FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Nagi Koleś Z Góry (TNGUS) [T][NZ][+18] rozdział 29 (23.07) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Nie 23:38, 12 Wrz 2010 Powrót do góry

Bomba :D
Edward jest niemożliwy :P Uwielbia nabijać się z Belli, uzyskując w ten sposób zabawne reakcje z jej strony, ale zarazem potrafi być opiekuńczy (jak chociażby podczas burzy). Boi się związków, ale panne Swan zaczyna traktować inaczej.
W końcu odkrył, że Laska pisze o nim na blogu i pewnie nieźle go to zdziwiło:P Pytanie brzmi: dlaczego tak późno i co teraz z tym zrobi? :P
No i doliczmy do tego wychodzenie z nim na imprezy firmowe :P
Szkoda tylko, że dotychczas Edward miał tak zjechany gust co do inteligentnych kobiet, np. Jess, jednak z drugiej strony jest to na rękę dla Belli:P

Dziewczyny, dziękuję za TNGUSa :D
I życzę weny i czasu :)

Pozdrawiam cieplutko :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:22, 15 Wrz 2010 Powrót do góry

No i co dalej? co dalej?:)
Teraz Edward będzie wszystko wiedział, przypuszczam, że nie przyzna się Belli zbyt szybko, że znalazł ją na Twitterze:))


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Czw 22:33, 16 Wrz 2010 Powrót do góry

OMG Shocked Shocked Shocked !!!
OMG!
Edward odkrył konto Belli...
No to zapowiada się niezła zabawa... Hyhy
NKZG? Czy to nie oczywiste? Ach, ci mężczyźni. Założę się, że teraz Edward wymyśla setki alternatywnych znaczeń dla tego skrótu. Jego prostota i tendencyjność myślenia o pewnych sprawach bywa iście powalająca...
Tak, tak, mówię o spisie telefonów.
Ale, jak widać i na niego nadeszła pora, myślę, że już niedługo przekona się, że Bella działa nie tylko na jego fizyczność (ekhem...).
Randki w szpitalu pewnie zapewnią nam szereg miłych i niezwykle interesujących doznań...
W tym rozdziale odrobinkę brakowało mi dziewczyn i ich cudownie sprośnych komentarzy. Ale tylko troszeczkę. W końcu Edward też nie należy do grzecznych chłopców- co to, to nie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dreamteam
Wilkołak



Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 9:47, 25 Wrz 2010 Powrót do góry

Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 6
Bella

Z niepokojem obgryzałam paznokieć na kciuku, kiedy poczułam małe, ale bardzo mocne uderzenie w palce.
- Jezusie, Alice! – rzuciłam i potrząsnęłam ręką, aby przestała piec.
- Możesz przestać się tak denerwować? Na miłość boską, Bello, idziesz na koktajl party, a nie na rozmowę o pracę – powiedziała zirytowana.
Poczułam, jak coś uderzyło w bok mojej głowy i kiedy spojrzałam w tamtym kierunku, zobaczyłam Rose, która celowała we mnie stringami jak z procy, używając palca wskazującego i kciuka. Kolejny cienki, elastyczny kawałek materiału przeleciał przez pomieszczenie i ledwie otarł się o moje czoło. Rose zaśmiała się, jakby była to najśmieszniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiła.
Byłyśmy w centrum handlowym Copley Place w poszukiwaniu rzeczy, które mogłabym założyć na przyjęcia firmowe z Edwardem. Miałam kilka ładnych sukienek, ale żadna nie była formalna. Wiele z tych przyjęć jest całkiem wymyślnych i muszę założyć coś bardziej eleganckiego niż plisowana spódnica.
- Nienawidzę robić z wami zakupów, laski. Przysięgam na Boga! – wyrzuciłam z siebie, odwracając się na pięcie i pomaszerowałam ku wyjściu z Victoria's Secret.
- Och, nie bądź taka – nalegała Alice, ciągnąc za moje ramię, aby powstrzymać od opuszczenia sklepu. – Po prostu próbujemy trochę cię uspokoić. – Wyjaśniła z uśmiechem.
- Poważnie, Bello, denerwujesz się bardziej niż dziewica przed studniówką – zażartowała Rose.
- Przynajmniej ta część studniówki jest kiepska – wymamrotałam, ponownie obgryzając palec.
- A w ogóle, to czemu jesteś taka spięta? – zapytała Alice.
- Boże, nie wiem. – Westchnęłam. – Chyba czuję się sprzecznie. – Dodałam, wzruszając ramionami.
- Sprzecznie, bo wychodzisz z nim, czy sprzecznie, bo w ogóle chodzi o niego? – spytała Rose, wyglądając, jakby już znała odpowiedź.
Byłaby najgorszym terapeutą świata. Najwyraźniej ma w zanadrzu jedynie „głębokie konwersacje”, ale nie dlatego, że jest zainteresowana rozwiązaniem twojego problemu. Jeśli jest jakieś przeciwieństwo „super-ckliwości”, to Rose Hale na pewno taka jest.
- Sprzeczna, jeśli chodzi o wszystko. To wszystko jest po prostu dziwne. Nawet nie umiem tego wyjaśnić – próbowałam powiedzieć, ale po prostu chciałam skończyć już w tym sklepie i wrócić do domu.
- Nie martw się, Bello. Jeżeli jesteście przyjaciółmi to nieważne. Idź z nim, zjedz gumowego kurczaka za 200 dolców, wypij trochę Cosmo(1) i wróć do domu – poradziła Alice. – Ale ja uprawiałabym z nim seks po powrocie do domu. Tylko mówię, abyś wiedziała. – Dodała ze śmiechem.
- Tak, wiem. Ponieważ niektórzy ludzie mają w mózgu fiuta. Tak jak ta radiostacja z wiadomościami „10-10 SEKS, Tylko penisy, przez cały czas…”
- Dajesz nam 22 minuty, a my damy ci O?(2) – zażartowała Alice, przechylając głowę.
- Tak, wy dwie to pojemniki na spermę – odpowiedziałam, wywracając oczami.
Skierowałyśmy się do Barney’s(3) , który jest poza moją rangą pieniężną, ale najwidoczniej babka Edwarda miała tam rachunek od zarania dziejów. Nagi zadzwonił do nich wcześniej i powiedział, aby mnie oczekiwali. Poczułam się dziwnie, kiedy poinformował mnie o tym. Nie łatwo akceptuję drogie podarunki od niego, jednak gdy wyjaśnił, że to część mojej przysługi dla niego i to, że nie muszę płacić z własnej kieszeni, zobaczyłam logikę w tym, co on próbuje zrobić. I poważnie, niektóre z tych sukienek są piękne. Musiałabym być szalona, nie chcąc ich założyć. Wybrałam kilka prostych, ładnych sukienek koktajlowych wraz z kilkoma parami butów i torebkami.
Gdy Edward zapytał, czy będę jego „randką”, zgodziłam się bez większego namysłu. Wtedy to nie wyglądało na dużą sprawę. Jedynie miałam zjeść obiad i pogadać z niektórymi ludźmi, na których nie wpadłabym nigdzie indziej. Nie jestem nieśmiała w takich sytuacjach; lubię dobre jedzenie i fajne rozmowy z inteligentnymi, przyjaznymi ludźmi.
Ale teraz, gdy uświadomiłam sobie, że to wszystko się wydarzy, to, w jakiś niewytłumaczalny sposób, się zdenerwowałam. Do tego nie pomaga jeszcze, że Edward ostatnio zaczął zachowywać się naprawdę dziwnie. Faktycznie, od tego wieczoru, kiedy zapytał mnie czy pójdę z nim na te przyjęcia, dało się równocześnie odczuć, jakby mnie unikał albo po prostu zachowywał się dziwnie. Zawsze miał tę minę na twarzy, jakbym wpadła na niego w łazience albo coś w tym stylu. Nie podobne było do niego wyglądanie na speszonego. Próbowałam przekonać samą siebie, że wymyślam to sobie, ale kiedy spytał, czy wyjdę z nim na obiad firmowy poprzez karteczkę przyczepioną do moich drzwi, już nie wiedziałam, co mam myśleć.
Cześć Brązowooka,
W piątek odbywa się przyjęcie w Muzeum Gardner. Odebrać cię o 20? Ubranie eleganckie.
Dzięki, Edward.

Zauważyłam także rutynę w planie pracy Edwarda. Co parę dni w tygodniu wracaliśmy do domu w porze obiadowej. Zauważyłam także, że kiedykolwiek go wtedy widzę, wygląda na zmęczonego, pomimo jego czarujących uśmieszków i zupełnie potarganych włosów. Wpadam na niego w każdy wtorkowy wieczór i czuję, że trochę mi ulżyło, ponieważ nie wygląda na tak nieswojego, widząc mnie - po prostu na naprawdę zmęczonego.
- Hej, powinieneś wpaść do mnie, jeśli jesteś głodny – zaoferowałam, gdy razem wchodziliśmy do naszego budynku. – Właśnie będę robić Panini i zupę, jeśli jesteś zainteresowany. – Dodałam.
Spojrzałam na worki pod jego oczami i kilkudniowy zarost, i miałam nadzieję, że jedzenie podniesie go na duchu.
- To brzmi jak coś, czego teraz potrzebuję – powiedział z westchnieniem.
Zaprowadziłam go do mojego mieszkania, gdzie praktycznie padł na kanapę. Wchodząc do kuchni, szybko zaczęłam robić obiad i wróciłam do salonu, aby zaoferować Edwardowi coś do picia, ale spał w pozycji siedzącej.
Ech, chciałam po prostu oprzeć jego zmęczoną, arogancką, słodką, zadowoloną z siebie głowę o moją pierś. Boże, to brzmi perwersyjnie. I więcej niż trochę seksownie.
Lekko poklepałam go w ramię, budząc go łagodnie. Jego zielone oczy nabiegły krwią i to spowodowało, że chciałam przytulić tego łajdaka.
- Sory za budzenie cię. Obiad jest prawie gotowy. Jesteś spragniony? Mam wodę, picie gazowane, piwo – zaoferowałam cichym głosem.
Poprosił o szklankę wody z lodem i przyniosłam mu ją zaraz po tym, jak zdjęłam garnki z kuchenki.
- Wyglądasz na zmęczonego; chyba nie masz kaca, co? – spytałam, próbując nie brzmieć jak jego matka.
- Nie, pół godziny temu skończyłem trzydziestosześciogodzinną zmianę, którą zacząłem w poniedziałek rano – wyjaśnił. – Moim ostatnim posiłkiem był chyba Snickers jakoś o dziesiątej rano, ale nawet tego nie dokończyłem. Upuściłem go, gdy jedna z moich pacjentek zmoczyła podłogę.
- Zmoczyła podłogę? – powtórzyłam, czując się trochę zdezorientowana.
- Była w ciąży. Odeszły jej wody, kiedy pomagałem jej się położyć – wyjaśnił.
- Ty… odbierasz porody? – próbowałam nie zabrzmieć na zszokowaną, ale nie udało mi się.
Edward zaśmiał się.
- Bello, jestem ginekologiem. Pomaganie czemukolwiek, co wychodzi z pochwy, należy do zakresu moich obowiązków – zażartował.
- Jesteś czasami nieznośnie czarujący, Edwardzie – powiedziałam śmiertelnie poważnie.
- Są nawet całkiem słodkie.
- Pochwy? – prychnęłam.
- Cha, cha - powiedział z wyraźnym brakiem rozbawienia. – Nie, dzieci.
- Wiem, po prostu jestem głupia – odpowiedziałam, kręcąc głową. – Więc, coś faktycznie wyszło z wyżej wymienionej pacjentki?
- Tak, prawie trzykilogramowa dziewczynka. Nazwałem ją „orzeszek ziemny” po moim batonie. Jej mama sądziła, że to zabawne.
Czy musisz wyskakiwać z zachwycającym dzieckiem, któremu nadajesz słodkie przezwisko? Moje organy reprodukcyjne nie mogą tak wiele od ciebie przyjąć.
- To naprawdę słodkie; dziecko i przezwisko – przyznałam całkowicie wbrew mojej woli, ale moje usta mnie zdradziły. – Jednak godziny twojej pracy brzmią naprawdę wyczerpująco.
- Cóż, to naprawdę długa zmiana, ale nie zawsze jest taka gorączkowa. To zależy, jak wiele kobiet leży na oddziale położniczym. Normalnie złapałbym trochę snu i kilka długich przerw, aby coś zjeść, ale ta zmiana był wyjątkowo pełna obowiązków.
Podałam mu kanapkę i talerz zupy tam, gdzie siedział na kanapie. Nie miałam serca, aby prosić, by wstał i usiadł do stołu. Wyglądał na zupełnie wyczerpanego. Po ostatnim energicznym gryzie odstawił talerz na stolik i wyciągnął swoje długie nogi na kanapie. Zasnął ponownie w sekundę.
Biedny, zmęczony koleś. Boże, czemu nie można się tobie oprzeć; zaspane oczy, pomięty fartuch lekarski i włosy rozczochrane we wszystkie strony? Po prostu skończ już. Próbuję nie zauroczyć się w tobie, a myślę jedynie o wyuzdanych rzeczach, gdy po pijaku piszę na Twitterze.
Wróciłam do salonu po sprzątnięciu w kuchni. Edward nie poruszył się, odkąd ostatnio spojrzałam na niego. Jego usta ułożyły się w najsłodszy grymas, jaki widziałam, pomimo jego poważnych, zmarszczonych brwi. Musiał śnić o czymś, ale o czym, tego nie wiedziałam.
Wzdychając lekko, podeszłam do niego. Łagodnie rozsznurowałam jego buty, ściągnęłam je ostrożnie, aby mu nie przeszkodzić we śnie. Wziął głęboki wdech i przysięgam, że jeśli zacznie coś mamrotać, to go obudzę.
O cholera. Zamknij się, Edwardzie. Po. Prostu. Zamknij. Się.
- Hmm, taaak - wymamrotał. – Choś, brązowooka… mamsośdlaciebie… bah… eeee – powiedział na jednym wydechu i uśmiechnął się lekko przez sen.
Ale wtedy to stało się jeszcze gorsze.
O Boże. Proszę. Nie.
Jego dłoń znajdująca się pod brodą powędrowała na jego klatkę piersiową, dalej na brzuch… powoli, tak boleśnie wolno… Moje oczy zaczęły szczypać, ponieważ patrzenie na to, to dla mnie za wiele. Jego dłoń wędrowała coraz niżej, aż zatrzymała się… dokładnie na jego kroczu. I wtedy złapał się za jądra.
Aaa, złapał się za krocze.
Jęknął wyraźnie. Wyschło mi w ustach, jakbym miała w nich pełno waty. Serce biło mi jak oszalałe. Nie mogłam odwrócić wzroku od tego, jak Edward masturbuje się przez sen. Jego dłoń zaczęła poruszać się ponownie, a fartuch zakrywał jego dobrze widoczne podniecenie.
Proszę, Chryste, zabij mnie teraz. Ale daj mi umrzeć z obrazem erekcji NKZG wypalonej na moich siatkówkach.
Przez moment spróbowałam myśleć logicznie. Edward śpi głęboko i bawi się ze sobą na mojej kanapie. Jeśli robiłabym to, co on teraz, chciałabym zostać obudzona, na pewno. Ale wyglądał na tak wykończonego. Nie wspominając o tym, że jeśli go obudzę, by przestał robić to co teraz, to i tak nie zaoszczędzi mu jakiegokolwiek zażenowania, ponieważ… jasna cholera, spójrz na rozmiar wyposażenia, na litość boską!
Uświadomiłam sobie, że jest tylko jeden sposób postępowania i musiałam to zrobić – jak zerwanie plastra. Więc zrobiłam to, co musiało zostać zrobione.
Pochyliłam się ponad oparciem i ostrożnie złapałam za jego nadgarstek. Gdy właśnie miałam unieść dłoń z jego… szczęśliwego miejsca, jego oczy otworzyły się, a jego druga ręka złapała moją, sprawiając, że nasze dłonie były splątane razem na jego kroczu.
Wygląda na to, że ktoś obudzi się natychmiast, gdy jesteś blisko męskich narządów. Sądzę, że Edward posiada jakiś radar na kroczu.
Peniso-radar?

Warknął na mnie, a moje oczy były jak pięciozłotówki, gdy bardzo głośno wessałam dużo powietrza w płuca, które mnie paliły. Zaświtało mi, że dla niego to może wyglądać, że kładę tam rękę, a nie ją zabieram.
Chcę. Teraz. Umrzeć. Proszę.
- Jeśli chciałaś się zabawić, brązowooka, nie musiałaś korzystać z tego, że śpię – warknął. – Przynajmniej miej na tyle poczucia przyzwoitości, by robić to, gdy nie śpię i także mogę cieszyć się chwilą.
Wyglądał dziwnie groźnie, ale w zupełnie erotyczny, gorący, smakowity sposób, aż chciałam wywrócić oczami i krzyknąć na niego, by nie był takim perwersem, ale byłam osłupiała. Pociągnął delikatnie moją rękę, ale wystarczyło to, abym przewróciła się na niego. Moje ciało jest dobre w przedrzeźnianiu się z moją determinacją.
- Ja nie… - wyszeptałam.
- To co w takim razie?
- Ja… ty… brak mi słów? – powiedziałam bez ładu i składu, a ostatnia część zabrzmiała jak pytanie.
Mój mózg wyraźnie prosił o zgodę na ponowne funkcjonowanie.
Leżałam na nim z nogami między jego. Skrzyżował łydki na wysokości moich, a obie, duże dłonie położył na moich ramionach, zasadniczo przyciskając mnie do niego. Przełknęłam ciężko, czując jego gorący oddech na twarzy. Jego soczysta, dolna warga błagała o to, by ją skubnąć.
Nie cierpię, jak on mi to robi; powoduje, że mój umysł jest zupełnie pusty, a moje zasady moralne zanikają bez pozwolenia. Wyobraziłam sobie karton mleka z pogrubionym napisem: „WIDZIAŁEŚ MNIE?”, a pod tym zdjęcie Jiminy Świerszcza(4). Koło jego ust znajduje się dymek z napisem: „Jestem dumą i wyczuciem szacunku Belli i mam wszystko gdzieś!”.
Chcę udusić cię, Edwardzie Cullen. Moimi ustami.
- Musisz puścić – powiedziałam ochryple.
To wyszło bardziej jak błaganie, a nie mówienie.
- Nie, tak mi się podoba.
- Lubisz zmuszać mnie do bycia blisko ciebie? – spytałam i spróbowałam odepchnąć się od niego, ale złapał mnie za nadgarstki.
- Nie, lubię jak jesteś blisko mnie – wyznał bez żadnego wstydu.
- Więc poczekaj, aż ja także będę tego chciała.
- Jak długo to zajmie?
- Zależy.
- Od czego?
- Nie wiem, Edwardzie. To po prostu zależy.
- A co to za odpowiedź?
- Nie mogę dać prostej odpowiedzi na pytanie, którego wcześniej nikt nie zadał.
- Nikt nie pytał… cię o to?
- Nie mów tak, jakby trudno było w to uwierzyć. Trzymam się… dla siebie. Tylko tyle musisz wiedzieć.
- Nie wydajesz mi się taka. Jesteś jak ta stokrotka, która otwiera się nagle, ni tego ni z owego. Dostała takie dziewczyńskie imię, jak brzmiało?
- Czarnooka Susana?(5)
- Tak, tylko że ty jesteś brązowooka Bella.
- Edwardzie – westchnęłam.
- Co? – odpowiedział z uśmieszkiem.
- I tak powinieneś mnie puścić – zaprotestowałam cichym szeptem.
- Wyjdziesz ze mną w piątkowy wieczór?
- Przecież powiedziałam, że tak, nieprawdaż?
- Upewniam się tylko, że nie zmieniłaś zdania – powiedział z przygnębieniem.
- Nie, nie zmieniłam zdania. Ale musisz iść na górę – przypomniałam mu.
Może jeśli powiem, że już wystarczy, to także w to uwierzę.
- Nie umiesz się bawić – przeciwdziałał, wystawiając w moim kierunku swój zły, pełen grzechu, cudownie wyglądający język.
- Zamknij się i puść mnie – zaśpiewałam, jak najlepiej naśladując Ting Tings(6).
- Boże, twój głos jest jak darcie się kota podczas rui – powiedział z chichotem.
- Taa, dzięki – wymamrotałam, wykrzywiając twarz.
- Polecam się na przyszłość, brązowooka.
- Posłuchaj, Edwardzie. Wpadaj kiedykolwiek jesteś głodny, ale proszę, śpij we własnym łóżku, okej?
- Zaufaj mi, brązowooka, jeśli bym chciał, robiłbym więcej rzeczy niż tylko spanie w twoim łóżku.
- Wrr! Puść mnie wreszcie!
- Co? No nie bądź taka. Dopiero co przyłapałem cię z ręką na moim kroczu.
- Nie, nie złapałeś mnie z ręką na twoim kroczu.
- Milimetr między twoją dłonią a moimi genitaliami, wystarczy na sprawę w sądzie.
- Wychodzisz już? Bo mam zajęcia za jakieś czternaście godzin.
- Jeśli wyjdę, to obiecasz, że będziesz mnie zawsze tak budzić? Mogę wykorzystać cię jak budzik; peniso-budzik.
- Tak, twój fiut zostanie zaalarmowany w jakieś dziesięć sekund po tym, jak uderzę kolanem w twoje klejnoty rodowe.
Zaśmiał się jak demon, zanim nas przewrócił. Nie miałam nawet szansy walczyć z nim albo uderzyć go z kolana w klejnoty. Udało mi się tylko niezdarnie pisnąć w proteście, co zapewne zabrzmiało, jakbym udawała, że mi się to nie podoba. Co nie jest prawdą. To tylko udawanie. Nie, że mi się to podoba. Tak sądzę. Ośmielam się zgadywać?
Poddaj się, Swan.
- Och, podoba mi się ta kanapa – powiedział Edward w żarcie. – Taka miękka i nawet ładnie pachnie – dodał z nosem przy mojej szyi.
Słyszałam szum krwi, gdy ciepło natychmiast ogarnęło moją twarz. Sukinsyn sprawił, że zarumieniłam się, a ja nawet nic nie zrobiłam.
- Ładnie pachnie? – wyszeptałam.
- Tak, pachniesz jak czekolada, a ja uwielbiam czekoladę. Może pozwolisz mi… trochę zjeść – powiedział.
Słowa pieściły moje uszy jak puch z dmuchawca. To sprawiło, że włosy na karku zjeżyły mi się i poczułam, jak inne części mojego ciała także reagowały, chociaż kazałam im zamknąć się i rozejść, bo nie ma tu nic ciekawego do oglądania.
- To balsam o zapachu kakao – poinformowałam go nerwowo.
- Jest śliczny – wymamrotał.
Położył dłonie na moich policzkach, co zmusiło mnie do spojrzenia na niego. Próbowałam przez minutę, ale później zamknęłam oczy.
Leżał na mnie, wciskając mnie swoją wagą w kanapę całkiem dosłownie. Ale w przenośni, Edward równie dobrze mógłby być albatrosem wokół mojej szyi. Albo mógł być czymś, co uziemia mnie w prawdziwym życiu; zmuszać mnie do nawiązania kontaktu ze światem, zamiast zostać uwięziony w mojej głowie, pisząc krytyki literackie minimalnie czytelnej poezji.
I wtedy znowu Edward stał się jak śmieciowe jedzenie na randce. Wiesz, że będzie przepyszny i dekadencki. Wiesz, że doświadczenie będzie niezapomniane i tak bardzo pyszne. Ale czy będzie to warte poczucia winy? Będę zdolna to spojrzenia na siebie w lustrze i nie zobaczenia czegoś, co mi się nie spodoba?
Sory, NKZG, ale jesteś złem dla mej duszy.
Poczułam, jak jego głowa stała się cięższa na moim obojczyku i szybko uświadomiłam sobie, że ponownie zasnął. Było gorzej niż wcześniej, ponieważ gdy to nie było zupełnie zawstydzające, teraz utknęłam pod nim. Poczułam ten przedziwny wzbierający „problem”, (ten, który wprowadzał mnie w kłopotliwe położenie), napierający na moją nogę.
Tak kuszące, aby po prostu szarpnąć za to.
Po kilku minutach daremnych prób uwolnienia się, pogodziłam się z faktem, że zostałam uwięziona przez Edwarda; przez jego ciało i jego urok. Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie odprężyć się na tyle, na ile to możliwe, dając moją bliskość NKZG. Pozwoliłam jego ciepłemu i miarowemu oddechowi mnie uśpić.
Obudziłam się jakiś czas później, czując o wiele mniej obciążenia, zakryta jedynie kocem. Rozejrzałam się po słabo oświetlonym mieszkaniu i zauważyłam, że Edwarda nie ma. Musiał się obudzić i wrócić do siebie. Usiadłam wolno i rozciągnęłam się, kiedy zauważyłam liścik na stoliku przede mną.
Zeszłej nocy zobaczyłem na szczycie schodów
Małą, brązowooką Bellę, której tam nie było.
Nie było jej również dzisiaj.
Och, jakbym chciał, aby nigdy nie odeszła

Uśmiechnęłam się, czytając jego wariacje wiersza „Antagonish” autorstwa Mearnsa. NKZG sądzi, że umie się zachować, pisząc mi słodki wierszyk i porównując mnie do jaskrawo kwitnących stokrotek, opowiadając historyjki o małych dzieciach, które przyjmuje na świat i daje mi do myślenia, że wcale nie jest takim niepoprawnym dupkiem.
To działa. Wrrr.
Chciałam zmiąć jego liścik, ale nie mogłam. Wstałam, aby wyrzucić go do kosza, ale moje stopy wybrały okrężną drogę i zobaczyłam, jak moje zdradzieckie ręce wkładają karteczkę do jednej z grubych książek na regale.
Uruchomiłam laptopa i zaktualizowałam status na Twitterze.
Co robisz? Głupiutka Bella, ch*j jest wciąż chujem, nawet jeśli jest zabawny i inteligentny.
W piątkowy wieczór nerwowo chodziłam po mieszkaniu, sprawdzając po kilka razy włosy i makijaż. Czułam się jak idiotka przez to podekscytowanie, ale sprawy między mną a Edwardem ostatnio się pokręciły. Od wieczoru, kiedy zdarzył się ten „incydent” obejmujący jego drzemkę na mojej kanapie, widywaliśmy się mimochodem, ale dmuchaliśmy na zimne. Czasami odczuwałam, że zobaczenie go jest najważniejszym punktem mojego dnia, innym razem jego grymas niezadowolenia wyglądał na nie bardziej przerażający niż ten, który posyłałam mu w odpowiedzi.
Więc kiedy usłyszałam, jak łagodnie zapukał do moich drzwi, moje tętno automatycznie przyspieszyło i musiałam złapać oddech. Wyrównałam przód sukienki po raz tysięczny, zanim otworzyłam drzwi.
- Cześć – niezgrabnie wydyszałam.
Nie mogłam mówić, ponieważ jego widok zapierał dech w piersiach; miał na sobie idealnie dopasowany brązowy garnitur i kontrastujący krawat w paski. Zazwyczaj nie przywiązuję większej uwagi do tego, co noszą ludzie, ale to jest niedorzeczne.
Znasz to wyrażenie „szata zdobi człowieka”? To nie działa tak z Edwardem Cullenem. On sprawia, że to ubrania zyskują gdy jest w nie ubrany.
- Cześć – odpowiedział.
Jedną ręką pocierał kark i patrzył na mnie niecierpliwie. Gdybym nie wiedziała, pomyślałabym, że po prostu denerwuje się tak jak ja. Pozbyłam się tego uczucia i zapisałam to w pamięci, bo w tej chwili nie byłam w stanie myśleć logicznie.
- Yyy, powinniśmy już iść? – spytałam.
- Tak, już podstawiłem samochód. Będę za tobą – odpowiedział i skinął na mnie, abym szła przodem i zamknął moje drzwi.
- To nie jest twój samochód – powiedziałam, patrząc z ciekawością na mały, brytyjski samochód sportowy, który wydał z siebie krótki dźwięk, gdy Edward nacisnął przycisk na pilocie.
- Pewnie, że jest - powiedział z uśmiechem. – W każdym razie jeden z nich.
- Och, widziałam cię jedynie w volvo.
- To mój samochód do pracy, a ten tutaj to samochód do zabawy.
- Wow, ja mam tylko niewidzialny samochód, który ma dziwny kształt, jak moje stopy – zażartowałam. – Moja furgonetka jest w Phoenix i nie przetrwałaby drogi tutaj. – Wyjaśniłam.
Otworzył drzwi dla mnie i poczułam się jak jedna z dziewczyn Bonda. Nigdy wcześniej nie siedziałam w Astonie Martinie. Jest naprawdę milutki i idealnie pasuje do Edwarda. Ten samochód krzyczy „cipkowóz”.
Dotarliśmy na miejsce dokładnie w chwili, gdy goście właśnie byli sadzani na swoich miejscach. Edward przedstawił mnie swojemu szefowi, doktorowi Volturri i jego żonie Heidi oraz kilku innym ludziom, z którymi pracuje w szpitalu. Wszyscy byli bardzo ciepli i mili, a nasza rozmowa przy obiedzie toczyła się wartko.
Nie chciałam się do tego przyznać, ale Edward był dżentelmenem przez cały posiłek; pytał, czy przynieść mi kolejnego drinka, wstawał by odsunąć moje krzesło, gdy szłam i wracałam z łazienki. Prawie poczułam wyrzuty sumienia przez to, jak byłam zaskoczona. Oczywiście oceniłam go źle, jeśli to, jak mnie traktuje, jest dla mnie takim szokiem.
Gdy został podany deser i kawa, zespół grający wcześniej spokojną muzykę, zaczął grać teraz coś dla par. Ludzie zaczęli dobierać się w pary, jedzenie i alkohol wprawiły wszystkich w odpowiedni nastój.
- Zatańczymy? – zapytał z uśmieszkiem Edward, ręką wskazując na parkiet.
- Ja… yyy… widziałeś jaka niezdarna jestem – odpowiedziałam potulnie.
- Brązowooka - powiedział łagodnie, pochylając się do mojego ucha. – Taniec to pionowy seks. Pozwól mi prowadzić i zapewniam cię, zapomnisz, że masz w ogóle kończyny. – Zagruchał.
Po prostu patrzyłam na niego i mrugałam cały czas. Gdy wstał i pociągnął mnie za rękę, nie mogłam z nim walczyć. Po prostu wstałam i poszłam z nim na środek parkietu.
Przyciągnął mnie blisko do siebie i położył dłoń w dole moich pleców. Moją jedną dłoń oparłam na jego ramieniu, a nasze wolne ręce splątaliśmy luźno.
- Właśnie tak, podążaj za mną – powiedział z uśmiechem. – Nie pozwolę ci się zgubić. – Dodał głosem przesiąkniętym urokiem, który sprawiał, że moja krew się gotowała.
- Tak, stawiam, że byłbyś ostatnią osobą, z którą chciałbym się zmierzyć – powiedziałam sarkastycznie.
Jak zwykle zamiast wściekać się na mnie, Edward jedynie się zaśmiał.
- Uwielbiam, kiedy jesteś zadziorna, brązowooka – drażnił się.
- Uwielbiasz zachodzić mi za skórę.
- Chciałbym znaleźć się pod wieloma rzeczami.
- Kiedy nie uderzasz do mnie?
- Dobra. - Zaśmiał się. – Pogadajmy o pogodzie, polityce albo o giełdzie papierów wartościowych. – Zasugerował żartem.
- W jakiś sposób temat wróciłby na ciebie i na to, jak chcesz mnie podniecić – prychnęłam, wywracając oczami.
Edward zaśmiał się naprawdę głośno, za co chciałam go uderzyć.
- Podniecić cię?(7) Co to, rok 1991? Color Me Badd jest dla ciebie wstydem, brązowooka.
Powinnam być na niego zła za nabijanie się ze mnie, ale nie mogłam. Zamiast tego zaśmiałam się wraz z nim. Motylki w moim brzuchu, które przeniosły się do klatki piersiowej, kiedy obrócił mnie wokoło i sprawił pozbycie się wszystkich złych, trudnych uczuć – przepędziły wszystkie obawy, całą nieufność, uciszył głos rozsądku w mojej głowie.
Edward odprowadził mnie do stolika, zanim poszedł wziąć dla mnie mały aperitif po obiedzie. Uśmiechnęłam się, kiedy Heidi podeszła i zajęła na chwilę miejsce Edwarda.
- Muszę powiedzieć, Bello, że miło jest końcu widzieć Edwarda z odpowiednią dziewczyną – powiedziała z uśmiechem. Jej niebieskie oczy zaświeciły się, gdy spojrzała na mnie.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Obawiałam się, że jeśli ją poprawię, będę musiała wyjaśnić, że Edward nie mógł znaleźć odpowiedniej „randki”, która nie wprawiłaby go w zakłopotanie i to mogłoby spowodować, że będzie wyglądał na okropnego faceta. Z drugiej strony, nie chciałam również jej zmylić i sprawić, by pomyślała coś, co nie jest prawdą.
- Wiesz - kontynuowała – patrzenie na was dwoje przypomina mi jak Aro i ja byliśmy młodzi. Zawsze było między nami jakieś napięcie, ale atrakcyjność, o Boże, była bardzo silna. Mogliśmy walczyć ze sobą, ale nie mogliśmy walczyć z pociągiem do siebie – wyjaśniła tęsknie.
Cieszyłam się, że nic nie powiedziałam, ponieważ okazało się, że Heidi rozumiała więcej niż przypuszczałam. Chciałam zgodzić się z nią, ale Edward wrócił z moim likierem, zatem Heidi posłała mi znaczące mrugnięcie okiem i wróciła na swoje miejsce koło męża.
- Co się stało? – zapytał.
- Ech, tylko babskie pogaduchy – powiedziałam z uśmieszkiem. – Poważnie, nic ważnego. Heidi jest naprawdę miłą kobietą. Lubię jej towarzystwo. – Dodałam szczerze.
- Więc podobało ci się dzisiaj? – spytał, najwyraźniej szukając potwierdzenia.
- Tak, chyba było fajnie – zażartowałam z poważną miną. Wyglądał tak zachwycająco spanikowany. Postanowiłam mu odpuścić. – Cóż, musiałam cię znosić, nieprawdaż? – dodałam, zanim wystawiałam język. Wypiłam resztę drinka i próbowałam ukryć śmiech.
- Wrrr! – warknął, kładąc dłoń na sercu.
Heidi i Aro patrzyli na nas i chichotali. Wskazałam na Edwarda i powiedziałam, jedynie ruszając ustami: „wierzycie w to?”, krzywiąc się i żachnęłam się żartobliwie. Jego oczy zrobiły się wielkie w udawanym przerażeniu, zanim złapał moją dłoń wskazującym palcem i pocałował jej wierzch. Posłał mi ten obłąkany uśmieszek, a ja, zamiast odwrócić głowę, jakby to zrobiła rozsądna dziewczyna, odwzajemniłam uśmiech.
- Edwardzie - powiedział Aro. – Sądzę, że twoją czarująca towarzyszka powinna jechać do domu, nieprawdaż? – Zapytał z aluzją.
I ty, Aro? Jest jeszcze tu ktoś, kto nie sądzi, że Edward i ja powinniśmy zrobić małe umcyk-umcyk? Tak, raczej nie.
- W gruncie rzeczy, Aro, nie mam powodu, by zaprzeczać – odpowiedział z uśmiechem Edward, patrząc na mnie przez cały czas.
Kilka minut później parkingowy podstawił „cipkowóz” i byliśmy w drodze powrotnej do naszej małej kamienicy niedaleko Harvard Square.
- Ten samochód jest magnesem na laski. Brakuje tylko tablicy rejestracyjnej „IC VAJ”(8.) – dokuczyłam mu.
- Bardzo zabawne, brązowooka – odpowiedział, kręcąc głową.
- Uprawiałeś w ogóle w tym czymś seks? – spytałam, a raczej wypaliłam.
Nie wiem, co mnie napadło. Chciałam nacisnąć jego guziki, bo jemu łatwo to przychodzi w moim wypadku. Z jakiegoś szalonego powodu naprawdę zaczynałam zastanawiać się, czy Edward ma coś takiego jak „osobista przestrzeń”, jeśli chodzi o informacje o jego życiu prywatnym.
- Co? – powiedział, jego ciało podskoczyło wyraźnie, jakby był zaskoczony.
- Seks, uprawiałeś kiedyś seks w swoim samochodzie? – spytałam ponownie, tym razem trochę bardziej stanowczo.
Zaśmiał się nerwowo i poprawił się w fotelu, jakby nagle było mu niewygodnie.
- Edwardzie, przysięgam, nie kapuję cię – powiedziałam, czując się naprawdę głupio i pokręciłam głową.
- Czemu? Co ja takiego zrobiłem? – spytał, wyglądając na trochę zaniepokojonego, jakby nie wiedział, o co chodzi.
- Cóż, stosujesz różnorakie komentarze seksualne wobec mnie. Ale kiedy ja to robię, jesteś zdenerwowany i wiercisz się. Czemu twoje zachowanie zawstydzające mnie jest spoko, ale na odwrót już nie? – zapytałam, a irytacja była wyraźnie słyszalna w moim głosie.
- Bello - westchnął, przeczesując palcami włosy. – To nie tak, że mnie zawstydzasz… - odpowiedział, próbując temu zaprzeczyć, ale mu nie uwierzyłam.
- To czemu reagujesz w taki dziwny sposób? Czemu w jednej minucie całujesz mnie, a później poklepujesz w ramię, jakby było ci przykro, że to zrobiłeś? – naciskałam, tak czy inaczej dochodząc do serca tego nonsensu. Ostatnie pytanie spowodowało, że odwrócił głowę i spojrzał na mnie, a jego twarz wyrażała osłupienie.
- Ponieważ… ja… - jąkał.
- Zapomnij – warknęłam, czując się speszona i jak idiotka, że aż chciało mi się płakać.
- Nie, jest powód. Nie chcę cię wykorzystywać. Chcę być twoim przyjacielem. Lubię cię. Nie, to coś więcej. Szanuję cię. Próbuję nie myśleć o tobie w taki sposób – wyjaśnił, w połowie patrząc na drogę, a w połowie na mnie.
- Co jest złego w tym sposobie? Jestem tak odrażająca? – spytałam przerażona.
- Co? – wykrzyknął. – Boże! Oczywiście, że nie! Jeśli byś była, nie miałbym kłopotu z utrzymaniem moich myśli… czystych. Jezusie.
- Może nie chcę być… czysta – zmusiłam się do powiedzenia.
- Nie mów takich rzeczy, proszę – powiedział, a właściwie błagał.
Muszę przyznać, że sprawienie, iż Edward czuje się nieswojo, dało mi dziwną satysfakcję, jakbym odwróciła sytuację i dała mu dokładnie to, co on dał mi.
- Chcę być… nieprzyyyyzwoita – zaszydziłam, próbując brzmieć seksownie.
Sądzę, że może zadziałać.
- Przestań – powiedział wyraźnie, patrząc prosto przed siebie.
- Dobra. Zachowuj się niezręcznie. Jakbym nie wiedziała, jak to jest – powiedziałam, ponownie irytując się.
- Nie musisz czuć się niezręcznie przy mnie – nalegał miękkim głosem.
Teraz użalał się nade mną.
- Zrobię tak, jeśli będę chciała… zapomnij. Wejdźmy do środka – wymamrotałam, gdy zaparkował przed naszym budynkiem.
Otworzył mi drzwiczki samochodu, a ja prawie pobiegłam do moich drzwi. Gdy włożyłam klucz do zamka, poczułam, jak Edward pociągnął za mój łokieć.
- Chodź na górę, nie chcę tej sprawy tak zostawiać – powiedział ściszonym głosem.
Nie mogłam odmówić, gdy tak brzmiał.
Usadowiliśmy się na jego brązowej, skórzanej kanapie z drinkami. Alkohol pomagał mi rozluźnić się, jak zawsze. Edward patrzył na mnie niecierpliwie, ale nie miałam pojęcia, co chce, abym powiedziała.
- Edwardzie… sprawiasz, że… pragnę pewnych rzeczy – wyznałam.
- Ty robisz to samo mnie – powiedział, zdejmując buty i oparł nogi na stoliku. Ściągnęłam swoje szpilki i zrobiłam to samo.
- Tak, ale ty powinieneś już tego użyć, a ja nie – przeciwdziałałam.
- Użyć do czego? – spytał.
- No wiesz, chcąc rzeczy, które powiedziałeś, że ja potrzebuję tej nocy, kiedy przyniosłam makaron i uderzyłam się w palec.
- Tak, nie powinien był ci tego mówić. Nie potrzebujesz tego ode mnie – odpowiedział, kręcąc głową i uśmiechając się z trudem.
- Więc powinnam dostać to od kogoś innego? – zapytałam, gdy na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Znowu wszystko było pokręcone. Wzięłam kolejny duży łyk wina.
- Nie! Nie rób tego – wyrzucił z siebie szybko.
Prawie wyglądał na… złego?
- Jestem zdezorientowana. Nie chcesz mi tego dać, ale nikt inny nie powinien? Myślałam, że moim problemem jest dostać to. Ten koleś, Jake, wyglądał na zainteresowanego – dumałam.
- O nie! – powiedział srogim głosem. Usiadł prosto i spojrzał na mnie. – Bello, nie pozwól zrobić tego jakiemuś dwudziestojednoletniemu, napalonemu psu, który… nie może poradzić sobie ze sobą. Zasługujesz na kogoś lepszego. Zasługujesz na kogoś, kto wie, co robi – powiedział, jego głos z rozkazującego zmienił się w łagodny.
- Takiego jak ty? – wyszeptałam.
- Tak. Nie! – powiedział całkowicie zamroczony.
- Tak, wiesz, co robisz czy nie, nie wiesz, co robisz? – powiedziałam, nie nadążając już za nim.
- Tak, wiem, co robię.
- Więc zrób to mnie. O Boże! – powiedziałam, zakrywając twarz dłońmi. Zamknęłam oczy, czując falę gorąca na mojej twarzy.
- Nie.
- Edwardzie – westchnęłam z irytacją.
- Co?
Wzięłam głęboki oddech. Oto moja szansa. Słuchałam wszystkich rzeczy, jakie Alice i Rose mówiły do mnie przez ostatni miesiąc. Poczułam, jak motylki przepędziły moje zahamowania. Zobaczyłam Edwarda i siebie leżących pod fortem z prześcieradeł i poduszek całujących się i otoczonych przez burzę z piorunami.
- Jesteś mi winny przysługę – wymamrotałam.
- Tak? – powiedział, skłaniając mnie do kontynuowania.
- Chcę, by „to” było moją przysługą – powiedziałam prosto.
- Nie zrobię czegoś, czego nawet nie możesz powiedzieć, brązowooka – powiedział uparcie.
- Dobra. W takim razie to powiem – powiedziałam, zanim wypiłam połowę kieliszka wina Shiraz.
- To dawaj. Powiedź. Głośno – ośmielił się.
Przełknęłam ciężko i poczułam, jak moja duma opada.
- Okej – powiedziałam, biorąc głęboki oddech. – Edwardzie, uprawiaj ze mną seks. W sumie to naucz mnie jak, no wiesz, być dobrą w tym. To przysługa, którą chcę od ciebie.


(1) Cosmo – drink na bazie wódki i likieru (np. pomarańczowego) z innymi dodatkami.
(2) Modyfikacja powiedzenia z wiadomości „Dasz nam 22 minuty, a my damy ci Świat”
(3)Barney’s – sklep z odzieżą i kosmetykami dla kobiet oraz mężczyzn.
(4) Jiminy Świerszcz – zielony robaczek z bajki „Pinokio”
(5) W oryg. blackeyed Susan czyli Rudbekia Owłosiona (kwiat z żółtymi, podłużnymi płatkami i czarnym środkiem). Użyte inne tłumaczenie na potrzeby tekstu (przyp. tłum)
(6) Tin Tings – angielski zespół (w tekście mowa o ich piosence „Shut up and let me go” użytej w reklamie Fanta)
(7) W oryg. Sex you up – nawiązanie do piosenki „I wanna sex you up” zespołu Color Me Badd
(8.) IC VAJ – skrót od ‘I see vaginas’ (widzę cipki)


Rozdział 7


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dreamteam dnia Śro 13:20, 15 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 11:12, 25 Wrz 2010 Powrót do góry

chyba najlepszy rozdział w całym opowiadaniu, chociaż każdy jest lepszy od poprzednnio i każdy ma swoj urok
i sama już nie wiem co napisac, bo trudno moje mysli napisac po przeczytanie tego genialnego kolejnego rozdziału
nie wiem jak to robisz ale chcę wiecej i błagam o to, nie wiem jak do 2.10 wytrzymam
końcówka ta ich rozmowa świetna, ciekawe czy Edi się zgodzi, pewnie tak, bo nie wytzryma za długo i skorzysta z tego
do następnego
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Sob 12:17, 25 Wrz 2010 Powrót do góry

Napalona Bella rusza do akcji! Hyhy
Mmm, chyba rewelacje na temat Brązowookiej wywarły spore wrażenie na Edwardzie... Speszony? Niepewny?
Ciekawe...
Och, w tej części ilość wartych przytoczenia cytatów była naprawdę imponująca.

Cytat:
- Tak, wiem. Ponieważ niektórzy ludzie mają w mózgu fiuta. Tak jak ta radiostacja z wiadomościami „10-10 SEKS, Tylko penisy, przez cały czas…”


Czy ja już wspominałam, że absolutnie uwielbiam te dziewczyńskie rozmowy? Very Happy

Cytat:
Ech, chciałam po prostu oprzeć jego zmęczoną, arogancką, słodką, zadowoloną z siebie głowę o moją pierś. Boże, to brzmi perwersyjnie. I więcej niż trochę seksownie.


Perwersyjnie? Nie, skąd... Chytry Tak, w ogóle trzeba było to zrobić!

Cytat:
- Bello, jestem ginekologiem. Pomaganie czemukolwiek, co wychodzi z pochwy, należy do zakresu moich obowiązków – zażartował.
- Jesteś czasami nieznośnie czarujący, Edwardzie – powiedziałam śmiertelnie poważnie.
- Są nawet całkiem słodkie.
- Pochwy? – prychnęłam.


Tak, to było iście rozkoszne! Laughing


Cytat:
Czy musisz wyskakiwać z zachwycającym dzieckiem, któremu nadajesz słodkie przezwisko? Moje organy reprodukcyjne nie mogą tak wiele od ciebie przyjąć.


Och, moje chyba też...


Cytat:
Proszę, Chryste, zabij mnie teraz. Ale daj mi umrzeć z obrazem erekcji NKZG wypalonej na moich siatkówkach.


Shocked Oj, tak. Widok byłby palący...


Cytat:
Wygląda na to, że ktoś obudzi się natychmiast, gdy jesteś blisko męskich narządów. Sądzę, że Edward posiada jakiś radar na kroczu.
Peniso-radar?


Taa, Edward jest na pewno bardzo dobrze wyposażony we wszystkie nowinki techniczne...


Cytat:
Znasz to wyrażenie „szata zdobi człowieka”? To nie działa tak z Edwardem Cullenem. On sprawia, że to ubrania zyskują gdy jest w nie ubrany.


*Wzdycha znacząco* Nie wątpię.


Cytat:
- Okej – powiedziałam, biorąc głęboki oddech. – Edwardzie, uprawiaj ze mną seks. W sumie to naucz mnie jak, no wiesz, być dobrą w tym. To przysługa, którą chcę od ciebie.


OMG! Bella powiedziała słowo na "S".

Mmm, myślę, że teraz dopiero zacznie być gorąco. Już nie mogę się doczekać kolejnego EPOV. Cóż siedzi w tej cudnej edwardowej główce? Swoją drogą, te "korepetycje" NIEWĄTPLIWIE będę baaardzo interesujące.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 13:56, 25 Wrz 2010 Powrót do góry

Ale nam się Bella rozbrykała, czyżby alkohol na bankiecie w dużych ilościach? A niech dziewczyna ma, nie żałujmy jej:)

Akcja rozwija się ciekawie, zastanawiam się, co jeszcze będzie się działo, bo przecież nie będzie tak, że już się zejdą i będzie słodko i bezproblemowo...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rita
Człowiek



Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 16:35, 25 Wrz 2010 Powrót do góry

Bardzo podobał mi się ten rozdział. Bella w końcu pokazała pazurki. Wolę taką, od tej wstydliwej. Obstawiam, że nazajutrz kiedy wytrzeźwieje będzie znowu zawstydzona, ale warto było poczytać o niej z tej strony - alkoholowej Wink
Co do Edwarda to jestem ciekawa co zrobi. Przecież widać gołym okiem, że ma do niej słabość i pewnie będzie toczyć walkę pomiędzy przyzwoitym Edwardem, a tym już mniej;P
No i muszę dodać, że uwielbiam rozmowy Belli z Rose i Alice. Są genialne!

Czekam na dalsze rozdziały!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dreamteam
Wilkołak



Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 9:02, 02 Paź 2010 Powrót do góry

Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 7
Edward

O cholera.
Bella właśnie ogłosiła mój blef. Niech to diabli. Moje przewidywania wydają się być mylne. W moim mniemaniu, Bella nie byłaby nigdy zdolna do poproszenia o coś w tym guście. Ale zrobiła to, do cholery.
Edwardzie, uprawiaj ze mną seks.
- Nie, – odpowiedziałem wprost.
Desperacko chcę się z tego wydostać.
- Ale prosiłeś, abym to powiedziała, – zaprotestowała, a jej brązowe oczy rozszerzyły się, twarz była obrazem zażenowania.
Cholera, cholera, cholera.
Na pewno nie mogłem tak tego zostawić. Mogłem sobie tylko wyobrazić, ile odwagi musiała zebrać w sobie taka dziewczyna jak Bella, aby być tak dosłowną, tak bezczelną. Nie mogę jej upokorzyć. Jakim „przyjacielem” bym był, gdybym sprawił, że tak by się czuła? Z drugiej strony, mogłem zaciągnąć ją do łóżka jak wiele bezimiennych, anonimowych kobiet, które miałem wcześniej.
Moja przeszłość.
Zawsze to wiedziałem. Nieważne, jak szczery byłem z kobietami, z którymi miałem kontrakty intymne, jakkolwiek prostolinijny byłem w związku z faktem, że nie randkowałem, a chodzenie ze mną do łóżka oznaczało wyłącznie fizyczny kontakt – jakoś zawsze wiedziałem, że to zachowanie wróci i skopie mi tyłek. A teraz ona, taka piękna, urzekająca, inteligentna, słodka, dobrze wypowiadająca się, obnażająca mi jej śliczne, ostre jak brzytwa zęby.
Prawie utraciłem swoje całe opanowanie, które miałem, gdy wracaliśmy do domu z obiadu. Jej sugestywne komentarze i kokieteryjne zachowanie; tego było dla mnie za wiele. Każda mała insynuacja powodowała ciepło w mojej pachwinie. W pewnym momencie pomyliłem mojego ch*** z wajchą do zmiany biegów. Dzięki Bogu, że patrzyła za okno i tego nie zauważyła.
- Która godzina? – zapytała łagodnie.
Wpatrywała się w przestrzeń i zastanawiałem się, czemu ciekawi ją czas, ale odpowiedziałem jej.
- Jest północ, a w sumie minuta po – powiedziałem, spoglądając w dół na mój zegarek.
- Och, jest już trzynasty. Dzisiaj są moje urodziny – powiedziała wyraźnie.
ku***.
Teraz ją upokarzam, dziesiątkuję naszą przyjaźń i rujnuję jej urodziny. Rozpaczliwie musiałem to naprawić. Jest inteligentną i racjonalną kobietą. Musi być jakiś sposób omówienia tego. Jeśli to nie zadziała, będę musiał włączyć swój urok… i to mocno.
- Chodź, wychodzimy. Jutro nie pracuję, a ty nie masz zajęć. Grendel jest otwarty jeszcze przez godzinę. Wypijesz swojego pierwszego, urodzinowego drinka, którego to ja ci kupię – nalegałem.
- No nie wiem. Nie jestem w nastroju do świętowania – odpowiedziała, drapiąc się w czoło.
- I właśnie dlatego potrzebujesz drinka. Przedyskutujemy wszystko – powiedziałem, wstając i skinąłem w kierunku drzwi.
- Okej, ale zmienię te szpilki na płaskie buty. Nie mam zamiaru ponownie wkładać stóp w te buty.
- Jak sobie życzysz, brązowooka jubilatko – powiedziałem z uśmiechem i poprowadziłem ją na korytarz.
Bella szła niemożliwie wolno, więc złapałem ją za rękę i praktycznie pociągnąłem w dół ulicy. Poczułem, jak łapie moją dłoń, gdy chwyciłem ją, ale wtedy zawinęła palce na mojej. Było to tak dziwne, że prawie niepokojące, jak na taki prosty gest i zauważyłem, że oznaka sympatii - może to być przyjaźń, miłość rodzinna albo romantyzm - może sprawić, że bicie mojego serca przyśpieszyło.
Moi znajomi ze szkoły medycznej żartowali, że nie mam serca i to było powodem, przez który mogłem robić tyle ze swoich chujem, ponieważ mój ośrodkowy układ nerwowy nie miał serca, by go regulować. Musiałem zastanowić się, czy mylili się całkowicie.
Bella stanowi wyzwanie sposobowi, w jaki „prowadzę interesy”, że tak powiem. Jest dla mnie bardzo atrakcyjna. Jej myślenie, że musi być „odpychająca” w moich oczach, jest niedorzeczne, to graniczy z absurdem. Oczywiście ja podobam się jej i tak, gdybym mógł pozostawić to za sobą, to zrobiłbym z nią, co tylko sobie życzy.
Ale nie mogę.
Doszliśmy do pubu i pomogłem Belli usiąść na kanapie przy stoliku, i usiadłem naprzeciw niej. Na szczęście udało nam się zająć w miarę prywatne miejsce. Mogłem mówić swobodnie, a ona czuć się dobrze, mówiąc, co siedzi w jej głowie bez martwienia się, że inni ludzie mogą nas usłyszeć.
Zamówiłem sobie Guinnessa, a Bella wzięła kieliszek wina. Gdy kelnerka przyniosła nasze drinki, zaczęliśmy wykładać kawę na ławę.
- Brązowooka, przepraszam, jeśli wprawiłem cię w zakłopotanie w jakikolwiek sposób – zacząłem.
- Edwardzie - przerwała mi. Wyglądała na coraz bardziej zawstydzoną z każdą mijającą sekundą, bez wątpienia ponieważ próbowałem omówić moją drogę wyjścia z robienia czegoś, czym normalnie uwielbiam się przechwalać.
- Nie, proszę, wysłuchaj mnie. Pozwól mi wyjaśnić – zaoferowałem. Ona kiwnęła głową i oczekiwała, aż będę kontynuował. – Uwierz mi, to nie tak, że nie chcę. Tu nie o to chodzi. Po prostu nie chcę, aby skończyło się to na zranieniu cię i zrujnowaniu przyjaźni, do której jestem raczej przywiązany.
- Cóż, nie zgadzam się z tym pierwszym powodem – powiedziała, zaciskając usta.
Zobaczyłem ponownie grymas niezadowolenia. Boże, gdyby ona tylko wiedziała, jak seksownie wygląda, kiedy jest zła. Bella wyraża każde namiętne uczucia, które powodują u mnie w środku szał.
- Nie zgadzasz się?
- Tak! Strach przed zadaniem mi bólu, robiąc coś, o co poprosiłam? – zapytała retorycznie, wskazując na siebie gniewnie. – Nie jestem dzieckiem, a ty, Edwardzie, jesteś arogancki. To jest niewyobrażalne. Ten cały pomysł… „och biedna, mała Bella będzie zrozpaczona przeze mnie, kiedy nie odwzajemnię jej uczuć”. Co sprawia, że jesteś taki pewny, iż jestem wystarczająco głupia, by zakochać się w tobie? – Powiedziała zirytowanym tonem, wyglądając na całkowicie oburzoną.
Jesteś olśniewająca, kiedy się złościsz.
- Ale… - tylko tyle udało mi się powiedzieć, zanim kontynuowała.
- Okaż mi trochę zaufania, Edwardzie. Po pierwsze, rozumiem sposób, w jaki nawiązujesz kontakty z kobietami. Po drugie, samo to automatycznie dyskwalifikuje cię jako typ kolesia, którego chciałabym mieć za „prawdziwego” chłopaka, a po trzecie, gdybym chciała poważnego związku, byłabym już w takim. Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że nie spotykam się z kimś na poważnie z wyboru?
Patrzyłem na nią i westchnąłem. Nie miałem nic do powiedzenia, ponieważ szczerze, ona miała rację – we wszystkich trzech podpunktach. Nie wspominając już o tym, że moje ego było trochę posiniaczone. Mogę docenić fakt, że ona zmienia swoje zawstydzenie w gniew, ale to wciąż działa mi na nerwy.
- Nie jestem w twoim „typie”, hę? – zapytałem, unosząc brew w irytacji.
- Tak, nie jesteś w moim typie, Edwardzie – powiedziała zachwycająco lekceważącym tonem.
Nawet pomachała na mnie ręką.
Och, dwoje może w to grać, dziewczynko.
- Dobra, jeśli tak to wygląda, to po co prosisz o „przysługę”, jak to nazwałaś? – spytałem, mając nadzieję, że zapędzi się sama w ślepą uliczkę.
Zobaczmy, jak dobrze umie się sprzeczać, kiedy musi przyznać, że chce ode mnie seksu z bardzo powierzchownego powodu.
- Ponieważ… chcę tego; czegoś fizycznego – wyjąkała.
- Chcesz…? – naciskałem.
- Chcę… wrr! Czemu to robisz? – wypluła, a jej twarz była czerwona jak burak. – Przestań, teraz to ty bawisz się ze mną jak kot z myszą! – oskarżyła.
- Nie robię tego. Chcę być pewien, że wiesz, w co się pakujesz – wyjaśniłem.
- Spójrz, nie mam czasu ani energii na randkowanie. Nie byłabym także najlepszą dziewczyną. Za bardzo jestem zajęta szkołą i moją pracą – wyjaśniła.
Cóż, widocznie zastanowiła się nad tym bardziej niż sądziłem.
- Rozumiem, że chciałabyś fizycznej intymności, bez stawania się prawdziwą „parą”? – zapytałem, chcąc wyjaśnienia tego do końca. Zaprzestałem żartobliwego przekomarzania, gdy zdałem sobie sprawę, że ona jest faktycznie śmiertelnie poważna.
- Tak. Widzę to w taki sposób: potrzebujesz „zastępczej” randki, a ja potrzebuję „zastępczego” chłopaka. To działa na korzyść nas obojga – powiedziała łagodnie.
Patrzyła w dół na stolik, jakby chciała zniknąć. Muszę jej przyznać rację przez posiadanie takiej odwagi, naprawdę muszę.
- Jesteś pewna? – zapytałem ponownie.
To jest sprzeczne z moim najlepszym wartościami, ale zaczynałem myśleć, że może naprawdę stworzyłem ten wizerunek w jej głowie, który nie do końca musiał być prawdziwy. Bella nie jest wcale nieśmiałą podpieraczką ścian na imprezach, tyle mogłem powiedzieć po dzisiejszym obiedzie. Ilekroć się sprzeczamy, ona nigdy się nie wycofuje i zawsze stawia na swoim. Nie jest wrażliwa i emocjonalna, tak jak sądziłem.
- Bello – powiedziałem, patrząc w jej oczy. – Teraz jestem zupełnie szczery. Nigdy nie byłem z kobietą w stałym związku. Jeśli wiesz, aby nie oczekiwać tego ode mnie, uwierz i wiedz, że zrobię to dla ciebie – powiedziałem jej.
- Niczego nie oczekuję od ciebie. I sam sobie powiedziałeś, że nigdy nie kłamiesz, prawda?
- Prawda – potwierdziłem.
- Więc jest to jak dla mnie uczciwe. Możemy widywać się z innymi? – zapytała prawie, jakby szydziła ze mnie.
- Zrobiłabyś to? – spytałem, więcej niż trochę zaskoczony.
- Jakbym chciała, to czemu nie? To jest niedozwolone? Nie mogę widywać się z innymi mężczyznami? – naciskała.
- Yy… nie chcę, abyś to robiła – odpowiedziałem szybko, czując, jak moje ciało zesztywniało.
Cholera.
Nie wierzę w to, ale myśl o innym mężczyźnie dotykającym Bellę sprawiła, że chciałem komuś oderwać łeb. Jednak nie powiedziałem jej tego. Najwyraźniej zrobiła to, aby zarzucić przynętę. Na pewno nie jest tak krucha ani naiwna, na jaką wygląda.
- Czemu nie? – zapytała, wzruszając jej miękkimi, kremowo-białymi ramionami.
Chryste, jest seksowna, kiedy mnie nęci.
- Chcesz, abym cię uczył, tak?
- Tak.
- W takim razie będę potrzebował czasu. Nie będę rywalizował z kimś o twój czas. Jeśli jakiś inny koleś jest zainteresowany zajęciem mojego miejsca, to okej. Ale jeśli chcesz chodzić do mojej szkoły i brać u mnie lekcje, możesz mieć tylko jednego nauczyciela. Mnie.
- Wystarczająco uczciwe. To i ty nie możesz mieć innych „studentek”, wiesz?
- Przypuszczam, że nie. W ogóle nie miałbym na to czasu. Chyba, że lubisz trójkąciki – powiedziałem z uśmieszkiem.
Jej twarz zrobiła się uroczo różowa, ale potem wyglądała na tak rozdrażnioną, że chyba będę musiał zastanowić się, zanim coś powiem, żeby ona nie patrzyła na mnie spode łba.
- Nie, nie lubię trójkącików, Edwardzie – powiedziała, krzyżując ręce na piersiach. – Potrzebujemy jakichś zasad albo czegoś… no nie wiem. Jak powinniśmy to rozwiązać? – zapytała, ponownie rumieniąc się i jąkając.
- Mam wystarczająco dużo roboty z moją rezydenturą, nie potrzeba mi kłopotu z zapisywaniem mojego czasu z tobą. Jeśli będziesz czegoś chciała, brązowooka, przyjdź i weź to sobie – powiedziałem, oblizując usta.
- Po prostu mam zapukać do twoich drzwi? – zapiszczała.
- Tak. Albo ja wpadnę do ciebie. Którekolwiek z tych. Jeśli będzie płaska powierzchnia, mogę to zrobić. Cholera, ważysz może z pięćdziesiąt kilo? Nie będę potrzebował nawet płaskiej powierzchni. Mogę oprzeć cię o ścianę – poinformowałem ją z gardłowym śmiechem.
Jej oczy stały się wielkie jak pięciozłotówki, gdy odchrząknęła.
- Yy, kiedy zaczniemy? – zapytała, prawie wylewając swoje wino.
- Skończ drinka, brązowooka.
- Już – powiedziała, przechylając kieliszek Merlota, by wypić całą jego zawartość.
- Poczekaj – przerwałem jej, zanim skończyła. – Toast za ciebie. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, brązowooka – dodałem, stukając moją szklanką piwem o jej kieliszek.
- Dziękuję – odpowiedziała z uśmiechem.
Kilka minut później położyłem pieniądze na stole i wraz z Bellą skierowaliśmy się do naszego budynku, a zimne powietrze Cambridge szybko oczyściło mnie z lekkiego odurzenia alkoholowego. Gdy Bella skrzyżowała ręce i zadrżała, otuliłem jej ramiona moją marynarką.
- Dzięki, nie musiałeś – powiedziała, trzymając klapy marynarki przy klatce piersiowej. Jej policzki były zarumienione, a nocne powietrze delikatnie zmierzwiło jej włosy. Wyglądała… idealnie.
- Nie martw się, prawie jesteśmy w domu – powiedziałem do niej, kładąc delikatnie rękę w dole jej pleców. Poczułem, jak spięła się, pomimo że nie zrobiła ani nie powiedziała nic na znak protestu.
Naprawdę powinnaś przywyknąć do mojego dotyku.
Prawie zacząłem się śmiać, ale powstrzymałem się, zanim wzbudziłem podejrzenia u Belli, że przyglądam się jej tak blisko. To przypomniało mi, że powinienem przedyskutować z nią sprawę Twittera i to, że przeczytałem już jej kilka postów. Okej, przeczytałem więcej niż kilka. Przeczytałem wszystkie. Tak naprawdę, ilekroć wchodzę na Twittera, sprawdzam jej wpisy. Wydaje się, że myśli o mnie w miły sposób, kiedy jest pijana; dobra, przynajmniej przyznała się, że jej się podobam. Ale gdy jest trzeźwa, jej opinia jest o wiele mniej sprzyjająca. Teraz raczej nie jest dobra pora na podnoszenie tego tematu, ale obiecałem sobie, że wspomnę jej o tym.
- Więc, yyy… do ciebie czy do mnie? – zapytała z nieswoim śmiechem, gdy wchodziliśmy do małego holu w naszym budynku.
- Mam wielkie łóżko – powiedziałem, ciągnąc na rękawy mojej marynarki spoczywającej na jej ramionach.
Jej ciało przysunęło się do mojego i wziąłem ją w ramiona, splątując palce obu dłoni za jej plecami.
- Hmm, więc spokojnie, mogę spać dobry metr od ciebie? Podoba mi się ten pomysł. Niemal udusiłeś mnie wtedy, gdy zasnąłeś na mnie na mojej kanapie – poskarżyła się, marszcząc nos.
- Czy ty naprawdę sądzisz, że mam jakikolwiek zamiar zasnąć dzisiaj na tobie? – zażartowałem, chwytając jej dłoń i poprowadziłem ją schodami do mojego mieszkania.
- I znowu to samo, Cullen – westchnęła, wywracając oczami.
- No co? Powinienem powiedzieć, że skończę w trzy minuty i będę zaraz po tym chrapał głośno? Jakim wtedy byłbym „nauczycielem”? – zażartowałem, układając jej rękę wokół mojego pasa.
- Na pewno nie za dobrym – powiedziała z nerwowym śmiechem.
- Chodź na górę. Pokażę ci moje, jeśli ty pokażesz mi swoje – wyszeptałem do jej ucha.
Poczułem, jak na brzmienie moich słów, na jej ramieniu pojawiła się gęsia skórka.
Pomimo że nie pokazałem tego, czułem się sprzecznie. Bardzo chciałem zrobić to z Bellą, ale jednocześnie nie chciałem jej wykorzystywać. Jeśli uczynię to doświadczenie takim, że będzie chodziło tylko o nią, może nie będzie to takie ciężkie dla mego sumienia. Jest piękna w prawdziwy i szczery sposób, wewnętrznie i zewnętrznie; w przeciwieństwie do innych kobiet, które spotkałem. Nie chciałem, aby stała się zgorzkniała i znużona. Nie jestem takim dupkiem. Może poświecę kilka spotkań do czasu, aż będzie czuła się pewnie ze swoją seksualnością, w objęciu jej wewnętrznej lisicy i wtedy będę mógł delikatnie odsunąć się. Mogę to zrobić.
Tak sądzę.
- Tędy – powiedziałem, prowadząc ją korytarzem do mojej sypialni. – Po prostu usiądź na brzegu łóżka. Resztę pozostaw mnie – dodałem, chwytając jej dłoń i pocałowałem ją lekko, gdy usiadła.
- Wszystko, yyy, okej. Mówię, byś wiedział – wyjąkała.
- Zdenerwowana? – spytałem.
- Tak – odpowiedziała szybko.
- Widać. Nie ma problemu, nie musimy nic robić. Możesz pójść do siebie i wrócić, kiedy poczujesz się gotowa. To wszystko dla ciebie – zaoferowałem, mając nadzieję na ukojenie jej nerwów.
- Nie, miejmy to już za sobą – powiedziała srogo.
- Miejmy to już za sobą? Nie, nie. Sądzę, że nie kumasz, brązowooka – powiedziałem, siadając koło niej na łóżku.
- Co masz na myśli?
- To nie jest coś, co trzema mieć już za sobą. A przynajmniej, nie kiedy robisz to ze mną – powiedziałem z uśmieszkiem. – Robisz to, ponieważ chcesz tego tak rozpaczliwie, że nie możesz myśleć o niczym innym. - Chwytając jej dłoń, zataczałem na niej małe kółeczka czubkami palców. – Odpręż się, brązowooka. To nie jest test ani wyścig. Nie mam żadnych korzyści z tego, oprócz dania ci tego, czego chcesz, okej? – Uspokajałem ją cichym głosem.
- Okej – wyszeptała w odpowiedzi.
- Dobrze. Zamknij oczy na minutkę i weź kilka głębokich wdechów. Skoncentruj się na wolnym oddechu. Jeśli zrobię coś, co ci się nie spodoba, powiedz, abym przestał – poinstruowałem ją spokojnie.
Kobiety nigdy nie chcą, abym przestał. Tak naprawdę każą mi nigdy nie przestawać.
Patrzyłem, jak brała głębokie wdechy, a jej ciało rozluźniło się nieznacznie. Wciąż używając koniuszków palców, delikatnie pieściłem wnętrze jej ręki, od nadgarstka do łokcia. Gdy zobaczyłem mały uśmiech na jej twarzy, wiedziałem, że się uspokaja.
- Widzisz, brązowooka? Czasami nawet najdelikatniejszy dotyk może wywołać mocną reakcję. Małymi kroczkami można zajść daleko – powiedziałem cicho.
Bella mruknęła w odpowiedzi, a jej uśmiech stał się większy, więc zdecydowałem zrobić mały kroczek naprzód. Uniosłem jej dłoń do mych ust, przycisnąłem wargi do środka jej dłoni i pocałowałem delikatnie. Wydała z siebie najcichsze i najpiękniejsze westchnienie.
O, właśnie tak. Możesz się przede mną otworzyć.
Ostrożnie pocałowałem wnętrze jej bladego nadgarstka, pozwalając mym ustom wyczuć jej puls przez kilka sekund. Następnie, całując, pozostawiłem długą, wolną, wilgotną ścieżkę aż do jej łokcia i z powrotem do nadgarstka.
Usadowiłem się za nią, układając nogi po jej bokach i delikatnie masowałem kółeczka na jej karku.
- Pozwól głowie opaść do przodu, później wolno kręć nią na boki. Pozwól, aby te mięśnie rozciągnęły się i trochę odprężyły – powiedziałem spokojnym, kojącym głosem. Naciskałem teraz mocniej kciukami na jej spięty kark i poczułem, jak jej oddech zwolnił, a ciało rozluźniło się. Zakręciła głową i westchnęła kilka razy.
Gdy uniosła rękę i odsunęła włosy z karku, wiedziałem, że jest gotowa na więcej. Pochyliłem się, zbliżyłem usta do jej karku, ale nie dotykałem. Chciałem, aby tylko poczuła mój oddech. Kiedy niewielki dreszcz przeszedł przez jej ciało, przesunąłem wargami po jej szyi. Mruczała dla mnie i sądzę, że poznałem mój nowy ulubiony dźwięk. Stopniowo pozwoliłem swoim ustom błądzić po jej szyi w coraz dłuższymi pocałunkami. Teraz moje dłonie masowały jej ramiona. Pomalutku, łagodnie przesunąłem materiał jej sukienki, aby wyeksponować jej obojczyki. Obtarłem lekki zarost na mojej brodzie o jej skórę, aby tylko dać jej poczuć inną fakturę. Bella wygięła plecy, a jej oddech zmienił się w krótkie, małe sapanie – połaskotałem ją nieznacznie. Pocałowałem delikatnie jej gęsią skórę, skupiając się najbardziej na wgłębieniu przy obojczyku. Sięgnęła do moich rąk i splatała palce z moimi, oplatając nasze ramiona w jej talii. Będę trzymał moje dłonie na jej tak długo, jak będzie tego chciała. Tak naprawdę nie planowałem ich ruszać, aż ona sama położy je gdzieś indziej na jej ciele. Kontynuowałem całowanie delikatnej, jedwabistej skóry na jej karku i ramionach. Jej oddech stał się cięższy, a jej ciało oparło się o mnie bardziej. To odpowiednia pora na to, abym trochę do niej mówił, aby wiedziała, że jest jedynym, o czym myślę.
- Brązowooka – wyszeptałem do jej ucha i dotknąłem go ustami. – Twoja skóra, to jaka jest pod moimi palcami, to jak smakuje… taka piękna. Jak i reszta ciebie – wymruczałem.
Zazwyczaj rzeczy, które mówię, przychodzą mi do głowy same z siebie, albo są tym, co sądzę, że kobieta chciałaby usłyszeć. Ale te słowa… naprawdę tak sądzę. Jej skóra i wszystko inne w niej jest naprawdę śliczne i słodkie dla mnie.
- Edwardzie - powiedziała z małym westchnieniem.
Przemieściła moje ręce na jej nogi. Trzymając dłonie na moich, ocierała je o swoje uda, a dół sukienki przesuwała się w górę z każdym przesunięciem. Jej skóra była taka miękka, tak delikatna pod moimi dłońmi.
- Taka piękna w dotyku, Bello – powiedziałem szeptem. – Chcę dotknąć twojej ładnej twarzy, mogę? – Zapytałem, a ona wolno kiwnęła głową.
Zamiast unieść rękę, przesunąłem ją wzdłuż jej ciała. Najpierw po jej udzie, do biodra, talii… i wtedy… moja brązowooka Bella otworzyła się jak kwiat. Wygięła plecy i poruszyła ramionami tak, że jej ręce były w moim pasie.
Wyraźnie toruje drogę dla mnie do dotknięcia jej piersi.
I tak, pozwoliłem moim dłoniom otrzeć się o bok jej piersi – jedynie otarłem ostrożnie czubkiem środkowego palca jej sutek, gdy moja ręka kierowała się do szyi i wtedy, ostatecznie do jej twarzy. Otarłem grzbiet ręki o jej szczękę, później pogłaskałem policzek, zanim łagodnie złapałem w dłoń jej podbródek.
- Chciałbym cię teraz pocałować, Bello. Mogę? – zapytałem.
- Tak – odpowiedziała.
Odwróciłem jej głowę na bok i pochyliłem się do jej twarzy. Bardzo delikatnie, pocałowałem jej pełne wargi. Zajęczałem cichutko i zanim mogłem zacząć się martwić, że mogłem ją odstraszyć, ona jęknęła w odpowiedzi.
ku***.
Przesunąłem ręce z powrotem na jej ramiona, pocierając je.
- Edwardzie, proszę – jęknęła cichutkim szeptem.
- Cokolwiek chcesz, Bello, możesz mieć. Nie musisz używać słów, możesz po prostu mi pokazać – powiedziałem, próbując uspokoić ją i pomóc przezwyciężyć jej nieśmiałość.
Chwyciła moje dłonie i powoli przesunęła je z ramion na klatkę piersiową, aż spoczęły na jej piersiach. Trzymałem je bez ruchu i czekałem. Gdy zaczęła poruszać tułowiem przy moich dłoniach, wiedziałem, że jest gotowa na więcej, więc zacząłem zataczać wolne kółka, pozwalając moim kciukom otrzeć się o jej sutki kilka razy. Moje pocałunki na jej szyi i ramionach stały się bardziej intensywne; szczypałem i lizałem lekko, smakując tak wiele, aby tylko nie podniecić się za bardzo. Bolała mnie pachwina i próbowałem jak najlepiej zignorować moją erekcję, pomimo że całowanie i dotykanie jej doprowadzało mnie do szaleństwa. Skupiłem się więc na określeniu jej pobudzenia. Słuchałem jej jęków i gwałtownych wydechów, które stawały się głośniejsze i bardziej gardłowe. Poczułem, jak jej ciało zaczęło poruszać się bardziej rytmicznie i z większym napaleniem. Widziałem po jej minie, że była bardziej zrelaksowana i rozszalała; nie miała już zmarszczonych brwi, a jej usta były zaciśnięte, wysunęła też język, aby oblizać wargi. Poczułem słony smak potu na jej karku. Nosem wyczułem, że zapach jej ciała stał się pełniejszy, bardziej piżmowy. Gdy zaczęła ciągnąć za górę sukienki i podciągać rąbek, przyszedł czas na ostrożne zdjęcie jej ubrania. Bardzo ostrożnie rozsunąłem suwak na jej plecach i używając dłoni, pieściłem jej łopatki. Zgarbiła górną połowę ciała tak, że materiał zsunął się do jej pasa. Przycisnąłem policzek do jej nagiego ramienia i podziwiałem piękny, różowo-fioletowy stanik, który idealnie pasował do jej kremowej skóry.
- Mmm, czekolada i malina. Uwielbiam ich połączenie; słodkie i cierpkie – dokuczyłem.
Wsunąłem palce pod ramiączko stanika i zaczepiłem palcem o nie. Powoli zsunąłem je po jej ramieniu i przyglądałem się, jak lśniący materiał odsuwał się od jej skóry, ukazując idealnie krągłe, jędrne piersi.
- Jesteś zbyt piękna, aby być zakryta. Każda część ciebie potrzebuje światła słonecznego, tak jak kwiat – wyszeptałem.
Otworzyła oczy i odwróciła głowę w moją stronę.
- Naprawdę… tak myślisz? – zapytała.
Jej oczy przeszukiwały moich w poszukiwaniu jakiegokolwiek skrawka prawdy.
- Już ci mówiłem, brązowooka, ja nigdy nie kłamię – powiedziałem.
I z tym uniosłem ją i położyłem na plecach na stercie poduszek. W połowie naga i bardzo pobudzona, wyglądała jak mała syrena, którą mogła się stać. Położyłem się koło niej i pocałowałem jej słodkie wargi. Niedługo jej palce odnalazły guziki mojej koszuli, podczas gdy ja rozluźniałem i zdejmowałem krawat. Przesunęła dłońmi po mojej klatce piersiowej oraz brzuchu i składała małe pocałunki na mojej szyi. Jej badanie mojego ciała zapaliło mnie jak beczkę z prochem. Zatrzymałem jej ręce w moim pasie.
- Bello - zacząłem.
- Przepraszam, nie będę cię dotykać, jeśli tego nie chcesz.
Zaśmiałem się, nie mogłem tego powstrzymać.
- Uwierz mi; to nie tak, że nie chcę, abyś mnie dotykała. Ale dlatego, że nie powinnaś. Muszę móc kontrolować siebie, a to jest trudne, kiedy dotykasz mnie w taki sposób – powiedziałem z nieśmiałym uśmieszkiem, głaszcząc ją po policzku.
Całowaliśmy się ponownie, ale tym razem bardziej niecierpliwie. Zsunąłem sukienkę z jej ciała i rzuciłem na podłogę. Patrzyłem na jej ciało i podziwiałem kształty, wszystkie miękkie i gładkie. Całowałem i lizałem ją od zagłębienia w szyi do pępka i z powrotem, zatrzymując się między piersiami. Moje wargi przemierzały drogę do jej prawej piersi, wciąż zakrytej małym, błyszczącym stanikiem. Otarłem zębami jej sutek i uśmiechnąłem się w duchu, gdy wygięła plecy i zasyczała głośno. Lizałem i drażniłem się z nią, aż nie mogła znieść tego dłużej, więc szybko rozpiąłem i zdjąłem jej stanik, rzucając go na podłogę. Uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem ją. Bóg wie z iloma kobietami byłem, ale Bella… ona ma własną ligę. Zobaczyć ją jako seksualną i inteligentną, dowcipną, niezależną osobę, która jest słodka i skromna, to połączenie niepodobne do żadnego, jakie kiedykolwiek widziałem u innej osoby. Spotkałem piękne, czarujące kobiety, które większość mężczyzn chciałaby pokazywać zawieszone u ich ramienia. Ale byłem z takimi typami kobiet. Słyszałem, jak odkrywały swoje sekrety w intymności mojego łóżka. Tajemnica przepadła. Niespodzianka nie utrzymywała już w tobie oczekiwania. Uwodzenie traci już dla ciebie swój urok. Ale przy Belli byłem bardziej ostrożny. Trzymała mnie w niepewności i nigdy nie wiedziałem, co powie. Więc patrzenie na nią, jak leży i wygląda tak uwodzicielsko, a jednak tak niewinnie, czyniło ze mnie obłąkanego z ochoty na nią, ale jednocześnie byłem ostrożny i świadomy, jak chcę to zrobić - zrobić to inaczej; nie tylko przez wzgląd na nią, ale także przez wzgląd na mnie.
- Chcę ponownie ci powiedzieć, że jesteś inna od kobiet, z którymi byłem. Bardzo cię lubię. Wiem, że jestem winny ci przysługę, więc to jest dla ciebie, ale proszę, nie myśl sobie, że to nie ma dla mnie znaczenia. Jesteś dla mnie ważna, zależy mi na tobie. Wiesz o tym, prawda? – zapytałem, odsuwając pasemko włosów z jej oczu.
- Wiem o tym, Edwardzie. Dziękuję. Za bycie moim przyjacielem i wszystko pozostałe – odpowiedziała mile.
I tyle potrzebowałem usłyszeć, zanim byłem gotowy do dalszego eksplorowania jej ciała.

Rozdział 8


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dreamteam dnia Śro 13:22, 15 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Madie0810
Nowonarodzony



Dołączył: 14 Sie 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam gdzie wzrok nie sięga ;D

PostWysłany: Sob 11:04, 02 Paź 2010 Powrót do góry

cholera przerwać w takim momencie ;/
jesteś zła xD
ale przyznaje czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością Wink
będę miała piękny prezent na urodziny ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:20, 02 Paź 2010 Powrót do góry

Przeczytałam, ochłonęłam, zjadłam obiad - mogę zabrać się za komentarz Wink

Rozdział bardzo... hmm, cieplutki Cool Bella zaskakuje Edwarda i to się bardzo chwali. Nie lubię, gdy jest chodzącą mimozą.
W tym rozdziale udało jej się zaskoczyć Edka, pokazała, że ma pazur. Faktycznie, kwiatuszek z niej Wink Dziewczyna nam się rozwija, chyba z pączka coś powstanie Hyhy

Zastanawiam się, w jakim kierunku pójdzie ich znajomość. Oboje ewidentnie czują do siebie przysłowiową miętę, na co dzień chcą udawać nieczułych twardzieli.
Rozumiem, że kolejny rozdział to kontynuacja tego... Jak przypuszczam, przed nami kulminacyjny punkt wieczoru/nocy? Cool *zaciera rączki*

Ciekawa w tej chwili najbardziej jestem reakcji Belli, kiedy dowie się w końcu o podglądaniu Twittera przez Edwarda. Podejrzewam, że napisze o tym co zaszło między nimi, Edward oczywiście przeczyta, a później stanie się coś, co wyda podglądacza. Będzie wesoło? Laughing

Czyli co? Czekamy na przyszły weekend Cool

Dzięki za tłumaczenie, oczywiście. Niedobra ja, powinnam zacząć od podziękowania Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 20:59, 02 Paź 2010 Powrót do góry

To jest to, naprawdę genialny rozdział, kolejny zresztą
kocham to opowiadanie
a Edzio jest taki... czarujący, na swoj sposób romantyczny i do tego dba o Bellę i mimo że uważa, że serca nie ma to się z tym nie zgadzam inaczej już dawno by przeleciał Bellę
ale żeby przerwac w takim momencie, czy zdajesz sobie sprawę ile trzeba teraz czekac? mam nadzieję, że wytrzymam
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:26, 02 Paź 2010 Powrót do góry

Muszę przyznać, że rozczulił mnie ten rozdział. Edward traktuje Bellęz taką ostrożnością i czułością. Czytałam wiele ff, gdzie są opisane sceny łóżkowe, różnej jakości były te opisy, ten jest wyjątkowo delikatny, zmysłowy, romantyczny, co nie jest częste gdy jednocześnie jest dokładnym opisem.

To oczywiście wielka pochwała dla autorki, ale nie mniejsza dla tłumaczek, bo to Wy, dziewczyny tak potraficie zaczarować w języku polskim.

Dziękuję, bardzo mi się podobało. Oczywiście, czekam na ciąg dalszy:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nikki_944
Zły wampir



Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ

PostWysłany: Nie 9:35, 03 Paź 2010 Powrót do góry

Cudowny...
Nie no Edward taki delikatny, opiekuńczy względem Belli, chociaż muszę przyznać, że jak ona mu to mówiła to aż mnie zatkało. Nie spodziewałam się tego, no ale.
Szkoda tylko, że zostało przerwane w takim momencie. Tak nie można.

Dzięki za świetny rozdział, tłumaczenie wspaniałe. Weny i czasu.
Pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Nie 15:52, 03 Paź 2010 Powrót do góry

Mmm,

ja też poproszę o takiego sąsiada...

Zaczyna się robić naprawdę gorąco! hot
Z jednej strony uwodziciel, z drugiej wrażliwy facet. Coraz bardziej lubię tego Edwarda, choć początkowo nie rokował zbyt dobrze. Zaskoczyło mnie jego emocjonalne podejście do Belli- Pan Traktuję Kobiety Przedmiotowo zaczyna się zmieniać. Jestem ciekawa odczuć Panny Porządnickiej po tej nocy. Na ile jest zaangażowana w ten "związek"?
Generalnie, bardzo apetyczny rozdział. Jedna uwaga- JAK MOŻNA URWAĆ W TAKIM MOMENCIE? No jak... Confused
Czekam niecierpliwie, tupiąc nóżkami na kolejną odsłonę.
Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dreamteam
Wilkołak



Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 9:31, 09 Paź 2010 Powrót do góry

Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 8
Edward

Bella i ja patrzyliśmy na siebie przez minutę i uśmiechaliśmy się. Gdy zamknęła oczy, przechyliła głowę i westchnęła, przesunąłem palcem wokół jej ust, rysując linię.
- Pocałuj mnie – wymamrotała, a ja nie sprzeciwiałem się.
Rozwarła wargi, a ja włożyłem w nie czubek języka. Smakowała winem; ziemiście i pysznie. Poczułem jej język na mojej dolnej wardze, zanim jęknęła i delikatnie mnie ugryzła.
Chyba zaraz stracę głowę, do cholery. Jedynie całuje mnie z języczkiem, a ja już myślę, że zaraz eksploduję.
Przesunąłem ręce z jej pasa na delikatne piersi. Jej oddech zatrzymał się, kiedy złapałem je łagodnie i bawiłem się sutkami. Pocałowałem ją tuż pod uchem i żartobliwie szczypałem tam skórę. Jej dłonie przesuwały się w moich włosach, szarpiąc moją głowę w dół jej ciała.
Czytasz mi w myślach, brązowooka.
Całowałem ją w dół szyi, poruszając się boleśnie wolno do czasu, aż zaczęła poruszać biodrami i małe warknięcie uszło z jej ust. Gdy to usłyszałem, wypuściłem długi, drżący wydech. Mój umysł był zaatakowany obrazami różnych chorób z urologii, które przerobiłem jako stażysta; priapizm*, skręt jąder, zapalenie gruczołu krokowego, to tylko kilka ich nazw. Obawiałem się, że wszystkie te dolegliwości zagrażają moim klejnotom i w to niedalekiej przyszłości.
- Edwarrrrdzie – jęknęła niecierpliwie.
Gdy prawie nabawiłem się nadwyrężenia mięśnia szyjnego przez jej napieranie na moją głowę, nie mogłem drażnić się z nią już dłużej. Nie sądzę, aby którekolwiek z nas mogło to wytrzymać. Pocałowałem ją delikatnie w sutek i uśmiechnąłem się do niej. Miała zamknięte oczy, a mina była mieszaniną podniecenia i tęsknoty; to było po prostu piękne, naprawdę. Przesunąłem językiem wokół otoczki i upajałem się cichymi jękami, które z siebie wydawała. Polizałem jej sutek, a ona kurczowo trzymała mnie za ramiona, wbijając w nie palce. Łagodnie zacisnąłem w zębach jej mały sutek w kolorze jagód, zanim wziąłem go w usta i ssałem lub drażniłem językiem. Drugą ręką pieściłem i szczypałem drugą pierś, a moje palce zręcznie bawiły się z jej żywo reagującym ciałem. Jej jęki były teraz piskami i jęczeniem, zatem zacząłem drążyć sobie drogę w dół jej brzucha, na zmianę całując ją i ocierając się o nią kroczem. Wolno i ostrożnie rozłożyłem jej nogi, między którymi usadowiłem się i przesunąłem dłonią po jej figach. Pociekła mi ślinka, gdy zobaczyłem jej kremową skórę okrytą krótką ścieżką włosów, które formowały małą linię na jej kości łonowej. Przesunąłem kciukiem po tej linii, podążając aż do jej końca. Zacząłem zataczać kółeczka, a jej figi były wilgotną barierą między jej łechtaczką a moim palcem. Ponownie warknęła na mnie, a tym razem także złapała mnie za włosy.
- Mmm, proszę. Boże, proszę – błagała łagodnie.
- Chcę położyć rękę i przyłożyć usta do ciebie, Bello. Mogę? – zapytałem.
- Cholera, tak! – wysyczała.
Odwróciłem głowę tak, że uśmiechnąłem się z wyższością do jej uda. Bałem się, co zrobiłaby, gdyby zobaczyła zadowolenie na mojej twarzy.
Kciukiem i środkowym palcem złapałem za krawędź jej majtek i przesunąłem je na bok, eksponując jej cholernie spektakularną, różową cipkę. Ona także jest jak kwiat; miękkie, aksamitne i wilgotne płatki błagające o mój podziw. Połaskotałem palcem jej w wewnętrzne wargi sromowe; najpierw w jedną stronę, później w drugą, bardzo wolno i delikatnie. Zrobiłem to samo z łechtaczką, tak lekko jak tylko mogłem i patrzyłem, jak jej ciało wytworzyło więcej wilgoci, a ta część jej ciała pociemniała i powiększyła się. Pragnienie posmakowania jej nie mogło być dłużej powstrzymywane. Nie mogłem już dłużej czekać. Sądząc po tym, jak Bella poruszała biodrami, dało się wywnioskować, że ona też. Dotknąłem ustami jej łechtaczki i poczułem jej smak rozpływający się po moim języku. Wyjęczała serię wulgarnych słów, które, gdyby pochodziły od innej kobiety, prawdopodobnie odrzuciłyby mnie. Ale kiedy Bella mamrotała: „o cholera jasna, ja pierdolę, do diabła, to zajebiście niezwykłe”, to sprawiało, że mój penis może nabawić się stałego odcisku suwaka. Zatrzymałem się tylko na chwilę, aby zdjąć jej majtki. Dostosowałem niższą część jej ciała, gdy pieściłem i całowałem wnętrze jej uda, wracając tam, gdzie skończyłem. Teraz dotykałem ją obiema rękoma, więc miałem dostęp do każdego wrażliwego miejsca, aby dotykać i smakować do czasu, aż będzie błagać o to, bym przestał. Opierając usta o nią, wędrowałem językiem po jej wargach, a następnie zacząłem ostrożnie wsuwać go w nią. I wtedy coś sobie uświadomiłem. Mój język nie miał za dużo przestrzeni do ruchów. W ogóle. Ponieważ jej błona dziewicza blokowała mi drogę. Jak najostrożniej potwierdziłem podejrzenia mojego języka palcem wskazującym. Rzeczywiście, było tam coś ekstra przy palcu, ale kiedy Bella była tak bezpośrednia i asertywna w swoim zapewnieniach o przysłudze, uznałem, iż jest to bardzo mało prawdopodobne, że nie była wcześniej z mężczyzną.
- Edwardzie? – zaszeptała.
- Tak? – odpowiedziałem.
Delikatnie głaskałem ją po udzie, kiedy rozważałem, co powinienem zrobić.
- Yy, wszystko w porządku? – zapytała ze zmartwieniem w głosie.
Używając światła wypływającego z łazienki i stłumionego blasku lampy stojącej w kącie, zbadałem bliżej miejsce między jej udami.
- Tak, wszystko dobrze. Wliczając w to twoją błonę dziewiczą – poinformowałem ją. – Czemu nie powiedziałaś, że jesteś dziewicą? – zapytałem, patrząc na jej twarz, która była jaskrawoczerwona.
- Eee, bo nie pytałeś? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Wiedziałem, że jesteś zdenerwowana, ale nie sądziłem, że chcesz stracić dziewictwo jako „przysługę”. Brązowooka, chętnie bym to kontynuował, ale nie w takiej sytuacji – powiedziałem.
- Przepraszam – powiedziała.
Odsuwając się ode mnie, złapała moją koszulę z podłogi i okryła tułów, spuściła głowę i zakryła oczy dłońmi.
- Bello… nie. Proszę, nie bądź smutna. Ja… ku*** – powiedziałem, nie umiejąc rozszyfrować galimatiasu we mnie. Galimatiasu, w którym jestem z nią z jej powodu, ale jednocześnie także jestem winny. Nie powinienem był flirtować z nią tak bardzo. Nie powinienem był szydzić z tego, jaka jest spięta. Powinienem był lepiej ukrywać moje zainteresowanie nią. Po prostu powinienem był być dżentelmenem.
Nie wiedziałem, co powiedzieć, aby poprawić sytuację i to właśnie sprawiało, że byłem zły na samego siebie. Umiem dobrać się do kobiety w niespełna minutę, na więcej sposobów niż mogę zliczyć. Ale nie umiem wymyślić pieprzonych słów, które mogę powiedzieć, aby miła dziewczyna przestała płakać. Biorąc głęboki wdech, zgarnąłem koc z nóg łóżka i okryłem nim Bellę i siebie, zanim położyłem się za nią z klatką piersiową przy jej plecach. Otuliłem ją ramieniem w pasie i przyciągnąłem do siebie tak blisko, jak tylko mogłem. Może przynajmniej mogę stłumić jej płacz. Nie odsunęła się ode mnie, ale także nic nie powiedziała. Pozwoliłem jej płakać przez chwilę, zanim ponownie spróbowałem przemówić.
- To ja powinienem przepraszać. Nie powinienem był tak dużo z tobą flirtować, albo nabijać się, że nie flirtowałaś ze mną – wyjaśniłem. – Naprawdę jesteś świetną kobietą, Bello, zasługujesz, aby twój pierwszy raz był z osobą, która może dać ci więcej niż ja.
- Edwardzie - powiedziała cicho. – Pamiętasz, kiedy mówiłam ci o moim tacie; jak zachorował i umarł dość szybko?
- Pamiętam – odpowiedziałem.
- Mój tata… był dla mnie kimś więcej niż tylko tatą. Podziwiałam go, szanowałam, ale był także moimi przyjacielem. Udałabym się po poradę do niego, o pomoc. Bardzo mu ufałam. Naprawdę byłam z nim blisko. I w niespełna dwa miesiące odszedł. Na zawsze – powiedziała.
- Wiem. Współczuję ci, że przez to przeszłaś – powiedziałem, głaszcząc ją po ręku.
- Ale mój tata nauczył mnie jednej, ostatniej rzeczy. Ostatniej, naprawdę ważnej rzeczy, chociaż nie było to celowe. To, że życie jest krótkie. Wszystko może się stać. Żyj swoim życiem; żyj chwilą. Wiesz, czego chciał mój tata ostatniego dnia, kiedy był jeszcze w stanie mówić?
- Czego? - wyszeptałem.
- Drinka z tequilą i cygara. Chciał rzeczy, które miałby, kiedy był szczęśliwy; taniego alkoholu i śmierdzącego tytoniu. Używał tego do świętowania. Nie chciał płakać, ani się smucić. I nie chciał czegoś, czego nie miał nigdy wcześniej. Cieszył się prostymi rzeczami. Cieszył się w dniu, kiedy przyszłam na świat, w dniu, kiedy dowiedziałam się, że dostałam się na Harvard. Mój tata chciał świętować swoim dawnym, pospolitym zwyczajem, z rzeczami, które sprawiały, że się uśmiechał. - Po prostu słuchałem i dalej pieściłem jej rękę. – Chcę żyć w taki sposób, Edwardzie. Każdego dnia. Zawsze próbować świętować życie na proste sposoby. Dzisiaj są moje dwudzieste pierwsze urodziny. I to był prezent dla mnie. Zrobić coś pod wpływem impulsu, tak jak nikt inny w moim wieku by nie zrobił, podczas gdy ja mogę – wyznała cichym głosem.
- Jesteś pewna, że tego chcesz, Bello? – zapytałem ponownie.
- Tak, jestem pewna – odpowiedziała.
- Pragnę cię, to znaczy, sądzę, że jesteś piękna i czarująca… po prostu nie chcę, abyś żałowała tego, to wszystko – powiedziałem całkowicie szczerze.
Odwróciła się twarzą do mnie, przykrywając swoimi małymi dłońmi moje policzki.
- Dla mnie żałowanie ma teraz inne znaczenie. Żałuję, jeśli nie robię rzeczy, które powinnam, że nie próbuję żyć - wyjaśniła. – Ale z powodu tego, co to jest warte, doceniam, że uważasz na mnie. Jesteś najmilszą świnią, jaką kiedykolwiek spotkałam – dodała ze śmiechem.
- Kwik – powiedziałem, całując ją. – Kwik – powtórzyłem, całując ją ponownie. – Kwik - powiedziałem raz jeszcze z ostatnim pocałunkiem, tym razem dłuższym.
Naparła na mnie, zakładając ręce na mój kark, a ja oparłem dłoń na jej biodrze, masując je łagodnie, zanim przesunąłem dłoń na jej jędrny, zaokrąglony tyłeczek.
- Brązowooka - zacząłem. – Możemy teraz kontynuować naszą lekcję? – zapytałem, unosząc brew.
- Bardzo chętnie – powiedziała.
- Ale chciałbym rozdzielić tę lekcję na kilka sesji, jeśli nie masz nic przeciwko – dodałem.
- Co masz na myśli?
- Sądzę, że muszę przećwiczyć trochę podstawowego materiału, zanim zacznę… yyy… wprowadzać nowy „temat”? – zażartowałem.
- Och, czy ten „temat” jest naprawdę… wielki? – zapytała z szeroko otwartymi oczami, a jej rumieniec powrócił.
- Tak i nie powinniśmy… „dużo wkuwać”. Musisz uczyć się stopniowo – powiedziałem, nie umiejąc powstrzymać się od śmiechu. Ona także nie mogła wytrzymać i trzęsąc się ze śmiechu, ukryła twarz przy mojej szyi.
- Okej, profesorze Wielki Temat, sądzę, że powinniśmy na początek trochę nadrobić. To brzmi na lepszy plan zajęć, rozważając… że jestem trochę w tyle – dumała z uśmiechem.
- Nie ma nic złego z twoimi tyłami – powiedziałem z uśmiechem, dając jej lekkiego klapsa w tyłeczek.
- Zuchwalec – sapnęła.
- Mmmhmm - zgodziłem się. – Takie mam poczucie humoru. – dodałem, masując miejsce, gdzie właśnie ją pacnąłem.
Bella westchnęła, rozluźniając się w mych ramionach, gdy przekręciłem ją na plecy i pocałowałem głęboko. Podążyłem w dół jej delikatnego, słodko pachnącego ciała, czując każdy kształt, szepcząc, że muszę być pewny, iż spędza swoje urodziny odpowiednio. Całując jej udo w górę i w dół, szczypałem swoją drogę powrotną do miejsca, gdzie byłem wcześniej, a jej błona dziewicza mi przeszkodziła. Patrząc na jej twarz myślałem o tym, co powiedziała o życiu zamiast przyglądaniu się, jak mija. I zastanawiałem się przez chwilę, czy żyłem w ten sposób. Bella otworzyła oczy, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Lekcja pierwsza - powiedziałem. – Twój punkt G – dodałem i puściłem do niej oczko.
Poruszałem językiem wokół jej łechtaczki, ale nie zupełnie na niej. Świadomy bycia wolnym, otarłem palce po zewnętrznej stronie jej cipki, czekając, aż będzie chciała więcej, czekając, aż jej ciało zachęci mnie. Mój język poruszał się przy jej łechtaczce powolnymi ruchami, gdy wsunąłem w nią palec delikatnie, nie chcąc, aby poczuła jakikolwiek dyskomfort. Fakt, że Bella nie miała wcześniej kontaktów intymnych sprawił, że nawet mój palec miał trudności z wejściem w nią. Jej biodra poruszyły się szybciej, a oddech i tętno przyśpieszyły, więc wiedziałem, że nie odczuwa żadnego bólu. Zacząłem poruszać szybciej językiem, zanim wziąłem w usta łechtaczkę i ssałem ją. Mój palec poruszał się w niej, a kiedy znalazłem nierówną tkankę wewnątrz jej, nacisnąłem na nią opuszkiem palca, a ustami zacząłem ssać mocniej. Jej ciało zareagowało natychmiast w najbardziej zajebisty sposób. Wygięła plecy, paznokcie wbiła w skórę mojej głowy, usta otworzyła szeroko, a oczy zamknęła mocno, wirowała biodrami, mięśnie miednicy kurczyły się i pulsowały wokół mojego palca. Ale najlepszą częścią były dźwięki, jakie z siebie wydawała.
- Edwardzie, och… och… och… Jezusie! – powtarzała, a jej głos był wyższy o oktawę niż normalnie.
Między słowami słyszałem najwspanialsze jęki i westchnienia.
Zaczęła się uspokajać, a ja zwolniłem ssanie i napieranie. Ale jeszcze nie skończyłem. Ona także, więc zacząłem przyśpieszać w miłym, stałym rytmie. Gdy znalazłem ponownie jej punkt G, miała kolejny orgazm, nie tak mocny, ale dłuższy.
- O cholera, o cholera. Zaraz dojdę… znowu… o ku*** – krzyczała.
Jej ramiona były zwiotczałe i rozciągnięte na łóżku. Jej ciało ponownie zaczęło uspokajać się, gdy przechodziła coraz cichszy orgazm. Mogłem stwierdzić po jej dźwiękach teraz będących małymi jękami i po tym, jak jej skóra jest oblana potem, że runda trzecia nie będzie potrzebna. Szczerze, niewiele kobiet przeszło przez dwie rundy z moim stymulowaniem ich punktu G. Dałem jej kilka minut na złapanie oddechu, zanim zaoferowałem jej coś do picia. Zaśmiała się, kiedy wyciągnąłem nieotwartą butelkę wody z szuflady stolika nocnego.
- Zawsze trzymasz wodę blisko łóżka, no wiesz, na wypadek takich sytuacji? – zapytała z chichotem.
Mówiła do mnie z szeroko otwartymi oczami, jej włosy były zmierzwione na czole, a głowę przechyliła na bok i oparła na palcach.
Wygląda na cholernie zmęczoną i taka jest absolutnie piękna.
- Naprawdę chcesz, abym przechwalał się po tym, co właśnie zrobiłem dla ciebie? – zażartowałem.
- A nie przechwalasz się, zadając to pytanie?
- Jesteś bystra, nawet gdy wyglądasz na zbyt zmęczoną, aby myśleć.
- Jesteś bystry, chwaląc mnie, aby odwrócić moją uwagę.
- Zadziałało?
- Nie wiem; jestem zbyt zmęczona, żeby myśleć.
- To może pójdziemy spać? Jest całkiem późno.
Ziewnęła w zgodzie.
- Nie będzie teraz więcej lekcji? – zapytała, a jej oczy zaczęły się zamykać.
- Na pewno nie, kiedy śpisz. Bierzesz mnie za jakiegoś dewianta pieszczącego krocze? – zażartowałem, przypominając sobie incydent na kanapie z przed paru dni.
- Ech, przypomnij mi, dlaczego z tobą rozmawiam, Edwardzie.
Nie odpowiedziałem słowami. Uniosłem tylko palec wskazujący, którym pieściłem jej punkt G i poruszyłem nim. Ona uniosła dwa palce, a ja zaśmiałem się.
- Jeszcze nie, brązowooka. Musimy najpierw nad tym popracować. A teraz śpij.
Wzięła głęboki wdech i usiadła.
- Gdzie podziała się moja sukienka? – zapytała ze śmiechem.
- Gdzieś tutaj jest, a co?
- W przeciwieństwie do ciebie, nie zamierzam chodzić nago, a przynajmniej do czasu, aż wrócę do swojego mieszkania.
- Och. Możesz spać tutaj, jeśli chcesz. Decyzja należy do ciebie. Pomyślałem, cóż, że moglibyśmy zacząć, gdzie skończyliśmy, rano, jeśli chcesz oczywiście – powiedziałem bez ładu i składu. To jest naprawdę niedorzeczne, jak moje myśli i słowa nie trzymają się kupy przy Belli. Nie czułem się nieswojo przy kobiecie, odkąd byłem nastolatkiem.
Bella uśmiechnęła się i położyła, rozciągając ciało jak kot. Ja zaś zdjąłem spodnie od garnituru i rzuciłem je na krzesło, zanim wsunąłem się do łóżka obok niej.
- Nie przytulaj mnie tak mocno jak ostatnim razem – narzekała.
- Najwyraźniej następnym razem muszę spróbować trzeciej rundy, ponieważ dwie nie sprawiły, że jesteś przyjemniejsza, brązowooka – zażartowałem, szczypiąc ją w tyłek.
- Uderzyłabym cię, jeśli nie byłabym tak zmęczona – poskarżyła się, chociaż przekręciła się, złapała moje ramię i otuliła się nim.
Odpłynęła szybko, tak łatwo, opierając głowę o moje ramię. Przyłożyłem usta do czubka jej głowy i uświadomiłem sobie, że po raz pierwszy kobieta śpi w moim łóżku. Zazwyczaj w tej chwili dzwoniłem do mojej ulubionej (to znaczy najszybszej) korporacji taksówkarskiej. Dziwnie, nie czułem się spanikowany ani nawet trochę nieswojo. Było to druzgocące, mimo wszystko nudnie normalne. Słaby uśmiech ukształtował się na mojej twarzy, kiedy zapadałem w naprawdę głęboki sen.
Obudziłem się rano z miłym, ciepłym ciałem przy mnie, a nasze kończyny były splątane. Wciąż była naga, widok jej takiej - śpiącej i uśmiechającej się - sprawił, że mój poranny wzwód błagał o uwagę, jakikolwiek rodzaj uwagi. Bella poruszyła się z małym westchnieniem i przeciągnęła się, poruszając dłońmi wokół mnie. Jej twarz była zachwycająco zabawna. Początkowo zauważyłem zmieszanie, bez wątpienia, ponieważ jest zbyt zaspana, aby pamiętać, dlaczego budzi się przy innej osobie. Ta mina szybko zmieniła się w uśmiech, któremu nie mogłem się oprzeć, więc pocałowałem ją. Jej ręce były ciekawe z rana, poruszając się po mojej szyi, klatce piersiowej i ramionach. Naprawdę nie miałem siły, aby jej przerwać, na pewno nie po ostatniej nocy. Oplatając ją ciasno ramionami, przesunąłem ją tak, że leżała na mnie z nogami między moimi. Moje dłonie były w jej włosach, gdy całowałem ją delikatnie. Gdy zaczęła całować mój policzek i przesunęła się w dół do mojej szyi, przesunąłem dłonie na jej plecy, masując wypustki jej kręgosłupa.
- Muszę wziąć prysznic – powiedziałem.
Zmierzałem do punktu, w którym, jeśli szybko sobie nie ulżę, te urologiczne dolegliwości naprawdę mogą przybrać realne kształty.
- Och, yyy… - powiedziała, wyglądając na bardzo zawstydzoną.
- Co jest, brązowooka? – zapytałem. – Wrócimy do „nauki”, kiedy skończę – powiedziałem, śmiejąc się.
- Pomyślałam, cóż, dobrze, ale… mogęiśćztobą? – zapytała naprawdę szybko, prawie mrucząc pod nosem.
- Hmm. Wiesz, jak lubię być nagi? – zapytałem żartobliwie.
- Tak – odpowiedziała z uśmiechem.
- Zwłaszcza lubię być nagi pod prysznicem – poinformowałem ją.
Wywróciła oczami i smagnęła mnie w ramię.
- Taa, tyle się domyśliłam. Pomyślałam, no wiesz, że moglibyśmy zrobić wodną lekcję? – zapytała, patrząc z ukosa z głową przechyloną na bok.
- Nie masz nic przeciwko oglądania mnie bez żadnego ubrania? Nie zareagowałaś zbyt dobrze ostatni razem.
- Dlatego, że byłam zaskoczona. I to był pierwszy raz.
- Pierwszy raz widziałaś mnie nagiego… ale miejmy nadzieję nie ostatni.
- Nie o to mi chodziło. Po raz pierwszy widziałam nagiego mężczyznę.
- Naprawdę? – zapytałem trochę, ale niezupełnie zaskoczony.
Bella potaknęła głową.
- Przepraszam za to. Naprawdę trzymałem szorty w ręku i założyłem je jak tylko odwróciłaś głowę.
- W sumie, z perspektywy czasu, to było całkiem komiczne. I teraz mam świetną historyjkę do opowiedzenia na twoich przyjęciach firmowych – zażartowała.
- Nie odważysz się, brązowooka – ostrzegłem, mrużąc oczy w grymasie.
Zmarszczyła nos i z dłoni uformowała pięść, aby mnie uderzyć. Wyskoczyłem z łóżka, podniosłem ją i zarzuciłem sobie na ramię jak worek ziemniaków.
- Edwardzie, puść mnie. Boże, zachowujesz się jak jaskiniowiec, wiesz o tym? – protestowała, waląc pięściami w moje plecy.
W odpowiedzi na to burknąłem i dałem jej kilka klapsów w tyłeczek.
Moja.
Skąd to się wzięło? Okej, zignoruję, że to pomyślałem.
Moja.

Mój umysł wypełnił się obrazami z ostatniej nocy – jęki i wicie się, wołanie mojego imienia w momencie ekstazy. Nie mogłem się oprzeć pragnieniu uderzenia w jej głowę maczugą i zaciągnięcia do mojej jaskini, ponieważ desperacko pragnąłem być pierwszym, ostatnim i jedynym szczęśliwym dupkiem sprawiającym, że ona czuje się tak, jak w moim łóżku ostatniej nocy. Próbowałem pozbyć się tego pomysłu z mojej głowy, ale mój stan żądzy nie pozwalał mi na to.
Kilka minut później namydlaliśmy się w zaparowanej kabinie prysznicowej. Uśmiechnąłem się, przyłapując Bellę na ciągłym wpatrywaniu się w mojego penisa, który był teraz w pełnym stanie pobudzenia.
- Tak, brązowooka, tak się dzieje, kiedy widzę cię nagą – zażartowałem, mając nadzieję ukoić jej wstyd przez jej oczywistą ciekawość.
- Miałeś rację, co do lekcji wyrównawczych. To raczej duży temat – powiedziała z seksownym chichotem, pomimo rumieńca. – O, mydło zaraz wpłynie ci do oka – zauważyła, zmywając je z mojej brwi.
Jej dłoń przesunęła się na mój policzek i głaskała go delikatnie, Podchodząc bliżej, stanęła na palcach i pocałowała mnie w usta. Zapach mydła i szamponu wypełnił mój nos i przyciągnąłem jej ciało do mojego. Ciekawskie ręce zaczęły poruszać się na mnie ponownie, w dół brzucha, w kierunku włosów pod moim pępkiem.
- Mogę? – zapytała nieśmiało.
- Żaden mężczyzna o zdrowych zmysłach nie odmówiłby ci – odpowiedziałem.
Jej ręce poruszały się delikatnie, czując gładką, żylastą skórę mojego penisa w erekcji. Namydliłem trochę swoje dłonie i położyłem na jej, pokazując, jak opleść mnie pacami i jak szybko poruszać dłonią.
- Tak dobrze? – zapytała tak cholernie słodko i niewinnie.
To uczyniło mnie jeszcze bardziej oszalałym z żądzy.
- ku***. Właśnie tak – jęknąłem.
Bella stała obok mnie, więc oparłem dłoń o jej pierś, szczypiąc i drażniąc jej sutek. Gdy jęknęła na to, wiedziałem, że to już niedługo. Jęczałem, syczałem za każdym razem, gdy jej dłoń przesunęła się na moje wędzidełko na napletku, gdzie znajdywały się najwrażliwsze zakończenia nerwowe.
- Edwardzie, ty także jesteś piękny – wymamrotała przy moim policzku.
Słyszenie, jak powtarza moje słowa, było miłe i szczerze przechyliło mnie do stanu, z którego nie ma powrotu. Oparłem rękę o ścianę dla równowagi, ponieważ czułem, jak mięśnie w pachwinie zrobiły się gorące i zaczęły się kurczyć. Zamknąłem oczy i zacisnąłem szczękę.
- Bello, dochodzę, ku*** – burknąłem, gdy sperma wystrzeliła ze mnie.
Brązowooka całowała mnie po szyi i policzkach, gdy czekałem, aż odzyskam oddech. Trąciła nosem moje ramię, a ręce oplotła w moim pasie.
- Dziękuję – powiedziałem, całując ją w czoło.
- Nie mi dziękuj. To ja dziękuję, bo patrzenie na to było wspaniałe – wyznała, przygryzając wargę.
- To w takim razie może następnym razem zamienimy twoje dłonie na usta – powiedziałem, puszczając do niej oczko.
Opłukaliśmy się i okryliśmy ręcznikami, kontynuując naszą małą pogawędkę.
- No wiesz, żywię awersję do, yyy… robienia loda – wyznała.
- Samego pomysłu?
- Tak, chyba to nie za bardzo racjonalne, ale nie podoba mi się pomysł wkładanie go do ust. To wydaje się… nawet nie umiem tego wyjaśnić. Okropne? I jak „obsługiwanie” faceta. Wiem, że zrobiłeś mi to ostatniej nocy, więc jak już mówiłam, wiem, że nie jest to racjonalne – próbowała wyjaśnić.
Jej rumieniec powrócił, gdy nieswojo wykręcała dłonie.
- Nie martw się tym. Mnóstwo ludzi ma granice, rzeczy, które ich nie kręcą albo wprawiają w zakłopotanie. Może kiedyś zmienisz zdanie – powiedziałem zadowolony z siebie. – A jeśli nie, to nie – powiedziałem, wzruszając ramionami, chociaż potajemnie byłem bardzo, ale to bardzo rozczarowany.
Po tym jak wytarliśmy się i ubraliśmy, zaoferowałem jej urodzinowe późne śniadanie, na co zgodziła się bardzo chętnie. Bella poszła do siebie, aby zmienić sukienkę na coś odpowiedniejszego na sobotni poranek i po to, by sprawdzić wiadomości i pocztę elektroniczną.
Robiłem to samo przez dobre dwadzieścia minut, zanim ciekawość wzięła nade mną górę. Zalogowałem się na Twittera i przeczytałem posty Belli. Ostatni został wpisane jakąś minutę temu.
Co robisz?
BadKittyKillKil
Nie jesteśmy niczym innym jak ssakami. Wszyyystkiego Naaajlepszego dla MNIEEE!
JustAskMAlice do BadKittyKillKil OMG! Co? Nie zrobiłaś tego! Laska, miałaś swoją zwariowaną noc? Z NKZG? Z JĘZYKIEM NKZG? SMACZNY? WRAŻLIWY?
BadKittyKillKil do JustAskMAlice Totalnie smaczny, wrażliwy, niesamowicie mamiący. NKZG totalnie poświęca czas na połechtanie, żartuję. Tortury zmieniają się w transcendencję.
JustAskMAlice do BadKittyKillKil Jane, twoje drugie, dziwkarskie ja! ku***, jestem zazdrosna. Pełne ujawnienie później w Starbucks albo cię BadKittyKillKill!
BadKittyKillKil do JustAskMAlice Tak, tak, napisz do mnie albo co tam chcesz. Zbyt wypieszczona, aby martwić się teraz.
Słowa „uśmiech za żadną cholerę nie do powstrzymania” nawet w ułamku nie opisywały, jaką minę u mnie wywołało jej małe przyznanie się do szczęścia. Wyłączałem komputer w tej samej chwili, jak Bella zapukała do drzwi gotowa na późne śniadanie.
Kobiety kochają dobrego lekarza.

* Priapizm - przewlekła erekcja

Rozdział 9


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dreamteam dnia Śro 13:23, 15 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 10:22, 09 Paź 2010 Powrót do góry

brak słów
przejście z intymnej sytuacji, do chwilowego smutku, potem radośc i znów intymnie się zaczęło-> to trzeba potrafic
edzio się zmienia na wrażliwego faceta, chociaż nie przyzna tego
a Bella ciekawi mnie co będzie się działo jak dowie się, że Edi czyta jej posty
i co będzie dalej
23.10 to dllugi okres ale wytrzymam bo muszę
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
valentin
Zły wampir



Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 11:29, 09 Paź 2010 Powrót do góry

"Kobiety kochają dobrego lekarza. " No w to nie wątpię ;) Taki wie co robi. Edek => korepetytor.... Cóż przynajmniej ma pojętną uczennicę ;P Bella i jej determinacja, hym no tak na pierwszy rzut oka rzeczywiście nie brzmiała jak dziewica, ale nie oszukujmy się, przecież to Bella, trudno żeby nią nie była ;P
co do struny technicznej :
"Jane, twoje drugie, dziwkarskie ja"
Chodzi o ' Jane" w sensie imienia czy może to miało być jasne i "S" gdzieś się zabłąkało? Z resztą nie ważne, ja się nie będę zajmować takimi pierdołami kiedy z samego rana mogłam przeczytać taki rozdział ;)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez valentin dnia Sob 11:30, 09 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Sob 13:58, 09 Paź 2010 Powrót do góry

OMG! Shocked Shocked Shocked
Wiedziałam, że Bella musi być dziewicą!
Poziom jej seksualnego sfrustrowania był niepokojąco wysoki...
Swoją drogą, dostała naprawdę .... przyjemny prezent na urodziny... Hyhy Ciekawe, które urodziny?
Czekam na ciąg dalszy korepetycji- zaległości są spore, ale nauczyciel bardzo doświadczony i świetnie wykwalifikowany... Liczę na bardzo dobre rezultaty. Panno Swan- proszę sumiennie odrabiać zadania domowe i dbać o swojego mentora... Szczególnie o jego stan fizyczny, który zdaje się być kluczowy dla pomyślnego kontynuowania lekcji... Cool
Doktorze Cullen- proszę nas nie zawieźć! Liczymy na urozmaicone zajęcia z duuużym naciskiem na część praktyczną. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:54, 10 Paź 2010 Powrót do góry

A to sąsiad, przysługę wyświadczy, korepetycji udzieli i do tego , jeszcze lekarz, więc wie, co i jak... chciałabym mieć takiego sąsiada...Wink

Uwielbiam Was za tak częste dodawanie rozdziałów:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin