FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Confessions of a Difficult Woman [T] [+18] [NZ] R 22 06.12 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 17:52, 02 Lip 2010 Powrót do góry

Image

czyli: Wyznania skomplikowanej kobiety


autorka: einfach mich Zgoda na tłumaczenie jest.

Link do oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]

tłumaczenie: Dzwoneczek

beta: offca :*

Banner autorstwa Verberden, ktòrej z całego serca dziękuję :*


Opis wstępny: On - z bogatej rodziny, przystojny, pewny siebie. Ona - nie przepada za takimi. Raczej nimi gardzi. O wszystko musi zatroszczyć się sama. Uboga dziewczyna z ostrym charakterem. Pochodzą z innych światòw. Więcej ich dzieli niż łączy. Leah przez jakiś czas spotyka się z Emmettem i tak zaprzyjaźnia się z rodziną Cullenòw. Z Edwardem zaledwie się tolerują, a wręcz nienawidzą. Czy aby na pewno? Jedna noc podczas urodzinowego przyjęcia zmienia wszystko.

AH, +18, E/L, różne narracje

OSTRZEZENIE: DUŻO LEMONÓW, WULGARYZMY. JEŚLI KTOŚ ZDECYDOWANIE NIE LUBI, NIE ZACHĘCAM.

Rozdziały dostępne również na gryzoniu[link widoczny dla zalogowanych]


Rozdział pierwszy dość lemoniasty...



1. Błędna ocena i szczęśliwy traf

Leah



Edward jest tym typem faceta. No wiecie, takim, którym po prostu nie zaprzątasz sobie głowy, nawet nie bierzesz tego pod uwagę. Na początek: jest niedorzecznie przystojny i dobrze o tym wie. Przysięgam, dziewczyny ustawiają się w kolejce, żeby nadziać się na jego fiuta. Żeby było jeszcze gorzej – jest naprawdę inteligentny. Do tego stopnia, że to aż wkurzające. Jest mistrzem Trivial Pursuit, podejrzewam, że głównie dzięki oszukiwaniu. To po prostu niemożliwe, by ktoś wiedział aż tyle o mikrobiologii i starych sitcomach z lat siedemdziesiątych.

Ten zadufany w sobie dupek uwielbia się również popisywać. Posiada opinię na każdy temat i musi się nią dzielić, obojętnie, czy chcesz ją usłyszeć, czy też nie. A już wszystko przebija fakt, że jest zepsutym, bogatym dzieciakiem. Para jego dżinsów kosztuje więcej niż moja furgonetka. Edward to typ faceta, o którym marzą kobiety.

Ale nie ja. Ani trochę. Ja nie jestem dziewczyną, która kończy z takimi jak Edward Cullen.

Pomijając to wszystko, on jest bratem mojego eks i nienawidzi mnie do żywego. Nie żeby nie miał ku temu powodów. Zachowywałam się w stosunku do niego jak cipa, w zasadzie od momentu, gdy się poznaliśmy. Hej, niektórzy faceci sami się o to proszą. Emmett zaprosił mnie do domu swoich rodziców na imprezę. Powiedział mi, że wolno mu się tam rządzić w czasie, gdy Carlisle i Esme są w Europie.

Czasami wydaje mi się to takie dziwaczne, że w ogóle znam Cullenów. Dorastałam w dwumodułowej przyczepie, a oni byli posiadaczami trzypiętrowej rezydencji z pięcioma sypialniami. Em zawsze droczył się ze mną, gdy stawałam się nieswoja przez ich nonszalanckie podejście do pieniędzy. Mówiąc „nieswoja”, mam na myśli kąśliwa. W jego opinii było to słodkie, co tylko podsycało moją jędzowatość.

To właśnie w tamtą imprezową noc Emmett i ja zaczęliśmy robić ze sobą „te rzeczy”. Byłam permanentnie, beznadziejnie napalona na niego i tylko szukałam pretekstu, by go dosiąść. Odwiedziny w jego domu były dla mnie równoważne z deklaracją seksu, toteż tam poszłam. Gdy się pojawiłam, wszyscy byli już nieźle wstawieni. Jasper i Em jak para głąbów uprawiali zapasy na podłodze, a Alice odpadła we własnym pokoju, co sprawiło, że musiałam siedzieć w towarzystwie Edwarda. Robiliśmy sobie działki Patrona*, podczas gdy on ględził głupoty na temat Chinatown, swojego ulubionego filmu, a także Polańskiego – jego boskiego idola. Byłam pijana i wkurzona tym, że Emmett wyrażał większe zainteresowanie wykonaniem chwytu Nelsona na chłopaku swojej siostry niż uprawianiem seksu ze mną, więc wyżyłam się na jego bracie. Wygłosiłam bezceremonialny komentarz o Polańskim, nazywając go pedofilem bez talentu, co zdecydowanie zgasiło w Edwardzie entuzjazm zagorzałego fana. Wszystko jedno, przecież i tak ma na wyciągnięcie ręki milion bezmózgich lasek marzących o tym, by wyrazić uznanie dla jego okropnego filmowego gustu.

No dobrze, muszę przyznać, że faktycznie Chinatown jest dość dobrym filmem, ale już na zawsze pozostanie dla mnie skażony. Rozpacz po stracie brutalnie zamordowanej żony nie może być usprawiedliwieniem dla pieprzenia nieletniej. Nie ma dla mnie znaczenia, że ktoś taki jest jak drugie przyjście Mesjasza we współczesnej kinematografii. Przynajmniej Edward miał na tyle rozumu, by się o to ze mną nie spierać. Zabrał tylko swojego drinka i poszedł usiąść przed telewizorem. Dąsał się w ten sposób przez resztę nocy, aż odpłynął.

Emmetta i Jaspera w końcu znudziło wzajemne spuszczanie sobie manta i wzięliśmy się za sprzątanie. Byłam naprawdę wstawiona i ciągle wkurzona tym, że Edward okazał mi jawną niechęć, nawet jeśli na to zasłużyłam. Jestem suką, ale miałam rację w tym, co mówiłam. Nie musiał, ku***, odgrywać urażonego.

Tak więc, w moim upośledzonym stanie umysłu wpadłam na pomysł, że byłoby śmiesznie sprawić Edwardowi emo wizerunek. Oczywiście Emmett z radością na to przystał i odciągnął uwagę Jaspera, podczas gdy ja wyciągnęłam swój zestaw do makijażu. Gdy skończyłam, Em zwijał się ze śmiechu, z oczu ciekły mu łzy. Nawet Jasper zareagował uśmieszkiem, chociaż ostrzegł mnie, że według niego posunęłam się za daleko. Wzruszyłam jedynie ramionami i zaciągnęłam Emmetta do jego pokoju. Rano obudził nas histeryczny śmiech Alice i przekleństwa Edwarda, tak głośne, że nawet umarły by usłyszał. Em i ja tylko popatrzyliśmy na siebie i zaczęliśmy chichotać.

Od tamtej pory Edward prowadził przeciwko mnie coś w rodzaju vendetty. Zawsze miał na podorędziu jakąś przemądrzałą uwagę albo zawoalowaną obelgę, stale też musiał się ze mną sprzeczać do upadłego. Sądziłam, że to się skończy z chwilą, gdy Em i ja zerwaliśmy, ale oczywiście do tego czasu Alice zdążyła położyć na mnie łapy. Jak mawia Jasper: „Gdy stajesz się członkiem rodziny Cullenów, nawet tylko honorowym, to już na całe życie”.

Miał rację, od Alice nie można się uwolnić. Nadal byłam ciągana na rodzinne pikniki, zapraszana na urodziny i rocznice. Zorganizowała nawet wymyślne przyjęcie-niespodziankę z okazji moich urodzin w tym roku, bez którego naprawdę mogłam się obejść. Kocham Alice, ale ona czasami trochę za poważnie traktuje to całe włączanie do rodziny.
Przynajmniej Emmett i ja rozstaliśmy się w zgodzie – nowość dla mnie. Tak czy inaczej byliśmy dla siebie głównie partnerami do uprawiania seksu. Większość naszych randek składała się z picia, oglądania sportowych programów i pieprzenia, toteż niepotrzebne nam były wymyślne miana typu „mój chłopak” czy „moja dziewczyna”. Miało to siłę wybuchu, dopóki trwało, ale gdy tylko Em poznał Rose, wszystko się skończyło. A mimo to nadal lubiłam spędzać czas z Cullenami. Są zabawną, zwariowaną grupą. Nawet bufon Cullen, jak zwykłam nazywać Edwarda, potrafi być całkiem zabawny.

Biorąc pod uwagę całe to zamieszanie między nami, ostatnim miejscem, gdzie oczekiwałabym, że kiedykolwiek wyląduję, było tylne siedzenie w Volvo Edwarda. Kto zresztą jeździ pieprzonym Volvo? To moje urodziny i jestem samotna, wielka mi, ku***, niespodzianka. Cullenowie, a szczególnie Alice, starali się ze wszystkich sił poprawić mi nastrój przyjęciem.

Decyduję się uśmierzyć ból – spowodowany świadomością, że nie miałam takowego już od żenująco długiego czasu – za pomocą wychylanych kieliszków, razem z Emmettem i Rose. Po spożyciu wstrząsającej ilości alkoholu zwisam z baru i usiłuję przekonać ich, żeby zabrali mnie ze sobą do domu. Rose tylko śmieje się ze mnie, suka, i mówi, że zrobiłabym sobie krzywdę, próbując dotrzymać im kroku. Cholerna kokietka!

Po tym jak wychodzą, przenoszę się, by usiąść obok Jaspera i ukraść łyk jego burbona z miętą i cukrem. Jest jedynym heteroseksualnym facetem, jakiego znam, który pija to gówno.

– Leah, zwolnij trochę, zanim skończysz pod stołem. – Jasper obdarza mnie uśmiechem pełnym troski i trąca mnie ramieniem.
Uśmiecham się. Nigdy nie potrafię być w złym humorze w towarzystwie tej wysokiej dawki teksańskiego wdzięku. To trochę niepokojące, gdy się nad tym zastanowić.

Z biegiem nocy Alice wygląda na coraz bardziej zmęczoną i przybiera tę dziwną minę z wymalowanym poczuciem winy, gdy ona i Jasper ogłaszają, że mają zamiar się ulotnić. Zaczyna to swoje pojękiwanie, tak jak robi to zawsze, gdy ma dla mnie złą wiadomość. Usiłuję posłać jej wkurwione spojrzenie, ale jestem zbyt pijana, by unieść brwi jak należy. Stojący za nią Jazz wygląda, jakby zaraz miał wybuchnąć śmiechem.

– Wykkrztuś to ssiebie, Alisz – bełkocę i zdaję sobie sprawę, że jestem pijaniejsza, niż sądziłam. Następnie zastanawiam się, czy takie słowo istnieje. Zaczynam chichotać, bo to brzmi śmiesznie.

Alice znowu coś mówi i wtedy zauważam, że ciągle tu jest. Ale jaja!
– Przyjechałam z Jasperem na jego motorze. – Uśmiecha się słabo, dzierżąc w dłoniach różowy kask w stylu Hello Kitty.
Kiwam jedynie głową, nie rozumiejąc. Jest strasznie napalona na motor Jazza. Wiem o tym, bo wykorzystuje każdą szansę, żeby się na nim przejechać.

– No więc poprosiłam Edwarda, żeby zawiózł cię do domu – mówi tym swoim piskliwo-jęczącym głosikiem, jak zawsze, gdy czuje się winna.

Myślę, że moje oczy właśnie wyskakują z czaszki, kiedy wstaję, by zaprotestować i prawie się przewracam. Silne ręce chwytają mnie za ramiona, przytrzymując w stabilnej pozycji, a ja obracam głowę trochę za szybko. Nagle stoję twarzą w twarz z Edwardem pieprzonym Cullenem. Obdarza mnie swoim firmowym, zadowolonym, głupim uśmieszkiem i naprawdę bardzo się staram, żeby nie patrzeć na niego wilkiem.

– Bufon Cullen ma być moim osobistym szoferem? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, Alice – chlipię, i w pewnym stopniu nienawidzę się za to.

Edward śmieje się, a Alice zaczyna mnie jeszcze bardziej przepraszać.
– Alice, po prostu idź już i pozwól mi się zająć tą płaczką – stwierdza Edward z jękiem i macha ręką.

W końcu Jasper wynosi Alice z baru, gdy ta ciągle usiłuje przepraszać. Zostaję w barze sama z największym dupkiem.

– No dobra, chcesz filiżankę kawy, czy może raczej tłustego burgera z plastrem w środku – pyta dupek z wielkim uśmiechem pełnym satysfakcji, skutecznie wymazując z mojego umysłu wszystkie inteligentne riposty, na które zasługuje ta ohydna wizja.

Zakrywam dłonią usta, walcząc z falą mdłości.
– A więc kawa – śmieje się i macha ręką, przywołując kelnerkę. Skurczybyk zna moją słabość i ucisza mnie błyskawicznie. Tak łatwo wywołać u mnie obrzydzenie, gdy jestem zalana. Cholera!

Siedzimy tam, ja siorbię kawę i próbuję ignorować dziwaczne, głupkowate spojrzenie, którym on mnie obrzuca.
– I jak ci się podoba, jak dotąd, bycie dwudziestopięciolatką? – pyta, przyglądając mi się natarczywie, jakby miał na myśli jakiś dowcip, którego ja nie znam.

Gdy zaczyna mi się nieco w głowie rozjaśniać, przypatruję mu się bliżej i spostrzegam, że on mówi poważnie. Wzruszam ramionami i biorę łyk kawy, rozmyślając o wydarzeniach tego dnia. Tato zadzwonił nieprzyzwoicie wcześnie, żeby pochwalić się stopniami Setha i dostarczyć mi najnowszej wersji plotek z rezerwatu. Dostałam w pracy wolny dzień, więc Jake podjechał po mnie i zaprosił na obiad do uwielbianej przez nas meksykańskiej knajpki. A następnie upiłam się za darmo, na koszt mojej ulubionej, dysfunkcyjnej rodziny adopcyjnej.

– Nieźle – odpowiadam, a on obrzuca mnie tym samym spojrzeniem, którego nie rozumiem. Czasami jest taki dziwny. Nie lubię tak zwyczajnie z nim rozmawiać, czuję się wtedy nieswojo. Wolę, jak jest zimnym, bezdusznym dupkiem, którego znam i uwielbiam nienawidzić.
– Z jednym wyjątkiem. – Przybieram wkurzony wyraz twarzy, gdy wstaję i wyciągam z kieszeni kilka zgniecionych banknotów, żeby rzucić je na stół.

Edward chwyta mnie za rękę, bierze pieniądze i powoli wsuwa mi je z powrotem do kieszeni. Moje dżinsy są obcisłe, to te, które kiedyś podarowała mi Alice, zaprojektowane przez projektanta-dziwaka. Kieszenie są z przodu, po obu stronach suwaka. Czuję, jak dłoń Edwarda ociera się o mnie. Nagle jestem mokra i maksymalnie wkurwiona. Mój szok i gniew muszą być widoczne na twarzy, ponieważ ten skurwysyn uśmiecha się, jakby wiedział, że właśnie dotknął mojej cipki.

– Nie obrażaj mnie, Clearwater. Myślę, że mnie stać, aby postawić ci filiżankę kawy w twoje urodziny – mówi i rzuca swoje własne pieniądze. Rozciąga ręce nad głową i ruch ten sprawia, że jego t-shirt unosi się nad brzeg dżinsów. Przyciąga to moją uwagę. Widzę delikatną linię ciemnych włosów, rozpoczynającą się zaraz poniżej pępka i prowadzącą w dół, by zniknąć za paskiem spodni. Natychmiast otrząsam się i odwracam wzrok. Nie powinnam myśleć o młodszym bracie Emmetta w taki sposób. Oczywiście, jestem tylko o rok od niego starsza, niemniej jest to nieco dziwaczna sytuacja.

– Gotowa? – pyta z uśmieszkiem, a ja przytakuję, zastanawiając się, czy zauważył, że przyglądałam się jego „ścieżce do raju”.
– Jasne, prowadź do swojego syf-mobila.

Wzdycham, a w duchu czuję poprawę humoru, gdy widzę, jak jego uśmiech przekształca się w niezadowoloną minę. Edward jest bardzo drażliwy na punkcie swojego samochodu. Dostał go od rodziców, więc oczywiście muszę mu dokuczyć. Ja kupiłam mojego grata na publicznej aukcji za dwieście dolców. Jestem winna Jake’owi tonę pieprzonego piwa i pizzy za to, że ta furgonetka ciągle jest na chodzie. A Edward zasługuje na małe złośliwości, bo dostaje, co tylko chce bez kiwnięcia palcem.

Odwraca się i wychodzi z baru bez słowa, a ja idę za nim na plączących się nogach, czując się jak idiotka przez to, że się zataczam i podskakuję przez całą drogę.

– Poczekaj, do cholery – krzyczę, gdy potykając się co chwila, usiłuję przekroczyć jezdnię, by dostać się na parking przy banku, gdzie stoi jego samochód.
– Leah! – wrzeszczy Edward, biegnąc ku mnie, a ja zatrzymuję się, próbując pojąć, dlaczego tak panikuje. Nagle dźwięk klaksonu rozsadza mi uszy i jednocześnie słyszę pisk opon. Odwracam głowę i patrzę prosto w reflektory przednie SUV-a.
– ku*** JEBANA MAĆ! – wydzieram się, a moje nogi zamieniają się w galaretę.

Edward doskakuje, łapiąc mnie, zanim upadłabym na tyłek.
– Nic ci nie jest? – pyta zdyszany, wyglądając całkiem pociągająco z tymi brązowymi włosami rozświetlonymi przez światła.
– Co jest, do kurwy nędzy? Ty świrnięta dziwko! – Kierowca, jak sądzę, wrzeszczy na mnie, wystawiając głowę przez okno.
– PIERDOL SIĘ! – Ja i Edward krzyczymy jednocześnie.

Patrzę na niego, on ogląda się do tyłu i wybuchamy śmiechem. Zaczyna prowadzić mnie na parking, a ja pokazuję środkowy palec kierowcy, który ciągle się wydziera, odjeżdżając. Gdy docieramy do samochodu, Edward opiera mnie plecami o drzwi od strony pasażera.
Obserwuję go w świetle ulicznej lampy, która rzuca dziwne cienie, sprawiając, że Cullen wygląda poniekąd seksownie, gdy szpera w kieszeni w poszukiwaniu kluczyków. Nigdy dotąd nie zauważyłam, że ma takie muskularne ramiona i tak wyraźnie zarysowaną klatkę piersiową. Jego mięśnie napinają się pod koszulką, gdy splata przed sobą ręce i wzdycha.

– Byłoby mi łatwiej otworzyć drzwi, gdybyś ich nie przykrywała swoim tyłkiem – mówi, obdarzając mnie spojrzeniem pełnym irytacji.
– Gdybyś był choć w połowie tak zręczny, jak twierdzisz, sam byś mnie posunął.

Nawet nie wiem, co ja, ku***, właśnie powiedziałam. Wiem, co chciałam powiedzieć. Opadła mi adrenalina, a mój umysł ciągle jest zamglony przez działanie alkoholu. On gapi się na mnie z uniesionymi brwiami i podciągniętym kącikiem ust, co może być zarówno uśmiechem, jak i jakimś grymasem. Na dwoje babka wróżyła. Może być zdezorientowany moim pijackim bełkotem, może być wkurzony albo może mnie pocałować.

To było… niespodziewane.

Och, Boże, tak! To jedyna myśl wypełniająca mój umysł, gdy jego język wślizguje się pomiędzy moje wargi, a on miażdży mnie biodrami. To już prawie sześć miesięcy, odkąd ktoś mnie ostatni raz pocałował. To wszystko jest dziwne i niezręczne, ale mam to w dupie. Potrzebuję tego bardziej, niż sądziłam. Nawet jeśli to Edward, który właśnie przerywa pocałunek.

– Hej – skarżę się zdyszana, gdy cofa się i odsuwa mnie na bok.
– Daj mi chwilę. Chyba nie chcesz tutaj uprawiać seksu? – mówi z uśmieszkiem, gdy bierze się za otwieranie drzwi, po czym muska knykciami moją pierś. Perfekcyjnie trafia w sutek, a ja powstrzymuję westchnienie.
– A kto, ku***, powiedział, że dam ci się przelecieć? – drwię, gdy on otwiera tylne drzwi i odwraca się do mnie, a jego twarzy nie opuszcza ta pierdolona, pełna zadowolenia z siebie mina.
– Och, nawet nie śmiałbym pomarzyć, że zniżyłabyś się do tego, by się ze mną pieprzyć – mówi, po czym przyciąga mnie do siebie i znowu całuje. O Boże, jego język wdziera mi się w usta, owijając się wokół mojego języka i szarpiąc go. Jęczę, gdy Edward ponownie się odsuwa. Pieprzony dręczyciel.

– Chciałbym poznać twój smak – szepcze mi w ucho i popycha mnie na plecy przez otwarte drzwi. Leżę na tylnym siedzeniu i dyszę, a on wciąga mnie głębiej do samochodu, wczołguje się za mną i zamyka drzwi za sobą. Jest niemożliwie ciasno i dostaję zawrotów głowy od tego, co jego usta wyczyniają z moimi sutkami przez materiał koszulki i stanika.
– Poczułbyś ten smak bardziej, gdyby nie przeszkadzały ci ubrania – warczę, a on zaczyna wyciągać mój t-shirt z dżinsów.
– Tak, proszę pani – mamrocze przy pępku.

Całe powietrze opuszcza moje płuca. Jednym, krótkim szarpnięciem Edward uwalnia guzik moich spodni i, o Boże, rozpina rozporek pieprzonymi zębami. Czuję, jak jego gorący oddech rozgrzewa mnie przez bawełniane stringi i nagle muszę oprzeć o coś głowę.
Ten kilometrowej długości język wślizguje się do wnętrza moich dżinsów i dotyka krocza przez mokre już teraz majtki.

– ku*** mać! – Podskakuję i jęczę, gdy moje biodra same unoszą się z siedzenia. On wbija w nie paznokcie, by jednym, mocnym szarpnięciem zsunąć ze mnie spodnie. Podejmujemy niezbyt seksowne zadanie, polegające na uporaniu się ze zdjęciem moich butów i ściągnięciu dżinsów do końca. Odchylam się do tyłu, obserwując, jak Edward oblizuje wargi i wpatruje się we mnie. To powoduje, że nieco się spinam.

– Podoba ci się to, co widzisz? – pytam z prowokującym uśmieszkiem. Unosi wzrok, by napotkać moje spojrzenie i sam przyobleka twarz w uśmieszek.
– Może być – odpowiada ze wzruszeniem ramion. Macham nogą, by go kopnąć, ale łapie ją w locie. – Bardziej podobałoby mi się, gdybym widział cię nagą, na swoim fiucie – mówi, uderzając moją nogą o oparcie siedzenia, po czym pochyla się i zbliża twarz do mojej kompletnie mokrej cipki.
Nie starcza mi tchu na trafną ripostę, jestem zbyt zajęta jęczeniem jak napalona idiotka. On też jęczy, gdy liże mnie przez cienką bawełnę; jego paznokcie kreślą linie po obu stronach mojej szparki. Drżę, gdy jego palec wślizguje się pod materiał, unosząc go i odsuwając na bok. Jego język przesuwa się po mnie i zaczyna zataczać kółka na łechtaczce, sprawiając, że krzyczę.

– Pieprz mnie – wyrywa mi się, moje biodra podskakują pod nim i zmuszam się, by nie zamknąć oczu i patrzeć.
– Jeśli będziesz tak ładnie prosiła, to kto wie? – mówi Edward, wypuszczając gorący strumień powietrza, drażniący moją mokrą, nabrzmiałą łechtaczkę. Patrzy na mnie z pomiędzy moich trzęsących się nóg. Widziałam to spojrzenie na jego twarzy tysiące razy. Zawsze brałam je za wyraz gniewu lub irytacji, ale teraz, gdy jego język wolno wsuwa się we mnie i wysuwa, zdaję sobie sprawę, że to pożądanie.

– Jeśli… będziesz, o Boże, dalej tak… to ja… och tak, właśnie tam, tak, szybciej – błagam go, zapominając, cokolwiek miałam zamiar powiedzieć, bo czuję u podstawy kręgosłupa łaskotanie zbliżającego się orgazmu. Edward zatacza językiem szybkie kółka, następnie wsuwa we mnie palec i zakrzywia go, trafiając we właściwe miejsce. Krzyczę i wiję się, zaczynam dochodzić, a on nie przestaje mnie pieścić. Jego palec w środku doprowadza mnie do ponownego szczytu, gdy ledwo co opada doznanie pierwszego.

Gdy zaczynam się uspokajać, Edward wyciąga ze mnie palec, a ja podciągam kolana do klatki piersiowej, przewracając się na bok. Kręci mi się w głowie i szczerzę się sama do siebie jak jakiś pieprzony matoł. Patrzę przez ramię na Cullena, który siedzi tuż obok mnie, wycierając usta i obdarzając mnie największym uśmiechem, jaki widziałam.

– Głupek – rzucam instynktownie, bo nie powinien się wycierać, a ja nie powinnam się uśmiechać.
Unosi ponownie brwi.

– Jestem głupkiem, który właśnie doprowadził cię do orgazmu – mówi i pochylając się, gryzie mnie w tyłek. Reaguję krzykiem i umykam, by usiąść. On ciągle pochyla się ku mnie, a ja zbliżam do niego głowę, tak że dzieli nas tylko kilka centymetrów.
– Przypuszczam, że w takim razie jestem ci coś winna? – pytam, patrząc na niego z przebiegłym uśmiechem na twarzy. Widzę, jak chłonie to, co powiedziałam i wygłodniałe spojrzenie powraca.
– Wezmę, cokolwiek mi dasz – mówi zniżonym głosem, przeciągając językiem po dolnej wardze i wtedy rzucam się na niego. Zderzam się z nim ustami i jednocześnie wpijam się pazurami w jego pasek.
Edward śmieje się, a ja gryzę delikatnie jego wargę. Przestaje się śmiać i ogarnia mnie fala triumfu, gdy udaje mi się rozprawić z tym paskiem. Rozpinam mu spodnie i moja dłoń wślizguje się za bokserki, żeby go wyciągnąć.

– Co my tu mamy? – mamroczę przy jego ustach, a on odpowiada pomrukiem. Czuję oddech Edwarda na wargach. Zanurzam w nim język po raz ostatni, po czym przyciskam dłoń do jego klatki piersiowej, zmuszając go, by odchylił się do tyłu. Obserwuje mnie, gdy przemieszczam się w dół, jego twarz wygląda tak zajebiście seksownie z tym uśmieszkiem. Przerywam kontakt wzrokowy i przenoszę spojrzenie niżej. Houston, mamy problem.

Najpierw nie jestem pewna, co właściwie widzę. Okej, trzymam w ręku fiuta. W dotyku jest jak fiut. Czuję, jak pulsuje w mojej dłoni i jak odpowiada drżeniem, gdy go lekko ścisnę. Ale nie przypomina żadnego z tych, które dotąd widziałam. Jedyna myśl, która przychodzi mi do głowy, gdy się na niego gapię to: hm… parówka w golfie.

– Zdaje się, że pierwszy raz widzisz nieobrzezanego, prawda? – pyta Edward z satysfakcją w głosie i dochodzę do wniosku, że nijak nie dam rady udać, że tak nie jest. Przytakuję z wybałuszonymi oczami.
– Po prostu nie spodziewałam się… – urywam w pół zdania, zdając sobie nagle sprawę, iż o mało nie wspomniałam, że Emmett jest obrzezany. Nie jestem aż tak pijana, by nie pamiętać, że nie powinnam przypominać Edwardowi, iz jestem towarem z odzysku, eksploatowanym wielokrotnie przez jego brata, ale jest już za późno. Jego spojrzenie jasno mówi, że on wie, co mi chodzi po głowie.

– Carlisle brał udział w badaniach naukowych – zaczyna tłumaczyć i czuję, jak wiotczeje w mojej dłoni, więc potrząsam głową, żeby mu przerwać. Cholera, zepsułaś nastrój, Leah. Wpadam w panikę i chwytam za materiał koszulki Edwarda, przyciągając go do siebie.

– Wracaj do gry – syczę mu w twarz, po czym gryzę go w brodę. Jęczy w odpowiedzi, a ja go puszczam i liżę ładny ślad po zębach, który zostawiłam. – A teraz naucz mnie, jak się posługiwać tym czymś. – Oblizuję wargi, kierując wzrok w dół i obserwując, jak ponownie sztywnieje.

– Okej – wzdycha. Wolno przeciągam ręką wzdłuż jego członka w górę i w dół. – Możesz tak robić – mruczy. Jego twarz zmienia się, gdy testuję różne rodzaje głaskania i ściskania.
Po kilku chwilach przyzwyczajam się do tego, jak gładko i łatwo można zsuwać okrywającą skórę. To takie dziwne, nie widzieć główki, ale z kolei niesamowicie podniecające jest obserwować, jak bardzo każdy drobny ruch działa na niego. Ośmielam się robić to mocniej i nagle skóra zsuwa się na tyle daleko, że dostrzegam wyzierający czubek.

– Cholera – krzyczy Edward i prawie że podskakuje.
– Rany, przepraszam! Co zrobiłam? – pytam, wzdrygając się na widok bólu malującego się na jego twarzy. Wolno wdycha i wydycha powietrze, próbując dojść do siebie.
– Chodzi o to, że… nie możesz tak ściągać – mówi, wciąż lekko się trzęsąc. Potem uśmiecha się do mnie, a ja czuję się dzięki temu trochę mniejszą dupą wołową. – Główka jest bardzo wrażliwa, kiedy nie jestem w pełni twardy. Musisz po prostu dać mi trochę czasu i… uprzedzić. – Bierze głęboki wdech.
– Przepraszam – bąkam niepewnie, choć ciągle jestem skołowana. Edward wydaje z siebie jęk i wywraca z frustracją oczami.
– Wyobraź sobie, jakby to było, gdybym szarpnięciem odsłonił twoją łechtaczkę– mówi z przebiegłym uśmiechem, a ja wzdrygam się. – Właśnie – chichocze, odchylając głowę do tyłu. Wydaje się, że napięcie zaczęło go opuszczać. Obraca się do mnie, szukając spojrzeniem moich oczu, a ja siedzę i zastanawiam się, co powinnam teraz zrobić.

– Leah – wymawia miękko moje imię i unosi palec, zakrzywiając go w swoją stronę. Ma przy tym ten uśmieszek na twarzy. Pochylam się ku niemu. – Czas wrócić do gry. – Przyciska usta do moich, a ja wzdycham.

Gdy się całujemy, dotykam go ponownie dłonią, podejmując działanie w miejscu, w którym przerwałam. Staram się być szczególnie ostrożna, by nie robić tego ani za szybko, ani za mocno, gdy jego język porusza się w moich ustach.
Odsuwam się niechętnie. Edward patrzy na mnie z leniwym uśmiechem, którym sprawia, że mam ochotę ugryźć go znowu. Ze wzrokiem utkwionym w jego spojrzeniu zaczynam się przemieszczać. Zsuwam nogę do podłogi i ze wszystkich sił staram się nie upaść na twarz, gdy klękam między jego nogami. Opieram policzek o udo Edwarda i wpatruję się w niego. Odgarnia dłonią włosy z mojej twarzy i ten gest wprawia mnie na moment w zakłopotanie, więc przenoszę wzrok na jego penisa.
– Jesteś gotów na to, bym spróbowała? – pytam, muskając go oddechem, pod wpływem którego jego członek drży. Unoszę się nieco, by dotknąć go ustami.

– Tak – wzdycha i zatapia się bardziej w siedzeniu. Chichoczę i biorę go do ust. Zniżam trochę głowę i rozkoszuję się napięciem, które emanuje z mięśni nóg Edwarda. Prześlizguję się lekko językiem po czubku członka. Słyszę ten niski jęk, który sprawia, że robię się mokra.

Muszę otworzyć szerzej usta, rozciągając nieco wargi, by dostosować się do niego, przez co dreszcze przenikają mnie wzdłuż kręgosłupa. To dziwne, odczuwać to samo prześlizgiwanie się skóry zarówno wargami, jak i językiem. Edward oddycha teraz szybko przez usta, a jego biodra unoszą się. Zawijam język dookoła czubka, tak jak robiłabym to z główką obrzezanego penisa i… nie dostaję spodziewanej reakcji. Mam wrażenie, że to lubi, ale niewiele bardziej niż zwykłe lizanie. Rozczarowana kontynuuję poznawanie go językiem i czuję małą wyrwę na czubku. Wiem, że główka kryje się tam w środku, widziałam ją przecież, gdy wcześniej trochę za mocno odciągnęłam skórę. Pamiętam, jak porównał członka do łechtaczki i zastanawiam się, jak duże jest to podobieństwo.
Powoli wsuwam język w szczelinę, czując, jak mi się poddaje. Edward wydaje z siebie zajebiście seksowny jęk, gdy mój język wślizguje się do wewnątrz, by wodzić dookoła krawędzi główki.

– Leah – mówi tonem pełnym napięcia.

Gdy wpija się palcami w siedzenie, czuję się trochę winna i cofam język. Uśmiecham się i patrzę na jego twarz. Wygląda, jakby nie mógł zdecydować, czy mnie pieprzyć, czy też udusić. Biorę go głęboko do ust.

– Zapłacisz za to.

Ta groźba traci swą moc, gdy Edward jęczy i pcha biodrami w moim kierunku. Zaczynam poruszać się z nowym celem, zawzięłam się, by doprowadzić chłodnego, opanowanego Edwarda Cullena do białej gorączki. Ustalam odpowiedni rytm, gdy czuję dotknięcie na ramieniu. Podnoszę wzrok – Edward wygląda, jakby było mu ciężko zebrać myśli. Bardzo mi się to podoba.

– Przesuń się tutaj.
Mówi chropawym głosem i poklepuje siedzenie obok siebie. Unoszę brwi i wyciągam go z ust, z zadowoleniem spostrzegając cień smutku na jego twarzy. Nie pytam, dlaczego chce, żebym zmieniła miejsce, myślę, że znam odpowiedź. Wspinam się na fotele i przysiadam, przyciskając brzuch do kolan, a następnie otaczam go ponownie ustami. Czuję, jak jego ręka wślizguje się pode mnie, wywierając nacisk, więc unoszę biodra na tyle, by umożliwić mu dostęp. Jęczę, gdy jego palce odsuwają na bok moje stringi, a potem wnikają we mnie. Zamieram na moment, gdy Edward przesuwa się odrobinę, zatapiając we mnie palec jeszcze głębiej, a potem opuszkiem dotyka ponownie tego miejsca w środku. Mruczę i zaciskam się. On jęczy i drugą ręką odgarnia mi włosy z twarzy. Zerkam na niego kątem oka.

– Leah…
Edward wpatruje się we mnie z otwartymi ustami, jego powieki wydają się ciężkie, gdy na wydechu mówi moje imię i wsuwa we mnie drugi palec. Jęczę i zaczynam znowu się poruszać, prześlizgując się po nim ustami i jednocześnie unosząc i opuszczając biodra. Czuję łaskotanie, skurcze i wbijam paznokcie w siedzenie, zbliżając się do orgazmu. On unosi się ku moim ustom, a jego palce plączą mi włosy. Potrzebuję więcej. Przesuwam rękę na jego dłoń, zamykając ją w uścisku. W odpowiedzi czuję, jak palce Edwarda zagarniają moje włosy mocnym, bolesnym chwytem i to jest właśnie to, czego potrzebuję.

– O cholera, ty to lubisz? – Jego głos jest chrapliwy i staram się, jak mogę, by kiwnąć głową i wywrzeć nacisk na jego dłoń, popychając w ten sposób własną głowę w dół. – O Boże, to jest kurewsko nierealne.

Wydycha powietrze i zaczyna pchać moją głowę. Łaskotanie przeradza się we wściekłe, palące płomienie i idę na całość. Opuszczając biodra, najeżdżam mocno na jego palce, a on porusza mną tam i z powrotem wzdłuż swojego twardego członka. Wyrywa mu się zduszony krzyk i wraz z ruchem w dół czuję, jak główka jego penisa uderza mnie w gardło. W tym samym momencie moje ciało eksploduje. Trzęsę się, orgazm przepływa przeze mnie z siłą wybuchu, a Edward pcha we mnie biodrami. Jego penis pulsuje w moim gardle i przełykam, zanim pozwalam mu wysunąć się z obolałych ust, a palcom opuścić moje wnętrze. Przez kilka minut podziwiam ukazanego w pełni członka Edwarda. Skóra nadal częściowo pokrywa główkę, która jest cała lśniąca i jasnoróżowa. Jak guma do żucia. Roześmiałabym się, gdyby nie ten onieśmielający rozmiar… Czy ja naprawdę zmieściłam to w ustach?

– Mmm… Podoba ci się to, co widzisz? – pyta. Podnoszę wzrok na jego twarz. Oblizuje palce, jakby były pokryte miodem. Fale rozkoszy przepływają przeze mnie. Jestem zmuszona odwrócić spojrzenie, choćby na sekundę, i słyszę, jak chichocze. Do samego końca zadowolony z siebie dupek. Wycieram usta wierzchem dłoni i posyłam mu bezlitosne spojrzenie.
– Może wreszcie zawieziesz nas do mnie i pokażesz mi, jak się zakłada kondom na to coś? – pytam, gdy on nie przestaje się uśmiechać.

Jedzie jak wariat. Oczywiście, nie ułatwiam mu tego za bardzo. Jestem naga od pasa w dół i opieram się jedną stopą o deskę rozdzielczą. Porzuciłam bieliznę gdzieś na tylnym siedzeniu, żeby Edward mógł ją sobie znaleźć później. Wspaniale udaje mu się mnie ignorować, więc – chwytam go za rękę i zaczynam wodzić jego palcami po swojej cipce.

– Odbiło ci? Zabijesz nas – warczy, nie zdejmując wzroku z drogi.
– Jakoś nie widzę, żebyś zabrał tę rękę – mówię i przyciągam jego palce do ust, by móc je powoli lizać.
– O ku***. – Wstrząsa nim dreszcz i samochód przyśpiesza, a ja czuję kolejną falę przyjemności przepływającą przez ciało.

Gdy docieramy do mojego mieszkania, Edward daje najgorszy na świecie pokaz równoległego parkowania, podczas gdy ja wbijam się z powrotem w dżinsy. Bosa, z rozpiętymi spodniami prowadzę go po schodach do drzwi.

– Masz jakiś problem? – pyta, muskając gorącym oddechem moje ucho i zatapiając palce w moich biodrach. Próbuję go ignorować, starając się trafić kluczem do zamka, gdy przyciąga mnie do siebie. Jest twardy jak skała i czuję jego erekcję dokładnie między pośladkami.
– Edward – jęczę i przygryzam wargę pod wpływem trawiącego mnie impulsu rozkoszy. Odpowiedzią jest ugryzienie w szyję.

Trzęsę się cała i jestem tak zajebiście gotowa, już zanim udaje mi się otworzyć drzwi. Praktycznie wpadamy przez nie do środka i szamoczę się, by je zamknąć. Gdy tylko udaje mi się zaryglować zamek, Edward pcha moje plecy, tak że uderzam ciałem o drzwi. Jego ręce przesuwają się po moich biodrach, wdzierają do wnętrza dżinsów i zaczynają je ściągać. Gdy dociera z nimi do stóp, strząsam je, kopiąc. Następnie jego dłonie przemieszczają się wzdłuż moich boków w górę i chwytają za brzeg koszulki. Podnoszę ręce, pomagając mu ściągnąć ją przez głowę i zostaję w samym biustonoszu. Edward już nad nim pracuje, rozpinając haftki i spychając ramiączka w dół.

Powraca do moich pleców, przesuwając dłonie na piersi i otaczając je nimi, a ustami ssie płatek ucha. To że jest w pełni ubrany i przyciśnięty do mojego prawie nagiego ciała jest tak niesamowicie podniecające, że z trudem powstrzymuję się ze wszystkich sił, by nie ocierać się o drzwi.
– Cudownie jest czuć ciebie – wzdycha i wyznacza pocałunkami ścieżkę od mojej szyi do ramienia, przyprawiając mnie o dygot.

– Możesz mnie czuć, kiedy zechcesz, jeśli to lubisz – posyłam mu uśmieszek, przyciskając policzek do chłodnej, gładkiej powierzchni drzwi.

Edward chichocze, jego oddech muska moje plecy, rysując ścieżkę gęsiej skórki. – Pragnę zrobić znacznie więcej – mówi, przesuwając dłońmi w dół mojego tułowia. Nurkują między uda, wczepiają się palcami w moje wnętrze.

– Gdzie są kondomy? – mruczy, cofając palce, a ja tłumię jęk rozczarowania.
– W sypialni – mówię, chwytając go za nadgarstek i prowadząc do pokoju.

Dzięki Bogu, akurat pozbierałam brudne ciuchy. Mój pokój to dla mnie coś w rodzaju gniazda i zwykle jest pokryty warstwą ubrań na każdej możliwej powierzchni. Mam system, przysięgam. Jutro jest niedziela, innymi słowy dzień prania. To oznacza, że tego ranka, rozmawiając z tatą przez telefon, zebrałam wszystkie sztuki odzieży, jakie posiadam, do dwóch sportowych toreb. Zazwyczaj spędzam popołudnie w pralni, z kawą i książką, czekając, aż wszystko się wypierze.

Wciągam Edwarda do mojej uprzątniętej sypialni, usuwając z drogi kopniakiem torby z brudami. Puszczam jego rękę, podchodząc do stolika nocnego. Otwieram górną szufladę i zaczynam przerzucać rozmaite pierdoły. Sztyft ochronny do ust, cążki do paznokci i żenująco wytarte od częstego używania romansidło – wszystko to odsuwam na bok, nie przerywając poszukiwań. Co tu robi pasta do zębów?
– Jakiś problem? – pyta Edward, przyciągając moje spojrzenie. Siedzi na łóżku, odchylony do tyłu i wsparty na łokciach, z widocznym wybrzuszeniem w spodniach. Cholera.

– Jeszcze chwilkę – mówię, usiłując sprawić wrażenie opanowanej, ale w efekcie w moim tonie ujawnia się irytacja. Sięgam pod łóżko i wyczuwam krawędź plastikowego pojemnika. Wyciągam go i odrywam przykrywkę, odrzucając ją następnie przez ramię.

– Och, panno Clearwater, co my tu mamy? – Głowa śmiejącego się Edwarda pojawia się tuż nade mną. Jest oczywiste, że zobaczył moją imponującą kolekcję seksualnych zabawek. Ignoruję go i sięgam po leżącą obok jaskraworóżowego, podwójnego dildo paczkę kondomów. Wyjmuję ją z westchnieniem ulgi. Edward wkłada rękę do pudełka i chwyta coś, zanim udaje mi się go powstrzymać.
– Co to jest… Analny Żel Znieczulający? – czyta szyderczym tonem etykietkę na buteleczce.
– To była darmowa próbka.

Patrzę na niego wilkiem i wytrącam mu butelkę z ręki. Wyciągam z paczki długi na kilometr pasek kondomów i odrywam jedną sztukę zębami. Rzucam na podłogę pudełko i resztę prezerwatyw, a potem wstaję. Edward odchyla się do tyłu, całe jego ciało trzęsie się od powstrzymywanego śmiechu.

– Możesz się śmiać, ile chcesz, dupku, tylko nie zapomnij przedtem wyciągnąć fiuta – mówię, uśmiechając się i rozdzieram opakowanie. Cały humor znika natychmiast z jego twarzy i Edward zaczyna rozpinać powoli pasek, a potem spodnie. – Za wolno, do cholery – pośpieszam go i wspinam się na łóżko, układając kolana po obu stronach jego nóg.

– Uspokój się, albo nic nie dostaniesz – syczy na mnie i widzę, że marszczy brwi, jakby się na czymś koncentrował. Zastanawiam się, dlaczego nagle jest wkurzony, aż do momentu, gdy uwalnia się z dżinsów, zsuwając je razem z bielizną z bioder. Jego twardy, praktycznie purpurowy członek wyskakuje na zewnątrz. Przez kilka sekund kiwa się, uderzając lekko zaraz poniżej pępka. Trzymając prezerwatywę w dłoni, gapię się na niego. Główka jest w pełni wyeksponowana, a napletek jest zaledwie bladą, skórną obwódką umiejscowioną poniżej. Teraz to wygląda jak penis, jakiego przywykłam oglądać, no może z wyjątkiem rozmiaru. Jest… przerażający.

– Ziemia do Lei – mówi Edward i poklepuje mnie po udzie.
Przełykam, gdy wręczam mu kondom. Potrząsa głową, bierze go ode mnie i zaczyna nasuwać na członka. Obserwuję zafascynowana, gdy jakimś cudem udaje mu się wbić w ten cienki kawałek lateksu. Edward wydycha wolno powietrze, gdy kończy. Ma rozwarte szeroko powieki i dostrzegam kropelki potu na jego czole i górnej wardze.

– W porządku? To znaczy, nie jest za ciasny? – pytam, bo nie wygląda, jakby czuł się komfortowo. Edward potrząsa głową i chichocze.
– Jest dobrze. Lepiej w ten sposób, bo inaczej napletek za bardzo się ślizga i gumka może się zsunąć – tłumaczy, biorąc kolejny głęboki wdech i uśmiecha się do mnie. Nie ma w tym ani cienia sarkazmu, ani chełpliwości, po prostu szczery uśmiech. Taki niewielki i zwyczajny, a czuję, jakby młot kowalski walnął mnie w klatkę piersiową. I wtedy rzucam się na niego, całując jego piękne usta z całą mocą, na jaką mnie stać.

Jego ręce dotykają boków mojej twarzy, odsuwając mnie do tyłu i pozwalam mu na to, ale czuję onieśmielenie, gdy nasze spojrzenia się spotykają.
– Jesteś gotowa? – pyta.

Jego oczy sondują moje, jakby oczekiwał, że się wycofam, czy coś w tym stylu. Czuję na brzuchu każdy centymetr jego ciała dokładnie do mnie przyciśnięty i nagle zaczynam drżeć z niecierpliwości. Kiwam głową, a on marszczy brwi i wykrzywia usta. Przybieram taki sam wyraz twarzy, zastanawiając się, co, u diabła, jest nie tak. Edward zamyka oczy, robi powolny wydech, a następnie na powrót unosi powieki.

– Powiedz to na głos – mówi tak sugestywnym tonem, że aż wszystko się we mnie zaciska i otwieram usta.
– Pragnę cię wewnątrz mnie – szepczę przy jego wargach. Zamyka oczy i wyrywa mu się jęk. Gryzę go w brodę i napawam się widokiem reakcji całego jego ciała, które wstrząsane dreszczem delikatnie napiera na mnie.
– Chcesz mnie pieprzyć, Edwardzie? – pytam, wyznaczając językiem linię od jego brody do ucha. Unoszę się na rękach do klęku i ustawiam nad nim.
– O ku***, tak. O Boże, chcę.

Warczy, gdy ujmuję go w dłoń i przeciągam nią w górę i w dół, podziwiając, jak gładko przesuwa się jego skóra i z przyjemnością obserwując mimowolne ruchy bioder Edwarda.

– Koniec z drażnieniem – mówi. Jego głos brzmi chrapliwie i wywołuje u mnie mrowienie rozkoszy, przechodzące falą przez moje ciało i niemal rozsadzające biodra. Trzymam jego członka tuż poniżej wejścia i obserwuję twarz Edwarda. Jego wzrok koncentruje się na małej przestrzeni, która nas dzieli, rękami ściska moje biodra, wbijając paznokcie w skórę.

Wprowadzam główkę do wnętrza, tylko troszeczkę, kręcąc biodrami i jęcząc. Gra wstępna jest smakowita, ale Edward znowu stęka i zaciska dłonie na pościeli. Postanawiam doprowadzić go do szaleństwa i opuszczam się na niego, a przynajmniej próbuję. Gdy główka jego penisa zatapia się we mnie, muszę się zatrzymać, czując piekący ból, który sprawia, że syczę. Edward jęczy i przenosi dłonie na moje biodra, podtrzymując ciężar, podczas gdy ja usiłuję wyrównać oddech. Ma oczy zamknięte, włosy otaczające twarz pociemniałe od potu. Oblizuję wargi i unoszę się, uważając, by nie wysunął się ze mnie całkowicie, a potem pcham, osuwając się w dół na całą długość. Wspieram się dłońmi o jego klatkę piersiową i pozostaję tak – w bezruchu, z nim zatopionym wewnątrz mnie, dysząc i drżąc.

Oczy Edwarda otwierają się, a ręce prześlizgują do moich piersi. Wtedy rozchyla wargi, ale się nie porusza. Odchylam się do tyłu, dzięki czemu obniżam się jeszcze bardziej i nagle czuję, jak jego penis uderza w tylną ściankę mojej pochwy. To doznanie jest jak trzęsienie ziemi – opanowuje mój umysł i sprawia, że szczękam zębami.

– O Boże! – sapie Edward, wyrażając to, na co mnie brakuje siły. Chwytam się jego nadgarstka, chcąc podeprzeć na tyle, bym mogła się poruszać. Zaczynam powoli, delektując się kłuciem przeradzającym w przyjemne ciepło, po czym podejmuję szybsze tempo. Za każdym razem, gdy opuszczam się w dół, on trafia w cel i każdorazowo jestem coraz bliżej orgazmu. Mój mózg odlicza wraz z kolejnymi uderzeniami. Ujeżdżam Edwarda, który jęczy i wbija palce w moje ciało. Niskie, raptowne dźwięki, które wydaje, dopingują mnie, by robić to mocniej. Pochylam się do przodu, wspierając ręce na jego piersi, dzięki czemu mogę poruszać się szybciej i zmusić go do wydawania nowych, interesujących odgłosów. Jego twarz jest pełna życia, mimo że oczy są ponownie zamknięte. Ma otwarte usta, dyszy i mówi, chociaż nic, co brzmiałoby spójnie i logicznie.

– Co takiego, Edwardzie? – pytam, pochylając się nad nim i liżąc jego dolną wargę.

Warczy, chwytając mnie za ramiona i przyciąga do siebie, wymuszając pocałunek. Gdy się całujemy, wysuwa się ze mnie, a ja jęczę z frustracji. Edward śmieje się i przewraca mnie na plecy. Żenująco piskliwy okrzyk zaskoczenia wyrywa się z moich ust. On wspina się na mnie, a ja wplatam dłoń w jego gęste włosy, chwytając je pełną garścią. Syczy, gdy ciągnę go do siebie, by zetknąć się z nim ustami. Rewanżuje mi się, gryząc moją dolną wargę i wsuwa się we mnie z powrotem długim, powolnym pchnięciem.

– O ku***! – Nie jestem w stanie powstrzymać tego okrzyku przy jednoczesnym jęku, a chichot Edwarda wywołuje wibracje w moim ciele.
– Przepraszam, Leah, nie dosłyszałem? – Uśmiecha się z wyższością. Unoszę nogi, przekrzywiając biodra, dzięki czemu Edward wnika głębiej. Zakrztusza się jękiem i teraz jest moja kolej, by się śmiać. Ponownie porusza się we mnie i zamykam oczy, a mój uśmiech znika. Edward przesuwa się, zmieniając ułożenie moich nóg – przyciska mi kolana do klatki piersiowej, a ja stękam, próbując się przystosować do nowej pozycji.

– Czy tak będzie w porządku? – pyta. Jego głos brzmi miękko, delikatnie i wyczuwam w nim troskę. Otwieram oczy i widzę go nade mną, w stanie gotowości – jego ręce są pod moimi kolanami, a członek zaledwie główką zanurzony we mnie. Edward nie porusza się, po prostu czeka na moją odpowiedź. Zaczynam potakiwać i wtedy przypominam sobie, że on lubi, zdaje się, gdy mówię głośno takie rzeczy. Przełykam ślinę, zanim odpowiadam:
– Tak. – Gdy tylko słowo to opuszcza na długim wydechu moje usta, Edward na powrót wślizguje się we mnie, pochylając w dół, by dotrzeć tak głęboko, że ponownie uderza w najdalszy punkt. Tym razem jest to sama rozkosz, przejmująca moje ciało pulsującymi falami, a wypowiadane słowo zamienia się w syk.

– Mmm… A co powiesz na to? – pyta. Jego oddech omiata moją twarz, gdy biodra wykonują krótkie pchnięcia, sprawiając, że skowyczę i z trudem łapię powietrze. – Powiedz mi, jakie to uczucie – prosi, a ja zmagam się z oddechem, zastanawiając się, co mam odpowiedzieć. Jak opisać tę intensywność, tę sprawiającą ból rozkosz i obezwładniające wrażenie dopełnienia? Prycham i potrząsam głową.

– Przytłaczające – wyrzucam z siebie, gdy on kontynuuje pchnięcia i jęczy.
– Więcej – mówi wysokim tonem, pobrzmiewającym desperacją. Ten ton porusza we mnie jakąś wrażliwa strunę i rozchodzi się echem po całym ciele. Nie wiem, czy to żądanie, pytanie, czy może on po prostu posługuje się językiem, którego ja nie rozumiem.
– To niemal zbyt wiele – sapię, mając nadzieję, że odda to sprawiedliwość intensywnej przyjemności, która mnie wypełnia, grożąc rozsadzeniem. Próbuję wyrazić wszystkie te uczucia, patrząc na niego i dostrzegam ich odbicie w jego twarzy. Nigdy przedtem nie widziałam u niego takiego spojrzenia. Edward wygląda, jakby miał kłopoty z oddychaniem i przykłada dłoń do mojej skroni. Muska wargami moje usta i mamrocze coś, czego nie jestem w stanie rozszyfrować, po czym zaczyna się poruszać z większym zaangażowaniem.

Orgazm zaskakuje mnie całkowicie, uderzając we mnie bez ostrzeżenia i zmuszając do unoszenia się z każdym pchnięciem Edwarda.
– Tak, dojdź dla mnie – prosi i zwiększa tempo.
– Mocniej – jęczę i bezwstydnie wiję się pod nim. Edward stęka i tłoczy wściekle, inicjując kolejną falę przyjemności. Krzyczę, gdy ta fala przelatuje przez mnie niczym błyskawica, on również krzyczy i pcha w szalonym rytmie.

Gdy zwalnia, trzęsę się i mam dreszcze, jestem zbyt słaba, by zrobić cokolwiek, mogę tylko odbierać bodźce. Edward jest czerwony i zdyszany i w końcu zatrzymuje się, wspierając czoło na mojej piersi. Czuję muśnięcie pocałunku na sutku, a potem wysuwa się ze mnie i jęczę w proteście na tę utratę kontaktu. Przekręcam się na bok i podciągam kolana do klatki piersiowej.

– Gdzie jest kosz na śmieci? – pyta Edward słabym głosem.
– Tam. – Wskazuję w kierunku stolika nocnego, ale nie podnoszę wzroku. Słyszę, jak szura nogami, a potem rejestruję odgłos mokrego plaśnięcia, gdy prezerwatywa uderza o dno pojemnika. Czekam na to, co wiem, że zaraz nastąpi. Jest kilka różnych wersji. Prawdopodobnie ubierze się szybko i wyjdzie. Albo spróbuje podjąć niezręczną konwersację, wynajdując lipne wymówki i wtedy sobie pójdzie. Po prostu leżę i czekam na pokaz klasycznej strategii odwrotu w jego wykonaniu.

– Hej – wzdycha i kładzie się skulony tuż za mną, oplatając mnie ręką w talii. – Masz zamiar teraz zachowywać się dziwnie? – szepcze do mojego ucha, trochę się przy tym podśmiewując. Wkurzona, obracam się na plecy, żeby go widzieć. Znowu ten uśmiech – zwyczajny, prosty. Edward kreśli palcami kółka na moim brzuchu.
– Nie. – Brzmię ponuro i to mnie irytuje, ale nie tak bardzo jak jego mina, gdy całuje mnie w czubek nosa.
– To dobrze, bo potrzebuję około dwudziestu minut, żeby dojść do siebie i mogę dać ci porządny prezent – wzdycha i przekręca się na plecy, a ja mam wrażenie, że oczy wyskakują mi z orbity.
– Żartujesz sobie ze mnie? – Mój głos załamuje się, gdy walę go ręką w klatkę piersiową, a on się śmieje.
– Oczywiście – odpowiada, wciągając mnie na siebie. – To powinno zająć tylko kilka minut – mówi z uśmieszkiem, przebiegając palcami po mojej skroni. Wbrew sobie uśmiecham się i pochylam, by ugryźć go w szyję.
– Mmm… Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin, panno Clearwater – mówi, jęcząc, gdy ja liżę jego jabłko Adama.



*Patron – luksusowa marka tequili, produkowana w Meksyku i sprzedawana w butelkach z ręcznie robionego szkła; każda butelka posiada swój własny numer.


Rozdział 2


Post został pochwalony 3 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Nie 22:32, 06 Gru 2015, w całości zmieniany 40 razy
Zobacz profil autora
k8ella
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova

PostWysłany: Pią 18:49, 02 Lip 2010 Powrót do góry

Nie, no wstydem jest, że tyle czasu tu nikt nie napisał choćby słówka. Ty wiesz, dzwonku, że mnie ten pairing nie bardzo dopowiada, ale cenię sobie twoje tłumaczenia, zatem postanowiłam się zjawić. Wiadomo, że nie gardzę lemonami, więc i w tej kwestii wyrażę się pochlebnie.
Taaa... Jest ostro od samego początku. Stereotypem też pachnie, tzn. dziewczyna inna, ale nienawidzą się, a bzykają jak króliczki. No bo z Edkiem to przecież inaczej się nie da Laughing
Sceny są pikantne Cool, jak trzeba, tylko dlaczego tak strasznie większość autorek krzywdzi Edka jakimś monstrualnym przyrodzeniem? Dżizas, no może być duży, nawet ogromny, ale bez przesady.
A wkradła ci się mała literówka. Ta gra nazywa się Trivial Pursuit.
Zaraz zrobię edita.
Ogólnie mówiąc, nie zawiodłam się, kochana. Tłumaczenie jest świetne.
Weny życzę.
k8


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 21:52, 02 Lip 2010 Powrót do góry

cóż... wypiszę sobie pewne kwestie i skomentuję, bo się już w pierwszym akapicie rzuciło w oczy...
Cytat:
To po prostu niemożliwe, by ktoś wiedział aż tyle o mikrobiologii i starych sitcomach z lat siedemdziesiątych.
zna kirke takich, zna... i lubi, lubi kirke inteligentnych mężczyzn o szerokich zainteresowaniach :P

Cytat:
Jasper i Em jak para głąbów uprawiali zapasy na podłodze,
głąbków? cóż to?

Cytat:
Większość naszych randek składała się z picia, oglądania sportowych programów i pieprzenia, toteż niepotrzebne nam były wymyślne miana typu „mój chłopak” czy „moja dziewczyna”.
cóż... związek idealny :) w pewnym sensie dużo trwalszy niż wmawianie sobie na siłę emocji, które nie istnieją...

Cytat:
Po tym jak wychodzą, przenoszę się, by usiąść obok Jaspera i ukraść łyk jego burbona z miętą i cukrem. Jest jedynym heteroseksualnym facetem, jakiego znam, który pija to gówno.
dziesięć punktów dla autorki za ten tekst - cholerny HP... znowu mi się rzuca na oczy :P prawie rąbnęłam 10 pkt dla Gryfindoru :P

Cytat:
– Przyjechałam z Jasperem na jego motorze. – Uśmiecha się słabo, dzierżąc w dłoniach różowy kask w stylu Hello Kitty.
nieeeeeeeee! tylko nie różowe kaski autorka te 10 pkt właśnie straciła ;/ bezczeszczą motory - brutale...

Cytat:
– Gdybyś był choć w połowie tak zręczny, jak twierdzisz, sam byś mnie posunął.
yes! yes! yes! zadziorny humorek :) do tego ze skojarzeniami :) jesteśmy w niebie :)

hm - to ja też tak chcę na urodziny :P

no - generalnie mamy tu niekanoniczną parę, którą już lubię za dogryzanie i wojowniczość... zobaczymy jak to wszystko pójdzie dalej :P mam nadzieje, że nie będzie uroczo i różowo - i mam podejrzenia, ze Dzwoneczek nudów by nie tłumaczył :P

pozdrawiam zatem cudowną tłumaczkę :* i betę też :*

kirke :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Pią 22:19, 02 Lip 2010 Powrót do góry

Kiedy wysłałaś mi Dzwoneczku wiadomość o nowym opowiadaniu które tłumaczysz i zaznaczyłaś że jest dużo lemonów... nie spodziewałam się że czeka na mnie taka ARMIA LEMONÓW, to jest po prostu nie do opisania. Tam było więcej samych orgazmów niż zwykłych rozmów.. ale czy mam o to pretensje? Oczywiście, że nie ;*

Nie wiem, ale Ty masz chyba jakiegoś nosa i wyczuwasz lemony na kilometr, to opowiadanie to istny fenomen obok AIEK. Nie mogę stwierdzić inaczej, z resztą.. zaszokowałaś mnie tym niecodziennym paringiem Leah i Edward, Edwarda w opowiadaniach jest coraz mnie bo jest to postać oklepana ale można nadać tej postaci wyrazu jeśli się tylko chce.. choćby przez sam opis członka. parówka wystająca z szyi żółwia. - przy tym zdaniu praktycznie bym się opluła bo jeszcze ie słyszałam nigdy takiego określenia. Edward i Leah, za wiele oprócz wspaniałego seksu nie można powiedzieć ale podoba mi się, naprawdę mi się podoba. Poza tym samo zakończenie... nie ma w stylu "Okej, bzyknęliśmy ale jutro nie próbuj mi powiedzieć na ulicy Cześć!". Jest w tym coś dojrzalszego a postacie wydają się i ciekawsze. Bardzo szybko zostajemy wprowadzeni w tą jakże ekscytującą historię. Emmett -> zerwanie z nim -> włączenie do rodziny -> imprezy -> nieodłączna obecność Edwarda -> pieprzenie Edwarda , czyli zwykły łańcuch przyczynowo-skutkowy. To był naprawdę ogromny lemon ale z jeszcze większym potencjałem, wierzę Dzwoneczku w Twój gust i wiem,że nie zabrałabyś się za opowiadanie które opowiadanie o wielkiej miłości aż po grób, będzie pikantnie i mam wielką nadzieje że to nie ostatni taki duży lemon ;> Ja je uwielbiam! Chociaż hormony nie szaleją we mnie jak kiedyś to i tak siedzę z wielkim bananem na twarzy i szczerzę się jak idiotka do ekranu laptopa. Przepięknie przetłumaczone dialogi, plastycznie poprowadzone.. po prostu nie czuje że czytam coś zagranicznego. Super!

Cytat:
– Gdybyś był choć w połowie tak zręczny, jak twierdzisz, sam byś mnie posunął.
- to chyba moje nowe motto życiowe Twisted Evil


Pozdrawiam , Uskrzydlona ;>


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bluelulu dnia Pią 22:20, 02 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Sleeping_Beauty
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 9:44, 03 Lip 2010 Powrót do góry

Muszę Ci się przyznać, ze właśnie w tym momencie stałam się ogromną - ale to OGROMNĄ fanką paringu Edward&Leah. Cóż, to, co tłumaczysz, jest... ah ah och och:) Cudowne! Styl masz świetny, ale zapewne o tym wiesz, tłumaczenie wciąga tak, że nie sposób się oderwać, a sukowata Leah i sukowaty Edward są niesamowice seksowni:) Masz we mnie wierną - niesamowicie wierną - fankę, i jestem pewna, że na każdy kolejny rozdział będę czekać z wytęsknieniem:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pampa
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 1916
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 57 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 11:06, 03 Lip 2010 Powrót do góry

cmok cmok cmok

pampa lubić to opowiadanie od pierwszego rozdziału Cool

co prawda jak pisałam trochę mnie dekoncentruje czas teraźniejszy, ale to kwestia przyzwyczajenia

sama para też z leksza egzotycznym połączeniem jest, ale to oraz zależności między innymi postaciami dodają opowiadaniu fajny smaczek

no i zatrzęsienie lemonów jest fantastyczne Very Happy
czekam na następne rozdziały


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anahi
Dobry wampir



Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 150 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.

PostWysłany: Sob 13:10, 03 Lip 2010 Powrót do góry

Kiedy dostałam twoją wiadomość Dzwoneczku bardzo się ucieszyłam, że postanowiłaś tłumaczyć kolejny ff. Wiedziałam, że to będzie coś równie dobrego jak AIEK.
Zdziwiłam się trochę kiedy zobaczyłam, że głównymi bohaterami są Edward i ... Leah Wink. Nie czytałam jeszcze żadnego ff z nią w roli głównej, więc to był dla mnie kolejny powód by przeczytać. I na dzień dobry, spodobał mi się ten pomysł. Bałam się że będę musiała czytać kolejny ff o mdłej Belli, a zamiast tego mam Leah, twardą babkę z ciętym językiem. Naprawdę mi się to podoba Razz.
Edward jest na razie jak Edward z większości FF, które kiedyś czytałam. Pewny siebie kobieciarz. Pewnie z czasem coś się zmieni..
Cytat:
Edward i Leah, za wiele oprócz wspaniałego seksu nie można powiedzieć ale podoba mi się, naprawdę mi się podoba. Poza tym samo zakończenie... nie ma w stylu "Okej, bzyknęliśmy ale jutro nie próbuj mi powiedzieć na ulicy Cześć!". Jest w tym coś dojrzalszego a postacie wydają się i ciekawsze.


Lol, myślę dokładnie to samo Smile.

Właściwie cały rozdział składał się z lemonów, lubię je bardzo Laughing, ale jak to pisała kirke
Cytat:
zobaczymy jak to wszystko pójdzie dalej :P mam nadzieje, że nie będzie uroczo i różowo - i mam podejrzenia, ze Dzwoneczek nudów by nie tłumaczył :P


Anyway, będę tu zaglądać, sprawdzać nowości i czytać rozdziały Wink.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kajemi
Dobry wampir



Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 13:23, 03 Lip 2010 Powrót do góry

Zgodnie z obietnicą przyszłam i przeczytałam pierwszy rozdział.
Nie umiem komentować jak przedmówczynie, ale napiszę jedno - to jest świetne!
Fakt, że zmiana z czasu przeszlego na teraźniejszy nieco wybiła mnie z rytmu czytania i nie mogłam się wbić spowrotem, ale jak już się przestawiłam to czytałam, czytałam i oderwać się nie mogłam.
Lemoniaste super, tak jak lubię właśnie.
Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów Very Happy

Świetna robota Dzwoneczku


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kajemi dnia Sob 13:24, 03 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:41, 04 Lip 2010 Powrót do góry

Myślę, że muszę jakoś ustosunkować się do powyższego tekstu, skoro bezczelnie zapoznałam się z nim Razz

Primo: dzięki za wiadomość, Dzwonku Cool

Secundo: na koniec zrobiło mi się tak jakoś ciepło... Nie wiem, czy to wina patelni za oknem, czy tego FF Wink

Tertio: O samym Confessions. Jeden rozdział to za mało, żeby wyrobić sobie konkretne zdanie. No dobra, w przypadku tego FF Wink Skądinąd wiem, że opowiadanie opiera się w zasadzie na samych lemonach. Ciężka sprawa, jeśli od samego początku ma się do czynienia z takimi... scenami... Cool
Połączenie głównych bohaterów z lekka... nowe Wink Dziwne, że nie ma Belli. Czytałam chyba w miarę dokładnie, ale jej osoby mi zabrakło. Będzie - nie będzie? Oto jest pytanie Cool
Nie ma co ukrywać, Edward i Leah mają w stosunku do siebie zdecydowanie lubieżne zamiary. Na razie nic nie wiadomo co planują dalej, teoretycznie bardzo się nie lubią i tyle Wink Zastanawia mnie, co teraz się wydarzy, bo przecież coś się stać musi Wink
Nie bardzo wyobrażam sobie, żeby ich związek (yyy, w zasadzie to ja nie chcę takiego, bo ja skrzywiona jestem w konkretną stronę i dla mnie istnieje tylko jeden paring) opierał się tylko na seksie. Nie chcę też drugiego TO - od nienawiści do miłości. Póki co, choć tło nieco inne, to podobny scenariusz łączy COADW i TO.

Quatro: na pewno wrócę do tego wątku, żeby sprawdzić, co po wspólnym numerku będzie miało miejsce Cool Czy przyjdzie chwila otrzeźwienia, czy wręcz przeciwnie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shea
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 14:27, 05 Lip 2010 Powrót do góry

Lubię takie opowiadania - z pazurem, ale starannie napisane, przez co nie ma się wrażenia że to tylko pornos bez obrazków. I cieszę się że bohaterką będzie Leah, bo czytając sagę potraktowałam ją bardzo po macoszemu - po prostu Bella z Edkiem i Jacobem przyćmili mi całość, zupełnie niesłusznie Embarassed
I tak jak AIEK przywrócił w moje łaski Jaspera, tak czuję, że to opowiadanie pozwoli mi odkryć Leah na nowo Wink
Liczę na pikantne love story ^^

Dzięki, dziewczyny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Wto 10:15, 06 Lip 2010 Powrót do góry

Nie powinnam się odzywać w tym temacie. Nie powinnam, bo nie powinnam była czytać tego tekstu, toż ostrzeżenie od Dzwoneczka było. Bo mnie się nie podobało. Na próbę wzięłam, bo pairingu Edward/Leah nie widziałam. Nie lubię lemoniad, no ale spróbować trzeba było. I dobrze, że Dzwoneczek ostrzegała - to nie jest tekst dla mnie. Dlatego znikam z tego tematu, ale jedno muszę powiedzieć naszemu Dzwoneczkowi, bo mu się należy za ciężką pracę. Otóż jakość tłumaczenia powala. Jest to naprawdę świetnie przełożony tekst, pozbawiony błędów. Oto przykład dobrej współpracy tłumacza i bety. Gratulacje. :)
thinek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Juliette22
Człowiek



Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Wto 12:12, 06 Lip 2010 Powrót do góry

Eh no dobra, skoro zwabiłaś mnie już tu z powrotem to skomentuję – a co mi tam Cool

Wybór ff – to jest po prostu OME.
Po prostu kolejny piorący mózg z reszty przyzwoitości ff.........
Jest wszystko co tygryski – takie jak ja – lubią najbardziej Twisted Evil
Nie można przejść obojętnie, a jak się już wejdzie i przeczyta to po prostu... miodzio Rolling Eyes

Sam paring po prostu niech mnie ktoś zabije, w sumie to nie spodziewałam się, że Ed może mieć taki power w sobie. Leah jak zwykle mmm ah ten charakterek.

Mogę obiecać, że na pewno wejdę tu ze swoimi butami kolejny raz Wink

P.S.
A link do oryginału?? Very Happy
Ta wiem zołza ze mnie, ale obawiam się nie wytrzymać do następnego rozdzialiku Twisted Evil
Edit: A jednak ktoś mnie przeczytał Cool dzięki, ale jw napewno wpadnę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Juliette22 dnia Wto 17:40, 06 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Wto 13:08, 06 Lip 2010 Powrót do góry

Puk,puk…
Zmobilizowałam się w końcu i przyszłam ci coś napisać, bo pierwszy szok minął. Nie żebym była jakaś pruderyjna, ale tyle skoncentrowanych ostrych lemonów, w jednym rozdziale to jak dla mnie jednak zbyt dużo.
Co mi się spodobało? Na pewno ciekawy pomysł na połączenie Leah i Edwarda. Ciekawa jestem jak dalej potoczy się ten wątek, a jeszcze bardziej intryguje mnie w jaki sposób zostanie przedstawiona wilczyca (wiem, wiem AH, ale ja o niej tak mówię pieszczotliwie). Leah to generalnie jedna z moich ulubionych postaci, i uważam, że osobowościowo najlepiej skonstruowana przez Meyer, choć trochę zaniedbana. Pod powłoką twardej kobiety, kryje się wrażliwa, interesująca dziewczyna. Maska, którą Leah przybrała w tym ff-ie, jest jedną z bardziej prowokujących i śmiałych, ale podejrzewam, że z czasem troszeczkę się odsłoni, by pokazać swoje głęboko ukryte, prawdziwe ja.
Tłumaczenie jak zawsze u Dzwoneczka, rewelacyjne. Twój dobór słów, Droga tłumaczko, jak zawsze mnie kładzie na łopatki, oczywiście w pozytywnym słowa tego znaczeniu.
Ściskam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Wto 14:36, 06 Lip 2010 Powrót do góry

Beta rzecze:
musiałam się upić, żeby być w stanie się z tym uporać. Oczywiście nie ma w tym żadnej winy Dzwonka, poza wyborem tekstu. Razz Wobec kilku niezbyt zachwyconych wypowiedzi pozwolę sobie wyrazić i mój brak zachwytu. Z racji stałej posady, której nie mam ochoty rzucać, pozostaję betą i już, ale ja naprawdę trzymam kciuki za to, żeby ta lemoniada była w przyszłości mniej skoncentrowana. Przydałoby się trochę wody i cukru, bo same cytrynki to nie dla mnie... (och, jakaż ta metafora głęboka!)
Cóż, paring owszem, egzotyczny, ciekawy. Jeden plus. Niecodzienna narracja, to też się chwali, choć jest dość dziwna.
Ale opisom skóry na czubku penisa mówię stanowcze nie.
dziękuję za uwagę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sarabi
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 20:35, 06 Lip 2010 Powrót do góry

Hmmmm. Paring niecodzienny i to podwójnie, bo najpierw z Emmettem, a potem z Edwardem. Zapowiada sie ciekawie - ilość lemonów mnie nie przeraża, a wręcz odwrotnie (nie wierzę, że to napisałam). Embarassed
Choć podobnie jak offca opisom skórki na czubku penisa mówie nie, jak równiez porównaniom parówka wystająca z szyi żółwia.
Ciekawe, jak będzie wyglądał poranek po seksie między osobami, które do siebie sympatią nie pałają?
Na pewno bedę śledzić ten ff.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sarabi dnia Wto 20:36, 06 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kitikejt
Zły wampir



Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:22, 06 Lip 2010 Powrót do góry

Dzwoneczek zachęcała i namawiała więc trzeba było przeczytać Wink
Pierwsze wrażenie po przeczytaniu tego rozdziału to głęboka, filozoficzna myśl „za stara już jestem na takie rzeczy!” Sad Owszem, dobry lemon nigdy nie jest zły, ale... no właśnie ale...
Pierwszy rozdział pozostawił mnie z wrażeniem niesmaku, trochę to zbyt wulgarne dla mnie, zbyt duże zagęszczenie erotyzmu i przekleństw na metr kwadratowy tekstu. Na swoje nieszczęście, jeżeli chodzi o słowo pisane, mam naturę bulteriera – jak złapię jakiś tekst to nie popuszczę dopóki nie przeczytam całości. Laughing Tak więc udałam się za linkiem do oryginału by przeczytać resztę.
Moje wrażenia – UWAGA MÓGŁ SIĘ JAKIŚ SPOILER ZAPLĄTAĆ
Po pierwsze w oryginale trochę mniej drażnił mnie czas teraźniejszy narracji. Po drugie, czytało mi się nieco lepiej niż tłumaczenie z tego prostego powodu, że nigdy jakoś szczególnie się nie przykładałam do nauki angielskich wulgaryzmów (aczkolwiek niestety większość jakoś tak sama się zakorzeniła w moim słowniku). Mimo wszystko w języku obcym to brzmi odrobinkę delikatniej. Smile
Drażniła mnie nieco sprawa zmieniającej się narracji. Wiem, że był to zabieg celowy i służący określonym celom ale niejednokrotnie musiałam się zastanawiać kto mówi w danym momencie.
Z pozytywów wymienić trzeba fakt, że z rozdziału na rozdział, coraz ciekawsza staje się osobowość bohaterów. Gdyby autorka odpuściła sobie trochę lemonów i skoncentrowała się bardziej na postaciach, opowiadanie byłoby całkiem niezłe. Nie ukrywam, że czekam na kolejne rozdziały (chwilowo jest tylko 19), ponieważ historia się rozkręciła i zaczęło być ciekawie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 12:06, 08 Lip 2010 Powrót do góry

Bardzo bardzo dziekuje za tyle komentarzy po pierwszym rozdziale. Jestescie wszystkie kochane.
k8 - dziekuje za mile slowa i znalezienie literoweczki. Oczywiscie zdarza sie cos przeoczyc, a zalezy mi, zeby bledow nie bylo.
Czy jest to pewien stereotyp? Mysle, ze jednak nie, no ale ja znam dalszy ciag. W sumie mozna powiedziec, ze ta ich "nienawisc" jest bardziej urojona... Nie bedzie tak jak w The Office, no i to, ze paring jest inny ma swoje konsekwencje. Leah jest zdecydowanie inna niz Bella.
kirke - twoje komentarze uwielbiam, ty wiesz, zawsze wywoluja u mnie usmiech. A co do "glabow", to juz wiesz, ze jest takie slowo Wink
uskrzydlona - czy ja wyczuwam lemony? Haha, nie wiem. Lubie je, ale akurat nie one przyciagnely mnie do tego opowiadania, a niestandardowy paring z Edwardem i jakas taka "innosc".
Moge ci obiecac, ze lemony tu jeszcze beda i to coraz ladniejsze, juz nie takie dosadne (typu ta parowka...)
seska - opowiadanie nie opiera sie na samych lemonach, nic podobnego. Ono jest w zasadzie o... relacjach miedzyludzkich, tak mozna powiedziec. Bella bedzie. Juz w drugim rozdziale. Ale... chyba nie tak, jak myslisz. Moge powiedziec natomiast, ze Bella jest dosc fajna drugoplanowa postacia w tym opowiadaniu.
Czy oni bardzo sie nie lubia? No chyba juz nie... Mysle, ze po takim seksie mozna sie polubic Wink
Wiadomo, ze we wszystkich tych opowiadaniach zmierzamy do milosci... Ale przebieg jest tu inny, niz w TO. Nie ma takiego "szarpania emocjami" w stylu telenoweli brazylijskiej i lukru (nie obrazajac TO).
Juliette - link juz wklejony... Mozesz czytac dalej...
Bajka, thingrodiel - wasza obecnosc tutaj to zaszczyt dla mnie, choc thin uciekla z krzykiem Laughing
Wam i wszystkim pozostalym ogromnie dziekuje za slowa uznania.
Wiem, ze troche dziwnie czyta sie w czasie terazniejszym. Ja juz sie przyzwyczailam, po pewnym czasie przestaje sie to zauwazac. Ale tak, jak pisze kitkejt - dziwniejsze tu beda szybkie zmiany narracji, ktore gdzies tam sie pojawiaja. Caly czas sie zastanawiam, czy pisac wtedy, gdzie czyja narracja. Autorka tego nie robi...
Niestety, na rozdzial drugi przyjdzie troche poczekac. Nie bedzie mnie teraz dluzszy okres czasu na forum i najprawdopodobniej rozdzial 2 pojawi sie dopiero w sierpniu.
Mam tylko nadzieje, ze owieczka mi nie zdezerteruje z powodu lemonow... Choc ostatnio udowodnila, ze potrafi byc "ponadto", za co jestem jej ogromnie wdzieczna.
Drugi rozdzial bedzie mniej lemoniasty, ale nie "lemon free"...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Czw 14:23, 08 Lip 2010 Powrót do góry

Przeczytałam. Cool

Nie szokuje mnie ilość i zawartość lemonów, ale brakuje mi porządnej treści. Nie czytałam wszystkich komentarzy, ale trafnie wyraziła wszystko k8 na samym początku. Jest bardzo tendencyjnie i tylko zmienia się postać.
Leah (odpowiednik Belli) bzyka młodszego brata Emmetta, który jest (pewnie, bo tego jeszcze do końca nie wiem) gorętszym kochankiem, no przynajmniej ma większy sprzęt. Laughing - The Brotherly Devotion
Leah (odpowiednik Belli) bzyka Edwarda, który ma wielkie powodzenie u dziewczyn i nienawidzi go za to, że facet zdaje sobie z tego sprawę - The Office
Leah jest przeciętna (w sensie posiadania), a Cullenowie bajecznie bogaci - to też gdzieś było - może nie w ostrych lemonach, ale schemat w stylu Kopciuszka.
Jednym słowem sama otoczka jest mało oryginalna, a Leah oprócz ciętego języka nie ma wiele wspólnego z oryginałem.
W samych lemonach też już niewiele można wymyślić, ale są nadzwyczaj szczegółowe i obrazowe, więc pewnie za to plus, aczkolwiek obawiam się treści kolejnych rozdziałów. Niemniej jednak pewnie zajrzę, choć przyznam szczerze, że same lemony, bez oryginalnej opowieści dużo tracą.

Oczywiście za samą jakość tłumaczenia, czapki z głów!
Padam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 17:17, 08 Lip 2010 Powrót do góry

Miło, że zajrzałaś, Pernix :)

Mam nadzieję, że jeszcze zajrzysz, bo... w tym opowiadaniu treść pojawia się nieco później, ale jest. Po prostu zaczyna się lemoniasto. I lemony jeszcze będą, ale nie jest to opo z wyłącznie lemonami, bo takiego bym nie tłumaczyła, znudziłoby mnie.
Co do porównania z Brotherly Devotion - różnica polega na tym (pomijam aspekt Bella-Leah), że tam bohaterka zdradzała swego męża, gdyż zapałała do jego brata gorącym uczuciem. Tutaj nie ma mowy o zdradzie, związek Emmetta i Lei jest zakończony, a aspekt byłego związku z Emem stwarza jedynie pewną niewygodną sytuację. Jeżeli podobieństwo polega tylko na jakimś związku z Emmettem to... prawie wszystkie fanficki są do siebie podobne, bo zawsze jest taki czy inny związek, a w szczególności Bella - Edward.
Nienawiść czy antypatia nie jest taka, jak w TO. Tutaj jest ona wynikiem jedynie jakiegoś błędnego odbioru siebie wzajemnie przez tę parkę, co może być oczywiście kwestią tłumienia wzajemnego nieuświadomionego pociągu, ale aspekt tej antypatii nie będzie podkreślany i w zasadzie będzie wygasał...
Cullenowie są zawsze bogaci w opowiadaniach i to nic nowego, jednak to, że Leah jest biedna, ma o tyle znaczenie, że jest ona niezwykle... jak to określić... ma charakter, nie lubi snobowania się i niczego od nikogo nie oczekuje. W zasadzie gardzi bogactwem.

Cytat:
Leah oprócz ciętego języka nie ma wiele wspólnego z oryginałem.

Och, uwierz mi, że ma. Nie chcę spoilerować...

Cytat:
że same lemony, bez oryginalnej opowieści dużo tracą.


Daj tej opowieści szansę. Nie zawsze musi być schemat, że najpierw budujemy napięcie, a potem są lemony. Choćby to jest oryginalne, że tu tak nie jest... Przyrzekam, to opo to nie są same lemony. Owszem, jest och dużo, bo Leah jest bardzo zmysłową kobietą i świadomą swoich potrzeb...
I Leah nie jest odpowiednikiem Belli, bo Bella też będzie...

I dziękuję za miłe słowa pod adresem tłumaczenia.
Proszę o cierpliwość i zaufanie, że nie będzie nudno...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Czw 17:19, 08 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Czw 18:05, 08 Lip 2010 Powrót do góry

Dzwonku kochany,
Jeśli mnie nie zabraknie na tym świecie (wiesz - porwanie kosmitów czy coś innego :P), to przyrzekam, że zajrzę do jeszcze co najmniej dwóch rozdziałów. Nie zwykłam sobie wyrabiać stałej opinii o tekście po pierwszej odsłonie, chyba że ta jest ewidentnie tragiczna.
Porównałam układy w tych opowiadaniach, wiadomo że gdyby Leah była żoną Emmetta, a potem zdradzałaby go z Edwardem, to byłaby ewidentna kalka z BD. Chodzi o tę zależność, że najpierw była z Emciem związana, a teraz kręci z Edziem i jest on od niej młodszy.
Być może z TO się pomyliłam, ale oceniałam to, co mam przed sobą - czyli jeden rozdział. Wink
Zobaczymy, co będzie dalej. Nie spisałam tego opka na straty, choć nie lubię czytać o bajecznie bogatych Cullenach. Twisted Evil Po prostu to już mi się przejadło. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin