FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Uwikłani [Z +18] 02.06.2010 22/22 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 17:43, 19 Wrz 2009 Powrót do góry

Witam wszystkich we wstępie do mojego nowego tekstu. Uwikłani to coś nowego w polskim fandomie Zmierzchu - zapewniam. Jeśli ktoś boi się, że trafił na kolejne Nienasycenie, uspokajam. Tym razem serwuję Wam sforę z delikatnym OOC. Tekst nawiązuje do BD i całego kanonu. Niekiedy ośmieliłam się poprawić pomysły pani Meyer, a ponieważ kocham Setha, to już wiecie, kogo uwikłam, ale nie tylko jego. Dla Robasia postanowiłam stworzyć własną Leę.

Ograniczenie wiekowe wynika z poruszonej tematyki - przekleństwa, odrobina używek i szczypta seksu, a wszystko w mojej ulubionej oprawie plastycznych opisów i retrospekcji.

[link widoczny dla zalogowanych]

Kolejne piosenki będę dodawać wraz z rodziałami.

Betowała: Thingrodiel, której serdecznie dziękuję. :)

Proszę o komentarze i wszelkie uwagi. Zaczynamy.

Wszystkiego najlepszego dla Setha - dziś są jego urodziny!

Image

--------------------------------------------

UWIKŁANI

"Nie, ta sztuczka się nie uda... Jak można wytłumaczyć prawami chemii i fizyki tak ważny biologiczny fenomen, jakim jest pierwsza miłość"?

Albert Einstein


PROLOG

Just believe in destiny
Don't care what people say
Just follow your own way

Enigma - Return to innocence


- Ojcze, proszę - błagała ze łzami w oczach, klękając na brudnej ziemi. - Błagam! Nie możesz mi tego zrobić! Nie możesz! - Głos dziewczyny łamał się i drżał, ale mężczyzna pozostał niewzruszony. Jego twarz była ściągnięta i surowa, a brązowe oczy wydawały się bezdenne i puste. Kiedy się odezwał, powietrze wokół obojga zadrżało.
- Jesteś córką szamana i powinnaś znać swoje miejsce. - Odtrącił dłonie Kaliso* i spojrzał na nią z nieskrywanym rozczarowaniem. - Splamiłaś nie tylko swój, ale także mój honor. On zostanie wygnany, a ty...
- Nie! My nie zrobiliśmy nic złego! - łkała.
- To osądzi Rada. Uspokój się i przygotuj - odpowiedział i zostawił ją samą w namiocie, przywołując gestem swoje kuzynki, które miały przypilnować dziewczynę, aby nie ośmieliła się kolejny raz złamać prawa.

Kaliso zwinęła się w kłębek na posłaniu z futer i zaczęła bezgłośnie opłakiwać swój przyszły los. Przed upływem tygodnia miała zostać żoną człowieka, którego wybierze dla niej Starszyzna - zaczęła modlić się do Duchów o jedną, ostatnią, szansę na spotkanie z ukochanym. Nie zdążyła nawet poznać smaku jego ust, dotyku dłoni na swoich - zostali rozdzieleni, zanim naprawdę zdążyli być razem. Błagania dziewczyny dotarły do uszu Wilczycy, opiekującej się pobliskimi lasami. Z każdą myślą Kaliso i każdym szeptem Bayaka**, Wilczyca coraz mocniej wsłuchiwała się w ich pragnienia. Przesiąkała przez sens istnień - wnikała w dusze młodych zakochanych. Wreszcie tchnęła w oboje słodki sen o wolności, dając im wybór.

Bayak wyglądał imponująco - ogromny, czarny jak skrzydło kruka, basior o żółtych ślepiach i ostrych kłach. Obok niego stała jego wybranka, jego wadera - słodka, śnieżnobiała Kaliso. Kiedy on uniósł łeb i zaczął rzewną pieśń, ona dołączyła do niego. Wyli razem, opłakując wszystko, co zostało im bezpowrotnie odebrane, oddając jednocześnie hołd Duchom, które wirowały wokół, oczekując na decyzję pary. Samiec wystąpił do przodu, oglądając się na swoją towarzyszkę, która pisnęła cicho i zrobiła krok w stronę mgły, zza której nie było powrotu. Bayak miał tylko Kaliso i miłość - nie wahał się; przekroczył granicę, zgodnie z tym, co podpowiadało mu serce. Dziewczyna jednak nie znalazła w sobie tyle odwagi i pewności - cofnęła się, nim mgła zdołała ją pochwycić i, wciąż uwięziona w wilczej postaci, zaczęła uciekać w głąb lasu - byle dalej od szemrania Duchów i skowytu zdradzonego kochanka.

Następnego dnia Bayak już się nie obudził, a Kaliso wydawała się otępiała - jej oczy przygasły, a dziewczyna spokorniała. Stała się potulna, niemal obojętna. Robiła to, czego od niej oczekiwano. Przeprosiła ojca i całe Plemię, dziękując jednocześnie za okazaną łaskę. Przyszłego męża przywitała spokojnie i cicho, czym całkowicie urzekła starszego wojownika. Wydawało się, że wraz z ukochanym, coś umarło również w dziewczynie. Jednak w oczach jej pierworodnego zapłonęła dzikość godna samej Wilczycy. I po dziś dzień potomkowie Kaliso rodzą się wśród Quiletów - podatni na emocje, skorzy do poświęceń, wyczuleni na zdradę. Podobni do obojga rodziców. Z duchem równie silnym i nieposkromionym, co ich totem - wilk.


"(...) - Każdy z nas ma w sobie potwora. Każdy z nas czasem jest wilkiem. Każdy marzy o tym, żeby choć przez chwilę nim być. Wolnym i nieograniczonym żadnymi zasadami (...)".

Nienasycenie, Rozdział siedemnasty

*Kaliso - spolszczone Image, czyli quileckie określenie na kolor brązowy.
**Bayak - spolszczone Image, które oznacza kruka.


--------------------------------------------

UWIKŁANI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Dawno, dawno temu

Don't be afraid to be weak
Don't be too proud to be strong
Just look into your heart my friend
That will be the return to yourself
The return to innocence

Enigma - Return to innocence


1663

Na początku był ból. Wypełniał ciało Carlisle'a, nie zostawiając miejsca na nic innego - sprawiał, że świadomość mężczyzny dryfowała, uwięziona w najgorszym koszmarze. Potem zapadła kojąca ciemność. Kiedy Cullen wreszcie się obudził, czuł głód i wiedział, co może go zaspokoić. Zapamiętał smak wampirzej krwi na swoim języku. Potwór najpierw wciągnął go w mroczny zaułek, po czym łapczywie wpił się kłami w uprzednio odsłoniętą szyję. Na koniec jednak zawahał się i pozwolił kilku kroplom własnej krwi skapnąć między uchylone wargi blondyna. Nie został z nim - porzucił swoje nowonarodzone dziecko i odszedł, rozpływając się w grze świateł i cieni. To właśnie osamotnienie tuż po odzyskaniu świadomości pozwoliło Carlisle'owi na walkę z nowymi instynktami i pragnieniami. Zaszył się w jednym z opuszczonych budynków, tam przeczekał do wieczora i pod osłoną nocy wyszedł daleko poza obszar miasta - biegł, mimo palącego gardło bólu, by znaleźć się jak najdalej od ludzi. Nie chciał nikogo skrzywdzić i był w stanie poświęcić za to wszystko, co tylko mu zostało. Niestety słabł z każdą dobą, bo choć w ciele mężczyzny wciąż znajdowała się jego własna krew, to do pełnej przemiany potrzebował posiłku. Czyjejś śmierci - łagodnego metalicznego smaku w ustach, posoki spływającej gardłem do żołądka - morderstwa. Głęboka wiara i zakorzeniony wychowaniem szacunek do życia nie pozwalały Cullenowi na poddanie się pragnieniu. Do momentu, kiedy kilkaset metrów od kryjówki, którą sobie przygotował, nie przebiegły młode sarny, spłoszone atakiem pumy. Carlisle warknął i puścił się w pogoń instynktownie - myśli mężczyzny krążyły jedynie wokół ofiary - dopadł kota jednym susem i wbił kły w kark zwierzęcia, zanim to w ogóle zdążyło zauważyć, że coś mu zagraża. Łanie umknęły w gąszcz, a drapieżnik zwiotczał w uścisku wampira.

1936

Carlisle stał na środku polany - w równej odległości między nieprzytomnym wilkiem a trzema młodymi wampirzycami, czającymi się do skoku. Wyczuwał w zwierzęciu ludzki pierwiastek i choć zraniło go dotkliwie, nie mógł pozwolić go zabić, a to właśnie planowały trzy blade bestie.
- To nie twoja sprawa, odmieńcu! - syknęła blondynka.
- Zostaw go nam i zajmij się swoimi łosiami - dodała drobna dziewczyna o skośnych oczach, ale Cullen wciąż osłaniał samca, modląc się, żeby ten nie odzyskał świadomości i nie rzucił się na jego plecy. Rany wampirów goiły się szybko, ale mimo wszystko bolały i powodowały chwilowe osłabienie - w takim stanie nie obroniłby basiora. Zanim ostatnia kobieta zdążyła otworzyć usta, zza drzew wypadła cała sfora ogromnych wilków - okrążyły wampirzyce i z warkotem zaczęły szarpać zębami ich pozornie niezniszczalną skórę. Blondyn patrzył na to z mieszaniną zaintrygowania i smutku wynikającego z niechęci do zabijania. Przez chwilę pomyślał nawet, że oto przyszedł kres jego wędrówki, skoro wyraźnie wyczuwał obecność innych osobników za sobą, w głębi lasu, ale zanim zdążył dokończyć modlitwę, część stada przybrała ludzką postać - mężczyźni zdawali się nie krępować nagością, a Cullen wiedział, że jeśli okaże zdziwienie, obrazi Indian. Jeden z nich wyjął zapałki ze skórzanej sakiewki zawieszonej na szyi, inny ułożył stos z kilku gałęzi i po chwili zapłonęło ognisko, w które metodycznie wrzucali oderwane wcześniej zębami fragmenty bladych ciał. Carlisle zadrżał i cofnął się o kilka kroków. Nie chciał tego oglądać. Wiedział, że za jego plecami znajduje się już nie tylko młody i skłonny do brawury wilczek, ale również trzy starsze samce. Jednocześnie od strony ogniska zaczęli zbliżać się Indianie, których twarze nie wyrażały żadnych konkretnych emocji - odrzucający zapach sfory, zmieszany ze słodkawą wonią dymu, drażnił wrażliwe nozdrza wampira, ale starał się tego nie okazywać.
- Uratowałeś go, chociaż nie musiałeś, krwiopijco - odezwał się starszy mężczyzna, a zza pleców Cullena dobiegło skomlenie szczenięcia. - Dzielimy nasze myśli, jeśli tylko chcemy. Widzieliśmy, jak wypuściłeś łosia i to, jak zasłoniłeś Jacoba przed tamtymi, choć cię zaatakował. - Wskazał głową w kierunku ogniska, a potem popatrzył ponad ramieniem Carlisle'a na siedzącego ze zwieszoną głową brązowego samca.
- Nie piję ludzkiej krwi i staram się nie zabijać zwierząt. Wyczułem w waszym młodziku pierwiastek ludzki, ale nawet zwykłemu wilkowi starałbym się pomóc. Szczególnie, gdy ktoś chciałby się nad nim znęcać dla rozrywki. - Carlisle odważył się spojrzeć w oczy Indianina.
- Zaskakująca, ale godna podziwu dieta i zasady. Czy są inni, którym się to udało? - zadał pytanie.
- Moja rodzina i jeszcze jeden klan z Alaski - odpowiedział wampir.
- Rozumiem, krwiopijco, i doceniam szczerość. Mamy wobec ciebie dług, ale nie sądzę, żebyś potrzebował od nas ratunku czy wsparcia, więc zawrzyjmy pakt. Ty nie przekroczysz granic naszej ziemi, będziesz szanował naturę i nie tkniesz żadnego człowieka, a my pozwolimy ci tu egzystować w spokoju tak długo, jak uznasz to za stosowne. - Drugi mężczyzna skinął starszemu głową, po czym zmienił się w wilka i zniknął w gąszczu. Carlisle wiedział, że za jego plecami wciąż siedzi młody Jacob i dwa samce, trzeci najwyraźniej również się oddalił.
- Czy pakt obejmie też moją rodzinę? - Musiał wiedzieć.
- Czy twoja rodzina będzie respektowała zasady? - Padło pytanie.
- Ręczę za to - odparł zgodnie z prawdą.
- W takim razie pakt obejmie was wszystkich, jeśli tylko się zgadzasz, oczywiście.
- Zgadzam się... - Blondyn zawahał się wyraźnie.
- Ephraimie Black - przedstawił się Indianin i przyjrzał się dokładnie złotym oczom rozmówcy - wydawały się przepastnie głębokie.
- Carlisle Cullen - zrewanżował się wampir i wyciągnął rękę w stronę rozmówcy. Po chwili gest został odwzajemniony, a uścisk dłoni przypieczętował zawarcie przymierza.

1988

- Jestem w ciąży - rzuciła bez ogródek, patrząc kochankowi prosto w twarz. Mężczyzna zbladł i skrzywił się z obrzydzeniem.
- Żartujesz, prawda? - zapytał głosem ociekającym złością.
- Bynajmniej. Lekarz potwierdził, że to piąty tydzień - odparła, jakby nie zauważając jego reakcji.
- Kur** - zaklął szpetnie, pocierając dłonią twarz. - Co zamierzasz?
- Jeśli pytasz mnie, czy usunę ciążę, to mogę od razu powiedzieć, że to nie wchodzi w grę. Nie wymagam od ciebie niczego - ani rozstania z żoną, ani wielkiej miłości, ale... - Urwała.
- Tak? - Uspokoił się, gdy wyjaśniła, że nie oczekuje od niego, by opuścił Linnie, ale wciąż pozostawała sprawa tego, co dziecko mogło po nim odziedziczyć.
- Nie wiem, czy dam radę sama je wychować i myślę o... O adopcji - wykrztusiła w końcu.
- Nie zgadzam się - stwierdził ostro.
- Ale... Wolisz aborcję, tak? - dociekała, a w jej brązowych oczach pojawiły się łzy. Nienawidził siebie za to, że uległ chwili, skrzywdził dziewczynę i naraził własny honor. Kiedy dowie się o tym Starszyzna, nie będzie miał życia, a dowie się z pewnością.
- Nie. Nie o to mi chodzi. - Starał się powstrzymać drżenie głosu. - Chodzi o nasze zasady.
- Wasze, czyli indiańskie, tak? - Odchyliła głowę lekko w bok, jak zawsze, gdy nie była czegoś pewna.
- Owszem. Zaopiekuję się dzieckiem - zacisnął pięści - wraz z moją żoną.
- I ona się na to zgodzi? - Ella nie mogła uwierzyć w to, co słyszy.
- Nie ma wyboru - uciął Quil.
- Nie rozumiem. To nie ma sensu - załkała i cofnęła się o kilka kroków.
- Nie musisz. Po prostu pozwól mi na to i nie stwarzaj kolejnych, niepotrzebnych problemów. - Odwrócił się od niej i odszedł. Wbiegł między drzewa i pod ich osłoną pozwolił swoim emocjom wybuchnąć. Zmienił się w wilka i wyczuwając obecność części sfory, otworzył swój umysł. W odpowiedzi na myśli Ateary, rozległo się wycie - przenikliwe i przyprawiające o gęsią skórkę na całym ciele.

1992

Sześcioletnia Leah nie mogła już usiedzieć w miejscu. Wszystko było przygotowane - pokój, zabawki, książeczki z bajkami. Założyła swoją ulubioną szarą sukienkę, zaplotła włosy w dwa warkocze i, z pluszowym misiem w ręce, czekała na powrót taty. Miał przywieźć mamę i jej brata ze szpitala. Dziewczynka wprost drżała z przejęcia. Wiedziała, że Seth jest mały i trzeba się nim dobrze opiekować, a któż zrobi to lepiej, niż odpowiedzialna i czuła starsza siostra? Kiedy usłyszała podjeżdżający samochód i charakterystyczne kroki ojca, poderwała się z kanapy i podeszła pod drzwi. Przezornie odsunęła się na bok, gdy tata je otworzył. Posłała promienny uśmiech w stronę bladej, widocznie zmęczonej mamy i popatrzyła z uwielbieniem na zawiniątko w jej ramionach.
- Słoneczko, tęskniłam za tobą - powiedziała Sue. Harry wrócił do samochodu po rzeczy, gdy tymczasem jego żona usiadła na chwilę na ławeczce w korytarzu, odwracając noworodka w stronę córki. Leah wydawała się onieśmielona i zawstydzona, ale zbliżyła się cicho i ostrożnie do śpiącego chłopca.
- Kocham cię - szepnęła, wywołując ciepły uśmiech na twarzy kobiety.
- On ciebie też, na pewno. - Pani Clearwater nie miała wątpliwości. W tym momencie Seth otworzył oczy, ziewnął, a po chwili zakwilił cichutko.
- Oj, chyba ktoś jest głodny - zaśmiał się Harry, stawiając torby na podłodze. Zamknął drzwi za sobą i przytulił delikatnie żonę i córkę. - Na szczęście jesteśmy już w komplecie - dodał, a Leah pomyślała, że to najszczęśliwszy dzień w jej życiu.

--------------------------------------------

Rozdział Drugi

Rozdział Trzeci

Rozdział Czwarty

Rozdział Piąty

Rozdział Szósty

Rozdział Siódmy

Rozdział Ósmy

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 4 razy

Ostatnio zmieniony przez AngelsDream dnia Śro 14:45, 02 Cze 2010, w całości zmieniany 32 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Sob 18:07, 19 Wrz 2009 Powrót do góry

Nie lubię FF ze sforą. SMejer dobrze pisze, choć i nie aż tak wspaniale, stworzyła taki świat, w którym nie lubię się, powiedzmy, grzebać. Wolę opowiadania, które odbiegają od pierwowzorów, w którym wszyscy są ludźmi, którzy żyją w trochę innych realiach.

Nie dodałaś pierwszego rozdziału, a sam prolog. Postanowiłam przeczytać, chociaż byłam pewna, że nie będę czekać na kolejny rozdział. Jednak teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, iż będę. Przypomniał mi się Twój Ater - niedawno go przeczytałam, skomentowałam i, jeżeli przeczytałaś, wiesz, że nie przepadam za psami, ale urzekł, wręcz oczarował mnie Twój styl pisania i to spowodowało, że przeczytałam Ater nawet dwa razy. Piszesz naprawdę świetnie i to właśnie spowodowało, że gdy tylko zobaczę, że dodałaś drugi rozdział, od razu przeczytam.

Jak wspomniałam - dodałaś sam prolog, który zresztą przeczytałam dwa razy, i trudno jest tak dokładnie określić, o czym to będzie. Ciekawi mnie, co zrobiła Kaliso i co postanowiła Rada. Liczę, że dowiemy się tego w kolejnych rozdziałach.

I widzę, że poruszyłaś jeden ciekawy temat.
Dla mnie było chore, że inni ludzie wybierali dziewczynom mężów, których czasami one same nawet na oczy nie widziały. Tych innych ludzi nie obchodziło to, co one myślały i czy może już zakochały się w kimś innym. Swoimi głupimi tradycjami ranili takich jak Kaliso i Bayak. To trochę niesprawiedliwe, prawda?

Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci weny. Mam nadzieję, że z tym komentarzem przyjdzie do Ciebie i zacznie klaskać rzęsami, tańcząc przy tym na szczotce do kibla

Pozdrawiam i czekam na pierwszy rozdział, mam nadzieję, że dodasz go szybko,
Rathole.

Edit:
Boże, ja chyba ślepa jestem Shocked
Jednak dodałaś pierwszy rozdział. Idę, przeczytam i zaraz zrobię edit. Wink

Edit2:

Przeczytałam i teraz jestem pewna, że będę czekać na więcej.
Czasami niektóre FF powalają mnie na kolanach od pierwszych linijek tekstu, inne nie. Uwikłani z pewnością zaliczają się do tej pierwszej grupy. Wink

Sam FF bardzo fajnie się zaczyna, ciekawie. W pierwszym rozdziale były jakby cztery wydarzenia, każdy z przypisaną datą. Zgaduję, że będą one odgrywały jakąś kluczową rolę w całym FF? No, wiesz. Seth musiał się urodzić, Carlisle się przemienić, pakt musiał zostać zawarty... Tylko skąd dziecko Quila? I z kim? I czy dobrze zrozumiałam i czy on już ma żonę?

Tylko to:
Cytat:
- Owszem. Zaopiekuję się dzieckiem - zacisnął pięści - wraz z moją żoną.

Zacisnął powinno być z dużej. Żadnych kropek przed tym, żadnych kropek po tym. Po prostu Zacisnął Wink

Bym się z chęcią powtórzyła i posłodziła Ci trochę mówiąc, że masz niesamowity styl, ale przecież to wiesz nawet i bez moich zapewnień :D

Pozdrawiam, ponownie życzę Ci weny, tak samo tłustą jaką życzyła Ci Thin,
Rathole


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Sob 18:27, 19 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Sob 18:17, 19 Wrz 2009 Powrót do góry

Wszystkiego najlepszego, Seth!

O tak, tego typu teksty są rzadkością w tym fandomie. Nie tyle chodzi mi o wikłanie takich osób w związek, ile pisanie o innych postaciach, niż Ed, Bella i Jake. *wstydzi się, bo sama o nich pisze*

Ad rem!

Jak wiesz przebeciłam dziś jeszcze to i owo i ośmielam się stwierdzić, że Badward nie ma bladego pojęcia o bad&trauma. Wytchnieniem są dla mnie teksty, których nie muszę pisać na nowo, tylko mam sprawdzić, czy gdzieś przecinka nie zabrakło. A poza tym to dobry tekst. Dobrze się zaczyna, tak spokojnie. Jest fragmentaryczny, ale właśnie taki ma być. Po kolei, bez pośpiechu dochodzisz do czasu, kiedy będziesz mogła zająć się swoimi bohaterami należycie. Najbardziej mnie ciekawi, co w tym wszystkim robi moment zawarcia paktu. Znam cię, Angels, ty nie wyciągasz takich wydarzeń bez potrzeby. U ciebie wszystko ma sens i jest przemyślane.

A do tego twój typ narracji... Ech... Co ci będę kadzić. Napisałabyś choć raz coś marnego, żebym cię mogła porządnie zjechać, a tu znowu lipa. Wpędzasz ludzi w kompleksy.

Nie przeszkadza mi, że poprawiasz kanon. Już o tym rozmawiałyśmy, więc nie będę się powtarzała. Wiesz o co chodzi, a komentarz jest najwartościowszy dla ciebie.

Tak więc weny tłustej i kompetentnej, treściwej, a także pełnej dobrej woli ci życzę i czekam na dalszy ciąg.

jędza thin


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Mary Sue
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 18:51, 19 Wrz 2009 Powrót do góry

Fajnie. Lubię wilkołaki. Mimo, że zmiennokształtność u wilków to dla mnie poroniony pomysł, to jednak ich rasę bardziej respektuję w sadze, niż obraz wampirów. Z wielu powodów, ale nieważne.

Nie znam żadnych twoich poprzednich teksów, bo komentuję dopiero od niedawna. Byłam tak zwanym skrytym czytelnikiem, ale pora to zmienić - wiadomo, że lepiej autor się czuje, jak jakiś komentarz się pojawi.
A tutaj naprawdę warto coś napisać. Lubię trafiać na zupełnie nowe opowiadania i się nie rozczarować ilością błędów, kiepskim pomysłem, nędzną budową opowiadania. U ciebie się nie rozczarowałam, ale w sumie nie padłam na kolana, jęcząc z zachwytu - cóż mogę rzec po prologu i jednym rozdziale? (A już nadmieniałam, że nie spotkałam się wcześniej z twoją twórczością)
Ale dialogi są dobre, bardzo, nawet - zero drętwości, drewnianych tekstów i wymuszanych. Opisy są płynne, czyta się gładziutko, wręcz. Błędów nie zauważyłam - doprawdy, nawet bym ich nie wymieniła, bo treścią tych dwóch rozdziałów kupiłaś mnie i oznakowałaś jako fankę.
Mam nadzieję, że dalsze części będą równie okej, co te.

Pozdrawiam.
(Wiem, dziwny i mało konstruktywny, może, komentarz)


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Mary Sue dnia Sob 19:01, 19 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Sob 19:00, 19 Wrz 2009 Powrót do góry

Zobaczyłam, że dodałaś coś nowego i stwierdziłam ze wstydem, że nigdy nie przeczytałam do końca nic twojego... Shame on me... <rumieni się >. Tak więc ten ff zacznę i skończę razem z tobą, obiecuję solennie.

Podoba mi się twój styl, opisy. Wszystko u ciebie jest takie lekkie, płynne, niewiarygodnie szybko się czyta, bez żadnych przeszkód, wahań. Tak idealnie wręcz. Wypracowałaś coś, co nie większości jest dane - twoje teksty mają w sobie jakąś magię. Nie wiem czemu, ale nie wyobrażam sobie ciebie, piszącą coś o B&E xD

Sfora w twoim wykonaniu nabiera kształtów, nie jest traktowana powierzchownie, twoi bohaterowie żyją, a czytelnik może razem z nimi przeżywać przygody.

Cieszę się, że wróciłaś z nowym tworem. Wprowadzenie było smutne. Ale chyba takie miało być. Smutne, bo tak było na prawdę. Dla nas wydaje się to chore, by ktoś za nas wybierał nam mężów, ale świat jest okrutny.
Carlisle i pakt - podejrzewam tak jak Thin, podejrzewam, że to coś będzie znaczyć, że masz w tym jakiś cel xD

No dobra, nie będę ci kadzić, bo jeszcze w samozachwyt wpadniesz, o! xD
Ale weny, mnóstwa czasu i czekoladek - aby pomogły ci pisać.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Sob 19:17, 19 Wrz 2009 Powrót do góry

Angels, Twoja twórczość mnie miażdży :D Uwielbiam Cię za to, że piszesz chyba wyłącznie o wilkach. Ja również je uwielbiam i boli mnie to, że Meyer zrobiła z nich tylko takie przerywniki w sadze albo żeby Bella miała kim sobie zapchać pustkę po Edku. Słowem: u niej wilki to zapchajdziury, a u Ciebie prawdziwe postaci, które mają jaja, mózgi i osobowości, a nie są jedynie górą mięśni obleczonych w ciemną skórę. Powinnaś wysłać próbkę swoich tworów Meyer. Niech czyta i się uczy :D
To opowiadanie wygląda mi na coś w rodzaju łatki, jednak początki plemienia nieco zmieniłaś i szczerze powiedziawszy są bardziej atrakcyjne niż u Szmejer.
Jak zobaczyłam, że Ty jesteś autorką, to wiedziałam, że poprawisz mi humor ciekawą opowieścią o wilkach. Dziękuję Ci za Twoją twórczość, a Bogu za Twój talent.
M.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
frill
Człowiek



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: miasto spotkań

PostWysłany: Sob 20:53, 19 Wrz 2009 Powrót do góry

Ledwo zobaczyłam, że zaczynasz nowe opowiadanie, to od razu rzuciłam wszystko i usiadłam, by przeczytać. Gdzieś w środku byłam pewna, że się nie zawiodę i nie uznam czasu, który poświęciłam na przeczytanie za zmarnowany, gdyż treść spod Twej klawiatury mnie rozbraja, padłam i powstać nie mogę, mimo że to dopiero początek. Wiem, że dalej będzie równie genialnie, bo to Ty. Twoja twórczość zachwyca, a każde słowo przyciąga. Jest to już Twoje kolejne opowiadanie, jesteś osobą z wieloma pomysłami i wiem, że mnie nie zawiedziesz.
Opisujesz wszystko w tak magiczny sposób, że naprawdę jestem pod wrażeniem. Operujesz prostym słowem, tworząc niby również proste zdania. Ale te zdania mają w swojej prostocie coś złożonego, czego nie jestem w stanie wytłumaczyć. Widać tę dojrzałość, to że pracujesz nad tekstem, dopracowując go do perfekcji.

zauważyłam małe coś w prologu

Cytat:
Jjednak w oczach jej pierworodnego zapłonęła dzikość godna samej Wilczycy.


wystarczy jedno 'j' :)

Strona techniczna wygląda dobrze - wielkie brawa dla bety

zawsze mnie ciekawiła sprawa 'dziecka z nieprawego łoża', dlatego cieszę się, że poruszyłaś tutaj tę kwestię i spalam się z niepewności, co dla nas szykujesz.
Bardzo podoba mi się tytuł, za niego duży plus. Moja wyobraźnia szaleje, a ja mam tysiąc pomysłów na minutę, co czeka bohaterów. Żywię się nadzieją, że kolejne rozdziały będą dłuższe.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 0:29, 20 Wrz 2009 Powrót do góry

Właśnie mnie zaczarowałaś.
Również nie przepadam, jakoś specjalnie za sforą. Jeśli czytam o nich teksty to tylko i wyłącznie takie, które mi ktoś polecił. Jednak jak zobaczyłam Twoje nowe ff nie mogłam sobie odpuścić. Gdy przeczytałam fragment o przemianie Carlisle'a to wiedziałam, że już nie opuszczę tego ff. Spotkanie na polanie tylko mnie w tym utwierdziło. W sumie nie wiem czemu jeszcze nikt nie napisał takiej łatki.
Ujęłaś mnie tym fragmentem. Co do kolejnych części to tylko sukcesywnie zwiększały moją ciekawość i zauroczenie. Opowiadanie z Sethem i Leą w roli głównej mi całkowicie odpowiada.
Nie wiem, czy jest sens pisać o tym, jak bardzo lubię Twój styl. Jesteś jedną z najlepiej piszących osób na tym forum, według mnie ^^. Podobają mi się Twoje pomysły. Nie piszesz typowych i wytartych historii. Po Twojej twórczości można się spodziewać niecodziennych rozwiązań i zaskakujących zwrotów akcji. A wszystko jest tak cudnie napisane, że zastrzeżeń nie mogę mieć żadnych.
Na pewno możesz się spodziewać, że będę często zaglądała do tego tematu.
Życzę weny i pozdrawiam
niobe


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 0:39, 20 Wrz 2009 Powrót do góry

I na mnie nadszedł czas. Mam nadzieję, że moja taktyka odgrzewania bułeczek zadziała i temat zyska nowe komenarze, dzięki uniesieniu się na szczyt listy Wink edit: niobe mnie uprzedziła i nic nie wyszło z taktyki, mogłam napisać dzisiaj rano (chyba pisałyśmy w tym samym czasie, tyle że ja wolniej myślę ) Wink
Mogłam już dawno dodać swoje trzy grosze, ale jak znam tekst - a jestem samozwańczym recenzentem, hehe Wink (dziękuję Ci po stokroć za zaaprobowanie mojego stanowska, chciałabym być betą, ale przy thin, nie mam szans, żartuję, masz cudowną betę, którą uwielbiam ponad wszystkie bety - na równi z Tobą oczywiście, macham rączką do thin), to lubię poczekać, poznać emocje, jakie udzielają się czytelnikom po przeczytaniu tekstu. I tak, jak myślałam. Moc Atera i sława dobrej pisarki ff ciągnie się za tobą.... próbuję się właśnie w tej sławie wykąpać Wink
I dobrze, i tak ma być. Mam nadzieję, że dzięki swojemu stylowi i dopracowaniu opowiadania zyskasz wielu czytelników. Już wspomniał ktoś wyżej, chyba nawet thin właśnie, że dbasz o rozplanowanie akcji, że u Ciebie nic nie zdarza się bez przyczyny. W rzeczy samej. To wielki atut tego opowiadania. Oczywiście, mam nadzieję, że spontanicznie wymyślone wątki też znajdą swoje miejsce w historii.
Gdybym dopiero zarejestrowała się na forum i zajrzałabym do Uwikłanych ... to pewnie po prologu i pierwszym rozdziale bym się zniechęciła. Dlaczego? Bo wstępik z Twilightem w ogóle mi się nie kojarzy, bo nie przepadam za rozrzuconymi w czasie retrospekcjami. Tak właśnie, a gdybym zajrzała, to pewnie dlatego, że styl wyróżnia Cię spośród innych. Nawet w wersji bez bety jest cudny i przyjemnie się go czyta. ^^ No właśnie, a wtedy popełniłabym największy błąd, bo historia ma potencjał i każdemu trzeba dać szansę, wyrobić sobie zdanie po przeczytaniu kilku części, nie jednej. U ciebie mam gwarancję zaskoczenia. To mi się podoba.
Bardzo dziękuję za zajęcie się wilczą tematyką, wiedziałam, że na Ciebie mogę liczyć. Tyle na razie powiem. Przecież wiesz, że już kocham ten ff.Wink

P.S. Błędy, literówki w poście sprawdzę jutro Wink Późno jest, wybacz, a Lycyfer popędza. Wink
edit: Taak, rano człowiek trzeźwiej rozumuje, co za nieskładne myśli krążą po mojej głowie w nocy... ech, ale nie będę nic usuwać. Tak właśnie pisałam, nie jestem w stanie pisać wystudiowanych, obymyślonych komenatrzy. To forum ma za zadanie mnie relaksować i relaks widzę w tym tekście. Koniec i kropka. Wink

edit 2. : Kochany Seth'cie, spóźnione, ale jak zawsze szczere życzenie. Żebyś zawsze był szczęśliwy. :) Pernix Cię kocha platoniczną miłością i wysyła milion buziaków. Wink
Nie wiem, jak mogłam tego nie zauważyć :D


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Nie 17:13, 20 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Pon 15:35, 21 Wrz 2009 Powrót do góry

Wstyd się przyznać, ale zauważyłam, że opublikowałaś pierwszy rozdział dopiero chwilę temu, kiedy zobaczyłam Twój opis na gadu. Jakoś nie przyszło mi do głowy wyczekiwanie go, stwierdziłam, że na pewno od razu rzuci się w oczy, a tu taki psikus. Zważywszy na to, jakie mam oczekiwania w stosunku do tego tekstu (i myślę, że to nie tylko moje widzimisię, wyrobiłaś sobie pewną markę na tym forum i ludzie chcą tego, co wychodzi Ci najlepiej), powinnaś mi dać coś wielkiego. Tyle czekałam na porządny, kanoniczny tekst o sforze, nie miniaturkę, nie wzięcie na warsztat jednego bohatera, tylko opowiadanie z prawdziwego zdarzenia mogłoby mnie zadowolić… Liczę, że się nie zawiodę (na wszelki wypadek nie czytałam ani jednego cudzego zdania na temat tego tekstu, przed wzięciem się za niego; tylko odautorski wstęp!).

Poza tym, że Twój unikatowy styl przemawia przez każde słowo, wypływa z każdego przecinka, tak wypieszczonego przez Thin (czy wspominałam kiedyś, że stanowicie idealny duet?), ten tekst jest od początku do końca Twój. Z uśmiechem patrzę na to, że cytujesz sama siebie. I tu nie chodzi o jakieś samochwalne pobudki… Masz z czego czerpać, bo udało Ci się napisać najlepsze opowiadanie z tłajlajtowego fandomu, jakie przyszło mi czytać. Ba! Planujesz jego drugą część (nie ukrywam, bardziej czekam na Nienasycenie niż na Uwikłanych, co wcale nie oznacza, że nie będę tego czytać! wręcz przeciwnie). Poza tym tempo, w jakim się rozwijasz, i ilość weny, jaka z Ciebie wypływa, przytłacza przeciętną osobę piszącą na tym forum (że już nie wspomnę o takich szaraczkach jak ja, których tekstów nikt nie czyta xD). Nie wiem już co mam Ci miłego napisać, żeby Cię zdopingować do pisania (chociaż momentami mam wrażenie, że Ci to niepotrzebne), bo wciąż się powtarzam.

Ciężko mi na razie cokolwiek powiedzieć o samym opowiadaniu. Wiem, że będzie o sforze, wiem, że Seth odegra w nim ważną rolę i wiem, że Insekt wyprosił Leę. Czuję, że wiem za mało. Dobra, nie wszystko na raz, tylko że ja się napaliłam na sforę, a większość rozdziału zapchał Carlisle potraktowany trochę po macoszemu, delikatnie posiekany i zmieszany z Jacobem w wersji „sprzed dziestu lat”, aczkolwiek ktoś wstrząsnąć zapomniał. Są dwie możliwości – albo naprawdę za bardzo pocięłaś te fragmenty, albo to ja się za mocno napaliłam na lawinę Twojego talentu i już tak tęsknię za Nienasyceniem, że chwytam się czegokolwiek. Ale obiecuję już nie zrzędzić i pojawiać się tu w miarę możliwości. Bo naprawdę, naprawdę, naprawdę czuję, że to będzie warte przeczytania.

Pozdrawiam,
R.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 16:27, 21 Wrz 2009 Powrót do góry

Rudaa, dla ciebie. :) Długo i wylewnie. Wampierze będą macoszone, bo musi mi coś zostać na kontynuację Nienasycenia. Ja dziś skończyłam pisać piąty i zasiadam do szóstego. A was uprzedzam, że po trzecim zrozumiecie, że mam zwichrowany umysł i przestaniecie czytać albo wręcz przeciwnie - będziecie chcieć więcej i więcej. Cool

[link widoczny dla zalogowanych]

UWIKŁANI

ROZDZIAŁ DRUGI

– Nie! Przypatrz się. Widzisz? On żyje w tobie.
(Rafiki, Król Lew)


1994

Embry wiedział, że dziś jest ten szczególny dzień, na który czekał każdego roku - chłopcu wydawał się ważniejszy od Gwiazdki i lipcowych fajerwerków. Wszedł do kuchni jeszcze w pidżamie, rozczochrany i z nieświeżym oddechem. Ojciec zerknął na niego znad kubka kawy, macocha skrzywiła się lekko, a młodszy brat klasnął w rączki, przypadkowo rozbryzgując kaszkę wokół.
- Dzień dobry, synu - powiedział mężczyzna i wrócił do lektury dziennika, nie czekając na odpowiedź.
- Dzień dobry, chłopcze - zawtórowała Linnie, stawiając na stole talerz z tostami i szklankę soku.
- Dzień dobry, tato - skinął głową - ciociu. - Usiadł na krześle i zajął się śniadaniem. W pomieszczeniu panowała dziwna, pełna napięcia cisza, przerywana jedynie szelestem przewracanych stron oraz siorbaniem i gaworzeniem małego Quila. Embry był już dużym chłopcem i umiał zachować się przy stole - wiedział, że cioci na tym zależy, więc bardzo się starał, żeby zasłużyć na pochwałę, ale Indianka milczała, zachowując się tak, jak gdyby sześciolatek w ogóle nie istniał.
- Kiedy skończysz jeść, umyj się i ubierz. Przeczytam ci list od mamy i dostaniesz prezenty - oznajmił sucho Ateara, cały czas zasłonięty gazetą. Linnie prychnęła cicho pod nosem, ale nie powiedziała tego, co myśli na głos, tłumiąc w sobie po raz kolejny cały żal i smutek. Starała się traktować dziecko dobrze - nie obwiniać go za zdradę męża, ale było to zadanie trudne, niejednokrotnie stawiające kobietę w niezręcznym położeniu. Szczególnie odkąd Quil Junior zaczął zadawać niewygodne pytania. Czterolatka dało się zbyć ogólnikami, ale wcześniej czy później będzie musiał zmierzyć się z prawdą.

Ateara z kopertą w ręce usiadł na kanapie. Obok siebie położył dwa ozdobne tekturowe pudełka. Patrzył na Embry'ego, który ze zniecierpliwienia wiercił się w fotelu. Wiedział, że dla chłopca szósty października - dzień urodzin - jest datą szczególną. Ella pisywała do syna regularnie, ale urodzinowe listy zawsze się wyróżniały. Jakby chciała zrekompensować swoją nieobecność, która była następstwem porozumienia zawartego jeszcze przed porodem. Quil zapewnił swoją byłą kochankę, że nigdy nie utrudni jej kontaktów z synem, o ile kobieta pozwoli mu wychowywać chłopca. Z naręczem dokumentów, w których przypominano Elli o indiańskich korzeniach chłopca, i kosztorysów ewentualnych procesów, bez trudu udało się przekonać biedną dwudziestolatkę do ugody. Z czasem uznała, że dla niej i Embee'ego wszystko ułoży się lepiej, jeśli ich kontakty będą sporadyczne, przynajmniej do czasu, kiedy maluch będzie na tyle dojrzały, że sam zrozumie, dlaczego podjęto właśnie taką decyzję. Plemię wciąż nie miało pewności, czy chłopiec odziedziczył zdolność przemiany, a od tego wszystko zależało. Przyszłość chudego, nieśmiałego sześciolatka, który wpatrywał się w swojego ojca z wyczekiwaniem i nadzieją. Mężczyzna odchrząknął, wyjął kartkę z koperty i zaczął czytać spokojnym głosem.

Embee!

Wiem, że teraz pewnie krzywisz się z niesmakiem - jesteś przecież już takim dużym chłopcem, ale dla mnie wciąż pozostaniesz maleństwem i mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Chciałabym móc Cię uściskać, ale obecnie przebywam w Australii, w Perth - koniecznie poproś tatę, żeby pokazał Ci na mapie, gdzie to jest. W każdym razie uznałam, że ucieszysz się z czegoś tylko dla prawdziwych mężczyzn i w pudełku znajdziesz... Głuptasku, chyba nie sądziłeś, że zepsuję urodzinową niespodziankę? To podobno przynosi pecha, a to ostatnie, czego oboje potrzebujemy, prawda? Czasem myślę, że nienawidzisz mnie za to wszystko, ale wtedy przypominam sobie Twój głos, kiedy do mnie dzwonisz i robi mi się cieplej i lepiej. I jedyne, czego żałuję, to tego, że na razie po prostu nie możemy być razem. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko jest dla Ciebie zbyt skomplikowane, ale mam nadzieję, że za kilka lat będziesz pamiętał o tym, co Ci pisałam i mówiłam - może nie jestem przykładną matką, ale Ty na pewno jesteś idealnym synem. Tata wspominał mi ostatnio, że nauczyłeś się jeździć na rowerze i czytasz coraz ładniej. Może w przyszłym roku już sam przeczytasz mój list, bez niczyjej pomocy, jak sądzisz? Umówiłam się z tatą i ciocią Linnie, że jeśli tylko zechcesz, możesz przylecieć do mnie na Święta w przyszłym roku, chciałbyś? Jeśli odmówisz, zrozumiem. Nie mam wielkiego domu, basenu, super komputera ani oswojonego psa dingo, ale spędzenie z Tobą choćby kilku dni, sprawiłoby mi ogromną radość. Porozmawiaj o tym z ojcem i koniecznie daj mi znać, co zadecydowałeś. Tymczasem nie chcę już przedłużać - otwórz swój prezent i pamiętaj, że jesteś moim Słonkiem.

Całuję, mama.

PS Bądź grzeczny, miły dla cioci i taty i koniecznie opiekuj się brzdącem. To w końcu Twój młodszy brat. E. C.


Quil znał Ellę na tyle dobrze, że wiedział, ile kosztowało ją napisanie tego listu - nie była osobą uczuciową, a jednak umiała się otworzyć przed własnym dzieckiem. Małym chłopcem, który usiłował zrozumieć i chłonął każde słowo.
- Poznam mamę? - spytał Embry, jakby zupełnie zapominając o prezentach.
- Jeśli tego chcesz. - Padła odpowiedź.
- Bardzo - szepnął, żarliwie dziękując w myślach Urodzinowej Wróżce.

2006, Marzec

Nie wiedział, co powiedzieć. Stał i patrzył, z rękami w kieszeniach, zgarbiony. Niepewny i zagubiony.
- Przykro mi - wykrztusił w końcu. Seth nie zareagował. Siedział na łóżku, z czołem opartym na zgiętych kolanach i kołysał się lekko. - To banał, ale... - urwał. Wszyscy wiedzieli, że Harry Clearwater chorował na serce - już na początku zeszłego roku lekarze ostrzegali go, że powinien się oszczędzać. Mężczyzna zignorował zalecenia dotyczące diety i regularnych badań, a kiedy okazało się, że jego dzieci są zmiennokształtne, serce Harry'ego po prostu nie wytrzymało. Mimo niemal natychmiastowej pomocy lekarskiej, szanowany członek plemienia zmarł. Najgorzej zniósł stratę właśnie Seth - wciąż jeszcze bliżej mu było do dziecka, niż dorosłego. W wyniku burzy hormonalnej i regularnego przeistaczania się w okazałego, płowego wilka, chudy nastolatek zmężniał i urósł, ale wszystko to dotyczyło tylko ciała. Jego psychika wciąż się rozwijała, a cios przyszedł nagle - bolesny i naprawdę mocny. Sue umiała pomóc Lei, która odziedziczyła po matce twardy i nieustępliwy charakter, ale wrażliwego czternastolatka pozostawiono samego sobie i mógł liczyć właściwie jedynie na przyjaciół, a skoro Jacob był zajęty, to Embry postanowił wziąć wyciągnięcie młodego Clearwatera z dołka na siebie.
- Seth, proszę, chociaż na mnie spójrz. - Zaczął jeszcze raz, ale znów bez rezultatu. - Wiem, że mnie słyszysz i wiem, że tak naprawdę potrzebujesz czyjejś obecności, więc usiądę na tym fotelu i poczekam, aż przypomnisz sobie o naszej przyjaźni. - Zagrał nieczysto. Zrozpaczony nastolatek uniósł głowę i Call westchnął - rozpacz bijąca z pociągłej twarzy była aż nazbyt czytelna.
- Czego ode mnie chcesz? Ponabijać się, że płaczę jak baba? Moja siostra nie uroniła nawet jednej łzy, cały czas pomaga matce, a ja siedzę tutaj albo pałętam się po lesie jak ostatni kundel. - Niemal warczał.
- Chciałem tylko pomóc, tylko tyle - tłumaczył się zaskoczony.
Seth pokiwał głową i uśmiechnął się krzywo.
- Pomagasz. Tak naprawdę pomagasz, tylko ja jeszcze nie jestem gotowy - szepnął. - A teraz usiądź w tym pieprzonym fotelu i pomilcz razem ze mną, jeśli chcesz - dodał po chwili. Embry zmarszczył czoło, zdziwiony rynsztokowym słownictwem, po czym opadł niezgrabnie na siedzisko mebla.

Na pogrzebie stał zaraz za Sethem i wiedział, że przyjacielowi jest to potrzebne. Tak bardzo skupił się na obserwowaniu szczupłych pleców okrytych zbyt obszerną, czarną marynarką, że niewiele zapamiętał z całej uroczystości. Zauważył za to każde drżenie ramion spowodowane szlochem i dziwne odrętwienie, gdy oczy czternastolatka były najwyraźniej już zbyt suche, by mógł płakać. Embry miał ochotę położyć mu dłoń na karku, żeby przypomnieć o swojej obecności, ale tylko zacisnął ręce w pięści i czekał.

2006, Czerwiec

W tę walkę Seth wkładał całe serce - odrywał kolejne fragmenty wampirzego ciała, kątem oka zerkając na Edwarda i Victorię - Bella niestety znajdowała się za jego plecami. Miał nadzieję, że nic jej nie grozi. Riley, choć poharatany, z oderwanym ramieniem i kilkoma śladami po ukąszeniach, wcale nie zamierzał się poddać. Żaden nowonarodzony z armii Victorii nie zamierzał - byli znakomicie zmanipulowani i wciąż pod wpływem skrajnych emocji po przemianach. Na szczęście wspólny wróg zjednoczył sforę z La Push i rodzinę Cullenów - wampirów o złotych oczach. A teraz okazało się, że najważniejsza bitwa rozgrywała się właśnie tutaj - na małej górskiej polance, a nie u podnóża zbocza. Nowonarodzeni, choć silni, byli zbyt porywczy i gwałtowni - ginęli szybką śmiercią, zanim zdążyli się zastanowić, w co właściwie zostali zaangażowani. Victoria stanowiła ich doskonałe przeciwieństwo - kalkulowała swoje szanse i umiała się kontrolować, a jej dar - umiejętność ucieczki z każdej zasadzki - dawał rudowłosej pijawce przewagę. Edward potrafił, jak nikt inny, zburzyć opanowanie przeciwniczki. Seth wierzył w niego i cieszył się, że może z nim walczyć ramię w ramię. Rozumiał, czemu Jake nie toleruje młodego Cullena - wszystko rozbijało się o Bellę, ale sam nie zamierzał ulegać opiniom innych. Polegał na własnych odczuciach i rozumie - tego nauczył go Harry. To właśnie od ojca Seth przejął zasadę, że każdemu należy się druga szansa. Niestety w tej sytuacji zabrakło miejsca na sentymenty, choć tak naprawdę walczyli z dziećmi i rówieśnikami. Riley i reszta, zaślepieni nienasyconym pragnieniem krwi, stanęli w obronie cudzych przekonań, chociaż dla Victorii byli jedynie narzędziem zemsty - rewanżu za śmierć kochanka i towarzysza. James zginął z rąk Jaspera i Emmetta, ale to Edwarda obrała za główny cel swoich działań, a teraz tańczyli naprzeciw siebie, niemal rozpływając się w powietrzu. Seth musiał skupić się na własnej walce, bo choć blondyn działał chaotycznie, miał naprawdę niewyobrażalną siłę. Jako basior, chłopak odbierał część emocji i obrazów reszty stada - możliwość dzielenia przeżyć pomagała sforze w takich sytuacjach. Ułatwiała porozumiewanie się i przewidywanie dalszych działań. Indianin wiedział, że Edward czyta w jego myślach, sprawdzając czy na podnóżu góry wszystko przebiega pomyślnie, więc nie blokował swojego umysłu; pozwalał na swobodny przepływ, na tyle, na ile nie przeszkadzało mu to w starciu z Rileyem. Nagle wszystko potoczyło się tak szybko, że zdał sobie sprawę z tego, co się stało, dopiero gdy siedział przy ognisku, w którym płonęły szczątki wampira i jego stwórczyni. Był z siebie dumny w dziecięcy, pełen entuzjazmu sposób.
Brawo, dzieciaku. Spisałeś się. - Usłyszał w swojej głowie głos Embry'ego i odruchowo spróbował się uśmiechnąć, co wywołało dość groteskowy efekt, bo wyszczerzył ogromne wilcze zębiska. Niestety chwile radości rozwiały się, gdy Jacob został ranny. Seth niemal skręcił się z bólu zmieszanego z ulgą - to mogła być Leah, jego siostra. Jake zasłonił wilczycę własnym ciałem i wziął na siebie najgorszy cios.

2006, Zima

Seth stał między Leą a Callem - czekali na decyzję Volturi. Atak mógł nastąpić w każdej chwili, ale oni byli gotowi. Osłonięci mentalną tarczą Belli, stanęli raz jeszcze ramię przy ramieniu, mimo wzajemnych animozji i wcześniejszej wrogości. Kiedy Jake wpoił się w córkę Edwarda i Isabelli - półwampirzycę Renesmee, otworzyła się nowa furtka, umożliwiająca obu gatunkom porozumienie. I znów, gdy tylko pierwsze emocje opadły, nad Forks zawisła perspektywa walki z obwołującą się strażnikami porządku Trójcą. Aro, Marek i Kajusz od dawna szukali wymówki, która pozwoliłaby wydać wyrok na Cullenów. Obecność małej Nessie, przypominającej krwiożercze, przeistoczone w wampiry dzieci, stwarzała im idealne warunki do rzekomo uzasadnionego pozbycia się ekscentrycznej rodziny krwiopijców, żerujących jedynie na zwierzętach i szanujących wszelkie życie. Płowy basior mimowolnie uciekał myślami do matki, czekającej w domu na rozwój wydarzeń. Kobieta dzielnie zniosła śmierć męża - walczyła każdego dnia, by udowodnić wszystkim, że poradziła sobie ze stratą, ale Seth czuł, że Sue znajduje się na krawędzi wytrzymałości. Chłopak zastanawiał się, co się z nią stanie, jeśli rzeczywistość zanadto przytłoczy wdowę. Leah znakomicie chowała wszelkie emocje w sobie, on potrzebował czasu, żeby wszystko poukładać, ale ich matka od pewnego czasu zdawała się zamykać w sobie. Ostatnie dni tylko pogorszyły to, co już zaobserwował.

Wampiry rozmawiały, a Sam Uley niemal kipiał z wściekłości. Jacob skupił się w całości na małej dziewczynce, która mogła ich wszystkich kosztować życie. Quil powtarzał w myślach: Jesteś moim bratem, Embee, pamiętaj o tym i nie daj się pijawkom, a Embry... Embry odpłynął w fantazję, która wywoływała w nim jednocześnie wstyd i ekscytację, ale była zbyt zamglona, żeby Seth choćby domyślił się, o czym marzy przyjaciel. Miał jedynie nadzieję, że Callowi uda się ją spełnić.

Żaden zmiennokształtny nie chciał umierać, ale nie bali się śmierci. Podświadomie, mimo wszystko, planowali swoją przyszłość - następny rok. Fortuna mogła mieć na ten temat własne zdanie, z którym trudno byłoby polemizować nawet wilkom i wampirom.

2007

- Jake, i co teraz? - spytała Leah, podchodząc do przyjaciela.
- Chyba wyjadę z nimi - odpowiedział, patrząc gdzieś w przestrzeń. Siedział na schodkach werandy własnego domu i czuł, że już tu nie pasuje.
- To dobry pomysł? - drążyła.
- A masz lepszy? Oni muszą stąd zniknąć. I tak przeciągnęli swój pobyt za długo, moja siostra ma Paula, a ja już tylko Nessie - odparł i ukrył twarz w potężnych dłoniach.
- Tęsknisz za ojcem. - Bardziej stwierdziła, niż zadała pytanie, po czym usiadła obok Jacoba.
- Nie ma dnia, żebym nie myślał, co jeszcze mogłem zrobić, gdzie go zawieźć, jakie załatwić leki. Wiem, że Carlisle sprowadził najlepszych specjalistów i przejrzał większość współczesnych książek medycznych, ale... - Głos mu się załamał.
- Jake, stanąłeś na wysokości zadania. Uwierz mi - szepnęła i położyła dłoń na ramieniu Blacka.
- Jeśli odejdę, zawalę obowiązki alfy - zaczął, ale bezpardonowo mu przerwała:
- Przestań pieprzyć. Umiem zająć się Sethem, a Quil i Embry to duzi chłopcy - nie potrzebują opiekunki. I nie zaczynaj nawet z tą gadką o zagrożeniach. Wataha Sama jest dość liczna, żeby obronić nie tylko La Push, ale i cały stan. Poradzimy sobie. Nie popełniaj mojego błędu, Jake - nie zostawaj wtedy, kiedy chcesz wyjechać. Jeśli tu cierpisz, odejdź i znajdź ukojenie gdzie indziej. Tylko najpierw pozbaw się węchu - zażartowała na koniec tyrady. Parsknął cicho i przygarnął Leę do siebie.
- Wredna suka z ciebie, wiesz? - sarknął.
- To cały mój urok. Przynajmniej nie śmierdzę trupami jak ty i Seth - stwierdziła, zatykając nos w teatralnie przerysowanym geście.
- Pachniesz wolnością i nieokiełznanym złośliwym charakterem - zrewanżował się, marszcząc czoło. Wtuliła się w przyjaciela mocniej i szepnęła tak cicho, że bardziej domyślił się, co powiedziała, niż usłyszał:
- Chciałabym być wolna. Kiedyś. Tak naprawdę.

Wróciła do domu i przywitała się z matką, która szykowała kanapki na kolację. Umyła ręce i zajęła się krojeniem wędlin i sera. Sue nie odzywała się do córki, całkowicie skupiona na przyrządzaniu sosu czosnkowego. Dziewczyna w końcu nie wytrzymała, westchnęła, po czym zadała pytanie:
- O co chodzi?
- O nic. - Zbyt lakoniczna odpowiedź padła o wiele za szybko.
- Mamo, na takie gierki może nabrać się Seth, ale nie ja. O co chodzi? - powtórzyła.
- O twojego brata. - Kobieta zaczęła układać gotowe kanapki na talerzach.
- A dokładniej?
- Martwię się o niego. Jest jakiś taki... - urwała.
- Mamo, no proszę cię. Chłopak dorasta, ale uczy się dobrze, nie ćpa, nie pije, czego ty od niego wymagasz? Że będzie się nadal do ciebie przytulał i biegł z każdym siniakiem na kolanie? - odpowiedziała jej cisza. - Seth! Kolacja! - zawołała Leah i uśmiechnęła się do brata, który natychmiast zbiegł na dół.
- Cześć! O! Jaka wyżerka! - zachwycał się, siadając przy stole.
- Podziękuj mamie, ja tylko pomagałam - odparła, zerkając na Sue, która patrzyła na swojego syna wzrokiem pełnym obawy i troski. Obie również zajęły miejsca.
- Dzięki, mamo - wybełkotał, jednocześnie mlaszcząc i plując okruszkami. W odpowiedzi obie kobiety mogły się tylko roześmiać.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez AngelsDream dnia Sob 22:45, 10 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 16:40, 21 Wrz 2009 Powrót do góry

Interesujące... urzekające... to będzie mój pierwszy ff ze sforą w roli głownej, który przeczytam, a że przeczytam wiem już teraz... masz niesamowity styl.. wszystko wiąże się w logiczną całość... po A następuje B w tak naturalny i niewymuszony sposób, że sensownym jest czytać dalej i poddawać się magi twojego słowa ...

cóż... chyba się zakochałam - teraz wiem jak się to zaczyna...

pozdrawiam
S.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Pon 17:21, 21 Wrz 2009 Powrót do góry

Wiedz, że poczułam się zobligowana do natychmiastowego czytania i komentowania. Muszę się w końcu kiedyś nauczyć wdzięczności i reagowania na takie piękne słowa, jak „Ruda, to dla ciebie”, a nie ja tylko zapadam się po nich pod ziemię i pławię we własnym blasku przed lustrem. Zostałaś postawiona ponad Platonem, do którego powinnam zasiąść x czasu temu, więc powinnaś czuć się wyróżniona.

*najpierw ochrzania*
Skończże z tymi streszczeniami! (Nawet nie będę rozwijać tego wątku, doskonale wiesz, o co mi chodzi.)
*zdecydowanie kończy ochrzanianie*

Mam ochotę tak dźwięcznie zapisze „Sethhh”… Z tego co widzę przyjrzysz się dokładnie jemu, jego siostrze i… (tutaj wchodzi moja cicha nadzieja i dyskretnie chowa się pod łóżkiem, coby nikt jej nie rozdeptał) Jacobowi. Jeżeli tego ostatniego nie będzie, to obiecuję nie płakać – tak bardzo – ale to moja trzy ukochane postaci z sagi, więc liczę, że je dopieścisz. Powinnam w końcu skończyć z tymi oczekiwaniami i zadowalać się tym, co dostaję, bo to przecież niemożliwe, że ja tak okropnie kapryszę. (Teraz sobie pomyślałam, że zajmowanie się Jacobem, może doprowadzić do wprowadzenia wątku z Renesmee, a o ile ja bym to jakoś przeżyła, o tyle Robak by zdychał pod płotem, więc ja może powinnam zacząć uważać na życzenia.) edit: Chwila! Robaka nie widać na horyzoncie! Mogę życzyć?! xD[/i]
Nie wiem, czy to wynika z tego, że tak lubisz Setha, ale po raz kolejny tworzysz mu nową osobowość i po raz kolejny, robisz to cudnie. Najpierw był delikatny, spokojny, a jednocześnie tak dojrzały Cynamonowy, potem całkowicie skrajny Zły pies, który rozpantałykował mnie już na wejściu, a teraz to… Taki zagubiony, sympatyczny dzieciak, który mógłby nauczyć odwagi i siły przebicia niejednego dorosłego. A przecież to wszystko jest w kanonie! I z takim bólem patrzę na to, że tworzysz na matrycy, która jest wszystkim znana, a czytelnik ma wrażenie, że widzi coś całkiem nowego. I ten ból oczywiście nie jest skierowany w Twoją stronę, bo Tobie, to ja co najwyżej czekoladki mogę wysłać (chyba że preferujesz wino, to i tak można).
Leah – prawdziwa przyjaciółka Jacoba. Oczywiście, że byłam tą, która najgłośniej klaskała, mając nadzieję, że będą razem… Ale ich mimo to łączy coś pięknego, może nawet silniejszego, niż gdyby byli razem. Od zawsze było mi jej żal, a teraz chcę polubić tę postać za to, jaka jest, a nie za to, jaka być nie może. I to się już powoli dzieje. Już! Po drugim rozdziale. (Pozwól, że otrę łezkę.)

Może to mylne wrażenie (jeżeli tak, wyprowadź mnie z błędu choć mam nadzieję, że nie będziesz musiała), ale wydaje mi się, że grono Twoich wiernych czytelników sukcesywnie się powiększa. Chcę, żeby takie teksty docierały w najdalsze zakątki tego forum; marzę, żeby rzesze ludzi czytających edwardo-bellowe pornosy, przerzuciło się na Twoje teksty i wierzę, że kiedyś spojrzę z dumą na morze komentarzy pod Twoim tekstem i powiem „a nie mówiłam?”.

Pozdrawiam,
R.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
frill
Człowiek



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: miasto spotkań

PostWysłany: Pon 21:22, 21 Wrz 2009 Powrót do góry

Ooo jak szybko dodałaś rozdział, co mnie oczywiście bardzo cieszy. Zacznę może od małego ale:

Cytat:
Tata, wspominał mi ostatnio, że nauczyłeś się jeździć na rowerze i czytasz coraz ładniej.


pierwszy przecinek niepotrzebny:)

Długość odcinka satysfakcjonująca, radująca me serce:) Jeśli chodzi o treść - skupiasz się na różnych osobnikach sfory, co na początku powodowało w mojej głowie lekki chaos; musiałam się zatrzymywać i układać sobie wszystko po kolei kto, gdzie, po co. Kiedy zapanował ład i porządek opisywanie wielu perspektyw wychodzi na plus; dialogi niekrótkie i niedługie, przede wszystkim rzeczowe i na temat, genialnie zaplanowane. Strona techniczna jak zwykle bez zarzutu; słownictwo urzekające, te zdania.. mhmm... jesteś mistrzynią pod tym względem. Uczucia nastoletniego Setha po stracie ojca - przekonałaś mnie. Coś przeczuwam, że bardzo polubię Twoją Leah, konkretna babka. Na pewno nie ucieknę z krzykiem po trzecim rozdziale i nie zaprzestanę czytania. Wywierciłaś mi dziurę w brzuchu tym ostrzeżeniem i teraz nie będę mogła zasnąć.

wielu mhrocznych i zaskakujących pomysłów:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 21:32, 22 Wrz 2009 Powrót do góry

Pierwszą zaletą tego rozdziału jest cytat ^^
Jak ja lubię Króla Lwa. Ale na poważniej. Angel, znowu dajesz mi coś o czym skrycie marzyłam :) Walka Setha z Ridleyem. To było bajeczne. Tym bardziej, że pisane od strony zmiennokształtnego. Ten fragment ujął mnie najbardziej. Poza tym uśmiechający się wilk^^
Ślicznie opisałaś rozmowę Setha i Embrego. Zauważyłam, że na tym forum dużo autorów na w zwyczaju robić z męskich poważnych rozmów, kobiece pogaduchy. I to mnie najbardziej irytuje. Ale u Ciebie, wszytko jest tak jak powinno. Brak zbędnych słów, kilka przekleństw powiedzianych pod nosem i siedzenie w ciszy. Nic dodać nic ująć. Podobała mi się też rozmowa Lei i Jacoba, jakoś mam słabość do tej dwójki, na pewno ma to coś wspólnego z RS Wink
Akcja na razie toczy się powoli, ale dla mnie to jest tylko kolejna zaleta. Wiem, że po Twoich ff można się spodziewać niesamowitych i nagłych rozwojów wypadków, tylko, że w odpowiednim momencie Wink
Nie wiem jak Ty to robisz, ale Twoje ff coraz bardziej mnie wciąga. Uwielbiam sposób w jaki piszesz i urzeka mnie sama treść. Po drugim rozdziale jestem jeszcze bardziej oczarowana niż po pierwszym Wink
pozdrawiam
niobe


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Śro 14:16, 23 Wrz 2009 Powrót do góry

Odgrzewanie bułeczki czas zacząć. Wink
Embriego pokochałam w tłumaczonym przeze mnie ff, Setha w Cynamonowym, a tutaj będę ich kochać obu, tylko nie wiem którego bardziej. Wink
Cieszę się, że zajełaś się wyjaśnianiem pochodzenia Calla. List od matki w urodziny był wzruszający, nie przesadziłaś ze słodyczą, a jednak było w nim wiele ciepłych uczuć. Nie mogę nawet sobie wyobrazić, co myśli matka, która nie może być z własnym dzieckiem, a tak bezgranicznie je kocha. Żona Ateary też nie została postawiona w dobrej sytuacji. Codziennie musi zmagać się z dowodem zdrady męża. Patrzy na niewinne dziecko, którego nie potrafi w pełni pokochać, bo łączy jej męża z inną kobietą. Dodatkowo entuzjazm dzieciaka, jak sobie wyobrażam, musiał ją bardzo boleć. Kobieta wykonuję całą robotę, wychowuje dziecko, przechodzi z nim wszystkie choroby, kaprysy, etc., a rodzona matka napisze list i chłopak jest w siódmym niebie.
To chyba sytuacja gorsza niż w przypadku Lei i Sama.
Seth, przeżywający stratę ojca i Embry wierny przyjaciel, to zdecydowanie mój ulubiony moment tego rozdziału. Męskie łzy i milczenie. Myślę, że świetnie oddałaś sposób walki z uczuciami z punktu widzenia mężczyzny. Ty, jak słusznie zauważyła niobe, potrafisz bardzo dobrze wczuć sie w każdą swoją postać. Facet jest facetem, kobieta - kobietą, Leah - Leą Wink
Udział sfory w walkach Cullenów ukazany z perspektywy wilków, oczywiście klasa.
Leah w rozmowie z Jacobem i z matką: Miałaś rację, że mi się spodoba. Lubię ją coraz, coraz bardziej. Czułam do niej sympatię już u Meyer, Kristine ją roznieciła, a Ty ją umocniłaś jeszcze bardziej. Myślę, że jestem już gotowa do stworzenia własnej Lei w miniaturce Wink Należy jej się więcej miejsca na tym forum.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Mary Sue
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 21:14, 23 Wrz 2009 Powrót do góry

Cytat:
A was uprzedzam, że po trzecim zrozumiecie, że mam zwichrowany umysł i przestaniecie czytać albo wręcz przeciwnie - będziecie chcieć więcej i więcej.

Kurczę, powiem szczerze, że wolałabym się nie rozczarować trzecią częścią, bo druga wydała się bardzo pieczołowicie dopracowana i taka... czysta (wybacz, moje słownictwo nie przewiduje jasnych określeń na opowiadania). Niestety trochę, troszeczkę mi smutno, bo nie rozumiem przesłania nowego rozdziału. Chociaż myślę, że ten trzeci rozdział przyniesie jakiekolwiek wyjaśnienia, nieprawdaż? I to skakanie nagle z 1994 roku do 2006 ma pewnie jakieś znaczenie (być może to nic takiego). Mam nadzieję, że następny rozdział przyniesie trochę więcej konkretów, bo czuję niedosyt. Oby szybko się pojawił!

Mam nadzieję, że ten komentarz to nie takie masło maślane! Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:23, 23 Wrz 2009 Powrót do góry

Ang, powiem Ci, że pochłonęłam te dwa rozdziały bardzo szybko i gładko.
Może najpierw co mi się nie podoba. Akcja trochę pędzi. To znaczy ja rozumiem, że Twoim zamiarem było pokazać wydarzenia po kolei, chronologiczne, ale czy nie można by parę linijek dłużej na jeden rok? Pewnie tak, wtedy lepiej by się wczuło w opowiadanie. Za to jest bardzo ciekawie i jak zawsze plastycznie. Momentami czytając, przed oczyma stawał mi Wywiad z wampirem. Twoje opowiadanie kojarzy mi się (jeśli czytałaś) właśnie z opowiadanie Louisa. Konkretnie z tym: "... Wtedy dopiero dowiedziałem się jak mogę pożywiać się, nie uciekając się do morderstwa, ale po kolei, najpierw opowiem ci o niewolnikach...".*
Zaciekawiasz czytelnika akcją, a za chwilę zmieniasz kierunek, choć patrząc całościowo wszystko trzyma się dziwnie schematu. Mam wrażenie, że momentami przybierasz formę eseju.
Już widzę, że jedną z moich ulubionych postaci mogłaby być tu Leah. Zaintrygowałaś mnie oczywiście Embee'm, a co Wink
Wielki plus za plastyczność opowiadania. Nie wiem jak to robisz, ale przy każdym Twoim utworze mogę wyobrazić sobie miejsce akcji i bohaterów.
Ciekawi mnie wątek sfory. No nic będę czytać dalej, masz to jak w banku. Weny, Dil Wink

* Zmyślony fragment :P


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Śro 21:25, 23 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
lilczur
Wilkołak



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Czw 17:01, 24 Wrz 2009 Powrót do góry

R-E-W-E-L-A-C-J-A! Stwierdzenie, że jestem zachwycona tym opowiadaniem jest totalnym niedopowiedzeniem.
Trafiłam zupełnie przypadkiem na ten ff - zobaczyłam Twoją czerwoniutką reklamę przy Twoim komentarzu w jakimś ff i nieśmiało zaglądnęłam w prolog. I jak siadłam, tak oderwałam się przy ostatnim zdaniu drugiego rozdziału.
Nie lubię wazeliniarstwa, głupawych pochlebstw w stylu "O jak super!" i wstyd, że sama tak piszę w Twoim przypadku.Wink Wolę konkrety, dlatego:
1. Tym, co rzuciło mi się w oczy, to fakt, iż doskonale dobierasz wyrazy i budujesz piękne zdania. Nic nie zgrzyta, niczego nie chciałabym w nich poprawiać. Ja już tak mam, potrafię się zachwycić jakimś opowiadaniem przez jedno zdanie. U Ciebie takie "czarujące" zdania stanowią większą część tekstu.
2. Podoba mi się styl niczym w kadrach filmowych: krótkie zbliżenie bohatera, zmiana kadru i przedstawienie kolejnej postaci lub historii.
3. Plus za historię o sforze, nie dlatego, że wolę wilkołaki od wampirów (choć wolę Wink ), ale dlatego, że są one w mniejszości (historie a nie wilkołaki rzecz jasna). A fakt, że głównymi bohaterami będą Seth i Leah tym bardziej mi się podoba.:)
4. Przejrzystość tekstu stanowi jego niezaprzeczalny walor. Świadomość, że nie będę musiała domyślać się, o co chodzi autorce i nie będę zmuszona udawać przed samą sobą, że nie widzę błędów, aby choć trochę móc skupić się na tekście, przynosi wielką ulgę. Ale wiedziałam, że tak będzie, skoro Ty jesteś autorką, a thingrodiel go sprawdza (nie oszukujmy się, to najlepsza beta na forum, jak ktoś się nie zgadza, to będzie miał ze mną do czynienia Wink ).
5. I jest to "coś", ten czynnik nie do opisania, taki wyjątkowy urok... nie wiem jak to nazwać. Masz to coś, co powoduje, że czyta się Twój tekst z zapartym tchem. I byłoby tak samo nawet jakbyś pisała o totalnych bzdurach. To się ma, tego się nauczyć nie da.

Ostatecznie, wobec powyższych argumentów mogę śmiało stwierdzić, że Twoje opowiadanie jest doskonałe.:D


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Sob 15:09, 26 Wrz 2009 Powrót do góry

Ogólnie to nie lubię sfory (ba.! nieznoszę), zwłaszcza Jacoba, bo reszta jakoś ujdzie, no ale, ... trafiłaś normalnie w nie dziesiątkę, a setkę Wink
Własnie Setha b.lubię, a Lea narazie niczym mi się nie naraziła :) Przynajmniej, tak jak ten wstrentny kundel, nie zadyżyła się w Nessie grrr, więc, no.:)
Opowiadanie mi się podoba. Ciekawie mi się czytało. Warte uwagi :)
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin