FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Mężczyzna od kuchni [Z] / odc.12 (19.09.2010) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
ukos
Zły wampir



Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:21, 16 Lis 2009 Powrót do góry

Wielce szanowna Jędzo Thin!
Aleś smakowite opowiadanko zapodała!
Bardzo, ale to bardzo, podoba mi się dobór postaci. Bo jak dla mnie rasowe ff to właśnie opowiadania "poboczne" - co było dalej, co było wcześniej, alternatywne zakończenia, historie bohaterów dalszoplanowych.
Nadziwić się nie mogę, jak ładnie opisałaś sparowanie wymyślone przez Meyer. U niej było kiczowate i "holiłódzko hepi-endowe". U Ciebie jest ciepłe i jakoś naturalne.
Ucieszyło mnie, że sięgnęłaś po filmowego Charliego. Obok nauczyciela biologii i Emmetta to chyba najlepiej przedstawiona postać. Dużo lepsza niż książkowa.
Wyznam Ci w tajemnicy (na publicznym forum), że wielką przyjemność sprawia czytanie tekstu napisanego PO POLSKU. Swobodnie, ciut ironicznie, inteligentnie i z użyciem zdań złożonych. Ba! Nawet wielokrotnie!
Oprócz sprawności technicznej, radość czytelnikowi niesie sam klimat - lekko, zabawnie i z pomysłem.
Główny bohater myśli i czuje, ma wątpliwości, bywa sfrustrowany, a czasem po prostu zagubiony. Podziwiam, jak dokładnie wczułaś się w psychikę i emocje czterdziestopięciolatka. Trochę abstrakcyjne ćwiczenie umysłu - jak facet w sile wieku może przeżywać fakt zmiany córki w wampirzycę, a jej przyjaciół w wilkołaki? Jakie refleksje może mu podsunąć lektura książki kucharskiej?
Swoją drogą, Charlie i tak ma niezłą - robiłam kiedyś faworki wg takiej, gdzie przepisy zawierały bardzo pożyteczne informacje jak "mąki tyle ile potrzeba"...
Troszkę mi zgrzytnęła szpiegująco-tropiąca policjantka, aczkolwiek na razie nie będę bardzo grymasić - poczekam co z nią zrobisz (Kill'em!!!)
Scena biegu z wilkołakiem wręcz parodystyczna, szczerzyłam zęby jak, nie przymierzając, sam Seth. Mam tylko nadzieję, że mi jęzor nie zwisał z boku paszczy.
Mam nadzieję, że Twój Wen, karmiony pierogiesami, a przynajmniej wysokocholesterolową pizzą, wyrośnie gruby i tłusty i obdarzy nas rychło dalszymi, równie miodnymi częściami.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Pon 21:50, 16 Lis 2009 Powrót do góry

No nareszcie mamy drugi rozdział, naprawdę nie mogę uwierzyć , że ktoś jeszcze na coś takiego nie wpadł , aby opisać wszystko z perspektywy taty Belli, po "zakończeniu" BD. Nie jest to żadne "tłumaczenie" i wierzę, że Polscy fani posługują się słowem lepiej aniżeli ma być to "przetłumaczone". Tekst jest zabarwiony nutką ironii, co miło się czyta bo wszystko nie jest dosadne i oczywiste. Bardzo podoba mi się kreacja Charliego, jest książkowy, z swoimi (niby) niezłomnymi zasadami które próbuje nagiąć względem otaczającego świata, prawdy która do niego dotarła. Wszelakie próby cofnięcia czasu , kiedy mówi - że, może powinien bardziej przyjrzeć się Edwardowi. Nadal podtrzymuje moje pytanie. Pojawi się Cullenowa śmietanka towarzyska? Charlie, chyba nie jest przekonany co do wampiryzmu Alice - skoro tak czule ją pozdrawia. Gdyby nie wątki o wampirach/ wilkołakach odnosiłabym wrażenie, że to dzień samotnego mężczyzny , który próbuje ułożyć sobie życie bez córki - kucharki. Swan i fartuszek z świnką - bezcenne.

Cytat:
Użalał się, bo stracił swoją jedynaczkę na rzecz wampira i jego wielkiej rodziny nieumarłych.Teraz żywi się krwią zwierząt, ma zimną skórę i straszne oczy, a jej mąż może czytać w myślach.
- dokładne przedstawienie osądu Charliego na temat sytuacji , w dość komiczny sposób. Perełka nr.1

Cytat:
Miał jeszcze na tyle przyzwoitości, by nie sprawiać mu bólu przed śmiercią. Aczkolwiek nie wykluczał wybuchu mrocznego śmiechu nad jego grobem

- planowanie mordu na B.Blacku , perełka nr.2

Zmutowane wiewóry perełka nr.3 ;p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 19:52, 17 Lis 2009 Powrót do góry

Thin, zaczęłam czytać drugą część teraz chyba już mojego ulubionego opowiadania w dniu jego wstawienia. Niestety konieczność pakowania przerwała mi tę przyjemność. Teraz jest poniedziałek, godzina 14, a ja zrobiłam sobie przerwę w sprzątaniu, by przeczytać do końca Mężczyznę od kuchni To była bardzo sympatyczna przerwa. Sympatyczna, bo w taki sposób przedstawiasz losy Swana, który zagrzewa w moim serduchu coraz cieplejsze miejsce. W książce był mi obojętny, a czasem powodował zaczątki antypatii z uwagi na swoją bierność, mrukliwość, tendencje do ciągłego wylegiwania się na kanapie, bezbarwność, i tak dalej. U Ciebie lubię go nie tylko dlatego, że jest głównym bohaterem co oznacza, iż tak czy siak musiałaś dodać mu kolorytu, ale dlatego, że jest zabawny, ironiczny, czuły, troskliwy (wobec Belli), cięty na Edwarda, ale nie infantylnie , jak pokazano to w książce, „nie lubię go, bo nie”, lecz z wyjaśnieniem swojego stosunku do zięcia. Bardziej nie lubi go dlatego, że jest zięciem, który zabrał mu córkę daleko w świat, niż dlatego, że jest wampirem, choć o tym też wspominasz. Ja jednak mam wrażenie, że w każdym chłopaku, nawet Newtonie, którego wspomina jako alternatywę dla Belli znalazłby coś, co mu przeszkadza. Sue jak Sue, nadal mi się podoba. Nie jest taką matroną od siedmiu boleści. Jest równą babką, którą aż chce się lubić. Ciekawi mnie nowo postać – Amanda – Sherlock Holmes w damskiej skórze. ^^ Śledzi życie osobiste szefa, czyżby nie miała swojego?! :) Tak, wiem – małomiasteczkowość, plotkarstwo, itp., ale ciekawi mnie, czy czasem się nie zadurzyła w swoim szefie. :) Charles to przecież atrakcyjny facet w nadal atrakcyjnym wieku. Jest świetna, mam nadzieję, że będzie się epizodycznie pojawiać, szkoda by było nie wykorzystać dobrze zarysowanej postaci. Powiedziałam na wstępie, że MwK czyta się przyjemnie. Dodam jeszcze, że jest lekko i nie mam tu na myśli, że przez to prosto, bo choć historia jest nieskomplikowana i nie wymaga nie wiadomo jakich pokładów wiedzy i zaangażowania, to jednak nie mogłaby być napisana przez każdego. To właśnie w Twoim wydaniu, z Twoimi pomysłami na akcję i z Twoim dowcipem, który mam wrażenie wyrabia się po tłumaczeniu Midnight Disire (Twój humor już wcześniej był świetny, napisałaś bardzo dobre parodie, ale w MD są specyficzne porównania i jakiś ich wpływ widzę w tym opowiadaniu, co jest rzeczą na plus, nie na minus), życie Charliego zyskało nowy wymiar. Tak – powołałaś tę statyczną u Pani M. postać do życia. I kto mi teraz powie, że Twilight jest zły? Ja uważam, że dzięki dziurom, lukom i niedokończonym historiom Twilight jest znakomitym tekstem, który można wykorzystać jako narzędzie i szkolić swój warsztat.
Thin, do dzieła – Pernix jest spragniona dalszych losów Swana i ma nadzieję, że nie skończy się tak jak w Synie na sześciu rozdziałach. Chętnie zobaczę przynajmniej dziesięć odsłon. Im więcej, tym lepiej. Koniec komentarza na dzień: 16 lis 2009. Mam nadzieję, że jak będę miała możliwość jego wklejenia na forum, będzie na mnie czekała następna porcja o losach tego czterdziestopięciolatka. :)
17. 11 Mam możliwość krótkiego połączenia z netem za pomocą komórki, a że komentarz był już gotowy, to wklejam i pozdrawiam wszystkich Wink Największy chaos ogarnięty, więc nie jest źle. Wink
P.S. Regularna sieć od 3 grudnia :(


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
k8ella
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova

PostWysłany: Wto 22:40, 17 Lis 2009 Powrót do góry

Thin... Zbieram się już od tygodnia, żeby zostawić tu swój ślad, ale wciąż brak mi odwagi. No cóż, raz kozie śmierć. Shocked Zacznę z grubej rury. Jesteś mistrzynią opisywania rzeczy zupełnie normalnych w sposób nietuzinkowy. Prosty, a zarazem wyrafinowany. Czytając MOK, mam wrażenie, że jesteś tym czterdziestopięcio- letnim Charliem. Ktoś wcześniej napisał, że to niezła gimnastyka dla wyobraźni. Ja nazwałabym to raczej przekonaniem...
Jesteś pewna tego, co piszesz i w jaki sposób to robisz. Udowadniasz to nawet, sprostowując uwagi innych. Dojrzały z Ciebie autor, śmiem twierdzić (biorąc pod uwagę Twoje poprzednie zbrodnie literackie Rolling Eyes ) nie na podstawie tego jedynie tworu.
Podsumowując, cieszy mnie (i nie tylko, jak widać po ilości KK), że nie tylko wymyślne historyjki, ale zwykłe, codzienne życie może dostarczyć emocji i wzruszeń. Dziękuję, życząc weny...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez k8ella dnia Wto 22:56, 17 Lis 2009, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 21:36, 18 Lis 2009 Powrót do góry

Wybacz, że dopiero teraz przybyłam z komentarzem, ale naprawdę miałam strasznie dużo na głowie. Powiem tak, miałam paskudny dzień, jestem totalnie wymęczona psychicznie i poniekąd emocjonalnie, ale wystarczył rozdział Mężczyzny... i znowu uśmiecham się jak głupi do sera. Thin... to było boskie. Uwielbiam Twoje poczucie humoru, całkowicie trafia w moje upodobania. Zabiłaś mnie niektórymi momentami. Ten fartuszek ^^ Podobała mi się rozmowa z Sethem, nie wiem jak to zrobiłam, ale już zapałałam do niego sympatią. Sue to moja ulubienica już. Uwielbiam jej ironię, i to, że wszyscy się jej boją. Sam motyw z gotowaniem jest niesamowity, a pierogies - Laughing
Jednak najbardziej mnie ujęłaś subtelnością uczuć między Sue i Charliem. Opisałaś to tak uroczo, naprawdę jestem pod wrażeniem. Po spotkaniu w sklepie zaczęłam się uśmiechać w całkowicie niekontrolowany sposób. Jestem ogromnie ciekawa jak rozegrasz te sprawy między nimi.
Poza tym niezwykle mnie ujmuje sposób w jaki prezentujesz brak akceptacji Edwarda ze strony Charliego. Jego gdybania są bezcenne ^^ Zastanawiam się czy planujesz może jakieś odwiedziny tudzież spotkanie Cullenów i Charliego, jeśli nie to proszę, proszę zrób to dla mnie *robimaślaneoczy*
Twój styl to jest coś nad czym mogłabym się naprawdę długo rozwodzić, tak pięknie dopierasz słowa, wszystko idealnie pasuje. Nie dość, że budujesz niesamowity nastrój to całość czyta się tak leciutko, że to po prostu przyjemność wyższego stopnia.
Dziękuję Ci za niesamowity poprawienie mojego humoru nagle wszystkie moje siły wróciły i z ogromnym optymizmem idę pisać Kurtyzanę
Mam nadzieję, że udało mi się dokarmić Twoją wenę Wink
Pozdrawiam!
niobe


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Wto 19:02, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Do twoich opowiadań najtrudniej jest mi napisać komentarz - są po prostu nad wyraz wyróżniające się z tłumu i nie wystarczy tu byle co.
Dlatego też z góry przepraszam za nieskładność moich myśli, które to teraz przełożę w te miejsce.
Tekst jest najprzyjemniejszym, jaki ostatnio dane było mi czytać. Poczucie humoru, które umieściłaś w tym ficku jest przyjazne dla oka, niekarykaturalne na tyle, aby czuć się zniesmaczonym głupotą - jest po prostu inteligentne i naprawdę trafiające w gusta.
Filmowy Charlie jest twoim kanonem - i rzeczywiście nawiązuje on do filmowego wąsa, bo jego dowcipkowanie - niby zwykłe gadanie - jest jak najbardziej rozbawiające. Losy bohatera wydawać mogą się nudne - zaczynamy wspólnym gotowaniem w kuchni, później sobie biegamy, spotykamy wielkiego wilka (pospolita normalność w fandomie Twilight) jemy sobie lunch w pracy, napotykamy się na Sue, a te ostatnie wydarzenia dzieją się pod okiem ciekawskiej pracownicy - czy jest w tym coś ciekawego? Z pozoru nie, ale gdy dodamy twój kunszt pisarski i umiejętność w dowcipkowaniu, fick jest naprawdę fantastyczny.
Uwielbiam czytać Mężczyznę od kuchni, dlatego, że nie muszę się wysilać, jest on przyjemny i rozluźniający, poprawia mi humor, sprawia, że się uśmiecham, ale przede wszystkim mam do czynienia z naprawdę kanonicznym opowiadaniem - nie jest ono podpięte pod Twilight, a to jest dla mnie najważniejsze w dziejszym Perfect Wifowym świecie.

Z pozdrowieniami, wela.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Czw 0:30, 26 Lis 2009 Powrót do góry

. . . . . . . . .,`. . .`-----'..
. . . . . . . . . .,. . . . . .~ .`- .
. . . . . . . . . ,'. . . . . . . .o. .o__
. . . . . . . . _l. . . . . . . . . . . . (#)
. . . . . . . _. '`~-.. . . . . . . . . .,'
. . . . . . .,. .,.-~-.' -.,. . . ..'--~`
. . . . . . /. ./. . . . .}. .` -..,/
. . . . . /. ,'___. . : /. . . . . .
. . . . /'`-.l. . . `'-..'........ . .
. . . ;. . . . . . . . . . . . .)-.....
. . .l. . . . .' ---........-'. . . ,'
. . .',. . ,....... . . . . . . . . .,'
. . . .' ,/. . . . `,. . . . . . . ,'
. . . . .. . . . . .. . . .,.- '
. . . . . ',. . . . . ',-~'`. ;
. . . . . .l. . . . . ;. . . /__
. . . . . /. . . . . /__. . . . .)
. . . . . '-.. . . . . . .)

Misio dla thingrodiel za cudowny tekst. Jestem zakochana. Od zawsze byłam fanką Charliego, ale tego z filmu; do dziś mam przed oczami scenę ze strzelbą ("Bring him here!").
Prawda jest taka, że konstruktywne komentarze nie robią na nikim wrażenia, a misio na pewno będzie miłym prezentem. Już dzisiaj dostałaś ode mnie komentarz, tam też napisałam, co sądzę na temat mojego smęcenia i powtarzania się. Dlatego od teraz będę spinać tyłek jak mogę i postaram się o oryginalność.
Cóż, powiem szczerze, że śmiałam się na głos. Najbardziej rozbawił mnie fragment o Jacobie, który koniecznie chce mu coś pokazać w samym środku lasu... Poważnie, dawno się tak nie uśmiałam na jakimkolwiek fan ficku. Musze przyznać, słońce, że jesteś cudowna w parodiach. Niech sobie Rude wredne dziecię Badwarda gada co chce, ja kocham Twoje wypociny w obydwu wcieleniach i będę kochać forewer.

Na następny raz obiecuję wierszyk zamiast komentarza. Trzymaj mnie za słowo :D


Z uściskami -
Suszak.


PS: Przez ten komplecik śmiesznie wygląda mój post pod postem weli :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Czw 0:31, 26 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Alsatian
Wilkołak



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko-Biała

PostWysłany: Nie 15:19, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Uwielbiam Charliego z Twojego opowiadania. Sue jest wspaniała. Z tym fartuszkiem to było świetne i jeszcze ta świnka Very Happy Rivers mnie wkurzyła, nie lubię tak wścibskich ludzi. Oj chętnie bym zjadła jedzonko od Charliego i Sue Laughing Jeszcze pytanie do Edwarda czy go nie obudził Smile no i radocha Belli ze względu na to, że ojciec się uczy gotować Laughing Spodobało mi się też to o tym, że Charliemu przydałby się pies, a tu wielki wilk obok niego biegnie Smile Leach mnie wkurza mogłaby odpuścić trochę, Seth wydawał się być zmęczony xD. Zawsze mi trudno dobrać słowa komentując Twoje opowiadania, ponieważ jest rewelacyjne i nie wystarczą byle jakie słowa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Athaya
Zły wampir



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście

PostWysłany: Nie 15:43, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Komentarzy całe mnóstwo, a gdzie nowa cześć? Tyle już czasu usycham za nowym chapikiem, a tu lipa :( Jak możesz mi to robić thin!

Rozdzialik drugi przeuroczy! Charlie i różowiutki fartuszek powalają w swoim zestawieniu na głowę! Podoba mi się to jak niezdarnie zaczyna się obracać w świecie kuchni i te przezabawne komentarze wrzucone pomiędzy kolejne chwile akcji Laughing Ten facet jest wprost bezbłędny! Najważniejsze jest, że mimo wszytko jest chętny zmianom i nie ucieka od nieznanego Wink
Przebieżka po lesie ze świadomością, że tam sobie truchtają takie urocze wilczki i na wszelki wypadek sprawują nad nim pieczę coby, żadne niepowołane kły nie wtopiły się w jego szyję *pokłada się ze śmiechu* Ale jego rozważania na temat nowej Belli są moim zdaniem zbyt krótkie, zbyt proste Rolling Eyes A może to część jakiegoś planu coby mózg zbyt wiele nie przyjmował do wiadomości? Oj no nie trzymaj mnie w niepewności!
Relacja z Sue... Nie wiem co tam dla nich planujesz, ale mam nadzieję, że będzie miło i zabawnie jak dotychczas. Nie powiem przyzwyczaiłam się do myśli o nich jako o parze. Sue to nieugięta kobieta i czego będzie chciała to dostanie!
Seth na studiach?! Ooo Jak fajnie, że wreszcie przestał być dzieciakiem! Dzięki ci za to przeogromne! *bije pokłony* Jakiś poważniejszy wątek w jego sprawie? Hmmm... *sugestywnie patrzy spod oka*
Rivers... Ehem... Dociekliwa, wścibska i jednocześnie wesoła osóbka. Oj z niej niezłe ziółko jak sądzę! Nie mogę się doczekać!!!

W-I-Ę-C-E-J!!!! *błaga na kolanach:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Athaya dnia Nie 15:44, 29 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Nie 16:18, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Czy jeśli napiszę, że trzeci odcinek jest w trakcie przepisywania, to uzbroicie się w cierpliwość? Przy czym proszę się tak od razu nie cieszyć, bo po przepisaniu thin będzie robiła poprawki, potem odda becie, a na końcu będzie poprawiała raz jeszcze.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Athaya
Zły wampir



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście

PostWysłany: Nie 17:20, 29 Lis 2009 Powrót do góry

thingrodiel napisał:
Czy jeśli napiszę, że trzeci odcinek jest w trakcie przepisywania, to uzbroicie się w cierpliwość? Przy czym proszę się tak od razu nie cieszyć, bo po przepisaniu thin będzie robiła poprawki, potem odda becie, a na końcu będzie poprawiała raz jeszcze.

Laughing Ale jest bliżej niż dalej Wink Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy bo bardzo polubiłam to opowiadanko :D Taka miła odskocznia od codzienności Wink Życzę powodzenia tobie, a nam sępikom całych pokładów cierpliwości Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Athaya dnia Nie 17:21, 29 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Olena
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Milicz

PostWysłany: Nie 23:30, 29 Lis 2009 Powrót do góry

thingrodiel napisał:
Czy jeśli napiszę, że trzeci odcinek jest w trakcie przepisywania, to uzbroicie się w cierpliwość? Przy czym proszę się tak od razu nie cieszyć, bo po przepisaniu thin będzie robiła poprawki, potem odda becie, a na końcu będzie poprawiała raz jeszcze.

Od dwóch tygodni zaglądam tu codziennie, żeby sprawdzić czy już jest, tak więc błaaaagam o litość nade mną i rzeszą Twoich fanów Padam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Pon 22:51, 30 Lis 2009 Powrót do góry

No już dobrze, dobrze. Naści kolejny kawałek radosnego pitolenia. ;-)

Jak zwykle krótko, ale to jedna z zasad, które przyjęłam względem tego tekstu.

Susz, ja cię trzymam za słowo z tym wierszykiem! Kleć, a dobrze i do rymu!



ODCINEK TRZECI


Charlie Swan jakieś dwadzieścia lat temu rozwiódł się z żoną. Całe Forks wiedziało, że Renee go porzuciła, zabrała małą córeczkę i czmychnęła z miasteczka. Od tego czasu policjant miewał randki, ale nigdy nic poważniejszego w jego życiu uczuciowym się nie wydarzyło. Szkoda. Był atrakcyjnym mężczyzną i atrakcyjności owej nie psuły ani wąsy, ani mrukliwy sposób bycia. Jedyne, co się faktycznie zmieniało, to kolejne stopnie - doczekał się w końcu funkcji i pensji komendanta. Nieco zbyt wcześnie, ale jego poprzednik po drugim zawale odszedł na wcześniejszą emeryturę. I tak żadnemu z policjantów nie przeszkadzał wiek nowego przełożonego, poza tym nie znaleziono lepszej kandydatury. Charlie Swan był miejscowy, kompetentny i nie pozwalał dzieciakom za bardzo podskakiwać. Nie można też o nim powiedzieć, że to karierowicz. Charlie sprawiał wrażenie, że całe jego życie zawodowe „tak wyszło”. Krótko mówiąc – swój chłop. Choć samotny i mrukliwy.
Nic poza tym nie było wiadomo, choć w zasadzie można powiedzieć wszystko, gdyż komendant Swan z niczym się nie krył. Najwyżej wyjątkowo oględnie i możliwie rzadko wyrażał się na temat swojego zięcia, ale to tyle jeśli chodzi o jego „tajemnice”.
Na swoim biurku trzymał fotografię Renee z malutką Bellą na rękach, a obok zdjęcie dorosłej córki w objęciach męża o prezencji wyrostka, z towarzyszącą im ciemnowłosą dziewczynką, o której Swan z czułością mówił, że to kuzynka któregoś z Cullenów, co zazwyczaj kończyło wszelkie pytania. Chyba że ktoś zauważył, że rysy twarzy dziewczynki stanowią wypadkową młodych. Wtedy komendant Swan musiał brnąć dalej w historyjkę o silnych genach biologicznej rodziny Edwarda. Na pytanie o podobieństwo do jego córki niezmiennie udawał zdziwienie („Naprawdę? Nie zauważyłem! Coś takiego!”).
Nagle Charlie oderwał wzrok od zdjęć i zauważył, że wszyscy go bacznie obserwują. I znacząco się uśmiechają. A najbardziej Rivers o twarzy aniołka i z zamiłowaniem do diabolicznych tatuaży. Kiedyś zobaczył jeden na jej ramieniu – jakieś upiorne rogate coś spoglądało na ludzi zielonymi oczyskami. Brr.
Charlie siorbnął gorącą kawę i postanowił niczym się nie przejmować. Szedł o zakład, że nie miał rozpiętego rozporka, a na twarzy na pewno nie zostały mu resztki pasty do zębów.
- Jak życie, panie komendancie? - zapytała zuchwale Rivers, kładąc raporty na biurku swojego szefa.
- Dobrze – odparł ostrożnie.
- Wszystko świetnie? Cieszę się – powiedziała, błyskając siekaczami niczym hiena, biorąca udział w reklamie pasty Colgate.
- Aha – mruknął Swan i zabrał się za znienawidzoną papierologię. Amanda jeszcze przez chwilę postała nad Swanem jak kat nad dobrą duszą, ale wyglądało na to, że ten nie zwraca na nią najmniejszej uwagi. Szurnęła więc i zaczęła się oddalać.
- Rivers! - usłyszała. Natychmiast odwróciła się i podbiegła do jego biurka z tym samym uśmiechem, ukazującym pełen garnitur zębów. Zgasł jednak, kiedy komendant się odezwał.
- Zerknijcie no sobie, jak żeście napisali słowo „krawężnik”.
Oddał jej raport do poprawki.

Dopiero Billy uświadomił mu, co się dzieje.
- Jak to się stało, że plotki dotarły do La Push, ale nie do twoich uszu? - zapytał, poprawiając się na wózku. Sięgnął po piwo. Charlie zastanowił się, czy Sue nie wypomni mu tego napoju, ale doszedł do wniosku, że nie będzie trząsł portkami przed kobietą. Nawet jeśli nosiła nazwisko Clearwater.
- Ponieważ nie mam czasu ani ochoty ich wysłuchiwać – odparł, kojąc uszy sykiem otwieranej puszki.
- Tą jednak powinieneś się zainteresować. Dotyczy ciebie...
- Nie po raz pierwszy ktoś o mnie gada. Ludziom to przejdzie.
- Oraz Sue – dokończył spokojnie Billy.
Uzbrojona w puszkę ręka Charliego zamarła przy jego ustach. Nie drgnąwszy nawet wywrócił ciemnymi oczyma na przyjaciela. W końcu odstawił piwo na stolik, gdzie pyszniła się miska z popcornem.
- Sue?
- Taa – potwierdził Black. - Krążą plotki, że dobrałeś się do wdowy po kumplu. Jak Sue się o tym dowie... Jak LEAH się o tym dowie, trafi ją szlag.
- Co to za brednie? - warknął Charlie, ale szybko się zmitygował. W końcu Billy tylko przekazał mu informację, nie rozpowszechniał bajek. - Kto to wymyślił? Baby?
- Zapewne. Sporo tu takich, które nie mają co robić. Choć wszystkich tylko ciekawość zżera, na co cię złapała Sue. Żadnej innej się to nie udało. - Billy wybuchnął śmiechem. Charlie zgromił go spojrzeniem. Przypomniała mu się wyszczerzona, dociekająca nie wiadomo czego Rivers. Stanleyówna wyjechała na studia, więc policjantka przejęła pałeczkę? Cholera, przyroda naprawdę nie znosiła próżni.
- Zabiję ją – mruknął. - Zakopię w ogródku.
- Kogo? Sue? - Billy wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.
- Nie, taką jedną plotkarę.
- Nie złość się – poradził mu przyjaciel. - Jak sam twierdzisz – to minie.
- Mam nadzieję. Inaczej Sue usmaży mój łeb, a nie kotleta.
- Nadal przychodzi cię niańczyć?
- Spędzamy razem czas, pomaga mi w gotowaniu – oświadczył Charlie z godnością. Ostatnio nawet się dowiedział, co to jest szczypta, a i inne tajemnicze hasła nie wprawiały go już w stan osłupienia. - A ja jej czasem coś w domu naprawiam. Choć Bogiem a prawdą trzeba jej będzie wymienić wszystkie uszczelki.
- Myślałem, że Seth się tym ostatnio zajmował.
- Ehe – bąknął Swan. - A ja musiałem poprawiać. A teraz cicho – dorzucił, ponieważ w telewizorze reklamy przestały kusić proszkami, a dziewczyny z piwem – dekoltami. - Zaczyna się.
Na ekranie pojawił się odziany w szary garnitur i przewiązany pod szyją pstrokatym krawatem komentator sportowy.

W pubie Amanda Rivers rozmawiała właśnie z tęgą barmanką. Ta przechyliła się nad wypolerowanym kontuarem, prezentując siedzącym obok klientom fascynującą głębię swego dekoltu.
- No sama pomyśl, Lola – powiedziała cicho Amanda. - Widziałam ich na ulicy. Facet do pracy przychodzi z jedzonkiem jak od żoneczki z gara. I unika rozmów. Coś się święci.
Barmanka zastanowiła się chwilę.
- Charlie w sumie nigdy nie był gadatliwy – zauważyła bez przekonania.
- Tak, ale teraz wyjątkowo nie chce z nikim o niczym rozmawiać. Mówię ci, ja czuję takie rzeczy – paplała Amanda, popijając słabe jasne piwo. Zmyślała, ile się dało, byle jej historia nabrała pozorów prawdopodobieństwa. Nie znosiła, gdy ktoś ją przyłapywał na dziurawych historiach. - I jakiś taki porządniejszy się zrobił. I rozmarzony też chodzi...
Lola wymownie zerknęła na kufel policjantki, pytając w ten sposób, czy jej dolać, na co Rivers skinęła z ochotą. Obie kobiety zajęły się analizą życia uczuciowego komendanta, co jakiś czas dopowiadając sobie mniej lub bardziej wyimaginowane spostrzeżenia.

Charlie nie mógł się powstrzymać od uśmiechu, ilekroć patrzył na Sue zagniatającą ciasto na szarlotkę. Przypominały mu się plotki Amandy Rivers (tak, był przekonany, że to ona je rozsiewała) oraz reszty mieszkańców miasteczka. On i Sue? Nigdy w życiu! Fakt, niebrzydka z niej była kobieta. Nawet z odrastającymi po ścięciu włosami i w zbyt szerokiej bluzie. Miała ciepły, ładny odcień skóry. Przyjemnie popatrzeć, ale nic poza tym.
- Możesz przestać mi się przyglądać? - zapytała rozdrażniona. - Zrób herbatę.
Nastawił czajnik i nadal obserwował ją kątem oka.
- Gadają o nas – powiedział w końcu.
- No i co z tego?
- Nic, tak tylko mówię. - Wzruszył ramionami.
- Nie sądziłam, że interesujesz się bajaniem starych bab – zauważyła cierpko Indianka.
- Młodych bab – odparł. - Plotkę puściła w obieg moja podwładna. Dostanie za to słownikiem ortograficznym po głowie, obiecuję.
Sue przestała zagniatać ciasto i zaczęła formować je na blasze.
- Czemu akurat słownikiem? - zapytała zdumiona, nie odrywając wzroku od roboty.
- Bo jej go podarowałem – burknął. - Słowo daję, dziewczyna nie wie, dlaczego Word podkreśla jej wyrazy na czerwono.
- Daj jej spokój, Charlie. Niech sobie gada. Widocznie jest samotna.
- A ty? - spytał cicho.
- Ja? Żartujesz? Mam Setha i Leę!
- Tak, ale czy czujesz się samotna?
- Jak widzisz, nie mielę ozorem o innych. To chyba coś znaczy? - odparła marszcząc brwi.
Zagwizdał czajnik. Kiedy Sue myła ręce, Charlie przygotował napój. Wytarłszy dłonie, kobieta sięgnęła po kubek w tym samym momencie, w którym zrobił to Charlie, by jej go podać. Natrafiła na palce mężczyzny i cofnęła rękę. Charlie wytrzeszczył oczy.
- Ależ ty masz zimne ręce! - zawołał. Chwycił jej obie dłonie i zaczął rozcierać. - Nie mówiłaś, że marzniesz.
- Bo nie marznę. To tylko złe krążenie.
Charlie rozcierał jej palce swoimi dużymi, ciepłymi dłońmi. Uniósł je do ust i chuchnął, ogrzewając własnym oddechem. Sue poddała się tym zabiegom z przyjemnością. Przypomniała sobie, jak robił to Harry, choć on zabierał się za to inaczej, jego ruchy były znacznie szybsze. Natomiast Charlie się nie spieszył. Powoli masował jej skórę i patrzył na dłonie, jakby oczekiwał wypisanej na nich wiadomości „już ciepłe”. Był skupiony i delikatny, choć ręce miał dosyć szorstkie. Gdzie on sobie narobił takich odcisków? Może na strzelnicy. Broń palna to nie pluszowy miś.
Wysunęła dłonie z jego rąk.
- Dziękuję – powiedziała. Usiadła przy stole i zajęła się herbatą. Po chwili flanelowa koszula komendanta znalazła się w zasięgu jej wzroku. Usiadł naprzeciwko niej, wbijając wzrok w stół. Milczeli jakiś czas, jakby onieśmieleni jakąś krępującą sytuacją. Charlie wreszcie odchrząknął, ale nie odwrócił wzroku od ciemnego blatu.
- Jak tam Seth? - zapytał, by przerwać ciszę. - Uczy się?
- Twierdzi, że tak. Niedługo będzie sesja, wtedy wszystko wyjdzie w praniu. Leah za to dostała szału i patroluje jak opętana.
- Wykończy się.
- Mnie to mówisz? Muszę pogadać z Samem. Niech ją trochę odciąży. Chociaż on pewnie też chodzi po lesie. Mogliby się wymieniać dyżurami, skoro tak strasznie chcą się poświęcać.
- Jacob wspominał o rozłamie, ale nie zagłębiał się w temat – przypomniał sobie Swan.
- Taaa... - westchnęła Sue. - Ale to nie znaczy, że nie mogą ze sobą współpracować. Tylko że ja Lei z zapytaniem do Uleyów nie wyślę. Rozniosłaby mi dom, gdybym o tym wspomniała, a ja cenię swoje naczynia.
- Ma dziewczyna charakterek – uśmiechnął się Charlie.
- Ma.
Znów zapadła cisza, ale ta już ich nie krępowała. Skończyli herbatę i wrócili do przygotowywania szarlotki. Kiedy się piekła, zapach rozpełzł po całej kuchni, bezlitośnie atakując nozdrza i drażniąc spragnione deseru podniebienie.
- A można to samo zrobić z jagodami? - zapytał komendant, wpatrując się w szybkę piekarnika niczym Galahad w odnalezionego cudem Graala.
- Z jagodami to trochę inaczej, bo ciasto od nich surowieje, trzeba je wcześniej sparzyć. Pokażę ci następnym razem – obiecała, sprzątając z szafki mąkę, cukier i wszystkie inne składniki, które usiłujący jej pomóc Charlie rozsypał, gdzie się dało.
- Dobra. Ale u ciebie. Przy okazji pogrzebię ci w kranie.
- Seth w nim grzebał przed wyjazdem.
- Właśnie dlatego teraz ja tam zajrzę – mruknął Swan. Kobieta zdawała się tego nie słyszeć.

Amanda Rivers niemal się udławiła pączkiem, kiedy zobaczyła, jak jej szef zajada w pracy ciasto.
Razem ze swoim kolegą, posterunkowym Jonathsonem, wymienili znaczące spojrzenia. Ciasto. Ulubiony deser komendanta. Na pewno tego sam nie upiekł. Nie mógł też kupić. W barze nie mieli nigdy szarlotki, a ciastem z jabłkami ze sklepu komendant Swan ostentacyjnie gardził.
Upiekł placka, owszem, a przynajmniej miał w jego tworzeniu spory udział (głównie poglądowy). Ale tego ani Amanda Rivers, ani Richard Jonathson nigdy by się nie domyślili. A pytać nie śmieli.


c.d.n.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Wto 21:30, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Pon 23:16, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Obiecany sonet Do thinny

W tym odcinku, moja droga, może i mniej śmiechu,
lecz w serduszku moim suchym cieplej się zrobiło,
gdy o Charliem pomyślawszy, biedne się skiśliło
Bo skubaniec sercem młody mimo swego wieku.

Taka słodka jest z nich parka, on i Sue Clearwater
Nie przesadzasz - no i romans typowy to nie jest,
Bo Czytelnik czuje chemię, widzi też czuły gest.
Tu już rymu nie znalazłam, niech będzie chociaż rytm.

Martwi mnie jedynie Sue problem z krążeniem,
Boję się, że to coś znaczy - coś złego, znaczy się
Boję się, że suche serce złamiesz zakończeniem.

Mogę tylko liczyć na Twą wyobraźnię,
którą kocham i ubóstwiam, ufam Ci więc szczerze.
Z tym wierszykiem, liczę, pisać będzie raźniej.

Z uściskami -
Suszak.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Pon 23:30, 30 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 23:25, 30 Lis 2009 Powrót do góry

O, jaki Andrzejkowy prezent! Very Happy
Powtórzę - uwielbiam to opowiadanie.
Muszę na początku się z tobą nie zgodzić - wąsy dodają atrakcyjności. Wink Zwłaszcza Charliemu.
Thin - po prostu humor na wysokim poziomie.
Ulubione :
Cytat:
jakieś upiorne rogate coś spoglądało na ludzi zielonymi oczyskami.

Laughing Laughing Laughing
Cytat:
przyroda naprawdę nie znosiła próżni.

Cudne.
Cytat:
Ostatnio nawet się dowiedział, co to jest szczypta

I jak tu się nie śmiać.
Cytat:
Dostanie za to słownikiem ortograficznym po głowie, obiecuję.

Ubóstwiam Charliego.
Cytat:
Przy okazji pogrzebię ci w kranie.

Jak romantycznie Laughing

Uwielbiam twój styl. Lekki i uroczy.Podoba mi się tu konwencja krótkich "shotów'. Takie to... filmowe. A nawet - serialowe. Byłby z tego świetny scenariusz, choć może zabrakłoby wtedy twoich świetnych, dowcipnych opisów.
Wybacz taką wątpliwość - czy ciasto na prawdę może "surowieć"?
Zastanawiam się, kiedy zrobi się "poważniej". A może ta ich miłość też będzie taka "na wesoło"?
Mimo, że jest to narracje trzecioosobowa - ona jednak nosi cechy myślenia Charliego. I to też bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam, Dzwoneczek
EDIT : super wierszyk!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pon 23:26, 30 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Pon 23:36, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Dzwoneczek napisał:
Wybacz taką wątpliwość - czy ciasto na prawdę może "surowieć"?

Okazuje się, że tak. To ta sytuacja, kiedy pieczesz ciacho, na wierzchu elegancko upieczone, a w środku, wokół owoców surowe jak sam diabeł. Konsultowałam to z betą moją kochaną, to ona mnie uświadomiła, za co jej dank serdeczny składam.

Susz... brak mi słów! Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Pon 23:39, 30 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 23:50, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Dzwoneczek, może. A zakalec? Włóż ciepłe ciasto z piekarnika do szczelnej folii, duża szansa, że zaparuje i "zsurowieje". Sok z jagód może mieć podobne działanie - szczególnie, jeśli owoce opadną na dno blaszki.

Ot i tyle, jeśli chodzi o stronę kulinarną. O serce Sue bym się nie martwiła. Od urodzenia mam lodowate ręce i wadę zastawki - z takową wiele kobiet żyje, rodzi dzieci i dożywa późnej starości. Wyższość płci pięknej. Jesteśmy na takowe przypadłości odporniejsze. To nie mit, że kobieta przechodzi zawał i traktuje go jako gorszy dzień i na badaniach okazuje się, że przeszła coś dużo poważniejszego od osłabienia.

Charlie to taki fajny facet. Rzekłabym, że przypomina mi mojego własnego miejscami, ale mój to i w kuchni sobie radzi. Nie pytajcie, gdzie takich produkują, bo nie wiem. Wink A swoją szosą, panowie podobno plotkują gorzej od pań i nie raz widziałam to na własne oczy, więc miasteczko ma pole do popisu. Stanowczo.

I jeszcze na deser Leah - złośnica i wierszyk suszkowy. Mniam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:34, 01 Gru 2009 Powrót do góry

No, zakalec to ja znam. Bo miałam z takowym "bliskie spotkania". Ale nie znałam określenia "surowieć'. Bo myślałam, ze surowe ciasto nie może stać się jeszcze bardziej surowe. Co najwyżej, niedopieczone. Ale pozostaje mi w to uwierzyć. I wzbogacić swój słownik. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Wto 0:34, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Athaya
Zły wampir



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście

PostWysłany: Wto 9:44, 01 Gru 2009 Powrót do góry

Jeśli się nie chce, żeby powstał zakale czy surowizna to trzeba obsypać dane bakalie mąką i modlić, się, żeby coś to dało (bo nie zawsze to pomaga). Zleży od rodzaju ciasta i ciężkości danych owoców :)
Komentarz później bo teraz czasu nie mam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Wto 19:54, 01 Gru 2009 Powrót do góry

Ja jestem ofiarą zakalca i nieco zraziłam się do wypiekania czegokolwiek , chyba to rodzinne bo moja mama jak chodzi o pieczenie to na widok form do ciasta dostaje szału. Może do wypiekania trzeba dojrzeć a ja nie mam dwójki dzieci wilkołaków które zjadają porcje normalnie przeznaczone dla kilkuosobowej rodziny ;p Wracając do komentowania odcinka , po prostu chciałabym takiego kochanego ojca . Charlie o nic nie pyta tylko przyjmuje rzeczywistość taką jaką jest , najzabawniejsze w tym wszystkim jest jednak to , że oprócz tego magicznego świata , życie płynie dalej. Podobał mi się ten bądź co bądź intymny moment ogrzewania rąk Sue , doszło do kontaktu i mimo ,że postacie nie są jeszcze tego świadome - właściwie coś się święci. Jestem prawdziwie oczarowana tym opowiadaniem , czyta się płynnie i szybko, niestety po chwili pojawia się pytanie " I to już koniec? " ( :


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin