FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Zagubieni [Z] [+16] Rozdział XVII/XVII - 17.10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
iga_s
Wilkołak



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:18, 20 Maj 2009 Powrót do góry

Masquerade, może rzeczywiście się trochę zagalopowałam z tymi dialogami, ale w swoich poprawkach napisałam "chyba", bo tak naprawdę nie byłam pewna. Na przyszłości postaram się nie wypowiadać w kwestiach, w których nie jestem doświadczona. Bo przyznaję, w zapisach dialogów nieraz się waham. Dziękuję za poprawkę. :)
mTwil, nie zbyło znowu tak dużo błędów. Naprawdę nie jest źle, więc się nie martw. To ja powinnam się martwić, bo przecież wytknęłam Ci błędy, których nie było. :D
Rathole, o tekście wypowiedziałam się w poście wcześniej, więc nie będę się powtarzać. Może dodam jedynie, że jest to jeden z moich ulubionych ff. :)
Iga


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Śro 17:33, 20 Maj 2009 Powrót do góry

Zagubiona , no czy będzie to nie wiem. Lubię zaskakiwać :D Bym Was może naprowadziła, ale nie będę psuć niespodzianki :D
Nie mogę się doczekać aż Wam pokażę ostatnie rozdziały i to, co wymyśliłam Twisted Evil Twisted Evil


Co do mojej bety...
Skoro są błędy składniowe - jest to też moja wina, nie tylko mTwil. Powinnam lepiej budować te zdania. W końcu z polskiego jakby 6 stoi Rolling Eyes Przed wysłaniem sprawdzę kilkanaście razy.
Mogę pomyśleć o drugiej becie, ale mTwil nie zmienię. Jak wysyłam do niej tekst to jakoś nie boję się zjechania z jej strony it., a wiadomo jacy są ludzie czasami .. Wink Poza tym z betą trzeba umieć się też jakoś dogadać.
I tak w ogóle, mTwil, to się nie chwal, że wiesz więcej Twisted Evil

xxkasia29xx, jak wspominałam - musiałam dać dla Alice taki charakter. To, że "zerwali" wcale nie oznacza, że ich drogi się nie skrzyżują... :D


Pozdrawiam wszystkich, którzy to czytają Wink
Rath.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Śro 17:49, 20 Maj 2009 Powrót do góry

Rath, ja nikogo nie opieprzam, tylko proponuję Wink nie zmieniaj bety, tylko znajdź jeszcze jedną Wink Chodzi mi o to, że gdy tekst będzie poprawny pod każdym względem, będziesz wiedziała, co zrobiłaś źle i przestaniesz popełniać błędy :) Nie chciałam, żeby to zabrzmiało tak, że mam do Was jakieś żale, tylko napisałam co mi zgrzyta i co można by z tym zrobić :)
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Śro 17:52, 20 Maj 2009 Powrót do góry

Msq, no rozumiem - proponujesz. Wink\
Jeżeli wciąż będziecie widzieć błędy, których ja i mTwil nie dostrzegamy - pewnie poproszę cię, o ile wciąż będziech chciała, o drugą betę. Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Śro 17:54, 20 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Śro 18:18, 20 Maj 2009 Powrót do góry

Rathole napisał:
Co do mojej bety...
Skoro są błędy składniowe - jest to też moja wina, nie tylko mTwil. Powinnam lepiej budować te zdania. W końcu z polskiego jakby 6 stoi Rolling Eyes Przed wysłaniem sprawdzę kilkanaście razy.
Mogę pomyśleć o drugiej becie, ale mTwil nie zmienię. Jak wysyłam do niej tekst to jakoś nie boję się zjechania z jej strony it., a wiadomo jacy są ludzie czasami .. Wink Poza tym z betą trzeba umieć się też jakoś dogadać.
I tak w ogóle, mTwil, to się nie chwal, że wiesz więcej Twisted Evil

Niestety to moja wina. Gdybyś nie miała bety, owszem, to ty mogłaś zawalić, ale w końcu po coś tu jestem. Też niby mam 6 z polskiego, także to nie powinno się zdarzyć. Nie Ty masz to sprawdzać, tylko ja. I cieszę się, że po tym nie chcesz się mnie jak najszybciej pozbyć.
Mnie też się z Tobą dobrze gada, ale ja w końcu od sprawdzania jestem, a nie od pogawędek :)
Nie mogę się chwalić? Ale dlaczego? No dobrze, następnym razem zachowam tę wiedzę dla siebie :) Ale fajnie tak wyjechać 'Ha, a ja wiem co będzie dalej...' :) Chociaż i tak dosyć oszczędnie dawkujesz mi te informacje... Ja chcę więcej przecieków...

iga_s napisał:
mTwil, nie zbyło znowu tak dużo błędów. Naprawdę nie jest źle, więc się nie martw. To ja powinnam się martwić, bo przecież wytknęłam Ci błędy, których nie było. :D

Ale większość z nich jednak była... A do wytykania błędów, których nie ma, sama mam skłonności. Masquerade coś o tym wie :)

Masquerade napisał:
mTwil, ja nie twierdzę, że jesteś jakąś ciapą, rozumiem, że nawet najlepszym zdarza się popełniać błędy.

Nie chciałam, żeby to zabrzmiało tak, że mam do Was jakieś żale, tylko napisałam co mi zgrzyta i co można by z tym zrobić

Tak, najlepszym zdarza się, ale jeden, dwa błędy, ale nie cała lista...
To drugie było też do mnie, więc też się wypowiem. Nie mam Ci niczego za złe. To co napisałaś jedynie zmobilizowało mnie do dokładniejszego sprawdzania :)

Dziękuję Wam za pocieszenie, szczególnie Rathole, ale fakt jest faktem, zawaliłam...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Śro 18:41, 20 Maj 2009 Powrót do góry

Nie, mTwil, nie zawaliłaś. Pomogę Wam chętnie przy kolejnym rozdziale. Takie wzajemne wytykanie sobie konkretnych błędów jest naprawdę przydatne, bo uczymy się dzięki temu. Następnym razem sprawdzisz rozdział, a ja potem przejrzę go przed wstawieniem i powiem Ci co było nie tak. Chętnam do każdej pomocy. Jak to mówią: w kOpie siła! Wink

Jakby coś, to resztę możemy omówić na gg. Na moim profilu jest mój nr. Bo zaraz mogą się posypać ostrzeżenia za OT :)

Pozdrawiam.
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Nie 18:21, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Rodział 8 (Nie)szczęśliwa rodzina.

Oficjalnie zmieniony alfabet. Po alfie (czyli po mnie Cool ) występują dwie bety :)
mTwil,
Masquerade

Stanąłem przed Angelą. Po chwili podeszła bliżej, a ja odruchowo cofnąłem się, przypominając sobie zajście z Alice. Ta jedynie się uśmiechnęła i złapała mnie za rękę. Nie wyswobodziłem się z jej uścisku. Dla potencjalnego obserwatora wyglądaliśmy jak para zakochanych, ale to się w tej chwili nie liczyło. Chciałem jedynie, aby jak najszybciej odbyła ze mną zaplanowaną rozmowę.
Przez chwilę szliśmy w milczeniu.
Patrząc na nasze splecione dłonie, przypomniałem sobie moje ostatnie miesiące w Forks. Kiedy nie ćpałem… Tak, miałem z tym duże problemy… Ale to nie o tym chciałem pamiętać. Wolałem wspominać Emily – moją dziewczynę. Mimo, że była jaka była, kochałem ją. Kochałem ją całym sercem. A jednak w naszej historii to nie miłość wygrała.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Angeli.
- Alice mówiła, że się z tobą spotkała. Chciałeś żebym do ciebie zadzwoniła. - A jednak była wobec mnie lojalna. Nasza kłótnia mogła jeszcze bardziej umocnić rodzącą się między nami przyjaźń.
- Tak. Pewne okoliczności pozwoliły mi spojrzeć na wszystko z nieco innej perspektywy…
- Wypadek Belli? Ale ponoć się obudziła.
Drgnąłem. Czy Alice o niej też wspominała?
- Znasz ją?
- Powiedzmy, że znałam w poprzednim życiu.
Nie zauważyłem kiedy stanąłem.
- To znaczy?
- Wiesz o tym, że jej rodzina nie cieszy się zbyt dobrą reputacją?
Potwierdziłem. Pamiętam, jak Alice opowiadała mi, że każde z rodzeństwa Belli ma innego ojca. Bóg wie, ile dzieci z innymi facetami ma jej matka.
- Renee jest moją matką.
- Kto taki? – zdziwiłem się. Nigdy nie słyszałem tego imienia.
- Tak, Renee.
- Nie dziwię się, że to ona. Pytam, kim jest.
- Matką Belli.
Zamilkłem. Wlepiłem wzrok w taflę stawu. To niemożliwe.
- Ale nie utrzymujemy ze sobą zbyt bliskich stosunków. Ja mieszkam z ojcem.
No nieźle, pomyślałem. Robiłem to z przyrodnią siostrą dziewczyny, do której zaczynam coś czuć.
- Nigdy bym nie pomyślał… Dlatego spotkałem cię w szpitalu. Odwiedzałaś Bellę?
- Chciałam, ale…stchórzyłam. Poza tym był tam Edward.
No tak, jego każdy by się wystraszył.
- Kontaktujesz się z matką?
- Raczej nie. Mieszkamy w jednym mieście, ale dzwonimy do siebie tylko w święta. To znaczy, ja dzwonię, a ona mnie jak najszybciej zbywa. Z czasem pewnie przestanę to robić. – Na chwilę zamilkła. – Ale w końcu to moja matka i, bez względu na wszystko, zawsze nią będzie. Poza tym mam ojca. Jest naprawdę świetny. Zawsze się za mną wstawia… Ale nie wiem czy w tej sytuacji też…
- W jakiej sytuacji?
- Właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać.
Przez chwilę patrzyła mi w oczy, po czym spojrzała na ławkę. Ta wciąż była mokra, a deszcz znów padał coraz mocniej. Angela jednak skierowała się w jej stronę, ciągnąc mnie za sobą.
- Lepiej usiądźmy – zadecydowała.
Pokiwałem głową.
Miałem podczas tej rozmowy stracić przytomność, czy coś w tym stylu, skoro chce, abym siedział?
- Nie można nikogo zmusić do miłości – szepnęła refleksyjnie, a ja poczułem, jak skręca mi się żołądek, choć na pewno nie z głodu. Już podobną rozmowę dzisiaj z kimś odbyłem. Miałem jednak nadzieję, że ta nie będzie tak przebiegać. Odwróciłem wzrok od Angeli i ponownie utkwiłem spojrzenie w tafli stawu. Wiatr przybrał na sile. Tworzył coraz to większe zmarszczki na wodzie. Rozwiewał długie włosy Angeli, które tańczyły bliżej nieznany mi taniec. - Nie będę też miała do ciebie żadnych pretensji, jeżeli po tym, co ode mnie usłyszysz, wybierzesz Bellę czy Alice.
- Z Alice jedynie się przyjaźnię – wtrąciłem, ale mnie zignorowała.
- Ba, nawet bym się nie zdziwiła. Nie wiem, czy będziesz nas w ogóle kiedykolwiek chciał. Faceci zwykle tak mają. – Zamknęła oczy. – Pamiętasz ten piątkowy wieczór, kiedy się poznaliśmy?
Kiwnąłem głową.
- Przypomnij sobie wszystkie szczegóły… Dokładnie.
Wytężyłem wzrok, wpatrując się w wodę, zupełnie jakbym chciał przebić jej powierzchnię i utopić spojrzenie w głębinach. Sięgnąłem pamięcią do dnia, w którym pierwszy raz zobaczyłem Angelę. Pamiętałem wszystko jak przez mgłę, ale starałem się przywołać tamte wspomnienia.
Siedziałem sam przy barze. Po jakimś czasie podeszła do mnie. Starałem się ją ignorować. Gdy kompletnie się upiłem, zacząłem postrzegać ją w nieco innym świetle. Rozmawialiśmy, tańczyliśmy… Było coś jeszcze… Weszliśmy w korytarz prowadzący do łazienek. Całowaliśmy się, a potem…
Minęło kilka minut, zanim doszukałem się w słowach Angeli ukrytego znaczenia.
Nie wiem, czy będziesz nas w ogóle kiedykolwiek chciał. Faceci zwykle tak mają.
Nie wiem, czy będziesz nas w ogóle kiedykolwiek chciał. Faceci zwykle tak mają.
Nas…
Jęknąłem.
- Rozumiem – westchnęła.
Poczułem, że żołądek skręca mi się jeszcze bardziej, jakby właśnie został ciasno opleciony jakąś niewidzialną wstęgą. Na czole wystąpiły mi pojedyncze krople potu, oddech przyśpieszył, tak samo jak i tętno. Wyraźnie słyszałem szybki rytm bicia swojego serca. Złapałem się za skroń, która pulsowała… Nie, ona wręcz podskakiwała, próbując wyrwać się z mojej głowy niczym piłeczka pingpongowa szalejąca w małym, sześciennym pomieszczeniu i odbijająca się o wszystkie ze ścian…
- Co chcesz przez to powiedzieć? – szepnąłem.
Choć sam domyślałem się prawdy, nie było możliwości, aby te trzy słowa przeszły mi przez gardło.
- Jestem …w ciąży – wyjąkała, chowając twarz w dłoniach.
Pobladłem.
- Gratuluję – szepnąłem.
Spojrzała na mnie swoimi wielkimi, brązowymi oczami. Teraz były zaczerwienione i mokre od łez.
- Pogratuluj też sobie.
- Ty chyba żartujesz! – wybuchłem. – Tamto… To między nami... To się nie liczyło, rozumiesz?! Byliśmy kompletnie pijani! I tak nie pamiętam połowy zdarzeń z tamtego wieczoru! Nie mogę wziąć za to odpowiedzialności!
- Ale musisz. To twoje dziecko.
- Nic nie muszę! Może jeszcze chcesz żebym uklęknął przed tobą i poprosił cię o rękę?!
- Miałam taką nadzieję… - szepnęła cicho.
- Co ty w ogóle pieprzysz?! – warknąłem. – Kocham Bellę, rozumiesz!? Nic tego nie zmieni. A to dziecko… Zmarnowałaś mi życie. Ile ja mam lat, do cholery?! – Nie byłem pewien tego wyznania nawet w dziesięciu procentach, ale wolałem to powiedzieć, aby nie dawać Angeli niepotrzebnej nadziei. Zachowywałem się podle, jak skończony dupek, ale nie mogłem postąpić inaczej.
- Było o tym wcześniej pomyśleć. – Podniosła się z ławki. – Nie usunę Renesmee.
- Boże, d...dziewczyno! Ty już nawet imię wy...wybrałaś?!
Pogładziła się czule po brzuchu.
- Czuję, że to będzie dziewczynka.
- A ja czuję, że będzie się wychowywać bez ojca. Daj mi spokój. Nie komplikuj więcej mojego życia!

Wstałem. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę Broadway’u, aby jak najszybciej dostać się do domu. Wyjąłem z kieszeni komórkę, zdjąłem tylną klapkę i baterię, po czym wyciągnąłem kartę SIM. Wrzuciłem ją do najbliższego kosza.
- Jasper, zaczekaj. – Zza pleców dobiegały mnie kroki Angeli. Szła za mną.
Jej oddech znacznie przyśpieszył. Usłyszałem, jak coś dużego pada na ziemię. Dalej kierowałem się ku ulicy. Po chwili odruchowo spojrzałem przez ramię. Angela leżała na ziemi, zapewne nieprzytomna. Chcąc nie chcąc, podbiegłem do niej.
- Angela! Angela, do jasnej cholery! Obudź się! – krzyczałem jej do ucha.
- Jasper… - szepnęła. – Wróciłeś do mnie… Jednak ci zależy. – Zamknęła oczy.
- Nie zależy!
Rozejrzałem się dookoła. Przechodnie gapili się na nas, nie reagując. Chciałem wyjąć z kieszeni komórkę, ale przypomniałem sobie, że nie mógłbym nawet zadzwonić po karetkę.
- NIECH KTOŚ WEZWIE POGOTOWIE! – wydarłem się na całe gardło.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Nie 18:22, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Nie 19:27, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Eeee. No tak, trudno ocenić. Jest trochę błędów, ale widzę, że Wy lubicie się o nie spierać, więc zostawię Wam tę przyjemność. :) A co do rozdziału...
To takie trochę nierealne. Tabletki "po" chociażby... Po prostu zbyt bardzo (wg mnie) chcesz zrobić z tego coś luźnego, skomplikowanego i w ogóle. Są granice dobrego smaku. Jasper kocha Bellę? Hmmm... Szybko zdiagnozował to uczucie. Gratuluję, w końcu będąc do tej pory takim typem i od pierwsze wejrzenia? Trochę to pogmatwane, zależy mu na Belli, a idzie pijany do kibla z jakąś zołzą. :D Żeby nie było, nie mam nic do tego opowiadania, jest lekko i ciekawie napisane. Pomysł też okey, sytuacja również. Po prostu mogłabyś już tak nie mieszać. Jakieś mam takie odczucia. :P
Weny, pozdrawiam. :*
PS. i jakby nie było, przyrodnie rodzeństwo nie może "być razem". :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wyjątkowa dnia Nie 19:29, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Nie 20:09, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Musiałam, wybaczcie :D
Długo główkowałam, bo ta, hm ciąża, będzie jednym powodem, dla którego stanie się coś, co będzie głównym wątkiem w moim FF, dzięki któremu będę mogła z klasą to zakończyć :D
POgmatwałam zdanie? Serio?

Błędy są? Możesz napisać, gdzie? Nie, no bez przesady. Trzeciej bety nie będę szukać Shocked

Co do tabletek. Angela była trochę pijana ... Wink

edit:
Wiem, że nie może być razem, ale czy tu ktoś Bellę i Edwarda ze sobą swata? :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Nie 20:13, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
xxpaolaxx
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Pon 12:55, 01 Cze 2009 Powrót do góry

Nareszcie znazłam chwilę czasu i przeczytałam :) Masz lekki styl pisania, podoba mi się on. FF jest fajny, ciekawie napisany. Zdziwiło mnie, że Jasper woli Bellę od Alice. Nietypowy pomysł. Czekam na następne rozdziały!
Weny^^ :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pon 14:43, 01 Cze 2009 Powrót do góry

Woli, nie woli. Jeszcze zobaczycie, jak to będzie. Tylko nie cieszcie sie przedwcześnie :D

Wiecie co?
A ja pospoileruję trochę :D

Następny rozdz. Powrót Emmetta !
Nie myslcie, że o nim zapomniałam Cool Cool

Ale nie obiecuję, że tak będzie. Siadł mi system na stacjonarnym komputerze, a wszystko miałam tam... Jeżeli tego nie odzyskam, to nie wiem, co bedzie. Wątpię, aby udało mi się odtworzyć to wszystko, co tam zapisałam. Bo tak, skończyłam ich pisać. Chyba złącze jeszcze dwa rozdziały, ale oficjalnie było ich 23 .. Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Śro 15:21, 03 Cze 2009 Powrót do góry

Podobał mi się ten rozdział. Jazz i Angie rodzicami... No nie... tego jeszcze nie było :D w ogóle sam pomysł puszczalskiej Ang i Ang - siostry Belli, był nieco zaskakujący. Jestem naprawdę ciekawa co będzie dalej i mam nadzieję, że uda Ci się odzyskać plik ze wszystkimi rozdziałami. Jeśli nie, to spróbuj je chociaż odtworzyć, proszę.
Pozdrawiam,
Twoja SecondBeta :D


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Śro 15:22, 03 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Śro 16:29, 03 Cze 2009 Powrót do góry

Dla Ciebie zrobie wszystko, co w mojej mocy :D

Co do Angeli... Zawsze była taką grzeczna dziewczyną, z kolei Tanya zawsze była wredną suka. Chyba w każdym FF. Ja to zmieniłam :D I choc Tanya się nie pojawi, Angela godnie ja zastąpi :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxpaolaxx
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Pią 20:26, 12 Cze 2009 Powrót do góry

Słońce! Daj mi wreszcie tego boskiego Randalla! No i Emmetta! Na tego drugiego bardziej czekam. Niech msq szybciej betuje i wstawiam bo i tak już podburzyłaś moją cierpliwość. Pobudzenie pragnienia (czytania tego ff-a) jest gorsze niż żądza krwi przez wampira. Ha mój własny cytat!
Weny!! :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Wto 21:05, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Ten rozdział jest chyba najlepszy ze wszystkich, które napisałam i które w ogóle kiedykolwiek napiszę :P

Bety: mTwil;** i Masquerade devil
Rozdział 9 dla Paoli :)

Wizyta

Czułem się tak, jakbym wpadał do głębokiej studni. Jej ściany były twarde i zimne. Co dwadzieścia cztery godziny napotykałem na swojej drodze drzwi, które otwierałem. Nie towarzyszyły mi przy tym żadne emocje. Później znów następował kolejny dzień, kolejny upadek.
Od spotkania z Angelą przeszedłem przez owe drzwi sześć razy, co było równoznaczne z przeminięciem sześciu dni. Sześciu dni izolowania się od ludzi. Sześciu dni nie interesowania się stanem zdrowia Angeli i dziecka.
Mojego dziecka.
Boże, jak to idiotycznie brzmi.
Musiałem w końcu powiedzieć matce i ojcu, że zostaną dziadkami. Ale czy koniecznie musiałem? Nie planowałem utrzymywać z tym dzieckiem żadnych kontaktów. Było to z mojej strony egoistyczne. Zachowywałem się jak skończony idiota, ale wiedziałem, że sobie poradzą. Angela jest silną dziewczyną. Wychowywanie się bez ojca nie jest proste, ale Renesmee da sobie radę.

Usłyszałem pukanie do drzwi.
Niech spadają, pomyślałem.
Musiałem uporządkować myśli. Byłem tchórzem. Próbowałem uciec od problemów, zamykając się w swoim pokoju, który pełnił mi rolę azylu.
- Jasper?
Esme. Kogo innego się spodziewała?
- Czego chcesz?.
- Masz gościa.
Angela? Alice? A może… Bella? Nie, dlaczego większość moich myśli musiała błąkać się wokół słowa Bella?
Odruchowo zerknąłem na kalendarz.
Boże! Zapomniałem!
Pośpiesznie zszedłem z łóżka i podszedłem do drzwi, które właśnie z hukiem się otworzyły. Cudem uniknąłem zderzenia.
- Bracie!
- Emmett.
- Co za wesołe powitanie, no no. – Pokręcił głową. – Nie cieszysz się, że widzisz swojego najlepszego, najsympatyczniejszego, najmilszego, najgrzeczniejszego, najbardziej uczynnego, najładniejszego, najlepszego, najmilszego…
- Powtarzasz się – wtrąciłem.
-… najfajniejszego, najbardziej towarzyskiego, najpiękniejszego, najbardziej wyczekiwanego braciszka? – kontynuował, nie zwracając uwagi na moje wtrącenie.
- Emmett, jesteś moim jedynym bratem – stwierdziłem.
Westchnął.
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz.
Przeniosłem wzrok z butów na jego twarz. Widniejący na niej szeroki uśmiech, stopniowo zanikał. Podszedłem do niego i przycisnąłem do siebie, klepiąc po plecach.
- Brakowało mi siebie – mruknąłem.
- Teraz witasz się ze mną zbyt emocjonalnie – powiedział, ale na powrót się uśmiechnął. Rozejrzał się po pokoju. – Mała ta twoja dziupla. Będziesz spać na podłodze? Przez te trzy miesiące tak się wymęczyłem na małym materacu, że muszę mieć wielkie łóżko.
- Ta, i co jeszcze – mruknąłem.
- Stary, co ty w takim humorze jesteś?
- To wy sobie pogadajcie, a ja pójdę robić obiad. – Nagle przypomniałem sobie o obecności naszej matki. Gdy jej kroki ucichły i byłem pewien, że jest już w kuchni, odezwałem się.
- Bo mam duży problem, stary.
Dał mi kuksańca w bok.
- Jaki tam stary. – Zaśmiał się, ale po chwili zrobił poważną minę. – No, powiedz, co ci tam leży na wątrobie.
Spojrzałem mu w oczy.
Jak mogłem zapomnieć, że tak bardzo lubię swojego starszego brata? Nie schlebiał sobie mówiąc jaki jest „naj” . W istocie taki był. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że cholernie za nim tęskniłem. Poczułem, że do oczu napływają mi łzy. Czym prędzej wytarłem je rękawem, ale nie uszło to uwadze Emmetta.
- Bracie, płaczesz? – spytał czułym głosem. Przez swoje mazgajenie czułem się jak skończony kretyn, ale nie mogłem oprzeć się pokusie przytulenia Emmetta jeszcze raz.
- Brakowało mi ciebie. Cholernie mi ciebie brakowało. Nie rób więcej żadnych głupot i nigdy mnie nie zostawiaj. Nawet nie wiesz, jak znowu sobie skomplikowałem życie – szepnąłem.
- Hej, co się dzieje? – spytał, zdziwiony moim zachowaniem.
- Nie wiem od czego zacząć. – Przeniosłem wzrok na swoje ręce. – Jak mogłem być taki głupi?!
- Co się dzieje? – powtórzył pytanie.
Schowałem twarz w dłoniach.
- Zachowałem się jak skończony idiota. Mogłem coś takiego przewidzieć, ale byłem kompletnie pijany… - mruknąłem.
- Chodź, lepiej się przejdziemy – zaproponował.
Kiwnąłem głową.
Gdy przechodziliśmy koło kuchni, z której dochodził zapach pieczonego kurczaka i rosołu, wyszła z niej nasza matka. Zabroniła nam gdziekolwiek wyjść, zupełnie tak, jakbyśmy mieli po osiem lat. Nie posłuchaliśmy jej.

Kierowaliśmy się w stronę Central Parku. Odnalazłem „moją” ławkę i poklepałem wolne miejsce obok siebie.
- Jak się czujesz, Em?
- Dobrze. Trochę boli mnie głowa, ale poza tym jest okej.
- Nie chodzi mi o to. Mam na myśli powrót z… Wiesz skąd.
Nie odpowiedział. Zaczął wpatrywać się w zachodzące słońce. Miało czerwonawy odcień i rzucało tego samego koloru światło na okolicę. Central Park wyglądał bajecznie. Pomarańczowe promienie odbijały się od kałuż na chodniku i od różnego kształtu i wielkości kropel deszczu na liściach i trawie.
W powietrzu dało się wyczuć zapach burzy, która szalała nad Nowym Jorkiem w nocy i nad ranem.
Nigdy wcześniej nie zwracałem uwagi na takie szczegóły, jak teraz. Umiałem doszukać się ukrytych kształtów w chmurach płynących leniwie po niebie. Zwracałem uwagę na ilość kropli na liściach, potrafiłem wyraźnie poczuć najmniejszy wietrzyk smagający twarz. Udało mi się zapomnieć o swoich troskach i problemach.
W jednej chwili dostrzegłem całe życie, które przeminęło. Wszystkie szanse, które dostałem od ludzi, i w większości zmarnowałem. Cała cierpliwość, którą okazywała mi Esme, gdy byłem dzieckiem, aż do teraz, kiedy jestem niemal dorosłym mężczyzną. Wypady z chłopakami na miasto. Do tych sytuacji wolałem nie wracać, jednak moja wola na nic się nie zdawała. Obrazy tamtych dni atakowały moją głowę, powodując falę bólu i cierpienia.
Przymknąłem oczy, aby móc się lepiej skupić. Potrzebowałem wewnętrznego wyciszenia. Chciałbym móc wyrzucić ze swojej głowy wszystkie niepotrzebne wspomnienia.
Nie wiem, ile czasu tak siedziałem. Poczułem na swojej twarzy wiatr, który przybrał na sile. Otworzyłem oczy.
W parku wciąż było widno, aczkolwiek słońce już się schowało. Jedynie niektóre jego promienie przedostawały się przez szczeliny w gałęziach gęsto posadzonych drzew i krzewów.
Usłyszałem cichy świst. Emmett wypuścił z płuc powietrze. Siedział nieruchomo w tej samej pozycji, w jakiej widziałem go kilka lub kilkanaście minut temu.
- Nie wiesz… Nie zdajesz sobie sprawy, jak tam jest – zaczął szeptem. Jego głos z każdym słowem stawał się coraz cichszy. – Nie wiem, czy potrafię opisać to w słowach. Tyle dni, tygodni, odizolowania od świata. Codziennie budzisz się, podchodzisz do ściany. Okna usadzone są wysoko, kraty przeszkadzają w normalnym obserwowaniu świata. Nigdy nie jesteś pewien kto jest twoim przyjacielem, a kto wrogiem. Niczego nie jesteś pewien. Nawet kolejnego dnia.
Zaskoczyła mnie jego przemowa. Ton w jakim się wyrażał był inny, nigdy wcześniej go nie używał. Od razu mogłem zauważyć, że się zmienił. Wydoroślał, dojrzał.
- Nie jestem już tym samym człowiekiem. – Uśmiechnął się. – Dawano mi tam w kość, ale starałem się być silny. Wiesz, że byli tacy, którzy płakali? Ja byłem twardy. – Popatrzył na mnie. – To, co mi… co nam się przytrafiło, było i już nigdy nie wróci. Teraz zaczynam wszystko od nowa. Obiecaj, że nigdy po to nie sięgniesz. Obiecaj.
Pokiwałem nerwowo głową.
- A jakie ty masz problemy?
Nie wiedziałem od czego zacząć. Usiadłem wygodnie i popatrzyłem na niebo. Miało ciemniejszy odcień niż przed tym, kiedy tu przyszliśmy. Wyjąłem komórkę, notując w pamięci, aby nie zapomnieć kupić karty. Spędziliśmy w parku już prawie półtorej godziny.
Wziąłem głęboki wdech. W końcu nie przyszliśmy tu, aby podziwiać widoki.
- U mnie w szkole jest taka jedna dziewczyna – zacząłem. – Nazywa się Bella. Isabella Swan. Pochodzi z Bronx. – Zamknąłem oczy, by móc się lepiej skupić. – Wyglądem przypomina mnie czy ciebie… kilka miesięcy temu. Nie chodzi o kolor włosów, czy rysy twarzy… Ale o to, że… wygląda, jakby… - Z trudem dobierałem słowa.
- Rozumiem – odparł Emmett, aby nieco ułatwić mi opowieść.
- I jest jeszcze taka Alice. Jej ojciec jest jakimś biznesmenem. Przeprowadziła się z Manhattanu na Staten Island. Można powiedzieć, że się z nią zaprzyjaźniłem. Po lekcjach w piątek - dzień po moim przyjeździe tutaj - poszliśmy do dyskoteki.
- No nieźle. Zakochałeś się w niej, a ona cię nie chce? I to jest ten twój problem? – Emmett zaczął się śmiać.
- Zamknij się! – warknąłem na niego i poderwałem się z ławki.
- Wyluzuj, stary. Żartowałem. Słucham dalej.
- Wcale nie muszę ci nic mówić – burknąłem i odwróciłem się na pięcie. Przez chwilę zastanawiałem się, gdzie mógłbym pójść, ale doszedłem do wniosku, że nie wrócę do domu, nie odwiedzę Alice, Angeli.. ani Belli.
- Siadaj, młody.
Usiadłem. Przez chwilę panowała cisza. Nie chciałem kontynuować. Nie wiedziałem, czy będę mógł to wszystko ubrać w słowa, streścić w kilku zdaniach, wyrazić swoje emocje.
- No mów! – nakazał mi.
- Poszliśmy do Spotlight Live.
- Żartujesz? Kto cię tam wpuścił?
- Znajomy Alice jest tam ochraniarzem. Przed wejściem widziałem dziewczynę. Wydawało mi się, że to Bella. W środku Alice tańczyła z jakimiś facetami. Nie wiem, czy ich znała.
- Podszedłeś do nich, dałeś w ryj, na co ona powiedziała, że to jej krewni, czy coś, i żebyś się walił? – spytał.
- Przestań mi przerywać! – warknąłem.
Zacmokał.
- Dobra, dobra. Nie bulwersuj się.
- Alice mnie olała, więc poszedłem do baru. Dużo wypiłem i przepuściłem sporo kasy… Jakaś dziewczyna, jak się później okazało miała na imię Angela, zaczepiała mnie, chciała gadać. Po którejś kolejce jej uległem. Tańczyłem, piliśmy więcej, znów tańczyliśmy, a potem poszliśmy… - Wziąłem głęboki oddech. Nieco się krępowałem. Miałem nadzieję, że nie będę musiał tłumaczyć Emmettowi, co robiliśmy dalej. Ten jednak miał nieodgadniony wyraz twarzy i postanowiłem kontynuować – pod bar i wypiliśmy więcej. – Stchórzyłem. – Wyszedłem dość wcześnie, bo się źle czułem. Zadecydowałem, że obejrzę Central Park nocą. I tam znalazłem Bellę. Leżała nieprzytomna… Zadzwoniłem po pogotowie. Potem dowiedziałem się, że wpadła w śpiączkę. Przez cały ten czas nie chodziłem do szkoły. A kiedy odważyłem się ją odwiedzić, wciąż nie odzyskała przytomności.
Co mnie zadziwiło, Emmett słuchał uważnie, nie odrywając ode mnie wzroku i nie przerywając.
- Później już do niej nie zachodziłem. Może się bałem? Nie wiem. Po pewnym czasie dostałem telefon. Dzwonili ze szpitala i powiedzieli, że Bella się wybudziła. Nie chodziłem już taki osowiały, odważyłem się wyjść do ludzi. Spotkałem się z Alice, ale się pokłóciliśmy. Ona myślała, że coś między nami… będzie. Sam nie jestem pewien, dlaczego tak łatwo ją odrzuciłem. Wydaje się być naprawdę w porządku, ale ciągnie mnie do Belli. – Popatrzyłem na swojego brata i szybko dodałem:
- Ale chodzi o to, że może mógłbym jej jakoś pomóc, nie o to, że mogłaby załatwiać mi towar, czy coś…
- Ja myślę – mruknął. – To wszystko?
Pokiwałem głową.
- Obudziła się? To idź do niej! Teraz! Czego się boisz?
- Sam nie wiem – skłamałem. Oczywiście, że wiedziałem, czego się boję. Odrzucenia. Jak się dowie, że mam dziecko… Wolałem nawet o tym nie myśleć.
Ponownie ukryłem twarz w dłoniach, zamknąłem oczy. Musiałem powiedzieć mu wszystko. Niepotrzebnie zataiłem niektóre fakty.
- Emmett … - zacząłem. – Nie, to nie wszystko. Wtedy w Spotlight, ja i Angela… Między nami do czegoś doszło. Nie wiem czy to prawda, co mi powiedziała, gdy spotkałem ją w parku… Boże, ona już nawet imię wybrała, choć nie wie, czy to dziewczynka! Renesmee, beznadziejnie, prawda?
- Imię? Ale komu? – zdziwił się.
- Dziecku. Naszemu dziecku.
Emmett pobladł. Po chwili kolory wróciły na jego twarz, a usta wykrzywiły się w uśmiechu.
- Nieźle, stary. – Poklepał mnie po plecach. – Ale się wkopałeś.
- Tak, a teraz jest w szpitalu. Tak ją wkurzyłem.
- Jej też nie odwiedzasz?
- Nie. Ona dla mnie nic nie znaczy …
- Ale nosi twoje dziecko! Nie mów, że chcesz o nich zapomnieć!
- Tak, tak właśnie chcę – przyznałem. – Skąd nagle u ciebie taka troska?
Wywrócił oczami.
- Mówiłem, przeszkolili mnie. – Zaśmiał się. – Ciekawe, jak powiesz to Carlisle’owi. Chyba wyrzuci cię z domu.
- A muszę mówić?
Pokiwał głową.
- Wypadałoby.


______
Hm, i jak?
Czekam na KK, bo mnie nie motywujecie żebym odzyskiwała wszystko, co straciłam po formacie. Jeszcze tylko ten rozdział, kolejny + bonus, którego nie wiem czy opublikuję i resztę odtwarzać cry


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Wto 21:10, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Wto 21:14, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Mi się zdecydowanie podobał, ale wierzę w Ciebie, tak jak i we wszystkich początkujących pisarczyków i wiem, że jesteś w stanie napisać jeszcze lepsze twory :D Podoba mi się ten Emmet, taki opiekuńczy i w ogóle... Ja mam nadzieję, że Jazz jednak zaopiekuje się Angelą i Renesmee i nie zostawi ich tak na pastwę losu. Jazzy Spazzy taki nie jest!
Mam 10 odcinek i niedługo zabiorę się za betowanie, ale i tak muszę wiedzieć co będzie dalej!
Czekam i buziam,
M. :*
xxpaolaxx
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Wto 21:21, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Hura! Jupi! Rozdział z dedykiem dla mnie! Wiesz, że cię kocham, nie? :*
Fakt najlepszy rozdział! Błędów nie zauważyłam, bo po takich 2 wspaniałych betach nie ma błędów.
Cytat:
- Co za wesołe powitanie, no no. – Pokręcił głową. – Nie cieszysz się, że widzisz swojego najlepszego, najsympatyczniejszego, najmilszego, najgrzeczniejszego, najbardziej uczynnego, najładniejszego, najlepszego, najmilszego…
- Powtarzasz się – wtrąciłem.
-… najfajniejszego, najbardziej towarzyskiego, najpiękniejszego, najbardziej wyczekiwanego braciszka? – kontynuował, nie zwracając uwagi na moje wtrącenie.
- Emmett, jesteś moim jedynym bratem – stwierdziłem.

To mnie rozwaliło! Wrócił mój Emmett! My private teddy bear! Yeah. Dobra, dobra, już kończę.
Weny^^ :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Wto 23:39, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Wreszcie przeczytałam. I wiesz co ? Teraz nie dam Ci żyć , dopóki tego nie skończysz :P. Zupełnie nie mogę sobie wyobrazić jak wplączesz tego kogoś , o którym mi mówiłaś, w to opowiadanie. Zastanawiam się , do jakiego stopnia sięga ludzka wyobraźnia. Wierzę , że zupełnie mnie zaskoczysz. Ah , no i jeszcze jedno : dodaję ten ff do "listy" moich ulubionych :).
Błagam , nie trzymaj naswięcej w niepewności i jak najszybciej dodawaj następny rozdział :d

Weny ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Śro 17:44, 17 Cze 2009 Powrót do góry

Co sie dzieje z moja poczta? Nie dostaje powiadomien o nowych rozdzialach... Ale dobrze, ze i tak czytam je duzo wczesniej :)
Ok, jak zwykle musze sobie przypmniec o czym byl, bo teraz zyje juz tylko 10.
Hmm... Wrocil Emmett, chyba w jakims celu, ale w jakim? Co do tekstu wniesie jego postac? Jak moglas mi jeszcze tego nie powiedziec? Wink A czy Jasper zostawi Angele? Jak zareaguje Carlisle? Nie mam zadnych przywilejow za to ze betuje tekst, mimo ze nie mam czegos takiego jak znaki polskie...
Juz ci pisalam co sadze o twojej tworczosci, jak dostaje tekst do zbetowania, to sie zastanawiam skad masz takie pomysly.
Czekam na kolejne rozdzialy do sprawdzania, dla ciebie zarywam noce i spedzam dnie w piwnicy XD
Zycze weny i pozdrawiam
mTwil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Śro 20:36, 17 Cze 2009 Powrót do góry

mTwil , ale ja chcę zaskakiwać! :D Nawet Ciebie Wink Wiesz o Randallu, wystarczy :D Czy Emmett coś wniesie... Nie wiem. Będzie teraz o Belli, Alice .... nowej postaci chwilowo. A potem? Emmett pojawi się na pewno w roli obrońcy. To wszystko, chyba :) Aha, no i pomoże odremontować pokój Laughing Może wcisnę go na końcu, ale Carlisle i Esme tez ucichną Wink

paola, ten fragment też lubię :D Wyobraziłam sobie ton głosu Jaspera... Twisted Evil

Msq, czy lepsze nie wiem, ale zabrałam się za kolejne Twisted Evil ale nie opublikuję go za szybko Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Śro 20:39, 17 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin