FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Rising Sun[T][NZ][+16] Blackwater 28.11 XX/XXIV Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Pią 19:35, 17 Wrz 2010 Powrót do góry

Pernix mój niecierpliwy charakterek dawał znac o sobie wielokrotnie, więc znowu będę się upominac o kolejny rozdział Smile przeczytałam oryginał do końca ale czekam na twoją "wersję zdarzeń" ;-) mam nadzieję, że wrocisz wkrótce.
Nie tylko z ostatnimi rozdziałami tego ff ale i z jego kontynuacją.
Będę (nie)cierpliwie czekać Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mirona
Wilkołak



Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żory

PostWysłany: Sob 13:44, 02 Paź 2010 Powrót do góry

Świetne tłumaczenie. Bardzo podoba mi się ten ff. Jest inny od pozostałych. Dzięki niemu polubiłam Leę. W meyerowskiej sadze nie była postacią rzucającą się w oczy. Można powiedzieć, że tam została wystylizowana trochę, za przeproszeniem, na "zimną s*kę". A tutaj widzimy ją po zmianie wewnętrznej i to zdecydowanie na lepsze. Podoba mi się język, w jakim ten ff jest pisany. Pełen sarakzmu i humoru. W pewnych momentach nie wyrabiałam ze śmiechu.
Co do ostatniego rozdziału, który zamieściłaś, wspomniane było o Dzieciach Księżyca. Ciekawy wątek. Tak poza tym, sama go wykorzystałam w moim opowiadaniu. Przyznam, że nawet podobnie wystylizowałam wilkołaki, jak tutaj.
Wracając do głównej bohaterki. Widać, jak macierzyństwo ją zmieniło. Zrobiła się delikatniejsza i miększa.
A co do potomstwa Jacoba i Lei, to przyznaję, podbiły moje serce :) Nie przypuszczałam, że mogą się przemieniać jako niemowlaki. Zapewne to zasługa rodziców. W końcu oboje są zmiennokształtnymi :P
Czekam na dalsze rozdziały i życzę czasu na dalsze tłumaczenie.
Pozdrawiam, M.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 20:18, 28 Lis 2010 Powrót do góry

Dla stęsknionych, jeszcze cztery do końca...


Betowała - Lyphe. Dzięki.


Rozdział 20. Koniec pokoju



Pojawiłam się w naszym domu ze Skylar, która szła za mną. Seth musiał słyszeć samochód, ponieważ ukazał się we frontowych drzwiach, zanim zdążyłyśmy dotrzeć do werandy. Podniósł wzrok i spojrzał na Skylar, a potem zastygł niczym statua i gapił się na nią z adoracją. Wywróciłam oczami i podeszłam, by walnąć go w tył czaszki. Dzięki temu otrzeźwiał, pocierając głowę i wpatrując się we mnie, a następnie z powrotem w mojego gościa, na jej widok jego oczy łagodniały.
- Wpojenie? - wyszeptałam do niego, a on przytaknął.
- Cześć – powiedział, starając się być grzecznym, po czym poruszył się, żeby dać krok w dół po schodkach werandy, ale jego stopa minęła się ze stopniem i upadł jak kłoda u stóp Skylar. Przyłożyłam rękę do czoła i pokręciłam głową, natomiast Sky uniosła brwi ze zdziwienia.
- Skylar, to mój brat Seth, Seth to moja znajoma Skylar – przedstawiłam ich zwięźle, mając nadzieję, że się go pozbędę, zanim zrobi z siebie większego głupka. Rzuciłam mu kluczyki do auta. - Lepiej się zbieraj, Jake chciał, żebyś się pospieszył.
- Myślę, że powinienem zostać – powiedział Seth, nie patrząc na mnie. Przysunęłam się do niego i dyskretnie uszczypnęłam go w ramię, podczas gdy Skylar wyglądała na całkiem skrępowaną, widocznie z powodu niespodziewanego uwielbienia ze strony mojego brata.
- Wytłumaczę jej wszystko – wyszeptałam do niego, a on spojrzał na mnie z cierpieniem.
- Ale...
- Nie ma żadnego „ale” – wykłapałam. - Skylar zostanie z nami przez jakiś czas.
- Naprawdę? - zapytał. Nadzieja rozświetliła jego oczy, a ja skierowałam go do samochodu, praktycznie wpychając na siedzenie kierowcy.
- Tak, naprawdę. A teraz jedź, zanim jeszcze bardziej się zbłaźnisz – wysyczałam. Rzucił jeszcze jedno tęskne spojrzenie w stronę naszego gościa, a potem usadowił się w Porsche i odjechał.
Dołączyłam do Skylar, stojącej na werandzie i patrzyłyśmy, jak samochód się oddala.
- Twój brat jest... On jest... - Zdawało się, że brakuje jej słów.
- Ty i ja musimy odbyć dłuższą rozmowę, ale zanim do tego dojedzie, chciałaby przedstawić ci moje dziewczynki – Abby i Esther – powiedziałam, otwierając drzwi do domu. Westchnęłam na widok bałaganu, jaki zastałam.
Nic dziwnego, że Seth z początku tak śpieszył się, żeby odjechać. Zabiłabym go za to. Zastałam córki w wilczej formie z poduszką między ząbkami, którą szarpały między sobą. Wypoczynek był cały w dziurach, wszędzie latały pióra, pochodzące zapewne z innych poduszek, które wcześniej zostały rozpracowane na części. Abby i Esther spojrzały na mnie i w poczuciu winy upuściły poduszkę.
- Macie trzy minuty, żeby się przemienić – zagroziłam im. Obie zaskomliły i natychmiast wykonały polecenie.
Abby wstała na nóżki i próbowała uciekać, ale złapałam ją i podniosłam w górę. Esther z zaciekawieniem spoglądała na Skylar, która dziwnie się uśmiechała.
- Są rozkoszne – odparła, klękając, by dosięgnąć i dotknąć twarzy Esther, która zaśmiała się, chwytając Skaylar za palce i przyciągając się do jej stóp.
- Kiedy nie są niegrzeczne – zgodziłam się, siadając i ściągając pieluszkę. Ułożyłam Abby i z wprawą eksperta założyłam świeży pampers, a następnie wskazałam na Esther, by do mnie podeszła.
- Więc o czym musimy porozmawiać – zapytała Skylar, siadając na podłodze obok mnie. Abby z zaciekawieniem podeszła do niej, by się przyjrzeć z bliska. Westchnęłam i przygotowałam się na dłuższą rozmowę.
- Okej. No cóż, w naszym stadzie zdarza się coś, co nazywamy wpojeniem...


***


Kiedy skończyłam swoją opowieść, Skylar gapiła się na mnie z otwartymi ustami. Nie mogłam jej winić za to, że jest w szoku. Sama, jak pierwszy raz usłyszałam tę legendę, myślałam, że wszystkim się w głowach poprzewracało, chociaż stało się to wtedy, gdy zaczęłam się przemieniać, stając wilkiem, więc byłam bardziej otwarta na nadzwyczajne rzeczy.
- W takim razie chcesz mi powiedzieć, że twój brat Seth się we mnie zakochał, ponieważ się wpoił? - Skylar zapytała z niedowierzaniem, a ja przytaknęłam, zdając sobie sprawę z tego, jak to dziwnie brzmi. Dziewczynki skuliły się razem i zasnęły na podłodze. Wyglądały tak uroczo.
Sky za to była zmieszana. Tak jakby dopiero teraz dochodziło do niej, co to znaczy.
- Jak on może mnie kochać? Przecież mnie nie zna – zapytała, marszcząc brwi, a ja wzruszyłam ramionami. Oczywiście, nigdy nie byłam wpojona, więc nie potrafiłam powiedzieć dokładnie, jak to jest, ale doświadczyłam tego przez myśli chłopaków z watahy, więc co nieco o tym wiedziałam. To tak jakby zmienić się w zakochanego zombie.
- Taka jest moc wpojenia – wyjaśniłam, a ona zagryzła dolną wargę, rozmyślając. Nie mogłam ocenić, co czuła, bo jej wyraz twarzy był pusty. Nie spodziewałam się, że zacznie skakać dookoła i krzyczeć z radości, ale myślałam, że będzie choć trochę podekscytowana, że znalazła pokrewną duszę.
- Ale to wpojenie można zerwać, tak? - zapytała. Spojrzałam na nią w szoku. Czyżby już chciała je przerwać? To było trochę niesprawiedliwe w stosunku do Setha. Wiem, że wiecznie czekał na ten moment, a Skylar nie chce dać mu nawet szansy.
- Można, ale, proszę, przynajmniej daj mu nadzieję, poczekaj kilka tygodni. Jeśli naprawdę nic do niego nie poczujesz, możesz go wtedy uwolnić. Musisz tego naprawdę chcieć, inaczej nic nie zadziała – przypomniałam jej. Skylar westchnęła głęboko, jakby to była wielka misja do wykonania.
- W porządku, dam mu kilka tygodni – zgodziła się, a ja uśmiechnęłam się zadowolona z siebie.
Zerknęłam na nią, odwzajemniła uśmiech. Wyobraziłam sobie ją z Sethem, ich dzieci. Byliby wspaniali razem. Mam nadzieję, że Seth w jakiś sposób się wykaże. Odtworzyłam sobie w głowie moment naszego spotkania i coś dziwnego zaprzątało mi myśli. Słyszałam, że wilkołaki są nieprzewidywalne i niebezpieczne w swojej wilczej formie, ale Skylar zachowywała się zupełnie dobrze... wręcz ludzko.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne – odpowiedziała, unosząc brew.
- Czy wy – wilkołaki nie powinniście być ekstra niebezpieczni, kiedy się przemieniacie? Ty byłaś bardzo spokojna i opanowana. Spodziewałam się, że będzie zupełnie odwrotnie – wyznałam, a ona zachichotała.
- Jestem bardzo starym wilkołakiem. Po setkach lat uczysz się kontrolować transformację i wilcze wcielenie – wyjawiła spokojnie, a ja gapiłam się na nią ze zdziwieniem.
- Setki lat?
Skylar przytaknęła, a ja pokręciłam głową z niedowierzaniem. Jasny gwint, były na tym świecie rzeczy, które nawet mnie się nie śniły.


***


Życie wraz ze Skylar pod jednym dachem przebiegało nadzwyczaj normalnie. Wataha Sama na początku przyglądała się jej z podejrzliwością, ale szybko przyjęli ją ciepło. Zwłaszcza, że my – kobiety od razu ją zaakceptowałyśmy, szczególnie ja. Przypuszczam, że zbliżyłam się do niej tak szybko, bo była jedyną kobietą z mojego rodzaju. Miło było mieć kogoś, kto całkowicie rozumiał, jak się czułam. Emily, Rachel, a nawet Kim cieszyły się, że będą miał nową członkinię Klubu Wpojonych i naprawdę sprawiły, że Skylar mogła czuć się u nas mile widziana. Emily miała frajdę z tego, że może uczyć ją, jak gotować, a ja z Jake'em byliśmy wdzięczni, że mamy dodatkową parę rąk do pomocy w domu, zwłaszcza jeśli idzie o gotowanie, bo w sprawach sprzątania i opieki nad dziećmi zawsze pomagały nam Alice i Rosalie. Skylar uwielbiała szczeniaczki. Codziennie wstawała wcześnie, żeby się z nimi pobawić, a one kochały jej towarzystwo.
Nadal była nerwowa w otoczeniu Cullenów, ale powoli się do nich przyzwyczajała. Nie mogła ich unikać całkowicie, ponieważ Rose i Alice niemal codziennie były u nas, a my odwiedzaliśmy ich co najmniej trzy razy w tygodniu. Chciałam się z nimi spotykać tak często, jak to było możliwe, ponieważ niedługo mieli się przeprowadzić. Nie zostało wiele czasu, być może rok lub trochę więcej. Rosalie powiedziała, że myślą o przeprowadzce na Alaskę, żeby być w miarę blisko nas i szczeniaczków. Spodobał mi się ten pomysł. Nie wiem, co zrobię, kiedy nie będę widziała Alice i Rosalie codziennie. Alice była pierwszą spośród Cullenów, której udało się zaprzyjaźnić ze Skylar. Trochę jej to zajęło, ale nie ma takiej osoby, która by nie pokochała Alice.
Emily urodziła drugie dziecko. To była dziewczynka, wedle oczekiwań mamy. Nazwali ją Naomi. Paul i Rachel też doczekali się swojej pociechy, również dziewczynki, której dali na imię Alyssa. La Push zamieniło się w dzieciniec. Kim także była w ciąży. Razem z Jaredem spodziewali się pierwszego dziecka już za sześć miesięcy.
Seth, oby mu się udało, bardzo się starał zbliżyć do Skylar, ale ona stwarzała między nimi dystans, jakby specjalnie nie chciała go polubić. Jednak jego to nie powstrzymywało. Postawił sobie za cel udowodnić Skylar, jaki był dla niej wspaniały. Jake, Embry i Quil pomagali mu wcielić w życie skomplikowane intrygi, jak sprawić, by byli sam na sam. Niektóre z nich działały, a inne stawały się miażdżącą porażką. Koniec końców mogliśmy obserwować, jak powoli udaje mu się do niej dotrzeć. Zdawała się czerpać przyjemność z tych wieczorów, kiedy wpadał do nas i czytał dzieciom bajki na dobranoc. Szczeniaczki nie mogły zasnąć bez opowieści wujka Setha. Rano czekała na werandzie, aż wpadnie na chwilę po drodze do pracy. Nuciła sobie coś pod nosem, kiedy wychodził wieczorem i czekała przy oknie, odprowadzając go wzrokiem, kiedy wracał do domu. Zaczynała być zauroczona Sethem, nie zdając sobie z tego sprawy. Razem z Jake'em zastanawialiśmy się, ile jeszcze minie czasu, aż mój brat przekona ją do siebie.
Obserwowaliśmy, jak rosną nasze dzieci. Miały już rok i siedem miesięcy. Rosły tak szybko, że było to wręcz przerażające. Mówiły już prawie całymi zdaniami. Chciałam, żeby zatrzymały się na tym etapie, ale z każdym ich osiągnięciem w rozwoju, stawałam się coraz bardziej dumna. Uczyły się nowych rzeczy nawet w wilczej postaci. Harry i Ephraim mieli wyjątkowo dobry zmysł łowiecki. Esther i Abby buntowały się przeciw polowaniu w wilczej formie i nie znosiły surowego mięsa, to z pewnością odziedziczyły po swojej mamie. Życie biegło zwyczajnie, wręcz idealnie. Miałam nadzieję, że taki stan będzie trwał, ale wiedziałam, że nigdy nie można być aż tak szczęśliwym.


***


Wyjrzałam przez kuchenne okno i zobaczyłam wilka siedzącego na podwórku. Spoglądał na mnie. To był Seth. Pomachałam mu, ale on ani drgnął. Zmartwiona, zerknęłam na Skylar, ale ona sprawiała wrażenie nieobecnej, jakby była w innym świecie, roztargniona i poważna. Czy coś się stało między nimi? Szczeniaczki oglądały The Wiggles. Niech Bóg błogosławi tych czterech śpiewających drani. Ich piosenki doprowadzały mnie do szaleństwa, ale dzieciaki nigdy nie miały ich dosyć. Gdyby nie The Wiggles i ich trzydziestominutowe odcinki na DVD, Jake i ja nie mielibyśmy w ogóle czasu na pożycie małżeńskie.
- Kochanie, idę sprawdzić, co z Sethem – powiedziałam do Jacoba, nachylając się nad nim, by pocałować w policzek. Jake przytaknął, przejmując na siebie przygotowanie obiadu. Wyskoczyłam z sukienki i w pośpiechu przemieniłam się, by czym prędzej dołączyć do Setha w lesie.
Starałam się przeszukiwać jego myśli, ale wszystko, co udało mi się uchwycić to przytłaczające poczucie złamanego serca i smutek.
Och, Seth, co się stało? - zapytałam zmartwiona, zastanawiając się, czy może Skylar złamała wpojenie, tak jak stało się to w przypadku Nessie i Jake'a.
Seth nic nie odpowiedział, po prostu pokazał mi w myślach, co wydarzyło się tego dnia.
Razem ze Skylar byli na plaży. Spacerowali. Seth spróbował chwycić ją za rękę i po raz pierwszy, od kiedy się poznali, ona pozwoliła mu ją trzymać.
- Skylar, wiem przynajmniej, że mnie chociaż trochę lubisz, ale nie rozumiem, dlaczego mnie ciągle odpychasz – powiedział do niej. Była zakłopotana, odwróciła wzrok i wlepiła go w ziemię. Serce Setha zaczęło walić.
- Nie mogę się w tobie zakochać, Seth – odpowiedziała, nie patrząc mu prosto w oczy, a Seth poczuł, że jego serce się rozpada. Nie miała tego na myśli, nie mogła mu tego powiedzieć, spoglądając na niego.
- Dlaczego nie? - zapytał, zdenerwowany odrzuceniem, by zdać sobie sprawę z tego, co już wiedział. Lubiła go, może nawet go kochała.
- Po prostu nie mogę – wyszeptała, a potem odwróciła się do niego i wyprostowawszy, spojrzała prosto w oczy. - Nie chcę cię. Chcę przerwać to wpojenie, nie chcę cię!
Nastąpiła długa pauza, cały czas patrzyli na siebie. Seth trzymał się dobrze. Nie było bólu ani uczucia palenia, które towarzyszyło Jake'owi, kiedy Renesmee zerwała wpojenie. Seth wiedział, że Sky nie życzyła sobie tego, bo gdyby mówiła z pełnym przekonaniem, czułby się zupełnie inaczej niż w tej chwili. Jeśli tylko chciałaby, żeby wpojenie zostało zerwane. To, czego nie mógł zrozumieć, to jej uparte zachowanie.
- Nie miałaś tego na myśli, dlaczego kłamiesz? - zapytał, trzymając ręce skrzyżowane na klatce piersiowej, a Skylar znów wbiła wzrok w ziemię.
- Nie rozumiesz, Seth, ja nie zasługuję na ciebie. – W końcu wydusiła z siebie, po czym obróciła się i uciekła, a Seth obserwował ze złamanym sercem i zdezorientowany, jak ona odchodzi.

Wróciłam do teraźniejszości. Seth siedział przede mną, wpatrując się prosto w twarz. Łza ściekła po jego wilczym pysku, więc pośpieszyłam, by go delikatnie szturchnąć nosem.
Och Seth, wszystko będzie dobrze, obiecuję – powiedziałam, ale wiedziałam, że mi nie wierzy. Chciałabym, żeby było coś, co sprawi, że mogłabym pocieszyć mojego małego braciszka, ale, niestety, nie wiedziałam co.
Spróbuję jutro rano z nią porozmawiać – obiecałam, ale potem nie miałam ku temu okazji. Coś ważniejszego się wydarzyło.


***


Razem z Jake'em zdecydowaliśmy podrzucić dzisiaj szczeniaki dla odmiany do Cullenów. Skowyczały i skakały na siebie, kiedy przedzieraliśmy się przez las. Puściliśmy je przodem, żeby mieć oko na ich bezpieczeństwo. Zbliżyliśmy się jednak, kiedy słodki zapach zaczął wypełniać nasze nozdrza. Szczeniaki były bardzo podekscytowane.
Wujek Jasper, wujek Jasper, wujek Jasper -szczebiotały radośnie w naszych głowach, a potem podbiegły w stronę swojego wujka, podskakując u jego stóp. Mimo to zauważyliśmy z Jake'em zbolały wyraz twarzy Jaspera. Coś było nie tak.
- Nie mogę tu zostać, te emocje... - Słowa Jaspera ucichły. Wydawał się rozproszony i zmartwiony.
Jake przybrał ludzką postać. Uwielbiam to, że potrafił wyzbyć się wstydu.
- Co się dzieje? - zażądał wyjaśnień. Jasper pokręcił głową, zbierając myśli.
- Musicie zobaczyć się z Alice i pozostałymi. Zajmę się szczeniaczkami i zabiorę je do domu – powiedział. Jacob zerknął na mnie i przytaknął nagląco.
Zniknęliśmy w gąszczu i założyliśmy na siebie ubrania. Jake wystartował w kierunku domu szybkim krokiem, ale ja się wstrzymałam, spoglądając na Jaspera. Wyglądał, jakby ból go zupełnie opanował, mnie natomiast w pełni ogarnął instynkt macierzyński.
- Jasper, poradzisz sobie? - zapytałam zmartwiona, pochylając się, by delikatnie dotknąć jego ramienia. Wampir obdarzył mnie niewielkim uśmiechem.

- Dam radę, dzięki za troskę, Leah – odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się do niego, zanim obróciłam się i pognałam za Jake'em, zostawiając szczeniaczki z Jasperem.


***


Usiedliśmy na kanapie Cullenów, patrząc w szoku na Alice. Właśnie wyjaśniła nam, czym wszyscy zamartwiają się do tego stopnia, że wypłoszyli Jaspera z domu. To nie była drobnostka, to było coś wielkiego. Edward i Bella stali w objęciach w rogu pokoju. Ness i Nahuel wzięli Jaylah na dwór, żeby zająć ją zabawą. Nie chcieli, by Jaylah była świadkiem tej wszechobecnej konsternacji. Rosalie i Emmett siedzieli na kanapie, wyglądali na zmartwionych. Esme i Carlisle wymieniali spojrzenia przepełnione troską.

- Więc Volturi znów przychodzą? - zapytał Jake, nadal będąc w szoku. Alice pokręciła głową.
- Nie wszyscy Volturi, tylko Aro – odpowiedziała, a Edward zmrużył oczy z złością.
- Dlaczego? - zapytałam spokojnie, nadal nie do końca rozumiejąc, co nam przekazują, a Alice zmarszczyła brwi, jakby była niezadowolona z siebie. Wiedziałam, że twierdziła, iż powinna wiedzieć, co się stanie, ale przecież była tylko jedną osobą. Nie mogła od siebie oczekiwać, że uda jej się pilnować wszystkiego.
- Słyszał o Jaylah. Nie jestem pewna, w jaki sposób się dowiedział, ale będę teraz bacznie obserwowała Volturich, zwracając szczególnie uwagę na decyzje związane z nami. Ostatnim co wychwyciłam, było to, że Kajusz, Marek i Aro uzgodnili, że nas zostawią w spokoju. Aro działa w takim razie na własną rękę.
Przetrawialiśmy tę informację w ciszy.
- Ile czasu zajmie im dojście tu? - zapytał Jake.
- Niewiele. Aro wyjechał wczoraj, będzie na miejscu w przeciągu dnia – potwierdziła Alice, a my znów zapadliśmy w milczenie. W przeciągu dnia... To nie daje nam wiele czasu na przygotowania. Nie ma szans na zorganizowanie większej grupy do pomocy. Mamy tylko siebie.
- Czy wziął ze sobą wielu? - zadałam pytanie. Niechętnie przytaknęła.
- Sporo, wliczając w to Aleca i Jane.
Cholera, bliźniacy to ich najsilniejsi wojownicy używający mocy umysłu.
- Nie będą mogli nas zranić dopóki mamy Bellę – powiedział Edward, trzymając mocną rękę swojej żony. Bella potwierdziła skinieniem, miała zdecydowanie twardy kręgosłup.
- W takim razie będziemy z nimi walczyć? - zapytałam, rezygnując z powstania. Carlisle podszedł powoli do przodu.
- Będziemy – potwierdził niechętnie. Wiedziałam, że nienawidził nawet myśli o walce, był niezwykle pokojowo usposobiony. Skierował do nas poważnym tonem słowa: - Leo, Jake, nie musicie się w to angażować, nie moglibyśmy was prosić znów o ryzykowanie życia.
Nie musiałam nawet patrzeć na Jacoba. W tej kwestii nie było nic do przedyskutowania. Oboje zadecydowaliśmy już w momencie, gdy Alice powiedziała nam o sprawie.
- Jesteście naszą rodziną. Zrobimy dla was wszystko, poza tym Brady jest teraz członkiem naszej watahy, a Jaylah to jego wpojenie. Będziemy z wami walczyć – powiedział Jake za nas dwoje, a wszyscy Cullenowie odetchnęli z ulgą.
Carlisle i Esme przytulili nas z wdzięcznością, a następnie udali się, by opracować plan działania. Rose podeszła do mnie i mocno mnie uścisnęła. Bella pocieszała Alice, która zawiedziona sobą kręciła przecząco głową. Jake opadł ciężko na kanapę obok Emmetta, a Edward usiadł zaraz przy nim.
- Carlisle skontaktował się z Markiem. Liczymy na to, że odkąd Kajusz jest takim zwolennikiem prawa i sprawiedliwości, a Aro łamie to prawo, to Kajusz będzie chał go ukarać. - Edward odsłoni przed nami arkana ich planu. Brzmiało dobrze, ale nie mogliśmy polegać tylko na wampirach, zwłaszcza na Volturi, oni byli nieprzewidywalni.

- Ale to jeszcze niepewne?- zapytałam, a Edward pokręcił przecząco głową.
- Nie.

Wzięłam głęboki wdech. Cokolwiek się stanie, czy Kajusz i Marek zareagują, czy nie, będzie walka, to wiedzieliśmy wszyscy.
- Ilu dokładnie jest z Aro? - zadałam pytanie Alice, a ona wzdrygnęła bezradnie ramionami.
- Nie mogę tego przewidzieć precyzyjnie.
- Nie chcę angażować w to wszystkich wilków. Wielu członków drugiej watahy ma żony i dzieci. Leah, ty zostaniesz w domu i będziesz uważać na maluchy. - Jake wyjawił swoje plany, a ja pokręciłam przecząco głową, kiedy wspomniał o mnie. Chciał, żebym została w domu, podczas gdy oni będą walczyć? Czy on mnie choć trochę zna?
- Nie – odpowiedziałam prosto. Jake wstał, na jego twarzy zagościł gniew.
- Co?
- Nie, Jake. Moje miejsce jest przy tobie. Jestem nie tylko twoją żoną, ale też twoją betą. Skylar zaopiekuje się dziećmi, Volturi nie po nie się wybierają – wytłumaczyłam bardzo spokojnie, starając się nie stracić kontroli nad sobą. Złość zniknęła z twarzy Jake'a, została zastąpiona prośbą.
- Leah... - wyszeptał, ale ja nie mogłam spasować. Musiałam walczyć, nie puszczę mojego męża i brata, by walczyli beze mnie.
- Nie, Jake.
- Niech ci będzie – wykłapał, patrząc na mnie. Wiedziałam, że się wkurzył, ale musiałam podjąć właściwą decyzję. Jake zwrócił się do wszystkich obecnych: - Powinniśmy obmyślić strategie, nie mamy za wiele czasu.

Alice westchnęła, miała szkliste spojrzenie. Czekaliśmy niecierpliwie, po chwili wróciły jej wszystkie zmysły i uśmiechnęła się do nas.
- Marek i Kajusz są w drodze. Nie są zadowoleni z zachowania Aro. Mam nadzieję, że zdążą na czas.


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pon 19:27, 29 Lis 2010 Powrót do góry

Wróciłam ledwo do domu przez tą śnieżycę i jestem jednym skostniałym soplem lodu, ale przeczytałam nowy chapik RS i od razu przynajmniej mi serduszko się rozgrzało.
Mówiłam już, że uwielbiam szczeniaki? Pewnie ze sto razy. W tym opowiadaniu są po prostu jak żywe iskierki, wnoszące mnóstwo ciepła i pozytywnych emocji. Jak nawet wujek Jasper sam z własnej woli proponuje, że się nimi zajmie, to muszą być po prostu stworzone do kochania.
Co do samej akcji: wpojony Seth. Szkoda mi tego ledwo podrośniętego Wilczaka, bo obiekt wpojenia wybrał sobie zgoła trudny. Szesnastoletni zmiennokształtny i wiekowa wilkołaczka… Ta, to może być interesujące. Wszak młodym chłopcom czasami podobają się piękne, doświadczone, starsze kobiety. W każdym razie, scena w której siedział na werandzie w wilczej postaci sprawiła, że prawie mi się łezka w oku zakręciła. Kurcze, mam nadzieję, że mu się uda przekonać do siebie Skylar i będzie szczęśliwy. W każdym razie trzymam za niego mocno kciuki, a Bajce kazałam trzymać łapy.
Ponadto nadchodzą niezawodni w budowaniu napięcia Volturi, a raczej krnąbrny Aro, któremu nagle się przypomniało o istnieniu Cullenów i wilków. Widocznie chłopakowi już nudziło się w Volterze i postanowił odwiedzić Stany. A że swoim przybyciem zawsze wywołuje popłoch, no cóż, taki to jego niewdzięczny los samozwańczego wodza wampirów.
Podejrzewam, że znów przyjedzie trochę namiesza i jak zawsze wycofa się raczkiem w środku największej draki.
Aczkolwiek z chęcią poczytam jak Cullenowie i wilki znów stają ramię w ramię przeciwko temu pajacowi.
Perniś tłumaczysz to opowiadanie naprawdę wkładając w nie dużo serca, choć wiem, że już czasami miewasz chwile zwątpienia. Ale dzięki temu, że to właśnie Ty je przekładasz na nasz rodzimy język jest niezwykle barwne i nasycone dużą dawką pozytywnych i ciepłych emocji – za co jestem Ci niesamowicie wdzięczna, bo ja je uwielbiam.
A na koniec wizerunek słodziaków w podziękowaniu ode mnie.
Image


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Haunted
Dobry wampir



Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 894
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New Jersey.;D

PostWysłany: Wto 18:51, 30 Lis 2010 Powrót do góry

Jeeeeeeeeejku. Tyle wcześniej napisałam.; (( Wiedz, po prostu, że wspierałam Cię duchowo w tłumaczeniu, mimo że przed sierpniem tego nie czytałam. Laughing Podziwniam ludzi, którzy potrafią tłumaczyć, bo mogę sobie tylko wyobrazić jakie to trudne. Nie wpominam już o znaniu języka obcego, bo przecież oprócz tego trzeba znać dobrze i język polski. Oczywiście nie mam pretensji do tłumaczy, że zdarzają się błędy w tekstach. Wiem, że od tego są bety, ale przeciez liczy się sam tekst i sama nigdy nie wytyczałabym błędów, bo sama mnóstwo ich robię. Laughing Pernix, dziękuję Ci za to opowiadanie. Na prawdę dziękuję, bo jeszcze pamiętam te 2-3 dni w wakacje, kiedy je czytałam.;)Dziękuję Ci za czas, który spędziłaś na tłumaczeniu RS. Przecież mogłabyś przeczać po prostu w oryginale i nie dzielić się nim z takimi ludźmi jak ja Laughing Ale do rzeczy:
Rising Sun przeczytałam w sierpniu do przed ostatniego rozdziału, dlatego już mało pamiętam.
Opowiadanie bardzo mi się podoba. Dziwne, inne było dla mnie to, że główną bohaterką jest Leah, bo jestem przyzwyczajona do świata Meyer, w którym głównymi bohaterami są Edward i Bella. Co, jak co, ale jeżeli mówić o wilkołakach, to Leah była moim ulubionym, mimo tego zgorzknienia. Ona jedyna wydawała mi się realna. To co, że chłopka(wilkołak)zostawił ja dla innej przez wpojenie. Laughing Jednak myślę, że jej postawia była uzasaniona. Leah nie chciała, by się nad nią litowano, ale mi było jej żal.Dlatego spodobała mi się jeszcze bardziej Leah, która [pzbywała się swojej maski i zaczęła zauważać, że łączy ją coś z Jake'm.
Bohaterowie prawie nie odstają od tych Meyerowych, co bardzo mi się podoba, bo nie tylko imiona są zapożyczone, ale i charaktery. Miejsce akcji też jest fajne, bo jest tak jakby kontynuacją Przed świtem, gdzie Charlie nie chce by Bella się wyprowadziła. Niesamowite jest to, że Leah bez ogródek nazywa Cullenów sowimi przyjaciółmi. Więc jednak wilkołaki i wampiry mogą traktować się jak przyjaciół a nawet jak rodzinę. Jak już wcześniej wspomniałam, to to że bohaterowie są niemal identycznie przedstawieni, co u SMeyer.Wink No, może w z wyjątkiem Lei. Ale jednak tę Leę lubię najbardziej.;dd
Nessie i Nahuel mnie denerwują i nie mam co o nich powiedzieć, gdyż ich nie lubię, bo byli razem za plecami Jake'a. Mimo, że wtedy Jacob nie czuł do niej tego, co wcześniej, to i tak go to zabolało i zdziwiłabym się gdyby było inaczej. Cieszę się szczęściem Lei, bo to fajnie, kiedy chociaż jedno opowiadanie kończy się miło. Chociaż jeszcze nie jestem pewna, bo przecież wybiera się do nich Aro(n)sory, takie moje zboczenie. Laughing
Dziwnie jest to, że autorka Rising Sun wprowadziła prawdziwego wilkołaka!Co prawda w Sadze był wspmniane o prawdziwych dzieciach księżyca, ale nie spodziewałam się że mogą pojawić się tutaj. Nawet o tym nie pomyślałam. Nie jest jakoś dużo napisane o Skylar. Znaczy o jej charakterze czy cechach zewnętrznych. Nie podoba mi sie jak traktuje Seth'a. Nie wiem o co jej chodzi, że nie jest dla niego za dobra. Zdziwiło mnie, chociaż nie powinno, że ma już na arku setki lat. :O
Nie wiem..o bohaterach to już wszystko.;d Styl autorki również jest bardzo ładny i ..podobny do Stephenie, a może nie..? Nie wiem, ale bardzo mi się to podoba. Ogólnie to Risng Sun jest świetnym tekstem i prawie nie mam do niego zastrzeżeń. Jejku, nie wiem czy wspominałam, ale nie podoba mi się jedynie tyle wpojeń, ciąż i wszystko co związane z Nessie. Laughing

Przpraszam, że napisałam ten komentarz tak chaotcznie i nie pokolei. No, ale pisałam o moich odczuciach, co do tej opowieści, bo myślę, że mogę je tak nazwać. Może nawet baśni..nie, żartuję. Baśnią to może być również niesamowita ze specyficznym klimatem 'Lykaina' i dopiero rozpoczynający się 'Lykos', nie wiem nawet czego mam się spodziewać w nim, kurczę, to takie niesamowite!

Mam nadzieję, że mój komentarz chociaż w niewielkiej części przyczyni się do wzrostu twojej weny, bo myślę że wielu jest tutaj użytkowników, którzy tylko czytają, nie komentując. Jakoś dzisiaj uzmysłowiłam sobię, że to po części egoistyczne.;dd Sorki, że tak niekonstruktywnie. Nie umiem inaczej..

Czytelniczka, Haunted ; ))


edit. jejku, próbowałam ograniczyć emotki, ale chyba jestem uzależniona od: " Laughing "
Pernix, nie ma za co;) Komentarz byłby dłuższy, gdyby mi się coś nie nacisnęło Crying or Very sad Bo i tak pewnie zapomniałam o wielu rzeczach.;d


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Haunted dnia Śro 21:23, 01 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 20:17, 30 Lis 2010 Powrót do góry

Na początek, Haunted, piękny komplecik z Emily! Ten właśnie, który przed chwilą założyłaś!

Poza tym dziękuję za długaśny komentarz, nie spodziewałam się takiej długości. Wink Fajnie, że piszesz o swoich odczuciach w stosunku do opowiadania: co Ci się podobało, a co nie.

Jako tłumacz cieszę się nie tylko z tych słów, kt. dotyczą jakości przekładu, ale i odbioru samego opowiadania, które uznałam za warte przetłumaczenia.
Nie martw się, mnie też się nie podobał ten wysyp dzieci, ale to się przydało autorce do kontynuacji, która jest właśnie o tych maluchach, gdy mają po "naście" lat. :)

__________________
OGŁOSZENIE DOT. TŁUMACZEŃ W OGÓLE


A teraz jeszcze powiem generalnie, co mi leży na wątrobie.


Tłumaczę historie, które już znam, więc robię to wyłącznie dla innych, nie dla siebie.

Podczas tłumaczenia niewiele się uczę, bo jakieś rzadziej używane słówka wypadają z głowy niemal po zastosowaniu ich znaczenia w tłumaczeniu, a gramatyka anglojęzycznych opowiadań, które tłumaczę, nie jest wyrafinowana, więc i w tym wypadku nie uczę się za bardzo nowych konstrukcji czy nie utrwalam co trudniejszych reguł i zasad stosowania czasu.

Nie jestem tłumaczem, więc nie rozwijam się też zawodowo, tłumacząc te opowiadania, w cv też się tym nie pochwalę. Wink

Tłumaczenie rozdziału zabiera kilka godzin, nawet jak wiele nie muszę sprawdzać, czas ten mogłabym poświęcić na inne przyjemności lub pisanie własnych tekstów. Wink

Tłumaczę, żeby poczytać sobie komentarze. Udostępniam tłumaczenie na tym niby niebezpiecznym forum, z którego tłumacze często się ulatniają.
Wszystko daje w porządnie zrobionym pliku pdf z porządnym spisem treści, podziałem na rozdziały (jak się rozwinie boczne okno pdfa, to można u mnie skakać z rozdziału na rozdział, a nie ze strony na stronę, co bardzo ułatwia używanie pliku i czytanie konkretnego rozdziału), dostępnym na moim chomiku, gdzie można ściągać na koszt mojego transferu.

To samo tyczy się drugiego tłumaczenia.
Chcę zaznaczyć, że moje kazanie tyczy się TYLKO tłumaczeń. W tekstach własnych chodzi o coś innego. Piszę je bardziej dla siebie, mam wymierne korzyści, więc brak komentarza, choć smuci, to nie zniechęca do pisania



No i szczerze mówiąc, gdy odzew jest minimalny, to mi się nie chcę tłumaczyć, bo nie widzę powodów. Aż taką altruistką nie jestem, żeby zaspokojać innych, guzik z tego mając.

Żeby nie być niesprawiedliwym, zdaję sobie sprawę, że w obu tłumaczeniach straciłam sporo czytelników, z powodu rzadko dodawanych części, ale odsłony mówią, że ktoś nadal czyta i Rising Sun, i Golden moon. Być może tłumaczenia byłby aktualizowane częściej, gdybym miała wsparcie. Np po poście Perunii w GM, kt. dodał mi skrzydeł, przetłumaczyłam rozdział w jeden dzień i zaraz go dodałam!

RS skończę na pewno, nawet jak będę "gadała" z samą Bajką, która mnie zawsze wspiera, odkąd zachęciłam ją do czytania. Zrobię to dla niej!

GM... nie wiem, jest dużo rozdziałów. Na pewno to przemyślę. Lubię skończyć, co zaczęłam lub w co się wpakowałam, ale czasem po prostu brakuje mi motywacji.

Nie bierzcie moich żali do serca, musiałam to powiedzieć, bo cały dzień jestem naładowana niczym bomba z tykającym zegarem i właśnie chyba nadeszła godzina wybuchu. Pewnie jutro ochłonę.

Jeśli jednak chcecie poznać losy bohaterów z moich tłumaczeń, to piszcie komentarze z egoistycznych powodów: żebyście mieli szansę, zanim ja się poddam przez brak odzewu.

Dziękuję bardzo za uwagę!
Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Wto 20:34, 30 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Perunia
Człowiek



Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 16:41, 01 Gru 2010 Powrót do góry

Witam,
cieszę się, że również to opowiadanie jest tłumaczone, właśnie skończyłam czytać komentarz Pernix i jak zobaczyłam, że o mnie napisała to aż zachciało mi się pisać dalej :D
Wiem, wiem tłumaczenie jest przeważnie dla kogoś, bo tłumacz sam już je rozumie czytając. Dlatego obiecuję poprawę i zacznę częściej wstawiać tłumaczenia pod czytanymi opowiadaniami. Ale powiem szczerze nie wiem co się stało z tym forum, pomijam fakt, że nowe części opowiadań pojawiają się tutaj coraz rzadziej, to komentarzy nie ma już wogóle. Poczułam to gdy betowałam Lustra. Odsłon multum, komentarze sporadyczne.
Co zaś tyczy się tego opowiadania to jest takie słodkie, chyba inaczej nie da się ująć, ale jak przeczytałam że Seth wpoił się w Skylar to ręce mi opadły. Seth nasz słodki dzieciak. Ciekawa jestem czy ją złamie i przekona do siebie.
A maluchy dają czadu :D a pod opieką wujka Setha to już napewno roznoszą dom. Ciekawa jestem jakie moce ma w sobie Skylar co z pewnością okaże się w trakcie spotkania z Volturi.
Weny życzę do obydwóch opowiadań i pozdrawiam serdecznie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jaspis
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:40, 17 Maj 2011 Powrót do góry

Banalne połączenie :) Przyjaznego Jacoba i zgorzkniałej Lei :) Ale bardzo mi się podoba :)

Fajnie, że Ci się podoba. Ja również kocham to opowiadanie, jednak prosiłabym o nie pisanie jednolinijkowych komentarzy pod opowiadaniami - patrz regulamin. Pozdrawiam, BB


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tsunade
Nowonarodzony



Dołączył: 14 Lut 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubuskie/Polska

PostWysłany: Pią 15:31, 03 Cze 2011 Powrót do góry

Droga Pernix ! Już bardzo dawno temu przeczytałam twoje tłumaczenie." Jacob i Leah jako para ?" Pomyślałam tak po przeczytaniu kilku rozdziałów, ale po chwili stwierdziłam "A co mi tam, przeczytam dalej !" i się nie zawiodłam. Bardzo spodobał mi się wątek zerwania wpojenia przez Jake'a , a raczej przez Nessie. Jacob i Leah są w tym opowiadaniu stworzeni dla siebie!. Już nawet jak czytałam Sagę myślałam sobie "Ness powinna być z Nahuel'em." I co ? Tutaj to znalazłam! Mnie, w przeciwieństwie do niektórych (bez obrazy :D) spodobał się ten "wysyp" dzieci :P Szczeniaczki są fajne i naprawdę miluśkie. Bardzo ucieszył i rozbawił mnie fakt , że mogą zmieniać się w wilki. Bardzo lubię te zwierzęta :D i to jak zostały pokazane w filmie (KwN). A jeszcze muszę dodać , że jak urodziła się Jaylah pomyślałam "pewnie wujek Aro zaraz z płaczem przyleci i będzie krzyczał że Jaylah jest zła." i patrze i mam rację :D. Musze się przyznać , że już 2 razy przeczytałam twoje tłumaczenie i klika razy momenty,które mi się najbardziej podobają. Od dłuższego czasu (chyba z pół roku) prawie codziennie patrzę czy nie ma nowego rozdziału. W końcu postanowiłam ,że napiszę komentarz i poproszę cię oraz zachęcę do dalszego tłumaczenia, bo mam ochotę przeczytać również kontynuację tego dzieła! :D Tak , więc bardzo proszę o dalsze rozdziały.


EDIT:
Obiecuję poprawę. Będę pisać komentarz co rozdział !! Laughing

Pozdrawiam Tsunade


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tsunade dnia Wto 11:42, 21 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
solas
Człowiek



Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Nie 2:08, 17 Lip 2011 Powrót do góry

Tego FFa znalazłam całkiem niedawno, przez przypadek. Czytając tak się wciągnęłam, że do 4 siedziałam aby przeczytać. Zawsze podziwiałam, podziwiam i będę podziwiać osoby które dla kogoś tłumaczą to co ktoś inny napisał. W to się wciągnęłam do tego stopnia, że nie mogąc się doczekać kolejnego przetłumaczonego rozdziału powierzyłam kolejne rozdziały wujciowi googole przy czym ucierpiała moja psychika( yyyy "Run Harry..." przetłumaczone na włącz Harry :P no dobra nie kłócę się bo jak mówię angielskiego nie znam).
Co do samego ff : to zawsze jakaś odmiana nie czytać o B&E chociaż Rosalie jako miła wampirzyca zgrzytała mi i była nie do wyobrażenia na początku, potem szło się przyzwyczaić :) Ciekawe motywy podejmowane, interesujące wątki i rozwiązania( sama bym nie wpadła na to, ze można złamać wpojenie :P).
Tak i to tyle jeśli chodzi o mój komentarz. Pozdrawiam Solas


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin