FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Rising Sun[T][NZ][+16] Blackwater 28.11 XX/XXIV Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 21:25, 04 Wrz 2009 Powrót do góry

Ten rozdział na pewno podobał mi się bardziej niż poprzedni ze względu na ironiczną Leah ^^ To było urocze. Ale poród mnie rozśmieszył :D Miałam wrażenie jakby to było coś w stylu rodzi-przerwa-rodzi ^^" Poza tym cała sytuacja z Nahuelem i Nessie była bez sensu. Jego motywy dla mnie niezrozumiałe, sama nie wiem ja zawsze lubiłam tą postać, mimo że w książce tylko się raz pojawiła, i nie podoba mi się co dla niego autorka przygotowała w tym rozdziale. Dodatkowo Edward odbierający poród? To musiało być ciekawe, ale nie wyobrażam sobie jak on zostawia Nessie, to coś porównywalnego jakby ktoś kazał mu zostawić Bellę w czasie ciąży. Sama nie wiem, zaczynam mieć dość mieszane uczucia do tego ff. Choć dzisiejszy rozdział mnie rozbawił i był wybawianiem dla mojego znużonego pracą umysłu ^^"
Twoje tłumaczenie świetne jak zwykle Wink
Życzę czasu do tłumaczenia
pozdrawiam
niobe


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Violet
Wilkołak



Dołączył: 02 Cze 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 7:56, 05 Wrz 2009 Powrót do góry

Pernix napisał:



Dla Cary, naszej mamusi :)



DZIEKUJE :)

Hmmm nie powiem, jestem w szoku ze porod 4 dzieci poszedl gładko i po masle. Ja przy jednym sie meczylam :P
No i myslalam ze przy takiej ilosci dzieciaczkow wykonuje sie cesarke... Hmmmm ciekawe...

Ogolnie pojechana sprawa z tym Nahuelem. Ale to taka typowa meska reakcja dla mnie ;]... Wiekszosc z nich panikuje w zwiazku z porodem, a on juz mial traumatyczne doswiadczenia za soba. Moze w jakis sposob moge go zrozumiec Wink

Co do imiona dziecka Nessie - matulu ratuj, znowu porazka jak z Renesmee.... No ale niech bedzie ;]

Czekam na c.d (bede cie maglowac w kazdej wolnej chwili jak tylko bedziesz na gg - dobrze o tym wiesz Wink )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Violet dnia Sob 7:57, 05 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Asha
Wilkołak



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^

PostWysłany: Sob 16:01, 05 Wrz 2009 Powrót do góry

hmm... w sumie mój konentarz raczej nie odbiega od poprzednich opini
w poprzednich rozdziałach Leah była słodka aż do bólu więc zgadzam się z Niobe, że masz(a właściwie autorka) + za ironiczną Leę.
Poza ty ,jak już powiedziała Seanice, to zsynchronizowanie z Nessie jest bardzo nierealne, a zachowanie Nahuela do bani
I podobnie jak AngelsDream przerażająca jest ilość dzieci. Cztery wilkołaki i jedna hybryda. A tak w ogóle zastanawia mnie jeden fakt. Skoro Leah i Jacob to wilkołaki czystej linii to na pewno ich dzieciaczki też będą mogły się zmieniać, prawda? A jak wiadomo, wilkołaki dla wampirów śmierdzą i na odwrót więc jak te nasze kochane wampirki wytrzymały z tyloma zmiennokształtnymi w domu i na rękach?! I nawet nie kręciły nosem. Dziwne trochę. No chyba, że dopiero po pierwszej przemianie dostaną swój wilczy zapach Wink
Ale to wszystko nie zmienia faktu, że nadal kocham to opowiadanie i Pernix za, jak mniemam, bezbłędne tłumaczenie :D
Co do błędów ortograficznych - żadnych nie zauważyłam
Weny i cierpliwości mojej ulubionej tłumaczce
:P


EDIT : Pernix moja droga, jestem zawsze do usług Wink A jeżeli chodzi o czytanie dalszych losów to ja oczywiście będę :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Asha dnia Sob 21:10, 05 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Sob 19:57, 05 Wrz 2009 Powrót do góry

Jako tłumaczka nie mam za wiele do powiedzenia, co do treści. Tak więc wszelkie reklamacje złoże Kristine, nie omieszkam jej wytknąć tego i owego, ale to tak po zakończeniu tłumaczenia, bo mam za dużo na głowie.
Też mnie zdziwiła ta synchronizacja Lei i Nessie. Najpierw ślub, co można zrozumieć, a później ciąża i poród, ale cóż zrobić jest, jak jest. Nie zapominajcie, że przedszkole jest większe. Jest jeszcze synek Sama - Levi. :) Ale, czemu się tu dziwić, wszyscy weszli w wiek rozrodczy, a ciąża mnoga Lei jest chyba dość dobrze uzasadniona. :p
Pomimo lukru warto doczekać do końca, w moim mniemaniu. Wink
No i jest kontynuacja... Tu nasuwa mi się pytanie, które chciałam Wam zadać pod koniec, ale mam coraz więcej wątpliwości, więc luźno zapytam już teraz (nie omieszkam wtedy zrobić krótkiej ankiety Wink).
Czy w ogóle będziecie chciały czytać dalsze losy bohaterów wykreowanych przez X5-452? możecie już powoli się określać, jak chcecie.
Skoro dzieciaczki już się urodziły i poznałyście ich płeć oraz imiona, mogę już wstępnie bez spojlerowania napisać, że w Last Light narratorem jest najstarsza córka Jake'a i Lei: Abbie. Oczywiście poznamy losy całej czwórki, ale oczami Abigail. Abbie charakterologicznie będzie podobna do Lei, ale nie będzie miała żadnych kompleksów i będzie bardziej stanowcza Wink Czekają ją spore zawirowania miłosne. Tyle moge zdradzić. No i jeszcze to, że LaPush wypełni się nowymi osobami, akcja zacznie się, jak czworaczki będą miały po dwadzieścia lat.

edit: Asha, dzięki Tobie teraz się uśmiecham. Wink Dziękuję za miłe słowa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Sob 19:58, 05 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
aneq_6
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg

PostWysłany: Sob 21:10, 05 Wrz 2009 Powrót do góry

Nie lubię opowiadań innych niz o Edziu i Belli.
Ale tu musze się nisko ukłonić.
Użekło mnie, zaoroczyło.
Jestem zamroczona i ewidentnie zachwycona.
Śiwtny ff.
Leah i Jacob. Jabo i Leach.
Nic więcej nie pragnę jak tylko przeczytać następny chapik.
Świetne tłumaczenie i ogólnie gites.

Pozdrawiam.

Weny!

kochająca i pomocna aneq_6 ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zaczytana
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:36, 05 Wrz 2009 Powrót do góry

Czytam to opowiadanie odkąd wstawiłaś tu pierwszy rozdział tego ff, chociaż nie komentowałam go, bo nie miałam konta na forum.
Od początku opowiadanie strasznie mi się spodobało. Codziennie sprawdzam, czy aby nie ma następnego rozdziału :D
Podoba mi się pomysł na wilczą ciążę Leah - 4 małe wilczki :) Gorzej chyba będzie z wyżywieniem ich, gdy będą starsze xd
Jak już pisali inni, dziwne jest to że Nessie i Leah teraz "robią wszystko razem", czyli ten podwójny ślub i ciąża w tym samym czasie.. Jakby się okazało, że Nessie też urodziła czwórkę dzieci, to bym chyba przestała czytać. Chyba. Pewnie nie. xd
Motyw ucieczki Nahuela byłby fajny, gdyby był trochę inaczej opisany. On powinien był zanieść Nessie do Cullenów, przedyskutować to z Carlisle'm i dopiero wtedy zdecydować się na ucieczkę, czy coś.. A tak to tak jakoś dziwnie wyszło.
Z chęcią poznałabym losy szczeniaków po zakończeniu tego ff.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fanka Twilight
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 11:16, 06 Wrz 2009 Powrót do góry

Takie małe pytanko. Jak to możliwe, że Alice zobaczyła w wizji poród Leah, skoro ona nie widzi wilkołaków? Jak na mój gust niemożliwe. Reszta jest ok. Błędów nie wyśledziłam. Podoba mi się, że Jasper przyszedł ją odwiedzić i wziął na ręce jej dziecko. Urocza scena.
Pozdrawiam
F.T.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 11:49, 06 Wrz 2009 Powrót do góry

Nie wiem, jak to możliwe, Fanko Twilight!
Być może Alice widziała jakieś zamieszanie wśród Cullenów. Nie mam pojęcia. Nie biorę odpowiedzialności za niespójności tekstowe i brak logiki w pewnych wydarzeniach. Angie nadmieniła już, że w opowiadaniu pojawia się sporo niedorzeczności. Trzeba to przełknąć po prostu. Na szczęście we fragmencie, gdzie mowa jest o podziękowaniu Alice, nie jest powiedziane nic o wizjach, na pewno niedosłownie, więc przemilczmy ten szczegół. Wink

Cieszę się, że jesteście spostrzegawcze. :)

Pozdrawiam, P.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Pią 19:01, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

No ja doprawdy tego nie ogarniam ^^.

I co z tego, że Leah to teraz ciepła klucha? Jak Edward jest bad, Bella to narkomanka a Jacob to gej lub, co więcej, szef gangu, to wszyscy skaczą z radości pod sufit, a kiedy tylko Leah okazuje trochę uczuć, od razu autorka jest be i do dupy.
Owszem, autorka przesadziła z tą słodkością Leah, ale na Boga, toć to tylko kobieta. Upośledzona fizycznie, ale zawsze kobieta. Dajcie jej się tą kobiecością cieszyć, bo przyjdzie zły Edward i was zje Wink.

Kilka niedociągnięć, kilka zgrzytów i, Pernix, wybacz mi, że to powiem, ale czytam RS po prostu z przyzwyczajenia. Historia jest porządna i dobrze rozplanowana (poza kilkoma wpadkami), ale nie padam przed nią na kolana, jak, dajmy na to, przed Lykainą. I mimo, że podoba mi się takie wcielenie Leah (jak już mówiłam, odrobinę przesadzone), to nie umiem się przekonać do związku Ness i Nahuela. Rozumiem, że autorka musiała usunąć Ness z życia Jake'a tak, by to nie on był tym złym, ale na tym mogła przestać. Nie musiała dodawać ciąży i ucieczki Nahuela, bo teraz mam tylko jeszcze większą ochotę zabić ciołka (w sensie, że Nahuela).

Jeśli chodzi o dzieciaczki, urocze, a jakżeby inaczej. W końcu Jacob brzydkim mężczyzną nie był, a Leah całkiem urodziwą dziewoją, więc nic dziwnego, że dzieciaczki otrzymały takie geny (mówię tak, jakbym je widziała, no ale jak niby mają wyglądać?). I imiona odpowiednie, autorka nie zapomniała o tradycyjnym wplątaniu w całą akcję przodków i oczywiście zamiłowania Bells do łączenia imion.

Jeśli chodzi o tłumaczenie, Pernix, to wciąż utrzymuję moją opinię, jesteś dobra w tym co robisz i tego się trzymajmy.

I żebyś nie musiała znowu stawać w obronie biednej wilkołaczki, Leah rlz Twisted Evil

Ave, M.B.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Pią 19:03, 11 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Virgi-Igriv
Nowonarodzony



Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 12:46, 17 Paź 2009 Powrót do góry

Przepraszam! Przepraszam, że nie dawałam komentarzy. Ale jakoś tak dziwie wyszło, że nigdy nie wiedziałam co napisać. Bynajmniej, żeby nie było, nadal czytam. I mi się nadal podoba. Można by powiedzieć, że będę wierna temu opo do końca. Jeszcze ani razu nie pomyślałam, że to jest nudne. Może i to wynika z tego, że kocham Blackwater, a może że mnie wciągnęło. Czworaczki są takie słodkie. Czekam aż dodasz kolejny chapik. Na stówę przeczytam :).

Pozdrawiam i Weny życzę (Jak by co, swojej użyczę),

Virgi


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:44, 17 Paź 2009 Powrót do góry

To opowiadanie jest świetne. Przeczytałam je tak szybko jak tylko mogłam, przez dzisiejszy dzień.
I muszę przyznać, że jestem szczęśliwa, że moja ulubiona postać, Jacob znalazł swoją miłość. Uważałam, że Stephenie Meyer skrzywdziła go, ale to opowiadanie naprawia te krzywdy.
No i polubiłam bardziej Lee. Było mi jej żal. A tu jest pokazana jej natura i psychika od innej strony. I do tego zachowanie Sama. Niesamowite. Czekam co będzie dalej. Apropo. Jedno z tych dzieci (Lei i Jacoba) ma moje imię :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Sob 1:00, 14 Lis 2009 Powrót do góry

Kochane moje Czytelniczki,
Chciałam dziś zrobić Wam niespodziankę i dodać nowy rozdział. Niestety przeceniłam siły na zamiary. Miałam już ponad połowę przetłumaczone i resztę chciałam zrobić wieczorem, ale pakowanie rzeczy do wyprowadzki przerosło mnie. Dlatego przez kolejne dwa tygodnie nic się nie pojawi (brak Internetu w nowym miejscu, aż do podłączenia).
Tu moja serdeczna prośba do moderacji: Proszę nie usuwać tematu!
Ja wrócę i tłumaczę. Może nawet uda mi się zrobić kilka części, a po moim powrocie dostaniecie częściej porcję szczeniaczków i Blackwater. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Violet
Wilkołak



Dołączył: 02 Cze 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:50, 16 Lis 2009 Powrót do góry

Ręcze za Pernix - w wolnych chwilach siedzi nad tlumaczeniem Wink
Co jakis czas truje jej o tym i przypominam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Athaya
Zły wampir



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście

PostWysłany: Pon 13:42, 16 Lis 2009 Powrót do góry

Hmm.. Godzinka zeszłana czytanie, ale dałam sobie radę ze wszystkimi częściami Cool Od dziś lubie czytać opowiadania, które mają już ponad dziesięć części!!

Moje nastawienie zmieniało się wraz z kolejnymi częściami. Na początku podobał mi się sarkazm Lei i jej przyjaźń z Jacobem. Potem pojawiły się pierwsze rysy w tym uczuciu, a ja jakoś nie mogłam się przestawić bo przyzwyczaiłam się, że zawsze jest Nessie i to całe wpojenie. Mimo to autorka w zgrabny sposób obeszła plemienne wierzenia za co jestem jej bardzo wdzięczna Wink
Podobało mi się.... Nie byłam w szoku, kiedy Lea była w doku i pierwszą osobą, która wyciągneła do niej dłoń była Rosalie. Już dawno mnie tknęło, że Lea i Rosalie są takie same tylko innego gatunku. Podobne charaktery zbliżyły je do siebie i to było miłe. Lukier jaki się lał w opowiadaniu troszeczkę to psół, ale strałam się nie zwracać na to uwagi. Świerze pomysły zawsze są mile widziane jak dla mnie bo ileż można czytać o tym samym Rolling Eyes
Uczucie, więź czy jak to tam się zwie miedzy Leą, a Jacobem rodziła się powolutku i w bólach. Wydaje się naturalne, że jest to wpojenie i nie można go zwalczyć, ale to wcale nie prawda. Wpojenie jaest jak pierwsze zakochanie w drugiej osobie. Nie widzimy nic po za nią. Nie czujemy nie myślimy itp. Musi minąć sporo czasu zanim nasz mózg oitrzeźwieje nieco z ogłupienia. Myślę, że obecność Lei pomogła Jacobowi tak właśnie się ocknąć, ale nie tylko. Przecież uczucia Nessie nie ewoluowały w oczekiwany sposób ona skierowała je w stronę Nauhela już dawno temu. To Jacob wiąż był zaślepiony.
Cieszę się, że odkrył to w tak szokujący sposób. Myślę, że to właśnie pomogło mu się obudzić ze snu. Czaami siarczysty policzek pomaga bardziej niż spokojne tłumaczenia!
Żal mi tylko Belli bo przecież ona była prowodyrką jeśli chodzi o wpojenie. Kibicowała temu uczuciu przez tyle lat i urobiła na swoją modłę Edwarda na tyle, że akceptował to. Nie mogła wiedzieć, że Edward już od jakiegoś czasu chwytał sygnały, że coś się zmienia Rolling Eyes I dobrze, że to pojęła, że pogodziła się z córką mimo wszytko Cool
Podobały mi się śluby i ten zwyczaj ściągania podwiązki Twisted Evil Zawsze mam ubaw, kiedy czytam o czymś takim Twisted Evil
Dzieci, ciąża mnoga... A brr! Jeden berbeć wystarczy, ale, żeby, aż czwórka *pokłada się ze śmiechu* No, no nie powiem całkiem zabawny element opowiadania. A to jeszcze nie koniec Shocked Ooo... Nie mogę się doczekać ciągu dalszego Laughing

Pernix jesteś wielka! Udanej przeprowadzki tudzież parapetówy i całych pokładów cierpliwości w tłumaczeniu bo wychodzi ci to wyśmiemienicie!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Athaya dnia Pon 13:47, 16 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Cullen Alice
Wilkołak



Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Nie 20:39, 10 Sty 2010 Powrót do góry

Kochana Pernix!
Nie wiem czy wiesz Wink, ale uwielbiam ten FF.
Mam nadzieję, że nie porzuciłaś go ;(.
Błagam Cię.
Tłumacz!
Przynajmniej daj znać, że dalej będziesz tłumaczyć.
Proszę !!!

CA ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 14:45, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Jeszcze raz przepraszam Was wszystkich, że tyle musiałyście czekać.

Tę część dedykuję wszystkim wiernie czekającym czytelnikom, a Cullen Alice i xmadziax93x z Chomika mogą sobie akurat zawdzięczać, że ostatecznie zmoblizowały mnie do dokończenia tłumaczenia tego rozdziału, który w 2/3 był już gotowy w grudniu, a w połowie w listopadzie.

Rozdział był autobetowany, mam nadzieję, że wybaczycie mi to. Wink

Rozdział 17. To początek nowego życia


Następnego dnia, kiedy się obudziłam, spostrzegłam, że Jacob gdzieś zniknął, ale obok mojego łóżka stały trzy kołyski z moimi trzema malutkim, śpiącymi dzieciątkami. Na widok ubranek zaśmiałam się tak cicho, żeby ich nie obudzić. Alice musiała zamówić ciuszki zaprojektowane specjalnie dla nich. Na śpioszkach wyhaftowano ich imiona. Dzięki temu mogłam je teraz odróżnić. Byłoby mi łatwiej, gdybym nie zmęczenie. Harry był największy, miał bujną czuprynę. Brakowało Ephraima. Przypuszczam, że Jake wziął go ze sobą. Abigail miała pociągłą twarz, a jej oczka zdobiły długie rzęsy. Esther była najmniejsza - trzymała właśnie piąstkę w buzi. Usiadłam obok, żeby oglądać, jak śpią, a potem zsunęłam się z łóżka, by poszukać Jake'a. Znalazłam go w pokoju Rosalie i Emmetta. Rosalie i Emmett stali przodem do łóżka, a tyłem do drzwi. Oboje pochylali się nad Ephraimem. Po chwili zdałam sobie sprawę, co oni robią.
- Dokładnie tak, a teraz naciągnij rzepy i przymocuj je na brzuszku. Nie, nie tak ciasno – mówiła Rosalie. Oparłam się o framugę, aby mieć lepszy widok. Oglądałam, jak Jake próbuje założyć pieluchę Ephraimowi, który dawał popalić swoim małym płucom. Wyraźnie było widać, że nie lubi, gdy jest zimno, a on musi leżeć na golaska. Jake zapiął drugą rzepę i spojrzał na Rosalie, oczekując aprobaty. Uśmiechnęła się.
- Dobra robota, kundelku - powiedziała, a Jake wyszczerzył się z radości, a potem zaczął wkładać małe kończyny Ephraima do śpioszków. Rose, wyczuwając mój zapach, odwróciła się i podbiegła.
- Nie powinnaś jeszcze chodzić – skarciła i odegnała mnie gestem.
- Czuję się dobrze – zapewniłam ją. Jake skończył ubierać Ephraima i podniósł go delikatnie, a następnie umieścił na swoim przedramieniu.
- Świetnie, bo zaprosiłem watahę – poinformował nas Jake. Ephraim umościł się wygodnie, zadowolony z ciepła płynącego od taty. Jake podszedł do mnie i pocałował w czoło, a następnie dodał: - Chcą zobaczyć szczeniaczki.
- Nazywasz nasze dzieci szczeniaczkami? - zapytałam, nie dowierzając. Jake wzruszył ramionami.
- To prościej niż nazywanie ich czworaczkami.*
Nie chciałam się z nim kłócić.
- Jak sobie chcesz. Kiedy mają przyjść? - zapytałam i nagle rozległo się donośne pukanie z dołu.
- Teraz – powiedział Jake, a potem poszedł z Ephraimem, by otworzyć drzwi. Przez myśl mimowolnie przeszło mi, że Cullenowie odetchną z ulgą, kiedy ich opuścimy. Nie będą wtedy mieli domu przez cały czas wypełnionego zmiennokształtnymi.
Rose pomogła mi wrócić do łóżka. Położyłam się posłusznie, czekając na pochwały i gratulacje. Wskazałam na Rose, żeby podeszła i usiadła przy mnie. Potrzebowałam wsparcia.
- Dobrze się spisałaś, Leah. To po prostu małe, idealne cudeńka – wyszeptała. Trąciłam ją żartobliwie łokciem.
- Przestań, przez ciebie znów się rozpłaczę! Wiesz, że teraz hormony mi buzują – zripostowałam, a Rose roześmiała się. Jej dźwięczący śmiech musiał obudzić Abigail, która otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła. Miała ciemnobrązowe tęczówki, a gęste rzęsy sprawiały wrażenie, że wyglądała jak mała, słodka laleczka.
- Leah! - krzyknął Seth, wchodząc niezgrabnym krokiem. Za nim szła świta: Embry i Quil. Zmarszczyłam brwi, bo byłam pewna, że Rachel i Emily również przyjdą mnie odwiedzić. Quil chyba zauważył moją konsternację, bo wyjaśnił:
- Jake powiedział, że najlepiej zrobimy, jeśli będziemy przychodzić małymi grupkami, żeby cię nie przeciążyć. - Byłam za to wdzięczna. Seth nawet na mnie nie spojrzał. Był zbyt zajęty podziwianiem śpiących dzieci. Abigail musiała pomyśleć, że jest zabawny, ponieważ sięgnęła po jego palec, a następnie natychmiast wsadziła go sobie do buzi.
- Mogę ją wziąć na ręce, Leah?
- Wujek Seth nie musi się nawet pytać. To samo tyczy się wujka Quila i Embriego – zapewniłam ich. Dostrzegłam, że Quil i Embry wyglądali na nieco przerażonych, więc uśmiechnęłam się do nich wspierająco. Ci dwaj byli jak moi bracia, dlatego było oczywiste, że będą dla naszego potomstwa jak wujkowie.
Quil podszedł i wziął na ręce Harrego, który obudzony niedelikatnym traktowaniem wpadł w furię. Quil zaczerwienił się, wyciągając chłopca w moim kierunku, ale ja tylko pokręciłam głową.
- Doprowadziłeś go do płaczu, więc musisz sam sobie poradzić z tym problemem – zachichotałam kosztem Quila, natomiast w Rosalie odezwało się współczucie, więc poinstruowała go, jak zrobić z ramion kołyskę. Harry umościł się wygodnie i przestał płakać, mimo iż jego prawie całkiem czarne oczy wpatrywały się w Quila.
- Dlaczego została mi tylko dziewczyna? - marudził Embry, przyglądając się badawczo kołysce. Zobaczyłam, jak Esther otworzyła swoje śpiące oczka i utkwiła je prosto w ślepia Embriego, ten zaś gapił się na nią jak otępiały. Po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, co właśnie się stało. Embry Call wpoił się w moją córkę. Zaczęłam się śmiać, na co Call zwrócił wzrok w moim kierunku - sprawiał wrażenie przestraszonego. Seth i Quil spoglądali to na Embriego, to na Esther i nagle również zrozumieli, co między nimi zaszło.
- Leah, ja nie chciałem – zaczął przepraszać, prawie jąkając się, co tylko jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło. Mogłabym trafić na gorszego zięcia w przyszłości niż Embry Call. Wiedziałam, że Embry desperacko pragnął wpojenia i jeśli Esther da mu szczęście, a on ją uczni szczęśliwą, to ja nie będę miała nic przeciwko temu. Tak jak powiedziałam: Mogłabym mieć gorszego przyszłego zięcia.
- Wyluzuj, Call, wiem lepiej niż ktokolwiek, że wpojenie jest rzeczą niespodziewaną, a kiedy ona dorośnie już wystarczająco i jeśli uczynisz ją szczęśliwą – nie będę miała nic przeciwko tobie – powiedziałam do niego, uśmiechając się. Embry rozluźnił się, dopóki nie dodałam, zawężając oczy: - Ale lepiej trzymaj rozsądny dystans, nim skończy dwadzieścia pięć lat.
Rosalie i Seth chichotali, a Embry wyglądał na zdruzgotanego, że będzie musiał czekać tak długo. Wtedy Quil poklepał go po plecach ze zrozumieniem. On sam musiał poczekać jeszcze kilka lat, aż Claire dorośnie, dlatego wiedział, co czuje przyjaciel. Brwi Quila zniknęły grzywką, kiedy zdał sobie z czegoś sprawę.
- Jake wkurzy się, kiedy się dowie! – powiedział i podał Harrego Rosalie, a potem wybiegł, śmiejąc się. Było jasne, że poszedł przekazać wieści Jacobowi. Embry poruszył się, żeby iść za nim, ale potem obrócił się, by spojrzeć przeciągle na Esther i zatrzymał się. Najprawdopodobniej nie miał siły jej opuścić.
- Weź ją na ręce. Jake nie skrzywdzi cię, jeśli będziesz ją trzymał – poradziłam Embriemu, mrugając okiem.
- Jesteś najlepsza, Leah – odparł z wdzięcznością, bardzo delikatnie podnosząc Esther i układając ją sobie w silnych ramionach. Esther nie uroniła nawet łezki. Czuła się dobrze u Embriego, tak samo jak on czuł się w jej obecności.
- Wiesz, wydajesz się być bardziej dojrzała. To mnie nieco niepokoi. - Rose spojrzała na mnie zadumana. Najwyraźniej ona i pozostali oczekiwali, że wpadnę w furię z powodu wpojenia Embriego w moją córkę, ale wszystko, o czym mogłam myśleć, to szczęście Esther. I jeśli szczęście równa się Embry, to chcę, żeby miała go przy sobie.
- Myślę, że to z powodu instynktu macierzyńskiego, który się aktywował. Nie mogę się złościć na coś, co da zadowolenie moim dzieciom - odpowiedziałam, wzdrygając spokojnie ramionami, po czym warknęłam: - Boże, jestem taka spokojna, że aż sama się o siebie boję!
Jake wkroczył do pokoju w biegu, a za nim podążał Quil, który niósł Ephraima i pozostali, którzy przyszli odwiedzić mnie i dzieci. Wszyscy chcieli zobaczyć, jak zareaguje Jake. Byli tam: Paul i Rachel oraz Sam z Emily, która trzymała na rękach Leviego. Jake podszedł i chwycił Embriego, ale później zauważył, że ten trzymał Esther i zaczął się wahać, chociaż jego ręce zaciskały się i rozluźniały.
- Masz trzy sekundy, żeby odłożyć moją córeczkę do łóżeczka – powiedział mój mąż przez zaciśnięte zęby, a ja wywróciłam oczami. Było jasne, że Jake nie miał jeszcze ojcowskiego zmysłu, który podpowiedziałby mu, co było najlepsze dla jego córki.
- Jake, kochanie – starałam się wtrącić, ale Jake w ogóle nie spuszczał oczu z Embriego.
- Trzy sekundy – powtórzył. Embry delikatnie odłożył Esther, która natychmiast zaczęła płakać. Najwidoczniej nie chciała, żeby ktoś ją rozdzielał z Embrym.
- Proszę, Jake, nie uszkodź go! Esther go potrzebuje – starłam się wpłynąć na męża, kiedy podnosiłam płaczące dziecko i zaczęłam je karmić z czułością. Jake spojrzał na mnie i dostrzegłam, że bardzo szybko uspokaja się na nasz widok. Pomyślałam, że w końcu zrozumiał - Embry to dobra rzecz, która przytrafiła się naszej córce.
- W porządku, ale ty i ja musimy porozmawiać – powiedział, chwytając Embriego za ramię i wyciągając go z pokoju. Jake sprowadził Embriego na hol, ale wszyscy mogliśmy usłyszeć jego przemowę.
- Lepiej miej czyste myśli o mojej córce przez cały czas. Jestem w twojej głowie, więc wszystko będę wiedział – mówił złowrogo. Rachel zrobiła surową minę, przepychając chłopców na bok, żeby mogła wejść do pokoju.
- Co, do cholery, się tu wydarzyło? - zażądała wyjaśnień, kładąc ręce na biodrach. Seth, Rosalie, Quil i ja wybuchnęliśmy śmiechem.

***

Rachel, Paul, Emily i Sam zostali jeszcze chwilę, a później poszli. Sam wyglądał nieco lepiej. Objął Emily ramieniem i spoglądał w dół na swojego synka, jakby był dla niego całym światem. Doszłam do wniosku, że wraz z narodzinami Leviego wszystko się ułożyło. Na szczęście zapomniał o mnie. Nie wspominaliśmy o Nessie i Nahuelu i ich nowo narodzonym dziecku. Martwiliśmy się o ich reakcję, szczególnie obawialiśmy się Sama – on zawsze był tak zdeterminowany, by mieć oko na jakiekolwiek zagrożenie dla La Push. Nie żeby Jaylah była zagrożeniem, ale Sam był przecież Samem. Z pewnością widziałby w niej wroga. Nadal nie widziałam jeszcze Jaylah i Nessie, i bardzo się o nie martwiłam. Sue i Charlie przyszli nas odwiedzić, zaraz po tym gdy inni poszli. Zostaliśmy tylko Seth, Quil, Rosalie oraz ja z Sue i Charliem. Embry i Jake dołączyli do nas - na powrót w przyjacielskich stosunkach.
Teraz kiedy Sue była tu, zdecydowałam, że pójdę zobaczyć Nessie i Jaylah. Znajdowało się tu mnóstwo osób, które zaopiekują się szczeniaczkami. Właśnie wybierałam się do pokoju Ness, ale najpierw wpadłam na Nahuela. Siedział na holu, patrząc się na przeciwległą ścianę. Zamierzałam go zignorować, ale wstał i chwycił mnie za rękę. Wyrwałam ją, warknąwszy.
- Proszę, Leah, wiem, że jesteś na mnie zła...
- Zła? Złość nawet nie jest choć trochę współmiernym stanem, jaki odczuwam w stosunku do ciebie – odparowałam z nienawiścią. Nahuel wykrzywił się w bólu na te słowa. Szeptałam, ponieważ nie chciałam, żeby Ness słyszała naszą kłótnię.
- Nienawidzę siebie tak samo, jak ty mnie, a może nawet bardziej – powiedział delikatnie. Jego głos łamał się, gdy dodał: - Nessie prawie umarła.
Stałam tam zszokowana. Nikt mi o tym nie powiedział.
- Ale teraz ona i Jaylah czują się dobrze? - zapytałam.
- Tak – odpowiedział, a ja westchnęłam z ulgą.
- To wszystko co teraz się liczy. To, co czuję do ciebie i co zrobiłeś, w tej chwili się nie liczy – odparłam, starając się go wyminąć, ale Nahuel zablokował mi drogę. Patrzył się prosto w moje oczy, błagając o zrozumienie.
- Proszę, Leah, wiem, że to trudne do zrozumienia, ale byłem przerażony. Bałem się, że ją zabijałem – miłość mojego życia. Odszedłem wściekły na nią, że powiedziała mi, jak było już za późno, ale zaraz potem zdecydowałem odszukać mojego ojca i siostry. Zajęło mi to sporo czasu, ale znalazłem ich i wyobraź sobie, jak byłem zdziwiony, kiedy zobaczyłem, że moja siostra ma dziecko. Miała dziecko drugiej generacji, prawie takie jak moje. Przekonawszy się, że zarówno ona, jak i to dziecko żyją, znalazłem nadzieję dla Nessie. Właśnie wracałem do domu, gdy Jacob i pozostali mnie złapali – wyjaśnił. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i gapiłam się na niego.
- Więc powinnam ci wybaczyć, ponieważ właśnie wracałeś, tak? - zapytałam z sarkazmem. Nahuel pochylił głowę ze wstydu.
- Nie. Wiem, że na przebaczenie muszę sobie zapracować, ale chcę, żebyś mnie zrozumiała – powiedział łagodnie, a ja westchnęłam.
- Zrozumiałam twoje motywy. Nie będę cię nienawidzić, ponieważ wiem, że w ten sposób skrzywdzę Ness, ale od teraz udowodnij, że potrafisz być dla niej porządnym mężem – powiedziałam, zbliżywszy się do jego twarzy i pacnęłam go w tors. Nahuel zniósł moje kazanie bez żadnego sprzeciwu.
- Nie zawiodę już nigdy więcej – przysiągł. Spojrzałam na niego i miałam nadzieję, że mówił prawdę.
- W porządku.

***

Ness wcale nie wyglądała dobrze. Wyglądała, jakby spała. Miała sińce pod oczami i bandaże wokół brzucha. Bella siedziała przy jej boku, a Edward stał za Bellą. Podszedł mnie powitać, kiedy weszłam.
- Jak ona się czuję? - zapytałam, podchodząc do niej i głaszcząc ją delikatnie po głowie. Wyglądała na taką kruchą. Nahuel wślizgnął się za mną do pokoju i stanął w rogu bez ruchu.
- Lepiej, Carlisle przybył niemal za późno. Gdy tylko zaczęła rodzić, Jaylah starała się wydostać. Carlisle pomógł jej wyjść i zaszył Nessie. Jej wampirza część zregenerowała ciało. Wyleczyła się już bardzo od czasu porodu. Zostało jeszcze trochę – powiedział Edward. Jego głos był spokojny i rozluźniony. Nie mogłam uwierzyć, że zachowuje taki spokój, skoro prawie stracił Ness.
- Dlaczego nikt mi nie powiedział, że było aż tak źle? - zapytałam i w tym momencie z oczu popłynęły mi łzy.
- Nessie nie chciała, żebyśmy ci mówili. Nie chciała cię martwić – odparła Bella, kładąc rękę na moim ramieniu, żeby mnie pocieszyć. Wtedy Ness poruszyła się i otworzyła oczy.
- Leah – wyszeptała, a ja wzięłam jej rękę.
- Ness, jak się czujesz? - zapytałam, a ona uśmiechnęła się do mnie słabo. Dostrzegłam ślad dumy w jej uśmiechu.
- Zrobiłam to, Leah. Widziałaś ją? - zapytała podekscytowana. Pokręciłam głową.
- Jeszcze nie - przyznałam. Ness rozejrzała się za Bellą.
- Mamo – zawołała do Belli, która zniknęła z pokoju, ale zaraz potem wróciła, niosąc małe zawiniątko.
Bella podała mi moją w połowie imienniczkę, a ja spojrzałam na jej małe, kruchutkie ciałko. Była piękna. Jej oczy były dzikie i jasnoniebieskie. Miała cieniutkie brązowe włoski na główce. Policzki były różowe i pucołowate. Wyglądała po prostu cudownie.
- Jest urocza, Ness – wystrzeliłam, całując jej malutkie czółko. Ness przesunęła się tak, żeby usiąść, w czym pomógł jej Nahuel. Spojrzała na nie niego i obdarzyła go radosnym uśmiechem, ciesząc się z tego, że po prostu był przy niej. Wyglądała, jakby jej stan polepszał się z minuty na minutę. Zerknęłam na Edwarda, a on przytaknął, potwierdzając, że mam rację.
- Nie urosła ani trochę. Carlisle powiedział, że to dobry znak, że będzie rosła w ludzkim tempie – wyjawiła Ness, kiedy kładłam Jaylah w jej ramiona. Pocałowała córkę z czułością. To dobra wiadomość. Jaylah będzie miała normalne życie, jakiego nigdy nie miała Ness.
Nagle Jacob zjawił się w pokoju, trzymając Ephraima, który niemal wypluwał swe płuca przez krzyk.
- Leah, on nie chce przestać, zrób coś, żeby przestał – błagał. Wzięłam od niego syna i przytuliłam go do piersi, wywracając oczami na reakcję męża.
- Wracaj do zdrowia szybko, Ness – powiedziałam, przekrzykując głośny płacz Ephraima, a Ness tylko się roześmiała, gdy wychodziłam z pokoju.

***

Dziewięć miesięcy później...

-Leah, pośpiesz się lepiej. On jest głodny – zawołała Rosalie, kiedy schodziłam na dół, by podgrzać dla niego butelkę. Słyszałam zawodzący płacz niemowlaka, co wyraźnie znaczyło, że jest wściekły, iż jego jedzenie nie było jeszcze gotowe. Mimo że z technicznego punktu widzenia Rosalie nie mogła przebywać w La Push, nadal codziennie przychodziła mnie odwiedzać. Wilki wyczuwały zapach Cullenów i trochę wyluzowały w przeganianiu ich z La Push, od kiedy zawsze wracali następnego dnia.
Rose krzyczała z drugiego pokoju. Czułam, jakby serce mi stanęło. Pobiegłam jak najszybciej się dało do bawialni i zobaczyłam stojącą tam Rosalie. Jej twarz wyglądała na zrelaksowaną.
- Co, do diabła, się stało, Rose? - zażądałam wyjaśnień, wściekła, że wystraszyła mnie na śmierć.
- Przepraszam. Dziecko właśnie się przemieniło i przestraszyło mnie. Nie wiedziałam, że dzieci mogą się przemieniać – powiedziała, wzdrygnąwszy ramionami. Gapiłam się na nią zszokowana.
- Co?
Spojrzałam na dół i moim oczom ukazał się mały, drobny wilczek śpiący w ramionach Rose. Wpatrywałam się w szczeniaka z głupim wyrazem twarzy, a potem roześmiałam się na cały głos.
- Okej, dość tych żartów! Gdzie jest mój syn? - zapytałam, a Rose wywróciła oczami.
- Ja nie żartuję, Leah. On właśnie się przemienił. - wyjaśniła. Właśnie miałam jej powiedzieć, że to wcale nie jest śmieszne, kiedy szczeniak przemienił się w ramionach Rosalie. - Och!

Obie obserwowałyśmy, jak szczenię zmienia się na powrót w dziewięciomiesięczne niemowlę i ziewa przy tym dziko. To był Harry, najstarszy z rodzeństwa, choć dzieliły ich tylko minuty.

- Cholera – zaklęłam, spoglądając na niego, a Rose przytaknęła.
- Wiem.
- Jake. Zabrał Abby i Esther do Forks. - Westchnęłam ze zmartwieniem. Rosalie wręczyła mi telefon. W pośpiechu wybrałam numer do Jake'a i z niecierpliwością czekałam na połączenie.
- Jake – odezwałam się tak szybko, jak tylko odebrał. Słyszałam jego śmiech – mówił do Esther, żeby czegoś nie dotykała.
- Cześć, skarbie – powitał mnie w końcu, a ja mówiłam, śpiesząc się. Mój ton głosu informował o pilności sprawy.
-Jake, musisz natychmiast przyprowadzić dziewczynki do domu!
- Co? Dlaczego? - zapytał zaalarmowany. Spojrzałam na Harry'ego z zatroskaniem.
- Harry właśnie się przemienił – odpowiedziałam.
- Słucham? Ale on jest jeszcze małym dzieckiem – zaprotestował, na co wywróciłam oczami.
- Nie musisz mi mówić. Abby i Esther też mogą przez przypadek się przemienić. Przyprowadź je natychmiast do domu – zakomenderowałam. Słyszałam poruszenie, gdy Jacob podnosił dziewczynki.
- Okej, jesteśmy już w drodze – powiedział śpiesznie, a potem zapytał: - A co z Ephraimem?
Cholera, tak właśnie pojawia się problem, kiedy masz czwórkę dzieci. Nieraz zapominasz policzyć je wszystkie.
- Jest z moją mamą i Charliem – odpowiedziałam krótko, a potem zamilkłam, rozmyślając. - Hmm, wydaje się, że nie zmieni się, dopóki się nie zdenerwuje. Harry był głodny. Prawdopodobnie wściekł się i gniew spowodował transformację.

Jake szepnął, że mnie kocha, a potem usłyszałam wolny sygnał po rozłączeniu. Spojrzałam z ulgą na Rose i wówczas zadzwonił drugi telefon. Odebrałam, wstrzymując oddech.
- Leah, kochanie, lepiej by było, żebyś przyjechała – powiedziała moja mama. Miała spięty głos – serce niemal stanęło mi ze strachu.
- Stało się coś złego? - zapytałam z naciskiem, a Sue westchnęła.
Ephraim zmienił się na oczach Charliego – powiedziała wprost. Spanikowana pobiegłam do samochodu – wiedziałam, że Rose zajmie się Harrym, gdy mnie nie będzie.

- Jak się czuję Ephraim? - zapytałam ze zmartwieniem. Sue obdarzyła mnie szorstkim uśmiechem.
- Dobrze, zaraz potem przemienił się z powrotem i śmiał się, ale Charlie... - Sue zawiesiła głos. Zmarszczyłam brwi i szybko wskoczyłam do samochodu, który dostałam od Rose i Alice z okazji „szczęśliwego, poczwórnego porodu”. To była terenówka typu land cruiser – wystarczająco duża dla naszej licznej rodziny.
- Wszystko z nim w porządku? - zapytałam. Sue westchnęła głośno.
- Leah, on zadaje pytania. Chce wiedzieć wszystko.

***

W drodze zadzwoniłam do Jake'a i poprosiłam go, by wstąpił do mamy i Charliego i pomógł mi wyjaśnić Charliemu, co się dzieje. Czułam się niezręcznie, że muszę wyjawić komendantowi, iż jego córka stała się wampirem, ale był niewzruszony – chciał wiedzieć wszystko. Nie spodziewałam się tego, ale nie śmiał się, słysząc nasze wyjaśnienia, chociaż widział już Jake'a zmieniającego się w wilka, więc pewnie domyślał się, że Bella może być wampirem. Nie wdawaliśmy się w szczegóły i pominęliśmy fakt, że są dwie osobne watahy. Wyjaśniliśmy tylko, iż niektórzy mężczyźni w La Push stali się zmiennokształtnymi, by chronić ludzkość.

- A więc wszyscy wasi olbrzymi przyjaciele są zmiennokształtnymi? Sam Uley, Quil, Embry i reszta? - zapytał dla jasności – oboje potwierdziliśmy skinieniem głowy. Sue trzymała Esther, która spała spokojnie, Abby była na rękach u Jake'a, a ja miałam Ephraima.
- I Cullenowie są wampirami. To oni przemienili Bellę w wampira, a Nessie to półwampirzyca, co wyjaśnia powód jej szybkiego dorastania, tak? - kontynuował bardzo spokojnie. Ponownie przytaknęliśmy, a on brnął dalej: - Zmiennokształtni i wampiry są dla siebie wrogami?
- Tak, za wyjątkiem Cullenów – odpowiedziałam, kiwając głową. Charlie wziął głęboki oddech i usiadł z powrotem w fotelu.
- W porządku – odparł w końcu z uśmiechem. Jake i ja patrzyliśmy się na siebie, a potem na Sue, która wzruszyła ramionami. Wszyscy staliśmy tam i spoglądaliśmy na Charliego, który się do nas uśmiechał.
- Charlie, przyjąłeś to zadziwiająco dobrze – odezwał się Jake, a my wciąż wpatrywałyśmy się w niego, jakby miał zaraz podskoczyć z krzykiem i wyrywać sobie włosy z głowy.
- Miałem swoje przypuszczenia. Potrzebowałem tylko potwierdzenia – przyznał. Ephraim wyrywał mi się z ramion, więc postawiłam go na podłodze, by mógł stanąć obok fotela Charliego. Wszystkie nasze dzieciaczki zaczęły już wstawać, a Harry kilka razy próbował chodzić. Pozostałe trzymały się za nasze palce i tak stawiały pierwsze kroki w naszą stronę. Rose i Alice uwieczniły ich próby na zdjęciach. Charlie spojrzał na Ephraima, po czym podniósł go do góry i obserwował z bliska.
- Jeśli czujesz się nieswojo z dziećmi, nie będę już ich u was zostawiać – powiedziałam do Charliego, sądząc, że z tego powodu tak intensywnie przypatruje się naszemu synowi, ale Charlie wyglądał na zszokowanego moimi słowami.
- Och, nie. Uwielbiam z nimi być. Proszę, nie przestawaj ich tu przyprowadzać – odpowiedział, sadzając sobie Ephraima na kolanach. Chłopiec zachichotał, podskakując na kolanie komendanta. Charlie spojrzał na niego z czułością i dodał: - Chociaż będziemy musieli kupić jakieś gryzaki, żeby czymś ich zainteresować, jak zmienią się we wilczki.
Zaśmialiśmy się, myśląc, że Charlie żartuje, ale on mówił całkiem serio.
- Ja nie żartuję, Ephraim pogryzł nogę mojego fotela – odpowiedział z powagą, co nas tylko jeszcze bardziej rozśmieszyło.

____
* Jake nazywa dzieci „pups” szczeniaczkami, to faktycznie krócej niż czworaczki „quadruplets”. W tłumaczeniu nie widać różnicy. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Violet
Wilkołak



Dołączył: 02 Cze 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:14, 12 Sty 2010 Powrót do góry

W KONCU!!!
Wiesz ile ja musiałam czekać na ten rozdział?!

Jest niesamowicie słodki :)
Podoba mi sie przemiana Leah w troskliwą matkę. No i jej reakcja na wpojenie mnie zszokowała! Spodziewałam się wybuchu a tutaj... Opanowanie i radość!

No i szczeniaczki przemieniające sie w małe wilczki :) Urocze, chociaż lekko przerażające :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asha
Wilkołak



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^

PostWysłany: Wto 16:12, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Jest ! Jest ! W końcu jest ! Już nie mogłam się doczekać nowego rozdziału Wink
Jest cudnie, bosko, słodko i uroczo, ale ... - no właśnie, jest jedno malutkie ale - wyłapałam kilka błędów. A mianowicie

Cytat:
Brwi Quila zniknęły grzywką, kiedy zdał sobie z czegoś sprawę.

chyba powinno być "Brwi Quila zniknęły za grzywką..." lub coś takiego Wink

Cytat:
-Jake, musisz natychmiast przyprowadzić dziewczynki do domu!

"- SPACJA Jake, ...." Very Happy

Cytat:
Ephraim zmienił się na oczach Charliego

to mówi Sue więc zapomniałaś o myślniku Razz

Ale kto by się takimi minimalnymi błędami przejmował. Ważne że Rising Sun powróciło do życia Very Happy Jestem taka happy Razz
Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się trochę szybciej a nie za 4 miesiące Very Happy Ale co tam, i tak będę czekać.
No a tak konkretniej to świetny rozdział. Wszystko się wyjaśnia (Charlie poznaje tajemnice, wiadomo co robił Nahuel), była chwila grozy (krzyk Rose) no i zabawne chwile (to ostatnie w szczególności). Tylko czemu dzieciaczki już się przemieniły i czy przestaną się rozwijać? Mam nadzieję, że wyjaśnienie będzie już niedługo Wink I co ja jeszcze mogę napisać? Maluchy mają fajne imiona, ale o tym już chyba kiedyś wspominałam Very Happy. Ahh, i to wpojenie. Embry w końcu znalazł swoją drugą, jak na razie małą, połówkę. Ciekawe kto trafi się Sethowi? Tylko nie mów, że córka Nessie Razz

O a TO zdanie było najlepsze :
Cytat:
Ja nie żartuję, Ephraim pogryzł nogę mojego fotela


My chcemy więcej, my chcemy więcej ! Wink

Weny i cierpliwości w tłumaczeniu życzę ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:16, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Wreszcie!
Nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału.
Jest bardzo słodki i podoba mi się.
Trochę brakuje mi Leah, pokazującej pazurki, ale miła Lee nie jest zła :).
Spokój Charliego, gdy dowiedział się o tym, kim jest jego córka, jest zadziwiający. Ale jest to uzasadnione, przecież mógł snuć jakieś domysły, skoro widział przemianę Jacoba.
Pozostaje mi tylko życzyć weny do tłumaczenia kolejnego, miejmy nadzieję, tak samo dobrego rozdziału.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cullen Alice
Wilkołak



Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Wto 18:26, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Cudowne!
Świetne!
Fantastyczne!

Strasznie się ciesze, że nas nie porzuciłaś.
Ten rozdział bardzo mnie zaskoczył treściowo Wink
Po pierwsze, jak pewnie się domyślasz, wpojeniem Embriego.
Po drugie,tym jak Leah zareagowała na to.
A po trzecie przemiana małych.

Jestem bardzo ciekawa co przyniesie następny rozdział.
Mam też wielką nadzieje, że nie każesz nam na niego długo czekać Wink

Czasu CA :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin