FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Słodko-gorzka symfonia [NZ] Rozdział XIV.II/XV (9 II) [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Nie 16:12, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Weluś, ja byłabym wdzięczna za wymienienie każdego błędzika, który się wkradł. Ja ten tekst czytałąm 2385419023784 razy i już nie dostrzegam takich rzeczy Wink

I dziękuję za pozytywne opinie. Kochane istotki z Was :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 19:16, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Kolejne opowiadanie, które nie tylko mnie zaciekawiło, ale jeszcze utrzymało moje zainteresowanie i podsyca je z każdym odcinkiem. Czytam i czytam i myślę: "O co w tym wszystkim chodzi?". Jesli ktoś uważa, że na tym forum pojawiają się już tylko lub w większości same marne kawałki, to niech sobie to poczyta. Bo jest naprawdę fajnie - ładnie napisane, sporo niewyjaśnionych rzeczy, treść rozwija się na kilku płaszczyznach - bo i w przeszłość (historia Edwarda), jak i w teraźniejszości cała intryga związana z procesem. Niedopowiedzenie charakteru Edwarda - boskie. Bo Angie to raczej nie możemy w ocenie zaufać, chociaż jest psychologiem... Wątek miłosny... Ben, do dzieła! Samo zróżnicowanie wewnętrzne postaci, odmienne zachowanie w zależności od roli, jaką w tym momencie spełniają, ich ambiwalencja...

Lepiej już zamilknę. Czekam na ciąg dalszy. Z utęsknieniem i niecierpliwością.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 21:07, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Znalazłam :D ale ty potrafisz zagęścić fabułę! po mistrzowsku! i ta boska narracja... no to znowu zaczynam czekać... pozdrawiam gorąco i wena życzę :D
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Nie 21:12, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Cytat:
Wszyscy myślą, że ktoś taki jak on zarabia krocie... No i jest w błędzie.


Są. Bo wszyscy.

Cytat:
Jakim cudem ma załatwić siostrzenicy nowy motor, skoro jego samego nie stać nawet na taki dla siebie?


Łoł. Że co? xD
Jakim cudem na załatwić siostrzenicy nowy motor? Sam też chciałby takowy (tudzież taki), ale go nie stać.

Cytat:
(…) jego telefon się odezwał. Spojrzał na wyświetlacz. Dzwonił jego dawny przyjaciel (…)


Pierwszy do wyrzucenia.

Cytat:
Edward gapił się beznamiętnie w pustą kartkę leżącą na stoliku w jego celi.


Czy można gapić się na coś beznamiętnie? Raczej bezmyślnie..

Cytat:
Powiedział, że spodziewał się po mnie czegoś więcej, że myślał o mnie, jako o osobie bardziej godnej zaufania...


Można być bardziej lub mniej godnym zaufania? Czy ja wiem… Albo ktoś komuś ufa, albo nie.

Cytat:
Eric do dupek.


A nie to? xD

Cytat:
Usiadła na krześle, wykręcając sobie palce. Ben usiadł obok niej.


Ben szybko znalazł się obok niej.
??


Wiesz, dlaczego tak trudno idzie mi pisanie tych komentarzy? Bo ja nie… No dobra, może trochę, ale nie w tym rzecz. Jest dobrze, to musisz wiedzieć. Budujesz postaci, w sposób, który zasadniczo bardzo przypadł mi do gustu. Edward jest mistrzostwem. Nie chcę Ci kadzić, bo samej mi już niedobrze od tej słodyczy, ale jak sama wiesz, nie za często wychodzi mi to, co sobie postanowię xD. Rozbawiłaś mnie do łez platynowłosą Mary i tymi pięknymi rymami częstochowskimi. Dobre jest to, że wyważasz ten depresyjny klimat załamanego E. i wiecznie martwiącej się pani psycholog. Stylistycznie, ten odcinek jest gorszy od poprzednich, ale nawet nie mam siły Cię za to ochrzanić. Musisz tylko wiedzieć, że składnia niektórych zdań przybiła mnie do ziemi. Strasznie kombinujesz. Czasami prostota jest łatwiejsza. Chcesz tworzyć zdanie wielokrotnie złożone, a wychodzi Ci taki bełkot, nie za przyjemny. Tak jak w drugim zdaniu, które cytowałam.
No i, żeby było pięknie na koniec to Ci powiem, że czekam na więcej Jacoba tutaj, bo Jacob w każdym wydaniu (no dobra, w prawie każdym) jest przepotny.

R.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Nie 22:25, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Na moim chomiku dostępna jest już wersja Rozdziałów I-V w wersji .pdf (bardziej estetyczna, poprawiona, ulepszona - polecam!). Link: [link widoczny dla zalogowanych], folder: "Słodko-gorzka symfonia".

I dziękuję wszystkim za komentarze. :) Kochane dziewczynki z Was (no i niektóre chłopaczki, jeżeli takowe to czytają. Jak czytają, niech się odezwą! :P) :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Nie 22:26, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 15:59, 20 Kwi 2009 Powrót do góry

To jest świetne! Przeczytałam wszystkie pięć rozdziałów plus prolog za jednym zamachem. Uwielbiam Twój styl pisania. Wszystko wydaje się być takie prawdziwe. A Edward, jako kryminalista i poeta na dodatek jest równie świetny, co Edward z sagi.
Dużym plusem ff jest to, że Angela Werber to jedna z głównych postaci. Mało się o niej pisze, a powinno się to zmienić. Jak przeczytałam, że to Eric zabrał te akta to sie naprawdę zdziwiłam. Co za idiota z niego! I jeszcze miał czelność oskarżać biedną Angie. Lubię postać Lauren Mallory. Nie wiem dokładnie czemu, ale wydaje się mi być bliska. Rozumiem jej postępowanie, choć nie mówię, że postąpiłabym podobnie.
Z niecierpliwością wyczekuje kolejnego rozdziału
pozdrawiam
vampir


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
love_jasper
Wilkołak



Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:23, 20 Kwi 2009 Powrót do góry

Kochana Madziu!
Wiem, ze zastanawiałaś się nad formą tego rozdziału- co, gdzie, kiedy.
I gratuluje Ci bo to to jest piękne. I jak często jakiś ff Z kolejnym odcinkiem traci swój urok, tak tu- poziom niezmiennie wysoki;)
Łatwowierność Angeli-"nie Eric nie zrobiłby tego dla pieniędzy"- aż mi się jej szkoda zrobiło;(.
Gruby Al. Polubiłam go... Zmień plany, proszę!!
No i nawet mnie sen o Belli poruszył. Po prostu czuje się jak mięczak;/
Sama historia- cud miód i Badpot;> I jakoż zwykle niecierpliwam cóż się dalej działo będzie. Szczególnie z historią Edwarda...;p
I piszajty, bo tyłek będzie skopany;d
zniecierpliwiony,
Dżózef.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ulka
Człowiek



Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 19:01, 21 Kwi 2009 Powrót do góry

Twój FF jest wciągający.

Bardzo podoba mi się kim są Lauren, Bella, Edward, Angela, Jacob... wszyscy.
Nie jest to nudna akcja w szkole. Mam nadzieję, że Angie znów przyjmą do roboty, a Edward będzie uniewinniony i będzie żył z Bellą długo i szczęśliwie albo Bella popełni jakieś przestępstwo i zamieszkają we wspólnej celi :) .

Pozdrawiam


Ulka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Sob 20:45, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Poprzedni rozdział


Beta: ScaryMary
Okej. Rozdział VII już zaczęłam pisać. W tym rozdziale macie bardzo optymistyczny i znacznie mniej optymistyczny akcencik, z czego trzeci fragment pisałam z trudem. Ze względu na scenę przemocy, ograniczenie wiekowe tego rozdziału daję najmniej na 16+, a już najlepiej na 18+... zależy co kto potrafi wytrzymać.
Rozdział dedykuję weli, ponieważ ona myśli, że jak jej pospolierowałam, to wie więcej od innych i jest fajna. A nie jest, bo jej sporo kitów nawciskałam :D
Póki nie wróci moja główna beta, nie ma także pliku .pdf na chomiczku, wybaczcie :(
Smacznego!
PS: Dzisiaj na moim chomiku pojawi się bonusik. Jeżeli taka wiekopomna chwila nadejdzie, poinformuję Was o tym.



ROZDZIAŁ VI
Radio skrzeczało przeraźliwie, gdy Lauren Mallory próbowała znaleźć odpowiednią stację. Kręciła staromodnym pokrętłem, modląc się, by to ta właśnie rozgłośnia nadawała lokalne wiadomości o dwunastej w południe. Spojrzała na zegarek. Miała siedem minut do rozpoczęcia „Informacji Dnia” w Radiu Adonis. Nie mogła ich dzisiaj przegapić. W końcu ze starego głośnika na prawo od pokrętła wydobył się spokojny, niski głos.
- Witamy wszystkich słuchaczy - usłyszała. Mężczyzna mówiący w radiu przeciągał powoli sylaby, a jego głos zdawał się wręcz usypiać. - W dniu dzisiejszym pomódlmy się za świętej pamięci Edwardę Smith. Zaczniemy od Koronki do Miłosierdzia Bożego...
Lauren warknęła ze złości i pokręciła gałką przełącznika.
- ...nam powiedzieć, czy obecny rząd szykuje jakieś zmiany dotyczące przemian w systemie edukacji?... - Mallory zmieniła stację.
- ...Ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie, ile cię trzeba cenić...
- Dziewięćdziesiąt cztery i osiem... - wymruczała, kręcąc zawzięcie pokrętłem. - Dziewięćdziesiąt cztery... Jest!
Uniosła wysoko brwi. Z głośnika wydobywał się właśnie spokojny męski głos śpiewający piosenkę z lat siedemdziesiątych, której Lauren nie znosiła.

Love is in the air/Miłość wisi w powietrzu
Everywhere I look around/Wszędzie, gdzie spojrzę


Warknęła ze złości i usiadła na krześle, modląc się, by piosenka skończyła się jak najszybciej. Miłość - pomyślała. Też mi coś. Pokręciła nosem i z założonymi rękami wyczekiwała wiadomości. Ona nie potrzebowała miłości. Miała zdecydowanie ciekawsze zajęcia na głowie. Na przykład zastanawianie się, kto ukradł akta... I dlaczego odłożył je na miejsce. To było bardzo podejrzane. Bardzo nieprzyjemne. I bardzo niewygodne.
Czuła się strasznie. Jak można było podejrzewać o kradzież akt? Przecież to miejsce było dla niej jak... dziecko. Dziecko, z którego była dumna jak cholera. Które kochała całym swoim sercem. Jedyna dopuszczalna według niej miłość. A teraz ten cały Wydział Wewnętrzny... No i Angela Weber. Lauren przygryzła wargę. Teraz już wiedziała, że to nie ona ukradła akta. Właściwie, wiedziała to, zanim pojawili się ci z WW, ale nie chciała się do tego przyznać.

Love is in the air/Miłość wisi w powietrzu
Every sight and every sound/W każdym spojrzeniu i dźwięku


Westchnęła i nagle uświadomiła sobie, że do jej serca zawitało coś, co pojawiało się równie często, co dobry humor - wyrzuty sumienia. Wrobiła Angelę. Było jej teraz głupio, bo wiedziała, że ta kobieta nie miała nic złego na myśli. Może i była naiwna, ale nie zrobiłaby czegoś takiego nawet dla samego Edwarda Cullena...
- Lauren?
Odwróciła głowę. W drzwiach stał Tyler Crowley, ciemnoskóry ochroniarz o dużych, czekoladowych oczach. Opierał się o futrynę drzwi i przyglądał Lauren ze zmarszczonymi brwiami.
- Wszystko w porządku?

And I don't know if I'm being foolish/I nie wiem, czy zachowuję się głupio
Don't know if I'm being wise/Nie wiem, czy zachowuję się mądrze


- W najlepszym - odparła kwaśno. - Co tu robisz?
Tyler wszedł powoli do jej biura, rozglądając się wokoło.
- Jeszcze nigdy tu nie byłem. Można? - zapytał, wskazując na krzesło koło niej. Kiwnęła głową.
- Masz jakiś interes? Jak tak, to po prostu mów, niepotrzebne mi są żadne uprzejmości...
- Nie - Tyler wzruszył ramionami - po prostu chciałem pogadać.
Lauren uniosła brwi. Pogadać, haha.
- A o czym?
- A ja wiem... Ostatnio jakaś jesteś... smutna. No i pomyślałem sobie...

But it's something that I must believe in/Ale jest coś, w co muszę uwierzyć
And it's there when I look in your eyes/I to dzieje się wtedy, gdy patrzę w twoje oczy


- No i pomyślałeś sobie...? - ponagliła nadal z uniesionymi brwiami.
- Że może spróbuję ci poprawić humor.
- Ochroniarz na służbie ma lepsze zajęcia.
- Eee, tam. Nie masz pojęcia, jaka to nuda...
Lauren przeniosła wzrok na Tylera. W sumie nigdy nie miała okazji poznać go bliżej. Uśmiechał się teraz do niej przyjaźnie, a w jego oczach widać było wesołe iskierki. Poczuła się, jakby ktoś rozlał coś ciepłego w jej piersiach. Nikt jeszcze nigdy nie patrzył na nią w ten sposób. Przez tyle lat jej serce było twarde jak kamień...
A potem wszystko wydarzyło się tak szybko - jakaś kropelka spłynęła po jej policzku - cichy szloch wydobył się z jej gardła - czyjaś dłoń pogładziła ją po włosach - a następnie uświadomiła sobie, że wypłakuje oczy na ramieniu Tylera Crowleya.

Love is in the air...


Jasne promyczki letniego słońca wpadały przez grube kraty i jeszcze grubsze szkło do celi Edwarda, łaskocząc go delikatnie po policzkach. Uśmiechnął się na wpół przytomny, przewracając na drugi bok. Miał właśnie bardzo przyjemny sen, w którym palił nigdy niekończącego się papierosa. Kurz zalegający w powietrzu leniwie lewitował na kilka centymetrów nad jego nosem, tańcząc i kręcąc się pod sufitem.
Edward zamruczał i otworzył oczy. Przyglądał się przez kilka dobrych minut plamie znajdującej się na suficie, wsłuchując w poranne dźwięki - ziewanie, mruczenie i skrzypienie koi. Podniósł się na łokciach i przeczesał włosy palcami prawej ręki, przeciągając się. Wstał z łóżka, przebrał w więzienny „mundurek” i podszedł do krat, rozglądając się wokoło. Jego sąsiedzi w większości jeszcze smacznie spali, chrapiąc donośnie i mrucząc coś przez sen. Rzucił spojrzenie na kartkę i ołówek leżące na stole. Przysiadł obok, przeglądając napisane w ciągu ostatnich kilku dni wiersze. Nie były one być może na poziomie tych poematów, które pisał kiedyś, jednak wiedział, że nigdy nie będzie w stanie pisać tak dobrze, jak wtedy. Nie po tym, co się wydarzyło. Nie po tym, co stało się z jego rodziną. I po tym, co zrobił Michaelowi Newtonowi.
Wbrew pozorom to nie więzienie zmieniło Edwarda tak bardzo, a samo morderstwo. Czuł się skalany. Czuł wręcz krew spływającą po jego dłoniach codziennie, w każdej minucie i w każdej sekundzie od ponad trzech miesięcy. Brzydził się samego siebie, nienawidził tego, co zrobił, ponieważ wiedział, że jego dusza została skażona. Nie można było powiedzieć, aby należał do ludzi specjalnie religijnych - właściwie to miał swoje własne pojęcie Boga - ale doskonale wiedział, że w żadnym Raju, ani katolickim, ani muzułmańskim, ani żadnym innym, nie przyjmą mordercy z otwartymi ramionami.
Usiadł na koi, zanurzając palce we włosach. Był mordercą. Popełnił zbrodnię. Pozbawił kogoś życia. Sprawił, że serce jakiegoś człowieka przestało bić, płuca pompować powietrze, a mózg wysyłać informacje do reszty ciała. Zamknął czyjeś oczy na zawsze, pozbawił kogoś słuchu na wieczność. Jego ofiara już nigdy na nikogo nie spojrzy, nigdy niczego nie zje, nigdy z nikim nie porozmawia ani się nie poruszy. A najgorsze i najbardziej obrzydliwe było to, że mimo, iż to wszystko wiedział, nadal uważał, że ten skurwiel na to zasługiwał.
Czy są ludzie, którzy zasługują na śmierć? Czy to w ogóle jakaś kara? Czym jest śmierć - męką do końca istnienia świata, czy otchłanią zapomnienia, w której się zatapiamy? Czy istnieje dobrotliwy Bóg, który poda nam pomocną dłoń w razie potrzeby? A może odradzamy się jako inne istoty wciąż i wciąż? Czy umarli nas obserwują? Jak wygląda życie „po”? Czy Michael Newton zasługiwał na taki koniec? A może nie był wart śmierci z jego rąk?
Czy tu ludzie mają prawo do wyznaczania sobie sprawiedliwości?...
Edward westchnął. Być może nawet sam o tym nie wiedział, ale potrzebował bliskości. Człowiek to istota stworzona do życia w społeczeństwie i prawie każdy czuje się źle, gdy jest sam. A ten mężczyzna był sam jak palec. W jego sercu panowało uczucie najgorsze z możliwych - czuł się niepotrzebny i niechciany. I nie było nikogo, kto byłby w stanie zmienić ten fakt.
Nagle zmarszczył brwi. Usłyszał jakieś rozmowy. Zastanawiał się, kto może rozmawiać o tak wczesnej porze... Podszedł do krat i rozejrzał się. Wodził oczami wokoło, jednak nie widział rozmówców. Podejrzewał, że muszą się znajdować piętro nad nim. Nastawił uszu i przysłuchał się bardzo cichemu dialogowi.
- ...To nie złoto. To metal. Pozłacany. Myślisz, że możesz mnie tak łatwo oszukać? - Jeden z głosów był niski, wręcz tubalny. Edward słyszał go codziennie równo o siódmej rano - należał do jednego ze strażników, Louisa.
- Czyste złoto. Sprawdź, jak chcesz. A nawet, jak nie wierzysz... To oprócz zegarka dorzucę jeszcze. - Ten głos z kolei był bardzo skrzekliwy, a jego właściciel seplenił. Stary Marlon - pomyślał Edward.
- Ile?
- Niech ci będzie... Półtora tysiąca.
Strażnik zamilkł na chwilę, kalkulując. Serce Cullena zaczęło trochę szybciej bić. Jeżeli Marlon przekupuje strażnika, nie oznacza to nic dobrego...
- Umowa?
- Umowa.
Edward wycofał się szybkim krokiem. Usiadł na koi i wsunął nogi pod kołdrę. Zastanawiał się, co mógł planować Stary Marlon. Dawkę narkotyków? Czy może pięć minut dłużej pod prysznicem? Pokręcił głową. Cóż, jedno było pewne - to nie będzie nic dobrego. Westchnął głęboko. Poczuł, że jego powieki stają się cięższe, aż wreszcie opadły, oddając go w ręce łaskawego Morfeusza.

- Hej, skarbeńku.
Edward uśmiechnął się. Czuł czyjeś dłonie na policzkach, ktoś gładził go po włosach, jakieś kosmyki łaskotały go po twarzy... Jego serce zabiło szybciej. Znów Bella. Znowu śni mu się Bella. Nadal nie otwierając oczu, zamruczał tylko:
- Jeszcze chwila, słoneczko...
Usłyszał chichot. Dziwny chichot. Bella nie śmiała się tak skrzekliwie. Bella nie miała tak szorstkich dłoni. Bella nie miała tak splątanych włosów. I Bella na pewno tak nie śmierdziała... Edward otworzył szybko oczy i ujrzał chudego, wysokiego i obleśnego więźnia, który rechotał w najlepsze, ukazując rząd żółtych, czarnych lub nieistniejących zębów, których zapewne pozbawiły go jego wcześniejsze ofiary.
- Takie podejście znacznie ułatwia sprawę, słoneczko...
Edward zerwał się z łóżka.
- Wypierdalaj, k u r w o! - ryknął, wyłażąc spod pościeli. Dziękował Bogu, że wskoczył pod kołdrę już ubrany.
- Poczekaj, poczekaj... Spokojnie. Wdech, wydech, rozluźnij mięśnie...
Cullen zszedł z łóżka, na którym siedział Stary Marlon i już chciał podejść do krat, by zawołać strażników, gdy uświadomił sobie, że cele i korytarze są puste. Zatrzymał się.
- Która jest, k u r w a, godzina?
- Obawiam się, słoneczko, że zaspałeś spacerniak. Jaka szkoda... Ale nie martw się. Nie będziesz się nudził. - Marlon zarechotał. Edward ruszył szybkim krokiem w kierunku wyjścia z celi, jednak nagle poczuł szarpnięcie. Chwilę potem znalazł się na podłodze, a nad sobą poczuł nieprzyjemny oddech Starego. - Gdzie ty się wybierasz? Przecież nie masz nic do roboty.
Cullen zamknął oczy. To tylko sen - powtarzał sobie. Tylko głupi, kurewski sen... Nabrał powietrza w płuca i nagle coś sobie uświadomił - to tego właśnie dotyczyła umowa Marlona ze strażnikiem. Złoty zegarek i półtora tysiąca dolców. Tyle był wart...
- Wy-pier-da-laj - powiedział spokojnie, otwierając oczy. Stary uśmiechnął się pobłażliwie.
- Spokojnie. Rozluźnij się, jak będziesz spięty, to będzie tylko gorzej...
Edward zerwał się z podłogi i postanowił, że nie podda się bez walki. Wiedział jednak, że nie ma zbyt wielkich szans - nigdy nie był dobry w jakimkolwiek wysiłku fizycznym. Pomyślał o Emmecie. Przypomniało mu się, jak ten próbował go w czwartej klasie nauczyć tego całego „prawego i lewego sierpowego”. Jednak umiejętności Eda sprawiły, że Emmett stracił ochotę na naukę kogokolwiek i czegokolwiek... Tę chwilę nieuwagi Edwarda wykorzystał Marlon, bo po chwili Cullen poczuł na twarzy wykrochmaloną, szorstką pościel, a na plecach ręce Starego... Odepchnął je i odwrócił się w jego stronę. Złapał go za chude gardło i przycisnął do ściany. Nagle uświadomił sobie, że Marlon kopie go w brzuch. Edward zgiął się w pół. Coś wielkiego uderzyło go w twarz. Poczuł w ustach metaliczny posmak krwi. Upadł na podłogę. Kolejne uderzenie w brzuch. Wypluł krew z ust na zimne kamienne podłoże. Szarpnięcie. Ktoś go podniósł do góry. Edward kopnął Marlona w goleń. Skrzekliwy jęk. Cullen zatoczył się, próbując złapać oddech. Kolejne uderzenie, tym razem w głowę. Znów upadek. Gwiazdki przed oczami. Ciemność. Zapach wykrochmalonej pościeli. Czyjeś ręce... Jęknął ze zrezygnowaniem i resztkami sił odwrócił się i popchnął Starego. Tamten cofnął się kilka kroków, by po chwili zawyć ze wściekłości i rzucić się na Edwarda ze zdwojoną siłą. Nie miał siły już walczyć... Ledwo co był w stanie zachować przytomność... Czuł krew spływającą mu po brodzie oraz pot cieknący mu z czoła strumieniami. A potem... A potem jego napastnik coś wrzasnął ze złością, a po chwili przestał go dotykać i zapadła cisza.
- Wszystko okej? - usłyszał Edward, wciąż leżąc na pościeli i oddychając ciężko. Był całkowicie oszołomiony i nie mógł skupić myśli na niczym, a już na pewno nie na tym, kto mógłby być właścicielem owego głosu. - Stary? Żyjesz?
Podniósł się z koi, przecierając oczy. Jego serce biło zdecydowanie za szybko, a pierś podnosiła się i opadała bardzo nierówno. Otworzył oczy i ujrzał przerażonego i zmartwionego Grubego Ala. Cullen poczuł, że trzęsą mu się ręce. Wytarł strużki zaschniętej krwi z brody i rozejrzał się wokół. Na podłodze leżał nieprzytomny Marlon, a na jego twarzy malowała się na wpół zgaszona wściekłość. Obok niego znajdowało się krzesło z wyłamaną nogą.
- Pierdyknęłem go tym krzesłem - wyjaśnił Al, uśmiechając się szeroko i ukazując rząd żółtych zębów. Nagle posmutniał. - Edward, sorry, brachu...
- Za co? - wymamrotał Cullen, masując sobie tył głowy, miejsce uderzenia Marlona. - Uratowałeś mi życie...
- Ja słyszałem dzisiaj rano, jak Marlon umawiał się ze strażnikiem, i nic nie zrobiłem...
- Jak się umówili?
- Louis miał cię przy najbliższej okazji zostawić w celi i wpuścić tam Marlona. Stary pytał się mnie, czy się przyłączę do zabawy... - Zamilkł na chwilę. - Udawałem, że nic nie wiem o jego planach, sorry, Eddy...
- Już w porządku.
- Przepraszam, nie jestem wart bycia twoim kumplem...
Edward wytrzeszczył oczy. Kumplem?...
- W porządku... - wymamrotał.
Gruby zamilkł, wykręcając sobie krótkie palce i patrząc na niego ze smutkiem. Serce Cullena powoli wracało do normalnego stanu. Mógł już normalnie oddychać, lecz nadal czuł na sobie czyjś dotyk. Wzdrygnął się. Potem przeniósł wzrok na biednego Ala, który przyglądał mu się ostrożnie.
- Ach, zapomniałbym - powiedział nagle Edward. - Wiersze. Dla Mary. Tam są - wskazał na stolik, na którym leżało kilka zapisanych kartek papieru. - Nie są najlepsze...
Gruby zerwał się i wziął do ręki wiersze. Cullen klapnął na poduszki, zamykając oczy i starając się nie myśleć o tym, co wydarzyło się chwilę wcześniej. Podczas gdy jego serce uspokajało się stopniowo, przysłuchiwał się mamrotaniu Ala.
- Ed, stary, one są zaje***te... Ja pierdolę, ale się Mary ucieszy! Wiesz, chyba mnie polubiła... „Kaskada platyny”... Co to jest „kaskada”?
- Wodospad - wymruczał w poduszkę.
- Aha... Ładnie... Motyla noga, masz talent, chłopie... Ja bym nie potra...
Nagle Edward usłyszał jakiś dziwny, głuchy dźwięk. Otworzył oczy i wydał z siebie zduszony krzyk - Gruby Al osunął się na kolana z wbitym w plecy ostrym kawałkiem szkła, a za nim stał rozwścieczony Stary Marlon. Gruby upadł na podłogę, zacharczał coś, krztusząc się krwią i zanim Edward zdążył choćby się ruszyć, padł bez ruchu.

Następny rozdział


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Nie 21:36, 24 Maj 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 21:07, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

OMG!
Temu Staremu Marlonowi to powinno się odciąć to i owo Co on chciał zrobić biednemu Edwardwi!?
Może teraz go zabijesz albo bardzo uszkodzisz? Ładnie proszę Rolling Eyes
Rozdział świetny, baardzo emocjonujący.
Pierwsza częśc z Lauren urocza :P Kto bo pomyślał że ona ma jednak serce^^" I jeszcze płacze... Niemożliwe :D A ta piosenka to idealnie się wpasowała choć szczerze mówiąc jest dość irytująca :D
A fragment w więzieniu agrh... Dalej jestem zła i agresywna a to mówi samo za siebie Rolling Eyes Świetny rozdział. Nie można zostac obojętnym, to zdecydowanie;] Podobał mi się ten fargment bardzo:

Cytat:
- Ed, stary, one są zaje***te... Ja pierdolę, ale się Mary ucieszy! Wiesz, chyba mnie polubiła... „Kaskada platyny”... Co to jest „kaskada”?
- Wodospad - wymruczał w poduszkę.


Zaczęłam mimowolnie chichotać w tym momencie ^^
Mam nadzieję, że niedługo wrzucisz nowy rozdział bo się zadręczę myślą, że coś może stać się Edowi^^
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
love_jasper
Wilkołak



Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:14, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Przerażenie malujące się w mich oczach nie odda w pełnie tego co teraz odczuwam... lol
Czuje sie tak, jak wtedy gdy umarła tylor... Tego się nie da opisać...
No ok tak na serio;) Czesze się, z że nawet suczowata lauren kogoś znalazłaWink tak, pozytywny akcent;p Ale sympatyczny Gruby Al, i jego śmierć są smutne. Tak po prostu. Bo to jakoś tak nieprzyjrmnie;/ Nie wczytywałam sie w walke Edek-Marlon, ale wydaje mi się ze było spoko;) W każdym razie na pewno plynnie napisane;p
Szkoda tego Ala...;(
I chciałam zauważyć, że już od dłuższego czasu nie ciągniesz wątku Edwarda/Belli/Newtona. Teraźniejszość swoją drogą ale retrospekcje też od czasu do czasu przydałoby się pociągnąć...
to tyle;p
Piszajty w pokoju;)
Czekam,
Dżózef.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 21:21, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

No dobra, jest to kolejne opowiadanie do którego się zbieram by je skomentować, i zbieram... i za cholerę nie mogę. Z góry ostrzegam, że nie będzie to żaden konstruktywny komentarz, pozachwycam się trochę, po rozpływam i tyle xD Bardzo podoba mi się twój styl pisania, bardzo przyjemnie się czyta, do trzeciej osoby już się chyba przyzwyczaiłam bo coraz więcej tekstów pisanych w tej osobie mi się podoba, więc też narzekać nie będę Wink Podoba mi sie to jak rozbudowujesz wątki przyboczne - sprawę Angeli, jej stosunki z Benem, Lauren i jej stosunek do pracy oraz ogólny charakter. Polubiłam w tym FF Taylora, jest bardzo fajnie przedstawiony. Gruby Ala też uwielbiam xD Jest zabawny, tak więc mam szczerą nadzieje, że go nie zabijesz tym atakiem Starego Marlona.
Ogólnie rozdział szósty zwalił mnie z nóg. To całe przekupstwo, to, że strażnicy zezwalają na takie coś napawa mnie obrzydzeniem. Ja bym tak nie mogła. Moim zdaniem bardzo ładnie przedstawiłaś walkę Edwarda z Marlonem, mogłam ją dosłownie zobaczyć oczami wyobraźni. Wielki plus dla Ciebie.

[quote]Miał właśnie bardzo przyjemny sen, w którym palił nigdy niekończącego się papierosa.[quote]
To zdanie mnie rozbroiło xD Rzeczywiście, wyjątkowo przyjemny sen Laughing

Tak więc, (wiem, wiem nie zaczyna się tak zdania xD ) cholernie mnie zaciekawiłaś tym FF, czekam więc na kolejne rozdziały i życzę dużo weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Sob 21:22, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Cytat:
Rozdział dedykuję weli, ponieważ ona myśli, że jak jej pospolierowałam, to wie więcej od innych i jest fajna. A nie jest, bo jej sporo kitów nawciskałam Very Happy


Oczywiście mimo że od dedykacji bije wyższością i ironią to i tak dziękuję. No - nawciskałaś. Ale za to dostałam lekki bonus więc - jestem usatysfakcjonowana. :D
A tak może skomentuje rozdział, bo przecież to jest zdaniem moim.
No więc - chciałabym najpierw pogratulować umiejętności i daru, który posiadasz - jest to dar, z którym twórca się rodzi, a potem musi o niego dbać. Chyba o niego dbasz, bo w tym rozdziale widocznie się ujawnił. Oczywiście mówię tutaj o darze nieprzewidywalności. Bo gdy dotarłam do wątku z wierszami - kiedy to Grubasek Al komplementował tfurczość Edwarda myślałam, że rozdział skończy się już bez żadnych emocjonujących przeszkód. No, ale oczywiście zaserwowałaś nam zdziwienie, zmartwienie i inne tego typu sprawy. Ogólnie rzecz biorąc twoja nieprzewidywalność większość czytelników zapewne będzie umierać ze strachu za Edka. Cóż, ja może nie umieram, ale ukłucie w sercu czuję, bo co ty tam wymyślisz... naprawdę, nie jestem w stanie już nic spekulować.

Dlatego też z wypiekami na twarzy czekam na kolejny rozdział!
Oczywiście liczę na to, że będzie tak samo nieprzewidywalny jak ten dzisiejszy.

pozdrafffionka, a i ja nadal myśśślę, że jestem ffajna, okeeej? xD :D

welusia :):):) xd


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Sob 22:41, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Jak już Ci wspominałam na gg, miałam ochotę Cię skrzywdzić za Inwokację. Ale się powstrzymam. Chcę wiedzieć jak to się skończy :P

kolejna rzecz:
Cytat:
Przyglądał się przez kilka dobrych minut na plamę znajdującą się na suficie

Czy on przypadkiem nie przyglądął się plamie?

Cytat:
zawyć z wściekłości

to jest to, co nie podobało mi się w Sadze... nie 'z wściekłości', tylko ze wściekłości'. W takim przypadku, gdy spółgłoska występuje zaraz po spółgłosce, ciężko się czyta. Nie mówiąc już o wymówieniu tego.

Co do tej 'brutalnej' części, to po takiej zapowiedzi, spodziewałam się czegoś gorszego :P No ale jak się oglądało 'Nieodwracalne', to nic już człowieka nie zdziwi, jeśli chodzi o takie zabawy.

Ogółem, podobało mi się. Jak zwykle zresztą :) Czekam tylko co stanie się dalej, bo zatrzymałaś się w takim momencie, że... ugh!
Jak zwykle, życzę Ci wena, Suszaczku:)


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Sob 22:41, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Sob 23:32, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

No cóż, czytam, że część z Was spodziewała się większego hardcore'u po ostrzeżeniu... cóż, jak dla mnie nawet same intencje Marlona nie są przeznaczone dla osób nazbyt wrażliwych. No hmm, jest różnica pomiędzy gwałtem a zgwałceniem ; ]
Bonusik pod względem stylistycznym jest fatalny i waham się pomiędzy wstawieniem go tak, jak go wen stworzył (do bety na bank nie pójdzie, nie będę jej nerwów dodatkowo psuć), a poprawieniu go ręcznie, ale chyba wstawię go bez niczego. Dodam tylko, że jest to rozmowa Edwarda z Jacobem z punktu widzenia tego pierwszego. Nie jest długi, więc nie ma co się podniecać, nie wnosi też nic nowego, poza samą osobą Jacoba, ale... co się będzie marnował xD

Pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Sob 23:35, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Cytat:
Miała siedem minut do rozpoczęcia „Informacji Dnia” w Radiu Adonis.


Suhar, kocham Cię! ^^ Mówię to oficjalnie!

Cytat:
Poczuła się, jakby ktoś rozlał coś ciepłego w jej piersiach. Nikt jeszcze nigdy nie patrzył na nią w ten sposób. Przez tyle lat jej serce było twarde jak kamień...


Lalalala… Love is in the air… Lalala…
Nie jestem w tej chwili skarbnicą pomysłów. Chciałam Ci zaproponować Przez tyle lat miała serce twarde jak kamień., ale masz mieć dwa zdania wcześniej, więc bez sensu.
Lalalala…

Cytat:
A potem wszystko wydarzyło się tak szybko - jakaś kropelka spłynęła po jej policzku - cichy szloch wydobył się z jej gardła - czyjaś dłoń pogładziła po włosach - a następnie uświadomiła sobie, że wypłakuje oczy na ramieniu Tylera Crowleya.


A potem wszystko wydarzyło się tak szybko – jakaś kropelka spłynęła po policzku – cichy szloch wydobył się z gardła – czyjaś dłoń pogładziła ją po włosach (…)

Cytat:
Kurz zalegający w powietrzu leniwie lewitował na kilka centymetrów nad jego nosem, tańcząc i kręcąc się ponad jego głową.


(…) tańcząc i kręcąc się pod sufitem.

Cytat:
Przyglądał się przez kilka dobrych minut na plamę znajdującą się na suficie (…)


Przyglądał się plamie albo patrzył na plamę.

Cytat:
(…) wsłuchując w poranne dźwięki – ziewanie (…)


To brzmi jakby ziewanie było wsłuchiwaniem. Zaimek zwrotny tu poproszę.

Przeginasz z tym wplataniem palców we włosy. Ja rozumiem, że sugerujesz się fotkami pewnego pana i jego fuckin’ crazy fingers, ale wiesz… xD

Cytat:
Podejrzewał, że muszą się oni znajdować piętro nad nim.


No i po co? Do wyrzucenia.

Cytat:
(…) oddając go w ręce łaskawego Morfeusza.


Lubię odwołania do mitologii i, dlatego obiecuję, że kiedyś zamorduję Urban za to, że muszę to powiedzieć – pantałyk -_-.

Cytat:
(…) nigdy nie był dobry w jakimkolwiek wysiłku fizycznym.


Ten wysiłek fizyczny mi nie leży… Może po prostu – sport?

Cytat:
Coś wielkiego uderzyło go po twarzy.


W twarz, a nie po twarzy.

Cytat:
Tamten cofnął się kilka kroków do tyłu (…)


Czy Ty napisałaś, że on cofnął się do tyłu? Ała!


Ja się powtórzę, ale muszę – kocham Cię Suhar i Symfonię też i Eda Twojego również. Uwielbiam tę dawką ironii, którą zapodajesz z rozdziału na rozdział w coraz większych ilościach. Pal licho błędy. Mam to gdzieś. Będę się bić o to opowiadanie jak będzie trzeba.
No dobra – do jednej rzeczy muszę się przyczepić, a mianowicie do opisu walki Edwarda. Sprowadziłaś to do równoważników zdań, a tymczasem ja chciałabym przeczytać piękny opis, który kontrastowałby z wcześniejszą piosenką i w ogóle tym humorem. Potrafisz, tak, potrafisz. Powtarzaj to sobie wieczorami jak mantrę. Ok., miałam Cię opieprzać. Eeeee… Straciłam wenę.
Chcę takiego Edwarda na urodziny.

P,
R.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 10:03, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Jeju! Głupi Stary Marlon! Jak on mógł próbować zgwałcić Edwarda! Dobrze, że Al mu pomógł. Zastanawiam się kto potem walnął Marlona skoro Al leżał na ziemi. Cała drżałam z przerażenie, kiedy to czytałam. "Ratujcie Edzia" powtarzałam w myślach. A potem przyszedł Al i odetchnęłam.
Cieszę się, że skorupa Lauren pękła. Lubię ją. W tym ff przynajmniej.
Dodaj bonus, jak chcesz
pozdrawiam
vampir


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Miss Juliet
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:57, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Wszyscy jęczą, że trzeba pisać konstruktywne komentarze, ale JAK ja mam taki napisać skoro cały czas będę ci słodzić?! No to krótko:
-świetny pomysł
-bardzo dobry styl
-boski Badward Wink
W ogóle nie mam się do czego przyczepić. Załamię się chyba... W depresje wpadnę....
Co do tego rozdzialiku to:
-Lauren zaskakująca, ale w bardzo pozytywnym sensie
-Marlon zaskakujący, w złym znaczeniu tego słowa
-Al po prostu boski;)
To na tyle. Koniecznie dodaj bonus. Już się boją, co z tego Blacka zrobiłaś...
pzdr
MS


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
siwo278
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Kwi 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:46, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Świetne ff :)
W tym rozdziale podobała mi sie Lauren i jej "wyrzuty sumienia".

Cytat:
Aha... Ładnie... Motyla noga, masz talent, chłopie... Ja bym nie potra...
Nagle Edward usłyszał jakiś dziwny, głuchy dźwięk. Otworzył oczy i wydał z siebie zduszony krzyk - Gruby Al osunął się na kolana z wbitym w plecy ostrym kawałkiem szkła, a za nim stał rozwścieczony Stary Marlon. Gruby upadł na podłogę, zacharczał coś, krztusząc się krwią i zanim Edward zdążył choćby się ruszyć, padł bez ruchu.

:o o matko czy on zabił grubego.... tylko nie to już myślałam, że go po lubię za to, że uratował "tyłek" Edzia ;] on nie może umrzeć! A co z Mary... załamie sie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maila
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 21:52, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Co z Grubym Al'em?! Co z tym dupkiem - Marlonem?! Co z Edziem?! A Lauren?
Argh, ten FF jest boski :D Wciąga niesamowicie, świetnie jest napisany!
Pozdrawiam i życzę weny! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin