FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Drzwi do przeznaczenia [NZ][+18] rozdział 19 - 07.07 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Wto 22:35, 27 Paź 2009 Powrót do góry

Mam mnóstwo pytań , tak interesuje mnie kim jest ów niebieskooki mężczyzna z papierosem przyglądający się w teatrze Belli i Edwardowi w jego własnym domu .
Tak , ciekawi mnie czy będą potrafili cofnąć czas, albo nawet przerzucić się w przyszłość. Po trzecie , tak zastanawia mnie jak rozwinie się aspekt relacji Tanya i Jasper.

Ale , czy Bells zajdzie w ciążę? W końcu *skończył* w niej.
Nie pojawi się Jake? Nie żeby mi go brakowało ... ;p

Na początku rozwaliły mnie same dialogi Belli i Edwarda, o samochodzie policyjnych , obrotowych drzwiach , o waleniu głową w windę , reakcje na widok telewizora :
bezcenne - zabójczo śmieszne.

Postacie:
Bella , taka jak lubię - harda , nie potyka się o własne nogi , szybko się uczy i analizuje otoczenie , po drugie zachowanie względem środowiska , zachowanie "moralnego kręgosłupa swoich czasów" Nie pląsa do Edwarda od razu , dochodzi do tego w pewnym momencie i jest on oczywiście piękny.
Edward - seksowny cham z miękkim sercem i straszną przeszłością. Czy powróci do ukochanej i nienarodzonego dziecka ( to okrutne , ale.. oby nie ;p )
Tanya - naprawdę ciepła postać , przeważnie przedstawiana jako zimna suka która próbuje odbić Edwarda , czytałam kiedyś opowiadanie gdzie była równie "ciepło" przedstawiona, ale uważam to za duży plus , że "moda na charakter" postaci nie przechodzi dalej , super.
Jasper - Jasper to Jasper, moja ulubiona postać z całej sagi , uwielbiam go niezależnie od przedstawienia postaci.
Victoria - szkoda mi tylko jej torebki wyrzuconej przez Bellę , nic więcej ;p


pozdrawiam, U.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Czw 18:02, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Dziękuję śliczne*kłania się* za komentarze. Widać, w końcu ktoś się zainteresował Very Happy

13 rozdział to naprawdę pechowa trzynastka. Jednego dnia napisałam 3 strony, a drugiego, gdy próbowałam włączyć pojawiły się znaczki i musiałam od nowa napisać. Potem przez ponad pół dnia pisałam scenę pod prysznicem Laughing Do tego dostałam słowotoku, co widać w tym rozdziale. Chyba zacznę wierzyć w przesądy :D

W tym rozdziale nie dzieję się nic ciekawego, ale musiałam napisać taki "przejściowy" pomiędzy 12 a 14. W następnym zaczyna się najlepsze. Zgadnijcie kto się pojawi Very Happy
Oczywiście pięknie proszę o komentarze.
Ale znowu jest +18 Twisted Evil

beta: seska


Rozdział 13

PWB

Słońce, świecące mi prosto w twarz, w końcu mnie obudziło.
Ależ miałam sen. Na samo wspomnienie o nim, poczułam że się czerwienię. Usiadłam i przeciągnęłam się, gdy nagle moja ręka natrafiła na coś twardego. Zmarszczyłam czoło i spojrzałam w tym kierunku. Na widok, który ujrzałam, zasłoniłam usta ręką. Obok mnie leżał… on. Spał na plecach, prześcieradło opuszczone było bardzo nisko, ukazując mi kawałek jego pośladków. Spojrzałam w górę. Włosy miał w nieładzie, sterczały na wszystkie strony. Na jednym ramieniu miał ślad po ugryzieniu.

Nagle wydarzenia z wczorajszego wieczoru powróciły. To nie był sen, to naprawdę się stało! Kochałam się z Edwardem Cullenem i było mi wspaniale. Miałam ochotę piszczeć i płakać jednocześnie. Wiedziałam, że to było złe, niewłaściwe. Jednak pragnęłam tego - chciałam, żeby mnie dotykał, pieścił, całował. Chciałam przez chwilę poczuć się przez niego kochana. Na tą myśl wciągnęłam głęboko powietrze i spojrzałam na niego raz jeszcze. We śnie wyglądał tak łagodnie... Uśmiechał się leciutko, a długie rzęsy rzucały cienie na policzki. Wyciągnęłam rękę i pogłaskałam go z czułością po włosach. Poczułam wzbierające łzy.
Nie mogłam się dłużej oszukiwać. Kochałam go. Pokochałam go tak, jak kobieta kocha mężczyznę, a najgorsze jest, że nie wiem, kiedy to się stało. Czy może w chwili, gdy opowiedział mi o swojej tragicznej przeszłości? Czy może wtedy, kiedy mnie pierwszy raz pocałował? Nie wiedziałam tego, ale bardzo się bałam. Wiedziałam, że on mnie nie kocha i nigdy nie pokocha. Obiecałam mu, że pomogę mu się cofnąć do przeszłości i muszę to zrobić.
Poczułam coś mokrego pod sobą, więc zerknęłam w dół. Krew. No tak, już nie byłam dziewicą. Przypomniałam sobie, jak się wczoraj czułam. Nawet nie chciałam go wpuścić, ale gdy złapał mnie za rękę i przycisnął do ściany, poddałam się. Poddałam się jego zamglonemu wzrokowi, swojemu pożądaniu i pragnieniu, które we mnie było.
Gdy mnie całował, czułam jak gorąco rozchodzi się po całym moim ciele. Gdy mnie dotykał, myślałam, że płonę. A potem było tak, jakbym spadała. Albo unosiła się do gwiazd.
Nigdy nikt mi nie mówił, że to jest tak silnie oddziaływujące uczucie. Oczywiście, jako służąca widziałam dużo i słyszałam wiele. Często można było nakryć pokojówkę ze stajennym na sianie lub pod schodami. Dużo razy słyszałam jęki i krzyki. Nie byłam nieobeznana. Ale nic nie przygotowało mnie na to, jak sama będę się czuła.

Spojrzałam na Edwarda. Mój wzrok znowu powędrował na jego umięśnione plecy. Miałam ochotę przejechać po nich ręką. Zagryzłam wargę. Czy mogłam? Jak Edward będzie się zachowywał po tym, co się stało?

Odwróciłam się, by zobaczyć, która godzina. Nagle poczułam pocałunki na plecach i ręce, które sunęły w kierunku moich piersi. Westchnęłam głęboko, czując jak przechodzi po mnie dreszcz. Gdy zaczął całować mój kark, jęknęłam głośno. Edward przewrócił mnie na plecy i położył się na mnie.
- Cześć, piękna – wyszeptał, całując mnie po szyi.
- Cze... cześć – wyjąkałam.
Położył palec na moich wargach, powoli kierując go na szyję i w kierunku rowka między piersiami. Zaczęłam oddychać z trudem. Uniosłam się, by przybliżyć się do jego ust, ale Edward się cofnął, śmiejąc cicho. Drażnił się ze mną. Przewróciłam się na bok, udając obrażoną i niewrażliwą na to, co robi. Poczułam jego język na szyi i przygryzłam wargę, by nie jęknąć. Niezrażony tym, powędrował do mojego ucha i zaczął je przygryzać. Nie wytrzymałam. Odwróciłam się i przyciągnęłam go za kark do moich ust. Całowaliśmy się namiętnie, a Edward wędrował rękami po całym moim ciele. Musiałam to w końcu przerwać.
- Edward, przestań. Jasper może zaraz wrócić…
- Rozmawiałem z nim i powiedział, że będzie o dwunastej. Teraz jest dziesiąta, mamy dużo czasu.
Powrócił to przerwanej czynności i nadal mnie całował. Wzdychałam cicho w jego usta, gdy nagle zadzwonił telefon. Próbowałam wstać, ale Edward nie chciał mnie puścić.
- Edward! Puść mnie, to pewnie Jasper.
- Nagra się na sekretarkę – wymruczał.- Nie mam ochoty, przerywać tego, co robimy.
- Puść mnie, albo dostaniesz! - zagroziłam, na co się roześmiał i w końcu uwolnił mnie z objęć.
- Ależ z ciebie tygrysica. Hmm, to seksowne. Przyjdź tu z telefonem.

Pokręciłam głową i szybko pobiegłam do aparatu. Odebrałam i podeszłam do łóżka.
- Halo?
- Cześć, mała. Jak tam? Wszystko dobrze?
Nagle Edward stanął przede mną w całej okazałości, uśmiechając się krzywo. Przejechałam po nim wzrokiem, zatrzymując się na dole. Zagryzłam wargę.
- Bello? Jesteś tam?
Potrząsnęłam głową i spróbowałam słuchać, co mówi Jasper, jednocześnie czujnie obserwowałam Cullena.
- Co? Mówiłeś coś?
Edward podszedł do mnie, złapał za wolną rękę i wykręcił do tyłu. Drugą swoją położył na mojej szyi i zaczął ją całować. Próbowałam się wyrwać, ale trzymał mnie mocno.
- Pytałem, czy wszystko w porządku.
Zamknęłam oczy, bo przejechał językiem po moim ramieniu. Próbowałam stłumić jęk.
- Wszystko w po... w porządku. O której wracasz? - wydyszałam.
- Po dwunastej będę. Na pewno wszystko okej? Czemu masz taki dziwny głos?
Nagle Edward położył rękę na mojej piersi i ścisnął, nadal mnie całując. Nie mogłam już tego znieść.
- Jasper muszę kończyć. Przypala mi się sos. To na razie, cześć.
- Bello, pocze...
Nie dałam mu dokończyć. Rzuciłam telefon na fotel. Spojrzałam groźnie na Edwarda i uderzyłam go w ramię, naprawdę mocno.
- Ała! Za co to?
- Za co?! Chcesz, żeby Jasper się domyślił, co tu robiliśmy? Zwariowałeś?!
- Bello, przecież to Jasper. I tak się domyśli, że jesteśmy razem.
Zamarłam. Czy ja dobrze usłyszałam?
- Co ty powiedziałeś?
- Co? No… tylko tyle, że Jasper się domyśli - w końcu wiadomo, jaki jest.
- Nie! Domyśli się, że jesteśmy... razem?
Edward uśmiechnął się i położył ręce na moich policzkach, patrząc mi głęboko w oczy.
- A co ty myślałaś? Że po tym wszystkim, po prostu cię zostawię? Nie jestem aż takim draniem. Wiem, jakie to dla ciebie ważne. I nie było ci łatwo, domyślam się, że masz teraz wyrzuty sumienia. Tak, teraz jesteśmy razem.
Uśmiechnęłam się do niego szczęśliwa. Może mnie nie kochał, ale zależało mu na mnie. Musiało mi to wystarczyć. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przytuliłam mocno. Spojrzałam na niego. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że oboje wciąż jesteśmy nadzy. Zarumieniłam się i zaczęłam zbierać ubrania.
- Co ty robisz? - zapytał Edward.
- Zbieram ubrania i idę pod prysznic. Muszę w końcu coś na siebie założyć..
Mężczyzna zlustrował mnie spojrzeniem, zatrzymując się na piersiach, po czym powiedział:
- Jak dla mnie, możesz chodzić tak cały dzień. Prysznic? Jestem jak najbardziej za. To chodźmy.
- Co? Nie, nie. Ja idę sama. Ty pójdziesz później.
- Tak? Jesteś tego pewna? Skoro chcesz się spierać...
Podszedł do mnie i zarzucił sobie na ramię.
- Edward! - Piszczałam. - Puść mnie! Bo cię zaraz ugryzę!
- Poczekaj jeszcze chwilkę, do gryzienia też przejdziemy. Och, ale mam piękny widok na twój tyłeczek.
Klepnął mnie w pośladek, na co ja, nie mogąc już się powstrzymać, zaśmiałam się głośno. Postawił mnie dopiero w łazience, wyjmując jakieś pudełko z szafki. Zauważył, że mu się przyglądam i powiedział:
- Wchodź pod prysznic.
- Co to jest? - wskazałam na to, co trzyma w ręce.
- Prezerwatywa, kochanie. Przyda nam się.
- Prezerwatywa? Do czego to służy.
Edward zaśmiał się pod nosem i westchnął.
- Czuję się, jakbym przeprowadzał rozmowę z nastoletnią córką. Do czego służy? Ochroni cię przed niechcianymi chorobami, a przede wszystkim ciążą. Mieliście na to kiedyś jakieś zioła, prawda?
Kiwnęłam głową i spłonęłam rumieńcem. Tak, niektóre kobiety znały różne zioła, które zapobiegały niechcianym ciążom. Chociaż nie zawsze działały.
- Tylko wiesz, Edwardzie, mieliśmy tylko wziąć prysznic…
Spojrzał na mnie uwodzicielsko i przyciągnął do siebie, przyciskając mocno.
- Ależ oczywiście, że weźmiemy prysznic. Wymyję cię bardzo... dokładnie – wyszeptał, a ja zadrżałam.

Wciągnął mnie do kabiny i puścił wodę. Wziął mydło i zaczął mydlić mi ramiona, masując je delikatnie. Westchnęłam, bo było to wspaniałe uczucie. Odwrócił mnie i gąbką przejechał mi po plecach, bardzo powoli, zaczepiając o krawędzie piersi. Przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej i namydlonymi rękami przejechał od żeber do piersi, biorąc je w dłonie.
Masował je, a ja wzdychałam coraz głośniej. Czułam jego oddech na karku. Zalewało mnie gorąco i miałam problemy z normalnym oddychaniem. Edward ugniatał moje piersi, łapiąc za sutki i je poszczypując. Nie mogąc się powstrzymać, położyłam dłonie na jego rękach, przyciskając je jeszcze mocniej. Edward jęknął do mojego ucha i przygryzł je. Odchyliłam głowę do tyłu, opierając się o niego, a on nadal poruszał naszymi rękami.
Zjechał do mojego brzucha, kierując tam tez moje dłonie. Błądził po nim, niebezpiecznie blisko miejsca, gdzie najbardziej chciałam go poczuć. Wyswobodził na chwilę ręce, wziął mydło i namydlił je.
Złapał za moje dłonie i nakrył je swoimi. Położył je na brzuchu i zaczął sunąć w dół. Poczułam swoje na ręce na kępce włosów, ale Edward na tym nie poprzestał. Przycisnął je, poruszając mocno. Zaczął mi szeptać do ucha:
- Nawet nie wiesz, jakie to seksowne, patrzeć jak się tam dotykasz. To sprawia, że jestem taki twardy.
Przycisnął mnie mocno do siebie, aby to pokazać, a ja otarłam się o niego. Jego oddech gwałtownie przyspieszył.
- O Jezu, tak. Zrób to jeszcze raz.
Jęknęłam i znowu zaczęłam się o niego ocierać. Edward złapał mnie za twarz, okręcił ją lekko i pocałował gwałtownie, wjeżdżając językiem do mych ust. Zabrał moje ręce z dołu i sam zaczął mnie pocierać, drażniąc palcem. W końcu odkręcił mnie i przycisnął do ściany. Spojrzałam na jego umięśniony tors i wzięłam mydło.
- Ja też chcę cię umyć – wyszeptałam mu do ucha.
Namydliłam ręce i zaczęłam sunąć nimi po jego klatce piersiowej. Była idealna. Boże, Edward był taki seksowny. Przybliżyłam się, dotykając go piersiami, na co oboje westchnęliśmy. Przejechałam dłońmi po plecach, zahaczając o pośladki, ściskając je lekko. Nigdy nie myślałam, że będę zdolna do takich rzeczy. Powróciłam na przód i powędrowałam dłońmi w kierunku jego brzucha. Mężczyzna napiął się, a ja jeździłam po nim, przesuwając się coraz niżej. Zatrzymałam się gwałtownie, nie będąc pewną, co dalej robić. Edward spojrzał na mnie pociemniałymi oczami, a ja się zaczerwieniłam.
- Dotknij – wyszeptał. - Proszę.
Zagryzłam wargę i przesunęłam rękę dalej, wyczuwając włosy. Zjechałam niżej i w końcu dotknęłam. Był taki aksamitny… Przejechałam po całej długości. Edward jęknął i oparł czoło o ścianę kabiny. Zaczął oddychać spazmatycznie.
- Tak – sapał. - Ściśnij. Mocno.
Niepewna tego, co robię, owinęłam go ręką i ścisnęłam trochę mocniej. Edward sapnął głośno.
- ku*** – wyszeptał. - Bello, nie mogę już dłużej.
Przyglądałam się podniecona, jak nakłada prezerwatywę. Gdy ją założył, złapał mnie mocno za pośladki i oparł z powrotem o ścianę, oplatając moje nogi wokół jego bioder. Przywarł do mnie ustami, całując szybko i gwałtownie, przesuwając się po chwili na szyję i piersi. Wziął w usta sutek i przygryzł go, a ja wypięłam się i włożyłam ręce w jego mokre włosy. Oderwał się od moich piersi i zapytał:
- Jesteś gotowa?
- Tak – wyszeptałam.
Wbił się we mnie gwałtownie, na co aż westchnęłam głośno. Złapał mnie za ręce i przycisnął do ściany. Poruszał się szybko, liżąc mnie po szyi. Puścił moje ręce i przejechał po niech powoli, kierując się na moje piersi, a potem na pośladki. Złapał za nie i przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej, czułam go w sobie wszędzie. Obezwładniał mnie. Zaczęłam jęczeć głośno, czując, że to nadchodzi. Łapałam z trudem powietrze, Edward raz po raz przyciskał usta do mych warg, wkładając język do środka. Nie mogłam już dłużej wytrzymać.
- Boże! Edward! Ja... ja... och! – nie mogłam się wysłowić.
- Wiem, kochanie, wiem. Bello, dojdź dla mnie – szeptał mi do ucha. - Jesteś taka ciasna.
Te słowa sprawiły, że krzyknęłam głośno i wygięłam się w łuk. Czułam, jak się trzęsę, nie czułam nóg. Edward złapał mnie mocno za pośladki i wbił się jeszcze kilka razy we mnie, po czym jęknął głośno i uwolnił moje nogi. Gdy mnie opuścił, niewiele brakowało, abym upadła. Wziął mnie na ręce i wyniósł z kabiny. Teraz oboje oddychaliśmy z trudem.
Postawił mnie na miękkim dywanie, wziął ręcznik i zaczął nas energicznie wycierać, co jakiś czas uśmiechając się do mnie.

Owinęłam się ręcznikiem i poszłam się ubrać. Miałam kilka rzeczy, które Tanya mi pożyczyła. Założyłam jeansy i czerwoną bluzkę z krótkim rękawem. Skromnie - wolałam nie dręczyć dłużej Edwarda. Gdy wyszłam, on już był ubrany.
- Głodna? - zapytał.
Kiwnęłam głową, bo od wczoraj nic nie jadłam. Czułam, jak ściska mi się żołądek.
- Siadaj w salonie. Zaraz coś przygotuję.
Spojrzałam na niego sceptycznie. On i gotowanie?
- Edward, ty ledwie potrafisz sobie kanapkę przygotować, nie mówiąc o czymś innym.
- A czy ja mówiłem, że będę gotować? Zajrzałem do lodówki, w zamrażalce jest pizza. Zaraz będziemy jeść.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową, mogłam się domyślić. Poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Po piętnastu minutach Edward wrócił.
- Dziś w menu - pizza z owocami morza, specjalność dnia. – Uśmiechnął się zawadiacko.
Postawił talerze na stole, po czym usiadł i przygarnął mnie do siebie, chowając nos w moich włosach.
- Bello..
- Hmm? - wymruczałam.
- Opowiedz mi coś o sobie.
- Co na przykład?
- Ulubiony kolor?
Zaśmiałam się na takie banalne pytanie.
- Czarny.
- Ulubiony kwiat?
- Jaśmin, za to nie cierpię róż.
- Ulubione zwierzę?
- Kot. Mają jakiś cel te pytania?
- Po prostu chce cię lepiej poznać. Ile tak w ogóle masz lat? Kiedyś w internecie czytałem wzmiankę o tobie, ale zapomniałem.
- No wiesz? Kobiet o wiek się nie pyta. No dobrze, dwadzieścia.
Uśmiechnął się do mnie i przytaknął.
- Co ci się najbardziej podoba w tych czasach?
Musiałam się dłużej zastanowić. Uśmiechnęłam się chytrze.
- Johnny Depp.
Edward spojrzał na mnie groźnie i zawarczał.
- Tak? - zapytał.
- Tak.
- Ja ci dam Deppa! -Wykrzyczał i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam piszczeć i machać rękami. Edward przewrócił mnie na kanapę i dalej łaskotał. Nie mogłam opanować śmiechu. Szamotałam się, ale ponieważ był dużo silniejszy, nie mogłam się uwolnić.
- Puszczaj mnie, natychmiast! - krzyczałam.
- Bo co mi zrobisz?
- A to – powiedziałam i zaczęłam go także łaskotać. Edward szamotał się i w końcu spadliśmy na podłogę, a ja wylądowałam na nim. Śmialiśmy się histerycznie.
- Co to za hałasy? - usłyszeliśmy znajomy głos.
Ups.
- Hmm, cześć Jasper – odezwał się Edward. - O Tanya, jak tam pokaz mody?
Oboje patrzyli się na zmianę na nas, to znowu na siebie. Spojrzałam na Tanyę. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i mrugnęła.
- Pokaz mody dobrze, ale widzę, że wy tu mieliście o wiele ciekawiej.
Czułam, jak palą mnie policzki. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Wiecie, Edward przyszedł mnie przeprosić i jemy pizzę. O, i oglądamy fajny program o tygrysach – jąkałam.
Edward parsknął śmiechem na moją wzmiankę o tygrysach, za co uderzyłam go łokciem w brzuch.
- Taa... na podłodze oglądacie? W sumie, to całkiem ciekawa lokalizacja – kpił Jasper.
- Och, okej, nie pieprz już. Byłem tu przez całą noc. Zadowolony?
Jęknęłam i zakryłam twarz dłońmi. Poczułam, jak ktoś mi je odsuwa. Tanya stała przede mną, nie mogąc powstrzymać błąkającego się uśmiechu. W końcu przytuliła mnie mocno.
-Tak się cieszę – powiedziała. - Mówiłam ci? Ja mam zawsze rację. Idziemy jutro do klubu, będzie hiszpański wieczór. I żadnych wymówek.
Spojrzałam na Edwarda, ten wzruszył ramionami i się uśmiechnął. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
- Idziemy – oznajmił.
No cóż, nie miałam nic do powiedzenia.

Podoba się? Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Czw 18:09, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
shantibella
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)

PostWysłany: Czw 18:49, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Podoba sie. Bardzo się podoba, wiesz. I tak bym mogło zostać. *uśmiecha się przymilnie* Żadnych niebieskookich, żadnej dramy, piękna sielanka dla shantuni.
*Kurcze, jak ja lubie aksamit... tak jakoś mi to, zupełnie bez przyczyny na myśl przyszło :P* no ale wróooooć, wiem że sialanki nie będzie więc idę się psychicznie przygotowywać na to co ma nadejść :P i ostrzyć mój obcas louboutina :P
Żelki dla weny!
s.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Czw 19:40, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Mam wrażenie, że to jakiś specjalny zabieg autorski , na początku ( to znaczy powyżej ) funduje się nam dostateczną dawkę radości i rozkoszy głównych bohaterów, ale czas sielanki nie będzie trwał wiecznie ^^' ... i tutaj mam nadzieje na komplikacje , rozwiązanie sprawy z niebieskookim. ;> oo tak, on mnie intryguje ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Czw 20:59, 29 Paź 2009 Powrót do góry

No i znowu mi straszą ludzi devil

shanti w dniu kiedy zakupisz louboutiny, wyprowadzam się z kraju Laughing
Już takie wielkiej dramy może nie będzie, ale wiecznie słodko i milutko być nie może Cool

uskrzydlona - rozpracowałaś mnie Very Happy Nie możesz się doczekać niebieskookiego? To ja już od początku nie mogę się doczekać, aby go wam przedstawić :D Dlatego tak ostatnio przyspieszyłam z rozdziałami Wink
W 14 rozdziale jeszcze całkiem się nie objawi wam, ale.... dowiecie się za około tydzień :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Czw 20:59, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Czw 21:26, 29 Paź 2009 Powrót do góry

hm... fajny rozdział... kontynuacja poprzedniego... doskonała... delikatna i taka... mrau...

rozmowa w stylu dwudziestu pytań przeurocza :P

a ja czekam na odpowiedzi na moje pytania z początku...
nie piszę, że mi się podoba - to już chyba wiemy i nie będziemy się bez potrzeby powtarzać :P

jesteś cudowna :P

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Sob 21:21, 31 Paź 2009 Powrót do góry

To byłoby bezczelne, gdybym nie skomentowała, prawda? No cóż. Jestem bezczelna.
Przez ostatnich kilka dni miałam daremny humor i wolałam nie komentować, bo miłego nic wymyślić nie umiałam ^^ Ale dziś mi się nieco odmieniło i postanowiłam dać znać, że przeczytałam.
A więc.. przeczytałam. xD
Rozdział bardzo przyjemny i taki... taki... pobudzający...
wyobraźnię oczywiście.
Przyjemnie mi się czytało, no i szybko. Wydał mi się ten rozdział okropnie krótki. Czemu?
Co do samej treści kurde... Świetnie, że tak się ułożyło :D W końcu oderwanie od typiarzów w pelerynach i wgl. Aż dziwne, że ona to tak "lajtowo" przyjęła, ale podoba mi się rozwój wydarzeń. No i jestem ciekawa reakcji Jazza i Tanyi! W sensie rozmowy xD
Wenyyy! Dodaj szybko kolejny roozdział, prooszę :D

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agness91
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Turów

PostWysłany: Nie 21:47, 01 Lis 2009 Powrót do góry

Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
Nie pokazywałam się tu tyle czasu, bo jakimś niewyjaśnionym zbiegiem okoliczności zagubiłam ten FF...
O ja niewdzięczna ;/ Rani wybacz mi tę niegodziwość... Obiecuję, że teraz będę czytać na bieżąco i komentować.
Widzę że jest coraz lepiej chociaż jest trochę literówek, np kiedy piszesz z perspektywy Edwarda piszesz czasem jako kobieta :D

Pierwszy raz Belli był pięknie opisany, albo jakaś zboczona jestem, albo ogólnie coś ze mną nie tak, ale bardzo chętnie poczytałabym jeszcze z 20 rozdziałów ich wzajemnego "poznawania się" devil

Mam nadzieję że wyszedł mi pożywny komentarz dla Twojego Wena :D :)
Pozdrawiam, Agness91


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madlen
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:30, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Agness91. Nie tylko Ty jesteś zboczona.
Ja już tez tak mam. Siedzę i czytam fragmenty ''poznawania się" Belli i Edwarda:)
Jak jakiś psychol:)
Rani, bosko piszesz. Ciągle czekam i czekam na więcej:]
Pokochałam twój FF. ;*
Życzę weny;D
Madlen


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Wto 20:12, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Przybywam z nowym rozdziale. Przepraszam, że tak długo nie było, ale wpadłam w nałóg serialowy Laughing
Więc teraz, wyrywając się ze szponów mej już trzydniowej grypy, obawiając się o moje płuca, już was nie opuszczę Laughing
Rozdział jest krótki, bo od paru dni ledwo żyję i wyszło mi w końcu inaczej, niż miało najpierw być. Ale zakończenie jest taki, jak być powinno.
Okej, nie truję więcej :D

Beta: gościnnie kochana kirke


Rozdział 14


PWB

Wiedziałam, że teraz nie dadzą mi spokoju. Edward chciał mnie już zabrać do domu, ale Tanya zaciągnęła ze sobą pokoju. Pociągnęła na łóżko i usiadła naprzeciwko mnie, patrząc się przenikliwie. Nie odezwała się ani słowem. Westchnęłam i odezwałam się cicho:
- Chciałaś czegoś?
Zmarszczyła groźnie brwi.
- Bello, wiesz dobrze czego chcę. Powiedz mi, co się wydarzyło?
Boże, co się wydarzyło? Jak ja mam to obrać w słowa? Nie będę w stanie.
- Ale Tanyo, przecież wiesz. Wstydzę się o tym mówić.
- Nie gadaj bzdur. Jestem twoją przyjaciółką? - Pokiwałam głową. - No, więc opowiedz mi wszystko.
Wzięłam głęboki oddech.
- Przyszedł i pukał. Nie chciałam go wpuścić, ale miał klucz. Otworzył sobie i złapał mnie, gdy uciekałam do łazienki. Potem przycisnął mnie do ściany i … stało się. Po prostu. Co mam ci więcej powiedzieć?
- Jak było?
- Było cudownie, nieziemsko, magicznie i po prostu niesamowicie. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Czy to jest normalne?
Tanya uśmiechnęła się do mnie i złapała za ręce.
- To jest właśnie najpiękniejsze, gdy dwoje ludzi uprawia seks. Do tego każdy dąży i nie zawsze znajduje. Bello, co czujesz do Edwarda?
- Ja... ja go kocham – powiedziałam po prostu.
Zobaczyłam łzy w oczach Tanyi, która złapała mnie i mocno uścisnęła.
- Nawet nie wiesz, jak się ciesze – mówiła płaczliwym głosem. - Edward zasługuje na szczęście. Znam go tyle lat, wiem jaki był samotny, jaki nieszczęśliwy.
- Ale on mnie nie kocha – powiedziałam smutno.
- Nie kocha?! Bello, chyba jesteś ślepa i nie widzisz, jak na ciebie patrzy. Jak się zachowuje, uśmiecha. Nie wiem, czy kiedykolwiek go takiego widziałam. Nawet, jeśli jeszcze tego nie wie, to wkrótce to sobie uświadomi.
Poczułam przypływ nadziei. Może ma rację? Może naprawdę Edward mnie kochał? Łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Skarbie, nie płacz – pocieszała mnie Tanya. - Wszystko się ułoży, zobaczysz. Będziecie razem, czuje to.
Spojrzałam na nią z wdzięcznością. Zawsze mogłam na nią liczyć, mogłam się jej zwierzyć. Nigdy nie miałam przyjaciółki. Wszystkie kobiety traktowały mnie wyniośle, bo różniłam się od nich. Dopiero tutaj odnalazłam przyjazną mi osobę.
Przytuliłam ją mocno i wyszeptałam:
- Tanyo, wiesz, że cię kocham? Jesteś dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Dziękuję ci.
Dziewczyna, gdy tylko usłyszała te słowa, zaczęła płakać razem ze mną. Nagle drzwi się otworzyły i do środka wpadł Jasper. Przeraził się na nasz widok.
- Boże, stało się coś? Czemu płaczecie?
- Kto? Co? Bella płacze? - Usłyszałam krzyk Edwarda i zaraz pojawił się w drzwiach.
Spojrzałam na Tanyę, ona spojrzała na mnie, po czym wybuchnęłyśmy śmiechem. Śmiałyśmy się, wycierając łzy. Obaj mężczyźni patrzyli się na nas skonsternowani.
Edward złapał mnie za rękę i posadził na kanapie. Jasper stanął naprzeciwko nas i przyglądał się uważnie. Gdy spojrzałam się na niego, puścił do mnie oczko.
- No więc? - odezwał się. - To tak na poważnie?
Edward przycisnął mnie do siebie, a ja oparłam głowę o jego ramię. Nie chciałam odpowiadać za nas dwoje, wolałam to zostawić jemu.
- Tak Jasper, to na poważnie. - odpowiedział mu. - Czy masz coś przeciwko?
- Ja?! - wykrzyknął. - Chłopie, jestem bardzo szczęśliwy, że jesteście razem.
Edward uśmiechnął się do niego, po czym pocałował mnie w policzek. Zarumieniłam się i schowałam twarz w zgięcie jego ramienia. Zachichotał cicho w moje włosy.
- Chcesz wracać do domu? - szepnął mi do ucha.
Dom. Poczułam ciepło w sercu, gdy to usłyszałam. Tak, teraz naprawdę tam będzie mój dom.
Pokiwałam tylko głową. Edward wstał, ciągnąc mnie ze sobą.
- Zabieram Bellę do domu – odezwał się na głos. - Masz coś do zabrania? - odezwał się do mnie.
- Nic. Wszystko, co miałam, pożyczyła mi Tanya.
- To teraz wszystko twoje, Bello – powiedziała Tanya.
Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością i poszłam wszystko spakować. Gdy skończyłam, przysiadłam na chwilę, żeby wszystko dobrze przemyśleć
Boże, jak bardzo moje życia zmieniło się w ciągu tego tygodnia. Jeszcze niedawno moja przyszłość była jedną, wielką niewiadomą. Teraz był ktoś, kogo kochałam, kto chciał ze mną być. Czułam się szczęśliwa, choć nie miałam pewności, czy Edward odwzajemnia moje uczucia.
Z uśmiechem na twarzy, wyszłam spokoju. Edward wziął mnie za rękę i pożegnaliśmy się z naszymi przyjaciółmi.
- Tylko nie rozwalcie całkiem mieszkania – zażartował Jasper. Dałam mu sójkę w bok.
- I pamiętajcie, że idziemy na jutro do klubu – przypomniała Tanya.
Zapewniliśmy ją, że będziemy i wreszcie pozwolili nam pójść. Limuzyna już czekała na zewnątrz. Wsiadłam do niej i zamknęłam oczy. Nie wyspałam się w nocy i byłam teraz ledwo żywa. Na wspomnie powodu mojego zmęczenia, zarumieniłam się i uśmiechnęłam do siebie. Poczułam na sobie wzrok Edwarda.
- Czemu się uśmiechasz?
- Uśmiecham? - zaczerwieniałam się jeszcze bardziej. - Nie wiem, tak jakoś.
- Powiedz – wymruczał.
- Pomyślałam tylko, jaka jestem zmęczona, bo się nie wyspałam.
Edward uśmiechnął się zadziornie i nim się obejrzałam, już siedziałam na jego kolanach.
- Obiecują ci teraz więcej takich nieprzespanych nocy – wyszeptał mi do ucha, przy okazji muskając jego płatek. - Czy będziesz się skarżyć?
Westchnęłam cicho i rozkoszny dreszcz przeszedł po moim ciele.
- Nie śmiałabym – odszepnęłam.
Zaczął całować mnie po szyi, przyciskając do siebie. Próbowałam go odepchnąć.
- Przestań – dyszałam. - Czy ty nigdy nie masz dosyć? Nawet jeszcze nie jesteśmy w domu.
- Bello – mruczał. - Ja się dopiero rozkręcam. A w domu zaraz będziemy.
Spojrzałam przez okno. Rzeczywiście, dojeżdżaliśmy już na miejsce. W końcu Edward dał mi spokój i pomógł mi wysiąść. Pojechaliśmy windą na górę. Gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, zostałam rzucona na kanapę.
- Więc? Nadal będziesz się stawiać? - zapytał z błyskiem w oku.
Westchnęłam teatralnie i rozłożyłam ręce.
- Poddaje się – powiedziałam.

PWE

Minął tydzień, odkąd Bella wróciła do domu. Jakże wszystko się zmieniło! Nocami kochaliśmy się godzinami. Bella nadal była wstydliwa i czerwieniła się często, co dodawało jej tylko uroku i piękna. W dzień musiałem pracować, ale często przychodziła do mojego biura, choćby na chwilkę. Nie cierpiała być sama w domu, do czego w końcu mi się przyznała. Często w odwiedziny wpadała Tanya, która zabierała ją gdzieś.
Przypomniałem sobie nasze wyjście do klubu na latynoską noc. Bella wyglądała zjawiskowo i przyciągała do siebie wszystkich mężczyzn. Byłem tak cholernie zazdrosny. Jasper przez cały wieczór miał ze mnie ubaw. Humor poprawił się, gdy Bella kopnęła jednego faceta w krocze, za to, że złapał ją za pośladek. Niewątpliwie umiała sobie poradzić w życiu.
Noc zakończyliśmy w łóżku, dogadzając sobie truskawkami i winem.

Teraz patrząc, jak Bella leży koło mnie, nie mogę opanować dziwnego ucisku w piersi. Chłonę jej obraz całym sobą. Jej piękne plecy, w połowie zakryte teraz przez ciemnobrązowe włosy sięgające niemal do pasa. Jej drobna twarz, której nie potrzeba upiększania. Długie, ciemne rzęsy, które rzucały cień na jej zaróżowione policzki. Tak różniła się od Catherine
Niespodziewanie coś sobie uzmysłowiłem. Nie byłem wstanie przypomnieć sobie jak wyglądała. Gdy próbowałem to zrobić, widziałem Bellę. Tak, jakby nigdy nie istniała.
Nagle dotarło do mnie to, czego się tak bardzo wypierałem. Ja... Bellę... O mój Boże. Doznałem szoku i gdy Bella nagle otworzyła oczy, nie byłem w stanie ukryć burzy, która się we mnie rozgrywała.
- Edward, co się stało? - zapytała przestraszona.
- Nic się nie stało, śpij dalej. Jeszcze wcześnie.
- Przecież widzę. Proszę, powiedz.
- Naprawdę nic się nie stało. Ja tylko... coś sobie uświadomiłem. I nie mogę w to uwierzyć.
- Co takiego?
Odetchnąłem. Musiałem jej powiedzieć, nie widziałem innego wyjścia.
- Bello... ja...ja... kocham cię.
Usłyszałem jak westchnęła głęboko i spojrzałem na nią. Miała łzy w oczach, ale uśmiechała się radośnie. Siedzieliśmy tak chwilę, wpatrując się w siebie, gdy nagle zarzuciła mi ręce na szyję i z całej siły przytuliła.
- Nie wiedziałam, że kiedykolwiek tego doczekam – szeptała. - Ja też cię kocham Edwardzie. Od dawna.
Poczułem, jakby kamień spadł mi z serca. Byłem taki szczęśliwy. Złapałem ją i zacząłem wirować po pokoju, a Bella śmiała się i piszczała. W końcu postawiłem ją i przyciągnąłem do siebie, szepcząc do ucha:
- Kocham cię, pragnę cię. Tu i teraz.*
Bella ochoczo zgodziła się na wszystko.

PWB

Edward mnie kocha. Edward mnie kocha. Edward Cullen mnie kocha!
Powtarzałam sobie to, niczym mantrę, nadal nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.
Stałam właśnie w łazience, szykując się na kolację z Tanyą i Jasperem, powtarzając sobie ciągle jego słowa. To było takie nierzeczywiste, jak historia z powieści, czy z filmów. Kto by pomyślał, że musiałam przebyć ponad dwieście lat, by odnaleźć swoją miłość. Swoje przeznaczenie.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Edward włożył głowę do środka.
- Kochanie musimy już iść.
- Już idę, momencik.
Chwilę później zjechaliśmy windą na dół i wyszliśmy na zewnątrz, czekając na podstawienie limuzyny. Do Edwarda zadzwonił Jasper, prosząc go przy okazji o zabranie pewnych papierów.
- Bello zaraz wrócę, okej? Wsiądź do samochodu, gdy podjedzie.
Pokiwałam głową, patrząc jak biegnie do budynku. Spojrzałam w ciemne niebo, na którym nie było widać żadnej gwiazdy. Podeszłam bliżej krawężnika, aby kierowca mnie zauważył.

Nagle tuż przede mną zatrzymał się czarny samochód, jednak nie była to limuzyna. Nie zdążyłam zobaczyć nic więcej, bo ni stąd ni zowąd ze środka wyskoczył mężczyzna, którego wcześniej już widziałam. To ten sam niebieskooki facet, którego spotkałam w teatrze! Spojrzał na mnie groźnie, tymi niesamowitymi oczami, po czym złapał za ramię i wepchnął do samochodu, Próbowałam się wyrwać, szarpałam się z nim. On jednak był niewiarygodnie silny. Przycisnął mi szmatkę do nosa i ostatnie, co zobaczyłam, to przerażonego Edwarda, który biegnie w naszą stronę. Potem była już tylko nicość...

* Tak się nie mogłam powstrzymać Mr. Green

Tyle na dziś. Danke, merci, gracias, spasiba i sukrya Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Śro 12:39, 25 Lis 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 20:30, 24 Lis 2009 Powrót do góry

to skoro jestem pierwsza...
zacznę od...

o Bożeeee.... ktoś uprowadził Bellę... Uwaga

*wstała już z podłogi i udaje fajną*
rozdział rozpoczął się tak bajkowo, że moja czujnośc została skutecznie uśpiona na dośc długi czas... zresztą biorąc pod uwagę wcześniejsze zapasy, które i Belli i Edwardowi przyniosły tylko bezsenność nie spodziewałam się takiego drastycznego zakończenie...

no i ten chloroform... od razu chemią po człowieku... a dobra chemia nie jest zła...

zastanawia mnie ten facet coraz bardziej... no i niech lepiej odda Bellę, bo mogę się zdenerwować całkiem niepotrzebnie, a tego nikomu nie życzę... Twisted Evil

scena porwania wstrząsnęła mną do głebi, nawet nie wiem za bardzo jak się do tego odnieść... na razie wciąż mnie to przeraża...
już wiem czyja to wina...
rani - lepiej, żeby było dobrze... wiem, z którego miasta jesteś... Twisted Evil
przecież dopiero wyznał jej miłość... Sad

i jak ja mam się otrząsnąć ? życie jest ciężkie...

do następnego -oby prędko, bo też będę mieć bezsenne noce (niestety nie z powodu Edwarda)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:03, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Czekam z niecierpliwością, co będzie dalej. Intryguje mnie zielonooki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 22:31, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Okej, wiem ze jeszcze nic nie pisałam na temat tego opowiadania, ale pozwolę sobie na frustrację - czy ty naprawdę nie mogłaś dać trochę miziu-miziu, zanim ją porwano? Co to znaczy
Cytat:
Bella ochoczo zgodziła się na wszystko.

Kamera odjeżdża i widzimy rybki w akwarium? Twisted Evil Albo
Cytat:
Westchnęłam teatralnie i rozłożyłam ręce.
- Poddaje się – powiedziałam.

???

Cytat:
Noc zakończyliśmy w łóżku, dogadzając sobie truskawkami i winem.

Mniam... A jak oni sobie dogadzali tymi truskaweczkami?

Sorry, rani. Jest super. Ja po prostu mam dzisiaj bardzo dziwny nastrój.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Wto 22:33, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Śro 11:23, 25 Lis 2009 Powrót do góry

Hej ! Świetny rozdział ! No i koniec sielanki , coś się zaczyna dziać ! Mam tylko nadzieję , że skończy się też sielankowo i nie wyślesz Belli samej spowrotem w przeszłość ?
Na koniec tylko takie jedno małe pytanie odnośnie porywacza --Zielonooki czy niebieskooki ? raz pisze tak , raz tak ? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Śro 12:38, 25 Lis 2009 Powrót do góry

Cytat:
czy ty naprawdę nie mogłaś dać trochę miziu-miziu, zanim ją porwano? Co to znaczy

No cóż... pisałam miziu miziu bardzo dokładnie przez dwa rozdziały, jeszcze ci mało? Laughing Myślę, że co za dużo, to nie zdrowo :D I zbyt dużo seksu może w końcu znudzić. Boże, czy to naprawdę ja powiedziałam? Shocked
Miziu miziu jeszcze będą, choć minie parę rozdziałów.
Cytat:
Sorry, rani. Jest super.

Ufff, bo żem się już wystraszyła Laughing

Cytat:
Zielonooki czy niebieskooki ? raz pisze tak , raz tak ?

Ups, ale wtopa Ups Za dużo mam Edwarda w głowie Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 10:32, 26 Lis 2009 Powrót do góry

Kochana rani.
Teraz na poważnie, bo pisząc mój poprzedni komentarz naprawdę miałam specyficzny nastrój.
Już od dawna zbierałam się, żeby coś tu napisać, ale ponieważ mój czas jakoś nie chce być z gumy, to mi się nie udawało. Poprawię się, obiecuję.
Jak wiesz, głosowałam w rankingu na twój fanfick. Było to po przeczytaniu przeze mnie 7-miu rozdziałów. Gdy przeczytałam drugą połowę, nie zawiodłam się. Jest coraz lepiej.
Na początku bardzo podobał mi się po prostu pomysł - choć trochę trącił filmem "Kate i Leopold" (zresztą bardzo fajnym) , tyle że z odwróconymi rolami. No, ale na szczęście ty poprowadziłaś to inaczej. I z każdym rozdziałem czyta się to coraz bardziej wstrzymując oddech. Uważam, że to bardzo dobrze, że poszłaś w stronę napięcia erotycznego między nimi i rosnącego pożądania, zamiast "wzdychania".
Cytat:
No cóż... pisałam miziu miziu bardzo dokładnie przez dwa rozdziały, jeszcze ci mało? Laughing

Mnie jest zawsze mało. Choć nie, wróć. Jak przeczytałam epilog "The Office" to już mi się lukier "wylał uszami".
Cytat:
Myślę, że co za dużo, to nie zdrowo

Ależ to bardzo zdrowo... Wink
Cytat:
Miziu miziu jeszcze będą, choć minie parę rozdziałów

Nadzieja wypełnia moją wygłodniałą duszę Laughing
A tak poważnie to śmiem twierdzić, że te sceny erotyczne są bardzo mocną stroną twojego opowiadania. Są pełne napięcia, emocji, subtelne, ale nie zanadto i bez wulgaryzmów. Ja uwielbiam erotykę, a nie lubię porno. I tu jest wspaniała erotyka. Za te wrażenia bardzo ci dziękuję. Dlatego było mi mało. No i nie lubię "uciekania kamerą" w kluczowych momentach.
Myślę, ze ten niebieskooki to pewnie Tristan. I pewnie jest z czasów Belli. Zgadłam?
Nie podobała mi się tylko scena w rozdz. chyba 4-tym, w której Bella widzi Titanica na ekranie telewizora. Była trochę naiwna.
I jeszcze jedno - nie musisz robić tyle przypisów. Chyba każdy wie, co to Chanel. Nie masz czytelników debili.
Czekam na ciąg dalszy, zanim stracisz neta.
Pozdro. Madzia/Dzwoneczek love


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Czw 18:08, 26 Lis 2009 Powrót do góry

Jezu, Jezu , Jezu! ( jeszcze wyjdę na jakaś pokrętną katoliczkę na tym forum ;p ) dziewczyno , moje serce wyrywa mi się z klatki piersiowej.
Sielanki nadszedł kres, koniec końców i finisz finiszów. Tylko jedno podstawowe pytanie wciska się do mojej głowy i obija po niej , kim jest ów niebieskooki mężczyzna? Albo nie. Kłamałam. Mam jeszcze jedno , albo więcej pytań. Czy zna on prawdę o Belli i ma świadomość kim ona jest? Czy Edward uratuje Bellę?

pozdrawiam, Uskrzydlona . Życzę maksymalnie dużo czasu na pisanie następnego cudnego rozdziału , pełnego akcji ;p

ps. Ehem, mnie te przypisy naprawdę nie przeszkadzają i owszem chyba jestem debilem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
brand new eyes
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 22:53, 27 Lis 2009 Powrót do góry

To opowiadanie jest niesamowite. Szczerze. Zauważyłam, że kilka osób zniechęciło się na początku, ale ja wręcz przeciwnie. Tak mnie to wszystko zaciekawiło... Pisane prostym językiem, bez błędów. Łatwo, przyjemnie się czyta. Przede wszystkim gratuluję pomysłu, bo rzadko zdarza się natrafić na tak dobre "przelanie wszystkiego na papier". Zastanawia mnie tylko, jak Bella tak szybko do wszystkiego się przyzwyczaiła. Ja, na jej miejscu, piszczałabym na widok kuchenki mikrofalowej i suszarki do włosów przez dłuższy czas. Pomysł z porwaniem całkowicie trafiony, bo nawet się tego nie spodziewałam, szczerze mówiąc - może jestem trochę mało inteligentna.
Ps. Niebieskie oczy śniły się nawet mojej siostrze.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Sob 14:49, 28 Lis 2009 Powrót do góry

Rani - jest kilka nowych rozdziałów a ja jakoś nie miałam weny na komentarz. Czasami jakiś tekst tak głęboko siedzi w mojej głowie, że potrzebuje sporo czasu by to wszystko ogarnąć i poukładać. To opowiadanie działa na wyobraźnię. Jest cudowne, magiczne, niepowtarzalne, niesamowite, romantyczne, ma w sobie taka nutkę nostali, dosłownie budzi marzenia. Naprawdę jestem nim zachwycona. I z ogromną radością czytam każdy kolejny rozdział.
Nie będę już "gdybać" i próbować się domyslać co będzie dalej. Rozwijasz to opowiadanie w bardzo zaskakujący sposób. Dosłownie zazdroszczę ci fantazji, mimo, że na własną nigdy nie narzekałam.
Powiem jedno: pisz, jak najwięcej. Dla naszej - czytelników radości. Już nie mogę się doczekać wyjaśnienia sytuacji, kim jest tajemniczy porywacz Smile
Jeszcze tu wrócę


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Sob 19:08, 28 Lis 2009 Powrót do góry

Dziękuję bardzo pięknie za komentarze. Normalnie jestem w szoku. Chyba częściej będę robić takie przerwy Laughing Dziękuję też za umieszczanie mnie w rankingu :)

Cytat:
Myślę, ze ten niebieskooki to pewnie Tristan

No! W końcu znalazła się ta, która domyśliła się, kim jest ów gość. Si, to Tristan, o czym się zaraz przekonacie.
Cytat:
To opowiadanie działa na wyobraźnię. Jest cudowne, magiczne, niepowtarzalne, niesamowite, romantyczne, ma w sobie taka nutkę nostali, dosłownie budzi marzenia.

Och jej Embarassed Embarassed Mów mi tak jeszcze Laughing Dziękuję bardzo, że tak myślisz.
Cytat:
Dosłownie zazdroszczę ci fantazji

Taa.... moja fantazja przeraża czasami mnie samą^^ Jeszcze was parę razy zaskoczę, oj tak.

Obiecałam, że rozdział będzie szybko i oto jestem :D Znowu muszę prosić o wybaczenie, że taki krótki, ale jakoś mi tak ostatnio wychodzą.


Rozdział 15


PWE

Byłem przerażony. Stanąłem w miejscu i patrzyłem, jak samochód odjeżdża z Bellą. Moją Bellą. Czy to naprawdę się wydarzyło? Czy właśnie ktoś ją porwał?
Zauważyłem limuzynę stojącą kilka metrów dalej. Podbiegłem do niej i zajrzałem. W środku, z głową opartą o kierownicę, leżał nieprzytomny kierowca. Szybko wezwałem pogotowie, sprawdzając, czy żyje.
Nie wiedziałem co mam robić. Czułem wszechogarniającą panikę, która nie pozwalała mi się skupić. Czarnego samochodu dawno już nie było widać, odjechał z piskiem opon. Nawet nie zapamiętałem numerów rejestracyjnych.
Nagle zadzwonił mój telefon, pokazując nieznany numer.
- Słucham?
- Mam nadzieję, że będziesz słuchać – usłyszałem męski, szorstki głos. - Mam Bellę.
- Jeśli tylko ją tkniesz, ty skurwysynu to...
- Chyba nie jest najlepszym pomysłem grożenie mi, nieprawdaż? Słuchaj mnie uważnie Edwardzie i nie stawiaj się. Od ciebie zależy życie Belli. Zrozumiałeś?
Byłem przerażony. Ten facet był niebezpieczny, słychać to było w jego głosie. Musiałem się z nim zgadzać.
- Tak.
- Ok. Po pierwsze – nawet nie próbuj dzwonić na policję. Dowiem się o tym od razu. Po drugie – na własna rękę nie szukaj, bo i tak jej nie znajdziesz. Potrzebuje od niej kilku informacji, nic więcej. Gdy je uzyskam, puszcze ją, obiecuję. Nie chce żadnych pieniędzy. Nie jestem żadnym psychopatą. Po prostu ja i panna Swan mamy wspólnych... znajomych. Zrozumiałeś?
- Czy ty naprawdę uważasz, że to po prostu tak zlekceważę i zostawię? - krzyczałem w słuchawkę. - Znajdę ja i dorwę ciebie. Możesz być tego pewny. Kim jesteś?
- Nieważne. Dowiesz się później od Belli, jeśli będzie grzeczna oczywiście. I bardzo cię proszę, nie gróź mi. Nawet nie masz pojęcia ile miałem okazji do zabicia ciebie. Już się spotkaliśmy, pamiętasz? Stałem pod twoim domem i mnie zobaczyłeś. Powiem ci, że całkiem szybko biegasz.
- Skąd mam mieć pewność, że nic jej nie zrobiłeś? Daj mi ją do telefonu.
- W tej chwili to niemożliwe. Uśpiłem ją i i będzie nieprzytomna jeszcze przez kilka godzin. Nie martw się, nie będę jej zbytnio torturować. Chyba, że nie będzie współpracować. No to tyle, mam nadzieję, że spełnisz wszystkie warunki. Odezwę się wkrótce.
- Poczekaj...
Nie zdążyłem więcej powiedzieć, bo rozłączył się. Ręce tak mi się trzęsły, że nie mogłem włożyć telefonu do kieszeni.
Co miałem robić? Przecież nie mogłem siedzieć z założonymi rękami, podczas gdy Belli może dziać się krzywda. Może jednak pójdę na policję? Oni mają swoje sposoby.

Zrozpaczony usiadłem na pobliskich schodkach, chowając twarz w dłoniach.
Czemu zostawiłem ją samą? Przecież to Nowy Jork, tu wszystko może się zdarzyć. To wszystko moja wina. Moim obowiązkiem było ją chronić i spieprzyłem to.
Czego ten facet mógł od niej chcieć? Zaintrygowało mnie, to co powiedział. O ich wspólnych znajomych. Jak to możliwe? Czy on też jest...? Czy przyszedł po nią?
Realność tej perspektywy uderzyła mnie. Boże, nie pozwól, żeby mi ją zabrał. Jest dla mnie zbyt ważna.
Znowu zadzwoniła moja komórka. Spojrzałem na wyświetlacz. Jasper. Odrzuciłem go, nie będąc w stanie w tej chwili z nim rozmawiać. Teraz liczyła się tylko Bella.
Ludzie przechodzący obok, rzucali mi dziwne spojrzenia, ale nie dbałem o to.
Siedziałem na schodach, próbując znaleźć sposób, by uratować ukochaną kobietę. Przysiągłem sobie, że to uczynię.

PWB

Docierało do mnie kapanie wody z kranu. I szuranie butami. Słyszałam czyjś ciężki oddech blisko mnie. Leżałam na czymś miękkim i wygodnym. Do moich nozdrzy dostał się zapach dymu nikotynowego i czegoś jeszcze. Mieszaniny potu i piżma.
Wszystko to dochodziło do mnie jakby z oddali, jakbym była za murem i nie mogła się przebić. Próbowałam się poruszyć, jednak bez skutku. Strasznie chciało mi się pić, gardło miałam przeraźliwie suche. Leżałam tak i powoli odzyskiwałam władzę nad swoim ciałem. Jednak nie śmiałam drgnąć ze strachu, że porywacz stoi tuż przede mną. Wolałam przeczekać ,aż sobie pójdzie i spróbować uciec.
Byłam przerażona i martwiłam się o Edwarda, miałam tylko nadzieję, że był cały i zdrowy. Czy mnie szukał? Czy zadzwonił na policję? Miałam pewność, że tak tego nie zostawi.

Nie wiem ile czasu minęło, odkąd się obudziłam. Dla mnie było to jak godziny, aż w końcu usłyszałam zamknięcie drzwi. Otworzyłam powoli powieki, upewniając się, że nie ma go w pobliżu. Do moich oczu dostało się światło, oślepiając mnie. Podniosłam się powoli, jednak zawroty głowy zaatakowały mnie, powalając z powrotem na łóżko. Odetchnęłam kilka razy i spróbowałam jeszcze raz. Usiadłam i rozejrzałam się wokół. Byłam w pokoju. Oprócz łóżka z baldachimem, znajdował się tu też piękny, mahoniowy stolik, dwa krzesła, bogato zdobione i szafki po obu stronach łóżka. Zsunęłam się i moje stopy dotknęły miękkiego, perskiego dywanu. Na ścianach wisiały obrazy w złotych ramach. Jeden przedstawiał kobietę, którą gdzieś już widziałam, jednak nie mogłam sobie przypomnieć. Okno było zasłonięte ciężkimi kotarami w kolorze ciepłego brązu. Czułam, jakbym wróciła do swoich czasów. Przeraziłam się tym i podbiegłam do drzwi. Otworzyłam je cicho i wyjrzałam na zewnątrz. Na korytarzu nie było nikogo, więc powoli zaczęłam wychodzić. Korytarz był długi i przestronny. Tu także znajdowały się obrazy na ścianach. Było pełno drzwi po bokach. Zorientowałam się, że znajduję się na piętrze, bo środkiem korytarza szły długie, piękne schody, na których leżał złoty dywan. Podeszłam do nich i postawiłam krok.
- Czy naprawdę myślałaś, że pozwolę ci uciec?
Podskoczyłam jak oparzona, na szorstki głos, który rozległ się zaraz za mną. Bałam się odwrócić, więc zrobiłam to, co pierwsze przyszło mi do głowy. Zaczęłam szybko zbiegać po schodach. Nie uciekłam jednak daleko, bo zaraz poczułam na ramieniu uścisk, który miażdżył mi rękę niczym stalowa obręcz. Nim się obejrzałam, zostałam siłą zaciągnięta z powrotem do pokoju. Rzucił mnie na łóżko, jak szmacianą lalkę. W końcu na niego spojrzałam.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to jego magnetyczne, niebieskie oczy, które patrzyły teraz na mnie przerażająco groźnie. Wyglądał na mężczyznę w wieku Edwarda, jednak bardzo różnił się od niego. Ciemna karnacja, trzydniowy zarost, czarne, proste włosy, które były dłuższe, niż u przeciętnego mężczyzny. Pełne wargi i wydatna szczęka. Był wysoki, wyższy nawet od Edwarda i dobrze zbudowany. Ubrany był w ciemne jeansy i czarną koszulę, zapinaną na guziki.
Chciałam udowodnić mu, że się go nie boję. Stanęłam przed nim, poderwałam w głowę i z całej siły się zamachnęłam. Jednak zareagował szybciej, prawie łamiąc mi palce. Krzyknęłam z bólu i próbowałam się wyrwać.
- Jeszcze raz się na to odważysz, a stracisz tę rękę. Widzę, że będziesz się stawiała. No cóż, trzeba postąpić mniej cywilizowanie.
Podszedł do szafki stojącej koło łóżka i wyjął gruby sznur. Zaczął do mnie podchodzić, a ja przestraszona cofałam się. Złapał mnie i posadził na krześle. Założył mi ręce za oparcie i związał, to samo uczynił z nogami. Nie mogłam się teraz ruszyć.
- Od razu lepiej.
- Edward mnie znajdzie, a wtedy pożałujesz – zagroziłam mu.
- Przykro mi cię rozczarować, ale rozmawiałem przez telefon, z twoim ukochanym. Zagroziłem mu, że jeśli podejmie poszukiwania, przypłacisz to życiem. Myślę, że mnie posłuchał. Obiecałem mu, że nie stanie ci się wielka krzywda, więc musisz ze mną współpracować.
- Czego chcesz?
- Tak lepiej. Więc zacznijmy. Z którego roku przybyłaś?
Spojrzałam na niego zaskoczona. Skąd o tym wiedział? Prasa oczywiście słyszała o tym, ale wzięła to za głupie plotki. Czego ode mnie chciał? Może jak powiem, że nie wiem o co chodzi, to da mi spokój?
- Nie wiem...
- Proszę cię, daruj sobie na wstępie kłamstwa. Im szybciej się wszystkiego dowiem, tym prędzej wrócisz do domu.
Odetchnęłam. Nie miałam wyjścia.
- Z tysiąc siedemset dziewięćdziesiątego roku.
Spojrzałam na niego i zobaczyłam, jak rozbłysły mu oczy.
- Wyśmienicie. Jak ci się to udało?
- W piwnicy rezydencji, w której pracowałam, przeszłam przez drzwi.
- A więc nadal one tam są. Po tylu latach. I tyle?
- Tak.
- Jak teraz wrócisz?
- Nie wrócę, nie mam nawet po co.
- Mylisz się. Masz po co. Pokażesz mi jak przez nie przejść.
- Ale ja nie wiem jak.
Nagle zamachnął się i dostałam silny cios w twarz. Poczułam krew na wardze. Do oczu napłynęły mi łzy.
- Powiedziałem ci, że masz nie kłamać.
- Ale ja nie kłamię, naprawdę...
Kolejne uderzenie. Odrzuciło mi głowę do tyłu.
- Mówiłem ci. Masz. Nie. Kłamać – wycedził mi, przybliżając do mnie twarz.
- Przysięgam na wszystkie świętości. Wpadłam do środka i uderzyłam się w głowę, mdlejąc. Nie mogłam znaleźć wyjścia i w końcu zobaczyłam te drzwi. Otworzyłam je i wciągnęło mnie do tego świata. Nie kłamię. Nie mam pojęcia, jak wrócić.
Spojrzał na mnie zamyślony. Zaczął trzeć ręką policzek. Jego oczy nagle zrobiły się prawie czarne, po czym złapał za krzesło i rzucił nim z całej siły o ścianę.
- ku***! A jestem już tak blisko. Nie poddam się. Odnajdę drzwi i ty mi w tym pomożesz.
- Ale... - nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Jesteś głodna? - zapytał nagle.
Ze strachu pokręciłam głową, choć strasznie chciało mi się jeść. Mój żołądek miał jednak inne plany i zaburczał głośno.
- Zaraz służba coś ci przyniesie. I nie próbuj nawet ich przekonywać, żeby cię puścili. Są mi lojalni.
- Kim jesteś? - zapytałam cicho.
- Powiem ci, bo wkrótce i tak mnie tu nie będzie, z twoją pomocą. Jestem Tristan. Tristan Kinney*.
To powiedziawszy, wyszedł, zostawiając mnie przywiązaną do krzesła.

Mam zaszczyt przedstawić wam Tristana - [link widoczny dla zalogowanych] lub [link widoczny dla zalogowanych] albo może być jeszcze tak Wink [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Czw 16:23, 03 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin