FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Szpital nadziei [Z] [+16] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Nie 22:02, 22 Mar 2009 Powrót do góry

Nasza mała przygoda dobiegła końca :))
Chciałam podziękować w tym miejscu madam butterfly i kleczy za betowanie moich wypocinek :) Jesteście boskie! :))
Dziękuję cioci Rudej i Ladywithweapon za to, że produkowały się nad KK :))
I wszystkim, którzy to czytali :)


Do tej części polecam tą piosenkę : [link widoczny dla zalogowanych]

beta: madam butterfly

Rozdział VIII

Część II



Bella trzymała w dłoniach zimną dłoń przyjaciółki. Nie mogła pogodzić się z myślą, że już nigdy nie usłyszy jej śmiechu, nie ujrzy błysku w oczach, nie pójdzie z nią na długie i męczące zakupy. Ból ścisnął jej serce, a kolejne oddechy stawały się torturą.
- Jak mogę żyć bez ciebie? Jak sobie poradzę? – szeptała, spoglądając na spokojną twarz.
Ludzie zbierali się wokół trumny, szepcząc o czymś, czego Bella nie chciała słyszeć.
Jedyne, co się dla niej liczyło, to leżąca przed nią postać, w której nigdy nie zagości już życie.
Łzy spływały po jej policzkach, gdy przypominała sobie wszystkie chwile, jakie spędziła w towarzystwie Alice.
- Nie mogę się z tobą żegnać… - powiedziała cicho i ucałowała trzymaną w rękach dłoń.
Odeszła jak najszybciej, zostawiając za sobą tłum nieznanych ludzi.


***

B:

Z godziny na godzinę ból się wzmagał. Nie mogłam logicznie myśleć, kiedy czułam, jak coś rozsadza mi głowę. Utrata wzroku była czymś abstrakcyjnym i wciąż nierealnym. Starałam się ze wszystkich sił przyzwyczaić do nowej sytuacji i nie myśleć o tym jak o kolejnej karze za coś, co być może zrobiłam.
Czułam, że mój organizm powoli słabnie i poddaje się. Podświadomie zdawałam sobie sprawę z tego, że mój stan nie potrwa długo. Obawiałam się tego, co ma nastąpić. Choć nieznane zawsze napawało ludzi pewnego rodzaju lękiem, to i tak brnęliśmy w tym kierunku, zapominając o sobie i o całym świecie.
Ja nie chciałam zapomnieć. Chciałam pamiętać wszystko i jeszcze więcej. Nie mogłam pogodzić się z myślą o utracie Edwarda. Dopiero co go odzyskałam, na nowo się poznaliśmy a los chce, by początek stał się końcem.
Nie przerażała mnie śmierć, lecz brak Edwarda.
Moje rozmyślania przerwała pielęgniarka.
- Dzień dobry – uśmiechnęła się lekko. – Damy pani trochę morfiny, aby uśmierzyć ból.
Skinęłam lekko głową na znak podziękowania. To było mi teraz potrzebne. Cisza i spokój.
Musiałam choć trochę zregenerować siły. Chciałam wyglądać przed nim na wypoczętą, bez trosk. Miałam nadzieję, że taki widok podniesie go trochę na duchu i na chwilę odegna czarne myśli.
Po chwili poczułam błogie odrętwienie. Ból ustąpił.

***

-Czekoladowe czy waniliowe? – spytał, gdy stali w kolejce.
Zastanawiała się chwilę, spoglądając na lody.
-Truskawkowe – zaśmiała się cicho, opierając się o jego plecy.
Po chwili podał jej smakołyk i poprowadził w stronę ławki.
Jej sukienka delikatnie powiewała na wietrze. Uwielbiał ten kolor. Niebieski zawsze kojarzył mu się z czymś subtelnym.
- Szkoda, że nie mam aparatu. Taki widok trzeba uwiecznić. – Mrugnął do niej, zatapiając język w lodzie.
Patrzyła na niego uważnie i dopiero po chwili zorientowała się, że coś cieknie jej po palcach.
Zarumieniła się.
- Nic nie szkodzi. Wiesz, że to lubię. – uśmiechnął się lubieżnie, biorąc jej dłoń w rękę. Powoli zaczął zlizywać loda z jej palców.
- Widzisz, już po problemie.


***

You'll never know the way it tears me up inside to see you...
I wish that I could tell you something to take it all away.


E:

Pogrążałem się w ciemności, powoli podążając za nią. Świat wydawał się pusty i obcy, odległy o miliony lat świetlnych. Moją koncentrację szlag jasny trafił. Nie mogłem się nad niczym skupić, bo wciąż słyszałem jej słodki głos, czułem orzeźwiający zapach jej ciała. Nie mogłem się od tego opędzić. I nie chciałem. To było coś, co trzymało mnie w jednym kawałku i nie pozwalało się rozsypać. Kolejny raz wertowałem książki, publikacje medyczne, w poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki. Nic. Każdy specjalista odradzał jakichkolwiek operacji, gdyż pacjent o tak słabym stanie nie miał szans na przeżycie.
Nie mogłem nic zrobić, aby jej pomóc. Czułem przez to wstręt do siebie. W końcu byłem lekarzem, do diabła! Jak można utknąć w takim miejscu?
- Doktorze, musi pan tam pójść… Jest źle. – Głos pielęgniarki wyrwał mnie z zadumania.
Spojrzałem na nią i poczułem, jak strach ściska mnie za serce. Nie, szeptałem, nie…
Szybko pobiegłem do sali, w której leżała. Wyglądała tak niewinnie i bezbronnie. Po omacku szukała mojej dłoni.
Dotknąłem jej i przysiadłem na łóżku, wdychając jej zapach.
- Już nie boli… - szepnęła cicho i uśmiechnęła się smutno.
Nie oddychałem. Czas się zatrzymał i byliśmy tylko my. Nie w szpitalu, lecz na ławce w parku, trzymając się za ręce.
- Czego można chcieć więcej? – pytała cicho, spoglądając na wysokie drzewa.
- Teraz? Nic nam nie jest potrzebne. – odparł i pocałował ją w czoło.

Chciałem tam wrócić razem z nią, zapomnieć o wszystkim i cofnąć się do chwil, w których nie liczyliśmy minut ani sekund. Tam mogliśmy być szczęśliwi do końca świata.
- Wiesz, cały czas wspominam naszą wyprawę w góry – ledwo ją słyszałem. Jej głos powoli słabnął.
Nie mogłem o tym myśleć, nie teraz, gdy trzymała mnie za dłoń.
- Bell…
- Pamiętasz? Było fantastycznie… W pewnym momencie musiałeś mnie wprowadzać na górę, taka byłam słaba. – Szukała czegoś dłońmi. Po chwili dotknęła mojej twarzy. Delikatnie badała zarys szczęki, ust.
- Wcale nie jesteś słaba. Jesteś najodważniejszą osobą, jaką znam. – powiedziałem cicho i położyłem się obok niej. Czułem, jak zareagowało jej ciało. Wtuliła się we mnie głęboko, zaczerpując powietrze.
- Edwardzie… Ja chciałam ci tyle powiedzieć, tyle dać… - Zasłoniłem jej usta dłońmi.
Zbierało mi się na płacz. Powstrzymałem się jednak, bo nie chciałem okazać jej słabości. Miałem być silny. Dla niej.
- Nie musisz nic mówić – delikatnie gładziłem jej długie włosy i wdychałem ich zapach.
- Przepraszam cię za wszystko… - wykrztusiła cicho, biorąc mnie za rękę. – Wiem, że to nic nie znaczy w tych okolicznościach – zaczerpnęła głośno powietrza. –Ale kocham cię… I zawsze będę… -Widziałem, jak jej łzy torowały sobie drogę po policzku. Otarłem jedną z nich.
- Ciii… Liczy się to, co jest teraz – pocałowałem ją lekko w usta, czując słony smak łez.
- Wszystko mnie boli… - wyszeptała i wtuliła się we mnie. – Dziękuję ci za wszystko…
Czułem, jak powoli słabnie w moich ramionach. Nie!!!, mój umysł krzyczał.
- Bell… wzajemnie.
Uśmiechnęła się przez łzy.
- Żałuję, że nie mogę cię teraz zobaczyć… Oddałabym za to wszystko – Coraz częściej łapała hausty powietrza.
- Pod łóżkiem coś jest… Otwórz to, później… Tam jest wszystko… Wszystko, co chciałam ci dać..
Spojrzałem na nią zdezorientowany. Wiotczała w moich ramionach, a uścisk jej ręki zelżał.
- Zostań ze mną! Proszę, zostań… - szeptałem cicho, całując ją po twarzy. Czułem, że się odprężyła.
- Wybacz mi… - powiedziała słabo, wydając z siebie ostatnie tchnienie.
Przytulałem jej bezwładne ciało, nie wierząc w to, że odeszła.
- Nie!!!! – krzyknąłem, patrząc na jej spokojną twarz. – Nie… - dodałem cicho.


***

Dopiero po paru godzinach byłem w stanie spojrzeć pod jej łóżko. Znalazłem pudełko z drewna. Zabrałem je do gabinetu i tam otworzyłem. Moim oczom ukazał się plik papierów i kilka zdjęć. Na jednym z nich była Bella ubrana w sweter, przemoczona do suchej nitki. Dokładnie pamiętałem, kiedy je robiłem. Wspomnienia uderzyły mnie z ogromną siłą. Nie mogłem się pozbierać i uwierzyć, że już jej nie ma. Ból rozsadzał moją klatkę piersiową. Ze wszystkich sił starałem się być twardy, nie popadać w obłęd, tylko oddychać. Spokojnie i powoli oddychać dla niej.
Wyciągnąłem plik papierów.
Edward Cullen.
To były listy, które do mnie pisała. Kolejna fala tęsknoty i żalu uderzyła we mnie ze zwiększoną siłą.
Otworzyłem pierwszy z nich. Poznałbym jej pismo wszędzie. Delikatne, kobiece zaokrąglenia przy niektórych literach to jej znak szczególny.


Kochany Edwardzie,
Nasza córeczka miałaby teraz cztery latka. I zapewne wyglądałaby tak jak ty, mały cherubinek z burzą ciemnych loków.
Często zastanawiam się nad tym, jakby potoczyło się nasze życie, gdybym z tobą została. Czy bylibyśmy nadal tak szczęśliwi i pewni siebie jak kiedyś? A może po kilku miesiącach pozabijalibyśmy się z powodu różnic charakterów?
Ja w każdym razie cały czas o tobie pamiętam. Gościsz w moich myślach częściej niż ktokolwiek inny.
Mam nadzieję, że masz się dobrze.

Kocham.
Bell.


Wszystkie słowa zlały mi się w jedną, gigantyczną próżnię. Odłożyłem list na bok i otworzyłem kolejny.


Edwardzie.
Żałuję, że nie ma cię teraz przy mnie. Jestem chora. I to poważnie. Jesteś mi potrzebny.
Nie wiem co robić, gdzie szukać pomocy…

Bell


Nie mogłem czytać dalej. Widziałem ją przed oczami, jakby stała tuż obok. Uśmiechnięta.
Gdzie jesteś Bello?, pytałem się w myślach. Gdzie?
Nie chciałem przyszłości bez niej. Gdy zamknąłem pudełko, po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.

***

– Złap mnie! – krzyczała, śmiejąc się na cały głos. Uciekała między drzewa, odwracając się co chwilę.
Pobiegł za nią. Na początku dawał jej szanse.
- Zaraz będę cię miał! – Jego melodyjny głos doleciał do niej, gdy zatrzymała się za największym dębem.
Edward złapał ją za rękę i pociągnął na trawę.
- Jesteś moja. – szepnął cicho, zanurzając twarz w jej włosach.
- Na zawsze. – Pocałowała go mocno. – Na zawsze.


Koniec


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Cornelie dnia Pon 14:52, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Nie 22:06, 22 Mar 2009 Powrót do góry

Nie beczałam. Wyjątkowo nie beczałam, bo spodziewałam się takiego końca.
Okej, beczałam. Ale dopiero przy ostatnim wspomnieniu ^^
To ja dziękuję Ci za to, że mogłam betować Twoje 'wypociny'.
To ff było boskie i żal ściska moje głupie, narwane serce, że wszystko dobiegło końca.
Mimo wszystko podobało mi się to zakończenie.
Bo nie było happy endu? Nie, wydaje mi się, że był. Był, bo oboje zrozumieli, co tak naprawdę się liczy. Miłość.
I na tym właśnie skończę mało konstruktywny komentarz.
Bo miłość liczy się mimo wszystko.

Kocham Cię, o wielka.
Ave, M.B.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 22:13, 22 Mar 2009 Powrót do góry

Siedzę i ryczę.... Nawet nie pochlipuję tylko płaczę najnormalniejszymi łzami. Czuję się jakbym tam była i przeżywała to wszystko z nimi. A to tylko i wyłącznie Twoja zasługa, Cornelie.
Dziękuję Ci bardzo, że mogłam być jednym z wielu czytelników, którzy mieli szanse przeczytać to wspaniałe opowiadanie

Ps Wiem, że może nie napisałam nic konstruktywnego ale naprawdę to wszystko jest czystą prawdą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Juliet
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam gdzie Ben, tam Juliet.

PostWysłany: Nie 22:16, 22 Mar 2009 Powrót do góry

Dziękuje, dziękuje, dziękuje.
Do końca miałam nadzieje, że jednak zdarzy się cud. Ale przedstawiłaś koniec w tak piękny sposób, że nawet niechce gdybyć jak wyglądałoby inne zakończenie. To jest idealne.
Mimo, że to jest o Belli i Edwardzie, ukazuje też coś innego. To jak nasze życie jest kruche i że każdego dnia należy żyć tak jakby to był nasz ostatni dzień.
Ten rozdział, skłonił mnie do takich refleksji jak nic kiedykolwiek.
Zrozumiałam wiele rzeczy, spojrzałam na świat innymi oczyma.
Zalewam klawiature łzami, ale momo wszystko staram się pisać dalej. Jest to jeden z lepszych ff, na tym forum. Cieszę się, że są tutaj osoby które w tak idealny sposób opisują uczucia.
Kolejny plus za Simple Plan, kocham ten zepół. Idealnie dobrana piosenka na koniec.
Ah, wspomniania, które opisałaś były tak realistyczne, że czułam się jakbym stała tuż obok nich.
Przepraszam ale więcej, nie dam rady napisać. Mam nadzieje, że napiszesz wkrótce coś jeszcze. Z niecierpliwością czekam.
Buziaki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Nie 22:20, 22 Mar 2009 Powrót do góry

A ja beczałam! Poryczałam się, jak dziecko! Cornelie, jesteś geniuszem! Kocham Cię, normalnie!
Mells
Zły wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:22, 22 Mar 2009 Powrót do góry

Płakałam. Spodziewałam się takiego końca. Ba! Ja byłam pewna, że taki własnie będzie a mimo to płakałam. Jest mi cholernie smutno ale ... to musiało się tak skończyć. Chyba wolałabym happyend ale wiem, że w tej historii nie był on możliwy, że to musiało tak być. To w końcu choroba, która zabijała ją od środka.
Najpiękniejsze było to, że on był przy niej gdy umierała. Że jej ostanie słowa były skierowane właśnie do niego. I te listy ... Corn to jest piękne.
Rozwaliło mnie to ostatnie wspomnienie. Wtedy naprawdę mocno płakałam.
- Jesteś moja. – szepnął cicho, zanurzając twarz w jej włosach.
- Na zawsze. – Pocałowała go mocno. – Na zawsze.


:(


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mells dnia Nie 22:23, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Verderben
Wilkołak



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:34, 22 Mar 2009 Powrót do góry

To... jest... sadyzm! Innego określenia, na to, nie mogę znaleźć. Prócz tego, że spodziewałam się takiego końca- chodź gdzieś tam, w niewielkiej części, liczyłam na cud- to naprawdę uroniłam dokładnie dwie łezki, które jakimś sposobem rozmazały się na całe policzki. Przyznam szczerze, że zakończenie wyszło fantastycznie. Co prawda smutno, ale gdyby było jakoś happy, to już nie ten sam urok. Uch... Dobra, lepiej już pójdę spać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Nie 22:35, 22 Mar 2009 Powrót do góry

Wiedziałam, że ona umrze. Przed przeczytaniem tej części przygotowałam się na to psychicznie. To nic nie dało. Czuję, jak po twarzy płyną słone łzy. Nawet ich nie scieram, wiem, że zaraz popłyną następne...
To naprawdę piękna historia. Te wspomnienia, uczucia...
Dziękuję... Dziękuję tobie i wszystkim Betą...
Mam nadzieję, że napiszesz coś jeszcze. Jeśli tak, życzę weny i wielu genialnych pomysłów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Nie 23:17, 22 Mar 2009 Powrót do góry

W tej sytuacji było niemożliwością, by Bella przeżyła. Poza tym wydaję mi się, że jest szczęśliwy akcent - odnaleźli się po latach i nadal się kochają.
Dziękuję wam moje drogie za przebycie tej drogi ze mną xD
Nie martwcie się, sama w niektórych momentach płakałam. Wiem, trochę to dziwne ale jednak :))

Pozdrawiam was gorąco :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szara
Wilkołak



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że znowu!

PostWysłany: Pon 7:44, 23 Mar 2009 Powrót do góry

To, że sama płakałaś przy pisaniu to dowód na to, ze nie tylko w odbiorcach budzisz emocje.
Ja niestety nie płakałam - może dlatego, że z reguły nie płaczę przy czytaniu (chyba jedyny raz był przy BŚ), a jeżeli już to najczęściej potem, gdy przetrawię sobie całość. A może dlatego, że spodziewałam się takiego zaskoczenia, jak 99% osób tutaj. A może dlatego że miałam zatkaną paszczę czekoladą i cały mój organizm zaczął się skupiać na wydzielaniu endorfin? Nie wiem.
Całość baaardzo mi się podoba, choć z reguły wolę szczęśliwe zakończenia.
Dobrze chociaż ze miała delikatną śmierć, w ramionach kogoś kogo kochała nad życie. Żal mi Alice, chyba gdzieś mi umknęło to, że ona tez nie żyje. Kurcze, zawsze jak jest złe zakończenie to nie wiem co powiedzieć.
Mnie by tutaj jeszcze osobiście pasował jakiś epilog, niebo, piekło, czort wie co, ale znowu razem. Sama chyba sobie podopisuje takie dla własnego pocieszenia do wszystkich kończących się źle opowiadań.

Dziękuję za możliwość czytania.
Sz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Allie
Zły wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 8:03, 23 Mar 2009 Powrót do góry

Przy końcówce łzy stanęły mi w oczach! Jak wspominałaś o tym, nie wiedziałam, że to będzie, aż tak dobre!
Osobiście wolę szczęśliwe zakończenia... Ale to.. To bije na głowę wszystkie!

Możesz pomyśleć, że jestem pusta iż daję ta krótki komentarz. Ale po prostu tak mnie zatkało z wrażenia, że nie wiem co mam napisać!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Pon 8:27, 23 Mar 2009 Powrót do góry

Szkoda, że to już koniec.
Udało Ci się mnie doprowadzić do tak skrajnych emocji... Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale... Po prostu brakuje mi słów (co nie zdarza mi się tak często).

Z rodziału na rozdział było coraz lepiej. Brałaś sobie do serca każdą uwagę, jednocześnie zachowując pierwotny zamysł. Sprostałaś całkowicie moim oczekiwaniom. Nienawidzę szczęśliwych zakończeń. Z jednej strony to jest trochę śmieszne, że przez trzy miesiące mojego pobytu tutaj nikt nie odważył się jej zabić, a w ciągu ostatnich dwóch dni zrobiły do trzy osoby xD

Porwałaś serca czytelników od pierwszego zdania swoim stylem, który jest tak skomplikowany w swej prostocie. Wprawdzie tym iście brazylisjkim tytułem odstraszyłaś trochę osób, ale mam nadzieję (omg), że jednak sięgną kiedyś po ten ff, bo jest jednym z najlepszych na tym forum.

Jeśli chodzi o mnie to kupuję Cię całą, razem ze wszystkimi tekstami, tymi napisanymi i tymi, które dopiero powstaną (a mam nadzieję, że będzie ich duuuużo).
Ćwicz, ćwicz i jeszcze raz ćwicz, bo masz ogormny potencjał i kiedyś może Ci wyjść z tego coś naprawdę świetnego :)

Pozdrawiam,
R.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna Scott
Zły wampir



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...

PostWysłany: Pon 10:40, 23 Mar 2009 Powrót do góry

Nie wiem jak inni, ale ja na ten weekend miałam dość smutnych zakończeń, kończących się śmiercią Bells. Mam tu na myśli BŚ Wink
Jednak w przeciwieństwie do BŚ, nie byłam w stanie przewidzieć końca Twojego ff. Zatytułowany jest 'Szpital Nadziei', więc miałam ową nadzieję na cudowne uratowane Belli.
Fakt, tragedia, jaką przeżyli z Edwardem była dla mnie szokująca.
W swoim ff zastosowałaś retrospekcje, i to liczne, dzięki temu mogliśmy zobaczyć, jak przebiegał związek Belli i Edwarda zanim zainterweniował Carlisle, który o dziwo był postacią negatywną w tym opowiadaniu.
Zaskoczyła mnie czułość, oddanie i wierność twoich bohaterów. Ich miłość przedstawiona była w naturalny sposób, a ukazane przez Ciebie sytuacje i zdarzenia, utwierdził mnie w przekonaniu, że nie wszyscy ludzie zdolni są tak kochać.
Bells zdecydowała się opuścić Edwarda mimo, że nosiła jego dziecko, mimo, że kochała go nad życie. Po tragicznym wypadku nie zawiadomiła Edwarda o śmierci ich córeczki. Nie zwróciła się też do niego o pomoc, gdy dowiedziała się, że jest nieuleczalnie chora. Przez swoją dobroć i ufność dała się omotać knowaniom Carlisla, który chciał by syn został światowej sławy lekarzem, a Bella będzie mu tylko na tej drodze przeszkadzać.
Z kolei Edward ujął mnie swoją czułością i romantyzmem wobec Belli. Jeśli na świecie istnieje taki facet, który za każdym razem mówi swojej dziewczynie, że ją kocha i będzie z nią na zawsze, to ja się po niego zgłoszę :)
Zakończenie jest niesamowicie wzruszające, a emocje jakie ukazałaś w opowiadaniu, sprawiły, że jeszcze długo będę pamiętać losy śmiertelnie chorej Belli Swan i jej lekarza, Edwarda Cullena, których w przeszłości łączyła niespotykana miłość, i która pozostała nawet po śmierci bohaterki.

Corni, masz jak najszybciej brać się do pisania kolejnego ff, ale ma mieć DOBRE zakończenie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Pon 17:25, 23 Mar 2009 Powrót do góry

Po pierwsze dziękuję za tak miłe przyjęcie moich wypocinek xD Wasze zainteresowanie miłe połechtało moje skromne ego :)))

Po drugie na pierwszej stronie podałam chomika, z którego można ściągnąć cały Szpital w wordzie. Jeśli ktoś będzie zainteresowany, śmiało brać xD

Rudzielcu ty niedobry - a dobrze ci tak, emocjonuj się xD Może w najbliższym czasie znowu potorturuję was czymś innym xDDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
majetta
Człowiek



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa - Zielony Tarchomin :)

PostWysłany: Pon 18:44, 23 Mar 2009 Powrót do góry

to co jest wyjątkowe w tym opowiadaniu, to to, iż brutalna teraźniejszość przeplata się ze szczęśliwą przeszłością. Co do zakończenia to mogę tylko powiedzieć, że jest genialne i oczywiście łzy napłyneły mi do oczu. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KateN
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:09, 23 Mar 2009 Powrót do góry

Cudowne, mam łzy w oczach, ale dzielnie staram się je opanować :)
Chciałam Ci podziękować za to opowiadanie, naprawdę długo pozostanie w mojej pamięci.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wireless
Wilkołak



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Roberta :D

PostWysłany: Wto 16:51, 24 Mar 2009 Powrót do góry

Delikatnie mówiąc, wzruszyłam się. Bardzo, ale to bardzo żałuję, że to koniec. Tak jak Madam Butterfly myślę, że w pewnym sensie Bells i Edward mieli 'swój' szczęśliwy koniec. Podobało mi się. Bardzo.

Dziękuję, że to napisałaś. Jesteś wielka.

Wireless.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Greenpoint
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:37, 24 Mar 2009 Powrót do góry

ogólnie to raczej nie wzruszam się, powiedzmy, że umie zachowywać kamienną twarz, ale nie teraz - choć byłam na 95% przekonana, że właśnie tak zakończysz, kilka słonych łez spłynęło..
udało Ci się przedstawić to bardzo naturalnie, ładnie, wzruszająco. Bez jakiś strasznie ckliwych akcentów, sama prostota; to właśnie ona dała taki efekt.
Trochę szkoda, że to już koniec. Choć nie powiem, końcówka, szczególnie wspomnienia i sama śmierć były niesamowite, naprawdę.
mogę podziękować, co też robię. Za to, że to napisałaś :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Wto 23:06, 24 Mar 2009 Powrót do góry

Nieubłagany koniec musiał nadejść :) Nie chciałam ciągnąć w nieskończoność jej choroby i robić z tego tasiemca :)
Mam sentyment do tego opowiadania i sama wracam do niego co jakiś czas :))

Starałam się ze wszystkich sił, aby jej śmierć była dość realistyczna, nieprzesadzona ani za cukierkowa. Cieszę się, że osiągnęłam cel.
Dziękuję wam za odwiedziny!

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alice1026
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: J-l

PostWysłany: Pią 18:25, 27 Mar 2009 Powrót do góry

mamu. . .
mamu. . .

Smuuutno. Jej...
(wdech-wydech-wdech...)
Przeczytałam to opowiadanie jednym tchem. Jest naprawdę... ehh... jest takie eteryczne jakby, nieziemsko smutne oczywiście, ale magiczne. Bardzo mi się podobało. Mimo, że kanon uciekł w las, a Carlisle jest 'be'. (Nigdy nie myślałam, że mogę znielubić Carlisle'a, kurczę.)
Jakoś tak mi teraz płaczliwie.
Dzięki Wink

Pozdrawiam i natycham :)
Aliś


EDIT: Sorki, ale konstruktywniej nie mogę. Najpierw trzeba ochłonąć. Pomyśleć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez alice1026 dnia Pią 18:27, 27 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin