FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Nagi Koleś Z Góry (TNGUS) [T][NZ][+18] rozdział 29 (23.07) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Dreamteam
Wilkołak



Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 11:53, 31 Lip 2010 Powrót do góry

Image

Autorka: AngryBadgerGirl
Rodzaj: Romans/Humor
Bohaterowie: Bella i Edward
Liczba rozdziałów: 29 + epilog
Link do oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]
Tłumaczenie: ZuzZa
Beta: Marta Potorsia, Nefer


Opis:
Bella wprowadza się do nowego mieszkania i od razu ma problemy z Internetem. Postanawia iść do sąsiada poprosić o pomoc. Gdy wchodzi do mieszkania nowego sąsiada zastaje go ... NAGIEGO jak go Pan Bóg stworzył. Jednak po pierwszym, niezbyt dobrym wrażeniu zostają przyjaciółmi i Edward prosi Bellę o przysługę, tylko nie przewiduję czego dziewczyna będzie chciała w zamian...

ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ CO JAKIEŚ DWA TYGODNIE

Lista rozdziałów
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29


Dodatki
Nowa Dziewczyna Z Dołu
Nowa Dziewczyna Z Dołu Część II

Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 1
Bella

- Niech to szlag trafi! - wymamrotałam do siebie po raz kolejny.
Nic nie chciało dzisiaj działać. Wprowadziłam się do mojego nowego mieszkania w Cambridge, aby zacząć mój ostatni rok na Harvardzie. Nie mogłam się doczekać; robiłam specjalizację z angielskiego oraz twórczości literackiej i po prostu chciałam skończyć i zbliżyć się do ukończenia szkoły. Szczerze mówiąc, zapracowywałam swój tyłek. Przedostawanie się przez wykłady, uczenie się, pisanie prac – to wszystko co znałam. Jestem typowym molem książkowym i wcale mi to nie przeszkadza.
Może nie jestem najładniejszą dziewczyną w pokoju, ale prawie zawsze jestem najmądrzejszą. Z tym dam radę żyć.
- Cholera! - wymamrotałam, uderzając się w palec u nogi, gdy przesuwałam meble.
Moje nowe mieszkanie, z jedną sypialnią, było trochę zabałaganione. Wszędzie były porozrzucane pudła i manatki. Cały dzień próbowałam wszystko uporządkować. Wreszcie wyjęłam swojego laptopa z miejsca, gdzie został upchnięty z innymi szpargałami.
Szukając czegoś do rozpakowania, postanowiłam usiąść i spróbować skonfigurować dostęp do Internetu. Wszystko powinno działać, ale z tymi starymi budynkami nigdy nic nie wiadomo. Gdy spróbowałam utworzyć połączenie sieciowe, wyskakiwał komunikat błędu. Myślę, że WiFi innej osoby to psuło.
Ktoś musi mieszkać na górze.
- Hej, słonko, potrzebujesz tu pomocy? - zapytała moja mama, idąc w moim kierunku po urządzeniu mojej sypialni.
- Dzięki, resztę mogę skończyć sama. Powinnaś się już zbierać, chyba nie chcesz spóźnić się na samolot – powiedziałam jej.
- Wiem. Tylko chcę pomóc tak bardzo, jak to możliwe. No wiesz, jak to matka - powiedziała ze śmiechem, przytulając mnie.
Odwzajemniłam to i pozwoliłam jej otoczyć mnie ciepłym uściskiem, ponieważ na pewno mogło mi się to przydać.
- Kocham cię, mamo.
- Kocham cię, moja dziewczynko.
Postawiłam zdjęcie z wizerunkiem mnie z obojgiem rodziców na półce i patrzyłam na nie przez chwilę..
- Też za nim tęsknię - powiedziała mama, przyglądając mi się, jak westchnęłam.
- Jestem właśnie w miejscu, w którym wściekam się na niego, czyż to nie głupie? Jestem zła, że nie będzie przy tym, jak kończę studia. Jakby to była jego wina - przyznałam ze smutnym uśmiechem i pokręciłam głową.
- Jesteś pewna, że poradzisz sobie sama? Nie chcę, abyś była samotna, kochanie, to wszystko - wyjaśniła łagodnie mama, głaszcząc mnie po włosach.
Moja mama była tą osobą, która pocieszała mnie podczas tego, co stało się w zeszłym roku, kiedy tak naprawdę to ona tego potrzebowała. Ona i mój ojciec byli w takim związku, o jakich można przeczytać w bajkach. Ona była ekscentryczką, a on zawsze zwyczajny i ograniczony. Dwoje bardziej przeciwnych sobie ludzie nie mogło dobrać się w parę, ale mojemu tacie udało się zaprosić ją na ich bal wiosenny w college'u, bez wątpienia pod wpływem impulsu, a ona się zgodziła.
Cóż, mieli jedną rzecz wspólną, ponieważ dziewięć miesięcy później urodziłam się ja.
Walczyli jako młode małżeństwo z dzieckiem, ale udało im się wyjść z kłopotów - przy okazji pozostając nieprzytomnie zakochanym. Moja mama została nauczycielką plastyki, a tata komendantem. Ich historia byłaby długa i szczęśliwa, gdyby nie to, że tata umarł na raka żołądka sześć miesięcy temu. Gdy dowiedzieliśmy się, że coś jest nie tak, było już za późno. Mój ojciec zmarł pięć tygodni po diagnozie, w swoje czterdzieste czwarte urodziny.
- Poradzę sobie, naprawdę. - Uspokoiłam ją, wyrywając się ze smutnych wspomnień. - Obiecuję, a jeśli nie spodoba mi się, zawszę mogę dać miesięczne wypowiedzenie i wprowadzić się do Rose i Alice. Mają dodatkowy pokój i wciąż pytają, czy się wprowadzę. Ale ja chce mieszkać sama, aby móc pracować nad zadaniem ze szkoły i uczeniem się do egzaminów - wyjaśniłam. Naprawdę potrzebowałam własnej przestrzeni, aby pomyśleć, by zebrać się do kupy.
- Zawsze wiedziałaś, czego chcesz, nawet gdy byłaś małą dziewczynką - powiedziała, poklepując mnie po ramieniu. - Okej, pozwól, że przed wyjściem przynajmniej przygotuję twoje łóżko, może być?
- Dziękuję, mamusiu - powiedziałam słodkim głosem, którego używałam, kiedy żartowałam. - Zadzwonię po monterów, wciąż nie mogę połączyć się z siecią. Przy odrobinie szczęścia znajdę tu swoją komórkę.
Jakiś czas później udało mi się wsadzić wreszcie mamę do taksówki na lotnisko. Obiecałam dzwonić co parę dni, aby poinformować ją, co u mnie. Po ostatnim mocnym uścisku, pocałowałyśmy się na pożegnanie i już jej nie było.
Gdy wróciłam do swojego małego mieszkanka, przyciskałam telefon między uchem a ramieniem. Walczyłam z podniesieniem pudła, ale upuściłam je na swoją stopę.
- Nich to szlag trafi!
Spróbowałam przejść na drugi koniec pokoju i uderzyłam się w palec u nogi.
- Cholera jasna!
Wyjęłam laptopa z miejsca, gdzie był zakryty papierami na kanapie. Wpisałam nazwę użytkownika i hasło, ale nic się nie wydarzyło.
Głupie WiFi.
- Tak, wciąż jestem - wymamrotałam do osoby z obsługi klienta po drugiej stronie telefonu. - Już chyba wieczność każecie mi czekać. Proszę powiedz mi tylko, czemu mój Internet jeszcze nie działa. Okej, jeśli u was jest wszystko dobrze, to co ja mam niby zrobić? Zapytać sąsiada czy coś z tym robił? Dobra, dzięki. - Zrzędziłam, kończąc rozmowę.
- Niech wszystko szlak trafi, serio - powiedziałam do siebie, rzucając telefon na kanapę.
Wstałam, wzdychając ciężko i wyszłam głównymi drzwiami. Mogę po prostu pójść na górę i zapytać. I tak muszę spotkać mojego sąsiada.
Wspięłam się po skrzypiących schodach i zapukałam do drzwi. Otwarte - nie tylko otwarte z zamka, ale nawet nie zamknięte na klamkę. Drzwi otworzyły się szerzej z piskiem, gdy w nie zapukałam.
- Halo? - zawołałam
Brak odpowiedzi.
- Halo? - zawołałam ponownie, tym razem głośniej.
- Tak, wejdź - usłyszałam męski głos.
Weszłam do środka. Rozejrzałam się i zauważyłam, że jest to zdecydowanie męskie mieszkanie z ciemnymi meblami i prostym wystrojem. Na szafce w kuchni leżało pudełko po pizzy. Wszędzie stały regały wypełnione książkami - setkami książek. Przeglądając szybko parę z nich, zauważyłam szeroki wybór gatunków, ale jeden regał był wypełniony jedynie medycznymi podręcznikami.
Hmm, lekarz. Nieźle.
Byłam tak zagubiona w swoim wymarzonym świecie, że kiedy usłyszałam głęboki, męski głos prawie wyskoczyłam ze skóry.
- Cześć, mogę ci w czymś pomóc? - powiedział gładki, męski głos za mną.
I wtedy spojrzałam na niego. Prawie znowu wyskoczyłam ze skóry, ponieważ zobaczyłam jedynie skórę.
Stał tam bardzo dobrze wyglądający, bardzo nagi mężczyzna.
Cholera, spojrzałam na jego klatę.
- Omójboże, omójboże, omójboże - powtarzałam, odwracając głowę i zakrywając twarz z boku dłońmi, aby zakryć oczy. - Eee, niezwykle... nagi? - wyjąkałam głupio, gdy moje słowa z jakiegoś powodu zabrzmiały jak pytanie. Zakrywałam oczy, odwracając głowę i czułam, jak się wściekle rumienię.
- Tak, właśnie wyszedłem spod prysznica. Co mogę dla ciebie zrobić, brązowooka? – zapytał.
Co do? Flirtuje ze mną, będąc gołym jak go Pan Bóg stworzył?
- Yy, tak, przepraszam, że się narzucam, panie yyy... panie Nagi Kolesiu, ale mieszkam na dole... wiesz co? Mniejsza o to - powiedziałam, chcąc wyjść, ale potknęłam się przez to, że miałam zamknięte oczy, a moją ręka wciąż na nich spoczywała.
Weszłam na ścianę z głośnym, głuchym łoskotem.
Oj.
- Cóż, brązowooka, jeśli mamy być sąsiadami i w ogóle, to może będziemy też... życzliwi - powiedział swoim jedwabistym głosem. - No dawaj, przecież nie gryzę, Chyba, że interesuje cię właśnie to - dodał z głębokim, zdławionym chichotem.
Wzięłam głęboki oddech i próbowałam, jak tylko mogłam, zacząć od początku.
- Mam problem z moim WiFi i zastawiałam, czy masz u siebie swoje tak ustawione, że ogranicza moje? - powiedziałam, a moje słowa wypływały ze mnie tak szybko, jak tylko się dało. Musiałam wyglądać jak kompletna idiotka, stojąc tam i mówiąc z dłońmi na twarzy, ale nie miałam zamiaru ryzykować ponownie i spojrzeć na jego męski biznes. - Przepraszam, nie umiem tego skonkretyzować, nie jestem za dobra w komputerach. - Dodałam.
- Hmm - mruknął, myśląc. - Sądzę, że technicznie mogę rozwiązać ten problem. Poczekaj - powiedział, a w jego głosie wyraźnie było słychać śmiech.
Usłyszałam, jak jego kroki oddalają się, ale byłam zbyt wystraszona, aby odsłonić oczy. Usłyszałam, jak wrócił po kilku minutach.
- Chyba to naprawiłem. - Usłyszałam, jak przemówił. - Stara sztuczka z wyłącz i włącz - wyjaśnił.
- To było szybkie. - Odpowiedziałam z nerwowym chichotem. - Dzięki... panie Nagi Kolesiu. - Dodałam.
- Wiesz, brązowooka, ubrałem się jakieś dziesięć minut temu - powiedział.
- Och - odpowiedziałam w osłupieniu.
Otworzyłam oczy i mrugnęłam kilka razy. Czułam się naprawdę głupio, a moje policzki były cieplejsze niż wtedy, gdy po raz pierwszy wszedł do pokoju. Wreszcie odwróciłam głowę w jego stronę.
Stojący przede mną w czarnych, jedwabnych bokserkach jest prawdopodobnie... najlepiej wyglądającym kolesiem, jakiego kiedykolwiek widziałam. Miał czerwono brązowe włosy, wszystkie odstające, jakby figlował w wyrku przez ostatnich parę godzin.
Co prawdopodobnie robił.
Jego nos jest długi oraz trochę szpiczasty na końcu z nieznacznym zgrubieniem na środku. Miał na ustach diabelski uśmieszek, który z jednej strony unosił się wyżej, jakby myślał o czymś sprośnym.
Co zapewne robił.
Spotkałam jego spojrzenie i zauważyłam, że jego oczy są w kolorze jaskrawej zieleni, oprawione gęstymi rzęsami i brwiami. Jego czoło było niskie, dając mu ogromnie introspektywny wygląd. Na brodzie miał kilkudniowy zarost.
- Widzisz coś, co ci się podoba, brązowooka? - zapytał, a jego krzywy uśmieszek powiększył się.
Miał całkowicie białe zęby, które sprawiały, że miałam kosmate myśli.
Przeczyściłam gardło, zawstydzona, że pozwoliłam sobie patrzeć pożądliwie na tego zupełnie obcego mi człowieka.
- Przepraszam, panie Nag... - próbowałam powiedzieć, ale przerwał mi.
- Jestem Edward - powiedział, wyciągając do mnie rękę.
- Bella - odpowiedziałam, ściskając jego dłoń.
Nie mogłam nic poradzić na to, że zauważyłam, iż nawet jego ręce były świetne. Miał długie, szczupłe palce, które zawinęły się wokół moje dłoni mocno, ale zarazem delikatnie.
- Fortepian - powiedział.
- Przepraszam? - odpowiedziałam zdezorientowana.
- Moje palce. Gram na fortepianie, odkąd skończyłem pięć lat - wyjaśnił.
- Jesteś muzykiem? - zapytałam, a moja ciekawość brała górę.
- Tak, ale nie zawodowo - odpowiedział. - Jestem lekarzem. Kończę staż w Brigham and Women's Hospital* - dodał.
- Jesteś chirurgiem? - zapytałam, próbując nie wyglądać, jakbym się wtrącała, ale poniosłam całkowitą porażkę.
- Nie tylko, jednak wykonuję chirurgiczne procedury. Jestem ginekologiem - wyjaśnił.
- Nie jestem tym raczej zaskoczona - wymamrotałam pod nosem.
- Przepraszam, brązowooka? - zapytał z uśmieszkiem.
- Skąd wiesz, że mam brązowe oczy? Odkryłam je dopiero jakąś minutę temu – zapytałam, stając się trochę zirytowana przez zbyt serdeczny ton tego faceta.
Tylko patrzył na mnie, a na jego twarzy pojawił się olbrzymi uśmieszek samozadowolenia.
- Zaufaj mi, brązowooka, nie zamknęłaś ich tak szybko.
Arogancki łajdak. Nie mam czasu na te nonsensy, naprawdę.
- Ta, okej, cóż, dzięki. Pa - powiedziałam, kręcąc głową i odwróciłam się w stronę drzwi.
Gdy wróciłam do swojego mieszkania, usiadłam na kanapie z laptopem. Cokolwiek mój sąsiad zrobił, wyraźnie naprawiło moje WiFi. Otworzyłam przeglądarkę WWW i weszłam na Twittera** , aby zaktualizować swój status.
Nazwa użytkownika: BadKittykillkill
Co robisz?
Pytał mnie nagłówek na szczycie strony. Wpisałam do okienka pod nim:
Poznałam mojego nowego sąsiada. Jest nagim kolesiem z góry (NKZG) :P


*Brigham and Women's Hospital – największy szpital w Longwood znajdujący się przy Harvard Medical School.
**Twitter – portal społecznościowy

Rozdział 2


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dreamteam dnia Sob 9:31, 23 Lip 2011, w całości zmieniany 46 razy
Zobacz profil autora
Puszka
Zły wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: 1505 10th Street, Santa Monica, CA 90401

PostWysłany: Sob 12:33, 31 Lip 2010 Powrót do góry

świetne! :D
naprawdę, zaśmiałam się kilka razy ; p
lekkie, przyjemnie napisane, w sumie przetłumaczone Wink

więcej nie mogę napisać, bo to w końcu dopiero pierwszy rozdział Wink
życzę weny w dalszym tłumaczeniu ;p
bo czekam na więcej Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 13:36, 31 Lip 2010 Powrót do góry

czuję, że to będzie hit:D
w każdym bądź razie na to sie zanosi...
usmiałam się, bardzo mi się podobalo, a to dopiero pierwszy rozdział i taka akcja... aż boje się pomyslec co będzie w następnych
do następnego
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
tomboy
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Gru 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:29, 31 Lip 2010 Powrót do góry

Na razie mogę powiedzieć tyle, że zapowiada się ciekawie i jestem ciekawa dalszych rozdziałów. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
antoinette
Gość






PostWysłany: Sob 16:04, 31 Lip 2010 Powrót do góry

po pierwsze:
błąd w tytule tematu. co jak co, ale to dość istotne niedociągnięcie.

co do samego tekstu:
za dużo powtórzeń, np.

ona, ona, ona...
Cytat:
Moja mama była tą osobą, która pocieszała mnie podczas tego, co stało się w zeszłym roku, kiedy tak naprawdę to ona tego potrzebowała. Ona i mój ojciec byli w takim związku, o jakich można przeczytać w bajkach. Ona była ekscentryczką, a on zawsze zwyczajny i ograniczony. Dwoje bardziej przeciwnych sobie ludzie nie mogło dobrać się w parę, ale mojemu tacie udało się zaprosić ją na ich bal wiosenny w college'u, bez wątpienia pod wpływem impulsu, a ona się zgodziła.

brązowooka, brązowooka, brązowooka...
Cytat:
- (...) Co mogę dla ciebie zrobić, brązowooka?
- Cóż, brązowooka, (...)
- Wiesz, brązowooka, (...)
- Przepraszam, brązowooka?
- Zaufaj mi, brązowooka, (...)

Wiem, że tak jest w oryginale, ale po angielsku brzmi to znacznie lepiej. Sam zwrot "brown eye" jest krótszy niż polskie znaczenie i przez to nie rzuca się aż tak w oczy.

I nie przemawia do mnie niestety zwrot: panie Nagi Kolesiu.
Zajrzałam do oryginału i Mr. Naked Guy brzmi całkiem nieźle, ale po przetłumaczeniu traci... uhm... urok?
Poza tym przetłumaczenie brown eye na brązowooką jak dla mnie trochę sztuczne... to znaczy przetłumaczone jest prawidłowo oczywiście, ale... Po polsku to brzmi jak zwrot z XIX wieku, przynajmniej jak dla mnie.

No to się poczepiałam, ale się nie przejmuj. Sam fakt, że zostawiłam komentarz oznacza, że mnie zainteresowałaś, bo komentuję tylko to, co na prawdę przypadnie mi do gustu.
A tu może być ciekawie. Przeczytałam już rozdział drugi w oryginale, bo mnie wciągnęło. Zobaczymy jak się akcja potoczy dalej.
Życzę wytrwałości w tłumaczeniu.

Pozdrawiam,
an


Ostatnio zmieniony przez antoinette dnia Sob 16:06, 31 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Sob 16:17, 31 Lip 2010 Powrót do góry

Zapowiada się ciekawie.
Interesująco wykreowany Edward.
Ginekolog. Z takim pomysłem się jeszcze nie spotkałam. A jaki pewny siebie ! Diabelnie mi się podoba.
Bella. Jest dobrze, bo nie jest tak, że jej nie lubię. Szczerze, jest nawet okey, jedno ale: jej kierunek studiów. Dramat. Czemu nie ma Belli która studiowała by choćby germanistyke ? Iberystyke ? Zawsze angielski i literatura... pisze wiersze, kocha książki... Dobra, starczy bo się za bardzo rozkęciłam.
Zatem:
Edward - zdecydowanie tak.
Bella - postaram się do niej przekonać.
Korci mnie żeby podejżeć oryginał... Zobaczymy, z racji mojego okropnego lenistwa pewnie tego nie zrobię...
Dzięki za czas i pracę włożoną w tłumaczenie.
Chęci, czasu, weny w kontynuacji.
Pozdrawiam,
Majka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady M.
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:08, 31 Lip 2010 Powrót do góry

hihi, ciekawe FF;) Jak na razie pełne humoru;D Zapowiada się na prawdę nieźle.
Bardzo mi się spodobało zakończenia rozmowy Edwarda z Bellą.
Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci dalszych sukcesów odnośnie tego opowiadanka.
WENY I CZASU;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lady M. dnia Sob 18:09, 31 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Nimue
Zły wampir



Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trzecia paszcza Lucyfera

PostWysłany: Sob 18:39, 31 Lip 2010 Powrót do góry

Ciągle powtarzająca się 'brązowooka' jest niesamowicie irytująca.
Czyżby Mr. Naked Guy było aluzją do 'No More Mr. Nice Guy'? Pierwsze skojarzenie : )
co można powiedzieć po pierwszym rozdziale... mam nadzieję, że się rozkręci : ) tak teraz patrzę, że ma to 28 rozdziałów... no to mam zajęcie na wieczór. A tłumaczenie i tak będę śledzić.
A, i jeszcze jedno. Najbardziej wkurzające jest to, że opowiadanie jest w czasie teraźniejszym. FUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU
Ale tłumaczenie lepiej zostawcie tak jak jest : )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nimue dnia Sob 18:43, 31 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Sob 20:39, 31 Lip 2010 Powrót do góry

Przyszła młoda, będzie zrzędzić.

Pierwsze wrażenie beznadziejne: w tytule jest błąd. To jest bardzo rażące.
Nie podobało mi się jeszcze to ciągłe brązowooka. Wiem, że tak musi być, w końcu jest w tym jakiś cel, ale "brązowooka" to takie nieładne słowo. Nie chciałabym, żeby ktokolwiek mnie tak nazywał. Nawet idealny, nagi koleś. Nie można by tego jakoś zmienić?

Jest kilka błędów stylistycznych, głównie na początku. Tak mi się wydaje w każdym razie, jakbyś jeszcze nie była rozpisana. albo coś w tym stylu. Jednak myślę, że to jest zadanie bety, żeby takie sytuacje nie miały miejsca:
Cytat:
Ale ja chce mieszkać sama, aby móc pracować nad zadaniem ze szkoły i uczeniem się do egzaminów

Nie można pracować nad uczeniem się do egzaminów. Można się uczyć do egzaminów.
Jest jeszcze parę miejsc, które nie są błędami, a ja mogę jedynie zasugerować, że inaczej brzmiało by lepiej. Np inny spójnik, czy coś.
Myślę, że to wszystko, co mi nie pasowało.

Co do treści za dużo powiedzieć nie mogę, bo ciężko po tak, wbrew pozorom, krótkim kawałku, w którym za dużo się nie działo. Znajdzie się jednak kilka rzeczy, które mi się podobały.
Np. To, że Bella jest niezdarna, a nie tylko mówi "jaka to ja jestem niezdarna", ale na całe opowiadanie nie ma ani jednego kawałka, który by to udowadniał. To są takie szczegóły, które mnie cieszą. Jest przynajmniej coś z kanonu.

Co do bohaterów: jak zwykle nie lubię Belli. W każdym opowiadaniu jeżeli nie jest <mamżelaznypascnotydoktoregotylkoedwardcullenmakluczykalejaktylkoonmniedotkniezamieniamsiewboginieseksu>, prowokującą suczą, to jest silną kobietą znającą swoje potrzeby (nie dziewicą, to ważne, kochała się raz, ale krótko. Albo chłopak był chamem, albo był to jej serdeczny przyjaciel Jacob Black), uważającą facetów za szowinistyczne świnie. Oczywiście w każdym z przypadków jest najinteligentniejszą osobą jaką można spotkać na świecie.
Na razie obstawiam, że w tym przypadku Bella wybrała 3 opcję.
Edward za to ma dużo oblicz, ale wszystkie sprowadzają się do tego samego. Czyli właściwie zawsze jest taki sam. Nie wiem dlaczego, ale w nim mi to nie przeszkadza. Autorki tego typu tekstów potrafią wsadzić w Edzia takie coś, że nawet nie zwracam na to uwagi i uważam wręcz, że jest uroczy :)

NIMUE opowiadanie nie jest w czasie teraźniejszym. Owszem, można mieć takie wrażenie, bo tłumaczka bardzo dobrze manipuluje czasami i potrafi z tego zrobić nie opowiadanie, które się czyta jakby opowiadała ci jakaś babcia, albo jakbyś czytała pamiętnik, ale jakby to się rzeczywiście działo wokół nas, w danej chwili.

pzdr
mloda


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:21, 31 Lip 2010 Powrót do góry

Okej, będę tu zaglądać. Kupuję ten FF Cool

Zapowiada się nieźle pokręcona historia. Już pierwszy rozdział rozbawia, a strach pomyśleć, co będzie dalej. Edward jako uroczy, słodki drań... Mniam Mr. Green Bella, coś czuję, będzie miała okazję dość często się rumienić Wink

Niektóre fragmenty leciutko zgrzytają, ale wierzę, że z czasem będzie dużo lepiej.
Tak czy siak, dzięki za to tłumaczenie.

Ogólnie - mam wrażenie, że opowiadanie będzie w stylu Kidnapperki. Co bardzo by mnie ucieszyło Hyhy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nikki_944
Zły wampir



Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ

PostWysłany: Nie 12:58, 01 Sie 2010 Powrót do góry

O rany to jest świetne :D
Cieszę się, że tu weszłam i przeczytałam, zazwyczaj nie zaczynam ff gdzie jest jeden rozdział, ale jak przeczytałam, że będą dodawane regularnie to się skusiłam.

Pierwszy raz się śmiałam, gdy Bella zobaczyła Edwarda. Następnym razem, gdy ona ciągle miała zamknięte oczy a on był już ubrany, ogólnie prze śmiałam się całe ich spotkanie.

Lubię twoje tłumaczenia i to też strasznie mi się podoba.
Czekam na kolejny rozdział Wink
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elena Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Lip 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:49, 05 Sie 2010 Powrót do góry

Jest bardzo fajny. Fajnego Edka w nim zrobiłś i fajny teks Belli
Czekam na więcej i weny dużo weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dreamteam
Wilkołak



Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 11:07, 07 Sie 2010 Powrót do góry

Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 2
Bella

Moje najlepsze przyjaciółki Alice i Rose oraz ja spotkałyśmy się w kawiarni, pełne niepokoju po spędzonym osobno lecie. Dopiero dzień wcześniej wprowadziłam się do swojego nowego mieszkania i jak zawsze te wścibskie baby chciały znać wszystkie szczegóły.
- Wciąż sądzę, że powinnaś zamieszkać z nami, Bello. Nie wiem, co sobie myślałaś, upierając się, aby mieć swoje mieszkanie daleko od kampusu – zaprotestowała Alice.
Wciąż była przeciw mojemu pomysłowi posiadania własnego mieszkania. Zawsze była opiekuńcza w stosunku do mnie, zwłaszcza po tym, jak mój tata zachorował. Wiem, że się niepokoi, ale wiem też, co dla mnie najlepsze.
- Alice, przestań - powiedziałam z rozdrażnionym westchnieniem. – Wiesz czemu, rozmawiałyśmy o tym setki razy. Naprawdę potrzebuję własnego mieszkania, abym mogła pracować w spokoju – wyjaśniłam. – Laski, wy, po pierwsze, nigdy nie możecie się zamknąć i po drugie, macie swoje małe stadko adoratorów przychodzących do was regularnie. Więc zasadniczo zamykacie się jedynie, kiedy wasze usta są zajęte czymś innym, ale i tak wtedy wydajecie inne dźwięki – zażartowałam z sarkazmem.
- Zazdrosna? – zapytała Rose przez zaciśnięte usta.
- Ta, jestem zazdrosna o wasz róg obfitości z buju buju – prychnęłam, wywracając oczami.
- Tak, to naprawę miła aliteracja, Bello. Naprawdę było warto pójść na Harvard na kierunek filologia angielska – wypaliła w odpowiedzi Rose.
- Obie się zamknijcie – wtrąciła Alice. – Co z tym kolesie, który mieszka nad tobą? Czytałam wczoraj twojego Twittera i prawie zsikałam się w majtki. – Kontynuowała ze śmiechem.
- O Boże. Nie udało mi się połączyć z Internetem, więc poszłam na górę, by poprosić go o pomoc. On był, do cholery, nagi! Byłam przerażona – wyjaśniłam, kręcąc głową z uśmiechem.
- Sprawdziłaś wyposażenie? – zapytała Rose, przygryzając wargę psotnie i puściła oczko do mnie.
- Był „gorąco nagi” czy „ohydnie nagi”? – spytała Alice.
- Nie patrzyłam. Zakryłam oczy – odpowiedziałam z grymasem zmieszania na twarzy.
Żadna z nich mi nie uwierzyła.
Cholera.
- Ale. Cholerna. Kłamczucha - poinformowała mnie Rose, stawiając znaki interpunkcyjne po każdym słowie z nagłym kiwnięciem głowy.
Alice wskazała na mnie i zaczęła śmiać się i prychać.
- Spójrz na jej twarz. Kłamie jak z nut – wykrzyknęła.
Westchnęłam. Nie da się próbować być wygadanym o męskim penisie z tymi dwiema.
- Był „gorąco nagi”, okej? Gorąco nagi. Włożył bokserki, wtedy spojrzałam na niego – przyznałam się.
Gapiły się na mnie z ciężkim sceptycyzmem przez czas, który wydawał się godziną, ani razu nawet nie mrugając.
- Dobra. Widziałam wyposażenie. Było… raczej miłe, okej?
Rose parsknęła.
- Raczej miłe?! Kto, do cholery, tak to opisuje? – spytała z niedowierzaniem.
- Więc, jak duży? Jak gruby? – zapytała bezwstydnie Alice. – Te szczegóły są naprawdę istotne. Przynajmniej dla mnie – poinformowała mnie.
- Jezusie, ale jesteście sprośne – powiedziałam, kręcąc głową ze wstrętem.
- Rozmawiałaś z nim czy uciekłaś z krzykiem na widok prawdziwego męskiego fiuta? – zapytała Rose, śmiejąc się i trącając łokciem Alice w żebra.
- Rozmawiałam z nim przez jakieś dwie minuty. Naprawił to coś z moim komputerem – odpowiedziałam, bawiąc się tekturowym rękawkiem na kubku z kawą.
- Poza tym, reszta jego też była „raczej miła”? – naciskała Alice.
- Tak, to znaczy miał milusią twarz. I fajne ciało, zwłaszcza dla kogoś kto prawdopodobnie ciągle pracuje. Ukończył szkołę medyczną i jest na stażu w Brigham – wyjaśniłam.
Moje przyjaciółki upuściły łyżeczki jednocześnie i wpatrywały się we mnie.
- Mieszkasz pod gorącym lekarzem, który chodzi nago? – zapytała Alice, a jej małe usteczka były otwarte szeroko.
- Jezusie Chryste, dlaczego to nigdy nie przydarza się mnie?!?! I czemu to zdarza się tobie, Dziewico Orleańska? – zapytała Rose retorycznie.
- Więc, pójdziesz do niego i poprosisz o małe co nieco? Wyleczyć to, co ci dolega? Jakieś seksualne leczenie? – dokuczyła Alice, oblizując usta wymownie.
- Żartujesz sobie? Wygląda na męską dziwkę. Jest ginekologiem, na miłość boską.
- Coooo? – wykrzyknęła Rose. – Cholera, to zaczyna być coraz lepsze. Wyobraź sobie, co ten koleś musi wiedzieć o pochwach. Sprawiłby, że widziałabyś Jezusa w jakieś 12 sekund – powiedziała z długim, wolnym gwizdem.
- Guru pochwy – powiedziała tęsknie Alice, opierając podbródek na palcach.
- Założę się, że też wagitarianin – dodała Rose.
- Totalny waginator – zapiszczała Alice.
Obie zaczęły śmiać się histerycznie, ale mi nie było w ogóle do śmiechu.
- Cóż, on nie przyjmuje obiadem w swojej wagitariańskiej restauracji. Nie, dziękuję. Poza tym nie jestem w jego typie. W ogóle nie jestem dziwkarska i sprośna jak wy laski – żachnęłam się.
I z tym wrzuciłam pusty kubek po kawie do śmietnika i wróciłam do mieszkania.
Gdy otwierałam drzwi, usłyszałam za sobą kroki. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam Edwarda idącego po schodach, prawdopodobnie zmierzającego do siebie, ale zwolnił i stanął koło mnie.
Wymieniliśmy spojrzenia i zauważyłam, że miał na sobie białą koszulę, krawat i spodnie w kant. Pomalutku zbliżał się do mnie. Czując się naprawdę nieswojo odwróciłam głowę i próbowałam skupić się na otwarciu drzwi. Wydawało się, że mam trudności ze zrobieniem tego z jakiegoś powodu.
- Cześć, Bello. – Usłyszałam, jak powiedział, czując, jak otarł się o mnie trochę.
Stanęły mi wszystkie włosy na karku.
- Cześć – odpowiedziałam, bardziej wymijająco niż zamierzałam.
Szybko otworzyłam drzwi, weszłam i zamknęłam drzwi, zostawiając Edwarda samego na korytarzu. Przez jakąś minutę nie słyszałam żadnych odgłosów po drugiej stronie drzwi, a następnie jego kroki zmierzały na górę.
Jakiś czas później wpatrywałam się w całe jedzenie, które zrobiłam na obiad. Jest nieludzko możliwe, aby jedna osoba zjadła to wszystko. Nigdy nie umiałam robić czegoś w małych ilościach – to nawyk kuchenny, który odziedziczyłam po mojej mamie i jej włoskiej matce.
- Albo jestem naprawdę głupia albo naprawdę napalona. Zapewne to i to – wymamrotałam do siebie i podniosłam jedzenie w plastikowych pojemnikach.
Stanęłam przed drzwiami Edwarda i zapukałam, trzymając pojemniki z jedzeniem w rękach.
Edward otworzył drzwi i spojrzał na mnie, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Och, cześć, Bello – powiedział, przechylając głowę na bok.
- Cześć, Edwardzie – odpowiedziałam nieco niezręcznie.
- Hej, tym razem powiedziałaś do mnie dwie całe sylaby. Co jest? – powiedział żartobliwie.
Wzruszyłam ramionami lekko i spuściłam spojrzenie na pojemniki w moich rekach.
- Zrobiłam obiad i pomyślałam, że ci przyniosę. Lubię gotować, ale zawsze robię za dużo. Chciałbyś trochę? – zaoferowałam, próbując zrekompensować to, jaka dosadna byłam wcześniej.
- To zależy – odpowiedział z chytrym uśmieszkiem.
- Od czego? – spytałam.
- Wejdziesz i zjesz ze mną?
- Chyba mogę się na to zgodzić – odpowiedziałam z uśmiechem.
- W takim razie dobra, brązowooka, wejdź – zaoferował, otwierając całkowicie drzwi tak, że mogłam wejść.
- To nic takiego, tylko makaron – powiedziałam, stawiając jedzenie na stole.
- Doceniam to. Dzięki – odpowiedział uprzejmie.
Wyglądał na trochę nie swojego, jakbym zrobiła coś dużego albo zbyt przyjaznego. To pachniało mi małym absurdem, biorąc pod uwagę, że dzień wcześniej widziałam go nagiego i przyniesienie obiadu mogłoby być przyjazne, ale próbowałam nie nadinterpretować sytuacji.
- Proszę bardzo – stwierdziłam cicho.
- Siadaj. Chciałabyś wina? – zapytał, odsuwając krzesło dla mnie.
- Yy, okej. Raczej nie jestem pijąca, więc proszę tylko o jeden kieliszek – odpowiedziałam, siadając.
Po ustawieniu talerzy i sztućców, Edward zaczął zasypywać mnie gradem pytań, aby nawiązać rozmowę.
- Więc, kierunek anglistyka, hę? Masz jakieś plany po ukończeniu studiów? – zapytał.
- Tak, planuję pójść na uzupełniające studia magisterskie. Jeszcze nie wiem gdzie, ale wciąż nad tym myślę – odpowiedziałam, czując się trochę nieśmiała.
- Więc twój chłopak pojedzie za tobą, gdziekolwiek ty się udasz? – zapytał z żartobliwym uśmieszkiem.
Phiii. Niezła próba.
- Nie mam chłopaka – stwierdziłam, ściskając mocno serwetkę na moich kolanach. Dzięki Bogu, on nie mógł widzieć, jak to robię.
- To zadziwiające w przypadku tak ładnej dziewczyny jak ty – powiedział z uniesioną brwią.
- Po prostu nie mam dużo czasu, zwłaszcza teraz. Mam dużą pracę do napisania – wyjaśniłam, czując podenerwowanie przez to, jak osobista stała się ta rozmowa.
- Ludzie mają czas na to, czego chcą, brązowooka – powiedział.
- Chcę… tego – odpowiedziałam defensywnie.
Chyba powiedziałam mu właśnie, że chcę seksu. Prawda?
- To czemu tego nie weźmiesz?
- Wezmę czego?
- Tego, co potrzebujesz.
- Nie „potrzebuję” niczego.
- Brązowooka, każdy tego potrzebuje – powiedział, patrząc na mnie z rozśmieszoną miną.
- Co? – zapytałam zdenerwowanym tonem, zastanawiając się, czy patrzy na mnie, jakby umiał czytać mi w myślach. To cholernie wytrącę z równowagi.
- Wyglądasz na naprawdę spiętą. Jak dużo czasu minęło?
- Nie powiem ci tego!
- Tak długo, hę?
- Jesteś naprawdę bezczelny i niestosowny. Wiesz o tym?
- Ale jestem skłonny założyć się, że ja „biorę to, czego chcę” bardziej niż ty. To powinno ci coś powiedzieć.
- Możemy zmienić temat?
Edward podniósł butelkę wina, która stała koło niego na stole.
- Wina?
- Tak, poproszę – odpowiedziałam.
Uniosłam kieliszek szybko. Musiałam mieć więcej alkoholu w organizmie.
I. To. Natychmiast.
Nalał mi kolejny kieliszek wina, a ja wzięłam kilka dużych łyków.
- Więc, co to za praca, którą musisz napisać? – zapytał.
- Yyy, to, yyy, nie jest w ogóle interesujące, naprawdę – odpowiedziałam z nerwowym śmiechem.
Musiał o to zapytać?
- Co? Nie chcesz mi powiedzieć? – naciskał, wyglądając na szczególnie zaciekawionego, mrużąc oczy i uśmiechając się do mnie.
Czułam, jakbym mogła usmażyć jajko na moim policzku. Jajko na twarzy – dziwnie odpowiednie. Wzięłam kolejny duży łyk wina i zamknęłam oczy na chwilę. Biorąc głęboki wdech, moja dusza i respekt do siebie zniknął.
- Yyy, jest o, yyy, erotyce w poezji wiktoriańskiej – wymamrotałam pod nosem.
- Przepraszam, co? Możesz powtórzyć? – dokuczył, zakrywając uszy rękoma.
- Erotyka w poezji wiktoriańskiej – powiedziałam, wymawiając wyraźnie każde słowo.
Edwarda ogarnął długi, głęboki śmiech.
- A to dobre. Zobaczmy czy rozumiem - powiedział z szerokim uśmiechem, przygryzając dolną wargę. – Czytasz o „tym”, piszesz o „tym”, ale nie masz czasu, aby „to” robić? Dobrze zrozumiałem? – zapytał z miną samozadowolenia, którą miał chyba cały czas na twarzy.
Głośno przeczyściłam gardło. To przechodzi granice przekomarzania się. Próbuje zawstydzić mnie i szczerze, to całkiem cholernie niegrzeczne.
- Nie robię „tego” z nikim. A poza tym, sądząc po tym, jak mówisz o kobietach, jest dla mnie tajemnicą, jak doprowadzasz do „tego” – oskarżyłam.
- Jedynie mówię kobiecie to, co chce usłyszeć – odpowiedział łagodnie, wycierając usta serwetką.
- Cóż, nie potrzebuję słuchać tego, co teraz mówisz – sprzeczałam się ostro.
- Pewnie, że tak. Powinnaś zobaczyć, jak nakręcona jesteś. Szczerze mówiąc, naprawdę mogłabyś wykorzystać tę energię w bardziej konstruktywny sposób – powiedział.
Szczęka mi opadła, a oczy otworzyły szeroko. Edward nie miał chyba żadnych granic. To nie było już słodkie, seksowne ani zabawne.
- Wow, jesteś yyy… - zaczęłam, ale nie mogłam dokończyć.
- Jaki, brązowooka? Proszę bardzo. Powiedz. To nie będzie pierwszy raz – zaszydził.
- Jesteś… świnią – powiedziałam, kręcąc głową.
Zamiast być obrażonym, roześmiał się. To było raczej do przewidzenia, naprawdę.
- Tak, tak, jestem. I nie będę za to przepraszał. Wiem, kim jestem i w ogóle mi to nie przeszkadza. A ty jak dobrze znasz siebie? - zapytał.
- Wiem, że nie lubię być taktowana przedmiotowo albo jak rzecz do użycia i wyrzucenia.
- Nikt nie będzie wykorzystany, o ile nie zostanie oszukany w jakiś sposób. Nigdy nie kłamię i nie jestem manipulatorem. A jednak mam wiele randek.
- Ale to nie oznacza, że to w porządku. Ludzie mogą ucierpieć, myśląc, że dostaną coś więcej.
- Jeśli to nie ja dałem im taką nadzieję, to nie jest to moja wina.
- Więc, zasadniczo nie chcesz, aby ktokolwiek czegoś od ciebie oczekiwał?
- Och, powinny oczekiwać czegoś. I to dużo. Wciąż.
- Wow. Jesteś zdumiewający.
- Tak, to też. Posłuchaj, dzięki za jedzenie i chętnie się odwdzięczę. Zazwyczaj bym był szczęśliwy z tego powodu, ale mam trzecią zmianę w szpitalu. Inaczej z pewnością poświęciłbym ci więcej czasu, na który miałaś nadzieję, przychodząc tutaj.
Byłam przerażona, słysząc jego ostatnie słowa.
Naprawdę sugeruje, że musiałam tu przyjść, aby uprawiać seks?
- Więcej czasu? Moment, myślisz, że przyszłam tu z jedzeniem, aby zrobić to z tobą? Wystarczy. Nieważne, stary – warknęłam, czując jak moja złość i oburzenie wzrosły. Zastanawiam się, co on sobie myśli, że kim jest?
Wstałam szybko, ale uderzyłam stopą w nogę w stołu. Skrzywiłam się, robiąc kilka kroków utykając.
- Co jest z twoją stopą – zapytał z niepokojem w głosie.
Stanęłam na jednej nodze i ręką oparłam się o stół dla równowagi.
- Nic. Upuściłam pudło na nią, a teraz uderzyłam się w ten sam palec po raz drugi.
- Pozwól, że szybko ją obejrzę.
Edward wstał i kiwnął, abym usiadła ponownie na krześle. Usiadłam, gdy on ukląkł przede mną i delikatnie uniósł moją nagą stopę. Obejrzał moje palce z miną pełnej konsternacji, jakby czytał bardzo skomplikowaną książkę.
- To ten? – zapytał delikatnie, poruszając moim najmniejszym palcem.
Skrzywiłam się.
- Au! – wysapałam, czując się raczej jak dziecko.
- Prawdopodobnie stłukłaś ścięgno. Jeśli będzie cię boleć jeszcze przez parę dni, powinnaś zrobić prześwietlenie – wyjaśnił, odkładając moją stopę ostrożnie.
- Dzięki, powinnam już iść – odpowiedziałam z cierpkim uśmiechem.
- Pomogę ci. Wydajesz się, yyy, trochę niezdarna – powiedział ze śmiechem.
Edward wyciągnął rękę, aby pomóc mi wstać. Wstałam i stanęliśmy naprzeciw siebie. Byłam rozdarta wewnętrznie; jednocześnie chciałam go uściskać i mu przywalić.
- Tak, chyba taka jestem – odpowiedziałam, odwzajemniając jego śmiech.
Nagle poczułam się naprawdę nieswojo. Żałowałam nazwania go świnią, gdy właśnie niepokoił się o moją stopę, chociaż go obraziłam.
- Edwardzie, przepraszam, że nazwałam cię świnią – powiedziałam łagodnie.
- Spoko. Nie powinienem był cię obrażać. Chyba wyrównaliśmy rachunki – odpowiedział, spoglądając w dół na podłogę.
Wyglądał jak mały chłopczyk, ale także beznadziejnie zmuszony do bycia złym na samego siebie.
- Wystarczająco – odpowiedziałam I odwróciłam się, idąc w stronę drzwi. – Pa.
- Dobranoc, Bello.
Gdy wróciłam do swojego mieszkania, usiadłam z laptopem, a stopę z rannym palcem oparłam na stoliku. Uaktualniłam mojego bloga, opróżniając butelkę wina.
Zjadłam obiad z NKZG. Dosyć z winem pinot. Penis? Nie! NIE zaczynaj tych obrzydliwości. Tylko złe rzeczy mogłyby się zdarzyć. I mówiąc złe, miałam na myśli erotyczne. Cholera, jestem pijana. Chciałabym nie zachowywać się jak spięty kujon. Myślę, że może osądziłam go zbyt surowo. Chyba też ma dobrą stronę i, jak to powiedział, „jest szczery wobec siebie”. Mogę to uszanować. Mogę także uszanować to, że dobrze wygląda. I dobrze się wypowiada. I jest mądry. Peeeenis.

Rozdział 3


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dreamteam dnia Śro 13:12, 15 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
juleczka
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:28, 07 Sie 2010 Powrót do góry

tak tak i jeszcze raz TAK
to opowiadanie jest świetne, jest akcja, zabawne dialogi i sytuacje
podoba mi sie zwłaszcza dlatego, że opowiadania, które miałam zwyczaj czytać znikają jak kamyki wrzucone do oceanu
czekam na więcej, weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nikki_944
Zły wampir



Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ

PostWysłany: Sob 13:02, 07 Sie 2010 Powrót do góry

Fajnie, że pojawiły się Alice i Rosalie, teraz tylko czekać na Jaspera i Emmetta. Wink
Te pytania dziewczyn mnie po prostu rozwaliły Wink biedna Bella.

Spotkanie Belli i Edwarda również było świetne i ta cała ich rozmowa.
Czekam na kolejny rozdział i dziękuję ci, że postanowiłaś to tłumaczyć.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
capricorn
Człowiek



Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 13:35, 07 Sie 2010 Powrót do góry

ma zarąbiste przyjaciółki ! Wink
co do rozdziału to bardzo ale to bardzo fajny.
Edward jak dla mnie jest trochę zbyt pewny siebie, ja bym go trochę na miejscu Belli utemperowała ale wszystko w swoim czasie.

czekam niecierpliwie do kolejnej soboty. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Sob 14:27, 07 Sie 2010 Powrót do góry

" To cholernie wytrącę z równowagi. "

Wytrącające chyba, nie?;p

Poza tym bardzie pasowałoby mi Jezu Chryste niż Jezusie Chrystusie, no ale to zależy tylko od tłumacza Wink

Jestem bardzo wdzięczna za znalezienie tego fanficka i wstawienie go na forum ;p Chyba właśnie czegoś takeigo potrzebowałam. Niestety nie mogłam się doczekać. To znaczy no byłam cholernie ciekawa co będzie dalej, no i jestem już przy 11 ;P WWciąż mi się podoba choć zaczyna trochę być no... przewidywalny? Coś w tym guście. No ale jeszcze nie osądzam, wszystko może się zmienić.

Co do tłumaczenia. Ogólnie jest bardzo dobre, ale momentami mi coś zgrzyta. W sensie, tłumacz czasem musi się wykazać swoją twórczością, bo dosłowne tłumaczenie często jest bez sensu, albo dziwnie brzmi. To tak na przyszłość Wink
Brawa za wybrnięcie ze słowa "bitches" Wink

Wrócę tu ;P

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Sob 14:27, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aquarius
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Gru 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:43, 07 Sie 2010 Powrót do góry

Cytat:
Więc zasadniczo zamykacie się jedynie, kiedy wasze usta są zajęte czymś innym, ale i tak wtedy wydajecie inne dźwięki


Powtórzenie. Może brzmiałoby lepiej "a i tak nadal wydajecie dźwięki". Druga sprawa, że dobry tekst :).

Cytat:
- Ale. Cholerna. Kłamczucha - poinformowała mnie Rose, stawiając znaki interpunkcyjne po każdym słowie z nagłym kiwnięciem głowy.


Myślę, że te znaki naprawdę trzeba czymś zastąpić. Chyba że mówiąc, możemy stawiać znaki interpunkcyjne. W sensie, że może naprawdę tak jest :).

Cytat:
Gapiły się na mnie z ciężkim sceptycyzmem przez czas"


Ciężki sceptycyzm? Stawiam jednak na wielkościowy - np. duży.


Chyba nie chodzi o to, by cytować każdą moją wątpliwość, więc napiszę, że czasem w zdaniach zgrzyta, ale myślę, że to właśnie przez to, że angielskie teksty są... dziwne :). Sama często zastanawiam się, na ile mogę zmienić zdanie, żeby to nadal było tłumaczenie.
Zazwyczaj wystarczy kilka godzin przerwy (z dala od wszelkich tłumaczeń), żeby móc spojrzeć świeżym okiem na swój tekst i żeby zauważyć, jak czasem przestawienie jednego słówka poprawia całe zdanie.
A potem my mamy o wiele większą przyjemność z czytania odpicowanego tłumaczenia :).
Wydaje mi się, że pierwszy rozdział był pod tym względem lepiej dopracowany.

Co nowego przynosi to opowiadanie? Hm, Bella - wieczna cnotka, Edward - lekarz (Edzia ginekologa jeszcze nie spotkałam :)) i podrywacz. Edward mieszka nad Bellą i czekamy, aż będą razem. Nie tylko razem, ale tak razem-razem, głęboko zakochani, a seks będzie już tylko dodatkiem (ale z pewnością pikantnym).

I co z tego? Mam nadzieję na dobre, przewrotne teksty, przez które będę się śmiać na głos.
Bardzo się boję, że Edward już czyta opisy Belli na Twitterze. Konfrontacja będzie żenująca, dla Belli rzecz jasna :).

A tu mi magicznego "i" brakuje (wybiórczo wpadło mi w oko):

Cytat:
Skrzywiłam się, robiąc kilka kroków utykając.

Cytat:
Usłyszałam, jak powiedział, czując, jak otarł się o mnie trochę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aquarius dnia Sob 16:56, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 17:45, 07 Sie 2010 Powrót do góry

i drugi rozdział bardzo mi się podobał...
chociaż Bella, poznająca już pierwszego dnia maszynę sexu to często spotykany wątek, mimo wszystko jest fajne te opowiadanko
Edi pewnym siebie facetem, który ma to co chce,
Bella, która myśli, sni, ale nie ma życia erotycznego, albo może skrywa jakąś mroczna tajemnicę, mam nadzieję, że coś ukrywa:)
Alice i Rose jak zawsze myślące o dobrej zabawie.
czekam do następnego
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Sob 18:23, 07 Sie 2010 Powrót do góry

Cytat:
- Ale. Cholerna. Kłamczucha - poinformowała mnie Rose, stawiając znaki interpunkcyjne po każdym słowie z nagłym kiwnięciem głowy.

Może lepiej "akcentując każde słowo", albo coś w tym stylu. Jak już to "odpowiednie znaki interpunkcyjne".

Cytat:
- Dobra. Widziałam wyposażenie. Było… raczej miłe, okej?

Nie brzmiałoby lepiej, gdyby było "TO było... raczej miłe, okej?"??

Cytat:
- Jezusie, ale jesteście sprośne – powiedziałam, kręcąc głową ze wstrętem.

Wiem, że Bella jest na anglistyce i w ogóle, ale to "sprośne" naprawdę nie pasuje mi do reszty rozmowy o penisach. Nie dałoby się tego jakoś zamienić?

Cytat:
W ogóle nie jestem dziwkarska i sprośna jak wy, laski – żachnęłam się.

przecineczek

Cytat:
- Cześć, Edwardzie – odpowiedziałam nieco niezręcznie.
- Hej, tym razem powiedziałaś do mnie dwie całe sylaby. Co jest? – powiedział żartobliwie.

nie wiem jak jest w oryginale, ale to nie są 2 sylaby. Całe trzy sylaby, co?

Cytat:
- Tak, planuję pójść na uzupełniające studia magisterskie. Jeszcze nie wiem gdzie, ale wciąż nad tym myślę – odpowiedziałam, czując się trochę nieśmiała.

Ja bym napisała "czując się trochę nieśmiałO".

Cytat:
- Co jest z twoją stopą? – zapytał z niepokojem w głosie.

Znak zapytania.

____________________________________________________________

Co do treści muszę przyznać, że jest trochę zaskakująca i trochę niewiarygodna. Mimo że dialogi w jakiś tam sposób są realistyczne to cała ta sytuacja jest dość dziwna. Najpierw to, że stał tam nagi... to jestem w stanie zrozumieć jako, że jest ginekologiem i dla niego golizna to nic takiego. Nie rozumiem jednak dlaczego ta nieśmiała Dziewica Orleańska poszła do niego mimo, że wcześniej bała się z nim porozmawiać na korytarzu. Trochę to nielogiczne. Ale cóż. Ty tłumaczysz i to nie od Ciebie zależy, co się dzieje z bohaterami i jak zbudowana jest ich osoba. Rozumiem też, że gdyby nie to akcja nie posyłałaby się do przodu, ale myślę, że dałoby się wymyślić jakąś bardziej prawdopodobną sytuację ich ponownego spotkania.

Kolejna rzecz, która mi się nie podoba to to, że w ciągu całego rozdziału można wyodrębnić zaledwie dwie sceny. Owszem jest powiedziane, że gotowała, że się spotkali na korytarzu, ale zostało to tak zupełnie pominięte, że ledwie się to zauważa. W to wlicza się też to, że wszystko jest nijakie. Weszła do jego mieszkania, zjadła obiad, porozmawiali i koniec. Oprócz ich dialogu niczego nie dowiedziałyśmy się o uczuciach Belli, o wyglądzie pokoju czy o tym jak smakowało spaghetti. Przepraszam, oprócz tego, że Edward ją wkurzył. Ale tego też się trzeba domyślać, po tym jak nazwała go świnią. To opowiadanie pozostawia aż za dużo do roboty wyobraźni.

Czytając to opowiadanie i wiedząc jak potrafisz tłumaczyć chociażby przez to, że czytałam Alphabet Weekends wydaje się, jakbyś poświęciła NKZG trochę za mało czasu. Jakbyś szybko chciała wrzucić to opowiadanie na forum i przez to jest niedopracowane. Nie wiem, czy tak jest jednak mówię tylko, że zauważyłam dużą różnicę. Może lepiej byłoby pomęczyć czytelników kilka dni i zaskoczyć ich czymś takim jak wspomniane wyżej AW?

Wbrew pozorom to nie jest tak, że opowiadanie w ogóle mi się nie podoba. Uważam, że ciekawie się je czyta, można się przy nim odprężyć. Do ideału trochę mu brakuje, ale kto powiedział, ze wszystko musi być idealne, żeby nas zadowalać?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin