FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Błądząc w ciemnościach [Z] [+16] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:58, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Normalnie mam ochotę to powiedzieć
no no no, no no no
wow
to mnie zaskoczyłaś
ech, ich chyba też
noooo niech tylko Edward się dowie
zresztą Edward to pryszcz
niech się Alice dowie, to się będzie działo
dobrze, że to nie Emmet a Jasper, bo inaczej Rosalie, by chyba nie była taka łagodna...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dians
Zły wampir



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.

PostWysłany: Nie 22:00, 01 Mar 2009 Powrót do góry

A! :d
Jesteś boska :D Uwielbiam Bella/Jasper :D Wszystko komplikujesz i no cóż, podoba mi się. Wink
Ta agresja i to wszystko... super!
I masz rację, zabiję cię. Jak nie dodasz nowej części to cię zabiję :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wilga
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Nie 22:17, 01 Mar 2009 Powrót do góry

WOW! Niesamowite!
Zupełnie niespodziewany obrót sprawy! Ale dobrze się dzieje, gdy dzieje się nieprzewidywalnie :) Uwielbiam takie zwroty akcji.
Kurcze, tak mi się spodobało, że nawet mi nie żal Alice i Edzia, choć w normalnych warunkach serce by mi się krajało. Totalnie współczuję z Jasperem i Bellą :) Ach, ta namiętność...
Pragnę więcej :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:23, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Dobra. Moja szczęka znajduje się teraz na podłodze i nie mogę jej jeszcze podnieść. Nie żartuje. Normalnie gratuluje.

Przyznaję, lubię wątek Bella-Jasper, ale nie kiedy Edward kocha Belle, a Alice Jazza!
Jak oni mogli?
To było nie fair!
Cholera i czemu ten kawałek akurat najbardziej mi się podoba? Chyba jestem zua.
Biedny Edward. I Biedna Alice.
Co się teraz stanie?

Shit. Już od dawna nikt mnie tak nie zaskoczył, czekam na kolejny rozdział niecierpliwie^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mercy. dnia Nie 22:25, 01 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Nie 22:32, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Boże, wy jesteście dziwne ^^
tzn. w pozytywnym sensie.

Nie spodziewałam się, że się to wam spodoba.
Ot, przyśniło mi się to wczoraj - efekt spania w nowym miejscu.
Takie obroty są najlepsze, i przede wszystkim odwracają uwagę od Sami-wiecie-czego Wink

Myślę, że Edward będzie wspaniałomyślny, gorzej z Alice Wink
Co będzie potem? Tego nawet ja nie wiem Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wilga
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Nie 22:39, 01 Mar 2009 Powrót do góry

No i super, że nawet Ty nie wiesz co bedzie dalej :D Twoi bohaterowie są tak nieprzewidywalni, że nawet Ciebie zaskakują :D
Ha! I widzę, że pomysł przyszedł do Ciebie we śnie, zupełnie jak to się przytrafiło Meyer. Haha, zaraz idę spać, może i mnie się coś przyśni i oświeci mi łepetynę :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Nie 23:10, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Co będzie z nimi? Co będzie dalej? Jestem przerażona. Nie Edem i Bellą, ale Jasperem i Alice.
Co będzie dalej z Jasperem i Bellą? Niby powinni być razem, ale co wtedy z Edem i Al?
Oni też będą razem? Wielce pokrzywdzeni połączą się w swoim bólu?
I pomyśleć, że to wszystko zaczęło się od głupiego żartu. A może nie...
Narazie muszę skoncentrować się i powtarzać , że to nie dzieje się nzprawdę...

WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Pon 7:30, 02 Mar 2009 Powrót do góry

wiesz co ja to chyba nie wiem co zrobie ja Bella nie bedzie z Edwardem to jest sens opowiadania przeciez Uwaga

DUŻO WENY:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Noth.
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 15:19, 02 Mar 2009 Powrót do góry

A jak dla mnie, w FF, wszystkie chwyty dozwolone:P
Gdyby to się zdarzyło w książce (ale się nie zdarzyło, jak już wiemy) to nie ręczę.
Ale tu?
Zaskoczenie.
Pozytywne zaskoczenie:)
Mi tam się podoba.
I chętnie zobaczę co na to Edward. I Alice.

Jak to wszystko się potoczy?
Wielka nie wiadoma.
Choć nie powiem, mam pare założeń. (ale to moja wyobraźnia, a nikt nie powiedział, że funkcjonuje właściwie:D)
I nie załamałabym się, gdyby ich reakcje równie były dziwne.
Nietypowe.
Nie takie przewidywane.

Ale cóż, wszystko zależy od naszej wspaniałej autorki.

Czekam, czekam... chętnie przeczytam co Ty teraz z tym "fantem" zrobisz^^


Życzę Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 15:43, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Eee. Łał. ^^
Nie spodziewałam się, że pociągniesz ten wątek z Jazzem i Bellą w rolach głównych. Mimo pierwszego szoku, w co sama nie mogę uwierzyc - podobało mi się! xD
Opisane pięknie i czytało się super, ale... Oni nie mogą byc razem! Tzn. Jazz i Bells. No bo co z Edwardem? I Alice? To tylko taki chwilowy skok w bok, prawda? :D
Poza tym przecież ten tajemniczy "Ktoś" powiedział, że Edek kocha B. najpiękniejszą miłością i nie może Mu jej odebrać. Więc, kurczę, oni nie mogą się rozstać! Ani Alice z Jazzem, Ani Bella z Edem! Nie zgadzam się! xD Oni są stworzeni dla siebie, o!
Czekam na więcej, i więcej, i więcej! Twisted Evil
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 17:05, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Jestem w szoku!!! Weszłam dziś na ten ff z przypadku, ale jak przeczytałam pierwszy rozdział to się pomału wciągnęłam, każdy kolejny powodowałwzrost mojego zainteresowania ale ostatni to pobił wszelkie rekordy!!!! Bella i Jasper???????? Nie no tego jeszcze nie było!!! Czekam z niecierpliwością na kolejne części. Oczywiście wspomnę jeszcze o Emmecie i Jacobie, którzy wypadli tutaj fenomenalnie:) Ale pogmatwane z pokręconym się robi! Ale ja to lubię. Czekam z niecierpliwościa na kolejne odcinki, życze weny i dalszej pomysłowości w pisaniu!
p/s
i niech nie przychodzą Ci do głowy takie pomysły żeby porzucoć pisanego tego ff!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Wto 6:45, 03 Mar 2009 Powrót do góry

Bez zbędnych ceregieli, część trzynasta, być może pechowa, być może wręcz przeciwnie. Na pewno jednak bardzo ważna. Enjoy! Twisted Evil


-Gotowa? -Jasper ścisnął lekko moją rękę, dodając mi otuchy.
-Nie -potrząsnęłam głową. Nie byłam gotowa. Nie byłam w stanie jechać do Forks i stanąć twarzą w twarz z Alice i Edwardem. Miałam przynajmniej tyle szczęścia, że Edward nie potrafił czytać w moich myślach, nie musiałam się pilnować. Ale co z Jasperem? Czy da radę? Czy nie będzie o tym myślał? Obiecał. Wierzę mu.
Ale z drugiej strony obiecywał też, że będzie traktować mnie jak młodszą siostrę. No właśnie. Starszy brat nie całuje w ten sposób młodszej siostry.
-Będzie dobrze, Bello. Damy sobie z tym radę.
-Taa -syknęłam, wciąż nie przekonana. Moje palce znów powędrowały w kierunku dolnej wargi. Uch, czy naprawdę musiałam być tak bardzo spragniona pocałunków tego cholernego wampira? Co jest, przechodzę okres dojrzewania?
Ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Będzie. Dobrze -szepnął, świdrując mnie wzrokiem.
Kiwnęłam powoli głową, uginając się pod siłą jego spojrzenia. Zaśmiał się triumfalnie.
-Wciąż mam to coś -stwierdził zadowolony, nie wypuszczając mojej twarzy z objęć.
-Jak zawsze.
-Bello?
-Hm?
-Myślisz, że możemy pojechać następnym autobusem? -Zapytał, ze znajomym błyskiem w oku.
-Myślę, że Alice wypatruje naszego przyjazdu -mruknęłam niechętnie.
-No tak -pokiwał głową.
Chwycił nasze walizki i powędrował w stronę przystanku autobusowego. Dogoniłam go błyskawicznie.
-Wiesz, sama też mogę coś ponieść -zaoferowałam.
-Nie widzę takiej potrzeby.
-Och, w porządku -wzruszyłam ramionami. -Myślałam, że mimo wszystko będziesz chciał trzymać mnie za rękę, ale skoro wolisz nieść walizki...
Szybko wyważył obie torby i rzucił mi lżejszą, po czym ujął moją wolną rękę. Zachichotałam.
-Wciąż mam to coś.
-Jak zawsze -zamruczał wprost do mojego ucha.

***

Cholera, co jest ze mną nie tak?

***

Nic nie wiedzieli. Tego byłam pewna. Edward zachowywał się jak zwykle, nie odstępując mnie na krok. Szeptał mi do ucha, jak strasznie za mną tęsknił i jak bardzo mnie kochał, co wywoływało u mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia. Tak, jakbym do tej pory nie czuła się winna.
Alice, jak przepowiedział Jasper, była w amoku. Miotała się z jednego pomieszczenia do drugiego, wykonując tysiące telefonów, wysyłając setki maili i wypowiadając dziesiątki przekleństw w każdym języku, jaki znała.
Emmett siedział w salonie, z nogami wyciągniętymi na kanapie, przyglądając się ze złośliwym uśmieszkiem mojej szamotaninie z zasłonami.
-Mógłbyś mi pomóc, amebo.
-Zapomnij. To twoje zadanie, nie moje. Zresztą, sama ustalałaś warunki -zaśmiał się.
-Zabiję cię za Blacka. Czy ty widziałeś kiedyś jego pokój? -Wycedziłam.
-Widziałem. Jak myślisz, słońce, dlaczego wybrałem właśnie Blacka?
-Uszkodzę cię.
-Chciałabyś.
-BELLO!!! -Alice stanęła nade mną z młotkiem w ręce. W drugiej dłoni trzymała dwanaście gwoździ.
Chciała mi je powbijać do oka?
-Tak? -Zapytałam niepewnie.
-Nie pozwoliłam ci na pogawędki. Masz przed sobą jeszcze dużo pracy, nie czas na zabawę! Raz, raz, raz!
-Tak jest, pani dyktator -zasalutowałam. Skrzywiła się.
-Isabello Swan, to nie jest czas na żarty!
-To nie jest czas na nic -mruknęłam.
-Bierz się do roboty, albo Edward będzie musiał przetrzymywać cię w słoiczkach z formaliną -machnęła mi młotkiem przed oczami.
-Jesteś walnięta, Alice -pokręciłam głową z rozbawieniem.
-TO NIE JEST CZAS NA KRĘCENIE GŁOWĄ Z ROZBAWIENIEM!!! -Zagrzmiała.
-Dobra, dobra. Zabieram się do tej roboty.

Życie jest takie skomplikowane.
A ten debil się śmieje.

***

-Bello -zamruczał mi do ucha. -Nie masz pojęcia, jak bardzo za tobą tęskniłem.
-Powtarzasz się, Edwardzie -zachichotałam, gdy moje ciało przeszedł dreszcz.
-Chcę się upewnić, że to usłyszałaś.
-Usłyszałam. Słyszałam za każdym razem -uśmiechnęłam się do niego niepewnie. Czy wyczuł coś w zmianie mojego nastroju?
-Sądzę, że mogłabyś na chwilę oderwać się od wieszania tych przeklętych lampek.
-Nie, nie mogłaby! -Z okna na pierwszym piętrze wychyliła się rozgniewana Alice. -Edwardzie, nie przeszkadzaj jej! Wszystko na mojej głowie -mruknęła, wracając do poprzednich zajęć.
-Chodź -wyraźnie rozbawiony, pociągnął mnie w stronę domu.

***

Cholera, co jest ze mną nie tak?

***

-Bello, kurczę, jesteś gorsza od Emmetta! -Alice wparowała do pokoju Edwarda, kiedy sam zainteresowany zapinał rozporek.
-Dzięki, siostrzyczko -mruknął. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Ciesz się, że nie wpadłam tutaj wcześniej, zboczeńcu! -Spojrzała na nas gniewnie.
-Och, Alice, nie przesadzaj! -Jęknęłam. Naprawdę miałam dość tych przygotowań.
-Bello, to dopiero początek -odparła, wyciągając mnie z pokoju.
Posłałam ostatnie tęskne spojrzenie w stronę Edwarda, po czym podążyłam za tą małą furiatką.
Kiedy kazała mi przystrajać balustrady wiązkami kwiatów, myślałam o tym, że jestem ladacznicą. Kiedy rozstawiałam po domu świeczki w każdym możliwym rozmiarze, karciłam się za to, jak łatwo daję się ponieść pragnieniom. Gdy zostałam zaprzęgnięta do pastowania podłóg, zastanawiałam się, jak nisko upadłam. Cóż, nie byłam już dawną Bellą. Zmieniłam się. Co miałam robić?
Gdybym wybrała Jaspera, oboje musielibyśmy odejść, nie moglibyśmy wrócić. Zranilibyśmy nie tylko Alice i Edwarda, ale również całą resztę Cullenów.
Nie, ta opcja nie wchodziła w grę.
Byłam szczęśliwa z Edwardem. Czułam się bezpieczna. Ale kiedy byłam z Jasperem, myślałam tylko o tym, co dzieje się tu i teraz. Nic innego się nie liczyło. Będąc z Edwardem,nie potrafiłam przestać myśleć o Nim. Chciałam tam wrócić i błagać o ponowne rozpatrzenie mojej prośby.
Co było dla mnie lepsze?
Cholera, jestem wybrakowanym wampirem. Nie mam żadnych priorytetów. Co gorsza, mam problemy z wyborem między najpiękniejszą miłością świata, gwarantującą mi wieczne szczęście, a zakazanym uczuciem, gwarantującym chwile ekscytacji.
Gdyby tylko Edward wiedział, jakie myśli chodzą mi po głowie, wygnałby mnie z domu.
Boże, ależ byłam głupia, sądząc, że nareszcie wszystko jest w porządku.
Cholerna kobieca psychika.

***

-Edwardzie, musimy porozmawiać -szepnęłam, kiedy wszystko było już zapięte na ostatni guzik.
-Coś się stało? -Spojrzał na mnie zaniepokojony.
-Nie, nic takiego. Chodźmy gdzieś, gdzie będziemy sami, błagam -spojrzałam wymownie w stronę Alice, która wciąż krzątała się między krzesłami.
-Dobrze -wyciągnął mnie do ogrodu. Po kilku minutach znaleźliśmy się w głębi lasu. Oparłam się o konar najbliższego drzewa, wciągając głęboko powietrze. Teraz albo nigdy.
-Całowałam się z Jasperem -wypaliłam. Zaśmiał się.
-Wiem, Alice mi mówiła -spojrzałam na niego zdezorientowana. Co? Cholera, że co? -Chciałaś mu coś udowodnić, to był tylko żart -przypomniał.
-Nie, Edwardzie, nie o to chodzi. Ja całowałam się z Jasperem -zaakcentowałam ostatnie zdanie. Spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Mówiłaś...
-Wiem. Wiem! -Załkałam.
-Nie wierzę -pokręcił głową.
-Edwardzie, błagam cię, wybacz mi! Nie wiem, co nas napadło. To było takie... Niespodziewane! Nie zrobiłabym tego świadomie, nigdy!
-Nie wiem... -Szepnął, kryjąc twarz w dłoniach.
-Masz rację, nie zasługuję na twoje przebaczenie. Zachowałam się podle, nielojalnie wobec Alice i przede wszystkim wobec ciebie. Zniknę jeszcze przed ślubem, tak będzie łatwiej -mruknęłam, odwracając się na pięcie. -Nie wiń Jaspera, to moja wina. Nie pozwól, żeby przez moje błędy rozpadła się twoja rodzina.
-Bello... -Jęknął, ale nie ruszył za mną.

Wszystko jasne. Jestem skończoną idiotką.

***

-Bello, nie bądź niemądra! -Volvo zatrzymało się przy mnie z piskiem opon. Coś mi to przypominało.
-Edwardzie, wracaj do domu. Nie potrzebuję twojej litości.
-Wsiadaj.
-Nie mogę.
-Wsiadaj do tego cholernego samochodu!
-Nie. Nie mogę.
-Och, mam w nosie zadania Emmetta! Jeśli sama do niego nie wsiądziesz, wciągnę cię siłą do środka.
Zrezygnowana, otworzyłam drzwiczki. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował z siłą, która mogłaby przenosić góry.
-Edwardzie...
-Nie, Bello. Wierzę ci, ufam. Chociaż nie potrafię pojąć, co takiego jest w Jasperze, że cię do niego ciągnie -uśmiechnął się, gładząc kciukiem mój policzek. Nie zasługiwałam na takiego mężczyznę. On miał rację, Edward kochał mnie najpiękniejszą miłością. Mimo wszystko.
-Nie wiem -przyznałam szczerze. -Może to, że po prostu jest... Jest przy mnie.
-Nie potrzebujesz zbyt wiele do szczęścia -zamruczał.
-Cóż, jestem prostą kobietą.
-Zawsze mogę skończyć liceum w Lynnwood.
-Edwardzie, to tylko trzy miesiące -westchnęłam.
-Tylko? Bello, to aż trzy miesiące, w trakcie których Jasper może jeszcze bardziej zawrócić ci w głowie! -Obruszył się. Pocałowałam go w krzywiznę szczęki.
-O konkurencji nie ma mowy. Kocham cię, Edwardzie. Tylko ciebie.
Podciągnął wyżej moją brodę, torując drogę naszym ustom.
-Nie jesteś już taki ostrożny -sapnęłam, odsuwając się od niego.
-To źle?
-Nie, wręcz przeciwnie.
Uśmiechnął się szeroko.
-A więc o to chodziło -pokiwał głową.
-Hm? -Za wszelką cenę starałam się nadążyć za jego tokiem myślenia.
-Jasper był bardziej... Agresywny, prawda?
Pokiwałam z zażenowaniem głową.
-W takim razie musimy nad tym popracować, żeby nie przychodziły ci już do głowy takie głupie pomysły. Ja też cię kocham, mój mały, nierozważny wariacie. Zawsze -przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, świdrując mnie wzrokiem.
Cóż, jestem tylko słabą, malutką kobietą.

***

Nie wróciliśmy na ślub, nie czułam się na tyle silna, by stanąć twarzą w twarz z Alice. Edward odwiózł mnie do Lynnwood, łamiąc jedną z zasad ustalonych przez Emmetta. Co mi tam.
Zatrzymał się na podjeździe, jak najbliżej drzwi.
-Poczekaj tu chwilę, dobrze? -Pocałował mnie szybko w policzek i nie czekając na odpowiedź, wbiegł do mojego domu.
Wrócił po pięciu minutach i trzydziestu ośmiu sekundach. Otworzył przede mną drzwi i pomógł mi wyjść.
-Edwardzie, co ty kombinujesz?
-Nic -uśmiechnął się niewinnie. -Chodź.
-Poczekaj, poczta -ruszyłam w kierunku skrzynki.
-Bello, potrafisz zepsuć atmosferę -jęknął.
-Do usług -uśmiechnęłam się szeroko, wyciągając listy.
-Możemy iść?
-Edwardzie, myślę, że to, co zaplanowałeś, musi zaczekać -szepnęłam z przerażeniem.
-Co się stało? -Błyskawicznie znalazł się przy mnie.
-List. Od Aro -jęknęłam. Czy wampiry mogą mdleć? Bo właśnie spadałam wgłąb ciemnego tunelu, nie widząc przed sobą absolutnie nic, prócz maleńkich gwiazdeczek.

Cholera, coś naprawdę jest ze mną nie tak.



---

Za wszystkie literówki i błędne szyki zdań przepraszam, pisałam to o trzeciej w nocy Wink
Jeśli takowe są, poprawię po południu.
Ave!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Wto 18:39, 03 Mar 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 14:02, 03 Mar 2009 Powrót do góry

Dzieje się, dzieje się! To naprawdę było WSPANIAŁE! Trochę zgrzytam zębami, gdy przypominam sobie jak łatwo Ed wybaczył Belli, to takie... nieludzkie? Pisz dalej. Ale literówki radzę poprawić :D
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Wto 15:17, 03 Mar 2009 Powrót do góry

Tak się cieszę, że wszystko znów z Bellą i Edem w porządku... Mam nadzieję, że miedzy Jasperem i Alice też.
No i niewolno przerywać w takim momencie!!! Co napisał Aro!?

WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aletheia
Człowiek



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta

PostWysłany: Wto 16:36, 03 Mar 2009 Powrót do góry

W zasadzie to nie mogą mdleć.
Ja chcę więcej Japsera i Belli oni są tacy niegrzeczni.
Kocham tego ff. Edward jej wybaczył nie liczyłabym na taki gest ze strony Alice. Powinna być jeszcze bardzo duża zemsta;).
Czekam na więcej i życzę weny.
A.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Wto 19:27, 03 Mar 2009 Powrót do góry

Nie zapominajmy, że Edward od zawsze wybaczał jej wszystko, więc nie powinno nas to dziwić, prawda? Wink To taki stary piernik, ot co.

Alatheia nic się nie martw, B&J pojawią się jeszcze i to pewnie nie raz Wink

Co do reakcji Alice. Hm... Sama nie jestem pewna Wink
Nie wiem, czy dam radę napisać coś dzisiaj, więc proszę mnie nie bić za mocno.
Spałam tylko trzy godziny i jestem cholernie zmęczona, więc lepiej byłoby dla was, gdybym nic teraz nie pisała Wink

Ave wam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Wto 19:54, 03 Mar 2009 Powrót do góry

Porządnie się wyśpij, żeby napisać dla nas kolejny świetny rozdzialik. Wcale nie jestem zaskoczona reakcją Eda, kiedy Bella powiedziała mu o pocałunku.
Wiesz, nie mam nic przeciwko BJ, ale jednorazowo. Trochę mnie zmartwiłaś tym: "B&J pojawią się jeszcze i to pewnie nie raz"...

Czy Alice się dowie? Jeśli tak, to co ona na to?
Na te i inne pytania chcem szybko poznać pytania!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Wto 21:08, 03 Mar 2009 Powrót do góry

Anabells przysięgam, że to naprawdę nie będzie nic wielkiego. Po prostu trudno będzie im siebie unikać, w końcu egzystują obok siebie, kontakt jest nieunikniony. Wink

A Alice. Cóż. Chyba już wiem, co będzie dalej Wink
Cierpliwości, moje drogie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Czw 18:13, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Cóż, czekam i czekam i gdzie rozdział? xD Ale mogę ci to wybaczyć :))

Bella i Jasper - mam nadzieję, że nie będą tylko egzystować koło siebie xD Może coś więcej? xD

Pisz mała pisz xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Czw 22:12, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Przed wami część czternasta, napisana w błyskawicznym tempie przez moją skromną osobę.
Nie jestem z niej zadowolona, ale czy ja kiedykolwiek byłam zadowolona z moich wypocin? Wink
Tym razem dedykacja leci w stronę [Anabells[/b] Wink. Wyjaśnię pod spodem, kiedy już przeczytacie, bo nie chcę wam psuć zabawy Wink

[link widoczny dla zalogowanych]



Najdroższa Isabello!
Dochodzą mnie wielce niepokojące wiadomości dotyczące Twojej osoby. Otóż, po moich włościach krążą pogłoski, że nie zaprzestałaś swoich irracjonalnych poszukiwań. Twój bunt rani moją duszę, co więcej, muszę przyznać, że zawiodłem się na Twoim sprycie. Jestem wielce rozczarowany Twoją postawą wobec Jane i Demetriego. Owszem, są niezwykle żywiołowi, ale wiem, że to Ty sprowokowałaś ich do nierównej walki.
Mimo wszystko dobrze słyszeć, że znalazłaś sobie nowych przyjaciół. Nie potrafiłem znieść myśli, że już do końca będziesz błąkać się samotnie po świecie! Słodki Boże, jakże ja dawno nie widziałem mojego wspaniałego druha, Carlisla! Ogromnie radują mnie wieści, że udało mu się wprowadzić w życie jego szlachetny plan, w którym ty również bierzesz udział. Mimo, że nie podzielam jego entuzjazmu, co do takiego sposobu egzystencji, muszę przyznać, że niezaprzeczalnie jest to jego ogromny sukces. Ale, moja droga Isabello, ad rem*!
Doprawdy, martwią mnie wszystkie informacje o Twoich poczynaniach. Wiem też, ze sprawdzonego źródła, że w końcu odnalazłaś Marvola**. Przyznaję, że odetchnąłem z ulgą, dowiadując się o jego odmowie. Jaką wielką stratę byś nam wyrządziła! Isabello, nigdy nie ukrywałem, że wciąż żywię ogromną nadzieję ujrzenia Cię wśród mojej najbliższej świty. Jednak po ostatnich wydarzeniach musisz chyba wyciągnąć pewne konsekwencje.
Nie chcę zabierać Ci więcej czasu, więc przekażę Ci moją wolę bez zbędnych ozdobników.
Za dwa dni przekroczysz granice Volterry. Zabierzesz ze sobą Twoich dwóch przeuroczych przyjaciół, Edwarda Cullena i Jaspera Hale. Kiedy już przyjedziecie, razem z moimi braćmi zadecydujemy, co z wami zrobić.
Gdybyś zaś w jakikolwiek sposób migała się od przyjazdu, pamiętaj, że my również możemy zjawić się w Lynnwood. A tego raczej nie pragniesz, jak mniemam.

Do zobaczenia już wkrótce, moja słodka!
Aro.


***

Wpatrywałam się w drogą papeterię spoczywającą w mojej dłoni. No, teraz już z pewnością nadszedł mój koniec. Zostanę ukarana za… Ej, chwila. Za co? Przecież nic takiego nie zrobiłam, prawda? Do niczego nie doszło. Jane mnie nie zabiła, Marvolo nie posłuchał. Więc jaką okropną zbrodnię popełniłam? I co Edward i Jasper mają z tym wspólnego?! Cholera, cholera, cholera!
-Bello? –Edward spojrzał na mnie niepewnie. Jasne, musiałam wyglądać jak wariatka, gotowa do popełnienia samobójstwa, jeśli ktokolwiek się do mnie zbliży. Zacisnęłam usta, dotychczas otwarte szeroko, zmrużyłam oczy i podałam list Edwardowi. Przechwycił go i błyskawicznie zapoznał się z jego treścią.
Kartka upadła na ziemię pomiędzy nami. Edward ujął mnie swoimi roztrzęsionymi dłońmi w talii i przyciągnął do siebie.
-Bello –westchnął żałośnie. –Bello.
-Pojadę tam sama –stwierdziłam twardo. Wiedziałam, że i tak mnie nie posłucha, ale chciałam przynajmniej spróbować. –Nie macie z tym nic wspólnego. Ani ty, ani Jasper.
-Nie pleć głupot. Nie puszczę cię tam samej.
-Edwardzie…
-Posłuchaj mnie, Bello. Nawet, jeśli pojedziesz tam sama, to Volturi i tak nas w końcu dopadną. Aro nie bez powodu zażyczył sobie obecności całej naszej trójki. Nie chodzi już tylko o ciebie.
-Ale dlaczego? –Wyszeptałam w jego klatkę piersiową. Przytulał mnie teraz tak mocno, że mówiąc, muskałam ustami jego białą koszulę.
-Nie wiem. Wszystko będzie dobrze –pocałował mnie w czoło.
-Nie, Edwardzie –odepchnęłam go. –Nic nie będzie dobrze, do cholery! Nie rozumiesz, że to jest nasz koniec?! Wyrok został wydany. Tak mi przykro –ukryłam twarz w dłoniach.
To wszystko moja wina. Na Boga, nie powinnam była ich w to wciągać. Mimo, że zrobiłam to nieświadomie, czułam się strasznie, wiedząc, że dwoje najbliższych mi ludzi ma zginąć właśnie przeze mnie. Doprawdy, ironia losu. Co jeszcze może pójść nie tak?
Podniosłam wzrok na mojego towarzysza. Wpatrywał się we mnie, zagryzając dolną wargę. Po chwili namysłu ponownie wyciągnął ręce w moją stronę.
-Kocham cię –szepnął, kiedy trzymał mnie już w swoich objęciach. Te dwa słowa wystarczyły, by mój strach całkiem zniknął.
Edward mnie kocha. Czy jest coś ważniejszego od tej świadomości? Nie sądzę.

***

Nie mam pojęcia, jak długo staliśmy wtuleni w siebie, ale powoli zaczynało zmierzchać. Słońce prześwitywało jeszcze przez pobliskie drzewa, otulając nas swoimi promieniami. Było mi dobrze. Mimo wszystko, wciąż było mi dobrze. Motyle nie zniknęły, Jasper przestał dla mnie istnieć. Nie potrzebowałam teraz jego pocałunków. Potrzebowałam Edwarda, do cholery. Potrzebowałam jego bliskości, jego głosu, jego zapachu. Potrzebowałam tego uczucia, które ogarniało mnie, gdy błądził wargami po mojej szyi i zataczał palcami okręgi na moich plecach. I teraz, w tej chwili miałam to wszystko. I, naprawdę, byłam szczęśliwa. Przede wszystkim jednak, byłam spokojna, nie obawiałam się przyszłości. Z Edwardem u boku mogłam przejść przez każde piekło. A to z pewnością mnie czekało.

***

-Isabello?
Oderwałam się od Edwarda, wpatrując się w miejsce, z którego dobiegł do nas głos. Edward, wyraźnie poirytowany, zrobił to samo.
-Jacob –jęknęłam na widok chłopaka. Wybrał sobie najbardziej odpowiedni moment na złożenie mi wizyty.
-Przepraszam, jeśli wam przeszkodziłem –zaczął niepewnie. Edward warknął cicho. Spojrzałam na niego gniewnie, po czym odwróciłam się w stronę Jacoba.
-Nie, w porządku. Jacob, pozwól że przedstawię ci mojego… Przyjaciela, Edwarda Cullena. Edwardzie, to jest Jacob Black. Opowiadałam ci o nim, pamiętasz?
Jacob wyciągnął rękę w stronę Edwarda, ale ten ani drgnął, wciąż wpatrując się w chłopaka ze złością.
-Edwardzie –upomniałam go. Co on najlepszego wyprawiał? W końcu skinął głową w jego stronę. Jego oczy pociemniały niebezpiecznie.
-Witaj –mruknął zdawkowo.
-Chyba jednak przeszkodziłem –wymamrotał Jacob, cofając się powoli. Najwyraźniej przestraszył się Edwarda i wcale mu się nie dziwiłam. Mój ukochany wyglądał teraz naprawdę groźnie. Wszystkie jego mięśnie były napięte, zacisnął mocno wargi i pochylił się lekko, gotując się do skoku. Tylko mój surowy wzrok trzymał go w ryzach.
-Edwardzie, mógłbyś zadzwonić do Jaspera i Alice i powiadomić ich o nieoczekiwanych komplikacjach? –Chciałam jak najszybciej oczyścić tę chorą atmosferę, a to był chyba najprostszy sposób, by tego dokonać. Edward spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem, po czym odwrócił się na pięcie i wszedł do domu.
-Dziwny typek –stwierdził Jacob, kiedy Edward zatrzasnął za sobą drzwi.
Uśmiechnęłam się słabo, choć tak naprawdę chciałam zabić tego małego, wszędobylskiego chłopaczka. Uch, zawsze robił coś, o czym nie powinien nawet myśleć.
-Jacobie, czy coś się stało?
-Nie. Po prostu… Chciałem cię przeprosić. Wiesz, głupio mi, naprawdę. Tak się przestraszyłaś mojego pokoju, a ja kompletnie nie wiedziałem, co począć. Nie mogę dłużej tego ukrywać. Isabello, kocham cię –wyszeptał, zbliżając się do mnie. Przełknęłam jad, napływający ze zdwojoną siłą do moich ust. W tej samej chwili drzwi otworzyły się z hukiem i mój wybawca stanął między nami.
-Jasper i Alice już tu jadą –warknął. Położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Edwardzie…
-Bello, musimy się spieszyć –odwrócił się do mnie, dostrzegłam obłęd w jego oczach.
-Jacob, myślę, że powinieneś już iść.
-Ale…
-Idź, Jacob. Porozmawiamy na uczelni.
-Ale…
-IDŹ! –Ryk Edwarda przeszył mnie na wskroś.
Jacob posłusznie oddalił się w kierunku głównej drogi, potykając się o wystające gałęzie.
Kiedy zniknął mi całkowicie z oczu, spojrzałam z przerażeniem na Edwarda. Uspokoił się nieco, ale jego szczęki wciąż były zaciśnięte, a oczy lekko zmrużone.
-Wszystko w porządku?
-Nie masz pojęcia, jakie myśli krążyły mu po głowie. Ty… Z nim… W taki sposób… Nie mogłem… Po prostu nie mogłem…
Przez leśną ciszę przedarł się mój szaleńczy śmiech.
Boże, czy mężczyźni naprawdę muszą wszystko tak bardzo komplikować?

***

-I co teraz? –Alice krążyła nerwowo po pokoju. Jasper wpatrywał się we mnie z ciekawością. Nie uszło to uwadze Edwarda, który warczał co chwilę, przypominając bratu o swojej obecności.
-Muszę tam jechać –szepnęłam, zwracając na siebie uwagę Edwarda.
-NIE! Nie sama!
-Edwardzie…
-Skończ, na miłość boską, pleść te głupoty. Już ci tłumaczyłem, dlaczego musimy jechać z tobą –spojrzał na mnie z dezaprobatą.
-Jadę z wami –stwierdziła Alice.
-Nie. –Jasper pokiwał przecząco głową.
-Dlaczego?
-Nie możemy sprzeciwiać się woli Volturi. Uznają to za podstęp i zabiją nas od razu, nie pytając nawet o to, jak minęła nam podróż –zaśmiał się zdawkowo.
O tak, Volturi kochali swoje zasady, tutaj Jasper miał rację.
-Okej, więc wytłumacz mi, panie wiem-wszystko-lepiej-niż-ty, po co macie tam jechać w trójkę? Będziecie robić za jej ochroniarzy? –Wskazała na mnie, wyraźnie rozdrażniona. Wiedziała? Czy Alice już wiedziała? Kurczę.
-Nie wiem. Nikt tego nie wie, Alice. Wrócimy, obiecuję ci –szepnął Jasper.
-Nie jestem pewna. Nie widzę was. Nie widzę was w moich wizjach –jęknęła. Czułam, że moje usta mimowolnie się otwierają. Nie widziała nas? A cóż to miało znaczyć?
Moja reakcja nie umknęła ich uwadze. Edward zachichotał, przyciągając mnie do siebie.
-To się czasem zdarza, uwierz –wymamrotał.
-Jasne –kiwnęłam głową, nie wierząc w jego słowa.
To było gorsze niż Mario World. A ja nie byłam żadną księżniczką, którą trzeba uratować. Byłam raczej caso belli***, a ta z pewnością miała się rozpętać. Już niedługo.


---
*ad rem –do rzeczy
** Wybaczcie, że zżynam bezczelnie od pani Rowling, ale imię Marvolo samo w sobie kojarzy mi się z czymś mistycznym, legendarnym i potężnym Wink I nie mieszajmy w to Sami-Wiecie-Kogo Wink No i wreszcie macie też jakąś informację dot. jego osoby Wink
***caso belli –powodem wojny


Tak więc, Anabells, dedykacja dla Ciebie, bo z myślą o Tobie nie wplątałam w tą część wątku Bella-Jasper Wink
Myślę, że możesz być ze mnie dumna Wink

Ave wam, moje muzy!
M.B.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin