FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Rising Sun[T][NZ][+16] Blackwater 28.11 XX/XXIV Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 17:53, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Laurenio, wcale nie jestem taka błyskawiczna, po prostu mnie natchnęło. Kolejna część jest nie mniej ekscytująca, więc postaram się być szybka, jak na moją ksywę przystało, ale generalnie moje tempo dodawania rozdziałów jest nieco wolniejsze. :)

Seanice, masz rację. Autorka zasługuje na wielkie brawa, natomiast, co do tłumaczenia, przez skromność powiem tylko, że dziękuję.
Zależy mi na tym, by sens był zachawany, ale żeby było widać styl autorki. Temu tłumaczeniu brakuje jednak wiele do ideału. To zaledwie pierwszy zarys. Potem powinnam usiąść i kombinować, aby jak najlepiej brzmiało to w naszym języku. Na to jednak nie mam czasu, więc zadowalam się i raczę Was w miarę przyzwoitą wersją. Niedoskonałości biorą się z chęci przekazania Wam dalszej części "na teraz i zaraz". :)

Asha, oczywiście że Jasper :) pewnie z rozpędu ta pomyłka, ale już poprawione. Dzięki za czujność. i Błędy wytkaj, jeśli zauważysz. :)
Moja kochana beta jeszcze zajrzy do tych rozdziałów (mam nadzieję, madam Wink ), ale takie ewidentne wpadki, proszę mi wypisywać. :) Cieszę się, że Jacobowy punkt widzenia Cię nie rozczarował. :)

farbowana! Taak Seth rocks! A Lei dajcie trochę czasu. Powiem tylko, że kobieta zmienną jest :)
W opowiadaniu jest tyle niespodzianek, że aż się nie mogę doczekać, aż wam zaserwuje kolejny deserek w postaci RS-owego rozdziału, ale najpierw się musi przetłumaczyć :p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cullen Alice
Wilkołak



Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Śro 12:04, 15 Lip 2009 Powrót do góry

Ten odcinek jest świetny.
A szczególnie ta końcówka. Leah ma miesiączkę? Shocked Może to od tego długiego nie przemieniania się w wilkołaka? Fajnie by było, gdyby Jacob zwyciężył z wpojeniem. I będą mogli mieć dzieci ;D
Co do rozdziałów z perspektywy Jacoba, to cieszę się, że są bo czasami warto wiedzieś co myśli ta druga osoba. przynajmniej mnie bardzo pomogło w wgłębieniu się w tę historię.
Podczas czytania zauważyłam kilka małych błędów. Wypisałabym je, ale w tej chwili nie mogę ich znaleźć. Pomimo to tłumaczenie jest wspaniałe. Wręcz ubóstwiam cię za nie.

I tak na koniec: Oczywiście czekam na kolejne rozdziały.
Mam nadzieje, że znajdziesz dość siły i chęci, abyśmy mogli przeczytać kolejne części Wink

Pozdrawiam,
Cullen Alice.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 12:29, 15 Lip 2009 Powrót do góry

Nie byłabym sobą, gdybym trochę nie pomarudziła. Pernix, świetnie, że tłumaczysz szybko i regularnie, ale ten pośpiech widać niestety w jakości rozdziałów. Wcześniej nie miałam na co narzekać, a teraz czasami jak coś zgrzytnie, to aż się krzywię. Nie umiem dobrze betować tłumaczeń, więc nie chcę ci mieszać, ale poproś motylka, żeby pomogła ci poprawić te ostatnie części.

Co do treści - ukłon w kierunku autorki, że Lee być może jednak nie jest tak ślepym zaułkiem, jak chciała Meyer. Teraz wszystko w ich rękach. Na razie zabierają się do siebie jak ja do jedzenia rozgotwanego szpinaku - powoli, z dystansem i jakimiś dziwnymi zagrywkami. Wszyscy widzą, co między nimi jest, tylko Leah i Jacob udają, że nie mają pojęcia, co się między nimi kroi. Tu szczególny ukłon w kierunku rozwagi i dojrzałości Setha, który jednocześnie niewiele stracił ze swojego uroku.

Tylko jedno mnie wyjątkowo uwiera w tym tekście - nagromadzenie słów "kocham cię" - wiem, że miłość ma różne oblicza, ale można je przecież wyrażać inaczej. W ogóle nie podobała mi się scenka z Nessie, chociaż jej zachowanie było raczej godne pochwały, ale wyznanie po prostu mnie wykręciło. Normalnie jakbym czytała o troskliwych misiach. :P Stanowczo nie mój styl mówienia/pisania o emocjach.

Generalnie RS to jeden z moich ulubionych tekstów, chociaż można wywnioskować inaczej z tego mojego czepiania, ale dobre rzeczy powinny być odorbinę dyskusyjne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Śro 13:07, 15 Lip 2009 Powrót do góry

AngelsDream napisał:
Nie byłabym sobą, gdybym trochę nie pomarudziła. Pernix, świetnie, że tłumaczysz szybko i regularnie, ale ten pośpiech widać niestety w jakości rozdziałów. Wcześniej nie miałam na co narzekać, a teraz czasami jak coś zgrzytnie, to aż się krzywię. Nie umiem dobrze betować tłumaczeń, więc nie chcę ci mieszać, ale poproś motylka, żeby pomogła ci poprawić te ostatnie części.


Nie byłabym sobą, gdybym nie odpowiedziała na krytykę. Uznaję ją oczywiście, ale nie wszystko, co piszesz jest zasadne. Nie trzeba mi wytykać tego, co wiem i co sama zaznaczam.
Co rozdział wspominam, że bety nie ma i że zbetuje te części, jak wróci, więc nie musisz się martwić - jakość się polepszy. :p
Sama wynalazłam jeden koszmarny zgrzyt na początku, zaraz się za niego wezmę.
WNIOSEK z tego płynie taki: No nie wychodzi jednak na dobre ten pośpiech, nie wychodzi.. Do kolejnej części się bardziej przyłożę, coby me imię oczyścić ze skazy.

Co do wyrażania uczuć poprzez słowo kocham: pewnie, że jest wiele możliwości oddania tego uczucia, ale przy tłumaczeniu, moim zdaniem trzeba się trzymać, w miarę, wersji oryginalnej. Przecież: ubóstwiam, uwielbiam, wielbię, adoruję to nie to samo.
Można uwielbiać rigatoni bolonese, ubóstwiać kobiety, ale niekoniecznie je kochać itd. Słowo kocham jednoznacznie określa semantyczność tego uczucia.

Cullen Alice, tak miesiączka ewidentnie jest efektem długiego nieprzemieniania się, myślałam, że to dość oczywiste Wink
A co do reszty Twoich spekulacji/ przypuszczeń, nic nie powiem Wink przekonacie się. :)

I jeszcze na koniec, skoro już dostałam odp:

AngelsDream napisał:
Po pierwsze - zarzut co do ilości słówka kocham, to nie tylko do tłumaczenia, ale do tekstu w ogóle


To jednak do tłumaczenia również Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Śro 13:41, 15 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 13:16, 15 Lip 2009 Powrót do góry

Po pierwsze - zarzut co do ilości słówka kocham, to nie tylko do tłumaczenia, ale do tekstu w ogóle - mam przesyt. Więcej tu kochania niż ja mówię własnemu facetowi. Wink Ale taki urok RS, więc po prostu jakoś to przełknę.

Co do tego, że bety nie masz - wiem to, ale przedostatni rozdział był w miarę w porządku, ale w ostatnim już było za szybko. To miałam na myśli i o tym napisałam tak naprawdę. Wiadomo, że nawet pięć bet może zostawić jakieś niedociągnięcia. Ważne, że zdajesz sobie z tego sprawę i to poprawisz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Sob 0:26, 18 Lip 2009 Powrót do góry

Kluczowy rozdzialik składam w Wasze ręce!

Tym razem gościnnie betowała/korygowała moja wspaniała beta od Lykainy: AngelsDream :) Dziękuję bardzo, Angels czuwała nad tym, aby nie zgrzytało.
madam, odezwij się do mnie, chciałabym kolejne części złożyć w Twe ręce.
X5-452, jak zawsze dziękujemy za opowiadanko :)


JPOV

Rozdział 10. Objawienie aka Demaskacja*


Po tym jak odwiozłem Leę do domu, nie mogłem zasnąć prawie przez całą noc. Byłem niewyobrażalnie szczęśliwy z jej powodu. Będzie mogła mieć dzieci. Malutkie, ciemnowłose dzieciaczki z wielkimi niewinnymi oczami i o skórze koloru karmelu. Nic na to nie mogłem poradzić, że wyobrażałem sobie, jak wyglądałyby nasze dzieci, gdybyśmy kiedykolwiek byli razem. Ale najpierw muszę pokonać wpojenie i prosić Leę, by została moją dziewczyną, nim zacznę myśleć o dzieciach. Tego wieczoru Leah zachowywała się lepiej w moim towarzystwie. Zdecydowałem, że jutro pójdę ją odwiedzić. Nad ranem wziąłem prysznic, ubrałem się starannie i podążyłem w kierunku domu Clearwaterów . Wszedłem do środka i zastałem Setha, siedzącego na kanapie. Oglądał telewizję. Jego siostry nie było nigdzie w zasięgu wzroku.
- Cześć Seth, macie jakieś plany z Leą na dzisiaj? - zapytałem, lustrując cały dom w poszukiwaniu jakiegoś śladu obecności Lei. Seth miał skruszoną minę.
- Leah jest w Port Angeles razem z Rose – powiedział i wykrzywił się.
Dlaczego Leah spędza tyle czasu z Blondyną? To było ponad moje możliwości percepcji, ale dziewczyny zdawały się coraz lepiej dogadywać. Właściwie były prawie jak najlepsze przyjaciółki, chociaż wiem, że żadna z nich nie umiałaby określić ich zażyłości tak ciepłym i uczuciowym mianem.
- Leah znowu umówiła się z Rosalie? - zapytałem z odpowiednim dystansem, a Seth wzruszył ramionami.
- Są przyjaciółkami, nie piorą brudów innych, nie plotkują. Myślę, że dlatego tak dobrze się dogadują ze sobą.
- Okej, może w takim razie ty chcesz pójść ze mną do Cullenów? Możemy sprawdzić, co robią Emmett z Jasperem – zaproponowałem, Seth wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Pewnie.
Przemieniliśmy się i pobiegliśmy w stronę posiadłości Cullenów, kiedy dopadło mnie ukłucie. Wzywały mnie potrzeby wpojonego. Musiałem zobaczyć Renesmee. Prawdopodobnie dlatego, że obiecałem jej zeszłej nocy, iż pojawię się, ale nie poszedłem tam do tej pory i nie zamierzałem być słowny. Seth również to poczuł i zaskoczony zaskomlał.

- Do jasnej, co to było? - zapytał w szoku, skłoniłem łeb.
- To się zdarza, kiedy próbuję zignorować wpojenie.
- Wkurzające – powiedział, a ja zachichotałem.
- Nie musisz mi mówić – westchnąłem głęboko, zrezygnowany – Muszę iść do willi.
- Okej, w taki razie ja pójdę już do chłopaków.
- Do zobaczenia.


Seth przemienił się i zniknął z moich myśli, ja też przybrałem ludzki kształt. Zanim mozolnie pomaszerowałem do domku, wcisnąłem na siebie spodenki.
W środku było cicho. Edward i Bella musieli być gdzieś w terenie. Edward prawie zawsze grał na pianinie. Usłyszałem głos Renesmee, dobiegający z jej pokoju, więc bezszelestnie podszedłem do jej drzwi. Wtedy to usłyszałem: męski głos i chichotanie Renesmee. Domyślałem się, co mogę odkryć, gdy otworzę drzwi, ale nie mogłem się powstrzymać. Popchnięte odrzwia* uchyliły się, odsłaniając scenę. Renesmee i Nahuel, spleceni ze sobą, leżeli na łóżku. Całowali się i przytulali tak, jakby byli kochankami. I wtedy do mnie dotarło. Oni byli kochankami, a ja byłem zbyt ślepy, żeby to zauważyć. Zapewne przez wpojenie.
Poczułem ostre rwanie w klatce piersiowej. Jęknąłem z bólu, przestraszywszy zakochaną parkę. Nessie odskoczyła od Nahuela, a ten wyglądał na przerażonego. Odsunąłem się od drzwi, odwróciłem i czym prędzej biegłem w stronę wyjścia.
Wszystko, co mi teraz przychodziło do głowy, to żeby się stamtąd wydostać. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, że biegnę do domu Cullenów. Musiałem uciec z tego miejsca. Wyczułem, że oboje podążają moim śladem. Kiedy byłem już blisko domu, odwróciłem się i powiedziałem do Nessie pełnym nienawiści tonem:
- Jak mogłaś mi to zrobić?
Nessie przynajmniej była na tyle przyzwoita, aby wyglądać na zawstydzoną. Nahuel miał tylko skruszoną minę. Nie potrafiłem opisać, jak się czułem. Byłem szczęśliwy, ponieważ teraz wiedziałem, że jeśli zostawię Renesmee dla Lei, to sobie z tym dobrze poradzi, ale z drugiej strony rozpadałem się na dwie części. Ta część mnie, która silnie trzymała się wpojenia, czuła się teraz głęboko zdradzona. Ona chciała, bym desperacko trzymał Nessie przy sobie, mimo że tak naprawdę tego nie chciałem.
- Jacob, tak mi przykro, że musiałeś się o tym dowiedzieć w taki sposób. Kocham Nahuela – powiedziała Nessie. Jej głos powodował u mnie ból. Każde słowo było jak sztylet wbity w moje serce. Uczucie wpojenia natężyło się teraz, więc słuchanie, że kocha innego sprawiało niewyobrażalny ból. Moje serce było złamane.
- Ale wpojenie... - Byłem jak tonący, który chwyta się brzytwy. Czułem, że jestem żałosny, ale nie mogłem się temu przeciwstawić. Wpojona część mnie chciała, żeby należała do mnie. Pozostali Cullenowie, słyszeli, jak krzyczymy na siebie. Wszyscy wyszli na zewnątrz, stali na werandzie i oglądali, jak tonie ten okręt.
- Nie wiem, czy to dlatego, że ludzie mają słabsze umysły, ale cokolwiek wiąże Claire do Quila, Emily do Sama lub Kim do Jareda, ja tego nie czuję do ciebie, Jacob. Po prostu nie czuję. Traktuję cię jak swojego brata. Zawsze będę się o ciebie troszczyła i będziesz mi bardzo bliski, ale nie kocham cię – Nessie powiedziała smutno, potrząsając głową. Widziałem, że Alice chciała się wtrącić, ale Jasper przytrzymał ją, kręcąc głowo.
- Renesmee, co ty właśnie powiedziałaś? - zapytałem powoli. Nessie odwróciła wzrok ode mnie.
- Prawdę.
- Więc zamiast powiedzieć mi to od razu, wolałaś zabawiać się z nim za moim plecami? - wyrzuciłem jej, wskazując na Nahuela, który wzdrygnął się, usłyszawszy oskarżenie i chwycił z lubością jej rękę.
- Wiem, że zrobiłam źle, ale ja po prostu nie wiedziałam, jak mam ci to powiedzieć. Nigdy nie chciałam, żebyś dowiedział się w taki sposób – wyjąkała. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Odwróciłem się od niej. Wpojona część mnie nienawidziła patrzeć, jak płacze, ale wolne „ja” chciało, żeby cierpiała.
- O co wszystkie te krzyki? - zapytała Bella. Pojawili się właśnie z Edwardem. Patrzyła zmartwiona to na mnie, to na Nessie. Było jasne, że Renesmee nie zwierzyła się mamie, że kocha Nahuela.
- Nie kocham Jacoba, kocham Nahuela – zadeklarowała Nessie. Alice gapiła się zszokowana. Jej małe ręce zakrywały buzię. Na twarzy Belli pojawił się półuśmiech. Na pewno myślała, że Nessie żartuje, ale po chwili cała zzieleniała ze złości, gdy zdała sobie sprawę, że to prawda.
- Renesmee, ty i Jacob jesteście sobie przeznaczeni. Wpoił się w ciebie, nie możesz odwracać się plecami od fortuny – powiedziała desperacko Bella. Nessie wzięła głęboki wdech, odwróciła wzrok od swojej matki i ścisnęła mocno wargi.
- Wiem, że chcesz, bym go kochała tak, jak ty nigdy nie mogłaś, ale to jest moje życie i mój wybór – powiedziała dosadnie Nessie, a następnie lekko dotknęła ramienia Belli. - Kocham cię mamo, ale nie żyję po to, żeby naprawiać twoje błędy.
- Renesmee! - wysyczał Edward. Bella wzdrygnęła się pod wpływem dotyku Nessie i cofnęła się z niedowierzaniem.
- Przepraszam, Jacob. Nie kocham cię, nie pragnę. Chcę, żebyś uwolnił się od wpojenia, które we mnie ulokowałeś. Chcę, byś miał wybór – powiedziała Nessie. Złapała kontakt wzrokowy ze mną i nie zerwała tej więzi.
W reakcji na jej słowa, czułem jakby każda struna, która mnie z nią spajała, została zerwana nagłym ruchem. To paliło jakby ogień płynął w moich żyłach. Kable trzaskały pod wpływem gwałtownego przecinania. Wszechświat został poddany reorganizacji i pojawiło się nowe przeznaczenie, wybrane dla mnie. Przeznaczenie, o którym ja musiałem zdecydować.
W tym momencie wróciły Rosalie i Leah. Zatrzymały samochód i czym prędzej wysiadły. Skuliłem głowę ze wstydu. Jeszcze więcej osób będzie świadkami mojego okropnego upokorzenia. Najgorsze było to, że nie chciałem, by Leah oglądała mnie w tym stanie. Zatrzymały się, gdy zobaczyły wszystkich zebranych i ich miny.
- Co tu się dzieje? - Leah zapytała, patrząc na każdego ze zmartwieniem. Rosalie sunęła szybko do Emmetta. Szeptał jej coś do ucha. Bursztynowe oczy Rose zerknęły na mnie. Ich wyraz odzwierciedlał współczucie.
- Nie kocham Jacoba i nie chcę być jego wpojeniem – powiedziała pewnie Renesmee. Przez twarz Lei przedzierało się wiele różnych emocji, nim na dłużej zagościł na niej gniew. Typowa Leah.
- Ty zuchwała, niewdzięczna gówniaro! Jak śmiesz?
- Uwalniam go, Leah. To najlepszy prezent, jaki mogłabym mu dać – Renesmee wtrąciła się Lei w zdanie. Jej oczy przepełniała szczerość. Usta Lei otwierały się, by powiedzieć coś jeszcze, ale gestem dałem jej do zrozumienia, żeby się nie odzywała. Krzyki nikomu tu nie pomogą.
- Leah, po prostu odpuść. Chcę być sam – powiedziałem do Cullenów i pochyliłem głowę przepraszająco. - Przykro mi, że zostaliście przytłoczeni takim niechcianym ciężarem.
Jeszcze raz krótko spojrzałem na Nessie i moje całe jestestwo poczuło się lżejsze i nieskomplikowane. Czułem się na powrót tak, jak przed wpojeniem. Odwróciłem się i pobiegłem do lasu, na skraju gwałtownie przemieniłem się w wilka. Muszę odejść stąd, by przekonać się, że zmiana jest faktem, że wpojenie zostało definitywnie zerwane. Wtedy będę mógł rościć prawa do prawdziwej miłości mojego życia, do Lei Clearwater.

***

LPOV

Oglądałam, jak Jacob odchodzi. Moje serce było przy nim. Wyraz jego twarzy ranił mą duszę. Skupiłam się na kimś, kto spowodował mu ten ból i strąciłam, pocieszającą mnie, dłoń Rosalie.
- Jeśli cokolwiek mu się stanie, zabiję cię – zagroziłam Renesmee, która spojrzała na mnie. Jej twarz była przepełniona bólem. Wydawała się być prawdziwie przejęta tym, że go zraniła, ale mnie to nie obchodziło. Zraniła Jacoba, mojego Jacoba, zraniła go. Nigdy jej tego nie wybaczę.
- Tak będzie lepiej, Leah, naprawdę – Renesmee usiłowała mnie zapewniać i posłała mi słaby uśmiech. - To jest najlepszy prezent, jaki mogłam dać tobie.
- Co? - zapytałam, zastanawiając się, jaką rolę gram w tym wszystkim. Renesmee spróbowała wziąć moją rękę, ale odrzuciłam ją, obdarzając gniewnym spojrzeniem.
- Ty kochasz Jacoba, a on ciebie. Gdyby mnie nie było, wybrałby ciebie. Teraz uwalniam go, żeby mógł sam dokonać wyboru – powiedziała, starając się nie wyglądać na urażoną moim odtrąceniem i nagle dotarło do mnie, co przez ostatnich kilka miesięcy robili ona i Edward. Oboje przygotowywali mnie na to. Przygotowywali, żebym mogła pomóc Jacobowi po tym, jak Renesmee złamie jego serce na tysiące małych kawałków. Zerknęłam na Rosalie, Bellę i Alice, by zobaczyć, czy są częścią tej szopki, ale wyglądały na tak samo zmieszane i zszokowane, jak ja. Ale gdy spojrzałam na Edwarda, unikał mojego wzroku. On wiedział.
- Planowaliście to – wydyszałam z niedowierzaniem, spoglądając na Edwarda, a później na Renesmee. Bella jęknęła i odsunęła się od Edwarda, oczywiście dlatego, że skonstatowała, iż Edward wiedział o wszystkim, ponieważ umie czytać w myślach.
- Tata i Alice mogą potwierdzić. Jego uczucia do mnie słabły tak samo, jak moje do niego. Nasze wpojenie obrało swoją drogę, Leah. Tata mówi, że jedyna myśl, która nie była chwiejna w umyśle Jake'a, to ty – Nessie powiedziała, uśmiechając się do mnie z nadzieją. Pokręciłam tylko głową. Widziałam wyraz twarzy Jake'a. Był załamany. Jeśli naprawdę myślał tak o mnie, byłby szczęśliwy, że Nessie go odrzuciła. Zamiast tego był przepełniony bólem.
- Naprawdę zaczynałam cię lubić – powiedziałam niechętnie, prawie zasmucona faktem, że zawsze będę ją nienawidzić. Odwróciłam się i pobiegłam do samochodu Jacoba i odjechałam.

_____
* Tytuł rozdziału w oryginale: Revelations - l.mn. zmieniłam na pojedynczą, za to nadałam dwa znaczenia temu rozdziałowi, które mieszczą się w znaczeniu tego słowa. Po pierwsze: objawienie, Jacob w końcu uwierzył i zerwał wpojenie, no może Nessie to zrobiła, ale jednak, objawiło mu się, że to jest do zrobienia. Po drugie Demaskacja, bo zdemaskował związek R&N
* odrzwia to oczywiście oprawa drzwi, ale elektroniczny słownik PWN podaje, że także duże lub zabytkowe drzwi. Jako, że nazbierało się ich trochę w tłumaczonym miejscu, postanowiłam sama, na własną rękę wyposażyć pokój Renesmee w piękne, zabytkowe odrzwia. A niech ma! :D


No moi drodzy, świat stoi przed nimi otworem, ale czy będą sobie przeznaczeni, przekonamy się w kolejnych częściach. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Sob 10:42, 18 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 0:45, 18 Lip 2009 Powrót do góry

O podoba mi się:D
I muszę przyznać (z wielkim bólem co prawda), ale podobała mi się narracja Jacoba w tym rozdziale. Tak samo wybuch Nessie i to jak wygarnęła Belli. Edward oczywiście musiał maczać palce w czymś co miało odsunąć od jego rodziny Jake ale to było dość przewidywalne^^
Podobało mi się, że po tym rozdziale nagle wydaje się wszystko takie oczywiste. Jakby wszystkie wydarzenia miały prowadzić do tego miejsca. Poza tym ja lubię parę Nahuel i Renesmee - zdecydowany sprzeciw wpojeniu! Wink
A co do tłumaczenia - jak zwykle bardzo dobre :)
Pozdrawiam

EDIT:
Jeszcze jedną rzecz muszę napisać. Bardzo mnie śmieszyło, że Nessie chyba z pięć razy powiedziała "Nie kocham Jacoba, kocham Nahuela" - i jak miał się tu chłopak nie załamać ^^?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Sob 0:47, 18 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 10:53, 18 Lip 2009 Powrót do góry

Cieszę się, że mogłam trochę pomóc z tym rozdziałem - wielka to beta nie była, raczej korekta tego, co rzucało się w oczy w pierwszym momencie.

Jeśli chodzi o treść, to większych zarzutów nie mam. Mniejszych również - nie zaskoczyło mnie to, co się stało. Było to zupełnie logiczne i przewidywalne. Irytująca jest ta cierpiętnicza reakcja Lei, ale widać na taką kreację bohaterki postawiła autorka. Nie jest to wybitnie szczęśliwy wybór, ale dobrze komponuje się z całym pomysłem, więc tak musi być i już.

Nessie i Edward... Czy to wymaga w ogóle komentarza? Dla mnie to trochę tchórzowska taktyka, jakaś taka niegodna i niehonorowa. Nie mogła mu tego powiedzieć po prostu? Normalnie z nim porozmawiać zanim odszedł?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asha
Wilkołak



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^

PostWysłany: Sob 16:12, 18 Lip 2009 Powrót do góry

W końcu następny rozdział <jupi>

Biedny Jacob, Nessie go zdradziła. Ale z drugiej strony to dobrze bo już nie musi walczyć z wpojeniem, Nessie go rzuciła więc przerwała więzi ich łączące (przynajmniej ja tak to widzę). Teraz Leah i Jacob mogą być szczęśliwi, razem Wink
I fajnie by było gdyby mieli małe dzieci (mini wilkołaczki, hyhy) :P
A i jeszcze coś, Nessie i Nahuel (moim zdaniem) będą mieli dziecko które okaże się nieśmiertelne i wywiążę się z tego walka: Cullenowie i wilkołaki przciwko Nessi, Nahuel' owi i ich dziecku. Bo patrząc na PROLOG Lei to tak to właśnie wygląda :P
Ale to tylko moje przepuszczenia, nie wiem ile w tym prawdy może być Rolling Eyes
Błędów raczej nie zauważyłam więc nowa(tymczasowa) beta się spisuje Wink

I oczywiście Pernix jesteś kochana za to, że tłumaczysz :D
Buziaki ;**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pon 14:25, 20 Lip 2009 Powrót do góry

Asha, nawet nie wiesz, jak jesteś blisko... To znaczy Twoje domysły.
Tę część dedykuję wszystkim zakochanym, którym na drodze pojawiły się kiedyś kłopoty, by być razem.
Zawsze jest nadzieja :D

Beta: zagościła na dłużej: AngelsDream
Autor: X5-452
Przetłumaczone przez: Pernix, a co nie ma jak skromność


Rozdział 11. Koniec tęczy

Kilka tygodni później jechałam wzdłuż drogi, która prowadzi do domu Cullenów i nagle ujrzałam bladego, młodego mężczyznę, idącego poboczem. Ledwo rozpoznałam w nim Edwarda. Nadal wyglądał idealnie, ale na jego twarzy malował się jakby zamrożony grymas bólu. Nie zmieniał ubrań, nie odkąd ostatnio go widziałam, a było to kilka tygodni temu. To wydawało mi się dziwne. Alice zawsze dbała o zapotrzebowanie na odzież dla każdego, ale wyraźnie było widać, że Edward jest na jej czarnej liście. Stanęłam koło niego i wychyliłam się przez okno.
- Edward, na słodką Matkę Miłosierdzia, wyglądasz jak śmieć – powiedziałam bezceremonialnie, kręcąc głową z niedowierzania. - A to jest wielkim osiągnięciem dla wampira!
Edward nie należał teraz do moich faworytów, ale wyglądał na bardzo zagubionego. Był przecież moim „przyjacielem”, chyba mogę tak o nim powiedzieć. Był zawsze wtedy, kiedy potrzebowałam wsparcia. Pomagał mi, utrzymywał przy zdrowiu psychicznym, nawet jeśli robił to, by osiągnąć swoje cele. Dodatkowo przyjaźniłam się z jego siostrami. Nie mogłam go tak zostawić, obojętnie, co zrobił.
- Bella mnie zostawiła, nie chce wrócić do domu – wyszeptał, załamanym głosem. Moje usta otworzyły się w szoku. Nacisnęłam gwałtownie na hamulec. Niemal uderzyłam się czołem o kierownicę. Edward zatrzymał się i spojrzał na mnie. Nieznaczny uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy obserwował moją niezdarność.
- Co? Niemożliwe! - powiedziałam, nie dowierzając. Edward i Bella? Czasami pokazywali swoją wielką miłość tak, że chciało mi się wymiotować. Byli sobie przeznaczeni. Byłam o tym całkowicie przekonana, całym moim sercem. Ona poświęciła wszystko, a w szczególności swoje ludzkie życie, żeby z nim być.
- Mieszka teraz w naszym głównym domu i nie chce rozmawiać ani ze mną, ani z Renesmee. Nie zamierza wrócić do domu i obwinia nas o stan Jacoba – powiedział monotonnym głosem. Łaskawie zmarszczyłam brwi.
- Faktycznie, ukrywałeś przed wszystkimi, że Renesmee szaleje za Nahuelem, to pozostawia skazę na twym wizerunku – powiedziałam kpiąco, starając się nie brzmieć zbyt surowo. Edward musiał wiedzieć, że to, co zrobił, nie było w porządku, ale sam wystarczająco się już za to obwiniał.
- Renesmee przyszła do mnie i szczerze wyznała, że kocha Jacoba, ale jak swojego brata czy przyjaciela, a nie kochanka. Powiedziała, że taką miłością obdarzyła Nahuela i byłem bardzo szczęśliwy. Chciałem, żeby znalazła miłość w staroświecki sposób, jak ja. Renesmee jest moją córką. Jako jej ojciec muszę ją wspierać, mam wobec niej obowiązki – tłumaczył się. Myślę, że zrozumiałam jego punkt wiedzenia. Uważał, że postępuje właściwie wobec swojej córki. Wobec kłamiącej, zdradzającej córki, która, jak sądziłam, była moją przyjaciółką.
- Edwardzie, to nadal było okropne pozwolić jej być z Nahuelem za plecami Jake'a – złajałam go. Edward schował twarz w rękach.
- Przysięgała, że mu powie. Wierzyłem jej – powiedział. Jego głos brzmiał uczciwie i szczerze, a potem spojrzał mi prosto w oczy. - Nie możesz mi powiedzieć, że nigdy nie popełniałaś błędów. Renesmee cały czas uczy się życia.
Było mi go żal. Boże pomóż mi, było mi przykro z powodu krwiopijcy! Edward zawsze był bardzo uprzejmy wobec mnie, ale kiedy on i Renesmee zdradzili Jacoba w najgorszy z możliwych sposobów, jedyną osobą, która ponosiła odpowiedzialność za to, powinna być Renesmee.
- Jeśli zobaczę Bellę, powiem jej, żeby wracała do domu – odrzekłam w końcu. Edward, prawie w desperacji, chwycił moją dłoń. Jego chłodny uścisk był mocniejszy, niż, jak mi się wydaje, zamierzał.
- Dziękuję, Leah – powiedział z wdzięcznością. - Bez niej czuję się zagubiony.
Uwolniłam moją rękę i poklepałam go pocieszająco po ramieniu. Edward oddalił się od auta i pomachał mi, zanim odjechałam do głównej posiadłości.

***

Zaparkowałam Rabbita, a gdy wchodziłam do domu Cullenów, zobaczyłam Bellę, siedząca na werandzie w bujanym fotelu. Patrzyła gdzieś w przestrzeń, oplotła się bladymi ramionami, jakby próbowała się trzymać w jednym kawałku.
- Gdybym mogła płakać, płakałabym teraz – powiedziała do mnie załamanym głosem. Podeszłam bliżej. Nie była w lepszym stanie niż Edward. Obwiniała się za to, co się stało. Każdy głupi wiedział, że to nie jej wina. Tak bardzo się starała, żeby Jacob ułożył sobie życie, po tym, co stało się między nimi. Kiedy Jake wpoił się w Renesmee, uznała, że wszechświat jej wybaczył. Teraz, gdy jej córka odrzuciła wpojenie, Bella czuła się, jakby wszystko wróciło do punktu wyjścia.
- Bella, to nie twoja wina, że to się stało – powiedziałam do niej, starając się mówić z przekonaniem, ale ona tylko gapiła się w jakiś punkt za mną, nie zwracając na nic uwagi. Wampiry wiedzą dokładnie, w jaki sposób rozmyślać. Podnoszą umiejętności emo o cały, nowy poziom.
- Część mnie znowu go raniła, Leah. Wszystko co robię, to dostarczanie mu bólu – Bella mówiła drżącym od emocji głosem. - Wszystko, czego chcę, to widzieć go szczęśliwym.
Uklęknęłam przed nią i przesunęłam się tak, aby objęła mnie swym wzrokiem i żeby nie mogła uciec przed spojrzeniem. Nie mogłam uwierzyć, że większość dnia spędzam na pocieszaniu wampirów. Do czego ten świat doprowadził? W planach miałam spotkać się z Rosalie i Alice, których nie widziałam od tego incydentu. Zamiast tego, robię za swatkę Edwarda i Belli.
- Bella, musisz wrócić do domu, do swojej rodziny, do Edwarda i Renesmee. - Na moje słowa Bella automatycznie pokręciła przecząco głową. Tak gwałtownie, że myślałam, iż może jej odpaść. Stłamsiłam konieczność zaśmiania się, bo w wyobraźni widziałam, jak głowa odlatuje jej od ciała. To nie czas, by śmiać się z Belli. Będę miała wieczność, aby to robić.
- Edward wiedział od miesięcy o Nessie i Nahuelu, wspierał ich – to zdanie wypowiedziała z nienawiścią. - Oboje mnie okłamywali, jak mam żyć pod jednym dachem z ludźmi, do których nie mam zaufania?
Cały czas klęczałam i nie mogłam jej odpowiedzieć. Nauczyć się na nowo ufać Edwardowi i Renesmee zajmie wiele wysiłku wszystkim ich bliskim, ale oni są rodziną. Muszą sobie nawzajem wybaczyć. Wiedziałam po wyrazie oczu Belli, gdy wypowiadała jego imię, że nigdy nie przestała go kochać. A Renesmee była jej córką, nic nie może zerwać tej świętej więzi. Gdzieś tam głęboko wiedziałam, że Bella też była tego świadoma.
- Edward mówi, że Jake cię kocha, czy to prawda, Leah? - odparła, wytrącając mnie z rozmyślań. Wzdrygnęłam ramionami.
- Nie wiem.
- A ty go kochasz? - Bella kontynuowała przepytywanie. Spojrzałam jej prosto w oczy i odpowiedziałam szczerze:
- Całym sercem.
- Więc jesteś jedyną osobą, która może go uszczęśliwić. On zasługuję na to, Leah. Zasługuje na ciebie. - Trzymała mnie mocno za głowę, desperacko mówiła dalej: - Obiecaj mi, że będziesz go kochać tak, jak ja nigdy nie potrafiłam!
- Już go tak kocham – potwierdziłam. Wydawało się, że jest odrobinę zrelaksowana.
- Gdzie on jest? - zapytała zaciekawiona. Można powiedzieć, że miała nadzieję, iż Jake przyszedł ze mną.
- Umartwia się, nie chce nikogo widzieć – odpowiedziałam. Zmarszczyłam brwi, zasmucona tym faktem.
Ostatni raz widziałam go kilka tygodni temu. Chciałam go odwiedzić, ale Billy powiedział, że Jake nie pozwolił dla nikogo otwierać drzwi. Cała paczka zebrała się i zadecydowaliśmy, iż najlepiej będzie dać Jake'owi czas, by sam się z tym uporał. Billy mówił, że zadzwoni, jeśli nastąpi jakaś zmiana. Był zadowolony, że Jake chociaż je.
- Więc idź i pomóż mu – prosiła Bella. Z zamyślenia zagryzłam wargę.
- Zróbmy interes. Wrócisz do domu, jeśli ja pójdę do Jacoba? - zapytałam. Bella wyglądała, jakby miała już odmówić. Odkładałam wizytę u Jacoba w obawie przed tym, co zobaczę, ale jeśli uda mi się wysłać Bellę, by zmierzyła się za swoimi obawami, to mogę też wysłać siebie.
- Okej – wyszeptała, a ja wzięłam głęboki wdech.
- W taki razie umowa stoi.
Uścisnęłyśmy sobie ręce, Bella lekko uśmiechnęła się, nim pobiegła w kierunku domku. Znów musiałam zaczerpnąć powietrza. Wobec tego wracam do La Push. Jestem pewna, że Rosalie i Alice zrozumieją.
***
Kiedy zapukałam do drzwi Blacków, otworzył Billy. Wyglądał o wiele starzej, niż ostatnio, gdy go widziałam. Zamartwianie się o Jacoba odznaczyło się na jego zdrowiu. Uniosłam pytająco brwi, a Billy pokręcił przecząco głową.
- Wpuść mnie, chcę się z nim zobaczyć – błagałam go. Nie wyglądał na przekonanego.
- Nie jestem pewien, czy jest gotowy, Leah.
- Trudno – powiedziałam, uśmiechając się podstępnie.
Wkroczyłam zdecydowanie do środka, przeszłam cały korytarz i zatrzymałam się przed drzwiami, prowadzącymi do pokoju Jake'a.
Głośno uderzyłam w drzwi, wykrzykując imię Jacoba. Niemal dostałam zawału serca, gdy drzwi się otworzyły i ciemne ramię dosięgło mnie, załapało i wciągnęło do pokoju. Wydałam z siebie zaskoczone pisknięcie i poczułam się zawstydzona. Posiadałam zdolność zmieniania się w wilka (nawet mimo, iż nie korzystałam teraz z tej możliwości), nic nie powinno mnie tak łatwo przestraszyć. Jacob wyglądał o wiele lepiej, niż przypuszczałam. Wyobrażałam sobie, że będzie leżał na łóżku, zwinięty w pozycję płodową, mamrocząc imię Renesmee. Zamiast tego uśmiechał się do mnie, jego oczy były pełne życia, wyglądał, jakby wyszedł właśnie spod prysznica, całkiem normalnie i niesamowicie seksownie. Myślałam, że będę musiała uderzyć się w twarz, by nie gapić się na niego, szczególnie dlatego, że nie miał na sobie koszulki, jak zazwyczaj.
- Leah, musisz mi w czymś pomóc – powiedział, łapiąc moje ręce z podekscytowaniem.
- Wszystko – powiedziałam bez żadnych wątpliwości. Zrobiłabym wszystko dla Jake'a i on o tym wiedział.
I wtedy zdarzyła się najbardziej niespodziewana i niezwykła rzecz. Jake chwycił moją twarz w swoje wielkie dłonie, przyciągnął mnie do siebie i pocałował mnie z pasją prosto w usta. Przez moment byłam zaskoczona, ale po chwili zrelaksowałam się przy nim i rękami oplotłam go mocno w pasie. Kilka minut później Jacob odsunął mnie, a na jego twarzy zagościł głupi uśmieszek.
- To naprawdę działa, jestem wolny od wpojenia – powiedział bojaźliwie. Poczułem, uderzenia gorąca i zimna na przemian.
On tylko mnie wykorzystał, żeby sprawdzić, czy jego wpojenie w Renesmee zostało zerwane. Nie pragnął mnie w ten sposób. Byłam głupia, że w to wierzyłam. Byłam przecież Leą Clearwater, nadzwyczajną wilczycą. Oczywiście, że mnie nie chciał, prawdopodobnie miał zamiar tylko przekonać się, że wpojenie odeszło, zanim poderwie jakąś piękną dziewczynę z La Push. Moje zakłopotanie szybko obróciło się w gniew.
- Jak śmiesz na mnie eksperymentować? - wykrzyczałam, zaciskając pięści. Potem uderzyłam Jake'a w szczękę tak mocno, jak tylko mogłam. Usłyszałam pęknięcie, a Jake zawył z bólu. Odwróciłam się i wybiegłam z domu, mijając zaskoczonego Billy'ego. Słyszałam, jak Jake depcze mi po piętach i nawołuje mnie. Łatwo udało mu się złapać mnie na środku ulicy. Ciężko było uciekać z palącymi łzami, napływającymi do oczu, które ograniczały widoczność. Objął mnie potężnymi ramionami od tyłu i uniósł mnie do góry, trzymając w powietrzu. Kopałam go, skoro moje ramiona utkwiły w jego ciasnym uścisku, a trzymał mnie tak bez wysiłku i nie przejmował się, że uderzam go nogami w piszczele, choć syczał z bólu.
- Leah, posłuchaj mnie – błagał, więc przestałam kopać. Jeśli to był jedyny sposób, żebym mogła się go pozbyć, dam mu dwie minuty, a później znowu go walnę.
- Masz dwie minuty – wysyczałam ze złością. Jake odstawił mnie na ziemię i odwrócił mnie tak, bym na niego patrzyła. Przeczesał nieśmiało swoje kudłate włosy.
- Leah, nie eksperymentowałem na tobie... no w zasadzie tak... ale byłaś jedyną dziewczyną, którą chciałem pocałować. Jedyną, którą chce całować przez resztę mojego życia – wypalił. Zanim mówił dalej, jego policzki pociemniały z powodu zawstydzenia. - Chciałem tylko być pewny, że wpojenie zniknęło, bym mógł być z tobą na serio i na zawsze.
Jacob odsunął się ode mnie i trzymał ramiona tak, jakby ogłaszał coś całemu światu.
- Leah Clearwater, kocham cię. Nie dlatego, że jestem do tego zmuszony, ale dlatego, że wybrałem cię. Uwielbiam, jak twoje oczy błyszczą, gdy wyzywasz mnie na pojedynek. Uwielbiam, jak parskasz, kiedy śmiejesz się głośno. Kocham cię za to, że jesteś silna, uczciwa i lojalna. Kocham wszystko, co jest z tobą związane. Kocham cię z wyboru, Leah – Jacob mówił tak głośno, że z pewnością usłyszało go całe La Push.
Potem skupił na mnie wzrok i niepewnie zapytał:
- Czy ty też mnie kochasz?
Gapiłam się na niego oniemiała z otwartą buzią.
- Co odpowiedziała? - zawołał ktoś i wtedy oderwałam oczy od Jacoba i ujrzałam Setha z Quil'em, którzy stali podnieceni na werandzie u Quil'a i wpatrywali się w nas. Kiedy się rozejrzałam, zobaczyłam większość mieszkańców tej ulicy, stojących na swoich werandach i oglądających całą scenę. Nawet Embry się gapił z głupim uśmieszkiem na twarzy. Znów spojrzałam na przepełnioną nadzieją twarz Jake'a i skruszyłam się.
-Tak – przyznałam szeptem, a Jake uśmiechnął się i podniósł mnie w górę, kręcąc się dookoła, nim złączyliśmy usta w pocałunku. Uwielbiałam go całować.
- To chyba było „tak” – słyszałam, jak Quil z radością mówił do Setha!
- Znajdźcie sobie pokój! - zawołał Embry. Seth zatkał nos i powiedział coś w stylu. - Człowieku, to moja siostra!
Zmusiłam się, żeby odsunąć się od Jacoba. Zrobiłam to z niechęcią. Zmarszczyłam brwi i jestem pewna, że uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Co dzieje się z facetami z La Push, że prezentują swoje deklaracje na środku drogi?
- Przynajmniej nie jestem nagi – powiedział Jacob, starając się mnie uspokoić. Niechcący moja wyobraźnia podsunęła mi obraz nagiego Jacoba. Musiałam powstrzymać zmysły, a potem przytaknęłam, śmiejąc się do niego. Nareszcie był moim Jacobem.
Schowaliśmy się w domu i następna rzecz, którą pamiętam to my, całujący się na łóżku tak zapamiętale, jakbyśmy myśleli, że drugie z nas zaraz zniknie. Czułam się z nim tak dobrze, trzymając go w ramionach, ale była rzecz, którą musiałam wiedzieć. Niechętnie oddaliłam się od Jake'a. Miałam pytania i chciałam znać odpowiedzi na nie.
- Jak pokonałeś wpojenie?
- Nessie to zrobiła, przynajmniej tak sądzę. Stało się to, gdy powiedziała, że mnie nie chce. To było, jakby coś się rozerwało między nami – próbował mi wyjaśnić, patrzyłam na niego zmieszana.
- Więc dlaczego tak długo to ukrywałeś?
- Pamiętasz, jak odszedłem wtedy? - zapytał, a gdy przytaknęłam, mówił dalej. - Próbowałem przerwać wpojenie. Chciałem przekonać się, jak długo mogę bez niej wytrzymać. Czułem okropny ból i szarpanie. Musiałem upewnić się, że wpojenie tym razem zniknęło, dlatego trochę eksperymentowałem.
- I? - zapytałam, łaskocząc go, żeby potwierdził to, co już wiedziałam. Jacob śmiał się i objął mnie.
- I przez cały czas nic nie czułem – oświadczył. Spojrzałam mu prosto w oczy. Wyglądał jak dawny Jacob, uśmiechał się jak dawny Jacob, a jego oczy emanowały szczęściem.
- Wobec tego, zrobiła coś dobrego – powiedziałam, myśląc o Renesmee. Jacob przytaknął.
- Tak, to bolało, cholernie paliło przez pierwszy tydzień, ale nagle było po wszystkim... nic.
Milczałam, przetwarzając w głowie usłyszane informacje.
- Więc powinniśmy jej wybaczyć? - zapytałam niepewnie. Naprawdę zaczęłam ją lubić, chociaż wszystko poszło źle, skończyło się najlepiej, jak mogło. Jacob uśmiechnął się i delikatnie pocałował mnie w usta, a potem w nos.
- Myślę, że tak. Ona podarowała mi ciebie – odpowiedział słodko. Jego intensywne spojrzenie wypalało się w mojej duszy. Patrzał się na mnie jakbym była słońcem, jego słońcem. On był moim księżycem.
- Miała rację. To był najlepszy prezent, jaki mogła nam dać – zgodziłam się gorliwie. Jake śmiał się i znów złożył długi pocałunek na moich ustach.
Wtuliłam się w jego ciepły tors i westchnęłam. Życie było idealne i miałam nadzieję, że nic tego nie zmieni. Oboje zasnęliśmy w swoich ramionach. To, z pewnością, był dzień pełen wrażeń.

______
No i jak Wasze wrażenia? Teraz rozkęcamy się błyskawicznie z love story, co rozdział nowe dziwy i zaskoczenia. Twisted Evil
Kolejny chap. już w translacji.
Chcę szybciutko skończyć ten ffik! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 14:59, 20 Lip 2009 Powrót do góry

Ojeej:D
To było urocze i słodkie :D Ale strasznie szybko popędziło, choć nie powiem miało to też swój urok. Teraz się tylko zastanawiam co będzie w następnych rozdziałach. Jakoś nie za bardzo chciałabym żeby ktoś między Leah i Jacobem coś namieszał. Podobała mi się też sytuacja z Bellą i Edwardem. Reakcja Belli była bardzo kanoniczna co jest dużym plusem w tym momencie. A rozmowa Leah i Edwarda - muszę przyznać, że poczułam jakieś ukłucie w sercu. Ale ja zawsze zbyt współczuję Edwardowi ^^
Twoje tłumaczenie jak zwykle cudne. Bardzo mi się podobał ten rozdział był słodki i zabawny. W zasadzie idealny do przeczytania dzisiejszego dnia jak dla mnie :)
Jestem bardzo zadowolona z częstotliwości wstawiania przez Ciebie kolejnych rozdziałów Wink
Pozdrawiam ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cardmire
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pon 16:39, 20 Lip 2009 Powrót do góry

Najwyższa pora żebym i ja się wypowiedziała. Cieszę się, że Jake jest z Leah, a nie z Nessie. Sam pomysł wpojenia się Jake mnie się nie podobał, ale z kolei pomysł na zerwanie owego wpojenia uważam wprost za fenomenalny. Ogólnie cierpię na jakąś awersję w stosunku do Jacoba, ale ten jest nawet znośny. W tym ficku denerwuje mnie Bella. I to nie sama jej osoba, ale raczej to, że jest taka "rozlazła". Ma się nijak do tej z książki, a przynajmniej mojego wyobrażenia o niej.

Pernix: odwalasz kawał dobrej roboty i chwała ci za to :). Twoja prędkość w tłumaczeniu mnie powala. Każdego dnia jak włączam internet sprawdzam to opowiadanie i głośno krzyczę "Jest!", rodzinka jest zdania, że zwariowałam Wink.

cardmire


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asha
Wilkołak



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^

PostWysłany: Pon 18:37, 20 Lip 2009 Powrót do góry

hmm... po przeczytaniu tego rozdziału na usta ciśnie mi się tylko jedno słowo : WRESZCIE!
a odnosi się ono do :
wreszcie jest kolejny rozdział Wink
wreszcie Leah i Jacob są razem :)
wreszcie Jacob pokonał wpojenie :P
wreszcie wszyscy są szczęśliwi :D

Moje domysły są bliskie prawdy?! Nie no, teraz to dopiero będę się niecierpliwić czekając na kolejny rozdział Rolling Eyes

I wszyscy kochamy Cię Pernix love za tłumaczenie (i to w jakim tempie Mr. Green ) a także pozdrawiam betę, która się bardzo dobrze spisuje (może nie jestem zbyt bystra, ale żadnego błędu nie zauważyłam Embarassed )
Buziaki ;**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
savier
Gość






PostWysłany: Pon 18:49, 20 Lip 2009 Powrót do góry

to chyba zasługuje na miano oddzielnej książki. Pomysł fajny, W BD było tak jakby przedsmak tego, więc widzę, że autorka też go wyczuła. Nazwanie wpojenia Renesme i Jacoba miłością braterską też jest dobre. Jednak wolałbym gdyby był to każdy inny oprócz Nauhela(czy jak mu tam).

Błędów jest od groma i to nawet ja, taki tępy, zauważyłem.
Nie martw się zazwyczaj są to literówki. Fakt, że ich dużo świadczy jednak, że chcesz szybko wstawiać te rozdziały, więc to się nazywa chore wytłumaczenie. Jednak utrudniają czytanie tekstu.


Ostatnio zmieniony przez savier dnia Pon 18:52, 20 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Witness
Wilkołak



Dołączył: 18 Mar 2009
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 18:56, 20 Lip 2009 Powrót do góry

Kolejny rozdział. Rzeczywiście jest trochę literówek.
Wreszcie tylko miłość Lei i Jacoba. Nareszcie. Ale na pewno będą problemy coś czuję :)Weny, weny i czekam na kolejny rozdzialik. Nareszcie koniec wpojenia Jacoba, słabo wyglądało to już od początku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asha
Wilkołak



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^

PostWysłany: Wto 9:36, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Literówki? Są? Jak? Gdzie? Kiedy? wtf
Ahhh.... może i są, jak już mówiłam nie jestem specjalnie wyczulona na punkcie błędów więc ich nie dostrzegam :D
jedno jest pewne- na betę bym się nie nadawała Embarassed :P

savier napisał:
to chyba zasługuje na miano oddzielnej książki.


savier popieram :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 10:54, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Dzięki za komentarze :)
Cieszę się, że historia nadal się podoba, autorka będzie zadowolona, że w polskim tłumaczeniu ma całkiem spore grono odbiorców.
Co do literówek, macie rację (savier i witness), jestem świadoma, że można je znaleźć w rozdziałach 6-9, one są niebetowane. Właśnie zabieram się za ich poprawę. Po kilku dniach/tygodniu/tygodniach łatwiej na świeżo zobaczyć swoje błędy.
Nie chcę, żeby tych lietrówek było od groma (a tego groma się nie spodziewałam :(), nie chcę Wam serwować pełnej błędów wersji, dlatego od dwóch rozdziałów pomaga mi Angels. Myślę, że w 10 i 11 nie powinno się znaleźć tyle potknięć, jeśli w ogóle.
Co do reszty postaram się, żeby były zjadliwe.
Jeśli zaś idzie o ff to popieram, cała fabuła nadaję się na książkę, oczywiście możnaby to dziełko dopracować, jak każdą amatorszczyznę, ale liczy się pomysł, a tu jest.
Za nami prawie połowa, więc będzie się jeszcze działo! Na to mogę dać moje słowo! :)
Kolejna część najpóźniej jutro Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agness91
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Turów

PostWysłany: Czw 12:44, 23 Lip 2009 Powrót do góry

oj, pięknie Wink kilka dni mnie nie było, a tu taka niespodzianka ;p
po prostu cudownie, aż 5 rozdziałów na mnie czekało ;D
to sie nazywa prędkość ;p i jakie tam znowu błędy, ja tam żadnych nie zauważyłam ;p

Gratulacje Pernix ;* kocham Cię za to tłumaczenie. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Czw 16:25, 23 Lip 2009 Powrót do góry

OK, nadrobiłam zaległe odcinki, podobały mi się, jak zwykle, w końcu powiedzieli sobie, że się kochają, chociaz mi bardziej podobały się te ich podchody :D

Co do strony technicznej, to o ile w tym rozdziale było całkiem nieźle, o tyle w poprzednich miałam wrażenie, że beta była tylko (albo AŻ) prowizoryczna. Nie było błędów w stylistyce czy gramatyce, ale często czegoś brakowało, albo było za dużo. Gdybym się zabrała za wymienianie, post pewnie miałby z kilometr, no ale na wypisywanie błędów też widocznie trzeba mieć wykupiony jakiś abonament.
Czekam na kolejne rozdziały, życzę weny i pozdrawiam,
M.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Czw 23:23, 23 Lip 2009 Powrót do góry

Z małym poślizgiem, bo siły moje są na wyczerpaniu.
Betowała: kochana AngelsDream. Bardzo dziękuję love

Rozdział 12. Dopiero się zaczęło

Następnego ranka zostawiłam, śpiącego w moim łóżku, Jacoba i zeszłam po schodach na dół. Wtedy usłyszałam rozmowę między Embry'm, a Sethem.
- Hej, Seth, gdzie są Jake i Leah? - zapytał zaciekawiony.
- Na górze, Jake został u nas na noc – poinformował go Seth i usłyszałam, jak Embry chichocze.
- Seth, zgadnij co?
- Co?
- Jacob bzyka twoją siostrę – wystrzelił ze śmiechem. Weszłam do salonu i uderzyłam go w tył głowy. Embry jęknął z bólu, ale nadal uśmiechał się do mnie jak niewiniątko.
- Wcale nie muszę się tłumaczyć przed nikim w tym pomieszczeniu, ale Jake i ja nie uprawialiśmy seksu. Nie było żadnego bzykania, rozumiecie? - zapytałam, patrząc najpierw na Embry'ego, który pokazał mi kciuki w górę, a potem na Setha, u niego było widać wyraźną ulgę na twarzy.
- Pewnie – zgodził się Embry, kiedy podążałam do kuchni, powiedział: - Seth, zgadnij co?
- Co? - odparł niechętnie Seth, wiedząc, czego można się spodziewać.
- Jake zamierza wybzykać twoją siostrę – zachichotał Embry. Gapiłam się na niego, dopóki nie spuścił wzroku. Dzieciaki, nimi właśnie są.
Zaczęłam przygotowywać śniadanie. Zapachy musiały zwabić Jake'a z góry, ponieważ mozolnie wmaszerował do kuchni, nadal ziewając. Za nim podążali Seth i Embry. Cała trójka usiadła przy stole, czekając na jedzenie. Wywróciłam oczami. Czy oni myślą, że jestem jak Emily, czy co? Posłusznie podałam im talerze, serwując śniadanie, gdy rozległo się donośne pukanie w drzwi. Zerknęłam na Setha, wzruszył ramionami. To znak, że nie oczekujemy nikogo. Więc kto to może być? Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Ukazał mi się Sam, jego się nie spodziewałam. Nie widziałam go, odkąd poharatał mi plecy.
- Jest Jacob? - zapytał przez zaciśnięte zęby. Nie wiedziałam, dlaczego się tak zachowywał, ale wzdrygnęłam ramionami.
- Pewnie.
Czego chcesz Sam? - zapytał Jacob. Nadchodził już z kuchni, słysząc pytanie mojego eks. Ten miał ręce skrzyżowane na szerokiej klatce piersiowej. Nagle uświadomiłam sobie, że Jacob i Sam mierzą się wzrokiem.
- Czy to prawda o tobie i Lei? - Paul mówił, że on i Rachel widzieli, jak całowaliście się wczoraj na środku drogi, zaraz po jakimś wyznaniu miłości – Sam domagał się wyjaśnień od Jacoba, a ja wywróciłam oczami. Przecież mógł mnie zapytać, zamiast nalegać na odpowiedź Jake'a. Może to była jakaś sprawa między samcami alfa. Obaj sprawiali wrażenie, że bawi ich gapienie się na siebie.
- Halo, ja jestem tu, Sam, dlaczego mnie o to nie zapytałeś? - wtrąciłam się w ich pojedynek na spojrzenia, machając do Sama, który niechętnie spojrzał na mnie.
- Leah, proszę, trzymaj się od tego z daleka – powiedział nieuprzejmie. Zaatakowałabym go, gdyby Seth i Embry nie wybiegli z kuchni, by złapać mnie za nadgarstki. Sam obrócił się do mnie plecami i uniósł brwi na Jacoba: - No i?
- Tak, to prawda. Kocham Leę i będę z nią do końca moich dni - odpowiedział dobitnie Jake, wysuwając dumnie brodę. Sam patrzył na niego spode łba.
- Masz już swoje wpojenie – wycedził ze złością. Jego głos stawał się coraz bardziej mroczny. - Nie pozwolę, żebyś ją skrzywdził.
Myślę, że każdy w tym pokoju wiedział, że mówi o mnie, a nie o Renesmee. Dziwnie ustawiłam stopy. Mój były i mój nowy chłopak kłócą się o mnie. Czułabym się wyjątkowo, gdyby nie to, że nie chciałam, żeby Sam o mnie walczył. Dlaczego jeszcze tego nie załapał? Jestem dużą i silną dziewczynką. Jestem Leą Clearwater. Nie byłam jakąś wpojoną, która potrzebuje dużego, walecznego wilka jako obrońcy
- Nie jestem taki, jak ty, Sam – odpowiedział z łatwością Jacob. Sam zawył ostrzegawczo, podeszli do siebie. Wiedziałam, że muszę interweniować, zanim będzie za późno. Już zaczęli się trząść.
- Chłopcy, spokojnie – powiedziałam, odciągając ich od siebie z całą siłą. A później uprzejmie zaadresowałam swoje słowa do Sama: - Zbierz swoją watahę i przyjdźcie tutaj wieczorem, dobrze? Przyprowadźcie też swoje wpojenia, Jacob opowie wam o wszystkim.

***

Tej nocy wszyscy wbili się do naszego małego salonu. Byli Sam z ciężarną Emily, Jared z Kim, Paul i Rachel, Quil z dziesięcioletnią Claire, Colin, Brady, Embry, Seth, Jacob i ja. Sam zadecydował, że młodsi nie muszą koniecznie uczestniczyć w spotkaniu, ponieważ nikt z nich nie ma swojego wpojenia. Przynosiłam napoje i przekąski, starając się unikać zaciekawionych spojrzeń, które mnie atakowały. Wiedziałam, co wszyscy sobie myślą. Dlaczego Jacob wybrał Leę zamiast Renesmee? Sama się nad tym zastanawiałam, ale Jake był niewzruszony. Byłam jedyną, której pragnął i czułam się wybrana.
- „To” między tobą, a Leą musi się skończyć, zanim więcej osób będzie zranionych – oznajmił Sam, a kumple z jego paczki przytaknęli na znak zgody. Seth wyglądał, jakby był gotowy oderwać głowę Samowi, na szczęście Embry trzymał go. Quil wyglądał na cholernie zdenerwowanego. Akceptował nasz związek, ale bał się, że straci Claire.
- Nessie przerwała wpojenie – ogłosił Jake, a Sam zaśmiał się szorstko.
- Nie można tego zerwać – zagrzmiał Sam, wpatrując się w niego.
- Skąd możesz to wiedzieć? Nie było jeszcze nikogo, kto nie chciałby wpojenia – przypomniał wszystkim Seth. Sam szydził z tego, co powiedział mój brat. Widziałam, jak zmartwiona Emily chwyciła jego dłoń. Jej druga ręka spoczywała na sporym brzuszku. Było jasne, że wiedza o możliwości zerwania wpojenia przerażała ją.
- Więc próbujesz nam powiedzieć, że wpojony musi tylko powiedzieć wpajającemu, że go nie chce i ta więź zostanie przerwana? - zapytał Sam z niedowierzaniem, okazując, iż ta teoria bawi go. Jacob przytaknął, ignorując prześmiewczy ton Sama.
- Muszą to powiedzieć z wiarą, przynajmniej tak się stało w przypadku moim i Nessie – oznajmił Jacob. W pokoju zapanowała cisza. Oczy pozostałych członków drugiej watahy zwróciły się na Sama.
- Udowodnij to! - zażądał Sam. Jego głos nadal brzmiał buntowniczo. Jake skinął twierdząco głową, akceptując wyzwanie. Wtedy obie watahy wyszły na zewnątrz i udały się do pobliskiego lasu. Z racji tego, że Jake i Sam nadal mogli się komunikować w wilczej postaci jako, że byli samcami alfa, przypuszczałam, że Jakie pokaże mu w myślach, jak Nessie zerwała wpojenie, a później Sam pokaże tą wizję reszcie swojej paczki. To będzie dowód, jakiego żądają.
Zostałam w środku z pozostałymi dziewczynami, z uwagi na to, że nie przemieniałam się już więcej. W domu zapanowała cisza. Emily wyglądała na zaniepokojoną, jej oczy były skupione na mnie. Rachel patrzyła gdzieś w nieokreślony punkt. Kim sprawiała wrażenie zakłopotanej, a Claire, która miała teraz dziesięć lat, przemówiła z obawą:
- Czy to znaczy, że Quil nie będzie mnie już kochał?
- Oczywiście, że nie Claire. Quil będzie cię kochał tak długo, jak będziesz go potrzebowała. Jeśli chcesz, żeby był z tobą na zawsze, będzie na zawsze twój. Renesmee nie potrzebuje już Jacoba, więc uwolniła go – wytłumaczyłam jej. Claire westchnęła z ulgą, podobnie jak Kim, która również musiała się martwić o to samo, ale była zbyt nieśmiała, żeby zapytać. Sytuacja przedstawiała się u niej nieco inaczej. Kim była zakochana w Jaredzie, zanim się w nią wpoił. Dla niej, wpojenie nic nie zmieniło, poza tym, że chłopak, który wcześniej prawie jej nie zauważał, teraz świata poza nią nie widzi. Wpojenie bardzo wpłynęło na życie Rachel. Zatrzymało ją w La Push, więc, jak przypuszczałam, ma teraz wiele do przemyślenia. W tym momencie wyglądała na nieco oszołomioną. Martwiłam się o Emily. Patrzyła właśnie na mnie.
Wpojenie zmieniło całe życie Emily. Dało jej mężczyznę, zabranego ode mnie, a ona go przejęła, pomimo że mnie tym skrzywdziła. Zrobiła to, bo myślała, że takie jest przeznaczenie. Wiedziałam, czego się teraz boi, wszytko miała wypisane na twarzy. Jeśli wpojenie może być zerwane, bała się, że Sam będzie chciał, by ona oddała mu wolność. Wtedy mógłby być ze mną. Nie miała się o co martwić, nie przyjęłabym go. Mam Jacoba, mojego Jacoba.
- Myślę, że trzeba sobie postawić pytanie: Czy powinniśmy trzymać ich pod wpojeniem, jeśli w rzeczywistości podążyliby w zupełnie innym kierunku – wyszeptała Emily, patrząc mi prosto w oczy. Nie odwracałam spojrzenia.
- Nie mów tak, niektóre rzeczy są tak pomyślane i tak powinno zostać – powiedziałam delikatnie. - Emily zgięła głowę i położyła rękę na brzuchu. Wszyscy, którzy byli w pokoju, wiedzieli, że ma na myśli mnie i Sama.
Przyszli mężczyźni z pochylonymi głowami. Kobiety nie musiały nawet pytać, czy Jacob mówił prawdę. Wszystko było wypisane na ich twarzach. Sam spojrzał na mnie żarliwie. Jacob podszedł do mnie i umieścił swoją rękę na moich ramionach w geście posiadania. Ja oparłam głowę na jego piersi. Nie chciałam, żeby Sam wpadł na jakiś dziwny pomysł.
Wszyscy w ciszy trawili tą informację. Jeśli to, co powiedział Jacob było prawdą, wszyscy zaczęli wątpić w miłość, którą darzą ich wpojenia, ponieważ zdali sobie sprawę z tego, że jest tak samo krucha jak normalna. Nie była miłością idealną, nie niosła za sobą takiego przeznaczenia, w jakie wszyscy wierzyli. Rachel była pierwszą, która się poruszyła. Praktycznie odskoczyła od Paula i pognała w kierunku wyjścia. Paul wstał i szedł za nią, ale wskazałam na niego, żeby wrócił na miejsce.
- Ja pójdę – powiedziałam, wstając. Paul chwycił mnie za ramię.
- Tylko zachęcisz ją do tego, żeby zerwała wpojenie, nienawidzisz mnie – odparł, przytrzymując mnie, a ja wywróciłam oczami. Paul był taki nierozgarnięty. Wzdrygnęłam na myśl, że jeśli wyjdę za Jacoba, Paul zostanie moim szwagrem. Boże, to było przerażające odkrycie.
- Niezależnie od tego, co do ciebie czuję, chce wszystkiego, co najlepsze dla Rachel i chociaż nie chce przejść mi to przez gardło, ty jesteś dla niej najlepszy – wycedziłam, a później uwolniłam swoje ramię i pobiegłam do drzwi.
Znalazłam Rachel na werandzie. Usiadłam koło niej i pocieszająco przygarnęłam do siebie, chwytając za ramiona. Pochyliła się i schowała twarz w moich ramionach.
- Rachel, coś nie tak? - zapytałam delikatnie. Jezu, miałam wrażenie, że przez ostatnie kilka dni pocieszam tylko innych. Nie żebym nie przejmowała się losem przyjaciół, ale właśnie okazało się, że miłość mojego życia, należy do mnie. Chciałam spędzać z nim każdą chwilę.
- Wierzyłam, że nie ma ucieczki od wpojenia. Wierzyłam, że przeznaczenie chce, bym utknęła tu w La Push, zamiast spełniała swoich marzeń , ale teraz... Mogę złamać wpojenie, jeśli naprawdę tego chcę – wyszeptała szorstko. Byłam w szoku, z powodu tego, co usłyszałam. Była wniebowzięta, gdy Paul wpoił się w nią.
- Czy na serio tego chcesz? - zapytałam poważnie. Rachel pochyliła głowę, nie była zdolna tego powiedzieć. Westchnęłam głęboko, głaszcząc ją po plecach.
- Rach, pamiętam, jak twoja mama umarła. Praktycznie uciekłaś z La Push, ale to był twój dom, uwielbiałaś tu być tak samo, jak my wszyscy, a Paul dał ci powód, abyś na nowo zakochała się w tym miejscu.
Rachel pochyliła się do przodu i skryła twarz w rękach. Wiedziała, że mam rację, a ja nie miałam wątpliwości, że kocha Paula i on był dla niej domem.
- Pamiętasz, jak przyjechałaś w odwiedziny i poszłyśmy na plażę? Powiedziałaś mi wtedy, że chciałabyś mieć powód, by tu zostać. Paul jest właśnie tym powodem, twoje modlitwy zostały wysłuchane – dodawałam jej otuchy. Rachel spojrzała na mnie, jej twarz była cała we łzach. Dodałam z małym uśmiechem na ustach: - Rach, on będzie cię kochał wiernie i będzie wobec ciebie uczciwy do końca życia, czy to nie jest spełnienie marzeń?
- Czy ty też o tym marzyłaś? - zapytała mnie z ciekawości, a ja przytaknęłam.
- Oczywiście, tylko, że ja musiałam walczyć o swoje marzenia, ty dostajesz je podane na tacy – zachichotała, szturchając ją żartobliwie. Rachel roześmiała się i otarła łzy.
- Wrócę do środka, Paul na pewno się martwi – powiedziała, wstając na nogi. Uśmiechnęłam się do niej.

***

Po usłyszeniu sensacyjnych nowin, wszyscy się rozeszli. Nie było już powodu, żeby kręcić się w pobliżu. Na koniec zostaliśmy tylko ja, Jacob, Seth i Embry, który szybko stał się stałym gościem w naszym domu. Westchnęłam z ulgą i oparłam się na piersi Jacoba, a on pocałował mnie w głowę. Czułam się jak w niebie, dzięki panującym ciszy i spokojowi.
- Eh, jesteście tacy słodcy, że aż mnie mdli – zażartował Embry, udając, że się dusi, Seth wybuchnął śmiechem. Sięgałam już po poduszkę, żeby rzucić w Embry'ego, ale Jake mnie wyprzedził. Ktoś mocno zapukał do drzwi, zerknęłam na Setha, wzruszył ramionami. Nie oczekiwaliśmy nikogo więcej. Seth wstał z kanapy i pobiegł otworzyć. Boże, ile ten dzieciak miał energii. Wrócił w pośpiechu, patrząc prosto na mnie z diabelskim uśmiechem na twarzy.
- Ktoś ma kłopoty – wyśpiewał, a potem opadł na kanapę. Wstałam, kiedy mama wkroczyła do pokoju. Za nią ze skruszoną miną podążał Charlie. Spojrzała na ramię Jacoba, które otaczało moje barki i zmarszczyła czoło.
- Kaleleha zadzwoniła do mnie i powiedziała, że Jacob spędził tutaj noc – powiedziała Sue i nagle zorientowałam się, do czego to zmierza. Jęknęłam w oczekiwaniu na wykład, jaki się zaraz rozpocznie.
- Ja zawsze spędzam tu noce, pani Clearwater – wypaplał Embry, udając niewiniątko. Sue odwróciła się w jego stronę, unosząc brwi .
- Czy ty również całowałeś się wczoraj z moją córką i prezentowałeś miłosne deklaracje na środku La Push? - zapytała Sue z wymuszoną grzecznością, a ja wtuliiłam twarz w klatkę piersiową Jake'a, marząc o tym, żeby podłoga otworzyła się i wciągnęła mnie.
- Ja również wygłaszałem publiczne deklaracje wobec twojej córki kilka miesięcy temu, nago na środku La Push – odpowiedział Embry, puszczając do mnie wyolbrzymione oczko. Sue znacząco spojrzała na niego, nim zaczęła go ignorować.
- Jake, uwielbiam cię, wiesz, że tak. Cieszę się waszym szczęściem, ale Jake nie powinien zostawać na noc, nawet jeśli jesteście parą – powiedziała mama, załamując ręce. Coś zakuło mnie w środku
- Właściwie... - próbowałam wyjaśnić, że ja i Jake nie omówiliśmy jeszcze, na jakim etapie dokładnie jesteśmy. Nie minęło jeszcze wiele czasu między złamaniem wpojenia i wizytą watahy Sama.
- Nie jesteście parą? - Sue zapytała, jakby to była najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszała. Spojrzałam trochę nieśmiało na Jacoba.
- Tak naprawdę nie jesteśmy jeszcze tak daleko – powiedziałam niepewnie, a Jacob uśmiechnął się do mnie.
- Ja się na to piszę, jeśli ty też.
- Serio?
- Pewnie – Jake powiedział, z radością składając buziaka na moim nosie. Mogłam się tylko uśmiechać do niego z powodu oszołomienia. Byłam najszczęśliwszą kobietą na Ziemi, nie, co ja mówię, w całym wszechświecie.
- Nawet jeśli, to nadal nie może być akceptowane, odkąd nie mogę ufać, że będziecie kontrolować swoje hormony... - Sue kontynuowała swój wykład, a ja uniosłam dłonie, by schować w nich twarz, tak byłam zawstydzona.
- O Boże, mamo – wyjęczałam, dało się słyszeć chichot Setha i Embry'ego.
- Zamierzam zostać tu z wami – powiedziała zdecydowanie. Seth aż zbladł. Był zadowolony ze swojej wolności, nawet mieszkanie ze mną było wolnością.
- Mamuś, to zupełnie niepotrzebne – zaprotestował, ale Sue i tak by go nie posłuchała.
- Mam tu na uwadzę twoją reputację, Leah – dodała, a ja znów jęknęłam.
- Mamo, będę dbała o swój „skarb”, obiecuję. Tylko proszę, idź do domu z Charlim i przestań mnie upokarzać - błagałam. Sue zacisnęła usta. Wiedziałam, że tak naprawdę nie chce już z nami mieszkać, tylko martwi się i chce ochraniać mój honor lub co tam sobie wymyśliła,
- Muszę się upewnić, że Billy wie, iż Jake nie może tu sypiać – odparła w końcu, starałam się pokierować ją do drzwi.
- Okej, okej, załapaliśmy – zgodziłam się z nią. Sue zatrzymała się i spojrzała na Jake'a i uśmiechnęła się do niego ciepło.
- Oczywiście jestem szczęśliwa za was dwoje – powiedziała nieco spóźniona. Wywróciłam oczami, a Jake tylko uśmiechał się do niej.
- W porządku mamo, do widzenia – powiedziałam, prowadząc ją do drzwi, Charlie szedł za nami.
- Wpadniecie jutro do nas na lunch?
- Tak, idźcie już, proszę – odpowiadałam, otwierając drzwi. Sue machała na pożegnanie, a później odeszła.
Seth, Jake i Embry przyszli na korytarz, by upewnić się, że na pewno już jej nie ma. Zatrzasnęłam drzwi i oparłam się o nie z ulgą.
- Cieszę się, że nigdy się z tobą nie umawiałem, Clearwater – odparł Embry ze śmiechem, klepiąc mnie po plecach. Pchnęłam go na najbliższą ścianę.
- Jakbyś w ogóle miał szansę – wysyczałam sucho, a Jake objął mnie ramieniem, śmiejąc się i ucałował moje czoło.
- Chodźmy wykorzystać, jak się da, wyznaczony nam czas – wyszeptał, a ja zachichotałam, gdy Jake przerzucił mnie przez ramię i pobiegł na górę do mojego pokoju.

______

Tak gwoli jasności, będę wdzięczna za wyrozumiałość w stosunku do tych kilku niepoprawionych/niezbetowanych rozdziałów, pracuję nad nimi i widzę, że są tam jakieś głupie pomyłki, czasami niejasności składniowe. To wszystko było wynikiem pośpiechu w dodawaniu kolejnych części. Nic mnie nie usprawiedliwia, ale też nie zmuszam do czytania tego tłumaczenia. Zapraszam do oryginału. :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Nie 21:51, 04 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin