragnienie odwrócenia się i spojrzenia na niego, tak żebym mogła zobaczyć wyraz jego twarzy, ale nie mogłam. Zamiast tego powiedziałam:
- Hej, skończyłaś już kawę? Zapłaćmy rachunek i chodźmy. – Skinęła i wyszłyśmy. Nie obejrzałam się na Edwarda.
Szłyśmy przez krótką chwilę przez galerię, a Angela mówiła mi, gdzie zawsze robi zakupy. Po kilku minutach zobaczyłam w szybie, że jesteśmy śledzone. Zadrżałam, ale uśmiechnęłam się, chociaż to był udawany uśmiech.
- Ang, spójrz w okno wystawy, ale proszę, zachowuj się normalnie. Śmiej się i pokazuj na coś w szybach – wyszeptałam. Zrobiła o co prosiłam i zaśmiała się cicho. Jak dla mnie, było to udawane, ale to nie miało różnicy.
- Widzisz tam tego kolesia? – Skinęła i pokazała na coś. Zaśmiałam się i przytaknęłam. - Tak! – powiedziałam głośno. - To gość, który zaczepiał mnie kilka tygodni temu, a wtedy pomógł mi Emmett – dalej szeptałam. Spojrzała na mnie wielkimi oczami.
- Nie! – powiedziała. W jej oczach zobaczyłam strach.
- Znasz tego chłopaka? – Skinęła i podeszła do następnej wystawy, pociągając mnie za sobą i pokazując na książkę. – To James – wyszeptała przerażona.
Znowu przytaknęłam i wyszłyśmy ze sklepu. Również czułam się przerażona, mój instynkt działał. Wiedziałam, że będzie źle, a jeśli nie uciekniemy przed nim, wszystko może się skończyć jeszcze gorzej.
Samochód Angeli był bliżej sklepu od mojego, więc spanikowałam, kiedy zobaczyłam, że James idzie za mną, kiedy ona już odjechała.
Nadal miałam jeszcze kawałek drogi do samochodu, ponieważ, kiedy przyjechałam, wszystkie miejsca dookoła galerii była zajęte i musiałam zaparkować w bocznej uliczce. Teraz żałowałam, że odrzuciłam propozycje Angeli, żeby tam mnie podwiozła. Nie byłam pewna, ale miałam wrażenie, że gdybyśmy pojechały razem, nic by mi nie zrobił.

Ale teraz byłam sama.

Z minuty na minutę stawałam się coraz bardziej przerażona, a wszystko czego chciałam, to dobiegnąć do mojego samochodu i wydostać się stąd.
Myślałam o ucieczce i kiedy zobaczyłam, że on idzie coraz szybciej, zaczęłam biec. Usłyszałam, że mnie goni.
Świetnie. Po prostu świetnie. Oczywiście, to mogło się przydarzyć tylko mnie. Moja mama zawsze mówiła, ze jestem magnesem na kłopoty.
Biegłam tak szybko, jak tylko mogłam, moje serce biło głośno. Zupełnie się już zgubiłam i wiedziałam o tym, ale wszystko byłby lepsze od złapania przez Jamesa.
Wbiegłam na ulicę i ukryłam się za kubłem na śmieci. Czkałam kilka minut, ale niczego nie słyszałam. Wstałam, przygotowując się na szukanie mojego samochodu. Ufałam z całego serca, że za bardzo się nie zgubiłam, ale wiedziałam, że tak nie było. Mieszkałam w Forks od niedawna i nie miałam szansy poznania wszystkich ulic.
- Tutaj jesteś – usłyszałam za sobą. Zadrżałam i się odwróciłam.
Był tu. Najwyraźniej znał drogę, albo znalazł inną.
Czułam tempo mojego pulsu i nie mogłam niczego powiedzieć. Byłam tak przerażona, że ledwo co stałam. Zmusiłam siebie do powiedzenia czegokolwiek, mając nadzieję, że się przestraszy. Oczywiście, kochanie. Ty i przerażający gość jak on, mówił mój wewnętrzny głos.
- Czego chcesz ode mnie, James? – spróbowałam. Chciałam, żeby brzmiała to zdecydowanie, ale wyszło słabe i przestraszone. Najwidoczniej, sama siła woli nie wystarczała.
- Chcę się zrewanżować. Wtedy twój mały przyjaciel obronił ciebie. Teraz jesteś sama. Zobaczmy, jak dobrze to zniesiesz, będąc w pojedynkę – powiedział James swoim zimnym głosem. Poczułam dreszcze biegnące wzdłuż mojego kręgosłupa.
Jeszcze raz zadrżałam, ale nie mogłam się poruszyć. Czułam jakby całe moje ciało zastygło i nie pamiętałam, jak używać jego części.
Było źle. Miałam umrzeć, wiedziałam o tym. Zaczynałam się żegnać w myślach z rodzicami, a następnie z Alice, Rosalie, Angelą, wszystkimi. w których widziałam moich przyjaciół. Żałowałam, że nie powiedziałam rodzicom, że powinni ustalić rzeczy pomiędzy sobą, może wziąć rozwód. Było już za późno.
- Dlaczego? – wyszeptałam. Próbowałam coś zrobić, dać sobie więcej czasu. Nie byłam gotowa na śmierć.
- Ponieważ jesteś tak cholernie żałosna. Zawsze masz dookoła siebie ludzi. Nigdy nie byłaś sama, więc nie miałem okazji pokazać ci twojego miejsca wcześniej. Teraz mam idealną okazję – powiedział. Uśmiechnął się, a ja jeszcze raz zadrżałam i skrzywiłam się, a on mówił dalej. – Ty, Izabello Swan, jesteś bardzo piękna, więc nie mogę zniszczyć twojej twarzy. Ale…
Podniósł swoją pięść, a ja w tej chwili przypomniałam sobie, jak pracują moje nogi. Kopnęłam go, nie wiedząc gdzie i uciekłam. Kiedy zobaczyłam, że nie ma go za mną, zdałam sobie sprawę, że musiało to być… czułe miejsce. Uśmiechnęłam się zadowolona, że przypomniałam sobie trochę z samoobrony.
Uciekałam tak szybko, jak mogłam. Znowu biegłam wzdłuż ulicy, ale okazało się, że jest ona ślepa. Cholera.
On znowu tam był. Z trudem łapał powietrze i najwyraźniej go bolało. Uśmiechnęłam się, ale zamarłam, kiedy zobaczyłam wyraz jego twarzy.
Ups… Wydaje się, jakbym po prostu zmieniła tę sytuację ze złej do okropnej… A niektórzy ludzie mówili, ze jestem mądrą dziewczyną. Chciałabym, żeby tak się teraz okazało.
- Suka! Zapłacisz za to! – powiedział wściekłe. Wiedziałam, że będzie bił mnie aż do śmierci.

Po prostu stałam tam, czekając na nadejście bólu. To była ostatnia rzecz, jaką miałam poczuć, byłam tego pewna.

Kiedy podszedł do mnie, próbowałam jeszcze raz go uderzyć, ale ten załapał mnie za nogę i wtedy wszystko stało się czarne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Blairanoid
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:29, 04 Cze 2009 Powrót do góry

Jesus, jak mnie strasznie wkurza ta Bella. Rolling Eyes Jest 'magnesem na kłopoty' i śledzi ją psychol, ale nieeee! ona sama przejdzie się przez pół miasta! Nie, ona się nie wróci do jakiejś kawiarenki, nie pojedzie z Angelą, bo przecież jest sportsmenką, ma cudowną koordynację i wielkie mięśnie, więc może się Jamesa pozbyć jednym ruchem ręki. Rolling Eyes
Bella mnie wkurza, ale opowiadanie mi się podoba. Jest takie dość lekkie i wciąga. No i nie miziają się z Edwardem już w trzecim rozdziale. Wbrew pozorom, to plus. Laughing
mTwil, czy to Ty pisałaś, że autorka nie jest sadystką? A kto kończy TAKI rozdział w TAKIM momencie?! Wink

Ale się zaczęłam śmiać, jak głupia, jak Bella wpadła na Edwarda i padło cudne zdanie: "stałaś mi na drodze". Wyobraziłam to sobie w najmniejszym szczególe. Uwielbiam tego Edwarda.
Przypuszczam, że Edward ją uratuje i spędzi weekend opiekując się nią i jej małymi... uszkodzeniami. No i może nie powie nic rodzicom? :D

Nie wiem, czyja kolej tłumaczyć ósmy rozdział, ale kibicuję!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blairanoid dnia Czw 18:31, 04 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
xxpaolaxx
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Czw 18:33, 04 Cze 2009 Powrót do góry

Blairanoid napisał:

Przypuszczam, że Edward ją uratuje i spędzi weekend opiekując się nią i jej małymi... uszkodzeniami. No i może nie powie nic rodzicom? :D

Nie wiem, czyja kolej tłumaczyć ósmy rozdział, ale kibicuję!


Za dobrze by było z takim rozwojem wydarzeń. Jak sama powiedziałaś Edward jest inny niż wszędzie. Więcej nie powiem. A kolej moja :P Każdy wstawia swój rozdział :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Czw 18:52, 04 Cze 2009 Powrót do góry

Jeej, biedna ta Bella. Ona ma prawdziwy talent do pakowania się w kłopoty...
Szczerze mówiąc, to nie pamiętam pierwszej sytuacji z Jamesem Rolling Eyes
Jak znam życie, to Edward ją ocali Laughing Laughing
Rozdzialik super, choć końcówka napawa mnie przerażeniem. Nie wiem czy wytrwam w cierpliwości, ale postaram się grzecznie czekać na kolejny chapik.

Pozdrawiam gorąco i życzę czasu do tłumaczenia Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cardmire
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw 18:56, 04 Cze 2009 Powrót do góry

I...? No i co dalej? Czy wszystkie autorki chcą dzisiaj doprowadzić do mojego zawału? Naprawdę tak trudno przetłumaczyć coś więcej... Hmmm, przypuszczam, że trudno, dlatego należą Ci się wielkie gratulacje, sama nie tłumaczę, ale mam wrażenie, że jest to trudniejsze nieraz niż samo ff. Styl przyjemny, akcja tak mnie wciągnęła, że błędów nie widziałam. Pod koniec rozdziału 7 tak wstrzymywałam oddech, że mało się nie udusiłam. I d**a za przeproszeniem. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń, bo scenariuszy jest kilka i im więcej o tym myślę, tym bardziej się nie cierpliwie.

Życzę czasu i dużo, dużo wena

--
cardmire


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Czw 18:57, 04 Cze 2009 Powrót do góry

Wow aż zapiera dech w piersiach, szkoda że się skończył się ten rodział jak się skończył XD no ale wiemy kto będzie jej wybawcą ^^. A bynajmniej już podejrzewamy :D. No ciekawa jestem jak ten ich weekend się skończy :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Czw 19:19, 04 Cze 2009 Powrót do góry

I??? I co dalej? Czy ja mam zejść na zawał z ciekawości? (o ile tak się da...)

More, more, more!

Myślę, że mimo wszystko Edward ją uratuje...
Ed ma chyba jaką huśtawkę nastrojów... Raz ma współczującą minę, a raz wali: "Stałaś mi na drodze". xddd Ten tekst mnie powalił ! Wszystkiego bym się spodziewała... ale nie tego!!

Pozdrawiam i czekam na kolejny chaplik, N.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Czw 21:15, 04 Cze 2009 Powrót do góry

Zobaczymy, zobaczymy kto ją uratuje... My nic nie zdradzimy :D

Blairanoid napisał:
mTwil, czy to Ty pisałaś, że autorka nie jest sadystką? A kto kończy TAKI rozdział w TAKIM momencie?! Wink

Dokładnie, to ja to pisałam. A czego wy chcecie od autorki? Ona jest naprawdę bardzo miła :D Że przerwie w takim momencie...? Mnie tam nie przeszkadza, wiem co będzie dalej :P Tak, tak, jestem okropna.

cardmire napisał:
akcja tak mnie wciągnęła, że błędów nie widziałam

Mnie się wydaje, że to nie zasługa akcji, tylko naszej bety :) Jej pracę też trzeba docenić i to, że "nie widać" żadnych błędów ( = nie ma ich) to tylko i wyłącznie zasługa Anny_Rose. I za to wszystko bardzo, bardzo jej dziękuję.

I jak zawsze dzięki za wszystkie komentarze :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 12:59, 05 Cze 2009 Powrót do góry

Przyjemny, lekki ff. Bardzo fajne tłumaczenie. Bella jak zwykle ciapowata, przyciągająca kłopy i tak jak napisła, któraś z moich przedmówczyn pseudosuper bohaterka. Śledzi ją jakiś psychopata ale ona odważna idzie do swojego samochodu sama - zaparkowany na bocznej uliczce itd....
No ale coś się musi dziać :)
Czekam na kolejny rzodział!
Chwała Wam za tak dobre tłumaczenie i betowanie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxpaolaxx
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Nie 15:09, 07 Cze 2009 Powrót do góry

Rozdział 8: Żadnych zmian.
Beta: Anna_Rose

Kiedy odzyskałam przytomność mogłam powiedzieć, że byłam w ruchu. Jednak nie byłam sama na spacerze. Próbowałam choć trochę otworzyć oczy, jednak światło oślepiało mnie. Co się dzieje? Wtedy przypomniałam sobie, co się stało. Otworzyłam oczy, ignorując światło. Musiałam sprawdzić, kto mnie prowadził. Kiedy już mogłam zobaczyć, ujrzałam, że tą osoba jest... Edward.
- Edward! - powiedziałam, ale wyszło to jak E....rd. Spojrzał w dół na mnie, a jego twarz wyrażała zmartwienie.
- Obudziłaś się! Wreszcie! Obawiałem się, że cię zabił - powiedział. Nie mogłam rozróżnić tonu jego głosu. Wyrażał gniew, jak i niepokój, ale było w nim coś jeszcze... Kiedy mój umysł będzie jasny, będę miała szanse na przemieszczenie się.
- Pozwól mi iść - szepnęłam. Uśmiechnął się, ale nie spuścił na mnie oczu.
- Nie, Bello. Nie możesz teraz iść, wystarczy, że zamkniesz oczy i obiecuję, że będziesz w domu - powiedział.
- Ale ja chcę iść - powiedziałam uparcie. Uśmiechnął się i postawił mnie na nogi. Jednak nie puścił mnie, w razie gdybym potrzebowała pomocy. Przytrzymał mnie przez sekundę, a w drugiej prawie bym upadła. Ból przeszedł przez moje ciało i rozpłakałam się.
- Czy pozwolisz, abym cię poprowadził? - powiedział, trzymając mnie na wysokości swojego ciała. Czułam jego oddech na moim policzku i mogłam usłyszeć bicie jego serca. Zamknęłam oczy i poczułam się pierwszy raz… bezpiecznie. W tonie jego głosu było słychać śmiech. Byłam trochę zła, ale mój mózg był zbyt zamroczony, aby to rozpoznać.
- Nie - szepnęłam. Odciągnął mnie od siebie, jakbym była lekka jak piórko. Podniósł mnie, trzymając mocno. Czułam jego mięśnie. Opierałam głowę na jego ramieniu, próbując nie zasnąć.
- Zamknij oczy i śpij – szepnął, powodując u mnie uśmiech. To było słodkie. Jakby mógł mi czytać w myślach, jakby wiedział dokładnie, o co mi chodzi. Posłuchałam i zamknęłam oczy, popadając w nicość. Ostatnią rzeczą, jaką zauważyłam, był jego przepiękny uśmiech.

***
Kiedy znowu otworzyłam oczy, leżałam na łóżku w moim ubraniu. Bolała mnie noga, głowa strasznie pulsowała i mogłam poczuć ból posiniaczonych żeber. Domyślałam się, że nie mogłam przejść ani kawałeczka, co zostało potwierdzone, kiedy próbowałam dotknąć głowy. Skrzywiłam się z bólu i wzięłam głęboki oddech. Z trudem złapałam powietrze i poczułam kłujący ból w okolicy żeber. Naprawdę nie byłam w stanie się poruszyć. Rozejrzałam się w około i zobaczyłam Edwarda siedzącego u podnóża mojego łóżka. Spojrzał nieco zaniepokojony, ale na jego twarzy dało się zauważyć także ulgę. Zobaczyłam małego siniaka nad jego lewą brwią i poczułam się winna, bo uderzyłam go, kiedy on chciał mi pomóc.
- Dobrze. Obudziłaś się – powiedział sprawiając, że byłam bardziej świadoma tego, co się dzieje.
- Co... - chciałam zapytać, ale głos mi się załamał. Nie mogłam go o to zapytać.
- Co się stało? – zapytał. Jęknęłam, ponownie czując ból. Wystarczy, że ruchome części ciała mnie bolą. Zamierzałam uważać na ból i nie chodzić do szkoły.
- Kiedy ty i Angela weszłyście do kawiarni, zauważyłem was, ale nie byłem jedyny. James siedział kilka krzeseł dalej od Angeli i on zauważył ciebie. Znam Jamesa przez całe życie i Emmett powiedział mi trochę o twojej bójce kilka tygodni temu, więc wiem, że chciał zemsty. Zatem kiedy razem z Angelą skręciłyście w lewo i on zauważył ciebie, wiedziałem, co się wydarzy. Ale ty byłaś zbyt szybka i straciłem was oboje z oczu na chwilę. - Edward brzmiał frustrująco i nie mogłam tego zrozumieć. -
Kiedy znalazłem cię w pierwszej alei, byłem bardzo blisko i chciałem ci jakoś pomóc. Lecz nagle zauważyłem, że kopnęłaś go w ... jego czułe miejsce i uciekłaś. Próbowałem pójść za tobą, ale James prawie by mnie zobaczył, więc się ukryłem. Następnie było zbyt późno, aby cię odnaleźć i zrobić tak, abyś nie miała tych ran i siniaków… - ostatnie słowa były niczym szept.
- Dlaczego? - mruknęłam, nie mogąc jeszcze w pełni używać swojego głosu. Pomyliłam się, przecież to nie miało sensu. On mnie nie lubił, prawda?
- Dlaczego miałeś przyjść mi z pomocą? - zapytałam ponownie tak, aby usłyszeć czułość w jego głosie.
- Zrobiłbym to dla każdego. Nie pozwoliłbym, aby ktoś zabił jakąś osobę... chociaż osobiście tej osoby nie lubię - pod koniec, jego ton głosu zmienił się. Był zimny i bez emocji. Przeszył mnie dreszcz, który spowodował, że aż drgnęłam z bólu. Mrugnęłam. Pierwszy raz powiedział to głośno, a to mnie zabolało. Bolało jak piekło, które zdezorientowało mnie jeszcze bardziej. Zaakceptowałam fakt, że mnie nie lubił, ale dawno temu. Przynajmniej tak myślałam. Może zbytnio pośpieszyłam się z nadzieją na cud, że tak się stanie.
- Myślę, że każdy by mógł mnie zabić, gdyby wiedział, że chcę iść za tobą. Niech zagoją się twoje rany - powiedział to, mając na myśli moją głowę i nogi. Zaśmiałam się cicho, próbując nie przesadzić. Nie czułam już bólu. Wstał i opuścił mój pokój. Mogłam usłyszeć jego kroki kierujące się w dół po schodach, a następnie otwieranie się lodówki, a potem drzwi od łazienki. Nie miałam pojęcia, co on robił, ale czekałam. To nie będzie przyjemne, tak czy owak. Westchnęłam, ale ucichłam natychmiast. Poczułam, jak moje kości są złamane. Kiedy Edward wrócił, miał ze sobą ręcznik.
- Połóż to na czole. W środku jest lód - powiedział. To wytłumaczyło, co chciał zrobić.
- Jak on mógł być tak zimny w jednej chwili, a taki słodki w następnej? - myślałam, gdy Edward oczyszczał moją ranę. Jak mógł mi powiedzieć, że mnie nie lubi, a zaraz być tak miłym i opiekuńczym? Nic nie rozumiałam. Czy on mnie nienawidził, czy też lubił?
- Teraz muszę oczyścić ranę na twojej głowie. Ostrzegam cię. To będzie bolało - powiedział Edward. Czyścił moją ranę na głowie, a to piekło. Nie jęczałam, chcąc być odważną. Jego twarz była blisko, bardzo blisko. Mogłam czuć jego oddech na swojej twarzy. Pachniał jak mieszanka kawy i miętówki. To wyprowadziło mój umysł z równowagi i musiałam walczyć, aby przywrócić go do porządku. Musiałam dać Edwardowi sygnał, że chcę rzucić się na niego, bo nagle spojrzał mi w oczy. Nie mogłam oddychać. Jego twarz była tak blisko. Zbyt blisko. Mogłam zobaczył każdy szczegół jego twarzy. Dopasowane pod kolor włosów rzęsy, malutki włos na brodzie nadawał mu efekt seksownego i nieczułego faceta. Czułam motyle w brzuchu. W tym momencie zrozumiałam, że zakochałam się w nim. Zostałam "objęta" miłością, ponieważ pierwszy raz się z nim spotkałam i czułam się głupio, że nie zauważyłam tego wcześniej. Nie odezwałam się, obawiając, że może odejść. Chciałam być blisko niego, więcej niż blisko, chciałam go pocałować, pocałować w taki sposób, jak nikogo dotychczas.
- Jest teraz czysta - szepnął. Odsunął się, unikając mojego wzroku, co przysporzyło mnie o rumieniec. Co takiego zobaczył w moich oczach? Czy mógł zobaczyć to, jak chciałam zrealizować to, co czułam do niego? Opuścił mój pokój, zostawiając mnie z moimi myślami. Nie spojrzał na mnie jeszcze raz, nic już nie powiedział. Nic nie zmieni się po tym wszystkim. Bez zmian, tak? To dlaczego zrobił dla mnie ciasto w zeszłym tygodniu? I dlaczego zaaranżował się w kupno prezentu? Powiedział mi, że musiał, ale teraz wykazał coś innego. Walczył o mnie. Mógł udawać, że nie, ale ja widziałam siniaki pojawiające się na jego twarzy i prawym ramieniu. I zaniósł mnie do samochodu, patrzył zmartwiony. Ale powiedział ci, że cię nienawidzi – szeptała złośliwie podświadomość. Cóż, to w takim razie, co na temat jego działań? - argumentowałam. Może widzisz to, co chcesz widzieć? Nie to, co się stało? - powiedział drugi głos. Westchnęłam, ale potem z trudem złapałam powietrze. Ał. To boli. Zapomniałam o tym. Sama już nie wiem, co mam myśleć. Oba moje głosy mogą mieć rację. Edward był trudny do przejrzenia. Nie było żadnej możliwości, abym dowiedziała się, co on tak naprawdę czuje. Był nieosiągalny. Czy był ktoś, kto mógłby go przejrzeć? Może Alice? Jednak nie planowałam powiedzieć tego przyjaciółce. Ani o walce, ani o moich uczuciach. Nawet nie byłam tego do końca pewna. Ale potem znowu, może ona już wiedziała o moich uczuciach? Ostatnio dowiedziałam się, że ona wie o wszystkim, nawet jeśli ja jej tego nie powiem. Poczułam się trochę zmartwiona, a jeśli ona wie? Czy powie Edwardowi? Dlaczego nie powiedziała mnie? Zaczęłam myśleć o takich możliwościach. On mógł mnie lubić. Mógł nienawidzić. Potrafił udawać, że mnie lubi, a jednak nienawidził. Mógł udawać, że mnie nienawidzi, a jednak lubił. Nie podobała mi się żadna z tych opcji. Gdy spojrzałam na wszystkie to opcje, preferowałam ostatnią. Ponieważ ta mogła odzwierciedlać to, co działo się teraz. Choć nienawidzę sposobu, w jaki się zachowywał, to mogłoby oznaczać, że nic do mnie nie czuje. Wtedy postanowiłam, że nie mogę o tym dłużej myśleć. Myślałam więc o Alice i Rosalie. Co one robią teraz? Prawdopodobnie śmieją się i żartują razem z braćmi i rodzicami. Nagle zapragnęłam być tam z nimi. Teraz już za późno, oczywiście, ale czułam się źle z myślą, że z nimi nie pojechałam. Mogłoby być zabawnie, byłam o tym przekonana. Jednak moje myśli powróciły do Edwarda, kiedy pomyślałam o tym, jak oni będą myśleć o nas... On i ja razem, jako para. Bycie wokół niego, dotykanie go cały czas, całowanie... Zaczerwieniłam się, kiedy uświadomiłam sobie, o czym myślę. Zareagowałam hormonami, jak reaguje nastolatek, każda siedemnastoletnia dziewczyna. Kochałam go, ale jak mogłam myśleć, że to koniec? Następnie moje drzwi otworzyły się i Edward wszedł do środka. Wyglądał na zmieszanego i ... sprytnego.
- Posłuchaj, Bello. Dużo myślałem o... Po prostu przestańmy się ignorować. Nie jest to konieczne, nie sądzisz? Możemy zachowywać się normalnie, prawda? - brzmiał niepewnie, co wywołało u mnie uśmiech. Nie wiedział, jak zareaguję. To dało mi satysfakcję, że mogę mieć władzę nad nim. Zawsze wiedział, czego chce i co miał robić. Spojrzał na mnie, czekając na moją reakcję.
- Żadnych zmian, tak? - powtarzałam w głowie.
- Jedynym powodem tego, że cię ignorowałam było to, że ty mnie ignorowałeś i ciągle zastanawiam się dlaczego, jednak sądzę, że i tak mi nie powiesz - rzekłam cicho. Zaskoczyło mnie to, że mogę ponownie używać głosu.
- Nie, prawdopodobnie nie - odpowiedział.
- To nie ma znaczenia. Jeśli przestaniesz mnie ignorować, to zyskasz to samo ode mnie - powiedziałam następnie. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam, że jego twarz rozpromieniła się trochę. Nie zamierzałam mu powiedzieć, że jest lepiej niż dobrze - byłam uradowana z tego powodu. Uśmiechnął się po raz drugi i pozostawił mnie sam na sam z moimi myślami.
Bez zmian, moja podświadomości!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 15:38, 07 Cze 2009 Powrót do góry

Wreszcie Wink Rozdzialik cudny! Bella dosyć szybko sobie uświadomiła, że kocha Edwarda. A on? Myślę, że również się zakochał, ale nie chce się w pełni poddać temu uczuciu... Tchórz :D
Ślicznie dziękuję za ten rozdział i z niecierpliwością czekam na kolejny!

Pozdrawiam.E/


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Nie 17:26, 07 Cze 2009 Powrót do góry

Ale genialny rozdział !!!!! A to jak było opisane to "zbliżenie" jak czyścił jej rany to już myślałam że ona się na niego rzuci WOW. Cudny ten rozdział a końcówka jeszcze lepsza hmm . . . ten nieśmiały Edward. Po prostu cudnie to wszystko było opisane. Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AndziulaW dnia Pon 12:25, 29 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Sonea
Wilkołak



Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Nie 20:24, 07 Cze 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z poprzedniczką nieśmiały Edward to słodki Edward:P
Ciekawe jak zareaguje cała rodzina na wieść o tym zajściu między Jamesem i Belą.
Śledzę od początku ten fanfik i bardzo jestem rada, że go prowadzisz, bo naprawdę warto to poczytać:p
Czekam na CD:P

Sonea


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KrejzoOola
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:36, 07 Cze 2009 Powrót do góry

O nowy rozdział :)
Co za miła niespodzianka :D

No nareszcie Bella uświadomiła sobie co czuje do Edwarda :)
I on pewnie tez cos do niej czuje i to nie jest nienawiść :D

Bardzo się cieszę, że tłumaczysz ten ff i dziękuje Ci za to, odwalasz kawał dobrej roboty:)

Pozdrawiam
K


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cardmire
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: Nie 20:43, 07 Cze 2009 Powrót do góry

Przynajmniej raz zakończyło się w sposób inny niż oczekiwałam. To miłe Wink. Akcja rozwija się w ciekawy sposób i mogę tylko czekac na kolejne rozdziały.

cardmire


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 10:30, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Miło, że ich stosunki wreszcie troche się ociepliły. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach. Ale zawsze musi być jakaś drama. Ja tam się nie dziwię, że Bell się zakochała, takie są nastolaty.
Dziewczyny tłumaczenie super...gratuluje i czekam na kolejny rozdział i ,mam nadzieję że akcja ruszy z kopyta...:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin