FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Zagubieni [Z] [+16] Rozdział XVII/XVII - 17.10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 10:45, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Na początku pragnę ci pogratulować ukończenia tego opowiadania. Cieszę się, że nie zaprzestałaś pisania i doprowadziłaś je do końca. Epilogiem doprowadziłaś mnie do łez, co jest niemałym wyczynem. Trochę mi głupio, ze tak rzadko komentowałam, ale wiedz, że czytałam Zagubionych, od początku do końca, wyczekując na kolejne rozdziały. Historia Jaspera na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci. Już pierwszy fragment tekstu mnie urzekł. Ciekawy pomysł, wspaniałe wykonanie, brak błędów wszelakiej maści i przede wszystkim twój lekki i przyjemny styl, uczyniły Zagubionych jednym z najlepszych polskich opowiadań, jakie miałam okazję przeczytać.
No dobrze, teraz pozwól, ze zagłębię się w ostatni rozdział i epilog.
Nie zdziwiło mnie, że Jasper poszedł do Belli, i że się naćpał. Za to całkowicie zaskoczyłaś mnie przybyciem Emily. Na początku myślałam, że opowiadanie jest wyłącznie o ludziach, jednak postać Randalla utwierdziła mnie w przekonaniu, że tak nie jest. Zmienienie Jazza w wampira, było czymś czego się domyślałam, odkąd zobaczył Randalla w lesie, tyle, że nie myślałam, że umieścisz tą scenę w tym rozdziale. Emily wykazała się ogromnym egoizmem, przemieniła Jaspera, chociaż potem zostawiła go samego. Skazała go tym samych na cierpienie i samotność.

Epilog był z pewnością najpiękniejszą częścią całego opowiadania. Mimo iż był bardzo smutny, podobał mi się najbardziej. Doprowadził mnie do łez, co jak już mówiłam nie jest łatwym wyczynem. Postać Carlisla, nigdy do końca do mnie nie przemawiała. Wyrzucił Jaspera z domu, myśląc, że to przywróci mu rozum. To było dość nieodpowiedzialne z jego strony. Smutne jest to, że Jasper nie będzie uczestniczył w życiu syna. Dobrze, że Emmett i Rosalie zaopiekowali się nim, przynajmniej główny bohater miał świadomość, ze jego dziecko będzie miało dom, nie będzie musiało przebywać w jakiejś rodzinie zastępczej.
Zbyt późno uświadomił sobie, że zależy mu na Alice. Jej ślub z Edwardem był kolejną rzeczą, która nie przyszła mi do głowy. Pytanie tylko czy ona naprawdę kocha brata Belli? Czy zrobiła to tylko po to by zapomnieć o Jazzie?

Rozpisywać bym się mogła w nieskończoność, ale znając mnie wtedy wyszedł by z tego mało konstruktywny komentarz. Bardzo gratuluję ci wspaniałego opowiadania i mam nadzieję, że niedługo napiszesz coś jeszcze.
Przesyłam ci pozdrowienia, uściski i co tam jeszcze chcesz,
Seanice.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:20, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Oj.
Shocked

Dobrze, to ja może cofnę się do pierwszych rozdziałów.
Sam tytuł - o mój Boże, znów ten tytuł. Nie, czekaj, chwila. Może jednak oszczędzę Ci moich przemyśleń na ten temat. Mogę się tylko domyślać, jak nudne to jest, kiedy w każdym komentarzu ktoś pisze, że skojarzyło mu się z serialem.
Tak więc kwestię tytułu mamy za sobą :D
Wiesz, powiem coś na temat komentarzy - a konkretniej ich ilości. Żyjemy w czasach, kiedy niewielu lubi się namyśleć przy czytaniu. Większość lubi opowiadania "lekkie, łatwe, przyjemne". Twoje - co tu dużo ukrywać - zdecydowanie się do takich nie zalicza. Nie przejmuj się, że czyta/komentuje taka garstka osób. Zresztą, spójrz na inne tematy - ludzie rozpisują się na dwie, trzy linijki, a każda opinia brzmi podobnie, jeśli nie identycznie - "super, ekstra, ble ble ble, czekam, weny". A później porównaj z Twoimi Zagubionymi. Widzisz różnicę? Takich czytelników jak my (:) ) to ze święcą szukać. I nie marudź, że nas mało - bo jak sama widzisz, mamy tu przerost jakości nad ilością. Takie KK jak u Ciebie to prawdziwa rzadkość na forum.

Ajj, ależ ja odwlekam. Ale dobra, dobra, już przechodzę do sedna.
Samo opowiadanie na początku mnie nie wciągnęło, muszę przyznać. Chyba z cztery razy wchodziłam na temat, czytałam po dwa akapity i wychodziłam. Szczerze, to zaczęłam czytać całość tuż po tym, jak Ty zaczęłaś udzielać się u mnie - chciałam odwdzięczyć się jakoś za te Twoje komentarze. Mogłabym po prostu palnąć Ci parę pustych zdań o tym, jak świetnie piszesz, nawet nie zerkając na opowiadanie - ale jaki to by miało sens? Więc się zawzięłam i przeczytałam.
Przez pierwsze dwa odcinki trochę się przymuszałam do czytania. Ogólnie nie przepadam za postacią Jaspera... Może nie tak. Postać Jazza jest mi na tyle obojętna, że niezbyt lubię czytać o jego przeżyciach, odczuciach, przygodach itd. Ale powracając do wątku: taki a nie inny bohater raczej mnie nie zachęcał do czytania. Aczkolwiek po pewnym czasie zauważyłam, że w mojej lekturze było coraz mniej przymusu, a za to coraz więcej ciekawości. Twój styl wciąga, choć aby to zauważyć, trzeba bardzo dokładnie się wczytać. Później - tak gdzieś około, och, nie wiem dokładnie, ale załóżmy, że dziewiątego rozdziału - nie było już żadnego przymusu. Trochę pomogło oczywiście to, że miałam odpowiedni nastrój, ale chodziło głównie o to, że się zafascynowałam, że byłam autentycznie ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów - czy Jazz ostatecznie skończył z narkotykami, czy Bella się z tego wygrzebie, a jeśli tak, to czy zrobi to sama czy z pomocą J., czy Alice będzie z Jasperem, za co siedział Emmett, w ogóle cała mroczna przeszłość braci... Tego jest za dużo, aby wymieniać, ale w końcu nie chodzi o to, żebym Ci je wszystkie wypisała, bo kto jak kto, ale Ty te wątki znasz - w końcu sama je stworzyłaś :)

Co do rozdziału XVII i epilogu, mam do powiedzenia jedno, a mianowicie: wow. Chylę czoła. Większość osób na Twoim miejscu zrobiłoby słodki happy end - Jazz bierze ślub z Al, Bella idzie na odwyk, okazuje się, że dziecko Jaspera nie jest tak naprawdę dzieckiem Jaspera i tym podobne. Cieszę się, że tego nie zrobiłaś. Zagubieni to jedno z opowiadań, których po prostu nie można kończyć szczęśliwie. To naprawdę zabiłoby cały charakter tekstu.
Zakończenie było naprawdę cud - miód. Wybaczenie ojcu, zobaczenie własnego syna, Alice... Wow. Powtarzam się, wiem. Ale naprawdę - nie umiem inaczej tego określić.
Pozostaje mi tylko pogratulować tak wspaniałego opowiadania, podziękować za wymienienie mnie na początku i chować się ze wstydu za tak pogmatwany komentarz.

Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Pon 19:07, 19 Paź 2009 Powrót do góry

Cóż, wpisuję się jako jedna z ostatnich, choć tak nie miało być! Ale cóż, siła wyższa, brak internetu, czasu itp.
Jednak cieszę się, że dodałaś rozdział, ale ubolewam, że to już koniec, bo Jazz ma naprawdę świetnie rozbudowaną psychikę, do tego jest wyrazisty.
Na pewno nie wyskrobię tak długiego komentarza jak mTwil ;] ale już na wstępie chciałam jej podziękować świetnej pracy przy tym opowiadaniu! Wiadomo, zawsze zdarzają się potknięcia, ale to nie jest ważne, liczy się całokształt, a ten wyszedł fantastycznie! Oczywiście, powinnam najpierw podziękować Rath za wspaniałe opowiadanie, ale mam nadzieję, że nie masz mi za złe, iż zaczęłam od mTwil :)
Ciebie pochwalę ciasteczkiem <podaje kawałek domowego ciasteczka> i ukłonem w Twoją stronę za dzieło, które stworzyłaś. Czy można liczyć na jakieś łatki ? :>
Ach, przepraszam Cię za to, że napisałam tylko dwa (łącznie z tym - trzy) komentarze do tego FFa (biję się w pierś, ale nie wiedziałam o nim wcześniej! A rzadko czytam nowe. Jednak w tym wypadku warto było zacząć tę historię, a jeszcze bardziej nie mogę się doczekać zaskakującego końca (będzie zaskakujący, prawda ?).
Do rzeczy, do rzeczy! Bo się rozwodzę nie na temat :P
Wdech, wydech, wdech, wydech ... Ok, mogę zacząć.
Ach, Bella. Świetnie opisana, podobało mi się stwierdzenie z kosmykami włosów, cała ta sytuacja, stanie twarzą w twarz, pomimo tego, że była krótka, mogłam sobie wyobrazić ją bardzo dokładnie.
Jazz przypominający sobie pocałunek z Bellą. Ech, wolę o tym nie myśleć ;] z kolei Emily ... tajemnicza z niej postać. Niby jej nie ma, ale jest. Coś jak duch ;]
I znów Jazz schodzi na złą drogę. Ta Bella wciąga go zawsze w najgorsze rzeczy, można nazwać ją złym omenem. Dała mu skręta, a wiadomo, że jeśli weźmie 'bucha', to będzie chciał następnego. To wciąga prawie jak szisza, heh. Spojrzenie na księżyc... Tak myślałam, że nic tam nie ujrzy. Odnośnie przywidzeń. "przewidziało" tzn przepowiedziało, a "przywidziało" tzn. zdawało się, że coś było (ale składnie wytłumaczone, rany, aż szkoda gadać). W każdym razie moim zdaniem powinno być "przywidziało" :)
Ten tajemniczy mężczyzna, ze szkarłatnymi oczami, jest przerażający. Kojarzy mi się z jakąś sektą, złem, czy cholera wie czym. Wyobraziłam sobie gościa w czarnej pelerynie, z narzuconym kapturem na głowę, brr ...
Rozterki Jazza związane z Randallem i jego miłością (bo chyba tak mogę ją nazwać) są świetne. Niby chciałby coś zrobić, ułożył sobie w głowie cały plan, ale ... właśnie, zawsze jest jakieś 'ale'. Pocałunek tych dwojga: miłości i nienawiści, przelał czarę goryczy Jaspera. Ja wiem, że zależy mu na dziewczynie i cierpi, gdy widzi ją z innym, zwłaszcza z Randallem, jednak co może zrobić ? Może to tylko pokazówka ze strony tych dwojga ? Albo może rzeczywiście są razem ? Mam nadzieję, że dowiem się tego, czytając dalej.
Och, rany. Jazz dał sobie w żyłę ?! Znów do tego wraca ? O zgrozo! Tego się nie spodziewałam. Byłam prawie pewna, że podbiegnie do Randalla i mu przywali, ale poddał się i chciał sobie ulżyć poprzez wstrzyknięcie narkotyku. I jeszcze ta reakcja, głębokie wdechy ... Tanya, Bella ...
Wędrówka Jazza - świetna. Można powiedzieć, że w formie przejścia z życia w stronę śmierci, wyobraźnia, pomimo całego cierpienia, działała bardzo dobrze: plaża. Kurcze, brak mi słów. Emily wampirem ? Domyślałam się, że Randall nim jest, ale że ona ? Że go chciała dla siebie, za wszelką cenę praktycznie ? Jazz mógł mieć wszystko: brata, kochającą dziewczynę, szczęście, mógł wyjść z tego wszystkiego, z nałogu, i zacząć dobrze żyć. Szczęśliwie, jak każdy powinien. A tu ? Nie udało się to, przez co mi smutno, tak szczerze mówiąc. Naprawdę po cichu liczyłam na happy end z Alice.
Odnośnie epilogu - łezka mi się w oku zakręciła, gdy czytałam o młodzieńcu nad grobem swoich rodziców. On jest wampirem, żyje wiecznie, a oni byli śmiertelnikami. Pomimo tego, że ich nienawidził za życia, na pewno z czasem zrozumiał, że za nienawiścią kryła się miłość.
Och, mały Jazz ... a starszy Jazz myślący o sznurowaniu bucików - słodkie i jednocześnie tragiczne. Nie chciał tego dziecka, ale widać, że ono zmienia ludzi (i nieludzi). Do tego Emmett, który wziął pod opiekę dziecko Jaspera - dojrzała decyzja i wbrew pozorom - ciężka do podjęcia. Dziecko to obowiązek, poza tym widzieć swojego szkraba i nie móc mu powiedzieć "synu, jestem Twoim ojcem" to naprawdę może zabić. Biedny Jazz. Bardzo podobało mi się wspomnienie Alice w białej sukni, ale że wychodziła za Edwarda ? Szok.
Pozwól, że zacytuję, bo bardzo mi się podoba ta sytuacja:
Cytat:
W pewnej chwili wyciągnęła swoją prawą dłoń przed siebie, by móc jeszcze raz przyjrzeć się pięknemu, starodawnemu pierścionkowi zaręczynowemu z brylantami. Chłopak, nie mogąc się powstrzymać, przyłożył palce do jej ręki. Alice nagle odskoczyła i spojrzała szeroko otwartymi oczami w pustą przestrzeń przed sobą. Zamrugała powiekami, a gdy je otworzyła, wyszeptała: „Jasper?”. Jednak odpowiedziała jej tylko cisza.

Jest naprawdę piękna.
A końcówka ... cóż, zagubiony jest nadal, nie ma bliskiej osoby, został sam i odbywa karę za całe swoje życie jako człowiek.
Szczerze ? Nie wiem co napisać. Jazz nie zasłużył sobie na taki koniec, pomimo tego, że był osobą nieokrzesaną, wpadającą w kłopoty, nie potrafiącą kochać tego, kto otwierał przed nim serce.
Sama nie wiem, chyba lepsza byłaby śmierć od krążenia po świecie bez celu. Pragnęłam happy endu, ale ... Ty wymyśliłaś coś lepszego, co nie dość, że zaskoczyło, to spowodowało we mnie wiele mieszanych uczuć. Począwszy od złości, poprzez nienawiść, szczęście, szok i zaskoczenie, smutek ... Umiesz manewrować uczuciami, ale to zapewne wiesz ;]
Nie wiem, co jeszcze mogę dodać. Może tylko tyle, że: mam nadzieje, iż napiszesz coś jeszcze, niekoniecznie w tych samych klimatach, ale przede wszystkim w taki stylu, bo czyta się lekko, przyjemnie, a obrazy są namacalne :)
ściskam, całuję i daję Ci cały talerzyk ciasteczek, bo jedno to za mało: Image


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Wto 19:17, 20 Paź 2009 Powrót do góry

Wow!!! Żałuję, że dopiero dziś postanowiłam przeczytać to opowiadanie. Naprawde dobrze piszesz. Będę czepialska, tu mi zgrzytnęło: "Ostatni raz spojrzałem na całkowicie schowane za oceanem słońce". Wydaje mi się, że nie można patrzeć na coś co jest schowane ( w dodatku całkowicie), tylko na miejsce w którym jest schowane. Ale to moje zwykłe czepianie się.
Historia niesamowita. Bo dorastanie każdego człowieka jest niesamowite. Narkotyki, niechciana ciąża nastolatki, nieodwzajemnione uczucia. W pewnej chwili pomyslałam, że poszłaś na łatwiznę, gdy Jasper spotkał Emily, został przemieniony a Angela zmarła rodząc młodego. Tak jakbyś chciała jak najszybciej "posprzątać i skończyć to opowiadanie". Ale przeczytalam je do końca i przekonałam się, ze nie będzie dobrze. Że Jasper traci bliskich, jest samotny i musi za wszystko odpokutowac. Dla niego bycie nieśmiertelnym to kara.
Zaskoczył mnie także motyw połączenia Alice i Edwarda - nie pamiętam czy coś takiego kiedyś spotkałam więc masz plusa.
Mimo mętliku jaki sie pojawił w mojej głowie po przeczytaniu tego wszystkiego przekonałam się o jednym. Rathole masz nieprzecietny talent i powinnaś go dalej rozwijac a ja z przyjemnością będę czytac twoje kolejne opowiadania.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danger
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Paź 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:57, 25 Paź 2009 Powrót do góry

Zalogowałam się tylko po to żeby skomentować to ff .Jest po prostu piękne pod koniec Jasper zmienił się z rozwydrzonego gówniarza w odpowiedzialnego młodego męrzczyzne.Na samym początku można było wziąść go za chamskiego i aroganckiego ale zmienił się.W epilogu nawet uroniłam łeske(co nie często się zdaża).Alice w tym opowiadaniu jest naprawde dobrą dziewczyną zasługującą na miłość i zdaje mi się, że wyszła za Edwarda tylko po to by zapomnieć o Jasperze ktury ją zranił udając że ją kocha.O Belli nie mam dobrego zdania dla mnie jest ćpunką ktura przez swoją egoistyczną miłość do Jaspera chciała go znów wciągnąć go w nałóg.Angela to poprostu no cusz jak dla mnie zwykła d****a no ale to moje zdanie.Emmett napoczątku zszedł na złą droge ale nawrucił się i był dobrym bratem jak to Jazz ują zastępował mu ojca,bo sam Carlise poprostu nie był dobry ojcem.Ale Esme naprawdw kochała swoich synów mimo wszystko.Mam wielką nadzieje, że mały Jasper będzie miał dobre dziecinstwo z Emmentt'em i Rosalie.A tagrze kiedyś porozmawia ze swoim ojcem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danger dnia Nie 19:59, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Śro 21:14, 18 Lis 2009 Powrót do góry

Po raz kolejny pisze komcia do tego opo. Jezu! MOja wina. dawno miałam napisać, ale co nie odwlecze, to nie uciecze, no nie? Lepiej późno niż wcale, talk się mówi :P Okej, lecimy z tym koksem.

Epilog mnie wzruszył. Jak zauważyły człowieki przede mną - ten FF jest o przemianie Jaspera. Z niedojrzałego, chamskiego chłopaka, który (powiedzmy szczerze) się o własną dupę troszczy. Tylko. Staje się mężczyzną. Pokutuje za swoje winy i słusznie, to co zrobił Alice, Belli i swojej rodzinie było okrutne. Powiem szczerze, że byłam miło zaskoczona, tym, że Jazz stał się wampirem. Ja kocham fantastykę, więc to chyba wyjaśnia... W tym opowiadaniu nie ma prostej, banalnbej miłości. Nie ujmuje taki opo, ale ileż można?
Tematyka nie była łatwa. Ja na szczęście nigdy nie brałam (tabaka sie nie liczy, słabe to xD), więc wydaje mi się, że nie jest łatwo wczuć się w Jaspera. Zrozumieć go. Bo aby pisać z czyjegoś punktu widzenia musimy go rozumieć. Tobie sie to udało. Cieszę się, że zostawiłaś w miarę otwarte zakończenie. Pisanie (jak wcześniej nalegałam) kontynuacji nie miałoby sensu. Z prostej przyczyny: teraz to nasza kolej. Możemy myśleć co było później, czy mały Jazzy pozna ojca jeśli tak, to jak, gdzie? Autorka pozostawia na wór móżliwości. I dobrze. dziękuję za Zagubionych ;** Długo zwlekałam. Przykro mi. Życzę dalszych sukcesów, bo na to zasługujesz. Zarówno jako tłumaczka, czy bata, ale przede wszystkim pisarka. BO masz ciekawe pomysły. Twoje opowiadania wyróżniają sie na tym forum. Jeszcze raqz gratulacje.! Przepraszam, że tak nieskładnie, ale no. Czas pędzi.

Pozdrawiam, ściskam i w ogóle...
Nel (vel Niunia !)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin