FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Kurtyzana [NZ][+16] 5.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Marionetka
Zły wampir



Dołączył: 21 Lut 2010
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka Kajusza

PostWysłany: Nie 12:46, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Cytat:
- Maggie i tak nie mam teraz już na to wpływu, nie mogę jej zwolnić, Aro…

Przecinek po Maggie.
Cytat:
fascynowały mnie nieśmiertelni

Fascynowali, bo oni.
Cytat:
Alice bardzo rzadko opuszczała domu

Dom.
Cytat:
Na jego miejscu nie byłaby w stanie nawet spojrzeć jej w oczy.

Nie byłabym - wydaje mi się, że chyba o to Ci chodziło, bo przecież jest to myśl tej recepcjonistki...
Jeśli natomiast chodzi o sam tekst, to podoba mi się postać Maggie. Nie jest taka płytka i jednowymiarowa, nie można jej zaszufladkować. Natomiast Alice... Zupełnie inna niż w książce, bardzo się zmieniła. Widzę, że akcja powoli się rozkręca, ciekawe, co będzie dalej... No, to chyba byłoby na tyle, bo o stylu nie mam co pisać, podoba mi się, jak zwykle zresztą. Życzę Ci weny i żebyś szybko wróciła z nowym rozdziałem!
Marionetka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Nie 20:59, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Ja, jak to ja, mam dziwny przypadek do nie pisania komentarzy. To jest męczące. Zwłaszcza, że należy się takiemu ff, jak twój. KK mi nie wychodzą, ale spróbujemy :)

Podoba mi się temat. Oryginalny. Nie spotkałam się z ff, gdzie główna bohaterka (tu jest nią Bella) jest dziewczyną do wynajęcia. I to, jaką. Zwłaszcza osadzona w czasie, gdzie wampiry, to nic nadzwyczajnego. I istnieją wilkołaki.

Wampiry... Lubię ich mroczną wersję. Ty ją ukazujesz. Ta bezuczuciowość (nie wiem, czy dobrze, to ujęłam) pokazuje ich prawdziwą naturę. Sama chciałam kiedyś napisać ff, gdzie wampiry nie są takie... czułe, ale jest, to dla mnie niewykonalne. A ty to zrobiłaś :)

Edward. Na początku wydawał mi się kolejną wersją złego 'pana'. A tu okazało się, że robi to wszystko, by chronić swoją rodzinę. Poświęcił się dla niej, chociaż oznaczało to gniew osób, które chce chronić i stracenie z nimi kontaktu. Może nie z wszystkimi, ale jest.

Bella. Na wstępie myślałam:,,Boże! Tylko nie kolejna niezdarna i nieśmiała Bella!"... Wyprowadziłaś mnie. Pięknie opisałaś jej przemianę. Z tej szarej myszy do pewnej siebie kobiety, która zna swoje atuty. Tak... Przekonywujące. I połączyłaś ją z Jacobem. Muszę napisać... Nie lubię tej postaci i jakoś nie ma mi się na zmianę. A związanie szarej myszy z pewnym siebie facetem mi nie pasuje. Tak uważam. Widać, że nawiążesz tutaj walkę pomiędzy nim, a Edziem o miłość Belli. Najciekawsze jest to, że nie mam zielonego pojęcia, z kim ja zwiążesz. Zawsze wiedziałam, nie była z nikim związana więcej niż przyjaźń. Ewentualnie chodzenie ze sobą. A tu! Wielka niewiadoma.

Więc... Możesz mnie skopać za nie pisanie przez cały ten ff. Na swoją obronę mam, że nie umiem pisać KK :P Tutaj też myślę, że nie wyszedł. Poważne i ciekawe ff powinny otrzymywać dłuuuugie i ociekające pochwałami komentarze (z krytyką też, by nie popadli w samo uwielbienie).
Życzę weny i czasu : )
Pozdrawiam.

xxx.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxxvampirexxx dnia Nie 21:01, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 3:27, 12 Lip 2010 Powrót do góry

Proszę bardzo kolejny rozdział. Teraz mam wakacje, zaczęłam już pisać kolejny rozdział, więc mam nadzieję, że będę mogła częściej coś wklejać.
Niestety będą się pojawiały w dziwnych godzinach bo obecnie przebywam w innej strefie czasowej - tyle w kwestii wyjaśnienia. Dziękuję za wszystkie wspaniałe komentarze. A teraz:
Enjoy!

W ekspresowym tempie betowała Pernix :*

ROZDZIAŁ 12

[link widoczny dla zalogowanych]

Esme nie oderwała wzroku od telewizora, wszystkie jej myśli były skupione na oglądanym filmie. Edward powoli przeszedł przez pomieszczenie i oparł się o parapet. Zerknął na ekran. Zobaczył roześmianego Emmetta, a w tle rozbrzmiewał radosny głos Alice.
- Teraz zrób groźną minę, tylko się postaraj, to nasz pierwszy rodzinny film. – Brunet napiął mięśnie i zmarszczył brwi.
- To idealna pozycja do zabicia kogoś śmiechem. – Wampir usłyszał swój własny głos i po chwili pojawił się na ekranie z Tanyą. Blondynka objęła go za szyję i uśmiechnęła się szeroko.
- A tutaj mamy Tanyę i Edwarda – powiedział Emmett, wkraczając w kadr. Zbliżył się nieco do Alice, tak że jego twarz była jedyną rzeczą, którą można było zobaczyć. Zniżył swój głos i powiedział – Oni ciągle utrzymują, że się tylko przyjaźnią, ale w zaufaniu powiem wam, że nikt w to nie wierzy.
Po chwili brunet skrzywił się i złapał za głowę.
- Ej, a to za co?
Wampirzyca podeszła do niego z niewinną miną.
- Za wścibstwo.
- Czy wy zawsze musicie się bić? Psujecie mi temat, to miała być kaseta o nazwie „Niedzielny piknik”, a nie „Przemoc w rodzinie” – powiedziała z urazą w głosie Alice.
Obraz zawirował, a chwilę później pojawił się na nim Carlisle i Esme. Rudowłosa kobieta patrzyła na swojego męża z miłością.
To było sześćdziesiąt osiem lat, trzy miesiące i piętnaście dni temu.
Edward gwałtownie odwrócił się w kierunku matki.
Czemu mnie odwiedziłeś?
- Chciałem cię zobaczyć, sprawdzić, czy czegoś nie potrzebujesz.
Nie możesz mi dać tego, czego chcę. Już wszystko straciłam.
- Esme, przecież masz jeszcze nas – wyszeptał Edward – Czemu nie zamieszkasz z Alice i Rose? One by się tak bardzo ucieszyły.
Dalej służysz temu… psu?
Wampir zacisnął dłonie na parapecie. Czuł, jak drewno powoli zaczyna się odginać.
- Tak.
- Sądzę, że powinieneś już iść, chcę być sama.
- Esme...
W tym momencie ukazała się reklama. Uśmiechnięta blondynka zaczęła mówić spokojnym, głosem:
- Zapraszamy do naszych unikatowych placówek! Jesteś zmęczony wiecznym życiem i codzienną monotonią? Klinika Słońca zapewni ci upragniony spokój i ciszę. Będziesz mógł odpocząć od rodziny oraz znajomych, ponadto zapewniamy komfortowe warunki życia i spełniamy wszystkie pragnienia naszych pacjentów. Klinika Słońca - idealne miejsce dla znużonych nieśmiertelnością!
Po sekundzie obraz zniknął i ponownie pojawiła się na nim ich rodzina. Tym razem Emmett kręcił film w czasie drogi na polowanie.
Zawsze pokazuje się reklama, gdy zmieniają nagranie, tak żebym chociaż na chwilę nie mogła zapomnieć, gdzie jestem.
- Nie chcesz przynajmniej na kilka dni pojechać ze mną do Waszyngtonu?
Pragnę tylko spokoju. To jedyny sposób, żebym poczuła się choć na chwilę tak jak kiedyś. Żywa.
- Wszyscy cierpimy – powiedział Edward.
Przez ciebie!
Kobieta rzuciła mu wściekła spojrzenie.
Wyjdź już! Nie chcę cię widzieć!
Edward, nie czekając na nic więcej, wyszedł z pomieszczenia i cicho zamknął za sobą drzwi. Oparł się o ścianę i zsunął na podłogę. Jego wizyty u Esme zawsze wyglądały tak samo. Obwiniała go za to, co się stało – za stratę Carlisle’a. Wiedział, że jej zachowanie wynikało z tego, że ukrył przed nią i resztą rodziny prawdę, ale nie mógł wyzbyć się tego tępego bólu, który pojawiał się po każdej wizycie. Wampir cały czas miał do siebie pretensje. Jeśli był szybszy, silniejszy, może udałoby mu się ich ocalić. Teraz pozostało mu życie w poczuciu winy. Z jednej strony wiedział, że zrobił wszystko, co było w jego mocy, ale wyrzucał sobie, iż zaufali Aro. Może gdyby bardziej skupił się na jego myślach, dostrzegłby obłudne zamiary Volturi. Każdy drobny błąd widział jako wyraźną rysę w jego życiu, a każde potknięcie zbliżało go do tamtej katastrofy. Teraz wszystkie decyzje, które wtedy podjął, wydawały mu się nieprzemyślane, niewłaściwe. Najtrudniejsze dla niego stało się pogodzenie z teraźniejszością. Nie umiał wypełnić pustki, która pozostała po śmierci Carlisle’a i Tanyi. Nie wiedział, co powinien zrobić, żeby jego rany się zabliźniły. Czasami chciał się pozbyć tego bólu, zneutralizować cierpienie, w którym żył od pięćdziesięciu lat. Jednak z drugiej strony to właśnie te uczucia zmuszały go do kontynuowania zadania. To właśnie świadomość pustki kazała mu zapewniać bezpieczeństwo jego rodzinie. Nie chciał, aby któreś z nich kiedykolwiek musiało żyć z takim ciężarem jak on. Swoją misję, traktował jako odkupienie za życie Carlisle’a i Tanyi.
Edward objął głowę rękami. Czasami czuł, że ta sytuacja go przerasta - chciał kogoś, na kim mógłby liczyć, z kim mógłby się podzielić swoim ciężarem. Pragnął tego niezwykle rzadko, zazwyczaj dusił tę chęć jeszcze w zarodku, jednak ogarniała go wtedy przerażająca samotność. Tak bardzo żałował, że nie było przy nim Tanyi, ona zawsze umiała go zrozumieć.
Wampir gwałtownie wstał z podłogi i zaczął schodzić po schodach. Nie miał czasu na pogrążanie się w żalu, zbyt wiele od niego zależało, zbyt wiele musiał jeszcze zrobić. Głęboko w jego sercu tkwiła pewność, że gdy tylko zapewni swojej rodzinie wystarczające bezpieczeństwo, odpłaci się Volturi za całe cierpienie, które spowodowali. Nawet jeśli miałaby to być ostatnia rzecz, jaką zrobi w życiu.

~*~

Alice wpatrywała się w twarze ludzi stojących na przejściu dla pierwszych. Jechała właśnie razem z Jasperem do domu Edwarda. Tak naprawdę to zazdrościła tym zwykłym śmiertelnikom normalnego życia, codziennej monotonii oraz problemów, które mieli. Chciała choć na chwilę znaleźć się w ich skórze – poczuć, jak to jest. Poznać życie, w którym nie ma ciągłego zagrożenia, kiedy nikt nie dybie na twoją wolność. Wiedziała, że Aro pragnął jej daru, chciał mieć go na własność. Widziała to w swojej przyszłości, która z roku na rok stawała się coraz bardziej wyraźna. Aro planował zabić wszystkich Cullenów i uwięzić ją w Volterze tak, aby już nigdy nikt o nią nie walczył. Edward widział jej wizję już wiele razy. Sam dostrzegał też, że ta przyszłość staje się coraz bardziej realna, jednak ciągle wierzył, że może ją zmienić. Próbował walczyć z jej przeznaczeniem. Alice wierzyła, że mu się to uda, ale w głębi serca czuła, że nikt jej nie pomoże. Jasper wyczuł zmianę jej nastroju i ujął jej dłoń.
- Co się stało? – zapytał z troską.
Kobieta odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się z wysiłkiem.
- Wszystko w porządku, po prostu się zamyśliłam.
Jasper prychnął cicho.
- Proszę cię, Alice, mnie nie oszukasz.
Brunetka rozchmurzyła się nieco.
- No dobrze, martwi mnie przyszłość – powiedziała powoli.
- Chodzi o tę dziewczynę?
Alice kiwnęła głową. Jasper zacisnął szczęki i gdy tylko światło zmieniło się na czerwone, ruszył samochodem.
- Co chcesz zrobić? – zapytał ostrożnie blondyn. – Zabić ją?
- Tylko jeśli nie będzie innego wyjścia – wyszeptała kobieta, opierając głowę o szybę. Wiedziała, że tak będzie lepiej, musiała widzieć przyszłość Edwarda. To, ile jej jeszcze zostało czasu na wolności. Z drugiej strony czuła wewnętrzną niechęć do zabijania ludzi. Owszem, gdy była nowonarodzona i jeszcze nad sobą nie panowała, zdarzyło się jej, ale nie teraz, nie w tych czasach. Chciała zachować w sobie jak najwięcej ludzkich cech, nie stać się potworem, żyć tak jak wychowali ją Carlisle i Esme. Nie chciała zabijać ludzi, nie, gdy miała wybór. Jednak teraz liczyło się tylko bezpieczeństwo rodziny. To zawsze było najważniejsze.
Po kilku minutach samochód zatrzymał się przed domem Edwarda. Alice poczekała, aż Jasper otworzy jej drzwi i pomoże wysiąść, zawsze tak robił. Brunetka uścisnęła jego dłoń i powoli weszli do środka.

~*~

Jacob chodził nerwowo po salonie Clearwaterów. Wszyscy członkowie sfory zebrali się w pomieszczeniu i z niepokojem patrzyli na swojego Alfę. Leah zaczęła miarowo uderzać palcami o szklaną powierzchnię stolika. Nagle Black gwałtownie zatrzymał się i popatrzył na Paula.
- Jesteś pewien, że ktoś cię śledził?
Brunet zmarszczył brwi i z rezygnacją powiedział.
- Tak, Jake. Powtarzałem ci to już trzy razy. Jestem pewny.
- Wampir? – zapytał ostro Alfa.
- Słodki, odurzający zapach, szybki jak my i zadziwiająco dobrze się ukrywał. Nie ma mowy o pomyłce.
Jacob zdusił w sobie przekleństwo. Wiedział, że wampiry znowu będą chciały ich wyeliminować, ale zawsze uważał, że nastąpi to w bliżej nieokreślonej przyszłości, nie teraz. Nie gdy są tak blisko. Mężczyzna starał się opracować możliwe scenariusze. Mogli uciec. Gdyby zostawili wszystko i zbiegli z Waszyngtonu, zimni nie mieliby szans ich wytropić. Jednak takie wyjście zniszczyłoby wszystkie działania, jakie podejmowali przez ostatnie kilka lat. Poza tym jakby zaczęli uciekać teraz, nigdy by nie przestali. Otwarta wojna także nie wchodziła w grę. Było ich za mało, nie mieliby szans z wampirami, a o ile dobrze się orientowali, to nie byli zwykli nieśmiertelni, tylko wybrani, szczególnie uzdolnieni, stojący zaraz przy zarządzających. Mogli też zostać i kontynuować swoje zadania, zwlekając z konfrontacją najdłużej jak to będzie możliwe. Potrzebowali tylko paru dowodów i informacji dostarczonych przez Bellę. Ile mogłoby jej to zająć czasu? Tydzień, dwa, miesiąc? Chyba są w stanie tyle wytrzymać. Musieli teraz działać sprawnie i wyjątkowo dyskretnie.
Jacob odwrócił się w kierunku przyjaciół i zaczął mówić spokojnym głosem.
- Teraz najważniejsze jest zbieranie informacji. Musimy mieć jak najwięcej dowodów na te pijawki. Patricia powiedziała, że może uda jej się zwerbować nowe osoby. Seth, dowiedz się czegoś więcej na ten temat. Na razie zawieszamy patrole, nie możemy dać się wytropić. Leah, musisz spotkać się z Bellą i powiedzieć, w jakiej jesteśmy sytuacji. Nie ma czasu na bratanie się z wampirem. Potrzebujemy tych informacji natychmiast. Reszta niech nie rzuca się w oczy. W razie czego macie być w pogotowiu, ale żadnych nieprzemyślanych ruchów. Musimy wtopić się w tłum.
Na twarzy Lei odmalował się niepokój. Wiedziała, że Jacob wybrał najlepsze wyjście z tej sytuacji, ale kobieta nie mogła pozbyć się wrażenia, że sznur znajdujący się przy ich gardle coraz bardziej się zaciska.

~*~

Maggie poczuła wzrastającą w niej złość. Patrzyła na Alice i Jaspera, jakby widziała ich pierwszy raz w życiu.
- I to ma być wasz wspaniały plan? Czy w ogóle pomyśleliście, jakie konsekwencje czekają mnie albo waszego brata!? Co zrobi Aro, gdy się dowie?
Drobna brunetka zacisnęła palce na brzegu poduszki.
- To co proponujesz? Przecież nie poprosimy jej, żeby odeszła. To nie działa w ten sposób.
- Nie możesz jej tak po prostu zabić! – rzuciła ostro rudowłosa. – Jak wytłumaczysz to Edwardowi? Poza tym to osoba publiczna! Ludzie nie mogą ginąć w jego pobliżu!
- Jej obecność tutaj wszystko niszczy – krzyknęła histerycznie Alice. Jasper od razu znalazł się przy jej boku i lekko uścisnął jej ramię. Brunetka odetchnęła głośno. – Maggie, posłuchaj mnie. Ona nie może tu zostać! Nie mówię przecież, że zrobię to z przyjemnością. To ostateczna możliwość. Chcę z nią najpierw porozmawiać – zobaczyć, czym ona jest. Człowiek nie może tak po prostu blokować naszych darów!
Czerwonowłosa odwróciła się w kierunku okna i zerknęła w przestrzeń. Alice miała rację. To nie było normalne, żeby śmiertelni opierali się działaniu ich mocy. Poza tym czemu jej odporność działała tylko na niektórych? Ona wiedziała, kiedy Bella kłamie, nie miała najmniejszych problemów, żeby odczytać jej intencje. Wiedziała, jakie to jest niebezpieczne. Alice zawsze kontrolowała ich przyszłość, uprzedzała o zagrożeniach, planach Volturi, o wizytach Aro. Dla niej brak takich informacji także był problemem. Drgnęła nerwowo i odwróciła się w kierunku Cullenów.
- Możesz z nią porozmawiać. Potem zobaczymy, co stanie się dalej.
Brunetka rozchmurzyła się lekko i skierowała się w kierunku korytarza, Jasper poszedł tuż za nią. Bez żadnych problemów znaleźli pokój dziewczyny, idąc za śladem jej zapachu oraz coraz głośniej bijącym sercem.
Alice zawahała się przed drzwiami, jednak nie myśląc nad tym zbyt wiele, uchyliła je i weszła do środka. Kobieta leżała na łóżku, oddychając miarowo. Brązowe włosy leżały porozrzucane po poduszce. Wampirzyca podeszła bliżej i kucnęła obok, aby widzieć jej twarzy.
- Jacob – wyszeptała kurtyzana.
Wampirzyca rzuciła spojrzenie Jasperowi, który zmarszczył brwi. Blondyn podszedł do żony i stanął obok.
- Mówi przez sen – powiedział z rozbawieniem w głosie.
Alice uśmiechnęła się lekko. Powoli, z wahaniem odgarnęła jej włosy z twarzy. Bella drgnęła pod wpływem chłodu. Gdy poczuła, że ktoś rusza jej ramieniem, otworzyła oczy.
Alice wciągnęła powietrze do ust i cofnęła się szybko pod ścianę, rzuciła przerażone spojrzenie Jasperowi, po czym szybko wybiegła z pokoju. Swan w tym momencie poczuła się całkowicie rozbudzona, podniosła się na łóżku i spojrzała blondynowi w oczy.
- Kim jesteś?
- Jasper, brat Edwarda – powiedział przyjaźnie, uśmiechając się. W tej samej chwili posłał kobiecie pokłady spokoju. Zastanawiał się, czy jego dar zadziała. Sekundę później kobieta rozluźniła się. Wampir odczuł satysfakcję, to wiele im ułatwiało. – Chcieliśmy sprawdzić, jak się czujesz, Edward mówił, że spotkała cię niezbyt przyjemna historia. Wybacz, że tak późno, ale nie daliśmy rady wcześniej, martwiliśmy się o ciebie.
Bella nie zwątpiła w ani jedno jego słowo.
- Pójdę sprawdzić, co z moją żoną. Zaraz wrócimy i spokojnie porozmawiamy.
Brunetka poczuła ogromną ciekawość i chęć, żeby poznać tych dwoje wampirów. Wzbudzali jej zaufanie, poza tym czuła się przy nich tak bezpiecznie, jakby znała ich od lat.
Blondyn posłał jej jeszcze jeden szeroki uśmiech, a kobieta od razu odwzajemniła jego gest. Dopiero jak wyszedł z pomieszczenia, pozwolił sobie odczuć niepokój - szybko podążył za zapachem żony. Znalazł ją w gabinecie Edwarda, siedziała w fotelu i obejmowała głowę rękami. Jasper w ciągu sekundy kucnął obok niej.
- Alice! Co się stało?! – zapytał z niepokojem blondyn. Zawsze martwił się o ukochaną bardziej, niż to było koniecznie. Brunetka podniosła powoli głowę i spojrzała z nadzieją na męża. Wampir mógł przysiąc, że gdyby ciągle była człowiekiem, miałaby łzy w oczach.
- Jasper, to ona!
- Alice, o czym ty mówisz? Kto?
- Isabella. To ona!
Blondyn zmarszczył brwi.
- Myślałem, że zginęła.
- Ja też! Najwyraźniej się myliliśmy!
Wampirzyca wstała z fotela i zaczęła szybko chodzić po pokoju.
- Widziałam ją osiemnaście lat temu w Seattle. Zniknęła dokładnie dziewięćdziesiąt trzy miesiące temu. Myślałam, że miała wypadek, chciałam się jeszcze skontaktować z Raulem, ale było za późno… Gdyby teraz nam się jakoś udało.
Jasper podszedł do niej i ujął jej dłonie.
- Kochanie, uspokój się. Powoli wyjaśnij mi, co się właśnie stało.
Kobieta spojrzała na niego ze świecącymi oczami. Blondyn nie pamiętał, kiedy widział u niej taki entuzjazm.
- Pamiętasz, jak byliśmy w Seattle w 1991 roku? Eleazar do nas zadzwonił, bo odkrył nowy talent - wampir, w którego obecności pogłębiały się wszystkie dary. Miał nadzieję, że zobaczę przyszłość, jaka nas czeka, jak będzie wyglądał świat. Jednak mój dar rozwinął się inaczej – Jasper kiwnął głową. Spotkali się wtedy w centrum handlowym, a jego żona widziała dokładnie przyszłe losy każdego człowieka, który ją mijał. – Wtedy przechodziła mała dziewczynka, która w przyszłości miała się z nami spotkać Widziałam, że na swojej drodze spotka Edwarda i że coś ich połączy. Dokładnie pamiętam, jak do niej podeszliśmy. Jej matka powiedziała, że ma na imię Isabella. Nigdy nie zapomniałam tych brązowych oczu. Uśmiechnęła się do mnie i dotknęła mojego policzka. Miałyśmy się zaprzyjaźnić. – Alice przerwała, gdy przypomniała sobie ten moment - mała była taka ufna. Po chwili zaczęła znowu mówić. Oczywiście Edward o niczym nie wiedział, wtedy zrobiłby wszystko, żeby zapobiec biegowi wypadków. Ciągle śledziłam jej losy. Nie mogłam wkraczać do życia tak małej dziewczynki, ale dokładnie wszystko widziałam, aż pewnego dnia nagle zniknęła. Nie zobaczyłam wypadku, nic! Podejrzewałam tylko, że zginęła.
Wampir kiwnął głową. Doskonale pamiętał smutek swojej żony w tamtym czasie.
- Jasper! Ona żyje, może uratować nas wszystkich!
Mężczyzna westchnął cicho.
- Alice, nie widzisz jej przyszłości. Nie wiesz, co może się stać. Ona na pewno się zmieniła przez osiemnaście lat! Nie wiemy, co jest z nią nie tak, co blokuje wasze dary.
Alice przygryzła wargę, po chwili jednak podeszła do Jaspera.
- Wasze? Twój dar na nią działa?
Mężczyzna kiwnął głową.
Chodź – powiedziała brunetka, ciągnąc go za rękę. – Musimy z nią porozmawiać!
Blondyn stał w miejscu.
- Alice, ochłoń trochę. Nie znasz jej! To nie jest jeszcze twoja przyjaciółka.
Kobieta zatrzymała się w miejscu.
- Jasper, zaufaj mi! Nie widzę jej przyszłości, ale czuję, że będziemy przyjaciółkami. Ona będzie z Edwardem i uratuje nas wszystkich! Jasper, ona jest naszym jedynym ratunkiem. Moim ratunkiem…
- Co masz na myśli?
Brunetka przygryzła wargę. Wiedziała, ze powiedziała na dużo. Jednak w tym momencie pierwszy raz od wielu lat czuła, że może zmienić swoją przyszłość. Popatrzyła w oczy ukochanego. Nie, nie mogła mu jeszcze powiedzieć.
- Jasper, po prostu mi zaufaj.
Wampirzyca pociągnęła go za rękę, jednak blondyn nie ruszył się z miejsca.
- Alice, chcę wierzyć, ale ostatnio wszystko przede mną ukrywasz.
Brunetka odwróciła głowę.
- Gdybyś mógł mnie ocalić tylko poprzez niemówienie mi czegoś, nie zrobiłbyś tego?
Blondyn odetchnął ciężko.
- Nie chcę żebyś mnie ratowała, Alice. To ja mam cię chronić.
Kobieta podeszła do niego i ufnie wtuliła się w jego ramię.
- Obiecuję ci, że pewnego dnia wszystko ci powiem, ale jeszcze nie dziś. Muszę cię prosić o jeszcze odrobinę cierpliwości.
Jasper poddał się z cichym westchnięciem. Wierzył swojej ukochanej. Wiedział, że pewnego dnia mu wszystko powie, co nie zmieniało faktu, że cały czas się o nią martwił. To właśnie było najgorsze Nie miał pojęcia, czego ma się spodziewać po przyszłości. Uniósł nieco brodę brunetki i spojrzał jej w oczy. Zdawał sobie sprawę z tego, że najgorsze co mogło go spotkać to jej brak. Nigdy nie czuł się gorzej niż w momencie, gdy odebrano mu Alice. To jej bezpieczeństwo było najważniejsze. Dlatego znowu postanowił zrobić to, o co go prosiła.
Przeszli do pokoju Belli, dziewczyna siedziała wyprostowana na łóżku, naciągnęła na siebie tylko szlafrok i cierpliwie czekała na ich przybycie.
- Witaj Isabello, mam na imię Alice – przedstawiła się brunetka, wyciągając dłoń w jej kierunku.
- Wszyscy mówią do mnie Bella – powiedziała kurtyzana.
Wampirzyca uśmiechnęła się ciepło i nieśmiało usiadła na łóżku.
- Co sądzisz o moim bracie?
Brunetka zawahała się, Jasper spojrzał na Alice, która lekko kiwnęła głową. Wampir posłał w kierunku dziewczyny fale zaufania.
- Nie jest najbardziej uczuciowym mężczyzną, jakiego spotkałam.
Alice uśmiechnęła się ciepło w jej kierunku.
- Bądź dla niego wyrozumiała.
Kurtyzana kiwnęła głową.
W tym momencie wampirzyca usłyszała przyciszony głos Maggie.
- Edward jest już w drodze z lotniska.
Brunetka szybko wstała z łóżka i uśmiechnęła się do Belli.
- Niestety musimy już iść, ale na pewno się jeszcze spotkamy.
- Mam taką nadzieję – odpowiedziała ze szczerością Swan.
Alice i Jasper szybko wyszli z sypialni dziewczyny, gdzie wpadli na Maggie.
- Nie powinnaś o tym wiedzieć… Aro – zaczęła brunetka.
Rudowłosa zmarszczyła brwi.
- Mam rozumieć, że zostawiacie ją w spokoju?
Jasper kiwnął głową.
- Będziemy już szli, Edward nie może nas zobaczyć.
- Na pewno wyczuje wasz zapach, co mam mu powiedzieć?
- Że przyszliśmy i rozmawialiśmy z Bellą , ale nie wiesz, o co chodzi, co w zasadzie jest zgodne z prawdą. - Wampirzyca uśmiechnęła się lekko. – Jeśli będzie chciał wiedzieć coś więcej, to przyjedzie do mnie.
Cullenowie pożegnali się szybko z Maggie i wyszli z domu. Gdy stanęli przed samochodem, Jasper chciał zadać Alice pytanie, ale się zawahał. Dziewczynę od razu zobaczyła, o co chcę zapytać, znieruchomiała na chwilę, ale odpowiedziała.
- Nie wiem. Mam nadzieję, że tego nie zauważy.
Wampir zacisnął usta i sztywno kiwnął głową.
- Lepiej wracajmy już do domu.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Pon 3:30, 12 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
nellkamorelka
Wilkołak



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Pon 7:52, 12 Lip 2010 Powrót do góry

Super, że wreszcie dodałaś nowy rozdział:) co nieco wyjaśnia nam sytuację między Cullenami a Bellą. Mam nadzieję, że mimo innej strefy czasowej nie każesz nam czekać znowu tak długo na kolejny rozdział? w tym było i napięcie i uczucia - czasami sprzeczne, ale jednak dzięki temu ma się wrażenie, że bierzemy udział w akcji:) czekam z niecierpliwością i życzę weny:)
Nellka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 8:07, 12 Lip 2010 Powrót do góry

Jak się cieszę, że jest następny rozdział. To jedno z moich ulubionych opowiadań:)
Jak zwykle świetnie napisany rozdział, nie widziałam żadnych błędów (nie szukałam ich, fakt, ale nic mnie też nie raziło:). Akcja robi się coraz ciekawsza, skoro Alice poznała kiedyś Bellę, to pewnie wszyscy Cullenowie wiedzą o niej, w każdym razie pewnie Edward:)
Zastanawia mnie zachowanie Esme, musi ona czuć olbrzymi ból, skoro odwróciła się od Edwarda, ciężko mi sobie to wyobrazić...

Edward wraca, to dobrze, bom stwór, co lubi sytuacje między nim i Bellą, więc czekam na ciąg dalszy:))


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Pon 10:32, 12 Lip 2010 Powrót do góry

nowy rozdział i od razu uśmiech na twarzy:D
zaczęłaś smutno odwiedzinami Eda... chyba nikt się nie spodziewał takich kontaktów matki z synem... szkoda mi Esme tyle musi wycierpiec... ale nie tylko ona cierpi bo i Edzio widac, że bardzo to przezywa
co do odwiedzin Belli to fajnie, że do nich doszło i było więcej Alice i Jaspera w opowiadaniu bo tego zawsze wyszokuję w opowiadaniach...
ciekawi mnie przed czym Bella ma uratowac Alice, ale w przyszlości się pewnie dowiemy
czekam już na następny
życzę milych wakacji
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pon 10:57, 12 Lip 2010 Powrót do góry

Komentuję po raz pierwszy (z czego się wstydzę, ponieważ robię to tak późno). Twoje opowiadanie uważam za absolutnie najlepsze, jeśli chodzi o polskie ficki. Tak fantastycznie układasz fabułę, że za każdym razem, kiedy czytam ostatnie zdanie rozdziału, czuję wielki niedosyt. Sam pomysł na opowiadanie był zaskakujący, ale to nic w porównaniu z tym, co piszesz w kolejnych częściach. Jestem godna podziwu dla Twojej twórczości i mam nadzieję, że wakacje będą sprzyjać wenie:)
A co do dzisiejszej części: nie mogę się przyzwyczaić do Esme, która nie chce widzieć swojego syna. Tak bardzo przywykłam do kochającej osoby, którą jest w większości opowiadań, że czytanie o tym, iż wini Edwarda za śmierć męża jest dla mnie czymś nie z tej ziemi. Oczywiście nie mam Ci tego za złe, taka sytuacja tylko ''robi smaku'' na przyszłość i coraz bardziej intryguje mnie, co zrobił Cullen, że cała rodzina jest przeciw niemu. Co do Belli i Alice to w tym rozdziale dałaś mi nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Wcześniej obawiałam się, że swoje opowiadanie zakończysz smutnym wątkiem, ale teraz... Kto wie, może Bella nie tylko uratuje Cullenów, ale uchroni Edwarda przed samotnym życiem?

Dziękuje za rozdział i jak zawsze czekam na kolejny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 14:16, 12 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Pon 11:41, 12 Lip 2010 Powrót do góry

Jesteś niesamowita niobe! To już praktycznie dwunasty rozdział a ja podczas lektury mam ogromne dreszcze bo nie wiem co stanie się dalej. Powiem Ci, że łamiesz wszelakie konwenanse. Jak tu już wcześniej wspomniano, nigdy by nie doszło do sytuacji kiedy Alice chciałaby zabić Bellę będąc przy zdrowych zmysłach , drugim takim odejściem od kanonu jest nienawiść jaką darzy Esme samego Edwarda, zawsze była kochająca osobą która potrafi wybaczać nawet najgorsze grzechy a tutaj jest kompletnie załamana.. przebywając w klinice Słońca. Odebrałam to trochę jak takie wariatkowo dla wampirów albo salon odnowy biologicznej, w tym przypadku bardziej psychicznej. Jak najbardziej chciałabym poznać w pełnym świetle sytuacje z przeszłości w której ginie ukochana Edwarda (niby przyjaciółka) i jego ojciec. Wspominasz o tym co jakiś czas a mimo to sprawa zostaje nierozwiązana. Nie mówię, że nie dajesz odpowiedzi na pytania , oczywiście że są.. całkiem przemyślane i zaskakujące ale z każdym nowym rozdziałem dostajemy nieproporcjonalnie jedną odpowiedź na rodzące się nowe pytania. I tak będę marudzić bo lubię te dziwne relacje między Edwardem a Bellą ale to co mówiła Alice na początku mnie zdziwiło. Szła do rezydencji Cullena prawie z rządzą mordu bo nie była w stanie przewidzieć i tak już przerażającej przyszłości , pomyślałam też że skoro jej nie widzi to znaczy, że wszystko.. ale to zupełnie wszystko może się jeszcze zmienić. Wspomniane jest, że Bella zniknęła z wizji Alice i na początku przyszło mi do głowy, że to przez współpracowanie z wilkołakami a teraz jest od nich oddalona ale mimo to odczuwa jakąś więź - i to niby ma chronić Bellę przed darem Alice? Widzę to jako jedyne rozwiązanie. Niobe, widzę że Twoja postać jest o wiele bardziej dopracowana niż można byłoby się spodziewać - oczywiście nigdy nie wątpiłam w Twój kunszt pisarza ale to wszystko staje się coraz bardziej bliższe ale jednocześnie też owiane tajemnicą i tylko od czasu do czasu pozwalasz zobaczyć coś ponad to. Bella stała się też nowym elementem układanki, jak spróbować zmienić przyszłość która jest gdzieś tam zapisana ręką Aro - jak ja go nie znoszę! Ale rozdział świetny, mam nadzieje że w najbliższym czasie poczęstujesz nas kolejną porcją Kurtyzany.

Poza tym gratuluje III miejsca w TPP ;>

Pozdrawiam, Uskrzydlona.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez bluelulu dnia Pon 11:42, 12 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Sarabi
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 17:07, 12 Lip 2010 Powrót do góry

Robi się coraz ciekawiej. Smutno było u Esme, która zamkneła się w "domu starców" dla wampirów, wyrzekła rodziny i ciągle przeżywa najlepsze lata. Gdy umiera ukochany człowiek, zwykłemu śmiertelnikowi trudno się z tym pogodzić, a co dopiero ma zrobić ktoś, kto żyje wiecznie i na wieki pożegnał swoją drugą połówkę. Ten fragment był przerażający, poruszający. Nic nie jest w stanie oderwać jej od myślenia o przeszłości i odnoszę wrażenie, że jedyne, co trzyma ją "przy życiu", to nienawiść, nienawiść do Edwarda. Mam nadzieję, że ta sytuacja się wyklaruje, że w końcu Edward "uświadomi" rodzinę, co do roli jaką odgrywa. Nie smiem nawet marzyc, że może serce Esme obudzi sie dla kogos innego, zycze jej spokoju i pogodzenia sie z sytuacja, ma w końcu "dzieci", które darzą ją miłością.
Żal mi Edwarda i Alice. Oboje ukrywaja prawdę, mając świadomość, że może im sie nie udać ochronić rodzinę.
Ciekawe, w jaki sposób Bella ma uratowac Cullenów? Niestety, domyslam się, że niepredko uchylisz rabka tajmenicy. Prowadzisz bowiem bohaterów powoli wymysśoną przez siebie ścieżką, i to mi się bardzo podoba. dodatkowo na plus - nic u Ciebie nie jest oczywiste, nie ma białych i czarnych charakterów, nawet sfora jest dwuznaczna. I jeszcze raz - dzieki Ci za to. Tego typu zbiegi powodują, że z niecierpliwością czytelnik czeka na nowy fragment układanki.
Twoje opowiadanie, z odcinka na odcinka, podoba mi się coraz bardziej. Lubię tu i świat, który stworzyłaś, i niejednoznacznych bohaterów, i ich psychike oraz Twoje opisy. Gratuluję i czekam na więcej.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sarabi dnia Pon 17:10, 12 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Crazy_Bells
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:20, 12 Lip 2010 Powrót do góry

Niobe! Fantastycznie, że dodałaś nowy rozdział. Dziękuję Ci.
Jestem pod wrażeniem. Z każdym rozdziałem jest coraz bardziej ciekawie. Jestem zaskoczona obrotem spraw. Najpierw Alice jedzie do domu Edwarda żeby zabić Bellę, a potem okazuje się, że to właśnie ona może ich wszystkich ocalić! Fascynujące.
A Esme? Żal mi jej. Wybrała samotność, odcięła się od rodziny.
Alice też nie ma łatwo. Musi ukrywać prawdę przed rodziną. musi być jej ciężko.
Uwielbiam ten świat, Jest taki nieprzewidywalny, za co chwała Ci kobieto.
Gratuluję fantastycznego opowiadania.
Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 0:24, 13 Lip 2010 Powrót do góry

Jupi!
Niezmiernie się cieszę, że jest nowy rozdział Kurtyzany.

Nie będę ponownie rozpływać się z zachwytów nad opowiadaniem, bo wielokrotnie zaznaczałam, że mi się ono podoba Wink Wciąż jest na wysokim poziomie, zachwyca tajemniczością i ogólnie - pomysłem.

Tym razem zaskoczyłaś rozwinięciem niektórych wątków. Bella nie jest wilkołakiem, nie ma z nimi nic wspólnego (poza tym, że się zna z kilkoma). Jedyne, co mi przyszło do głowy w związku z intrygującą niewidocznością dla Alice, to opcja z tarczą - czy aby Bella ma takową w posiadaniu i bezwiednie jej używa?
Interesująca była wizja Al, w której pojawiła się Bella. Co jest w stanie zrobić, że jest nadzieją dla Cullenów? W jakim sensie zbliży się z Edwardem? Co z watahą? Co wreszcie z Esme - zgorzkniałą, "starą" wampirzycą?

Duży plusik za kontynuację, warto czytać Kurtyzanę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Śro 19:03, 14 Lip 2010 Powrót do góry

Cześć. :)
Rozdział przeczytałam juz jakiś czas temu, dzisiaj znalazłam czas i siłę na skomentowanie. Jak powszechnie wiadomo- przeczytać jest łatwo, napisać coś konstruktywnego to już wyzwanie. ;p

Zacznę od tego, że czekałam, czekałam i sie doczekałam. Juz sam fakt, ze cos się pojawiło sprawiło, że ciśnienie mi podskoczyło, a co dopiero, kiedy już zaczęłam czytać. niobe, zaskakujesz fabułą.

Podoba mi się to, jak rozplanowałaś losy bohaterów. Trochę szkoda, że na razie tak mało jest relacji między B i E, ale rozumiem, że najpierw trzeba wprowadzić nas w całą sytuację.

Trochę szkoda, że nie było żadnego dramatu w tym odcinku. Cicho liczyłam na to, że przebiegnie to jakos bardziej brutalnie. W zasadzie to najlepiej by było, gdyby wpadł Edward i uratował ją z rąk Alice.:p
Ale było by to za bardzo kolorowe.
Nie jestem jakąś wielką fanką histori, gdzie okazuje się, że ktoś ma jakieś tajemnicze moce, ma jakieś szczególne zadanie, lub jest komus z góry przeznaczony czy coś tam. Opowiadanie skojarzyło mi się trochę z tym ostatnim. Ale widać wszystko ma swoja przyczynę, jak to będzie okaże się później.

Miałaś bardzo nietuzinkowy pomysł na postać Esme. Zaskakujący i nowatorski. Już niekoniecznie sama postać, co sytuacja, w której się znajduje.
Ale i tak, z największą niecierpliwością, wyczekuję tych wydarzeń między głównymi bohaterami. Oby się zaczęło szybko rozkręcać, bo inaczej padnę z tego psychicznego wyczerpania.:P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
k8ella
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova

PostWysłany: Czw 19:09, 15 Lip 2010 Powrót do góry

Droga Niobe.
Tak, to ja we własnej osobie. Przybywam, by zostawić po sobie ślad i byś wiedziała, że w dalszym ciągu wielbię twoją twórczość i cenię kurtyzanę jako jedno z najlepszych opowiadań na teesie.
Przepraszam za odwleczony komentarz, ale przeczytałam rozdział tego dnia, gdy wkleiłaś i byłam zła. No, tak troszkę. Musiałam chwilkę przetrawić burmucha i odnaleźć właściwe słowa, tak byś była zadowolona ze mnie, jak ja jestem z ciebie.
Poza tym gorąc przyprawia mózg o zaćmienie Wink i mój nieco spowolnił obroty. Tyle tytułem wstępu.

Ciekawe u ciebie jest to, że każdy rozdział jest nierozłączną częścią doskonałej całości i bez żadnego z nich nie da się obejść. Chociaż tempo jest spokojne i czasami człowiek krzyczy z frustracji, wiem, że tak być musi. Powtarzam się, wiem, ale za każdym razem mnie to zaskakuje, choć znam już twój sposób prowadzenia akcji. To jest powodem mojego wiecznego biadolenia i pisania w kółko tego samego.

Ale przejdźmy do rozdziału.
Esme w twojej wersji jest całkowicie sprzeczna z kanonem, no może oprócz dozgonnej miłości do Carlisle'a. Co dziwi w niej, to bezduszne traktowanie syna – Edwarda. Kanoniczna Esme nigdy by nie obwiniała Eda o śmierć męża, a z pewnością wybaczyłaby mu błąd. Nie rozmawia z nim bezpośrednio, tylko porozumiewa się w myślach. Jakież to okrutne!
No i oczywiście nasz Sadward, który bierze na siebie cierpienie całego świata. Kocham go, ale to tak w przypisach oczywiście Wink.
I ta instytucja dla znudzonych nieśmiertelnością wampirów to genialny pomysł. Wiadomo, że ludzie w swej skończonej głupocie marzą o życiu wiecznym, ale prawda może być niezwykle bolesna. Rozwiązaniem jest uczucie – miłość czy nienawiść, które podsycane w jakikolwiek sposób może pomóc przetrwać nieskończoność. Gdy tych uczuć zabraknie, gorzka prawda potrafi doprowadzić do szaleństwa (jak sądzę). Myślę, że Esme sięgnęła własnego dna, pozostawiona w nieśmiertelności bez swojej połówki. Nie potrafi żyć z istotami, które wiecznie przypominać jej będą o jej stracie, zatem wybrała roślinną egzystencję w jakimś durnowatym ośrodku prania mózgu. Ja ją taką kupuję, to jest wiarygodne w każdym calu. I nawet biorę ją z gniewem i awersją do Edwarda.

Pięknie, po prostu uroczo opisałaś uczucia targające Sadwardem po rozmowie z mamuśką. Czuję wręcz jak cierpi i łączę się z nim w bólu. To takie kanoniczne, że on cierpi za wszystkich nawet, gdy nie musi. To znaczy myśli, że to jedyne wyjście, ale prawda jest zapewne dużo prostsza. Gdyby z kimś porozmawiał, znalazłby lepsze wyjście z sytuacji, które nie wymagałoby od niego takiego poświęcenia. W końcu nie tylko Esme straciła ukochanego, on też. I musi udźwignąć brzemię. Ciężko chłopakowi jest i to bardzo. Naturalną rzeczą u mężczyzny jest, że budzi się w nim bunt i chęć rewanżu. Trzymam kciuki, by wraz z Bellą, Alice i resztą rodziny utarli nosa podłemu Aro. Myślę, że ku temu akcja prowadzi, biorąc pod uwagę rewelacje, które nam w tym rozdzialiku przedstawiłaś.

I oczywiście muszę ci podziękować za to, że Alice nie zabiła naszej Belci. Wiem, że nie doszło by do tego, ale wdzięczna ci jestem za taki obrót akcji. Cieszę się, że jest tu jakiś głębszy powód i historia zazębia się, nawiązując do przeszłości Cullenów. Ty to potrafisz zaskakiwać, Niobe. Niech cię. Sekretne zdolności Swan, które mają ocalić dobre wampiry? Taaak. Mam ochotę wyściskać cię, aż braknie nam tchu (dobra, nie bój się, żartowałam).

Nie mogłaś sobie darować i musiałaś wstawić to pytanie Jaspera, co? To specjalnie, żeby człowiek przez następny miesiąc zagryzał zęby, zastanawiając się, cóżeś wymyśliła.

Jednym słowem, Niobe, pokłon składam twej wenie i błagam o resztę.

k8


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez k8ella dnia Czw 19:19, 15 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 15:33, 18 Lip 2010 Powrót do góry

Kiedy czytałam rozdział wyłapałam kilka błędów. A trochę czasu minęło... (przepraszam, nie miałam weny na KK) Wypiszę je, ale możliwe że już je poprawiłaś.
Cytat:
Jeśli był szybszy
-> byłby
Cytat:
(...)chciał kogoś, na kim mógłby liczyć, z kim mógłby się podzielić swoim ciężarem
-> kogo
To tyle ile udało mi się zauważyć.
Co do samej treści - powaliłaś mnie na kolana.
Tyle Jaspera i Alice... Poza tym jakaś tajemnica, która tkwi w Belli.
Esme, wreszcie od innej strony. Bo nie wierzę, że można być tak kochającym, żeby nie oskarżać kogoś o coś...
W ogóle cieszę się, że historia idzie naprzód. Jest coraz ciekawiej :D
Zdziwiła mnie jednak reakcja Swan. Tak łatwo przyjęła Cullenów... Aż dziwne. Z jednej strony wpływ Jazza i urok Alice, ale z drugiej strony jak na bardzo ostrożną w kontaktach z wampirami Bellę to trochę szokuje.
Mimo wszystko zżera mnie ciekawość, co będzie dalej...
Życzę weny, by kolejny rozdział pojawił się szybko! Kwadratowy
Pozdrawiam.
Kropek. :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Nie 17:27, 25 Lip 2010 Powrót do góry

Witaj, Niobe!
Kurtyzanę zaczęłam czytać kilka miesięcy temu, z przerwami. Ponieważ jednak, po zauroczeniu Twoimi miniaturami w TPP, postanowiłam przeczytać sobie wszystkie rozdziały od początku i spróbować Ci napisać coś konstruktywnego. I niestety dopiero dziś, w wolną niedzielę miałam na to czas. Zatem jestem, spóźniona strasznie, więc wybacz…
Nie będę Ci opisywać każdego rozdziału ze szczegółami, bo jakoś tak nie potrafię, ale postaram się odnieść do całości.
Przede wszystkim gratuluję pomysłu. Widać, że posiadasz wspaniałą wyobraźnię i potrafisz ją znakomicie wykorzystać. Nie byłabym sobą gdybym jednak szczerze nie napisała wszystkiego. Na samym początku sam pomysł wykreowania Belli na luksusową kurtyzanę, wydawał mi się troszkę absurdalny. Ale tak poprowadziłaś akcję i fabułę, że zrozumiałam co Tobą kierowało i mi się podoba. Choć będę jęczeć przeraźliwie, jeśli Twoja Bella złamie serce Jacob’owi. Bo pewnie złamie…
Ponieważ najbardziej lubię pisać o postaciach, bo moim zdaniem to one tworzą historię, będąc esencją każdego opowiadania. I jeśli pozostają papierowe, mdłe i jednoznaczne, to nawet najlepszy rozwój akcji nic nie pomoże. Po prostu nie zapadną czytelnikowi w pamięć i część pieśni. Twoje postacie takie NIE SĄ. Zacznę może niezbyt schematycznie od Aro. Świetnie wykreowany obraz przywódcy Volturi. Makiawelistyczny manipulator, żądny władzy nad światem, ale też konsekwentny w swoich poczynaniach i uporze. Bezwzględny, nieczuły na żadne uczucia wampir. Prawdziwy wampir, który budzi strach. Zarówno wśród ludzi, jak i u nieśmiertelnych. I powiem Ci, że napisałaś tę postać tak, jakbyś mi ją wyjęła prosto z głowy. Dla mnie Aro nigdy nie był tylko lekko psychopatycznym przywódcą wampirów, z pseudoartystycznym zacięciem i lekkim zboczeniem wspaniałomyślności okazywanej od czasu do czasu. Generalnie zawsze miałam wrażenie, że to władza kręci go najbardziej. I takiego Aro, o jakim zawsze chciałam przeczytać, doczekałam się w Kurtyzanie.
Ponadto podoba mi się postać James’a. Nie żebym go lubiła, ale dobrze to pomyślałaś, aby on akurat był tą osobą, która kontroluje Edwarda i uprzejmie donosi na niego Volturi. Kto, jak kto ale James w tej roli wyszedł Ci znakomicie i ta jego reakcja na Bellę. W sumie tego się spodziewałam, ale opisałaś ją bardzo fajnie i tak, że aż mnie przeszły ciarki.
Edward… no cóż, będę szczera. Cullena w ff-ach mam po dziurki w nosie i w zasadzie nie czytam opowiadań, gdzie Pan Idealny jest główną postacią męską. U Ciebie jednak się powoli do niego przekonuję. Dużo facet przeszedł i robi wszystko by ochronić swoją (pozostałą przy życiu) rodzinę z którą też nie ma w tej chwili najłatwiej. Ta scena w której pojechał do Esme, sprawiła że normalnie, po ludzku mi się go zrobiło szkoda. Wzruszyłam się autentycznie, czytając z czym musi się zmagać.
Ta jego samotność… Chyba nie ma nic bardziej przerażającego, niż być takim samotnym wśród tysięcy, nie móc nikomu zaufać, kontrolować każdy swój ruch, każde słowo… I w zasadzie, sądząc po wizji przyszłości Aro, wszystko na nic.
Co do pozostałych postaci, to jeśli chodzi o Jacoba – jestem jak najbardziej na tak. Zresztą cała resztka sfory, która też uchowała się przy życiu, jest w porządku. Oprócz Lei, która w tym opowiadaniu przypomina mi islamską nacjonalistkę, walczącą dla sprawy po trupach, nie licząc się z nikim lub niczym. No ale, mając takiego przeciwnika jak Aro, w sumie nie można bawić się w sentymenty.
Pozwól, że postać Belli na razie pominę, mam mieszane uczucia co do niej i ciekawa jestem jak przedstawisz ją dalej. Nie znaczy to, że ta postać jest dla mnie gorzej napisana, nic z tych rzeczy. Po prostu zostawiam sobie dla niej czas.
A tak poza postaciami to sama fabuła mnie bardzo ujęła. Świat w którym wampiry kontrolują większość koncernów, wchodzą bezpardonowo w świat polityki, w zasadzie zachowując się jak ludzcy politycy, tylko, że niestety mogą okazać się zdecydowanie groźniejsi dla rodzaju ludzkiego. Czyta się to opowiadanie jak politican fiction, pomieszany z thrillerem.
W każdym razie na pewno będę Ci kibicować byś dalej pisała, bo Twoja historia mnie wciągnęła, postacie mnie zaintrygowały, niektóre wręcz zachwyciły. No i ciekawa jestem jak dalej potoczy się akcja. Mam swoje podejrzenia, ale na razie sza.
Także, życząc tłuściutkiej weny, obsypującej Cię swymi darami, pozdrawiam serdecznie.
BB


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 19:05, 07 Sie 2010 Powrót do góry

Zapraszam na kolejny rozdział, ogromnie dziękuję za wszystkie komentarze. Przed tym jak zaczniecie czytać, muszę powiedzieć, że miałam pewną wizję na pisanie tego rozdziału, szczególnie końcówki, mam nadzieję, że się nie pogubicie oraz, że będziecie zadowoleni czytając ^^

Betowała wspaniała Pernix
Przy okazji chciała zauważyć, że małą ilość błędów zawdzięczam przede wszystkim jej, a jakoś nikt nie komentuje pracy bety^^


ROZDZIAŁ 13


[link widoczny dla zalogowanych]


Edward zatrzymał się przed domem. Odetchnął głęboko, opierając głowę na kierownicy. Czasami zastanawiał się, dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane. Chciał wiedzieć, czy jego życie byłoby łatwiejsze, gdyby powiedział wszystko rodzinie. Zawsze dochodził do wniosku, że ukrywanie prawdy jest najlepszym wyjściem. Oni nie narażali się bez potrzeby, a on pracował nad oczyszczeniem swojego sumienia. Samotność była ceną, jaką musiał płacić za ich bezpieczeństwo. Zgodził się z takim losem i nie może nagle zmienić zdania, starając się o wybaczenie. Takie były konsekwencje decyzji, którą podjął.
Szybko otworzył drzwi i stanął na podjeździe. Wampir skrzywił się lekko, gdy poczuł zapach Jaspera i Alice. Co oni mogli tutaj robić? Poza tym co mogło być na tyle ważne, że zmusiło jego siostrę do wyjścia z domu? Dziewczyna. Edward błyskawicznie przebiegł przed dziedziniec, wpadł do domu, wspiął się po schodach i zatrzymał się przed jej sypialnią. Wyraźnie wyczuł zapach swojego rodzeństwa dochodzący ze środka. Wpadł do pokoju i odetchnął, gdy zobaczył, że kurtyzana spokojnie śpi na łóżku. Zawahał się przez chwilę, ale natychmiast opuścił pomieszczenie, po czym zmarszczył brwi.
Po co tutaj przyszli? Przez chwilę pomyślał, że może Alice próbowała zrobić coś, co sprawi, że odzyska wizje, jednak wygląda na to, iż ich wizyta nie zostawiła żadnych śladów. Poza tym cały czas miała być tutaj Margaret. Wciągnął powietrze do nosa i szybko skierował się w kierunku, z którego dochodził go zapach wampirzycy.
Wszedł do swojego gabinetu, zastając przyjaciółkę siedzącą przy jego biurku.
- Maggie, co tutaj robili Jasper i Alice? I czemu byli w pokoju panny Swan?
Nie wiem.
- Oczywiście – powiedział z sarkazmem Edward.
- Mówię prawdę, przyszli i chcieli z nią porozmawiać. Nie powiedzieli, o co chodzi, czemu twoje rodzeństwo miałoby mi się tłumaczyć?
- Pozwoliłaś im?
- Miałam zabronić Jasperowi i Alice wejść do twojego domu? – zapytała kobieta, wstając z krzesła.
Wampir skrzywił się lekko.
- I naprawdę nie wiesz, czego chcieli?
Nie mam pojęcia. Twoja siostra powiedziała, że jak ją odwiedzisz, to wyjaśni ci, o co chodziło.
- Muszę z nią porozmawiać. – Wampir odwrócił się w kierunku wyjścia.
Chyba nie będziesz do niej szedł teraz, jest przecież trzecia nad ranem!
- Ona nie śpi – zauważył sceptycznie Edward.
Ale może mieć inne zajęcia. Lepiej spotkaj się z nią rano. Poza tym jutro masz wystąpić z przemówieniem przed kongresem, zapomniałeś?
Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Oczywiście, że nie, za kogo mnie masz? Za człowieka? Ważniejsze pytanie to czemu tak bardzo nie chcesz, żebym się z teraz spotkał z Alice?
Po pierwsze nie jestem niańką twojej kurtyzany, a po drugie inni w przeciwieństwie do ciebie mają swoje życie. Mam już dość waszych problemów. Do diabła z wszystkim Cullenami!
Maggie szybko minęła w przyjściu przyjaciela i skierowała się w kierunku wyjścia. Wampir ruszył za nią. Zatrzymał się przed frontowymi drzwiami i cicho powiedział.
- Dziękuję.
Rudowłosa zajęła miejsce przy kierownicy i westchnęła głośno.
- Nie ma za co – powiedziała w końcu. – Aro dzwonił, nie był zbyt zadowolony z nieobecności Jamesa.
- To nie jest moja sprawa.
Maggie kiwnęła krótko głową i odpaliła samochód. Mężczyzna poczekał, aż jego przyjaciółka odjedzie z podjazdu i powoli wszedł do domu. Skierował się w kierunku swojego gabinetu z zamiarem przejrzenia notatek dotyczących jutrzejszego przemówienia. Co prawda nie potrzebował niczego powtarzać, szukał raczej czegoś, co odciągnie jego myśli od niecodziennego zachowania Alice, wybuchu Maggie i przede wszystkim uczuć, które się w nim kłębiły po spotkaniu z Esme. Usiadł w fotelu i wyciągnął z szuflady dokumenty. Zagłębił się w lekturze i sam nawet nie zauważył, jak wsłuchał się w miarowe bicie serca dochodzące z drugiej części domu.

~*~

Promienie słoneczne, wpadające przez niedosunięte zasłony, obudziły Bellę. Dziewczyna przeciągnęła się na łóżku, po czym obróciła się na drugi bok. Gdy zaczęły do niej napływać wspomnienia z wczorajszego wieczoru, gwałtownie otworzyła oczy. To nie było możliwe. Jak mogła doprowadzić do tego, co się stało? Nie rozumiała, czemu powiedziała siostrze Cullena, co o nim myśli. To było niedopuszczalne. Szybko wyprostowała się i wstała z łóżka. Zaczęła chodzić po pokoju. Wczorajszy wieczór był bardzo dziwny. Rozmawiając z Jasperem i Alice, czuła do nich zaufanie, miała wrażenie, że może im wszystko powiedzieć. Prychnęła głośno. Jak coś tak irracjonalnego mogło w ogóle przyjść jej do głowy? Gdyby Cullenowie zostali dłużej, powiedziałaby im jeszcze więcej, co mogłoby doprowadzić do zdradzenia misji albo do jej śmierci. Zatrzymała się gwałtownie.
Co jeśli Alice przekazała bratu jej słowa? Morgan wspominała, że Edward nie jest w zażyłych stosunkach ze swoim rodzeństwem. Może jeszcze nic do niego nie doszło. Bella usiadła przy toaletce i zaczęła czesać włosy. Musi zabrać się poważnie do pracy. Na razie spędziła tutaj jeden dzień, który omal nie zakończył się katastrofą. Nie dowiedziała się niczego, co mogłoby pomóc jej sprawie.
Po pierwsze musi poznać swojego klienta, zbadać jego przeszłość, aby móc podejść do niego we właściwy sposób. Gdy zdobędzie jego zaufanie, będzie mogła zacząć powoli wydobywać z niego informacje. Poznanie wampira, uświadomiło jej, że nie jest osobą, która może zostawić przez przypadek na wierzchu ważne dane. Był zbyt dokładny i skrupulatny. Kurtyzana szybko podeszła do szafy i wybrała ubranie.
Odbyła poranną toaletę i wyszła z pokoju. Poprawiła sukienkę i ruszyła w kierunku gabinetu Edwarda. Drzwi były zamknięte, ale kobieta mogła usłyszeć miarowe bicie palców o klawisze komputera. Zapukała cicho. Stukanie ustało, a po chwili usłyszała ciche: proszę.
Bella weszła powoli do pokoju i uśmiechnęła się do wampira.
- Dzień dobry, nie chciałam przeszkadzać – powiedziała ze skruszonym uśmiechem, patrząc na rozłożone przed Edwardem dokumenty. – Jednak pragnęłabym się dowiedzieć, jakie ma pan wobec mnie plany.
Cullen odchrząknął cicho. Po wejściu kurtyzany do pokoju, poczuł palenie w gardle. Chyba zaniedbywał nieco swoją dietę, nie mógł do tego dopuścić, skoro znowu miał człowieka pod swoim dachem.
- Dziś mam zebranie senatu, więc będzie miała pani trochę czasu dla siebie. W piątek zostałem zaproszony na przyjęcie charytatywne, będzie mi pani towarzyszyć. Liczę na to, że zachowa się tam pani nienagannie.
- Oczywiście – powiedziała cierpko Bella. – Taka jest moja praca.
- Świetnie. Jeszcze dziś przeleję pieniądze, aby mogła się pani zaopatrzyć we właściwy strój.
- Dobrze. Dziękuję bardzo. – Bella odwróciła się, chcąc jak najszybciej opuścić pokój.
- Jeszcze jedno, panno Swan.
Brunetka spojrzała na wampira z uśmiechem.
- Słucham.
- Maggie poinformowała mnie, że wczoraj wieczorem moja siostra złożyła nieoczekiwaną wizytę. Mam nadzieję, że nie naprzykrzała się pani.
- Nie, odbyłyśmy tylko krótką rozmowę.
- Na jaki temat? – naciskał Edward.
Bella poczuła, jak zaczyna się w niej gotować krew.
- Wymieniałyśmy poglądy dotyczące mojej pracy. Jestem jeszcze potrzebna? – zapytała nieco ostrzej, niż zamierzała.
Wampir przyglądał się jej przez chwilę badawczo, po czym spojrzał na swoje dokumenty.
- Nie, to wszystko. Może pani odejść, panno Swan.
Brunetka obróciła się na pięcie i wyszła z gabinetu, szybko przemierzyła korytarz i weszła do swojego pokoju. Dopiero tam zaklęła cicho pod nosem. Ten wampir doprowadzał ją do szału, nienawidziła, gdy ktoś ją kontrolował, a on cały czas pytał, co robi i z kim. Usiadła na łóżku, po czym odetchnęła. Musiała to jakoś przetrwać, dla dobra sprawy. Poza tym popełniała ciągle ten sam błąd, dawała się ponosić emocjom, a to było niedopuszczalne. Musiała się skupić na zadaniu, jak najszybciej zakończyć tę sprawę. Usiadła przed komputerem, rozpoczynając poszukiwania. Zerknęła jeszcze w stronę okna, żeby zobaczyć, jak jej pracodawca odjeżdża spod domu z piskiem opon.

~*~

Rosalie siedziała oparta o ramię Emmetta i czytała książkę. Brunet trzymał w dłoniach poranny dziennik , ale kątem oka przyglądał się ukochanej. Uwielbiał mieć ją w swoich ramionach, kiedy była taka spokojna. Wszystko inne przestawało na chwilę istnieć. Wampir uśmiechnął się, a następnie wrócił do czytania prasy. Warknął cicho, gdy jego spojrzenia padło na informację o dzisiejszym zgromadzeniu kongresu. Blondynka ruszyła się, po czym ze zmarszczonymi brwiami spojrzała na męża.
- O co chodzi?
- O nic – odrzekł za szybko mężczyzna, odłożywszy gazetę na półkę.
Kobieta popatrzyła na niego podejrzliwie.
- Znowu piszą coś o Edwardzie, prawda?
Emmett zaprzeczył krótkim ruchem głowy i wytrzymał twarde spojrzenie Rose. Po chwili poddał się z cichym westchnięciem.
- Dziś ma mieć przemówienie popierające tę nową ustawę.
Wampirzyca poczuła, jak gwałtownie budzi się w niej złość. Błyskawicznie podniosła się z sofy.
- Co się z nim dzieje? – krzyknęła, zwracając uwagę Alice, która siedziała w drugiej części pokoju.
Dziewczyna rzuciła jej zlęknione spojrzenie, po czym uciekła do swojej sypialni.
Emmett wstał i objął żonę.
- Rose, uspokój się. Twoja złość na pewno nie wpłynie na jego przemianę. Poza tym nie chcę, żebyś za każdym razem psuła sobie humor, gdy przeczytasz coś takiego.
Blondynka oparła głowę na ramieniu ukochanego i westchnęła głośno.
- Wiem, że masz rację, ale nie mogę się powstrzymać, przecież to mój brat! A to, co ostatnio robi, po prostu wymyka się spod kontroli. Nie mogę mu pozwolić...
Emmett mocniej przytulił do siebie kobietę.
- Ciii… Rosie, kochanie uspokój się. To jego życie i niestety nie mamy już na nie wpływu.
- Ja go nie rozumiem – przyznała cicho blondynka. – To mnie najbardziej denerwuje.
Brunet zmarszczył brwi, wciągnął powietrze do nosa, po czym powiedział.
- Chyba postanowił złożyć nam wizytę.
Rosalie szybko wyrwała się z jego uścisku, po czym ruszyła w głąb domu.
- Nie mam ochoty go widzieć, posiedzę w sypialni.
Wampir kiwnął głową. Ruszył w kierunku przedpokoju, gdy tylko Edward zapukał otworzył drzwi.
- Emmett. – Wampir wchodząc do środa kiwnął głową w jego kierunku. – Chciałem porozmawiać z Alice.
- Oczywiście. Tylko do niej przychodzisz.
Edward przeszedł bez słowa obok bruneta. Stanął w salonie, a po chwili pojawiła się Alice. Kobieta uśmiechnęła się szeroko i ucałowała brata w policzek.
- Jak miło, że mnie odwiedziłeś. – Wampirzyca obróciła się i ruszyła w stronę sofy.
- Alice, po co wczoraj byłaś u mnie w domu? – zapytał wampir, gdy Emmett zniknął wewnątrz domu.
Kobieta zatrzymała się w pół kroku.
- Tęskniłam, chciałam cię zobaczyć – wyjaśniła krótko, siadając.
- Nie wiedziałaś, że planuję… wyjazd?
Nie widzę cię, nie pamiętasz?
- Nawet jak nie ma mnie w domu?
Najwyraźniej Bella jest bardzo utalentowana.
- Bella?
Już jesteście na Ty? Po co chciałaś z nią rozmawiać?
- Pragnęłam ją poznać. Wiedzieć, z kim mieszkasz.
- Tak po prostu?
Czy to takie dziwne, że się martwię? Szczególnie jeśli cię nie widzę?
Edward zmarszczył brwi. Popatrzył brunetce w oczy. Gdy dziewczyna wytrzymała jego spojrzenie, westchnął cicho.
- Alice, nie życzę sobie, żebyś się z nią zaprzyjaźniała, spotykała czy nawet rozmawiała. To tylko człowiek, którego zatrudniam i który bardzo utrudnia mi życie.
Ale… - Na twarzy wampirzycy odbił się smutek.
- Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno.
- Sądzę, że powinieneś już wyjść. Wystarczająco zepsułeś nam dzień. – Do pokoju wszedł Jasper, spojrzał wyzywająco na brata i zacisnął mocno szczęki.
- Właściwie to miałem się już zbierać. – Edward odwrócił się, po czym szybko opuścił dom rodzeństwa. Alice wpatrywała się w zamknięte drzwi, nie ruszyła się, gdy Jasper usiadł obok niej, nie drgnęła nawet, kiedy ją objął.
Mężczyzna czuł ból oraz ogromne rozczarowanie żony. Odruchowo chciał polepszyć jej humor, ale dziewczyna spojrzała na niego prosząco - wiedział, że teraz sama chce uporać się ze swoimi uczuciami.

~*~

Bella nachyliła się nad monitorem, po czym zmarszczyła brwi. Siedziała już około dwóch godzin przed komputerem, próbując przebrnąć przez tysiące stron, które się pojawiły, gdy wpisała do wyszukiwarki nazwisko swojego pracodawcy. Poza informacjami dotyczącymi daty urodzenia i przemiany oraz związków rodzinnych, odnalazła jeszcze założenia jego partii, a także dość wybrakowany życiorys. Natrafiła na kilka filmów z jego wystąpieniami oraz wywiady. Oglądała właśnie drzewo genealogiczne wampirzej rodziny Edwarda. Miał czwórkę rodzeństwa, dwoje z nich już poznała, obok na zdjęciach znajdowała się oszałamiająco piękna blondynka i muskularny brunet. Głową rodziny był Carlisle, towarzyszyła mu Esme. To on był stwórcą wampira. Kobieta zmarszczyła brwi. Miała wrażenie, że już kiedyś słyszała to nazwisko, ale nie mogła sobie przypomnieć kiedy, dlatego szybko je skopiowała. Nacisnęła enter i wbiła niecierpliwe spojrzenie w ekran. Pierwszy nagłówek był odnośnikiem do internetowej księgarni, drugi linkiem do artykułu w Times, z ubiegłego roku. Kurtyzana szybko weszła na odpowiednią stronę i zaczęła czytać.

W sześćdziesiątą rocznicę śmierci Carlisle Cullena zebrała się cała jego rodzina oraz przedstawiciele rządów, żeby oddać hołd zmarłemu bohaterowi. Uroczystości odbyły się na Alasce, gdzie znajduje się symboliczny grób. Było to ostatnie miejsce zamieszkania rodzinny Cullenów przed Wielkim Ujawnieniem. Prezydent Stanów Zjednoczonych wygłosił przemówienie nawołujące do współpracy pomiędzy rasami i zaprzestania działalności przeciwko wampirom. Następnie głos zabrał sekretarz generalny Rosji Władimir Putin. Przedstawił on zmiany, jakie zaszły w jego państwie po śmierci Cullena oraz wyraził nadzieję na poszerzenie współpracy z państwami Ameryki Północnej. Uroczystości zakończyły się wystąpieniem Edwarda Cullena, który mówił o tym, jak ważne jest obustronne zaufanie.

Pod reportażem znajdowało się zdjęcie przedstawiające Cullenów stojących przed marmurowym pomnikiem. Bella przygryzła lekko wargę. Przypomniała sobie, że gdy chodziła na kurs historii współczesnej, nigdy nie przykładała zbyt wielkiej uwagi do zagadnień dotyczących wampirów. Oczywiście znała podstawowe informacje dotyczące Wielkiego Ujawnienia, ale nigdy nie skojarzyłaby Edwarda z osobą, która przyczyniła się do zgody między rasami. Powoli wszystko nabierało sensu.
Kurtyzana spędziła następną godzinę, drążąc informacje dotyczące Carlisle’a i jego udziału w życiu Edwarda. Szczególnie pomocna okazała się jedna ze stron, gdzie znajdowało się wiele filmów z przemówieniami obu Cullenów. Carlisle był jednym z pierwszych , którzy walczyły o zgodę pomiędzy rasami. Kobieta odchyliła się na krześle. Nie rozumiała zachowania Edwarda. Szerzenie pokoju pomiędzy ludźmi i wampirami przez jego ojca było czymś całkiem innym niż próbą przywrócenia niewolnictwa. Czy to było możliwe, że syn tak bardzo różnił się od swojego stworzyciela? A może Cullenowie byli po prostu świetnymi aktorami, którzy perfekcyjnie grali swoje role? I już od początku, pod pretekstem szerzenia pokoju planowali właśnie taki rozwój wypadków? Bella westchnęła i powróciła do czytania. Kliknęła w odnośnik i zaczęła oglądać film.

~*~

Edward powoli wszedł do sali. Gdy tylko przekroczył próg, poczuł silne uderzenie woni ludzkiej i wampirzej. Trudno mu było powiedzieć, która z ras dominowała w pomieszczeniu. Większość kongresmanów zajęła już swoje miejsca. Cullen szybko odnalazł wzrokiem Maggie, jego przyjaciółka rozmawiała z jednym z senatorów. Kiedy tylko mężczyzna podszedł bliżej, posłała mu niemal niewidoczny uśmiech i powróciła do dyskusji. Nagle drogę zastąpił mu Alec.
- Mam nadzieję, że jesteś dobrze przygotowany. Chyba nie muszę ci mówić, ile zależy od twojego przemówienia.
- Aro na pewno będzie zadowolony – uciął wampir i ruszył w kierunku swojego miejsca.
- Cullen, jeszcze jedno – powiedział chłopak. – Po zakończeniu porozmawiamy o tym, co stało się wczoraj z Jamesem.
Edward skrzywił się.
- Oczywiście.
Mężczyzna tylko zajął swoje miejsce, gdy do sali wszedł wiceprezydent oraz spiker*. Marek Volturi usiadł na podium i z uprzejmym zainteresowaniem spojrzał na przewodniczącą Izby Reprezentantów. Kobieta zastukała dwa razy młotkiem, aż wszystkie głosy ucichły i odchrząknęła.
- Witam wszystkich członków kongresu na dzisiejszym zgromadzeniu. Spotkaliśmy się, aby przyjąć dziś projekt ustawy o podziale władzy, której sponsorem** jest senator Edward Cullen. Senatorze, może pan zabrać głos.
Wampir wstał ze swojego miejsca i ruszył w stronę mównicy w towarzystwie nieśmiałych oklasków.
Edward kiwnął głową w kierunku Marka, wziął głęboki oddech i zaczął mówić.

~*~

Bella zacisnęła rękę na oparciu, gdy zobaczyła w prawym rogu ekranu datę nagrania. 22 września 1950 rok, to był dzień śmierci Carlisle’a. Brunetka zmarszczyła lekko brwi. Na ekranie pojawił się jej pracodawca. Z wahaniem wszedł na mównicę.

- Dziś zginął mój ojciec – powiedział drżącym głosem wampir. – Zaatakowano go, kiedy zmierzał na pokojowe spotkanie w Genewie. Trudno wyrazić mi… - mężczyzna zacisnął pięści. – Nie ma absolutnie żadnego wytłumaczenia dla sprawców tej zbrodni. Ludzie cały czas obwiniają naszą rasę o mordowanie z zimną krwią, o brak litości. Obarczają nas winą za całe swoje cierpienie. To prawda, jesteśmy zdolni do zabijania, do trzymania urazy czy też zemsty, jednak wy również. Różnimy się tylko tym, że wam brak odwagi, by spojrzeć na siebie. Obiektywnie ocenić swoje społeczeństwo. Carlisle nikogo nie zaatakował, całe swoje życie pielęgnował ludzkie odruchy, walczył o pokój . O lepsze życie dla nas wszystkich. - Edward przerwał na chwilę, jego spojrzenie było utkwione gdzieś wysoko nad horyzontem.

~*~

- Panie wiceprezydencie, pani spiker, senatorowie i przedstawiciele izby reprezentantów, chciałem wam dziś przedstawić projekt nowej ustawy, która może zrewolucjonizować cały świat. – Cullen nachylił się nad mównicą i zaczął mówić pewnym tonem. – Ustawa o podziale władzy, nie jest ograniczeniem nakładanym przez rząd, jak postrzegają ją moi przeciwnicy, a jedynie nowoczesnym podejściem do zarządzania. Wystarczy spojrzeć na dzisiejszy rynek pracy. To ludzie, właściciele firm, chcą zatrudniać jedynie moich pobratymców, to oni pokazują, na jaką szeroką skalę narodził się nowy rasizm. My, jako przedstawiciele władzy, powinniśmy temu zaradzać. Na dzień dzisiejszy proponujemy wprowadzenie uchwały, która korygowałaby warunki zatrudniania. Gdy przyniesie ona efekty, można rozważyć ustanowienie poprawki w konstytucji. – Edward wziął głęboki oddech.

~*~

- Wampiry jak ludzie są zdolne do miłości, przyjaźni i wybaczania. Dlatego jako przedstawiciel swojej rasy proponuję wam pokój. Nie będziemy żądać żadnych konsekwencji w związku z dzisiejszym wydarzeniem. Niech ten dzień będzie kojarzony z początkiem nowej ery, w której człowiek i wampir mogą wspólnie pracować nad ulepszeniem świata, a nie tylko z kolejną śmiercią. Niech dzisiejszy dzień będzie zapamiętany jako pierwszy dzień naszej wspólnej historii, w której wszyscy są sobie równi. Niech śmierć Carlisle’a wyznaczy nam kierunek zmian i pozwoli docenić wagę naszego życia i bezsensowność tej wojny. Ujawniliśmy się, nic już nie cofnie czasu. Teraz wszyscy musimy nauczyć się żyć w tym nowym świecie. Wiem, że się nas boicie. Nie posiadacie o naszej rasie żadnej wiedzy poza legendami, którymi karmiono was od dziecka. Pozwólcie nam pokazać się z innej strony, dajcie nam szansę, aby pomóc swoim doświadczeniem, wiedzą i siłą. Kiedyś też byliśmy ludźmi, wiemy, co teraz czujecie. My też się boimy. Nie zgadzajmy się już na ciągłe niszczenie Ziemi. Ledwo zakończyliście wojnę światową, powoli powracacie do dawnego życia. Czy chcecie znowu wyruszyć na bitwę? Czy wasze rodziny ponownie mają stracić ojców? Nie pozwólmy, żeby lęk był narzędziem napędowym kolejnej wojny. Zapomnijmy o krzywdach, które nas wszystkich spotkały i próbujmy stworzyć nowy świat, który będzie pozbawiony cierpienia.

~*~

- Stoję dziś przed wami nie jako przedstawiciel wampirów, ale jako wolny obywatel Stanów Zjednoczonych. Proponuję wyjście z trudnej sytuacji, w której znalazł się nasz kraj. Ciągle rośnie bezrobocie, dotykające głównie ludzi. Ustawa o podziale władzy rozwiązuje większość obecnych problemów. Ułatwia współistnienie naszych ras. I nie chodzi tutaj tylko o przydzielenie wampirom kierowniczych stanowisk, ale przede wszystkim zwiększenie efektywności pracy, poszerzenie zasięgu istniejących firm. Sprawienie, że uda nam się odzyskać status jednego z najbogatszych krajów świata. Kiedyś ludzie gonili amerykański sen, teraz zostaliśmy w tyle za Japonią, Rosją i wieloma krajami Europejskiej Wspólnoty. Produkt Krajowy Brutto sukcesywnie spada z roku na rok, ponieważ nie nadążamy za gwałtownymi zmianami w dzisiejszym świecie. Musimy otrząsnąć się z naszych uprzedzeń i próbować poprawić nasz los. Ustawa o podziale władzy jest rozwiązaniem, którego szukamy. Jedyną drogą, która poprowadzi nas do odzyskania dawnej potęgi. Dlatego stoję dziś przed wami, szukając waszego poparcia. Nie możemy stać i bezczynnie patrzeć się, jak powoli nasz kraj traci swoją pozycję. Musimy zrobić coś, żeby przywrócić mu dawny blask.
Edward odsunął się nieco od mównicy i przymknął na chwilę powieki, doszedł do niego odgłos oklasków i różnych myśli. Wampiry były zadowolone z tego, jak przemawiał. Ludzie w większości obrzucali go wyzwiskami. Mężczyzna odetchnął głęboko i uchylił powieki. Zaczął iść w kierunku swojego miejsca, po drodze przyjmując gratulacje i wymieniając uściski rąk. Gdy usiadł na swoim miejscu, wbił spojrzenie w napis znajdujący się w honorowym miejscu sali:
Pokładamy zaufanie w Bogu.
Wampir westchnął ciężko, próbując zachować uśmiech na swojej twarzy. W głowie Edwarda pojawiła się myśl, że jeżeli Bóg istniał, to już dawno porzucił ziemię i jej mieszkańców.




* Spiker jest amerykańskim odpowiednikiem marszałka sejmu on prowadzi wszystkie posiedzenia, równocześnie jest przewodniczącym Izby Reprezentantów. To druga osoba po wiceprezydencie, która może przejąć obowiązki prezydenta.

** Kongresman, który zainicjował ustawę staje się jej sponsorem.

Więcej informacji dotyczących organizacji kongresu w USA możecie znaleźć na stronie: [link widoczny dla zalogowanych]


Ładnie proszę o komentarze ^^

EDIT: I jeszcze o jednej rzeczy zapomniałam. W związku z tym, że dostaję ostatnio ogromną ilość wiadomości z zapytaniem o datę kolejnych rozdziałów (szczególnie na chomiku), założyłam twittera, gdzie informuje o postępie mojego pisania. Jakby ktoś był zainteresowany:

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Sob 19:19, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 20:03, 07 Sie 2010 Powrót do góry

świetny rozdział, jak zawsze:)
dziewczyno jestes genialna i oby tak dalej,
masz rację Pernix nie dostaje żadnych podziękowań a powinna, bo czyta sie swietnie, nie ma żadnych błędów... więc obie odwalacie wielka robotę..
co do rozdziału to świetny jak zawsze, tym bardziej, że znów mamy Alice, Jaspera no i Rose i Emmeta, mam nadzieję, że się kiedyś pogodzą i będą znów razem z Esme jedną rodziną, ale chyba długa droga do tego, a szkoda
co do Belli dobrze, że szuka info jakiegoś o pracodawcy swoim i rodzinie jego...
mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie coś sie działo na tym przyjęciu, no i nie powiem ale ciekawi mnie ta rozmowa o Jamesie...
do następnego
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Sob 20:43, 07 Sie 2010 Powrót do góry

Jejku, to wyszło tak pięknie i smutno! Zwłaszcza kiedy Edward wspominał ojca. Jeśli nie zna się jego powodów, dla wielu ludzi jest kimś strasznym i wstrętnym. Szkoda, że Cullen został sam jak palec - poświęcił wszystko dla rodziny, dla jej bezpieczeństwa, a nikt go nie rozumie i nie chce. Prócz Alice. Mam nadzieję, że Bella w jakiś sposób przyczyni się do upadku klanu Volturi i ocalenia Cullenów.
Ten rozdział bardzo mnie poruszył - napisałaś go pięknie.
Dziękuje za niego,
życzę weny!


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Nie 15:01, 08 Sie 2010 Powrót do góry

cześć. Nowy rozdzial wydał mi się dość melancholijny. Zapewne to zasługa tego przemówienie dotyczącego śmierci carlisla. Udało Ci się stworzyć odpowiedni klimat.
Żałuję tylko tego, że na razie relacje Bella Edward nie ruszyły się zbytnio do przodu. Jesteś w tej sprawie bardzo konsekwentna, bo od początku rozwijałaś tę znajomośc bardzo powoli. Na razie to nawet nie jest znajomość:)
Wszystko póki co skupione jest na polityce i sekretach rodzinnych familii Cullenów. :) haha, jak w Modzie na sukces:)
Mam nadzieję, że potem na pierwszy plan wyjdzie wątek miłosny.
Bardzo jestem ciekawa jak będziesz rozwijać tę historię.
Do następnego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 23:15, 08 Sie 2010 Powrót do góry

Dobry rozdział Niobe.
Błędów nie znalazłam, więc chylę czoła Wink
Bardzo ciekawy pomysł na treść.
Edward był prawie uroczy...
Rose, Jazz i Emmett - całkowicie wspaniali. Ubóstwiam ich z każdą chwilą coraz bardziej.
Szkoda mi się tylko zrobiło Alice.
Zastanawiam się też jak chcesz rozwiązać sprawę z Bellą... Czy uwierzy w to, co znalazła o Edwardzie? Nie widzę tego, przynajmniej nie teraz.
Podobała mi się też postawa Maggie. Ma dziewczyna talent ;]
Aż ciekawość człowieka zżera, co będzie dalej...
Trochę denerwujące, a może bardziej zastanawiające niż denerwujące jest podejście Belli. Przestał się dla niej liczyć Jake? Teraz myśli tylko o misji... Rozumiem, ale niemniej dziwi mnie to.

Bez bohaterów opowiadanie nie istnieje, ale bez akcji również. U Ciebie akcja wciąga jak nudle knora ;] Serialnie, nie mogłam się oderwać od kompa!

Życzę weny.
Widząc po Twoich notkach z twittera jest, więc żeby było jeszcze więcej.

Ciao,
Kropek.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin