FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Mężczyzna od kuchni [Z] / odc.12 (19.09.2010) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Pon 18:09, 09 Lis 2009 Powrót do góry

Witam.
Przeczytałam tekst w weekend i szczerze powiedziawszy komentarz nie jest pisany na gorąco, przez co zapewne kilka szczegółów pominę. Jednakże uważam, że zasługujesz na odzew, ponieważ bardzo spodobał mi się pierwszy, wprowadzający odcinek.
Mężczyzna od kuchni - czy tytuł zachęca? Hm, nie potrafię tego określić, ponieważ zerknęłam tylko ze względu na autorkę - znaną, lubianą, inteligentną, posiadającą dojrzały, twardy, prawdziwy styl.
W każdym razie powracając do tegoż opowiadania, które mamy przed sobą - ciąg dalszy, toczący się po BD jako opowieść związku Charliego i Sue, przypadł mi do gustu. Kanon zostanie zachowany, a takie teksty, bo to coś naprawdę wartościowego - nawet jeżeli fan fick opierać będzie się na miłosnych zalotach.
Tylko... nie. Nie wierzę w to, że będzie się opierał na wątkach miłosnych.
thin napisał:
Niemniej ich związek (a raczej – droga do takowego) może być całkiem interesujący.

Wierzę w to, co piszesz - zaufaniem autora darzyć trzeba.
Wykreowany przez ciebie Charlie jest facetem z jajami, nieśmiałym, cichym, ale jeśli przyjdzie co do czego, jest w stanie zawalczyć. Znam takich mężczyzn(a raczej nastolatków) i przyznam szczerze, że pomimo tego, że trudno jest z nich cokolwiek wyciągnąć, mają ciekawe profile psychologiczne, dlatego wierzę w twojego Charliego - nudno na pewno nie będzie.
Jeżeli chodziło ci o to, aby zawrzeć w tym fan ficku odrobinę dowcipu, nie robiąc głupków z bohaterów, udało ci się. Sytuacja z gotowaniem, wspólne oglądanie drugoligowego meczu przez przyjaciół - realistycznie, z domieszką humoru, napisane. Cenię sobie teksty, które pomimo, z pozoru, prostego pomysłu, poprzez prawidłowe rozwijanie wątków, są fantastycznie skonstruowane i chętnie się je czyta, i chętnie się je komentuje.
Wracając do tej drogi, którą przejdą Charlie i Sue, aby w końcu żyć w syntezie - czuję, że to będzie po prostu powolne stawianie kroczków, ale nie przez Charliego, a Sue. Przynoszenie posiłków, pozdrowienia wysyłane przez Billy'ego.
Szczerze? Nie mogę doczekać się kolejnego odcinka, czuję, że będzie co komentować.
Tak więc do zobaczenia, i nie czuj presji - jeśli wen jest, pisz. Jeśli nie - nie zmuszaj się. Jesteś autorką, więc sama dobrze wiesz, jakie te zwierzątko jest potrzebne, bez niego wrzucanie kolejnego odcinka to zwykłe samobójstwo.

Dobra, kończę.

P.S. Cornflakes są dobre.

Do zobaczenia i połamania rąk. :)

wela


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Pon 20:27, 09 Lis 2009 Powrót do góry

Thin. Jesteś osobą, która zmusiła mnie do napisania komentarza. Brawo. Nie robiłam tego od... 3 miesięcy chyba, więc dziękuję Ci i Twojemu opowiadaniu, że mnie nawruciłaś!

Zawsze wydawało mi się, że skoro opowiadanie napisałaś Ty to nie będę w stanie go przeczytać. Nie wiem. Myślałam, że będzie zbyt poważne, że go nie zrozumiem, że będzie zbyt dobre, wręcz przedobrzone. W końcu przeczytałam Syna Marnotrawnego (tak to się nazywało??) do połowy, a potem wyłączyli mi internet. Nie miałam zielonego pojęcia, co mam o nim sądzić. Fajnie, że łatka, fajnie, że widać innego Edwarda i w ogóle super, i choć naprawdę fajnie mi się to czytało nie potrafiłam powiedzieć, czy mi się podoba, czy nie. Ale teraz już wiem i wiem, że jestem bardzo na tak, chyba dlatego, że nie boję się Ciebie AŻ tak jak dawniej. Nie martw się, szacunku nie straciłam, ale bać się już nie boję :) Do czego zmierzam, bo trochę od tematu odbiegłam. Mężczyzna od kuchni jest napisany dużo luźniejszym stylem i na razie niewiele można powiedzieć, bo pierwszy rozdział i w ogóle... ale mi się spodobało. Zmęczona po szkole siadam, stwierdzam, że w końcu zobaczę co tam na starych śmieciach i widzę to opowiadanie. Otwieram, czytam, czuję się odprężona, ale w nocy śnić mi się nie będzie. Bardzo fajny ff. Taki właśnie do poczytania. Relaksu.

Fajnie, że wzięłaś się za ten temat. Ja bym nawet nie wymyśliła, że można o tym pisać. Cieszę się jednak, że to Ty się nim zajęłaś, bo wiem, że zrobisz to dobrze. Trzecioosobowość (jak to się odmienia??) - duży plus. Charlie filmowy - kolejny wielki. Uwielbiam go. W książce zawsze mnie wkurzał, a tu nagle film i nie wiedziałam co się dzieje. Chyba o stylu pisać nie będę, bo to nie ten poziom, na którym trzeba na coś zwracać uwagę (plus). Masz czasem takie wstawki, które niby śmieszą, niby nie. Mnie się one podobają chociaż mnie nie śmieszą i cieszę się, że je tam wciskasz. Czyta się łatwo, wiadomo co się dzieje, a w dodatku można się uśmiechnąć.

Co więcej... widać, że masz dystans do siebie i do tego co robisz. Piszesz dla przyjemności, dla siebie, a dopiero potem to publikujesz. Nic nie robisz na przymus.

Jesteś super, Thin. Tak trzymaj.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Pon 20:48, 09 Lis 2009 Powrót do góry

Wszelki duch! Młoda! Łomatkoboskoczęstochowsko, to ci niespodzianka! *taniec sfiksowanej cheerleaderki*

Cieszę się, że ci się podobało, że się odprężyłaś i nie będziesz zadręczać, co będzie dalej. Bo też taką funkcję ma mieć ten tekst. Nie od tego są obyczaje, by pazury obgryzać. Wink
Tylko się zastanawiam, czemu ty się mnie bałaś? o_O

I w ogóle dziękuję wszystkim, którym chciało się tekst skomentować. Bardzo mnie cieszy, że do czegoś się nadaje i nie tylko mi sprawia on jakąś przyjemność. To dobrze. Nie ma nic gorszego niż niemożność wyklawiaturzenia się na tyle, by człek, który nie siedzi w moim łbie, wiedział o co biega, by odebrał moją pisaninę tak, jak bym tego chciała. Chyba się udało.

Drugi odcinek się płodzi, potem się urodzi. W każdym razie dziecię w drodze. I może to ochrzcimy. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Pon 21:22, 09 Lis 2009 Powrót do góry

Jaka gafę strzeliłam... Na rankingu dałam to opowiadanie, a dupska ruszyć mi się nie chciało, by zostawić jakiegoś śladu po sobie.

Zawsze zastanawiałam się czytając "Przed Świtem" jak Charlie poradzi sobie z gotowaniem oraz prawdą o swoich znajomych. Nie muszę już sobie wyobrażać dalej, tylko wystarczy czytać twoje opowiadanie, a spodobało mi się. Z chęcią pośledzę misję Charliego.

Wszystkie jego rozterki na temat gotowania wywołały uśmiech na mojej twarzy. Mężczyzna w kuchni to coś co tygryski lubią najbardziej. Próbuje być samodzielny, ale mu się nie udaje. Nie musi dłużej się obawiać, bo Sue jest na horyzoncie i da mu wykład na temat szczypty soli. Very Happy
Bardzo spokojnie zareagował na wiadomość na temat zmiennokształtnych i wampirów. Kiedy czytałam książkę też sądziłam, że się tak zachowa, ale nie byłam pewna co do przyszłego życia z tą wiadomością. W twoi opowiadaniu okazuje się, że żyje normalnie i nie przejmuje się za bardzo wiadomością iż jego córka biega po lesie i wypija krew zwierząt. Bardziej martwi go brak Belli w domu. Dla mnie wydaje się to trochę dziwne, ale kiedy byłabym ojcem na pewno postąpiłabym tak samo.
Lubię postać Charliego z filmu bardziej niż książkowego. Ucieszył mnie dlatego wybór, że zdecydowałaś się na tego z filmu.
Podoba mi się twój styl pisania, który w połączeniu z genialnym pomysłem daje dobre opowiadanie.
Mam nadzieję, że dokarmiłam trochę twoją wenę. Teraz pozostaje mi czekanie na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny,
P. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Athaya
Zły wampir



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście

PostWysłany: Wto 12:51, 10 Lis 2009 Powrót do góry

Zlituj się wreszcie i wrzuć kolejną część bo zyskałaś kolejną fankę Twisted Evil
Hmm.. Tak czytałam sobie i rozważałam cały tekst. Nie jest długi i przerysowany. Jest prosty jakby pisany oczami faceta. To właśnie mnie urzekło, że się nie rozdrabniasz w szczegółach tylko idziesz do przodu Wink Dzięki temu wracam tutaj tak często!
Charlie i zupki, pizza... A brrr! Chemii mu się zachciewa! Zdaje sobie sprawę, że z każdym kęsem warstwa tłuszczu pod skórą mu się powiększa, a i tak w desperacji nadal to je Laughing Och całkiem zabawnie było czytać jak usiłuje się domyślić ile to jest szczypta *pokłada się ze śmiechu*, ale to chyba z racji, ze sama lubię gotować i taki jej mój zawód. Cóż każdy miał trudne początki
Wydaje mi się, że z pomocą Sue jakimś cudem zdoła się rozeznać w kuchennym świecie byle tylko użyczył temu pomieszczeniu tyle cierpliwości, co łowieniu ryb Cool Mam nadzieję na więcej ciekawych sytuacji z Sue, bo może być całkiem zabawnie!
Widzę też światełko w tunelu dla niesamowitego świata, do jakiego weszła jego córka i z czym tak bez pardonu oświecił go Jacob. Trzymam kciuki, aby udało mu się zburzyć mór i podejść raźniej do zmian.

To co kiedy kolejny odcinek? Pytam bo wszelkie wyjaśnienia (jeśli były) mi umknęły Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
fantagiro43
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 16:49, 10 Lis 2009 Powrót do góry

Mi się bardzo podoba twój ff - czytając wypowiedzi innych osób - masz na swoim koncie też inne ff.

Czytało mi się bardzo przyjemnie i czekam na kolejny rozdział. Masz przyjemny styl pisania.
Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Pią 20:37, 13 Lis 2009 Powrót do góry

Thin, nie trzęś się. Bądź mężczyzną...

-------------------

ODCINEK DRUGI

Kilka dni później znów do niego przyszła i bezceremonialnie podała mu kawałek podejrzanego materiału. Kiedy go rozwinął, przekonał się, że jest to kuchenny fartuch bladoróżowej barwy, ozdobiony falbankami i tak kobiecy, że już bardziej nie można. Charlie spojrzał na Sue oczyma zbitego psa, któremu ktoś, zamiast obiecanej oblepionej mięsem kości, daje gumowego kurczaka. Jego spojrzenie mówiło: „Muszę?”.
- Zakładaj, zakładaj – powiedziała niecierpliwie Sue. - Inaczej pobrudzisz się mąką.
Charlie Swan schował męską dumę do kieszeni i zawiązał falbanki, róż i, o zgrozo, wyhaftowaną na kieszeni malutką świnkę wokół bioder, ostentacyjnie spuszczając górną część fartucha na dół. Żadnych zwierzaków.
Oddałby wszystko, by móc z godnością i po męsku utytłać się w mące, jajkach i czymkolwiek jeszcze groziło gotowanie, byle zdjąć z siebie fartuch.
Zaraz. Jakie gotowanie?
- Chwilunia! - powstrzymał ją przed grzebaniem w szafkach. Rzucił okiem na jej płócienną torbę, z której groźnie wyglądała książka z wymalowanym u góry tytułem „Najprostsze potrawy – kuchnia całego świata”. - Co ty wypr... Ej, to mój obiad! - zaprotestował, gdy kobieta zdecydowanym ruchem wyrzuciła pudełko z kolejną pizzą do kosza.
- Koniec z tym, Charlie – zakomenderowała. - Wy, mężczyźni, boicie się przyznać, że czegoś nie potraficie. Zobaczysz, jeszcze mi podziękujesz – stwierdziła, wyciągając książkę z torby. - Na szczęście trochę cię znam i wiem, że gotowanie nie jest twoją mocną stroną. Ale nie martw się, pomogę ci. Nie będziesz musiał kupować żadnych świństw ani stołować się w barze. A teraz powiedz mi, gdzie, u diabła, trzymasz mąkę, bo nijak jej nie mogę znaleźć.
Zrezygnowany Charlie wskazał na szafkę po lewej.
- Skąd nagle pomysł, by mnie uczyć gotowania? Radziłem sobie przez siedemnaście lat.
- Billy mi powiedział to i owo o twojej rybie. Jesteśmy przyjaciółmi, więc przyszłam. Poza tym chcę spróbować czegoś nowego i doszłam do wniosku, że zrobimy to razem.
Charlie wzruszył ramionami, dając sobie spokój z linią obrony. Sue Clearwater była tym typem kobiety, której czasem lepiej się nie sprzeciwiać.
- No dobra. Co tam masz?
Sue otworzyła książkę na odpowiedniej stronie, gdzie na górze pyszniły się wytłuszczone, grube, czarne litery, układające się w tajemnicze słowo „PIEROGIES”*.
- Nigdy tego nie jadłem – przyznał komendant, ale zdjęcie obok sprawiło, że ślinianki zaczęły mu pracować na podwyższonych obrotach. - Nie wygląda jak potrawa z poradnika o zdrowym odżywianiu – zauważył kąśliwie.
- Spokojnie. Zrobimy to na jajkach omega trzy i z odtłuszczonym serem – odparła, udając, że nie usłyszała tonu przyjaciela.
Charlie obiecał sobie, że jak spotka Billy'ego Blacka, to go za paplanie rozstrzela. Bez sądu. Za to od razu w głowę, by nie cierpiał. Miał jeszcze na tyle przyzwoitości, by nie sprawiać mu bólu przed śmiercią. Aczkolwiek nie wykluczał wybuchu mrocznego śmiechu nad jego grobem.

Szczęśliwie dla kilku osób ojciec Jacoba przeżył. Obiecał jednak, że, jeśli chodzi o gotowanie w wykonaniu Charliego, powstrzyma się od komentarzy. Zwłaszcza publicznych. Zwłaszcza w obecności Sue Clearwater. Jego obietnica jednak na niewiele się zdała, ponieważ całe „zło”, które miało się stać, już się stało. Sue przychodziła do Charliego regularnie i zamieniała jego kuchnię w pobojowisko.
Komendant musiał jednak przyznać, że jej obecność nie była przykra. Zawsze ją lubił. Poza tym świetnie go rozumiała. W końcu jej dzieci też były „potworami”. Dlatego często ich rozmowy przechodziły na inny grunt niż „Podaj mi sól” oraz „Zamieszaj sos... Ale nie tak! W jedną stronę!”.
- Czasem chciałbym cofnąć czas – zwierzył się któregoś dnia, walcząc z przypalonym dnem garnka. - Wiesz, bardziej jej pilnować, przyjrzeć się Edwardowi. Może...
- Wehikuł czasu nie istnieje.
- No ale pomyśl! Mogłaby się spotykać z kimś... mniej niezwykłym. Bo ja wiem? Dzieciak Newtonów wygląda całkiem normalnie. Gdybym definitywnie zabronił jej spotykać się z Cullenem...
- To po pierwsze – przerwała mu Sue – manipulowałbyś własną córką. Wierz mi, kiedyś tego spróbowałam z Sethem i do dziś głupio mi na samo wspomnienie. A po drugie nie byłaby dziś panią Cullen. Szczęśliwą. Kobietą – powiedziała z naciskiem. - Wiem, że za nią tęsknisz, ale tak wyszło. Nie chciała nikogo innego. Przestań się więc zamartwiać i włóż więcej serca w ten garnek. Głaskaniem go nie wyszorujesz. - Głową wskazała trzymane przez Charliego naczynie.
Znów zaczął uparcie drapać, skrobać oraz kląć, ale na tyle cicho, by Sue nie mogła rozróżnić inwektyw.
Miała rację. Użalał się, bo stracił swoją jedynaczkę na rzecz wampira i jego wielkiej rodziny nieumarłych. Teraz żywi się krwią zwierząt, ma zimną skórę i straszne oczy, a jej mąż może czytać w myślach. Też coś! Nie było większych problemów?
- Poddaję się. Jutro kupię nowy – wymamrotał, kiedy skończyły mu się pomysły na kolejne przekleństwa pod adresem czarnej, upartej spalenizny. Bez najmniejszego żalu, za to ze złością cisnął garnek do śmietnika.
Sue pokręciła głową, ale nic nie powiedziała. W duchu tylko ucieszyła się, że przyjaciel jej zmarłego męża przestał wspominać o córce. Z jego postawy wywnioskowała, że to temat raz na zawsze skończony. To dobrze. Bella Cullen miała nowe, o ile jej wiadomo, całkiem niezłe życie. A jej ojciec powinien zająć się swoim.
Aczkolwiek nie była pewna, czy temat zięcia także został zamknięty na cztery spusty, ale to się dopiero okaże. Edward był niczym lont przy bombie. Sue nie lubiła Cullenów z oczywistych względów. To wampiry, naturalni wrogowie jej dzieci. I choć nie stanowili większego zagrożenia, nie przepadała za nimi choćby dla zasady.
Charlie najwyraźniej postępował tak samo względem swojego zięcia. Był na niego cięty jeszcze w czasach, gdy nie wiedział o nim najważniejszego, no ale trudno się dziwić. Z tego co Billy jej opowiedział (a relacjonował do bólu oszczędnie i trzeba go było mocno ciągnąć za język), za sprawą Edwarda Cullena, Bella, skądinąd urocze dziewczę, nieźle narozrabiała. Ponoć nawet wybrała się kiedyś za nim do Europy, ale nikt nie wie, po co. No, za taki numer Sue Clearwater swoją córkę zamknęłaby chyba w piwnicy. Charlie zaś postąpił inaczej. Dał jej tylko szlaban. I to dosyć łagodny, gdyż i tak pozwolił jej widywać swojego chło... wampira. Najwyraźniej wolał nieco spuścić z tonu, niż znów radzić sobie z nastolatką pogrążoną w depresji.
Aczkolwiek Billy Black przyznał, że przez jakiś czas Charliego ręce swędziały, by załatwić sprawę przy pomocy strzelby. I nie, nie zamierzał celować do własnej córki, tylko do osoby, która zawsze stała obok niej. Bladej, wysokiej i nad wyraz urodziwej.
Inna rzecz, że kula nie załatwiłaby sprawy, ale o tym Charlie nie mógł wtedy wiedzieć.

Swan wstał jeszcze przed świtem. Zadzwonił do Belli, by usłyszeć jej głos i, choć wiedział, że to głupie, zapytać o zdrowie. Odebrał jej mąż, co nieco zbiło go z tropu. Z rozpędu zapytał grzecznie, czy go nie obudził, a Edward cierpliwie zapewnił, że nie. Dopiero później podał Belli słuchawkę. Porozmawiali chwilę. Pochwalił się, że Sue uczy go gotować, co Bella skwitowała krótkim „To dobrze”, ale wyraźnie słyszał w jej głosie, że się uśmiecha. Zapytał o Nessie, Jacoba, kazał pozdrowić wszystkich Cullenów („I koniecznie uściskaj Alice!”). A potem wstał i na swoje czterdziestopięcioletnie** ciało nałożył dres.
Dawno nie biegał tak regularnie. A przecież był stróżem prawa, powinien dbać o sprawność, zdrowie i morale. Szczególnie to ostatnie, bo niedawno zwrócił uwagę jednemu z podwładnych, że objadanie się pączkami jest niezdrowe.
Niezdrowe.
Zamieniał się w Sue. Tylko bez apetycznie zaokrąglonych bioder. Co go cieszyło.
Powinienem kupić sobie psa, pomyślał, biegnąc w stronę lasu. Byłoby mi raźniej. Wbiegł między drzewa. Jak na zawołanie dogonił go gigantyczny wilk. Truchtał obok niego, szczerząc wielkie zębiska, jakby usiłował się uśmiechnąć. Charlie uśmiechnął się w jego stronę nerwowo.
Dobry piesek!
Wiedział, że to jeden z wilkołaków, diabli wiedzą, który, ale i tak rozmiary zwierzęcia wprawiały go w lekką panikę. Gigant najwyraźniej to wyczuł, gdyż po przyjacielsku liznął go po twarzy, powalając tym samym na ziemię.
- No szlag by cię... - warknął Charlie, podnosząc się z błota. - Durne bydlę – wymamrotał. Wilkołak pisnął.
- Który ty jesteś? - zapytał, odważając się podrapać zwierzaka za uchem. Ten poddał się pieszczocie z ewidentną przyjemnością, a potem zerwał z miejsca i zniknął za drzewami. Wyszedł zza nich po jakiejś minucie, już jako człowiek. Dopinał spodnie.
- Seth? - zdziwił się Charlie. - Nie powinieneś być w jakiejś... szkole? Coś studiować?
Chłopak ziewnął i przeciągnął się.
- Patrole – wyjaśnił oględnie.
- Do niczego ci się te noce nie przydadzą – zauważył cierpko Charlie. - Słyszałem, że musisz powtarzać rok.
- Mama to zrozumiała – bąknął Seth. Wielki jak dąb Indianin wbił wzrok w ściółkę i zapadła niezręczna cisza.
- Posłuchaj – odezwał się Charlie łagodniejszym tonem. - Wam... hmm, tego... - zająknął się. - Tych tam – skinął głową w bliżej nieokreślonym kierunku, ale Seth rozumiał, że chodzi o miejsce, w którym niegdyś mieszkali Cullenowie – nie ma już od dość długiego czasu. Chyba nie musicie się aż tak poświęcać?
- Leah kazała. Twierdzi, że lepiej dmuchać na zimne – usprawiedliwiał się wilkołak. - Cullenowie nie są jedynymi wampirami na świecie...
- Powiem Sue, by z nią porozmawiała. Nikt za ciebie nie będzie zdawał sesji. Zmykaj – dodał, poprawiając na sobie szarą bluzę i ruszając w głąb lasu. Usłyszał, że dzieciak za nim podąża.
- Pobiegać z panem? - zapytał, gdy ich kroki się zrównały. Charlie spojrzał na chłopaka, no, w zasadzie już mężczyznę. Zobaczył podkrążone oczy i zaczerwienione żyłki w białkach. Obrazu nędzy i rozpaczy dopełniały sterczące we wszystkie strony, źle ostrzyżone czarne włosy. Zrobiło mu się go żal.
- Idź do domu. Wyśpij się. Nie możesz tak funkcjonować.
- Eee tam! - Seth machnął ręką wielką jak łopata. - Dam radę.
- Sio! I żebym cię w przyszłym tygodniu nie widział w Forks. Masz się tu zjawić dopiero po sesji, jasne?
- Ale...
- Do domu, Seth! Bo wlepię ci mandat!
- Eee, ale za co?
Charlie nie odpowiedział, tylko wbił w niego umiarkowanie groźny wzrok. Indianin ruszył w swoją stronę. Odwrócił się kilka metrów dalej i krzyknął:
- Komendancie Swan!
Charlie zatrzymał się i obejrzał.
- Czego?
- Chciałbym zobaczyć, jak mówi pan mojej mamie, że chciał mi wlepić mandat! - wyszczerzył się i pognał niczym wicher w stronę domu.
Charlie stał jak osłupiały i patrzył za nim.
- Bezczelny smarkacz – mruknął. Naciągnął kaptur i zajął się tym, czym powinien.

- Szefie, panem to się chyba znowu córka zajęła, co?
Swan odstawił kubek z kawą, oderwał wzrok od komputera i skierował go na podwładną. Rivers, młoda i uśmiechnięta tak, jak powinien się uśmiechać święty Piotr, witając duszyczki przed bramą do raju, patrzyła na niego wyczekująco.
- Co macie na myśli? - zapytał oficjalnym tonem.
- No... - Rivers nie dokończyła. Wymownie wskazała na plastikowe pudełko, z którego kolorowo wyglądały warzywa wkomponowane w ryż. - Wróciła do Forks?
- Nie – burknął. Rivers to nie zraziło.
- Pytam, bo ostatnim razem takie rzeczy wsuwał pan przed jej ślubem.
- Wam się wydaje, że można całe życie jeść tylko pizzę i inne obrzydlistwa serwowane w kawiarence na rogu? - nadął się Charlie.
- Nie, ja tylko...
- Zajmijcie się czymś konstruktywnym, Rivers. Nie macie tam jakichś zaległych papierów do wypełnienia? - Swan palcem wskazał biurko, na którym malowniczo piętrzył się stos teczek. Amanda Rivers z ciekawską miną ruszyła na swoje miejsce. Wyglądała niczym Sherlock Holmes, który właśnie rozwiązuje kolejną zagadkę tajemniczego morderstwa i już ma pierwsze ślady. Charlie pomyślał, że brakuje jej tylko fajki w zębach. Z powrotem wbił wzrok w komputer, na którym widniał raport z wypadku motocyklowego dwa kilometry za Forks. Miał nadzieję, że Jake pozbył się raz na zawsze tamtych upiornych maszyn. Nie szkodzi, że ani on, ani Bella już nigdy się nie uszkodzą jazdą na motorze. To kwestia... kwestia posłuszeństwa względem rodziny. I zasad.

- Seth pochwalił się, że groziłeś mu mandatem – powiedziała Sue, przyłapawszy Charliego z batonikiem na środku ulicy.
- Eee tam, zaraz groziłem - żachnął się, wyrzucając papierek do śmietnika. - Nawiasem mówiąc, porozmawiaj z Leą o tych bzdurnych patrolach. Co oni mają teraz do pilnowania? Okoliczne wiewiórki zaczęły mutować czy co?
Sue wzruszyła ramionami, ale zapewniła go, że już rozmówiła się z córką. Co oznaczało, że ma w domu naburmuszoną chmurę gradową, ale Charlie nie wygłosił tej uwagi na głos.
- A jeśli sama przyłapię Setha na szwendaniu się nocą po lesie, to tyłek mu spiorę – oświadczyła kobieta przez zaciśnięte zęby. Charlie uśmiechnął się pod wąsem. Oczyma wyobraźni zobaczył, jak Sue przekłada wielkiego Setha przez kolano i spuszcza mu lanie. Ręką, która należała do niezbyt wysokiej kobiety, wyglądającej przy swoim synu jak laleczka. Dałby wiele, by zobaczyć tę scenę. Powstrzymał się jednak od wybuchu śmiechu. Drobna czy nie, Sue Clearwater nie można było odmówić siły charakteru.
- Co tu robisz? - zapytał, by zmienić temat.
Kobieta kiwnęła głową w stronę pobliskiego sklepu z odzieżą.
- Seth rozerwał kilka par spodni. Muszę zdobyć odpowiedni rozmiar, mam już dosyć zszywania.
Charlie podrapał się po głowie.
- No... to powodzenia.
- Dzięki – usłyszał kwaśną odpowiedź.
Poklepał ją po ramieniu i z uśmiechem na ustach ruszył w stronę komendy.
Scenę tę zza szyby baru obserwowała, zajadając lunch, Amanda Rivers. Gryząc frytkę doszła do wniosku, że w geście jej przełożonego było wiele czułości. A i idąca w drugą stronę Indianka jaśniała na twarzy od pełnego szczęścia uśmiechu.
Tak przynajmniej to widziała.
A tu cię mam!, pomyślała.
Z nową werwą zaczęła maczać frytki w ketchupie. Nie mogła się doczekać, aż opowie o swym odkryciu przyjaciółce. Niezdobyty niczym twierdza komendant Swan miał kobietę!

c.d.n.


* pierogies – taki autentyczny zapis zobaczyłam w książce kucharskiej traktującej o jedzeniu z różnych dziwnych krajów w jednej z londyńskich księgarń; przeraźliwie mnie to rozbawiło Wink
** wszystko dzieje się trzy lata po zakończeniu historii B. i E., kiedy to Charlie (rocznik 1964) miał lat czterdzieści i dwa



Edycja: Tylko o komentarzach nie zapomnijcie. Wen głodny...


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Nie 18:15, 15 Lis 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
nellkamorelka
Wilkołak



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Pią 21:03, 13 Lis 2009 Powrót do góry

Nadal bardzo mi się podoba:) fajnie przeczytać coś takiego po prostu obyczajowego:) podoba mi się Charlie w Twoim wydaniu - jest dowcipny, z poczuciem humoru na swój temat, a jak go sobie wyobrażę w tym fartuszku ze świnką i falbankami to pękam ze śmiechu:) chciałabym to zobaczyć na żywo hihihi
piszesz jak zwykle świetnie, z polotem, humorem i lekkością:)
strasznie lubię też Twoje wydanie Sue - z wierzchu twardzielka a w środku wrażliwa kobieta. Odkąd przeczytałam Sagę - najbardziej z wilkołaków polubiłam Setha - i cieszę się, że o nim też piszesz:)
na pewno przeczytam kolejne rozdziały:)
pozdrawiam
Nellka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pią 21:13, 13 Lis 2009 Powrót do góry

Wiesz co? Strasznie się ucieszyłam, że wstawiłaś kolejny rozdział. Normalnie prawie ze szczęścia krzyknęłam. I przeczytałam go i... I od pierwszych linijek wyłączyłam forum, weszłam jeszcze raz, żeby się upewnić, że to naprawdę Ty pisałaś. Myślałam sobie, że to w ogóle nie jest Twój styl, że to wszystko jest napisane tak... Pusto? Bez wyrazu. Ale dobrnęłam do końca. Ostatkiem sił dobrnęłam i mogłam w ogóle nie zaczynać. Spotkało Cię tutaj tyle pozytywnych opinii - może Twój Wen zaczął puchnąć w dumę i dlatego ten rozdział jest tak kiepski? Naprawdę rozczarowałam się. Ale od początku...

Boziu, Thin, naprawdę w to uwierzyłaś? Musiałabym być skończoną idiotką, żeby nie doszukać się w Twoim tekście choć jednej pozytywnej rzeczy i skrytykować dosłownie wszystko :D
Jeżeli ma się dobre pióro, to w sumie i tak każdy rozdział dobrze wychodzi :D

W dalszym ciągu bardzo mi się to opowiadanie podoba. od samego pomysłu, po wykonanie. Jeydnym minusem jest dlugośc odcinka. Strasznie któtko to wszystko opisałaś. Zaczynałam się wczytywać, a tu co? Koniec. Cóż, sama lepszych nie piszę, no ale... Hm, dobra. Nie będę marudzić. W końcu liczy się jakość, prawda?

Drugą sprawą jest Charlie. Jak ja go uwielbiam! Stworzyłaś z niego tak świetną postać, że nie idzie nic innego, jak się zakochać Laughing. Uwielbiam jego uwagi, sposób bycia i tok myślenia. No ukazałaś prawdziwego mężczyznę bez damskiej ręki w domu Razz

Piszesz naprawdę bardzo dobrze, całe opowiadanie jest lekkie, trochę z humorem, jednak ukazuje ciekawy, powiedzmy, problem. Cały czas jestem na tak i czekam na ciąg dalszy.

Cytat:
Nawiasem mówiąc porozmawiaj z Leą o tych bzdurnych patrolach. Co oni mają teraz do pilnowania? Okoliczne wiewiórki zaczęły mutować, czy co?

Mnie się wydaje, że między "mówiąc" a "porozmawiaj" powinien być przecinek. W końcu orzeczenie od imiesłowa przysłówkowego oddzielasz, prawda?
A tego przed 'czy' chyba być nie powinno. Dalej nie ma żadnego orzeczenia, ale tak mi się zdaje jedynie. Tu pewna nie jestem. Kieruję się tylko zdaniem typu: "Kupić mąkę czy cukier".

Cytat:
Gryząc frytkę doszła do wniosku, że w geście jej przełożonego było wiele czułości.

Znowu imiesłów od czasownika oddzielić wypadałoby. Między 'frytka' a 'doszła' przecinek Wink

Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział,
Rath.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Malina.
Człowiek



Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:20, 13 Lis 2009 Powrót do góry

Droga thin (mogę tak?)

Hmmm... w sumie to nie wiem od czego zacząć. To może od początku.

Bardzo podoba mi się tematyka tego opowiadania. Charlie i Sue? Gotowanie? Tego jeszcze chyba nie było. Miło wśród zawalonego różnymi badziewiami kącika pisarza znaleźć jedno opowiadanie na poziomie, w którym tematem przewodnim nie będzie Edward, Bella i ich wielka miłość. Ogólnie wielkie brawa za oryginalność, sama bym na to nie wpadła. Swoją drogą jestem ciekawa kiedy tobie taki pomysł wpadł do głowy Wink

Nadałaś postaciom świetne charaktery i cechy osobowości. Od razu inaczej zaczęłam patrzeć na Charliego. W sadze Meyer był dla mnie postacią irytującą i bezbarwną, za to w twoim opowiadaniu jest intrygujący i bardzo pozytywny. Sue to dla mnie totalnie nowa postać. Ale podoba mi się. To w jaki sposób chce pomóc Charliemu w gotowaniu. Rewelacja!

Ogólnie miło poczytać taki obyczajowy tekst. Czyta się go bardzo lekko i przyjemnie, to taki poprawiacz nastroju. Z niecierpliwością oczekuje kolejnych rozdziałów.

Pozdrawiam,
Malina.

PS.
thingrodiel napisał:
Nawiasem mówiąc porozmawiaj z Leą o tych bzdurnych patrolach. Co oni mają teraz do pilnowania? Okoliczne wiewiórki zaczęły mutować, czy co?


Perełka Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Nie 15:46, 15 Lis 2009 Powrót do góry

Ucieszyłam się, że wstawiłaś rozdział. Znowu to opowiadanie mnie rozśmieszyło. Jak można nie kochać Charliego w fartuszku ze świnką i zmutowanych wiewiórek?

Po drugim rozdziale bardziej (jeśli to możliwe) polubiłam Charliego. W książce i filmie nie zwracałam na niego uwagi. W twoim opowiadaniu jego charakter, sposób postępowania z każdą kolejną linijką tekstu zadziwia. Zdominowany komendant miasta przez Sue. Trzeba jej przyznać, że to silna kobieta.

Biedny Charlie, najlepszy przyjaciel miał zastrzeżenia do jego ryby bez panierki. Chociaż dobrą stroną krytyki są codzienne lekcje gotowania u Sue. Wyjdzie to oby dwóm stronom na dobre, matka Setha spróbuje nowych przepisów, a Charliemu może uda się w końcu coś innego niż jajecznica i nauczy się myć garnki. Przedstawiłaś nam też punkt widzenia ojca Belli na te wszystkie inne istoty. Ma z pewnością dystans do tego wszystkiego, nie krzyczy na widok wilka, a nawet z nim biega. Nie jestem odmieńcem i perełką tego rozdziału są zmutowane wiewiórki, kolejny powód, by polubić Charliego.

Ten rozdział podoba mi się tak samo jak poprzedni czyli bardzo. Jesteś chyba mistrzynią w betowaniu tekstu, bo nie ma żadnych błędów. Twój styl jest lekki i przyjemnie się czytało.
Pozdrawiam i życzę weny,
Paramox Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anex Swan
Wilkołak



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^

PostWysłany: Nie 17:13, 15 Lis 2009 Powrót do góry

Ślepota mnie bierze! Naprawdę! Zaglądam po pięć razy dziennie na forum i nie zauważyłam kolejnego odcinka, a on kurcze bardzo mi się podoba. Muszę coraz częściej ratować swój honor. *ze smutkiem patrzy na kolejny odcinek* Styl lekki, wszystko pięknie, plastycznie napisane, ale mam małe wpadki, malutkie błędy, tylko dwa Kwadratowy

Cytat:
No ale pomyśl! Mogłaby się spotykać z kimś... mniej niezwykłym.


Chyba wiesz o co chodzi, przecinek przed "ale"

Cytat:
A jeśli sama przyłapię Setha na szwendaniu się po lesie po nocach, to tyłek mu spiorę – oświadczyła kobieta przez zaciśnięte zęby.


Rzuciły mi się w oczy powtórzenia. Proponuję zamiast "po lesie" wstawić "w lesie" sens podobny i lepiej się czyta. Wink Jest to też moja perełka.

Co do błędów to koniec, więcej nie zauważyłam. Nie mogę dzisiaj pisać konstruktywnych komentarzy, nie wychodzą mi, dlatego powiem jeszcze tylko, że już od początku urzekłaś mnie niecodziennym pomysłem na ff . I za ten Twój pomysł powinien być obrzucany pochwałami, których nie widzę dużo. Szkoda, trudno teraz o komentarze.

Pozdrawiam i życzę weny zakręcona Anex Swan Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Nie 17:38, 15 Lis 2009 Powrót do góry

Anex, liczy się ponoć jakość, nie ilość. Wink Ja mam czas, popracuję sobie nad dalszym ciągiem, może ktoś jeszcze skomentuje. Jeśli nie - i tak będzie trzeci odcinek (ale nie wiem, kiedy, więc nie pytajcie). I tak jestem pozytywnie zaskoczona, że tyle osób zauważyło ten tekst i przypadł im do gustu.
Odnośnie błędów - przecinka przed tym "ale" nie wstawię. Tu nie ma takiej potrzeby. Czasem przecinek ląduje przed wyrazem, który poprzedza spójnik i w tym przypadku by tak było, tylko że (btw właśnie coś takiego zrobiłam) to początek zdania. Bo wyobraź sobie takie coś:

"Puszczasz się na lewo i prawo, no ale to nie moja sprawa."

Mam nadzieję, że widać, o co mi chodzi. Aczkolwiek na wszelki wypadek sprawdzę w słowniku. Btw ależ przykład wymyśliłam... Rolling Eyes

Odnośnie "po lesie" i "po nocach" - Sue mówi kolokwialnie, w wypowiedziach wiele można wybaczyć. Poza tym nie chodzi o chodzenie w lesie, jakby Seth grzyby zbierał, tylko o szwendanie się. "Szwendać się w" brzmi dziwnie. "Szwendać się po" - normalnie. Wybaczysz? *robi słodkie oczka*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Wto 8:24, 17 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Anex Swan
Wilkołak



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^

PostWysłany: Nie 17:47, 15 Lis 2009 Powrót do góry

O jej dlatego nie lubię polskiego, a te błędy tak jakoś trochę mi zawadzały i je po prostu wypisałam. Pogodzę się z tym, że będą mi przeszkadzać. I zawsze mogłam się czegoś dowiedzieć nowego. Dzięki za wytłumaczenie. Zauważyłam dopiero za drugim razem i skapowałam o co chodzi, trochę za wolno pracuje mój mózg, niestety.Embarassed Fakt to szwendanie się lepiej brzmi z "po".
Jeszcze raz dzięki Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anex Swan dnia Nie 17:49, 15 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 17:53, 15 Lis 2009 Powrót do góry

Droga, utalentowana Thin!
Niewiele mam czasu ostatnio, ale twoje opowiadanie będę czytać wiernie jak pies, bo tak mi się podoba.
Najpierw cytaty zdań, które szczególnie mnie urzekły.
Cytat:
Sue otworzyła książkę na odpowiedniej stronie, gdzie na górze pyszniły się wytłuszczone, grube, czarne litery, układające się w tajemnicze słowo „PIEROGIES”

No, fantastyczny pomysł.
Cytat:
Z rozpędu zapytał grzecznie, czy go nie obudził, a Edward cierpliwie zapewnił, że nie.

Doskonałe.
Cytat:
Co oni mają teraz do pilnowania? Okoliczne wiewiórki zaczęły mutować, czy co?

No, tu nie jestem oryginalna. Zauważyłąm już, że to zdanko robi furorę.

A teraz niestety błędy. Trochę ich jest. Poza tymi, które zostały już zacytowane :
Cytat:
Charlie spojrzał na Sue oczyma zbitego psa, któremu ktoś, zamiast obiecanej, oblepionej mięsem kości, daje gumowego kurczaka.

Przecinek potrzebny. Poza tym lapiej byłoby "oczami" , bo forma "oczyma" jest straszliwie archaiczna. Ale to tylko sugestia.
Cytat:
Charlie Swan schował męską dumę do kieszeni i zawiązał falbanki, róż i, o zgrozo, wyhaftowaną na kieszeni malutką świnkę wokół bioder, ostentacyjnie spuszczając górną część fartucha na dół.

Jakoś dziwnie mi brzmi to zawiązanie różu. Może lepiej "zawiązał różowe falbanki"?
Cytat:
Obiecał jednak, że jeśli chodzi o gotowanie w wykonaniu Charliego, powstrzyma się od komentarzy.

Przecinek.
Cytat:
Zwłaszcza publicznych. Zwłaszcza w obecności Sue Clearwater.

A nie lepiej "Zwłaszcza publicznych i w obecności Sue Clearwater"? Zamiast tych dwóch "zwłaszcz"?
Cytat:
Inna sprawa, że kula nie załatwiłaby sprawy, ale o tym Charlie nie mógł wtedy wiedzieć.

Sprawa, sprawy. Powtórzenie.
Cytat:
Powinienem kupić sobie psa, pomyślał, biegnąc w stronę lasu. Byłoby mi raźniej.

Chyba cudzysłów potrzebny, przy cytowaniu myśli, nawet własnych. Co innego, gdyby było "Pomyślał, że powinien kupić sobie psa. Byłoby my raźniej". Wtedy bez.
Cytat:
Seth machnął ręką, wielką jak łopata.

Wiadomo,co.
Cytat:
A jeśli sama przyłapię Setha na szwendaniu się po lesie po nocach, to tyłek mu spiorę

No, faktycznie to dwa razy "po" nie jest najzgrabniejsze. Ja proponuję coś innego niż Anex Swan. Mianowicie "nocą po lesie".
Jeszcze tylko sugestia - lepiej "wehikuł czasu" niż "maszyna czasu".
To tyle. Przepraszam za to czepialstwo, ale twoje opowiadanie jest tak fajne, że szkoda go nie "dopieścić". W ogóle to mam wrażenie, że pierwszy rozdział bardziej dopracowałaś. Może przydałaby się jednak beta? Piszesz naprawdę świetnie, ale u siebie się błędów tak nie widzi. (Oj, wiem coś o tym) Wink
Pozdrawiam serdecznie i będę wypatrywać trzeciego rozdziału.
Dzwoneczek


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Nie 18:14, 15 Lis 2009 Powrót do góry

Anex, ja i tak na wszelki wypadek sprawdzę to w słowniku. Nie jestem nieomylna, bardzo możliwe, że masz rację. Nie kajaj się. To tylko dobrze o tobie świadczy, że jesteś czujna w trakcie lektury. :* To samo się tyczy Dzwoneczka. To nie jest czepialstwo. Rzekłam!
A ja jestem po degustacji nalewek i... fiuuu... ten tego... *wyszczerz*

A teraz jędza thin się będzie bronić.
Tylko jedno napiszę. W pierwszym poście napisałam wyraźnie, że betowała AngelsDream i dla mnie to jest oczywiste, że betuje CAŁE opowiadanie. Mogę pisać przy każdym odcinku, że beta była, ale... czy to konieczne?
No to lecim na Szczecin...

Dzwoneczek napisał:
Cytat:
Charlie spojrzał na Sue oczyma zbitego psa, któremu ktoś, zamiast obiecanej, oblepionej mięsem kości, daje gumowego kurczaka.

Przecinek potrzebny. Poza tym lapiej byłoby "oczami" , bo forma "oczyma" jest straszliwie archaiczna. Ale to tylko sugestia.

Chyba że "oblepiona mięsem kość" stanowi całość. Obiecana - co? - oblepiona mięsem kość. Słówko "obiecana" stanowi określenie dla "oblepionej mięsem kości". Gdy chodzi o ważność przecinka się nie stawia. A słówko "oczyma" wstawiłam specjalnie. Jeśli jednak bardzo przeszkadza - poprawię.
Dzwoneczek napisał:
Cytat:
Charlie Swan schował męską dumę do kieszeni i zawiązał falbanki, róż i, o zgrozo, wyhaftowaną na kieszeni malutką świnkę wokół bioder, ostentacyjnie spuszczając górną część fartucha na dół.

Jakoś dziwnie mi brzmi to zawiązanie różu. Może lepiej "zawiązał różowe falbanki"?

Ogólnie chodzi o to, że Charlie zawiązał ten fartuch, ale ja wymieniam wszystkie jego cechy. A że robię to niekonwencjonalnie i bardzo luźno - taki ma być efekt. Nieco zabawny.
Dzwoneczek napisał:
Cytat:
Obiecał jednak, że jeśli chodzi o gotowanie w wykonaniu Charliego, powstrzyma się od komentarzy.

Przecinek.

Ha! Punkt dla ciebie! Aczkolwiek przecinek wstawię jeszcze przed "jeśli", tak, by oddzielić całe wtrącenie. *daje Dzwoneczkowi buzi*
Dzwoneczek napisał:
Cytat:
Zwłaszcza publicznych. Zwłaszcza w obecności Sue Clearwater.

A nie lepiej "Zwłaszcza publicznych i w obecności Sue Clearwater"? Zamiast tych dwóch "zwłaszcz"?

Niezupełnie. Powtórzenie jest celowe. Poza tym staram się pisać krótkozdaniowym (w miarę), dość męskim stylem, tak, by podkreślić sposób myślenia Charliego.
Dzwoneczek napisał:
Cytat:
Inna sprawa, że kula nie załatwiłaby sprawy, ale o tym Charlie nie mógł wtedy wiedzieć.

Sprawa, sprawy. Powtórzenie.

Drugi punkt dla ciebie. Poprawiam.
Dzwoneczek napisał:
Cytat:
Powinienem kupić sobie psa, pomyślał, biegnąc w stronę lasu. Byłoby mi raźniej.

Chyba cudzysłów potrzebny, przy cytowaniu myśli, nawet własnych. Co innego, gdyby było "Pomyślał, że powinien kupić sobie psa. Byłoby my raźniej". Wtedy bez.

Widziałam już tyle zapisów myśli, że nie uważam tego za konieczne. A taki zapis, jak powyżej, zauważyłam i u Sapkowskiego, i u Remarque'a, i u Schmitta... i jeszcze u paru innych autorów, nawet u Meyer. Gdybym widziała tylko u jednego - spoko, można by było zwalić na redaktorkę. Ale przy kilku różnych wydawnictwach, różnych redaktorach i różnych autorach można dojść do wniosku, że taki zapis jest jak najbardziej poprawny.
Dzwoneczek napisał:
Cytat:
Seth machnął ręką, wielką jak łopata.

Wiadomo,co.

Ale dlaczego?
Dzwoneczek napisał:
Cytat:
A jeśli sama przyłapię Setha na szwendaniu się po lesie po nocach, to tyłek mu spiorę

No, faktycznie to dwa razy "po" nie jest najzgrabniejsze. Ja proponuję coś innego niż Anex Swan. Mianowicie "nocą po lesie".

To już lepiej, choć wciąż podtrzymuję zdanie, że powtórka przyimków nie jest błędem. Ale skoro już drugiej osobie przeszkadza, zostanie poprawione.
Wehikuł też poprawiam.
Dziękować! :)
jędza thin *idzie poprawić, co ma do poprawienia*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Nie 18:17, 15 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:27, 15 Lis 2009 Powrót do góry

Ale ja mam dzisiaj radochę, przeglądając forum i co chwila, natykając się na nowe rozdziały opowiadań, które lubię Smile Szczerze mówiąc to nie mogłam się doczekać nowej części Mężczyzny od kuchni. Często się zastanawiałam kiedy wstawisz coś nowego, a tu dzisiaj taka niespodzianka. Super! Smile

Już na samym początku uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Charlie i kobiecy fartuszek? Sue to ma pomysły, naprawdę Laughing I ta świnka. Haha! Dobrze, że Charlie nie zaczął się awanturować tylko posłusznie założył tą różową, falbaniastą rzecz Laughing
Ale Sue ma naprawdę niesamowity charakter. Jest świetna, pewna siebie, zaradna i pomocna. Akcja z wyrzuceniem pizzy do kosza. Mało kto odważyłby się na takie coś, naprawdę. Miło z jej strony, że postanowiła nauczyć Charliego gotować. I to jaką potrawę wybrała Laughing pierogies Laughing Dobre, dobre. Kurcze, za dużo tutaj o jedzeniu! Moje ślinianki też zaczęły pracować na zwiększonych obrotach i zaraz będę musiała przygotować sobie coś smacznego przez Ciebie, thin Smile A wiesz, że to będzie bardzo złe posunięcie, gdy postanowiłam się odchudzić trochę, bo zmieścić się nie mogę w ukochaną spódnicę Laughing I teraz jestem tak głodna, że zaraz chyba oszaleję Laughing Przepraszam, chyba odeszłam od tematu. Głupia Zuzia, głupia <bije się po głowie> Przepraszam Crying or Very sad Już będę grzeczna. I promise :* Kurcze, teraz mi się przypomniało jak Sam Gamgee mówił tak do Frodo Laughing Znów to robię <bije się mocniej w głowę> Skończ, Zuzia, skończ! Przepraszam...
Zaśmiałam się, gdy Charlie obmyślał co zrobi z Billym, gdy go spotka. Rozstrzela bez sądu, ale strzeli mu w głowę by nie cierpiał. I wybuch mrocznego śmiechu nad grobem. Boże! Laughing Ten to ma wizje i pomysły. A taki niepozorny facet z niego.
Urocze było, gdy Charlie przyznał się przed samym sobą, że lubi Sue i jej wizyty wcale nie są takie złe. Gotowanie, rozmowy... Dzięki niej nie czuł się tak samotny, jak po odejściu Belli. To naprawdę takie... miłe. Tak, miłe... A rozmyślania Charliego nad tym, że mógł bardziej pilnować Belli, przyjrzeć się Edwardowi i tak dalej rozwaliły mnie totalnie. I co by niby zrobił? Wątpię by powstrzymałby to co się stało. Sue ma zdrowe i dobre podejście do tego. Widzi, że Bella jest szczęśliwa i to jest najważniejsze. Nie lubi Cullenów, ale ważne jest szczęście Belli.
Charlie jednak nie może się z tym pogodzić. Pytanie czy kiedykolwiek da sobie spokój z tymi gdybaniami, pogodzi się z tym i będzie żył z tym spokojnie... I biedny nie mógł sobie poradzić z garnkiem Laughing Poddał się, chciał kupić nowy Laughing
Potem rozmyślania Sue a propos wybryków Belli i Edwarda. Wspomnienie wizyty w Europie, szlabanu Belli, spotykania się z Edwardem i to, że Charlie chciał to kiedyś wszystko zakończyć przy pomocy strzelby Laughing Gdyby spróbował to by się dopiero zdziwił. Nie uśmierciłby Edwarda i wtedy prawda zapewne wyszłaby na jaw wcześniej niż się stało Razz

Potem telefon do Belli. Odebrał Charlie. Biedny pytał się czy czasem go nie obudził Laughing No i anielska cierpliwość Edwarda. Oszczędna w emocjach i słowach Bella... Oczywiście mówię tu o tych emocjach w stosunku do Charliego. Oczywiście, na pewno ucieszył ją fakt, że jej ojciec uczy się gotować, ale jakoś nie spieszyła się by mu to znacząco okazać. Cała Bella i jej relacje z ojcem. Widzę, że jego sympatia do Alice nie zmalała, nawet gdy okazało się, że ona też jest wampirem Laughing
A gdy przeczytałam, że Charlie idzie pobiegać i przyznał się, że przydałby mu się pies, od razu pomyślałam o miejscowych wilkach. I tak też się stało.
Ja bym padła na zawał, gdyby obok mnie pojawił się ogromnych rozmiarów wilk, serio. Charlie też lekko spanikował, ale nie zareagował jakoś strasznie. Nie spodziewałam się, że zachowa taki spokój. Nawet podrapał i pogłaskał wilka. A ten go liźnięciem przewrócił Laughing No i okazało się, że to Seth. I ten tekst, że powinien chodzić do szkoły lub studiować. Haha. Zebrało się Charliemu na moralizatorskie teksty. Kurcze, on się chyba zmartwił tą edukacją Setha, jego zdrowiem i stanem. Facet ma naprawdę dobre serce. A ten tekst o mandacie to powalił mnie na łopatki Laughing Ale Seth ładnie mu odpowiedział. Fajny chłopak Laughing
Potem fragment, gdy Charlie był w pracy i wypominał, że nie można ciągle jeść pizzy Laughing Ale się teraz mądry zrobił. Haha Laughing I znów wspomnienia... tym razem a propos wybryków Belli i Jacoba na motorach. Kurcze, w sadze nie było widać by Charlie się tak wszystkim przejmował. Jednak jak widać było inaczej. Typowy ojciec. Nie pokazuje wszystkiego na zewnątrz, ale tak naprawdę wszystkim się przejmuje, o wszystkim myśli i w ogóle...
thin chcesz mnie zabić? Laughing Śmieję się jak głupia po prostu do monitora Laughing Sue przyłapała Charliego z batonikiem na środku ulicy. I ten tekst o mutowaniu się wiewiórek. O mój Boże Laughing Oczywiście tak samo jak Charlie miałam wizualizację a propos Sue, przekładającej przez kolano wielkiego Setha i dającej mu klapsa Laughing Biedna Sue, napracuje się przy tych swoich dzieciach, zszywanie, kupowanie ubrań.
Końcówka przeurocza. Ta cała Rivers widziała całą scenę między Sue i Charliem i wydawało jej się, że było w niej dużo czułości, a Sue promieniała, gdy odchodziła. Nie podoba mi się jednak, że chce opowiadać o Charliem i "jego kobiecie". Coś czuję, że plotki się rozniosą po mieście i będzie nieciekawie.

thin, moja droga - mam nadzieję, że się nie obrazisz o ten zwrot Wink Twoje opowiadanie jest po prostu magiczne. W tym sensie, że czytam je z wielkim uśmiechem na twarzy, odrywam się od przykrych spraw w codziennym życiu, optymistycznie mnie nastawia na resztę dnia, na jego wspomnienie na twarzy rozkwita mi uśmiech od ucha do ucha. To naprawdę wyczyn. Bardzo dużo myślę o Twoim tekście, wracam do niego by przeczytać sobie ulubione fragmenty, niektóre to już chyba na pamięć pamiętam szczerze mówiąc Laughing Jeśli kiedyś powstałby teleturniej o Twoim ff to zapewne bym wygrała Laughing
Piszesz wspaniale, masz znakomity styl, czyta się bez żadnych zgrzytów, problemów, przez tekst przepływa się świetnie, napisany jest bardzo ładnym, poprawnym językiem. Twoi bohaterowie, w szczególności Charlie i Sue, bo o nich jest ten ff, są cudowni. Po prostu stali mi się niesamowicie bliscy. Nie wiem jak Ty to robisz. Zauroczyłaś mnie, zaczarowałaś. Kocham to opowiadanie. Nie spodziewałam się, że tekst o dwóch drugoplanowych postaciach sagi może mnie tak wciągnąć. Na dodatek jest jeszcze jedna niesamowita rzecz. W Twoim opowiadaniu nie ma scen akcji, jej zwrotów itp. a czyta się wszystko z wielkim zainteresowaniem, z ogromną przyjemnością. Tworzysz coś pięknego, klimatycznego i niezwykłego. Nie wiem jak Ty to robisz. Powiem Ci jeszcze jedno, pewnie słyszałaś to już tysiące razy, ale ja powiem to znów, bo inaczej nie da mi to spokoju - masz wielki talent. Naprawdę!
Dziękuję Ci za każdy uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy przy tym rozdziale, za wprawienie mnie w dobry rozdział na resztę wieczoru, za to, że będę miała o czym rozmyślać jutro, gdy wczesnym rankiem będę podążać do szkoły, za wspaniałą lekturę i za przecudownego Charliego.
Wielkie brawa dla Ciebie! Smile Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Albo właściwie napiszę, że czekam cierpliwie, bo obojętnie jak długo będzie powstawał kolejny rozdział - będę czekać, bo naprawdę warto. Mogę czekać nawet i rok! Ha! Choć i tak chciałabym by pojawił się w miarę szybko, bo stęsknię się za Charliem i Sue.
Boże, ale ja dziś mam fazę jakąś. Przepraszam za wypowiedź bez ładu i składu, ale swoim opowiadaniem uwolniłaś u mnie niezwykle dużo pozytywnych emocji. Napisałabym o wiele więcej, ale trudno mi to wszystko co obecnie czuję ująć w słowa.
Mam nadzieję, że nie jesteś zła o różne dziwne skojarzenia w moim wykonaniu, napady śmiechu oraz inne dziwaczne zachowania.
Pozdrawiam Cię serdecznie :* Smile


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Mells
Zły wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:50, 15 Lis 2009 Powrót do góry

Kiedyś zabłądziłam na forum i trafiłam do Kawiarenki i bardzo dobrze kojarzyłam Twoje dzieło Rozmowy o poranku. Pamiętam, że okropnie mi się spodobało - sam pomysł jak i wykonanie.
A potem wchodzę do Kącika i niezmiernie się ucieszyłam widząc, że chcesz pociągnąć ten pomysł.
Pierwszy rozdział przeczytałam zaraz jak się pojawił, ale nie skomentowałam. Nie wiem, zawsze mi się wydaje, że moje komentarze są tutaj nie potrzebne, bo nigdy mi nie wychodzą tak konstruktywne jak osobom tutaj komentującym. I jakoś mi tak głupio było... ale dzisiaj się przemogłam.

Przez cały rozdział miałam wielki uśmiech na twarzy. Uwielbiam Twojego Charliego, jest genialny! Wkurzyła mnie ta Rivers. Nie lubię takich osób, to pewnie dlatego.

"Pierogies" mnie powaliły. Kiedy przeczytałam przypis, to myślałam, że spadnę z krzesła. Nie ze śmiechu, co ze zdziwienia.

Cytat:
Nawiasem mówiąc porozmawiaj z Leą o tych bzdurnych patrolach. Co oni mają teraz do pilnowania? Okoliczne wiewiórki zaczęły mutować, czy co?

Zdanie tego rozdziału Laughing Genialne :D

I też strasznie mocno podobał mi się fragment z biegiem z wilkami. Kurczę, ja na miejscu Charliego zeszłabym ze stresu chyba xD Mimo że znałabym tą osobę. No ... tak teoretycznie przynajmniej znała.

Strasznie mi się podoba Twój styl pisania. Nie wiem jak to określić, ale pasuje on do poważnych testów jak i do lekkich, czy parodii. A w tym opowiadaniu według mnie, jest najlepszy.
Do następnego!
p,
B.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mells dnia Nie 18:51, 15 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 18:59, 15 Lis 2009 Powrót do góry

Cytat:
Seth machnął ręką, wielką jak łopata.

Wiadomo,co.

Ale dlaczego?


No tu się faktycznie zagalopowałam.Embarassed Punkt dla ciebie. Coś chyba patrzyłam na to jak "którą miał wielką jak łopata". Stąd wizja przecinka. Sorry.

Ja też idę po nalewkę (roboty szwagra), więc twoje zdrowie. Piwo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 21:12, 16 Lis 2009 Powrót do góry

Ruszyłam z pisaniem, więc wracam również do komentowania. Przyznam, że po takiej przerwie nie jest łatwo. Jednak tu potrzebny jest nie tylko talent, ale przede wszystkim warsztat i wprawa. Nie stwierdzę niczego dziwnego, gdy powiadomię szanownych fanów MOK, iż propozycja betowania tekstu Thin odrobinę mnie zaskoczyła. Stresuję mnie to trochę, ale jednocześnie mam tę przewagę, że wiem, co będzie dalej, a wielkich błędów nie uświadczyłam. Kilka potknięć może się zdarzyć każdemu, ale stanowczo MOK to tekst spójny, zabawny, idealny na osłodę jesiennych wieczorów, a przy tym świeży i na swój sposób wyjątkowy. Cieszę się, że nie miałam pomysłu na ten paring, bo po tym opowiadaniu byłoby mi cokolwiek trudno zabłysnąć. Charlie to taki typowy samotnik - trochę wilk, trochę nieporadny osiołek, odrobinę superbohater - wszystko w idealnych proporcjach, by powstał romans na poziomie. Taki życiowy, może dla młodszych za nudny, ale ja zwykłam doceniać rutynę i prozę - prostota jest w cenie, a przy tym silna postać kobieca i dobrze oddany kanon. Również mój kanon. Wink I przyznam, że z niecierpliwością czekam na kolejne części, mając nadzieję, że uda mi się je zbetować lepiej. Wyszło nieskładnie?

Edycja, bo jedno myślę, a drugie piszę.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez AngelsDream dnia Wto 20:01, 17 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin