FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Lunar Eclipse [NZ] +16 XXIX rozdziałów ! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Ankieta w celu ustalenia liczby czytających :)

Jeśli czytasz - kliknij ;)
87%
 87%  [ 205 ]
Jeżli czytasz - kliknij ;)
12%
 12%  [ 30 ]
Wszystkich Głosów : 235


Autor Wiadomość
Kame
Wilkołak



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Sob 22:12, 30 Maj 2009 Powrót do góry

Prosim bardzo xD



[link widoczny dla zalogowanych]


A dla leniuchów... :



Rozdział XXVII

Przepaść
Czyli
Unikanie tematu


CASIDY:

Jak to jest, że ludzie znajdują szczęście, wcale go nie pragnąć? Inni zaś, gdy są szczęśliwi, muszą zmienić ten stan, nie koniecznie z własnej woli. A to jest o wiele gorsze.

Straciłam rodzinę. Dwa razy. Teraz mam Cullenów. Los zabrał mi mój beztroski stan i zmienił w niekończący się ból, ale… Mimo wszystko, mimo wszystkich rzeczy, które mi się przydarzyły, byłam szczęśliwa tu i teraz. Czułam irracjonalną radość na widok uśmiechu Aidena, gdy patrzyłam na miłość Alice i Jaspera. Jednak nic nie mogło równać się z tym, co czułam, gdy spoglądałam na szczęście Nikki. Nawet teraz, gdy szłam, wpatrując się w jej dłoń, trzymającą zimne palce Raphaela. Wszystko, czego doświadczyłam, cały ból był przykryty przez tą radość, euforię. Moja najlepsza przyjaciółka znów była taka, jak w dzień, gdy się poznałyśmy. Niewinna, nie znająca bólu, nie próbująca niczego ukrywać. Odkrywała całkiem nowe uczucia i cieszyła się tym, jak nigdy dotąd.


Patrzyłam na to, jak zostawia cały ból za sobą, wiedząc dobrze, że ja nigdy nie będę mogła tego zrobić. Kensei sprawił, że byłam nieśmiertelna. To dla wielu oznaczało, że spędzę resztę życia z osobą, którą kocham. Dla mnie oznaczało to jednak coś jeszcze. Kiedy żyjesz wiecznie, przeszłość zawsze podąża za tobą. Możesz uciekać, ale nie ukryjesz się przed nią. Mogłam udawać, że wszystko jest w porządku, ale nie było. A takim udawaniem raniłam Aidena. Mimo, że tak bardzo go kochałam, nie byłam w stanie wyrazić tego, co czuję. Spadałam w przepaść i nawet nieśmiertelność nie mogła mnie uratować.
Nawet po incydencie z Liam’em, Aiden nie zapytał ani razu o powody mojego zachowania, ani tym bardziej o Liama. Udawał, że ma to gdzieś, ale wiedziałam, jaka jest prawda.

Wiedziałam także, że jeśli tak dalej pójdzie, to mnie znienawidzi.

Tak samo jak Liam.

Tak samo, jak ja samą siebie.


„Odsuń to od siebie, Casidy.” – myślałam gorączkowo, doprowadzając się do porządku. „ Musisz sobie poradzić.”


Obudził mnie dzwonek do drzwi. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się w około. Aidena już nie było. Możliwe, że poszedł na polowanie. Spojrzałam na zegarek – była ósma. Spałam tylko trzy godziny, a mimo to byłam bardziej niż wyspana. Zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi. Uśmiechnęłam się szeroko. Nikki ostatnio była jedyną osobą, która potrafiła poprawić mi humor.
- Siemanko! – przywitałam ją.
- Hej. – odpowiedziała, uśmiechając się blado. Zmarszczyłam czoło.
- A ty co masz taką minę? – zapytałam ostrożnie. Mogłabym pomyśleć, że pokłóciła się z Raphaelem, ale wyglądała raczej, jakby chciała o coś zapytać.
- No bo wiesz, właściwie to chcę się ciebie o coś zapytać. – „A nie mówiłam?”
- Jasne, wejdź. Możesz pytać o co chcesz. – Uśmiechnęłam się po raz kolejny, puszczając do niej oczko. Chyba troszkę się rozpromieniła. – Mogłabyś chodzić za mną? Chcę sobie zrobić śniadanie. – Kiwnęła tylko głową i powędrowała za mną do kuchni. Chwyciłam butelkę wody mineralnej i upiłam spory łyk. Skrzywiłam się, gdyż smakowała paskudnie. Sięgnęłam po kanapkę, a Nikki patrzyła na mnie wyczekująco.
- No więc? O co chodzi? – zapytałam unosząc brwi.
- Um… Casidy, mogłabyś mi powiedzieć, dlaczego…? – zaczęła ostrożnie, jakby bojąc się mojej reakcji.
- Dlaczego co?
- Dlaczego…
- No dalej dziewczyno, bo się zestarzeję tutaj! – ugryzłam kawałek kanapki i stwierdziłam, że również ma okropny smak. Jak guma.
- Dlaczego nie sypiasz z Aidenem? – wyrzuciła jednym tchem.
- A dlaczego uważasz, że nie sypiam? – spojrzałam na nią pytająco. – To znaczy, Aiden jest przy mnie, gdy zasypiam i gdy się budzę. Przeważnie – mruknęłam sama do siebie.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. – powiedziała zniecierpliwiona.
- A o co? – spojrzała na mnie wymownie. – Aaa… o to. – skrzywiłam się. Ze wszystkich powodów postanowiłam wybrać ten najbardziej błahy. – Widzisz, na górze mam taki grafik, coś w stylu planu dnia i raczej nie znajdziesz tam rubryki „stosunek z wampirem”. – Zaśmiałam się nieco sztucznie i poszłam do salonu wraz ze swoim nowym cieniem– Nikki.
- No ale właściwie to…. No, już długo ze sobą jesteście i w ogóle. A tak poza tym, to możliwe, tak? Między wampirem a człowiekiem?
- Skarbie, gdyby nie było możliwe, to nie istniałby Raphael, prawda? – Przewróciłam teatralnie oczami.
- Racja. – Zachichotała nerwowo.
- A czy naprawdę nie ma innych powodów, dla których wy….
- Tu nie chodzi o mnie, prawda Nik? – przerwałam jej, spoglądając prosto w brązowe tęczówki. – Tu chodzi o ciebie? – Spojrzała w podłogę, nie potrafiąc wydobyć słowa. Drzwi wejściowe otworzyły się i stanął w nich Aiden. Nie wiedziałam, czy cokolwiek usłyszał, ale żeby nie zawstydzać Nikki, wolałam nie mówić nic wprost.
- Możesz to zrobić, Nikki. Będzie w porządku, zasady są takie same jak zawsze. – Spojrzała na mnie zaskoczona.
- Myślałam, że powiesz….
- Dlaczego miałabym cię powstrzymywać?
- Myślałam, że uznasz to za niebezpieczne.
- Daj spokój. – Zaśmiałam się. – No idź już, idź. – Otworzyła tylko usta, żeby coś powiedzieć, ale szybko zmieniła zdanie i wyszła z uśmiechem na twarzy.
Niestety nie mogłam tego samego powiedzieć o Aidenie. Wyglądał na bardzo złego.
- Słyszałeś?
- Każde słowo.
- Wścibski wampir.
- Jak mogłaś jej pozwolić na coś tak głupiego! To niebezpieczne!
- Nie bądź głupi. Nic jej nie będzie.
- A jeśli? Przecież on ją może zabić!
- Może, ale nie zabije. Poza tym, nie zachowuj się jak Edward. Myślałam, że tą rozmowę mamy już za sobą.
- To coś innego w twoim przypadku – żachnął się. – Ty jesteś bardzo silna i wytrzymała. Kilka siniaków nic ci nie zrobi, ale Nikki… Przecież mogłaś jej zabronić! Posłuchałaby cię.
- Wiem, dlatego właśnie jej nie zabroniłam. – powiedziałam, spoglądając wymownie w sufit. – To nie nasza sprawa, Aiden. Daj spokój. – Zacisnął usta.
- Idę na chwilę do domu, będę wieczorem – powiedział i wyszedł. Jeśli wcześniej był na mnie zły, to teraz był po prostu wściekły. Mimo
wszystko, musiałam dać sobie radę.

***************************************************************************

Uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do pokoju. Jak każdej nocy, zastałam tam Aidena, studiującego jedną z moich książek, prawdopodobnie nic z niej nie rozumiejąc. Usiadłam na brzegu łóżka, jednak nie zwrócił na mnie uwagi.
- Umm… Aiden? – zapytałam niepewnie, zastanawiając się, czy jest na mnie zły.
- Hmm? – mruknął, a raczej burknął.
- Nie bądź na mnie zły. Nie trenowałam dzisiaj. – Spojrzał na mnie przelotnie, po czym znowu utkwił wzrok w książce.
- Fajnie. – Westchnęłam, nie mogąc się zezłościć. Usiadłam na nim okrakiem i próbowałam pocałować, jednak mi przerwał.
- Casidy, wybacz, ale czytam książkę. – Spojrzałam wymownie w sufit.
- Kochanie, trzymasz ją do góry nogami. – Spojrzał na mnie trochę zdezorientowany i lekko zawstydzony.
- To teraz najnowszy trend. Nie wiedziałaś? – Próbował zagrać swoją zwykłą obojętność, jednak kiepsko mu wyszło. Wyjęłam mu z rąk lekturę i rzuciłam w odległy kąt pokoju.
- Jesteś na mnie zły?
- Skądże – powiedział z sarkazmem.
- Widzę, że jesteś. Dlaczego? – zapytałam niepotrzebnie. Dobrze wiedziałam, jaki jest powód jego złości, jednak udawałam, że niczego nie dostrzegam.
- Od kiedy to masz nagłą potrzebę tłumaczenia mi się?
- Od kiedy widzę, że jesteś na mnie zły.
- Och, oczywiście. Więc może wyjaśnisz mi łaskawie, o co w tym wszystkim chodzi? Kim, do jasnej cholery, są dla ciebie te wilkołaki? – mówił oschle.
- To… to trudne do wytłumaczenia – wyszeptałam tylko.
- Jasne. – Zrzucił mnie z siebie i usiadł na fotelu. Tego wieczora nie spojrzał na mnie już ani razu.



AIDEN:

Od samego początku moja miłość do Casidy była irracjonalna. Trudno kochać kogoś, kogo nie znasz. Próbowałem, naprawdę się starałem zrozumieć jej zachowanie, ale nie byłem w stanie. Gdy rozwiązywałem jedną zagadkę, pojawiało się dziesięć nowych.

Jedyną, poza moją miłością, rzeczą, która mnie przy niej trzymała był fakt, że byłem pewien co do jej uczuć. Byłem pewien, że mnie kochała. Nic nie mogło tego zmienić.

Jednak nasz związek z każdym dniem się rozpadał. Wszystko to, co było między nami znikało, zakryte sekretami i kłamstwami.
Nie mogłem tego znieść, nie mogłem także odejść. Byliśmy na zawsze powiązani niszczącą nas miłością.

Zatruci jadem, a, mimo wszystko, tak pragnący siebie nawzajem.

Tylko prawda mogła nas oczyścić, ale żadne z nas nie potrafiło się do niej zbliżyć.

Widziałem, że zanim zasnęła, cicho szlochała pod pościelą, jednak nie potrafiłem zmusić się do pocieszenia jej. Do powiedzenia, że wszystko jest w porządku. Mimo, że pragnąłem tego całym sercem.
Otrzeźwił mnie jej krzyk. Nie wykrzykiwała żadnych konkretnych słów, po prostu wiła się w agonii. Nie potrafiłem się ruszyć, jakby niewidzialna siła chciała zadać ból również mnie.
- Aiden! – krzyknęła, trzęsąc się na całym ciele. W mgnieniu oka przełamałem się. Znalazłem się przy niej i dotykałem jej czoła.
- Kocham cię, Casidy. Tak bardzo cię kocham. – szlochałem. Nie spała. Cała się trzęsła, a swoje piękne, zaszklone oczy miała utkwione we mnie.
- Proszę, nie odchodź. – wyszeptała.
- Nie odejdę, tylko powiedz mi prawdę. Dlaczego się ode mnie odsuwasz, Casidy. – głos mi się łamał. – Dlaczego? – Patrzyłem, jak powoli się uspokaja. Zacisnęła powieki i wyszeptała:
- Jest wiele powodów. Może dlatego, że czuję się winna, że nie potrafiłam wrócić do Liama. – Spojrzałem na nią wyczekująco.
- Wrócić? Co masz….
- Był ze mną, od kiedy tylko pamiętam. Zawsze byliśmy razem, jako przyjaciele, a później jako kochankowie. Nie wiedziałam, że jest wilkołakiem. Był przy mnie zawsze, nawet wtedy, gdy mój wujek zniknął…. – Przerwała na chwilę. – Ale nie gdy znowu się pojawił.
- Dlaczego….
- Nie rozumiesz, Aiden? Dwie ukochane mi osoby stały się w jednej chwili śmiertelnymi wrogami. Musiałam wybrać i wybrałam mojego wujka. Albo przynajmniej tak mi się wydawało. – Skrzywiła się nieznacznie.
- Nie rozumiem. Dlaczego ci się wydawało?
- Bo tak naprawdę nigdy niczego nie wybierałam. – Westchnęła. – Zawsze byłam dumna z tego, że podążam trudniejszą ścieżką z własnego wyboru. By chronić tych, których kocham. – Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. – Ale okazało się, że to nigdy nie był mój wybór. Ktoś zgotował mi taki los, zanim miałam jakąkolwiek szansę na podjęcie decyzji. Umieszczając we mnie kensei. Moje przeznaczenie wykręciło mi jeszcze gorszy numer. Związało mnie z wilkołakami. Mnie, od której zależy los wampirzego świata! –szlochała. – Nie mogę zapomnieć, nie mogę! Dlaczego…. N-nie… p-potrafię… zapomnieć. N-nawet na chwilę. – Trzęsła się z bólu.
- Casidy…. – wyszeptałem.
- Chcę tylko twojego dotyku. Tylko tyle. – szeptała coraz ciszej, wyglądała na spokojniejszą. Wpiła się w moje usta z niezwykłą siłą. Nie miałem nawet czasu myśleć. Westchnąłem, zdejmując koszulę.

Komuś mogłoby się wydawać, że to powinno być szybkie, gorące i agresywne, ze względu na nasze temperamenty.

Ktoś mógłby pomyśleć, że zdejmowanie ubrań nie powinno nam zając tyle czasu. Że powinniśmy je po prostu rozerwać.

Komuś mogłoby się zdawać, że nasze charaktery odgradzają seks od miłości.

I prawdopodobnie ten ktoś miałby kiedyś racje. Jednak nie teraz.

To była czysta miłość. Pożądanie i inne tego typu sprawy były na dalszym planie.

Nie miałem absolutnie żadnej możliwości, by ją zranić. Nie byłem nawet pewien, czy czuła mój dotyk, gdyż wodziłem po jej skórze ledwie opuszkami palców.

Próbowałem jej nie skrzywdzić, a ona chciała mi udowodnić, że jest silna, wpijając palce w moje plecy.
Czułem, że nic się dla niej nie liczy, że zapomina o wszystkim. Gdy zagryzała wargi, gdy jej biust falował z każdym oddechem, wiedziałem, że na te kilka chwil zostawia wszystko za sobą. Nie zwracałem uwagi na zapach krwi, mimo, że czułem ją bardzo wyraźnie w powietrzu. Nie pozwoliłem potworowi na przypomnienie mi, kim jestem. Bo w tym momencie nie istnieliśmy. Nie byłem wampirem, a ona nie była człowiekiem.
Z każdym ruchem próbowałem jej udowodnić, że świat nie istnieje. Że ból nie istnieje.


Jesteśmy tylko my. W wieczności. Na zawsze.


Nasz krzyk zsynchronizował się i zaraz później został zduszony przez uczucie zapomnienia.

Gdy opadłem na poduszkę obok niej, nie byłem w stanie powiedzieć zbyt wiele. Wyszeptałem więc jedyną rzecz, która była tak prosta i tak oczywista:

- Jesteś moja. Na zawsze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kame dnia Nie 19:04, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Aguś;)
Człowiek



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Sob 22:18, 30 Maj 2009 Powrót do góry

Podoba mi się ten rozdzialik, widzę, że zdradziłaś choć troszeczkę co gryzie Cass.
Podobała mi się opisana scena łóżkowa, bo nie opisałaś jej w sposób erotyczny,
a bardziej głęboki tzn, to co czuł Aiden takie jego przemyślenia i odczucia sercowe,
a nie tylko fizyczne wielki plus z mojej strony. Mały zonk miałam, Cass i wilkołaki...ciekawe. Czekam na dalsze rozdzialiki:)
DUŻO WENY


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ivette
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z punktu A do punktu B

PostWysłany: Sob 22:58, 30 Maj 2009 Powrót do góry

Kame, długo każesz ostatnio na siebie czekać, ale może to i dobrze, bo jestem taka spragniona kolejnego rozdziału, że po prostu go pochłaniam. Uwielbiam Twój sposób pisania i w ogóle Lunar Eclipse jest w ścisłej czołówce mojego prywatnego rankingu ff :) Za oryginalność, lekki i przyjemny styl, barwnych bohaterów, dowcip...
Ten rozdział mnie jakoś tak rozczulił. Scena miłosna piękna, ale jednocześnie smutna. A może to tylko ja ją w taki sposób odebrałam, bo coś nie wierzę, że dasz im chociaż trochę spokoju. Wink W każdym razie to świetny, liryczny fragment, a takich nie było zbyt wielu. Pozdrawiam i czekam na kolejną część.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Nie 10:11, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Po długiej przerwie w końcu powróciłaś :D
Rozdzialik jak zawsze świetny. Juz przynajmniej wiemy troszeczke więcej o
Casidy. No i oczywiście w końcu to zrobili :) Myślałam, że się nigdy do tego nie
zabiorą. Martwi mnie trochę to, że Cass ma tyle tajemnic i jest taka zamknięta w
sobie Zły
Mam nadzieję, że teraz będziesz nam coraz więcej o niej pisać Kwadratowy
Życzę weny i czekam na następny part !!

Annabell love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
moonynight
Wilkołak



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Torunia

PostWysłany: Nie 10:27, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Ty wiesz jak bardzo Cię uwielbiam. Z każdym rozdziałem bardziej. A ten bardzo wspomógł to uwielbienie. Cały czas się zastanawiam jak można być tak genialnym? To co ty stworzyłaś jest... niewyobrażalne. Tak dobre, że aż trudno uwierzyć, że to jest prawdziwe.
Pozdrawiam,
zachwycona m.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KALLIYAN
Człowiek



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 12:31, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Kame napisał:

Moje przeznaczenie wykręciło mi jeszcze gorszy numer. Związał mnie z wilkołakami.


Wydaje mi się , że powinno być 'związało.
Chyba tak będzie bardziej poprawnie.
Co do całości - po prostu świetna! Subtelny opis na dobry początek dnia, rozwinięcie miłości Aidena i Cassidy, Nikki pytająca czy może uprawiać seks z Raphaelem ajaj bardzo ładnie zawiązałaś całą akcję.
Wścibski wampir - moje ulubione powiedzenie od dziś.
Przez chwilę myślałam, że chcesz ich rozdzielić i byłam zła, bo wtedy rysunek boskiego Aidena straciłby smak. Na szczęście nie zawiodłaś mnie. Pozdrawiam i życzę dużo weny na następne rozdziały:)
KALLIYAN


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madi
Zły wampir



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: A tam gdzieś jakoś ;)

PostWysłany: Nie 20:01, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Szlag by to trafił. Napisałam raz i się skasował.

Czyli tak...

Cholero mała, ile błędów było. Mam nadzieję, że poprawiałaś tak, jak Ci mówiłam :P jeśli nie zauważyłam- I'm siorry Wink nie będę aż tak bardzo krzyczeć za to, i tak już Ci je wytknęłam, jak sama napisałaś;p

Treść w skrócie- podoba się mnie. Wiem, wiem- KK. Cieszy mnie, że nie skupiałaś się na, cytując Ciebie- "opisie narządów płciowych", bo bym Cię za to zjechała, Moja Panno Wink i nie zmuszaj mnie więcej do 18+ w Venom, bo ja się potnę- wiesz, o co chodzi. Zaiste, bardzo zrozumiały komentarz. Teraz krócej- reszta też mi się podoba. I tyle.

Wiesz, że jestem Twoją fanką- zawsze i wszędzie/do usług ;p

I to by było na tyle Wink

Twoja kolej, Kame-Pati ;]

Pozdrawiam,
Madi


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 12:07, 01 Cze 2009 Powrót do góry

Nio kolejny rozdzialik, a do do tego jak zwykle wprowadzający trochę zamieszania!!! No wkońcu udało im się zbliżyć do siebie, mam nadzieję że teraz może będzie im trochę łatwiej wyjasnić sobie wszystko, chociaż znając życie i złośliwości rzeczy martwych :) to może okazać się to też bardziej komplikujące...
Z tymi wilkołakami to niexle mnie zaskoczyłaś:)
Co nas jeszcze czeka, mh...
Czasu, weny i kolejnego rozdziału :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:16, 01 Cze 2009 Powrót do góry

ooo muszę przyznać, ze poczułam to co na początku, no prawie, jeszcze nie to, ale było cholernie blisko i dlatego piszę, by ci powiedzieć, ze zaczynam na powrót lubić twój FF.
Cieszę się, iż Aiden wreszcie powolutku odzyskuje swój kręgosłup i zaczyna przypominać faceta, a i ona, już czas najwyższy przeobraża w kobietę a nie w jakiś super kamień czy coś.
Scena miłosna bajka, bardzo mi się podobało to jak to przedstawiłaś, moje gratulacje.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 18:30, 02 Cze 2009 Powrót do góry

Ten ff jest po prostu suuuuperrrrr......xD Mam nadzieje, że już wkrótce doczekamy się kolejnego rozdziału..:)
unintended.
Wilkołak



Dołączył: 25 Maj 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 0:26, 06 Cze 2009 Powrót do góry

Mówiąc brzydko zaje*iste..!
Kocham Cię normalnie.! Za napisanie czegoś takiego.
Może i błędy były ale nie jestem ekspertką więc pouczanie nie leży tymczasowo w mojej naturze jakby to ująć ;D Pomysły masz to widać jestem pełna podziwu dla ciebie sama chyba nie stworzyłabym czegoś takiego choć jestem w trakcie pisania ;p (nie chwaląc się).
I kurde jak ci ktoś powie, że mu się nie podoba to olej. Jak i tak będę za tobą. Mój ukochany moment: Emmett tworzący z ust dzióbek normalnie leje ze śmiechu. Czekam na dalsze części.!
Wenoo wenoo ;*

\/ peace


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
misiaczek
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Cze 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 5:18, 06 Cze 2009 Powrót do góry

czytałam ten ff na chomiczku, zanim się tu zarejestrowałam , jest nietypowy smieszny, trochę smutny, ale napewno fantastyczny, jeden z moich ulubionych weny dziewczyno życzę


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Pon 15:08, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Cóż mogę powiedzieć naprawdę jest to bardzo interesujące opowiadanie ten sposób w jaki to wszystko jest przedstawione . . . cudeńko. Podoba mi się w tym opowiadaniu Cas. I to poczcie humoru które z czasem sie pojawia :P ja czasami to aż płakałam ze śmiechu :D. Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zuzaa
Gość






PostWysłany: Wto 11:22, 16 Cze 2009 Powrót do góry

podoba mi się Aiden, jest taki tajemniczy i moim zdaniem trochę - naiwny. Ff trzyma mnie cały czas w napięciu, jeszcze nie dokończyłam go czytać. Spodobał mi się bardzo Szczególnie ta cała Casidy. Wiesz czego Ci życzę? WENY :D
Pozdrawiam.
Aguś;)
Człowiek



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Wto 21:17, 11 Sie 2009 Powrót do góry

Nie chce nic mówić Kame, ale nas bardzo ale to bardzo zaniedbujesz:)
Czytałam te rozdziały po 2 razy jak nie więcej i skręca mnie z ciekawości co będzie dalej:D
DUŻO WENY i czasu :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kame
Wilkołak



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Nie 19:17, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Nie, nie zacznę zdania od tradycyjnego "No więc..." :P
W końcu po długich miesiącach znalazłam czas <!> na napisanie tego oto rozdziału. Zbliżamy się powoli do finału Lunar Eclipse, mam nadzieję, że będziecie tęsknić Wink
Dojeżdżanie 50 km. do szkoły nie pomogło mi przy znalezieniu weny, więc było mi bardzo trudno pisać. Wyszłam z wprawy przez te miesiące. Mam nadzieję, że nie wyszło tak tragicznie.


Oby ktokolwiek tu jeszcze zaglądał... :)



[link widoczny dla zalogowanych]


Mjuzik:
[link widoczny dla zalogowanych]


Rozdział XXVIII

Wampiry i wilkołaki
Czyli
Na granicy zmierzchu i świtu

AIDEN:


Wczesnym rankiem dźwięk tłuczonego szkła wyrwał mnie z zamyślenia. Rozejrzałem się nerwowo po pokoju. Casidy nie było przy mnie. Zerwałem się na równe nogi i zacząłem jej szukać w kuchni oraz w salonie jednak nie umiałem jej znaleźć. Przeraziłem się nie na żarty i desperacją ruszyłem w stronę łazienki. Siedziała tam z rozciętą dłonią, wpatrując się z przerażeniem w lustro. Podbiegłem do niej zdezorientowany.
- Casidy, co się stało? – Nie spojrzała na mnie, nawet nie zdawała sobie sprawy z mojej obecności.
- CASIDY! – Potrząsnąłem nią niecierpliwie otrząsając z zamyślenia. Odpowiedziała, nie patrząc mi w oczy.
- Nic się nie stało. Jestem taką niezdarą, potłukłam szklankę. – zaśmiała się i gdybym jej nie znał pomyślałbym, że jest to śmiech absolutnie naturalny. Jednak coś było nie tak.
- Aiden, przepraszam za swoje wczorajsze zachowanie, nie wiem co we mnie wstąpiło. – powiedziała, wyglądając na trochę zawstydzoną. Tym razem to ja się zaśmiałem.
- Z premedytacją mnie uwiodłaś. Muszę być ostrożniejszy!
- Wybacz – odrzekła z ironią. – Idziemy do szkoły czy co?
- Taa, myślę, że wymówka „Jestem niezdolna do zajęć, bo przespałam się z wampirem” nie przekonałaby pana Wedlera. – Odpowiedziałem przewracając oczami. Chwyciłem jej przerażająco zimną rękę i pomogłem wstać..

Myślałem, że wszystko wróciło do normy. Przeżyliśmy już najgorsze i nic więcej nie może się przydarzyć.

Gdybym tylko wiedział, jak bardzo się myliłem…



CASIDY:

Tego dnia przerwy w szkole były dla mnie największym koszmarem. Musiałam się bardzo kontrolować, byłam niebezpieczna dla otoczenia. Nawet Aiden nie mógł swobodnie przebywać w moim towarzystwie.
Wiedziałam, że kolejne dni będą jeszcze trudniejsze.

AIDEN:

Mijały dni i tygodnie, a sprawy miały się lepiej. Oczywiście pomijając dziwne zachowanie Casidy. W szkole wyglądała, jakby wszystko ją bolało, w domu unikała mojego wzroku. Nawet Carlisle zauważył jej niecodzienne zachowanie i postanowił znaleźć jego przyczynę. O skutkach jego „badań” nie dowiedziałem się nic, choć miałem niejasne wrażenie, że ojciec wie więcej niż ja.
- Carlisle, wiem, że czegoś się dowiedziałeś. Proszę, powiedz mi, muszę znać prawdę! – Prawie krzyczałem na niego w akcie desperacji. On jednak zachowywał swój stoicki spokój.
- Synu, nie dowiedziałem się niczego nowego, uwierz mi. Zachowanie Casidy jest niecodzienne, ale ostatnio tyle się wydarzyło. Musisz ją zrozumieć.
- Rozumiem, przecież rozumiem! Ale mam przeczucie, że stało się coś złego! –Zacisnąłem pięści.
- Musisz dać jej czas, Aiden. Wasze relacje bardzo się poprawiły, powinieneś się tym cieszyć.
- Dobrze wiesz, że się cieszę! Nie rozumiesz, że chcę jej pomóc?
- Rozumiem, ale znasz Casidy. Z niektórymi rzeczami musi uporać się sama. – Wtedy zobaczyłem prawdziwe zmartwienie w jego oczach i przestałem pytać. Carlisle coś wie, ale nie ma zamiaru mi tego powiedzieć nie ze względu na siebie, ale ze względu na Casidy. Nie mogłem zrobić nic więcej, tylko czekać…



CASIDY:

Wszystko układało się po mojej myśli. Aiden martwił się, ale na szczęście nie miał żadnych konkretnych podejrzeń. Poparcie Carlisle’a również bardzo mi ułatwiało sprawę. Najgorszym problemem była Nikki. Jej dar obserwacji doprowadzał mnie do szału.
Gdy Aiden był u Carlisle’a i próbował się czegoś dowiedzieć, siedziałam z Nikki w stołówce. Myślałam nad wszystkimi opcjami, które posiadam. Choć nie było ich zbyt wiele i każda była ryzykowna.
- Casidy? – Nikki wyrwała mnie z zamyślenia. Bez namysłu spojrzałam na nią. To był jeden z moich większych błędów. Jej źrenice zwężyły się i szepnęła z zaskoczeniem.
- Casidy,t-twoje oczy! – Natychmiast spuściłam wzrok.
- No co z nimi? – Zaśmiałam się. – Za mało ostatnio sypiam. – Odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. Nikki zrozumiała, że rozmowa jest skończona. Cieszyłam się, że nie zamierza drążyć tematu, jednak wiedziałam, że popełniłam ogromny błąd, który mógł zaważyć nad powodzeniem mojego planu. Czerwonowłosa do końca dnia patrzyła na mnie podejrzliwie.

Wydawało mi się, że nic gorszego nie mogło się już przydarzyć dzisiejszego dnia.

Gdybym tylko wiedziała, jak bardzo się myliłam…

***

Lekcja angielskiego dłużyła się dzisiaj wszystkim, łącznie ze mną. Pani Freya mówiła swoim usypiającym tonem głosu o twórczości Wordswortha. Tak, to zdecydowanie miała być najnudniejsza lekcja dzisiejszego popołudnia. Jednak los chciał inaczej. Katastrofa pojawiła się wraz z chudym, pryszczatym pierwszoklasistą. Wbiegł przerażony do klasy i jąkał się zdyszany:
- T-Ten ch-chłopak od Quileute’ów s-stoi przy w-wejściu i żąda natychmiastowej r-rozmowy z C-Casidy M-mignonette bo i-inaczej, b-bo i-inaczej… - Oczy wyszły mu na wierzch, rozwarł usta w niemym przerażeniu. Wszyscy obecni na sali byli lekko zszokowani. Nikki spojrzała na mnie ze zdezorientowaniem. Zacisnęłam pięści. Oni wszyscy mogli w tym widzieć jakąś błahostkę, jednak ja wiedziałam, że przegapiłam bardzo ważną rzecz.
Nie uwzględniłam jej w swoim genialnym planie.
- Liamie Black, jesteś martwy – szepnęłam ze złością sama do siebie i wybiegłam z klasy. Pędziłam przez korytarze, dopóki nie znalazłam wyjścia. Oczywiście stał tam opierając się o murek. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będę miała tak ogromną ochotę na rozkwaszenie mu twarzy. Dodatkowo jego zapach był zaiste obrzydliwy.
- Black, co ty tu, do jasnej cholery, robisz?! – wrzasnęłam tracąc nad sobą panowanie. – Jeżeli chciałeś ze mną porozmawiać to mogłeś to zrobić w dyskretniejszy sposób! – Spojrzał na mnie z nienawiścią.
-Nie będę tu z tobą rozmawiał. Wsiadaj na motor – odpowiedział swoim niskim, uspokajającym tonem.
- Nie ma mowy, nie będziesz mi rozkazywał!
- Więc chcesz, żebym zdradził twojemu krwiopijcy…. – Jego słowa były przesiąknięte jadem.
- Zamknij się! Nie będziesz mnie szantażował! – Z mojego głosu emanowała czysta nienawiść. Jego oczy natomiast nie wyrażały już złości, chociaż były zimne jak lód.
- Proszę, jedźmy do La Push, nie będę z tobą rozmawiał na terenie wroga. – Tym razem nie miałam zamiaru się kłócić. Odjechaliśmy bez słowa.



Weszliśmy to tajnego miejsca spotkań watahy. Wszyscy ze sfory już tam byli. Patrząc na sytuację niespecjalnie powinni cieszyć się z mojej obecności, jednak było inaczej. Kiedyś, bardzo dawno temu, bywałam w tym domu wielokrotnie. Byłam ich najlepszą przyjaciółką. Leah i Paul byli w najgorszej sytuacji przez swoje porywcze charaktery. Audrey patrzyła na mnie z zatroskaną miną. Wiedziałam, że to ona była powodem wątpliwie przyjemnej wizyty Blacka. Spojrzała mi w oczy i zaczęła płakać. Liam natomiast wyglądał, jakby ktoś uderzył go w twarz. Wiedziałam, że to będzie najtrudniejsza rozmowa w moim życiu.


AIDEN:

Telefon od Nikki całkowicie wyprowadził mnie z równowagi. Byłem wściekły na Casidy, że zgodziła się jechać z tym wilkołakiem na wrogi teren. Cullenowie byli przeciwni, żebym za nią podążył, ale nie miałem innego wyboru. Poza tym, już raz złamałem postanowienia paktu. Stałem więc na głównej uliczce rezerwatu nie mając pojęcia dokąd iść. W domu Blacka nie było nikogo, a było to jedyne miejsce, do którego mogłem się udać. Dookoła było ciemno, padał deszcz. Wsłuchiwałem się we wszystkie odgłosy, aż nie usłyszałem jej imienia. W pomieszczeniu, z którego dochodziły rozmowy wyczułem czternaście wilkołaków i dwójkę wampirów. Jednak ani śladu Casidy. Popędziłem w stronę dźwięków. Otworzyłem małe drzwiczki prowadzące do czegoś w rodzaju piwnicy i znalazłem się w cuchnącej siedzibie wroga. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi, atmosfera była doprawdy grobowa. Spojrzałem zdezorientowany na twarze wszystkich obecnych. Było tam wielu Quileute’ów, ale także dwoje nie należących do plemienia. Byli to Casidy i Raphael. Czarnowłosa patrzyła na mnie zawstydzona oczami, które nie należały do niej. Wtedy wszystko stało się dla mnie jasne.


Jak wcześniej mogłem tego nie zauważyć?

Jej lodowata skóra, całkowity brak snu? Od wielu dni nie jadła, nie piła i wyglądała na spragnioną czegoś… co zupełnie nie przypominało pokarmu dla ludzi. Zmieniony zapach i szkarłatna plama na srebrnej tęczówce sprawiły, że wszystko nabrało sensu.
- Dlaczego…?
- To teraz najmniej ważne, Aiden. Przepraszam, że ci nie powiedziałam… - wyszeptała zawstydzona. Spojrzałem na Raphaela, który przyglądał się swoim dłoniom.
- To przez Kensei?
- Taaa… Casidy trenując i walcząc zbyt często korzystała z jego mocy i pozwalała mu przejąć kontrolę nad swym ciałem. To I tak cud, że wytrzymała tak długo. – Skrzywił się.
- Nie da się odwrócić tego procesu? – jęknąłem, opadając na krzesło stojące najbliżej mnie.
- Przemiana jeszcze się nie zakończyła. Nie sądzę, żeby można to było odwrócić, ale zahamowanie nie powinno być takie trudne. – odpowiedziała jedna z wilczyc z grymasem na twarzy.
- Więc nie jest tak źle. – Odparłem z ulgą. Na moje słowa Black parsknął.
- Jest gorzej niż sobie wyobrażasz, Cullen. Powolna zmiana Mignonette w wampira jest niczym w porównaniu z tym, co nas czeka.
- Co masz na myśli? – zapytałem chłodno.
- Idą po mnie – odparła Casidy.
- Kto, te wampiry? – Mój ton głosu był zdezorientowany. Przecież wiedzieliśmy o tym od dawna.
- Nie… nie oni.
- Więc kto? – Nie byłem pewien, czy chcę znać odpowiedź na to pytanie.
- Volturi…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kame dnia Nie 20:31, 18 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Madi
Zły wampir



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: A tam gdzieś jakoś ;)

PostWysłany: Nie 21:33, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Na dzień dobry- DZIEŃ DOBRY, CHOĆ JUŻ WIECZÓR! xD Kame, jak dobrze mieć Cię wśród żywych (powiedziałam, co wiedziałam z udzielaniem się na forum, co? ;p). Niemniej witam Cię serdecznie.

Na początek, póki pamiętam- jak Aiden do jasnej Anielki mógł nie zauważyć, że Cas się przemienia? Na Boga, wampir chyba powinien to wyczuć nieco wcześniej, nie? Tym bardziej, kiedy się z nią kochał... Ale był to zabieg iście autorski, więc należy go przełknąć po prostu. Hiuu, nie tak dawno mówiła mi Panienka, że nie ma weny, że LE umarło śmiercią naturalną, a tu taki fajny rozdzialik xD chociaż tak naprawdę jest o wszystkim i o niczym, nie? Ale masz fajny styl i dzięki temu czyta się z przyjemnością. Myślę, że nawet epopeję narodową, Tadeuszem Panem zwaną czytałoby się lepiej, gdybyś ją napisała po swojemu ;] no, może nie całkiem, bo nie miałoby to wtedy zbyt wiele wspólnego, ale zawsze xD
Błędów jako takich za bardzo nie było, więc nie mam się w sumie o co czepić. Mam tylko nadzieję, że kolejny rozdział wstawisz nieco szybciej. Ty zbliżasz się do finału LE, a ja do finału VS, którego jesteś patronką... ;p, chociaż równie kijowo mi to wychodzi. Ale może dzięki Tobie w końcu się zmobilizuję. Trzymajmy się w kupie, bo kupy nikt nie ruszy xDDD ;p ;*

Reasumując- podobało mi się, lekkie zgrzyty są, ale to przez długą przerwę, mimo to i tak mi się podobało xDD
Życzę VENY i CZASU, bo tego w dzisiejszym świecie najbardziej brak chyba. Trzymaj się i twórz szybko ;**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Pon 18:25, 19 Paź 2009 Powrót do góry

Ufffff...
Od rana czytałam to opowiadanie. Przeczytałam wszystkie 28 rozdziałów. I powiem tak:
JESTEM ZACHWYCONA love
Droga Kame - twoje opowiadanie mnie po prostu zachwyciło, a z polskimi u mnie to rzadkość. Tylko opowiadania niobe tak mnie zachwycają.
Skąd ty bierzesz takie pomysły?
Doszłam dzisiaj do wniosku, że jeśli chodzi o polskie FF to tylko i wyłącznie kontynuacje BD.
Twoja opowieść jest oryginalna, wciągające z rewelacyjnymi postaciami.
Masz świetne poczucie humoru. Na niektórych scenach prawie płakałam ze śmiechu. Bardzo lubię opowiadania z z pewną dozą humoru. Tu mam tego dostatek.
Widać, że miałaś wszystko od początku zaplanowane. Te wszystkie tajemnice, których w ogóle nie mogłam się domyśleć. Wszystkie rozwiązania mnie zaskakiwały.
Jeśli chodzi o postacie.

Casidy - zdecydowania moja ulubiona postać. Uwielbiam takich bohaterów. Jest pewna siebie, niezależna, odważna. Bardzo inteligentna. I co najważniejsze - nie jest podobna do Belli, czyli ani nie wiesza się na Aidenie, ani się nie przewraca na płaskiej powierzchni.
Od początku strasznie mnie ciekawiło, kim ona jest. Domyśliłam się od razu, że nie jest wampirem. Ale myślałam, że może została ugryziona i coś się popsuło w trakcie przemiany? Wink Ten pomysł z kamieniem...nie uważam go za oklepany, bo nigdy o czymś takim nie słyszałam. I teraz jak ma postąpić? Mam wrażenie, że nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji.
I zamiana w wampira. Jak ona to ukryła przed wszystkimi? Te krzyki w nocy, to był czas jej przemiany?
Denerwuję mnie tylko to, że tak odpycha Aidena.

Aiden - jego olewatorska postawa z początkowych rozdziałów była zajebista Laughing Uwielbiam takich facetów :D I to jego cierpienie, gdy tylko ktoś wspominał o miłości Belli i Edwarda.
Później nieco się zmienił. Podobało mi się to, jak za wszelką cenę chciał się dowiedzieć sekretu Cas. I to, że tak chciał ją chronić i nie naciskał na nią.
Naprawdę śmieszne były te jego porównania do Edwarda Laughing
Ale przepraszam bardzo - znowu prawiczek?! Chyba więcej nie zniese Laughing I czemu on taki bierny w stosunku do niej był? A ta scena miłosna to taka za krótka dla mnie była. Dobrze się nie zaczęło, a już się skończyło Wink

Bardzo też mi się podoba Nikki. Twarda, niezależna babka. Nie obchodzi ją opinia innych, jak ma ochotę na faceta, to z nim śpi. Oczywiście taka jest, bo ją skrzywdzono. Jednak lubię takie oryginalne postacie.

Emmett, jak wiadomo zabójczy Laughing Carlisle i Esme jak zwykle dobrzy, Alice nie jest taka wkurzająca jak zawsze. Ale Edward z Bellą? Masakra, aż mi się nie dobrze od tej słodkości robiło Mr. Green

Bardzo mi szkoda Anthony'ego :( Strasznie fajne był i widać, że naprawdę ją kochał.
Nie podobał mi się za to w ogóle Aro. Jak go uwielbiam, tak tutaj był totalnym debilem.

Jestem baardzo ciekawa, co też takiego strasznego ma się stać. Nie podobają mi się jak zwykle wilkołaki, zwłaszcza ten Liam, bo mi się z Jacobem kojarzy

Więc weny życzę i czasu. Jam od dzisiaj twa wierna fanka :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aguś;)
Człowiek



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pią 18:12, 23 Paź 2009 Powrót do góry

No cóż Kame muszę powiedzieć, że zdecydowanie za długo czekałam na ten rozdział. Ale było warto naprawdę mi się podobał. Czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością, bo pomimo tego, że uwielbiam to opowiadanie jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy i jakie będzie zakończenie:)
DUŻO WENY I CZASU


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Sob 10:29, 24 Paź 2009 Powrót do góry

Weszłam z taką cichą nadzieją na ten ff, że pojawi się nowy rozdział i co? Jest.
Podoba mi się, strasznie tylko przyspieszyłaś akcję. w pewnym momencie się nawet zgubiłam. Szkoda, że już za niedługo skończysz pissać to opowiadanie, bo jego fabuła jest niesamowita. Podoba mi się postać Aidena, naprawdę jest cud miód plus orzeszki :).

Pozdrawiam. nie każ nam czekać na następny rozdział tak długo jak na ten.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin