FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Rising Sun[T][NZ][+16] Blackwater 28.11 XX/XXIV Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:44, 17 Paź 2009 Powrót do góry

To opowiadanie jest świetne. Przeczytałam je tak szybko jak tylko mogłam, przez dzisiejszy dzień.
I muszę przyznać, że jestem szczęśliwa, że moja ulubiona postać, Jacob znalazł swoją miłość. Uważałam, że Stephenie Meyer skrzywdziła go, ale to opowiadanie naprawia te krzywdy.
No i polubiłam bardziej Lee. Było mi jej żal. A tu jest pokazana jej natura i psychika od innej strony. I do tego zachowanie Sama. Niesamowite. Czekam co będzie dalej. Apropo. Jedno z tych dzieci (Lei i Jacoba) ma moje imię :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Sob 1:00, 14 Lis 2009 Powrót do góry

Kochane moje Czytelniczki,
Chciałam dziś zrobić Wam niespodziankę i dodać nowy rozdział. Niestety przeceniłam siły na zamiary. Miałam już ponad połowę przetłumaczone i resztę chciałam zrobić wieczorem, ale pakowanie rzeczy do wyprowadzki przerosło mnie. Dlatego przez kolejne dwa tygodnie nic się nie pojawi (brak Internetu w nowym miejscu, aż do podłączenia).
Tu moja serdeczna prośba do moderacji: Proszę nie usuwać tematu!
Ja wrócę i tłumaczę. Może nawet uda mi się zrobić kilka części, a po moim powrocie dostaniecie częściej porcję szczeniaczków i Blackwater. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Violet
Wilkołak



Dołączył: 02 Cze 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:50, 16 Lis 2009 Powrót do góry

Ręcze za Pernix - w wolnych chwilach siedzi nad tlumaczeniem Wink
Co jakis czas truje jej o tym i przypominam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Athaya
Zły wampir



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście

PostWysłany: Pon 13:42, 16 Lis 2009 Powrót do góry

Hmm.. Godzinka zeszłana czytanie, ale dałam sobie radę ze wszystkimi częściami Cool Od dziś lubie czytać opowiadania, które mają już ponad dziesięć części!!

Moje nastawienie zmieniało się wraz z kolejnymi częściami. Na początku podobał mi się sarkazm Lei i jej przyjaźń z Jacobem. Potem pojawiły się pierwsze rysy w tym uczuciu, a ja jakoś nie mogłam się przestawić bo przyzwyczaiłam się, że zawsze jest Nessie i to całe wpojenie. Mimo to autorka w zgrabny sposób obeszła plemienne wierzenia za co jestem jej bardzo wdzięczna Wink
Podobało mi się.... Nie byłam w szoku, kiedy Lea była w doku i pierwszą osobą, która wyciągneła do niej dłoń była Rosalie. Już dawno mnie tknęło, że Lea i Rosalie są takie same tylko innego gatunku. Podobne charaktery zbliżyły je do siebie i to było miłe. Lukier jaki się lał w opowiadaniu troszeczkę to psół, ale strałam się nie zwracać na to uwagi. Świerze pomysły zawsze są mile widziane jak dla mnie bo ileż można czytać o tym samym Rolling Eyes
Uczucie, więź czy jak to tam się zwie miedzy Leą, a Jacobem rodziła się powolutku i w bólach. Wydaje się naturalne, że jest to wpojenie i nie można go zwalczyć, ale to wcale nie prawda. Wpojenie jaest jak pierwsze zakochanie w drugiej osobie. Nie widzimy nic po za nią. Nie czujemy nie myślimy itp. Musi minąć sporo czasu zanim nasz mózg oitrzeźwieje nieco z ogłupienia. Myślę, że obecność Lei pomogła Jacobowi tak właśnie się ocknąć, ale nie tylko. Przecież uczucia Nessie nie ewoluowały w oczekiwany sposób ona skierowała je w stronę Nauhela już dawno temu. To Jacob wiąż był zaślepiony.
Cieszę się, że odkrył to w tak szokujący sposób. Myślę, że to właśnie pomogło mu się obudzić ze snu. Czaami siarczysty policzek pomaga bardziej niż spokojne tłumaczenia!
Żal mi tylko Belli bo przecież ona była prowodyrką jeśli chodzi o wpojenie. Kibicowała temu uczuciu przez tyle lat i urobiła na swoją modłę Edwarda na tyle, że akceptował to. Nie mogła wiedzieć, że Edward już od jakiegoś czasu chwytał sygnały, że coś się zmienia Rolling Eyes I dobrze, że to pojęła, że pogodziła się z córką mimo wszytko Cool
Podobały mi się śluby i ten zwyczaj ściągania podwiązki Twisted Evil Zawsze mam ubaw, kiedy czytam o czymś takim Twisted Evil
Dzieci, ciąża mnoga... A brr! Jeden berbeć wystarczy, ale, żeby, aż czwórka *pokłada się ze śmiechu* No, no nie powiem całkiem zabawny element opowiadania. A to jeszcze nie koniec Shocked Ooo... Nie mogę się doczekać ciągu dalszego Laughing

Pernix jesteś wielka! Udanej przeprowadzki tudzież parapetówy i całych pokładów cierpliwości w tłumaczeniu bo wychodzi ci to wyśmiemienicie!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Athaya dnia Pon 13:47, 16 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Cullen Alice
Wilkołak



Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Nie 20:39, 10 Sty 2010 Powrót do góry

Kochana Pernix!
Nie wiem czy wiesz Wink, ale uwielbiam ten FF.
Mam nadzieję, że nie porzuciłaś go ;(.
Błagam Cię.
Tłumacz!
Przynajmniej daj znać, że dalej będziesz tłumaczyć.
Proszę !!!

CA ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 14:45, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Jeszcze raz przepraszam Was wszystkich, że tyle musiałyście czekać.

Tę część dedykuję wszystkim wiernie czekającym czytelnikom, a Cullen Alice i xmadziax93x z Chomika mogą sobie akurat zawdzięczać, że ostatecznie zmoblizowały mnie do dokończenia tłumaczenia tego rozdziału, który w 2/3 był już gotowy w grudniu, a w połowie w listopadzie.

Rozdział był autobetowany, mam nadzieję, że wybaczycie mi to. Wink

Rozdział 17. To początek nowego życia


Następnego dnia, kiedy się obudziłam, spostrzegłam, że Jacob gdzieś zniknął, ale obok mojego łóżka stały trzy kołyski z moimi trzema malutkim, śpiącymi dzieciątkami. Na widok ubranek zaśmiałam się tak cicho, żeby ich nie obudzić. Alice musiała zamówić ciuszki zaprojektowane specjalnie dla nich. Na śpioszkach wyhaftowano ich imiona. Dzięki temu mogłam je teraz odróżnić. Byłoby mi łatwiej, gdybym nie zmęczenie. Harry był największy, miał bujną czuprynę. Brakowało Ephraima. Przypuszczam, że Jake wziął go ze sobą. Abigail miała pociągłą twarz, a jej oczka zdobiły długie rzęsy. Esther była najmniejsza - trzymała właśnie piąstkę w buzi. Usiadłam obok, żeby oglądać, jak śpią, a potem zsunęłam się z łóżka, by poszukać Jake'a. Znalazłam go w pokoju Rosalie i Emmetta. Rosalie i Emmett stali przodem do łóżka, a tyłem do drzwi. Oboje pochylali się nad Ephraimem. Po chwili zdałam sobie sprawę, co oni robią.
- Dokładnie tak, a teraz naciągnij rzepy i przymocuj je na brzuszku. Nie, nie tak ciasno – mówiła Rosalie. Oparłam się o framugę, aby mieć lepszy widok. Oglądałam, jak Jake próbuje założyć pieluchę Ephraimowi, który dawał popalić swoim małym płucom. Wyraźnie było widać, że nie lubi, gdy jest zimno, a on musi leżeć na golaska. Jake zapiął drugą rzepę i spojrzał na Rosalie, oczekując aprobaty. Uśmiechnęła się.
- Dobra robota, kundelku - powiedziała, a Jake wyszczerzył się z radości, a potem zaczął wkładać małe kończyny Ephraima do śpioszków. Rose, wyczuwając mój zapach, odwróciła się i podbiegła.
- Nie powinnaś jeszcze chodzić – skarciła i odegnała mnie gestem.
- Czuję się dobrze – zapewniłam ją. Jake skończył ubierać Ephraima i podniósł go delikatnie, a następnie umieścił na swoim przedramieniu.
- Świetnie, bo zaprosiłem watahę – poinformował nas Jake. Ephraim umościł się wygodnie, zadowolony z ciepła płynącego od taty. Jake podszedł do mnie i pocałował w czoło, a następnie dodał: - Chcą zobaczyć szczeniaczki.
- Nazywasz nasze dzieci szczeniaczkami? - zapytałam, nie dowierzając. Jake wzruszył ramionami.
- To prościej niż nazywanie ich czworaczkami.*
Nie chciałam się z nim kłócić.
- Jak sobie chcesz. Kiedy mają przyjść? - zapytałam i nagle rozległo się donośne pukanie z dołu.
- Teraz – powiedział Jake, a potem poszedł z Ephraimem, by otworzyć drzwi. Przez myśl mimowolnie przeszło mi, że Cullenowie odetchną z ulgą, kiedy ich opuścimy. Nie będą wtedy mieli domu przez cały czas wypełnionego zmiennokształtnymi.
Rose pomogła mi wrócić do łóżka. Położyłam się posłusznie, czekając na pochwały i gratulacje. Wskazałam na Rose, żeby podeszła i usiadła przy mnie. Potrzebowałam wsparcia.
- Dobrze się spisałaś, Leah. To po prostu małe, idealne cudeńka – wyszeptała. Trąciłam ją żartobliwie łokciem.
- Przestań, przez ciebie znów się rozpłaczę! Wiesz, że teraz hormony mi buzują – zripostowałam, a Rose roześmiała się. Jej dźwięczący śmiech musiał obudzić Abigail, która otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła. Miała ciemnobrązowe tęczówki, a gęste rzęsy sprawiały wrażenie, że wyglądała jak mała, słodka laleczka.
- Leah! - krzyknął Seth, wchodząc niezgrabnym krokiem. Za nim szła świta: Embry i Quil. Zmarszczyłam brwi, bo byłam pewna, że Rachel i Emily również przyjdą mnie odwiedzić. Quil chyba zauważył moją konsternację, bo wyjaśnił:
- Jake powiedział, że najlepiej zrobimy, jeśli będziemy przychodzić małymi grupkami, żeby cię nie przeciążyć. - Byłam za to wdzięczna. Seth nawet na mnie nie spojrzał. Był zbyt zajęty podziwianiem śpiących dzieci. Abigail musiała pomyśleć, że jest zabawny, ponieważ sięgnęła po jego palec, a następnie natychmiast wsadziła go sobie do buzi.
- Mogę ją wziąć na ręce, Leah?
- Wujek Seth nie musi się nawet pytać. To samo tyczy się wujka Quila i Embriego – zapewniłam ich. Dostrzegłam, że Quil i Embry wyglądali na nieco przerażonych, więc uśmiechnęłam się do nich wspierająco. Ci dwaj byli jak moi bracia, dlatego było oczywiste, że będą dla naszego potomstwa jak wujkowie.
Quil podszedł i wziął na ręce Harrego, który obudzony niedelikatnym traktowaniem wpadł w furię. Quil zaczerwienił się, wyciągając chłopca w moim kierunku, ale ja tylko pokręciłam głową.
- Doprowadziłeś go do płaczu, więc musisz sam sobie poradzić z tym problemem – zachichotałam kosztem Quila, natomiast w Rosalie odezwało się współczucie, więc poinstruowała go, jak zrobić z ramion kołyskę. Harry umościł się wygodnie i przestał płakać, mimo iż jego prawie całkiem czarne oczy wpatrywały się w Quila.
- Dlaczego została mi tylko dziewczyna? - marudził Embry, przyglądając się badawczo kołysce. Zobaczyłam, jak Esther otworzyła swoje śpiące oczka i utkwiła je prosto w ślepia Embriego, ten zaś gapił się na nią jak otępiały. Po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, co właśnie się stało. Embry Call wpoił się w moją córkę. Zaczęłam się śmiać, na co Call zwrócił wzrok w moim kierunku - sprawiał wrażenie przestraszonego. Seth i Quil spoglądali to na Embriego, to na Esther i nagle również zrozumieli, co między nimi zaszło.
- Leah, ja nie chciałem – zaczął przepraszać, prawie jąkając się, co tylko jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło. Mogłabym trafić na gorszego zięcia w przyszłości niż Embry Call. Wiedziałam, że Embry desperacko pragnął wpojenia i jeśli Esther da mu szczęście, a on ją uczni szczęśliwą, to ja nie będę miała nic przeciwko temu. Tak jak powiedziałam: Mogłabym mieć gorszego przyszłego zięcia.
- Wyluzuj, Call, wiem lepiej niż ktokolwiek, że wpojenie jest rzeczą niespodziewaną, a kiedy ona dorośnie już wystarczająco i jeśli uczynisz ją szczęśliwą – nie będę miała nic przeciwko tobie – powiedziałam do niego, uśmiechając się. Embry rozluźnił się, dopóki nie dodałam, zawężając oczy: - Ale lepiej trzymaj rozsądny dystans, nim skończy dwadzieścia pięć lat.
Rosalie i Seth chichotali, a Embry wyglądał na zdruzgotanego, że będzie musiał czekać tak długo. Wtedy Quil poklepał go po plecach ze zrozumieniem. On sam musiał poczekać jeszcze kilka lat, aż Claire dorośnie, dlatego wiedział, co czuje przyjaciel. Brwi Quila zniknęły grzywką, kiedy zdał sobie z czegoś sprawę.
- Jake wkurzy się, kiedy się dowie! – powiedział i podał Harrego Rosalie, a potem wybiegł, śmiejąc się. Było jasne, że poszedł przekazać wieści Jacobowi. Embry poruszył się, żeby iść za nim, ale potem obrócił się, by spojrzeć przeciągle na Esther i zatrzymał się. Najprawdopodobniej nie miał siły jej opuścić.
- Weź ją na ręce. Jake nie skrzywdzi cię, jeśli będziesz ją trzymał – poradziłam Embriemu, mrugając okiem.
- Jesteś najlepsza, Leah – odparł z wdzięcznością, bardzo delikatnie podnosząc Esther i układając ją sobie w silnych ramionach. Esther nie uroniła nawet łezki. Czuła się dobrze u Embriego, tak samo jak on czuł się w jej obecności.
- Wiesz, wydajesz się być bardziej dojrzała. To mnie nieco niepokoi. - Rose spojrzała na mnie zadumana. Najwyraźniej ona i pozostali oczekiwali, że wpadnę w furię z powodu wpojenia Embriego w moją córkę, ale wszystko, o czym mogłam myśleć, to szczęście Esther. I jeśli szczęście równa się Embry, to chcę, żeby miała go przy sobie.
- Myślę, że to z powodu instynktu macierzyńskiego, który się aktywował. Nie mogę się złościć na coś, co da zadowolenie moim dzieciom - odpowiedziałam, wzdrygając spokojnie ramionami, po czym warknęłam: - Boże, jestem taka spokojna, że aż sama się o siebie boję!
Jake wkroczył do pokoju w biegu, a za nim podążał Quil, który niósł Ephraima i pozostali, którzy przyszli odwiedzić mnie i dzieci. Wszyscy chcieli zobaczyć, jak zareaguje Jake. Byli tam: Paul i Rachel oraz Sam z Emily, która trzymała na rękach Leviego. Jake podszedł i chwycił Embriego, ale później zauważył, że ten trzymał Esther i zaczął się wahać, chociaż jego ręce zaciskały się i rozluźniały.
- Masz trzy sekundy, żeby odłożyć moją córeczkę do łóżeczka – powiedział mój mąż przez zaciśnięte zęby, a ja wywróciłam oczami. Było jasne, że Jake nie miał jeszcze ojcowskiego zmysłu, który podpowiedziałby mu, co było najlepsze dla jego córki.
- Jake, kochanie – starałam się wtrącić, ale Jake w ogóle nie spuszczał oczu z Embriego.
- Trzy sekundy – powtórzył. Embry delikatnie odłożył Esther, która natychmiast zaczęła płakać. Najwidoczniej nie chciała, żeby ktoś ją rozdzielał z Embrym.
- Proszę, Jake, nie uszkodź go! Esther go potrzebuje – starłam się wpłynąć na męża, kiedy podnosiłam płaczące dziecko i zaczęłam je karmić z czułością. Jake spojrzał na mnie i dostrzegłam, że bardzo szybko uspokaja się na nasz widok. Pomyślałam, że w końcu zrozumiał - Embry to dobra rzecz, która przytrafiła się naszej córce.
- W porządku, ale ty i ja musimy porozmawiać – powiedział, chwytając Embriego za ramię i wyciągając go z pokoju. Jake sprowadził Embriego na hol, ale wszyscy mogliśmy usłyszeć jego przemowę.
- Lepiej miej czyste myśli o mojej córce przez cały czas. Jestem w twojej głowie, więc wszystko będę wiedział – mówił złowrogo. Rachel zrobiła surową minę, przepychając chłopców na bok, żeby mogła wejść do pokoju.
- Co, do cholery, się tu wydarzyło? - zażądała wyjaśnień, kładąc ręce na biodrach. Seth, Rosalie, Quil i ja wybuchnęliśmy śmiechem.

***

Rachel, Paul, Emily i Sam zostali jeszcze chwilę, a później poszli. Sam wyglądał nieco lepiej. Objął Emily ramieniem i spoglądał w dół na swojego synka, jakby był dla niego całym światem. Doszłam do wniosku, że wraz z narodzinami Leviego wszystko się ułożyło. Na szczęście zapomniał o mnie. Nie wspominaliśmy o Nessie i Nahuelu i ich nowo narodzonym dziecku. Martwiliśmy się o ich reakcję, szczególnie obawialiśmy się Sama – on zawsze był tak zdeterminowany, by mieć oko na jakiekolwiek zagrożenie dla La Push. Nie żeby Jaylah była zagrożeniem, ale Sam był przecież Samem. Z pewnością widziałby w niej wroga. Nadal nie widziałam jeszcze Jaylah i Nessie, i bardzo się o nie martwiłam. Sue i Charlie przyszli nas odwiedzić, zaraz po tym gdy inni poszli. Zostaliśmy tylko Seth, Quil, Rosalie oraz ja z Sue i Charliem. Embry i Jake dołączyli do nas - na powrót w przyjacielskich stosunkach.
Teraz kiedy Sue była tu, zdecydowałam, że pójdę zobaczyć Nessie i Jaylah. Znajdowało się tu mnóstwo osób, które zaopiekują się szczeniaczkami. Właśnie wybierałam się do pokoju Ness, ale najpierw wpadłam na Nahuela. Siedział na holu, patrząc się na przeciwległą ścianę. Zamierzałam go zignorować, ale wstał i chwycił mnie za rękę. Wyrwałam ją, warknąwszy.
- Proszę, Leah, wiem, że jesteś na mnie zła...
- Zła? Złość nawet nie jest choć trochę współmiernym stanem, jaki odczuwam w stosunku do ciebie – odparowałam z nienawiścią. Nahuel wykrzywił się w bólu na te słowa. Szeptałam, ponieważ nie chciałam, żeby Ness słyszała naszą kłótnię.
- Nienawidzę siebie tak samo, jak ty mnie, a może nawet bardziej – powiedział delikatnie. Jego głos łamał się, gdy dodał: - Nessie prawie umarła.
Stałam tam zszokowana. Nikt mi o tym nie powiedział.
- Ale teraz ona i Jaylah czują się dobrze? - zapytałam.
- Tak – odpowiedział, a ja westchnęłam z ulgą.
- To wszystko co teraz się liczy. To, co czuję do ciebie i co zrobiłeś, w tej chwili się nie liczy – odparłam, starając się go wyminąć, ale Nahuel zablokował mi drogę. Patrzył się prosto w moje oczy, błagając o zrozumienie.
- Proszę, Leah, wiem, że to trudne do zrozumienia, ale byłem przerażony. Bałem się, że ją zabijałem – miłość mojego życia. Odszedłem wściekły na nią, że powiedziała mi, jak było już za późno, ale zaraz potem zdecydowałem odszukać mojego ojca i siostry. Zajęło mi to sporo czasu, ale znalazłem ich i wyobraź sobie, jak byłem zdziwiony, kiedy zobaczyłem, że moja siostra ma dziecko. Miała dziecko drugiej generacji, prawie takie jak moje. Przekonawszy się, że zarówno ona, jak i to dziecko żyją, znalazłem nadzieję dla Nessie. Właśnie wracałem do domu, gdy Jacob i pozostali mnie złapali – wyjaśnił. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i gapiłam się na niego.
- Więc powinnam ci wybaczyć, ponieważ właśnie wracałeś, tak? - zapytałam z sarkazmem. Nahuel pochylił głowę ze wstydu.
- Nie. Wiem, że na przebaczenie muszę sobie zapracować, ale chcę, żebyś mnie zrozumiała – powiedział łagodnie, a ja westchnęłam.
- Zrozumiałam twoje motywy. Nie będę cię nienawidzić, ponieważ wiem, że w ten sposób skrzywdzę Ness, ale od teraz udowodnij, że potrafisz być dla niej porządnym mężem – powiedziałam, zbliżywszy się do jego twarzy i pacnęłam go w tors. Nahuel zniósł moje kazanie bez żadnego sprzeciwu.
- Nie zawiodę już nigdy więcej – przysiągł. Spojrzałam na niego i miałam nadzieję, że mówił prawdę.
- W porządku.

***

Ness wcale nie wyglądała dobrze. Wyglądała, jakby spała. Miała sińce pod oczami i bandaże wokół brzucha. Bella siedziała przy jej boku, a Edward stał za Bellą. Podszedł mnie powitać, kiedy weszłam.
- Jak ona się czuję? - zapytałam, podchodząc do niej i głaszcząc ją delikatnie po głowie. Wyglądała na taką kruchą. Nahuel wślizgnął się za mną do pokoju i stanął w rogu bez ruchu.
- Lepiej, Carlisle przybył niemal za późno. Gdy tylko zaczęła rodzić, Jaylah starała się wydostać. Carlisle pomógł jej wyjść i zaszył Nessie. Jej wampirza część zregenerowała ciało. Wyleczyła się już bardzo od czasu porodu. Zostało jeszcze trochę – powiedział Edward. Jego głos był spokojny i rozluźniony. Nie mogłam uwierzyć, że zachowuje taki spokój, skoro prawie stracił Ness.
- Dlaczego nikt mi nie powiedział, że było aż tak źle? - zapytałam i w tym momencie z oczu popłynęły mi łzy.
- Nessie nie chciała, żebyśmy ci mówili. Nie chciała cię martwić – odparła Bella, kładąc rękę na moim ramieniu, żeby mnie pocieszyć. Wtedy Ness poruszyła się i otworzyła oczy.
- Leah – wyszeptała, a ja wzięłam jej rękę.
- Ness, jak się czujesz? - zapytałam, a ona uśmiechnęła się do mnie słabo. Dostrzegłam ślad dumy w jej uśmiechu.
- Zrobiłam to, Leah. Widziałaś ją? - zapytała podekscytowana. Pokręciłam głową.
- Jeszcze nie - przyznałam. Ness rozejrzała się za Bellą.
- Mamo – zawołała do Belli, która zniknęła z pokoju, ale zaraz potem wróciła, niosąc małe zawiniątko.
Bella podała mi moją w połowie imienniczkę, a ja spojrzałam na jej małe, kruchutkie ciałko. Była piękna. Jej oczy były dzikie i jasnoniebieskie. Miała cieniutkie brązowe włoski na główce. Policzki były różowe i pucołowate. Wyglądała po prostu cudownie.
- Jest urocza, Ness – wystrzeliłam, całując jej malutkie czółko. Ness przesunęła się tak, żeby usiąść, w czym pomógł jej Nahuel. Spojrzała na nie niego i obdarzyła go radosnym uśmiechem, ciesząc się z tego, że po prostu był przy niej. Wyglądała, jakby jej stan polepszał się z minuty na minutę. Zerknęłam na Edwarda, a on przytaknął, potwierdzając, że mam rację.
- Nie urosła ani trochę. Carlisle powiedział, że to dobry znak, że będzie rosła w ludzkim tempie – wyjawiła Ness, kiedy kładłam Jaylah w jej ramiona. Pocałowała córkę z czułością. To dobra wiadomość. Jaylah będzie miała normalne życie, jakiego nigdy nie miała Ness.
Nagle Jacob zjawił się w pokoju, trzymając Ephraima, który niemal wypluwał swe płuca przez krzyk.
- Leah, on nie chce przestać, zrób coś, żeby przestał – błagał. Wzięłam od niego syna i przytuliłam go do piersi, wywracając oczami na reakcję męża.
- Wracaj do zdrowia szybko, Ness – powiedziałam, przekrzykując głośny płacz Ephraima, a Ness tylko się roześmiała, gdy wychodziłam z pokoju.

***

Dziewięć miesięcy później...

-Leah, pośpiesz się lepiej. On jest głodny – zawołała Rosalie, kiedy schodziłam na dół, by podgrzać dla niego butelkę. Słyszałam zawodzący płacz niemowlaka, co wyraźnie znaczyło, że jest wściekły, iż jego jedzenie nie było jeszcze gotowe. Mimo że z technicznego punktu widzenia Rosalie nie mogła przebywać w La Push, nadal codziennie przychodziła mnie odwiedzać. Wilki wyczuwały zapach Cullenów i trochę wyluzowały w przeganianiu ich z La Push, od kiedy zawsze wracali następnego dnia.
Rose krzyczała z drugiego pokoju. Czułam, jakby serce mi stanęło. Pobiegłam jak najszybciej się dało do bawialni i zobaczyłam stojącą tam Rosalie. Jej twarz wyglądała na zrelaksowaną.
- Co, do diabła, się stało, Rose? - zażądałam wyjaśnień, wściekła, że wystraszyła mnie na śmierć.
- Przepraszam. Dziecko właśnie się przemieniło i przestraszyło mnie. Nie wiedziałam, że dzieci mogą się przemieniać – powiedziała, wzdrygnąwszy ramionami. Gapiłam się na nią zszokowana.
- Co?
Spojrzałam na dół i moim oczom ukazał się mały, drobny wilczek śpiący w ramionach Rose. Wpatrywałam się w szczeniaka z głupim wyrazem twarzy, a potem roześmiałam się na cały głos.
- Okej, dość tych żartów! Gdzie jest mój syn? - zapytałam, a Rose wywróciła oczami.
- Ja nie żartuję, Leah. On właśnie się przemienił. - wyjaśniła. Właśnie miałam jej powiedzieć, że to wcale nie jest śmieszne, kiedy szczeniak przemienił się w ramionach Rosalie. - Och!

Obie obserwowałyśmy, jak szczenię zmienia się na powrót w dziewięciomiesięczne niemowlę i ziewa przy tym dziko. To był Harry, najstarszy z rodzeństwa, choć dzieliły ich tylko minuty.

- Cholera – zaklęłam, spoglądając na niego, a Rose przytaknęła.
- Wiem.
- Jake. Zabrał Abby i Esther do Forks. - Westchnęłam ze zmartwieniem. Rosalie wręczyła mi telefon. W pośpiechu wybrałam numer do Jake'a i z niecierpliwością czekałam na połączenie.
- Jake – odezwałam się tak szybko, jak tylko odebrał. Słyszałam jego śmiech – mówił do Esther, żeby czegoś nie dotykała.
- Cześć, skarbie – powitał mnie w końcu, a ja mówiłam, śpiesząc się. Mój ton głosu informował o pilności sprawy.
-Jake, musisz natychmiast przyprowadzić dziewczynki do domu!
- Co? Dlaczego? - zapytał zaalarmowany. Spojrzałam na Harry'ego z zatroskaniem.
- Harry właśnie się przemienił – odpowiedziałam.
- Słucham? Ale on jest jeszcze małym dzieckiem – zaprotestował, na co wywróciłam oczami.
- Nie musisz mi mówić. Abby i Esther też mogą przez przypadek się przemienić. Przyprowadź je natychmiast do domu – zakomenderowałam. Słyszałam poruszenie, gdy Jacob podnosił dziewczynki.
- Okej, jesteśmy już w drodze – powiedział śpiesznie, a potem zapytał: - A co z Ephraimem?
Cholera, tak właśnie pojawia się problem, kiedy masz czwórkę dzieci. Nieraz zapominasz policzyć je wszystkie.
- Jest z moją mamą i Charliem – odpowiedziałam krótko, a potem zamilkłam, rozmyślając. - Hmm, wydaje się, że nie zmieni się, dopóki się nie zdenerwuje. Harry był głodny. Prawdopodobnie wściekł się i gniew spowodował transformację.

Jake szepnął, że mnie kocha, a potem usłyszałam wolny sygnał po rozłączeniu. Spojrzałam z ulgą na Rose i wówczas zadzwonił drugi telefon. Odebrałam, wstrzymując oddech.
- Leah, kochanie, lepiej by było, żebyś przyjechała – powiedziała moja mama. Miała spięty głos – serce niemal stanęło mi ze strachu.
- Stało się coś złego? - zapytałam z naciskiem, a Sue westchnęła.
Ephraim zmienił się na oczach Charliego – powiedziała wprost. Spanikowana pobiegłam do samochodu – wiedziałam, że Rose zajmie się Harrym, gdy mnie nie będzie.

- Jak się czuję Ephraim? - zapytałam ze zmartwieniem. Sue obdarzyła mnie szorstkim uśmiechem.
- Dobrze, zaraz potem przemienił się z powrotem i śmiał się, ale Charlie... - Sue zawiesiła głos. Zmarszczyłam brwi i szybko wskoczyłam do samochodu, który dostałam od Rose i Alice z okazji „szczęśliwego, poczwórnego porodu”. To była terenówka typu land cruiser – wystarczająco duża dla naszej licznej rodziny.
- Wszystko z nim w porządku? - zapytałam. Sue westchnęła głośno.
- Leah, on zadaje pytania. Chce wiedzieć wszystko.

***

W drodze zadzwoniłam do Jake'a i poprosiłam go, by wstąpił do mamy i Charliego i pomógł mi wyjaśnić Charliemu, co się dzieje. Czułam się niezręcznie, że muszę wyjawić komendantowi, iż jego córka stała się wampirem, ale był niewzruszony – chciał wiedzieć wszystko. Nie spodziewałam się tego, ale nie śmiał się, słysząc nasze wyjaśnienia, chociaż widział już Jake'a zmieniającego się w wilka, więc pewnie domyślał się, że Bella może być wampirem. Nie wdawaliśmy się w szczegóły i pominęliśmy fakt, że są dwie osobne watahy. Wyjaśniliśmy tylko, iż niektórzy mężczyźni w La Push stali się zmiennokształtnymi, by chronić ludzkość.

- A więc wszyscy wasi olbrzymi przyjaciele są zmiennokształtnymi? Sam Uley, Quil, Embry i reszta? - zapytał dla jasności – oboje potwierdziliśmy skinieniem głowy. Sue trzymała Esther, która spała spokojnie, Abby była na rękach u Jake'a, a ja miałam Ephraima.
- I Cullenowie są wampirami. To oni przemienili Bellę w wampira, a Nessie to półwampirzyca, co wyjaśnia powód jej szybkiego dorastania, tak? - kontynuował bardzo spokojnie. Ponownie przytaknęliśmy, a on brnął dalej: - Zmiennokształtni i wampiry są dla siebie wrogami?
- Tak, za wyjątkiem Cullenów – odpowiedziałam, kiwając głową. Charlie wziął głęboki oddech i usiadł z powrotem w fotelu.
- W porządku – odparł w końcu z uśmiechem. Jake i ja patrzyliśmy się na siebie, a potem na Sue, która wzruszyła ramionami. Wszyscy staliśmy tam i spoglądaliśmy na Charliego, który się do nas uśmiechał.
- Charlie, przyjąłeś to zadziwiająco dobrze – odezwał się Jake, a my wciąż wpatrywałyśmy się w niego, jakby miał zaraz podskoczyć z krzykiem i wyrywać sobie włosy z głowy.
- Miałem swoje przypuszczenia. Potrzebowałem tylko potwierdzenia – przyznał. Ephraim wyrywał mi się z ramion, więc postawiłam go na podłodze, by mógł stanąć obok fotela Charliego. Wszystkie nasze dzieciaczki zaczęły już wstawać, a Harry kilka razy próbował chodzić. Pozostałe trzymały się za nasze palce i tak stawiały pierwsze kroki w naszą stronę. Rose i Alice uwieczniły ich próby na zdjęciach. Charlie spojrzał na Ephraima, po czym podniósł go do góry i obserwował z bliska.
- Jeśli czujesz się nieswojo z dziećmi, nie będę już ich u was zostawiać – powiedziałam do Charliego, sądząc, że z tego powodu tak intensywnie przypatruje się naszemu synowi, ale Charlie wyglądał na zszokowanego moimi słowami.
- Och, nie. Uwielbiam z nimi być. Proszę, nie przestawaj ich tu przyprowadzać – odpowiedział, sadzając sobie Ephraima na kolanach. Chłopiec zachichotał, podskakując na kolanie komendanta. Charlie spojrzał na niego z czułością i dodał: - Chociaż będziemy musieli kupić jakieś gryzaki, żeby czymś ich zainteresować, jak zmienią się we wilczki.
Zaśmialiśmy się, myśląc, że Charlie żartuje, ale on mówił całkiem serio.
- Ja nie żartuję, Ephraim pogryzł nogę mojego fotela – odpowiedział z powagą, co nas tylko jeszcze bardziej rozśmieszyło.

____
* Jake nazywa dzieci „pups” szczeniaczkami, to faktycznie krócej niż czworaczki „quadruplets”. W tłumaczeniu nie widać różnicy. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Violet
Wilkołak



Dołączył: 02 Cze 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:14, 12 Sty 2010 Powrót do góry

W KONCU!!!
Wiesz ile ja musiałam czekać na ten rozdział?!

Jest niesamowicie słodki :)
Podoba mi sie przemiana Leah w troskliwą matkę. No i jej reakcja na wpojenie mnie zszokowała! Spodziewałam się wybuchu a tutaj... Opanowanie i radość!

No i szczeniaczki przemieniające sie w małe wilczki :) Urocze, chociaż lekko przerażające :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asha
Wilkołak



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^

PostWysłany: Wto 16:12, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Jest ! Jest ! W końcu jest ! Już nie mogłam się doczekać nowego rozdziału Wink
Jest cudnie, bosko, słodko i uroczo, ale ... - no właśnie, jest jedno malutkie ale - wyłapałam kilka błędów. A mianowicie

Cytat:
Brwi Quila zniknęły grzywką, kiedy zdał sobie z czegoś sprawę.

chyba powinno być "Brwi Quila zniknęły za grzywką..." lub coś takiego Wink

Cytat:
-Jake, musisz natychmiast przyprowadzić dziewczynki do domu!

"- SPACJA Jake, ...." Very Happy

Cytat:
Ephraim zmienił się na oczach Charliego

to mówi Sue więc zapomniałaś o myślniku Razz

Ale kto by się takimi minimalnymi błędami przejmował. Ważne że Rising Sun powróciło do życia Very Happy Jestem taka happy Razz
Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się trochę szybciej a nie za 4 miesiące Very Happy Ale co tam, i tak będę czekać.
No a tak konkretniej to świetny rozdział. Wszystko się wyjaśnia (Charlie poznaje tajemnice, wiadomo co robił Nahuel), była chwila grozy (krzyk Rose) no i zabawne chwile (to ostatnie w szczególności). Tylko czemu dzieciaczki już się przemieniły i czy przestaną się rozwijać? Mam nadzieję, że wyjaśnienie będzie już niedługo Wink I co ja jeszcze mogę napisać? Maluchy mają fajne imiona, ale o tym już chyba kiedyś wspominałam Very Happy. Ahh, i to wpojenie. Embry w końcu znalazł swoją drugą, jak na razie małą, połówkę. Ciekawe kto trafi się Sethowi? Tylko nie mów, że córka Nessie Razz

O a TO zdanie było najlepsze :
Cytat:
Ja nie żartuję, Ephraim pogryzł nogę mojego fotela


My chcemy więcej, my chcemy więcej ! Wink

Weny i cierpliwości w tłumaczeniu życzę ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:16, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Wreszcie!
Nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału.
Jest bardzo słodki i podoba mi się.
Trochę brakuje mi Leah, pokazującej pazurki, ale miła Lee nie jest zła :).
Spokój Charliego, gdy dowiedział się o tym, kim jest jego córka, jest zadziwiający. Ale jest to uzasadnione, przecież mógł snuć jakieś domysły, skoro widział przemianę Jacoba.
Pozostaje mi tylko życzyć weny do tłumaczenia kolejnego, miejmy nadzieję, tak samo dobrego rozdziału.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cullen Alice
Wilkołak



Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Wto 18:26, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Cudowne!
Świetne!
Fantastyczne!

Strasznie się ciesze, że nas nie porzuciłaś.
Ten rozdział bardzo mnie zaskoczył treściowo Wink
Po pierwsze, jak pewnie się domyślasz, wpojeniem Embriego.
Po drugie,tym jak Leah zareagowała na to.
A po trzecie przemiana małych.

Jestem bardzo ciekawa co przyniesie następny rozdział.
Mam też wielką nadzieje, że nie każesz nam na niego długo czekać Wink

Czasu CA :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:36, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Dzieci zamieniają się w wilczki. To dopiero jest ciekawe.
Rozdział mi sie podobał. Był rzeczywiście słodki. Dzieciaki są rozkoszne :D
Czekam na dalsze części.
Dodawaj je częściej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
<RUDA>
Zły wampir



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:28, 14 Sty 2010 Powrót do góry

Droga Pernix to tłumaczenie jest genialne. Znalazłam ten ff wczoraj wieczorem, a dziś skończyłam czytać.
Fabuła jest bardzo fajna, przyjemnie się czyta, a raczej pochłania ten tekst.
Pamiętam, że po przeczytaniu księgi Jacoba w BD chciałam aby Leah była z Jacobem no i proszę wreszcie o tym przeczytałam. Niby wszystko w tym tekście układa się na słodką historię : Cullenowie i wilki żyjący w zgodzie, Rose, która pokazuje swoja dobre strony i ogólnie taka wielka baśniowa rodzinka, ale nie narzekam czytając takie ff. Ciekawi mnie jak długo wszystko będzie tak fajnie. Może na scenę wkroczą Volturi lub jacyś inni "źli"
Czekam na kolejny rozdział. Pernix tłumacz dalej bo dobrze Ci to idzie.
Życzę dużo czasu na tłumaczenie.
Pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:38, 19 Maj 2010 Powrót do góry

Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Kiedy można się go spodziewać?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Czw 14:26, 20 Maj 2010 Powrót do góry

Jestem okropna, wiem.
Rozdziały dzielę na cząstki tak by mieć na stronie tekst oryginalny i tłumaczenie. 18stka jest krótka ma tylko 11 takich cząstek, z czego na razie przetłumaczyłam 1,5
Postaram się zebrać szybko do kupy. Przepraszam bardzo. Postaram się do końca lata skończyć całe opowiadania - tak na pocieszenie.
A ten rozdział? Nie chcę nic obiecywać, ale zrobię tak, żebym nie musiała go przenosić do zawieszonych. Zaraz po zakończeniu Lykainy - ostatni rozdział już prawie gotowy i napisaniu mini na TPP wezmę się solidnie za to. :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Czw 14:27, 20 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pon 18:23, 05 Lip 2010 Powrót do góry

Czasem tak bywa w życiu, że ktoś cię na coś namawia, a ty się bezpodstawnie opierasz, marudzisz, wymyślasz wymówki… Tak miałam z tym opowiadaniem, jakoś nie mogłam się przełamać. Aż do wczoraj. Nie zaglądam do tłumaczeń z założenia, więc to może dlatego. Zaczęłam je czytać około 19.00 i nie poszłam spać dopóki nie przeczytałam wszystkich przetłumaczonych przez Perniś rozdziałów.
Wybaczcie mi, ale zacznę od deklaracji: będę wielbić autorkę tego opowiadania za pomysł i jego cudowną realizację. Pernisia kocham już od dawna, ale za to tłumaczenie postanowiłam sobie, że muszę wyściskać Panią moderator osobiście.
Cała gama emocji, które towarzyszyły mi przy tej lekturze, jest nie do opisania. Smutek, złość, żal przeplatały się ze zdziwieniem, zaskoczeniem, autentyczną radością. Popłakałam się kilka razy, widząc ból Leah i miotanie się Jacoba. Uśmiałam się z perfekcyjnych docinków Rosie i komentarzy Emmetta. Zdarzyło mi się również wybuchnąć szczerym, niekontrolowanym śmiechem, budząc sąsiadów po nocy.
To tyle słowem wstępu, a teraz konkrety.
To opowiadanie jest przepięknie napisaną historią o prawdziwej miłości. Miłości, która jest w stanie wszystko pokonać; miłości, gotowej do największych poświęceń. I nie jest to cukierkowe, rzewne czy banalne love story. To historia, która dotyka jestestwa tego uczucia, opisana w sposób prosty, prawdziwy. Wzbudza emocje, łamie konwenanse, zmusza do myślenia, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze.
To, co się dzieje pomiędzy Jacobem i Leah w tym opowiadaniu jest niesamowite. To zwycięstwo wolnej woli człowieka nad narzuconym mu przeznaczeniem. Zwycięstwo miłości nad magią. Brzmi jak bajka, ale bohaterowie tej historii są prawdziwi w swojej walce o szczęście. Zmagają się sami ze sobą i z losem, który został im narzucony, w sposób niezwykle wiarygodny. Poruszające w tym tekście jest to że walczą sami o siebie. O swoje człowieczeństwo, osobowość, godność. O własne ja. Jake i Leah to dwie silnie jednostki. Są dla siebie stworzeni, ale żeby się odnaleźć i zawalczyć o swoją miłość, muszą najpierw pokonać swoje drugie ja, lustrzane odbicia, które są niczym marionetki poruszane sznurkami przeznaczenia.
Postacie. Leah… Jestem zachwycona jej metamorfozą. Rewelacyjnie pokazana jest przemiana tej dziewczyny. Absolutnie ujęła mnie determinacja Lei w dążeniu do tego, by stać się ponownie w pełni kobietą. Wilczyca w tym opowiadaniu zaskakuje swoją wrażliwością, dobrocią, świetnym poczuciem humoru. Oprócz tego nie traci nic ze swojej siły i odwagi. Nie zgadzam się z opinią, że w momencie, kiedy jest już z Jacobem robią się z niej „ciepłe kluchy”. Ta dziewczyna po prostu łagodnieje, będąc szczęśliwą. Nadal jednak pozostaje osobą niezwykle silną psychicznie. Leah to generalnie najciekawsza postać kobieca z sagi. Niejednoznaczna, posiadająca w sobie ikrę, wolę walki, wielowymiarowa. W tym opowiadaniu jest zdecydowanie świetnie dopełnioną postacią.
Jacob… Popłakałam się wczoraj w nocy ze szczęścia, że mogę poczytać o takim Jacobie. Autorka wykreowała go w sposób jak dla mnie idealny. Właśnie tak chciałabym, żeby potoczyło się jego dalsze życie. Jacob w tej historii jest prawdziwym alfą. Ba, co więcej, jest prawdziwym facetem z jajami i charakterem. Wierny, odpowiedzialny, opiekuńczy, rozsądny a przy tym ma wspaniałe poczucie humoru. Jako przyjaciel i przywódca lojalny, stanowczy i sprawiedliwy. Nie wiem ilu jeszcze musiałabym użyć przymiotników, by dokładnie opisać w zasłużonych superlatywach tę postać. Może po prostu napiszę, że kocham takiego Jake’a. Za wszystko.
Ponadto ogromnym plusem tego opowiadania są postacie drugoplanowe, które są niezwykle wyraziste i świetnie opisane. Rosalie mnie ujęła w zasadzie od samego początku. Rosie u pani Meyer może się schować w porównaniu z tą postacią w RS. Era pustych Barbie minęła bezpowrotnie. Mamy Rosie, która jest zadziorna, inteligentna i pokazuje wspaniałą osobowość i charakter. Jej przyjaźń z Leah jest w zasadzie irracjonalna, ale jednocześnie tak prawdziwie i wiarygodnie przedstawiona, że ujmuje i łapie czytelnika za serce. Jasper i Emmett to kolejne perełki do kolekcji. Emmett jest zabawny ale nie głupi. To taki brat łata, któremu wybaczy się nawet zbereźne żarty. Jazz natomiast nieco tajemniczy, troszkę szorstki, wycofany, okazuje się jednak dobrym, pomocnym facetem, który naprawdę dużo rozumie. Zaskakująco podobał mi się również Edward i jego czytanie w myślach Leah, okraszone odpowiednimi komentarzami. Zrobiło mi się biedaka w pewnym momencie żal, jak Bells się od niego wyprowadziła i nie chciała mu wybaczyć. Zresztą świetna scena pomiędzy nim a Leah na drodze. No i Edward przyjmujący poród czworaczków – mistrzostwo świata. Renesmee… hmm, tu miałam pewne opory, ponieważ generalnie nie przepadam za tą postacią i długo nawet w tym opowiadaniu przekonywałam się do pół-wampirzycy. W zasadzie dopiero jak uwolniła Jacoba od więzów wpojenia, odetchnęłam głęboko i spojrzałam na nią przychylniejszym okiem. Nie przekonała mnie tylko Bella, która była tu równie bezbarwna, jak i w sadze, ale może to i dobrze, bo nie przepadam za tą wieczną udającą męczennicę kobietą.
Mówiłam już, że kocham wilki? Walka Sama z Jacobem – miałam normalnie dreszcze, szczególnie jak Leah została ranna. Sam mnie wkurzał, ale raczej był to celowy zabieg autorki. Powiem krótko: zachowywał się jak palant próbując przekonać Leę do siebie. Zero godności i honoru. Nie mówiąc o Paulu, który okazał się zwykłym dupkiem. Dobrze, że dostało mu się od Rachel. Bardzo fajnie napisane są postaci Embry’ego i Setha. Embry wygłaszający na golasa przeprosiny na ulicy w La Push – bezcenne. Seth jako młodszy brat cudowny, ciepły a jednocześnie zaborczy w stosunku do siostry. Relacje pokazane między rodzeństwem są kapitalne, w zasadzie chyba tylko lepiej autorce wyszły relacje pomiędzy Leah a Jake’iem.
Na koniec zostawiłam sobie najlepsze: dzieci. Od rozdziału w którym Leah dowiedziała się, że jest w ciąży mnogiej prawie cały czas płakałam ze śmiechu. Ale już apogeum nastąpiło w momencie, kiedy maluchy zaczęły się przemieniać. I stoicki spokój Charliego, kiedy stwierdził, że trzeba będzie kupić gryzaki, bo już wie kto mu obgryzł nogę od fotela… Epickie.
To opowiadanie idealnie wpasowuje się w mój gust, poczuciem humoru i wyobrażeniami o dalszych losach bohaterów z sagi. Ponadto autorka zaskakuje niesamowitą wyobraźnią. Posiada także umiejętność zagłębiania się w ludzką osobowość, opisywania zmian, kształtowania fantastycznych relacji między bohaterami. A Pernix w roli tłumacza – za co jestem jej dozgonnie wdzięczna – potrafiła przenieść te emocje i klimat opowiadania na język polski w sposób znakomity.
Zatem Drogie Panie, bardzo Wam dziękuję.
BB.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 17:46, 06 Lip 2010 Powrót do góry

Dziękuję, BB, za obszerny i niezwykle miły komentarz, zarówno dla mnie, jak i, a może przede wszystkim dla autorki. :)

Po długim zaniedbaniu tego opowiadania, mam dla Was kolejny rozdział. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czeka. Wink
Miłego czytania:

Rozdział 18. Wpojeni kochają Umarlaków - muszą ich pokochać



Jake, Seth, Quil, Rosalie, Emmett, Edward i ja staliśmy w lesie, gapiąc się na szczeniaki, które z ciekawością rozglądały się dookoła – wszystkie były w ludzkiej formie. Wczoraj Harry zmienił się i zastanawialiśmy się, czy uda mu się to ponownie i czy reszta dzieci pójdzie za jego przykładem. Na razie nic takiego się nie stało. Abby była zdenerwowana, że zmuszono ją do siedzenia na brudnej, leśnej ściółce. Wyciągnęła rączki do Rosalie – do jedynej osoby, która – co mała doskonale wiedziała – nie będzie się mogła oprzeć podniesieniu jej. Edward nie mógł słyszeć myśli szczeniaczków, co, jak stwierdził, było dziwne. Zaczął już słyszeć proste skrawki myśli Jaylah , na przykład: słowa mama, tata. Ephraim siedział przy Esther, która zachowywała się wzorowo. Trzymał ją za rękę i oboje patrzyli na siebie, jakby odbywali ze sobą jakąś niemą konwersację. Harry natomiast siedział cichutko, zupełnie rozluźniony. Skierował swoje niemal całkiem czarne oczka na tatę, który leżał oparty o drzewo z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej.
Jego szerokiej, dobrze zbudowanej klatce piersiowej.
- Czy możemy się skupić teraz na szczeniaczkach? - zapytał Edward, odchrząkując. Zrobiłam się czerwona jak burak, a Cullen wywrócił oczami, ironicznie się uśmiechając. Jacob spoglądał na nas na przemian, zastanawiając się, co to był za żart.
- W porządku, teraz wy chłopcy się przemieńcie i zobaczymy, czy dzieciaki będą was naśladować – powiedziałam i obróciłam się. Nie miałam nic przeciwko nagiemu Jake'owi, ale nie zamierzałam oglądać Setha i Quila w stroju Adama. Embry pojechał odwiedzić swoją mamę w rezerwacie Makah. Miał świadomość, że opuszczenie Esther będzie bolało, ale nie odwiedzał matki przez tak długi czas, że musiał się na to zdecydować. Codziennie do niego dzwoniliśmy, żeby Esther pogaworzyła mu do słuchawki.
- Możesz się już obrócić, Leah. - Usłyszałam głos Edwarda i zwróciłam się w ich stronę, by zobaczyć trzy wilki, zamiast męża, brata i przyjaciela. Szczeniaczki patrzyły na nich ze zdziwieniem i nagle Harry zaczął się trząść, a potem zmienił się w kupkę futra. W jego ślady natychmiast poszedł Ephraim. Harry był tej samej maści co ojciec, a Ephraim miał śnieżnobiałą sierść. Nagle Edward chwycił mnie za ramię.
- Jake słyszy, co mówią szczeniaczki. Ja ich nie słyszę, ale Jake powiedział mi, że to jest niesamowite – zrelacjonował Edward. Był tym zaintrygowany. Poczułam drgawki na ciele. Rosalie położyła dłoń na moim ramieniu, by mnie uspokoić.
- Spokojnie, Leah, przecież nie chcesz się przemienić, prawda? - wyszeptała, a ja wzdrygnęłam ramionami, zastanawiając się nad tym.
- Przestałam się przemieniać, żeby zwiększyć szansę na posiadanie dzieci, ale teraz je mam. Nie mam już powodów, żeby się powstrzymywać. Chciałam być tam dla moich dzieci, we wszystkim, co robią, nawet jeśli mam przybrać wilczą formę – powiedziałam, potwierdzając moją decyzję, po czym Rose odsunęła się i uśmiechnęła.
- Obróćcie się, chłopcy – zakomenderowała i wszyscy oprócz Jake'a i Emmetta natychmiast wykonali polecenie. Rose spojrzała na swojego męża i dodała: - Obróć się albo umieraj!
Gdy tylko Em się obrócił, zaczęłam się trząść i poczułam, że nadchodzą znajome symptomy przemiany w wilka. Zaraz po transformacji zostałam zbombardowana myślami.

Witaj z powrotem, siostra!
Cześć, kochanie.
Mamo.
Mamusiu.


Moje serce uderzyło mocniej, kiedy usłyszałam dwa cieniutkie, chłopięce głosiki. To moi synowie. Podbiegli do mnie w podskokach i zaczęli lizać po pysku, co mnie rozbawiło. Truchtałam wokół, spoglądałam na nich przez moje wilcze oczy. Wyglądali idealnie. Rozejrzałam się za dziewczynkami. Abby bacznie się nam przyglądała, a następnie nagle się przemieniła. Nie mogłam w to uwierzyć. Esther, zapewne nie chcąc pozostać inna, tak samo bezproblemowo przyjęła postać wilka. Wszystkie szczeniaczki potrafiły się przemieniać i udawało im się to całkiem łatwo.

Mamo
Mamusiu

Głosy dziewczynek były takie słodkie i przenikliwe. Oczyściłam je, liżąc futerko, a one w odpowiedzi wskakiwały i zeskakiwały z moich nóg. Abby miała ciemnobrązowe umaszczenie – było najciemniejsze ze wszystkich wilków, a Esther miała futerko zbliżone do mojego – popielate.
Weźmy je na przebieżkę – zasugerował Jake, skacząc dookoła chłopców, którzy bardzo szybko zaczęli go naśladować. Quil i Embry wyglądali na tak podekscytowanych, jakby mieli za chwilę popuścić. Spojrzałam na Edwarda.
Spotkamy się później w twoim domu. Możesz poprosić Alice, żeby przygotowała nam już jakiejś ciuchy? - powiedziałam w myślach do wampira, który w odpowiedzi uśmiechnął się i uniósł kciuki w górę.
- Okej, bawcie się dobrze – dodał jeszcze werbalnie, a potem szeptał coś do Rosalie i Emmetta, a oni spojrzeli się na mnie i Jake'a.
- Możemy pójść z wami? - zapytała Rose. Wiedziałam, że nie chciała przegapić niczego, co tyczyło się szczeniaków. Nie chciałam jej w tym przeszkadzać. Edward nie musiał nawet czekać, aż wyślę mu zgodę w myślach, już znał odpowiedź.
- Oczywiście – odparł Edward, a Rose i Emmett uśmiechnęli się do siebie. Jake zaczął biec, Harry automatycznie poszedł w jego ślady. Ephraim czekał aż Seth i Quil ruszą i wtedy dołączył do nich. Abby pozostała w siedzącej pozie, najwidoczniej nie była w nastroju do słuchania rozkazów. Może być niesforna. Rosalie nachyliła się i klepnęła ją gwałtownie.
- Chodź, Abby, przecież się nie boisz, prawda? - Rosalie drażniła się z nią, a Abby w odpowiedzi zaczęła warczeć. Nie jestem pewna, czy zrozumiała, co mówiła Rosalie, ale na pewno wiedziała, że rzuciła jej wyzwanie.
Ciocia, biec – te dwie myśli pojawiły się u niej jednocześnie, a kiedy Rosalie odbiegła, Abby zaczęła ją gonić, natomiast Emmett, chichocząc, pobiegł za nimi. Muszę zapamiętać i przekazać Rose, że Abby nazwała ją ciocią – na pewno będzie skakać ze szczęścia na tę wiadomość. Zawsze nazywaliśmy zarówno Rose jak i innych ciociami i wujkami, co widać zostało dobrze zakodowane w pamięci szczeniaczków.

Esther zaskomlała i podeszła w okolice moich łap. Była taka delikatna, malutka Esther – nie to, co jej nieposkromione rodzeństwo. Była zdecydowanie córeczką mamusi.
Kocham cię, Esther – powiedziałam do niej, delikatnie polizując.
Kochać, mamusia – usłyszałam jej logiczną odpowiedź. Szturchnęłam ją czule nosem, a potem odbiegłam. Esther podążyła za mną, trzymając się blisko mego boku. Nie mogłam uwierzyć w to, że moje przepiękne szczeniaki potrafią się przemieniać i mówić. Już teraz wiedziałam, że będziemy je zabierać na takie przebieżki codziennie. W ten sposób czułam z nimi silniejszą więź, silniejszą niż tą, którą mogłam osiągnąć w ludzkiej formie.

***

Tydzień później odebrałam bardzo szalony telefon od Rosalie. Właśnie udało nam się z Jake'iem uśpić szczeniaczki, kiedy zadzwoniła.
- Wataha Sama nadchodzi, dowiedzieli się o Jaylah – Rose powiedziała jednym tchem. Szturchnęłam Jake'a w ramię i dałam mu do zrozumienia, gestykulując, że ma posłuchać tej rozmowy.
- Co? W jaki sposób? - zapytałam. Z głosu Rosalie wyczuwałam zmartwienie.
- Charlie i Sue wpadli na Emily i Sama w sklepie spożywczym. Ponieważ Charlie wiedział, że Sam jest częścią stada, zaczął się przechwalać o tym, jaki jest dumny z tego, że został pradziadkiem tak młodo. Sam zebrał wszystko do kupy i teraz jego wataha jest w drodze do nas. Rachel podsłuchała, jak Sam informuje Paula – powiedziała powoli. Jake przechwycił natychmiast słuchawkę.
- Jaylah nie jest zagrożeniem – warknął do telefonu. Rosalie coś odpowiedziała, a potem musiała przerwać rozmowę. Jacob rzucił telefon na kanapę i spojrzał na mnie. - Musimy im to udowodnić.
Przytaknęłam i poszłam zabrać szczeniaki. Były w złym humorze z powodu zbyt wczesnej pobudki, ale wyczuły powagę sytuacji i nie grymasiły tak bardzo, gdy usadzałam je w land cruiserze. Nie minęło nawet dwadzieścia minut, a już staliśmy na ganku, czekając. Ness i Nahuel zostali w środku z Jaylah, Esme i Bellą – zdecydowali się nie brać udziału w konfrontacji i czuwać również nad naszymi dziećmi. Edward, Jasper, Alice, Rosalie, Emmett i Carlisle czekali ze mną, Jacobem, Sethem i Quilem. Mężczyźni z mojego stada owinęli ręczniki wokół bioder, a ja opatuliłam się w prześcieradło. Embry został wybrany spośród nas jako posłaniec. Wyszedł naprzeciw drużynie Sama i miał ich powiadomić o tym, że chcemy omówić sprawę na spokojnie. Współczułam Embry'emu, że zaraz po powrocie z wizyty u mamy w rezerwacie Makah, musi stanąć do walki między dwoma watahami.
Embry wyłonił się z lasu w eskorcie watahy Sama. Jacob, Seth, Quil i ja natychmiast się przemieniliśmy, a potem, stojąc, oczekiwaliśmy konfrontacji. Embry wycofał się z ich szyku, by stanąć obok mnie. Trąciłam go głową.
Witamy z powrotem – pozdrowiłam serdecznie przyjaciela. Embry odwrócił swój wilczy łeb, by na mnie spojrzeć.
Dla kogo dobry, dla tego dobry – zripostował, starając się brzmieć zabawnie.

Jacob i Sam zbliżyli się do siebie i zaczęli trącać łbami, powarkiwali głośno. Edward kiedy tylko usłyszał ich rozmowę, zaczął na ją relacjonować.
- Jacob mówi Samowi, że Jaylah jest nieszkodliwa, jednak Sam mu nie wierzy. Sam powiedział, że Nessie jest bezpieczna, ponieważ Jacob się w nią wpoił, ale Jaylah nie ma takiej ochrony - Edward powiedział przez zaciśnięte zęby i warknął. To było niedorzeczne. Jeśli rodzice Jaylah, którzy są półwampirami okazali się dobrzy, to Jaylah z pewnością również będzie niegroźna. Sam zawsze był zanadto przezorny, być może, gdy został rodzicem, stał się jeszcze bardziej ostrożny.
Potem usłyszałam skowyt i warczenie maluchów. Harry przybiegł, wyskoczywszy uprzednio przez jedno z okien, a w jego ślady szybko poszedł Ephraim, potem Abby i Esther. Kroczyli w wilczym szyku i wywołali całkiem spore zamieszanie. Chłopcy z watahy Sama, zaniepokojeni tym widokiem, również się przemienili. Jeszcze im nie powiedzieliśmy, że dzieci potrafią się przemieniać. Esme i Bella przybiegły, wzywając je do powrotu do domu, ale młode nie zwracały na nie uwagi. Słyszałam ich proste myśli.

Ochronić
Mama
Tata
Niebezpieczeństwo


Harry był tym, który je prowadził. Ruszył bojowo w stronę Sama, ale złapałam go we właściwym czasie w zęby. Seth sięgnął po Abby i Esther i odsunął je za siebie oraz Quila. Embry pognał w kierunku Ephraima, po czym chwycił go za kark tak samo, jak ja Harry'ego.
Uspokójcie się, wrzasnęłam w myślach na młode. Abby i Esther zaczęły popłakiwać, kryjąc się za Sethem i Quilem. Oczywiście to nie był ich pomysł. Harry przestał się wyrywać, a Ephraim poszedł w jego ślady. Już wiedziałam, kto był liderem. Było dość trudno rozszyfrować Harry'ego, ponieważ był uparty tak, jak ja. Wraz z Embry'm postawiliśmy naszych podopiecznych razem z Abby i Esther za Sethem oraz Quilem. Esther wpatrywała się w Embry'ego - jeszcze nigdy nie widziała go w postaci wilka. Natomiast Embry nie wiedział nawet, że szczeniaki mogą się przemieniać, ponieważ wyjechał wtedy, by odwiedzić swoją matkę.
Esther i Embry spoglądali na siebie i wówczas nagle cały nasza paczka poczuła to. Splątanie losu, zawiązanie sznurów i uczucie euforii - pełnego szczęścia. To było przytłaczające. Ktoś z naszej watahy właśnie się wpoił. Szybko rozejrzałam się dookoła i zatrzymałam wzrok na Embry'm, który wpatrywał się Esther tak, jakby była jego słońcem i księżycem, jak zwykle. Esther również gapiła się na niego z podziwem, jakby on ... był dla niej wszystkim.

Podwójne wpojenie? Seth zastanawiał się, a my wszyscy byliśmy oszołomieni. Czy to w ogóle możliwe?
Matko Boska, Esther wpoiła się we mnie z powrotem, Embry szepnął . Byłam zszokowana, to było nie do pomyślenia. Moja mała, niewinna córeczka się wpoiła. Dzięki Bogu, że trafiła w tego, który wpoił się w nią pierwszy.
Przyjaciel, pomyślała Esther, rzucając się w kierunku Embry'ego, żeby z ciekawością obwąchać jego kufę. Pozostałe szczeniaki zaczęły człapać w jego stronę, były zaintrygowane nowym członkiem rodziny.
Sam i Jacob wznowili trącanie głowami, a ja pilnowałam szczeniąt, starając się mieć oko na mojego męża.
- Sam domaga się wyjaśnień, Jacob tłumaczy mu, że dzieci mogą się już przemieniać. Mówi mu, że uważamy na szczeniaki i uczymy je kontroli nad transformacją. Sam jest zadowolony z objaśnień, a teraz chce wiedzieć coś o Jaylah. - Edward przedstawił nam obustronną relację.*
Przynieście ją – powiedziałam w myślach do Edwarda, gdy tylko taki pomysł powstał w mojej głowie. Edward spojrzał na mnie tak, jakby nie podobała mu się moja propozycja. Trudno mi było go za to winić, ale to było jedyne rozwiązanie, na jakie wpadłam.
- Leah, nie sądzę, żeby to coś … - Edward próbował protestować
Może zadziałać, Edwardzie. Może jeden z członków watahy Sama pójdzie śladem Jacoba – uzmysłowiłam mu, a nasza paczka zobaczyła, na co miałam nadzieję. Wiedziałam, że myślą, iż to jest możliwe. Usłyszałam, jak Jake burknął z oburzenia, by wpojenie w dziecko-hybrydę nazywać „pójściem w jego ślady”. Edward nadal miał wątpliwości.
Warto spróbować, Edwardzie. Jeśli Leah ma rację, nikt nie zrobi jej krzywdy - Seth potwierdził, a Edward zacisnął usta, zamyślając się, po czym skapitulował.
- W porządku. Nessie, przyprowadź Jaylah - Edward zawołał i Ness niepewnie wyszła z domu, trzymając Jaylah przy piersi w geście ochronnym. Edward wyszeptał coś do niej szybko i jej oczy nagle przerzuciły się na mnie w celu potwierdzenia. Kiedy skinęłam głową, przewróciła Jaylah tak, aby wszyscy obecni mogli zobaczyć jej twarz. Nastąpiła napięta pauza, a potem Sam warknął i obrócił się w stronę jednego z członków swojego stada. Rozpoznałam go, to był Brady. Reszta watahy spojrzała w jego kierunku, a potem odwrócili się, podążając do lasu, wyraźnie się wycofując. Udało się.
- Brady wpoił się w Jaylah, teraz jest bezpieczna - Edward zwerbalizował myśli Sama. Zaraz potem Uley odwrócił się i również zniknął pod osłoną lasu, pozostawiając Brady'ego, który stał tam teraz w pojedynkę.
Mogę zostać? Brady pojawił się w naszych umysłach niemal natychmiast.
To była szybka zmiana paczki - skomentowałam oschle, a Brady podbiegł do mnie, aby spojrzeć mi w oczy.
Twoje stado ma dobre relacje z Cullenami. To dziecko jest teraz moim wpojeniem, muszę być blisko niej - powiedział Brady z tęsknotą w głosie. Nigdy, nawet w najśmielszych marzeniach, nie przypuszczałabym, że akurat on wpoi się w wnuczkę swoich wrogów.

Ona ma na imię Jaylah. Przemień się z powrotem, to cię przedstawię – poddałam się, a Brady odetchnął, po czym pognał do lasu, żeby znaleźć swoje ubrania. Rosalie trzymała dla mnie prześcieradło, bym mogła się za nim przemienić, a gdy już to zrobiłam, spojrzałam surowo na szczeniaki.
Przemieńcie się z powrotem - skarciłam je. Esther schowała się za Embry'm. Spojrzała na niego. Musiał coś do niej powiedzieć, bo podbiegła do mnie, ukryła za prześcieradłem i posłusznie się przemieniła. Ponownie była dzieckiem, które wyglądało na dziewięć miesięcy i niewinnie na mnie patrzyło. Alice szybko otuliła ją i pobiegła do domu, żeby ją ubrać. Embry szturchnął również Abby. Przez chwilę była nieufna, ale również się przemieniła za prześcieradłem, a potem została zabrana przez Rosalie. Call zniknął w lesie. Jake krążył wokół Harry'ego i Ephraima, którzy wyraźnie buntowali się, aby wykonać polecenie przemiany – warczeli i kłapali zębami na ojca. Tych dwóch chłopców wolało być w postaci wilka niż w ludzkiej skórze, ponieważ w ten sposób potrafili już swobodnie biegać, ale Jake i ja chcieliśmy, żeby dorastali na tyle normalnie, na ile się da.
Jake, Harry i Ephraim nagle pobiegli razem. Zmarszczyłam brwi, przeszło mi przez myśl, żeby pognać za nimi, ale wtedy pojawił się Embry, ubrany w jeansy.
- Jake zabrał ich na męską rozmowę, będzie próbował nauczyć ich, dlaczego forma ludzka jest dla nich lepsza niż wilcza – odparł Embry, żeby dodać mi otuchy. Wzruszyłam ramionami i powlokłam się do domu. Alice rzuciła mi sukienkę. Wsunęłam ją szybko, zaraz potem bieliznę. Byłam ubrana dokładnie wtedy, kiedy przyszedł Brady, wpadając do środka przez frontowe drzwi. Rozglądał się, szukając swojego wpojenia. Ness i Nahuel siedzieli w rogu, karmiąc Jaylah. Brady spojrzał na mnie wyczekująco.
- Ness, Nahuel, to jest Brady, Brady to jest Ness i Nahuel, a to ich córka Jaylah – przedstawiłam ich sobie.
Brady zbliżył się do Ness i Nahuela, a następnie niepewnie uścisnął z nimi dłonie. Brady spojrzał niecierpliwie na Jaylah, ale Ness wyglądała na trochę zaniepokojoną jego natychmiastową adoracją. Potrafiłam to zrozumieć, skoro jeszcze dziesięć minut temu on i jego wataha chcieli zabić Jaylah.
- Wszystko w porządku, Ness. On będzie taki, jak Jake dla ciebie - zapewniłam ją. Ness uśmiechnęła się i podała Jaylah wdzięcznemu Brady'emu. Indianin wpatrywał się w nią całkowicie zachwycony, a mała gaworzyła, uniósłszy swoje rączki do jego twarzy.
- Ona jest doskonała - Brady wyszeptał, a ja wywróciłam oczami. Wpojeni kochają umarlaków, muszą ich pokochać. Kiwnęłam na Ness oraz Nahuela, żeby pozwolili im pobyć trochę na osobności. Nahuel wycofał się, ale tylko tyle, by usiąść w fotelu, z którego mógł mieć oko na Brady'ego i jego dziecko. Ness podeszła do mnie i obie opadłyśmy na kanapę, przyglądając się tej dwójce. Brady usiadł na podłodze i położył na niej ostrożnie dziewczynkę, która rozpoczęła wspinaczkę na niego zaczęła się po nim wspinać, co go rozbawiło.
- Czy to znaczy, że on będzie dla nas jak opiekunka, jeśli Nahuel i ja zechcemy pójść na randkę?- zapytała Ness, spoglądając na Brady'ego i swoją córkę, a ja przytaknęłam.
- Tak, dokładnie tak – odparłam, a Ness bezczelnie się uśmiechnęła.
Abby i Esther pojawiły się w salonie, znów podskakując w wilczej formie. Usłyszałam, jak Alice przeklina z góry, że zrujnowały kolejne ubrania. Dziewczynki wskoczyły na kolana do mnie i do Ness, a następnie przekształciły się z powrotem w ludzi, co tylko wywołało uśmiech na mojej twarzy. Kochałam moje córeczki, miałam tylko nadzieję, że Jake dobrze zaopiekował się chłopcami.

_______

* tego dopowiedzenia nie ma wcale, ale napisałam, żeby było wiadomo, że są to słowa Edwarda, co po chwili myślenia można wysnuć z kotekstu tej całej sceny. Autorka chyba o czymś zapomniała, bo dała przecinek, a po nim nic nie następuje.

UWAGA! Szukam bety do tego opowiadania! Chętnych zapraszam na PW.
Beta nie musi znać angielskiego, wszelkie pomyłki biorę na własne barki. Zresztą tłumaczenie nie jest zgodne w 100%, może w 98%. Wink Tak, by lepiej się nam czytało.

Wymagania:

- szybkość betowania do 36h (oczywiście wyjazdy wakacyjne, wypady są brane pod uwagę. Jak beta nie będzie mogła, to wstawię rozdział bez korekty - sama staram się, by wyglądał przyzwoicie) To kryterium jest ostre, ponieważ u mnie różnie bywa z tłumaczeniem i jak już skończę, chciałabym szybko uraczyć czytelników kolejną częścią. Poza tym to właśnie w wakacje chce ruszyć z tym opkiem do przodu, więc przydałaby się letnia dyspozycyjność)
- zdanie testu na betę
- lubienie tego opowiadania
Madam się nie odzywa, a ja bym chciałabym skończyć już RS, dlatego muszę sobie kogoś znaleźć. Jestem miła i niekonfliktowa. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Wto 18:42, 06 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Wto 18:26, 06 Lip 2010 Powrót do góry

Droga Pernix Smile dziękuję, dziękuję, dziękuję Smile za nowy rozdział. Śledzę to opowiadanie od samego początku. Ja je poprostu uwielbiam i ciebie za znalezienie go i tłumaczenie. To fenomenalna kontynuacja Sagi. To opowiadanie naprawia wszystkie "będy", jakie moim zdaniem popełnila Meyer. Kocham tego Jackoba. 150% faceta z krwi i kości. Jest CUDOWNY!!! Leah... wreszcie wiadomo jaka mogłaby być. Skrzywdzona przez Sama i Emilly, nie ukrywajmy tak było, walczy o lepszą przyszlość dla siebie. Jest silna, mądra, zdecydowana. Zwalcza swoje obawy, zgorzknienie. Rose nie jest zimną, wredną suką. Jest wspaniała, taka jaka mogłaby być gdyby nie została wampirem. A szczeniaczki mnie rozbrajają Smile Są cudowne.
Nie mam uprawnień bety, nie jestem dyspozycyjna. Ale z całych sił trzymam kciuki za powodzenie tłumaczenia. Mam nadzieję, że do końca lata uda ci się przetlumaczyć całość. Bo to opowiadanie to jedna z perełek tego forum.
Weny, czasu i cierpliwości a ja jeszcze tu wrócę
Aurora

P.S.
Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam ale jestem tu przy każdym nowym rozdziale Smile od początku


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asha
Wilkołak



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^

PostWysłany: Wto 20:22, 06 Lip 2010 Powrót do góry

Kocham to opowiadanie ! Po prostu kocham ! Very Happy i bardzo się ciesze, że w końcu mamy nowy rozdział Wink
Przyznam się szczerze, że od pewnego czasu ff, które kiedyś czytałam teraz zaczynają mnie nudzić, ale to jest inne. Nie sposób je 'przedawkować'. I bardzo dobrze Razz
Co do fabuły to wszystko ładnie, ślicznie. Zastawia mnie jedynie fakt jak to jest, że maluchy dalej się rozwijają, choć mogą już przybierać postać wilka? Niemniej jednak podoba mi się ta wizja Wink . Ahh, i to podwójne wpojenie, Esther- Embry, - cudeńko Wink Natomiast wpojenie Brady'ego, według mnie, jest zbyt naciągane. No bo sami powiedzcie, ile jeszcze wilków wpoi się z kogoś z rodziny Cullenów? Jacob - było ok, nowość i te sprawy. Ale kolejny wilk? Z dużo, zdecydowanie za dużo.
Ale mimo to i tak to moje ulubione opowiadanie. Choć czekam jeszcze na scenę walki z prologu. Mogę puścić wodze fantazji? Może będzie to walka Cullenowie, wilki kontra Volturri? Ale ta pół-pijawka? Kurde, już sama nie wiem Embarassed No trudno, z czasem moja ciekawość zostanie zaspokojona.

Weny w tłumaczeniu życzę ! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Violet
Wilkołak



Dołączył: 02 Cze 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 8:32, 07 Lip 2010 Powrót do góry

Perniź ja opowiadania nie opuściłam i czekam na c.d zawsze z utęsknieniem!!
Dzięki Tobie polubilam Leah, więc nie zmarnuj tego faktu i tłumacz!!

Kobieto od roku już proszę cię o jakąś regularność i mam nadzieje, że się mi troszeczke poprawisz Wink

Co do fabuły :)
Podobają mi się wpojenia. Jeju jakie to jest urocze :) No i podwójne wpojenie Embryego i Esther bardzo mi się spodobało :)
Troche się bałam, że malutka może się wpoić w kogoś innego z watachy, a tutaj mile zaskoczenie...
No i wpojebie Brady'ego w Jaylah... No tutaj mam nadzieje, że mała nie pojdzie w ślady mamusi i nie da kopa jednemu z wilków ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Śro 15:05, 07 Lip 2010 Powrót do góry

Rozdział przesympatyczny, przede wszystkim przez obecność szczeniaczków. Okazuje się, że maluchy już zaczynają mieć charaktery. Z Harrego rośnie mały alfa, widać że wilczek jest najbardziej odważny z całej trzódki i to on dominuje i przewodzi rodzeństwu. A tu sobie je zwizualizowałam:
Image
Podwójne wpojenie mnie zaskoczyło pozytywnie. Było fajni e opisane przez autorkę i przetłumaczone przez Pernix – spodobało mi się to, że nastąpiło, kiedy sfora była w wilczej postaci. A swoją drogą to dopiero będzie nierozłączna para.
Troszkę mniej już spodobało mi się wpojenie Brady’go w Jaylah. Coś jakby powtórka z rozrywki, aczkolwiek rozumiem intencje autorki, dlaczego akurat tak poprowadziła akcję. Chociaż Sam wraz z resztą chłopaków ze swojej sfory, mógłby już się uspokoić. Zna Cullenów tyle lat, walczyli ramię w ramię, przymierze jest ugruntowane – dałby sobie już spokój z tymi ciągłymi podejrzeniami. Nie wie, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu?
Najbardziej zauroczył mnie fragment kiedy po spotkaniu z watahą Sama, szczeniaki (chłopcy) nie chcą się przemienić z powrotem w ludzkie niemowlaki, tylko warczą na ojca. I pierwsza męska, ojcowska rozmowa Jake’a z chłopakami… Niedługo normalnie wejdą rodzicom na głowę.
Image
Generalnie bardzo fajny, ciepły rozdział. Oczywiście czekam na następny z utęsknieniem.
Ściskam Cię kochana tłumaczko i jeszcze raz dziękuję, że mnie namówiłaś na RS.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Śro 15:10, 07 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin