FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Kurtyzana [NZ][+16] 5.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Sleeping_Beauty
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:34, 23 Mar 2010 Powrót do góry

Kocham Cię za to, że spotkali się dopiero w 9 rozdziale! To niesamowite:) cóż, hm.... brakuje mi słów. Pomijając fakt, że w Twoim opowiadaniu zachwyca mnie dosłownie WSZYSTKO, zacząwszy od pomysłu, a skończywszy na doborze słownictwa, to po prostu... brak mi słów. Kiedy następny?? Aaaaaarghh, jestem tego tak strasznie ciekawa!! Zabierze ją do siebie, hehehe:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kamosoka
Człowiek



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 6:44, 23 Mar 2010 Powrót do góry

W końcu!W końcu pojawił się nowy rozdział!
Codziennie sprawdzałam, czy może już coś dodałaś, uwielbiam to
opowiadanie, jest niesamowite.I cały czas się zastanawiam, co też
wymyśliłas na dalszy ciąg tej historii, bo jak na razie nieustannie mnie zaskakujesz. Bella trafi do Edwarda, który już żałuje tej decyzji, więc zapewne
początkowo ich relacje nie będą najlepsze. Co się oczywiście na pewno w miarę czasu zmieni:)
Niobe, mam tylko nadzieję, że wytrwasz do końca w tym opowiadaniu i nie porzucisz go, tak jak to niestety robi większość autorek na tym forum.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nellkamorelka
Wilkołak



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Wto 8:17, 23 Mar 2010 Powrót do góry

hmm... warto było poczekać:) naprawdę świetny rozdział - pierwsze spotkanie Belli i Edwarda, a już tyle się dzieje - przynajmniej jeśli chodzi o sferę emocjonalną... już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału - ale grzecznie poczekam:) to naprawdę dobre opowiadanie - jedno z moich ulubionych i cieszę się, że jak do tej pory mnie nie rozczarowało, a wręcz przeciwnie zachwyciło:)
Trzymam kciuki i trzymaj tak dalej:)
Pozdrawiam Nellka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sarabi
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 14:20, 23 Mar 2010 Powrót do góry

Wreszcie!! Nie mogłam się doczekać, kiedy się spotkają. Ona jest nim zaniepokojona, trochę zafascynowana i na pewno przerażona. On odkrył w sobie pokłady uczuć, o których istnieniu zapomniał. I to jego władcze "biorę ją" - mrauuuuu.
Ciekawi mnie dlaczego Alice nie widzi Edwarda - pewnie uczyniłaś z Belii tarczę.
W Twoim opowiadaniu podoba mi się wszystko - spokojna, choć pełna wydarzeń akacja, stworzenie trójwymiarowych postaci. I oczywiście klimat - ff czyta się jak romans, jednocześnie zdając sobie sprawę, że na horyzoncie majaczą dramatyczne wydarzenia w postaci Volturi.
Kolejny raz dziękuję za ten ff.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marionetka
Zły wampir



Dołączył: 21 Lut 2010
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka Kajusza

PostWysłany: Wto 17:22, 23 Mar 2010 Powrót do góry

Cytat:
Jeśli nie zatrudni dziewczyny, Volturi ukażą go.

Ukarzą, bo ukarać. Jestem prawie pewna, że powinno być ukarzą.
A co do tekstu: wreszcie się doczekałam spotkania Belli z Edwardem, a do tego rozegrałaś to naprawdę bardzo ładnie. Nie wprowadzasz szaleńczej akcji, jak to wcześniej wspomniałam. Takie niewprowadzanie właśnie nie każdemu się udaje. Niektórzy chcą od razu przejść do sedna sprawy. Bardzo ładne opisy uczuć naszych bohaterów. I w ogóle, wszystko jest fajnie i cacy.
Życzę wena i pozdrawiam serdecznie,
Marionetka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Juliann
Człowiek



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z kątowni:)

PostWysłany: Wto 17:49, 23 Mar 2010 Powrót do góry

Jestem jeszcze na tamtym świecie, muszę ogarnąć trochę umysł...
No, mniej więcej wróciłam.
Nareszcie doszło do spotkania Belli i Edwarda, które zostało świetnie opisane. Nie był to jakiś przypadkowy incydent, cieszę się z tego. Wiedziałam, że na licytacji ją kupi, ale to akurat jest przykład czegoś, co uważam za zaletę Twojego ficka - tzn w pewnych momentach jest absolutnie tajemniczo, a w innych zwyczajnie będzie wiadomo jak przebiegnie akcja. Dla mnie okej, takie zachowanie równowagi Wink Zauważyłam, że niektóre elementy są zaczerpnięte z sagi. I również w porządku, bo to zawsze jakieś znajome rzeczy oprócz samych konturów bohaterów. Fragment z Carlislem... pięknie ubrałaś w słowa Wink

Z każdym rozdziałem coraz lepiej - oczywiście oby tak dalej.
Kończę słodzenie i pozdrawiam, J. :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Wto 18:28, 23 Mar 2010 Powrót do góry

wkońcu się spotkali nareszcie, ile można było czekać na ten moment:)
100tys dziewczyna ma wzięcie, ale przy takim słodkim zapaszku, nie ma co się dziwić
podoba mi się to opowiadanku, jest inne,
fajnie, że opisane jest życie na świecie wszystkich istot śmiertelnych i nieśmiertelnych. ciekawi mnie czy będzie wiecęj Alice niż krótkie rozmowy jej z Edwardem przez tel?
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Wto 20:28, 23 Mar 2010 Powrót do góry

Przez bitych dziewięć rozdziałów dostawałam hiperwentylacji, aby nadszedł moment ich spotkania. Mimo że wiedziałam jak będzie wyglądała i przebiegała licytacja, pierwsze spotkanie Belli i Edwarda było zupełnie antyromantyczne ; jednakże wiem ,że to opowiadanie ma w sobie pewną nutkę goryczy , dlatego też cieszę się że przebiegło to tak a nie inaczej.

Poprzez tą licytacje, może pojmuje to bardzo drastycznie i przesadnie przypomina mi się jakikolwiek obóz koncentracyjny. Tutaj (w pałacu) człowiek jest sprzedawany , w obozie traktowany źle. Jednakże zawsze traktowany jak rzecz a nie jak człowiek który oddycha i myśli , właściwie wampiry (pokroju James`a czy Aleca) myślą o ludziach w dużej mierze jak o workach z krwią.

Podoba mi się to jak zarysowane są relacje między senatorem Cullenem a jego przełożonym i jednocześnie katem - Aro. Edward robi za służalczego pieska, każdy jego ruch jest śledzony i małe niedociągnięcie może być tragiczne w skutkach. Nadal chciałabym zagłębić się w to wydarzenie z przeszłości, dotyczące Carlisle. Mam nadzieje, że Bella czy ktokolwiek inny dojrzy w Edwardzie coś więcej, by mógł powiedzieć co leży mu na duszy. Uważam go za bardzo biedną osobę , która zostaje właściwie pomiędzy młotem a kowadłem. Nie ma tutaj żadnego realnego wyjścia skoro poza domem jest kontrolowany przez sługusów Aro a w domu przez lizusa Jamesa.

To jak zwykle był świetny rozdział. Mimo to, uważam że bardzo króciutki. Jestem ciekawa następnej konfrontacji między głównymi bohaterami. Bardzo, bardzo.


Mam nadzieje że Morgan zginie w jakiś sposób ;d


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
<RUDA>
Zły wampir



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:05, 24 Mar 2010 Powrót do góry

Wreszcie się spotkali !! Długo na to czekałam i doczekałam się Kwadratowy
Niobe bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Ten ff bardzo wciąga. Fajnie napisane, ciekawa historia oraz ciąg dalszy którego nie jestem sobie w stanie wyobrazić. Masz talent dziewczyno i bardzo Ci zazdroszczę Razz
Jak już mówiłam historia jest bardzo interesująca. Od samego początku zastanawiałam się czemu Edward nie jest z resztą i jak to się stało że Carlisle nie żyje ?
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Życzę dużo czasu i veny.
Gorąco pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Pią 17:57, 26 Mar 2010 Powrót do góry

czy wszyscy już wiedzą, jak uwielbiam sceny, w których Edward ma ochotę rzucić się na Bellę? I tu też mi tego nie zabrakło.;p
Niobe, jestem pod wielkim wrażeniem. masz wspaniały styl i piszesz niezwykle ciekawie. Polityka mnie nuży, wilkołaki trochę też (tylko proszę, nie bijcie;p), a tu jest zupełnie inaczej. Potrafisz przedstawić wszystko tak, by było ciekawie i nietuzinkowo. A sytuacja w La Push też jest tego dobrym przykładem.

Co do samego rozdziału to wizja aukcji bardzo mi się podobała, miała swego rodzaju klimat. I to jak Edward zareagował na Bellę;p Ach...
Chociaż mógł trochę dłużej rozwodzić się nad tym jak bardzo jej krwi pragnął. tego nigdy nie mam dosyć.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziała, Prawdziwa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ezri
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 19:18, 26 Mar 2010 Powrót do góry

Nie potrafię porządnie skomentować tego opowiadania. Jest po prostu za dobre i wszystko co mogłabym napisać to wielkie ACH... To straszne, jak potrafisz człowieka wciągnąć w sieć słów.

Żal mi Edwarda. Cokolwiek nie robi jest źle. A przynajmniej innym się tak wydaje. Rodzina myśli, że porzucił idee Carlisle'a. Volturi kontrolują jego każdy krok (James wybitnie dziala mi na nerwy. Tylko czekam, aż Edward w końcu nie wytrzyma i zrobi z nim porządek). W dodatku gdy w końcu posłuchał serca czy też jakiejś pierwotnej cząstki siebie odpowiedzialnej za pożądanie okazało się, że stracił wsparcie wizji Alice (dziękuję Ci za jej postać - to taki radosny płomień, który łatwo byłoby zgasić i Edward stara się do tego nie dopuścić).

Jestem przekonana, że relacje między Bellą, a Edwardem ułożą się. Z czasem. Jak długim to zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Z tego powodu też lubię to opowiadanie. Nigdzie Ci się nie spieszy i nie skupiasz się tylko na jednym wątku.

Świat polityki również nigdy nie wydawał mi się ciekawszy. Może w tamtej rzeczywistości dałabym radę obejrzeć choć raz posiedzenie parlamentu. Dla samych bodźców wzrokowych Laughing

Kolejna sprawa: opisy uczuć. Cudo. I perełka tego rozdziału to według mnie wspomnienia Edwarda dotyczące jego stworzyciela. Oddałaś charakter Carlisle'a prostymi słowami. A tak i jeszcze ta licytacja: zastanawiało mnie za ile Bella zostanie sprzedana i podobał mi się chłód tej sceny.

Masz świetny styl. To co piszesz czyta się tak dobrze, że za każdym razem gdy kończy się rozdział chcę tylko więcej i więcej Smile

Przepraszam za chaos, ale jest mi ciężko zebrać myśli, bo jestem chora. Życzę weny, czasu i radości z pisania. Bo wydaje mi się, że ktoś kto pisze w taki sposób musi czerpać z tego radość. Dziękuję za rozdział.

Ezri


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ezri dnia Pią 19:22, 26 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
lilczur
Wilkołak



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Pią 22:02, 26 Mar 2010 Powrót do góry

Niobe, zaniedbałam się w czytelnictwie fanficków, ale powoli nadrabiam zaległości i wracam do moich ulubionych. Dlatego też z rozkoszą przeczytałam 6 rozdziałów pod rząd Kurtyzany. Mój Boże, to było przeżycie. Siedziałam z otwartą szczęką, niecierpliwie czekając na kolejne zwroty akcji, a kiedy dotarłam do końca, poczułam się tak, jakby zabrano mi najsmakowitsze danie sprzed nosa. To już? Tylko tyle? Mogłabym czytać Twoje FF-y bez końca.
Genialne opowiadanie, jak dla mnie, najlepsze z twoich. Cholera, mam zagwozdkę, bo do tej pory uważałam za najlepsze opowiadanie na forum Uwikłanych AngelsDream, a teraz... no nie wiem, muszę to sobie przemyśleć...
Chwała Ci za to, że Edward i Bella nie spotkali się w pierwszych rozdziałach. Dozowałaś nam przyjemności, skrupulatnie, kawałek po kawałku, przybliżałaś do spotkania, najpierw ukazując sytuację bohaterów i ich skomplikowane psychologiczne zawirowania życiowe.
To Edward robi to wszystko dla dobra rodziny? Szlachetne, nie powiem. Podoba mi się pomysł, że Bella blokuje również wizje Alice - w sadze wydawało mi się to wielkim niedociągnięciem.
Jestem zachwycona, nie umiem napisać nic sensownego, pod tak wielkim jestem wrażeniem! Wybacz wtórny analfabetyzm w tym komentarzu.
Nic nie napiszę o błędach. Może są, może nie, nie wiem. Tak bardzo skupiłam się na treści, że nie zauważyłabym pewnie nawet szokujących błędów ortograficznych.
Zaczarowałaś mnie całkowicie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
k8ella
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova

PostWysłany: Pią 22:14, 26 Mar 2010 Powrót do góry

Droga niobe.
Teraz ja. Prawda jest taka, że kocham kurtyzanę od dawien dawna, czytam z zapartym tchem i tylko nieśmiałość tudzież głupota nie pozwalała mi na zostawienie śladu. Nie chodziło o Ciebie, tylko o mnie i moją umiejętność pisania komentarzy. Zresztą, masz tu ich mnóstwo i każdy z nich jest bardziej wenopędny niż poprzedni.
Jednak ostatni rozdział wzbudził taki ogrom emocji, że chrzanię, doprawdy moje kompleksy i zezwalam sobie na kilka słów.
Od razu zaznaczam, że będę odnosić się jedynie do treści, zatem nie licz na pomoc w kwestiach poprawności językowej lub kompozycji zdań, użycia słownictwa. Są tu lepsi ode mnie w tej kwestii i świetnie sobie radzą.
A żebyś była pewna, że czytałam wszystko, to skomentuję każdy rozdział z osobna. Wink
Sama idea tego opowiadania przemawia do mnie. A sposób, w jaki nam ów pomysł sprzedałaś, bierze mnie za nadgarstki i wyciąga w przestworza wyobraźni.
Czuję rozterki Edwarda (ach ten cudny Ed!), przeżywam katusze Belli, tęsknię razem z Jacobem... Po prostu żyję w Twoim świecie, chłonę go, rozumiem (tak przynajmniej sobie mówię) i odkrywam jego aspekty w pojedynczych słowach, opisach i rozmowach bohaterów.
Nakreśliłaś nam bardzo wyraźnie każdą osobowość ważną dla głównego wątku. Są to postaci prawdziwe, żyjące własnym życiem, we wszelkich odcieniach szarości, a ich czyny oraz myśli odbieram tak emocjonalnie jak oni sami. Czyż może być piękniej? Okazuje się, że u niobe tak...
Nie dość, że nie można Ci nic zarzucić, jeśli chodzi o bohaterów, to nijak nie dajesz przyczepić się do fabuły. I tu kolejny plus dla Ciebie. Rozgrywasz wszystko jak wyrafinowany szachista, zastanawiasz się nad posunięciami i nas czytelników zostawiasz oszołomionych ruchami w sposób, który nie pozwala na obronę króla przed matem. ;]

Prolog
Pierwsze spotkanie z bohaterami. Bez imion, bez konkretów, a jednak cała sytuacja wzbudza wiele emocji. Od razu poznałam Edwarda, no i zapach Belli, który jest jak jej metka firmowa. Bez wątpienia złapałam haczyk. Upolowałaś mnie tym wstępem, pokazując ich pierwsze spotkanie w sposób niby tak beznamiętny i rzeczowy. Może właśnie ta bezstronność, pójdźmy dalej, śmiem twierdzić, bezduszność opisu, wywołała we mnie niekończący się przypływ emocji. To, jak Edward ją dotykał, spowodowało praktycznie zawał serca. Wyobrażałam sobie siebie stojącą na aukcji, gdy jakiś potencjalny nabywca, dostrzegając we mnie spełnienie jego potrzeb, waży się na intymny dotyk w obecności reszty, a potem po prostu mnie kupuje. Cóż za złożoność, kompleksowość uczuć, które zapewne obudziły się wtedy w obojgu... Chwała Ci, niobe, za te słowa.

Rozdział 1
Krótko nam tu pokazujesz scenki rodzajowe z głównymi bohaterami. I znów świetnie. Nie raczysz nas imionami bohaterów, ale zarysowujesz subtelnie ich postaci poprzez interakcje z innymi bohaterami, krótkie rozmowy, bądź zawoalowane (w przypadku Badwarda) uczucia.
Czy mówiłam już, że ubóstwiam cierpiącego Cullena? Nie, to już wiesz. I tu mnie praktycznie kupiłaś na całego. Bezdennie durny mój umysł chłonął oczywiste nieszczęście Sadwarda. Rozpamiętywał go, rozbierał na części pierwsze, by potem znów scalić. Musisz się przyzwyczaić, że zazwyczaj peany kierują się ku Edwardowi (próbowałam inaczej, ale to silniejsze ode mnie). O tak, jest oschły, szorstki dla rodziny. Brr... Nieprzyjemny. Ale ja go miłością dozgonną i ślepą kocham. I dzięki temu, czy Ci się to podoba czy nie, jesteś na mnie skazana.
Bella... Piękna postać, wzbudzająca w wielu osobnikach płci męskiej ogrom emocji. Niby taka niepozorna, delikatna, ale w głębi duszy silna, niesamowita kobieta. W zwykłej scenie porannego przebywania w kuchni naznaczasz jej charakter. Mówisz nam, co lubi, a co ją denerwuje.
Jacob z Bellą? No cóż, nie powiem, żebym była zachwycona. Jednak dajesz nam subtelność i niezdecydowanie... I to do mnie przemawia. Nie ma wielkiej lawstory bez sensu. Są realia, codzienne życie, zwyczajne wybory. Muszę iść do pracy, nie mam czasu na kochanie. I co? Otóż, jak dla mnie, to sedno sprawy. Po co udziwniać czy upiększać, coś co samo w sobie jest piękne, bo zwyczajne i prawdziwe. Mimo że to Jacob, podoba mi się ich związek. On wiedziony hormonami, ona z głową tuż przy ziemi. Skąd ja to znam? Wink
Bella nie znosi rządzących wampirów? Popieram w zupełności. Nikt nie będzie mi rozkazywał, narzucał własnej woli. Niepodległość kobiety jako przedstawicielki rasy ludzkiej leży mi jak najbardziej na sercu. A krwiopijcy choć ich kocham, niech idą precz.

Rozdział 2
Przekleństwem Cullena jest jego umiejętność czytania w myślach. Choć dla mnie taka zdolność polegałaby raczej na możności wyboru myśli, które chce się znać, a nie słyszeniu wszystkiego dookoła. Nie dziwię mu się, że dość ma kobiet, jeśli ich myśli są takie same. Dziennikarka jest durna kompletnie i kojarzy mi się z Wendzikowską Wink.
Bella wspomina tragiczne wydarzenia z przeszłości, śmierć rodziców, winne wampiry. Stąd też i jej nienawiść ku rasie krwiopijców.
A Lea zachowała się wobec Belli okrutnie. Praktycznie wymusiła na niej udział w przedsięwzięciu. Cios poniżej pasa, takie wywlekanie tragedii.

Rozdział 3
Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że Edward cierpi. I nie dla siebie samego, ale poświęca się dla innych. Chce, by reszta jego wampirzej rodziny żyła spokojnie. Cóż za niecny plan uknułaś w swej mądrej główce niobe? Powali nas z pewnością na kolana. Dobrze, że chociaż Alice zna pobudki jego zachowania. Jednak, niech szlag ją trafi z jej wizjami. Biedny Edward nie zrobi nic innego niż jego siostrzyczka zobaczy dobrego w swoich wizjach. Skłamałaby, żeby mógł zrobić coś dla siebie? Sześćdziesiąt lat cierpień to chyba i tak dużo, nawet jak dla wampira.
Jednak prym w tym rozdziale wiedzie Bella. Jak ja Cię za nią kocham! Śliczna, mądra dziewczynka, która wie, czego chce. Podjęła decyzję i nie waha się sprzeciwić narzeczonemu. Rozsądnie argumentuje swoje racje. Jest niewzruszona. Chciała od swego mężczyzny poczucia bezpieczeństwa, poparcia, słowa otuchy. Zamiast tego wykrzyczał jej w twarz (oczywiście z zazdrości i strachu) bolesne słowa, które ją zraniły do żywego. Nie mogła zrobić nic innego tylko spakować się i wyjść. Smutno bardzo, szorstko, ale zdecydowanie prawidłowo. Facetowi trzeba pokazać, że my to nie słaba płeć.

Rozdział 4
Jak zwykle Edward jest masochistą i chroniąc rodzinę, przyjmuje wszystko na siebie. Okrutnik, Aro, pragnie wykorzystać umiejętności Cullena do swych zapewne niecnych planów. No i oczywiście jego głównym celem jest wróżka Alice. Gdyby ją miał, jej wizje przydałaby mu się bez wątpienia. Cudowny braciszek Sweetward będzie posłuszny Arowi mimo sobie, byle tylko ją uratować z łap potwora. Jego czyste intencje i miłość wobec rodzeństwa pokazujesz pięknie w myślach nieszczęśnika. Odsłaniasz nieco tajemnicy powodów, które nim kierują. Mnie jednak nie trzeba przekonywać, że Edward jest dobry. Ja to wiem i wyczuwam nawet z ekranu laptopa. Wink
I znów kolejna odsłona Belli. Tym razem przyjaciółki, która w latach wczesnej młodości przeżywała przygody i szaleństwa typowe tej grupie wiekowej. Przyjaźń jest ważna w życiu i dowodzisz tej prawdy w doskonały sposób. Angela zna Bellę na wylot, rozpoznaje jej nastroje, rozumie pobudki. W lot wychwytuje intencje. Tak być powinno i u Ciebie, niobe, tak właśnie jest.

Rozdział 5
A, czarujący Edward to jest to co tygryski lubią najbardziej. Potrafi taki być, gdy nie męczą go dziwaczne, natarczywe kobiety lub zwierzchnicy zmuszający go do rzeczy, których robić nie chce. Uśmiecha się, komplementuje... Mrauuu.
Nutka romantyzmu i rozrzewnienia, gdy wspomina ukochaną, roztopiła me serce. Och nacierpiał się nasz Cullen, nacierpiał. Zginęły osoby, które darzył ogromnym uczuciem. Ich śmierć przyniosła niewysłowiony ból, a co więcej zniweczyła więzi rodzinne. Wiem, że one są, choć ukryte głęboko, ale wciąż istnieją. W każdym z Cullenów. Zakopali je w sobie, by nie cierpieć, ale pewnego dnia, ujrzą światło dzienne. Nie będzie tak jak dawniej, ale nastanie spokój.
Czule i nastrojowo przeprowadziłaś nas przez pożegnanie Belli z Jacobem. Chwała Ci za to, że dałaś im się tak słodko pożegnać, a nie trwać w gniewie. Zwłaszcza ujęła mnie dłoń Belli gładząca policzek Jake'a. Ja też lubię dotykać twarzy mojego męża i uważam ten gest za bardzo czuły i romantyczny.
Scena w Szkarłatnym Pałacu jak najbardziej do mnie przemawia. Bella musiała czymś zabłysnąć madame. A że akurat zna się nieco na sztuce... Z pewnością wiedziała, że pierwsze wrażenie jest niezmiernie ważne. Udało się.

Rozdział 6
No tak. Dlaczego już nie trawię Morgan? Może dlatego, że nie znoszę pięknych, pustych kobiet, które zamiast serca mają wbudowane czujniki na bogatych facetów? Nie mam pojęcia.
Niobe, udało Ci się stworzyć monstrum idealne. Durna egocentryczka, która każdy gest i minę faceta odczytuje na swoją korzyść. Aż mnie przechodzą dreszcze. Dziwię się Edwardowi, że wytrzymuje z tym babsztylem i mimo iż ja na jego miejscu udusiłabym larwę w pierwszych piętnastu sekundach. A on stara się być czarujący, szarmancki.
Dajesz nam tu również namiastkę spotkania Belli z Cullenem. Prawie zawału dostałam, gdy wyczuł jej zapach i zareagował tak, jak powinien. Już sobie wyobrażam moment, gdy wreszcie tak się stanie. Chyba oszaleję ze szczęścia, niobe.
Dobrze, że Bella poznała koleżanki w pałacu. Jakieś wsparcie w tej, bądź co bądź, ciężkiej misji jest wskazane. Takie rozładowanie napięcia, wraz z odrobiną humoru. I tu znów pochwalę Cię, bo to prawdziwe. Dziewczyny mieszkające w grupie zawsze się dogadają i świetnie się bawią. Przypomniałam sobie czasy liceum i mieszkanie w bursie. Wink

Rozdział 7
Listy, listy, listy...
To najcudowniejszy sposób komunikacji zakochanych, którzy z różnych przyczyn przebywają z dala od siebie. Prawdziwość w każdym chapie, kochana (spoufalam się). W słowach na papierze jest tyle uczucia, miłości i tęsknoty. Między linijkami można odczytać jeszcze więcej. Zatem gratulacje za świetny wybieg.
A już zaprzeczanie samej sobie pokazuje, ile to rozstanie i zadanie kosztuje Bellę. W jednym dniu silna oszukuje ukochanego, by nie przysparzać jemu i sobie cierpień, by w następnym liście wręcz krzyczeć o pomoc. Prawie szlochałam, niobe. Wstyd, nie wstyd, ale to prawda i wszystkie te emocje przez Ciebie. Ja Ci dziękuję i nie wstydzę się przyznać do własnej słabości.
Jak widać nie tylko Bella cierpi. Jake również nie radzi sobie z samotnością, no i odrzuceniem. Bo mężczyźni tak właśnie to odbierają. Osobiście. Porzucony samiec – świetne! Wiadomo, że martwi się o nią, a bezsilność jest najbardziej dołującym czynnikiem. Głowa do góry Jake. Skoro Bella się trzyma, ty też powinieneś dać radę.
I znów muszę zgrzytać zębami, gdyż Morgan przechodzi samą siebie. Nie może zrozumieć, że Edward (chwała mu panie za dobry gust) nie jest nią zainteresowany. Upadla się, by tylko osiągnąć swój chory cel. Oczywiście to jej nigdzie nie zaprowadzi, ale głupie babsko tego nie widzi. Brnie w ruchome piaski nie widząc, że każdy ruch wciąga ją głębiej ku fiasku. Pusta!
Miałam rację co do pobudek Edwarda i wreszcie znalazł się ktoś mądry, kto mu to uświadamia. Dzięki Jasper za głębokie słowa. Masochistyczne plecy...

Rozdział 8
Bella wraca po szkoleniu. Wreszcie w domu, a jednak tak daleko od niego.
Hura! Edward utarł nosa tej puściutkiej Morgan. Odwiózł ją do pałacu?! Wręcz nie mogę uwierzyć. Nieprawda, mogę. Przecież to inteligentna bestia. Wink
I prowadzisz akcję nieuchronnie ku ich spotkaniu. Czuję dreszcze na samą myśl. Aukcja... To chyba obraz z prologu, jeśli dobrze pamiętam. Ciekawa jestem, jak nam to przestawisz. Znając Ciebie, będę się wić na krześle i błagać o więcej.
Wspomnienia Jacoba znów odsłaniają część zamysłu zdolnej niobe. Nie są to piękne i romantyczne wizje, a przytłaczające sceny z przeszłości. Zresztą, nie rozpieszczasz nas szczęśliwymi wspomnieniami. Jednak każde z nich mówi do nas, odsłaniając umysły i dusze bohaterów. Tłumacząc jednocześnie ich zachowania.
Mimo iż czekam z utęsknieniem na interakcje Belli z Edwardem, przyznam, że Twoje sceny jej z Jakiem budzą we mnie słodkie rozrzewnienie. Ślicznie, rzewnie i prawdziwie. Ot i co. W niedopowiedzeniach, zatem ja również nie dopowiem.

Rozdział 9
Ten właśnie chapik doprowadził mnie do komentarza, który właśnie czytasz, niobe. Zasłużyłaś sobie na niego w pełni. Wstydzę się, że do tej pory nie ujawniłam swej obecności i mam nadzieję, że wybaczysz mi milczenie.
Ileż tu emocji, niepewności i sprzeczności.
Z jednej strony przerażona Bella, czująca całą sobą, jak upadlające dla niej jest to wydarzenie. Ma wyjść na scenę jak zwierzyna, dać się obejrzeć i zakupić. We mnie od razu rodzi się bunt. Zatem wychodzi w nieznane, chora z przejęcia i doświadcza to, czego się najbardziej obawiała, a zaraz chciała. Ktoś ją kupił. Nie byle kto oczywiście. Sam Edward Cullen. A sposób, w jaki to przedstawiłaś doprowadził mnie na skraj wyczerpania nerwowego. Mimo że było tam wielu innych mężczyzn, pokazałaś intymne wręcz spotkanie tej dwójki. Instynktowne zachowanie Cullena, który sam nie pojmuje swych pobudek. Zmysłowe zbliżenie, zapach włosów, dotyk skóry. I słowa, tak znaczące, samcze, dominujące. Esencja męskości – Biorę ją.
Zamarłam na chwilę, a zaraz potem przeszedł mnie dreszcz.
Edward szybko zrozumiał, że to była chwila słabości, która zostanie wykorzystana przeciwko niemu. Teraz już za późno na wycofanie się. Oczywiście przebiegłe wampirzyska dostrzegły w tej dziewczynie łatwy sposób na przejęcie pełnej kontroli nad Cullenem. Z pewnością nie myliły się. A że Bella jest powiązana ze sforą, nie dziwne, że Alice nie widzi przyszłości. Ależ im utrudniasz, niobe. Niech Cię!

Jestem Twoją niewolnicą i jak narkoman bez godności błagam o więcej i to jak najszybciej.
Kocham Cię miłością dozgonną. Chylę czoła, mając nadzieję, że nakarmiłam choć troszkę Twego wena.
k8ella


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez k8ella dnia Sob 16:20, 27 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 13:58, 27 Mar 2010 Powrót do góry

Ech. Ta aukcja przeszła szybko... Myślałam, że będzie coś dłużej...
No cóż. Mimo wszystko zrobiło się jeszcze ciekawiej.
Bella i Edward w końcu stanęli sobie na drodze.
Reakcja Cullena zaskakująca i ciekawa. Naprawdę do mnie trafiłaś Niobe, świetnie opisałaś jego odczucia.
Telefon Alice...? O co biega? Dlaczego tak? Nie mówię, że to nie jest fajny pomysł, ale mimo wszystko dziwny. Nie źle się wyraziłam. Innowatorski. :)
Bella ma w sobie coś z wilczków? Byłoby ciekawie... :p
W każdym razie już drżę z niewysłowionej ciekawości, co będzie dalej...
Weny życzę.
Ciao,
dot.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Pon 13:28, 29 Mar 2010 Powrót do góry

Wybacz opóźnienie w komentowaniu, ale thin musiała wypłynąć na powierzchnię innego tekstu, w którym się zatopiła. Na pociechę ci powiem, że zdradziłam cię z Pandemią Suhaka, więc odciągnął mnie naprawdę poważny kaliber. Ale już jestem i niniejszym komentuję.

Hmm, ciekawe. Targ niewolników zamienia się w aukcję charytatywną. Kontrowersyjna, ale interesująca wizja. Trochę za krótko trwała, moim zdaniem, brakowało mi napięcia i choć małej niepewności. I zaskoczenia - niby wiem, że w jakiś sposób Bella musi trafić do Edwarda, ale pomyślałam sobie, że zaliczyłabym opad szczeny na kolana, gdyby przebił go jakiś człowiek, a Bella dotarłaby do naszego wampira jakoś inaczej, za kuluarem, nieoficjalnie. Muszę to wszystko jednak kupić takim, jakim jest.
Ale wynagrodziłaś mi to tym, że Bella nie pobiła rekordu Morgan. To byłoby trywialne. Gorzej - przewidywalne.

Morgan to się chyba nigdy nie nauczy. Choć to imponujące, jak silna jest ta kobieta. Po upadku po prostu wstaje, otrzepuje się i idzie dalej tą samą drogą. Zastanawiam się, gdzie ją to zaprowadzi. I nieodmiennie zadziwia mnie ta jej duma z tego, że się sprzedaje. Wystawia się na pokaz niczym przedmiot, jak jakiś mebel i ochoczo idzie w ramiona (w jej przypadku - dosłownie!) tego, kto da więcej. Twoje kurtyzany poniekąd uprawiają prostytucję. Niektóre pewnie dosłownie (Morgan to nawet o to nie podejrzewam - jestem po prostu PEWNA, że sypia z klientami), inne tylko z tym igrają. Niemniej zostały sprowadzone do przedmiotu, ładnego ozdobnika, który jednak może ćwierkać (wciąż mam przed oczami gejsze). Myślę, że wymieszałaś gejszę z prawdziwą kurtyzaną. Mnie to nie przeszkadza, podoba mi się to balansowanie na tej granicy. Jest trochę niewyraźna, ale przez to tekst robi się ciekawszy.

Krótki ten odcinek i jedna scena właściwie go dominuje. Edward w końcu spotkał Bellę osobiście. Zachwycił się intensywnym zapachem, poczuł dzikie pożądanie, rozsądek dopadł go dopiero po wyjściu. Zastanawia mnie tylko, na jakiej podstawie Alec i Aro doszli do wniosku, że Bella będzie odpowiednia dla senatora - w końcu to debiutantka, mogą jej się przydarzyć jakieś wpadki. Nic to, bez ryzyka nie ma życia. Czy jakoś tak to szło.

Podoba mi się natomiast to, że twoja Bella nie padła mentalnie na kolana przed urodą Edwarda, nie zaczęła się ślinić, mdleć i fantazjować, myśleć o archaniołach i bredzić jak potłuczona, jaki śliczny facet ją kupił. Może to przez fakt, że on ją właśnie kupił, a nie spotkał w klasie na lekcji biologii. Albo po prostu Bella jest zdrowsza, trzeźwiejsza w osądach. Bądź co bądź o tym, że wampiry są i JAKIE potrafią być wie z góry, nie odkrywa cudownej (i mrocznej) tajemnicy, by zachwycić się wstrzemięźliwością wybranka i widzieć w nim superbohatera.

Czekam na dalszy ciąg i niniejszym się zamykam. Wprawdzie nie jest to mój ulubiony odcinek, ale jest dobry, naprawdę.

I znowu się rozgadałam. Ale musiałam sobie trochę pofilozofować i nieco cię owym truciem podręczyć, bo nie byłabym sobą. Wink

Błędy dostaniesz na privka. :)

Pozdrawiam i weny życzę (tłustej i współpracującej),
jędza thin


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Mascha
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Lis 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:41, 29 Mar 2010 Powrót do góry

Podobał mi się bardzo ten rozdział, bardzo fajnie opisałaś pierwsze spotkanie Belli i Edwarda. Normalnie serce szybciej mi zabiło. Ładnie opisałaś emocje targające Edwardem. Czyżby Bella była jego ,,la tua cantate"? (nie wiem czy dobrze napisałam)
Mam nadzieję, że niedługo uchylisz choć rąbka tajemnicy co do tego co się stało z Carlisem i Esme. Nie daje mi to spokoju, mam teorie, ale nie będę spekulowała na ten temat.
Pozdrawiam i życzę dużo weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 19:24, 18 Kwi 2010 Powrót do góry

Ślicznie dziękuję za wszystkie komentarze, bardzo wspieracie moją kapryśną wenę ^^ Oto kolejny rozdział, mam nadzieję, że się spodoba ^^

Betowała wspaniała Pernix


ROZDZIAŁ 10


[link widoczny dla zalogowanych]


Ciemnowłosy mężczyzna siedział przy wielkim, mahoniowym biurku i spoglądał na telefon znajdujący się przed nim. Wiedział, że za parę minut zacznie dzwonić i wtedy rozpocznie się kolejny, pracowity dzień. Wampir uśmiechnął się z zadowoleniem, wszystko szło zgodnie z jego planem. Każdą przeszkodę pokonywał z zadziwiającą łatwością i teraz tylko czas dzielił go od osiągnięcia celu. Za kilka miesięcy to właśnie on i jego podwładni będą mieli w rękach całą władzę. Oczywiście to wymagało czasu, całych stuleci planowania, jednak on umiał być cierpliwy, szczególnie jeśli chodziło o taką stawkę.
Aro szykował się do tego już od początków swojego istnienia. Władza była wszystkim, czego pragnął. Początkowo zadowalał się panowaniem nad wampirami, z czasem to wydało się za mało. Łaknął więcej, jego głód nie pozwalał mu myśleć o niczym innym. Pomysł zrodził się bardzo dawno temu, jednak ujawnienie przed ludźmi wymagało przygotowania, właściwych okoliczności i, jak się okazało, one nadeszły wraz z Pierwszą i Drugą Wojną Światową – po wyniszczeniu resztek człowieczeństwa ludzie byli podatni na nowe ideologie, chcieli pokoju, ponadto sami zachowywali się jak potwory w czasie bitew. Nie mogli zarzucać tego wampirom. Ujawnienie nastąpiło w 1949 roku, zaledwie miesiąc po związaniu Paktu Północnoatlantyckiego.
Początkowa strategia wampirów zakładała pogłębienie rozłamu pomiędzy Związkiem Radzieckim, a Stanami Zjednoczonymi. Miałoby to ułatwić wampirom wkroczenie na arenę polityczną, przechylić szalę wygranej na stronę mocniejszego, a tym samym przekonać połowę świata o swoich dobrych zamiarach. Jednak w najmniej spodziewanym momencie dwa największe mocarstwa zjednoczyły się, gotowe, aby uderzyć na wspólnego wroga w celu ratowania cywilizacji. Udało im się nawet wynaleźć broń, która była w stanie osłabić i w efekcie zabić wampira. Rasa ludzka chciała prowadzić działania wojenne, wyniszczyć dzieci nocy, nie zważając na ich patetyczne wystąpienia, mówiące o ugodzie. Miesiące pertraktacji nie przynosiły żadnych postępów. Aro obawiał się, że wszystko będzie stracone. Sytuacja uległa zmianie po wystąpieniu Cullena. Jego podniosłe słowa zdały się przełamać strach ludzi, a bohaterska śmierć ostatecznie zmusiła do zawarcia pokoju. Po rozpoczęciu pertraktacji Cullenowie zgodzili się zamieszkać w Volterrze. Carlisle ślepo wierzył w możliwość zawarcia pokoju i był gotów poświęcić wszystko, aby pomóc. Najbardziej przydatna okazała się wtedy Mary Alice. Śledziła każdy ruch ludzi, donosiła o zmianach w rozkazach oraz wszystkich podejmowanych postanowieniach. Carlisle z Jasperem i Edwardem towarzyszyli mu w każdym spotkaniu na szczycie, wpływając na decyzje podejmowane przez głowy państwa, dokładnie poznawali ich ukryte myśli oraz zamiary. Jednak rozmowy toczyły się zdecydowanie nie tak jak Aro podejrzewał. Kilka miesięcy po ujawnieniu Alice zobaczyła w swojej wizji, że ludzie planują ich zaatakować, wtedy Carlisle zaproponował swoje wystąpienie w telewizji. Rozpoczął od spotkania w mieszczącej się w Nowym Jorku siedzibie ONZ. Wyjechał wtedy razem z Edwardem i Tanyą. Jego następna wizyta miała odbyć się w Genewie. Alice przewidziała, że w czasie podróży zostaną zaatakowani, Aro uznał, że ta sytuacja będzie sprzyjała zawiązaniu pokoju, dlatego nie ingerował. Nakazał także Edwardowi spotkać się najpierw z przedstawicielami rosyjskich władz, aby uniemożliwić jego próby ratowania Stworzyciela. Cullenowie desperacko chcieli poinformować głowę swojej rodziny o ataku. Aro niemal uśmiechnął się na to wspomnienie. Doskonale pamiętał ich starania, aby opuścić zamek. Emmett powalał każdego z zadziwiającą łatwością, wystarczyła ingerencja Jane, aby go powstrzymać, Rosalie od razu rzuciła się w jego obronie, skazując się tym samym na cierpienie. Jasper uniemożliwiał każdemu nawet podejście do siebie, wywołując strach i bezsilność, jednak jego miłość do Alice była na tyle silna, że wystarczyło ją jedynie pochwycić, aby przestał się bronić. Niestety ta nieprzewidziana walka doprowadziła do odkrycia przez Cullenów prawdziwych zamiarów Aro. Najgorsze było to, że w trakcie walki Esme udało się zbiec i przekazać wiadomość synowi. Władca Volterry obawiał się, że powstrzyma atak albo, co gorsze, zacznie walczyć, ale Edward dotarł na miejsce za późno. Nie minęło nawet kilka godzin, a pojawił się w Volterrze. Aro, zdając sobie sprawę, że teraz tylko on może przekonać ludzi, że pokój jest najlepszym wyjściem, złożył mu propozycję, której nie mógł odrzucić.
W końcu Edward udał się do Genewy i w imieniu wszystkich wampirów obiecał pokój. Od tego momentu pojawiła się między dwiema rasami wątła nić zaufania. Wraz z mijającymi latami przerodziła się ona w przymierze. Teraz, gdy zyskali zaufanie, wampiry mogły rozpocząć ostatnią fazę swojego planu – zniewolić ludzi. Już niedługo nie będą dla wampirów niczym więcej niż pożywieniem, niewolnikami, którzy nie są w stanie się sprzeciwić. Ugną się pod ich rządami i, porzuciwszy swoją dumę, będą błagać o litość. Wampir uśmiechnął się z pogardą. Jeszcze tylko kilka miesięcy, może lat i wszystko będzie pod jego kontrolą.
Obecnie Stany Zjednoczone stawiały największy opór, cała Zjednoczona Europa była już pod ich wpływami. Posiadali w rękach niemal całe bogactwo Japonii. Rosja i Chiny uginały się pod ich reżimem, a Ameryka Południowa niemal błagała o pomoc wyższej rasy. W Afryce wampiry dały pokaz swojego humanitaryzmu, zakładając specjalną, finansowaną przez siebie, organizację, która doprowadzała wodę do położonych na pustyniach osad. Żadne z działań nie było przypadkowe - to wszystko wynikało z dobrej strategii i gry pozorów.
Telefon gwałtownie przerwał ciszę, wyrywając Aro z rozmyślań.
- Słucham?
- Tu Alec.
Brunet oparł się wygodnie na fotelu.
- Masz dla mnie jakieś dobre wieści?
- Zdobyliśmy niemal czterdzieści procent podpisów pod nową ustawą. Dziś Margaret będzie starała się o zwiększenie naszych szans. Największym problemem jest Ferrnington i jego zwolennicy - nic nie możemy na niego znaleźć. Wysłaliśmy Cullena, ale też niczego nie ustalił.
- Może nie szukał zbyt dobrze – syknął ze złością Volturi. – Powinieneś zastosować silniejsze środki perswazji…
- Oczywiście, panie.
- A skoro mowa o Cullenie, to jak postępuje jego bratanie się z ludźmi?
- Jego notowania rosną. Wygląda na to, że stale wzbudza największe zaufanie wśród ludzi. Poza tym zatrudnił wreszcie dziewczynę.
- Sprawdziliście ją?
- Oczywiście, jest czysta… Choć niepokoi nas pewien aspekt jej życiorysu.
- Tak? – Aro zawiesił głos i spojrzał na zegarek.
- Pochodzi z …Forks. Wyjechała tuż po interwencji. Sądzimy, że stała po naszej stronie, ale ostrożności nigdy za wiele.
- Forks? – Wampir prychnął z pogardą. – Myślałem, że sprawa Quileutów i ich kłopotliwych umiejętności została dawno zamknięta.
- Nie zginęli wtedy wszyscy. Piątce udało się zbiec, ostatnie poszukiwania nie przynoszą zbyt wielu tropów, a skoro Demetri ich nie widzi…
- Wiem – uciął krótko. – Odkładaliśmy tę sprawę zbyt długo, nie można ich lekceważyć. Niech Jane się tym zajmie, ona nigdy mnie nie zawiodła. – W głosie Aro można było wyczuć nutkę pretensji.
- Tak, panie.
Aro odłożył słuchawkę i błyskawicznie podniósł się z fotela. Quileuci już jakiś czas temu zaczęli zajmować jego myśli. Nigdy wcześniej nie spotkał się z takimi istotami. To oni stanowili jedyne, realne zagrożenie dla ich rasy. Na szczęście prawie wszyscy zostali już zgładzeni, a piątka zmiennokształtnych to za mało, aby zniweczyć jego plan.
Równie kłopotliwi byli Cullenowie. Gdyby nie ich umiejętności, Volturi wyeliminowaliby ich już dawno temu. Wampir poczuł złość na myśl o Alice - to jej z całej rodziny pragnął najbardziej i to ona była najmniej osiągalna. Jednak na razie musiał mu wystarczyć Edward. Dopóki jego umiejętności były przydatne, pozwalał mu wierzyć, że poświęcenie, jakie ponosi, zapewni wolność reszcie rodziny. Gdy cały świat będzie czołgał się pod jego stopami, porwie dziewczynę i wtedy nic ani nikt nie odbierze mu władzy. Tak łatwo manipulowało się dobrymi istotami. Oni wszyscy uparcie wierzyli, że każdy jest honorowy i dotrzymuje słowa. Oceniali innych swoją miarą. Aro uśmiechnął się bezlitośnie. Dla niego to nie miało znaczenia, liczyło się tylko osiągnięcie celu.

~*~

Bella przetarła oczy i leniwie przeciągnęła się na łóżku. Gdy tylko uchyliła powieki, odetchnęła głośno. To była ostatnia noc, podczas której mogła się czuć w pełni bezpieczna. Będąc u wampira, śpiąc w jego domu – nigdy nie zazna spokoju. Dziewczyna szybko wstała, po czym poszła do łazienki. Po porannej toalecie spakowała swoje rzeczy do walizki. Chciała ściągnąć z półki jedną z książek, ale ta wysmyknęła się jej z rąk, a następnie upadła na ziemię. Bella schyliła się, aby ją podnieść - spomiędzy stron wypadło zdjęcie, brunetka uśmiechnęła się lekko. Była tam z wszystkimi przyjaciółmi. Zdjęcie zrobiono na balu licealnym, jeszcze zanim część z nich zabito, zanim zamordowano jej rodziców. Kurtyzana bezwiednie zacisnęła pięści. Zemści się za nich wszystkich.
Z rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi:
- Proszę.
- Witaj, Bello – Marianne weszła do pokoju i uśmiechnęła się do niej promiennie. – Madame cię wzywa.
- Już idę.
Brunetka odłożyła zdjęcie na łóżko i szybko wyszła z pokoju, po czym skierowała się do gabinetu pracodawczyni. Gdy tylko zapukała do drzwi, usłyszała ciche przyzwolenie. Weszła do pomieszczenia i zajęła miejsce naprzeciwko madame.
- Nie wiem, jak to zrobiłaś, panno Swan, ale twoje życzenie zostało spełnione i zdobyłaś upragnionego klienta.
Starsza kobieta wstała z fotela i podeszła do okna.
- Jednak mimo twojego widocznego potencjału, bardzo niechętnie wysyłam cię do domu senatora. To taki ważny klient, a ty nie masz żadnego doświadczenia. – Właścicielka Pałacu zapatrzyła się przez chwilę w przestrzeń. – Od tego, czy ci się powiedzie, zależy dobre imię mojego domu, nie mówiąc już o dochodach, jakie przynosi nam takie zlecenie. To nie będzie łatwe zadanie. Obawiałam się, że po oddaleniu Morgan, nie kupi już żadnej z naszych dziewcząt, jednak ty – Madame spojrzała uważnie na Bellę. – przykułaś jego uwagę. Musisz starać się utrzymać jego zainteresowanie. Nie możemy go stracić. Pamiętaj o tym, czego nauczyłaś się na szkoleniu, ale korzystaj ze swojej wiedzy mądrze.
- Oczywiście, madame.
W pokoju rozległo się pukanie.
- Proszę.
Do pomieszczenia weszła Morgan.
- Wzywałaś mnie, madame. – Gdy jej spojrzenie padło na Bellę, skrzywiła się. – Może wrócę później.
- Usiądź, czekałyśmy na ciebie.
Brunetka skrzywiła się, ale zajęła miejsce obok Belli.
- Senator Cullen zatrudnił wczoraj pannę Swan. Chciałabym, abyś podzieliła się z nią swoim spostrzeżeniami.
Dziewczyna szybko podniosła się z krzesła.
- Zatrudnił ją!? I ja mam jej pomagać? Przecież ona nie utrzyma się w jego domu nawet tygodnia! Jak mógł się zainteresować takim bezwartościowym śmieciem, skoro miał mnie?! Mnie!
- Dość! – Madame przerwała jej ze złością. - Jeżeli natychmiast nie pohamujesz swojej złości, możesz stąd wyjść i już nie wracać. – Kobieta zniżyła swój głos. - Tolerowałam twoją próżność, jednak teraz, po takiej porażce, miałam nadzieję, że nauczysz się pokory. Zrozum wreszcie, że tu nie chodzi o ciebie. Jeśli pannie Swan się nie powiedzie, możemy stracić swoją pozycję i wtedy już żadna z was nie zdobędzie dobrego klienta. Zatem odłóż swoje uprzedzenia na bok i przynajmniej raz zachowaj się jak kurtyzana, a nie jak rozhisteryzowana ladacznica.
Brunetka zrobiła się czerwona na twarzy. Bella nie spodziewała się takiej reakcji. Nie mogła zrozumieć, czemu kurtyzana darzyła ją taka niechęcią. Według Holly Morgan zawsze się tak zachowywała i przy każdej okazji starała się udowodnić, że jest lepsza od innych. Bella zmierzyła ją zimnym wzrokiem. Brunetka oddychała głośno i patrzyła ze złością na madame. Jej spojrzenie było przesycone bólem i wściekłością. Przymknęła na chwilę powieki, po czym zaczęła mówić z pozoru opanowanym głosem.
- Mieszkają tam we dwójkę. Edward i James. Nie wiem, jakie dokładnie jest zadanie tego drugiego ale, zawsze, gdy senator wracał z biura omawiali różne dokumenty. Za każdym razem, kiedy starałam się podejść bliżej, milkli. Od razu widać, że nie pałają do siebie sympatią. Czasem odnosiłam wrażenie, że James został przez kogoś wysłany, aby kontrolować Cullena. Każdy dzień w rezydencji wygląda tak samo - rano Edward wychodzi do pracy, w tym czasie rezydencja jest sprzątana. Wieczorem, gdy wraca, zamyka się w swoim gabinecie. Czasem nie spotykałam go całymi dniami. Kiedy udało mi się na niego wpaść, nie bywał zbyt rozmowny. Albo się dokądś śpieszył, albo musiał pracować. Nie odwiedzają go znajomi czy przyjaciele. Jedynie do Jamesa przychodziła czasem ta kobieta – Victoria, ale zawsze znikała przed powrotem Edwarda. Blondyn jest zdecydowanie skłonniejszy do udzielania informacji. Od niego dowiedziałam się, że senator ma rodzinę - dwóch braci i dwie siostry, jednak są ze sobą skłóceni. Jedyne zadanie, jakie zostało mi przydzielone w czasie pobytu, to towarzyszenie podczas kolacji u posła Ferrningtona. Cullen jest zimnym typem, który żyje tylko pracą. Nie obchodzą go inni ludzie. Jest wyniosły, rzeczowy, zamknięty w sobie, zawsze zachowuje zimną krew i jego maniery są nienaganne. Wątpię, czy zostało w nim coś z człowieka. Jest już tylko chodzącą maszyną bez uczuć.
Morgan wstała z gracją z fotela.
- Jeśli to wszystko, madame, to chciałabym się udać do pokoju, aby spakować rzeczy.
- Możesz odejść.
Bella była zaskoczona wnikliwą oceną Morgan. W głębi duszy miała nadzieję, że dziewczyna się myli, bo to, co usłyszała o swoim sponsorze, napawało ją strachem. I kim był ten James?
- Mam nadzieję, że spostrzeżenia Morgan pomogą pani lepiej przygotować się do zadania. Proszę się teraz spakować. Senator Cullen przybędzie po panią w południe. W razie problemów może pani dzwonić do Marianne. Dzień wolny musi pani ustalić ze sponsorem, oczekuję także od pani doniesień z postępami.
- Oczywiście, madame.
Bella wstała i wyszła z gabinetu.
Szybko przeszła korytarzem i niemal biegiem wpadła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi, podeszła do łóżka i z głośnym westchnięciem usiadła na skraju. Bella nie mogła zebrać swoich myśli, była przytłoczona informacjami, które właśnie otrzymała. Odczuwała coraz większy niepokój w związku z mieszkaniem u tego krwiopijcy. Wiedziała jednak, że to była jedyna droga prowadząca do zachwiania wizerunku wampirów. Potem pozostanie już tylko walka. Musiała znaleźć w sobie siłę, aby odszukać właściwe informacje i przekazać je sforze. Dziewczyna odetchnęła głośno, wstała z łóżka i powrzucała resztę swoich rzeczy do walizki. Gdy zamknęła bagaż, usiadła przy komputerze i napisała krótkiego maila do Lei. Chciała wysłać też wiadomość do Jacoba, ale po chwili stwierdziła, że to nie jest teraz najlepszy pomysł, powinna się już skupić na swoim zadaniu. Kobieta podeszła do lustra i zerknęła na swoje odbicie. Przygładziła nieistniejące zgięcia na sukience i poprawiła włosy. Z wahaniem uśmiechnęła się do siebie i, powtarzając sobie w głowie słowa, że wszystko będzie dobrze, zabrała swoje rzeczy i wyszła na korytarz. Zostawiła walizkę przy pokoju i ruszyła w kierunku pomieszczenia zajmowanego przez Holly. Zapukała i po sekundzie drzwi otworzyły się z rozmachem.
- Witaj, Bello, wybacz, ale mam lekkie opóźnienie…
- Chciałam się tylko pożegnać.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Nie martw się. Zobaczymy się szybciej niż sądzisz. – Rudowłosa objęła Bellę i po chwili się wyprostowała. – Muszę skończyć się pakować.
- Oczywiście, do zobaczenia.
- Trzymaj się, złotko.
- Powodzenia – szepnęła cicho Bella, gdy jej koleżanka zniknęła w pomieszczeniu. Po chwili się odwróciła i z wahaniem wróciła pod swój pokój. Walizka zniknęła - najwyraźniej ktoś z obsługi zniósł ją na dół. Kurtyzana zrobiła głęboki wdech i głośno wypuściła powietrze. Ruszyła korytarzem i zaczęła schodzić ze schodów. Będąc w połowie, zobaczyła senatora Cullena. Stał przy recepcji i podpisywał jakiś dokument. Słońce padło na jego policzek, sprawiając, że jego skóra rozświetliła się, Bella skrzywiła się mimowolnie. Dla niej to był tylko kolejny bezduszny wampir, którego nie obchodziło ludzkie życie. Gardziła nim, jego nienaturalnym wyglądem i tym, że od teraz do niego należała. Jacob zawsze jej powtarzał, że wampiry mają specyficzny mdły zapach – odór śmierci. Właśnie tak postrzegała swojego pracodawcę, jako chodzącego trupa. Jego niemal biała skóra kontrastowała z fioletowymi cieniami pod oczami i dziwnym, złotym kolorem oczu. Ludzie zachwycali się urodą wampirów, dla niej oni byli odrzucający. Zbyt perfekcyjni, zimni, nienaturalni. Gdy tylko Bella podeszła bliżej, mężczyzna podniósł głowę i spojrzał na nią. W sekundzie, kiedy ich oczy się spotkały kurtyzana poczuła dreszcze. Jego spojrzenie było przesycone złością, jakby za chwilę miał rzucić jej się do gardła. Serce kobiety zaczęło bić w zaskakującym tempie. Momentalnie poczuła ogarniający ją strach, zatrzymała się w miejscu. Miała ochotę uciec, schować się gdzieś przed tym wrogim spojrzeniem. Bella zacisnęła mocno pięści, tym razem nie będzie się bać. Ruszyła powoli przed siebie i zmusiła się do sztucznego uśmiechu.
Wampir wyprostował się i popatrzył na nią zimno.
- Senatorze Cullen, miło mi wreszcie pana poznać. – Brunetka wyciągnęła rękę przed siebie.
- Panno Swan. – Mężczyzna ujął i ucałował jej dłoń.
Kurtyzana spięła mięśnie, aby nie zadrżeć pod jego dotykiem. Brzydziła się zimnem jego skóry.
Gdy Edward wyprostował się i popatrzył na Marianne.
- Czy to już wszystko?
- Tak, panie senatorze, życzę miłego dnia.
Wampir spojrzał na Bellę.
- Jest pani gotowa?
Dziewczyna kiwnęła głową z wymuszonym uśmiechem.
- Mój kierowca wziął pani rzeczy. Proszę tędy.
Cullen poprowadził ją w kierunku wyjścia. Kiedy znaleźli się na zalanym słońcem parkgu, dziewczyna skrzywiła się lekko. Miała wrażenie, że idzie obok świecącej choinki, a nie żyjącej istoty. Zawsze drażniło ją to iskrzenie.
Edward zmarszczył brwi, powoli zaczynał irytować go zapach tej kobiety. Był zbyt intensywny. Wampir nie mógł zebrać myśli, dlatego wolał dziś pojechać z kierowcą. Fakt, że nie może czytać dziewczynie w myślach, doprowadzał go do szału. Zauważał te krótkie momenty, kiedy się krzywiła albo wzdrygała. To było bardzo zastanawiające, jednak skoro wybrała taką pracę, to powinna liczyć się z konsekwencjami. Bardzo chciał wiedzieć, co teraz siedzi w jej głowie. Edward zdał sobie sprawę, że tak bardzo przyzwyczaił do czytania w myślach, iż nie mógł sobie wyobrazić życia bez tego. Zawsze wiedział, jakie ktoś ma o nim zdanie, co tak naprawdę ukrywa, natomiast obecnie był bezsilny. Zastanawiał się, co ta dziewczyna miała w sobie. Musiała posiadać zdolność blokowania myśli, jednak wampir nigdy nie słyszał o tak silnie rozwiniętym darze u człowieka. Spojrzał podejrzliwie na kobietę. Wydawała się być całkowicie normalna, zwykła. Edward skrzywił się. Bardzo żałował, że pojawiła się w jego życiu. Alice już go nie widywała, a tym samym nie mogła informować o zagrożeniach, które go dotyczyły. Teraz nie mógł tylko pozwolić, żeby Aro się o tym dowiedział. Na pewno wykorzystałby jakoś tę sytuację.
- Musi być pan bardzo zajęty pracami nad zmianą konstytucji, senatorze – zaczęła Bella.
Edward spojrzał na nią podejrzliwie.
- To oczywiste – zauważył zimno wampir.
Bella poczuła, jak jej policzki zaczynają robić się czerwone ze złości, momentalnie opanowała się i wzięła głęboki oddech.
- Zawsze popierałam działania senatu. Napisanie poprawki do konstytucji znacznie polepszyłoby poziom naszego życia – skłamała Bella. Nie sądziła, iż wypowiedzenie tych słów będzie ją tyle kosztować, jednak wiedziała, że najpierw powinna przekonać wampira, iż jest po ich stronie, jakoś pozyskać jego zaufanie.
- Cieszę się, że ma pani takie poglądy. To znacznie ułatwi naszą… współpracę - odpowiedział chłodno Edward.
- Ja również jestem zadowolona z takiego obrotu spraw – stwierdziła brunetka z szerokim uśmiechem.
Kiedy doszli do samochodu, wampir otworzył przed nią drzwi. Bella zgrabnie zajęła miejsce na siedzeniu, po sekundzie Edward usiadł z drugiej strony.
- W czasie drogi chciałbym omówić z panią warunki zatrudnienia.
Brunetka uśmiechnęła się uprzejmie.
- Oczywiście.
- Pragnę już na początku podkreślić, że nie szukam towarzyszki życia, a jedynie kogoś, kto będzie mi asystować przy spotkaniach. O wszystkich wyjściach będzie pani informowana z wyprzedzeniem. Nie lubię, gdy przeszkadza mi się w pracy i byłbym bardzo zadowolony, gdyby nasze kontakty ograniczyły się jedynie do stopy zawodowej. Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki, pani zrozumie moją… prośbę. Przysługuje pani dzień wolny, proponuję niedzielę. Nie toleruję, gdy ktoś obcy znajduje się w moim domu, więc, jeśli miałaby pani ochotę się z kimś spotkać, sugeruję inne miejsce. Ponadto bardzo dbam o swoją prywatność. Wszystkie rozmowy z dziennikarzami powinna najpierw ustalić pani ze mną. Codziennie około godziny dziesiątej przychodzi ekipa sprzątająca. Gdyby miała pani jakieś szczególne wymagania dotyczące jadłospisu, proszę zostawić listę na ladzie w kuchni. Pani pokój będzie się znajdował w lewym skrzydle domu, obok jest biblioteka oraz pokoje gościnne. W prawym skrzydle znajduje się mój pokój i gabinet. Nie ma potrzeby, aby pani tam zaglądała. W rezydencji mieszka także James, jest on… moim pomocnikiem. Pod moją nieobecność to do niego może pani kierować swoje prośby.
- Oczywiście, panie senatorze.
Po słowach Belli nastąpiła pełna napięcie cisza. Każde z nich było zbyt pogrążone w swoich myślach, żeby skupić się na drugiej osobie. Powoli Bella dochodziła do wniosku, że Morgan miała rację we wszystkim, co mówiła o Cullenie. Wystarczyła krótka rozmowa z nim, aby się dowiedzieć, jak bardzo zimny i oficjalny jest ten wampir. Bella westchnęła cicho na myśl, że będzie musiała mieszkać z nim pod jednym dachem. Edward zerknął na nią ze zmarszczonymi brwiami. Coraz bardziej chciał poznać jej myśli, znowu zawładnęło nim to samo uczucie, co podczas aukcji. Chora ciekawość, która w krótkim czasie mogła zmienić się w obsesję. Mamił go nie tylko jej zapach, ale także fakt, że jej umysł był dla niego zamknięty. Edward odwrócił wzrok. To i tak nie miało znaczenia. Wiedział, że, gdyby tylko mógł zajrzeć do jej głowy, okazałaby się tak odrażająca jak inni ludzie. Pragnie zapewne władzy, możliwe też, że bogactwa. W końcu to tylko kobieta. Nie było sensu zawracać sobie nią głowy.
- Wraca pan jeszcze dziś do Kongresu, senatorze? – zapytała z uprzejmą ciekawością Bella.
- Niestety muszę pilnie wyjechać, za trzy godziny mam samolot. Rezydencję pokaże pani James, w razie jakichkolwiek problemów proszę się do niego zwrócić. Ja będę nieosiągalny.
- Oczywiście.
Kobieta przygryzła lekko wargę.
- Jesteśmy na miejscu – powiedział wampir, gdy tylko samochód się zatrzymał.
Po chwili Edward wyszedł z pojazdu, otworzył drzwi od strony Belli i pomógł jej wysiąść. Kobieta z podziwem wpatrywała się w budowlę. Musiała też przyznać teraz, że Cullen miał dobry gust. Nagle przed wejściem pojawił się jasnowłosy wampir, który uśmiechnął się szeroko. Edward zmierzył Jamesa zimnym wzrokiem. Gdy ten podszedł bliżej, Cullen zobaczył rodzący się w nim głód. Jego oczy momentalnie przybrały czarną barwę. W ciągu sekundy znalazł się tuż obok nich. Edward usłyszał w jego myślach jedynie chaos, przez który przebijała się tylko jedna myśl, żeby skosztować dziewczyny. Cullen momentalnie przyciągnął ją do siebie, Bella wstrzymała oddech, nie wiedząc, co się dzieje.
Ta krew… Ten aromat. Muszę jej spróbować!
James wyszczerzył zęby i warknął gardłowo, przyjmując pozycję do ataku.
- Uspokój się – powiedział ze złością Edward. Starał się mówić na tyle szybko, żeby dziewczyna go nie zrozumiała. – Aro nie będzie zachwycony, kiedy ją zabijesz.
Blondyn momentalnie się wyprostował. Dokładnie pamiętał ostatni raz, gdy udało mu się rozwścieczyć Aro. Volturi mściwym głosem powiedział, że Jane się nim zajmie. Nie mógł też zapomnieć godzin wypełnionych bólem, w czasie których ta mała sadystka się nad nim znęcała. Ta wizja sprawiła, że momentalnie otrzeźwiał. Popatrzył jeszcze ze złością na kobietę. Drżała cała ze strachu, nie mając pojęcia, co się właśnie stało. Odwrócił się na pięcie i pobiegł daleko od rezydencji.
Edward zacisnął mocno szczęki, widząc reakcję Jamesa odruchowo przyciągnął dziewczynę do siebie, ale teraz, czując jej ciało obok swojego, to promieniujące ciepło - ogarniał go głód. Dodatkowo intensywny zapach, który bezustannie go kusił. Jej naga, blada szyja prowokowała wręcz, żeby zanurzyć w niej kły. W oczach wyobraźni widział życiodajną, czerwoną ciecz płynącą po jej skórze i siebie spijającego każdą, nawet najmniejszą kroplę. Przestał słyszeć odgłosy dochodzące do niego, tylko rytmiczne bicie jej serca i szum przepływającej krwi, powietrze, które łapczywie wciągała do ust. Schylił nieco głowę, aby spojrzeć jej w oczy. W brązowych źrenicach dostrzegał strach i niepewność. Skupiając w sobie całą silną wolę, odsunął ją nieco od siebie. Zerknął w kierunku, w którym zniknął James. Nie takiej reakcji się spodziewał. Wampir szybko wyciągnął komórkę i zadzwonił do jedynej osoby, która mogła mu teraz pomóc.
- Maggie? Potrzebuję twojej pomocy. Możesz przyjechać do mnie do domu?
- Będę za piętnaście minut.
Edward odetchnął w duchu, po czym z wahaniem spojrzał na dziewczynę. Kurtyzana miała zacięty wyraz twarzy i zaciśnięte pięści. Odchrząknął cicho, po czym zaczął spokojnym tonem.
- Przepraszam za tą niespodziewaną reakcję mojego współlokatora. Chyba nie był dziś w najlepszej formie.
Kobieta uśmiechnęła się uprzejmie.
- Nic nie szkodzi, każdemu się zdarza. Mogłabym teraz zobaczyć mój pokój?
Edward zmarszczył brwi. Albo ta kobieta była taką wspaniałą aktorką, albo musiała być niespełna rozumu, żeby ignorować takie niebezpieczeństwo. Wampir wskazał jej drogę ręką i ruszyli w kierunku budynku. Cullen mógłby pomyśleć, że niczego nie zauważyła. W końcu wszystko wydarzyło się tak szybko, jednak bijące szybko serce zdecydowanie ją zdradzało. Gdy tylko mężczyzna wskazał jej pokój, Swan szybko zniknęła w środku. Edward zszedł do salonu i ponownie sięgnął po telefon. Teraz musiał poinformować o wszystkim Aro, zdecydowanie nie będzie zachwycony takim obrotem spraw.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Śro 17:11, 09 Cze 2010, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Nie 20:40, 18 Kwi 2010 Powrót do góry

super, że początek był opowiedzeniem tego, jak się zaczęło "pogodzenie" wampirów i ludzi, zawsze mnie to zastanawiało i juz wiem:)
nie wiedziałam, że tak się potoczyło z rodziną Edwarda i nie dziwie się, że Edward robi wszystko żeby Alice nie była pod wpływem volturii...
rozdzialik fajny, mam nadzieję, że relacje Eda i Belli zmienią się, jak się poznają bliżej i może James zostanie usunięty z tego domu... na to licze:D
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Nie 23:09, 18 Kwi 2010 Powrót do góry

Niobe jak zwykle mnie zachwyciłaś i jak zwykle wyjdę na lizusa, aczkolwiek muszę przyznać że rozdziały dodawane są z jakąś precyzją i nie muszę długo grzebać w pamięci ani wracać do poprzednich rozdziałów by wiedzieć na czym ostatnio "stanęliśmy". Nie mam pojęcia czy mój komentarz będzie z Tych wenodajnych bo ostatnimi czasy coś ciężko o nie, na forum co nie? ; )

Na samym początku budujesz taki wizerunek Aro jakiego chcemy znać, krwiopijcy - kłamcy który za wszelką cenę pragnie władzy i idzie do celu po trupach (ludzi i wampirów można by dodać ;d) Wszystko co proponuje , co proponował to złudzenia a w istocie czyste kłamstwa ubrane w piękne słowa , szkoda że wierzą w nie ludzie jak i wampiry. Taki Aro nie jest niczym więcej jak śmieciem, ale to opowiadanie nie miałoby sensu bez takiej negatywnej postaci. Nareszcie dowiedzieliśmy się całej prawdy na temat historii o Cullenach ; zastanawiało mnie jak taka potężna rodzina , gdzie praktycznie każdy posiada dar została zmiażdżona przez Aro. Ale sprytnie wszystko ujęłaś. Silny Emmett unicestwiony przez Jane czy Jasper pragnący uratować ukochaną a nie własne życie. Wiadomo, że Mary Alice jest wisienką na tym torcie. Nie wiem czy na jej miejscu nie błagałabym o śmierć? Ale z drugiej strony kogo? Nie ma kogo, więc sytuacja pozostaje bez wyjścia. Oblać się benzyną i podpalić czy poprosić o przysługę plemię Quiletów.

Co do samych Quiletów sprawa ucichła w tym rozdziale, mamy tylko wspominanie 5 wilkołaków ale nie wiemy co u Jacoba i Lei. Nie żebym tęskniła. Ciekawi mnie dalszy rozwój sytuacji Bella - Edwarda, nie zanosi się na nic złego. Pomyślałam, że gdyby w pobliżu nie kręcił się James mogliby zawrzeć szyki przeciwko Aro, ale minęłoby dużo czasu zanim nabraliby do siebie zaufania. Wampir pozostaje mordercą a człowiek nie jest wcale lepszą istotą jak się okazuje. Nie wiem, ale pomyślałam że do ujawnienia doszło niedawno a to kawał czasu bo w 49 roku , no i sytuacja polityczna mnie bardzo zaciekawiła a min. przymierze USA/Rosja. Aro się tego nie spodziewał, a co dopiero ja ;d Jestem teraz ciekawa co stanie się z James, ale jakoś tragicznie nie przytłacza mnie fakt że może się stać mu coś złego. Cullen nie jest świadom odwiedzin Victorii? Czytam tyle opowiadań, że aż mnie dziwi fakt , że Bella nie klęczy na kolanach spoglądając na boskie oblicze tegoż Adonisa! No właśnie - przecież to iskrzenie jest idiotyczne ;D Pieprzony brylancik Swarovski ;d

Zawsze ludzie stają się ofiarami wampirów, a zastanawia mnie taka wizja w której z skóry wampira szyje się jakieś torebki albo płaszcze. Wiem, że to "marmur" a nie skóra ale tak sobie lubię gadać. Morgan, Morgan to taka Tanya jak to ją zawsze kreują w opowiadaniach, Bicz roku i nic więcej. Drugi fakt który mnie zastanawia to czy ludzie są świadomi umiejętności wampirów, chodzi mi tutaj o specyficzne dary jak widzenie przyszłości czy czytanie w myślach , ale nie skoro tą umiejętność wykorzystywał Jasper w kierunku wyborców i wrogów politycznych. I jaka sprawiedliwość w tym? Żadna jak zwykle ;d

Cullen jej nie może zostawić samotnie w rezydencji, no chyba że pragnie na drugi dzień zastać wysuszone zwłoczki! Dzień bez świeżych zwłok to dzień stracony. Prawda? ;D


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
villemo
Wilkołak



Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wzgórze czarownic

PostWysłany: Pon 7:35, 19 Kwi 2010 Powrót do góry

Kurczę przyznam, że straciłam... yyy... zdolność pisania komentarzy? Tak to chyba to. Rozdział jak i cały ff poprostu rewelacja i zatkało mnie. Och Aro to okropna szuja, która tylko kombinuje na prawo i lewo, kłamie i wyzyskuje. Jak się dowie, że Alice nie widzi Edwarda to może być niebezpiecznie. Bardzo zastanawia mnie też dlaczego Ed nie utrzymuje kontaktów z rodziną. Ciągle się nad tym głowie. James natomiast jak zwykle kanalia do potęgi i pewnie wrzód na tyłku Edwarda. Ciekawe czy choć spróbuje rzucić się na biedną, zagubioną lecz też odważną Bells? O tak trzeba przyznać, że jest odważna. Nie mam bladego pojęcia co dalej i czy Ed ociepli trochę stosunek do swojej kurtyzany.
Pozostaje czekać na kolejny rozdział.
Pozdrawiam:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin