FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Only with you [Z] [+16] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
mloda_14
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:03, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Nie wiedziałam, że twój ff może tak zmienić mój nastrój. Cały dzień miałam skopany humor, a kiedy zobaczyłam, że jest nowy rozdział "Only with you", z radości zaczęłam skakać po pokoju jak glupia :D

Rozdział jak zwykle fantastyczny. Może Edward i Bella troche za szybko się pogodzili, ale mam nadzieję, że jeszcze u nich namieszasz :)

A wracając do Tanyi powiem tyle: wiedziałam, że to będzie ona!!! Naprowadziły mnie złote oczy Samuela. Ale dobrze, że stosunki mniedzy Tanyą i Samuelem są tylko braterskie. To otwiera drogę dla związku Tanya&Demetri :)

Pozdrawiam i życzę duuużo VENA oraz powodzenia na egzaminach :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beatriz
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gwiazd.

PostWysłany: Czw 19:31, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Znów się spotykamy Niobe... rozumiem, że będzie Ci miło jeżeli pochwalę twój ff... a jest co chwalić. Po pierwsze - opis rozmowy Belli z Tanya - po prostu genialny. Użyłaś takich słów i fraz, że wręcz wyczuwałam złość Tanyi... tu jest wszystko czego potrzeba by mi było w świetnym ff : pomysł, opisy przeżyć wewnętrzynych, słownictwo, które udowadnia że wiesz o czym piszesz i w jaki sposób chcesz to przekazać czytelnikowi ( co jednocześnie sugeruje że traktujesz nas jak osoby inteligentne) i technicznie bardzo poprawny.
Mówię jak jakiś znawca - ale to tylko pozory ^^ Próbuję najbardziej treściwie przekazać Ci mój zachwyt, bo nie przemawiają do mnie komentarze typu 'ach i och' (choć czasem brak mi słów...)

Chciałam jeszcze coś powiedzieć o Demetrim - w tym ff zastępuje mi Emmeta. I myślę, że o taki efekt Ci chodziło - o kogoś kto będzie rzucał ciętymi ripostami i zawsze będzie w stanie rozładować sytuację. Bardzo podoba mi się ten pomysł, bo nigdy Demetri nie był przedstawiany w taki sympatyczny sposób, a ja sama tak wyobrażałam sobie jego osobę.

Czekam niecierpiliwe - Beatriz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beatriz dnia Czw 19:32, 18 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Czw 20:03, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Hah, czytałam dwa razy Wink to mi się utrwaliło.
Niobe udało Ci się niemożliwe... poczułam sympatię do tej Tanyi!
Wreszcie przemówiła Belli do rozumu, choć widać, że ta jeszcze będzie się obwiniała, taka już jest. Ale co zrobić. :)
Tylko Tanya mogła jej otworzyć oczy, może poczuła zagrożenie... he, he
Cieszy mnie powrót na Volterrę z nowym wampirkiem. To zapowiada akcję w kolejnej części, a akcję lubię najbardziej.
Historia opowiadana przez Ciebie nie traci na świeżości.
Każde odświeżenie tematu nowym rozdziałem wielce mnie raduje. :)
Za sesję trzymam kciuki, choć wiem, że sobie dobrze poradzisz!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Czw 20:37, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Rozdział jak zwykle świetny :P
Tanya była... zadziwiająco przydatna :D Dobrze, że wygarnęła Belli, bo ta sytuacja zaczynała mnie drażnić...
Nie ma to jak zorientować się po dziewięćdziesięciu latach (!!!), że się pomyliłaś... xD
Samuel wydaje się być pozytywnym charakterem, ciekawym :)
Niecierpliwie czekam na cd :)
Weny!!!!


Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lilczur
Wilkołak



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Sob 16:56, 20 Cze 2009 Powrót do góry

Jak ja mam pisać konstruktywne komentarze, kiedy Ty tak świetnie piszesz? No jak? Rozdział oczywiście genialny, nie mogło być inaczej, ale ma jedną zasadniczą wadę - jest zdecydowanie za krótki! Najbardziej podoba mi się kreacja postaci, są takie... wyraziste. Jak żywe. Co do błędów, wypatrzyłam 2 literówki i coś mi raz zgrzytnęło, jakieś powtórzenie, ale po chwili znów wciągnął mnie tekst i za cholerę nie pamiętam, co to było. Przeczytałam cały rozdział jeszcze raz i nie znalazłam. Pewnie dlatego, że magia Twojego stylu jest ponad wszystko.:D Jakbyś rąbała ortografy w każdym wyrazie, pewnie też bym nie zauważyła.Wink Powodzenia na egzaminie, będę trzymała kciuki z całych sił!!! Tradycyjnie biorę się za pożeranie paznokci w oczekiwaniu dalszych rozdziałów.Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 12:26, 28 Cze 2009 Powrót do góry

mrówka Coż powiem szczerze, że sama też nie przepadam za science fiction, ale jak czasem występują gdzieś takie wątki i przede wszystkim jakieś ciekawe urządzenia to bardzo lubię. A jaka jest świeta zabawa pisząc to^^ A co do Belli to mam nadzieję, że przyszłe rozdziały pozwola spojrzeć na nią pod troche innym kątem :) A co do wyobraźni to nie ma czego zazrdościć przyczepi się jakiś pomysł i człowiek nie może spać po nocach ^^' Bardzo mi miło, że Ci się podoba i nie ma się czego bać, na razie Twisted Evil

Araja Co do Tanyi to nie chciałam tutaj nikogo zaskakiwać :) Cieszę się, że się podoba ;]

Nessie Więc tak, spodziewałam się że ktoś mi zarzuci, że za szybko wszystko poszło, ale coż miałam jaką koncepcję. Czasem jest tak, że jak człowiek uprze się na coś to rozpaczliwie trzyma się tej myśli i nie probuje nawet jej rozważać, a wystarczy jak czasem ktoś pokaże inny punkt widzenia i potem nagłe oświecenie. Myśl, że Bella rani Edwarda była tak oczywista, że sama zainteresowana tego nie zauwazyła dopiero ktoś musiał jej to powiedzieć. Więc to jest moje usprawiedliwienie ^^

illiss Dziękuję za kolejny wspaniały komentarz w Twoim wykonaniu ^^ Bardzo się cieszę, że podoba Ci sie wątek Demetriego i Tanyi mogę powiedzieć na zachętę, że to dopiero początek Twisted Evil Co do Belli i Edwarda to planuje pokazać, że ich zachowanie uległo zmianie jednak troche poźniej, postanowiłam, że głowne cechy ich charakterow pozostaną niezmienione. A druga część na pewno będzie krotsza niż pierwsza, prawdopodobnie 10 rozdziałow, ale standartowo - wyjdzie w praniu ;]

ajaczek Między Edwardem i Bellą będzie lepiej, ale nie idealnie, troche muszą się jeszcze pomęczyć :D A co do Tanyi i Demetriego to wyjaśni się poźniej ;]

mloda_14 Bardzo się cieszę, że poprawiłam Ci humor, odczuwam pewną satysfakcję wiedząc, że mogę wywołać u kogoś radość ^^ A przed Bellą i Edwardem to dopiero początek problemow a nie ich koniec Cool

Beatriz Bardzo, bardzo mi miło czytać, że Ci się podoba Wink A rozmowa Belli i Tanyi zżarła mi dużo nerwow i była fragmentem przy ktorym najbardziej się napracowałam w całej czesci więc cieszę podwojnie, że przypadła Ci do gustu :)

Pernix Akcja zacznie się od następnego rozdziału mogę już obiecać ^^ A co do Tanyi to naprawdę przypadek, że wywołuje takie uczucia. U mnie to jest postać niekontrolowana po prostu opisuję ją tak jak to widzę i nawet się nad tym zbytnio nie zastanawiam :)

Swan Samuel na pewno nie będzie postacią czarno - białą i sporo namiesza, ale z założenia ma wywoływać sympatię ^^

lilczur Wielką przyjemność sprawia mi czytanie Twoich komentarzy :) Mogę Ci obiecać, że kolejny rozdział będzie dłuuugi bo planuję sporo rzeczy tam wrzucić więc mam nadzieję, że przynajmniej częsciowo Cię to usatysfakcjonuje Wink


Dziękuję za wszystkie komentarze i mam nadzieję, że dzięki Waszym życzeniom sesja pojdzie szybko i gładko :)



----------------------------




Sesję już mam za sobą, więc teraz zabrałam się ostro za pisanie ^^
Daję wam kolejny rozdział, mam nadzieję, że się spodoba Wink

Jako, że Lullaby wyjechała na wakacje, rozdział betowała lilczur, której bardzo dziękuję :*




Rozdział 4

Niespodziewany atak.

Siedziałam w samolocie obok Edwarda. Aro powinien być zadowolony z naszego powrotu, będziemy w Volterrze za paręnaście godzin, co oznaczało, że nasza podróż trwała zaledwie tydzień. Oczywiście mogliśmy wrócić wcześniej, ponieważ przekonanie Samuela i Tanyi do podróży nie zajęło dużo czasu, ale każdy z nas chciał, choć na chwilę, odpocząć od Volterry. Nawet Demetri szczególnie nie oponował. Co dziwne, od momentu, gdy wrócił z Edwardem z lasu, wydawał się szczególnie zadowolony. Zdarzało się, że znikał z Tanyą na parę godzin, ale gdy chciałam wypytać o to Edwarda, on tylko tajemniczo się uśmiechał i szybko zmieniał temat.

Z zamyślenia wyrwał mnie mąż, który delikatnie ściskał moją dłoń. Od czasu do czasu rzucałam mu krótkie spojrzenia. Widziałam niesamowity spokój malujący się na jego twarzy, pierwszy raz od wielu lat nie spostrzegłam tam zmartwienia ani smutku. Westchnęłam lekko. Powinnam się w tym momencie czuć jeszcze bardziej winna, ale moje sumienie zostało ostatnio już wystarczająco obciążone. Gdybym mogła zrobić coś, żeby nie czuć się aż tak źle, na pewno bym to zrobiła - cokolwiek, żeby odkupić swoje winy. Zerknęłam w okno samolotu. Pierwszy raz od długiego czasu poczułam się znowu sobą, a nie zaledwie marnym cieniem. Co prawda, to było dość szczątkowe uczucie, ale wszystko było lepsze niż moje dotychczasowe życie w Volterrze.

Miałam wrażenie, jakbym się obudziła z jakiegoś psychodelicznego snu, jakbym mogła odetchnąć świeżym powietrzem po przebywaniu w zadymionym pokoju. Przerażała mnie myśl, że mój stan może być tylko chwilowy, że jak zabiję kolejnego człowieka, znowu zamknę się na świat.

Zawsze uważałam, że tylko bezwzględny człowiek może normalnie żyć po popełnieniu odrażających zbrodni, ale teraz wiedziałam, że to nie jest prawda. Egzystowanie ze splamionym sumieniem jest jeszcze cięższe niż odrzucenie go. Codziennie będę musiała zmierzyć się z każdą popełnioną przeze mnie zbrodnią. Muszę być silna, silniejsza niż przedtem, nie mogę już więcej ranić Edwarda.

Odwróciłam się w jego stronę. Patrzył na mnie uważnie i lekko się uśmiechał. Delikatnie, z pewnym wahaniem, uniosłam rękę i dotknęłam jego policzka. Zmrużył nieznacznie oczy. Sunęłam opuszkami palców po jego twarzy, zupełnie jak podczas naszej pierwszej wizyty na łące. Wtedy też odczuwałam pewien strach, bałam się, że tamta chwila może się skończyć, że wszystko okaże się tylko cudownym snem. Teraz moje obawy miały nieco inne podłoże. Bałam się, że nie będę dość silna, żeby okazywać Edwardowi swoje uczucia. Bycie z nim dawało mi tak wiele radości, a podświadomie wiedziałam, że nie zasługuję na szczęście, nie wiedziałam czy dam radę utrzymać równowagę.
Gwałtownie cofnęłam dłoń, ale zanim zdążyłam oprzeć ją na drążku, Edward otworzył oczy i ją ujął. Zaczął składać delikatne pocałunki na czubkach moich palców. Mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Nie powiedziałeś mi jeszcze, co ci pokazała Eliza w dzień naszego wyjazdu.

Edward puścił moją dłoń, ale na jego twarzy rozkwitł szeroki uśmiech.

- Cóż… Przewidziała zmianę w twoim zachowaniu.

- Och. – Zmarszczyłam brwi, po czym rzuciłam mu rozdrażnione spojrzenie. – Miło, że wiedziałeś o mojej decyzji wcześniej niż ja.

- Bello, nigdy nie mogę być pewien co do twoich decyzji, ba, nie mogę nawet podejrzewać, bo zawsze mnie zaskakujesz.

Delikatnie potarł mój policzek kciukiem, co wywołało lekki uśmiech na mojej twarzy.

- Nie chciałbym za daleko wybiegać w przyszłość, ale myślałaś już o tym, co zrobimy, gdy opuścimy Volterrę?

Gdy tylko wypowiedział te słowa, doszła do mnie słodka woń jego oddechu. Zacisnęłam nieco usta, starając się opanować budzące się we mnie pożądanie. Skupiłam się i delikatnie zaprzeczyłam ruchem głowy, a następnie dodałam cicho, patrząc w małe okno samolotu:

- Chyba chciałabym spędzić trochę czasu z Renesmee. I z resztą rodziny.

Edward pokiwał głową i z uśmiechem na twarzy zaczął głaskać moją dłoń.
W pewnym momencie z głośnika dobiegł głos stewardessy informujący, że za chwilę odbędzie się lądowanie. Westchnęłam nieznacznie. Znowu byliśmy we Włoszech, nie zdążyłam się nawet nacieszyć chwilą pozornej wolności. Edward uścisnął moją dłoń i uśmiechnął się do mnie lekko. Odwzajemniłam jego gest.
Po chwili wychodziliśmy już z samolotu i przeszliśmy przez szybką odprawę. Jako że mieliśmy włoskie obywatelstwo, nie sprawdzano nas zbyt dokładnie. Gdy wyszliśmy na przestronny hol, Edward zaproponował, że pójdzie po samochód. Pociągnął mnie delikatnie za rękę i ruszyliśmy w stronę parkingu. W krótkim czasie doszliśmy do małego budynku znajdującego się tuż przy lotnisku. Na wszystkich ścianach ukazywały się trójwymiarowe obrazy samochodów, jakimi dysponowała wypożyczalnia. Czasami miałam wrażenie, że auto zaraz na mnie wjedzie. W pewnej chwili na ekranach pojawił się jakiś człowiek, najwyraźniej właściciel, zapewniający, że wszystkie dostępne pojazdy są w jak najlepszym stanie i spełniają wszelkie normy ekologiczne. Szybko obeszliśmy z Edwardem budynek i weszliśmy głównym wejściem do przeszklonego pomieszczenia. Znajdowało się tam kilkadziesiąt samochodów, które obracały się w kółko, aby można je było obejrzeć z każdej strony. Były tam luksusowe limuzyny wyposażone w najbardziej zaawansowane zestawy obronne. Samochody te były wykonane ze specjalnego stopu, który był niezwykle lekki, a przy tym wytrzymały – karoseria była odporna na działanie większości środków masowego rażenia, zapewniała nie tylko bezpieczeństwo, a także komfort jazdy. Oczywiście wypożyczenie takiego samochodu kosztowało majątek, a sama kaucja była nieosiągalna dla większości ludzi odwiedzających takie małe lotnisko. My jednak potrzebowaliśmy auta, które nie rzucało się za bardzo w oczy – jak zwykle.

- Witam państwa! – Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam starszego mężczyznę w eleganckim garniturze, który szedł w naszym kierunku szybkim krokiem. Nagle poczułam, jak Edward napina mięśnie. Popatrzyłam na niego zdziwiona. On jednak tylko pociągnął mnie za rękę i pobiegł w stronę wyjścia. Rzuciłam przepraszające spojrzenie w stronę sprzedawcy, który zmarszczył brwi, patrząc na nas. Gdy wyszliśmy z budynku zrozumiałam, o co chodziło Edwardowi. Usłyszałam dochodzący z bardzo daleka wybuch.

- Musimy uciekać. Mogą chcieć zaatakować lotnisko. Jest za daleko, nie słyszę ich myśli… – Rzucił mi szybkie spojrzenie, po czym zawołał Demetriego, Tanyę i Samuela. Pociągnął mnie zdecydowanie za rękę.

- Czekaj, nie możemy tak zostawić tych ludzi! Oni wszyscy zginą. – Starałam się wyrwać z jego uścisku.

- Bello, jak teraz nie uciekniemy, to my też możemy… - Zacisnął mocno usta. Po chwili przeniósł wzrok na Demetriego, który stał tuż obok nas ze skupionym wyrazem twarzy. Zadał zapewne jakieś pytanie w myślach do Edwarda, bo ten tylko zaprzeczył ruchem głowy.

- Tędy – zawołał brunet, idąc żwawym krokiem w stronę parkingu.

Edward pociągnął mnie za dłoń, ale ja stałam, jakby nogi wrosły mi w podłoże. Mogliśmy zaalarmować całe lotnisko, mogliśmy wezwać jakieś władze, żeby ewakuowali ludzi. Cokolwiek. Nagle poczułam tępy ból głowy. Usłyszałam warknięcie wydobywające się z ust Edwarda.

- Chciałem pomóc. – Samuel uśmiechnął się ironicznie, po czym ruszył za Demetrim i Tanyą. Z pewnym oporem zrobiłam krok do przodu. Odgłosy wybuchów były coraz donośniejsze, już nawet człowiek mógłby usłyszeć ich nikłe echo. Edward pociągnął mnie mocniej i ruszyliśmy w stronę obszernego parkingu. Zobaczyłam, jak Demetri zatrzymuje jakiś samochód i wyciąga mężczyznę, który głośno krzyczał. Wampir jednak nie zwrócił na to uwagi, szybko rzucił go na beton i wsiadł do samochodu. Tanya wsunęła się zgrabnie na przednie siedzenie, a Samuel usiadł z tyłu.

- Pospieszcie się! – krzyknął Demetri, naciskając pedał gazu, tak że silnik zaczął wyć.

Edward wziął mnie błyskawicznie na ręce. Nie zdążyłam nawet zareagować, gdy podbiegł do samochodu i wrzucił mnie, niemal brutalnie, na tylne siedzenie, po czym zajął miejsce obok mnie.
Gdy tylko Demetri ruszył, Tanya odwróciła się gwałtownie i rzuciła mi rozwścieczone spojrzenie.

- Czy ty czasem myślisz? – warknęła w moją stronę. – Zdajesz sobie sprawę, że swoim irracjonalnym zachowaniem znowu narażasz wszystkich? To jest…

- Dość Tanyo! – Edward popatrzył ze złością w jej kierunku. Wyglądał naprawdę groźnie, co chyba nieco ostudziło wybuch kobiety.

Zaraz jednak jego twarz przybrała nieco łagodniejszy wyraz i powiedział cicho:

- Patrzysz na to ze złej perspektywy.

- Ja sądzę - wtrącił się Demetri – że Bella zapomina, iż nie jesteśmy instytucją charytatywną. Możecie zaprzeczać, jak chcecie, ale w naturze wampirów leży zabijanie ludzi, a nie ratowanie ich.

Po jego wypowiedzi w samochodzie nastała głucha cisza. Po chwili wzięłam głęboki oddech i wyszeptałam:

- Przepraszam.

Gdy tylko ostatnie sylaby wypowiedziane przeze mnie rozbrzmiały w samochodzie, do moich uszu dobiegł głośny wybuch. Zerknęłam błyskawicznie za siebie i zobaczyłam słup ognia w miejscu, gdzie przed chwilą znajdowało się lotnisko.

- Nawet popiół by z nas nie został – mruknęła pod nosem Tanya i założyła ręce na piersi, patrząc ze złością na przednią szybę. Poczułam, jak Edward ścisnął delikatnie moją dłoń, ale nie popatrzyłam na niego. Nie chciałam widzieć teraz współczucia na jego twarzy. Spojrzałam przed siebie tępym wzrokiem, w ogóle nie dostrzegając krajobrazu zmieniającego się przez moimi oczami.

****

Niecałą godzinę później dojechaliśmy do Volterry. Ludzie błąkali się po ulicach, więc Demetri ledwo mógł jechać po przepełnionych drogach. Nie trzeba było posiadać umiejętności Jaspera, aby wyczuć uczucia tłumu kłębiącego się na uliczkach. Był to strach, panika niemal boleśnie rysująca się na ich twarzach. Od czasu do czasu czułam, jak mięśnie Edwarda napinają się. Rzuciłam mu pytające spojrzenie, ale tylko kiwnął głową i zacisnął szczęki. Gdy w końcu dojechaliśmy na parking znajdujący się przy zamku, zobaczyłam Elizę. Przeskakiwała z nogi na nogę, niecierpliwie wypatrując naszego przybycia. Za nią stała Heidi i przyglądała się jej z uśmiechem na ustach. Obok znajdował się też Alec. Opierał się plecami o kolumnę i wręcz pożerał Elizę wzrokiem.
Edward zmarszczył nagle brwi i powiedział tak cicho, że tylko ja mogłam usłyszeć:

- Eliza stara się coś przede mną ukryć.

Rzuciłam mu zaciekawione spojrzenie. Demetri zatrzymał się tuż przed trójką wampirów i szybko wyszedł z samochodu.

- Bello, Edwardzie, miło was znowu wiedzieć – zaszczebiotała Eliza, gdy tylko stanęliśmy obok niej.

Uśmiechnęłam się lekko do blondynki.

- Jak widać moja wizja się sprawdziła. – Posłała mi promienny uśmiech, po czym zwróciła się do Samuela. – Cieszę się, że mogę cię wreszcie poznać.

Wampir wpatrywał się z ciekawością w jej białe oczy.

- Dużo o tobie słyszałem Elizo. – Kiwnął głową w jej kierunku.

- Chciałabym z wami porozmawiać – powiedziała dziewczynka, spoglądając po kolei na mnie, Edwarda, Tanyę i Samuela. – Ale najpierw czeka was wizyta u Wielkiej Trójki.

Samuel kiwnął głową, ale na jego twarzy odmalowało się pewne zaniepokojenie.

- Wszystko się dobrze ułoży – zapewniła Eliza, patrząc na niego intensywnie.

Spojrzałam z przestrachem na Edwarda, coś mnie zaniepokoiło w wypowiedzi Elizy. Mój mąż zacisnął dłonie w pięści.

- Chodźmy – powiedziała w końcu Heidi i ruszyła w kierunku wejścia do zamku. Nie dbając o poruszanie się ludzkim tempem, szybko przemierzaliśmy korytarze i już po chwili byliśmy przed wejściem do sali balowej. Gdy tylko drzwi się otworzyły zobaczyłam, że wszyscy mieszkańcy zamku zgromadzili się w sali. Na środku, na podeście spostrzegłam całą trójkę Volturi. Trzymali się za ręce, wszyscy mieli dość zaniepokojone wyrazy twarzy. Edward gwałtownie wciągnął powietrze do ust, gdy tylko przestąpiliśmy próg. Aro raptownie się odwrócił, rzucił mojemu mężowi ostrzegawcze spojrzenie, po czym przeniósł wzrok w stronę Samuela i uśmiechnął się do niego radośnie.

- Witamy w Volterrze! Demetri, Edward, mam nadzieję, że wszystko poszło bez problemu. – Obaj zbliżyli się do Aro i wyciągnęli w jego kierunku dłonie. Po twarzy Volturi przemknął cień złości, gdy odczytywał myśli Demetriego. Jednak po chwili puścił jego dłoń i sięgnął po tę wyciągniętą przez Edwarda. Uśmiechnął się ze zrozumieniem i w tym samym momencie na twarzy Edwarda pojawiło się rozdrażnienie.

- Bello, cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliście. Żal mi było patrzeć, jak się oboje męczycie – powiedział Aro dobrodusznym tonem.

Wysiliłam się na uśmiech, ale jestem pewna, że na mojej twarzy pojawił się tylko krzywy grymas.
Po chwili Edward stał tuż przy mnie i złapał moją dłoń. Uśmiechnął się lekko i wyszeptał mi do ucha:

- Nigdy nie umiałaś dobrze udawać.

Zacisnęłam mocniej usta, żeby powstrzymać uśmiech, który mimowolnie pojawiał się na mojej twarzy.

- Zatem Samuelu. Widzę, że Twój dar ma niezwykłą moc, nikomu jeszcze nie udało się zagrozić tarczy Belli w takim stopniu jak tobie.

- Wydaje mi się, że to była kwestia zaskoczenia – odrzekł cicho Samuel, patrząc na Aro spode łba.

- Och, nie bądź taki skromny. Nawet Edwardowi się to nie udaje, nie mówiąc już o Jane.

Nagle dobiegło do moich uszu ciche warczenie. Zerknęłam w tamtą stronę i zobaczyłam, jak Jane rzuca wściekłe spojrzenia w każdą stronę. Aro jednak zignorował jej reakcję i dalej wypytywał Samuela:

- Zatem możesz modyfikować myśli swoich ofiar?

Wampir kiwnął lekko głową.
Nagle Eliza wstąpiła na podest, na którym stali Volturi i uśmiechnęła się zachęcająco:

- Może nam coś zaprezentujesz?

Aro klasnął z zadowoleniem w dłonie.

- Znakomity pomysł! Feliksie, pozwól na chwilę.

Wampir popatrzył ze zwątpieniem na władcę Volterry, ale podszedł w jego kierunku.

- Dalej Samuelu! Pokaż nam swój dar – zachęcił Aro.

Brunet posłał niezdecydowane spojrzenie w kierunku Tanyi, ale ona tylko lekko kiwnęła głową. Samuel skierował swoje spojrzenie na Feliksa, który nagle zesztywniał, po czym zaczął kulić się ze strachu. Objął głowę rękami i zaczął drżeć. Z jego ust wydobywały się ciche pomruki, które powoli zaczęły układać się w słowa:

- Proszę nie… Nie zabieraj mnie. Nie każ mi tego robić.

Po chwili wampir znowu zesztywniał, wyciągnął dłoń w kierunku Kajusza i zaczął się śmiać na całe gardło. Na twarzy Samuela pojawił się cień uśmiechu. Stojący obok mnie Edward zaczął drżeć. Spojrzałam na niego z przestrachem, jednak on tylko starał się nie roześmiać. Mimowolnie wykrzywiłam usta.
Na twarzy Volturi pojawiło się zaskoczenie. Feliks tymczasem znowu znieruchomiał, a po paru sekundach jego twarz wykrzywiła się w nienawiści, warknął przeciągle i rzucił się w kierunku Jane. Zdołał zrzucić dziewczynę na podłogę, ale już za chwilę krzyczał w agonii. Jane podniosła się szybko i patrzyła na niego z wściekłością, po czym jej spojrzenie padło na Samuela.

- Nie! – krzyknął Edward, jednak jego głos utonął w krzyku Samuela, który opadł na posadzkę. Wił się i krzyczał z bólu. Zanim zdążyłam zareagować, Aro krzyknął:

- Dość Jane!

Obaj mężczyźni momentalnie znieruchomieli. Samuel oddychał ciężko, ale błyskawicznie wstał i wysyczał:

- Pożałujesz tego.

Nie minęła sekunda, a Jane opadła na posadzkę i krzyczała.

- Demetri, Bella! – warknął Aro.

Widziałam, że moim zadaniem jest ochronić Jane tarczą. Mimo że bardzo tego nie chciałam, zaczęłam przeciągać swoją ochronę w jej kierunku - znowu poczułam niesamowity opór, jednak po chwili całkowicie zniknął. Dziewczyna oddychała ciężko. Zaraz jednak poderwała się z ziemi, skierowała wściekłe spojrzenie na Elizę i zaatakowała ją. Alec warknął głośno i rzucił się w jej kierunku, ale na sekundę zawisł w powietrzu, po czym sam został rażony darem swojej siostry. Błyskawicznie objęłam ich swoją tarczą.

- Jane! – krzyknął Aro. Jego dobroduszny wyraz twarzy zastąpiła w jednym momencie złość.

Dziewczyna warknęła jeszcze raz, a następnie zaatakowała Aro. Nie zastanawiając się dłużej, objęłam wszystkich w Sali swoją ochroną. Zerknęłam na władcę Volterry. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie zmieszane z wściekłością. Gdy Jane zauważyła, że jej dar na nikogo nie działa, chciała się rzucić w moim kierunku. Jednak Edward błyskawicznie porwał mnie w ramiona i przyciągnął do siebie, tak że oboje wylądowaliśmy na posadzce. Jane upadła na ziemię, lecz zaraz znowu się podniosła i głośno warcząc pobiegła w kierunku Elizy.

- DOŚĆ TEGO! – warknął Aro. – Audrey.

Rozszerzyłam w zdziwieniu oczy. Nie minęła nawet sekunda, gdy Jane stanęła w płomieniach. Wyła przeraźliwie, gdy jej dziecięce ciało trawił ogień. Nikt nawet się nie ruszył, aby jej pomóc. Każdy z obecnych w sali wiedział, że skoro odważyła się zaatakować kogokolwiek z Volturi, nie było już dla niej ratunku. W końcu jej krzyki umilkły, a ogień gwałtownie zniknął. W miejscu, gdzie przed chwilą stała, znajdowała się tylko kupka popiołu.




Ładnie proszę o komentarze Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Czw 14:42, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
mloda_14
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:00, 28 Cze 2009 Powrót do góry

Kolejny fantastyczny rozdział :D

Bella jak zwykle chciała pomóc innym narażając siebie. Tradycja została zachowana Rolling Eyes

Zrobiłaś świetne zamieszanie. Fragment, w którym Jane rzucała się na wszystkich pokolei przeczytałam dwa razy, żeby się nie pogubić. Uwielbiam takie momenty. A to, że Aro kazał ją spalić też przypadło mi do gustu, bo nigdy specjalnie jej nie lubiłam.

Czekam na kolejny rozdział i duuużo VENA życzę :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nessie
Zły wampir



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 14:04, 28 Cze 2009 Powrót do góry

szok, tylko tyle mogę teraz powiedzieć.

Ciekawa jestem wizją Elizy. Dodac muzę równiez, że zaskoczył mnie opis ataku Jane, Był taki chaotyczny. mysle, ze lepiej by bylo gdybys rozbutowala ten fragnent


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mrówka
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:33, 28 Cze 2009 Powrót do góry

Nareszcie! Ktoś pozbył się tej małej jędzy! :D Kochana niobe ależ Ty zaskakujesz, nie potrzebnie się bałam tego rozdziału bo w stu 100% usatysfakcjonował mnie rozwój akcji, no może nie do końca bo nadal drażni mnie postawa Belli, te jej wyrzuty sumienia ble...

I tu może sama sobie w pewnym stopniu zaprzeczę ale właśnie to świadczy o wysokiej jakości twojego cudeńka ponieważ u ciebie akcja nie polega na przedstwieniu wielkiej miłość B&E, dużo przeszkód na drodze do ich szczęścia i albo ktoś umiera albo żyli długo i szczęśliwie- to jest konspekt takiego przykładaowego opowiadania gdzie osoby piszące je zapominają tak naprawdę o swoich bohaterach, przedstawiają nam suchą akcje i czytając coś takiego można to przedstawić w takim telegraficznym skrócie, ich zachowanie przyporządkować do n bohaterów, osób.
U ciebie natomiast zachowanie Belli jest ciągle bellowate, czytając to wiem, że ona tak robi bo to Bella a nie, że tak musi być. Tak w skrócie to gratuluje, że pisząc to opowiadanie nie gubisz po drodze swoich bohaterów...

No i tak wracając do dzisiejszego rozdziału to ciekawi mnie coś ty wymyśliła z tym Samuelem, mam nadzieje, że nie narozrabia pomiędzy B&E. Aaa no i kiedy spikniesz Demetriego z Tanyą? Twisted Evil


Kurde wyszło mi masło maślane z mojego kk ale mam nadzieje, ze zrozumiesz coś z mojej paplaniny. Embarassed

Pozdrawiam
mróweczka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:54, 28 Cze 2009 Powrót do góry

Zabito Jane? Boże, nareszcie :D
Dobrze, że Bella znowu zaczyna się... hmm... budzić? Otwierać na Edwarda? Nie wiem, jak to ująć. Prawie sto lat takiej męki to o prawie sto lat za dużo.
Eliza znowu ma jakieś wizje? Prawdopodobnie złe? Nie wytrzymam z tą dziewczyną.
Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybciej niż ten (ja się o nic nie czepiam. Nie chodzi o to, że na ten się długo czekało. Po prostu... Niech piąty będzie... jeszcze szybciej :) ).
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lilczur
Wilkołak



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Nie 17:21, 28 Cze 2009 Powrót do góry

Pamiętasz niobe, jak napisałam Ci kiedyś, że dla mnie jesteś jedną z najlepszych pisarek na tym forum? Zawsze mam obawy pisząc takie słowa. Dlaczego? A no dlatego, że konwencja panująca na tym forum utrudnia niejako ocenę. Chodzi mi o funkcję bety. Wiem, że czasami bywa tak, że to, co widzą czytelnicy forum nie zawsze ma wiele wspólnego z pierwotnie napisanym opowiadaniem, a często styl autora fanficka jest tak naprawdę stylem poprawiającej go bety. Kiedy więc piszę komuś, że świetnie pisze, zastanawiam się, do kogo tak naprawdę kieruję te słowa. W Twoim przypadku oczywiście też miałam takie myśli. Do teraz. W związku z tym, że (genialna nota bene) Lullaby pojechała na wakacje, miałam możliwość betowania ostatniego rozdziału, a tym samym zobaczenia Twojego prawdziwego stylu. I wiem już, że chwaliłam Cię zasłużenie!! :D To, co widzą wszyscy nie różni się praktycznie niczym od tego, co rzeczywiście stworzyła autorka. Moje betowanie opierało się na drobnostkach. Piszesz pięknie! I nie chodzi mi w tym momencie tylko o treść, ale głównie o styl pisania. Jakbyś pisała o produkcji mydła, pewnie też byłabym zachwycona. Laughing Ty właściwie nie piszesz, Ty czarujesz. Przenosisz w stworzony przez Ciebie świat i pozwalasz przeżywać wszystko tak, jakby się tam było. Kiedy coś opisujesz, to ja to widzę, czytając dialogi mam wrażenie, że je słyszę. Nie ma w Twoim pisaniu nic sztucznego, naciąganego, nie miałam dotąd uczucia, że piszesz dla samego pisania. Robisz to, bo masz coś istotnego do opowiedzenia. Do tej pory byłam zachwycona, teraz jestem OCZAROWANA!!!! :):):):)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lilczur dnia Nie 21:25, 28 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:55, 28 Cze 2009 Powrót do góry

Opowiadanie jest rewelacyjne. Świetny, przemyślany pomysł.
Każdy rozdział lepszy niż poprzedni. Twój tekst niesamowicie pobudza do pracy wyobraźnię. Warto czekać na każdą wstawkę. Styl masz naprawdę dobry, ale nie będę tylko cukrować. Nie podoba mi się Bella. Mam już dosyć umartwiającej się żeńskiej wersji Meyerowskiego Edwarda. Wiem, że ona czuje się winna, ale ile można. Niby zrobiła już krok ku lepszemu, a e głębi hmm no powiedzmy duszy, nadal się nad sobą pastwi. Mam nadzieję, że jej przejdzie.
Eliza jest najciekawszą postacią. I o dziwo polubiłam Twoją Tanyę! WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 20:55, 28 Cze 2009 Powrót do góry

łał.. Powiem tak. Dziś zaczęłam czytać twój ff od początku do końca i jestem cholernie pozytywnie zaskoczona. Piszesz rewelacyjnie! Co do samej fabuły, to masz swietny pomysł i widać, że nic nie robisz na siłę.
Jak się wtopiłam w treść, to mnie wołami nie można było odciągnąć od ekranu, aż do teraz, gdy wszystko przeczytałam.
Pisz dalej, bo jestem niesamowicie ciekawa, co będzie dalej.

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 11:11, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Przepiekny rozdział. Wcisnął mnie w fotelik Wink Tak Bella jak zwykle dobroduszna, chciała pomóc nie patrząc na to że mogła zginąć to takie bellowe Wink A tak powaznie, podoba mi się że stosunki pomiędzy Bellą a Edwardem układają się, idzie im to coraz lepiej, tak samo jak Tany i Demetriemu:) Zaskoczyłaś mnie końcówką swojego rozdziału, i jak zwykle wprowadziłaś tajmenicę - co Eliza starała się ukryć przed Edwardem??
Nie muszę chyba pisać że twój styl jest rewelacyjny, bardzo dobrze wprowadzasz swoich czytelników w nastrój twojego ff. Bardzo lubię czytać twoją twórczość i dlatego ucieszyła mnie twoja wiadomość że masz już sesje zakończoną i możesz się poświęcić pisaniu :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 0:42, 03 Lip 2009 Powrót do góry

Wszystkim bardzo dziękuję za wspaniałe komentarze, dziś sobie odpuszczę odpisywanie na nie bo odpowiedź na większość zadawanych pytań znajduje się w rozdziale Wink
Zatem miłego czytnia ^^

Betowała wspaniała lilczur

Rozdział 5

Wizja

Leżałam w ramionach Edwarda niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Wpatrywałam się w pozostałości po Jane. Nigdy nie sądziłam, że tak skończy się jej egzystencja. Gdy przybyłam tu jako człowiek, była ulubienicą Aro. A teraz nawet nie zawahał się, wydając na nią wyrok śmierci. Otrząsnęłam się z niewielkiego otępienia i popatrzyłam na Edwarda. Na jego twarzy malowało się niedowierzanie. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, wysiliłam się na lekki uśmiech:

- Dziękuję. Po raz kolejny mnie uratowałeś…

Edward błyskawicznie poderwał się z posadzki i przyciągnął mnie do siebie, tuląc mocno. Nic nie odpowiedział, tylko pocałował mnie w czubek głowy. Zaciągnęłam się głęboko jego zapachem. To mnie zawsze uspokajało. Zmrużyłam nieznacznie oczy. Po kilku sekundach udało mi się opanować emocje i zerknęłam ponad ramię Edwarda na zgromadzonych w sali.

Alec leżał na podłodze i opierał głowę na nogach Elizy. Dziewczyna patrzyła na niego ze współczuciem i delikatnie głaskała go po włosach. Audrey, która stała za nimi, miała ręce założone na piersi. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Gdy spojrzała na mnie, w jej oczach nadal palił się ogień. Natychmiast jednak obróciła wzrok i podeszła do Feliksa, stojącego nieopodal Heidi. Szybko odwróciłam głowę i dostrzegłam Samuela, który wyglądał na strasznie zmieszanego. Tanya patrzyła na niego karcącym wzrokiem. Obok stał Demetri - zaciskał mocno szczęki, spoglądając na podest. W końcu zerknęłam z przestrachem w stronę Volturi.

Sulpicia klęczała u stóp Aro, obejmując go w kolanach. Jej ciało delikatnie się trzęsło, wyglądała, jakby szlochała. Twarz ukryła w pelerynie swojego męża. On jednak w ogóle nie zwracał na nią uwagi, tylko cicho dyskutował ze swoimi braćmi. Zauważyłam, że w sali panowała cisza zmącona wyłącznie cichymi szeptami Wielkiej Trójki. Wszyscy wpatrywali się w nich z wyczekiwaniem.
Jeszcze nigdy nie miała miejsca taka okoliczność, że ktokolwiek ze straży przybocznej Volturi zaatakował któregokolwiek z Wielkiej Trójki. Pośrednio za tę sytuację odpowiedzialny był Samuel. Trudno teraz było przypuszczać, co się z nim stanie. Aro był widocznie zafascynowany jego darem, ale czy to uratuje go przed losem Jane?

Po kilku minutach, które zdawały się ciągnąć z nieskończoność, Aro odwrócił się w naszym kierunku. Podniósł Sulpicię z podłogi i popchnął ją delikatnie w kierunku reszty żon, uśmiechając się lekko. Gdy ponownie na nas spojrzał, jego wyraz twarzy wyrażał spokój, ale gdzieś głęboko w jego oczach można było dostrzec wzburzenie.

- To, co spotkało Jane, niech będzie nauczką i lekcją dla wszystkich – powiedział władczym tonem. – Chciałbym teraz porozmawiać z Samuelem. Feliksie, Bello, Edwardzie, zostańcie. Reszta natychmiast ma stąd wyjść.

Wiedziałam, że mogłam zostać tylko ze względu na mój dar, dlatego nie czekając na rozkaz, objęłam wszystkich, poza Samuelem, moją tarczą. Edward delikatnie wyswobodził się z mojego uścisku i pociągnął mnie w stronę podestu. Wszyscy skierowali się w stronę wyjścia, tylko Tanya stała i patrzyła ze strachem w oczach na Samuela. Aro wyglądał na zniecierpliwionego. Demetri lekko zacisnął dłonie na ramionach blondynki. Ona westchnęła ciężko, położyła na chwilę dłoń na ramieniu przyjaciela i odwróciła się. Następnie przystanęła i skierowała swój wzrok na Edwarda, który niemal niezauważalnie zaprzeczył ruchem głowy. Demetri złapał Tanyę w pasie i poprowadził ją w stronę wyjścia. Gdy drzwi zamknęły się za nimi, Aro znowu przemówił:

- Zanim podejmiemy decyzję o twoim losie, Samuelu, musimy wiedzieć, co tak naprawdę się stało, odkąd wykorzystałeś swój dar na Feliksie. Opowiedz wszystko i pamiętaj, że nas nie okłamiesz. – Posłał mu uważne spojrzenie, po czym przekazał coś w myślach Edwardowi, ponieważ mój mąż tylko kiwnął głową.

- Najpierw wywołałem w Feliksie strach – zaczął cicho mówić Samuel. – Wyolbrzymiłem myśl, która powoduje u niego najwięcej bólu i sprawiłem, że uwierzył, iż dzieje się to naprawdę. Następnie przywołałem jego najzabawniejsze wspomnienie, na koniec zaś spotęgowałem jego złość. Nie widzę myśli moich ofiar, tak więc nie mogę odpowiadać za to, co zrobią. Moja wina leży w tym, że nie umiałem kontrolować ciekawości. Zawsze się zastanawiałem, co może wywoływać złość w waszych sługach. – Skinął głową w kierunku Wielkiej Trójki.

- Mówi prawdę – powiedział Edward.

- Co zrobiłeś Jane? – zapytał zimnym tonem Marek.

- Wyolbrzymiłem jej ból. – Wampir wzruszył ramionami. – Dziewczyna i tak była już na granicy wytrzymałości, nawet bez mojej ingerencji w końcu by tak skończyła.

Aro pokiwał lekko głową.

- Edwardzie, powiedz, co myślała Jane – zażądał Kajusz.

Mój mąż nieco zmarszczył brwi:

- Gdy zaatakował ją Feliks, zawładnęła nią wściekłość, chciała, by cierpiał, bo uraził jej dumę. Gdy sprawiała mu ból, stwierdziła, że to wszystko wina Samuela i jego też postanowiła ukarać. W końcu zażądałeś, aby przestała. Opanowała się. Pomyślała, że może znowu odzyska dawną pozycję dzięki swojemu pokazowi. – Rzucił krótkie spojrzenie Aro. – Gdy atakował ją Samuel, myślała o Elizie, o tym, jak ta zajęła jej miejsce i zabrała uczucia Aleca. Myślała, że specjalnie kazała sprowadzić Samuela, aby ją jeszcze bardziej upokorzyć. Potem chciała Elizę zabić. Nie myślała już jasno. – Edward skrzywił się bardziej. – W jej głowie pojawiały się strzępy myśli. Śmierć Elizy, odzyskanie szacunku. Potem prowadziła ją tylko żądza zemsty. Gdy patrzyła na każdego, znajdowała tysiące powodów do nienawiści. Myślała tylko o odwecie. Trudno było odczytać, kogo zaatakuje następnego. Było w niej dużo sprzecznych intencji. Zbyt wiele zamiarów.

- Jednak zareagowałeś, gdy atakowała Izabellę - rzucił Kajusz.

- Gdy Bella uniemożliwiała jej kolejne ataki, wszystkie jej myśli skupiły się na tym, aby ją unieszkodliwić – wytłumaczył wymijająco.

Zdecydowanie nie chciałam widzieć, co planowała zrobić mi Jane. Aro pokiwał głową ze zrozumieniem, po czym odwrócił się do swoich braci i złapał ich za dłonie. Wymienili cicho swoje spostrzeżenia. Po chwili Aro znowu zabrał głos, zwracając się do Samuela:

- Rozumiemy twoje zachowanie. Jednak to nie zmienia faktu, że jesteś przyczyną wybuchu Jane, może nie bezpośrednią, ale wciąż jest w tym twoja wina. Nie możemy pozwolić opuścić ci zamku, skoro nie panujesz nad swoim darem i temperamentem. Dlatego zostaniesz w Volterrze tak długo, jak uznamy za stosowne. Możecie odejść. I Edwardzie… Wezwij do mnie Demetriego.

Edward kiwnął krótko głową, po czym skierował się w kierunku wyjścia. Samuel stał w miejscu i wpatrywał się pustym wzrokiem w podłogę. Podeszłam do niego i z wahaniem dotknęłam jego ramienia:

- Chodź, teraz nie możesz nic z tym zrobić – powiedziałam tak cicho, że tylko on mógł mnie usłyszeć.
Samuel podniósł na mnie wzrok. W jego oczach krył się niepokój i rezygnacja. Nagle stanął przed nami Aro i złapał bruneta za dłoń. Po kilku sekundach puścił jego rękę i powiedział z dobrodusznym uśmiechem:

- Teraz już rozumiem działanie twojego daru, na pewno sobie jakoś z nim poradzimy – zapewnił wampir i odwrócił się, kierując się w stronę swoich braci.
Widziałam, jak złość powoli pojawia się na twarzy Samuela, dlatego pociągnęłam go za rękę i wyprowadziłam z sali. Przy wejściu minęliśmy Demetriego, który szybko podążał w kierunku Wielkiej Trójki i nawet nie zaszczycił nas spojrzeniem.
Zamknęłam za nami drzwi. Gdy tylko znaleźliśmy się w korytarzu, Tanya rzuciła się w ramiona Samuela i przytuliła go mocno, mówiąc coś szybko i cicho. Chcąc zapewnić im trochę prywatności, podeszłam powoli do Edwarda.

- Powiedz, czego się dowiedziałeś, gdy weszliśmy do sali.

Na twarzy mojego męża pojawił się lekki grymas:

- Atak na lotnisko może sprowokować wybuch wojny nuklearnej. Eliza miała wizję.

Zadrżałam. Wiedziałam, że gdyby konflikt zbrojny zszedł na takie tory, nic nie mogłoby nas uratować. Cała ludzkość byłaby zagrożona. Nie istniałoby już żadne bezpieczne miejsce na ziemi, a człowiek nie był jeszcze w stanie zaludnić innych planet. To mogłoby oznaczać koniec cywilizacji. Edward ścisnął mocniej moją dłoń, po czym dodał:

- Nie wiadomo, czy się spełni…

Zanim dokładniej przemyślałam swoje słowa, usłyszałam, jak wychodzą z moich ust:

- Ostatnim razem też nie chcieliśmy uwierzyć wizji Elizy i zobacz, do czego nas to doprowadziło…

W oczach Edwarda dostrzegłam ból. Szybko dotknęłam jego policzka i zmusiłam, aby na mnie spojrzał:

- Chodziło mi o to, że jej wizje zazwyczaj się sprawdzają… Wiesz, że nie chciałam, aby to tak zabrzmiało…

Na twarzy mojego męża pojawił się nikły cień uśmiechu.

- Wiem Bello.

Pocałował mnie w czoło, po czym odwrócił się w stronę Tanyi i Samuela:

- Eliza chciała z nami porozmawiać. Sądzę, że to może być ważne.

Brunet sztywno kiwnął głową, a następnie podążył za mną i Edwardem, ciągnąc Tanyę za rękę. Komnata Elizy znajdowała się blisko sali balowej, więc po paru sekundach znajdowaliśmy się przed jej drzwiami. Nie zdążyłam nawet zapukać, kiedy drzwi otworzyły się gwałtownie i stanęła w nich uśmiechnięta dziewczyna.

- Cieszę się, że przyszliście, mamy bardzo ważną sprawę do omówienia. – Odsunęła się lekko, aby umożliwić nam wejście do komnaty. Przeszłam przez próg i zobaczyłam Aleca, który stał przodem do okna. Ręce miał założone na piersiach, zaś na twarzy malowała mu się mieszanka złości, smutku i cierpienia. Gdy tylko weszliśmy, odwrócił się gwałtownie. W jego oczach można było zobaczyć ogromną determinację.

- Miałam wizję – oznajmiła po chwili Eliza.

Mimo że większość umiejętności dziewczyny pogłębiła się po przemianie, jej dar przewidywania był rozwinięty w bardzo nietypowy sposób. Wizje pojawiały się u niej bardzo rzadko, ale były niezwykle obfite w szczegóły. Poza tym nie zmieniały się – tak jak u Alice – pod wpływem decyzji człowieka. Jeśli coś zobaczyła, zazwyczaj się to spełniało. Czasem w jej widzeniu pojawiały się również możliwe scenariusze postępowania, a także jego efekty. Można było zatem zapobiegać jej wizjom.

- Nie pokazałam jej jednak w całości Aro. – Spojrzała przelotnie na Edwarda, który w tym momencie napiął mięśnie i zacisnął ręce w pięści:

- Nie możesz nas o coś takiego prosić! To niedorzeczne, wszyscy zginiemy, zanim zdążymy cokolwiek zrobić!

- Istnieje duża szansa, że tak się nie stanie – powiedziała spokojnie dziewczyna. – Poza tym, każdy ma szansę sam podjąć decyzję, nie mam zamiaru nikogo zmuszać, sądzę jednak, że powinni wiedzieć. – Jej wzrok zatrzymał się na mnie i zaraz dodała: – Chyba nie zabronisz mi powiedzieć im, prawda Edwardzie?

Na twarzy mojego męża pojawiła się złość. Gdy spojrzał na mnie, miałam wrażenie, że przez sekundę ujrzałam w jego oczach niemą prośbę, ale po chwili odwrócił się i wyszedł z komnaty, cicho zamykając za sobą drzwi.

- Edwardowi nie podoba się najwyraźniej mój pomysł, ale mam nadzieję, że mnie wysłuchacie, zanim podejmiecie decyzję.

Kiwnęłam lekko głową. Alec podszedł do Elizy i ujął ją w pasie, zatapiając nos w jej włosach. Dziewczyna zaczęła mówić:

- Dzisiejszy atak na lotnisko rozpocznie serię niedomówień, przypadkowych ataków i ostatecznie wybuch ogólnoświatowej wojny. Każdy kraj będzie atakował i będzie atakowany. Zostaną wykorzystane wszystkie najbardziej destruktywne i niebezpieczne bronie. Kto nie zginie w wyniku bezpośredniego ataku, umrze z powodu chorób popromiennych albo zaraz, które zaczną nękać ziemię. Większość wampirów także ulegnie unicestwieniu. Już po pierwszych atakach nasza liczba zmniejszy się dwukrotnie. Gdy działania wojenne ucichną - ale tylko dlatego, że nie będzie miał ich kto prowadzić - zostanie parę setek ludzi. Większość z nich okaże się zbyt słaba, by przeżyć dłużej niż miesiąc. Za około rok nie będzie już żadnego człowieka na ziemi. W związku z nim my także… wyginiemy. Zostaniemy pozbawieni jakichkolwiek form pożywienia. Nie będzie na tyle dużych zwierząt, abyśmy byli w stanie się pożywić, a te mniejsze i tak się szybko skończą. Za dwa lata nie pozostanie na ziemi nic żywego. Tylko rośliny, owady, ptaki. Żadnych ssaków.

Każde słowo wypowiedziane przez Elizę wbijało się do mojej czaszki, wywołując przerażenie.

- To nie jest zbyt pozytywny scenariusz… - zauważył po chwili Samuel.

- Jest pewna nadzieja – zaczęła dziwne speszona Eliza. – Nie jest ona zbyt… pewna. Ale jest szansa, że uda się jakoś przetrwać ludzkości…

Przerwała na chwilę i wbiła wzrok w okno.

- Nie jestem zbyt cierpliwa – rzuciła po paru sekundach Tanya.

- Och, przepraszam! – Eliza skierowała wzrok na mnie. – Gdyby udało nam się odwrócić uwagę ludzi od tego ataku, nie rozpoczęliby wojny…

- A tym sposobem jest… ? – zapytała rozdrażnionym głosem Tanya.

- Gdybyśmy się ujawnili, ludzie zjednoczyliby się, aby nas zgładzić.

Po jej słowach w pokoju zapadła głucha cisza, którą w końcu przerwała Tanya.

- Czyli mam rozumieć, że chcesz, abyśmy się poświęcili w celu uratowania świata?! – Blondynka wykrzywiła usta w ironicznym uśmiechu.

- To brzmi bardzo patetycznie – stwierdził Samuel, szczerząc się.

- Nie żartuję – powiedziała nagle ostrym tonem Eliza. – Wiem, że Aro nie da się przekonać do tego pomysłu, zabije nas wszystkich, zanim zdążymy cokolwiek zrobić, ale jest pewna nadzieja…

- Słowo nadzieja w twoich ustach nabiera nowego znaczenia, Elizo – rzucił Samuel. Blondynka uśmiechnęła się do niego ponuro.

- Pomyślałam, że skoro Edward i Bella kończą swoją służbę za niecałe dwa tygodnie, uda mi się przekonać Aro, aby wyprawić im… pożegnanie. Oczywiście Volturi ciągle się łudzą, że oboje popełnią jakiś błąd, który da Wielkiej Trójce pretekst do zatrzymania ich tu na dłużej, dlatego sądzę, że przekonanie Aro byłoby łatwe. Oczywiście zaprosimy setki osób.

- I co masz zamiar wtedy zrobić? – zapytała kpiąco Tanya.

- Jak mi nie będziesz co chwilę przerywać, to się dowiesz – syknęła ze złością Eliza.
Tanya tylko zacisnęła usta, ale nie odezwała się już więcej.

- Najlepiej byłoby usunąć Volturi z drogi, wtedy Samuel mógłby wszczepić w umysł każdej osoby, znajdującej się w sali myśl o ujawnieniu się. To byłby najprostszy sposób.

- Co masz na myśli mówiąc usunąć z drogi? – zapytał ostrożnie wampir. – Poza tym nie umiem wszczepiać myśli w ludzki czy wampirzy umysł.

- To chyba oczywiste, co mam na myśli. Gdybyśmy to zrobili publicznie i po wszystkim kazali się wszystkim ujawnić… Byłoby jeszcze lepiej. A co do twojego daru Samuelu, to nie jest on jeszcze w pełni rozwinięty. Jeśli popracujesz, będziesz w stanie to zrobić.

- Zwariowałaś? – krzyknęła Tanya. – Przecież oni nas pozabijają, zanim zdążymy cokolwiek zrobić! Zresztą, jak mamy ukryć tę wiadomość przed Aro?! – Z każdym słowem w jej głosie można było usłyszeć coraz większą panikę.

- Najlepiej byłoby wezwać resztę twojej rodziny, Bello. Alice i Jasper pomogliby nam się przed tym uchronić, oczywiście umiejętności Samuela też się przydadzą.

- To szaleństwo. Gorzej. To samobójstwo – stwierdziła Tanya. – Poza tym, jak chcesz zabić Volturi? Przecież chroni ich cała straż przyboczna. Renata uniemożliwi nawet zbliżenie się do nich…

- Wystarczy przekonać Audrey.

W pokoju zapadła cisza. Próbowałam jakoś przetworzyć wszystkie informacje podane przez Elizę. To było szaleństwo. Tanya miała rację. To było niezwykle ryzykowne. Wystarczyło, że jedna rzecz się nie uda, że ktoś zawiedzie, a zginęlibyśmy wszyscy. Choć z drugiej strony…

- To może się udać – powiedziałam w końcu. Tanya spojrzała na mnie tak, jakbym zwariowała – Nie mówię, że to będzie łatwe, ale skoro i tak wszyscy będziemy mieli w końcu zginąć…

Tanya już otwierała usta, zapewne żeby przytoczyć tysiące argumentów przeciw, gdy usłyszałam ogromny trzask. Szybko otworzyliśmy drzwi i wybiegliśmy na korytarz. Przed wejściem do sali balowej klęczał Demetri. Wokoło niego znajdowały się odłamki cegieł, a na wysokości jego głowy była wielka wyrwa w ścianie. Gdy podeszliśmy bliżej, uniósł głowę i popatrzył na Tanyę. Jego oczy były oczami szaleńca. Czaiła się tam bezsilność i nieopisana wściekłość. Po chwili wyszeptał:

- Nie udało mi się.

Tanya błyskawicznie znalazła się przy nim i mocno zacisnęła ramiona wokół jego szyi. Popatrzyłam z wahaniem na Samuela. Jego mina wyrażała taki sam brak zrozumienia jak moja.





Ładnie proszę o komentarze, a co do następnego rozdziału to już się znajduje u lilczur, więc może niedługo też sie pojawi. A potem będę miała pewną niespodziankę ^^ Ale to już z następnym rozdziałem Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Czw 14:44, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
Nati0902
Człowiek



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 10:16, 03 Lip 2009 Powrót do góry

Jak dla mnie to rozdział powala na kolana!! Jest świetny całe twoje opowiadanie jest świetne:) Nic dodać nic ująć jak dla mnie:)

Życzę dużo WENY!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 10:46, 03 Lip 2009 Powrót do góry

Jak zwykle kolejny rozdzialik wcisnął mnie w fotel - ale to nic nowego przy tak wspaniałym ff Wink Jestem pod mega wrażeniem! Twoje ff tak realistycznie opisuje wydazenia że poprostu mam wrazenie że ja też w nich uczestniczę - malo komu udaje się tak mną zawładnąć Wink
Jak zwykle znowu mnie zaskoczyłąś zwrotem akcji, nie spodziewałam się że jeszcze coś zaburzy pobyt Belli i Edwarda w Volterze, pobyt który już dobiegał końca... Ale jakże by mogło być sielankowo i spokojnie u Ciebie w ff Wink
Czekam w bardzo dużym zniecierpliwieniu na kolejny rozdział, który zdradzi mi co się przydarzyło Demetriemu, a także jak wszystcy zainteresowani zareagują na plan Elizy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kali.
Wilkołak



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 22:22, 03 Lip 2009 Powrót do góry

Przepraszam że nie pisałam ale jestem na wakacjach i nim ma netu.. Ba.! ni ma nawet kompa.. ;/
Cóż bardzo mi się podobała i jak zwykle czekam na więcej ..weny życzę..=D
Ave Vena..! ( chyli czoło _...=P
Co się nie udało Demetriemu..?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kali. dnia Pią 22:50, 03 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 12:59, 05 Lip 2009 Powrót do góry

Nadrabiam właśnie zaległości czytelnicze i pisanie komentarzy Wink
W przypadku Only with you zebrały mi się dwa rozdziały do komentowania, i to jakie rozdziały. Dzieje się w nich tyle, że niejeden ff nie ma tyle akcji przez całą swoją fabułę. :)
Hmm, zamierzasz unicestwić albo istnienie wszystkich ssaków na Ziemi, albo poświęcenie wampirów dla ludzkości...
Powiem, że nie spodziewałam się... najpierw uśmiercenie Jane, to mi jak najbardziej grało. Mała egoistka, myślała, że zawsze będzie pupilkiem Aro, grubo się pomyliła. Twisted Evil
Katastrofizm w Twoim opowiadaniu mnie przeraża, tu mam na myśli ostatni rozdział. Nie przypuszczałam, że tak to rozegrasz, ale domyślam się, że jest to jakieś, nienajgorsze wyjście z sytuacji. Wampiry, a wśród nich główna para B&E żyją już kilkaset lat, więc trudno by spodziewać się szczęśliwego, mdłego zaskoczenia. Poświęcenie życia w ich przypadku, a może w bardziej przypadku Belli, jest jak odkupienie win. Wreszcie kobieta będzie mogła mieć spokojne sumienie, że nie jest tą najgorszą i najbardziej niegodziwą istotą na Ziemi, która wystawiła swą miłość na cierpienie. Ciekawa jestem, co takiego nie udało się Demetriemu. Z chęcią ujrzałabym jeszcze jakiś bardziej rozbudowany wątek romantyczny T&D, ale nie zdziwię się, jeśli nie będzie czasu na lowelasowe dyrdymały, w końcu zaczyna się Apokalipsa na świecie!
Mam nadzieję, że jeszcze wszystko pogmatwasz i wyprowadzisz czytelników w pole, bo lubie zaskoczenia, szczególnie w Twoim wydaniu.
Zawsze z przyjemnością czytam Twoje opowiadanka. :)
Mam tylko jedną taką mini uwagę, zauważyłam, że w dwóch ostatnich częściach pojawia się nam Demetrii zamiast Demetri, nie jest to jakieś niedopatrzenie, bo błłędny zapis pojawia się sukcesywnie wszędzie, gdzie pada dane imię. Proszę o poprawienie.:)
Poza tym cud, miód i orzeszki. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Nie 20:19, 05 Lip 2009 Powrót do góry

Całe opowiadanie jest wprost genialne, fantastyczne!!! Jestem pod DUŻYM wrażeniem... Ach... Cudowne.... Chcę więcej!!!!

Mam nadzieję, że nie zakończysz egzystencji wampirów tak szybko!!!! Te Twoje opowiadanie to kolejny dowód głupoty ludzi... xD

WENY

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nieznana dnia Nie 20:20, 05 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin