FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Only with you [Z] [+16] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Sob 14:38, 09 Maj 2009 Powrót do góry

Swan napisał:


Tu natomiast tekst po myślniku nijak nie łączy się to z wypowiedzią, więc powinno być:

"- Oj. – Zmarszczyłam brwi. – Przez całą drogę?"


Generalnie masz rację z zasadą, ale wybrałaś niestety zły przykład.
"zmarszczyłam brwi" jest wtrąceniem w dialog, więc żadnych kropek się tu nie stosuje.
- Oj- zmarszczyłam brwi- przez całą drogę?

jest poprawnie, co innego, gdyby było:

Oj, przez całą drogę?- Zmarszczyłam brwi.

Jednakże wówczas owo zmarszczenie nastąpiłoby nie wtedy, kiedy zamierzyła sobie autorka. Wink

A co do kontunuacji :skaczę do sufitu z radości. :D Delikatnie namawiam do małego przesuniecia akcji na innych bohaterów, oczywiście nie zapomniawszy o tych głównych. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 19:04, 13 Maj 2009 Powrót do góry

Ostatni rozdział pierwszej części Cool Mam nadzieję, że się spodoba ;] Betowała wspaniała Lullaby


Rozdział 15

Ultimatum.

Starałam się podnieść nogę, ale nie byłam w stanie ruszyć jej ani o centymetr. Czułam jakby ktoś położył na nich jakiś ogromny ciężar, który przygniatał je do ziemi. Mogłam jedynie ruszać głowa i rękami. Rozejrzałam się wokół. Wszyscy zastygli w bezruchu, nikt nawet nie drgnął. Alec zastygł w nienaturalnej pozie, wyglądał niemal jak figura woskowa. Jego ręce obejmowały Elizę, usta miał szeroko rozwarte a zęby obnażone, gotowe do zatopienia w szyi dziewczyny. Był to przerażający widok. Eliza jednak wydawała się wcale nie przejmować zębami wampira znajdującymi się tak blisko jej skóry. Miała spokojny wyraz twarzy, a jej serce biło równym, spokojnym rytmem. Nagle wszystko zrozumiałam. To Eliza spowodowała, że wszyscy zostali unieruchomieni. Przypomniałam sobie jak zapewniała mnie, że wszystko będzie dobrze. Co ona chciała najlepszego zrobić?
- Przykro mi, że musiałam wykorzystać na was mój dar. – Pełną napięcia ciszę przerwał głos Elizy.
- Ludzie nie mają darów – powiedział powoli Aro.
- Wydaje mi się, że mogę być wyjątkiem. – Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko.
Widziałam, jak na twarzy Aro pojawia się fascynacja. Szybko jednak zastąpił ją uprzejmy uśmiech.
- Może nam wytłumaczysz jak działa?
- Hm… Mogę unieruchomić każdego, kto znajduje się w zasięgu mojego wzroku. Jedyna wada polega na tym, że gdy używam daru sama nie mogę się ruszać… Mówienie i gestykulacja twarzy wymaga ogromnego skupienia, długo musiałam ćwiczyć, żeby to opanować…
- Przykro mi, że musiał się ujawnić w takich nieprzyjemnych okolicznościach. – Aro popatrzył na Aleca z pobłażliwością. – Dawno nie polował.
- Zaatakowałby mnie nawet gdyby był najedzony. – Eliza uśmiechnęła się z zakłopotaniem. – Chyba jestem jego śpiewaczką.
- Śpiewaczką? – Aro wyglądał na lekko zaskoczonego.
- Taak. Widziałam to w swojej wizji. Zaraz po tym, jak przewidziałam porwanie Edwarda. – wytłumaczyła.
Aro uniósł brwi.
- Człowiek, widzący przyszłość? – zapytał Marek, który siedział na krześle tronowym.
- To niemożliwe! – wtrącił Kacjusz.
- Kolejny wyjątek. – zaśmiała się radośnie Eliza.
- Nieprawdopodobne. – Aro już nie krył swojej fascynacji. – Masz jeszcze jakieś inne umiejętności?
- Hmm… Potrafię manipulować ludźmi. Wychodzi mi to całkiem nieźle, jeśli mam być szczera. Poza tym, jestem szybsza niż inni przeciętny człowiek i mam bardziej wyostrzone zmysły.
- Ciekawe…
- Czyli widziałaś, co cię tutaj czeka? – zapytał Marek patrząc na nią podejrzliwie.
- Ależ oczywiście. Wiem, że jeśli bym nie zastosowała mojej ochrony, Alec by mnie zabił. Nie zdążylibyście nawet zareagować – oznajmiła spokojnie.
- To byłoby okrutne marnować taki dar… - powiedział Aro, a w jego głosie można było wyczuć nutkę żalu.
- Oczywiście byłabym w stanie ściągnąć ochronę ze wszystkich poza Alecem i wtedy moglibyście mi pomóc. – powiedziała z wahaniem.
- Masz moje słowo, że włos ci z głowy nie spadnie. – oświadczył uroczyście wampir.
- Dziękuję bardzo, ale nie do końca panujesz nad własnymi sługami, więc czy możesz mi to naprawdę obiecać?
Na twarzy bruneta pojawiła się dezorientacja.
- Jeśli otrzymasz swoją barierę nad Aleciem, nikt inny cię nie skrzywdzi.
- Jane sugerowała coś innego – powiedziała Eliza ze strachem patrząc na brunetkę.
Aro posłał jej rozłoszczone spojrzenie.
- Jane cię nie skrzywdzi.
- Dobrze. Więc pozostaje jeszcze jedna kwestia. – urwała na chwilę. – Co się stanie ze mną gdy mnie uratujecie?
- Nasze prawo nie pozwala żyć ludziom, którzy znają naszą tajemnicę. – powiedział spokojnie Marek.
- Rozumiem. – na twarzy Elizy wymalowało się zmartwienie.
- Oczywiście chętnie powitamy cię w naszej rodzinie. – zapewnił szybko Aro.
- Hm… Czy po … przemianie będę więźniem w Volterze?
- Będziesz miała zaszczyt przystąpić do naszego dworu. – powiedział Marek.
- Och… - Eliza spuściła wzrok. Po chwili jednak jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. – Zatem się zgadzam.
Aro uśmiechnął się szeroko.
- Wspaniale. Osobiście cię przemienię.
- Jestem ci niezwykle wdzięczna. – Eliza uśmiechnęła się lekko. – Mam jednak jeszcze jeden warunek.
- Warunek? – zapytał Aro z wahaniem w głosie.
- Nie możesz stawiać nam warunków, ludzka dziewczyno. – powiedział z pogardą Kacjusz.
- Zatem potraktujcie to jako ultimatum. – zaczęła, a na jej twarzy odmalowało się zdecydowanie. – Jeśli spełnicie … moją prośbę, dam się przemienić w wampira i zostanę z wami w Volterze. A jeśli nie, zabiorę swoją ochronę i Alec mnie zabije. Nie dacie rady mnie uratować.
Kacjusz zaśmiał się głośno.
- I to ma być ultimatum? Nam nie zależy na twoim życiu.
- Aro? – Eliza patrzyła na stojącego wampira ze zdenerwowaniem.
- Możemy posłuchać, czego żąda. – powiedział z wahaniem.
- Czy ty jesteś poważny? – Kacjusz uniósł głos.
- Oczywiście. – Aro popatrzył na brata z wyższością. – Żaden człowiek w całym naszym życiu nie miał takiego potencjału jak ta dziewczyna.
- On ma rację. – powiedział Marek, po czym zwrócił się do Elizy – Mów, czego pragniesz.
Na twarzy dziewczynki wymalowała się ulga.
- Chciałabym, abyście zwolnili Bellę z obietnicy.
Jej słowa potoczyły się głuchym echem po sali.
- Nie zgadzam się! – krzyknęłam.
- Tylko tak mogę wam wynagrodzić to, co przeze mnie przeszliście – wytłumaczyła dziewczynka.
- Ta prośba nie może być spełniona – powiedział spokojnie Aro. – Bella dokonała wymiany: nasza pomoc w uratowaniu jej męża w zamian za służbę. To nie podlega dyskusji.
- Niczego innego nie chcę – odrzekła z pewnością w głosie dziewczynka.
- Przykro mi.
- Może chociaż ograniczyłbyś służbę Belli, na przykład do dziesięciu lat?
Wampir roześmiał się głośno.
- Dziesięć lat? Dla nas to zaledwie sekunda w morzu nieśmiertelności.
Marek zwrócił się do brata i powiedział kilka słów, zrobił to jednak zbyt cicho, abym mogła cokolwiek usłyszeć. Aro zmarszczył brwi.
- Dobrze. Niech będzie dwieście lat.
- Sto. – powiedział Edward.
- Słucham? – Aro wyglądał na wyraźnie złego.
- Sto lat służby Belli i sto lat mojej, razem daje dwieście. Zgadzasz się Aro?
- Dobrze – odrzekł po chwili wampir.
- Nie! Ja się nie zgadzam! – zawołałam.
- Już postanowione – powiedział rozdrażniony już Aro – Gdy dziewczynka zdejmie swoją ochronę, zajmiecie się Alenem – powiedział patrząc na Demetriego i Feliksa – Możesz już nas puścić.
W następnej sekundzie odzyskałam władzę nad moimi nogami. Bezwładnie opadłam na posadzkę i zatopiłam dłonie we włosach. To nie mogło się tak skończyć. Wszystko było nie tak. Znowu wszyscy się dla mnie poświęcali. Czy to się nigdy nie skończy? Czułam się jak w koszmarnym śnie, z którego nie można się obudzić.
- Bello – zaczął Edward próbując oderwać moją dłoń od głowy.
- Zostaw mnie! – odsunęłam się gwałtownie i spojrzałam na niego ze złością – Nie chcę cię tutaj ze mną!
Na jego twarzy odmalowało się cierpienie.
- Bello…
- Nie! Czy choć raz nie mogłeś mnie posłuchać? Nie zniosę twojej obecności tutaj!
- Nie myślisz tak…
Skupiłam się. Rozluźniłam moją tarczę, pokazałam mu, co wtedy czułam. Złość i nienawiść do siebie. Odrazę.
- Przestań! – Edward złapał mnie za ręce i mocno do siebie przyciągnął. Jego zapach znowu owionął moją twarz. Poczułam odrętwienie. Wyrwałam się z jego uścisku i opadłam na posadzkę.
Alice mnie zawiodła. Miała mi pomóc, a nic nie zrobiła. Wszystko było przeciwko mnie. Nie dałam rady uratować Edwarda…
Poczułam na sobie dotyk mojego męża. Lekko mnie uniósł i przyciągnął do siebie.
Czułam jak mnie obejmuje. Nie chciałam patrzeć na to, co działo się za mną. Usłyszałam zduszony krzyk Elizy. Mocno złapałam przedramię Edwarda, podniosłam lekko głowę i popatrzyłam mu w czarne oczy.
- Nie możesz tu zostać – zaczęłam błagalnym tonem.
- Bello, już nic na to nie poradzisz… – popatrzył na mnie z czułością. Ostrożnie odgarnął jeden z kosmyków, który wysmyknął się z mojego kucyka i założył mi go za ucho.
- Nie możesz opuścić rodziny – naciskałam – Nie chcę cię tu.
- Wiesz, że oboje siebie potrzebujemy.
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Przecież tego nie chcesz, nie chcesz być potworem, nie chcesz zabijać ludzi…
- Zgodzę się na wszystko, byleby być z tobą. To dla mnie przestałaś być człowiekiem, nie zostawię cię teraz.
Pogłaskał mnie po policzku.
- Zabiłbym ludzi na całym świecie bylebym mógł być z tobą…
- Edwardzie… - położył mi palec na ustach.
- Nic nie mów.
Delikatnie pocałował mnie w usta. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Obezwładniał mnie jego zapach, jego dotyk. Byłam tak bardzo spragniona jego bliskości. Gdy odsunął się ode mnie, lekko popatrzyłam mu ze zmartwieniem w oczy.
- Nie możesz tego zrobić. Zabiją mnie wyrzuty sumienia. – Edward już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale położyłam mu dłoń na ustach. – Nie, wysłuchaj mnie. Nie po to cię ratowałam, żebyś teraz musiał być więźniem tutaj. Nie mogę się zgodzić, żebyś tu też był. Edwardzie, proszę. – popatrzyłam na niego z błaganiem w oczach.
Jego twarz nie wyrażała w tym momencie żadnych uczuć.
- Bello, czy ty nigdy nie zrozumiesz? Życie bez ciebie nie ma dla mnie sensu. Prosząc mnie, abym cię zostawił, prosisz mnie, abym porzucił jedyny sens mojego istnienia.
Zmarszczyłam brwi.
- Nie zmienię zdania – powiedział zdecydowanym tonem.
Poczułam, jak moje serce zostało nagle obciążone wielkim ciężarem. Zacisnęłam mocno powieki. Nie, to nie miało się tak skończyć. Nie chciałam tego. Nie mogłam nawet znieść myśli, że Edward będzie cierpiał przeze mnie.
Poczułam dłoń mojego ukochanego pod moją brodą, delikatnie ją uniósł zmuszając, abym na niego popatrzyła.
- Bello…
Zacisnęłam mu mocno dłonie na ramionach.
- Edwardzie. Błagam cię. Zrób to dla mnie.
Widziałam, że na jego twarzy przez chwilę zagościło cierpienie. Po chwili jednak zastąpił je spokój.
- Tak będzie najlepiej. Dla nas obojga.

****

Niesamowitą cisze w zamku rozdzierały krzyki Elizy. Jej przemiana już się zaczęła. Demetri i Feliks zabrali Aleca z zamku zaraz po tym, jak Aro wyszedł z Elizą z sali balowej. Chłopiec wił się i wyrywał. Nie wyglądał jak człowiek, raczej jak rozwścieczona bestia. Patrzyłam jak Demetri i Feliks zabierają go z pomieszczenia. Gdy tylko metalowe drzwi otworzyły się, zobaczyłam Alice. Szybko przybiegła do mnie. Na jej twarzy malował się smutek.
- Spóźniłam się – stwierdziła – Nie mogłam wejść przez te drzwi…
- To Eliza. – wytłumaczyłam z rezygnacją.
- Bello… - brunetka przytuliła mnie mocno.
Gdy Alice zobaczyła Edwarda, rzuciła mu się na szyję i mocno go uścisnęła.
- Tak się cieszę, że już nic ci nie grozi. Nie wybaczę sobie, że miałam tak późno wizję. Tak mi przykro.
- Alice, to nie twoja wina. Już wszystko w porządku. – Edward wyrwał się z jej uścisku. – Zastanawiam się, jak to możliwe, że puściliście Bellę samą?
Alice zmarszczyła brwi.
- Ja nie chciałam się na zgodzić, ale Bella nie dała nam wyboru, a poza tym Renesmee była bardzo przekonująca.
Uniosłam na chwilę głowę i spojrzałam na siostrę:
- Jak ona was przekonała?
Alice skrzywiła się.
- Mi pokazała, że porywają Jaspera. Na siłę kazała się nam wczuć w twoją skórę.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Co oczywiście nas nie tłumaczy, ale na Belli miejscu pewnie zrobiłabym to samo. – westchnęła cicho po czym powiedziała - Ciekawi mnie, dlaczego Eliza wam pomogła.
Na twarzy Edwarda pojawił się wymuszony uśmiech.
- Miała kolejną wizję. Wiedziała, że Aro pójdzie jej na rękę. Może już po naszym wyjeździe wiedziała, że stanie się wampirem? Oczywiście, miała też wyrzuty sumienia. Bardzo polubiła Bellę. Wydaje mi się, że bycie wampirem to dla niej sama frajda. – Uśmiechnął się krzywo.
- Nie mów tak. – Spojrzałam na niego ze złością. – To tylko dziecko. Przez całe życie ktoś czegoś od niej chciał. Ma kilkanaście lat, a zachowuje się i tak o wiele dojrzalej niż niejeden starszy od niej.
Edward popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
Oczy Alice nagle stanęły w słup. Spojrzałam na nią z ciekawością.
Po chwili na jej twarzy odmalowało się przerażenie.
- Alice co się stało? – zapytałam.
- Eliza…
- Co się z nią stało? Umrze? – spytałam zlękniona.
- Nie… - Alice pokiwała lekko głową. – Ona… Nie będzie się posilała w tradycyjny sposób.
Edward nagle znieruchomiał:
- To niemożliwe…
- Może to wynik tego, że jest genetycznie ulepszana – powiedziała z wahaniem Alice.
- Możecie mi powiedzieć o co chodzi? – zapytałam ze złością.
- Eliza nie będzie mogła pić krwi ludzi albo zwierząt… - zaczął Edward – Ona będzie zabijać inne wampiry…
- Co? - zapytałam z niedowierzaniem.
- To widziałam w mojej wizji… Widziałam, jak jakiś wampir wyssał krew z człowieka, a potem rzuciła się na niego Eliza…
Cofnęłam się krok do tyłu:
- To niemożliwe…
- Wiem. – powiedział powoli Edward.
- Ta wizja na pewno się sprawdzi. – powiedziała z przekonaniem Alice.
- Powinnaś wracać do domu – powiedział po chwili Edward. – żeby cię nie zaatakowała… Nie jesteś Volturi.
Alice zacisnęła usta, ale kiwnęła głową. Przytuliła mnie mocno, po czym objęła Edwarda.
- Niedługo was odwiedzę! – obiecała, po czym wyszła z sali.
Stałam w miejscu i patrzyłam jak odchodzi. Wiedziałam, że chciała mi pomóc. Miała przekonać Edwarda, żeby wrócił do domu – pokazać mu wizję, że Nessie chce dołączyć do nas. Liczyłam na to, że wtedy pojedzie z Alice do domu i zechce ją przekonywać. Gdyby już wyjechał, byłaby to połowa sukcesu. Niestety, nie uwzględniłam w moich planach Elizy. Zawsze musiało się coś nie udać.
- Bello. – Z zamyślenia wyrwał mnie głos Edwarda. – Musisz coś wiedzieć.
Popatrzyłam na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- Aro zgodził się na pomoc w uratowaniu mnie, bo wiedział, że z tobą zostanę. Cała Wielka Trójka zdawała sobie z tego sprawę. Manipulowali tobą. Nie zaatakowaliby cię. Chcieli cię tylko sprowokować do podjęcia decyzji. Gdy pokazałaś Aro swoje wspomnienie, mimo, że kontrolowałaś pojawiające się obrazy, on wyczytał z tego o wiele więcej niż myślisz. Wiedział, że zrobię wszystko, żeby cię ocalić i że ty poświęcisz nawet siebie, żeby pomóc mi. Myślał o tym, gdy Eliza poprosiła go o zwolnienie cię z obietnicy. - położył mi dłoń na policzku. - Nie czuj się winna.

Spojrzałam w bok. Nieważne, co powiedział Edward, i tak czułam poczucie winy i wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że to ja ponoszę winę za to, że Edward musi tutaj zostać. To wszystko przeze mnie. Gdybym bardziej uważała, gdybym szukała pomocy gdzie indziej… Mogłam wcześniej poprosić Alice o pomoc. Teraz wszystko było stracone. Nie dość, że będę musiała służyć Volturi, to na taki sam los skazałam najbliższą mi osobę. Zamknęłam oczy. Czułam teraz odrazę do siebie. Jak będę mogła w ogóle spojrzeć w lustro?
- Bello. – Edward przyciągnął mnie do siebie. – Proszę, nie zamęczaj się.
Pocałował mnie w czoło.
Nie zasługiwałam na niego. Nie byłam godna tej miłości w jego oczach, oddania, które przejawiało się w jego każdym ruchu. Odkąd byłam człowiekiem już tyle razy naraziłam go na cierpienie i niebezpieczeństwo. Gdybym się wtedy nie przeprowadziła do Forks, gdybym nie skoczyła z klifu i Alice nigdy by do mnie nie przyjechała, może Edward byłby teraz szczęśliwy z Tanyą. Ona go tak bardzo kochała… O wiele bardziej zasługiwała na niego niż ja. Tkwiąc w jego ramionach czułam cierpienie przepełniające każdą komórkę mojego ciała. Teraz postanowiłam. Zrobię wszystko, żeby Edward już przeze mnie nie cierpiał. Odsunę się na bok, może w końcu o mnie zapomni i znajdzie szczęście u boku Tanyi. Zacisnęłam mocniej oczy. Nie zasługiwałam na chwile w jego ramionach.
Odsunęłam się od niego gwałtownie.
- Poszukam Audrey. – rzuciłam, po czym wyszłam z sali.
Westchnęłam głośno.
Gdy przeszłam przez drzwi wejściowe zobaczyłam Audrey siedzącą na fotelu. Kiedy mnie zobaczyła, podniosła się gwałtownie.
- Bello – zaczęła – Przykro mi, że spotkanie nie poszło po twojej myśli.
- Powiedz mi, czy od razu wiedziałaś, że Aro chce zatrzymać tu Edwarda?
Brunetka zacisnęła mocniej usta.
- Chelsea mi powiedziała, gdy ją poprosiłam, żeby rozluźniła więź między wami. Przekazała mi, że Aro rozkazał jej wzmocnić wasze uczucie… Nie mogłyśmy się mu przeciwstawić… Zrozum
Wbiłam wzrok w podłogę. Nic nie było zgodne z moim planem. Każdy pojedynczy punkt zakończył się niepowodzeniem. Westchnęłam z rezygnacją.
- Bello, widocznie tak miało być. – powiedziała cicho Audrey.
Podniosłam na nią wściekłe spojrzenie.
- Na pewno nie. To przeze mnie.
Rzuciłam się do biegu. Mijałam korytarze. Nie chciałam teraz myśleć. Chciałam tylko zapomnieć.

****

Przemiana Elizy trwała trzy dni. Przez ten czas ciszę panującą w zamku rozrywały jej krzyki. Byłam bardzo niespokojna. Martwiłam się o nią. Poświęciła dla mnie tak wiele … Musiałam się dowiedzieć czemu. Czas przepełniony oczekiwaniem na przebudzenie Elizy spędziłam w naszej komnacie. Mojej i Edwarda. Przez wiele godzin stałam przed oknem i przyglądałam się zmieniającym się porom dnia. Edward próbował ze mną rozmawiać, ale nie chciałam słuchać, jak mnie przekonuje, że wszystko jest w porządku i że nie mogłam nic zrobić. Powoli pogrążałam się w otępieniu. Nie dochodziły już do mnie żadne dźwięki. Słyszałam tylko własne myśli obijające się w mojej głowie.
Nagle rozległo się głośne pukanie. Odwróciłam się gwałtownie.
- Eliza chce się z tobą wiedzieć. – powiedział Demetri.
Szybko podążyłam w kierunku drzwi. W połowie drogi zatrzymał mnie Edward.
- Pójdę z tobą. – Popatrzył na mnie z troską w oczach. Poczułam ukłucie w okolicach serca.
- Ona nic mi nie zrobi – powiedziałam powoli.
- Bello, będę spokojniejszy.
Kiwnęłam głową. Szybko ruszyłam korytarzami zamku. Moja ciekawość sprawiła, że poruszałam się jeszcze szybciej niż zwykle.
Gdy minęliśmy kolejny zakręt zobaczyłam dużą grupę stojącą przed drzwiami. Były tam między innymi Audrey oraz Jane, która wręcz kipiała gniewem. Feliks stał oparty o ścianę i rozmawiał przyciszonym głosem z Heidi. Było tam też dużo wampirów, których jeszcze nie znałam. Gdy pojawiliśmy się z Edwardem wszyscy zwrócili na nas spojrzenie.
- Możecie wejść – powiedział Feliks.
Podeszłam parę kroków i pchnęłam lekko drzwi. Komnata była pogrążona w ciemnościach. Na samym środku pomieszczenia stali Volturi. Między ich płaszczami dostrzegłam kosmyki blond włosów. W rogu pokoju znajdowało się ciało jakiegoś wampira… Miał obnażone kły i oczy zastygłe w przerażeniu. Szybko odwróciłam wzrok.
- Ach, Bella i Edward! – zawołał Aro gdy tylko weszliśmy.
- Zostawcie nas samych. – zabrzmiał leciutki głosik. Przypominał powiew wiatru w pogodny dzień.
Wielka Trójka ruszyła w stronę drzwi. Patrzyłam na nich zaskoczona. Drzwi zamknęły się za nimi cicho.
- Edwardzie, zostaw nas same. – ponownie dał się słyszeć głosik. Chłopak zawahał się.
- Nic jej nie zrobię. – przyrzekła Eliza.
Edward rzucił mi krótkie spojrzenie, po czym wyszedł z pomieszczenia.
- Podejdź bliżej. – poprosiła dziewczynka.
Postąpiłam parę kroków do przodu.
Usiadłam koło niej na podłodze.
Spojrzałam na nią. Jej rysy twarzy już wcześniej były idealne, więc nie zmieniła się ona po przemianie. Jedynym zaskoczeniem dla mnie były jej oczy. Były całe białe. Wciągnęłam powoli powietrze.
- Chciałam cię przeprosić za wszystko, przez co przeszłaś przeze mnie. – zaczęła powoli. – Nie chciałam sprawiać wam cierpienia. Gdy jednak zobaczyłam w mojej wizji jak zostaję wampirem, nagle wszystko okazało się być takie oczywiste… Nasze spotkanie od początku to zwiastowało. Nie chciałam narażać was na niebezpieczeństwo, ale musiałam. To był cel mojego życia. Teraz go odkryłam.
Uśmiechnęłam się lekko. Nie mogłam chować do niej urazy. Kiedyś sama tak bardzo pragnęłam zostać wampirem, mogłam ją zrozumieć.
- Wybaczam ci.
„I tak to wszystko moja wina!” dodałam sobie w myślach.
- To nie twoja wina, Bello…
Popatrzyłam na nią zdziwiona:
- Czytasz w moich myślach?
Zaśmiała się dźwięcznie:
- Oczywiście, że nie. Widzę to w moich wizjach. Twoje wyrzuty sumienia… Nie powinnaś ich czuć. Możesz co najwyżej obwiniać mnie.
- To nie twoja wina.
- Twoja też nie – dodała – ale widzę, że sama musisz do tego dojść.
Westchnęła głośno.
- Nie będę cię już dłużej trzymać. Edward się o ciebie martwi. On cię bardzo kocha…
- Wiem. – powiedziałam cicho.
- Będzie cię kochał bez względu na wszystko, ty jego też. Nie zapomnij o tym.
Kiwnęłam głową. Powoli wstałam z posadzki. Skierowałam się do wyjścia. Byłam trochę spokojniejsza o los Elizy. Wydawało się, że wreszcie znalazła swoje miejsce w świecie.
Gdy tylko wyszłam z sali, zobaczyłam Edwarda, który odetchnął z ulgą. Minęłam wszystkich i zaczęłam iść w kierunku komnaty. Słyszałam za sobą odgłos stóp męża. Czy Eliza miała rację? Czy Edward naprawdę będzie mnie kochał bez względu na wszystko? Czy ja sobie kiedyś wybaczę, że skazałam go na taki los?
Nie znałam odpowiedzi na tyle pytań. Wiedziałam, że teraz czuję do siebie żal. Czułam się winna, że Edward jest tu ze mną. Nie wiedziałam, czy to uczucie minie z czasem. Wiedziałam, że muszę jakoś wytrzymać te sto lat.

Koniec części pierwszej


A teraz drobne wyjaśnienia. Po pierwsze dialogi ^^ wytłumaczenie Pernix i Swan trochę mi rozjaśniło sprawę, więc mam nadzieję, że teraz wszystko jest w porządku. Pierwsze dwa rozdziały II części już napisałam jeden się już sprawdza u Lullaby, wiec może niedługo tu też dotrze. I ostatnia sprawa :D Na moim chomiku umieściłam całość opowidania, dodałam też epilog, którego tu nie wkleję, gdyż nie ma sensu skoro piszę kolejną część, ale jakby ktoś był ciekawy:
[link widoczny dla zalogowanych]
Ach i epilog nie był betowany, więc proszę nie patrzec na błędy;]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Śro 19:09, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Śro 19:58, 13 Maj 2009 Powrót do góry

Muszę ochłonąć, na konstruktywny komentarz, nie możesz teraz liczyć.
Prawie płakałam, jak Bella wyganiała Edwarda, dobrze, że z niego taki twardziel i się ostał.
Postać Elizy okazała się bardziej istotna niż się wydawało na początku, bardzo ciekawi mnie, jaka może być jej przypuszczalna misja. Białe oczy- biała broń w rękach Aro, ale co się stanie, jeśli zabije już wszystkie niepokorne wamipiry, czym się będzie żywić. Ach, wiele pytań się rodzi w mojej głowie i ostatnia część niewiele mi rozjaśniła, ale to jest akurat pozytywne wrażenie, bo znów czekam na kolejne rozdziały, drugiej części. Oczywiście epilog sobie przeczytam, troszkę później.
Jak będę miała później jeszcze jakieś przemyślenia, to napiszę.
Teraz dochodzę do siebie.
Powiem Ci tylko, że zabrakło mi soczystego całusa pojednania B&E pod koniec, co prawda nie do końca zaakceptowała jego decyzję o pozostaniu w Volterrze, ale wiedziała, że nie ma już sensu oponować, w związku z tym mogli się pocałować. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Śro 20:19, 13 Maj 2009 Powrót do góry

Och matko... Na KK nie masz co liczyć xD
Wogóle to uwielbiam Cię za długość tego rozdziału xD
Dlaczego Eliza zabija wampiry? Proszę, powiedz mi, że nie zrobi nic Edwardowi... ani Belli! Eh... Przecież ona w każdej chwili może ubić każdego z Volturi!
Co do Alice... Szkoda, że się spóźniła... Sto lat? Hmm... :D
Mam nadzieję, że za niedługo pojawi się nowy rozdział :)
Weny!


Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
illiss
Człowiek



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:26, 13 Maj 2009 Powrót do góry

OK skończyłam czytać :D i wiesz co Ci powiem? To jest naprawde DOBRE :P Edward idalny, taki, jak go sobie wyobrażałam zawsze. Szczegolnie podobała mi się ta część, gdzie Bella robiła wszystko, aby Edward jednak nie został w Volterze. Ale on cały czas ją upewniał, że kocha ją tak bardzp, iż najleprzym rozwiązaniem będzie jak zostaną razem. Twój Edwardzie jest...brak mi słów, poprostu bardziej edwardowy iż ten w książce pani Mayer.

Sprawa Elizy całkowice mnie orzwaliła, bo takiego obrotu poporstu się niespodziewałam, zamiana w wampira to był fajny pomył, to że zywi się innymi wampirami naprawde nieprzeiwdywalne i kolor jej oczu to mi się spodobało najbardziej. Tak, lubię Elize, jak powiedziała Bella, każdy czegoś od niej zawsze chciał, a ona była tylko dzieckiem, zrobiła dla Edwarda i Belli bardzo dużo, fantastycznie ukazałaś jej charakter :P

A co to zachowania władców Volterry, to umocnienie uczucia Belli i Eda, to było tak banalnie oczywiste, że aż niemożliwe aby to odgadnąć, całkowicie mnie zaskoczyłaś, pomimo, że to wsyzstko właśnie tak miało być i poprosu nie mogło być inaczej i kropka.

Tan rodział wzbudził we mnie takie ciepłe uczucia, ewidetnie mój faworyt, non stop się uśmiechałam pod czas czytania, dlaczego? Nie mam pojęcia. To było poprostu doskonałe :D Dziękuję Ci za tą dawkę emocji.

Cieszę się, że to jeszcz nie koniec ^^ ale epilog musiałam przeczytać. I szczeże mówiąc, rzadko mnie opisy zachwycają, ale to :

"Mijały godziny i dni, te zmieniały się w miesiące, a one w lata. Czas w Volterze przemijał
dla mnie w niesamowicie wolnym tempie. Mogłam spoglądać na kaŜdą sekundę
pojedynczo. Sto lat spędzonych tutaj wydawało mi się być niemal wiecznością. Zanim się
tutaj znalazłam czas płynął niewyobraŜalnie szybko. Skracał niemiłosiernie kaŜdą
szczęśliwą chwilę. Nie byłam w stanie go zwolnić. Teraz kaŜda sekunda wydłuŜała się.
Nawet skrzydła przelatującej much poruszały się wolniej."

to było popostu genialne, nie wiem dlaczego, ale ten kawałek mnie poprostu rozbroił i... był lepszy niż wszystkie poprzednie rozdziały, jednym słowem mistrzowski.

Co prawda w epilogu cała historia nie zakończyła się zbyt dobrze jak dla mnie i dlatego cieszę się, że ją kontynuujesz, bo takie zakończenie mi się absolutnie nie podoba, ale było opisane tak dobrze, że nawet jeśli byłby to koniec byłabym usatysfakcjonowana :)

Czekam na kolejne części, widać, że ostatni rodział i epilog są naprawde dopracowane, gratuluję świetej roboty i mogę zowu z czystym sumieniem powturzyć, że to jest zdecydowanie mój ulubiony ff :D

Yo ho!

illiss


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:52, 14 Maj 2009 Powrót do góry

Piękny rozdział...dobrze Edward z nią został....choć to jeszcze pewnie nie koniec kłopotów a dopiero ich początek...
Eliza bardzo ciekawi mnie twój pomysł jej dotyczący. Jak będzie się żywiła wampirami, bo ja sobie tego jakoś nie mogę wyobrazić?
Cieszę się że będzie dalszy ciąg i pozany ich dalsze losy i bardzo cikawi mnie jak Bella i Edward przemogą się do "tradycyjnej" diety??
Weny dużo i szybkiego dodania rozdziału love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 16:54, 14 Maj 2009 Powrót do góry

Pernix Co tu ukrywać Edward to prawdziwy twardziel :D A co do Elizy, to z tego co na razie planuję, to w drugiej części będzie częściej się pojawiać, ale nie powiem oczwiście w jaki sposób;] A co do całusa pojednawczego to Bella wcale sie nie pogodziła z decyzją Edwarda i jeszcze dużo różnych, pomysłów zrodzi się w jej głowie, przyznaje że nie do końca mądrych :D

Swan Moge Ci obiecać, że Eliza nic nie zrobi Edwardowi i Belli, ona ich lubi ^^ Ciszę się, że podobała Ci się długośc rozdziału, wyszło chyba z 7 stron w wordzie ^^'

illiss Zawsze po czytaniu komentarzy od Ciebie szczerze się przez cały dzień do wszystkich bo są tak niesamowicie miłe, że nie da się inaczej :)
Cytat:
Twój Edwardzie jest...brak mi słów, poprostu bardziej edwardowy iż ten w książce pani Mayer.

Embarassed W życiu nie usłyszałam milszej opinii^^
Cieszę się że zmieniłaś zdanie co do Elizy Wink
A co do epilogu to też byłam z niego zadowolona :D Ale chyba sama zbyt przywiązałam się do pisania tego opowidania aby go skończyć w takim momencie, no i pomysły nie dawały mi spokoju. A na domiar złego czułam wyrzuty sumienia, po takim zakończeniu :D Mam nadzieję, że II część także Ci się spodoba bo planuję trochę namieszać ^^

angie1985 Dokładnie to dopiero początke kłopotów Twisted Evil A z przełamaniem sie do tradycyjnej diety będą oczywiście problemy ;]

Dziękuję wszystkim za miłe komentarze, w ogole byłam w szkou, ze tyle osób epilog ściągnęło im też dziękuję, choć milej by było gdyby jeszcze jakiś komentarz pozostawili^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Czw 17:46, 14 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 19:02, 14 Maj 2009 Powrót do góry

... *Zastanawia się co napisać*
Muszę przyznać, że ładnie z tego wybrnęłaś. Nawet bardzo ładnie. Choć wizja Elizy zabijającej inne wampiry wydała mi sie taka... zupełnie nie pasująca do niej. Przyznam też, że zirytowało mnie to, jak wiele ma umiejętności. Ile można? xD
I czy mówiłam już, że czytając twoje FF czuję się jakby czytała książkę autorstwa Meyer? Uczucia Belli są takie... Bellowate. Innego określenia znaleźć nie mogę. Jak zwykle się martwi, zwala całą winę na siebie i chce ochronić Edwarda... To takie w jej stylu. I z zachowaniem Edwarda jest tak samo chociaż czytając ten rozdział nie wiedząc dlaczego wydał mi się taki... trochę bezosobowy. W sumie Edward nigdy nie był asertywny, ale taka z niego jakaś miękka klucha... Chociaż w sadze też taki był, a i tak go pokochałam więc narzekać nie będę^^ I tak jest bezbłędny.
I czy ja dobrze przeczytałam? Chciałaś tu skończyć to FF? O boże. Gdyby to zrobiła chyba bym umarła xD Nadal mam nadzieje, że Bella jakoś wygoni Edwarda z Voltery, no i nadal zastanawiają mnie te "złowrogie błyski" w oczach Audrey. Powinnaś wyjaśnić czemu się pojawiły w jej oczach, bo jestem gotowa posądzić ją o szaleństwo! xDD A tak na serio, nie wyjaśniając jej podejrzanego zachowania zostawiasz dość ważną (przynajmniej dla mnie) część. Przyznam, że było to ostatnio jedną z głównych przyczyn mojej ciekawości co do dalszych rozdziałów. Zastanawiałam się co Audrey planuje, a tu wychodzi, że nic. Trochę się zawiodłam, szczerze mówiąc, mam więc nadzieje, że jednak podejmiesz jeszcze temat jej dziwnego zachowania i nie zostawisz tak tego.
Tak ogólnie, to oprócz tego nie mam zastrzeżeń.
Życzę weny i czekam na kolejne.
Pozdrawiam,
Merc.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 15:53, 15 Maj 2009 Powrót do góry

....
Odycham, a raczej próbuję uregulować oddech i uspokoić swoje skołatane myśli! Weszłam na twój ff z nudy bo jakoś tytuł mnie nie zachęcił i ... olśnienie! Przeczytałam od samego poczatku do końca, wgnieciona w fotel. Bardzo fascynujący ff, taki nowatroski pomysł, rewelcyjny język, którym piszesz. Cały czas zaskakiwałaś, ale nie brakowało również pięknych opisów sielanki Belli i Edwarda. Chylę czoło przed twoim talentem. Intryguje mnie postać Audrey i Elizy, któe chyba nie do końca pokazały co mają w swoich planach i na co je stać. Twoja Bella jest taka Bellowata - jak ktoś to wcześniej napisał - wszystko co złe to jej wina! Mam nadzieję że nie pozwolisz na rozdzielenie Belli z Edwardem, tylko jakoś łądnie wybrniesz z tego ich ultimatum 100 lat, bo szczerze nie wyobrażam sobie Edwarda samego bez Belli, ze świadomością że ona zostaje na usługach Volturi. No chyba że masz już chytry plan na obejście tego? Czekam z nieciepliwością na kolejną część.
I przyznam się szczerze że teraz odrazu zaglądam do twojego drugiego ff :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 8:09, 25 Maj 2009 Powrót do góry

Mercy Co do Audrey to miałam do niej pewne plany przy zakończeniu, ale jak zdecydowałam się na kontynuację to stwierdziłam, że zostawię ją na 2 część :D bardzo się cieszę, że Ci się podobało, a za komentarz pięknie dziękuję, bo pomógł mi zauważyć pewne niedociagnięcia, postaram się ich uniknąć w przyszłości Wink

ajaczek Cóż tytułów to nigdy nie umiałam dobrych wymyślać, przyznaję się bez bicia :D Dla Elizy i Audrey już przygotowałam coś... ciekawego, więc mam nadzieję, że to Was usatysfakcjonuje :)

Ostatnio przeżywam chyba mały kryzys twórczy, więc nie wiem co będzie dalej, ale 3 pierwsze rozdziały już napisane więc one powinny się pojawiać w krótkich odstępach czasu, ale co będzie dalej to sama nie wiem :P Mam nadzieję, że nie będziecie zbyt zawidzeni. Pierwszy rozdział jest dość stateczny. A co do ograniczenia wiekowego to nie planuje nic konkretnego, ale podczas pisania ostatniej części musiałam trochę ocenzurować, więc tak na wszelki wypadek ;]


Betowała wspaniała Lullaby



Rozdział 1

Zadanie

Minęło już dziewięćdziesiąt dziewięć lat, jedenaście miesięcy i dwa dni od czasu, kiedy zamieszkałam w Volterrze. Mimo upływającego czasu nie mogłam się pozbyć wyrzutów sumienia. Przez ten okres zabiłam dwa tysiące czterysta sześćdziesiąt dwie osoby - dowody potwierdzające, kim się stałam.

Z każdym kolejnym morderstwem było mi trudniej sobie radzić. Pierwszy raz przeklinałam moją doskonałą pamięć wampira. Nie mogłam zapomnieć żadnej osoby, którą zabiłam. Pamiętałam je wszystkie, ich twarze, ostatnie dźwięki wydawane przez serce, zapach… Za każdym razem, gdy przypominałam sobie obraz przerażonych oczu wszystkich tych ludzi, czułam do siebie jeszcze większą pogardę i nienawiść. Opuszczała mnie chęć życia…

To dla Renesmee starałam się być silna. Nie mogłam jej zostawić, i tak wystarczająco przeze mnie cierpiała. Do końca mojej egzystencji będzie mnie prześladować jej spojrzenie pełne bólu, gdy przyjechała zobaczyć nas pierwszy raz w Volterze. Nie mogłam jej wtedy nawet pocieszyć, bo co niby miałam powiedzieć? Obietnice, że wszystko będzie dobrze, nie przechodziły mi wtedy przez gardło.

Starałam się także panować nad swoimi uczuciami ze względu na Edwarda. Wiedziałam, że gdybym spróbowała skończyć moje życie, podążyłby za mną, a nie zniosłabym myśli, że miałabym jego śmierć na sumieniu. Może na początku łudziłam się, że uda mi się od niego odsunąć, odejść z jego życia. Jednak teraz każde spojrzenie na niego utwierdzało mnie w przekonaniu, że jest to po prostu niemożliwe.
Co mogłam jeszcze zrobić, żeby mnie znienawidził, jeśli nawet bycie mordercą nie odstraszało go ode mnie? Nawet moja zdrada za życia nie była w stanie sprawić, aby we mnie zwątpił. Wiedziałam, że nie jestem dla niego dość dobra, ale było już za późno, żeby cokolwiek zmienić.
Mogłam się tylko starać odciąć od mojego poczucia winy. Nie powinnam rozpamiętywać wszystkich morderstw, które miałam na sumieniu. Gdy tylko pozwalałam sobie na chwile nieuwagi, widziałam wszystkie moje ofiary.
Ich oczy szeroko otwarte w przerażeniu, błagające o litość. Matki i ojców, którzy nie wrócą do swoich dzieci. Kochanków, którzy już nigdy nie poczują ciepła swojej skóry. Jak mogłam zasługiwać na czyjekolwiek współczucie zadając śmierć tak nagle, bez wahania i co najgorsze- bezlitośnie?
Byłam już tylko cieniem dawnej siebie. Zapomniałam czym jest radość, jak to jest być szczęśliwym. Ogarniało mnie otępienie, a przez nie przebijał się tylko ból. Czułam go za każdym razem, gdy patrzyłam na Edwarda.
Myśl, że ukochany cierpi przeze mnie, zadawała mi niemal fizyczny ból. Widząc w jego rubinowych oczach troskę, zmartwienie i miłość… Nie zasługiwałam na żadne z tych uczuć. Nie mogłam patrzeć na siebie ani widzieć swojego odbicia w jego oczach. On postrzegał mnie jako dawną Bellę, tą, którą poślubił. Ja już nią nie byłam.
Każdy dzień sprawiał, że oddalałam się od Edwarda coraz bardziej. Często wyjeżdżał- jego umiejętność okazała się niezwykle przydatna Volturi. Momenty, w których go nie było w zamku, przynosiły mi jeszcze większe cierpienie. Nie wiedziałam, czy był bezpieczny. Zamartwiałam się, że może już nie wrócić. Za każdym razem, gdy widziałam jego powrót, czułam krótkotrwałą ulgę.
Ukojenie przynosiły mi też wizyty rodziny. Na początku bardzo często nas odwiedzali, z czasem ich wizyty robiły się coraz rzadsze… Wiem, że trudno im było zaakceptować naszą decyzję. Na początku bałam się, że będą mnie obwiniać za służbę Edwarda, ale nie mogłam się dopatrzeć w ich oczach złości czy nienawiści. Było tam tylko zrozumienie i litość. Współczuli nam. Szczególnie Carlisle, cierpiał widząc nasze poświęcenie. Wiedział, że sprzeciwiamy się jego ideałom, ponieważ nie mamy wyjścia. I mimo, że byłam pogodzona z moim losem nienawidziłam zabijać ludzi. Gdy smakowałam ich krwi, budził się we mnie drapieżnik. Nie byłam w stanie się kontrolować. Ciepła ciecz rozlewająca się w moim gardle napawała mnie odrazą, wstrętem do siebie. Dlatego odliczałam każdą sekundę, która mi pozostała do opuszczenia Volterry. Wiem, że czas spędzony tutaj odbił piętno na całym moim dotychczasowym życiu. Widocznie to jest cena, jaką płacę, za prawie sześćset lat idealnego szczęścia.
Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będę w stanie poczuć się tak, jak kiedyś. Czy będę znowu sobą? Te sto lat zmieniło mnie już na zawsze. Nigdy nie będę już tą roześmianą kobietą. Już nigdy nie zaznam niczym niezmąconego szczęścia. Zawsze będę pamiętać o śmierci, którą przyniosłam ludziom i o cierpieniu, na które skazałam najbliższą mi osobę.

Moje rozmyślania gwałtownie przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam, nawet nie odwracając wzroku od okna.
Drzwi zaskrzypiały cicho. Usłyszałam za sobą kroki.
- Właśnie wróciłem. – poczułam oddech Edwarda na mojej szyi. Odwróciłam się powoli. Jedno spojrzenie. Zobaczyłam w jego oczach napięcie i cień nadziei. Wstrzymał oddech, a ja wbiłam wzrok w podłogę.
- Cieszę się, że jesteś cały. – usłyszałam, jak powoli wydmuchuje powietrze. Owinął mnie jego słodki zapach- kolejna porcja męczarni. Zrobiłam parę kroków w kierunku łóżka, usiadłam na nim i wbiłam wzrok w ścianę. Przybrałam mój zwykły, obojętny wyraz twarzy. Poczułam, jak Edward podchodzi w moim kierunku z wahaniem.
- O czym teraz myślisz? – zapytał siadając obok mnie. Nasze nogi stykały się lekko. Poczułam budzące się we mnie pożądanie. To, że odmawiałam sobie jego bliskości, nie znaczyło, że już go nie pragnęłam. Wręcz odwrotnie. Gdy tylko czułam jego dotyk, kiedy jego zapach owijał moje nozdrza, żądza, które mnie ogarniała, była niemal bolesna. Czułam się jak narkoman niezdolny myśleć w obliczu swojego narkotyku. Liczyło się tylko zaspokojenie głodu. Im dłużej trzymałam dystans, tym gorzej było mi znosić obecność Edwarda. Wystarczyło, że na niego spojrzałam, a budziła się wszechogarniająca tęsknota. Bardzo trudno było mi się kontrolować. Dziś nie było inaczej. Widziałam Edwarda pierwszy raz od miesiąca. Aro wysłał go, aby dowiedział się czegoś o poczynaniach rządu amerykańskiego. W powietrzu wisiała kolejna wojna. Cywilizacja stała już na granicy upadku. Wystarczyła tylko iskra, aby zniszczyć wszystko.
- O niczym ważnym. – odpowiedziałam z wahaniem. Ostatni raz pozwoliłam mu poznać moje myśli w sali balowej prawie sto lat temu.
Zrezygnowany westchnął cichutko.
Po chwili poczułam jego dotyk na mojej dłoni. Próbowałam mu się wyrwać, ale trzymał mnie zbyt mocno.
- Bello, popatrz na mnie. – zaczął powoli. Odwróciłam twarz w drugą stronę dalej starając się wyrwać moją dłoń z jego uścisku. Zawsze w tym momencie rezygnował i zostawiał mnie samą. Jedynak tym razem było inaczej. Wolną dłonią złapał mnie pod brodę i zmusił, był się odwróciła w jego stronę.
- Dlaczego mi to robisz? – jego głos był przesiąknięty bólem – Wiesz, jak bardzo cię kocham…
Wzięłam głęboki oddech, co okazało się dużym błędem, bo gdy tylko powietrze dotarło do mojego nosa, poczułam intensywnie jego zapach. Zamknęłam oczy. Edward widząc moją reakcję zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Nasze usta dzieliły zaledwie minimetry.
- Pozwól mi się kochać… - wyszeptał. Zakręciło mi się w głowie od jego bliskości. Nie pozwalałam, aby dystans między nami by taki mały. Wiedziałam, że moja silna wola rozpłynie się, gdy tylko jego usta dotkną moich.
Tak było i tym razem. Każdy jego dotyk obdzierał mnie ze zdrowego rozsądku. Nic innego się nie liczyło, tylko jego usta złączone z moimi, jego ciało tak blisko mojego. Całowałam go łapczywie, desperacko szukając jego dotyku. Wplotłam dłonie w jego włosy. Wiedziałam, że za parę godzin będę tego żałować i będę odczuwać w stosunku do siebie jeszcze większą odrazę i złość, jednak wtedy nie obchodziło mnie to. Cały świat mógłby stanąć w płomieniach, a nie zwróciłabym na to uwagi. Zatraciłam się całkowicie w jego dotyku.

***


Usiadłam na brzegu łóżka i zaczęłam się powoli ubierać. Znowu nie umiałam sobie odmówić bliskości Edwarda. Byłam na siebie zła. Z odrazą dotknęłam moich ust, które przed chwilą znowu mnie zdradziły. To był ostatni raz. Uśmiechnęłam się krzywo- już wiele razy powtarzałam to zdanie.
- Zostań jeszcze ze mną. – ręce Edwarda zacisnęły się wokół mojej talii.
Bez słowa wysunęłam się z jego uścisku i zaczęłam wciągać na siebie sukienkę. Edward zrezygnowany opadł na plecy. Wpatrywał się ze złością w sufit. Zanim zdążyłam zapiąć zamek znalazł się tuż przede mną, całkowicie ubrany.
- Nie mogę cię zrozumieć. – powiedział z wyrzutem. – Czy naprawdę tak bardzo mnie nienawidzisz, że nie chcesz nawet ze mną porozmawiać?
- To siebie nienawidzę, nie ciebie… - powiedziałam patrząc w podłogę.
Delikatnie złapał mnie za nadgarstki.
- Bello… - w jego głosie usłyszałam cierpienie.
- Nie powinieneś nigdy być ze mną. – wypowiedziałam słowa, które od tak dawna odbijały się w mojej głowie - Powinieneś być z Tanyą… Ona nie krzywdziłaby ciebie tak jak ja…
Edward warknął.
- Dlaczego niby miałbym być z Tanyą?
- Tak byłoby lepiej, już od początku…
- Nie gadaj głupstw. – popatrzył na mnie ze złością. Po chwili jego spojrzenie złagodniało. – Nikt mnie nie zmusi, bym cię kiedykolwiek opuścił.
Odsunęłam się od niego, lecz mąż złapał mnie znowu za dłoń i już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym momencie rozległo się głośne pukanie do drzwi.
Do pokoju weszła Audrey:
- Aro was wzywa… - popatrzyła z ciekawością na nasze złączone dłonie. Szybko wyrwałam się z uścisku Edwarda. Na twarzy brunetki odmalowało się szczere rozczarowanie.
- Już idziemy. – powiedział cicho Edward.
Kobieta zamknęła za sobą drzwi.
Ubrałam buty i wyszłam z pokoju. Edward bez słowa poszedł za mną. Miał nieprzenikniony wyraz twarzy. Szybko przechodziliśmy przez korytarze, a gdy stanęliśmy przed drzwiami do sali balowej, doszła do moich uszu… muzyka. Zmarszczyłam brwi i rzuciłam przelotne spojrzenie na Edwarda, na którego twarzy malowała się tylko złość. Westchnęłam i popchnęłam mocno drzwi. W sali znajdowała się Wielka Trójka, czy raczej Wielka Czwórka, bo od przemiany Elizy wydawało się, że to ona ma decydujący wpływ na wszystkie decyzje podejmowane na zamku. Nie byłam pewna czy jest to wynik jej daru, czy też niesamowitej zdolności do zjednywania sobie ludzi. Po zamieszkaniu w Volterze minął zaledwie tydzień, a nikt nie mógł już bez niej żyć. Najbardziej zjednała sobie Aro, który spełniał jej wszystkie, nawet najdziwniejsze zachcianki. Jedyną osobą w całej świcie Volturi, która nie przepadała za Elizą była Jane. Jej nienawiść pogłębiał jeszcze fakt, że Alec nawet nie starał się kryć swojej fascynacji i pożądania do Elizy. Aro także przestał jej okazywać specjalne względy, co tylko powiększało złość brunetki.
Sala była skąpana w lekkim świetle świec. Na samym środku znajdowała się grupa muzyczna: trzy kobiety i mężczyzna grający na instrumentach smyczkowych. Naprzeciwko siedziała Wielka Trójka i z różnym zainteresowaniem słuchała muzyki. Eliza stała na środku sali i wirowała zanosząc się śmiechem. Alec znajdował się parę kroków od niej i przyglądał się z fascynacją ruchom dziewczyny. Gdy tylko weszliśmy, Eliza zatrzymała się i pobiegła w naszym kierunku.
- Bello, Edwardzie! Cieszę się, że was widzę. – uśmiechnęła się szeroko.
Kiwnęłam lekko głową i skierowałam się w stronę, gdzie siedział Aro.
- Witaj, Bello. – zaczął Aro. – Mam dla was pewne zadanie, ale chyba poczekamy jeszcze na Edwarda.
Obróciłam się gwałtownie. Mój mąż stał naprzeciwko Elizy z bardzo skupionym wyrazem twarzy. Eliza musiała mu coś tłumaczyć, gdyż od czasu do czasu kiwał lekko głową. W końcu jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. Odwróciłam głowę i zagryzłam lekko wargę.
- Aro. – Edward kiwnął głową w jego kierunku.
- Jak już mówiłem Belli – ciągnął dalej brunet – mam dla was zadanie. Ktoś złamał nasze prawo, ale ma bardzo interesujący dar, więc chciałbym, abyście go tu przyprowadzili. Demetri z wami wyruszy.
- Jaki dar? – zapytał Edward.
Aro uśmiechnął się rozpromieniony.
- Podobno potrafi modyfikować myśli, zmieniać je. Człowiek, na którym użyje daru, może nawet stracić zmysły. – zamyślił się. – Eliza widziała, jak połowa mieszkańców jakiejś wioski zwariowała przez niego. Możliwe, że nie umie używać swojej mocy… Musicie go tu sprowadzić. Podobno nie jest sam, zabijcie niepotrzebnego.
Aro odwrócił się i usiadł na krześle.
- Powinniście wyruszyć jak najszybciej. Za dwa tygodnie spodziewam się was z powrotem.
Kiwnęłam głową i spojrzałam na Demetriego, który stał pod ścianą:
- Za dziesięć minut w holu. – rzuciłam, po czym szybkim krokiem wyszłam z sali. Szybko dotarłam do pokoju i schowałam najpotrzebniejsze rzeczy do małej torby. Wzięłam z szafki telefon i wykręciłam numer Alice. Po chwili zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojej siostry.
- Witaj, Bello! Został już tylko miesiąc! Widziałam, jak wracacie do domu.
Drgnęłam lekko. Już dawno porzuciłam myśl o powrocie do domu. Nagle poczułam przypływ nadziei. Może uda mi się odzyskać dawne życie? Zacisnęłam mocno powieki. Nie. Widziałam, co powinnam zrobić.
- Co znowu wymyśliłaś? – Alice skrzywiła się lekko. – Twoja przyszłość stała się niepewna… - zawiesiła głos. – Chyba nie planujesz nie wrócić do domu?
- Alice, zostało jeszcze dużo czasu. – westchnęłam. – Powiedz mi, widziałaś naszą rozmowę z Aro?
- Tak, wasza podróż, powinna odbyć się bez większych problemów. Nic więcej nie zobaczyłam. Może jest za wcześnie…
Kiwnęłam głową.
- A Renesmee…?
- Wszystko w porządku. Planują z Jacobem wycieczkę. Nie martw się o nią. Carlisle i Esme chcą was odwiedzić.
Skrzywiłam się.
- Nie muszą.
- Ale chcą. Zabronisz im?
Odwróciłam wzrok:
- Nie.
Rozległo się pukanie.
- Muszę kończyć. Ktoś puka.
- Edward. – uśmiechnęła się przebiegle. – Miłej podróży!
Zamknęłam klapkę i rzuciłam telefon na łóżko. Po chwili westchnęłam i wzięłam torbę z podłogi, otworzyłam drzwi z rozmachem. Edward opierał się o framugę i patrzył na mnie badawczo, a na twarzy błąkał mu się lekki uśmiech:
- Demetri zaczął się niecierpliwić.
Kiwnęłam głową, po czym ruszyła przed siebie.
- Zostawiłaś chyba telefon. – powiedział Edward patrząc na mnie z rozbawieniem.
Zacisnęłam usta, po czym szybko wróciłam do pokoju i wzięłam komórkę. Chciałam wyjść z sypialni, ale Edward zagrodził mi wyjście.
- Eliza pokazała mi swoją wizję. – powiedział nachylając się nade mną.
- Tak?
Chciałam zrobić krok do tyłu, ale za mną znajdowały się drzwi.
- Ten wampir jest bardzo niebezpieczny. – wyprostował się gwałtownie. – Musisz na siebie bardzo uważać.
Spojrzałam na niego krzywo:
- Ja chyba nie mam się o co martwić. Nie przełamie mojej tarczy.
Edward zacisnął tylko mocno usta i sztywno kiwnął głową.
- Chodźmy, Demetri czeka.


Ładnie proszę o komentarze Rolling Eyes

Aaa i jeszcze jedno^^ Ostatnio trochę się pobawiłam w tłumaczenie, link do opowiadania znajduje się na dole, zapraszam ;]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Śro 7:31, 27 Maj 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pon 9:41, 25 Maj 2009 Powrót do góry

Niobe... nie mogłam się powstrzymać, postaram się streścić: Najpierw malutkie, drobniutkie niedociągnięcia, to nawet nie błędy. Wink
niobe napisał:


Nie mogłam zapomnieć żadnej osoby, którą zabiłam. Pamiętałam ich wszystkich, ich twarze, ostatnie dźwięki wydawane przez serce, ich zapach… Za każdym razem, gdy przypominałam sobie obraz ich przerażonych oczu, czułam do siebie jeszcze większą pogardę i nienawiść. Opuszczała mnie chęć życia…

"ich" powtarza nam się zbyt często, poza tym wyróżnione na czerwono osoby, to rodzaj niemęskoosobowy, dlatego odnośnie do pierwszego zdania, drugie winno brzmieć:
"Pamiętam je wszystkie, ich twarze...."
M. kto? co? one (osoby)
D. kogo?czego? ich (osób)
C. komu? czemu? im (osobom)
D. kogo? co? je (osoby)


niobe napisał:
Starałam się także panować nad swoimi uczuciami ze względu na Edward


literkę zjadłaś Wink "...ze względu na Edwarda"

A, i jeszcze jeden, mały niuans: Volterra- Volterrze. A ty usilnie piszesz Volterze.

A teraz do meritum:
Podobało mi się i to bardzo. Czekałam długo na ten rozdział. Nie mogę jednego zrozumieć (ale nie musisz mi tego wyjaśniać, domyślam się, że jest to związane z założonym przez Ciebie konceptem), jak Bella może odtrącać Edwarda, przecież on ją kocha.
Rozumiem, że czuję do siebie wstręt, ale jej cierpiętnicza postawa przecież nic nie zmieni i jest jakby przerysowana.
Przecież ona nie chce ranić swoich bliskich, prawda?
A ciągle rani Edwarda, odtrącając go.
To jest jedyny element, który mi w historii, osobiście się nie podoba.
Reszta zapowiada się niezwykle kusząco, cała sprawa z tym wspaniałym darem i kolejną niebezpieczną misją, tuż przed końcem służby w Volterrze... mniam, nie mogę się doczekać, następnej części.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kali.
Wilkołak



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 12:20, 25 Maj 2009 Powrót do góry

Zakochałam się w tym opowiadaniu.Nie to cudo a nie opowiadanie..xD..!! Czekam na więcej..!! :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kali. dnia Pon 12:24, 25 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 15:30, 25 Maj 2009 Powrót do góry

Ja też się zakochałam w twoim ff. Ale ta Bella trochę mnie już zaczyna draznić z tą jej rolą męczennicy! Staram się ją zrozumieć, te jej odpychanie Edwarda bo mu każe łamać wszystkie jego zasady, ideały... Ale przecież sama dokładnie wie co czuła gdy rozstała się z Edwardem, gdy mu groziło niebezpieczeństwo.. Mam nadzieję że to jej się trochę zmieni! Acha i co mi się nie zgadza - na poczatku rozdziału napisałaś że minęło 99 lat 11 miesięcy i 15 dni to wg mnie pozostało do końca kary - 15 dni a w rozwmowie Belli z Alice pada termin 1,5 miesiąca??
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością, zaintrygowany nowym niebezpiecznym wampirem :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 16:07, 25 Maj 2009 Powrót do góry

Pernix Błędy poprawione, a powtórzenia zniwelowane w miarę możliwości ^^ A co do Belli to wiedziałam, że wszyscy będą na nią narzekać :D ale po pierwsze to w ogóle nie wyobrażałam sobie, żeby sobie żyli w Volterrze szczęśliwie przez cały czas. Po drugie to Bella wykazywała wiele razy cierpiętniczą (jak to ładnie ujęłaś) postawę, wszystko jej wina, i wszyscy przez nią cierpią, więc postanowiłam to wykorzystać. Poza tym Bella wie że Edward przez nią cierpi, ale ona sądzi, że powodem jest sam pobyt w Volterze, los na jaki go skazała, a że sama nie miała na to za bardzo wpływu to jeszcze bardziej ją denerwuje. W mojej wizji to jest tak, że ona musi sobie najpierw uświadomiść niektóre rzeczy zanim będzie "i żyli długo i szczęśliwie".

Araja Bardzo mi miło to czytać ^^ A więcej będzie może niedługo :)

ajaczek Starałam się wczuć w to co mogłaby potencjalnie czuć Bella dlatego tak to wyszło. Poza tym ja to widzę tak, że człowiek najpierw sam musi pogodzić się z sobą, aby być z kimś innym, i w przypadku Belli i Edwarda będzie podbnie :) A co do czasu to faktycznie mój błąd ^^' już poprawiam :D

I pięknie dziękuję za komentarze Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Pon 16:08, 25 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Nati0902
Człowiek



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 22:12, 25 Maj 2009 Powrót do góry

Dzisiaj "pochłonełam" cały twój ff jest genialny naprawdę świetna robota a pomysł bomba!!!
Współczuje troszkę Edwardowi naprawdę został z Bella a ona go traktuje strasznie. Ja rozumiem wyrzuty sumienia, żal do siebie OK ale jednak kocha go i on kocha ją został dla niej i dla siebie jednocześnie przecież jak by był z rodziną to jeszcze gorzej by było tak mi się zdaje. Powinna lepiej go traktować a nie tak odsunąć się od niego biedaczek naprawdę współczuje mu!! Jestem ciekawa co będzie w następnej części jak oni wyruszą.. Czy coś się zmieni? I czy Bella po powrocie do domu ( taką mam nadzieje) zmieni sie czy jednak dalej będzie taka oschła? No ale co do całego opowiadania czy ta się je łatwo tak hmm... nie widać upływu czasu, strasznie wciąga!! Nawiąże jeszcze może do twojego tłumaczenia wiem że to nie ten post ale jest naprawdę świetne!!:) To chyba wszystko czekam na kolejną część:)

Dużo WENY!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kali.
Wilkołak



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 5:47, 26 Maj 2009 Powrót do góry

Wisz co niobe przez Ciebie to ja po nocach nie śpię..! :D
Chcesz mnie wykończyć, czy jak..?
Niedługo zasłabnę na jakiejś lekcji, bo cały czas zastanawiam się co będzie dalej... :D
No, ale cóż narzekać nie mogę bo rozdziały dodajesz dość szybko ... :)
I za to cię lubię.. :D
O jamm.. a opowiadanie jest boskie...Mówił ci ktoś coś takiego kiedyś..? :P
( nie wątpię...) =D

życzę Weny..!

Ave Vena.!! (chyli czoło....) :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kali. dnia Wto 5:48, 26 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Zagubiona
Człowiek



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 16:32, 26 Maj 2009 Powrót do góry

Ech!
Nadopiekuńczy Edward.
teraz role sie odwróciły.
To Bella nienawidzi siebie, że przez nią Edward cierpi. Co prawda nie dokońca przez nią, ale mimo wszytsko...
Ogólnie rozdział mi się podoba...
Ale chyba przesadziłaś z tym, że Aro spełnia wszytski zachcianki Elizy?

Pozdro i życzę weny...

Zagubiona...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Śro 14:12, 27 Maj 2009 Powrót do góry

O matko... Byłam pewna, że tu skomentowałam.. A jednak nie :P
A więc: rozdział mi się podobał. Męczy mnie jednak to... zamknięcie Belli na świat. Karanie się... Przy okazji nieumyślne karanie Edwarda.
Ale rozumiem, to Twoja wizja Belli. W sumie pasuje do niej :)
Nie zaskoczyła mnie wysoka pozycja Elizy wśród Volturi :P Ta mała da sobie radę.
Ciekawa jestem co takiego pokazała Edwardowi... Dlaczego Bella nie chciała tego wiedzieć?!

Niecierpliwie czekam na cd :)
Weny!

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Śro 14:13, 27 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 19:33, 30 Maj 2009 Powrót do góry

O jejku. To jest cudowne. W 3 h przeczytałam wszyściuteńko. Szkoda ze tak rzadko mam czas zaglądać na forum bo uciekają mi w ten sposob ciekawe opowiedania Crying or Very sad Pomysł był i jest niewiarygodnie dobry. ;D Czekam na dalszą częśc.!
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 10:17, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Nati0902 Cieszę sie, żesię podobało ;] A co do relacji między Bellą i Edwardem to coś się zmieni, bo sama też nie lubię jak Edward cierpi ^^, ale to potem :P

Araja Czuję sie winna :D Ale broń Boże nie chcę Cię wykończyć, nie po takich miłych komentarzach :D

Zagubiona Nie przesadziłam^^ Tak było w planach, a sytuacja w Volterze zostanie wyjaśniona dokładnie w 4,5 rozdziale jeszcze nie jestem pewna ^^

Swan To co Eliza pokazała Edwardowi to dopiero w 4 rozdziale się pojawi :P A co do Belli to też mi sie wydaje, że takie obwinianie się do niej pasuje, miło, że ktoś to przyznał ^^

Akfle Aż 3 godziny :D? chyba sie jednak troche rozpisałam, a opowiadanie nie zając nie ucieknie :P Cieszę się, że się podobało :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin