FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Zagubieni [Z] [+16] Rozdział XVII/XVII - 17.10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 10:05, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

Tak myślałam, że Jasper się nie oprze jak go Bella wprowadzi w swoje towarzystwo. Ciekawe czy teraz będzie miała wyrzuty sumienia, że tak postąpiła.
Zazdroszczę Jasperowi brata, jest naprawdę genialny.

Nie zauważyłam żadnych błędów, być może i dlatego, że bardziej przykułam uwagę do tego, co się dzieje, niż do nich. Mimo wszystko żaden błąd mi nie utkwił przed niecierpliwym wzrokiem, więc chyba jest dobrze Wink

Nie pozostawiaj tego opowiadania w czasie, kiedy Twoja Wena naprawdę działa. Życzę, aby dalej była z Tobą.
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 19:30, 20 Wrz 2009 Powrót do góry

Jak ja mam wyrazić swój podziw? Słów mi brakuje!
Historia gmatwa się coraz bardziej, ale przez to jest jeszcze bardziej wciągająca. Przypięłam się łańcuchami do komputera na czas czytania każdego rozdziału... :D
Jestem na fali połączenia Jasper-Bella, po przeczytaniu Golden Moon, ale u Ciebie ta para nie jest tak oczywista, Rathole. Mój ulubiony bohater - boski Jazz - jest "na rozdrożu" i to kurcze tak bardzo wciąga (normalnie jak makaron...;]). Kogo wybierze Jasper? Co z zawiścią Laurenta? Jak na to wszystko zareaguje Alice? I co będzie z uzależnioną Bells? Nie mogę się doczekać kolejnego niesamowitego rozdziału! Jestem zachwycona tym tekstem i pragnę więcej! :D
Pozdrawiam i namuzowania życzę! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pon 14:57, 21 Wrz 2009 Powrót do góry

Pampararam. Pragnę wszystkim ogłosić, że moja wspaniała mTwil jest SuperBetą. Nie wiem, jak ktoś taki jak ona, chce betować takie coś. No, ale dziękuję Laughing

Ten rozdział jest... Hm, wena uciekła i ot co. Tak, wiem, Jasper jest dziwny, głupi i niezdecydowany. No, ale przede wszystkim zagubiony. W życiu swoim, ofc Laughing

Rozdział 14
Ktoś musi odpaść, aby ktoś inny mógł grać dalej

Coraz głośniejszy gwizd czajnika wyrwał mnie z moich rozmyślań. Wlewając wrzątek do kubka z dwoma łyżeczkami kawy sypanej, zastanawiałem się, czy zakończyć swój związek z Alice, ale tym samym rezygnując z Belli, jej towarzystwa i narkotyków. Poczułem ukrop na swojej nodze.
- Cholera! – krzyknąłem, widząc, jak woda ścieka po kuchennym blacie wprost na moją piekącą stopę. Powinienem jak najszybciej zejść na ziemię, zanim zrobię sobie jeszcze większą krzywdę, pomyślałem, ścierając wrzątek.
- Jasper? – Emmett. Czego on znowu chciał? Nie rozmawiałem z nim od mojego wczorajszego powrotu do domu.
- Czego?
- Powinieneś powiedzieć rodzicom…
- Nie! Odwal się w końcu – warknąłem, wymijając go. Kubek z kawą zostawiłem na blacie. Chciałem czym prędzej się ubrać i wyjść do szkoły. Powinienem dzisiaj porozmawiać z Alice, a tym bardziej z Bellą.

***
- Jasper, co się dzieje? Cały dzień jesteś jakiś nieobecny. Stało się coś?
- Nie – odpowiedziałem wymijająco. Alice przyjrzała mi się podejrzliwie. Zauważyłem, że chce ująć moją dłoń. Objąłem ją lekko w talii, ale po kilku sekundach, gdy chciała odwzajemnić gest, odsunąłem się i włożyłem ręce do kieszeni. Nie odzywaliśmy się do czasu, aż nie znaleźliśmy się w sali od biologii. Zajęliśmy miejsca przy jednym stole. Rozejrzałem się po klasie, napotykając spojrzenie smutnych, brązowych oczu. Piękna brunetka patrzyła na mnie z wyrzutem. Tak bardzo chciałem tam podejść i ją przytulić... Przez chwilę naprawdę miałem zamiar poderwać się z krzesła i ruszyć pędem ku Belli, ale Alice złapała mnie za rękę. Odwróciłem do niej głowę, a ona wskazała w kierunku drzwi.
Do sali wszedł Laurent. Na jego twarzy malowało się zadowolenie i radość, ale gdy zobaczył nasze splecione dłonie, dobry humor chłopaka wyparował. Zmrużył oczy, wciąż na mnie patrząc, i usiadł bokiem - zapewne, aby nie odwracać od nas wzroku - przy ławce przed nami.
- Nie powiedziałaś mu? – spytałem tak cicho, aby Laurent nie mógł tego usłyszeć. Alice zaprzeczyła, kręcąc głową i przygryzła dolną wargę. – Nie martw się, załatwię to. – Sam nie wiedziałem, dlaczego to powiedziałem. W końcu przyznała, że mnie kocha, że już jej na nim nie zależy. Wybrała mnie, ale ja nie byłem przekonany co do tego, czy powinniśmy być razem. Nie pasowaliśmy do siebie. W gruncie rzeczy, prawie nic o sobie nie wiedzieliśmy. I, co najważniejsze, Alice nie poznała jednej z moich tajemnic. Pomyślałem, że dobrym rozwiązaniem byłoby zabranie jej na dłuższy spacer i wyjaśnienie pewnych spraw. Powinniśmy zerwać ze sobą jakikolwiek kontakt, ale wydawało mi się, że gdyby sprawy potoczyły się trochę inaczej, bylibyśmy świetnymi przyjaciółmi. Westchnąłem cicho, na co Alice mocniej ścisnęła moją dłoń. Nie chciałem jej zranić. Była wspaniałą dziewczyną i tym samym zasługiwała na kogoś lepszego niż ja. Nie mogłem dać jej tego, czego zapewne pragnęła. Nie mogłem dać jej miłości.

Nagle zadzwonił dzwonek. Laurent wciąż siedział na krześle, wściekle się we mnie wpatrując. Wstałem, spakowałem swoje książki i ruszyłem w stronę wyjścia. Zobaczyłem przed sobą dobrze znaną mi sylwetkę, której właścicielką była niewysoka, szczupła, brązowowłosa dziewczyna.
- Poczekasz przed wyjściem? – szepnąłem do Alice. – Muszę coś załatwić.
- Ale Laur…
- To zajmie mi tylko chwilkę, nie ruszaj się spod wyjścia, nic ci nie zrobi, zobaczysz.
- Ale…
- Alice, nie stwarzaj problemów! Skoro cię kocha, nie odwali żadnej głupoty. Poczekaj na mnie pięć minut, proszę.
- Nie boję się Laurenta. Nie boję się o siebie, wiem, że nie zrobi mi nic złego. Boję się o ciebie!
- O nic się nie martw, po prostu poczekaj przed szkołą – rzuciłem, przyśpieszając. Bella na szczęście kierowała się w przeciwnym kierunku niż do wyjścia. Udałem się za nią, a kiedy znaleźliśmy się w pustym korytarzu, wyrównałem krok, dostosowując się do jej tempa.
- Bello, zatrzymaj się.
Pokręciła uparcie głową.
- Bello, proszę cię.
Zacisnęła zęby i pięści, dalej idąc przed siebie.
- Czy wszystkie dziewczyny muszą być takie uparte? – burknąłem raczej do siebie niż do niej. – Stój!
Zatrzymała się.
- Czego chcesz?
- Porozmawiać.
- Nie mamy o czym. Ułożyłeś sobie życie z kimś innym…
- Nie kocham Alice.
- Proszę?
- Nie kocham Alice... ani nikogo innego – odpowiedziałem.
- Ach, rozumiem. Często trzymasz za rękę dziewczyny, do których nic nie czujesz?
- Nie.
- A czy często… całujesz dziewczyny, których nie chcesz?
Nie wiedziałem, o co jej chodziło. Czyżbym wczoraj… Nie, to niemożliwe.
- Kogo pocałowałem?
Nie odpowiedziała, jedynie zbliżyła się i złapała mnie za rękę.
- Jasper, zostań ze mną, proszę. Potrzebuję cię.
- Nie, Bello – powiedziałem, odwracając się.
- Przyjdź jutro albo nawet dzisiaj. Wiesz gdzie. Będę czekała! – krzyknęła za mną drżącym głosem. Po chwili usłyszałem cichy szloch. Nie zawróciłem. Wiedziałem, że Alice na mnie czeka i że w takiej sytuacji to najpierw z nią powinienem porozmawiać.

Wyszedłem ze szkolnego budynku. Rozejrzałem się dookoła, jednak nigdzie nie dostrzegłem krótkowłosej brunetki. Czyżby poszła beze mnie? Wzruszyłem ramionami, jeszcze raz badając teren przed szkołą. Nie było jej. Szedłem już w stronę bramy, kiedy zauważyłem muskularną postać żartującą z Rosalie. Dlaczego Emmett nie wspominał mi, że ją zna? Nie miałem ochoty ani im przeszkadzać, ani w ogóle spotkać się ze swoim bratem, więc skierowałem się ku drugiemu wyjściu. Okrążyłem szkołę i pchnąłem furtkę, która zaskrzypiała przeraźliwie, i zacząłem iść jednokierunkową ulicą.
- Proszę cię, daj mi spokój. Między nami już nic nie ma! – usłyszałem. Zatrzymałem się gwałtownie, odwracając głowę. Kilkanaście metrów za mną, na rogu dwóch jednokierunkowych dróg, z których jedna była ślepą uliczką, stała Alice w towarzystwie Laurenta i jeszcze jednego chłopaka. Podbiegłem w ich kierunku i stanąłem między nimi.
- Jakiś problem?
- Spadaj stąd.
- Jasper! – krzyknęła dziewczyna i przytuliła się do mnie. Objąłem ją w talii i zmierzyłem wzrokiem nieznanego mi chłopaka. Miał około dwudziestu lat. Przez cienki, obcisły podkoszulek wyraźnie odznaczały się rozbudowane mięśnie. Nie miałem z nim szans… Ja nie, ale Emmett tak! Zacisnąłem nerwowo pięści i szczękę. Dlaczego, do cholery, go tutaj ze mną nie ma?!
- Pytam się, jaki macie problem? – wysyczałem. Emanowała ze mnie ogromna wściekłość. Zacisnąłem palce jeszcze mocniej, czując, jak paznokcie wbijają mi się w wewnętrzną część dłoni. Tak bardzo chciałem, aby moja pięść spotkała się z pokrytą trzydniowym zarostem twarzą Laurenta. Ten jednak - uprzedziwszy mnie - podszedł bliżej i wymierzył mi porządnego kopniaka w brzuch, odpychając uprzednio Alice na bok. Zgiąłem się wpół, cicho jęcząc. Bolało jak cholera, ale nie mogłem dać tego po sobie poznać. Wyprostowałem się i zaśmiałem kpiąco.
- Tylko na tyle cię stać? – spytałem szyderczo, uderzając go pięścią w twarz. Jego głowa odchyliła się do tyłu, a z nosa zaczęła lecieć krew.
- James, ku***, zrób coś! – krzyknął, próbując zahamować krwawienie. Zerknąłem na Alice, której cera przybrała zielonkawy odcień. Wpatrywała się w krople krwi na chodniku, których przybywało z każdą sekundą. – Ten skurwiel złamał mi nos!
Po chwili jego przyjaciel podszedł do mnie i spróbował kopnąć tak samo jak Laurent. Choć sprawiał wrażenie bardzo bojowego, bił się marnie. Nie mając pojęcia, jak mi się to udało, złapałem jego stopę. Zaśmiałem się gardłowo. Musieliśmy wyglądać idiotycznie. Nie wiedziałem, jak się zachować, więc pociągnąłem jego nogę w moją stronę. Chłopak wywrócił się, ale po chwili wstał. Wyglądał na zmieszanego. Z mojej twarzy nie schodził szeroki uśmiech. Alice wydawała się być trochę spokojniejsza. Laurent, którego morda pokryta była krwią, zbliżył się do mnie i usiłował przyłożyć mi tak samo jak wcześniej ja jemu. Nie udało mu się to, przynajmniej nie całkowicie. Odwróciłem lekko głowę, przez co dostałem cios w ucho. Zacisnąłem zęby, powstrzymując krzyk. Bolało stokroć bardziej niż poprzednio. Niespodziewanie usłyszałem warkot silnika motoru. Po chwili ujrzałem przed sobą czarną, błyszczącą maszynę. Kierował nim umięśniony facet. Jego twarz zakrywał kask. Wydawał mi się znajomy… Nie, to niemożliwe. Po chwili zdjął ze swojej głowy ochronny hełm, a ja ujrzałem uśmiechniętego brata. Tak, mojego brata.
- Emmett?
- Sie masz, Jasper. Jakiś problem?
Z satysfakcją spojrzałem na Laurenta i jego towarzysza. Na ich twarzach malował się niepokój. Wcale nie byli jakoś specjalnie groźni. Potrafili jedynie zgrywać twardzieli, szczególnie przy dziewczynach. James z otwartą buzią siedział na chodniku. Emmett zawiesił kask na rączce motoru i podszedł do nas, strzelając palcami.
- Cóż, może zapytam się ich. Jakiś, ku***, problem?
James zaczął kręcić bojaźliwie głową, ale Laurent gestem dłoni kazał mu przestać. Tchórz. Pieprzony twórz.
- Jasper jest problemem – odpowiedział były Alice.
- Czyżby? – Emmett podniósł jedną brew. Zbliżył się do chłopaka tak, że dzieliły ich centymetry. – To ja ci powiem, że to wy jesteście tymi problemami. Ale nie martw się, zaraz się was pozbędziemy. – Brat puścił do mnie oczko, po czym przyłożył Laurentowi pięścią w twarz. Chłopak pod wpływem ciosu odchylił się do tyłu, a z ust Emmetta wydostał się gardłowy śmiech. Z sekundy na sekundę stawał się coraz głośniejszy. Ponownie zerknąłem z niepokojem na Alice. Właśnie wstawała. Miała zszokowany wyraz twarzy. Pomogłem jej się podnieść i przytuliłem do siebie. Po kilku momentach usłyszałem dźwięk łamanej kości. James leżał na chodniku, trzymając się za głowę. Wyglądało na to, że chce zwymiotować. Niespodziewanie Laurent podbiegł do mnie i ugodził w krocze. Byłem pewny, że moja twarz przybiera zielonkawy odcień, aby po chwili ze złości kipieć czerwonością. Puściłem Alice i odwróciłem głowę w kierunku jej byłego. Emmett złapał go od tyłu, a ja przyłożyłem mu pięścią w szczenę. Po chwili dostał w to samo miejsce, w które niedawno sam mi dołożył. Wahałem się, czy nie kopnąć go kilkakrotnie w brzuch, ale jego przestraszony wyraz twarzy sprawił, że lekko, bardzo lekko, choć na tyle mocno, aby mnie pohamować, zmiękło mi serce. Alice położyła dłoń na moim ramieniu, napierając nią i pokazując w ten sposób, abym się odsunął. Wymierzyła mu lewy policzek.
- To za to, że mogłam w ogóle być z kimś takim jak ty. – Uśmiechnęła się kpiarsko i uderzyła go ponownie, tym razem z prawej strony. – A to za to, że jesteś frajerem. – Przez chwilę przypatrywała się mu, a jej usta wykrzywiały się w coraz szerszym uśmiechu.
- Idziemy? – spytałem niepewnie. Emmett pokiwał głową i puścił Laurenta, który wpatrywał się w nas z szokiem. James podniósł się pośpiesznie i pociągnął go za rękaw. Ten jednak nie zareagował, więc jego przyjaciel - zrezygnowany - sam zaczął biegiem się od nas oddalać.
- Ty… - wysyczał.
- Dokończ.
- Ty mała suko, chcesz, żebym… - Alice nie pozwoliła mu skończyć. Uderzyła go kolanem w krocze. Chłopak z bólu przygryzł dolną wargę. Stał nieruchomo przez parę minut, ale w końcu odwrócił się na pięcie. Zaklął pod nosem i warknął w stronę swojej byłej: „To jeszcze nie koniec”, po czym oddalił się od nas wolniejszym tempem niż James, kulejąc na jedną nogę. Dziewczyna przytuliła się do mnie, a ja zacząłem gładzić jej plecy.
- Tak mi przykro...
- Nie, to mi jest przykro. Wszystko przeze mnie, ta cała sytuacja… Mogłam mu o wszystkim wcześniej powiedzieć. Ale się bałam. Naprawdę się go bałam. Jasper, przepraszam.
- Cii, już dobrze. Alice, wszystko w porządku.
Po kilku minutach opanowała szloch, jedynie pociągała co chwilę nosem.
- Gdyby nie ty i ten…
- Emmett.
- Gdyby nie ty i Emmett, nie wiem, co by ze mną było. Dziękuję.
- Nie ma sprawy – odparł mój brat.
- W ogóle… Jak się tutaj dostałeś?
- Wiesz, rozmawiałem z taką blondyną…
- Rosalie – wtrąciłem. Emmett uśmiechnął się figlarnie, a kąciki ust Alice uniosły się delikatnie ku górze.
- W każdym bądź razie, wyszła tylnym wyjściem ze szkoły i zobaczyła was. Stała chwilę za drzewem, obserwując całe zajście. Później przybiegła do mnie i powiedziała, co się stało. Znała cię, a ja powiedziałem jej wcześniej, że jesteś moim bratem. Wprawdzie po to tu przyjechałem. Chciałem cię bezpiecznie odstawić do domu.
- Bezpiecznie? – Uniosłem do góry lewą brew.
- No wiesz, żeby nie powtórzyło się to, co wczo…
- Dobra, dobra. Emmett, jesteś świetny. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił – przerwałem mu szybko. Po moim ciele rozlała się fala gorąca. Na szczęście Alice nie nalegała, aby kontynuował. Jak mogłem jej powiedzieć, gdzie spędziłem ostatnią noc? Z kim ją spędziłem… I co wtedy robiłem. Pokręciłem gwałtownie głową, aby pozbyć się tych myśli.
- Fajny motor.
- Dzięki, kupiłem go wczoraj. Niestety Jasper nie miał okazji go wcześniej zobaczyć.
- Emmett, skończ – warknąłem. Wiedziałem, że zawsze mogę się go poradzić, ale nigdy nie byłem pewien, czy dochowa moich tajemnic. Za każdym razem istniało prawdopodobieństwo, że któryś z sekretów niechcący wydostanie się z jego ust. – Powinniśmy już wracać do domu. Alice, poradzisz sobie, czy odprowadzić cię na przystanek?
- Nie. Wiesz, zamówię taksówkę.

Poczekaliśmy do czasu, aż nie pojawił się żółty samochód. Alice pomachała do mnie ręką i podała taksówkarzowi adres. Po chwili już jej nie było.
- Zależy ci na niej, hę? – spytał Emmett niespodziewanie.
- Tak, ale wolałabym, aby nasze relacje były czysto przyjacielskie.
- Ale takie nie są, nieprawdaż?
- Absurd.
- Przynajmniej nie z jej strony, nie zauważyłeś?
- O czym ty mówisz?
- Dużo się działo, ale miałem kilka sekund spokoju, aby móc się jej przypatrzeć. Cały czas wpatrywała się w ciebie z uwielbieniem. Gdy ją raz na tym złapałem, zaczerwieniła się.
- Zaczerwieniła się? Według mnie kolory na jej twarzy w niczym nie przypominały czerwonego.
- Bzdury pleciesz. Wyglądacie, jakbyście byli dla siebie stworzeni. Jasper, nie zmarnuj tego, proszę cię.
- Nie, Emmett. Między nami nie może być miłości. Nie potrafię jej tego ofiarować, po prostu... nie.
- A dla Belli byś potrafił?
- Nie wiem. Nie wiem, co do niej czuję. Ja… Jestem rozbity pomiędzy nimi dwiema. Część mnie rwie się do Belli, wiedząc, że mogłaby mi dać to, czego Alice nie byłaby w stanie. Z kolei druga połowa chciałaby zostać przy Alice i spędzić resztę życia w spokoju, zostawiając wszystkie problemy z przeszłości za sobą. Nie potrafię dokonać wyboru, więc chyba lepiej będzie, jeżeli zrezygnuję i z jednej, i z drugiej. Z kolei moje egoistyczne „ja” uparcie twierdzi, że mógłbym mieć je obie.
- Nie rozumiem.
- Mogę być z jedną z nich, a z drugą się przyjaźnić. Jeżeli zostanę z Alice i tak pewnie będą ją zdradzać, więc… - powiedziałem, uśmiechając się lekko. W sumie to nie był taki zły pomysł. Emmett klepnął mnie lekko po głowie, zakrywając daszkiem czapki moją twarz.
- Jasper, Jasper… - Przewrócił oczami i udał się w stronę motoru.
- No co? – odpowiedziałem wesoło i przyspieszyłem tempa, wyrównując z nim krok.
- Jesteś idiotą – odpowiedział, szturchając mnie w bok.
- Wiem, Emmett, wiem – westchnąłem, a resztki dobrego humoru ostatecznie mnie opuściły. – Ale nic na to nie poradzę – przyznałem.

________
Dobra, żebrzę o KK. Ewentualnie pochwały, gdy od Was wena odejdzie, ale wolę te pierwsze. Definitywnie. Albo oba :D

Ah, i wybaczcie za tę mordę Laurenta (czy tam Jamesa, nie pamiętam :P ). Byłoby powtórzenie, a mTwil tak to zamieniła. O ;P

Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział. Mówiłam, że chcę to skończyć jak najszybciej, ale teraz większość czasu poświęcam swojemu tłumaczeniu - A trip for a walk - i tak jakoś... No, ale jak dostanę kilka KK, to przejrzę piętnasty rozdział. Tak, jest napisany, ale dzisiaj w szkole stwierdziłam, że czegoś mu brakuje... Ale jedna rzecz będzie na pewno. Spoiler:
- Nazywam się Brooke. Randall Brooke.
Twisted Evil
Kto wie, kim jest ta postać, ten wie, a kto nie, niech czeka na piętnasty rozdział :P

Aha, i zmieniłam plany. Jednak będzie 17 rozdziałów. Więc jeszcze trzy + epilog i kóniec. Wink


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Pon 15:19, 21 Wrz 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:05, 21 Wrz 2009 Powrót do góry

najpierw, a ile się nie mylę, miało być XX rozdziałów. Potem XIX. A teraz XVII? Zlituj żesz się! :D

Chcesz KK, masz KK.

Kilkakrotnie zabierałam się za to opowiadanie, ale - wiem, tandeta - coś mnie blokowało. Ale ostatnio zebrałam się w sobie i przeczytałam.
Nie przepadam za tą Bellą. Naprawdę, gratuluję - to pierwsze ff, w którym ta ciamajda mnie niesamowicie denerwuje. Przyjdzie, namiesza i jeszcze zrobi do tego niewinną minkę.
Alice? Na plus. Zdecydowanie na plus. Może nieco zbyt szybko zakochała się w Jasperze, ale po co narzekać? Jest taka... słodka. Bezbronna. I pasuje to do niej. Podoba mi się w niej to, że jest taka... wierna, stała w uczuciach.
Jasper to... skomplikowana osobowość. Choć ma milion dróg do wyboru, to on i tak pójdzie tą najgorszą. Szczerze? Na własne życzenie spieprzył sobie kompletnie życie, przynajmniej ja tak to widzę. A jego próba uratowania Belli? No cóż, pogratulować, odniósł wielkie skutki :D

Ogólnie rzec biorąc, podobało mi się, nawet bardzo. Wspominałaś coś kiedyś o możliwości zawieszenia opowiadania? Mam na ten temat jedno do powiedzenia: tylko spróbuj. Masz to dociągnąć do końca - genialnych tekstów się nie zawiesza. Mam nadzieję, że się zrozumiałyśmy :)

Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 17:17, 21 Wrz 2009 Powrót do góry

Jak to tylko 3 rozdziały? Ja się z miejsca zapłaczę!
Ale będą tak wypasione, że nie będę żałować? Tylko wówczas nie będzie mi przykro... :p
No cóż, jakoś to przeżyję, chyba... ;p
Laurent bardziej waleczny od Jamesa? Dla mnie bomba! :D W ogóle Laurent walczący o Ally - zakochałam się! :)
Najlepszy w tym fragmencie oczywiście jest Em. Jego mała rólka tworzy klimat :D A taki niezdecydowany, biedny i zagubiony Jazz bardzo mi się podoba. Niesamowity rozdział! :D
Dobrej współpracy z Muzą życzę.
Pozdrawiam serdecznie! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Pon 20:01, 21 Wrz 2009 Powrót do góry

I ja jak zwykle zobligowana do napisania KK? :)

Na początek: no jasne, nie wiem, co ja tutaj robię. Powinnam od razu zatrudnić się w gazecie i artykuły do druku sprawdzać :P A tak na serio, to chciałabym już się usprawiedliwić w razie jakiś przyszłych błędów. Bo wiesz, że ja doskonała nie jestem. Ale to tak na przyszłość, którą chyba wspólnie planujemy :D:D

Co to Zagubionych... Uwielbiam Emmetta. Jasper jest taki trochę... gapowaty. To mu się nie uda, tu nie wie, co zrobić, tam nawali... Taka sierotka, która nie umie sobie ze sobą poradzić. A to w końcu dorosły chłop. Nie no, serio, kocha dwie? Nawet gdyby wybrał Belkę, to pokazałby, że ma choć trochę jaj. Zdecydowałby się na to gorsze rozwiązanie, ale... wygodniejsze i przyjemniejsze. Zdawałby sobie z tego sprawę i robiłby to, na co ma ochotę. Jeśli już wykazałby się rozumem, to powiedziałby, że Belka jest "be" i z nią nie trzeba się zadawać, bo on jest mądry i czysty, a ona głupia i ciągle naćpana.
Ale on miałby swoje zdanie. Jak normalny chłop. A nie jak niezdecydowana baba, która w spędza w sklepie całą sobotę, bo nie wie, czy wybrać bluzkę niebieską, czy białą.
Ot. :D

Za to Em. O tak, to jest gość. Ćpał. Siedział w pudle. Nieźle już w życiu oberwał. Ale teraz na coś się zdecydował. Chce być lepszy. Ale znowu nie na tyle, żeby za swoje winy pokutować w klasztorze. Jest... normalny. Jak każdy normalny facet. Jeździ na motorze (ehh...Laughing), umie nawet komuś wpieprzyć - jak jest za co - ale poza tym stara się zachowywać jak szanowany obywatel-recydywista. Przynajmniej na razie :P Akurat wolałabym, żeby jego postać została taka, jaką jest, bo... ehh, lubię go :P

A dziewuchy są dziwne. Alice niczego się nie domyśla? Tak sobie, mając dobre serce, pozwala, żeby jej chłopak spotykał się z jakąś inną laską? Nawet, jeśli miałby jej pomagać. Nie zna facetów? :D Bella mnie już zupełnie dobija. Ćpunka. Ok, i niech jej będzie. Ale stara ćpunka. A tacy raczej wiedzą co to za bagno. Z tego co sama wiem, nie wciągają w to ani nowych, ani byłych narkomanów. Zdają sobie sprawę, że dla nich nie ma ratunku, że jest źle, rozumieją już, że to wcale nie jest takie "boskie" i nie chcą tak krzywdzić innych. Albo ja przynajmniej o takich ćpunach czytałam. I może Belka jeszcze do takiego stanu nie doszła.
Małe pytanko: co ona bierze? Opiaty? Coś typu amfa? Koka? I jak? Wdycha? Pali? Łyka? Ładuje dożylnie? Jest w ciągu? Od ilu lat bierze? Eee, no i to chyba na tyle. Chcę sobie lepiej ją wyobrazić i dowiedzieć o niej czegoś więcej. Wiesz, że to mnie wyjątkowo ciekawi :P

No i został jeszcze jeden problem. A gdzie nasza Angie? Dlaczego od kilku rozdziałów jest o niej tak cicho? Jasper nagle zapomniał, że niedługo zostanie tatusiem? Ona tak lekko odpuściła i nie dobija się do jego domu drzwiami i oknami, żeby w końcu się zadeklarował? Ok, kończysz już ff, wiec mam nadzieję, że niedługo do niej wrócisz.

Jeszcze Randal. Kurczę, kiedy ty mi o nim pisałaś? Mogłabym się pochwalić, że coś wiem, bo o jego imieniu słyszałam, ale więcej niestety nie pamiętam. Ehh, ta moja pamięć. Czekam na następny rozdział i mam nadzieję, że w końcu mnie oświecisz, a ja coś sobie przypomnę.

Ehem, rozpisałam się, ale już kończę, bo wena mnie opuściła :P

Życzę weny
mTwil


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez mTwil dnia Pon 20:07, 21 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ObsesiiOn__
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wiesz kto mieszka za Twoją ścianą? ;>

PostWysłany: Wto 16:35, 22 Wrz 2009 Powrót do góry

Hm. rozdział nie jest najgorszy . :)
Chociaż bywały lepsze. Laughing
Ale nastepnego rozdzailu nie moge sie juz doczekac .
"Randall Brooke" kurde , ja nie mam pojecia kto to moze byc. Cool
ale mam nadzieje ze zmienie bieg sytuacji . Twisted Evil
weny i czasu . ^^
pozdro - Patt. ;**


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ObsesiiOn__ dnia Wto 16:37, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Wto 18:43, 22 Wrz 2009 Powrót do góry

Łaaaaa Twisted Evil
Cóż za liryczny początek komentarza^^
Dobra, do rzeczy.
Rozdział mi się podobał, jak każdy zresztą.
Trochę mnie wkurza to niezdecydowanie Jaspera. Mógłby się wreszcie zdecydować, którą woli. No sorry Jasper ale albo wóz, albo przewóz. No ale rozumiem, że chcesz mnie trzymać w napięciu do końca i choćbym nawet błagała na kolanach, to nie powiesz mi którą wybierze. Chociaż szczrze jestem za tym, żeby był z Alice. Nie wiem, ale w tym ff jakoś bardziej lubię jej postać.
No i co z Angelą i małym bobaskiem? Mam nadzieję, że pojawi się w następnym rozdziale :D.
A ty pewnie zrobisz wszystkim na przekór i Jasper wybierze Angelę i dziecko, o! Ja cię znaaaam devil
Kurczę i zastanawia mnie jeszcze, kto to do cholery jest ten Randall. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć, żebyś kiedyś coś o nim wspominała.
Czekam na następny rozdział i życzę duuuuuzo weny Wink.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zagubiona
Człowiek



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 14:36, 23 Wrz 2009 Powrót do góry

Super. BArdzi mi sie podoba.
Ale,błagam na kolanach.
Czy JAzz może nie iść w nocy do Belli i jej narkotyków??
Błagam.

Pozdro...
Zagubiona...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pią 18:46, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Kolejny rozdział jest już u bety Wink

mTwil, pochwała pochwałą, ale ja muszę to publicznie jeszcze Laughing
Uwielbiam Twoje komentarze, naprawdę motywujesz mnie do dalszego pisania, brak konstruktywności jest w Twoim wykonaniu niemożliwy. Właśnie dlatego teraz zabrałam się za 16 rozdział :) Dla mnie też Emmett się podoba - specjalnie stworzyłam taką postać. Aby udowodnić, że nie każdy ćpun, były więzień i taki właściwie margines musi skończyć źle Wink Z resztą Em to sobie jeszcze życie ułoży - częściowo już była o tym wzmianka (Rose), ale w epilogu Was zaszokuję, chyba :D

Co do Angeli... Cóż, nie. Kolejny rozdział nie będzie o niej, tzn. o niej, ale nie z nią Wink Następny też nie. Będzie tylko wzmianka w epilogu...

ObsesiiOn, cóż o Randallu tylko... trzy osoby wiedziały Laughing Zdaję sobie sprawę, że ten rozdział nie jest najlepszy, bywały lepsze, ale chyba się wypalam :( Choć mTwil, gdy dostała dzisiaj rozdz. 15 nie potwierdziła moich obaw, ja i tak to wiem. Nie wiem, czy jest sens zabieranie się za kolejny FF, którego w sumie pierwszy rozdział już napisałam... Cóż, zobaczymy Wink

Landryna, nie nerwuj się :D Końcówka 14 rozdziału mogła Was zmylić, ale gwoli wyjaśnień Jasper tak żartem mówił o tym, że mógłby mieć dwie Wink W 15. wszystko się wyjaśni, rozwieję wasze wątpliwości Wink

Ach, i ja chcę jeszcze KK Cool Jak ktoś to jeszcze przeczytał, niech zostawi coś po sobie :) O, jakie Rathole ma żądania Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Pią 18:54, 25 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Pią 19:49, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Na początek: chciał przeprosić, że nie komnęłam ostatniego rozdziału. Moja wina, moja baaadzo wielka wina.
Szkoda mi Alice. Jest taka słodka, niekanoniczna. Nie ma "chochlika" i to jest jedmyn z plusów tego FF. Biedy Jazz, rozdarty między Bellą a Ally. A co z Angelą? I dzieckiem?
Emmett też jest fajny, chiałabym mieć takiego braciszka! A Laurentowi się należąło. po ryju go !
Pozdr, weny.,
N.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pią 13:43, 02 Paź 2009 Powrót do góry

*chowa się ze wstydu, gdyż ten rozdział miał chyba najwięcej błędów ze wszystkich, które się dotychczas ukazały*

Jak ktoś to przeczyta i nie skomentuje, to ugryzę i zobaczycie. Ot co.
Hm, a co do rozdziału... Tak gwoli wyjaśnień, to ja Wam nic nie wyjaśnię. Tak miało być. Aha, jeszcze dwa rozdziały do końca. Później ruszam z nowym FF (już emblemat w podpisie Wink) i zachęcam do czytania :) Gwarantuję, że będzie to coś zdecydowanie innego niż Zagubieni.

Beta: Hm, zgadnijcie Wink? mTwil ;****

Rozdział 15

Zajechałem pod dom Alice i zaparkowałem swoją maszynę. Kiedy zadzwoniłem domofonem, czekałem przez dłuższy moment, ale nikt nie odpowiadał. Przestraszyłem się, że mogła zapomnieć o naszym spotkaniu, jednak po kilkunastu sekundach spostrzegłem, że drzwi w końcu się otwierają, a chwilę później wynurzyła się zza nich Alice. Podbiegła tanecznym krokiem i rozpromieniona zarzuciła mi ręce na szyję, po czym pocałowała w prawy policzek. Wykrzywiłem usta w czymś, co miało przypominać uśmiech. Nie udało mi się jednak osiągnąć zamierzonego celu, a dziewczyna odsunęła się ze smutnym wyrazem twarzy.
- Gotowa? – spytałem, puszczając do niej oko.
- Niezupełnie – odpowiedziała i przygryzła dolną wargę. Spróbowałem się uśmiechnąć i byłem prawie pewien, że tym razem w choć małym stopniu mi się to udało, bo niepewnie odwzajemniła gest. Odwróciłem się w stronę jednośladu i zdjąłem z rączki kierownicy granatowy kask, i nałożyłem go na głowę mojej pasażerki.
- Idealnie – podsumowałem, samemu wkładając drugi – czarny. Usiadłem i poklepałem wolne miejsce. Dziewczyna niepewnie usadowiła się za mną.
- Jesteś pewien, że to bezpieczne? – spytała wyraźnie zmartwiona. Pokręciłem jedynie głową. – Masz w ogóle jakieś uprawnienia do pro… - Przytaknąłem pośpiesznie. Chciałem natychmiast ruszać, poczuć powietrze, które pod wpływem szybkiej jazdy rozbijałoby się o moje ciało. Wyobraziłem sobie siebie gnającego pędem po autostradzie i na samą myśl o tym poczułem napływ adrenaliny w żyłach.
- Nie martw się, to po prostu zwykła przyjacielska przejażdżka – powiedziałem, przekręcając kluczyk w stacyjce. Alice trzymała się mnie kurczowo, ale wyraźnie drgnęła na moje ostatnie słowa.
- Przyjacielska?
Nie odpowiedziałem. Akurat w chwili, gdy to wypowiedziała, ruszyliśmy. Nie minęło zbyt wiele czasu, kiedy przejechaliśmy nad rzeką Hudson, tym samym przekraczając granicę stanu Nowy Jork. Mknęliśmy nieco ponad sto sześćdziesiąt kilometrów na godzinę. Kierowaliśmy się w stronę klifów Englewood. Poczułem, jak dziewczyna zacieśnia uścisk wokół mojego brzucha.
- Zwolnij – poprosiła. Ledwo dosłyszałem, co do mnie powiedziała, a raczej wykrzyczała, ale posłuchałem jej. Wyraźnie dało się wyczuć zmniejszającą się prędkość. Zerknąłem na licznik. Wskazywał nieco ponad sto kilometrów. Westchnąłem, lecz moja towarzyszka raczej tego nie usłyszała. Jazda w tak ślimaczym tempie nie sprawiała mi żadnej przyjemności.
- Może gdzieś zjedziemy? Powinno być tutaj kilka leśnych uliczek. Mam dość gnania w takim tempie – powiedziała nieco głośniej. Przytaknąłem. Uważałem to za dobry pomysł. Zastanawiałem się jedynie, czy rozmowa w takim miejscu okaże się dobrym rozwiązaniem. W gruncie rzeczy, i tak będzie musiała wrócić ze mną, ale jeżeli atmosfera miałaby w jakiś sposób stać się nieprzyjemna, wolałabym odjechać sam lub w ogóle nic jej nie mówić.
Dlaczego to wszystko było takie trudne? Dlaczego nie mogliśmy pozostać w czysto przyjacielskich stosunkach od samego dnia naszego poznania? Nie, to nie było trudne. Sam to wszystko takim stworzyłem. Przez moją nieuwagę, chęć zabawy zbliżyłem nas do siebie. Jakie miałyby być tego konsekwencje, mogłem dowiedzieć się jedynie dzięki szczerej rozmowie.

Skręciłem w pierwszą napotkaną boczną drogę. Asfalt skończył się, a jego miejsce zajął piach. Podskakiwaliśmy na swoich siedzeniach i niewiele brakowało, by Alice spadła, a ja uderzył w drzewo. Zatrzymałem motor, gdy szlak się skończył.

Znajdowaliśmy się w urokliwym miejscu, w lesie. Zewsząd otaczała nas zieleń stłoczonych drzew. Prawie w ogóle nie docierało tu światło, jedynie pojedyncze promienie z trudem przebijały się przez gęste korony. Powietrze było strasznie wilgotne, dzięki czemu miałem pewność, że w pobliżu płynie rzeka. Chciałem udać się w tamtym kierunku, ale wiedziałem, że wpierw muszę porozmawiać z Alice, a po naszej rozmowie raczej nie zechce ze mną nigdzie iść.
- Będziemy tu stać czy gdzieś się przejdziemy? – spytała.
- Jak chcesz.
- Chcę iść.
- Jasne. – A niech to szlag.
Poszliśmy przed siebie świeżo udeptaną ścieżką. Ktoś tędy szedł, i to całkiem niedawno.
Wynurzyliśmy się zza drzew i znaleźliśmy się na niewielkim skrawku ziemi porośniętym jedynie trawą. Staliśmy naprawdę wysoko, gdy patrząc w dół, zrozumiałem, gdzie jesteśmy. Pod nami znajdowała się plaża, a my patrzyliśmy na nią z klifu. Znikąd zerwał się wiatr, a Alice zadrżała z zimna. Objąłem ją w talii i przycisnąłem do siebie, jednak ona się odsunęła. Przez ułamek sekundy, gdy była do mnie odwrócona przodem, widziałem malujące się w jej oczach łzy. Spuściła głowę i westchnęła cicho.
- Jasper? - zaczęła. – Powiedz mi… Powiedz mi, jak to naprawdę z nami jest?
- Nie wiem – odpowiedziałem cicho.
- Czy… Czy między tobą a mną coś...? Jakieś uczucie…
- Wydaje mi się, że… - Wziąłem głęboki oddech – z mojej strony... nie.
- Och – westchnęła. – Rozumiem. Bella…
- Nie! – przerwałem jej. – Ona nie ma z tym nic wspólnego.
- Ja-asne. Nie tłumacz się – powiedziała i odwróciła się na pięcie niczym obrażone dziecko.
- Alice, no… Przepraszam. Zaczekaj. Porozmawiajmy. Posłuchaj mnie przez chwilę… – Zatrzymała się gwałtownie, więc podszedłem do niej szybko i złapałem za rękę. Wolałem, aby nie poczuła, że daję jej tym gestem nadzieję, po prostu chciałem, aby nigdzie nie odchodziła, abyśmy mogli zamienić kilka zdań, wyjaśnić sobie pewne sprawy…
- Nie, Jasper. To ty. Mnie. Posłuchaj – powiedziała, dosadnie akcentując każde słowo. – Myślisz, że jestem ślepa? Głupia? Wydaje ci się, że nie wiem, gdzie wczoraj ode mnie poszedłeś? A raczej do kogo… Myślisz, że nie widziałam z kim rozmawiałeś? Zdaje ci się, że nie dostrzegałam waszych spojrzeń? Tego jak Bella na ciebie patrzyła? Wierzyłam, że sam mi się przyznasz. Że nie będę musiała marnować swojego czasu… na dzisiejszą… rozmowę. Ale nie. Widzisz, jestem głupia, ślepa. Nie, nie chodzi mi o to, że mi to niby nie przeszkadzało. Po prostu jestem w tobie ślepo… i głupio… zakochana. Wiedziałeś to, prawda? Oczywiście, że wiedziałeś. Sama ci to powiedziałam i naiwnie uwierzyłam, że czujesz… że możesz czuć to samo! Ale nie martw się o mnie.
- Alice, tak, nie kocham cię. Ale nie czuję też nic do Belli. Jestem obu tych rzeczy stuprocentowo pewien. Przepraszam, że pozwoliłem ci uwierzyć że... że może być inaczej. Przepraszam, naprawdę – powiedziałem. Widząc, jak z jej oczu spływają łzy, przytuliłem ją do siebie. Czułem się jak skończony idiota. Wszystko, co powiedziała, było prawdą. Oczywiście, Alice jest zbyt mądra, zbyt inteligentna, aby tego nie zauważyć. I zbyt dumna, aby pozwolić się tak dłużej traktować. – Ja wiem… wiem, że to zabrzmi idiotycznie, ale… jesteś wspaniałą osobą, naprawdę. Nie chcę zrywać z tobą wszystkich kontaktów… Czasami naprawdę cię potrzebuję.
Odsunęła się i spojrzała mi prosto w oczy.
- Oczywiście, że mnie potrzebujesz. Dobrze to wiem, Jasper… - zaczęła słodko. – Ale ja nie potrzebuję ciebie. Chcesz mnie wykorzystać, ale ja ci się nie dam. Nie chcę cię znać!
- Ally – szepnąłem. – Naprawdę cię przepraszam.
- Nie obchodzi mnie to – warknęła i zaczęła iść w stronę gęstwiny lasu.
- Wiesz, dlaczego tak się zmieniłem? – Nie odpowiedziała, ale byłem pewien, że mnie słucha. Zacząłem iść za nią. – Może dałbym nam szansę, może mógłbym odwzajemnić twoje uczucia, ale zrobiłem… zrobiłem dwie złe rzeczy. Coś, co może cię strasznie zranić… Nie chcę, abyś dowiedziała się od innych, z plotek, gdzie ktoś mógłby wszystko przeinaczyć. – Wziąłem głęboki oddech. – Ja… kilka dni temu poszedłem z Bellą w pewne miejsce… Ja… zachowałem się idiotycznie. Nie pamiętam, co mnie naszło… A później nie byłem sobą. Właściwie, prawie nic nie pamiętam. Nigdy nie czułem się tak… jak wariat. Nie mogłem się opamiętać, nie potrafiłem. Brałem więcej i więcej… Naćpałem się. – Zwolniła kroku, na pewno mnie słuchała. – A poza tym… Pamiętasz, jak opowiadałem ci marną historię mojego życia? Nie powiedziałem wszystkiego. Wtedy w Spotlight… Ja i Angela… Między nami do czegoś doszło.
- Zauważyłam… Byłam pewna, że będziecie razem. – Zaskoczyła mnie tym, że jednak przemówiła.
- Powinniśmy…
- Co masz na myśli?
Wziąłem głęboki oddech. Nie odzywałem się przez chwilę. Alice z pewnością pomyślała, że nic więcej jej nie powiem i przyśpieszyła.
- Jest w ciąży.
Stanęła jak wyryta i powoli odwróciła głowę w moją stronę. Targały nią różne emocje - od rozczarowania i zdziwienia po złość i ból.
- Z tobą?
- Tak.
- No… to wszystko jasne. Chciałeś mieć trzy naraz? – spytała ironicznie.
- Nie, Ally, naprawdę.
- Nie mów tak do mnie – powiedziała. – I daj mi spokój.
Nie odezwałem się więcej, szedłem za nią powoli, z kolei ona prawie biegła. Pozwoliłem jej odejść ode mnie, w końcu zupełnie straciłem z zasięgu wzroku. Usiadłem na mokrej trawie, opierając głowę o zarośnięty mchem pień drzewa. Szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to, jak dostanie się do domu, czy sobie poradzi, co się z nią dalej stanie. W ciągu jednej godziny, po jednej rozmowie, po tylu bolesnych, acz prawdziwych słowach straciła dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Myśląc, że uda się odratować naszą znajomość, byłem głupi. Teraz miałem pewność, że między nami wszystko skończone. Tak, zachowałem się w stosunku do niej jak cholerny, samolubny drań. Ale właściwie zawsze taki byłem. Prawie zawsze… Przypomniałem sobie moją jedyną, prawdziwą dziewczynę, którą naprawdę kochałem. Tylko Alice, nie licząc Emmetta, poznała całą tę historię. Opowiedziałem jej ją jak gdyby nigdy nic. Jak widać, niepotrzebnie.

Podniosłem się z ziemi i zacząłem iść w stronę, gdzie zostawiłem swój jednoślad. Nagle dostrzegłem, że zza drzewa wystają czyjeś nogi. Niepewnie skierowałem się w tamtą stronę. Gdy podszedłem bliżej, mimowolnie zakryłem usta dłońmi. Przede mną leżało martwe ciało jakiegoś mężczyzny. Ktoś musiał zabić go niedawno, gdyż z nacięcia przy tętnicy szyjnej leciały jeszcze ostatki krwi. Podszedłem bliżej i wierzchem dłoni musnąłem jego rękę. Była lodowata. Spojrzałem na twarz. W oczach malował się strach, a wargi były wykrzywione - jakby do krzyku. Chciałem wyjąć telefon i zadzwonić po pogotowie czy policję, ale znienacka coś przemknęło mi przed oczami. Pierwszy raz, drugi, trzeci… Ledwo mogłem to dostrzec. Gdyby nie liście rozwiane pod wpływem wiatru, nigdy nie wpadłbym na to, że nie jestem tu zupełnie sam – nie licząc tego nieboszczyka.
Nagle zorientowałem się, że ktoś za mną stoi i mnie obserwuje. Chcąc zachować zimną krew, odwróciłem się powoli. I nagle poczułem napływającą falę bólu. Coś ściskało moją głowę tak, że momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Osunąłem się leniwie na ziemię i uderzyłem twarzą w zimne podłoże. Poczułem leżące obok martwe ciało mężczyzny, jednak już po chwili straciłem przytomność. Nie wiem, ile czasu spędziłem w takiej pozycji.

Po minutach czy sekundach, które ciągnęły się niemiłosiernie długo, otworzyłem powoli wpierw jedno, a później drugie oko. Tak jak myślałem, leżałem na mokrej ściółce. Jednak jedna rzecz się zmieniła – nie dostrzegłem ciała. Wciąż kręciło mi się w głowie, ale ból powoli ustawał, przez co byłem już w stanie wstać.

- Jak się czujesz? – usłyszałem. Odwróciłem się w stronę, z której dobiegał ów głos. Przede mną stał około dwudziestopięcioletni mężczyzna. Był niewiarygodnie przystojny. Miał smukłą figurę i jakieś sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu. Jego twarz pokrywał lekki zarost, a idealnie równe wargi wykrzywiały się w delikatnym uśmiechu, który ukazywał część śnieżnobiałych, niewiarygodnie prostych zębów. Jego twarz zdobił perfekcyjny nos i oczy o głębokim szkarłatnym kolorze. – Jasper, jak się czujesz?
Nie znałem tego człowieka i nie miałem pojęcia, skąd wiedział, kim jestem. Czułem się oszołomiony.
- Skąd wiesz, jak się nazywam? – spytałem, wpatrując się w niego tępo.
- Słyszałem.
- Słyszałeś?
- Tak.
- Gdzie?
- Jakaś dziewczyna tak się do ciebie zwracała.
- Alice?
- Tak.
Patrzyliśmy się na siebie. Na jego twarzy cały czas malował się wywyższający uśmieszek. Nie wiedziałem, dlaczego wciąż tutaj stał.
- Jestem Brooke. Randall Brooke – przedstawił się, wyciągając w moją stronę rękę. Była lodowata. W chwili zetknięcia naszych dłoni przeszedł przeze mnie jakby wstrząs, bardzo delikatny wstrząs, acz i tak odczuwalny. Odsunąłem się gwałtownie do tyłu, wpatrując się w niego oszołomiony.
- Co?
- Nic – odpowiedziałem. Rozejrzałem się wokoło i coś do mnie dotarło. – Hej, zaraz. Gdzie jest ten mężczyzna…?
- Jaki mężczyzna? – Udawał zdziwionego.
- Jego ciało… było tutaj… przed chwilą.
- Jasper, uderzyłeś się w głowę, nikogo tutaj nie było.
- Ależ był! Widziałem, o tam. – Wskazałem ręką. – Leżałem obok niego, gdy straciłem przytomność.
- Nie – Pokręcił głową – nikogo tu nie było – wysyczał zjadliwie. – Lepiej będzie, jak przejedziesz się do lekarza. Może zadzwonić po pogotowie?
- Nie, do cholery. Leżał tutaj, na ziemi! Jakiś mężczyzna! Później zobaczyłem ciebie i… zemdlałem. – Czy Randall mógł mieć z tym coś wspólnego? – Z-zabiłeś go? – spytałem cicho. Wiedziałem, że znajduję się w niebezpieczeństwie.
- Skąd! – krzyknął. – Lepiej będzie, jeśli stąd pójdziesz. – Pokiwałem nerwowo głową, ale nie ruszyłem się z miejsca. – Natychmiast! – warknął. – I radzę ci nie mówić nic o tej… rzekomej zbrodni. I tak nikt ci nie uwierzy, a nawet jeśli, to znajdą tu tylko i wyłącznie twoje ślady. – Zaśmiał się gardłowo. Zmusiłem swoje nogi, aby się ruszyły i odnalazłem wzrokiem wydeptaną dróżkę, aby móc dostać się do swojego jednośladu. Byłem pewien, że ten mężczyzna zabił tamtego. Nie wiedziałem dlaczego ani po co i najprawdopodobniej nigdy nie miałem się tego dowiedzieć. Przez chwilę zastanawiałem się, czy może jednak mówił prawdę, może uderzyłem się w głowę i mi się przewidziało… Jednego byłem pewien – albo on, albo ja, któryś z nas na pewno oszalał.

___
I jak?
Proszę o KK;) Tudzież KK i pochwały Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Pią 14:25, 02 Paź 2009 Powrót do góry

Ja wiem czemu Jasper nie chce żadnej z trzech dziewczyn. On jest gejem! W dodatku od pierwszego wejrzenia zadurzył się w Randallu - gnuśnym chamie, o czym świadczy poniższy opis:
Cytat:
Odwróciłem się w stronę, z której dobiegał ów głos. Przede mną stał około dwudziestopięcioletni mężczyzna. Był niewiarygodnie przystojny. Miał smukłą figurę i jakieś sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu. Jego twarz pokrywał lekki zarost, a idealnie równe wargi wykrzywiały się w delikatnym uśmiechu, który ukazywał część śnieżnobiałych, niewiarygodnie prostych zębów. Jego twarz zdobił perfekcyjny nos i oczy o głębokim szkarłatnym kolorze.


Rath, piszesz z perspektywy faceta :D Jeśli to nie jest gejowski ff, to postaraj się myśleć jak facet. Nie musisz dorabiać sobie fiuta, ani zapuszczać brody. Myśleć jak facet wcale nie jest trudno. Wystarczy myśleć prostolinijnie, co chwilę przeplatając wszystko myślami o seksie i - ta taaam! - mamy :D
Ogólnie zaintrygował mnie ten trup w lesie i cała postać drwala Randalla :D Mam nadzieję, że zdążysz mi to wyjaśnić :D
M.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pią 14:32, 02 Paź 2009 Powrót do góry

Msq, dostałam ataku śmiechu, jak przeczytałam, że uważasz Jaspera za geja xD Wiesz co, ja staram sie myśleć jak facet, naprawdę. Nie wiem, czemu tego nie ma, ale tam była wzmianka o tym, że nie powinien o nim tak myśleć. Połknęłam, zjadłam, skasowałam. Albo maczała w tym swoje palce mTwil Laughing O Randallu wszystko się wyjaśni, może nie w następnym rozdziale, ale w ostatnim. W sumie ta postać jest kluczem do całego opowiadania. Ale więcej nie powiem :D

Żeby było kolorowo, spojler:
Jasper mówi Esme i Carlisle'owi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Pią 14:39, 02 Paź 2009 Powrót do góry

Dobrze, to ja już skomentuję, żeby nie zostać ugryzioną Laughing

Ty wiesz, że ja kocham twoje opowiadanie (a jak nie wiesz, to sobie zobacz w rankingu Wink )
Cudniasty rozdział. Jasper jest naprawdę wkurzający. Teoria z gejem bardzo przypadła mi do gustu Laughing
To naprawdę tak wygląda, jakby chciał mieć je wszystkie, chociaż je nie kocha (a kto go tam wie)
Nie dziwię się Alice, że tak zareagowała. Robił jej chłop nadzieję, nie wyznaczył od razu pewnej granicy, a później się dziwi, że się dziewczyna obraża. Typowy facet Laughing Na miejscu Alice, to bym mu jeszcze przywaliła.
I koniec- Aaa!! Czy to wampir?? Zimne dłonie i szybkie poruszanie na to wskazuję.
Aleś mnie zaciekawiła :D
Weeeeny, bo się nie mogę doczekać następnego rozdziału.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Sob 6:24, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Rath, mnie o takie rzeczy posądzać? Do niczego się nie przyznaję! :P A sama jakoś na to nie zwróciłam uwagi. Ale Msq ma rację! Hehe :)

Ok, biorę się za kolejny KK pod Lostami, chociaż powinnam już teraz się szykować do fryzjera. Jak się spóźnię na ślub albo mnie nie uczeszą, to będzie na ciebie :P
Już chyba część swoim komentarzy zapisałam od razu przy betowaniu XD Uwielbiam cię nimi przyprawiać o ból, po to je piszę :D
Cytat:
Jego twarz zdobił perfekcyjny nos i oczy o głębokim szkarłatnym kolorze.
Cytat:
- Jestem Brooke. Randall Brooke – przedstawił się, wyciągając w moją stronę rękę. Była lodowata.

To że nie zwróciłam uwagi na gejostwo Jazza, to wszystko przez te dwa fragmenty. Tak, wiem, miałam niby wiedzieć o tym wcześniej, ale no trudno, w tym wieku mam już sklerozę i dopiero kilka dni temu mnie oświeciłaś.
Nigdy, przenigdy w życiu bym się nie spodziewała, że to opowiadanie nie jest AH. Przez te wszystkie rozdziały czytamy tylko i wyłącznie i rozterkach miłośnych Jaspera, wydaje się, że mamy do czynienia z typowym romansem, a tu nagle zaskakujesz mnie czymś takim. Ale... jak już pisałam - podoba mi się. Takie romansidło było już lekko nudnawe - cały czas to samo - za to teraz... Rath, ja żądam kolejnego rozdziału! :P
W swoim krótkich komentarzach XD wspomniałam też już o Jasperze. Nie, nie, nie, co za cham. Właśnie teraz, w stosunku do Alice, zachował się tak, jakby był naćpany - wszystko było mu obojętne. Sam mówi jej, że z nią zrywa, ma bacha i w dodatku jeszcze dwie inne lachy na poczekaniu, a ona niby na się mu rzucić na szyję i powiedzieć, że jej przykro? No tak, nasz biedny Jasperek z pewnością by tego oczekiwał, bo on jest pokrzywdzony przez świat i tylko jemu jest źle. W tej sytuacji tylko on ucierpiał.
Czekam już tylko na Randalla. Wiem, kim jest - sprawdziłam XD ale co on niby ma do powiedzenia w Zagubionych? Przemieni Jaspera i do pary wybierze mu którąś z trzech, i to z nią będzie żył dłuuugo i szczęśliwie? Naprawdę jestem ciekawa, co on tu zrobi.
Ehem, na duższ komentarz mnie już dziś nie stać, bo i tak już się ze mnie śmieją, że na wesele też wezmę laptopa XD
Pozdrawiam
mTwil


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Sob 8:53, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Ekhem.
Komentuję, gdyż gdybym tego nie zrobiła to nie zostałabym po prostu ugryziona. Zostałabym poszarpana, zabita i zostawiona gdzieś w lesie, a to tego wykastrowałabyś mi wszystko co mam piękne i podziwiane. :D
Nie no, tak naprawdę komentuję bo chcę komentować, o! ;d

Podobała mi się rozmowa Jaspera z Alice. Wreszcie jej powiedział co o niej myśli, ot co! ;d
Chociaż trochę mi szkoda, że nie będą razem, bo byliby bardzo fajną parą.
No i Jasper stwierdził, że Belli też nie kocha.
No to kogo, do jasnej cholery on kocha?
Mam nadzieję, że nie będzie tak głupi, żeby związać się z Angelą tylko dlatego, że zrobił jej dziecko.
Z całym szacunkiem, ale nie musi wiązać się z nią, żeby wziąść odpowiedzialność za to, co zrobił. Może przecież opiekować się i nią i dzieckiem, nie będąc z nią.
Ale dobra. Nic nie napisałaś i nich, a ja już tu snuje scenariusze xD. Wybacz ale to taki syndrom piszących ff, że sami sobie dopowiadają następne wydarzenia xD.
No i wreszcie Randall.
Już teraz wiem, że mi o nim wspominałaś i że czekałam na niego przez 15 rozdziałów :D.
Jestem strasznie ciekawa jaki będzie miał wpływ na późniejsze wydarzenia.
Zaskocz mnie :D.
Życzę duuużo weny i czasu do napisania ostatniego rozdziału Wink.
Landryna.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Sob 11:00, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Ogłaszam wszystkim, że XVI rozdział został już sklejony. Mam nadzieję, że dzisiaj, może jutro, skończę pisać Zagubionych Wink

rani, myślałam, że już zapomniałaś :P Dziękuję Ci za wymienienie mojego FF w rankingu, to w sumie dla mnie duże zaskoczenie - z resztą jesteś już trzecią osobą, która to zrobiła Wink Dziękuję ;* Co do teorii z gejem - w sumie to dzięki temu nawet mnie natchnęłyście z msq na zmienienie trochę biegu wydarzeń... ale jednak zostanie tak, jak sobie wymyśliłam :D

mTwil za ten Twój obszerny komentarz, dziękuję Ci bardzo. Wiesz, że takie uwielbiam :D W ogóle fajnie jest dostawać takie KK, jak ostatnio dostaję - mimo że nie jest ich bardzo dużo, to jednak są konkretne. Hm, z tym wycięciem to żartowałam Wink Chyba moja wina, zresztą nie wiem :D Nosiłam się z zamiarem napisania czegoś o tym, że on nie powinien (że on = Jasper) tak myśleć, ale ten zamiar gdzieś się ulotnił :D Cóż, na samym początku, jeszcze w tytule, napisałam [OOC]. Nigdzie nie było [AH]. Kiedyś Ci wspominałam o tym, abyś popatrzyła na oznaczenia Wink No, ale skoro wiesz już, kim jest Randall* z książki... Laughing Cóż, nigdy nie lubiłam romansideł. Nigdy nie nosiłam się z zamiarem napisania czegoś takiego. Ani w Zagubionych, ani w ŻK... Ani teraz w Nadchodzącym FF Blizny po szczęściu Wink Może w tym ostatnim będzie to tak wyglądać, ale nic nie zdradzę więcej :D Poza tym nie czas, nie pora, nie to opowiadanie Wink

Landynciu - cytrynciu Myślałam, że wszystko wyjaśniłam :D Jasper nie kocha nikogo, jednak mogę stwierdzić, że na chwilę obecną, jeżeli miałby wybrać którąś z trzech dziewczyn - Angelę, Bellę lub Alice - wybrałby Bellę. Dlaczego? Bo jest samolubnym draniem. Nie chce brać odpowiedzialności za dziecko, wie, że między nim a Alice wszystko jest skończone, a ta ma taki charakter, a nie inny, i mu nie wybaczy, a Bella... Cóż, ona jest Jasperem zauroczona. Z poprzedniego rozdziału można to zaobserwować - powiedział, że nie kocha ani jej, ani Alice, a ona i tak powiedziała, że będzie czekać.
Myslę, że zaskoczę i to nie tylko Ciebie Wink

Obiecuję, że jak będę musiała edytować tego posta, aby wstawić kolejny rozdział, to się obrażę. Zobaczycie :D

Żem się rozpisała :D

Czekam na jeszcze jakieś KK tudzież KK i pochwały Wink

Pozdrawiam,
Rathole.

Spoiler:
*Tak, Randall jest wampirem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:51, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Cytat:
Ogłaszam wszystkim, że XVI rozdział został już sklejony. Mam nadzieję, że dzisiaj, może jutro, skończę pisać Zagubionych


Szkoda. Będzie mi ich brakowało. Choć - z drugiej strony - niektóre opowiadania są lepsze, gdy ograniczy się ich długość. Później to takie lanie wody.


Rozdział podobał mi się bardziej niż poprzednie. Żal mi tylko Alice - naprawdę ją lubię. Jasper zachował się jak skończony kretyn. W pewnym sensie go rozumiem - to dobrze, że nie chce być z nią i udawać, że ją kocha, to by było zwyczajnie nie w porządku wobec jej i także wobec niego - ale i tak wolę, jak są razem. Strasznie mnie ciekawi, jak skończy się wątek ich związku. Czy rozstali się na zawsze? A może do siebie wrócą? Ale to - jak na razie - wiesz tylko Ty :)

Wow... Nie powiem, powiało grozą. Ta scena z ciałem i pięknym wampirem... Robi wrażenie, naprawdę. Choć - jak już to ktoś przede mną zauważył - trochę za słodko go opisałaś. Rozumiem, był piękny, ale chyba nie na tyle, by Jazz go podziwiał. Ale nie ciągnę tego tematu, bo na Twoim miejscu nie chciałabym, żeby co druga osoba rozpisywała się o tej samej niedoskonałości Wink

Nie gryź, ani się nie obrażaj. Rozumiem, to, że mało osób komentuje - zwłaszcza stali bywalcy - jest wkurzające, ale szkoda na to nerwów :)

Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 20:56, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Za "Zagubionymi" będę tęsknić, rzecz jasna, bo historia jest niesamowicie wciągająca...
Co do rozdziału - nie spodziewałam się, że Randall będzie taki, zaskoczyłaś mnie jak zwykle... :)
Reakcja Alice bardzo na miejscu, też bym tak zrobiła. Nawet jeśli miałabym kochać kogoś starając się zapomnieć. Ogólnie Ally została mocno pokrzywdzona przez Jaspera i w dobry sposób mu to wygarnęła.
Jazz jest ... nawet słów mi brak. Moja ukochana postać, ale normalnie robi głupoty. Brak rozsądku i zahamowań robi swoje...
Mimo wszystko mam nadal cichą nadzieję, że wybierze Bellę. Takie zakończenie byłoby końcem ich obojga - pewnie by się zaćpali, ale mi by się podobało.
Czekam jednak na Twoją wersję i liczę na to, że mnie zaskoczysz. Bo wszystko jest u Ciebie możliwe i za to ubóstwiam "Zagubionych"!

Weny!
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin