FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Drzwi do przeznaczenia [NZ][+18] rozdział 19 - 07.07 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Śro 18:51, 07 Lip 2010 Powrót do góry

Witam wszystkich :) Wiem, że długo mnie nie było i nie wiem, czy komuś się to chce jeszcze czytać. Brak weny, brak chęci i nałogowe oglądanie seriali. Oto główne powody Laughing
To przedostatni rozdział. W końcu! Kiedy będzie ostatni? Nie spodziewajcie się go szybko, bo jeszcze nie mam go do końca opracowanego. Wiem, jaki będzie sam koniec, ale reszta na razie się klaruje.

Betowała kocha, cierpliwa i najlepsza Dzwoneczek :* Wiem Dzwonuś, że się wymęczyłaś nad tym rozdziałem i bardzo ci dziękuję :) Postawię ci kiedyś wino. Chateau de coś tam nawet! Very Happy

Dobra koniec gadania. Boję się waszej reakcji Rolling Eyes Niech wszyscy mężowi będą przy mnie Przestraszony

Rozdział 19



PWE

Świtało, gdy wylądowaliśmy. Byłem przemęczony i głodny. Jednak nie przejmowałem się tym. Teraz najważniejsze było odnalezienie Belli i bezpieczne sprowadzenie jej do domu.
Podczas lotu ciągle przed oczami miałem jej twarz, która nie pozwała mi zasnąć. Przypominałem sobie nasze pierwsze chwile, jej zabawne wpadki, moment, w którym uświadomiłem sobie, że ją kocham. Tak mało czasu mieliśmy dla siebie, tyle rzeczy nie zrobiliśmy. Chciałem zabrać ją do Paryża albo do Wenecji. Dokądkolwiek by zechciała. Pragnąłem obsypywać ją prezentami, kupować biżuterię. Po prostu ją rozpieszczać. Pokazać, jak bardzo ją kocham i udowadniać jej to każdego dnia.
Być może straciłem tę szansę na zawsze.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk klaksonu i poczułem, jak ktoś ciągnie mnie do tyłu.
- Uważaj, stary! Nie mam zamiaru wyprawiać ci pogrzebu – odezwał się Emmett.
Otrząsnąłem się i podążyłem w ślad za nim.
Wokół panował straszny gwar, taksówki trąbiły, wielkie, piętrowe autobusy zwracały na siebie uwagę czerwonym kolorem, jeżdżąc jeden za drugim. Miasto tętniło życiem i na pierwszy rzut oka nie różniło się od Nowego Jorku. Sprawiało wrażenie ogromnego i nie miałem pojęcia, jak znajdziemy w nim Bellę. Wydawało mi się to niemożliwe. Jednak Emmett jak zawsze był dobrej myśli.
- Rozchmurz się, przystojniaku – krzyknął mi do ucha. - Znajdziemy ją.
- Obyś miał rację. Obyś tylko miał rację.
- Już skontaktowałem się z moimi ludźmi, szukają nawet najdrobniejszych śladów. To prawdziwi profesjonaliści, znają się na swojej robocie. A teraz chodź, złapiemy taksówkę i pojedziemy do hotelu. Musimy się trochę przespać, bo zmęczeni nic nie zdziałamy.


PWB

Wróciliśmy do hotelu po południu. Tristan zostawił mnie na kilka godzin samą, by załatwić coś na mieście. Tak mi powiedział. Zdecydował, że jednak poczekamy do następnej nocy z włamaniem, nie wszystko było gotowe i w pełni dopracowane.
Siedziałam w pokoju i rozmyślałam nad tym, co się wydarzyło. Moje życie bardzo się zmieniło. Tak jak ja sama. Przez te kilka miesięcy spędzonych w tym świecie wydoroślałam, spoważniałam i, co najważniejsze, doświadczyłam, czym jest miłość.
Zrozumiałam, że wszystkie moje wyobrażenia, jakie pielęgnowałam w sobie, o pięknym, złotowłosym rycerzu w lśniącej zbroi, o czystej miłości aż po grób były tylko marzeniami naiwnej dziewczynki.
Droga do miłości nie jest usłana różami. Jest trudna, wymaga ciężkiej pracy i cierpliwości. A przede wszystkim potrzebna jest wiara. Wiara w to, że każde niepowodzenie tylko nas umocni, doda nam sił i sprawi, że dwie osoby staną się sobie jeszcze bliższe.
A rycerz w lśniącej zbroi? Czy naprawdę takiego bym chciała? Czy może raczej mężczyznę z krwi i kości, który złości się czasem bez powodu, trochę nakrzyczy, a jego chmurne, niebieskie oczy patrzą groźnie? Czy zamiast w złotej czuprynie nie wolałabym przebierać palcami w smolistej czerni? Miast całować gładkie oblicze, sunąć po lekko zarośniętym policzku, czując drobne ukłucia na wargach?
Tak pochłonęła mnie te wizja, że dopiero po chwili dotarło do mnie, o kim tak naprawdę rozmyślałam.
Poczułam łzę spływającą po policzku. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje i jak sobie z tym poradzić.
To Tristana widziałam przed oczami, znalazł sobie miejsce w mojej głowie i nie chciał odejść. Nie rozumiałam tego, przecież porwał mnie, uderzył. Zmuszał do przeróżnych rzeczy i groził. Zabrał od mężczyzny, którego kochałam.
Było jeszcze coś, co napawało mnie wielkim strachem. Wszystkie te sny o nas, które miałam prawie co noc. Były takie realne, takie namacalne.
Także to, co widziałam w odbiciu przed muzeum. To nie mogło być przywidzenie, byłam tego pewna.
Bałam się tego wszystkiego, a przede wszystkim kłębiących się we mnie uczuć.
W końcu, zmęczona i zmartwiona zapadłam w niespokojny sen.

Burza. Grzmoty. Błyskawice. Wielki zamek na wysokiej górze, który swym majestatem wzbudza lęk i podziw. Konie wystraszone grzmotami pędzą jak szalone, a para wydobywa się z ich nozdrzy.
Czuję przemożny chłód, który przenika aż do kości. Mokre włosy przylepiają mi się do twarzy, zasłaniając widok. Lejce wżynają mi się w dłonie, ale nie ma to dla mnie znaczenia. Obok mnie pędzi mężczyzna w czarnym płaszczu, z kapturem na głowie, przez co nie widzę jego twarzy. To on nas prowadzi i choć nie wiem, kim jest, to instynktownie mu ufam.
Nagle słyszę tętent kopyt za nami i odwracam głowę. Kątem oka spostrzegam, że ktoś nas goni. Jest jeszcze za daleko, bym mogła go rozpoznać. Mój towarzysz pogania konie i przyspieszamy. Jednak to na nic, bo tajemnicza postać nas dogania.
Wtem nasze konie zatrzymują się gwałtownie, a ja widzę przed sobą bezdenną przepaść. Mój kompan zsiada z konia i odrzuca kaptur. Długie, czarne włosy falują na wietrze, a niebieskie oczy patrzą wprost na mnie. Tristan. Zsiadam z konia w momencie, w którym drugi mężczyzna zbliża się do nas.
- Bella! - krzyczy.
Rozpoznałabym ten głos wszędzie, to Edward.
Tristan rzuca się na niego i zaczyna się szaleńcza walka. Przez deszcz nie mogę zobaczyć zbyt wiele. Obaj są bardzo silni i zręczni. Nieoczekiwanie Tristan popycha Edwarda i jednocześnie traci równowagę, poślizgnąwszy się na błocie. Widzę tylko, jak znikają poniżej urwiska. Krzyczę głośno i podbiegam na skraj przepaści.
Ku mojej uldze, obaj cali trzymają się skały. Nie wiem, co robić. Którego najpierw wyciągnąć. Wiem natomiast, że długo się nie utrzymają, gdyż skała jest bardzo śliska.
Zamykam na chwilę oczy i oddycham kilka razy. I nagle pchana jakąś tajemniczą siłą, kładę się na ziemi i łapię Tristana za rękę. Z jego pomocą wciągam go bezpiecznie na górę i przytulam mocno. Spoglądam w dół, gdzie nadal wisi Edward.
- Pomóż mu – szepczę do Tristana.
Jednak w tej samej chwili skała, której Edward się przytrzymuje, kruszy się, a on nie zdąża uchwycić się niczego innego. Z głośnym krzykiem leci w przepaść.
- Nie!!! – rozlega się podwójny okrzyk - mój i Tristana.


Z tym krzykiem na ustach obudziłam się, a serce waliło mi jak oszalałe. Rozejrzałam się wokół przestraszona i trochę się uspokoiłam, gdy zobaczyłam, że nadal jestem w hotelu. Takiego snu jeszcze nie miałam. Byłam pewna, że to wszystko działo się naprawdę.
- Nie!!!
Podskoczyłam na krzyk dobiegający z sąsiedniego pokoju. To Tristan krzyczał. Włożyłam szlafrok i szybko wybiegłam z pokoju. Tristan przestał mnie zamykać, zdałam sobie z tego sprawę, gdy wróciliśmy z rezydencji. Jednak nawet nie próbowałam uciekać. Dlaczego? Sama nie wiedziałam. Po prostu... już nie chciałam. Czy on wiedział o tym i dlatego nie trzymał mnie już pod kluczem? Czy po prostu zapomniał?
Wbiegłam do jego pokoju i zobaczyłam go siedzącego na brzegu łóżka, z twarzą schowaną w dłoniach.
- Tristan... - szepnęłam.
- Odejdź, Bello – powiedział zachrypniętym głosem. - Wracaj spać.
Z wahaniem podeszłam bliżej i usiadłam obok niego. Poczułam, jak lekko się spina.
- Nie odejdę. Powiedz, co ci się śniło. Bo myślę, że... że znowu mieliśmy ten sam sen. Czy jechaliśmy w nim na koniach podczas burzy? Czy Edward nas gonił?
Spojrzał na mnie z bólem wypisanym na twarzy i przytaknął. Nie byłam już nawet zaskoczona.
- Mam tego dosyć – powiedział nagle. - Tych wspólnych snów, tego dziwnego wrażenia, gdy jesteś koło mnie. Mam dosyć. Jutro wrócisz do domu, nic już od ciebie nie chcę.
Powinnam cieszyć się, że jest gotów mnie wypuścić, że wrócę do Edwarda. Jednak nie czułam radości, było mi raczej smutno. I nagle, jakby wbrew własnej woli, powiedziałam:
- Nie, Tristanie, zostanę i ci pomogę.
Poderwał gwałtownie głowę i spojrzał na mnie zaskoczony.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Wiem tylko, że chcę ci pomóc. Nie pytaj mnie dlaczego, bo nie znam odpowiedzi.
Skinął tylko głową i westchnął głęboko, po czym wstał i nalał sobie whisky. Nie byłam pewna, czy mam sobie pójść, czy może zostać. Nurtowało mnie jeszcze coś, o co już od dawna chciałam go zapytać.
- Jeśli mam ci pomóc – zaczęłam niepewnie - to chciałabym trochę więcej się o tobie dowiedzieć. W którym roku się urodziłeś i jakim sposobem dostałeś się do tych czasów?
Usiadł koło mnie i zapatrzył się gdzieś w dal.
- Nie dostałem się do tych czasów. Ja się w nich urodziłem.
Sapnęłam zaskoczona. W ogóle nie brałam takiej możliwości pod uwagę.
- Ale jak? - zdołałam tylko wykrztusić.
- Urodziłem się 14 maja, tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego roku w Cardiff. Byłem jedynym dzieckiem mojej matki Helen.
I nagle coś sobie przypomniałam. Obraz. Portret kobiety, który widziałam w podziemiach rezydencji. Ten sam obraz znajdował się w domu Tristana!
- Widziałam portret twojej matki w rezydencji, stał zasłonięty obok drzwi.
- Tak myślałem, że jest gdzieś ukryty.
- Ale jakim cudem znalazł się w osiemnastym wieku? I kim był twój ojciec?
- Moim ojcem był Hrabia Stephen Dochester. To właśnie on kazał namalować wizerunek mojej matki i właśnie dlatego chcę, żebyś pomogła mi odnaleźć te drzwi.
- Nic nie rozumiem. On przecież żył ponad dwieście lat temu. Jak może być twoim ojcem?
- Opowiem ci wszystko, tylko mi nie przerywaj.
Skinęłam głową i usiadłam po turecku na łóżku. Tristan uniósł brew w reakcji na to, jak się ulokowałam, po czym zaczął mówić.
- Moja matka była hrabiną i pochodziła ze znamienitego rodu. Urodziła się w tysiąc siedemset czterdziestym drugim roku. Była piątym, najmłodszym dzieckiem. Bardzo rozpieszczana i adorowana wiodła szczęśliwe życie. Wszyscy ją kochali, miała wielu przyjaciół. Pewnego dnia na balu poznała Dochestera. Zauroczył ją całkowicie. Prawił jej komplementy, deklamował wiersze. Wszyscy znali go jako wielkiego podrywacza, jednak moja matka nie słuchała ostrzeżeń. Spędzała z nim dużo czasu, snuła już nawet plany przyszłego zamążpójścia. Wkrótce zaczęli spotykać się potajemnie i w końcu mu się oddała. Myślała, że ją kocha i wkrótce się z nią ożeni. Jakaż była naiwna.
Trzy dni po ich zbliżeniu matka pokazała jej ogłoszenie w gazecie: Hrabia Stephen Dochester i Lady Caroline Jones serdecznie zapraszają na swój ślub, który odbędzie się za dwa tygodnie, dwudziestego piątego lipca w Katedrze Świętego Pawła.*


Moja matka była zrozpaczona, przez miesiąc nie wychodziła z domu. Popadła w depresję. Po jakimś czasie uświadomiła sobie, że jest w ciąży. Nie wiedziała, co począć. Była pewna, że ojciec ją wydziedziczy i wyrzuci z domu. Postanowiła wyznać wszystko swojemu byłemu kochankowi. Dowiedziała się, kiedy Caroline nie będzie w domu i pojechała do jego rezydencji.
Nie chciał jej przyjąć, jednak uparła się i weszła. Kłócili się bardzo gwałtownie, w końcu wyjawiła mu prawdę. Oświadczył, że to nie jego dziecko i na pewno oddawała się na lewo i prawo. Zagroziła, że powie jego żonie. Wtedy złapał ją za rękę i pociągnął do podziemi. Powiedział, że dzięki ojcu Caroline on wejdzie do Izby Lordów** i nie pozwoli jej w tym przeszkodzić. Była przerażona, bo zachowywał się jak wariat. W końcu znaleźli się w pomieszczeniu, gdzie stał jej portret, który kazał namalować kilka miesięcy wcześniej. Otworzył drzwi ukryte z boku i wypchnął ją przez nie, od razu zamykając. I tak moja matka znalazła się tutaj.
Była przerażona i myślała, że trafiła do piekła. Przez dwa miesiące błąkała się po ulicach, żebrząc. Potem coś się zmieniło. Nigdy jednak nie powiedziała mi, jakim sposobem dorobiła się majątku. A ja nie naciskałem, bo wiedziałem, że dużo przeszła. Całe życie byłem karmiony jej nienawiścią do mojego ojca. Gdy miałem osiem lat, kazała mi przysiąc, że kiedyś się na nim zemszczę. Oczywiście przysiągłem. Wszystko bym dla niej zrobił. Cała ta historia sprawiła, że z upływem lat matka stała się zgorzkniała, ostra i chłodna. Jej jedynym celem była zemsta.
Gdy miałem siedemnaście lat, a ona jedynie trzydzieści osiem, zmarła na zawał serca. Nie było mnie wtedy przy niej. Miałem dosyć tego jadu sączącego się z jej ust i pojechałem na kilka tygodni do Francji.
To była jego wina, że odeszła tak młodo. Musi ponieść za to karę. I poniesie ją, z twoją pomocą czy bez niej.

Po policzku spływała mi łza. Nie wiedziałam, co powiedzieć, po prostu nie mogłam wydobyć z siebie słów. Jego życie było takie smutne, brakowało w nim miłości, za to od dziecka był karmiony nienawiścią. Czy można się dziwić, że stał się takim człowiekiem? Szorstkim i nieprzyjemnym?
Poczułam dotyk jego palca na policzku, ścierającego pojedynczą łzę. Zdziwiła mnie ta delikatność. Podniosłam głowę i napotkałam spojrzenie jego niebieskich oczu, które wpatrywały się we mnie. Miałam wrażenie, że w nich tonę. Sama nie wierząc w to, co robię, zbliżyłam się i dotknęłam wargami jego ust. Na krótką chwilę. Poczułam, jakby prąd przeszedł przez całe moje ciało, a przed oczami stanął mi obraz nas razem przechadzających się po Hyde Parku.
Odskoczyłam jak oparzona i dotknęłam swoich warg. Tristan był równie zaskoczony.
- Czy ty też... Czemu to zrobiłaś? - wyszeptał.
- Nie wiem – odszepnęłam.
Wpatrywaliśmy się w siebie. On siedząc na łóżku, ja stojąc przed nim. Powietrze było aż gęste od emocji. Oblizałam spierzchnięte usta i spostrzegłam, jak Tristan wodzi po nich wzrokiem. Mimowolnie zrobiłam to jeszcze raz, a mój oddech zaczął przyspieszać. Zauważyłam, że mężczyzna zaciska mocno pięść na kołdrze. Nie mogąc się powstrzymać, postąpiłam krok naprzód i dotknęłam łydkami jego kolan. Tristan spojrzał w dół, po czym zamknął oczy i odetchnął głęboko.
- Bello, wracaj do swojego pokoju – powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Nie.
- To nie była prośba.
- Nie.
- Powtarzam ostatni raz. Idź do swojego pokoju.
- Ni... - Nie zdążyłam dokończyć, bo nagle złapał mnie mocno w talii i posadziwszy na kolanach, przywarł gwałtownie wargami do mych ust.

Nie myśląc długo, wplotłam ręce w jego włosy i zacisnęłam. Zasyczał mi w usta i przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Był to gwałtowny pocałunek, pełen namiętności i pożądania, jakby bardzo długo je powstrzymywał.
Rozchyliłam wargi i poczułam, jak jego język wsuwa się i porusza w przód i w tył. Tristan chwycił mnie za biodra i przycisnął do siebie. Poczułam jego męskość i mimowolnie się poruszyłam, na co on jęknął mi w usta. To mnie na moment otrzeźwiło.
- Boże, co ja robię – szepnęłam pomiędzy pocałunkami. – Przecież kocham Edwarda.
- Kochasz? A dlaczego go kochasz? - powiedział mi do ucha i skubnął koniuszek płatka.
- Kocham go, bo... bo... się mną zaopiekował – wydukałam niepewnie. - Troszczył się o mnie, uwierzył w moją historię.
- Uwierzył, bo chciał cię wykorzystać do swoich celów.
- Ty przecież też tego chcesz.
- Ale ja cię nie okłamywałem, powiedziałem ci, czego od ciebie oczekuję.
- On mnie kocha i chce dla mnie dobrze.
Nawet w moich uszach brzmiało to niepewnie i mało wiarygodnie. Prawdą było to, że gdy byłam blisko Tristana, zapominałam o Edwardzie i powodach, dla których chciałam z nim być. Ciągnęło mnie do tego tajemniczego, czarnowłosego mężczyzny już od pierwszego spotkania.
Tristan podniósł mnie nagle i położył na grubym, perskim dywanie. Nie opierałam się już. Wiedziałam, że to, co robię jest złe, ale jednocześnie czułam, że tak właśnie powinno się stać. Od samego początku.
Pochylił się nade mną i zaczął całować, najpierw delikatnie, potem gwałtownie i zaborczo, trzymając przy tym moje ręce uwięzione w jego dłoniach. Wiłam się, próbując uwolnić. W końcu pozwolił mi na to, a ja, chcąc dotknąć jego ciała, wyciągnęłam mu koszulę ze spodni i położyłam dłonie na gładkiej, ciepłej skórze pleców. Kierowany jakby tą samą potrzebą, rozpiął mi guziki z przodu koszuli nocnej. Wstrzymałam oddech, gdy niecierpliwie odsunął materiał i ujął nagie piersi. Odchyliłam głowę do tyłu, a z ust wyrwał mi się głośny jęk. Wędrował wargami wzdłuż szyi, znaczył pocałunkami drogę w dół mojego ciała, zostawiając mokre ślady. Krzyknęłam, gdy objął ustami najpierw jeden stwardniały sutek, a potem drugi. Kurczowo zacisnęłam palce w jego włosach, wtulając głowę Tristana w swe piersi. W reakcji na to drgnął gwałtownie, po czym podniósł się i zdjął spodnie, nie odrywając ode mnie spojrzenia.
Zdążyłam tylko zerknąć, bo zaraz uklęknął i zsunął ze mnie koszulę do końca. Zastanawiałam się jeszcze przez chwilę nad tym, co robię, jednak, gdy tylko spojrzałam mu w oczy, nie miałam już wątpliwości. Chłód i gniew zastąpiły czułość i delikatność. Właśnie teraz poznawałam, jaki naprawdę jest ten mężczyzna. I nie mogłam mu się oprzeć.
W końcu przykrył mnie swoim ciałem i objąwszy obiema rękami twarz, zaczął leniwie całować. Instynktownie założyłam nogi na jego biodra i przycisnęłam się do niego mocniej. Zaczął poruszać nimi nieznacznie, ocierając się o mnie. Jęczałam prosto w jego usta.
Nagle poczułam jego palce tam na dole, poruszały się swawolnie i z pewnością. Wygięłam się, by poczuć go jeszcze bardziej. Po chwili palce zostały zastąpione czym innym i poczułam, jak wsuwa się we mnie. Zaczął się poruszać, najpierw powoli, jakby sprawdzając moją reakcję, potem coraz gwałtowniej. Nie wiedziałam, co począć z rękami i zaciskałam je kurczowo na dywanie.
Uniósł się na łokciach, aby mnie nie przygnieść i pogrążył się jeszcze głębiej. Przyciągałam go do siebie mocniej i mocniej, a on poruszał się jak w transie. Aż w końcu coś wewnątrz mnie eksplodowało, a ja krzyknęłam głośno. Przed oczami znowu pokazał mi się obraz nas razem, tym razem galopujących na koniach po polu. Chwilę później Tristan opadł na mnie bez sił. Oboje dyszeliśmy ciężko, a on pochylił głowę i nakrył moje usta swoimi, w długim, namiętnym pocałunku.


PWE

Następnego dnia, wieczorem.

Leżałem na łóżku, czekając na jakiekolwiek wieści, a z telewizji krzyczał do mnie tuzin głosów. Nie zwracałem na to uwagi. Emmett wybył gdzieś, mówiąc, że za chwilę wróci. Podobno jego ludzie ciężko pracowali, by odnaleźć Bellę. Musiałam w to wierzyć.
Nagle usłyszałem dudnienie, jakby ktoś biegł. W drzwiach zjawił się Em, cały zdyszany.
- Mamy ich! - krzyknął.
Poczułem, jak serce zaczyna mi gwałtownie bić. Udało się.
- Gdzie jest Bella?!
- Kazałem mojemu człowiekowi obserwować rezydencję, w której, jak mówiłeś, pracowała. Dwadzieścia minut temu zjawiła się tam Bella z jakimś mężczyzną. Oboje ubrani na czarno, skradali się po cichu. Wyglądało to tak, jakby szykowali się do kradzieży. I jest jeszcze coś, o czym powinieneś wiedzieć...
- Teraz to nieistotne. Ruszajmy.
- Ale Edwardzie, ona...
- Nie teraz – przerwałem mu. - Musimy jak najszybciej wydostać ją z rąk tego szaleńca. W drogę.
Zabrałem pistolet i już bez zbędnych słów ruszyliśmy. Wkrótce Bella będzie ze mną. Bezpieczna i szczęśliwa w moich ramionach. Już ja tego dopilnuję.


* Katedra Świętego Pawła – (ang. St Paul's Cathedral) jeden z najbardziej znanych kościołów anglikańskich w Wielkiej Brytanii i budowli Londynu. Znajduje się w samym sercu londyńskiej dzielnicy City of London i formalnie pełni funkcję głównej świątyni tej dzielnicy. Pieczę nad nią sprawuje bezpośrednio Lord Mayor. Katedra była miejscem wielu słynnych pogrzebów (np. admirała Nelsona, księcia Wellingtona i Winstona Churchilla). Pogrzeby, śluby i inne ceremonie kościelne brytyjska rodzina królewska organizuje zazwyczaj w Westminster Abbey, ale to w katedrze św. Pawła odbył się ślub księcia Walii - Karola Windsora i lady Diany Spencer.

** Izba Lordów (ang. House of Lords) – izba wyższa dwuizbowego parlamentu brytyjskiego, który oprócz tego składa się też z Izby Gmin i Suwerena (panującej rodziny królewskiej). Nie jest to ciało wybieralne, lecz jego skład i struktura jest uwarunkowana wielowiekową tradycją.


Komentarze jak najbardziej mile widziane :)


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Śro 19:08, 07 Lip 2010 Powrót do góry

oj czekałam na dalszą część, ale takiego obrotu spraw się nie spodziewałam...
jak ona mogła kochać Edwarda, nie inaczej jak ona może mówić, że kocha Eda i uprawia sex z innym...
dzięki Edowi posmakowała sexu i teraz jaka się zrobiła, nie ździwie się jak w ciązę zajdzie po tym, no ale cóż zrobić na nią i nawet nie ma argumentu dobrego na to dlaczego go kocha...
a ukochany Edi zaraz ją znajdzie
więc nie mogę się doczekać ostatniego i mam nadzięję, że wszystko się wyjaśni i Bella mądrze wybierze
do następnego (szkoda, że ostatniego)
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Śro 19:39, 07 Lip 2010 Powrót do góry

Powtarzam się Very Happy ale uwielbiam Tristana. Miodzio Smile tylko zastanawia mnie skąd on wiedział, że Bella pochodzi z czasów młodości jego matki? I jak ją odnaleść? Troszkę mnie zaskoczyło tempo zmiany obiektu uczuć Belli. Edward jest dla niej całym światem a tu nagle pojawia się Tristan i to on jest juz nr 1. Rozumien doskonale, że mroczni, tajemniczy faceci są niesamowicie pociągający ale aż tak? Edward na początku też taki był. Ale autor rządzi, więc mogę tylko cierpliwie czekać na zakończenie.
Weny, jeszcze tu wrócę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agua
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:25, 07 Lip 2010 Powrót do góry

Ugh!!! Właśnie tego się najbardziej bałam, ale i spodziewałam... Tristiana w sumie wbrew sobie polubiłam. Historia jego matki była dość, hmm... smutna, na pewno było jej ciężko. Dzieciństwo Tristiana też nie było za różowe, skoro już w wieku ośmiu lat przysiągł zemstę na ojcu... Bella... hmm... w tym rozdziale mogę powiedzieć, że była bardzo niegrzeczna... Niby że to kocha Edwarda, a tu sexuje się z Tristianem... To bardzo nie fair z jej strony... Szkoda mi Edwarda, ale mam nadzieję, że nie będzie w końcu z Bellą. Szkoda, że to już prawie koniec, ale myślę, że w tym ostatnim Sad rozdziale zakończysz tę historię w jakiś zaskakujący i intrygujący sposób. No cóż ja czekam już z niecierpliwością na kolejny rozdzialik.
Pozdrowionka, A.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Śro 22:27, 07 Lip 2010 Powrót do góry

Ode mnie nie doczekasz się gorzkich słów ani biczowania... Wink
Powiedzmy, że Tristan jest niezwykle pociągający i w pewien sposób rozumiem Bellę. Zresztą, tych dwoje prawdopodobnie łączy coś więcej niż zwykła namiętność- wspólne sny, wzajemne przyciąganie, niewytłumaczalna więź...
Co da Edwarda, spodziewam się, że czeka go duże rozczarowania. Obawiam się, że Bella tak naprawdę nigdy go nie kochała- czuła do niego wdzięczność, sympatię, może pociąg fizyczny, była zauroczona, ale nie autentycznie zakochana.
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń, na pewno wymyślisz coś, żeby nas- pokornych czytelników po raz kolejny zaskoczyć i wprawić w osłupienie.
Weny i czasu! new happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:13, 08 Lip 2010 Powrót do góry

Podoba mi się rozdział. Te tajemnicze, niebieskie oczy :) Mrauuuu! Też się trochę zdziwiłam, że tak szybko przeniosła uczucia z Ediego na Tristana, ale myslę Tak jak Phebe, że ona nigdy nie kochała Edwarda. I dobrze, nie lubię go ;P
Tristan jest znacznie bardziej intrygujący. Zainteresowały mnie jego słowa, że Edward nie powiedział jej wszystkiego. Może on też coś ukrywa?
Czekam na dalszy ciąg. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Crazy_Bells
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:07, 08 Lip 2010 Powrót do góry

Hej.
Wiem nie komentowałam tego od początku ale czytałam i będę do końca tego opowiadania.

Tego się właśnie spodziewałam że oni no wiecie co zrobią. Ale jest mi szkoda Edwarda z rani go jeszcze bardziej niż przedtem on sam. Na samą myśli smutno mi się robi. Czeka go duże rozczarowanie i może nienawiść. Bella może ona nigdy go nie kochała czuła tylko coś w rodzaju zauroczenia, wdzięczność, sympatii i pociąg fizyczny nic więcej. Nigdy go nie kochała!!! Ale też ją rozumiem. Czekam na dalszy los bohaterów.
Życzę weny, czasu i chęci do dalszego pisania.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 15:23, 18 Lip 2010 Powrót do góry

Cześć Rani!
Ten rozdział jest naprawdę świetny ;] Podoba mi się uczucie między Bellą a Tristanem. Wszystko jest takie skomplikowanie, ale w istocie piękne.
Brakuje mi może trochę bardziej burzliwych emocji. Szczególnie jeśli chodzi o Edwarda. Powinien być zapalczywy, rozgorączkowany, impulsywny, ale pewnie wszystko w swoim czasie.
Jednak Tristan jest w tym opowiadaniu najbardziej niesamowity. Tak słodko tajemniczy, trudno go rozgryźć.
Nie mogę się doczekać następnej części, na pewno będzie wciągający... Kwadratowy
Pozdrawiam, życzę weny!
dot.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
TuSka.Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto 17:27, 20 Lip 2010 Powrót do góry

Hejj :p
Dopiero dzis znalazlam te opowiadanie i totalnie sie w nim zakochalam !!! ;D
Kazdy rozdzial jest swietny :))
Nie moge doczekac sie 20.
Troche mnie zdziwilo to ze Bella sie z nim przespala ;P
Podoba mi sie postac Tristana.
Jednak wole Edzia ;*
Mam nadzieje ze zejda sie tzn. ona i Twisted EvilE. jej to wybaczy :))
Pozdro i Veny ;****


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez TuSka.Cullen dnia Wto 17:39, 20 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin