FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Lunar Eclipse [NZ] +16 XXIX rozdziałów ! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Ankieta w celu ustalenia liczby czytających :)

Jeśli czytasz - kliknij ;)
87%
 87%  [ 205 ]
Jeżli czytasz - kliknij ;)
12%
 12%  [ 30 ]
Wszystkich Głosów : 235


Autor Wiadomość
bOlka
Człowiek



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 20:12, 24 Paź 2009 Powrót do góry

Trochę niechetnie ale komentuję. Właśnie przeczytałam całość, a właściwie przemęczyłam się przy końcówce. Miałam zamiar napisać coś juz po zakończeniu całego opowaidania, ale chyba nie dam rady przebrnąć przez następne rozdziały, jeśli będą takie, jak teraz.
Będę pisała krótko, od myslników:
- pomysł ogólnie fajny, Aiden jest całkiem ciekawy, Casidy na początku też,
- błędów od ciut ciut, zaczynając od tragicznej interpunkcji, przez złą składnię zdań po brak wszelkich spacji,
- przekleństwa! Ugh, to było najgorsze. Nie jestem święta, przyjaciele często mi powtarzają, że gdy mnie czasami słuchają, to uszy im puchną, ale wulgaryzmów w tekście czytanym NIENAWIDZĘ! Ok, może się zdażyć jakaś "cholera" czy k*** , ale nie co pięć wyrazów! No sorry, ale pod koniec to była naprawdę przesada,
- akcja albo przyspiesza albo zwalnia - wkurzające, można czasami zasnąż a czasami trzeba czytać po kilka razy, żeby zrozumieć, co właściwie się działo,
- postaci ogólnie są ciekawe, ale (jak ktoś tu juz wcześniej zauważył) unikasz opisów charakterów, uczuć i gestów jak diabeł święconej wody - jestem na nie,
- no i chyba ostatnie. Na początku postać Casidy była intrygująco tajemnicza, skąd bierze taką siłę? skąd zna charakter wampirów itd? To było fajne. Ale potem zrobiłaś z tego bajeczkę kryminalną, człowiek o nadprzyrodzonych siłach, które daje mu kamień, tkwiący w piersi zamiast serca? WTF?!
Zorientowałam się wcześniej, że nie potrafisz przyjmować krytyki i boję się trochę, że po tym komentzrau w ogóle przestaniesz pisać, ale trudno. Takie jest prawo forum, można zawsze wyrażać swoje opinie. Żeby było jasne: Twój ff jest całkeim sympatyczny. Masz fajny, lekki styl i ciekkawe niektóre pomysły. Gdybyś jednak znalazła jakąś porządną betę i nie pisała tak gorączkowo, jak pod koniec, Twoje opowiadanie wiele by zyskało.
Pozdrawiam,
bOlka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kame
Wilkołak



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Sob 21:07, 24 Paź 2009 Powrót do góry

Nie ma możliwości, żeby każdemu się podobało. Jest to absolutnie a wykonalne Wink Nie liczę, żeby wszyscy się zachwycali nad Lunar, nie o to mi chodziło. Swoje pomysły zawsze miałam tylko i wyłącznie w głowie, dla siebie. To pierwszy raz, gdy przelewam je na "papier". Ciągle się uczę i nie dziwię się, że ktoś mnie krytykuje. Nie mam zamiaru już więcej tłumaczyć wszystkich zabiegów literackich tudzież nieliterackich, których kiedykolwiek użyłam w tym ff. Jest jak jest i nie będzie inaczej. Moje pomysły są jak widzę dla niektórych kontrowersyjne ;] Niestety, inne nie będą ;P

W każdej krytyce pojawia się to samo, jednak nie jest to dla mnie bodziec do zakończenia pisania. Wierzę po prostu, że ciągle są na tym forum osoby, które doceniają Lunar Eclipse, mimo jego mankamentów :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 21:41, 26 Paź 2009 Powrót do góry

Moja droga Kame! Jestem bardzo ucieszona twoim kolejnym rozdziałem, a teraz co do treści: trochę mnie też zaskoczyłaś tym że Aiden nie zauważył przemiany, przecież jest wampirem a oni potrafią zauważyć nawet kilkumilimetrowe urośnięcie włosów?! (bynajmniej tak było u Meyer) Mam nadzieję że zaserwujesz nam wytłumaczenie tego :) A ogólnie podobało mi się, jestem teraz zaciekawiona jak przedstawisz nam starcie z Volturi!
Mam nadzieję że nie każesz nam czekać na kolejne rozdziały zbyt długo?!
Życzę weny i czasu na tworzenie kolejnych rozdziałów!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aline
Człowiek



Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:11, 27 Paź 2009 Powrót do góry

Wow... wow... wow... i jeszcze raz ......... wow... :o
Normalnie mnie zatkało i nie wiem co napisać! :)
To jest naprawdę niesamowite! Naprawdę super! Przez ciebie dzisiaj na lekcjach się mnie plastyczka dopytywała
-Co ty tam ciągle znowu czytasz? Przecież "Zmierzch" przestałaś przynosić na lekcje miesiąc temu...?- A ja powiedziałam prawdę... -Znalazłam nową super autorkę, pani profesor. - i zaczęłam czytać dalej rozdział 26 "Lunar Eclipse", który wydrukowałam o 6.05 rano. xD Na szczęście klasa jest już przyzwyczajona do mojego, tak zwanego przez nich "zboczenia umysłowego"...
A wracając do tematu... jestem zachwycona "Lunar Eclipse" i twoja odpornością na negatywne komentarze... ja nie mam tyle pewności siebie jeśli chodzi o ocenę moich prac ( co prawda plastycznych, ale to prawie to samo xD)...
Mam nadzieję, że szybko dodasz następne rozdziały, bo nie mam już co czytać na lekcjach i nauczycielki się zastanawiają, czemu nagle zaczęłam uważać na to co się dzieje w klasie...
:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:57, 27 Paź 2009 Powrót do góry

Przeczytałam całe opowiadanie od konca i musze przyznać, że mi sie podoba. Ale za dużo tu tajemnic. Denerwuje mnie że Casy jest taka niezdecydowana, przez co żal mi Aidena. DO tego te wilkołaki. Kim jest Liam, skoro ma na nazwisko Black? Synem Jacoba? To by było dziwne. Jestem ciekawa co będzie dalej, ale zobaczymy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aline
Człowiek



Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:49, 31 Paź 2009 Powrót do góry

Czemu niema jeszcze następnego rozdziału Lunar Eclipse albo Venomous desire? Crying or Very sad A JA TAK BARDZO TO LUBIE.... cry Przyznam, że jeśli o książki chodzi to ja cierpliwa nie jestem... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Sob 21:50, 31 Paź 2009 Powrót do góry

Kame, nawet nie wiesz, jaki szok przeżyłam kiedy zobaczyłam nowy rozdział. Muszę się przyznać, że przez ten czas już zapomniałam o tym ff'ie. I reguły zawsze tak jest, że jeśli nie czytam czegoś przez dłuższy czas, potem do tego nie wracam. Nie pamiętając już połowy szczegółów nie chce mi się cofać i przypominać o co ty chodziło... Ale z LA, wyjątkowo, było inaczej. Kiedy zobaczyłam ten rozdział nawet nie zastanawiałam się, czy jeszcze chce mi się to czytać, po prostu wiedziałam, że tak, "nie dziś, ale jak tylko znajdę wolną chwilę, wrócę do tego". I w tym jest tylko twoja zasługa. Nie wiem, co zrobiłaś, że ten ff mnie tak przyciąga, że po tym wszystkim, czego już się do tej pory naczytałam, często ze znudzeniem, to mnie naprawdę ciekawi. I wciąga.
Muszę przyznać, że w tej chwili już naprawdę wiele zapomniałam, ale jestem gotowa przeczytać wszystko od początku. I zrobię to. Na pewno. Tylko nie wiem kiedy :)
Hm, hmm, hmm... Ciężko jest mi teraz powiedzieć coś o treści, bo moja pamięć już mnie naprawdę zawodzi. Może... w tym komentarzu niczego takiego nie napiszę, ale kiedy sobie wszystko przypomnę, obiecuję ci wielkiego kk, w którym wszystko nadrobię.
Mogę ci jeszcze trochę posłodzić? Uwielbiam twój styl. Nie ma żadnych zgrzytów, wszystko czyta się tak płynnie i szybko, że nie wiadomo kiedy kończy się rozdział.
Mogę ci tylko bardzo, bardzo podziękować, że tu wróciłaś i przypomniałaś mi o jednym z moich ulubionych tekstów.
Życzę dużo weny, ale jeszcze więcej czasu.
Pozdrawiam
mTwil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aline
Człowiek



Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:10, 05 Lis 2009 Powrót do góry

Czemu jeszcze niema następnego rozdziału...? cry codziennie wchodzę z nadzieją, że jest coś nowego a tu nic :(


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eris
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:45, 05 Lis 2009 Powrót do góry

Drgoga Kame, od pierwszego rozdziału polubiłam trgo ff i bardzo mi sie podoba, fajny pomysł, cos troche innego niż ff o Belli i Edziu. Jednym słowem ekstra. Czekam na kolejne rozdziały.
E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olena
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Milicz

PostWysłany: Sob 4:38, 14 Lis 2009 Powrót do góry

Więc tak-czytam Twojego, Kame, FF-a cały wieczór, wiadomo, z przerwami. Straty:
-zapomniałam zrobić Mężowi kolacji, mogła polać się krew
-zjarałam mu to co ugotowałam (a jestem DOBRĄ kucharką)
-jutro rano nie wstane, nie ma uja we wsi
-obgryzłam paznokcie- na których miałam położony ŻEL (fuj fuj fuj)
-zaplułam klawiaturę kiedy Ai stwierdził, że zaczyna "pierdolić jak Edward"
-zaplułam ją drugi raz kiedy Cas pogoniła Ema ze zapałkami
-zaplułam ją trzeci raz, kiedy stwierdziła, ze idzie postrzelać
-moja upierdliwa sąsiadka waliła w rury za każdym razem kiedy zaczynałam się śmiać
-zamiast pobzykać się z Mężem siedzę i czytam


A teraz pozytywy Wink
Podziwiam Twoją lekkość pisania. Postacie, które stworzyłaś są dość dynamiczne, wzbudzają sympatię. Pojawiły się gdzieś zarzuty, że za bardzo odeszłaś od Sagi, że stworzyłaś nowych bohaterów, a bohaterowie Zmierzchu zostali gdzieś z boku. Powiem tyle: MIAŁAŚ fakin szit RACJĘ. Właśnie tak jest idealnie, dajesz nam nowe postaci a w tle Ci sami Cullenowie, których pokochaliśmy. Generalnie własnie na plus jest unikanie szczególowych opisów mimiki itp. Naprawdę miło jest zinterpretować tekst samej a nie czekać aż każesz Edwardowi zmarszczyć nos.
Podoba mi się niezmiernie i czekam na więcej :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Olena dnia Sob 4:41, 14 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:04, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Czekam i czekam i nic. Proszę dodaj dalszą część. Jestem ciekawa, co będzie dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kame
Wilkołak



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Sob 19:52, 25 Gru 2010 Powrót do góry

Dobra, wiem, wiem... Zajęło mi ponad rok ruszenie dupy i napisanie czegoś, wiem :P Mam nadzieję, że jeszcze KTOKOLWIEK pamięta o tym FFie Wink Naprawdę zbliżamy się do końca, jeszcze około 2 może 3 rozdziały i oczekiwany finał. Jeśli to skończę to będę miała czyste sumienie Wink I nie będę was tak dłużej trzymać w niepewności, mam już napisane wszystko, więc nie potrwa to długo :)
Wasza na zawsze!
Kame Cool












Rozdział XXIX

Wspomnienia

Czyli

Lawina

Aiden:


Świt na dobre zagościł w moim pokoju. Promienie słońca znajdujące sobie wygodne miejsce na mojej twarzy sprawiły, że podniesienie się z podłogi jeszcze nigdy nie było takie trudne. Pięć lat. Właśnie teraz, w tej sekundzie, w tym momencie wieczności minęło pięć lat od czasu gdy moje zimne serce zostało wyrwane z piersi. Wspomnienia uderzyły we mnie z siłą rozpędzonego pociągu…


Jechaliśmy milczeniu w stronę Forks, żadne z nas nie miało odwagi się odezwać. Czułem wyraźnie gęstniejącą atmosferę, wiedziałem jednak, że jest to dopiero początek. Z głośnym westchnieniem spojrzałem na nią. Spodziewałem się dostrzec na jej twarzy wypisany olbrzymi ból, cierpienie albo chociaż odrobinę strachu. Jej mina nie wyrażała jednak żadnego z tych uczuć, była dosłownie wyprana z emocji. Zadałem pytanie, które od dawna tłukło się w mojej głowie, obijając boleśnie o czaszkę.
- Kiedy? – Głos mi się łamał. Na odpowiedź czekałem kilka sekund, które mimo mojego, bądź co bądź, sędziwego wieku wydawały się wiecznością.
- Mamy około miesiąca – powiedziała bardzo spokojnym i stonowanym, ale jednak nieobecnym głosem.
- Alice nic nie widziała w swoich wizjach? – zapytałem rozzłoszczony. Jak mogła przegapić tak istotną informację! Jak mogliśmy w ogóle na niej polegać przez te lata, skoro nie potrafiła zobaczyć czegoś tak znaczącego? Moje rozmyślania przerwała dość brutalnie Casidy.
- Oczywiście że widziała – powiedziała niedowierzającym tonem. –Były to jednak tylko niejasne strzępki informacji. Volturi przecież mają ogromne pojęcie o jej darze, starali się nie podejmować decyzji. Nie mieli jednak pojęcia o darze członkini watahy. – Westchnęła. Wjeżdżaliśmy właśnie na teren Cullenów i szczerze mówiąc nie miałem pojęcia jak się zachować w stosunku do reszty. Czy Alice już wiedziała? Czy im powiedziała? Czy Casidy pozwoliłaby im powiedzieć? Czy powinienem…?
- Chodź Ai – szepnęła. – Musimy im powiedzieć. – Bez słowa kiwnąłem głową i wysiadłem z samochodu. W mgnieniu oka na Casidy rzuciła się Alice. Wyglądała naprawdę okropnie, spoglądała na nią oczami szaleńca, miała potargane włosy i głośno łkała.
- Boże, jak mogłam tego nie zauważyć! Jak mogłam… Jak mogłam być taka głupia! – histeryzowała. Cas próbowała ją pocieszyć, powiedzieć że to nie jej wina, ale na niewiele się to zdało. Obie weszły po schodach mocno wtulone w siebie a ja pomaszerowałem za nimi. Jak można się było spodziewać, narada rodzinna trwała, słychać było podniesione głosy, sceptyczne myśli i łagodzące sytuacje wpływy Jaspera. Gdy tylko weszliśmy do salonu wszystko ucichło. Przez chwilę czułem jakbym mógł czytać w ich myślach, jednak szybko zdałem sobie sprawę, że mają je po prostu wypisane na twarzy. Zmieszaj ze sobą strach i zdezorientowanie, dodaj odrobinę zamieszania, bólu i zmartwienia i wyjdzie Ci właśnie to, co właśnie ukazało się moim oczom. Wtedy właśnie Casidy wywołała lawinę… Wystarczyło do tego jedno proste słowo.
- Odchodzę – powiedziała zdecydowanie, bez chwili zawahania. Nie czekając na rozwój wypadków kontynuowała - Wszystko to co się dzieje jest przeze mnie. Od początku wiedziałam jak to się skończy, nie mam zamiaru narażać waszej rodziny dlatego zabieram się stąd.
- Czyś Ty oszalała? – zapytał Carlisle bez cienia swojego zwyczajowego spokoju w głosie.
- Carlisle, posłuchaj…
- Nie, to Ty mnie posłuchaj! – Spojrzała na niego błagalnym spojrzeniem, przez które przebijała się stanowczość i wściekłość. – Nie rób scen, musimy dowiedzieć się, czego dokładnie chcą Volturi, nie wyciągajmy pochopnych…
- Nie wiesz czego chcą Carlisle?! – przerwała mu, a jej głos brzmiał niczym burza z piorunami. – Czy Aro, Kajusz albo Marek nigdy nie pokazali Ci, jak bardzo chcą siły i władzy?! Mogli ją uzyskać kompletując zdolnych, silnych i odważnych, ale oni sami jako wampiry nigdy nie byliby potężniejsi! Są pewnie LIMITY ! A te LIMITY może zlikwidować tylko jedna istniejąca rzecz na tym świecie! – grzmiała dalej a szał w jej oczach był naprawdę przerażający. Szkarłatna plama na jej tęczówce błysnęła ze wściekłości. To właśnie wtedy wszystko do mnie dotarło. Co możesz zrobić kiedy wiesz, że każda decyzja, którą od teraz podejmiesz z pewnością źle się dla ciebie skończy? Nasze spotkanie, nasza przyjaźń, nasza miłość… Wszystko zbliżało nas do nieuchronnego końca. Volturi nie pragnęli Casidy. Nie pragnęli jej ciała, jej siły i talentów. Nie pragnęli jej tak jak Alice, Edwarda czy Belli. Oni chcieli jej serca.
I dla siły byli gotowi wyrwać go jej z piersi, bez mrugnięcia okiem…



Poruszyłem się niespokojnie słysząc ciche pukanie do drzwi.
- Aiden? – Głos Alice brzmiał tak, jakbym miał jej zrobić krzywdę. Odczekałem w milczeniu aż usłyszę jej kroki. Odeszła. Mogłaby stać tam cały dzień, w końcu była wampirem. Ale po co miałaby czekać? Wiedziała, że nie odpowiem, że nie odezwę się ani do niej, ani do nikogo innego. Już nigdy.


- Aiden… - Casidy patrzyła na mnie błagalnie. – Proszę, pomóż mi… Ja… Ja naprawdę muszę stąd odejść… - Spojrzałem na nią po raz pierwszy oczami pełnymi miłości.
- Kocham cię… Nie mogę cię stracić…
- I tak mnie stracisz Ai… Oni mnie zabiją, wiesz o tym dobrze… - Westchnęła głośno i przytuliła się mocno do mojego torsu. Patrzyłem w jej piękne, szare oczy i od razu znienawidziłem siebie za słowa, które właśnie miałem zamiar wypowiedzieć.
- Istnieje sposób. – Mój głos brzmiał jak zderzenie się dwóch gór lodowych. Spojrzała na mnie najpierw z zaskoczeniem, a później z dzikością.
- Nie mogę tego zrobić, to byłoby tchórzostwo.
- Myślę, że już dość długo zgrywałaś odważną. Teraz postąp mądrze – ostrzegłem ją, a w moim głosie słychać było groźbę.
- Nie zmusisz mnie – odparła chłodno. Zaśmiałem się z wyższością. Cas otworzyła usta by coś powiedzieć, jednak zrobiła tylko zaskoczoną minę i pokazała mi gestem, żebym zaczekał na nią, po czym wampirzym krokiem wyskoczyła przez okno. Jak to zwykle miałem w zwyczaju olałem jej ostrzeżenia i wychyliłem się przez framugę. Obok niej stał nie kto inny jak Alfa watahy wilków. Jej głos nie wróżył nic dobrego, natomiast jego był zupełnie inny niż zwykle. Zazwyczaj władczy i zimny dzisiaj wyrażał niepewność i coś jeszcze… błagania?
- Co Ty tu właściwie robisz Liam? – zapytała chłodno.
- Wiesz, Audrey zobaczyła jak krwiopijca Cię gryzie, więc to chyba logiczne, że przyszedłem sprawdzić co tam u Ciebie – odpowiedział i jego ton szybko zmienił się na szyderczy. – W końcu jesteś centrum mojego wszechświata, zapomniałaś? – to retoryczne pytanie zadał z sarkastycznym uśmieszkiem. Casidy patrzyła na niego na wpół wściekła i na wpół zażenowana. Zastanowiłem się nad sensem jego słów. Czy Liam NAPRAWDĘ mógł być wpojony w Casidy? Przeżył bez niej prawie rok, a teraz potrafił odnosić się do niej, jakby była jego wrogiem. To wszystko nie miało już powoli sensu. Cas wypowiedziała moje przemyślenia na głos.
- Widzę Liam, że co jak co, ale z wpojeniem radzisz sobie cudownie – nie była to złośliwa uwaga, wyglądało to raczej, jakby przyjmowała tą sytuację z ulgą. A jednak. Liam wyglądał jakby nie zwrócił uwagi na jej komentarz.
- Pozwól sobie pomóc Casidy. To nie musi się tak skończyć.
- Musi Liam – odpowiedziała z troską. – Nie mam zamiaru mieszać w to nikogo, ani watahy ani Cullenów.
- Myślisz, że Zimni po prostu pozwolą Ci odejść? – prychnął pogardliwie. – Myślisz, że ja pozwolę Ci odejść? Znowu? – Ton jego głosu był błagalny… na swój sposób. Casidy nie czekała na odpowiedź. Odwróciła się na pięcie i wskoczyła na parapet kilkoma zgrabnymi ruchami.
- Musiałeś podsłuchiwać? – zapytała próbując, by ton jej głosu brzmiał chłodno. – Ty wścibski wampirze – podsumowała mnie jednym zdaniem. Zaśmiałem się krótko, jednak znowu przypomniałem sobie rozmowę tej pokręconej dwójki. Liam odszedł w pośpiechu.
- On… On naprawdę się w Ciebie wpoił? – zapytałem kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Miałam pięć lat, nie pamiętam tego. – Wzruszyła ramionami. – Ale w skrócie tak.
- Dlaczego więc nie powiedział ci wtedy o wilkołakach? Przecież mógł, miał przyzwolenie.
- Nie chciał mnie narażać na stres – rozśmieszyły ją własne słowa, a następnie powiedziała z goryczą – Gdyby stres był najgorszym co mi się w życiu może przydarzyć to… - nie dokończyła, ale zrozumiałem co miała na myśli. Z westchnieniem położyła się a ja poszedłem za jej przykładem. Kochałem ją tak mocno, że byłem w stanie zrobić dla niej wszystko. Nawet coś za co by mnie znienawidziła do końca swoich dni. Walcząc z samym sobą przyłożyłem zęby do jej zimnej skóry.



- Aiden! – krzyknęła Alice. Tym razem wiedziałem, że było to coś poważniejszego niż zwykłe zamartwianie się. Kolejna narada rodzinna, jakaś wizja, cokolwiek. Wyrywając się z zamyślenia wstałem wyjątkowo opieszale jak na wampira i równie powoli zszedłem po schodach. Oczywiście wszyscy już tam byli. Wyraz twarzy Alice mówił sam za siebie – coś poważnego miało miejsce. Z każdą sekundą ciszy napięcie rosło. Stałem nieruchomo w połowie stopni i wpatrywałem się niecierpliwie w jej twarz. Gdy się ocknęła jej oczy wyglądały jak dwa ogromne spodki.
- Alice, co się stało? – zapytał Jasper potrząsając nią. Alice wyglądała nie na zszokowaną lecz zagubioną, zmieszaną. Odpowiedziała zdyszana jak maratończyk.
- Ja… On… Oni... Kensei…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kame dnia Sob 19:57, 25 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
merry-go-round
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Gru 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Nie 23:18, 26 Gru 2010 Powrót do góry

Z reguły nie przepadam za wampirzymi ff, ale twój czyta się wyjątkowo dobrze. wciągająca akcja, fajny i niecodzienny pomysł i oczywiscie mój ukochany sarkazm. uwielbiam twoje teksty i naprawdę głośno się śmieje. jeśli mogę coś doradzić, znajdz sobie jakąś bete, bo pojawiają się drobne błędy, które troche zakłocają mi odbiór opowiadania.
W każdym razie, czekam z niecierpliwością na zakończenie.
pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kamosoka
Człowiek



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 18:45, 30 Gru 2010 Powrót do góry

ohoho, aż przecieram oczy ze zdumienia. Myślałam, że juz n igdy nie poznam zakończenia tej historii, gdyby nie fakt, że mam gorączkę i czuje się gównianie, wysiliłabym się na jakiś bardziej konstruktywny komentarz. Nadrobię to przy następnym rozdziale:)

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin