FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Uwikłani [Z +18] 02.06.2010 22/22 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 14:44, 02 Cze 2010 Powrót do góry

Potrzebowałam tylko jednego komentarza, żeby dać Wam resztę.

UWIKŁANI

EPILOG

Chemia od ostatniego spojrzenia

Let me fly away with you
For my love is like the wind,
and wild is the wind
Wild is the wind

You touch me, I hear the sound of mandolins
You kiss me
With your kiss my life begins
You're spring to me, all things to me
Don't you know you're life, itself!

Like the leaf clings to the tree,
Oh, my darling, cling to me
For we're like creatures in the wind,
and wild is the wind

Barbra Streisand - Wild Is The Wind


Otworzył oczy, odruchowo przecierając twarz dłońmi. W pierwszej chwili nie widział wyraźnie, ale wychwycił metaliczny zapach krwi, a potem dostrzegł Setha, który klęczał pod strumieniem wody w przemoczonych ciuchach i na bosaka.
- Jesteś - jęknął Embry.
- Wyszedłem tylko po rzeczy na śniadanie - szepnął i zagryzł dolną wargę. - Nie chciałem... Przeraziłem się, gdy upadłeś. - Wyciągnął ręce w kierunku mężczyzny i opuszkami palców przeciągnął po zakrwawionym policzku. W pierwszym odruchu Call chciał go odepchnąć, ale na to było już za późno, więc przesunął się jedynie w stronę prysznica, i na chwilę woda zbierająca się na dnie brodzika nabrała różowej barwy. Usłyszał, że chłopak zdejmuje koszulę i spodnie, ale nie odważył się spojrzeć, dopóki nie poczuł, jak szczupłe ciało przywiera ciasno do jego pleców. W tym geście zawierała się czułość, oddanie i najwyraźniej również wybaczenie.
- Myślałem, że straciłem cię na zawsze - stwierdził, odchylając się do tyłu.
- Gdybyś nie był zmiennokształtnym... - Seth wzdrygnął się i skulił.
- Już nie krwawię, nawet nie boli - powiedział i oparł dłonie na rękach nastolatka. - Wszystkiego najlepszego - dodał z uśmiechem.
- Nie zmieniaj tematu i tak później zadzwonię do Carlisle'a - oznajmił tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- A co masz zamiar robić teraz? - spytał Embry.
- Umyć ci plecy, zjeść śniadanie i świętować. - Sięgnął po mydło i gąbkę. - Jeśli pozwolisz.
- Zawsze.
Pijawka patrzyła na mężczyzn, przycupnąwszy na brzegu umywalki. Jej jasnożółte oczy wydawały się widzieć dużo dalej i więcej, niż można było przypuszczać. Zastrzygła postrzępionym uchem, mrużąc powieki. Spadające na przeszkloną ścianę kabiny kropelki wody spływały po gładkiej powierzchni w fascynujący, przyciągający kocią uwagę sposób. Kiedy o szkło gwałtownie uderzyły pośladki, a potem dłonie drugiego mężczyzny, kotka prychnęła, uciekając z łazienki.
- Chyba przestraszyliśmy twoją pupilkę - szepnął Seth.
- Wybaczy nam. - Cichy śmiech Embry'ego zmienił się w jęk.
----------------------------------------------------------------------

I coś specjalnego, powiedzmy dla chętnych:

[link widoczny dla zalogowanych]


Nie piszę słowa koniec, bo nie jestem jeszcze pewna, że faktycznie to wszystko. Kołaczą mi się po głowie dwie miniatury do Uwikłanych. Muszę to przemyśleć. W każdym razie Wy sobie wszytko przeczytajcie, ewentualnie skomentujcie, a ja przygotuję wielki odautorski komentarz, który się Wam należy.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Czw 9:32, 03 Cze 2010 Powrót do góry

Uspokajająca końcówka. A dodatek całkowicie zabawny. Tak, niech panowie znają kocią łaskę! Laughing
Swoją szosą to miło, że kot akceptuje, że teraz ma pod swym nadzorem dwoje zakochanych w sobie ludzi. Co znaczy, że jedyne dotąd ręce przeznaczone do głaskania będą czasem zajęte głaskaniem kogoś innego. Ale spójrzmy na to z szerszej perspektywy - druga para rąk doszła, więc kotu źle nie będzie. :D
Urocza ta końcówka, odprężająca. Ale ja chciałabym jeszcze jakieś dopełnienie wątku Lei i Sue. Tak więc... mini spin off? Nie zostawiaj tego tak! :)
j.t.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Czw 9:34, 03 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 11:56, 03 Cze 2010 Powrót do góry

Na początku chciałam wyrazić swój żal, że to już koniec. Choć takie zakończenie zdecydowanie przewyższyło moje oczekiwania. Ale po kolei. Rozdział 20 był zdumiewający. Przecudnie przedstawiłaś reakcje ludzi na odrzucenie. Jak często się zdarza, że zakochani oddalają od siebie z trywialnego powodu, a potem już nie ma powrotu. Bo Embry wyjechał chcąc, żeby Seth go odnalazł, więc jak w taki wypadku mógł sam wrócić? Jego zachowanie pokazało tylko jak był uparty i w gruncie rzeczy trochę dziecinny. Wiadomo, że słowa wypowiedziane przez Setha go zraniły, ale decyzja o ucieczce i to bez słowa, była tylko pokazaniem jego tchórzostwa. Sama będąc na jego miejscu pewnie bym się zachowała podobnie, miałabym gdzieś w głębi umysłu świadomość, że ponowna rozmowa znowu może skończyć się odrzuceniem, jednak mimo to muszę stwierdzić, że takie zachowanie jest głupie ^^ Z drugiej strony nie należało winić Setha, za to, że nie chciał odnaleźć Embry'ego, w końcu on go zostawił.
Właśnie za to najbardziej cenię "Uwikłanych" pokazujesz, że w cieniu wielkich uczuć zawsze stoi strach, który czasem może być większy i tylko od dwójki ludzi zależy co będzie dla nich ważniejsze i co ostatecznie zdecyduje o ich byciu albo nie byciu razem. Nawet nie chcę sobie wyobrażać uczuć, które musieli odczuwać Twoi bohaterowie przy ponownym spotkaniu. Ślicznie przedstawiłaś w etapach ich rozmowę. Najpierw rozmawiali o ogólnych tematach po prostu ciesząc się ze swojej obecności. Bardzo mi się także podobał sposób w jaki mówiłaś o alkoholu ułatwiającym mówienie, jest to na pewno wielkie uproszczenie, z którego obaj panowie skorzystali. W zasadzie to decyzja Setha o nocnej wycieczce do Embry'ego bardzo mnie nie zdziwiła, tylko to mogło wyniknąć ze spotkania po tak długiej rozłące pomieszanej z dużą ilością alkoholu. Sam opis zbliżenia wyszedł Ci tak... uroczo ^^ Szczerze mówiąc to nie przepadam jakoś szczególnie za czytaniem opisu seksu między mężczyznami, lubię opowiadania o tematyce homoseksualnej przede wszystkim za emocje, które w sobie niosą, ale sam opis fizycznej miłości nie jest moim ulubionym momentem. Ty skupiłaś się na emocjach towarzyszącym bohaterom, na oczekiwaniu i olbrzymim pragnieniu. Co prawda nie zmieniłaś zbytnio mojego podejścia, ale bardzo mi się podobał ten opis. Właśnie ze względu na emocję i wyczucie, które zaprezentowaś.
Zaskoczyło mnie jednak zakończenie rozdziału. Przedstawiłaś tak realnie odejście Setha, że przestałam mieć nadzieję na szczęśliwe zakończenie. I zastanawiałam się potem, już po przeczytaniu całości, że gdyby spotkali się po dłuższym czasie tak właśnie mogło się to skończyć. Pokazałaś do czego może doprowadzić rozstanie bez żadnych wyjaśnień i późniejsze przypadkowe wpadnięcie na siebie. Pozostaje wiele niezamkniętych spraw, a tym samym uczuć, które mogą zostać szybko odgrzebane. Poranek wtedy może być pogrążony w wyrzutach sumienia i ciągle powracającą myślą "to był błąd". I szczerze się przestraszyłam po 20 rozdziale z czym zostawiasz moich ulubionych bohaterów. Embry'ego ocierającego się o śmierć i Setha, który jest nie wiadomo gdzie i który na pewno do końca życia żałowałby, że zostawił Embry'ego gdyby ten umarł. Co do tego rozdziału chciałam jeszcze dodać, że Pijawka jest przeurocza. Osobiście uwielbiam koty, a Tobie udało się w słowach uchwycić ich nieposkromioną naturę.
Epilog był czarujący. Zebrał w sobie tak wiele różnorodnych emocji. Jednak przede wszystkim odczułam ulgę bohaterów, że mają jeszcze szansę oraz na drugim miejscu wybaczenie. Zabawne jest to, że ludzie są skorzy do wybaczania, gdy myślą, że stracili tą druga osobę. Jednak takie zakończenie w pełni mnie satysfakcjonuje. Podobało mi się, że nie opisałaś dramatycznego upadku i walki o życie, a właśnie to co się stało później. Dużo zostawiłaś naszej wyobraźni co było chyba najlepszym zakończeniem. Pierwszy epilog zakończył całą historię w najwspanialszy sposób. Seth i Embry są razem, wszystko sobie wyjaśnili.
Jednak bardziej podobał mi się post epilog początkowo zabawny, ale pokazałaś w nim fatum ciążące nad zmiennokształtnymi. Mają w sobie dziką bestię, która może się obudzić w każdym momencie i właśnie przez ten fakt są naprawdę Uwikłani. Taka świadomość podkreśla, że szczęście nie może trwać wiecznie i przez cały czas. Jednak opisanie tego z perspektywy kota było wspaniałym pomysłem. I ostatnie zdanie bardzo mnie ujęło.
Szczerze mówiąc to mam ogromną nadzieję, że napiszesz jeszcze miniaturki, bo jestem bardzo ciekawa co z Leą i Jacobem oraz osobiście chciałabym ogromnie przeczytać ostatnią wymianę listów między Edwardem i Sethem ^^
Angles, chciałam Ci ogromnie podziękować za to opowiadanie. Za wszystkie emocje, które we mnie wzbudziłaś, a było ich bardzo dużo od radości aż po smutek i żal. Chciałam podziękować, za to, że Uwikłani zawsze, gdy miałam zły dzień, pozwalali mi się rozluźnić zapomnieć o cały otaczającym mnie świecie i pogrążyć się w wykreowanej przez Ciebie rzeczywistości. Dziękuję za wspaniałych bohaterów, którzy wzbudzili moją olbrzymią sympatię i przeze wszystkim za uczucia, którymi ich obdarzyłaś. Za przedstawienie naprawdę skomplikowanych relacji pomiędzy bohaterami. Za odmianę w jednostajnym belloedwardowym świecie. I za przede wszystkim za to, że tak wspaniale napisałaś to opowiadanie. Z każdym Twoim kolejnym dziełem jestem coraz bardziej pełna podziwu dla Twoich umiejętności.
Dziękuję za wspaniałe opowiadanie, do którego na pewno jeszcze powrócę i które na długo pozostanie w mojej pamięci.
Pozdrawiam
niobe


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Czw 23:13, 03 Cze 2010 Powrót do góry

Ciężko jest nam się rozstawać z czytanymi opowiadaniami. Ciężko jest poznać historię i wiedzieć, że nic już po niej nie będzie. Wiesz, przechodziłam przez to opowiadanie różnie, co oczywiście możesz sobie poczytać za komplement. Było trudno, smutno i niezrozumiale (tzn. jako czytelnik, nie potrafiłam zrozumieć = zaakceptować decyzji bohaterów), ale było też pięknie, łatwo i jak po maśle, kiedy to byłam zachwycona w stuprocentach. Ostatnio byłam troszkę zawiedziona, ale to nie znaczy, że rozdziały były złe. To historia potoczyła się nie tak, jakbym tego chciała, ale to już kwestia gustu i zamysłu autora.

Najpierw osobno o ostatnim rozdziale. W przedostatnim trudno było mi się pogodzić, że Jenn stała się tylko statystyką w opowiadaniu, pewną przygodą. Nie oczekiwałam, że będzie tak słodko i uroczo jak w Cynamonowym, ale sądziłam, że pojawiła się w ważniejszym celu, by zaspokoić pragnienia Setha, wypełnić pustkę i trwać przy jego boku. Odeszła, nie ma, nie będę płakać.
Odnalezienie Embry'ego nie było jakąś wielką niespodzianką, ale nie byłam do końca pewna, jak zakończysz historię tej postaci. Był na pewno niewiadomą. Bałam się, że pozwolisz mu się zapić, zaćpać lub zadupczyć, mówiąc dosłownie. Na szczęście wyciągnęłaś do niego rękę... Setha. Był to w pewnym stopniu uroczy rozdział. Pokazałaś, jak powoli dochodzą do pojednania. Szczerze mówiąc, zadziwił mnie dobór napojów i trunków. Słodka kawusia z mleczkiem jakoś nie przystawała mi do chłopaka, już bardziej widziałabym go z colą w ręku, a potem winko? To już zakrawa o czepialstwo, ale musisz mi wybaczyć. Wink Nie odmawiam w każdym razie mężczynom wina, broń boru. Dobrze, że chociaż później chłeptali piwko. Wink Co do ich pojednania w łóżku - to oczywiście najmniej inetersująca mnie część, ale muszę przyznać, że wszystko opisałaś estetycznie, obrazowo, lecz nie perwersyjnie. Nie siliłaś się przy tym na niepotrzebny humor, czy zbreźną gadkę - czego oczywiście nie oczekiwałam, wiem, że to nie w Twoim stylu. Przebrnęłam, choć jestem znana z tego, że nie lubię zaglądać do alkowy Panów. Laughing, więc możesz sobie to zapisać jako pewnego rodzaju osiągnięcie.
Ciekawym dodadkiem do całości był kot, który pojawiał się w znaczących momentach, jednak ostatnia scena zbiła mnie z tropu. Pomyślałam, co za bezsensowne zakończenie. Wielkie pojednanie i miłość, a potem śmierć przez poślizgnięcie się w brodziku. Embry, powinienieś zainwestować w antypoślizgowe kaczki jak moje lub chociaż matę! Na szczęście dałaś szybko epilog, bo gdybym to ja była thin, czyli osobą komentującą sam rozdział, nie dałabym Ci żyć za takie zakończenie. Osłodziłaś epilogiem, wytłumaczyłaś obronną ręką "zmartwychwstanie" swojego bohatera i chociaż tyle dostałam. :)

Lubisz jak jestem szczera, prawda? Wiem, że tak, Angie, Twoje opowiadanie zachywcało mnie i wzruszało, na pewno budziło wiele emocji. Niesamowicie podobało mi się w nim, że pojawiło się tyle ciekawych wątków i bohaterów, którzy dodawali wszystkiemu kolorytu, ale przyznam, że na koniec jestem trochę zawiedziona. Już nie tyle Leą, bo choć jej wątek jest nie do końca przejrzysty, postać zyskała dużo miejsca w utworze i ma światełko w tunelu (rezerwat, praca, chłopak). Nie wiemy, co stało się po przeczytaniu listu, ale nawet jeśli wybrała Alana, to dobrze dla niej, skoro czuje się z nim szczęśliwa. Martwi mnie porzucenie Jacoba, tzn takie zakończenie jego wątku. Wszyscy totalnie odwrócili się od niego. Został sam jak palec. Tu już nie chodzi nawet o żaden team, nie o to komu kibicuję w drodze do serca Lei, ale o przyjaźń. Niewykluczone, że po liście, Leah zareagowała, ale niepokazanie tego nam czytelnikom w oficjalnym zakończeniu (wiem, mówiłaś, że nie mówisz koniec tej historii, ale jadnak postawiłaś Z w temacie, czyli taki jest jej kształt i tak ją oceniam na dziś dzień z tym co widzę na ekranie) było błędem. Z pewnością zamierzonym zabiegiem, znam Cię na tyle, że nie zapomniałaś i nie pisałaś tego na kolanie, ale w moim mniemaniu ten niedosyt był niefair. :P

Bardzo podobał mi się natomiast epilog dla chętnych. Nie będę mówić o nim w komenatrzu, skoro nie ma go tutaj, ale był zaskakujący, nie do końca związany z opowiadaniem, a nawet - winnam powiedzieć bardzo luźno powiązany, ale przyjemny w odbiorze i ze świetnym cytatem.

Angie, dziękuję, że dostarczyłaś mi tyle wrażeń tym tekstem. Zawsze lubiłam sforę i wydawała mi się ciękawszą grupą, z której można wiele wykrzesać. Tobie z pewnością udało się wiele wykrzesać, ale też namieszać i uwikłać swoich bohaterów w nie do końca rozwikłane perypetie. Liczę jednak na te uzupełnienia miniaturami, bo to dla mnie za mało i czuję niedosyt. Nie mów pewnym kwestiom dobranoc. :)

Wiesz, że Ci kibicuję. P.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Pią 13:17, 04 Cze 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Alister
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Cze 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 9:16, 04 Cze 2010 Powrót do góry

Niesamowicie żałuję, że to już koniec Uwikłanych. Tak, wiem, wszystko ma swój początek i koniec, w Twoim przypadku był to świetny, absolutnie świetny początek i uroczy koniec.
Postacie, które wykreowałaś w opowiadaniu żyją. Może niektórzy nie do końca tak, jak sama to widzę, ale mają duszę - to jest właśnie najważniejsze. Każdy z członków sfory i mieszkańców rezerwatu otrzymał osobowość, wyraźnie ukazaną w Twoim opowiadaniu. A jaki to charakter - to już nie powinno przeszkadzać. Ważne, że jakikolwiek jest, nie lubię bezpłciowych postaci.
Zaakceptowałam Twoje spojrzenie na sforę i właśnie dzięki temu byłam w stanie w pełni cieszyć się tą historią, ba, bardzo inspirującą historią :)
Uwielbiam Setha w Twoich dziełach. Jest tak często pomijany, że kiedy czytam opowiadanie z nim w roli głównej staram się czerpać z niego jak najwięcej. Jest buntowniczy - to widać. Jego wilcza natura przejawia się w każdym zachowaniu. Jednocześnie ma w sobie coś delikatnego, coś co każe sądzić, że nie jest bezmyślnym, ogarniętym szałem hormonów nastolatkiem.
Zaakceptowałam również Embry'ego. Dzięki Twojej historii widzę, że jest drogą połówką Setha - jeśli Seth jest zbuntowany, to Embry jest ostoją spokoju. I na odwrót.
Leah ma w sobie coś niezwykle dzikiego - taką zawsze ją widziałam. To osoba z trudnym charakterem, nękają ja demony przeszłości i przyszłości. Ta kobieta - nie dziewczyna, się nie poddaje. Nawet ciężka sytuacja w domu, choroba matki, problemy młodszego brata nie są w stanie jej powstrzymać od spełniania swoich pragnień. Dałaś jej życie, które teraz ta kobieta powoli sobie układa.
Bardzo spodobała mi się postać Jacoba. Sam fakt wpojenia w półwampirzycę przełknęłam dość ciężko. Ty pokazałaś, że nie jest tak kolorowo. Został przywiązany siłą do młodej Nessie, widać, że cierpi, lecz fakt wpojenia nie pozwala mu tego pokazać. To tragiczna historia, naprawdę czuję ukłucie żalu, kiedy widzę Jacoba przy Nessie - on jest wilkiem, dzikim zwierzęciem, wpojenie jest dla niego kajdanami. Piękne były listy Jacoba do Lei, naprawdę chwytały za serce i choć częściowo pokazywały ogrom jego bezsilności i cierpienia.

Cieszyłam się tym opowiadaniem nie tylko dzięki rozbudowanej fabule, lecz głównie dzięki Twojemu stylowi pisania. Wiem, że gdyby nie to jak piszesz, nie miałabym takiej przyjemności z czytania. W takich momentach brak mi słów - po prostu to jest magiczne.

Twoja historia jest niezwykle inspirująca. Tak mało jest dłuższych, wielowątkowych opowiadań o sforze. Szkoda, bo jak widać ma wiele do zaoferowania.
Jeszcze raz - dziękuję za inspirację :) i życzę powodzenia w twórczości.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 13:48, 04 Cze 2010 Powrót do góry

Było Was więcej niż sądziłam:

Rathole, Thingrodiel, Mary Sue, Cornelie, Masquerade., Frill, Niobe, Pernix, Rudaa, Kirke, Dilena, Lilczur, Maya, Madam butterfly, Robaczek, Esterwafel, Ukos, Paramox22, Misty butterfly, Dzwoneczek, Kirike, Offca, Transfuzja., Suhak, Nellas, BajaBella, IlonaCullen, Alister

Wielki ukłon w Waszą stronę za komentarze, wsparcie i wiarę, że tekst ukończę. Wiem, że niektórzy przestali komentować, inni nigdy się nie odważyli, ale mam nadzieję, że może jeszcze wrócą?

Tekst ten bez wątpienia nie byłby taki, gdyby nie thin, która dzielnie go betowała. Trudniej by mi było również bez Pernix, bo dobrze jest móc czasem porozmawiać, poradzić się, a nawet pospierać. Choćby i o kawę z mlekiem i cukrem. I tym dwóm Paniom dziękuję szczególnie.

W trakcie pojawiały się pytania o wpojenie. W moim zamyśle wygląda to, jeśli chodzi o ten tekst, tak - zmiennokształtny musi chcieć się wpoić, żeby to się odbyło. Nie ma natomiast żadnego wyboru, jeśli chodzi o obiekt swoich emocji. Wpojenie jest więc czymś na kształt przymusu, na który trzeba podświadomie wyrazić zgodę. Dlatego Seth się nie wpoił [tym razem Wink], z tego powodu również Lei zostawiłam wolną rękę. Uznałam bowiem, że ktoś tak skrzywdzony przez ten stan nigdy nie zgodziłby się na doświadczenie go na własnej skórze. Jeśli zmiennokształtny chciał się wpoić naprawdę i był na to gotowy, nic mu nie grozi. Jest wprawdzie odrobinę opętany drugą osobą, ale nie ma w tym przesady. Z Jacobem sprawa ma się inaczej, ponieważ on nie chciał się wpoić - tylko dobrze zrozumcie, co mam na myśli - tylko chciał się wpoić, żeby nie zabić córeczki Belli. Ponieważ między Blackiem a Leą była miłość wynikająca z głębokiej przyjaźni, chłopak się zadręczał. Walczył, co tylko pogorszyło stan i doprowadziło go do momentu, w którym już nie jest sobą. Co będzie dalej? Mam nadzieję, że znajdę czas, żeby to opisać. Nie chcę nikogo zostawiać nienasyconego - w końcu to nie to opowiadanie.

Kanoniczne wpojenie rozumiem, ale nigdy go nie zaakceptuję. Podobnie jak tej przeklętej i wymuszonej wspólnej jaźni oraz gwałtownej przemiany bez niczego, co by ją zwiastowało. Stąd u mnie ten wilczy błysk w oczach i zdecydowanie inny charakter więzi między członkami jednego stada. Pozwalam im nie tyle na wymianę myśli, co bardziej uczuć i daję im prawo do pełnej prywatności. Wracając jednak do wpojenia, wiem, czemu ma to taką formę. To jest spełnienie marzeń każdej małej dziewczynki - wierny, lojalny, poddańczy, ale jednak męski partner, który będzie jasnowidzem, kochankiem, przyjacielem, hydraulikiem i obrońcą w jednym. Ja tego jednak nie kupuję. Tym bardziej, jeśli wpajamy w siebie dwie istoty z przeciwnej strony barykady. Mam nadzieję, że to odrobinę naświetliło sprawę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AngelsDream dnia Pią 13:49, 04 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pią 14:34, 04 Cze 2010 Powrót do góry

Zanim pójdę sobie do mojego tematu przeczytać komentarz od niobe, coś o czym zapomniałam, a na co zasłużyłaś:
Prestiżowa nargorda od Pernix za opowiadanie na wysokim poziomie, klasę i podjęcie niepopularnego wątku sfory. :)

Taadam!
Image


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alister
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Cze 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 14:38, 04 Cze 2010 Powrót do góry

Kanonicznego wpojenia nie mogę zdzierżyć. Po prostu nie pasuje mi tłumaczenie jak grom z jasnego nieba.
Twoja wizja wpojenia jest o wiele bardziej przystępna i zrozumiała, niż ta kanoniczna. I muszę się przyznać, że pasuje (przynajmniej w przypadku opowiadania o sforze, które właśnie spisuję) o wiele bardziej, niż proste tłumaczenie tego - jesteś zmiennokształtnym, więc Cię to dopadnie. Prędzej czy później. Dostawałam białej gorączki na myśl o wpojeniu Jacoba w Nessie - no jak zmiennokształtny może wpoić się w naturalnego wroga? No jak? Bezsens :> Ale wyjaśniłaś to bardzo przystępnie i naprawdę logicznie (o tak, logika jest najważniejsza). I znowu muszę to powtórzyć - właśnie dzięki temu wpojeniu Jake jest dla mnie postacią tragiczną, bo nie widzę dla niego żadnego ratunku.


Byłabym szczęśliwa, gdybyś na dobre się nie żegnała z tymi bohaterami. Zaglądam co tydzień do Twojej szuflady z nadzieją, że znajdę coś nowego ;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Nie 17:20, 06 Cze 2010 Powrót do góry

Jakoś wewnętrznie mnie mierzi piętno ostatniego komentarza. Chociaż wciąż mam nadzieję na te dwie miniaturki, o których wspominałaś i, o zgrozo, jakie to już nudne, kontynuację Nienasycenia, to gdzieś tam wewnętrznie czuję, że to się może już więcej nie powtórzyć. I to jest w sumie dobre wytłumaczenie, dlaczego od razu nie skomentowałam, gdy przeczytałam tuż po wstawieniu.

Widzisz, wydaje mi się, że powszechnie jest znana moja niechęć do szczęśliwych zakończeń. Rozumiem, że chciałaś dać tym postacią nutkę szczęścia, coś dobrego po tym, co ich podczas sagi i wielu ficków zostało odebrane. Miałam wrażenie, że bezpowrotnie, a Ty mi po raz kolejny pokazałaś, że nie ma się co smucić, bo zawsze jest szansa. Z dwójki bohaterów, którzy z zasady grali drugie skrzypce stworzyłaś postacie z krwi i kości. Udowodniłaś tym samym swoją wszechstronność. Po Nienasyceniu, które było naprawdę ciężkim, ale jakże pysznym, kawałkiem chleba zdecydowałaś się na lekki obyczaj z nutkami dramatyzmu, ale tego realnego, każdemu empirycznie znanego. Leah początkowo była dla mnie może i trochę w kontekście tego fandomu sztampowa, ale to była dokładnie ta Leah, którą ja tak kochałam. Twarda, z ciętym językiem, potrafiąca pokazać Samowi, gdzie jest jego miejsce. A potem? Nowa miłość, taniec, wyjazd? To wszystko bardzo ładne i o wiele bardziej realne, ale dla mnie miejsce tej dziewczyny jest w La Push. Niesamowicie trudno ocenia się postawę postaci, o której samemu się pisało. Moja wizja kontra Twoja wizja. Boję się przegrać.
Chociaż muszę przyznać, że Twój Seth jest przecudny. Kocham slashe, a to, co Ty robisz jest… jest… boru, nie mam po prostu słów. Ostatni rozdział jest mistrzostwem samym w sobie. Umiesz posługiwać się słowem i nie boisz się tego wykorzystać. Może przez ostatni rok zrobiłam się bardziej pruderyjna, ale jednak to dla mnie troszeczkę za dużo. Naprawdę doceniam to, co zrobiłaś, ale personalnie tu wymiękam. Przecież byłoby nudno, gdyby wszystkim się to samo podobało. Prawda?
Uwielbiam to, że u Ciebie każdy ma trochę miejsca. Nie rozpycha się łokciami, ale jest subtelnie wprowadzany, wręcz symbiotycznie (ojesu) związany z wątkami i mam wrażenie, że każde słowo, każda litera, której użyłaś została tam wstawiona z jakiegoś powodu. Ja już nie mam siły z polemizować z Twoimi tekstami. One po prostu istnieją. Przechodzę obok nich i chociaż nie potrafię minąć któregoś obojętnie, to uczę się akceptować Twoje rozwiązania. Wielokrotnie myślę sobie, że zrobiłabym to inaczej. Ale pora rozgraniczyć – to robi Żaneta, to robi Magda. Jeżeli na tym forum można by mówić o jakiejś elicie, to byłaby tylko i wyłącznie elita pisarska, na której szczycie stałabyś Ty. Boję się, że jeśli odejdziesz nie będzie już komu wieść prymu. Nie będzie już siły na walkę o dobre teksty. Nie będzie zmuszania się do napisania dobrego komentarza (co jak widać dzisiaj już sobie odpuściłam, ale z racji tego, o czym wspominałam na początku), bo nie będzie dla kogo. W kontekście dyskusji w Ogółem – jadę dzisiaj okropną prywatą, ale czuję, że po tym kawałku siebie, który zostawiłam w tym i nie tylko w tym temacie, mam do tego prawo. Po prostu pozostaje mi życzyć wszystkiego najlepszego zarówno Tobie jak i Twoim przyszłym tekstom. Wypaliłam się już całkowicie, mówiąc o Twoim boskim stylu, wkładaniu tony emocji w tekst… Nie chcę się powtarzać. Po prostu mówię bardzo głośne DZIĘ-KU-JĘ.

Leniwiec rudy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pią 0:41, 11 Cze 2010 Powrót do góry

Zebrałam się w końcu by napisać komentarz. Długo mi się zeszło, bo nie chciałam jeszcze kończyć przygody z Uwikłanymi. Przeczytałam rozdział od razu jak wstawiłaś, potem epilog i świetny post-epilog, i poczułam dziwną pustkę. Że jak to tak, nic więcej nie będzie, że niby Seth i Embry żyli dalej długo i szczęśliwie z Pijawką ocierającą się o ich nogi i mającą się na baczności, gdy przemieniają się w wielkie włochate bestie?
Zaskoczyłaś mnie zakończeniem. Na początku czułam pewien niedosyt, ale im częściej myślałam w jaki sposób skończyłaś to opowiadanie, tym bardziej się do tego przekonywałam. Przecież każdy czytelnik może wyobrazić sobie (tak, jak chce) ciąg dalszy. Nie zamknęłaś wszystkich furtek, zostawiłaś miejsce na własne „zakończenia”.
Pisałam niedawno Pernix przy okazji ostatniego rozdziału Lykainy, że chyba jednak lubię szczęśliwe zakończenia. W przypadku Uwikłanych zakończenie nie jest szczęśliwe lub nie, jest po prostu odarte ze wszystkich złudzeń lecz przesiąknięte wielkimi marzeniami. Jest po prostu prawdziwe, to tak, jak zdarza się w codziennym życiu. Coś się kończy, coś się zaczyna, a jeszcze coś tkwi w niemym marazmie.
Co do samego ostatniego rozdziału, jestem pod wrażeniem w jak subtelny i dobitny zarazem sposób opisałaś stosunek Setha i Embrego. Przychodzi mi na myśl tylko jedna rzecz, jeśli ktoś potrafi pisać o miłości, dobierze słowa tak by wzbudzały emocje a nie jedynie niesmak lub obrzydzenie. Dla mnie Seth i Embry po prostu darzyli się uczuciem, a ich intymne sceny były tylko pięknym finałem ich wzajemnej fascynacji, pożądania i (nie bójmy się użyć tego słowa) miłości. Angels, po raz pierwszy czytałam taką scenę w wydaniu męsko-męskim i powiem wprost, napisałaś ją w taki sposób, że nie sposób było w tym akcie nie poczuć ogromu emocji, uczucia, głębokich wrażeń, które aż wyzierały z bohaterów. Nieprawdopodobny autentyzm, ale i pewna subtelność (mimo wszystko) pozwoliły mi uwierzyć (choć nie miałam wątpliwości), że Seth i Embry są dla siebie przeznaczeni?, że warto walczyć o uczucie, które ich łączy? Że warto wierzyć, iż im się uda.
Późno już i chyba nadeszła pora by pożegnać się z bohaterami Uwikłanych. Robię to z wielką niechęcią, bo z każdym nowym rozdziałem zachłannie czytałam o ich losach, ale cóż… Poczekam na Twój następny tekst. Mam nadzieję, że bohaterowie z sagi jeszcze troszkę cię pociągają, a jeśli nie, też nic straconego, czekam zatem na coś autorskiego.
Pozdrawiam, BB.
I jeszcze jedno: dziękuję za cenne wskazówki bety i wenę jaką dają mi Twoje opowiadania.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 22:22, 25 Mar 2011 Powrót do góry

Uwikłani - kontynuacja: http://www.twilightseries.fora.pl/kacik-pisarza,47/uwiklani-leah-i-seth-1-2-nz-18,8169.html

Smacznego!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin