FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Drzwi do przeznaczenia [NZ][+18] rozdział 19 - 07.07 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Śro 19:27, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Ekhm :D To moje pierwsze opowiadanie, które chodziło za mną już jakieś czas. Długo się za nie zbierałam i w końcu jest pierwszy rozdział. Wiem, że krótki, ale mam nadzieję, że wraz z dalszymi rozdziałami będzie już nieco dłużej.

Beta: na zmiane moje dwe mentalne siostry Laughing shantibella i seska.
To teraz trochę szczegołów.

Image

banner autorstwa RainaEternity

[OOC]
[AU/AH]

+18 No bo cóż... nie ukrywam - sceny erotyczne będą i to pewnie sporo. Ostrzegam od razu devil

Bella to pokojówka w rezydencji Hrabiego. Edward to milioner, właściciel świetnie prosperującej firmy, który ma za sobą traumatyczną przeszłość. Dzieli ich jedna ważna rzecz. Otóż Bella jest z roku...1790. Jednak dzięki tajemniczym drzwiom, w podziemiach rezydencji, przenosi się do naszych czasów i poznaje Edwarda. I nie tylko jego...

Opowiadanie będzie także na chomiku, bo wiem, że niektórzy wolą tak czytać [link widoczny dla zalogowanych]


Prolog

Londyn, rok 1790. Dochesville, rezydencja Hrabiego Dochester.

Obudziłam się zlana potem. Rozejrzałam przerażona po małym, ciasnym pokoju. Jak prawie co noc, koszmar powrócił, zabierając mi możliwość dalszego snu. Wstałam powoli z łóżka i podeszłam do otwartych okiennic, pragnąc by wiatr owiał me spocone, drżące ciało. 5 lat...minęło 5 lat, a ja dalej nie mogę sobie z tym poradzić. Wspomnienia powróciły do mej głowy niczym bumerang, obrazy zaczęły atakować mnie ze wszystkich stron - strzały, tłuczone lustro, szczekanie psa i to, co od lat próbuje zapomnieć - pełen cierpienia krzyk mego ojca. Ostatni, jaki wydobył się z jego gardła...
Pojedyncza, samotna łza spłynęła z mego oka, robiąc ślad na mym policzku. Nie pozwoliłam sobie na więcej, zaciskając mocno zęby. Nie mogłam użalać się nad sobą, życie sprawiło, że stałam się twarda i niezależna.
Westchnęłam spoglądając w niebo, gdyż nie było sensu już się kłaść. Słońce niedługo wzejdzie, więc musiałam przygotować się do pracy. Obmyłam twarz zimną wodą, splotłam moje długie, brązowe włosy w warkocz, po czym nałożyłam uniform. Otworzyłam drzwi strychu, w którym był mój pokój i zbiegłam szybko do kuchni. Kucharka już tam była, przyrządzając śniadanie. Zabrałam się za przygotowanie zastawy, zanim pojawią się hrabia z hrabiną.

Tak oto wyglądało moje życie. Oto ja - Bella Swan, dawniej dumna córka XIV Barona Dunshite, teraz służąca i pokojówka w rezydencji Hrabiego... Kto by pomyślał, że zostanę tym, kim jeszcze kilka lat temu pomiatałam...



Rozdział I

Uffff...Zmęczona usiadłam na brzegu stołka, wycierając grzbietem dłoni spocone czoło. Temperatura na dworze dziwiła wszystkich przyzwyczajonych do londyńskiej mgły i wiecznie siąpiącego deszczu. Przez ten upał praca była jeszcze bardziej uciążliwa. Do południa wysprzątałam cały hol, gabinet hrabiego i pokoje hrabiny. Nie obeszło się oczywiście bez awantury. Hrabina od rana była w nie najlepszym humorze, narzekała na mocną migrenę, przez co krzyczała na wszystkich, którzy znajdowali się w pobliżu. Gdy przyszłam do jej pokojów, by odsłonić ciężkie kotary, nie zauważyłam, że odpoczywa na łożu.
- Co wyprawiasz, głupia dziewczyno? - krzyknęła, na co ja podskoczyłam, rozlewając przy okazji dzban z czystą wodą. Przerażona kucnęłam, by zebrać wodę ścierką.
- Do niczego się nie nadajesz!
- Przepraszam, przepraszam bardzo. Przestraszyłam się – zaczęłam się tłumaczyć, wiedząc, że i tak na nic to się nie zda. Niestety nie należałam do ulubienic Pani, przez co musiałam pracować dwa razy ciężej od pozostałych. Były takie momenty, kiedy poważne obawiałam się o moja posadę. Byłam już kilkakrotnie zwalniana, jednak Hrabia, znając zapędy swojej małżonki, negował jej decyzję.
- Nie myśl, że skoro mój małżonek dotąd cię nie zwolnił, możesz robić cokolwiek ci się podoba! - z zamyślenia wyrwał mnie jej krzyk. - Posprzątaj to i pójdź po medyka, niech da mi coś na tę głowę - powiedziawszy to, upadła z powrotem na pościel.

Zasłoniłam kotary i wyszłam po cichu z pokoju, po czym stanęłam przy ścianie i ciężko odetchnęłam. Nienawidziłam tej kobiety z całego serca, uosabiała wszystkie najgorsze cechy jej sfery – była próżna, wyrachowana, bezduszna i krzykliwa. Nie wiedziałam jak Hrabia mógł z nią żyć. Był człowiekiem statecznym, wzbudzającym szacunek i posłuch, jednak bardzo dobrym i miłym. Tylko dzięki niemu jeszcze tu pracowałam.

Ubrałam się w płaszcz, wciągnęłam buty na nogi i wybrałam się po doktora. Byłam tak pogrążona w myślach, że mało nie wpadłam pod koła nadjeżdżającego powozu. Stangret wysłał w moim kierunku nieprzystojne słowa, po czym zniknął w wszechogarniającej mgle. Zawiadomiłam doktora i ruszyłam w drogę powrotną. Nagle zaczął padać deszcz, który z minuty na minutę przeradzał się w wielką ulewę. Ludzie biegali w poszukiwaniu schronienia. Miałam już tylko kawałek do domu, więc przyspieszyłam. Niestety musiałabym obejść rezydencje, żeby dostać się do frontowych drzwi. Wiedziałam jednak, że z tyłu domu, przy tej ulicy są małe drzwiczki, którymi można wejść. Niestety zabroniono chodzić tamtędy służbie. Moje wątpliwości przerwał potężny grzmot, przez który o mało mi serce nie wyskoczyło. Otworzyłam szybko drzwiczki, jednak z rozmachu nie zauważyłam, że pomieszczenie znajduje się o wiele niżej od drzwi, a drabina stoi po drugiej stronie. Poleciałam w dół, skręcając sobie kostkę i uderzając głową o twardą podłogę. Przed oczami pojawiły mi się mroczki, po czym odpłynęłam w niebyt.

Tatusiu! Tatusiu! Wstawaj! Co ci się stało? Czemu z głowy leci ci krew? Odezwij się, proszę! Pomocy! Tato obudź się!
Zerwałam się szybko z podłogi przerażona ze strachu. To był tylko sen, to był tylko sen, powtarzałam sobie. Poczułam ostry ból w skroni i przypomniałam sobie, gdzie się znajduję. Rozejrzałam się zaciekawiona dookoła, w pomieszczeniu było mnóstwo rzeczy- wielkie obrazy, długi stół, tuzin krzeseł, wielka szafa. W samym rogu stał stos poukładanych jedna na drugą zakurzonych książek, a obok nich coś przykrytego białym płótnem. Podeszłam bliżej i pociągnęłam za materiał, zsuwając go. Moim oczom ukazał się wielki obraz. Przeczyściłam go ręką z kurzu i zobaczyłam kobietę, której nie znałam. Była przepiękna – czarne, długie włosy spływały jej kaskadą na ramiona okryte niebieskim szalem. Ubrana w zachwycającą kremową suknię, której dekolt uwydatniał kształt jej piersi. Spojrzałam w górę i dopiero wtedy zauważyłam, że nie jest sama. Za nią stał Hrabia, na oko 20 lat młodszy, trzymając rękę na jej ramieniu. Kto to może być? Hrabia nigdy nie wspominał o innej kobiecie, ale przecież czemu miał to mówić służbie?
Zasłoniłam z powrotem obraz i udałam się do drzwi. Złapałam za klamkę. Zamknięte. Zrozpaczona rozejrzałam się raz jeszcze i za obrazami dojrzałam inne drzwi. Podchodząc do nich, z każdym krokiem słyszałam nasilający się hałas. Z pewną obawą odsunęłam obrazy i nacisnęłam klamkę. Także zamknięte. Już miałam odejść, jednak moją uwagę przykuł klucz leżący na ramie jednego z obrazów. Wzięłam go i włożyłam w zamek, przekręcając lekko. Drzwi uchyliły się z głośnym skrzypnięciem, a ja poczułam dziwne przyciąganie i niezwykle głośny dźwięk. Otworzyłam na całą szerokość i zamarłam w szoku. Naprzeciwko mnie, w pewnym oddaleniu, tłum ludzi chodził w tą i z powrotem po niespotykanej, srebrnej podłodze. Rozbrzmiewały dziwne dźwięki, ludzie krzyczeli. Nagle w wielkich oknach dojrzałam wielkiego, potwornego ptaka, który wydawał straszny jazgot. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Chciałam krzyczeć, by uważali, ale nie mogłam wydobyć głosu. Nagle, jakby jakieś niewidzialne ręce, coś pchnęło mnie do przodu, w stronę tych ludzi, w stronę tego potwora. Poczułam, że się unoszę, zakręciło mi się w głowie i ostatnie co pamiętam, to mężczyzna wchodzący do pomieszczenia i patrzący groźnie, zielonymi, zimnymi jak lód oczami...

Następny rozdział - niedziela/poniedziałek


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Śro 18:38, 07 Lip 2010, w całości zmieniany 31 razy
Zobacz profil autora
izka89
Człowiek



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:44, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Rozdział rzeczywiście krótki jednak powiem, że jestem zaintrygowana. To chyba pierwsza taka historia z podróżami w czasie i jestem ciekawa jak to się dalej potoczy.
Czy Bella już zostanie w przyszłości?
Czy będzie podróżować tam i z powrotem? no i wreszcie jakie będzie zakończenie bo właściwie nie do końca przepadam za takimi opowiadaniami, które nie kończą się miłośćią miedzy Edwardem i Bellą... już chyba taki stereotyp, że oni zawsze muszą być razem :)

Mam nadzieję, że napiszesz to opowiadanie do końca i nie zabraknie ci weny, a błędów się nie dopatrzyłam, więc oby tak dalej :)

Weny i czasu.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shantibella
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)

PostWysłany: Śro 19:52, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Ok, jest już pierwszy komentarz więc wypowiem się ja, mentalna siostra :)
I żeby nie było, wcale nie siedziałam tutaj i nie odświeżałam wątku zacieszając się jakbym conajmniej spotkała Edwarda pod mą atłasową kołderką :D
Wiesz ma droga że to jest zajebisty pomysł?
Cytat:
Mam nadzieję, że napiszesz to opowiadanie do końca i nie zabraknie ci weny, a błędów się nie dopatrzyłam, więc oby tak dalej

O to starać już się będę ja a jakby co - z klubu Fire do biura Edwarda nie jest znów tak daleko (czymże jest te kilka godzin w pociągu do kilkuset lat między Edziem a Bellą) i jestem gotowa przebyć tę podróż i spełnić swe PMkowe (tudzież gadulcowe) groźby :P rzekłam.
Weny życzę maj dir sis i czekam na cd :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez shantibella dnia Śro 19:53, 26 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
xxpaolaxx
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Śro 19:56, 26 Sie 2009 Powrót do góry

To ja zacznę od błędów, tych dobniejszych, bo jeśli chodzi o przecinki to był czasem pominięty, a czasem o jeden za dużo. A więc:
Cytat:
Zasłoniłam kotary i wyszłam po cichu spokoju

z pokoju
Cytat:
Ubrałam się w płaszcz oraz buty

nie lepiej: Ubrałam płasz, a na stopy wsunęłam buty...
Cytat:
Zawiadomiłam doktora

nie doktora, a lekarza, bo będzie powtórzenie
Cytat:
który z minuty na minute

minutę
Cytat:
Niestety musiałabym obejść rezydencje, żeby dostać się do frontowych drzwi, jednak wiedziałam, że z tyłu domu, przy tej ulicy są małe drzwiczki, którymi można wejść. Jednak zabroniono chodzić tamtędy służbie.Moje wątpliwości przerwał potężny grzmot, przez który o mało mi serce nie wyskoczyło. Otworzyłam szybko drzwiczki, jednak z rozmachu nie zauważyłam, że pomieszczenie znajduje się o wiele niżej od drzwi, a drabina stoi po drugiej stronie.

powtórzenia, 3 zdania pod rząd, w których występuje słowo "jednak"
Cytat:
Odezwij się prosze!

proszę i przecinek przed "proszę"

Sądzę, że lepiej byłoby mieć "obcą" betę, rozumiem, że to siostry itd, ale obca osoba lepiej poprawi, może nie tyle co poprawi, a pokaże co jest źle i skrytykuje.
Co do samej treści, to rozdział zbyt krótki, aby coś powiedzieć sensowniejszego, przeczytam kolejną część, to wtedy coś napiszę. Jak narazie nic zaskakującego nie było. Oprócz podróży w czasie.
Weny^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxpaolaxx dnia Śro 19:59, 26 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
whisper.
Gość






PostWysłany: Czw 10:29, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Oryginalny pomysł na fanfiction, ale początek przypomina mi trochę inne opowiadanie NIE UJAWNIĘ TYTUŁU, gdzie Bella też jest służącą, gdzie jest też Hrabia.
Może jednak nie czytałaś tego opowiadania, więc zwracam honor.
Zaczyna się ciekawie, tylko co to za wielki ptak? Samolot? I ona słyszła to w budynku i widziała przez tłum ludzi? Trochę trudno mi to sobie wyobrazić.
Przechodząc do błędów:
Cytat:
Słońce niedługo zejdzie, więc musiałam przygotować się do pracy.
'wzejdzie'.

Cytat:
Zabrałam się za przygotowanie zastawy, zanim pojawią się hrabia z hrabiną
brakuje kropki na końcu.

Cytat:
Kto bym pomyślał, że zostanę tym, kim jeszcze kilka lat temu pomiatałam...
'kto by pomyślał'.

Cytat:
Temperatura na dworze dziwiła wszystkich, przyzwyczajonych do londyńskiej mgły i wiecznie siąpiącego deszczu.
nie sądzę, żeby podkreślony przecinek był potrzebny.

Cytat:
Przez ten upał praca była jeszcze bardziej uciążliwa. Do południa wysprzątałam cały hol, gabinet hrabiego i pokoje hrabiny.
drugie zdanie dałabym po Enterze, żeby tekst zgrabniej wyglądał. Nie mówię oczywiście, że etraz jest brzydko, ale z kilkoma poprawkami byłoby jeszcze ładniej.

Cytat:
Hrabina od rana była w nie najlepszym humorze, narzekała na mocną migrenę, przez co krzyczała na wszystkich, którzy znajdowali się w pobliżu.
nie sądze, że to powinno być oddzielnie - w końcu to przymiotnik.

Cytat:
- Co wyprawiasz głupia dziewczyno?
brakuje przecinka po 'wyprawiasz'.

Cytat:
Do niczego się nie nadajesz!
brakuje myślnika przed całym zdaniem.

Cytat:
Przepraszam, przepraszam bardzo.
jw.

Cytat:
Niestety nie należałam do ulubienic Pani, przez co musiałam pracować dwa razy ciężej od pozostałych.
nie wiem, po co napisałaś 'Pani' z dużej litery, ale tłumaczę sobię, że Bella ma do hrabiny dużo szacunku.

Cytat:
- Nie myśl, że skoro mój małżonek dotąd cię nie zwolnił, to możesz robić cokolwiek ci się podoba! - z zamyślenia wyrwał mnie Jej krzyk
'Z zamyślenia' z dużej litery, a 'jej' z małej.

Cytat:
powiedziawszy to upadła z powrotem na pościel.
wydaje mi się, że przed 'upadła' powinien być przecinek. Nie jestem tego na sto procent pewna, więc radzę to wcześniej sprawdzić. Rolling Eyes

Cytat:
Zasłoniłam kotary i wyszłam po cichu spokoju, po czym stanęłam przy ścianie i ciężko odetchnęłam.
'z pokoju'.

Cytat:
Nie wiem jak Hrabia może z nią żyć.
brakuje przecinka po 'wiem'.

Cytat:
Nie wiem jak Hrabia może z nią żyć. Był człowiekiem statecznym, wzbudzającym szacunek i posłuch, jednak bardzo dobrym i miłym.
te zdania mają dwa różne czasy, więc lepiej zmień pierwsze na 'Nie wiedziałam, jak Hrabia mógł z nią żyć'.

Cytat:
Ubrałam się w płaszcz oraz buty i wybrałam się po doktora.
to brzmi, jakby buty można było założyć na głowę albo ramiona. Lepiej by brzmiało coś w stylu 'Zarzuciłam płaszcz, wciągnęłam buty na nogi i ruszyłam do lekarza'.

Cytat:
Nagle zaczął padać deszcz, który z minuty na minute przeradzał się w wielką ulewę. Ludzie zaczęli biegać w poszukiwaniu schronienia.
Po pierwsze - 'minutę' a nie 'minute'.
Po drugie - powtórzenia - 'zaczął'&'zaczęli'.

Cytat:
Niestety musiałabym obejść rezydencje, żeby dostać się do frontowych drzwi, jednak wiedziałam, że z tyłu domu, przy tej ulicy są małe drzwiczki, którymi można wejść. Jednak zabroniono chodzić tamtędy służbie.
Po pierwsze - podkreślony przecinek lepiej zamienić na kropkę, by płynniej się czytało, a w 'jednak wiedziałam' zmienić kolejność na 'wiedziałam jednak'.
Po drugie - powtórzenia: 'jednak'.
Po trzecie - podkreślone zdanie można zamienić na 'Był pewnien problem, poeniważ zabroniono służbie tamtędy chodzić', by uniknąć ww. powtórzeń.

Cytat:
Odezwij się prosze!
brakuje przecinka po 'się', a zamiast 'prosze' powinno być 'proszę'.

Cytat:
Zerwałam się szybko z podłogi przerażona ze strachu.
Yyy? Ze strachu się przeraziła? Wybacz, ale ja tego nie kupuję. Lepiej wybierz jedną opcję: albo 'przerażona', albo 'ze strachu'.

Cytat:
Poczułam ostry ból w skroni i przypomniałam sobie gdzie się znajduję.
brakuje przecinka po 'sobie'.

Cytat:
W samym rogu stał stos poukładanych jedna na drugą zakurzonych książek, a obok nich coś przekrytego białym płótnem.
'przykrytego'.

Cytat:
Podeszłam bliżej i pociągnęłam za materia, zsuwając go.
'materiał'.

Cytat:
Przeczyściłam go ręką z kurzu i zobaczyłam kobietę, której nigdy nie spotkałam.
niesamowite, zobaczyła kobietę, której nigdy nie widziała! Dobra, zgrywam się.
Ten zwrot nie jest wogóle w zdaniu potrzebny, bo B nie dokonała żadnego odkrycia, mówiąc to.

Cytat:
Była przepiękna – czarne, długie włosy spływały jej kaskadą na ramiona okryte niebieskim szalem. Ubrana była w piękną kremową suknię, której dekolt uwydatniał kształt jej piersi.
'piękna', 'przepiękna' - co to za różnica? Jak dla mnie, to powtórzenie. 'Piękna' można zastąpić czymś w stylu 'cudowna'.

Cytat:
Podchodząc do nich z każdym krokiem słyszałam nasilający się hałas.
brakuje przecinka po 'nich'.
To tyle na dziś. Wink Zapraszam w niedzielę.
pozdrawiam i życzę Veny.
ameno.


Ostatnio zmieniony przez whisper. dnia Czw 10:31, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Czw 10:45, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Dziękuje wszystkim za wytknięie błędów. Dziś, jak będę miała chwile czasu, to napewno poprawie.
Cytat:
Może jednak nie czytałaś tego opowiadania, więc zwracam honor.

Szczerze mówiąc nie mam pojęcia o jakim FF mówisz, ale z chęcią bym się zaznajomiła, bo bardzo lubie takie opowiadania :)

Cytat:
Zaczyna się ciekawie, tylko co to za wielki ptak? Samolot? I ona słyszła to w budynku i widziała przez tłum ludzi?

Może trochę niezrozumiale to napisałam. Chodzi o to, że całe ściany w wieżowcu są ze szkła, a, że to jest właśnie wieżowiec, więc na tej wysokośi często widać samoloty Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PaCiik
Człowiek



Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.

PostWysłany: Czw 11:25, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Rozdzialik krótki, ale jakże ekscytujący!!
W końcu coś nowego i fajnego na forum się ukazało ; ))
Super i jeszcze raz super.
Teraz czekamy na kolejny.
Pozdrawiam
PaCiik . ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xcullenowax
Wilkołak



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.

PostWysłany: Czw 13:27, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Nie spotkałam się jeszcze z podobnym opowiadaniem. Jak na razie, jak najbardziej mi się podoba. Szczególnie, że niedawno czytałam 'Żonę podróżnika w czasie', więc mam hopla, na punkcie takich podróży. Wydaje mi się, że 'Drzwi do przeznaczenia', przynajmniej wg opisu, są trochę podobne do 'Zaczarowanej', tyle, że tam było trochę inaczej. ;d
Po pierwszym rozdziale i prologu jestem strasznie ciekawa, co dalej się wydarzy, jak Bella zareaguje, na to, że znalazła się w przyszłości, te kilkaset lat dalej.
Życzę naprawdę dużo weny, tak aby starczyło jej minimum do końca opowiadania. ;d
p,
xx


ps. kiedy możemy spodziewać się następnych rozdziałów? ;d


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Pią 20:55, 28 Sie 2009 Powrót do góry

Rozdział drugi wcześniej, niż zapowiadałam, ponieważ będe przez kilka dni zajęta. Nie wiem przez to kiedy wstawie rozdział trzeci:/

Na chomiku [link widoczny dla zalogowanych]
Beta: shantibella i seska


Rozdział 2

PWE

Cholera jasna! Gdzie jest ta pieprzona Lisa?! Telefony dzwonią jak opętane, a jej biurko jest puste. Mam tego dość, dziś ją zwolnię. Nie obchodzi mnie, że ma chorego męża, że musi zarabiać na dom. Zamiast siedzieć i kompetentnie wykonywać swoje obowiązki, pewnie plotkuje z innymi pracownicami. Nawet kawę musiałem zrobić sobie sam! Byłem dzisiaj w naprawdę kiepskim humorze - źle spałem, bo koszmary jak zwykle nie dawały mi spokoju. Powinienem się przyzwyczaić przez te 7 lat. Nerwowo przeczesałem palcami włosy, zamykając na chwilę oczy i głęboko odetchnąłem. Podniosłem filiżankę do ust całkowicie zamyślony i Cholera! poparzyłem sobie język, przy okazji wylewając płyn na dokumenty! Wściekły wstałem i udałem się na poszukiwanie Lisy. Nagle odezwał się mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i westchnąłem.

- Czego chcesz, Victorio? - odezwałem się jak zwykle opryskliwie.
- Och, jakiś ty miły z rana... Ja też cię kocham, skarbie - ironizowała.
- Nie mam dzisiaj nastroju na twoje fochy, więc proszę cię bardzo, daruj sobie.
- Edwardzie, zapomniałeś jaki dzisiaj dzień?
- Wtorek, 24 sierpnia. Czy to szczególna data? - zacząłem się zastanawiać czy miałem coś ważnego zaplanowane na ten dzień, ale niczego nie kojarzyłem.
- Mogłam się tego domyśleć - odezwała się Victoria. - Jesteś zbyt egoistycznym draniem, aby pamiętać o naszej rocznicy! - wykrzyczała płaczliwym głosem i rozłączyła się.
No cóż, mogła się już przyzwyczaić. Kupię jej kolejny diamentowy naszyjnik i skończy się dramat. Będzie zajęta liczeniem karatów. A jeżeli nie, mówi się trudno. Naprawdę miałem dosyć jej nastrojów. Na początku naszego związku od razu podkreśliłem, jaki będzie miał charakter. Żadnego przywiązywania się, żadnych deklaracji. Było to jasne z mojej strony, z jej, jak widać, niekoniecznie.

Znowu zadzwonił mój telefon. Czy wszyscy dzisiaj uwzięli się na mnie? Spojrzałem na wyświetlacz. Jasper. On może poczekać, pewnie znowu wyskoczy z jakimś szalonym pomysłem. Odrzuciłem go i schowałem komórkę do kieszeni.

Otworzyłem przeszklone drzwi i wszedłem do pomieszczenia dla pracowników. Panował tam jak zwykle straszny ruch i hałas. Nikt mnie nawet nie zauważył, więc zachowywali się dosyć swobodnie. Można nawet rzec, że nazbyt. Dojrzałem wśród małego tłumku kobiet, Lisę. Skierowałem się w tamtym kierunku z poważnym wyrazem twarzy. Nagle kątem oka zobaczyłem jakieś dziwne światło. Spojrzałem w tamtym kierunku i zamarłem. Przede mną ukazały się drzwi, które stały na środku podłogi! Zbyt oszołomiony by myśleć, podszedłem bliżej. Po drugiej stronie zobaczyłem zakurzone pomieszczenie, pełno obrazów i książek. Oraz... przestraszoną kobietę, a raczej dziewczynę. Rozejrzałem się dookoła. Nikt nawet jej nie dostrzegł. Patrzyła się na mnie, ze zdezorientowanym wyrazem twarzy. Stanąłem oniemiały obserwując, jak niesiona jakby obcą siłą, przechodzi przez drzwi. Przetarłem oczy, myśląc, że mam omamy. Dziewczyna stała przez chwilę, po czym upadła nagle na podłogę, mdlejąc. Zrobiłem krok w jej kierunku...

PWB

Klucz. Drzwi. Ludzie. Wielki potwór. Zielone oczy.
Ocknęłam się, oszołomiona. Co to był za dziwny sen, taki realny. Czułam się jakoś nieswojo, niepokojące przeczucie ściskało moje serce, niczym stalowa obręcz. Otworzyłam powoli oczy, żeby za chwilę je wytrzeszczyć. Tłum ludzi nadal tam był, szklana ściana także. To nie był sen, to się działo naprawdę! Naprawdę, dzięki jakimś szatańskim mocom, przeszłam przez drzwi do innego miejsca, a może świata?
Chciałam wstać, gdy nagle padł na mnie czyjś cień. Spojrzałam w górę i zobaczyłam te same zielone oczy, co wcześniej. Wpatrywał się we mnie z wymalowanym szokiem na twarzy, zaciskał mocno szczękę i pięść. Trwało to może kilka minut, gdy nagle się poruszył, złapał mnie mocno za rękę i pociągnął za sobą. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, mnie posadził na miękkim fotelu, a sam zasiadł za dziwnym, szklanym biurkiem. Nagle gwałtownie wstał i zbliżył się do mnie.
- Kto cię przysłał, hieno? - wysyczał mi w twarz.
Nie wiedziałam, co mam powiedzieć, nie rozumiałam, o czym on mówi. Spojrzałam na niego zdezorientowana, co widocznie jeszcze bardziej go zdenerwowało.
- Och proszę cię, nie udawaj mi tu teraz głupiej. Wiem, że czatujecie pod firmą, byle tylko pstryknąć jedno pieprzone zdjęcie! - zaczął krzyczeć. - Nie wystarczyło wam, że jeden z waszych żałosnych kolegów trafił połamany do szpitala? Myślą, że jak mi przyślą kobietę, to będzie inaczej? Wybacz, ale nie postarali się - omiótł mnie spojrzeniem.
Nie wiem, o co mu chodziło. Bałam się, źle się czułam i zbierało mi się na płacz. Jednak najbardziej odczuwałam gniew. Przez niego. Jakim prawem na mnie krzyczy i poniża. Wstałam i zbliżyłam się do niego.
- Wielmożny panie, proszę z łaski swojej na mnie nie krzyczeć, nie jestem pańską służką - powiedziałam hardo.
Spojrzał na mnie groźnie, zaciskając szczękę i krzyknął:
- Chcesz robić z siebie wariatkę? Do tego zmierzasz? Przykro mi kotku, ale ze mną ci się to nie uda. I co to za sztuczki a'la Houdini*? Naprawdę imponujące, to muszę przyznać, ale na nic wasze wysiłki. Gdzie masz aparat? Pod tą opasłą sukmaną? - zaczął mną potrząsać i dotykać po ubraniu.
Nie wytrzymałam i dałam mu z całej siły w twarz. Ała! Moja ręka, piecze! - Co pan sobie w ogóle wyobraża?! - krzyknęłam naprawdę wzburzona. - krzyczy pan na mnie, szarpie jak lalką i jeszcze obraża! Nie wiem, gdzie jestem, nie wiem, jakim sposobem tu się znalazłam, i do tego musiałam trafić na tak okropną osobę jak pan! - Zacisnęłam mocno szczękę, bo zbierało mi się na płacz. Nie dam mu tej satysfakcji, o nie. Stawię mu czoło, w końcu nadal płynie we mnie błękitna krew. Podniosłam dumnie głowę i spojrzałam na niego. Widać było, że jest wściekły.
- A teraz, jeśli pan wybaczy, opuszczę pana i spróbuję wrócić do domu - ominęłam go, nawet na niego nie patrząc.
- Nigdzie nie pójdziesz! Zaraz zadzwonię na policję, nie możesz się wywinąć. Wtargnęłaś na teren prywatny, czeka cię kara. - Znowu złapał mnie za ramię i pociągnął. Podniósł jakieś dziwne urządzenie, przyłożył i począł do niego mówić.
- Hallo? Mówi Edward Cullen, z firmy Cullen's Corporation. Chciałbym zgłosić wtargnięcie na teren firmy. Czy możecie przyjechać? Dziękuję bardzo - przestał mówić i spojrzał na mnie.

Nie mogłam dać się tak łatwo. Pochyliłam się i ugryzłam go w rękę, naprawdę mocno. Wrzasnął i puścił mnie. Rzuciłam się do drzwi i wybiegłam w poszukiwaniu tajemniczych drzwi, dzięki którym się tutaj znalazłam. Poczułam ucisk w sercu, nigdzie ich nie było. Zniknęły wraz z przerzuceniem mnie tutaj. Rozglądałam się dookoła nie wiedząc, co czynię, aż nagle mój wzrok przykuła gazeta leżąca na podłodze. Podniosłam ją i przeczytałam nagłówek - New York Post, środa, 24 sierpnia, 2009 roku. Zakręciło mi się w głowie, litery i cyfry wirowały przed oczami. Zrozpaczona padłam na kolana i zaczęłam szlochać. Ludzie w końcu mnie zauważyli i zaczęli pomiędzy sobą szeptać. Łkałam coraz głośniej, gdy poczułam silny uścisk na ramieniu.
- Dziewczyno, czemu płaczesz? - usłyszałam głos tego, który dopiero mnie atakował.
- 230 lat... 230 lat! - szeptałam gorączkowo. - Powinnam nie żyć, to nie może być prawda! Ktoś musiał podać mi diabelskie ziele!** Muszę mieć teraz po prostu wizje! - ciągle mamrotałam do siebie.
- O czym ty mówisz? Dobrze się czujesz? Bo jeśli to kolejna sztuczka...
Nie dałam mu dokończyć, bo wstałam i zaczęłam walić go pięściami w pierś.
- 230 lat, rozumiesz?! Jakimś sposobem przeniosłam się do tych czasów! To nie jest sen! - wykrzyczałam i po raz drugi tego dnia zemdlałam.

PWE

Niech to diabli! Zemdlała. Gdzie ta pieprzona policja? Muszę przecież coś z nią zrobić. Spojrzałem na nią. Nie mogła być przecież tak dobrą aktorką. Raczej to nie kolejna dziennikarska hiena, które tak uprzykrzały mi życie. I jeszcze to, jak tu się znalazła. I to, co mówiła. Nie ma innego wytłumaczenia, niż to, że jest wariatką. Chyba, że mówiła prawdę. Zaśmiałem się ironicznie z tego pomysłu. Kazałem położyć ją na biurku i spróbować ocucić. Zaczęła jęczeć niezrozumiałe słowa i niespodziewanie złapała mnie za rękę. Próbowałem ją wyrwać, ale jej uścisk był bardzo silny. Nadal coś mamrotała i nagle pojedyncza łza spłynęła jej po twarzy, robiąc szlak na jej bladym policzku. Podniosłem niepewnie rękę w jego kierunku, gdy z oddali usłyszałem wycie policyjnych kogutów...
Nadjeżdżała policja.



* Harry Houdini (ur. 24 marca 1874 w Budapeszcie, zm. 31 października 1926 w Detroit) był jednym z najsłynniejszych iluzjonistów, specjalistów od ucieczek i pokazów akrobacji wszech czasów. Był także znanym demaskatorem spirytystów.
** Zapożyczyłam od Kinga z Mrocznej Wieży Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Pią 15:36, 04 Wrz 2009, w całości zmieniany 7 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Pią 21:25, 28 Sie 2009 Powrót do góry

Wow Uwaga
Po pierwszym rozdziale nie wiedziałam co napisać, więc nic nie napisałam, ale teraz.... Teraz na pewno będę czytać dalej ten FF.
Bardzo podoba mi się ten rozdział.
Ciekawa jestem dalszego przebiegu akcji.
Nie dziwię się, że zemdlała. Gdybym ja się obudziła w roku 2329 też bym padła :) Ale teraz dziewczyna będzie miał fajnie. Telefony, internet i inne nowinki technologiczne :D
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
whisper.
Gość






PostWysłany: Pią 22:14, 28 Sie 2009 Powrót do góry

Ha! A to dobre. Najlepszy fragment? Oczywiście, jak zaczął ją macać pod sukienką. Nie spodziewałam się tego po tak ułożonym Edwardzie. A i jeszcze zastanawia mnie, dlaczego B. w stroju przedwojennej służącej nie zwróciła uwagi ludzi w biurze?
Rozdział ciekawy, a co najważniejsze - oryginalny. Nie spotkałam się dotąd z opowiadaniem o podróżach w czasie. Masz za to dużego plusa.
Jakby można było pochwalić tekst za oryginalność, to już dawno bym to zrobiła. ^^

Błędy? Są, niestety. Dla niektórych. Twisted Evil
Oto one:
Cytat:
Trwało to może kilka minut, gdy nagle się poruszył, złapał mnie mocno
za rękę
i pociągnął za sobą.
chyba pisane w notatniku, prawda? Wink Bo jest tu niepotrzebny enter.

Cytat:
Spojrzałam na niego
zdezorientowana
, co widocznie jeszcze bardziej go zdenerwowało.
jw.

Cytat:
Nie wiedziałam, co mam powiedzieć, nie rozumiałam o czym on mówi.
brakuje przecinka po 'rozumiałam'.

Cytat:
Bałam się, źle się czułam i zbierało mi się na płaz.
'płacz'.

Cytat:
- Wielmożny panie, proszę z łaski swojej na mnie nie krzyczeć, nie jestem pańską służką -
powiedziałam
hardo.
enter po raz kolejny niepotrzebny.

Cytat:
Przykro mi kotku,ale ze mną ci się to nie uda.
wydaje mi się, że przed 'kotku' powinien być przecinek, a i brak spacji tam, gdzie podkreślone.

Cytat:
-Krzyczy pan na mnie, szarpie jak lalką i jeszcze obraża!
jw. - brak spacji.

Cytat:
Nie wiem gdzie jestem, nie wiem jakim sposobem tu trafiłam i do tego musiałam
trafić
na tak okropną osobę, jak pan! - zacisnęłam mocno szczękę, bo zbierało mi się na płacz.
Po pierwsze - dwukrotnie brakuje przecinka po 'wiem'.
Po drugie - niepotrzebny enter.
Po trzecie - przed 'jak pan' nie powinno być przecinka.
Po czwarte - 'zacisnęłam' z dużej litery, bo nie odnosi się do wypowiedzi.

Cytat:
- A teraz, jeśli pan wybaczy, opuszczę pana i spróbuje wrócić do domu - ominęłam go, nawet na niego nie patrząc.
'spróbuje' przez 'ę'; 'ominęłam' z dużej litery.

Cytat:
Wtargnęłaś na teren prywatny, czeka cię kara. - znowu złapał mnie za ramię i pociągnął. Złapał za jakieś dziwne urządzenie, przyłożył i począł do niego mówić.
Po pierwsze - 'znowu' z dużej litery.
Po drugie - powtórzenia: 'złapał'.

Cytat:
Dziękuje bardzo.- przestał mówić i spojrzał na mnie
Po pierwsze - jeśli już to 'dziękuję'.
Po drugie - 'przestał mówić' dziwnie brzmi, lepiej by pasowało coś w stylu 'zakończył', a wtedy nie powinno być kropki po kwestii 'dziękuję bardzo'.
Po trzecie - brakuje kropki po 'mnie'.

Cytat:
Rozglądałam się dookoła nie wiedząc co czynię, aż nagle mój wzrok przykuła gazeta leżąca na podłodze.
brakuje przecinka przed 'co', nie wiem czy też kolejny przecinek nie powinien być przed 'nie wiedząc', nie jestem tego pewna.

Cytat:
I to co mówiła.
brakuje przecinka przed 'co'.

Cytat:
Nadal coś mamrotała i nagle pojedyncza łza spłynęła jej po policzku, robiąc szlak na jej bladym policzku.
mocne powtórzenie - to aż cały zwrot! Laughing
To tyle na dziś.
Pozdrawiam i życzę Veny.
amen.
shantibella
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)

PostWysłany: Pią 22:55, 28 Sie 2009 Powrót do góry

Siostro droga, oto przybywam ja, twa szumnie nazywana betą - siostra mentalna.
Wiesz ty dobrze że możesz nazywać mnie jak chcesz, nawet kiedy tylko w rozleniwienu swym, między praniem a zmywaniem garów (och, ja prawie jak ta Bella, służka) każę Ci wstawić jedną kropkę a potem rozmyślam nad różnicą między kogutem syreną :)
Ale biorę na pierś swą bujną i ... bujną wszystko, bo już mam instant na myśl o kolejnych rozdziałach i mej skromnej roli w nich :)
Niech czerwone podeszwy Louboutinów będą z Tobą, NYC ze mną a wena z nami wszystkimi, amen :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 12:01, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Czuję się zobowiązana do komentarza... :P

FF oczywiście mi się podoba, a że podzieliłaś się trochę przyszłą akcją, nie mogę go ignorować Wink
Jest dobrze, a będzie lepiej :D Tylko nie obijaj się i pisz te kolejne czapy :P Bo Ci żyć nie damy Laughing

Co do betowania... Twisted Evil Muszę się trochę poskarżyć, bo rani w gorącej wodzie kąpana i wrzuciła rozdział po edycji, a tylko jego początkowa część była sprawdzona Cool Następnym razem dostanie w ucho, jak się będzie tak spieszyć Twisted Evil

Tym razem tyle Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez seska dnia Nie 12:05, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Pon 21:28, 31 Sie 2009 Powrót do góry

Beta: seska ma droga :D
Ma konsultantka Nowojorska :shantibella i przyszła nieoceniona pomoc w sprawie zakupowych szaleństw Belli Mr. Green

[link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 3

PWE

Wyjrzałem przez okno, bo syreny słychać było coraz bliżej. Dwa samochody zaparkowały na parkingu, z których wysiadło trzech policjantów. Po cholerę ich tyle do jednej dziewczyny? Przecież nie wyskoczy do nich z bronią.
Drzwi windy otworzyły się i wyszli z niej funkcjonariusze. Podszedłem bliżej.
- Czy to pan wzywał policję? - zapytał jeden z nich. Był to postawny blondyn o przenikliwych, czarnych oczach.
- Tak, to ja – odezwałem się. – Ona leży tam. – Wskazałem na biurko, przy którym kłębił się tłum ludzi.
- Proszę opowiedzieć, co dokładnie się wydarzyło - poprosił drugi z nich, niski brunet.
- Wyszedłem właśnie ze swojego gabinetu w poszukiwaniu mojej sekretarki, gdy nagle zobaczyłem... - przerwałem, bo nie wiedziałem, co właściwie powiedzieć. Przecież nie mogłem wyjawić, że widziałem jak dziewczyna wchodzi przez drzwi, które stały na środku podłogi! Od razu wzięliby mnie za wariata.
- Proszę mówić dalej – zachęcał mnie mężczyzna.
- Zobaczyłem, że skrada się po cichu w stronę mojego gabinetu; tak, że nikt jej nie widział - dokończyłem niemrawo. Spojrzałem na policjanta, który zapisywał wszystko w notatniku.
- Dobrze, zabierzemy ją, ale i tak będzie pan musiał przyjechać na komisariat, aby złożyć zeznania – odparł.
Przytaknąłem. Znałem procedury i nie miałem nic przeciwko. W końcu to nie pierwszy raz...
Moje rozmyślania przerwał głośny krzyk dziewczyny, która nagle wstała z biurka i biegła w stronę wyjścia. Dwóch policjantów złapało ją w mocny uścisk i skuło kajdankami.
- Jest pani aresztowana za wtargnięcie na teren prywatny. Wszystko, co pani powie... – Policjant wygłaszał zwyczajową formułkę.
Dziewczyna szarpała się i krzyczała. Spojrzała na mnie brązowymi, przestraszonymi oczami i wyszeptała:
- Dlaczego pan mi to robi? Przecież nie zrobiłam niczego złego. Nie wiem jak się tu dostałam, mówię prawdę. Proszę, nie chcę iść do więzienia, zagłodzą mnie tam! Szczury mnie pogryzą! – teraz już krzyczała.
- Proszę się nie obawiać. Mamy jedzenie, a szczurów żadnych tam nie widziałem. – Odrzekł funkcjonariusz i spojrzał na mnie. Skinąłem mu głową.
- Proszę ją zabrać – powiedziałem tylko, po czym wróciłem do gabinetu.
Czułem się podle. Tak jakbym zrobił coś złego. Niedorzeczne. Ona tu wtargnęła. Pytanie, w jakim celu? Nie miała aparatu ani kamery. I to jej dziwne ubranie? Dopiero teraz zwróciłem na nie uwagę. Wyglądała jak służąca z jakiegoś filmu kostiumowego. A włosy? Długie i kręcone, wyglądały jakby żyły własnym życiem. Kobiety teraz takich nie noszą. I żadnego śladu makijażu na drobnej twarzy.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie odgłos otwieranych drzwi. Lisa wróciła. Dobrze, trzeba będzie to zakończyć. Wstałem i udałem się do jej pokoju.
- Lisa, musimy poważnie porozmawiać...


PWB

Zaczęli mnie ciągnąć w stronę podwójnych drzwi, które nagle same się otworzyły! Wepchnęli mnie do środka, po czym sami weszli. Nagle poczułam, że spadamy. Próbowałam się czegoś złapać, ale tu wszędzie były tylko lustra. Trzech policjantów w ogóle nie reagowało.
- Spadamy! Nie czujecie? Zaraz się rozbijemy i zginiemy! – krzyczałam.
Popatrzyli na mnie podejrzliwie, ale nic nie zdążyli powiedzieć, bo nagle szarpnęło nami i zatrzymaliśmy się. Zasłoniłam oczy przerażona.
Jakby nigdy nic, drzwi się otworzyły. Po drugiej stronie stała kobieta z dzieckiem. Wyszliśmy, a ona zamierzała wejść. Złapałam ją za rękę.
- Proszę tam nie wchodzić – szeptałam gorączkowo – spadnie pani! Nam się jakoś udało, ale proszę mieć na uwadze dziecko! Proszę nie wchodzić!
Kobieta spojrzała na mnie i na moje zakute ręce przestraszonym wzrokiem, po czym poszła w innym kierunku.
- Chyba zamiast na posterunek, trzeba będzie ją zawieźć do szpitala, na badania – odezwał się jeden z policjantów.
- Nie, na razie zawieźmy ją tam, gdzie mieliśmy. Może to tylko chwilowe – odrzekł drugi, a następnie skierował pytanie do mnie – Jak się pani nazywa?
Podniosłam dumnie głowę. 
- Jestem Bella Swan, córka XIV barona Dunshite. Proszę zważać na słowa i czyny, bo możecie panowie ponieść poważne konsekwencje – kłamałam w żywe oczy, mając nadzieję, że to pomoże.
- No dobrze baronowo, a może baronówno? Czeka na waszą mość królewski pokój – zaśmiał się głośno wysoki brunet.
Wyszliśmy na dwór i stanęłam oniemiała. Budynek, z którego mnie wyprowadzili, był wyższy od wszystkich pałaców i zamków, jakie widziałam do tej pory! A ile okien! Doliczyłam się 48, zanim nie złapali mnie za rękę i zaczęli ciągnąć.

Stanęli przed wielkim czymś z kołami, koloru białego, z niebieskim napisem NYPD. Nagle ze środka odezwał się głos! Podskoczyłam przestraszona.
- Do wszystkich jednostek! W Chinatown na Canal Street 32 zgłoszono napad z bronią w ręku, w sklepie monopolowym Jerry & Kelly.
- Tu 4458, zgłaszam się. Wiozę podejrzaną o wtargnięcie na teren prywatny na komisariat. Nie mogę.
Funkcjonariusz otworzył drzwiczki i kazał mi wsiąść. Usiadłam na bardzo wygodnym, miękkim fotelu i zamknęłam oczy. Poczułam, że się poruszamy. Otworzyłam przymknięte powieki, by spojrzeć przez okno. Mój Boże! Jak szybko! Wszystko migało mi przed oczami. Byłam zafascynowana.
- Proszę pana, skąd macie takie szybkie powozy? - zapytałam. – Nie widzę żadnych koni, więc jak są napędzane?
Mężczyźni spojrzeli na siebie, a następnie wybuchnęli gromkim śmiechem.
- Czary, droga pani, to czary – odezwał się jeden i znów się roześmiał.
Nie wiedziałam kompletnie, o co im chodzi, ale nie zdążyłam się odezwać, bo nagle się zatrzymaliśmy. Kazali mi wysiąść i prowadząc mnie, weszli do niskiego budynku.

W środku znajdowało się bardzo dużo biurek, cały czas coś dzwoniło, ludzie chodzili tam i z powrotem. Rozglądałam się oszołomiona wokół. Wszędzie było czuć zapach kawy i potu, było bardzo duszno.
Jeden z policjantów zaprowadził mnie pod ścianę i usadowił na ławce, na której siedziały dwie kobiety. Usiadłam niepewnie, przyglądając im się kątem oka. Były ubrane bardzo skąpo, miały wyzywający makijaż, kolorowe włosy i święcące buty na wielkich obcasach. Od razu zorientowałam się, kim są. Jedna z nich spojrzała na mnie krzywo.
- Co się patrzysz, laluniu? - odezwała się. – Dziwki żeś, kurna, nie widziała? A ty co? Z cyrku się urwałaś? – Zarechotała głośno, na co druga jej zawtórowała.
Ostentacyjnie je zignorowałam, co chyba niezbyt im się spodobało, bo jedna z nich szturchnęła mnie mocno.
- Ty, laleczko, nie udawaj tu wielkiej pani. Siedzisz w kiciu tak samo, jak my, bo sądząc po kajdankach, nie jesteś tu w odwiedzinach.
- Nie dotykaj mnie tymi grzesznymi łapskami! – zawarczałam, odpychając ją.
- Ohoho, że niby co? Grzesznymi powiadasz? Zaraz te łapska wydrapią ci cholerne oczy! – wrzasnęła, po czym rzuciła się na mnie łapiąc za włosy.
O nie, nie dam się tak łatwo. W końcu nie raz musiałam się bronić przed natrętnymi stajennymi czy lokajami. Złapałam ją za szyję i zaczęłam dusić. Puściła moje włosy i próbowała oderwać moje dłonie. W końcu jeden z policjantów zauważył naszą szarpaninę i oddzielił nas.
- Spokojnie, miłe panie. Musicie się pogodzić, bo nie mamy dziś miejsca i będziecie w jednej celi.
- Ale szefuniu, to może wypuścisz mnie i Sashę? Obiecuję, że będziemy grzeczne – przymilała się ta nierządnica.
- Nie pieprz, Lauren, tylko idźcie za mną. Przecież bardzo lubisz tę celę, to prawie twój drugi dom. – Złapał nas za ręce i zaczął prowadzić w jej kierunku. Otworzył drzwi, rozkuł nasze kajdanki i zamknął w środku.
W pomieszczeniu znajdowały się 3 łóżka, umywalka i coś, co wyglądało jak duży, kamienny nocnik.
W tej chwili cały dzień wrażeń dał mi o sobie znać i poczułam się bardzo zmęczona. Położyłam się na łóżku, które było bardzo niewygodne. Nie minęła godzina, gdy nagle poczułam mocnego szturchańca. Otworzyłam szybko oczy i zobaczyłam, że Lauren, jeśli się nie mylę, znowu jest chętna do walki.
- No, szmatko, teraz już nikt cię uratuje. Dostaniesz za swoje – powiedziała, po czym zamachnęła się i uderzyła mnie w twarz. Poczułam smak krwi w ustach, a policzek piekł niemiłosiernie.
Wściekła do granic możliwości krzyknęłam głośno, po czym rzuciłam się na nią, przytwierdzając ją do ściany. Uderzyłam ją z całej siły pięścią w twarz. Kobieta osunęła się po ścianie i upadła na podłogę. Uśmiechnęłam się mimo woli. Cóż, pewnie umiejętności przydają się w każdych okolicznościach.
Położyłam się na łóżku i sama nie wiem, kiedy usnęłam. Obudziły mnie głosy na zewnątrz. Otworzyłam oczy i zobaczyłam policjanta po drugiej stronie krat, który patrzył rozbawiony w moją stronę. W końcu odezwał się.
- Widzę, że poradziłaś sobie z niegrzeczną Lauren. Powinienem coś powiedzieć, ale zasłużyła sobie. A ty masz szczęście, bo wychodzisz.
- Jak to? - Nie rozumiałam, przecież byłam oskarżona. A teraz mnie wypuszczają?
- Ktoś tu w nocy widocznie zmienił zdanie. A teraz czeka na ciebie.
- Witaj Bello, tak masz na imię, prawda? - Usłyszałam znajomy męski głos, a za chwilę moim oczom ukazał się zielonooki mężczyzna, który wcześniej kazał mnie aresztować.
Wpatrywałam się w niego zaskoczona.

Proszę o komentrze, czy mam wstawiać dalej, bo mam wrażenie, że niezbyt się podoba Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Pią 15:40, 04 Wrz 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Wto 10:51, 01 Wrz 2009 Powrót do góry

Normalnie mnie zatkało.
Cóż dla Belli wszystko musi być super nowe i bardzo ciekawe :P .
Rozmowa o wozie policyjnym i to jej : Nie widzę żadnych koni, więc jak są napędzane? , normalnie mnie rozwaliło :)
Ale przyłożyła Lauren :) Nawet policjant nie zwrócił zbytnio na to uwagi :)
Hm.. ciekawe co zamierza z nią zrobić Edward.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agness91
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Turów

PostWysłany: Wto 20:16, 01 Wrz 2009 Powrót do góry

Oii, bardzo mi się podoba ;D Wstawiaj, pisz dalej, i żeby Cię wena nie opuściła ;D
Rozdział boski, najbardziej podobała mi się sytuacja w celi ;D
Bardzo ciekawi mnie jak Bella odnajdzie się w naszym świecie, skoro potrafią ją zadziwić samochody ;D A co będzie z telefonami, a już w ogóle z komputerem i internetem xD
Błędów trochę się znajdzie, ale to jest kwestia wprawy, więc nie podłamuj się i twórz dalej ;**
Oii, coś czuję że będzie się działo ;D tylko Weny, Weny i jeszcze raz Weny, no i czasu oczywiście, bo tego nigdy za wiele ;**


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agness91 dnia Wto 20:18, 01 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 11:58, 02 Wrz 2009 Powrót do góry

Świetny pomysł !!!!!
twoje opowiadanie bardzo mi się podoba, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Bella zagubiona ale waleczna, nie daje sobie w kasze dmuchać ;P
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Śro 12:05, 02 Wrz 2009 Powrót do góry

Następny rozdział będzie jakoś w weekend. Straciłam ostatnio wenę, bo jakoś mało osób to chyba czyta

Cytat:
Oii, coś czuję że będzie się działo

Mogę cię zapewnić, że będzie się działo Laughing I mówię od razu, że to nie będzie historia w stylu: kocham cię Bello nad życie, och Edwardzcie ja ciebie też, ale jestem taka brzydka i w ogóle :P Ktoś tu namiesza i to bardzo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Śro 12:05, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
shantibella
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)

PostWysłany: Śro 12:22, 02 Wrz 2009 Powrót do góry

Cytat:
bo jakoś mało osób to chyba czyta

No wiesz :( :( :( Ja czytam, ja!!! :D

Cytat:
Ktoś tu namiesza i to bardzo

Aj hejt ju. znaczy hejt him, ale to już wiesz :P... bu :P :P :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:38, 02 Wrz 2009 Powrót do góry

shantibella napisał:

Aj hejt ju. znaczy hejt him, ale to już wiesz :P... bu :P :P :P


Jeszcze powtórzysz pierwsze zdanie Wink Twisted Evil

Ja tam jestem pewna, że Gosiek szykuje kilka niespodziewanek Wink A obie przecież wiemy, że to szalona kobita jest Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez seska dnia Śro 14:03, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin