FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Confessions of a Difficult Woman [T] [+18] [NZ] R 22 06.12 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
zgredek
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa

PostWysłany: Czw 21:01, 08 Lip 2010 Powrót do góry

Dawno nie czytałam żadnego opowiadania, wolę miniaturki, bo... w sumie to dlatego, że nie mam czasu na nic dłuższego. Ale że to pojawiać się tutaj dopiero zaczęło (i czułam potrzebę sprawdzenia, jak radzi sobie Dzwonek z tłumaczeniem - nie, żebym była podejrzliwa, chociaż nie sądziłam, że po przeczytaniu wpadnę w tłumaczowe kompleksy:(), postanowiłam spróbować.

Na tłumaczeniu się nie zawiodłam, ba, przerosło moje oczekiwania to, co zobaczyłam (i nie chodzi mi o przyrodzenie Edwarda Laughing , którego wielkość "uwiera" mnie w opowiadaniach równie często, co innych; w zasadzie niekoniecznie w ff, inni autorzy też cierpią na "manię wielkości"; zastanawiam się, czy tylko kobiety piszą o nadprzyrodzonych przyrodzeniach? Sugerując się zaś ilością takowych "elementów" w opowiadaniach wypadałoby się zastanowić, jak to jest ze stanem rzeczywistym, czy nadprzyrodzone przyrodzenia zdarzają się w naturze tak często, jak w opowiadaniach i czy ich posiadaczami mogą być również zwykli śmiertelnicy, a także czy tylko takie przyrodzenia mogą być źródłem uczuć nieopisanych [znanych też jako uczucia, które można wyrzucić z siebie jedynie za pomocą słowa kur**]). Dobra, kończę ten bełkot, bo obawiam się, że opis siusiaków w tym ff, różnic między nimi itd. opisanych w tym opowiadaniu uczynił w moim mózgu nieodwracalne uszkodzenia (o które nikogo nie obwiniam, bo sama czytałam)
[link widoczny dla zalogowanych]

Treść ciężko mi oceniać. Na pewno wykorzystuje pewne motywy i początkowo wydawało mi się, że autorka skupi się właśnie na postaciach, to je będzie starała się za pomocą tych elementów oddać, ale tu przyłożyła się jedynie do lemona. Wydaje mi się, że każdy z nas stara się pisać teksty takimi, jakie sami chcielibyśmy czytać, więc autorka pewnie lubi takie opisy, chociaż trochę mnie długość "aktu" w tym przypadku przeraziła (chociaż żeby nie zgrywać hipokrytki napiszę, że jestem świadoma, że nie musiałam czytać go w całości, za wiele treści bym nie straciła^^). Mimo to sama podstawa tego tekstu - kreacja Edwarda, Leah i reszty postaci/świata przedstawionego całkiem mi się podobała, ich rozmowy były o czymś, nie typu "kto zrobi kawę" (nie mam na myśli dialogu podczas stosunku, oczywiście, tylko ten początkowy fragment). Ogromny plus za narrację w czasie teraźniejszym. Mam nadzieję, że faktycznie autorka potem trochę zwolni tempo pewnych spraw i przyłoży się do kreacji postaci, bo na razie odniosłam wrażenie, że cały czas są pijani i uprawiają seks, a nie jest to zbyt zachęcające do dalszego śledzenia tekstu...

Mimo wszystko oddaję Ci (i becie również) hołd za przełożenie tego całego lemona. Nie wiem, pewnie jesteś przyzwyczajona po AIEK do scen erotycznych, ale ja przy takim czymś po prostu bym wysiadła. Niektóre slowa przez klawiaturę mi chyba nie przejdą Wink

Czuję, że połowy rzeczy, o których chciałam napisać, nie napisałam... ech Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
keh
Wilkołak



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 11:46, 10 Lip 2010 Powrót do góry

OH, AH, EH, ojej. Lemonek i to jaki gorszący, seks, alkohol, przekleństwa. Za długa scena seksu, zbyt małe skupienie na postaciach... blablabla. Boże Dzwoneczku jakie ty tu biadolenie dostajesz. Jak jeszcze nie wyszłaś z siebie to kłaniam się z powściągliwym grymasem. Z drugiej strony jaka jest średnia wieku tutaj?

Na forum już nie wchodzę ale coś mnie tknęło aby wejść na pocztę, patrze wiadomość prywatna. Wielkie dzięki za odświeżenie mi pamięci bo już dawno nic nie czytałam a przynajmniej nie kogoś innego niż jeden autor. Tłumaczenie bardzo mi się podoba i wiesz co, myślę, że te całe ujadanie o postaciach, żeniby kiepska kreacja, że od razu skupienie się na akcji... Dla mnie to rozwiązanie najlepsze bo komu chce się czytać 2stronicowe wprowadzenie do świata bohaterów? Mnie nie, od kiedy forum zamieniło się w las tropikalny wśród gąszczu którego szukaj sobie dobrych opowiadań, ja nie czytam już nic. Bo ja na szybko potrzebuje czegoś co mnie zainteresuje a takie smęcenie i nudzenie, pierwszy part pozbawiony polotu i życia to tylko skłania to kliknięcia krzyżyka w rogu ekranu. Jasne, że ciekawi mnie drugi part i na niego czekam z niecierpliwością bo od niego w sumie zależy czy zacznę czytać tą zapowiadająca się sympatycznie historyjkę Leah i Edwarda.

Niemniej jednak pozdrawiam Cię moja droga.
Miło było znów tu wpaść i coś nagryzmolić w pośpiechu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:02, 10 Lip 2010 Powrót do góry

Hej Dzwoneczku, dzięki za pw (dopiero dzisiaj przeczytałam), zapewne nie zajrzałabym do tego opowiadania, gdyby nie fakt, że ty to tłumaczysz :)

Hmm, co mogę napisać po 1 rozdziale... tylko jedno słowo mi się nasuwa - lemony - duuużo lemonów. Nie czytałam jeszcze oryginału, więc nie wiem czy to ff będzie zawierać jakieś głębsze przesłanie oprócz tego jaka pozycja najbardziej kręci Eda. Ale skoro zabrałaś się za jego tłumaczenie to wierzę, że bez powodu :)

Widzę, że lubisz oryginalne parowanie, i w sumie to jak na razie odróżnia ten ff od innych. Motywy typu początkowa nienawiść, wcześniejsze spanie z bratem, różnica społeczna już się przewijały, mimo to jestem bardzo ciekawa jak autorka pokieruje dalszą akcją.

Tłumaczenie oczywiście pierwsza klasa, biorąc pod uwagę ilość tekstu należą ci się dodatkowe brawa :) Naprawdę bardzo fajnie się czyta, w tekście nic nie zgrzyta, wszystko zgrabnie napisane.

Jak już wcześniej pisałam, intryguje mnie dalsza akcja, więc na pewno zajrzę na następne publikacje, wytrwałości w tłumaczeniu no i trzymaj dalej taki wysoki poziom :)
Pozdrawiam,
J.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lirru
Człowiek



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nieba spadłam:)

PostWysłany: Wto 0:31, 13 Lip 2010 Powrót do góry

OK, przeczytałam, więc się wypowiem:)
To opowiadanie strasznie mi się podoba, mam jednak co do niego pewne wątpliwości (niestety...)

Może najpierw to, co przypadło mi do gustu. :)
Tekst jest strasznie gorący i z pazurem, co lubię najbardziej Twisted Evil Uwielbiam, kiedy bohaterzy kłócą się ze sobą, kiedy występuje pomiędzy nimi taka swoista chemia, aż iskry idą :)
Podoba mi się także, że to jest Leah, nie Bella. Szczerze mówiąc, w kanonie jej postać nie za bardzo przypadła mi do gustu i cieszę się, że teraz znalazłam dla niej alternatywę. Od zimnej, wyrachowanej suki, wole sukę ostrą i gorącą (a taka Leah wydaje sie być po pierwszym rozdziale:) ) A poza tym znudziły mi sie juz historie z parringiem B&E.

Natomiast to co mi nie do końca pasuje, to to, że ten tekst jest taki ostry. Znaczy MNIE się to podoba, ale mam pewne wątpliwości, ponieważ to forum odwiedzają jeszcze bardzo młodziutkie osoby a ten tekst jest naprawde... lemoniasty. Nie zrozumcie mnie źle. Dobry seks nie jest zły, ale przy tym powinno się pojawić jakieś uczucie. Miłość, zauroczenie, albo chociaz fascynacja... I jeżeli w dalszych rozdzialach jest więcej opisów takich właśnie uczuć, to niepotrzebnie sie w ogóle tu rozpisuje, ale jeżeli nie, to wolałabym, żeby ograniczono troszkę dostęp do tego tekstu, I zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby to opowiadanie zamieszczać na jakims chomiku, a na forum umieszczać jakieś powiadomienia, czy coś... (Boże po prostu nienawidze siebie za to że to napisałam, bo sama preferuje proste rozwiązania i rzadko korzystam z takich "wynalazków") Chociaż z drugiej strony, może za bardzo się przejmuję?? Przecież, na wstępie sa oznaczenia, a opis zawiera ostrzeżenie... Co więcej, w internecie jest pełno takich tekstów, i kazdy moze się do nich dostać... Każda osoba ma swój rozum i powinna sama wiedziec co jest dla niej dobre. Pewnie po prostu starzeję się i robie się za bardzo pruderyjna (jakby to w ogóle było możliwe Twisted Evil )

Och i jeszcze musze (tradycyjnie już) pochwalić za tłumaczenie, i betę (która jak zwykle spisała się swietnie :) ). Dzwoneczku, po prostu uwielbiam teksty tłumaczone przez Ciebie!
Pozdrawiam,
Li.

PS. I dziękuję za PW Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lirru dnia Wto 0:34, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 7:06, 13 Lip 2010 Powrót do góry

Lirru - jak sama zauważyłaś, tekst jest obwarowany ostrzeżeniami, już w tytule jest wyraźne oznaczenie +18. ale celowo umieściłam dodatkowe. Osoby małoletnie w ogóle nie powinny tu zaglądać. Na chomiku nie ma jakiejś szczególnej blokady, więc nie wiem, czemu akurat chomik miałby gwarantować, że ktoś niepełnoletni tego nie przeczyta. Każdy ma swój rozum, jak sobie nie życzy i umie czytać, to go ostrzeżenia powstrzymają. A jak nie, to nie powstrzyma go nic.
Gdybym miała umieszczać to opowiadanie tylko na chomiku, to chyba nie chciałoby mi się aż tak go tłumaczyć, bo dla mnie motywacją jest przede wszystkim to forum, które żyje. Chomiki są martwe, nie ma takiego kontaktu z ludźmi. I tutaj pełno jest lemoniastych opowiadań. To co różni od nich Confessions to jedynie koncentracja lemonów w pierwszym rozdziale.
I mogę cię uspokoić - uczucie będzie, choć nie od razu. I będzie więcej niż tylko lemony.

Zgredek
- analiza siusiaków jest po prostu boska!!!

keh, Justine - jak miło że zajrzałyście...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Wto 7:07, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:30, 14 Lip 2010 Powrót do góry

Hej :*

Wciąż się zastanawiam nad Twoimi słowami:

Dzwoneczek napisał:
Nie mogę uwierzyć, że czytałaś Confessions....


A co jest w tym takiego dziwnego? Laughing

Dobra, przepraszam, że obijałam się z komentarzem, ale jestem zakręcona i leniwa przez ten upał. Czuję, jakby lada chwila miało mi się ściąć białko w mózgu, ale cóż...

Tłumaczysz znakomicie. Bez potknięć, bez zgrzytów, poprawnie, dzięki czemu nie ma żadnych problemów z czytaniem, przyswajaniem i nic nie rozprasza zapoznawania się z treścią. No bo trzeba przyznać - czytało się bardzo dobrze, lekko i przyjemnie.

Już jakiś czas temu w innym temacie zauważyłam, że szykujesz się do wstawienia nowego tłumaczenia na forum i dość mocno mnie to zaciekawiło. Czekałam na to niecierpliwie. Tym bardziej, że połączenie Leah i Edward, wydawało mi się dość interesujące i niespotykane. Liczyłam na coś ciekawego i się nie pomyliłam.
Nastąpiło starcie dwóch mocnych, temperamentnych osób. Iskrzyło, płonęło i hipnotyzowało. Sceny opisane dokładnie, pikantnie i przekonująco. Nie jestem fanką takich tekstów, ale ostatnio nabrałam chęci na taki, tak dla odskoczni i dobrze trafiłam. Bo i fajna para, świetnie przetłumaczone i w ogóle. Możesz być pewna, że do Ciebie zajrzę, bo jestem ciekawa dalszych przygód Lei i Edwarda, oraz tego, czy będzie ich łączyć coś więcej niż tylko seks.

A na koniec najlepsze zdanie rozdziału...

Cytat:
– Gdybyś był choć w połowie tak zręczny, jak twierdzisz, sam byś mnie posunął.


Laughing

Dobra robota, Dzwoneczku :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 11:43, 02 Sie 2010 Powrót do góry

Jeszcze raz dziękuję za komentarze, bo byłam pełna obaw, jak przyjmiecie ten tekst... Ale cieszę się, że jednak coś w nim dostrzegliście.
Sus - dzięki za komentarz, ja po prostu myślałam, że wolisz "delikatniejsze" teksty, że takie lemony mogą cie zniesmaczyć. Cieszę się niezmiernie, że się myliłam i że tu zawitałaś :)
A teraz już zapraszam na ciąg dalszy.
Betowała dzielnie oczywiście owieczka :*



2. Mamo, mamo


Leah


Hej, Mamo,

Wiem, że siadła częstotliwość moich wpisów. Chciałabym bardzo móc powiedzieć, że byłam zajęta, ale dlaczego miałabym kłamać? Życie powoli toczy się do przodu. W pracy idzie mi dobrze, stadion wspaniale sobie radzi. Sprzedali większość biletów na nadchodzący sezon, zarówno na mecze Hawks, jak i Sounders*, więc jest to niejako moje ubezpieczenie.
Tata i Seth mają się świetnie. To znaczy... na tyle, na ile ci dwaj są w stanie sami sobie poradzić. Wybieram się tam niedługo, tak jak co roku. Upewnię się, że tato faktycznie robi pranie, a nie po prostu kupuje ciągle ubrania od Armii Zbawienia. Zrobię, co tylko w mojej mocy, by wytępić wszystkie zwierzątka, jakie zdołały się zagnieździć w starej przyczepie. Seth zamienił ją w kompletny slums. Przysięgam, ostatnim razem, gdy tam poszłam, pachniało serem i to nie w pozytywnym sensie.
Och, zapomniałam Ci wspomnieć o tym, że Bella wkrótce wprowadza się do mnie. Lada moment zdobędzie swój dyplom inżyniera i będzie się starała znaleźć tutaj pracę. Chce być bliżej wujka Charliego, no wiesz, żeby mieć na niego oko. Bo trochę dziwaczeje z wiekiem. On, tato oraz wujek Billy są jak geriatryczna wersja Trzech Muszkieterów. To niepokojące.
Tak czy inaczej, Jake się wyniósł, więc Bella może teraz się wprowadzić. On i Embry mają „kawalerski lokal” w Lake City. Kocham Jake’a, ale tak bardzo się cieszę, że nie mieszkamy już razem. Miałam powyżej uszu parad dziwek łażących po domu o każdej porze. Żywię też nadzieję, że rodzinne plotki, którymi Jake uwielbia się ze mną dzielić, zostaną w ten sposób ograniczone do minimum. Są po prostu rzeczy, o których wcale nie muszę wiedzieć, jeśli chodzi o naszych bliskich.
Mówiąc o krępujących rodzinnych rewelacjach – Jake sprzedał mi wczoraj na kolacji prawdziwą „perełkę”. Zabrał mnie do Jaliso z okazji moich urodzin. Wujek Charlie? Mamo, naprawdę? Serio? Mam nadzieję, że było to warte wszystkich blizn psychicznych, które posiadam. Po prostu… ohyda.
Nie żebym ja akurat miała prawo osądzać innych. Nie zamierzałam ci o tym mówić, ale wplątałam się w pewną sytuację i nie bardzo wiem, co zrobić. Tak jakoś przypadkiem wyszło, że przespałam się z Edwardem, bratem Emmetta. Tak, tym właśnie Edwardem. Wiem, wiem. Ja też kompletnie tego nie rozumiem. Nie będę zagłębiała się w szczegóły, ale było cudownie. Po prostu ŁAŁ.
Nadal jednak nie wiem, co z tym teraz zrobić. Nie mogę powiedzieć Emmettowi. W żadnym wypadku. A to oznacza, że rozmowa z Rose również odpada. Alice ma największą gębę na całym Zachodnim Wybrzeżu i chodzi tu o jej brata, więc tej pani też dziękujemy. Pozostaje tylko Bells. Boże, naprawdę wolałabym jej o tym nie mówić, z wielu różnych powodów, których nie chciałabym teraz wyjaśniać.
Dlaczego sobie to robię? Dlaczego choć raz nie mogę poznać miłego chłopaka, który zwyczajnie chciałby się ze mną umawiać?
Powinnam chyba udawać, że to się w ogóle nie zdarzyło, tyle tylko, że on ma przyjść wieczorem. Nienawidzę siebie. Nie, wcale nie. Tak sądzę.
Tak bardzo mi Ciebie brakuje, Mamo. Gdybyś tylko mogła być tutaj i nakrzyczeć na mnie, zmieniłabym się w zakonnicę. Przypuszczam, że Bella będzie musiała to zrobić zamiast ciebie.
Muszę kończyć, ale niedługo napiszę znowu. Kocham Cię i tęsknię za Tobą.

Lee Lee

P.S. Zapytaj babcię, dlaczego ciasteczka kukurydziane nigdy mi się nie udają. Przestrzegam jej przepisu co do literki.


Przerzucam kartkę z powrotem do początku listu i u góry strony notuję datę. Siadam w łóżku i zaczynam wertować mój pamiętnik. Zapisuję te zeszyty od lat. Pierwszy założyłam razem z mamą w szpitalu, kiedy rozpoczynała chemioterapię. Mówiła, że ten pamiętnik jest po to, by mogła śledzić przebieg leczenia i powrót do zdrowia. Pisałyśmy codziennie, choć rzadko dotyczyło to jej terapii. Zapisywałyśmy rodzinne historie, wklejałyśmy rysunki Setha i dodawałyśmy ulubione zdjęcia. Przylepiałam taśmą liście, żeby zaznaczyć pory roku. Nawet zrobiłam kolaż z jednym z moich filmowych idoli, który mama nazwała „bardzo artystycznym”.
To już trzynaście lat, odkąd przegrała walkę z rakiem, ale ja ciągle prowadzę te zeszyty. Przypuszczam, że to dlatego, iż lubię myśleć, że ciągle mogę rozmawiać z mamą dzięki tym listom i dbam, by była na bieżąco ze wszystkim, co się dzieje w moim zwariowanym życiu.
Zatrzymuję na moment spojrzenie na zdjęciu przedstawiającym Bellę i mnie, zrobionym, gdy pojechałam do Arizony. Stoimy przed jednym z miejsc, w których Bella lubi jadać, knajpą o nazwie „U Marvina”. Ta dziewczyna jest zatrważająco uzależniona od takich tanich spelun. Ma bladą cerę, ale stojąc obok mnie wygląda jak duch, moja biedna dziewczynka. Śmieję się, gdy przypominam sobie, jak poszłyśmy się napić tamtego wieczoru. Bella nieźle się urżnęła i wskoczyła mi na kolana.

– Miałybyśmy takie śliczne dzieci, ale chciałabym, żeby skórę odziedziczyły po tobie – wybełkotała, przyciskając swoją małą, kremowego koloru rączkę do mojego dekoltu. Roześmiałam się, gdy wtuliła nos w zagłębienie mojej szyi i wydała z siebie przeuroczy, piszczący odgłos czkawki.
– Przykro mi, że muszę cię rozczarować, skarbie, ale nie mamy właściwego wyposażenia, żeby mieć razem dzieci – powiedziałam z westchnieniem, delikatnie odsuwając ją od wrażliwej skóry mojej szyi. Jej dolna warga wydęła się w urokliwy grymas niezadowolenia, gdy tłumaczyłam ze szczegółami, dlaczego nie jesteśmy w stanie się reprodukować.

Zamykam zeszyt i odkładam go na stolik nocny, uśmiechając się do wspomnień.
Słyszę świergot alarmu w mojej komórce, który przypomina mi, że czas ruszyć tyłek. Muszę zanieść cały ten syf do pralni i to bez ociągania. Zwłaszcza że powinnam wrócić na tyle wcześnie, żeby poskładać to wszystko i pochować, zanim przyjdzie Edward.

Edward.

Zwalczam dreszcz przyjemności, który płynie wprost do mojej wymęczonej cipki i nienawidzę siebie, że reaguję taką ekscytacją na myśl o nim.
– Skup się – wzdycham do siebie i przeciągam się. Jestem cholernie obolała, ale w bardzo satysfakcjonujący sposób. Ziewam i zsuwam się z krawędzi łóżka, stając na drżących nogach. Zaczynają się gwałtownie trząść, gdy próbuję osiągnąć namiastkę równowagi.
– Cholera – udaje mi się wykrztusić piskliwym głosem, zanim moje nogi poddają się i ląduję na podłodze, stękając.
– No pięknie – narzekam, przekręcając się na bok i wtedy zauważam długi pasek nieużytych kondomów rozciągający się na podłodze.
Liczę te pozostałe sztuki i w myślach dokonuję rachunku. Jezu Chryste! Edward Cullen jest zajebiście imponujący. Nic dziwnego, że nie mam siły w nogach. Będę musiała wstąpić do sklepu po drodze do pralni.
Po długim, parząco-gorącym prysznicu stoję przed lustrem w łazience i staram się pozbyć smaku spalonych opon, szorując szczoteczką aż do krwawienia dziąseł. Wykopuję z plastikowego opakowania ostatnie grudki dezodorantu w sztyfcie i wcieram je w pachy. Po umyciu rąk gapię się na moje włosy i stwierdzam, że zrobiłam wszystko, co mogłam. Chwytam ostatnie czyste ciuchy, które pozostały w mieszkaniu.

Wkładam czarne, bawełniane spodnie, które powiększają optycznie mój tyłek i narzucam na siebie wkurzający t-shirt z napisem: Twisted Fisters Boxing Club.** Emmett mi go dał pod choinkę w czasie pierwszych Świąt, które spędzałam z jego rodziną. Ciągle chce mi się śmiać na wspomnienie miny Edwarda, gdy ją zaprezentowałam. Esme i Carlisle nie załapali od razu żartu, ale Alice musiała wyjść z pokoju, tak głośno się śmiała. Kiedy Esme w końcu zrozumiała i zaczęła chichotać, Edward poczerwieniał jak burak i poprosił mnie, żebym ją schowała. Więc oczywiście, noszę ją w jego obecności, gdy tylko mam okazję. Czasami jest takim sztywniakiem.
Zakładam buty na gołe stopy, bo nie zostały mi żadne czyste skarpetki i ukrywam brak stanika pod bardzo obcisłą, skórzaną kurtką. Jestem zmuszona zatrzymać się w połowie zapinania suwaka, żeby podciągnąć cycki na właściwe miejsce, ale gdy jest już cały zapięty, kurtka spełnia swoje zadanie. Nadal mam wilgotny, nieuporządkowany mop zamiast włosów, zwisający z głowy grubymi strąkami. Namierzam znoszoną, czarną czapkę, którą podprowadziłam Jake’owi i wciskam w nią ten mokry bałagan.
Biorę portfel i klucze, zakładam okulary słoneczne i schylam się po torby z praniem. Jedną przerzucam sobie przez ramię, drugą chwytam za rączkę i idę w kierunku drzwi, zdając sobie sprawę, że wyglądam jak garbus. Najwyższy czas zacząć to, co mam zrobić.

Zagubiona Skarpeta jest starą, podupadającą pralnią samoobsługową, schowaną za jedną z witryn w pasażu sklepów. Maleńka, kiepsko oświetlona, a słodycze w automacie są starsze ode mnie. Jest warta zmagania się z przeładowaną torbą sportową przez dwie przecznice, bo pracuje tu Peter, który pozwala mi robić, co tylko, ku***, zechcę.

– Cześć, Leah. – Peter wypuszcza smugę dymu, przytrzymując dla mnie drzwi.
– Witaj, Pete – stękam, przepychając torby przez wejście.
Wewnątrz jest tylko pomarszczona Koreanka, usadowiona obok długiego rzędu suszarek. Skinąwszy na powitanie głową, dostaję w odpowiedzi jedynie kwaśną minę. Wzdycham, po czym zwalam torby zaraz przy pralkach i rozpoczynam swoją rutynę. Podnoszę pokrywy bębnów sześciu pralek i zaczynam je załadowywać. Po nastawieniu programu i porzuceniu pustych toreb w pobliżu rozkładanego stolika, zasadzam tyłek na plastikowym krześle i sprawdzam czas.
Stwierdzam, że moment jest dobry jak każdy inny, żeby zadzwonić. Naciskam w komórce klawisz szybkiego wybierania numeru Belli, a ona odbiera po pierwszym sygnale.

– Ty pojebańcu! – wrzeszczy do telefonu, a potem słyszę dźwięk tarcia. – Poczekaj – mówi jej stłumiony głos, a dziwny odgłos tarcia nie przestaje dobiegać ze słuchawki. – Cholera, Leah? – Bella brzmi, jakby była zdyszana.
– Tak. Co to, ku***, było? – prycham, opierając się na krześle, a ono wydaje złowrogi dźwięk pękania.
– Telefon mi wpadł między cycki – narzeka, a ja wybucham śmiechem. Bella jest taką łamagą.

Ma imponujący rozmiar piersi jak na taką drobną osóbkę. Są zmorą jej istnienia. Ale nie potrafię jej współczuć, bo choćby narzekała bez przerwy, twierdząc, że wygląda jak anomalia, prawda jest taka, że Bella jest przepiękna.
– Hej, zostawiłaś może kota, gdy ostatnio u mnie byłaś? – Brzmi ochryple i na pół śpiąco.
– Co takiego? Nie – śmieję się. Czasami zachowuje się tak dziwacznie.
– Och, bo mogłabym przysiąc, że kot mi nasrał do ust – jęczy.
– Jezu… ku*** – krztuszę się, śmiejąc z jej specyficznego poczucia humoru. – Tak, wiem, jak się czujesz. Sama musiałam dziś rano zeskrobywać gówniany osad z języka, skarbie.
– O cholera, racja – mówi Bella i nagle brzmi bardziej przytomnie. – Jak się udała impreza?
– Zaraz… ty wiedziałaś? – Nie mogę w to uwierzyć. Bella jest w pieprzonej Arizonie i wiedziała o moim urodzinowym przyjęciu-niespodziance.
– Przepraszam. Alice zdobyła mój numer od twojego taty. – Ton Belli rozbrzmiewa odpowiednim poczuciem winy. – Chciała się mnie poradzić co do miejsca. Planowała wyprawić ci przyjęcie w Pyramid Brewery.
– Uch – jęczę. Pyramid jest za bardzo przyjazna dla rodzin i za blisko mojej pracy.
– Taak… Powiedziałam jej, żeby spróbowała w Elysian albo Canterbury.

Śmieję się, gdy wyobrażam sobie, jaką przerażoną minę musiała mieć Alice, gdy weszła do ciemnego, przesiąkniętego dymem wnętrza Canterbury Inn.
– Dzięki. Padło na Elysian i zalałam się w pestkę – przyznaję, a moje krzesło wydaje kolejny odgłos pękania, więc decyduję się z niego wstać.
– Nie ma problemu. – Głos Belli jest stłumiony przez trzeszczenie, które rozpoznaję jako dźwięk wydawany przez jej stary materac. Przypuszczam, że właśnie wstaje z łóżka. – No dobra, jak się ma moja ulubiona zołza? – pyta Bella, głośno ziewając.
– Skacowana – jęczę. – A ty?
– Och, w zasadzie tak samo – wzdycha ciężko. – Caroline i Zach wyciągnęli mnie wczoraj na miasto, na „pożegnalne” i… powiedzmy, że to sprawka Patrona.
– Nieźle – chichoczę i opieram się o składany stolik.
– Wiem. Zach skończył, przystawiając się do jakiegoś biednego hetero chłopca, to było komiczne – rechocze Bella. Słyszę, jak w tle zaczyna lecieć woda.
– Bella – nie mogę powstrzymać uśmiechu, gdy wymawiam jej imię – planujesz zabrać mnie ze sobą pod prysznic?
Bella przeżywa swoje życie przyklejona do słuchawki, szczególnie, gdy rozmawia ze mną. Podczas naszych rozmów potrafi zrobić wszystko od zakupów spożywczych do etapu jedzenia. Kiedyś zadzwoniła do mnie w czasie oglądania filmu, żeby mi opowiadać, jaki jest okropny.
– Oj – parska, śmiejąc się sama z siebie. – Muszę podrzucić Caroline samochód, zanim wyjadę i jestem już spóźniona. Przepraszam.
– Nie ma sprawy – próbuję ukryć rozczarowanie. Niedziela bez naszej wymiany danych to już nie niedziela. Zwykle wisimy przez większość dnia na telefonie, zrzędząc na rzeczy, które wydarzyły się w ciągu tygodnia i wygadując różne bzdury. To tradycja, którą wkrótce będziemy kultywować w kontakcie osobistym, przypominam sobie.
– Zadzwonię do ciebie później, okej? – mówi Bella proszącym tonem.
– Świetnie – uśmiecham się od ucha do ucha. – Idź się namydlić i myśl o mnie.
Bella śmieje się i rozłącza, a ja, uśmiechając do telefonu, zastanawiam się, co będę robić, czekając, aż te pralki skończą.


Edward


– I rzekł Pan: "Nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc". Księga Rodzaju, rozdział drugi. – Ojciec Robert poprawia okulary, a jego głos, choć cichy, niesie się przez cały kościół. – Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam. Samotność i izolacja zjadają jego duszę i nadszarpują wiarę. – Dźwięk jego głosu przyprawia mnie o ból głowy. Spoglądam na wiszącą za nim postać umęczonego Chrystusa.

Czuję muśnięcie na ramieniu i zerkając w bok, widzę, jak Esme przesuwa swą małą dłoń na mój nadgarstek i obdarza mnie delikatnym uściskiem. Nie zdejmuje wzroku z ojca Roberta, ale i tak uśmiecham się do niej. Jej wiara jest tak głęboka, że przemawia do mnie bardziej sugestywnie niż słowa księdza. Moja mama jest jedną z najsilniejszych kobiet, jakie znam. Ma niezłomne przekonania i niewzruszoną wiarę w Boskość. Żałuję, że nie mam choć połowy jej siły i pewności.
To wiele dla niej znaczy, że nadal chodzę z nią na mszę w każdą niedzielę. Tylko ja to robię. Carlisle nie zgadza się z dogmatami wiary katolickiej, o czym nigdy nie dyskutujemy. Gdy byliśmy młodsi, Emmett, Alice i ja chodziliśmy z mamą do kościoła. Moje rodzeństwo przestało to robić, gdy inne zainteresowania, takie jak przyjaciele i związki, stały się ważniejsze.
Unoszę dłoń Esme i obdarzam ją subtelnym pocałunkiem przy kostkach, po czym umieszczam ją z powrotem na jej kolanach i delikatnie poklepuję.

– Pan Bóg stworzył Ewę, by Adam mógł stać się częścią rodziny. Ziemska rodzina jest istotna dla siły duszy. Przypomina człowiekowi o jego duchowej rodzinie i łączności z Bogiem – rozprawia ojciec Robert, a moje myśli zaczynają dryfować.
Opuszczam wzrok na podłogę i cicho wzdycham. Moje buty są wytarte. Normalnie miałbym czas, żeby je wypastować przed wyjściem z domu, ale dzisiaj się spieszyłem. Ledwo zdążyłem wziąć prysznic, zanim musiałem znaleźć się za drzwiami, żeby pojechać po Esme. Miałem szczęście, że w czasie mojej krótkiej jazdy z mieszkania Lei do domu w ogóle nie było ruchu na ulicach.

Leah.

Zamykam oczy i biorę głęboki oddech, czując, jak przenika mnie dreszcz.

Leah leżała rozciągnięta na łóżku, a prześcieradło było owinięte wokół jej ciała jak pomarszczony, biały wąż. Ubrałem się już, ale zamiast wyjść, usiadłem na brzegu łóżka i przyglądałem się jej. Oddech dziewczyny się zmienił i zauważyłem subtelny ruch na twarzy, gdy powoli się budziła, mimo że oczy pozostały zamknięte. Pochyliłem się i zawisłem nad nią, walcząc z chęcią pocałowania jej.
– Leah, wiem, że już nie śpisz – wyszeptałem blisko przy jej miękkich, pełnych wargach, które wygięły się w grymasie.
– Nie mógłbyś wykazać się przyzwoitością i chociaż udawać, że masz kaca? – jęknęła głębokim, chrapliwym głosem, który wprawił moje ciało w wibracje i spowodował natychmiastowy wzwód.
– Przepraszam – powiedziałem z cieniem współczucia. – Nie wypiłem wczoraj połowy dostępnego alkoholu w mieście.
– Nawet mi nie przypominaj. – Przekręciła się na bok, dając mi doskonały widok na jej wspaniałą, nagą pupę. – Czuję się w tej chwili, jakby moja wątroba spuszczała lanie mózgowi.
– Okej, wystarczy tego marudzenia – powiedziałem, chwytając ją za ramię i przekręcając na drugą stronę, tak by była twarzą do mnie. – Muszę cię poprosić o przysługę. – Gdy tylko wypowiedziałem te słowa i zobaczyłem jej pełne podejrzliwości spojrzenie, natychmiast tego pożałowałem.
– Co? – spytała z podniesioną brwią. – Jeśli to dotyczy mojej cipki, to będę potrzebowała nawilżacza i solidnej gadki motywującej, bo ta kotka poległa.
Mój żal szybko się rozproszył, gdy się roześmiałem. Nigdy dotąd nie spotkałem kogoś takiego jak Leah i czasem zastanawiam się, czy to źle, czy dobrze.
– Nie – powiedziałem, potrząsając przecząco głową. – Miałem nadzieję, że masz zapasową szczoteczkę do zębów.
– Och – nie zdołała ukryć rozczarowania w głosie. – Pod zlewem powinna być paczka.
– Dzięki – próbowałem zabrzmieć nonszalancko. Obdarzyłem jej sutek delikatnym szczypnięciem i skierowałem się w stronę łazienki.
Wyjąłem z szafki szczoteczkę oraz pastę i usłyszałem przez drzwi, jak Leah jęknęła. Gdy szczotkowałem zęby, patrzyłem na swoje odbicie w lustrze i zastanawiałem się, jak to się stało, że się tu znalazłem. Egotyzm, zazdrość i zachłanność – powiedziałem sobie. To były kluczowe czynniki, które sprawiły, że straciłem rozsądek na tyle, iż wydało mi się dobrym pomysłem, by przespać się z Leą.
Starałem się ze wszystkich sił, odkąd tylko zaczęła się umawiać z Emmettem, by zachować dystans między nami. Robiłem, co mogłem, żeby mnie nienawidziła. Aż do zeszłej nocy. W chwili słabości pozwoliłem sobie poddać się pokusie i pocałowałem ją. Mogła uderzyć mnie w twarz i nazwać dupkiem. Miała po temu wszelkie powody, a jednak nie zrobiła tego.
– O mój Boże, ale jestem obolała – krzyknęła Leah z sypialni. – Na pewno nie wpuściłeś tu ukradkiem drużyny futbolowej, gdy spałam? ku***!
Prawie się zakrztusiłem, płucząc usta. Leah nieustannie mnie zaskakuje, a czasami wręcz szokuje. Jest jak żywioł. Nieprzewidywalna, niepoddająca się kontroli i nie do powstrzymania. Opłukałem szczoteczkę i wsunąłem ją w plastikowy kubek, tuż obok jaskraworóżowej, należącej do niej. Kubeczek miał nadruk z podobizną Wielkiego Ptaka z Ulicy Sezamkowej. Niekompatybilność tych rzeczy i Lei, którą znałem, wywołała mój uśmiech.
Zwalczyłem podwójną pokusę – żeby podokuczać jej na temat tych drobiazgów oraz żeby zbadać dokładniej łazienkę. Mnóstwa rzeczy o niej nie wiem i niech tak zostanie. Skarciłem się w myśli, że był to mój błąd, a ja nie popełniam błędów. Powinienem był sobie pójść wczoraj w nocy. A tak naprawdę, to powinienem był zawołać jej taksówkę zaraz po wyjściu z baru, ale co się stało, to się nie odstanie. Musiałem to powstrzymać, zanim rzeczy zajdą za daleko.
– Skończyłeś już tam? – zawołała Leah.
– Tak – westchnąłem, otwierając drzwi i zastając ją ciągle leżącą w łóżku, ale już bez okrywającego ją wcześniej prześcieradła. Była naga, przeciągała się i zapomniałem wszystkiego, o czym rozmyślałem.
Podszedłem do łóżka i przyklęknąłem. Leah zaczęła się we mnie wpatrywać, jakbym był wężem zbierającym się do ataku. Uśmiechnąłem się tylko, rozbawiony jej lękiem. Zerknąłem na jej nagi tors, rejestrując z zadowoleniem ciemny rumieniec, który rozprzestrzenił się po piersiach, gdy tylko przyłożyłem dłoń do jej brzucha.
– Edward – westchnęła moje imię i tyle tylko wystarczyło, żebym natychmiast był gotowy znowu ją pieprzyć. Pragnienie znalezienia się w niej było tak silne, że musiałem zamknąć oczy. Próbowałem uspokoić oddech, gdy przesunąłem dłoń w dół, na podbrzusze i pomiędzy nogi. Była taka mokra. Zagryzłem wargę, żeby zdusić jęk. Włożyłem w nią palec, a jej biodra uniosły się z łóżka.
– Muszę iść – wyszeptałem, bardziej do siebie niż do niej.
Jęknęła w proteście, a ja poruszyłem palcem wewnątrz niej, odczuwając satysfakcję, gdy zacisnęła się wokół niego. Mógłbym tu zostać cały dzień. Rozkoszować się dotykaniem, smakowaniem i pieprzeniem jej. I w tym problem. Powinienem był skasować to z mojego systemu ubiegłej nocy. Powinienem. Ale tego nie zrobiłem. Poznałem smak Lei i chciałem więcej.
– Nie przestawaj – błagała dyszącym głosem i prawie się poddałem. Wyobraziłem sobie, jak dzwonię do Esme i mówię jej, że nie czuję się dobrze lub znajduję inną wymówkę, żebym mógł tutaj zostać. Nie byłbym w stanie tego zrobić. Musiałem iść, nie tylko dla mojej matki, ale też dla samego siebie.
– Spóźnię się – próbowałem zabrzmieć pewnie, ale wyszło to jak wysilony szept. Leah wygięła się w łuk na łóżku, jej sutki znalazły się tak blisko moich ust, że mogłem zobaczyć, jak twardnieją pod wpływem wydychanego przeze mnie powietrza. Jej biodra się poruszały, pchając w moim kierunku, a ja zacząłem kolistym ruchem muskać kciukiem jej wrażliwe miejsce.
– Cholera jasna! –wysapała Leah i trochę uległem. Przycisnąłem usta do jej warg, rozdzielając je językiem i wolną ręką chwyciłem ją za włosy. Nie przeszkadzał mi stęchły smak alkoholu. Pragnąłem jej języka i ust. Chciałem poczuć ją w jak największym stopniu, zanim wyjdę. Trzęsła się, zaciskając na moim palcu i wiedziałem, że jest blisko. Zawarczałem, wsuwając w nią drugi palec i wyginając rękę tak, że mogłem dosięgnąć miejsca za jej kością miedniczną. Leah krzyknęła prosto w moje usta, osiągając orgazm. Poczułem to, każdą częścią mnie.
W końcu odsunąłem się od jej warg, oboje dyszeliśmy, a ja byłem spóźniony.
– Muszę iść – wymamrotałem, całując ją w brodę i zobaczyłem to spojrzenie. Taki sam wyraz twarzy miała wczoraj po pierwszym razie, naszym pierwszym razie. Wpatrywała się we mnie niewidzącymi oczami, a jej wargi były zaciśnięte. Nie wyglądała już jak Leah. Nienawidziłem uczucia, które wzbudzało we mnie to spojrzenie.
– Wrócę – powiedziałem, zanim zdałem sobie sprawę, co robię. Rysy jej twarzy zmieniły się i popatrzyła na mnie z dziwną kombinacją szoku, wątpliwości i nadziei.
– Kiedy? – zapytała ze sceptyczną miną.
– O siódmej – odparłem, wiedząc, że o tej porze powinienem już być po kolacji.– I chcę, żebyś była taka jak teraz, naga i oczekująca.
Zanim zdołała coś powiedzieć, pocałowałem ją znowu, rozkoszując się jękiem, który z siebie wydała, gdy oderwałem się od niej.


– Edward. – Esme dotyka mojego ramienia, a ja odrobinę się wzdrygam, zaskoczony.
– Przepraszam – mówię, kierując na nią wzrok. Uśmiecha się, wstając z ławki. Podnoszę się i czekam, aż pójdzie pierwsza. W milczeniu wychodzimy z kościoła. Poranne powietrze jest zimne i wilgotne, ale wdycham je głęboko.
– Jak się udały urodziny Lei? – pyta Esme, gdy idziemy ramię w ramię do samochodu. Skupiam się na tym, żeby się zrelaksować, zanim odpowiem.
– Chyba nieźle – odpowiadam ze wzruszeniem ramion.
– To dobrze – mówi Esme ze skinieniem głowy. – Leah jest słodką dziewczyną, ale wydaje się bardzo samotna. Cieszę się, że Alice nadal utrzymuje z nią kontakt.
Przytakuję, gdy zbliżamy się do samochodu i odblokowuję drzwi. Delikatnie puszczam ramię mamy, gdy je dla niej otwieram, a ona dotyka mojego policzka.
– Powinniście zaprosić ją i Jake’a na Święto Dziękczynienia – mówi, zdejmując włos z mojej twarzy. Napinam się nieco, gdy widzę, że jest długi, ciemny i rozpoznaję go jako włos Lei.
– Uważasz, że to rozsądny pomysł, Jake i Emmett razem w jednym domu? – pytam, biorąc ten włos z jej dłoni i pozwalając mu polecieć z wiatrem.
– Myślę, że stać mnie na ewentualną wymianę kanapy – mówi, chichocząc, a ja się uśmiecham. – Poza tym twój ojciec byłby zachwycony, gdyby mógł znów zaciągnąć Jake’a do garażu. Właśnie nabył stare Porsche, które wymagało przyholowania do domu. – Potrząsa głową, zajmując siedzenie pasażera, a ja zamykam drzwi.

Leah była u nas na rodzinnym obiedzie kilka lat temu. Spotykała się wtedy z Emmettem i mama nalegała, by ją zaprosić. Leah pojawiła się w towarzystwie swego napakowanego kuzyna, który od samego początku działał mi na nerwy. Zachowywał się arogancko i głośno, a Emmett go uwielbiał. Byli jak bracia, którzy dawno się nie widzieli – rzucali dowcipami i siłowali się na rękę. Nawet nadali sobie nawzajem ksywki: J-Rock i E-Cock.*** Co to, do licha, jest E-Cock?

Po kolacji i kilku butelkach wina wylądowaliśmy w pokoju klubowym, w piwnicy. Emmett pozwolił sobie na żart dotyczący wielkości fiuta Jake’a i zanim ktokolwiek z nas mógł zareagować, już walczyli ze sobą jak para dwunastolatków. Stolik do kawy został rozwalony w mniej niż minutę, a zniszczenie kanapy zajęło im około dziesięciu minut. Po tym jak kanapa uległa destrukcji, Leah wylała na nich kubeł lodowatej wody, co otrzeźwiło ich na tyle, że przestali. Zrobiłoby to na mnie wrażenie, gdyby nie wydarzyło się w domu moich rodziców. Na pewno jest miejsce i czas na tego typu zachowania, ale obiad rodzinny nie jest właściwą okazją.
Przynajmniej Jake nalegał, żeby pokryć koszty wyrządzonych szkód, podczas gdy Emmett upierał się, że wygrałby tę walkę. Carlisle powiedział Jake’owi, że daruje mu straty, jeśli Jake pomoże naprawić starego Volkswagena Karmanna Ghię, który zbierał kurz w garaż od pięciu lat, czyli od momentu, gdy Carlisle kupił go od przyjaciela. Naprawa zajęła Jake’owi kilka weekendów, ale dokonał tego, muszę mu to przyznać. Jednak ciągle mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o kuzyna Lei.

– Nie rozumiem, dlaczego nie lubisz Jake’a – mówi Esme, gdy zapinam pas i uruchamiam silnik.
– Nie wiem, o czym mówisz. Lubię Jake’a – odpowiadam, naciskając pedał gazu i wprowadzając samochód w ruch uliczny. Nie lubię okłamywać Esme, ale czasem jest to po prostu łatwiejsze.


Leah


Jestem w połowie składania ubrań, gdy mój telefon wibruje.

– Przepraszam, że dopiero teraz oddzwaniam – mówi głośno Bella na tle szumu ruchu ulicznego. – Musiałam nadać bieg lawinie spraw i załadować wszystkie moje pudła.
– Gdzie jesteś? – pytam, łapiąc się na tym, że krzyczę w pralni. Zauważam, że Peter zerka na mnie znad egzemplarza „ Nie ma przyszłości bez przebaczenia”. Unoszę brwi i staram się wyglądać, jakbym była pod wielkim wrażeniem. Peter lubi uchodzić za mrocznego, budzącego lęk artystę z duszą nihilisty. Ja jednak znam prawdę, jest beznadziejnym romantykiem, który płakał jak dziecko na seansie „Króla Lwa”. Wprawdzie byliśmy pod wpływem kwasu, gdy to oglądaliśmy, ale jednak. Szlochał w moich objęciach jak dziewica w dniu ślubu. Prezentuje mi wymownie środkowy palec, a potem wskazuje na znak ze skreślonym telefonem komórkowym. Obdarzam go takim samym gestem. Wrażliwa zrzęda.

– Jadę właśnie do Caroline – odpowiada Bella i słyszę, jak ktoś trąbi klaksonem w tle. – Naucz się używać kierunkowskazu, FIUCIE! – wrzeszczy moja przyjaciółka na jakiegoś kierowcę.
– Auć! – jęczę i odwracam się, żeby Peter przestał się na mnie gapić. – Czy mogłabyś odsunąć telefon od twarzy, gdy robisz coś takiego?
– Hej, on tkwi w moich cyckach, to najlepsze, co mogłam w tej chwili zrobić. – Śmiech Belli jest przerywany parsknięciami.
– Oczywiście – wtóruję jej i potrząsając głowa, wracam do składania ubrań. – O której wylatujesz?
– Za kilka godzin. Cholera – syczy Bella.
– Co? – pytam, znajdując pojedynczą skarpetkę bez pary i dodając ją do szybko rosnącego stosu osieroconych skarpetek. Jake musiał zabrać ze sobą niektóre z moich, gdy się wyprowadzał, co za dupek.
– Czerwono-niebiescy – jęczy Bella, a ja się śmieję.
– Tylko ty mogłaś nadziać się na gliny, spędzając ostatni dzień w Tempe. – Chichoczę cały czas, kończąc składać dżinsy i siadając.
– Trzeba mieć dar – prycha moja przyjaciółka. Naprawdę, muszę kończyć. Będzie wystarczająco ciężko wymigać się od mandatu. Jeśli zobaczą, że gadam do swoich cycków, to będzie jeszcze trudniej.
– Oczywiście, skarbie – wzdycham. – Miłego robienia loda.
– I kto to mówi, dziwko? – śmieje się Bella.
– Też cię kocham, suko – odpowiadam i rozłączamy się.

Zabieram się za ostatni wsad prania, gdy dociera do mnie, że nawet nie wspomniałam o Edwardzie. Cholera, jestem wkurzona, ale trochę też czuję ulgę. Nie wiem, jak wytłumaczyłabym jej, o co chodzi z Edwardem. Nawet sobie nie umiem tego wyjaśnić.
Przyciskam twarz do dżinsów, wdychając mydlany zapach detergentu, który sprawia, że zaczynam myśleć o nim. Tak właśnie pachniał zeszłej nocy. Czysto i ciepło.
– Jezu Chryste – szepczę w tkaninę i otrząsam się. Nie mam zamiaru, ku***, rozmyślać o Edwardzie pieprzonym Cullenie. Przedtem wsadzę łeb do suszarki i ugotuję swój mózg.
Kończę pranie w dwa razy szybszym, pierdolonym tempie niż normalnie. Co daje mi mnóstwo czasu, by wstąpić do drogerii w drodze do domu. Robię porządek z ciuchami w rekordowym czasie i nawet udaje mi się ogarnąć nieco mieszkanie. Nigdy nie jestem taka produktywna w niedzielę, wydaje mi się, że to efekt nerwowego pobudzenia oraz dwóch latte poczwórnie wzmocnionych.

Tej części nienawidzę. Czekanie jest najgorsze. Lubię szybki, spontaniczny, niespodziewany seks – taki, o którym nie muszę myśleć. Nie ten przedłużony, rozpamiętywany przez cały dzień i analizowany w najdrobniejszym, pieprzonym szczególe. Wolę raczej później tego żałować, niż siedzieć naga na podłodze w sypialni, kontemplując, czy powinnam się wydepilować woskiem.
Gapię się na swoje odbicie w lustrze, dokonując cichej inwentaryzacji każdej nadmiarowej obwisłości, każdej krosty i owłosienia w niechcianych miejscach. I zastanawiam się przy tym, dlaczego on w ogóle poszedł ze mną do łóżka. Nie podoba mi się ten tok myślenia, prowadzi do picia i agresywnej muzyki, a nie gorącego, doprowadzającego krew do wrzenia, seksu.

Przewracam się na brzuch i chwytam za torbę pełną chłamu, który kupiłam w drodze do domu. Rzucam na łóżko nowe pudełko kondomów i przeglądam pozostałe rzeczy. Dezodorant, ostrza do golarki i miodowo-pszeniczny błyszczyk. Wyciągam cienką, plastikową fiolkę błyszczyku i gapię się na nią. Nigdy nie kupuję takich rzeczy. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz nabyłam cokolwiek z kosmetyków do makijażu. Bella sprawiła mi zestaw, który wygląda jak pudełko na akcesoria i obecnie zbiera kurz na dnie mojej szafy. Po prostu nie jestem „błyszczykowym” typem dziewczyny.

Pamiętam, jak stałam w drogerii, gapiąc się na ekspozycję z kosmetykami. Twarz młodziutkiej dziewczyny, która jest wszystkim tym, czym ja nie jestem, gapiła się na mnie z wymuskanego bilboardu promocyjnego. Wyglądała na radosną, zadowoloną i przepiękną. Ogarnęło mnie typowe, wywołujące gorycz obrzydzenie, które zwykle czuję, gdy widzę tego typu reklamy. Zobaczyłam jaskrawy znak w kształcie gwiazdy, zachęcający do kupna błyszczyka o NOWYM SMAKU i już prawie odeszłam, kiedy nazwa przykuła moją uwagę. Miodowo-pszeniczny. Chwyciłam jeden i odkręciłam zakrętkę. Zamknęłam oczy, wąchając go i natychmiast pomyślałam o Edwardzie.
Edward lubi limitowane piwa dobrej jakości z małych browarów. Takie gówniane wynalazki, na których etykiecie są wyszczególnione proporcje użytego chmielu i jęczmienia. Drogie, o wyrafinowanym smaku piwa dla intelektualistów, których ja nigdy bym nie wypiła. Tylko Edwardowi mogłoby zależeć na tego typu chłamie. Zeszłej nocy pił jakieś specjalne sezonowe gówno, które było akurat w promocji w Elysian. Smakowało jak miód na ciepłym, pszenicznym chlebie, z niewielką domieszką alkoholu. Ten zapach przywołał wspomnienie z taką siłą, że błyskawicznie zrobiłam się mokra. Gdy stałam w tej maleńkiej drogerii, wąchając przesadnie drogą fiolkę z błyszczykiem, wyobraziłam sobie całe zespoły badawcze, harujące dniami i nocami, żeby dokładnie odtworzyć smak ust Edwarda Cullena. Co się do cholery ze mną dzieje?

Wzdycham, chwytając torbę i udaję się do łazienki. Muszę wziąć prysznic. Muszę się ogolić i muszę pozbierać z powrotem do kupy swoją godność, zanim Edward tu przyjdzie. Powiedział, że będzie około siódmej. Jest dopiero czwarta, ale naprawdę nie mam nic innego do roboty, no chyba że zjeść. Tak, to może jest dobry pomysł. Wrzucam torbę do umywalki i kieruję się w stronę kuchni. Otwieram z trzaskiem pojemnik z tajskim jedzeniem na wynos i siadając nago na blacie, zaczynam jeść zimne Pad Thai.

Jest dziesięć po siódmej. Siedzę zupełnie naga na łóżku, czując się jak kretynka i wpatruję się w mój telefon komórkowy. Pomalowałam paznokcie, zaplotłam włosy w warkocze i, z powodu przeliczenia się z goleniem, jestem pozbawiona zarostu jak jedenastolatka. Czy też raczej moja ci**a jest zupełnie łysa. Zaczęło się jako próba wyrównania boków i zanim się zorientowałam, miałam już tylko cieniutki, zakrzywiony pas lądowania. Nie było, ku***, mowy, żebym mogła zostawić coś takiego, więc zgoliłam wszystko.
Moja skóra przykleja się do oparcia, przesuwam się i znów sprawdzam godzinę, po raz tysięczny. Jestem idiotką. Dlaczego myślałam, że mówił poważnie? Dlaczego sobie to robię? Nie jestem taką osobą. Nie stroję się na seks-randki. Nie czekam bezczynnie na ludzi, a już na pewno nie robię tego dla takich dupków jak Edward pieprzony Cullen.
Właśnie mam zamiar cisnąć telefonem przez pokój, gdy brzęczy w mojej dłoni. Wzdycham i starając się zignorować mrowienie w całym moim wyczekującym ciele, odczytuję wiadomość.

Parkuję. Zaraz będę na górze.

Uśmiecham się, bo jestem durna i jestem zdominowana. Szybko wystukuję odpowiedź i zaczynam przygotowywać się psychicznie.

Drzwi są otwarte.

Przeciągam warkocze do przodu, układając je na ciele po obu stronach piersi i mam nadzieję, że to mu się spodoba. Po czym policzkuję się w myślach. Powinien mu od razu stanąć, jak tylko mnie zobaczy. Gdy słyszę, jak drzwi wejściowe otwierają się i zamykają, rozkładam nogi na kształt litery „v”, żeby mógł dostrzec efekt mojej ciężkiej pracy.

– Leah? – woła Edward. Słysząc szelest materiału, wyobrażam sobie, jak ściąga długi, staromodny płaszcz nieprzemakalny – jak Cary Grant w jednym ze starych filmów, które oglądałam, gdy byłam dzieckiem. Marzyłam, by być jedną z tych dziewcząt w filmach z udziałem Cary’ego Granta. Kimś tak pięknym i doskonałym jak Audrey Hepburn.
– Tutaj jestem – krzyczę i wolno wydycham powietrze.

Drzwi od mojej sypialni skrzypią i gdy się otwierają, walczę ze swoim ciałem, by pozostało zrelaksowane. Edward stoi w progu, opierając się ramieniem o framugę, a jego szyję otacza luźno zawiązany krawat. Ma na sobie garnitur, jego włosy zwisają wilgotnymi pasmami, niemal opadając na twarz i muszę przypominać sobie o oddychaniu.
I znowu to spojrzenie na jego twarzy – takie jak zeszłej nocy. Ciemne brwi ściągnięte, a usta tworzą wąską kreskę. Teraz, gdy rozpoznaję, że w tym napięciu i intensywności spojrzenia kryje się podniecenie, chcę to wykorzystać. Widzę uwydatnioną żyłę na jego czole i wsysam dolną wargę do wnętrza ust. Mięśnie jego szczęki poruszają się i wtedy uśmiecham się.

– No jak? – pytam, mając dość czekania, aż przemówi. – Podoba ci się to, co widzisz?
Edward uśmiecha się i wydycha powietrze, zanim w końcu odpowiada.
– Martwiłbym się, gdyby tak nie było – mówi z krzywym uśmieszkiem. Mądrala.
– Cóż, to w zasadzie tłumaczyłoby twoje uzależnienie od kosmetyków do włosów – mówię i zaczynam bawić się jednym z moich warkoczy. Edward śmieje się i przeczesuje palcami swoją stylowo potarganą czuprynę.
– Chodź tutaj – mówi głęboko brzmiącym głosem, który przyprawia moje ciało o skurcze.
– Nie – odpowiadam z uśmiechem, przesuwając stopami po materacu. Zginam kolana, upewniając się, że zapewniam mu lepszy widok.
– Świetnie. – Edward, wydając z siebie najbardziej seksowne warknięcie, wchodzi do pokoju i zaczyna ściągać marynarkę.
– Poczekaj – mówię, pochylając się do przodu. – Zostaw ją.

Edward unosi brew, ale marynarkę wkłada z powrotem i podchodzi, zatrzymując się przy krawędzi łóżka. Moja twarz przyobleka się w uśmieszek, unoszę do ust końcówkę warkocza i zaczynam ją żuć.
– A teraz twoja kolej – droczy się ze mną, zakrzywiając swój piękny, długi palec, pokazując, bym się do niego zbliżyła. Szczerzę się jak rozpieszczona kotka, gdy przypominam sobie wszystkie te rzeczy, które on potrafi robić tym palcem.

Pochylam się do przodu i czołgam przez łóżko ku Edwardowi. Podnoszę się przed nim na kolana. Gdy napotykam jego spojrzenie, przełykam i staram się nie pokazać, jak bardzo on na mnie działa. Edward wpatruje się we mnie, ale mnie nie dotyka. Wyczekujemy tak, centymetry od siebie – tak blisko, że czuję ciepło jego ciała. Zastygamy na kilka boleśnie długich minut. W pozycji i gotowi, ale bez żadnego ruchu. Obserwuję go, starając się odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jeśli poruszę się pierwsza, to wygram czy przegram. Zaczyna kręcić mi się w głowie, gdy on w końcu przesuwa się do przodu.
Szorstki materiał marynarki od garnituru drapie moje sutki. Jęczę cicho, a on mnie całuje. Czuję się, jakbym przegrała, chociaż to on poruszył się pierwszy. Jego język przesuwa się po moich wargach, gdy Edward jedną ręką zagarnia moje warkocze i szarpie moją głowę do tyłu. Stękam, gdy jego druga ręka wślizguje się pomiędzy moje nogi, a następnie do wnętrza.

– Jesteś taka mokra – brzmi, jakby był zdyszany. Jego palce prześlizgują się po mojej obolałej łechtaczce, a moje biodra reagują.
– Jesteś spóźniony – syczę, gdy wycofuje palce z mojego wnętrza i leniwym ruchem zaczyna kreślić nimi kółka. – Nie drażnij się ze mną, Edward.
Chichocze, po czym pochyla się i gryzie mnie w szyję, mocno. Kłujący ból podnieca mnie jeszcze bardziej. Jęczę i słyszę, jak on warczy przy moim gardle. Jego dłoń naciska na moją mokrą cipkę i gdy ją w całości obejmuje, czuję żar własnego ciała. Edward puszcza moją szyję i odsuwa głowę.
– Jesteś gotowa – mówi, i oblizuje miejsce, gdzie przed chwilą odcisnęły ślad jego zęby.
– TAK, DO CHOLERY! – wrzeszczę, a Edward się śmieje. Drań.
– Leah – Edward wymawia moje imię, uśmiechając się i potrząsa głową. Przez to spojrzenie ogarnia mnie niepewność. Nie lubię się czuć, jakby to on miał przewagę, nawet jeśli faktycznie potrafi sprawić, że zachowuję się jak kotka w rui. O tak, potrafi. Jestem o włos od błagania go, by mnie pieprzył, ale nie zamierzam pozwolić mu się tego domyślić.
– Edward. – Udaje mi się zawrzeć w głosie irytację, gdy mówię jego imię. On śmieje się i przygryza dolną wargę. Widok tego, jak jest napalony, przyprawia mnie o drżenie. Edward zahacza palcem wiązanie krawata i rozluźniając je, ściąga go z szyi. Zamieram, zastanawiając się, co też zamierza z nim zrobić.

– Zdenerwowana? – pyta, popychając mnie z powrotem na łóżko. Tracę równowagę i upadam na materac. Zanim jestem w stanie na niego nawrzeszczeć, upada na mnie, a jego wargi przywierają do moich. Owijam nogi wokół talii Edwarda, rozkoszując się tym, jak jego ubrane ciało wywiera nacisk na moje nagie uda. Jego ręce są na moich nadgarstkach i zdaję sobie sprawę, że ma zamiar je związać. Czuję, jak materiał się zacieśnia. Sapnięcie zaskoczenia wyrywa mi się prosto w jego usta, a on odsuwa się, ponownie wstając.
– Wygląda na to, że to ty jesteś tym, który jest zdenerwowany. – Posyłam mu uśmieszek, unosząc dla emfazy związane nadgarstki.
– Jeśli tego nie lubisz, możemy przestać. – Nagle patrzy na mnie poważnie i nie podoba mi się to spojrzenie.
– Nie – potrząsam głową. – Wezmę, cokolwiek oferujesz, panie Cullen. – Uśmiecham się, umieszczając nagą stopę w centrum jego klatki piersiowej i odpychając go. Chwyta mnie za nogę i pochyla się, żeby ugryźć mnie w kostkę. Rozpływam się w jękach rozkoszy i zaskoczenia.
– Zobaczymy – chichocze cicho, puszczając moją stopę i wyjmuje kondom z kieszeni. Przygryzam wargę, gdy rozpina spodnie i pozwala im opaść. Nie ma na sobie bielizny. Przyciągam kolana do klatki piersiowej, a myśl, że jest nagi pod spodniami przyprawia mnie o skurcze. – Chodź tu z powrotem – mówi Edward głęboko brzmiącym głosem, chwytając mnie za kostki i ciągnąc przez materac. Uderzam pupą w jego biodra i łapię gwałtownie powietrze, czując kontakt. Edward podciąga moje nogi do poziomu swojej klatki piersiowej i obdarzając moją łydkę małym pocałunkiem, powraca do zakładania kondomu. Te kilka sekund oczekiwania, gdy obserwuję, jak to robi, jest słodką torturą.

– Pośpiesz się – szepczę, a on śmieje się bezgłośnie i przykłada czubek penisa do mojego drżącego, mokrego wejścia.
– Leah – mówi z westchnieniem moje imię, pochylając się, by dotknąć mojego sutka. – Powiedz mi, że tego chcesz – brzmi to tak szczerze, że aż się czerwienię.
– Chcę tego, Edward – jęczę. – Jezu Chryste, jestem bardziej mokra niż ślizgawka wodna.
On śmieje się, a potem na jego twarz powraca tamten uśmiech. Czułość tego prostego spojrzenia wywołuje u mnie dyskomfort. Nikt nigdy w ten sposób na mnie nie patrzył, czuję się… wyjątkowa. To za wiele. Przenoszę wzrok na sufit.
– Spójrz na mnie – mówi Edward, warcząc nisko i wsuwając się powoli we mnie.
Biorę gwałtowny wdech pod wpływem tego doznania. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo obolała jestem po ostatniej nocy. Paląca, intensywna przyjemność sprawia, że całe moje ciało gwałtownie się napina, unosząc z łóżka.
– Cholera – w głosie Edwarda słychać panikę. Zsuwa moje nogi z klatki piersiowej, oplatając nimi talię i pochyla się nade mną. – Nic ci nie jest? – Ujmuje moją twarz w dłonie, przyglądając mi się z troską.
– Nie przestawaj! – krzyczę i poruszam pod nim biodrami.
– O Boże. – Edward zamyka oczy pod wpływem przechodzącego go dreszczu, a ja czuję, jak drży wewnątrz mnie.
– Możesz mi mówić po prostu Leah – chichoczę, przekrzywiając biodra, a on zagłębia się we mnie bardziej, sprawiając, że oboje jęczymy.

Pochyla głowę i odpychając się od łóżka, wstaje, ale pozostaje wewnątrz mnie. Jego włosy są kompletnie potargane i opadają na oczy, gdy unosi twarz, by spojrzeć w dół, na mnie.
– Ty możesz mnie nazywać, jakkolwiek zechcesz, jeśli tylko powiesz to, szczytując. – Obdarza mnie przebiegłym uśmiechem, podczas gdy jego palce zagłębiają się w skórze moich ud, a on naciera mocno na mnie.
– O ku***! – krzyczę, gdy fala przyjemności eksploduje wewnątrz mnie.
– To też się nada – chichocze, nie przerywając pieprzenia mnie.

Próbuję się przesunąć, ale moje ramiona nie dają mi wystarczającego podparcia, mogę jedynie unosić biodra z każdym pchnięciem. Charczę i klnę, używając najgorszych słów i wyrażeń, jakie tylko jestem w stanie sobie przypomnieć oraz wymyślając kilka nowych, a Edward pieprzy mnie tak mocno, że widzę gwiazdy.
– Jestem blisko – mamroczę, jąkając się pomiędzy przekleństwami i widzę, jak całe jego ciało reaguje zawahaniem rytmu. – Edward – wyrywa mi się i wtedy on otwiera oczy, w których maluje się panika.

Unoszę związane ręce ku niemu, zastanawiając się, co jest źle i czy w ogóle powinniśmy to robić. Ta znajoma wątpliwość zakrada się gdzieś na skraj mojego umysłu. To jest złe. Nie powinnam pieprzyć się z młodszym bratem Emmetta, bez względu na to, jak cudowne jest to doznanie.
– Nie – brzmi, jakby był zdesperowany, może nawet zły. Podnosi mnie i przesuwa dalej na łóżko. Wczołguje się na mnie, a ja zarzucam mu ręce na szyję. Jego usta miażdżą moje, gdy mnie całuje i nie przestaje poruszać się wewnątrz mnie. Odpycha od siebie moje ramiona i umieszcza je nad moją głową. Gdy zaczyna docierać jeszcze głębiej, balansuję już na skraju iskrzącego się orgazmu.
Edward mamrocze coś przy moim gardle, ale nie mogę się skupić na tyle, by zrozumieć, co mówi.

– Dochodzę – dyszę, a moje ciało zaczyna się napinać. Edward przesuwa się w górę, obejmując rękoma moją twarz. Jego zmarszczone brwi wyrażają koncentrację.
– Czuję cię. – W jego głosie słychać szok, a jego oczy otwierają się szerzej i cała twarz zmienia wyraz. – Tak – mówi na wydechu i przyśpieszając ruchy biodrami, inicjuje kolejną falę rozkoszy przepływającą przeze mnie.
– Jeszcze – udaje mi się jęknąć, gdy porywa mnie następny orgazm.

Z ust Edwarda wyrywa się zduszony krzyk, ale on nie przestaje poruszać się wewnątrz mnie, gdy drżę wokół niego. Zwalnia tempo i w końcu opiera głowę na moim ramieniu. Robię długi wydech.
– Cóż, mogło być gorzej. – Mój głos jest nadwerężony od wrzasków. Wyczuwam, że Edward chichocze. Gryzie mnie lekko w ramię, po czym się unosi. Przez chwilę wisi nade mną, przypatrując mi się bacznie i posyła mi uśmieszek.
– Lachociąg i wywłoka? – Edward powtarza coś, co najprawdopodobniej wyrwało mi się w czasie, gdy mnie pieprzył.
– Nie miałam ciebie na myśli. – Wzruszam ramionami, a on się śmieje.




* Mowa o Seattle Seahawks – zawodowym zespole futbolu amerykańskiego z siedzibą w Seattle, w stanie Waszyngton oraz Seattle Sounders FC - amerykańskiej drużynie piłki nożnej. Obie drużyny rozgrywają swoje mecze na Qwest Field w Seattle. Stadion ten może pomieścić 67 000 osób, jest on zaprojektowany zarówno dla futbolu amerykańskiego, jak i piłki nożnej. Poza sezonem sportowym, odbywają się na nim wszelakie koncerty muzyczne i inne imprezy rozrywkowe.

** W wolnym tłumaczeniu: Klub Bokserski Zakręconych Pięściarzy, ewentualnie: Klub Bokserski Amatorów Zakręconej Pięści. Po polsku niewiele w tym dwuznaczności, więc trudno wyłapać dowcip. Po angielsku fister może również oznaczać osobą lubiącą uprawiać fisting. Zostawiam więc w oryginale.

*** Chłopcy po prostu bawili się przyporządkowując wyrażenia pierwszym literom swych imion, nieprzetłumaczalny żart na j. polski, więc zostawiam w oryginale (E-cock – członek elektroniczny, dildo).


Rozdział 3


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Sob 15:56, 21 Sie 2010, w całości zmieniany 8 razy
Zobacz profil autora
Anahi
Dobry wampir



Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 150 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.

PostWysłany: Pon 16:46, 02 Sie 2010 Powrót do góry

Lol, ten ff jest coraz lepszy. Srsly, jeszcze parę takich rozdziałów i zacznę już na poważnie myśleć, że COADW jest lepsze od AIEK Laughing. Żartuję, nie ważne jak dobry byłby ten ff, nic nie pobiję AIEK Smile.

Mamy Bellę! A już się zaczynałam zastanawiać, czy może zabraknie jej w tym opowiadaniu. Nie miałabym nic przeciwko gdybym nie poznała tej Belli. Po przeczytaniu poprzedniego rozdziału, rozmyślałam nad tym jaka ta Bella będzie, jeśli w ogóle się pojawi. Okazuje się że Ta panna Swan przeszła moje wyobrażenia. Spokojnie mogę powiedzieć, że już ją lubię. Ma ciekawy sposób bycia, zupełnie jak główna bohaterka.

– Trzeba mieć dar – prycha moja przyjaciółka. Naprawdę, muszę kończyć. Będzie wystarczająco ciężko wymigać się od mandatu. Jeśli zobaczą, że gadam do swoich cycków, to będzie jeszcze trudniej.
– Oczywiście, skarbie – wzdycham. – Miłego robienia loda.
– I kto to mówi, dziwko? – śmieje się Bella.
– Też cię kocham, suko – odpowiadam i rozłączamy się.


Bardzo .. ciekawa i śmieszna rozmowa telefoniczna między dwoma przyjaciółkami.
Teraz się tylko tak zastanawiam, czy to że autorka ''nie pozwoliła'' Leah podzielić się wiadomością o Edwardzie z Bellą, ma swoje drugie dno. Mam już parę pomysłów, ale może na razie zostawię to dla siebie Smile.

Scena seksu, jak zwykle świetna. Co tu dużo mówić.

Bardzo lubię ten ff, a to przede wszystkim dzięki świetnemu tłumaczeniu i korekcie :*.
Czekam na ciąg dalszy.
Anahi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anahi dnia Pon 16:47, 02 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:02, 02 Sie 2010 Powrót do góry

Cieszę się, że dodałaś nowy rozdział, bo ostatnio mam mało do czytania.

Ta wiadomość Lei do mamy mnie zasmuciła. Nic na to nie poradzę. To pewnie przez pewne skojarzenia. Przykro mi z powodu śmierci jej matki. Jednak sam pomysł z tymi pamiętnikami jest uroczy, ale zrobiło mi się smutno i to bardzo. Pomimo tego, że sama wiadomość okazała się dość lekka i optymistyczna.

Przejdźmy dalej.

Wspomnienie Lei o Belli, która chciała mieć z nią dzieci nie rozbawiła. To dobrze po takim wstępie.
Opis Leah, która jest wykończona igraszkami z Edwardem, która stara się doprowadzić do jakiegoś w miarę normalnego stanu, oraz potem jak idzie do pralni, jej rozmowa z Bellą - znów śmiałam się w głos. Brakowało mi takiego czegoś do poczytania. Lekkiego i zabawnego. Niektóre fragmenty są po prostu genialne, naprawdę.
Fragment, gdzie Edward siedzi z mamą, miejsce, w którym przebywali nieco nie pasowało do jego rozmyślań, ale co tam Laughing Miło było poczytać, co tam Edwardowi w głowie siedzi.
Potem kolejna rozmowa Lei i Belli, kolejny napad śmiechu w moim wykonaniu. Nie mogę się doczekać, aż Bells się pojawi osobiście w tym opowiadaniu. Na pewno będzie zabawnie i ciekawie.
No i potem oczekiwanie na Edwarda, rozmyślania i nerwy Lei. Potem przybycie Cullena. Zastanawia mnie, czy Leah pójdzie do domu Cullenów, tak jak mówiła Esme i co będzie dalej między nią i Edwardem.

Fajnie się czytało. Przyjemnie i z uśmiechem na twarzy. Miła odskocznia, naprawdę. Przepraszam, że taki denny ten komentarz, ale nie umiem z siebie wykrzesać nic więcej.
Tłumaczysz cudownie, Dzwoneczku :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 22:06, 02 Sie 2010 Powrót do góry

miałam dziś już nic nie komentować, bo poziom mych wypowiedzi plasuje się niebezpiecznie blisko zeru... ale raz kozie śmierć - zawsze można edytować :)

Cytat:
– Ty pojebańcu! – wrzeszczy do telefonu, a potem słyszę dźwięk tarcia. – Poczekaj – mówi jej stłumiony głos, a dziwny odgłos tarcia nie przestaje dobiegać ze słuchawki. – Cholera, Leah? – Bella brzmi, jakby była zdyszana.
– Tak. Co to, ku***, było? – prycham, opierając się na krześle, a ono wydaje złowrogi dźwięk pękania.
– Telefon mi wpadł między cycki – narzeka, a ja wybucham śmiechem.
nie widzę tu nic zabawnego... jako niewysoka brunetka z dość pokaźnym biustem przetrzymuję tam telefon... i czasem jak wpadnie za głęboko to faktycznie nie ma go jak wyciągnąć

Cytat:
– Hej, zostawiłaś może kota, gdy ostatnio u mnie byłaś? – Brzmi ochryple i na pół śpiąco.
– Co takiego? Nie – śmieję się. Czasami zachowuje się tak dziwacznie.
– Och, bo mogłabym przysiąc, że kot mi nasrał do ust – jęczy.
ten tekst jest wart 50 punktów dla Slytherinu... naprawdę wybuchnęłam takim śmiechem, że czasem współczuję mojemu bratu, który śpi w pokoju z kompem ;P

Cytat:
– Bella – nie mogę powstrzymać uśmiechu, gdy wymawiam jej imię – planujesz zabrać mnie ze sobą pod prysznic?
w tym momencie bardziej się zainteresowałam i już zaczęłam lubić Bellę... naprawdę...

Cytat:
– O mój Boże, ale jestem obolała – krzyknęła Leah z sypialni. – Na pewno nie wpuściłeś tu ukradkiem drużyny futbolowej, gdy spałam? ku***!
to jest jeden z najlepszych połóżkowych tekstów jakie czytam, bo jest bezpośredni, dosłowny i cyniczny ;P

Cytat:
– Jesteś taka mokra
– Jesteś spóźniony
generalnie autorko w tym momencie jesteś prawie genialna...

uwielbiam dialogi... nie moge ich nie lubić... są bardzo zróżnicowane i inteligentne same w sobie... naprawdę trudno to osiągnąć... na przykład to:
Cytat:
– Ty możesz mnie nazywać, jakkolwiek zechcesz, jeśli tylko powiesz to, szczytując. – Obdarza mnie przebiegłym uśmiechem, podczas gdy jego palce zagłębiają się w skórze moich ud, a on naciera mocno na mnie.
– O ku***! – krzyczę, gdy fala przyjemności eksploduje wewnątrz mnie.
– To też się nada – chichocze, nie przerywając pieprzenia mnie.
niby nic, a jednak rusza i wzbudza ten uroczy grymas na twarzy, który współcześni nazywają krzywym uśmieszkiem ;P
a na dokładkę, gdybyśmy się zbytnio odprężyli, perełka z nawiązaniem (prawie napisałam z nawilżaniem ;P );
Cytat:
– Lachociąg i wywłoka? – Edward powtarza coś, co najprawdopodobniej wyrwało mi się w czasie, gdy mnie pieprzył.
– Nie miałam ciebie na myśli. – Wzruszam ramionami, a on się śmieje.
że też chłopiec nie zwiał... pewnie dlatego, ze był uwiżeony i przetrzymywany :P

brawa dla tłumaczki :* przynosisz mi radość, Dzwoneczku :* :* :*

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Wto 9:21, 03 Sie 2010 Powrót do góry

No dobrze, drugi rozdział polubiłam znacznie bardziej niż pierwszy :)
Zdecydowanie lubię Leah i jej ironiczne poczucie humoru, naprawdę mocna postać. Natomiast Bella wygrywa mój prywatny ranking na postać drugoplanową Wink dwie rozmowy telefoniczne, a ja już ją lubię bardziej niż wszystkie fickowe i książkowe Belle razem wzięte Wink
Jak dla mnie Edward dość nijaki na razie, ale może się chłopak rozkręci. Na razie tylko wiemy, że sam jeden dorównuje drużynie futbolowej Wink
a jeśli chodzi o jakość tłumaczenia, to wyjawiając pewien sekret zakulisowy, powiem wam, że za wiele to ja do betowania nie mam... Więc Padam Dzwonku :)
:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Wto 18:46, 03 Sie 2010 Powrót do góry

Dzwonuś,
Przeczytałam wczoraj późnym wieczorkiem, ale mi sił zabrakło na komentarz. Rozdział drugi całe szczęście zawiera w sobie już akcję, a nie tylko soczyste lemony.
Co mi się podobało? Na pewno sam początek i opowieść Lei o listach pisanych do zmarłej matki i prowadzonym od lat pamiętniku. Zresztą sam list był świetny, a to mój ulubiony fragment:
Dzwoneczek napisał:
P.S. Zapytaj babcię, dlaczego ciasteczka kukurydziane nigdy mi się nie udają. Przestrzegam jej przepisu co do literki

Zaintrygowała mnie postać Lei po tym rozdziale. I postanowiłam czytać ten ff, żeby dowiedzieć się, co takiego się w jej życiu wydarzyło, że ukrywa swoje prawdziwe ja pod maską lekko wyuzdanej twardej laski. I dlaczego ucieka w seks… Abstrahując od wszystkiego podejrzewam, że po prostu lubi różne zabawy erotyczne, ale poza, jaką przyjmuje angażując się w takie gry, sprawia wrażenie sztucznej. Dlatego wydaje mi się, że sam fizyczny akt seksualny, jest dla Lei w pewnym sensie ucieczką, chwilową rozrywką, przy której zapomina się o problemach.
Zapewne, jeśli zakocha się w Edwardzie, co jak przypuszczam nastąpi, ich seks będzie wyglądał troszkę inaczej. Nie będzie tylko podniecającą lekcją gimnastyki, ale pełnym spełnieniem. No cóż wylazła ze mnie dusza romantyczki…
Zainteresowałaś mnie tym opowiadaniem. Jestem ciekawa jaka będzie Bella, a przede wszystkim jaką rolę odegra Jacob – tak, wiem mam spaczenie odnośnie wilczków. Jego przyjaźń z Emmettem bardzo przypadła mi do gustu. W moim wyobrażeniu zawsze nadawali się na dobrych kumpli.
Natomiast postaci Edwarda postanowiłam dać jeszcze troszkę czasu, zanim się wypowiem na jego temat. Może po trzecim rozdziale…
Tłumaczenie, jak zawsze u Dzwoneczka - genialne. Twoje słownictwo, nawet w najbardziej soczystej postaci, zachwyca mnie poprawną polszczyzną i świetnym stylem.
Buziaki, BB.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shea
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 14:51, 04 Sie 2010 Powrót do góry

O, tak.
Zapowiada się na bardzo dobre czytadło.
Podoba mi się sposób, w jaki dowiadujemy się o wzajemnych stosunkach bohaterów - nie tylko tych głównych. Że nie są to jakieś czyste opisy przymiotów danych osób, ale sytuacje, dzięki którym kreuje mi się wizerunek Emmetta czy Belli.
Wiem już, że nie sięgnę po oryginał, choćbym się skręcać miała z niecierpliwości - bo to opowiadanie na prawdę zasługuje na to, by poznać Waszą jego wersję, dziewczyny Wink
Dla tych wszystkich zabawnych tekstów, które wymienione są wyżej, oraz dla tych normalnych ale jakże trafnie, składnie złożonych, typu:
Cytat:
Namierzam znoszoną, czarną czapkę, którą podprowadziłam Jake’owi i wciskam w nią ten mokry bałagan.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pampa
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 1916
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 57 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:06, 05 Sie 2010 Powrót do góry

tłumacz ciotka dla mnie Cool

jestem pod urokiem tej pary, pod urokiem ich charakterków oraz sposobu bycia Smile

opowiadanie jest napisane z jajem i myślę że długo długo mi się nie znudzi


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 14:01, 07 Sie 2010 Powrót do góry

przeczytałam przeczytałam Laughing
Dzwoneczku Ty wiesz, że ja wolę inny paring... ale skoro tak ładnie zachęcałaś i obiecujesz, że to nie będzie jedynie jeden wielki lemon jestem i obawiam się, że po tych dwóch rozdzialikach już się mnie nie pozbędziesz.
Charakterek Leah jest świetny - ja właśnie taką Leah widziałam w Sadze.
Edward niby kobieciarz ale coś mi mówi, że Leah zupełnie nie tak go odczytuje. Chociaż może to tylko moja romantyczna dusza to widzi?
Dzwoneczku jesteś cudowną tłumaczką, dziękuję Ci za to, że możemy czytać coś tak podniecającego i zarazem coś co ma głębsze dno...
hmmmmmmm mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Nie 12:43, 08 Sie 2010 Powrót do góry

Powiem szczerze, że pierwsza rzecz jaka zaskoczyła mnie w tym rozdziale to przedstawienie postaci Belli. Nie dość, że ma piersi to jest babką "z jajem". Typowa, konkretna osoba która potrafi powiedzieć więcej aniżeli pozwolą sobie na to inni. Ja natomiast ostatnimi czasy coraz to bardziej wypadam z komentowania, dlatego czuję że to będzie totalnie beznadziejny komentarz ale chciałam zaznaczyć, że czytam to świetnie opowiadanie. Leah jest osobą na pozór silną, taką utkaną z życiowego doświadczenia a w głębi pozostaje bezbronną dziewczynką. Stanowisko Edwarda w tej sprawie jest dla mnie nadal niezrozumiałe, chłopak jest zagubiony ale nie wygląda na takiego. Zastanawia mnie też pojawienie się Belli w mieście. Czy wpłynie to odstraszająco na relacje Leah i Edwarda? Coś mi mówi, że jednak tak. Edward pozostaje jednostką dosyć odstającą od grupy, oszczędza się na imprezach, jest typem intelektualisty i nadal chodzi z mamą do kościoła / wszystko to w przeciwieństwie do całej gromady jego rodzeństwa. Jest w nim coś osobliwego, co karze patrzeć na niego jak na indywidualistę. Rozwaliło mnie porównanie stosunku z nim do przepieprzenia drużyny futbolowej którą miał wpuścić po kryjomu jak spała.. Ogólnie tekst obfituje w "seksualizmy", ale Twoje tłumaczenie powala mnie na kolana bo mimo, że jest to tekst tłumaczony nadal śmieszy, w wielu przypadkach tłumaczeń angielski żart jest beznadziejnie przekazywany. Ja się uśmiałam.

Uskrzydlona
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kajemi
Dobry wampir



Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:20, 08 Sie 2010 Powrót do góry

Dzwoneczku przeczytałam.
Nadal podtrzymuję swoje zdanie, że tekst bardzo fajnie się czyta. Szybko i łatwo, co na pewno jest bardzo dużym plusem.
Twoja lekkość tłumaczenia, która pozwala nadal utrzymać ten humorystyczny ton opowiadania robi na mnie wielkie wrażenie.
Jednak druga część opowiadania nie za bardzo mnie porwała. Treścią była zdecydowanie mniej ciekawa od pierwszej. Mam nadzieję, że nie obrazisz się za ten komentarz, bo to raczej nie do Ciebie, a do autorki/autora opowiadania.
Nie wiem, może to moj nastrój ostatnich dni, może co innego.

W każdym razie będę czytać następne rozdziały, może się przekonam Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kajemi dnia Nie 15:22, 08 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Beatha
Zły wampir



Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 19:19, 08 Sie 2010 Powrót do góry

Przeczytałam Dzwoneczku i Tywiesz, ze ja nie umiem pisac komentarzy, ale podoba mi sie bardzo, bede czytać systematycznie i niecierpliwie oczekiwać kolejnych rozdziałów. Podoba mi sie paring Edward- Leah, ale cos czuję a może się mylę, ze Bella namiesza:) taka jakas wyzwolona ta nasza Belka:)
a może się myle? czekam niecierpliwie na kolejny rozdział:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
k8ella
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova

PostWysłany: Pon 9:08, 09 Sie 2010 Powrót do góry

Dzwonku, byłam zawsze, jestem i będę już chyba na zawsze pod głębokim wrażeniem twoich umiejętności translatorskich. Doprawdy jesteś jedyna w swoim rodzaju, zwłaszcza jeśli chodzi o przekład scen mających na celu rozpalenie czytelnika do czerwoności. Masz dar kobieto. Ja płonę Wink.
A przechodząc do meritum wypowiedzi czyli rozdziału.
Podoba mi się Leah w takowym ostrym wydaniu, wydaje się być niezwykle kanoniczna przez tę wybuchowość, cięty język i kocie zachowanie wobec Edwarda. Oczywiście nie dziwię się, że jest pod głębokim wrażeniem młodego Cullena (chodzi mi oczywiście o ich łóżkowe interakcje). Ich podświadoma walka z uczuciami wobec tej drugiej osoby jest taka urocza. Zdziwieni czułym spojrzeniem. Dobre.
Edward to już zupełnie inna para kaloszy. Kupiłabym go sobie do domu Cool , ale chyba nie jest na sprzedaż...
Belcia jest tak rozkoszna, że aż mnie brzuch boli od śmiechu, a wiem z oryginału (wybacz, ale nie umiem się powstrzymać), że jeszcze będzie zabawniej.
Dziś krótko, ale muszę powiedzieć, że oprócz tamtego nieszczęsnego opisu przyrodzenia Edwarda, to ja jestem bardzo na tak. Jakoś taki pairing też okazał się niezwykle trafiony. Biorę cały ten ff i muszę przyznać Dzwoneczku, że masz nosa do świetnych opowiadań.
Życzę weny, czasu i zdrówka Wink
k8


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Pon 10:06, 09 Sie 2010 Powrót do góry

Dzwoneczku, przywlekłam się na drugi rozdział.
Pierwszy, jak już ci mówiłam, nie podobał mi się. Dla mnie był to sam seks, a takich opowiadań ostatnio jest na pęczki. Nudzą mnie już takie, gdzie nie ma głębszego sensu, tylko dużo scen miłosnych.
Ale, jak mówiłaś, dalej będzie się coś dziać, więc zajrzałam. No drugi rozdział zdecydowanie bije poprzedni. Podoba mi się Leah, w sumie to jest jedyne opowiadanie gdzie mi się ona podoba. Fajna z niej babka, i co najważniejsze, tak inna od Belli. To jest całkowicie inna postać i może być ciekawy taki parring, który tak właściwie na początku całkowicie mnie odrzucał.
Jednakże najbardziej ujęła mnie tu Bella. Rany, co ta autorka z niej zrobiła. Ma dziewczę charakterek Wink Zarąbista laska z niej, jaka miła odmiana po ciamajdzie. Dzięki niej stwierdziłam, że będę to czytać dalej. Może być wesoło dalej, a znając ciebie na pewno będzie, bo byle czego nie tłumaczysz. Zwracam honor tak przy okazji, bo już myślałam, że to będzie nieudany projekt.
Powodzenia Dzwoneczku i zdrówka życzę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin