FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Diamorfina [Z] Rozdział 13 + epilog Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Chcemy wiedzieć: czytacie?

Tak.
82%
 82%  [ 70 ]
Nie.
9%
 9%  [ 8 ]
Zaczęłam, ale zrezygnowałam.
8%
 8%  [ 7 ]
Wszystkich Głosów : 85


Autor Wiadomość
Panna_Kaprysna
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: poza zasięgiem

PostWysłany: Wto 19:31, 28 Kwi 2009 Powrót do góry

Jest to pierwsze opowiadanie veuny i moje. Pomysł należy do niej, ja jestem współautorką i betą.
Należy powiedzieć, że główna bohaterka jest wymyślona przez nas, Cullenowie są wampirami, a Bella człowiekiem.
Miłego czytania (;


DIAMORFINĘ MOŻNA RÓWNIEŻ ŚCIĄGNĄĆ W CAŁOŚCI, ZNAJDUJE SIĘ ONA NA [link widoczny dla zalogowanych].


ROZDZIAŁ 1

„A tego, co widzę
Nie możesz zobaczyć
Będę musiał cię zabić
Zanim ty zabijesz mnie…”*

Diamorfina. To co mnie żywi. To co mnie niszczy. Wnika w moje ciało, którym wstrząsa dreszcz. Przez chwilę czuję jeszcze głód, który pali. Rozchodzi się w moich żyłach, gasząc pragnienie. Ukojenie i spokój. Znów wracają siły… Świat nabiera barw, kolorowe motyle w mojej głowie. Czuję się jak Pani tego świata. Nic mnie nie zatrzyma. Nic nie stanie na mojej drodze.


Nie zabijam po to, aby zaspokoić głód. Nie zabijam po to, aby się chronić. Zabijam po to, żeby równowaga nie została zachwiana. Bronię tych, którzy są bezbronni w konfrontacji z tym, czego istnienia nie są nawet świadomi. Ludzie to takie kruche istoty. Bezbronne, delikatne i ulotne… Pomyśleć, że należymy do tego samego gatunku. Na pierwszy rzut oka niczym się od siebie nie różnimy. Musimy zaspokajać głód, aby żyć, ale moja potrzeba w niczym nie przypomina potrzeby zwyczajnego człowieka. Kiedyś, na samym początku, żyłam z dnia na dzień, uczyłam się, pracowałam w wakacje. Wiedziałam tyle, ile każdy człowiek, na temat porządku, jaki panuje na świecie. „Ludzie to istoty rozumne, które stoją najwyżej w łańcuchu pokarmowym, nie mamy naturalnych wrogów oprócz nas samych. Tylko sami dla siebie możemy stanowić zagrożenie” – tak właśnie myślałam. Tak bardzo się wtedy myliłam.

Kiedy trafiłam w ręce mojego opiekuna miałam 15 lat. Moi rodzice byli za bardzo zapracowani, żeby zwracać uwagę na wychowywanie mnie. Miałam dużo swobody, nikt mnie nie kontrolował. Żyłam własnym życiem, robiąc to, na co miałam ochotę. Niczego mi nie brakowało. Zawsze miałam to, czego chciałam. Właśnie taki styl życia doprowadził do tego, że w pewnym momencie straciłam punkt odniesienia. Otrzymywanie tego, czego chciałam bez mrugnięcia okiem spowodowało, że przestałam się o cokolwiek starać. Nie miałam żadnych planów , bo wszystko przychodziło mi z łatwością. Rodzice zadbali o moją przyszłość, zapewniając mi majątek i status. Żyłam w zawieszeniu. Przestałam liczyć minuty, godziny, dni. Życie po prostu trwało – beznamiętne, puste i…mdłe.
Kiedy po raz pierwszy pojawił się w naszym domu zignorowałam jego przybycie. Przez długie godziny rozmawiał o czymś z moim ojcem. Słyszałam tylko ciche szepty odbijające się echem od ścian. Następnego dnia znowu się pojawił i kolejnego również. Trwało to jakiś czas, zanim, niby od niechcenia, wynurzyłam się ze swojego pokoju i zeszłam na dół do salonu. Siedział na kanapie odwrócony w stronę ojca. Nie był zaskoczony moim przybyciem. Rozmawiali prawie szeptem, a więc ciężko było mi podłapać, na jaki temat dyskutują. Obeszłam kanapę i podeszłam bliżej ojca, aby móc przyjrzeć się przybyszowi. Był to mężczyzna najprawdopodobniej w wieku taty. Szczupły, o ostrych rysach twarzy i ciemnobrązowych oczach. Nie kojarzyłam go, więc szybko wzbudził moje zainteresowanie. Przysiadłam ostrożnie na fotelu, a nieznajomy spojrzał na mnie i uśmiechnął się zagadkowo.
- Ava, to jest doktor Craft – przedstawił gościa ojciec. – Jest moim wieloletnim znajomym, pracuje jako wykładowca chemii i biologii na uniwersytecie. Pewnie go nie pamiętasz, ale bywał u nas, kiedy byłaś jeszcze mała.
Próbowałam wygrzebać z pamięci jakieś wspomnienia z nim związane, jednak nadaremno. Za nic nie mogłam go skojarzyć z żadnym wydarzeniem z mojej przeszłości.
- Pewnie zastanawiasz się, o czym rozmawiam z Twoim ojcem przez kilka ostatnich dni? – powiedział spokojnym, beznamiętnym tonem spoglądając na mnie znad okularów. – A więc, staram się go namówić, żeby pozwolił Ci jechać na wakacje do mojej posiadłości. Poznałabyś tam moje dzieci, wyrwałabyś się z domu. Wydaje mi się, że nie jest do końca przekonany, czy chciałabyś… Co ty na to?
Przez chwilę zastanawiałam się, co taki wyjazd mógłby zmienić w moim życiu. Rozważałam różne za i przeciw. Badałam sytuację spoglądając raz na ojca, raz na doktora. Z ich twarzy nie dało się nic wywnioskować. Ojciec jak zwykle oczekiwał na moją reakcję, a doktor wydawał się cierpliwie czekać na odpowiedź, nie starając się wywrzeć na mnie żadnej presji. Ostatecznie doszłam do wniosku, że jest mi wszystko jedno.
- W sumie może być fajnie. Nic nie szkodzi spróbować. Zawsze mogę wrócić – oznajmiłam równie beznamiętnym tonem.
Wydawało mi się, że w oczach Crafta dostrzegłam dziwny błysk. Miałam wrażenie, że spodziewał się właśnie takiej odpowiedzi. Rozmawiali jeszcze przez chwilę na temat szczegółów. Kiedy skończyli, gość pożegnał się uprzejmie posyłając mi ten sam zagadkowy uśmiech.


Był początek lata, a więc mój wyjazd zaplanowano na nadchodzące dni. Nie czułam nic w związku z nadchodzącą podróżą. Było mi wszystko jedno jak zwykle. Zanim się obejrzałam, matka spakowała moje walizki i następnego dnia miałam udać się do jego posiadłości położonej poza miastem. Rano czekał podstawiony samochód. Był upalny, duszny dzień. Podczas podróży nie myślałam o niczym konkretnym. Nie starałam się przewidzieć tego, co mnie czeka na miejscu. Włożyłam słuchawki od mojego odtwarzacza i pozwoliłam, aby muzyka zajęła mi czas, jaki spędziłam w samochodzie. Po niedługim czasie zajechaliśmy na miejsce. Posiadłość znajdowała się w bajecznej okolicy, położonej niedaleko lasu. Dom przypominał dworek. Był wielkości całej kamienicy, wydawał się dosyć wiekowy. Kiedy wysiadłam, doktor już czekał przed wejściem. Wyciągnęłam walizki, które pomógł mi wnieść do domu. Stanęłam na środku długiego przedpokoju ogarniając pomieszczenie. Craft zniknął, lecz już po chwili znalazł się u mojego boku.
- Rozgość się – powiedział wskazując na salon.
Niepewnie weszłam w głąb pomieszczenia i usiadłam na dużej, miękkiej sofie. Rozglądałam się badawczo wokoło. Po chwili w salonie znalazło się więcej osób. Do pokoju weszły dwie dziewczyny i trzech chłopców. Każde z nich wyglądało jak z innej bajki, tylko dwójka wydawała się być podobna do doktora. Jedna dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, po czym znacząco spojrzała na drugą. Chłopcy wydawali się być bardziej entuzjastycznie nastawieni do mojego przybycia - przepychali się szepcząc sobie coś do ucha. W końcu jeden z nich przejął inicjatywę i z szerokim uśmiechem wyciągnął rękę w moją stronę.
- Jestem Daren, a to są Travis i Michael – wskazał na pozostałą dwójkę.
Daren zdawał się być nieco starszy od pozostałych - był wyższy, a jego niebieskie oczy kontrastowały z ciemnymi włosami. Travis był blondynem o jasnej cerze i szarych oczach, a Michael - najbardziej podobny do doktora, ciemnobrązowe oczy i czekoladowe włosy.
Dziewczyny wciąż stały z boku bacznie obserwując moją reakcję.
- Mam na imię Ava, miło mi was poznać – oznajmiłam z nutą wahania w głosie.
Podaliśmy sobie ręce. Po chwili ta sama dziewczyna, która wcześniej starała się mnie wybadać wzrokiem, niepewnie podeszła w naszą stronę i również wyciągnęła rękę.
- Jasmine, a to jest Coma – wskazała na drugą.
Obie były szczupłe i dosyć wysokie. Na pewno wyższe ode mnie. Jasmine o długich czekoladowych włosach i oczach takich samych jak Michael, oraz Coma - delikatna szatynka o oczach koloru jasnego piwa. Nie wydawały się być przyjaźnie nastawione w stosunku do mnie, jednak po dłuższej chwili rozluźniły się i zaczęły delikatnie wypytywać o moje dotychczasowe życie. Wydawało się, że chciały wiedzieć jak najwięcej o środowisku, z jakiego pochodzę, pytały dosłownie o wszystko - o ludzi z jakimi się spotykam, czy lubię swoją szkołę, a nawet o to, co jadam na śniadanie. Pozostali przysłuchiwali się moim mało interesującym opowiadaniom w skupieniu.

Tego samego wieczoru nawiązała się miedzy nami więź. Stanowiliśmy teraz komplet.


* Moonspell - Butterfly Effect/Efekt Motyla[url][/url]


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Panna_Kaprysna dnia Sob 18:57, 23 Maj 2009, w całości zmieniany 17 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Wto 20:14, 28 Kwi 2009 Powrót do góry

zero komentarzy = zero krytyki? ;P Prosimy o szczere opinie, nie gryziemy :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Wto 20:30, 28 Kwi 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Rozgość się. – Powiedział wskazując na salon.

Bez kropki po 'się' i 'powiedział' małą literą. Musicie podszkolić się z dialogów.

Gdzieniegdzie brakowało mi przecinków i inne, drobne błędy się wkradały, ale wstępnie jestem na tak. Mam nadzieję, że powiążecie tę historię z Cullenami? Wink
Zapowiada się ciekawie. Niezły styl i opisy.
Czekam na więcej.
Pozdrawiam,
M.
Panna_Kaprysna
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: poza zasięgiem

PostWysłany: Wto 20:33, 28 Kwi 2009 Powrót do góry

Błędy to moja wina, więc proszę bić, ale lekko. ^^ Postaram się poprawić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 6:41, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Ten rozdział bardzo mi się podoba.
Ładnie łączycie zdania, nie zauważyłam błędów. Łatwo się czyta, niezła treść. Mam nadzieję, że będzie jakiś związek z Cullenami? :)
Właściwie nie ma się do czego przyczepić, nie zauważyłam błędów.
Polecam kontunuować Wink
Greenpoint
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 7:39, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Zacznę od małego czepialstwa - w drugiej części gdzieś Wam pouciekały przecinki, widziałam kilka literówek. Jak dla mnie za dużo imion na raz.. myli mi się wszystko, ale to początek, może dlatego.
Sama treść - hm, raczej jestem na tak. Nie mam zielonego pojęcia, do czego zmierzacie i jakie są dalsze plany, ale zaczęło się dość fajnie.
Dziwi mnie tylko to, że zaraz w pierwszy dzień, ta obojętna na wszystko Ava, zaprzyjaźnia się z piątką całkiem sobie obcych ludzi.

Panna_Kaprysna napisał:

Tego samego wieczoru nawiązała się miedzy nami więź. Stanowiliśmy teraz komplet.


nie wierze, że coś takiego istnieje, jak więź o jednym dniu znajomości :)
pozdrawiam i czekam kontynuacji, green


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cuks
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z cukierkowego królestwa^^

PostWysłany: Śro 9:48, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Dobra może ja coś napiszę :D
Rozdział ciekawy, bardzo mi się spodobał i zaintrygował. Zachęcił mnie swoją tajemniczością. Dlatego z pewnością wyczekiwać będę następnych rozdziałów, które mam nadzieję pojawią się szybko. Bardzo mnie interesuję kiedy będą Cullenowie i jak ich, że tak powiem wplątacie. Jestem pewna, iż macie ciekawe pomysły.
Błędów nie zauważyłam, zresztą rzadko zwracam na nie uwagę. Tylko to zakończenie. Zgadzam się z Greenpoint, te 2 ostatnie zdania mi nie leżą. Trochę za szybko jak na komplet i więź.
Czekam na kolejne rozdziały.
Z pozdrowieniami Candys :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 11:35, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Podba mi się. Ciekawa postać Avy. To tylko początek wiec trudno o wyczerpujący komentarz, ale mogę na pewno przyznać, że jest tajemniczo i intrygująco. Podobają mi sie też imiona, raczej mało popularne^^
Na pewno przeczytam kolejny rozdział. Styl też jest dobry, ładne opisy uczuć. Lekko się czyta. Sama przyjemność :D
Zastanawiam się jak zamierzacie to połączyć z twilight;] Mam przeczucie, że to będzie naprawdę ciekawe ff. Ale zobaczymy co nam przygotujecie w dalszych częściach;]
Pozdrawiam i życze weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Panna_Kaprysna
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: poza zasięgiem

PostWysłany: Śro 11:39, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Możecie mi wytknąć, gdzie są błędy interpunkcyjne i literówki? (; bo szukałam i nie widzę.;d


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxpaolaxx
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Śro 15:02, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Cytat:
To, co mnie żywi. To, co mnie niszczy.

Bez przecinków po "to". Chociaż nie jestem tego pewna.
Cytat:
Nie miałam planów na przyszłość, bo wszystko przychodziło mi z łatwością. Rodzice zadbali o moją przyszłość, zapewniając mi majątek i status.

Powtórzenie
Cytat:
Rozmawiali prawie szeptem, a więc ciężko było mi podłapać, na jaki temat rozprawiają.

rozmawiają
Cytat:
- Ava, to jest doktor Craft.Przedstawił gościa ojciec – Jest moim wieloletnim znajomym,

Bez kropki po Craft następnie "przedstawił" z małej litery i kropka po "ojciec"
Cytat:
Próbowałam wygrzebać w pamięci jakieś wspomnienia z nim związane, jednak nadaremno.

nie "w pamięci" a "z pamięci"
Cytat:
- Pewnie zastanawiasz się, o czym rozmawiam z Twoim ojcem przez kilka ostatnich dni? – Powiedział spokojnym, beznamiętnym tonem spoglądając na mnie znad okularów

A więc, powiedział z małej litery, a po "okularów" kropka.
Cytat:
Zawsze mogę wrócić. – Oznajmiłam równie beznamiętnym tonem.

bez kropki po "wrócić"
"oznajmiłam" z małej litery
Cytat:
Kiedy skończyli gość pożegnał się uprzejmie przesyłając mi ten sam zagadkowy uśmiech.

między "skończyli" a "gość" przecinek
przesyłać można list tutaj pasuje "posyłając"
Cytat:
Było mi wszystko jedno, jak zwykle.

porównanie więc bez przecinka
Cytat:
Był upalny duszny dzień.

po upalny przecinek
Cytat:
Dom przypominał dworek..

wielokropek składa się z 3 kropek a nie 2
Cytat:
Jedna dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, poczym znacząco spojrzała na drugą.

"poczym" oddzielnie
Cytat:
- przepychali się szepcząc sobie coś do ucha jeden po drugim. W końcu jeden z nich przejął inicjatywę

powtórzenie
Cytat:
- Mam na imię Ava, miło mi was poznać. – oznajmiłam z nutą wahania w głosie.

bez kropki po "poznać"
Cytat:
- o ludzi, z jakimi się spotykam

bez przecinka po "ludzi"

Tutaj masz błędy, które ja wyłapałam. Tekst wydaje się być ciekawy, więc czekam na kontynuację.
Weny^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Greenpoint
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:25, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

przecinki, oraz jeden błąd - literówek nie widziałam, przepraszam za ewentualne zamieszanie, jakie wywołałam :)

Cytat:
Siedział na kanapie odwrócony w stronę ojca.
wydaje mi się, że po kanapie powinien być przecinek(ale nie jestem pewna na sto procent)
Cytat:
a doktor wydawał się cierpliwie czekać na odpowiedź nie starając się wywrzeć na mnie żadnej presji.
po odpowiedź przecinek
Cytat:
Był upalny duszny dzień.
po upalny powinien być przecinek, ze względu na sąsiedztwo dwóch przymiotników
Cytat:
Kiedy wysiadłam doktor już czekał przed wejściem.
po wysiadłam przecinek
Cytat:
Jedna dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, poczym znacząco spojrzała na drugą.
po czym pisze się osobno

to chyba na tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Panna_Kaprysna
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: poza zasięgiem

PostWysłany: Śro 17:49, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

ROZDZIAŁ 2



"Lodowe wzory wspinające się martwe.
Gdy decyduję się zostać.
I zakryć cieniami mą powrotną drogę." *



Przez pierwsze dni robiliśmy to, na co mieliśmy ochotę. Doktor zajmował się swoimi sprawami w gabinecie, a my byliśmy wolni. Wszechobecna natura mi służyła. Często wybieraliśmy się na spacery do lasu, urządzaliśmy pikniki. Dni mijały szybko. Któregoś popołudnia przysiedliśmy wszyscy na łące nieopodal domu. Travis i Daren przepychali się starając udowodnić sobie wzajemnie, który z nich jest silniejszy. Było to całkiem zabawne, ale i trochę dziecinne. Michael siedział obok mnie wpatrując się w niebo.
- Już niedługo skopię Ci tyłek tak, że będziesz fruwał! – rzucił Daren.
- Kiedy doktor pozwoli nam spróbować diamorfiny nie będziesz miał okazji mnie nawet dotknąć! – zaśmiał się głupawo Travis.
Spojrzałam na nich zaciekawiona, doszukując się wyjaśnień. Michael posłał im groźne spojrzenie, po którym obaj zaprzestali dalszych walk. Przysiedli obok nas na trawie. Po chwili milczenia spojrzałam w stronę Michaela.
- Co to jest ta diamorfina? – zapytałam.
- Substancja, nad którą pracuje Craft – wyręczyła go Jasmine.
- A czemu ona ma służyć? To jakiś lek? – drążyłam.
- Dokładnie nie wiemy. Ojciec powiedział tylko, że to pomoże nam zwalczać nam te pijawki. Upodobni nas do drapieżników, dzięki czemu będziemy mogli stawić im czoła – kontynuował Michael.
Nie rozumiałam praktycznie nic z tego, co mówili, ale zaryzykowałam i zaczęłam brnąć w to dalej.
- Że co przepraszam? Jakie pijawki? Drapieżniki? Nic z tego nie rozumiem – podsumowałam.
Jasmine i Michael spojrzeli po sobie. Przez chwilę zapanowała cisza. Coma wbiła wzrok w chmury, a Travis i Daren nie wykazywali chęci dalszych wyjaśnień. Nie dałam za wygraną.
- Mam wrażenie, że tylko ja jedna o niczym nie wiem – rzuciłam rozdrażniona.
- Słyszałaś kiedyś o wampirach? – zapytał nagle Michael.
- Niby takich co to piją krew, śpią w trumnach i nienawidzą słońca? – wypaliłam.
Wszyscy zaśmiali się chórem jakbym opowiedziała im jakiś śmieszny żart.
- No mniej więcej – zaczęła Jasmine. – Tylko, że one nie są wymysłem twórców filmów i komiksów… Istnieją naprawdę – ucięła.
Na mojej twarzy musiał wymalować się obraz zdziwienia i niedowierzania, ale u innych dostrzegałam tylko powagę.
- Ava, to nie są żarty. Nasz ojciec należał kiedyś do organizacji, która zajmowała się zbieraniem informacji i podań na ich temat. One naprawdę egzystują wśród ludzi - jeżeli można to tak nazwać, bo polują na nich, a potem zabijają. Opowiadał nam jak kiedyś spotkał jednego, na jego oczach zamordował jakąś kobietę. Było to wiele lat temu, ale od tego czasu nasz ojciec zaczął pracować nad diamorfiną. Ta substancja po wstrzyknięciu ma dać człowiekowi możliwość stawienia czoła takiemu potworowi. Wampiry są nadludzko szybkie i silne. Ich zmysły działają tak jak u drapieżników. Zwykły człowiek nie jest w stanie pokonać wampira, zatem jest bezbronny – mówił Michael.
- Ojciec wybrał nas, żebyśmy stanęli w obronie ludzi. Mamy stać się łowcami, dzięki diamorfinie będziemy tak samo szybcy i silni jak oni. Będziemy ich tropić i zabijać, tak jak oni zabijają bezbronnych ludzi, żeby zaspokoić swój głód. Oczywiście najpierw musimy podjąć decyzję, czy jesteśmy w stanie poświęcić nasze życia… Dlatego tutaj jesteśmy – Dokończyła Jasmine.

Wpatrywałam się w nią tak, jakbym oczekiwała, że zaraz wybuchnie śmiechem i powie, że żartuje. Niestety tak się nie stało. Wszystko, co mówili, okazało się prawdą, którą potwierdził sam Craft po naszym powrocie, kiedy usiedliśmy w salonie. Od tego czasu każdego dnia dowiadywałam się więcej na temat stworzeń, które napawały doktora taką odrazą. Nadal nie potrafiłam ogarnąć umysłem tego, co do mnie mówili. Rozmyślałam nad tym dniami i nocami. Czas biegł w zastraszającym tempie. Kończył się mój pobyt w domu doktora, musiałam więc podjąć decyzję, której wciąż nie byłam pewna.
Ostatniego dnia siedzieliśmy wszyscy w salonie. Atmosfera była wyjątkowo napięta - każdy rozmyślał w ciszy. Craft siedział w swoim ulubionym fotelu, przyglądając się nam w skupieniu, badając każdego z osobna. Jego twarz nie ujawniała żadnych emocji. Cierpliwie czekał, aż podejmiemy decyzję. W końcu odezwał się przerywając panującą ciszę:
- Jaka jest wasza decyzja?
Spojrzeliśmy po sobie w milczeniu. Na twarzach zebranych widziałam determinację. Nie musiałam odgadywać, co postanowili. Każdy po kolei wstawał z miejsca, dając tym znak, że się zgadza. Pozostałam tylko ja. W głowie miałam mętlik. Za i przeciw. Tak czy nie? Nagle przed oczami stanęło mi moje dotychczasowe życie: bezbarwne, puste, pozbawione polotu… Jak dla mnie nudne i nazbyt zwyczajne. Chwilę później zobaczyłam siebie w innej postaci: stałam wyżej niż inni ludzie, patrzyłam na nich z góry, byłam ich ostatnią deską ratunku - bezimiennym bohaterem, który nigdy nie zbierze laurów za swoje zasługi. Mimo wszystko taka wizja przypadła mi do gustu. Jako ostatnia wstałam. Craft uśmiechnął się znacząco.
- Jestem z wami – dodałam na zakończenie.
Na twarzach zebranych pojawił się uśmiech. Doktor nie wydawał się być zaskoczony. Jego oczy błyszczały z podekscytowania, chociaż próbował to ukryć. Następnie wszystko potoczyło się w zastraszającym tempie: Craft zaproponował naszym rodzicom szkołę, w której otrzymamy najlepsze wykształcenie i obiecał, że będzie sprawował nad nami pieczę. Nie trzeba było długo ich namawiać, zachęceni wizją wysokiego standardu szkoły i dobrego wykształcenia zgodzili się prawie bez wahania. W rzeczywistości mieliśmy na zawsze pożegnać się z normalnym życiem. Nasz opiekun zaplanował wszystko na najbliższe 3 lata.
Nie czułam żalu z powodu opuszczenia domu, nie doskwierała mi tęsknota. Stałam się jeszcze bardziej wolna niż dotychczas, o ile to było możliwe. Od dnia, kiedy na stałe wprowadziliśmy się do nowego domu, moje życie obróciło się o całe 180 stopni. Okazało się, że Craft ma ogromne pokłady pieniędzy, kilka majątków w różnych miejscach na świecie. Dużo podróżowaliśmy. Doktor rzeczywiście zadbał o nasze wykształcenie - szczególny nacisk kładąc na historię, języki, kulturoznawstwo oraz rozwój fizyczny. Hartowanie naszej wytrzymałości stało się najwyższym priorytetem. Mordercze treningi trwały od rana do nocy. Początkowo byłam wyczerpana, jednak z czasem zauważyłam efekty. Doktor kontrolował nasz rozwój poprzez różne aparatury kontrolujące postępy i wydajność. Do tego uczęszczaliśmy na strzelnicę, gdzie uczyliśmy się nie tylko trafiać do celu, ale także rozwijaliśmy spostrzegawczość. Czasami zadawałam sobie pytanie: „Po co to wszystko? Przecież nawet, jeśli nie wiem jak bylibyśmy szybcy i zwinni, nadal jesteśmy tylko ludźmi. Nie pokonamy tych bestii. Do tego strzelanie. Po co mamy umieć strzelać, skoro ludzka broń nawet ich nie draśnie?”. Nie wzięłam jednak pod uwagę, że doktor niczego nie robi bez powodu. Poznałam go miesiąc po moich 18. urodzinach. Wszystko stało się jasne.


* Moonspell - Lunar Still


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Panna_Kaprysna dnia Śro 18:28, 29 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
xxpaolaxx
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Śro 18:22, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Cytat:
Ojciec powiedział nam, że pomoże nam zwalczać nam te pijawki.

3-krotne powtórzenie. Lepiej będzie:
Ojciec powiedział tylko, że pomoże to zwalczać nam te pijawki.

Cytat:
Od tego czasu każdego dnia dowiadywałam się więcej na temat stworzeń, który napawały doktora taką odrazą.

nie który a które
Cytat:
Początkowo byłam wyczerpana, jednak z czasem trening zauważyłam efekty.

Nie widzę logiki w tym zdaniu. Lepiej będzie:
Początkowo byłam wyczerpana. Jednak z czasem zauważyłam efekty tych treningów.

Więcej błedów nie znalazłam. Jaki wniosek? Przyłożyłaś się do betowania. Jednak uważam, że po Tobie i tak powinien ktoś sprawdzać i mówić Ci co źle, abyś kształciła się w betowaniu. Co do ff to:
- zaczyna się dziać
- ciekawy rozwój akcji
- w mojej głowie nasuwa mi się pytanie "po co im strzelanie, przecież nie ma broni, która ich zniszczy tylko sam żywioł natury - ogień"
czyli jest ziarenko tajemniczości
Aby tak dalej! Z przyjemnością będę czytać kolejne rozdziały!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxpaolaxx dnia Śro 18:22, 29 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 18:53, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Podoba mi się. Akcja rozwija się bardzo ciekawie, choć dałyście nam odpowiedzi na kilka pytań z pierwszrgo rozdziału, ff dalej jest tajemniczy i intrygujący. Na razie jestem zdecydowanie na tak. Zobaczymy jak akcja rozwinie się dalej. Nawet jakbym chciała to nie mam się do czego przyczepić^^
Zaletą jest także styl, czyta się ławto i przyjemnie, a ponadto piszecie w takiej atmosferze tajemniczości, to co lubię najbardziej^^
Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będę się pojawiały równie szybko
Pozdrawiam i życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Greenpoint
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:14, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

nie jestem do końca przekonana, co do rozwoju akcji, jaki zaplanowałyście. Nie za bardzo podoba mi się ten pomysł, zdecydowanie za szybko jak dla mnie wprowadzony do fabuły. Trochę nie rozumiem powiązań pomiędzy doktorem a jego domniemanymi dziećmi: to takie osoby jak Ava, "wydębione" z innych domów, czy faktycznie jego dzieci?
Ogólnie to czyta się łatwo i przyjemnie, aczkolwiek owiana nutką tajemnicy historia wzbudza zainteresowanie.
Zobaczymy co tam dalej napłodzicie i jakie będą tego efekty.
pozdrawiam, green


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cuks
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z cukierkowego królestwa^^

PostWysłany: Czw 19:19, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Hah nie mogę się powstrzymać i skomentuję :D
Właśnie skończyłam czytać nowy rozdział :) Jestem bardzo zadowolona.
Lubię tajemnice i jestem jak najbardziej na tak (uff zawiało tu "Mam Talentem")
Bardzo mi się podoba i nie chce niczego się czepiać :D Nawet nie mam czego :D
Błędów poprawić nie mogę, bo raz że ich nie widzę, a dwa że nie wiem gdzie są :D
Na pewno będę czytać dalej. Proszę tylko (a nawet błagam) o dłuższe rozdziały i szybsze ich ukazywanie. Wiem, wiem szkoła i inne zajęcia, ale mi się bardzo podoba i jak dla mnie stanowczo za krótko...
Życzę dużo Weny i mnóstwa pomysłów.
Pozdrawiam Candys :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Czw 19:36, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Greenpoint napisał:
Trochę nie rozumiem powiązań pomiędzy doktorem a jego domniemanymi dziećmi: to takie osoby jak Ava, "wydębione" z innych domów, czy faktycznie jego dzieci?


Ava nie jest biologiczną córką doktora, podobnie jak Coma, Daren i Travis. Jasmine i Michael zdają się być podobni do Crafta, ale jak będzie w rzeczywistości nie mogę na razie zdradzić Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Panna_Kaprysna
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: poza zasięgiem

PostWysłany: Czw 20:13, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Daję rozdział trzeci. Byłabym wdzięczna, gdybyście ewentualne błędy wytknęły mi na PW. (;



ROZDZIAŁ 3, część 1


„Zasady silnie zmieszane.
Potrząśnij je, by się zbudziły. Błędne koła.
Wszystkie pełne życzeń.”*


Była ciemna, głucha, bezgwiezdna noc. Miasto wciąż żyło. Przysiadłam na jednym z najwyższych dachów - najlepszy punkt obserwacyjny.
Jak fajnie jest nie mieć lęku wysokości…- pomyślałam.
Ludzie wyglądali stąd jak mrówki szybko przemykające do swoich domów. W powietrzu unosił się zapach spalin. Gdzieś w oddali na niebie sunął samolot. Z daleka słychać było warkot samochodów. Siedziałam tak i starałam się wyłapać wszystkie otaczające mnie szczegóły. Dźwięki, zapachy… niezbyt wyraźne, ale próbowałam je identyfikować. To jedna z moich ulubionych zabaw.
Tej nocy miasto było spokojne, obyło się więc się bez interwencji. Czułam się lekko zawiedziona, tropienie to przecież najciekawsza rozrywka. Coś jak zabawa w kotka i myszkę. Tylko, że czasem mysz potrafi zaskoczyć kotka i pokazać „pazurki”. Często moi przeciwnicy drwili ze mnie – to było zrozumiałe. Ale ich późniejsza reakcja była bezcenna. Zaskoczenie, oburzenie… szok. I najczęściej padające pytanie: „Jak?”. Odpowiedzi jednak nigdy nie zdążali usłyszeć. Zaskoczeni padali, a potem pochłaniały ich płomienie. Miałam nad nimi przewagę tylko wtedy, kiedy się nie spodziewali. A jak mogli się spodziewać tego, że zwykły człowiek jest w stanie wyrządzić im krzywdę? Byłam bezwzględna tak jak oni. „Lubiłam ten sport”.
Odpaliłam papierosa. Dym uniósł się w powietrze. Spojrzałam w dół - stałam na krawędzi. Obejrzałam się za siebie i wzięłam niewielki rozbieg. Po chwili odbiłam się od dachu i przeskoczyłam na kolejny. Dziarskim krokiem przeszłam do jego końca i znowu spojrzałam w dół. Bez dłuższego zastanowienia zeskoczyłam, w locie chwytając się balkonu, który znajdował się dwa metry nad ziemią. Zawisłam trzymając się barierki, po czym miękko opadłam na ziemię. Poprawiłam kurtkę i ruszyłam w stronę domu.

Wchodząc do posiadłości pierwsze kroki skierowałam do kuchni. Odruchowo chwyciłam za dzbanek wypełniony zimną wodą. Musiałam pamiętać, żeby uzupełniać płyny w moim organizmie, nawet wtedy, kiedy nie odczuwałam takiej potrzeby. Diamorfina tłumiła uczucie głodu i pragnienia, ale nie usuwała go – moim obowiązkiem było codzienne uzupełnianie braków. Naszym żywieniem zajmowała się specjalnie wynajęta kadra, która dbała, aby w posiłkach niczego nie brakowało. Jedzenie nie sprawiało mi przyjemności jak dawniej. Opróżniwszy dzbanek wsadziłam go do zlewu i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Po drodze usłyszałam ciche, powolne kroki. Skierowałam się do źródła dźwięku, a moim oczom ukazała się znajoma sylwetka naszej gosposi.

- Doktor prosi, abyś się u niego stawiła – oświadczyła ciepłym, niemal babcinym głosem.
Skinęłam głową i poszłam bezpośrednio do jego gabinetu. Zdawało się, że poza nami nie było w domu nikogo. Delikatnie zapukałam do drzwi. Przywitał mnie odzywając się delikatnym, pozbawionym emocji głosem:
- Witaj, dziecko.
- Witaj, doktorze – odpowiedziałam próbując domyślić się, w jakim celu zostałam wezwana.
- Mam dla Ciebie zadanie – oświadczył bezpośrednio.
- Tylko dla mnie? – zapytałam zaskoczona.
- Tak. Wybrałem Ciebie, bo jesteś na tyle zdolna, że podołasz temu w samotności – odpowiedział. – Wyjedziesz z miasta na jakiś czas. Nie musisz ich szukać, wiem gdzie są.
- Ich? – niemal wyszeptałam.
- Siedmioro. Mieszkają w Forks. W związku z tym, że rodzina się powiększa, w przyszłości mogą stanowić duże zagrożenie. Nie możemy do tego dopuścić. Musisz się ich pozbyć – zabijesz wszystkich, bez wyjątku. Te bestie sieją spustoszenie w Seattle, pozbawili życia już wiele osób. Zatem rozumiesz, że to konieczne…
- Jak najbardziej – odparłam bez chwili namysłu.

Doktor siedział w głębokim fotelu odwróconym do mnie tyłem. Nie mogłam zatem wyczytać nic z jego twarzy, a głos jak zwykle nie wyrażał żadnych emocji. Otrzymawszy powierzone mi zadanie opuściłam gabinet. Po chwili znalazłam się w swoim pokoju. Wyszłam na balkon i usiadłam na postawionym tam krześle, opierając nogi o barierkę. Odpaliłam papierosa i pozwoliłam, aby dym rozszedł się w moich płucach. Przez chwilę wpatrywałam się w niebo, które jakby się rozpogodziło. Noc była ciepła, wręcz duszna. Rozluźniona zaczęłam się zastanawiać, co przyniosą kolejne dni. Wizja konfrontacji z siedmioma wampirami wydawała się być z góry przesądzona. Ze wszystkimi na raz nie miałam najmniejszych szans. Musiałam to jakoś sensownie rozegrać, tym razem nic nie mogło wydarzyć się spontanicznie. Po raz ostatni się zaciągnęłam, a niedopałek zgasiłam w popielniczce. Wstałam z krzesła i podeszłam bliżej do barierki. Kiedy wyciągnęłam ręce ku niebu aby rozprostować kości, poczułam silny ból w klatce piersiowej. Tak szybko rozszedł się po całym moim ciele, że aż na chwilę musiałam zwinąć się w kłębek. Nasilał się, mogłabym go porównać do łamania kości. Pulsował. Stawał się nie do zniesienia. Po mojej skroni spłynął zimny pot.
- Diamorfina – syknęłam.
Roztrzepanie kosztowało mnie wiele cierpienia. Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam małą podłużną fiolkę wypełnioną czerwonawym płynem. Zdjęłam zawleczkę ochraniającą cienką igiełkę. Rozprostowałam rękę w łokciu i z impetem wbiłam mini zastrzyk w wewnętrzną cześć zgięcia. Świat zawirował. Wszystko zdawało się wylewać to z jednej strony, to z drugiej. Przez moment ból był tak silny, że niemalże zawyłam. Już po chwili fala gorąca zalała moje ciało. Rozluźniłam uścisk, w którym trzymałam strzykawkę. Szklana fiolka upadła na ziemię, roztrzaskując się na małe kawałki. Wszystko wciąż się kręciło. Moje napięte mięśnie zaczęły się rozluźniać. Ból znikł. Odetchnęłam z ulgą wciąż lekko skołowana. W ułamku sekundy zerwałam się na równe nogi. W każdej części ciała czułam przyjemne mrowienie. Wszystko wróciło do normy. Przesłoniłam twarz dłońmi.
- Dlaczego wciąż zapominam? – burknęłam do siebie.
Biorąc głęboki wdech odwróciłam się i weszłam do pokoju. Padłam na łóżko, czekając aż zmorzy mnie sen.


* Moonspell -Lunar Still


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Pią 14:42, 01 Maj 2009 Powrót do góry

Ciekawe opowiadanie, jak już mówiłam. Jest bardzo nowatorskie i interesuje mnie, jednak nie będę bawiła się w wytykanie błędów na PW.

Cytat:
- Mam dla Ciebie zadanie – oświadczył bezpośrednio.

W tego typu tworach (opowiadaniach i ogólnie w literaturze - choć bywają wyjątki), zaimki osobowe piszemy małą literą.

ZAIMKI OSOBOWE MAŁĄ LITERĄ, LICZEBNIKI SŁOWNIE!
to tak gwoli przypomnienia.

Jest od groma błędów interpunkcyjnych, których wymieniać nie będę.
Macie betę? Jeśli nie macie, łamiecie trzeci punkt regulaminu, a szczerze powiem, że beta jest Wam konieczna.

No cóż, czekam na więcej i pozdrawiam,
M.
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Pią 14:52, 01 Maj 2009 Powrót do góry

Masquerade napisał:


Jest od groma błędów interpunkcyjnych, których wymieniać nie będę.
Macie betę? Jeśli nie macie, łamiecie trzeci punkt regulaminu, a szczerze powiem, że beta jest Wam konieczna.


Generalnie ja odpowiadam za pisanie tekstu, a Kapryśna go betuje, chociaż także jest współautorką. Myślę, jednak, że skoro taki jest stan rzeczy poszukamy dodatkowej bety Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin