FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Drzwi do przeznaczenia [NZ][+18] rozdział 19 - 07.07 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Pon 16:14, 12 Paź 2009 Powrót do góry

Dziękuję bardzo za komentarze. Dobrze, że chociaż dwa Wink
Na wstępie powiem, że cała scena w limuzynie jest z dedykacją dla shantibelli. Obiecałam jej kiedyś :D To na cześć limo love w GG Laughing

Okej, to do rzeczy.
beta: tym razem Bella_Cullen9
na chomiku [link widoczny dla zalogowanych]
Ten rozdział jest +18 Twisted Evil




Rozdział 10


PWB

Nie odzywaliśmy się do siebie w limuzynie, ani, gdy weszliśmy do domu. Edward tylko spoglądał na mnie uważnym wzrokiem, od którego przechodziły mnie ciarki. Usiedliśmy oboje na kanapie, włączając jakiś śmieszny program. Śmialiśmy się i jedliśmy lody. Bez żadnych słów. Tak nam minął czas do późnego wieczoru. Zmęczona udałam się spać, a Edward został jeszcze w salonie.

Leżąc na łóżku, rozmyślałam o tym dniu pełnym wrażeń. O kolorach, światłach, tłumie ludzi. Byłam przerażona, to fakt. Jednak cieszę się, że odważyłam się na ten krok. Mimo tego, że zostałam okradziona, że tak bardzo się przestraszyłam. To był mój pierwszy krok do samodzielności. Kiedyś będę musiała się wyprowadzić. Na samą myśl o tym, poczułam ukłucie w sercu. Od paru dni nie wiedziałam, co się ze mną dzieję. Dzisiaj, jak zobaczyłam Edwarda w tym sklepie, poczułam taką radość, jak nigdy przedtem. I nie tylko dlatego, że był to ktoś znajomy.
Miałam ochotę podbiec do niego i go pocałować. W usta. Bałam się tego, co zaczynało kiełkować w moim sercu, bałam się tych nieznanych uczuć.
Wiedziałam, że to nie ma przyszłości. On nadal kochał Catherine. A nawet, jeśli by tak nie było, to różni nas zbyt wiele. On jest bogaty, wykształcony. Może mieć każdą kobietę, jaką zapragnie. A ja? Dawna dziedziczka, która skończyła jako służąca. Którą wszyscy przez lata pomiatali. Jak może zainteresować go ktoś taki?
Kobiety w tych czasach są wyzwolone, rozwiązłe. Ja nie potrafię taka być. I nie chce. Jednak mężczyźni lubią właśnie takie kobiety.
Czasami naprawdę żałowałam, że się tu znalazłam. Właśnie w takich chwilach.
Nawet nie mogę z nikim porozmawiać od serca. Mam Jaspera, jednak on jest przyjacielem Edwarda, nie mogę go postawić w takiej sytuacji. I znając jego, zaraz by wszystko wypaplał.
Mam nadzieję, że niedługo wróci. Stęskniłam się za nim.

Westchnęłam. Nie mogę się tak zadręczać. Muszę spróbować usnąć.
Wierciłam się przez godzinę, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji. Gdy usnęłam, śnił mi się Edward. Biegł gdzieś, a ja nie mogłam go dogonić. Wołał mnie, ale z każdy moim krokiem, oddalał się ode mnie. W końcu zostałam sama, a w około była tylko ciemność. Co noc budziłam się, nie mogąc potem zasnąć. Chodziłam niewyspana i miałam podkrążone oczy.
Tak minęło trzy dni. W ciągu dnia nudziłam się, choć czasami przychodził i zabierał mnie na miasto, żeby coś zjeść. W nocy wciąż miałam ten sam sen, z którego budziłam się przestraszona. Nie wiedziałam, co on oznacza. Tej nocy znowu go miałam. Obudził mnie w środku nocy, jednak tym razem był inny. Biegłam do Edwarda, gdy nagle ktoś złapał mnie za rękę. Gdy się obejrzałam dojrzałam tylko oczy. Niesamowicie niebieskie. Nigdy jeszcze takich nie widziałam. Resztę skrywała ciemność. Mężczyzna trzymał mnie mocno, a Edward znikał mi z oczu. Szarpałam się ze wszystkich sił. Właśnie miałam krzyczeć, gdy nagle zostałam wybudzona ze snu.
- Wstawaj śpiochu! Dosyć spania!
Poderwałam się gwałtownie. W poprzek łóżka leżał Jasper, szczerząc się do mnie. Uśmiechnęłam się do niego promiennie, wyskakując spod kołdry.
- Jasper! Tak się za tobą stęskniłam. Choć tu bliżej. Muszę cię uściskać.
Podczołgał się do mnie, łapiąc mnie w niedźwiedzim uścisku. Powietrze uleciało mi z płuc.
- Ja też się za tobą stęskniłem Bells. Coś ci nawet przywiozłem. Ale ubierz się najpierw. Ktoś jeszcze czeka na ciebie w salonie, kogo przypadkowo spotkałem na lotnisko.
Zmarszczyłam czoło zaintrygowana. Kto to mógł być?
Błyskawicznie wzięłam prysznic i ubrałam się.
- Bella, no choć już! - wołał mnie zniecierpliwiony Jasper.
Wpadłam do salonu i stanęłam w progu.
- Jak miło cię znowu widzieć. No podejdź tu bliżej, wyglądasz pięknie.
Nagle ze swojego pokoju wyszedł Edward i ujrzawszy gościa, uśmiechnął się promiennie.
- Tanya! Kochanie, co ty tu robisz? Miało nie być cię miesiąc, a nie minęło nawet trzy tygodnie.
Podszedł do niej i złapał w uścisku, całując w policzek. Kobieta uwolniła się z trudem i podeszła do mnie. Złapała mnie za rękę i przyciągnęła bliżej.
- Widzę Edwardzie, że się postarałeś. Bella w końcu wygląda olśniewającą. Musimy się kiedyś razem wybrać na zakupy, koniecznie. Ach Edwardzie pytałeś mnie o coś? A tak, czemu wróciłam? Dosyć miałam tego zadufanego pożal się Boże projektanta. Traktował mnie, jak jakiegoś robaka. Dobre sobie. Mógłby mi czyścić buty. Pojechałam, żeby wspomóc go swoją marką, pokazać swoje kolekcję, a ten się wywyższał. No cóż, niech sobie teraz radzi sam. Och Bello, mam dla ciebie idealną kreację. Z mojej najnowszej kolekcji.
Próbowałam za nią nadążyć, co nie było takie łatwe. Uśmiechnęłam się do niej.
- Dziękuję, nie trzeba. Edward kupił mi już wystarczająco ubrań.
Spojrzała na mnie, z szokiem wymalowanym na twarzy.
-Pamiętaj jedno – kobieta nie zna słowa „wystarczająco ubrań”. Nawet nie waż się tak mówić. To jest obraza dla naszej płci. Za dużo spędzasz czasu z facetami, stanowczo. A sukienka to twoja nagroda. Jasper opowiedział mi, jak dogadałaś Victorii. Zaimponowałaś mi, a to jest coś.
- Właśnie, a skąd wy się wzięliście razem? - odezwał się Edward. - I Jasper, czemu do cholery zjawiasz się dwa dni później.
Mężczyzna uśmiechnął się krzywo i spojrzał na Tanyę, którą nagle zainteresowały jej paznokcie.
- No cóż – odezwał się. - Wpadłem na nią i troszkę zabalowaliśmy. Jakoś tak wyszło.
Edward przyglądał się im podejrzliwie, po czym zerknął na mnie i puścił mi oczko, pokazując w ich stronę. Zaśmiałam się pod nosem.
- Cieszę się, że jesteście, bo mam pomysł. Obiecałem Belli, że pójdziemy do teatru, jak wrócicie. Macie już ten wieczór zaplanowany. I Jasper – spojrzał na przyjaciela, który miał zamiar protestować. - Ani słowa. Chyba zrobisz to dla Belli? Nie wiesz, co jej się przydarzyło. Pojechała sama na miasto i została okradziona. Nie wiedziała, jak wrócić.
Jasper spojrzał na mnie przerażony.
- Nic ci się nie stało Bello? Jesteś cała?
- Nie, nic. Tylko się wystraszyłam. Zadzwoniłam po Edwarda i przyjechał po mnie.
Uśmiechnęłam się do niego ciepło, on uczynił to samo. Zauważyłam kątek oka, jak Jasper i Tanya wymieniają między sobą dziwne spojrzenia. O co im chodziło?
- Bello, na co chcesz iść? - zapytał mnie Edward. - Może na „Romeo i Julię*”? Grają to dzisiaj.
- Och, uwielbiam tą sztukę, ale nigdy na niej nie byłam. Widziałam tylko „Hamleta” i „Sen nocy letniej**”, jeśli chodzi o Szekspira.
- Okej, no to załatwione. Idę zadzwonić i zarezerwować bilety.
- No to ja znikam, muszę zrobić się na bóstwo. Choć Jasper, z tobą też trzeba coś zrobić – odezwała się Tanya. - Bello przyjadę do ciebie wcześniej i zajmę się też tobą. Przecież nie możesz na pierwsze, publiczne pokazanie się, wyglądać byle jak.
Skinęłam jej głową i pocałowałam w policzek na do widzenia.
Edward zarezerwował bilety na 20, więc było jeszcze dużo czasu. Położyłam się na kanapie i nie wiedząc kiedy, usnęłam.

Obudziła mnie głośna rozmowa. Otworzyłam oczy. Głosy było słychać w kuchni. Udałam się w tamtym kierunku. Przy stole siedzieli męźczyźni i śmiali się z czegoś. Spojrzałam na zegarek. Była siedemnasta czterdzieści. Edward w końcu mnie zauważył.
- W końcu się obudziłaś. Niedługo przyjdzie Tanya i będzie cię szykować. Sukienka chyba się jakaś znajdzie. Masz taką piękną, atłasową w złotym kolorze. Będzie się nadawać idealnie.
- Nie wiem, ja się na tym nie znam. Jest coś do jedzenia? Strasznie jestem głodna. Znając was, pewnie nic nie zrobiliście.
Spojrzeli na mnie, z minami zbitego psa.
- Myśleliśmy, że może ty coś przygotujesz, jak się obudzisz – Edward uśmiechnął się do mnie słodko.
Pokręciłam głową. Typowi faceci. Wyjęłam jajka i bekon i usmażyłam nam jajecznicę. Obaj rzucili się na niego jak wygłodniałe lwy. Wybuchnęłam śmiechem.
- Co to jest, że mężczyźni nie potrafią gotować. Przecież to takie proste.
- Kochana, oni nawet nie próbują się nauczyć – usłyszałam nagle znajomy głos, zza pleców. - Kobiety przez stulecia robiły to za nich, utwierdzając facetów w przekonaniu, że mają im służyć. Bello, nie daj się.
- Oho – odezwał się Jasper. - Naszła ją feministyczna faza. To nie najlepszy pomysł, żebyśmy dzisiaj wychodzili. Zagada nas na śmierć i nie da spokoju. Auć – krzyknął nagle, bo dostał od niej po głowie.
- Ty lepiej siedź cicho. Choć Bello, trzeba się przygotować.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła do pokoju. Posadziła na krześle przed lustrem. Dopiero zobaczyłam, co ze sobą przyniosła. Wielki kufer kosmetyków, lokówkę, prostownicę. Przynajmniej tak nazywała te przedmioty. Do tego kilka sukienek i butów. Tak na wszelki wypadek, jak mi powiedziała.
Przez godzinę byłam przez nią wręcz torturowana. Prostowała mi włosy, po czym skręcała. Malowała oczy, rzęsy i policzki. Przebierała w dziesiątki sukienek. Nie zgodziła się na tą, którą zaproponował Edward. W końcu ubrała mnie w piękną, jedwabną suknię, koloru ciemno różowego. Na dekolcie miała srebrną zapinkę, z której rozchodziły się dwa, cienkie ramiączka.*** Była piękna, ale bardzo śmiała, jak na mnie. Do tego cudowne szpilki, na niebotycznych obcasach. Jako dodatek, kazała mi założyć śliczne, perłowe kolczyki**** Włosy upięła mi na jedną stronę, przez co spływały pokręcone na lewę ramię.
Spojrzałam w lustro. Oczy rozszerzyły mi się ze zdziwienia. To naprawdę byłam ja? Wyglądałam olśniewającą. Tanya mrugnęła do mnie w lustrze.
- No piękna. Czas pokazać się mężczyznom. Cholera. Chyba przedobrzyłam. Wyglądasz prawie lepiej ode mnie. Dzisiaj każdy facet będzie pożerać cię wzrokiem.
Zarumieniłam się. Nie chciałam, żeby wszyscy się na mnie patrzyli. Chciałam tylko podziwu jednej osoby. Potrząsnęłam głową, by wyrzucić tą niedorzeczną myśl z niej. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam drzwi. Stanęłam w progu i spojrzała na mężczyzn, który stali naprzeciwko. Najpierw mnie nie zauważyli, pochłonięci rozmową. Jednak moje ciche chrząknięcie przykuło ich uwagę. Jasper otworzył buzię. Edward zaś patrzył na mnie tak intensywnym wzrokiem, że doznałam dziwnego uczucia w okolicach podbrzusza. Spłonęłam rumieńcem. Na ten widok Edwardowi pociemniały oczy. Jego spojrzenie utkwiło na mych piersiach, gdy nagle usłyszałam cichy chichot. Jasper patrzył na nas, śmiejąc się pod nosem. Edward podszedł do mnie i wziął mnie pod rękę.
- Wyglądasz przepięknie – wyszeptał mi do ucha. Znowu spłonęłam rumieńcem i uśmiechnęłam się do niego.
- Ty też wyglądasz całkiem przyzwoicie – odszepnęłam, wodząc po nim wzrokiem. Wyglądał bosko, w czarnym smokingu i białej koszuli, której dwa guziki były rozpięte, pokazując kawałek jego umięśnionego... - Potrząsnęłam głową. Stanowczo za daleko idzie moja wyobraźnia.
Edward zaśmiał się cicho z mojego komplementu.
Wyszliśmy i zjechaliśmy na dół. Tam już czekała na nas limuzyna. Gdy wsiedliśmy, Edward poczęstował nas szampanem. Przyjęłam z ochotą. Byłam zdenerwowana, ponieważ jechaliśmy do najlepszego i najdroższego teatru w Nowym Jorku. Przychodzi tam tylko sama śmietanka. Świetnie po prostu.

Na ulicach były straszne korki, dlatego dojechanie zajęło nam ponad pół godziny. W tym czasie wypiliśmy po 3 kieliszki szampana. Trochę szumiało mi w głowie. Dojechaliśmy piętnaście minut przed rozpoczęciem się sztuki. Moi przyjaciele witali się ze wszystkimi, przedstawiając mnie komuś od czasu do czasu. Uśmiechałam się tylko i podawałam rękę. Widziałam, jak mężczyźni spoglądają na mnie pożądliwie. Gdy jeden za długo przytrzymał mą rękę przy ustach, Edward ścisnął go mocno za ramię i uśmiechnął się zimno. Mężczyzna odszedł spłoszony. Gdy udawaliśmy się do loży, nagle dojrzałam coś, co przykuło moją uwagę. Oczy. Te same niebieskie oczy, które widziałam w snach. Zobaczyłam je tylko przez moment, bo mężczyzna, ubrany w długi, czarny płaszcz, zaraz umknął w boczne drzwi. Szarpnęłam Edwarda za ramię. Odwrócił się do mnie.
- Widziałeś tego mężczyznę?
- Jakiego mężczyznę? - Spojrzał w kierunku, który mu pokazywałam. Jednak nikogo już tam nie było.
Może mi się tylko tak wydawało? Nie miałam czasu dłużej o tym myśleć, bo Edward pociągnął mnie schodami na górę i już byliśmy w loży. Sztuka się właśnie zaczynała.

PWE

Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wyglądała po prostu zjawiskowo. Jak bogini, Co się ze mną dzieje? Przecież widziałem piękniejsze kobiety.
Siedziała właśnie urzeczona, patrząc się na scenę, a w kącikach jej oczu już czaiły się łzy. Podziwiałem jej idealną twarz. Mały nos, lekko zadarty do góry. Pełne, czerwone usta. Wystające kości policzkowe. Aksamitną skórę. Nagle spojrzała na mnie i uśmiechnęła się przez łzy. Utonąłem w jej wielkich, brązowych oczach. Były jak czekolada. I ten uśmiech, który rozświetlał ją całą. Odwzajemniłem uśmiech i nieco się przybliżyłem. Znowu skupiliśmy się na sztuce. Na scenie właśnie Julia układała misterny plan z ojcem Laurentem. Złapałem Bellę za rękę, bo wiedziałem, co zaraz będzie. Bella odpowiedziała uściskiem.
Spojrzałem z powrotem na scenę. Julia wypijała miksturę, która miała upozorować jej śmierć.
Usłyszałem cichy szloch. Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu. Kobiety zawsze na tym płaczą. Spojrzałem w drugą stronę. Tanya ocierała łzy chusteczką.
Romeo przybywa na cmentarz i widzi leżącą w trumnie Julię. Wypija truciznę i pada obok niej.
Nagle Bella złapała mnie za ramię i schowała twarz w nie. Słyszałem tylko jej cichy szloch. Pogłaskałem ją po policzku. Nie mogłem się oprzeć. Bella nagle mocniej pociągnęła nosem, spojrzałem na scenę. No tak, obudziła się Julia. Właśnie zobaczyła kochanka, po czym sięgnęła po sztylet. Gdy się przebiła, z obu stron usłyszałem zawodzenie. Bella i Tanya siedziały z chusteczkami przy twarzy, trzęsąc się. Spojrzałem na Jaspera, który patrzył się także na mnie, rozbawiony. Obaj pokręciliśmy głowami. Te kobiety.
Sztuka zaraz się skończyła i wyszliśmy. Jasper z Tanyą zatrzymali się.
- Nie wsiadacie? - zapytałem ich.
- Nie złotko, idziemy jeszcze na miasto. Moja modelka urządza urodziny w klubie „Nirvana”. Idziecie z nami?
Spojrzałem na Bellę. Lekko pokręciła głową.
- Nie, dzięki – odpowiedziałem. Nie mam dzisiaj ochoty.
Pożegnaliśmy się z nimi i wsiedliśmy do limuzyny.
- Jeśli miałeś ochotę, mogłeś iść – odezwała się Bella.
- Nie, serio. Zmęczony jestem. Podobało ci się?
- Bardzo – krzyknęła. - Uwielbiam tę sztukę. Jest taka romantyczna. Widziałam, jak się ze mnie śmiałeś.
Dała mi kuksańca w bok, marszcząc groźnie brwi. Zaśmiałem się z jej miny.
- Chcesz jeszcze szampana?
Przytaknęła i wzięła kieliszek ode mnie. Korki były jeszcze większe, niż wcześniej. Bella zdjęła buty i położyła nogi obok. Mimowolnie na nie zerknąłem.
- Bolą cię nogi?
- Strasznie. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tych butów.
- Zrobię ci masaż. Od razu poczujesz się lepiej.
- Nie trzeba – zaprotestowała. - Gdy wrócimy do domu, położę się i jutro będzie już dobrze.
- Ależ trzeba – wyszeptałem.
Przybliżyłem rękę do jej stopy i pociągnąłem na moje kolano. Słyszałem, jak przełknęła głośno. Zacząłem masować najpierw jedną stopę, powoli i delikatnie. Bella zamknęła oczy i oparła głowę o siedzenie. Piła jednocześnie szampana.
Złapałem za drugą nogę i tak samo ją masowałem. Nagle gdy nacisnąłem w jednym miejscu, jęknęła cicho. Stwardniałem momentalnie. Bella otworzyła oczy i spojrzała na mnie zaskoczona tym, co zrobiła. Ja nadal ją masowałem, posuwając się coraz dalej. Dojechałem do obu jej łydek, a ona mimowolnie lekko rozchyliła nogi. Zacisnąłem zęby. Ścisnąłem ją mocniej, na co oblizała wargi. W tym momencie chciałem się tylko na nią rzucić. Zamiast tego dojechałem do kolan i uszczypnąłem ją lekko pod nimi. Jęknęła znowu, a kieliszek z szampanem wypadł jej z ręki, turlając się po podłodze. Pochyliłem się nad nią, nadal lekko szczypiąc. Byłem już tylko milimetr od jej ust.
- Mówiłam ci już dzisiaj jak seksownie wyglądasz? - wyszeptałem do jej ucha i lekko przygryzłem go.
- Nie, jeszcze nie mówiłeś – wydyszała. - Edwardzie, my nie możemy...
Przerwałem jej, kładąc palec na jej ustach. Wyciągnęła język i polizała go. Jęknąłem głośno. Nie mogłem już wytrzymać. Pieprzyć wszystko. Złapałem ją i posadziłem na kolanach. Przesunęła się nieznacznie na nich, wywołując we mnie jęk. Złapałem obiema rękami jej twarz i przyssałem się do jej ust. Złapałem jej dolną wargę, na co ona złapała moją górną. Kąsałem ją i wsunąłem język. Nie mogłem już oddychać, więc zjechałem wargami do jej szyi i kąsałem ją lekko. Przechyliła głowę, by dać mi lepszy dostęp. Kwiliła cicho. Złapałem ją za tyłek i przycisnąłem mocno, żeby poczuła jaki jestem twardy. Złapała gwałtownie powietrze i spojrzała w dół. Poruszyła się, wzdychając głośno. Nadal lizałem i ssałem jej szyję posuwając się coraz niżej. Spojrzałem na jej piersi, schowane za materiałem sukienki. Przejechałem palcami po obojczykach, okrążając je. W końcu położyłem na nie ręce. Bella spojrzała na mnie pociemniałymi oczami, znowu oblizując wargi. Zacząłem ugniatać jej piersi. Najpierw delikatnie, potem gwałtowniej, szczypiąc jej sutki. Wypięła się do mnie bardziej, bym miał lepszy dostęp. Pochyliłem się i polizałem przez materiał. Bella złapała mnie za włosy i mocno pociągnęła. Syknąłem z przyjemności i bólu. Przejechałem palcami do jej ramion, zahaczając o ramiączka i delikatnie je zsuwając. Sukienka trzymała się już tylko na piersiach. Kolejny raz poruszyła się na mnie, a ja złapałem ją za biodra. Włożyłem ręce pod sukienkę i zacząłem kierować się w górę. Sapała ciężko, patrząc, gdzie one się kierują. Dojechałem do jej majtek i przejechałem po ich krawędziach.
- Edwardzie, nie – wyszeptała wystraszonym głosem Bella.
Szybko wycofałem dłonie i znowu zacząłem ją całować, jednocześnie zsuwając z piersi sukienkę. Polizałem jej ucho, przez co przeszedł ją dreszcz. Nagle ona lekko przygryzła mi płatek ucha i liznęła po szyi. Jęknąłem, na to przejęcie inicjatywy. Spojrzałem w dół, gdzie jej piersi ukazywały mi się w całej odsłonie. Były idealne. Jędrne, okrągłe. Oblizałem wargi, poruszając się gwałtownie. Powoli skierowałem ręce na nie...
- Jesteśmy na miejscu – odezwał się nagle szofer.
Podskoczyliśmy gwałtownie i spojrzeliśmy na siebie. Oboje oddychaliśmy ciężko.
- Sir, mam jechać na miasto, czy państwo wysiądą?
Odetchnąłem. Spojrzałem na Bellę. Ona spojrzała na mnie. Wzięła gwałtownie powietrze i otworzyła usta.


* Romeo i Julia - dramat angielskiego pisarza Williama Szekspira napisany we wczesnym stadium jego kariery. Przedstawia historię tragicznej miłości dwojga młodych ludzi, którzy stali się wzorcami romantycznych kochanków. Rzecz dzieje się w Weronie i Mantui.
** Sen nocy letniej (ang. A Midsummer Night's Dream) – komedia Wiliama Szekspira, która powstała pod koniec XVI wieku. Zalicza się do najpopularniejszych dzieł tego autora.
Sztuka w oryginale liczy 2165 wersów. Jest podzielona na 5 aktów, z których najkrótszy jest akt 4, zaś najdłuższy - akt 5.
*** [link widoczny dla zalogowanych]
**** [link widoczny dla zalogowanych]


Podoba się? :)
I teraz uwaga - mały szantażyk Laughing Im więcej komentarzy, tym szybciej będzie następny rozdział Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Pon 19:23, 12 Paź 2009, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
olenka1643
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Wrz 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: miechów/zagorzany

PostWysłany: Pon 17:20, 12 Paź 2009 Powrót do góry

boskieeeeeeee! już nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału, ale warto było czekać.
Uwielbiam ten ff
pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziałyWink;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bella*swan*cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:19, 12 Paź 2009 Powrót do góry

he he nie mieli już gdzie się na siebie rzucic jak w limuzynie :D
Rozdzialik świetny, ale bardzo mnie ciekawią te niebeiskie oczy :)

Cezkam na następny rozdział pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shantibella
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)

PostWysłany: Pon 18:30, 12 Paź 2009 Powrót do góry

Ja wiem jakie niebieskie oczy, ja wiem :) Ale nie powiem i moja siostra też nie, zaświadczam, jak nie będzie tutaj konstruktywnych komentarzy :)
Takich ciut dłuższych :) Bo jej wena powoli zaczyna przypominać Nichole Richie za czasów przedciążowych. Wenie dać jeść! Stop anoreksji! Ja ładnie prosić :)
A oczy to ja wolę zielone, o! :P
Dziękuję piękne i kłaniam się w pas za dedykacje :)
Jest kilka rzeczy świętych a jedną z nich jest tylnie siedzenie limuzyny <3
Meggi, ty pewersie, Bella z przeszłości, myślałam że będzie z niej taka cnotka, niewydymka a dziewczyna szaleje, szaleje :)
Co prawda to już moja wina że zamiast "ramiączka" czytam "łechtaczka" ale i tak jest gorąco :)
Pączek dla weny, i Lays'y cebulowe :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez shantibella dnia Pon 18:31, 12 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 20:13, 12 Paź 2009 Powrót do góry

hej, ja protestuje przeciw szantażowaniu mnie - zawsze ładnie komentuje co przeczytam :P

zastanawia mnie ten obcy facet... dziwię się, że nie zaciekawił Edwarda :P
Bella zaczyna powoli łamać zasady - urocze :P

Jazz i Tanya ? chyba dobrze zrozumiałam... ? dziwne, ale skoro nie ma Alice... lepszy wróbel w garści niż Alice w innym ff ;P

pomysły się podobają jak najbardziej...
wykonanie jest świetne, znakomite i bardzo przemawiające do wyobraźni :P

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Wto 23:08, 13 Paź 2009 Powrót do góry

Kiedyś zaczęłam czytać to opowiadanie ale je porzuciłam na pierwszym rozdziale. Dzis do niego wróciłam i pochłonęłam na raz :) Oryginalny, świeży pomysł. Świetny styl pisania. Płynne, zgrabne, wciagające :) Naprawdę warto się zaczytać. Żeby tak nie słodzić: znalazłam kilka literówek ale i tak jest ok.
Jestem absolutna fanką Jaspera a ten tu jest fantastyczny. I brawa dla ciebie - masz u mnie plusa - nie zrobiłaś z Tanyii głupiej, złośliwej zołzy jak hmmm... wszyscy (?). To chyba pierwsze opowiadanie jakie czytam, gdzie Tanya jest pozytywna postacią.
A postać w płaszczu to ktoś w rodzaju strażnika czasu?? :) pilnuje porządku i nie pozwala na podróże w czasie?
Czekam niecierpliwie na dalsze części - wrócę tu choć nie zawsze będę komentować


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Nie 20:02, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Dziękuję bardzo za komentarze :)

kirke - Ja wiem, że ty ładnie komentujesz, ale większość niestety tego nie robi :(
Aurora Rosa - Strażnik czasu powiadasz? Ciekawy pomysł :D Ale nie zgadłaś Wink
Cieszę się, że wszystkim tak przypadła do gustu moja Tanya :)

Przybywam więc z rozdziałem 11, za który mnie ubijecie Laughing Mam świadomość, że jest trochę za słodki, ale taki wyszedł. Pięknie proszę o komentarze :)
I wyjątkowo tym razem, piosenka. Słuchałam sobie muzyki przy pisaniu i ta akurat tak mi podpasowała, że z 10 razy pod rząd posłuchałam.
Alicia Keys - No one

beta: shantibella
na chomiku: [link widoczny dla zalogowanych]



Rozdział 11


PWB

On oczekiwał ode mnie zgody. Widziałam to w jego oczach. Chciał mnie. Chciał, żebym poszła na górę, do jego mieszkania i kochała się z nim.
Boże, do czego doprowadziłam? Zaczęło się od zwykłego masażu, a na czym skończyło? Mogłam go powstrzymać, przecież widziałam i czułam co robił. Jednak nie mogłam, nie chciałam. Pragnęłam jego dotyku. Każdą komórką mojego ciała. Szampan tylko pomógł mi się rozluźnić.
To było złe, niewłaściwe i takie rozkoszne. Chciałam, żeby mnie dotykał. Wszędzie.
Nie mogę uwierzyć, że tak się zmieniłam. Nigdy nie pozwoliłam żadnemu mężczyźnie na takie poczynania. To było niewłaściwe.
Co by się stało, gdyby szofer nam nie przerwał? Oddałabym mu się, jak tania dz***a. Nie zdołałabym się powstrzymać. Nie chciałabym.
Kiedy relacje między nami tak się zmieniły? Przecież na początku nienawidziłam go. Bardzo. Bałam się jego zachowania, tego jak się do mnie odnosił. Przecież jest nieprzyjemnym, trudnym w obyciu mężczyzną. Nawet nie można go lubić. Nie mówiąc o innych uczuciach.
Co ja tak właściwie do niego czułam? Pożądanie, tego byłam pewna. Ale oprócz? Nie wiedziałam.

Z zamyślenia wyrwało mnie jego chrząknięcie. Wciąż patrzył się na mnie. Omijając jego wzrok, spojrzałam na widok za szybą. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczął padać deszcz.
Spojrzałam na siebie. Sukienka rozwiązana, piersi prawie na widoku. Buty leżące gdzieś na podłodze. Włosy w nieładzie opadały mi na twarz.
Poczułam łzy skradające się do oczu. Do czego ja doprowadziłam? Ojciec nie byłby ze mnie dumny.
Na myśl o nim, łzy poleciały jedna za drugą. Chwyciłam buty i założyłam na nogi.
Edward zmarszczył brwi i złapał mnie za rękę. Wyrwałam mu się.
- Bello – szepnął.
- Edwardzie, nie mogę, po prostu nie mogę! – wykrzyczałam z płaczem i otworzyłam drzwi.
Wybiegłam w deszcz, który teraz przybrał na sile. Po chwili byłam całkiem przemoczona.
Edward wyszedł za mną i złapał mnie za rękę.
- Puść mnie Edwardzie – szarpałam się. - Nie mogę tego zrobić, rozumiesz? Nie tak mnie wychowano. Nie będą twoją kolejną tanią dziwką, którą będziesz miał na kiwnięcie palca.
Oczy Edwarda pociemniały. Złapał mnie w żelaznym uścisku.
- Naprawdę tak myślisz? Naprawdę uważasz, że mógłbym cię tak potraktować?
- Nie wiem Edwardzie, nic już nie wiem. Proszę zostaw mnie w spokoju.
- Nie zostawię cię. Wiem, że mnie pragniesz, tak ja ciebie. Nie wyprzesz się tego.
Kręciłam głową i próbowałam się wyrwać z jego uścisku. Nie widziałam nic, deszcz zalewał mi oczy. Nagle Edward rzucił mnie na samochód i przycisnął w gniewie wargi do mych ust. Złapał za nadgarstki i założył za głowę. Jęknęłam głośno, jednocześnie próbując się wyrwać. Oswobodziłam jedną rękę i zrobiłam pierwszą rzecz, jaka przyszła mi do głowy. Zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam go w twarz.
Edward spojrzał na mnie zaskoczony. Przycisnął rękę do czerwonego policzka. Nie czekając na jego reakcję, złapałam końce sukienki w dłonie i zaczęłam biec.
- ku***! - usłyszałam Edwarda. - Bello!
Nawet się nie obejrzałam.

Deszcz zamienił się w ulewę. Wiedziałam, gdzie zmierzam. Jednak najpierw musiałam zadzwonić.
Stanęłam pod daszkiem restauracji i wyciągnęłam z torebki telefon. Przez ostatni tydzień nauczyłam się go obsługiwać. Szybko wybrałam potrzebny mi numer. Odebrał po drugim sygnale.
- Bella?
- Jasper? Mogę do ciebie przyjechać? Proszę – błagałam.
- Co się stało? Coś z Edwardem?
- Edwardowi nic się nie stało. Powiem ci, jak przyjadę. Mogę?
- Oczywiście. Nawet się nie pytaj. Mój dom jest zawsze dla ciebie otwarty..
- Dziękuję. Tylko nie mam pieniędzy. Będziesz czekał pod domem i zapłacisz za kurs?
- Bello przyjadę po ciebie, gdzie jesteś?
- Niedaleko apartamentu. Przed włoską restauracją.
- Czekaj tam na mnie.
Rozłączyłam się i kucnęłam przy ścianie. Schowałam twarz w dłoniach. Łzy leciały mi z oczu, mieszając się z deszczem. Ludzie idący po chodniku spoglądali na mnie. Jedna starsza pani zapytała, czy dobrze się czuję. Kiwnęłam tylko głową. Nie byłam w stanie się odezwać.
Objęłam ramionami kolana i kołysałam się do przodu i do tyłu. Włosy zasłaniały mi widok, krople deszczu ściekały po końcówkach. Nie przejmowałam się tym.
Nagle poczułam silne dłonie na ramionach. Spojrzałam w górę. Jasper. Wstałam i z płaczem rzuciłam mu się w ramiona. Kołysał mnie, stojąc w deszczu i moknąc. Nie obchodziło mnie to, chciałam tylko, żeby mnie przytulił.
Głaskał mnie po głowie, szepcząc uspokajające słowa. Trwało to może dziesięć minut. W końcu złapał mnie za rękę i wsadził do taksówki. Wsiadł za mną i objął mnie ramieniem.
- Cii, już nie płacz. Kochanie wszystko będzie dobrze – szeptał. - Usiądziemy w domu, zrobię ci herbaty i wszystko mi opowiesz. Tanya jest u mnie, bardzo się o ciebie martwi. Już nie płacz.
- Dziękuję ci Jasper. Jesteś dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałam.
Poczułam jak uśmiecha się przy mojej głowie.
- To siostrzyczko, starszy braciszek znajdzie radę na wszystko. Nie martw się.
Uśmiechnęłam się. On zawsze potrafił to sprawić. Kochany Jasper..

Zapatrzyłam się w krajobraz za oknem, gdy nagle znowu go zobaczyłam. Mężczyznę w płaszczu, który chował się w bocznej ulicy. Patrzył się prosto na mnie. Potrząsnęłam głową. Wydaję mi się – powiedziałam sobie. Widziałam go dwa razy, to przecież wcale nic nie znaczy.

Dojechaliśmy w końcu do jego mieszkania i zapomniałam o tym. Byłam zmęczona od płaczu. Złapał mnie więc na ręce i zaniósł do windy.
W domu czekała na nas Tanya. Patrzyła się na mnie zmartwionym wzrokiem. Gdy tylko weszłam, przytuliła mnie mocno, nie patrząc na to, że cała ją zamoczę. Jeszcze bardziej się rozkleiłam.
- Och skarbie. Cała jesteś mokra. Jasper przynieś jej jakąś swoją koszulę i spodenki. Przeziębi się. Zrobię ci herbaty z miodem.
-Dziękuję Tanyo i przepraszam was za kłopot – wyszeptałam.
Dziewczyna machnęła ręką i zabrała mnie do kuchni.
- Nie gadaj bzdur. Żaden kłopot. Jasper cię kocha, a ja, chociaż krótko cię znam, już bardzo polubiłam. Masz i pij – podała mi kubek.
Z wdzięcznością go przyjęłam. Usiadłam na krześle i piłam powoli. Jasper wrócił z ubraniami.
Poszłam do łazienki się przebrać. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam koszmarnie. Makijaż rozmazany, potargane włosy. I usta... spuchnięte od pocałunków. Usiadłam na wannie i znowu zaczęłam płakać.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Bello, mogę wejść?
- Tanyo to chyba nie najlepszy pomysł.
- Proszę, chcę tylko z tobą porozmawiać.
Wstałam i otworzyłam drzwi. Dziewczyna na mój widok mocno mnie przytuliła. Jeśli to możliwe, zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Edward? - zapytała tylko.
Kiwnęłam głową, nic nie mówiąc. Tanya westchnęła, po czym wzięła jakiś płyn i zaczęła ścierać ze mnie makijaż. Wyjęła mi spinki z włosów, po czym rozczesała je i związała. Pociągnęła mnie i usiadłyśmy na krawędzi wanny.
- Kochasz go? - zapytała wprost.
Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Jak mogę go kochać, jak znam go niecały miesiąc? Tanyo, ja... nie wiem – zakończyłam.
- Zauważyłam to dziś. Te wasze spojrzenia na siebie. Między wami coś się rodzi i nie możesz temu zaprzeczyć. Co się dzisiaj stało?
Spojrzałam na nią, przygryzając wargę. Nie wiedziałam jak to powiedzieć. Co ona sobie o mnie pomyśli?
- Gdy wracaliśmy limuzyną, bolały mnie strasznie nogi. Edward zaoferował się, że zrobi mi masaż. I... na masażu się nie skończyło. Gdyby nie szofer, który się odezwał, kochalibyśmy się tam, w samochodzie – powiedziałam i ukryłam twarz w dłoniach.
Tanya westchnęła. Spojrzałam na nią. Uśmiechała się.
- Bello i co w tym złego? - spytała w końcu.
- Wszystko. To nie jestem ja, rozumiesz? Ja nigdy tak się nie zachowywałam. Nie tak mnie wychowano. Gdyby mój ojciec żył, wstydziłabym się mu spojrzeć w oczy.
- Ależ dziewczyno! To właśnie jesteś prawdziwa ty! To twoje pragnienia, twoje pożądanie. Chcesz Edwarda, chcesz żeby cię dotykał. Nie ma w tym niczego złego. Nie masz się czego wstydzić. To jest piękne. Niejedna kobieta chciała by coś takiego poczuć.
- Ale ja nie wiem co czuję! - wykrzyczałam. - Gdy Edward jest blisko, to obezwładnia mnie w nim wszystko. Jego zapach, jego głos, jego wygląd. Boję się tego, nie rozumiesz? Nigdy czegoś takiego nie czułam. Ja go przecież nienawidziłam!
Tanya roześmiała się głośno.
- Nie znasz takiego powiedzenia: od nienawiści do miłości jeden krok? Kochasz go Bello. I nieważne, czy minął rok, miesiąc czy dwa dni. To się nie liczy.
- Nawet jeśli, to on mnie nie kocha. Kocha Catherine i zawsze będzie ją kochał.
- Catherine to tylko wspomnienia. Ona nie żyje od tylu lat. Edward kocha pamięć o niej. Ty jesteś żywa, jesteś blisko niego. Musisz mu to tylko uświadomić. Edward jak nikt inny zasługuję na szczęście. I wierzę, że ty możesz mu je dać. A teraz przestań się mazać. Pamiętaj – żaden facet nie jest wart twoich przedwczesnych zmarszczek.
Uśmiechnęłam się do niej. Nie wiedziałam, że zwykła rozmowa i wyrzucenie z siebie wszystkiego, sprawi, że poczuję się lżejsza na sercu. Wstałam i przytuliłam ją mocno. Chyba znalazłam prawdziwą przyjaciółkę.
- Dziękuję ci za tę rozmowę. Nawet nie wiesz, jak tego potrzebowałam. Bardzo się cieszę, że cię poznałam.
- Ja też się cieszę. A teraz choć, bo Jasper już pewnie snuje jakieś podejrzenia, czemu tak długo tu siedzimy.
Wyszliśmy i poszłyśmy do kuchni. Mężczyzna siedział i pił kawę. Przyglądał mi się uważnie, gdy zobaczył, że się uśmiecham, odetchnął z ulgą. Posiedziałam z nimi chwilę i mówiąc, że jestem zmęczona, poszłam do pokoju gościnnego.
Położyłam się na łóżku i pogrążyłam w rozmyślaniach.

Edward. Samo wspomnienie jego imienia, powodowało mrowienie. Co do niego czułam? Czy to naprawdę była miłość? Czy może tylko jakieś przyciąganie. I czy Edward czuł to samo? Czy chciał, żebym była blisko niego? Pragnął słuchać mego głosu, tak jak ja jego? Czuć zapach? Słyszeć śmiech?
To jest takie trudne. Nigdy nie byłam zakochana. Zawsze każdemu mężczyźnie czegoś brakowało. Wszyscy w okolicy mówili mi, że jak na pokojówkę, mam zbyt wysokie wymagania. Nic jednak nie mogłam poradzić na to, że pragnęłam kogoś wyjątkowego. Przy kim będę czuła się bezpieczna, z kim będę mogła rozmawiać na przeróżne tematy, z kim będę mogła się śmiać. Kogoś, kto nie będzie mnie traktował, jak kogoś gorszego, co w moich czasach było normą. Kobieta była po to, by zajmować się domem, dziećmi i być na zawołanie męża.
Byłam zbyt niezależna, żeby pozwolić się tak traktować.
I teraz spotkałam Edwarda. Jest taki inny od mężczyzn, których znałam. Pewny siebie, arogancki, odnoszący sukcesy. Z drugiej strony zaś, mający poczucie humoru, o miękkim sercu. Jest w nim dobroć, którą próbuje ukryć. I wielka samotność.
Poczułam znowu zbierające się łzy. Potrząsnęłam głową. Nie mogę się rozklejać. W ciągu niecałego miesiąca tutaj, płakałam więcej razy, niż przez całe moje życie.
Koniec z zadręczaniem się. Z tym postanowieniem, ułożyłam się wygodnie na łóżku i zasnęłam.

Spędziłam tydzień u Jaspera, podczas których Edward wydzwaniał codziennie po kilka razy. Jasper wziął sobie wolne, bym nie była sama. Za każdym razem podnosząc słuchawkę, mówił mu, żeby dał mi na razie spokój. Jednak nadal dzwonił.
Spędzałam czas na czytaniu, oglądaniu telewizji i rozmowach z Tanyą, która przychodziła co wieczór. Bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. Udało się jej namówić mnie na wyjście do kina. Ubrała mnie naprawdę kuso w krótkie dżinsowe spodenki i czarny top. Mężczyźni oglądali się za nami, co ją bardzo cieszyło. Bardzo miło spędziłam czas.

Nastał piątek, który miałam spędzić sama. Jasper musiał wyjechać na dzień, a Tanya miała swój pokaz mody, na który nie miałam ochoty wyjść. Była dwudziesta, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Poszłam pod prysznic.
Po wyjściu ubrałam się w szorty Jaspera, w których najwygodniej mi się chodziło, choć były trochę za duże. Nałożyłam też bluzkę na ramiączkach. Mokre włosy spływały mi na ramiona. Miałam właśnie usiąść na kanapie, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zmarszczyłam brwi. Może to Tanya przyszła spróbować mnie namówić.
- Kto tam? - zapytałam.
- Edward – usłyszałam cichą odpowiedź.
Gwałtowna fala uczuć obezwładniła mnie. Zamknęłam oczy. Nie byłam jeszcze gotowa, by się z nim widzieć.
- Edward odejdź, proszę. Nie chce się z tobą widzieć.
- Nie odejdę stąd, dopóki nie porozmawiamy. Otwórz drzwi.
- Nie, idź sobie, nie otworzę ci. Zrozum, nie jestem jeszcze gotowa.
- No cóż, skoro tak mówisz.
Myślałam, że ma zamiar odejść, gdy nagle usłyszałam chrobot zamka. Miał klucz! Zaczęłam uciekać do łazienki, by zamknąć się przed nim, jednak nie pobiegłam daleko. Silne ręce złapały mnie i przycisnęły do ściany. Chwyciłam gwałtownie powietrze i spojrzałam do góry. Edward patrzył się na mnie pociemniałymi oczami.
- Teraz już mi nie uciekniesz – wychrypiał.
Patrzyłam się na niego i zrozumiałam, że już nawet nie chciałam uciekać.

I jak? :) Wiem, że w tym rozdziale jest przewaga dialogów nad opisami. W następnym za to będzie dużo opisów^^ Tak, doczekacie się wreszcie Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Nie 20:47, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Wow, fajny rozdział :)
Dzięki, że mnie poinformowałaś o nim na chomikuj :)
Cieszę się, że w końcu ktoś zrobił z Tanyi fajną laskę, a nie wredna sukę :P
Jestem ciekawa co się będzie działo w następnym rozdziale, a po zakończeniu tego wiem, że będzie się działo, a przynajmniej się domyślam :D
Czekam na kolejny rozdział.
Życzę weny.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
olenka1643
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Wrz 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: miechów/zagorzany

PostWysłany: Pon 16:52, 19 Paź 2009 Powrót do góry

genialneeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!
prosze o więceuj!!Wink
świetne to jes po prostu boskie!
pozdrawiam;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 19:00, 19 Paź 2009 Powrót do góry

jak zwykle ... jak zwykle... jak zwykle tego nie cierpię...
zawsze przerywasz w najbardziej nieodpowiednich momentach...
to duży, duży błąd literacki ... jako człek nieposiadający wykształcenia literackiego, ale dość duże doświadczenie w czytaniu muszę zwrócić ci na to uwagę i poprosić...

NIE RÓB MI TEGO WIĘCEJ ... *ładnie prosi*.... bardzo ładnie proszę... Cool
no i oczywiście : kiedy następny rozdział...
do tego grożba: oby jak najprędzej Cool

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Pon 21:13, 19 Paź 2009 Powrót do góry

Się wypowiem krótko, choć nie lubię Wink

Tak, będzie się działo. Wreszcie, bo na chomiku już mi niektórzy śmiercią grożą Laughing

kirke, jak ja tak lubię to co mam zrobić Mr. Green Ale obiecuję ci, że na razie nie będzie takich okropnie przerwanych rozdziałów. Przynajmniej przez parę rozdziałów, bo potem skończy się sielanka, że tak zaspoileruje.
Następny rozdział jak zwykle pewnie w weekend. Na razie próbuję napisać drugi rozdział Osaczone, choć mi coś nie idzie

Chociaż jakby więcej osób komentowało, to byłby szybciej, bo nie mam motywacji Wink Tak się zastanawiałam ostatnio, czy na chomiku tylko nie umieszczać, bo tylko 3, no czasami 4 osoby komentuję...
Tak, taki mały szantażyk Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Pon 21:13, 19 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 21:19, 19 Paź 2009 Powrót do góry

rani... nie rób mi tego... nie urywaj tak... bo mnie potem w nocy męczy... :P
ja tu cierpię... i do tego znowu się mnie szantazuje...
och... ciężka jest dola
komentatora...

ale osaczoną też czytam - więc nie będę się czepiać...

co do spoilerka... coś mi zaświtał od razu ten facet z płaszczu... jakoś mnie gość ciągle przyciąga...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Pią 21:08, 23 Paź 2009 Powrót do góry

Od czego zacząć? Hm. Może od początku. Ta, błysnęłam ynteligencją -.-

Już w tygodniu wyczaiłam ten fanfick. Zaintrygował mnie tytuł, weszłam i przeczytałam skrót. Miałam ochotę walić głową w ścianę, bo nie miałam czasu, żeby to przeczytać. Głupia szkoła.
Lubię taką tematykę, taką... inną : D

Na początku nie spasował mi trochę opis ludzi, stąpających po srebrnej podłodze, drodze czy coś. Nie pamiętam już tego dokładnie. W mojej wyobraźni oni poruszali się po czymś w stylu tego...- no, nie pamiętam jak to się nazywało, a uwierz, szukałam w internecie - chodzi mi o to w Małych Agentach, po czym poruszały się te potworki stworzone przez Floopa. Dobra, nieważne.
A więc jadę dalej. Nie będę się przecież rozwodzić nad jednym szczegółem, który w sumie nie był aż tak istotny.
Historia porwała mnie od początku. Ten dziwny, tajemniczy, cierpiący Ed jest... słodki. Tak, wiem, że jestem beznadziejnym przypadkiem. Strasznie mnie poruszyła jego historia i dziwię się aż, że to przetrwał.
Co do Belli. W tekście jest określona: jak noworodek. Zgodzę się z tym. Napisałabym też: dziecko w sklepie z cukierkami, czy coś. Ale to jest też bardzo pozytywna postać. No i śmieszyła mnie jej mowa na początku xD
Jasper. Za Jaspera Cię ubóstwiam. Kocham ff-y z nim jako przyjacielem Belli, tak właśnie tutaj jest. Ogólnie lubię fanficki, w których jest dużo Jazza... xD
Tanya - zakakująco pozytywna postać. Taki zamiennik i oryginalna wersja Alice. Jestem Ci za to bardzo wdzięczna. Ogromny plus.
Co do braku pozostałych postaci - w sumie mogłabym się czepiać, ale nie odczuwam tej pustki tutaj. Przynajmniej póki co.
Co do samej akcji... Może raczej wypowiem się o ostatnich rozdziałach. Akcja zaatoczyła koło. Bella zdziwiła mnie taką wprawą w walce fizycznej i słownej (takie nawiązanie też do poprzednich rozdziałów), ale znów na plus. A ta z sytuacja z Edwardem stała się bardzo... pogmatwana. I co? Zrobią to? U Jaspera w mieszkaniu? Bez żartów xD
Ja rozumiem, dziwna sytuacja (podobało mi się jak strzeliła go w pysk, to było takie oryginalne wybrnięcie), brak chęci rozmowy i w ogóle, ale żeby od razu do łóżka? Nie mieli przypadkiem rozmawiać?
A, i bym zapomniała! Co to za typ w płaszczu? Domyślam się, że ma on coś wspólnego z tym przenoszeniem się w czasie, ale kto to? Ktoś w rodzaju Anioła Stróża? A może wręcz przeciwnie? Przyjdzie zabrać jej szczęście, gdy w końcu wszystko się ułoży? Jak zwykle zresztą -.-
Nie pozostaje mi nic oprócz czekania na kolejny rozdział ; )
Weny ; )

PS. Ogólnie to wolę tłumaczenia - one są jakieś takie bardziej... Ciekawe. Ale ty tym opowiadaniem udowodniłaś mi, że polskie ff-y nie uchodzą w niczym wersjom amerykańskim, a nawet - ośmielę się rzec - mogą być lepsze. Bogatszy język, opisy i bardziej dopasowane do naszego języka dialogi.

No i taki bluzg na koniec - wynalazłam kilka błędów. Dobra, drobne, ale są. Więc uważaj na nie ; )

EDIT: Oh i zapomniałam dodać, że kocham Twoje opisy... TYCH momentów xD Póki co był w sumie jeden, ale i tak je ubóstwiam xD Trzymaj poziom, a wszystko będzie w porządku :D


Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Pią 21:12, 23 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Pią 22:00, 23 Paź 2009 Powrót do góry

OMG Shocked Dziękuję bardzo za taki wenodajny, wyczerpujący i cudniasty komentarz :D

Cytat:
Co to za typ w płaszczu?

Ok, coś zdradzę Wink Macie fajne pomysły, jednak coś wam powiem. Typ w płaszczu to człowiek :D Więcej nie pisnę, ale poznacie go za jakieś 3 - 4 rozdziały.

A teraz bardzo się denerwuję, bo wiem, że nie każdemu się spodoba ten rozdział. Taa... tym razem już nic nie przerywam Laughing I proszę pięknie o komentarze :)

beta: seska
na chomiku: [link widoczny dla zalogowanych]
Ten rozdział jest zdecydowanie +18

Rozdział 12


PWE

Odeszła. Tak po prostu, przyłożyła mi w twarz i odeszła. To chyba jakiś sen. Jak mogła zrobić coś takiego po tym wszystkim, co stało się w limuzynie?
A tak w ogóle, co to było? Co się ostatnio ze mną dzieje? Jak mogę jednego dnia twierdzić, że kocham Catherine, a drugiego prawie kochać się z Bellą? Ten nagły pociąg do niej przeraża mnie.
Nie wiem zupełnie, co mam robić. Gdzie ona mogła pójść? Dom Jaspera to jedyne miejsce, dokąd mogła uciec.
Cholera jasna! Zupełnie jej nie rozumiem. Przecież było jej dobrze, widziałem to. Jęczała, wiła się i sama mnie całowała. Czemu nagle zmieniła zdanie? Cholerny szofer! Wszystko spieprzył.
Wróciłem wspomnieniami do tej sytuacji. Wyglądała tak pięknie, tak seksownie… Sukienka, która pokazywała jej pełne piersi, włosy upięte tak, że odsłaniały cudowną szyję, którą pragnąłem całować. ku***, co mi strzeliło do głowy? Nigdy nie zachwycałem się kobietami. Miałem każdą, jaką tylko chciałem. Były na każde moje skinienie.
Aż nagle pojawiła się Bella, która z jednej strony mnie kusi, z drugiej odtrąca. Nigdy nie byłem tak traktowany, nie musiałem się wysilać. Nie podoba mi się to. Straciłem moją kontrolę, moje opanowanie.
Siedziałem w limuzynie chyba z pół godziny, nie mając ochoty pójścia do domu. Nagle zadzwoniła moja komórka. Jasper.
- Czego chcesz? – zapytałem niezbyt grzecznie.
- Coś ty do cholery zrobił tej dziewczynie?! - wykrzyczał. - Nie może przestać płakać. Wygląda strasznie!
Odetchnąłem z ulga. Mogłem być już spokojny.
- Więc, jest u ciebie? Uff, to dobrze. Martwiłem się. Jasper, słuchaj, opowiem ci kiedy indziej. Nic takiego się nie stało. Opiekuj się nią.
- Tego akurat nie musisz mi mówić. Znam ją lepiej od ciebie. I mam nadzieję, że opowiesz, bo wiesz, że nie dam ci spokoju. Nie mogę patrzeć, jak ona cierpi.
- Ok, obiecuję, opowiem ci. Muszę kończyć, cześć.
Rozłączyłem się i poszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie, ukrywając twarz w dłoniach. Co ja narobiłem? Przecież nie chciałem jej skrzywdzić. A teraz cierpi, jak mówi Jasper. Chociaż, co ja takiego zrobiłem? Pragnę jej, ona mnie też. Czy coś w tym złego?
Może chodzi o to, że ona jest z innych czasów? Nigdy o tym nie myślałem. Jak musi się czuć, jaka jest zagubiona. W osiemnastym wieku przecież takie zachowanie nie uchodziło. Kobiety, które tak się zachowywały, traktowano jak dziwki. Może ona też tak się poczuła?
Przypomniałem sobie jej spojrzenie - pełne bólu i wstydu. Może wtedy to sobie uświadomiła? Byłem takim głupcem! Nie powinienem się zachowywać jak napalony nastolatek, który chce przelecieć dziewczynę na tylnym siedzeniu samochodu. Jestem debilem, bez wątpienia.
Wstałem i podszedłem do barku, aby nalać sobie whisky. Może drink mnie uspokoi. Zbliżyłem się do okna i powoli sączyłem napój. Nagle coś przykuło moją uwagę.
Facet w czarnym płaszczu. O takim wspominała Bella, ale wtedy to zbagatelizowałem. Stał na zewnątrz i patrzył się w moje okno, paląc papierosa. Czy to kolejny dziennikarz, szukający brudów? Przyjrzałem mu się bliżej. Trochę dłuższe, czarne włosy, bardzo wysoki. Nic więcej nie mogłem zobaczyć z tej odległości. Ciągle tam stał i wpatrywał się.
Nie wytrzymałem. Pobiegłem do drzwi i szybko zjechałem windą na dół. Wystrzeliłem z niej jak z procy i wybiegłem na dwór. Mężczyzna szybko mnie zauważył i zaczął biec w kierunku centrum. Zacząłem go gonić. Obejrzał się w tył, a ja zobaczyłem niesamowicie niebieskie oczy. Przebiegł przez ulicę, nie patrząc na nic. Podążyłem za nim, jednak o mało nie wpadłem pod samochód. Kierowca zaczął krzyczeć do mnie przekleństwa. Rozejrzałem się wokół. Zgubiłem go. Cholera.
Kto to mógł być? Niepokoiłem się, to mógł być jakiś psychol. Może spodobała mu się Bella i teraz ją śledzi? Postanowiłem bacznie obserwować najbliższą mi okolicę. Wróciłem z powrotem do apartamentu, napełniłem ponownie szklankę. I tak, przez całą noc, wypiłem całą butelkę. Kręciło mi się w głowie, więc położyłem się na kanapie. Przypomniał mi się dzień, kiedy wróciłem pijany do domu i pocałunek z Bellą.
Nie mogłam się oprzeć. Już wtedy powinienem coś zauważyć. A ja głupi wmówiłem sobie, że to wina wypitego alkoholu. Byłem taki ślepy. Co ja tak w ogóle czuję do niej? Pragnę jej, to wiem na pewno. Pragnę ja całować, dotykać, pieścić. Nie wiem, skąd to się u mnie wzięło. Przecież na początku nawet mi się nie podobała. Nie jest pięknością, jak Victoria czy Tanya. Jednak jest niesamowicie kobieca i seksowna. Te pełne usta, stworzone do całowania, te długie włosy, które chciałbym głaskać, te wielkie oczy, na które mógłbym patrzeć godzinami. Stop! O czym ja w ogóle myślę? Boże, chyba mi niedobrze. Muszę spróbować zasnąć.
Usnąłem i śniłem o przedziwnych rzeczach. Bella ubraną w suknię ślubną, stojąca przed ołtarzem i uśmiechająca się do zgromadzonych. Wyglądała zjawiskowo. Stałem w drzwiach kościoła, ubrany we frak. Nie wiem czemu, ale to ja szedłem w jej kierunku. Nagle u jej boku pojawił się ktoś inny. Stanąłem zaskoczony. To mężczyzna, którego widziałem pod oknem! Podszedł do niej, na co ona uśmiechnęła się promiennie. Przyszedł ksiądz, która zaczął udzielać im ślubu. Krzyczałem, ale nikt mnie nie słyszał.
Obudziłem się nad ranem, zlany potem. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, więc wstałem i poszedłem do kuchni, by zażyć coś przeciwbólowego. Usiadłem na krześle i położyłem głowę na zimnym stolę. Nigdy więcej nie będę pić.
Chwilę później poszedłem pod prysznic, zostając pod ciepłą wodą dobrą chwilę, oddałem się przyjemnemu relaksowi. Następnie zadzwoniłem do Jaspera, aby porozmawiać z Bellą. Oczywiście, nie chciała ze mną gadać. Westchnąłem. To będzie trudniejsze, niż myślałem.
Nie poszedłem do pracy. Siedziałem cały dzień w domu, oglądając durne kreskówki i przypadkowe programy. Wieczorem znów zadzwoniłem, a ona znowu nie chciała podejść do telefonu. Tak minął cały tydzień, w którym pojawiałem się w pracy sporadycznie jedynie na ważnych spotkaniach. Nie obchodziła mnie cała reszta. Wydałem odpowiednie polecenia i miałem nadzieję, że poradzą sobie beze mnie.

Przez cały tydzień Bella nie chciała ze mną rozmawiać. Miałem tego serdecznie dość. Był piątek i zamierzałem wziąć sprawy w swoje ręce. Jasper wyjechał do Bostonu, na konferencję, a Tanya miała pokaz mody. Bella była więc sama w domu, a ja miałem zapasowe klucze, które Jasper dał mi dawno temu.

Nie czekając na limuzynę, złapałem taksówkę i podjechałem pod jego apartament. Odetchnąłem głęboko. Byłem zdenerwowany. Zapukałem do drzwi, po drugiej stronie dało się słyszeć delikatne szuranie.
- Kto tam? - usłyszałem jej cichy głos.
- Edward – odezwałem się.
Odpowiedziała mi cisza.
- Edward, odejdź, proszę. Nie chcę się z tobą widzieć – w końcu się odezwała.
O nie, kochana, nie będzie tak łatwo. Mam dość twojego unikania mnie.
- Nie odejdę stąd, dopóki nie porozmawiamy. Otwórz drzwi.
Usłyszałem, jak westchnęła. To chyba dobry znak.
- Nie, idź sobie, nie otworzę ci. Zrozum, nie jestem jeszcze gotowa.
Nie jest gotowa? Dobre sobie. Jak nie chce po dobroci, to spróbujemy siłą.
- No cóż, skoro tak mówisz – powiedziałem cicho i otworzyłem drzwi moim kluczem.
Zobaczyłem jak biegnie do łazienki, ale nie dałem jej szans na ucieczkę. Złapałem ją za ramię i przycisnąłem do ściany. Moja chęć na rozmowę nagle odpłynęła w siną dal. Spojrzałem na jej zarumienione ciało i mokre włosy i poczułam przypływ pożądania.
- Teraz już mi nie uciekniesz – wychrypiałem, przybliżając się do niej.
Nie uciekała, nie szarpała się ze mną. Po prostu stała, ciężką oddychając i wpatrując się we mnie.
Nagle westchnęła głęboko i wyszeptała:
- Już nie chcę uciekać.
Nie mogłem dłużej wytrzymać. Złapałem w pięść jej włosy i przycisnąłem jej usta do swoich. Westchnęła głośno i zaczęła odwzajemniać pocałunek. Otworzyła usta, dając mi wolny dostęp. Wśliznąłem się językiem, dotykając podniebienia i walcząc z jej językiem. Całowaliśmy się namiętnie, przygryzając nawzajem wargi. Przejechałem językiem po jej ustach, były takie słodkie... Owinęła ręce wokół mojej szyi, przyciskając mnie mocniej do siebie. Poczułem, jak momentalnie twardnieję.
Złapałem jej nadgarstki i przycisnąłem do ściany. Bella sapnęła w moje usta. Zjechałem wargami do jej szyi. Lizałem, ssałem i gryzłem. Przekręciła lekko głowę, dając mi lepszy dostęp. Przejechałem językiem przez całą jej długość. Głośno westchnęła. Dotarłem do uszu i zacząłem delikatnie ssać małżowinę, a Bellą wstrząsnął dreszcz.
- Pragnę cię – wyszeptałem. - Chcę cię całować i dotykać... wszędzie. I chcę, żebyś też mnie dotykała.
Na te słowa Bella wydała głośny jęk i zaczęła mnie z pasją całować. Uzmysłowiłem sobie, że wciąż stoimy przy ścianie. Złapałem ją za uda i założyłem nogi na swoje biodra. Przycisnąłem ją do siebie, żeby poczuła, jak bardzo jestem podniecony. Otworzyła gwałtownie oczy i spojrzała na mnie zaskoczona.
Uśmiechnąłem się do niej krzywo.
- Czujesz, jaki jestem twardy dzięki tobie? – szeptałam jej do ucha, przy okazji lekko je przygryzając. Poczułem, jak nią wstrząsnęło. - Tylko ty sprawiasz, że tak się czuję.
Zaniosłem ją do pokoju gościnnego, ciągle całując i położyłem na łóżku. Leżała tam, w za dużych spodenkach i bluzce, przez którą widać było jej stwardniałe sutki. Mokre włosy rozłożyły się wokół. Była taka piękna. Taka seksowna. Wdrapałem się na łóżko, kładąc się na niej. Poruszyła gwałtownie biodrami, wywołując mój jęk. Złapałem za nie i powtórzyłem to. I jeszcze raz. Bella zaczęła sapać głośno. Znowu zacząłem ją całować, a ona odwzajemniała pocałunki ochoczo.
Błądziłem rękami po jej ramionach i brzuchu. Koszulka podwinęła się, pokazując mi spory kawałek jej ciała. Włożyłem rękę pod podkoszulek. Bella nie miała stanika. Prawie doszedłem, gdy poczułem jej piersi w dłoniach. Idealnie do nich pasowały. Wypięła się w kierunku moich rąk, z głośnym jęknięciem. Zacząłem je masować, jednocześnie nadal ją całując. Był takie miękkie, takie pełne. Zaczepiałem palcami o twarde sutki, przez co wiła się pode mną. Złapałem je w palce i zacząłem szczypać.
- Boże! – krzyknęła Bella.
Złapałem w palce koniuszki jej bluzki, gdy nagle usiadła. Spojrzała na mnie zamglonym wzrokiem, po czym włożyła ręce pod moją koszulę. Zaczęła wodzić palcami po moim torsie, a ja zamknąłem oczy. Wyjęła ręce i zaczęła powoli rozpinać guzki, ciągle patrząc mi głęboko w oczy. Gdy je rozpięła, spojrzała na mnie i westchnęła. Wyciągnęła rękę, po czym znowu ją schowała.
- Śmiało, dotknij – zachęciłam.
Położyła ręce na mojej klatce i zaczęła sunąc nimi po całym torsie. Powoli, muskając lekko. Okrążyła palcami moje sutki i zjechała niżej, do brzucha. Nie mogłem już dłużej wytrzymać. Popchnąłem ją z powrotem na łóżko, na co nieoczekiwanie zachichotała. Ściągnąłem jej bluzkę, a Bella zasłoniła się. Oderwałem jej delikatnie ręce.
- Nie zasłaniaj się, jesteś piękna – wyszeptałem.
Przez chwilę po prostu tylko patrzyłem. Jej piersi były takie piękne, jędrne i krągłe. Idealne. Pochyliłem się i wziąłem w usta sutek. Bella wygięła się w łuk, ciągnąc mnie mocno za włosy. Zasyczałem. Ssałem, lizałem jeden, potem drugi. Przygryzłem go lekko, okrążając wkoło językiem.
- Edward – westchnęła.
Powędrowałem na jej brzuch, wkładając język do pępka. Jej piersi szybko unosiły się i opadały wraz z przyspieszonym oddechem. Widok jej takiej sprawiał, że mój penis stał się jeszcze bardziej twardy. Dotarłem ustami do krawędzi jej spodenek i zacząłem je ściągać, bardzo powoli. Spojrzała na mnie przestraszona, więc powróciłem do jej ust, całując ją znowu. Jednocześnie nadal zsuwałem szorty. Ściągnąłem je, a Bella została w czarnych, koronkowych majtkach.
Na ten widok, przez chwilę, przestałem oddychać. W końcu sam zdjąłem spodnie, zostając tylko w bokserkach. Bella spojrzała na nie, przygryzając wargę. Była trochę przestraszona. Położyłem się z powrotem na niej, przylegając do niej całym ciałem. Uczucie było wprost niesamowite. Zacząłem poruszać lekko biodrami. Jej piersi ocierały się o mój tors, a mój penis o jej majtki. Bella błądziła drobnymi palcami po moich plecach.
Nie mogąc już tego dalej przedłużać, zniżyłem się i bardzo powoli zacząłem zsuwać jej majtki. Na widok przed moimi oczami, prawie jęknąłem głośno. Przybliżyłem rękę do kępki czarnych włosów i dotknąłem jej. Bella sapnęła i ścisnęła uda.
- Cii, rozluźnij się. Nie bój się, chcę ci tylko sprawić rozkosz – zapewniałem ją.
Niepewnie znowu je rozchyliła, a ja położyłem tam całą rękę. Ugniatałem i masowałem lekko, zjeżdżając coraz niżej. Włożyłem jeden palec do środka, czując, jaka jest ciasna i... mokra. Nie mogłem już dłużej wytrzymać. Włożyłem drugi palec, i ruszałem nimi przez chwilę. Bella wiła się i jęczała. Wysunąłem z niej palce i zdjąłem swoje bokserki. Zarumieniła się i oderwała ode mnie wzrok. Zaśmiałem się z jej zawstydzenia. Złapałem ją za głowę i pocałowałem mocno i namiętnie. Spojrzała w końcu na mego dużego w tej chwili penisa i sapnęła, zagryzając wargę. Położyłem się na niej, układając między jej udami. Błądziłem rękami po jej piersiach, ramionach i plecach. Musiałem ją przygotować.
- To może troszeczkę zaboleć – ostrzegłem.
Kiwnęła głową i założyła nogi na moje biodra, przyciągając mnie jeszcze bardziej. Odetchnąłem i za jednym zamachem wbiłem się w nią. Krzyknęła krótko i głośno, a z jej oczu popłynęły łzy. Pocałowałem ją, uspakajając. Zostałem chwilę w takiej pozycji, po to, żeby się przyzwyczaiła. Po chwili poruszyłem się lekko. Żadnych krzyków.
- Już cię nie boli?
- Nie, jest dobrze – wyszeptała cicho.
Zacząłem się poruszać, najpierw wolno, potem coraz szybciej. Wchodziłem i wychodziłem, wykonując długie pchnięcia. Bella z początku cicha, nagle zaczęła jęczeć i odpowiadać na moje ruchy. Złapałem ją za pośladki i wszedłem jeszcze głębiej. Bella wbijała paznokcie w me plecy, powodując rozkoszny ból. Nieoczekiwanie ugryzła mnie w ramię, przez co jęknąłem głośno. Przyspieszyłem, pchając i ugniatając jej pośladki. Odpowiadała na każdy mój ruch, co rusz głęboko mnie całując.
Nagle poczułem jak zaciska się wokół mnie i wiedziałem, że to nadchodzi. Pochyliłem się i wziąłem w usta jej stwardniały sutek, ssąc go mocno. Bella wygięła się w łuk i krzyknęła głośno, po czym opadła z powrotem na łóżko. Ja, będąc już u kresu, wykonałem dwa ostatnie pchnięcia i skończyłem w niej, trzęsąc się. Opadłem na nią, próbując złapać oddech. Bella objęła mnie mocno ramionami, przytulając się do mnie. Leżeliśmy tak chwilę. W końcu sturlałem się z niej, by jej nie przygniatać. Spojrzałem jej w oczy. Przygryzała wargę, co uwielbiałem. Nagle uśmiechnęła się do mnie i pocałowała mocno.
- To było... to było... nawet nie wiem, jak to określić. To była magia – wyszeptała radośnie.
Odwzajemniłem uśmiech, czując męską dumę.
- Wiem. Cieszę się, że ci się podobało. Bello, tak bardzo cię pragnąłem… – wyznałem.
Zaczerwieniła się i schowała twarz w dłoniach.
- Boże, ja ciebie też. Tak bardzo. Choć nie powinnam. Edwardzie, co teraz zrobimy?
Wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem, Bello. Będziemy się o to martwić później. Teraz jestem wyczerpany i chcę spać. - Ułożyłem nas wygodnie na poduszkach.
Bella schowała głowę w moje ramię i tak zasnęliśmy. Tej nocy nie miałem żadnych snów.

I jak? :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Nie 12:11, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 22:02, 23 Paź 2009 Powrót do góry

pierwsza -edit po przeczytaniu :)

hm, jako absolwentce klasy biol-chem nie pasuje mi brak środków antykoncepcyjnych, który prowadzić może do kilku ciekawych zwrotów akcji...

rani... bardzo fajnie opisana scena... znowu miałam lekkiego stracha, ale wyszło całkiem 'przyzwoicie' :) nieprzyzwoicie Twisted Evil

żal mi biednego Jaspera... wraca do domu, a tu kumpel świeci mu w salonie gołym tyłkiem - tego Jazz raczej nie chciał oglądać...

dalej mnie absorbuje gość w płaszczu... i pewnie długo jeszcze będzie...

dalej piszesz lekko i przyjemnie... co absorbuje mnie od pierwszego rozdziału i sądzę po tym 12., że tak pozostanie :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Pią 22:13, 23 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 13:08, 24 Paź 2009 Powrót do góry

Podobno beta ma co jakiś czas zabierać głos Wink

Cóż mogę rzec? No chyba tylko tyle, że mi się podobało. Prawda? Cool

kirke, marudzisz... po co komu zabezpieczenia? :P Trzeba iść na żywioł Laughing
Zawsze możemy założyć, że Bella jest z innego wymiaru, więc jej potencjalna ciąża będzie tylko wirtualna Laughing Laughing Laughing

Ja już się nie mogę doczekać tego trzeciego. Wiem, że sporo namiesza. I czasem zastanawiam się, czy w związku z planowaną fabułą, nie ukatrupić autorki tego opowiadania Twisted Evil
Bo już Ty wiesz kochana, za co chętnie bym Cię na jakiej gałęzi umieściła, co nie? :P

Zaprawdę, powiadam Wam, rani jest nieobliczalna Twisted Evil Szykuje kilka atrakcji dla wiernych czytelników. I już się cieszy, że w pewnym momencie powie głośno ZONK Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Sob 23:24, 24 Paź 2009 Powrót do góry

Dobra, dzisiaj komentarz będzie krótszy. No ale cieszę się, że poprzedni Ci się podobał ; )
Mówiłam już, że kocham Twoje opisy TEGO? Mówiłam? Mówiłam! No i nie myliłam się : D Swoją drogą - dobra jestem. Stwierdziłam to zanim w ogóle przeczytałam tego rodzaju scenę xD
To było takie... romantyczne! Tak! Romantyczne. Kurna, nie pytaj mnie czemu. Ja mam spaczone niektóre pojęcia. Tylko mój umysł to ogarnia, inni mają mnie za idiotkę.
Jestem ciekawa miny Jazza jak przyjdzie, wejdzie do domu (nie pamiętam, żeby zamykali drzwi), do pokoju Belli, żeby się przywitać i Oo. xDD
No i zgadzam się z kirke w związku z antykoncepcją. W końcu Bella nie jada tabletek, co nie? Ale w sumie prezerwatywy mogłyby ją przestraszyć. No cóż.
Mam nadzieję, że nie wpadli. Ta historia jest wspaniała i wyjątkowa taka, jaka jest xD Bezdzietna! :D
No i muszę powrócić do mężczyzny w płaszczu. Niebieskie oczy? One się już gdzieś pojawiły. Tylko gdzie? W śnie Belli? Mamooo, czemu nie pamiętam gdzie one się pojawiły?! Pf... Kim. Jest. Ten. Koleś?!
Weny, czasu, motywacji i wenodajnych komentarzy Wink

EDIT:

"Ja już się nie mogę doczekać tego trzeciego. Wiem, że sporo namiesza. I czasem zastanawiam się, czy w związku z planowaną fabułą, nie ukatrupić autorki tego opowiadania Twisted Evil "

Rani kurde co ty kombinujesz?! Mam się bać?
Nie zepsuuj tego ff-a tylko, błaagam!

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Sob 23:25, 24 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Sob 23:38, 24 Paź 2009 Powrót do góry

Och, znowu cudny komentarz :D

Co wy tak z tą antykoncepcją? :D To była taka nieplanowana sytuacja^^ Nie martwcie się - Bella w ciąży nie będzie. Prędzej zakochałaby się w Tanyi, niż bym takie coś napisała Laughing

Mężczyzna w płaszczu powoli będzie wam się objawiać. Całkowicie ujawnię go za 2 - 3 rozdziały. Na razie Bella i Edward będą, hmm... poznawać się lepiej Mr. Green

I cieszę się, że się scena podobała, bo w głowie miałam zupełnie inną, ale wiedziałam, że na pierwszy raz by nie pasowała Laughing

seska - ciii, bo mi tu straszysz ludzi :D Będzie dobrze :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Malina.
Człowiek



Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 10:03, 25 Paź 2009 Powrót do góry

Droga rani :D

Kiedyś tam pisałaś, że masz 4-5 wiernych czytelniczek. Od teraz do tego grona możesz dodać jeszcze jedną. Mnie Cool

To opowiadanie jest genialne. Świetnie napisane. A fabuła jest z tego wszystkiego najlepsza. Co do ostatniego rozdziału...

WOW :o

Opisałaś TO genialnie! Nie jest to odrzucające, ale też nie jest grzecznie. Ja lubić Twisted Evil Edward był taki... no po prostu cud miód love Uwielbiam go takiego.

Ogólnie rani kochana dużo weny :*
Malina


seska napisał:
Ja już się nie mogę doczekać tego trzeciego. Wiem, że sporo namiesza. I czasem zastanawiam się, czy w związku z planowaną fabułą, nie ukatrupić autorki tego opowiadania Twisted Evil

Zaprawdę, powiadam Wam, rani jest nieobliczalna Twisted Evil Szykuje kilka atrakcji dla wiernych czytelników. I już się cieszy, że w pewnym momencie powie głośno ZONK Cool


Boję się? Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madlen
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:04, 25 Paź 2009 Powrót do góry

Hej. Kocham Cie Rani:*
Jesteś boska:)
To opowiadanie jest cudowne, takie romantyczne tajemnicze i pełne miłości:)
Tak jak Swan nie mogę doczekać się miny Jazza i Tanyi:)
Masz już nową fankę i możesz liczyć na komentarz ode mnie:]
Mowiłam Ci że jesteś boska i Cie kocham?
Życzę weny i czasu
Madlen:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin