FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Kurtyzana [NZ][+16] 5.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 16:06, 09 Sie 2010 Powrót do góry

Powiem tyle: ten fick jest niesamowicie dojrzały. tak jak kiedyś napisałaś jest tu wiele tajemnic, nawet polityka. A te tematy wspaniale rozbudowujesz. Nie zostawiasz niezakończonych myśli, jestem pełna podziwu dla Twych pomysłów.
Wspaniale kreujesz Edwarda, który ukrywa przed rodziną prawdziwe powody swojego postępowania. Bella i jej miłość do Jaka jest tak głęboka, że nie wiem i nawet sobie nie jestem w stanie wyobrazić jak masz zamiar to przeprowadzić, jednak już jestem zniecierpliwiona dogłębnymi przemyśleniami Pana Senatora na temat naszej Kurtyzany.
Właśnie widziałam na twitterze, że rozdzialik gotowy... Więc nie karz czekać tylko wklejaj! Laughing
Jeszcze raz napiszę!!! Ten ff jest rewelacyjny, z wieloma tajemnicami, które pod powierzchnią mają podwójne dno które wspaniale rysujesz (np. Esme i Carlisle)
Brawo!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 10:01, 10 Sie 2010 Powrót do góry

Cieszę się, że jest kolejny rozdział.

Przeczytałam go już wcześniej,najbardziej w głowie utkwiło mi zakończenie, czyli przeplatające się ze sobą przemowy Edwarda. Bardzo podobało mi się to ich wymieszanie, bo dawało pole do skontrastowania Edwarda kiedyś i dziś. W obu przemowach jego postawa jest przyjazna, jednak znając kontekst tej współczesnej, wiem, że jego słowa nie są prawdziwe. Jest to bardzo obrazowe, filmowe.

Pozdrawiam i życzę weny.

PS. Nie ukrywam, że nie mogę doczekać się, aż relacji Belli i Edwarda staną się częstsze i bardziej zażyłe:))


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
elektra21
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:01, 11 Sie 2010 Powrót do góry

Ciekawy rozdział. Wiemy już coś więcej o Carliste, o ideach Edwarda, zarówno tych wcześniejszych jak i tych późniejszych. Może któregoś dnia dowiemy się co z Alice.
Bella dopiero teraz zaczęła gromadzić informację na temat Edwarda? No cóż, ważne, że to wreszcie nastąpiło. Nie mogę się doczekać tego przyjęcia charytatywnego. Pewnie Aro weźmie ją na stronę. Jak Bella się zachowa? To będzie co najmniej interesujące. I jaki strój będzie miała? Na pewno powali Edwarda swoim wyglądem. Tylko co on na to? Mam nadzieje, że James nie wróci do ich rezydencji. To taki cham. I czy kiedyś Bella zmieni zdanie na temat Edwarda, tak bardzo, że porzuci Jacoba, czy to jedna z opowieści, w których nie będą razem, choć była mała nadzieja na taki koniec? Nie podoba mi się ten Jacob, dziwny i taki władczy. Bella może za bardzo wdrążyła się w świat Jacoba, by mieć inne zdanie na temat wampirów? Czy to się w ogóle zmieni? Edward na razie nie jest zbyt czarujący ani pozytywnie nastawiony, i nie ma zamiaru ukazywać jakichkolwiek uczuć. To się stanie takiego, że to się zmieni? Cały czas się nad tym zastanawiam, bo myślę, że to nastąpi, nie wiadomo kiedy, ale tak się stanie.
Czekamy na dalszy ciąg. Dzięki za rozdział.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
k8ella
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova

PostWysłany: Czw 0:33, 12 Sie 2010 Powrót do góry

Droga Niobe.
Serce się kraje po tym rozdziale. Dosłownie z chusteczką trzeba go czytać. Ileż to emocji, smutku, tęsknoty. Widzę oczami wyobraźni drżącego Edwarda, gdy wychodzi na mównicę. Łzy same torują sobie drogę... Jak zwykle u ciebie, uczucia są tak namacalne.
I tak, jak sądziłam, Cullen jest przekonany o słuszności swego postępowania. Utwierdza się w tym i nie zamierza wyjawić pobudek swego zachowania nikomu. Biedaczek. Troszczy się o wszystkich, a tu w zamian spotykają go przykrości. Musi mu być ciężko zgrywać takiego oschłego wobec ukochanych członków rodziny. Brrr... Na samą myśl mnie ciarki przechodzą.
Wiesz, ja troszkę po tym rozdziale zaczynam się niepokoić o stosunki pomiędzy Bellą i Edwardem. On się hamuje, a ona w ogóle go nie znosi. Czy dane będzie tej dwójce poczuć coś do siebie innego niż niechęć? Bo ja jestem mimo nawału B&E fficków ich stałą fanką. Rozumiem, że nie posuwasz akcji, ponieważ takie są twoje zamierzenia, ale czy jakieś uczucie w ogóle będzie miało miejsce? Normalnie obgryzam zęby. A może coś zaczyna się dziać? Jednak Edward wsłuchał się w bicie jej serca. Wybrał ją wcześniej z pobudek wybitnie fizycznych, to pamiętamy doskonale. I muszę ci powiedzieć, że brakuje mi tego niesamowitego napięcia między nimi. No oczywiście nie w każdym rozdziale, ale mimo wszystko tęsknię...
Bella nagle zapomniała o Jaku? Nie wiem. Troszkę to dziwne, biorąc pod uwagę ich, jak się wydawało, głęboką miłość. No, ale może jeszcze się nie dostosowała do nowej sytuacji. W końcu senator jest jej pierwszym klientem. Nie wie, na co liczyć, czego się spodziewać. W końcu sprzedaje swoją duszę i może ciało?
Polityka w twoim wykonaniu, Niobe, jest po prostu na poziomie, nie to, co w naszym kraju. Umiejętnie wplatasz światowe wątki do swego wykreowanego świata. Dzięki temu, wszystko jest bardziej realne i wciągające.
Wielkie ujawnienie brzmiało bardzo wiarygodnie, aż mi się gęba roześmiała. Udało ci się stworzyć idealny amerykański kawałek mentalności. Edward dokładnie znał czułe punkty tej nacji i w swojej mowie uchwycił genialnie wszelkie aspekty łowiące atencję senatorów. Myślę, że ma ich w garści. Biję brawo, bo do tego stopnia mnie zachwyciłaś podobieństwem do stanowego kina, że nawet nie zmarszczyłam nosa z niezadowoleniem (zawsze mnie ta typowa akcja i podniosłość w tonie, nawiązanie do tego, jaki to wspaniały kraj itp. strasznie irytuje). Poczułam się przez moment, jak gdybym oglądała jakieś wzniosłe patriotyczne dzieło z USA. Wink Jednym słowem – totalnie mnie zabiłaś.
No i do tego jeszcze ta całkowicie rozkładająca na łopatki myśl senatora Cullena na koniec. Kanon ponownie pięknie przez ciebie wprowadzony. Nawiązanie do Boga i brak wiary Edwarda.
Wciąż jeszcze jestem pod głębokim wrażeniem tej części i jeżeli coś mnie natchnie, to zedytuję tego posta. Na razie zakończę wywód.
Mam szczerą nadzieję, moja droga, że skoro już potwierdziłaś napisanie kolejnego czapiku, nie każesz nam czekać zbyt długo. Błagam, litości.
Życząc ci nieustająco współpracującej weny, oddalę się.
k8


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 6:11, 12 Sie 2010 Powrót do góry

k8 i droga Niobe
Wybaczcie ale po takim komentarzu jaki nam zaserwowała k8 to ja nie wiem czy ja się zdobędę jeszcze kiedykolwiek na jakiekolwiek trzy grosze pod cudowną Kurtyzaną Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
k8ella
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova

PostWysłany: Czw 11:08, 12 Sie 2010 Powrót do góry

magdalina, nie marudź, moja droga...
Każdy autor zasługuje na komentarze, takie z serca płynące, a mój taki jest. I nieważne czy ma pięć linijek czy sto.
I jak nie chcesz, żebym ci coś mocniej powiedziała, to tak nie mów więcej. Wink
EDIT:
Wybacz, niobe za ten wybuch Wink.
A ty magdalina, weź się do roboty Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez k8ella dnia Czw 16:06, 12 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 4:52, 13 Sie 2010 Powrót do góry

Muszę przyznać rację k8elli, każdy autor, a na pewno ja docenia komentarze. Ważne, żeby był szczere, nie muszą być od raz epopeją na temat rozdziału. Ja cenię każdą opinię i prawda jest taka, że im więcej ich jest tym bardziej chce mi się pisać i to jak najszybciej żeby poznać zdanie czytelników na temat losów bohaterów, które wymyśliłam :) Podsumowując, magdalino bardzo cenię Twoje zdanie i mam nadzieję, że pod następnym rozdziałem też znajdę kilka zdań od Ciebie.
A tak zmieniając temat to właśnie idę pisać 15 rozdział bo byłam na basenie i w czasie pływania przyszło mi do głowy parę fajnych pomysłów ^^ A 14 jest już u bety i może pojawi się w przyszłym tygodniu :) Zależy od tego czy Pernix będzie miała czas.
Dziękuję za wszystkie komentarze i w odpowiedzi na powtarzające się pytanie o relacje B&E to jak napisałam we wstępie: gdzie jest Edward i Bella tam jest romans ^^ I kolejny rozdział będzie utrzymany chyba w podobnym nastroju poza tym czeka Was pewna niespodzianka. Tyle ze spoilerowania!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Sob 18:44, 14 Sie 2010 Powrót do góry

Hej, niobe…
Odkąd przeczytałam ‘od deski, do deski’ wszystkie poprzednie rozdziały masz we mnie stałą czytelniczkę. Jak tylko wstawiłaś zerknęłam na nowy rozdział, a dziś przeczytałam raz jeszcze, żeby móc spokojnie skomentować.
Jeszcze raz gratuluję wyobraźni i wiedzy. Kurtyzana to chyba jedyny na forum tekst, który jest świetnie napisanym polical fiction. Oczywiście połączonym z horrorem, a raczej z postaciami rodem z horroru. Choć jak się tak czasem zastanowić ludzie potrafią być bardziej bezwzględni niż niejeden wampir, nie mówiąc już o wilkołakach.
Pozwolę sobie dziś na małą dygresję o Twoim Edwardzie Cullenie. Opisujesz tę postać w taki sposób, że moim zdaniem to najbardziej kanoniczny Edward, o którym czytałam w ff-kach. I, żeby nie było niejasności, uważam, że jest to ogromny plus. Świetnie oddajesz tę postać, opisując jego zachowania, osobowość, charakter. Senator Edward Cullen to niebanalnie wykreowany bohater, niejednoznaczny. Budzący emocje w czytelniku. Skonstruowany w taki sposób, że nie postaje obojętnym. Można go podziwiać, rozumieć, można też nie przepadać za nim. W każdym bądź razie nie jest kolejną kalką Meyerowskiego Edwarda, opisaną dużo gorzej niż oryginał, nie jest też autorskim tworem odbiegającym zdecydowanie od pierwowzoru, nie mającym nic wspólnego z sagowym Cullenem. Twój Edward to ciekawa postać literacka, w której zawarłaś najlepsze cechy zmierzchowego wampira, dodając swoje przemyślenia i spostrzeżenia. I z całej tej mieszanki narodził się Senator Cullen, który ujmuje swoim autentyzmem i wiarygodnością swoich działań. Duże brawa, niobe.
I jeszcze jedno, już bardziej ogólne wrażenie. Prowadzisz akcję i nadajesz taki klimat temu opowiadaniu opisując emocje bohaterów, że zatapiam się w nim z dużą przyjemnością, czasami tracąc kontakt z rzeczywistością. A to oznacza tyle, że masz talent, dziewczyno i pisz jak najwięcej.
Ciekawa jestem jak potoczą się dalsze losy bohaterów Kurtyzany. Stawiam na romans pomiędzy Bells i Edwardem, który przyniesie światu sporo dobrego, ale nie będę mogła przeboleć, że znów, po raz kolejny Jacob zostanie sam. Będę musiała sobie do tego dorobić jakąś wiarygodną ideologię.
Buziaki, czekam na cd. BB.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marionetka
Zły wampir



Dołączył: 21 Lut 2010
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka Kajusza

PostWysłany: Pon 16:15, 16 Sie 2010 Powrót do góry

Postanowiłam nadrobić zaległości w komentowaniu i zaczynam od Twojej Kurtyzany. Kolejne rozdziały są na wysokim poziomie, historia, którą przedstawiasz czytelnikom, wciąż mi się podoba i zamierzam ją czytać dalej. W tym momencie dobrze byłoby trochę przyspieszyć akcję, ale ciut, ciut. Do gustu przypadły mi szczególnie relacje Esme i Edwarda, przedstawiłaś je cudownie, czuje się to rozgoryczenie wampirzycy. Duży plus za mowę Cullena, podziwiam Cię tym bardziej, że sama nie znam się na polityce, a Ty świetnie wplątujesz ją do opowiadania. Zastanawia mnie, co zamierzasz dalej zrobić z tym wszystkim, jak to rozwiniesz. A co z Bellą i Jakiem? Wydaje mi się, że ta sytuacja trochę osłabia ich miłość. I jak chcesz związać pannę Swan z Edwardem, nie raniąc Jacoba? (O ile w ogóle masz takie coś w planach.) To ostatnie pytanie nurtuje mnie w szczególności. Pozostaje mi więc tylko zakończenie tego krótkiego wprawdzie komentarza i życzenie weny. Całuję, Marionetka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 1:21, 17 Sie 2010 Powrót do góry

Dziękuję wszystkim za wspaniałe komentarze. Zapraszam na kolejny rozdział!

Betowała wspaniała Pernix

ROZDZIAŁ 14

[link widoczny dla zalogowanych]

- Gratuluję wspaniałego przemówienia, senatorze – powiedział niski, gruby mężczyzna, ściskając dłoń Edwarda. – Ty pijawko! Wysysacie wszystko z ludzi, nie tylko krew, ale całą nasz wolność. Gdyby nie szantaż, nigdy nie poparłbym tej ustawy. Niech Bóg ma mnie w swojej opiece.
- Dziękuję, reprezentancie Smith. – Wampir uśmiechnął się z wysiłkiem.
- Panie Cullen, gratuluję wystąpienia. – Usłyszał mężczyzna zza swoich pleców, szybko się odwrócił i zobaczył starszego człowieka z poważnym wyrazem twarzy. – Interesująca manipulacja.
- Senatorze Ferrington. – Mężczyzna kiwnął głową, ściskając wyciągniętą dłoń. – Obawiam się, że ponownie źle ocenia pan moje zamiary.
- Chciałbym mieć przynajmniej nadzieję, że tak jest – przyznał chłodno polityk. – Ale to historia oceni nasze czyny, pana i moje.
- Na to liczę – przyznał wampir i spojrzał badawczo na Ferringtona.
- Edwardzie, szukałem cię – powiedział Alec, stając przed Cullenem. – Musimy porozmawiać, senatorze. – Chłopak skinął głową w kierunku człowieka.
- Oczywiście – odpowiedział, po czym skierował się w kierunku wyjścia z pomieszczenia.
Gdy tylko znalazł się na korytarzu, obrócił się w kierunku Volturi.
- Słucham, co chciałeś wiedzieć? – zapytał ostro.
- Nie tym tonem, Cullen – powiedział z rozdrażnieniem. – Poza tym przejdziemy najpierw do mojego gabinetu, Jane na nas czeka.
Edward zacisnął szczęki. Wszystko wskazywało na to, że może spodziewać się mało przyjemnego przesłuchania.
Odkąd Aro wysłał rodzeństwo do Stanów Zjednoczonych, oboje zrobili się jeszcze bardziej sadystyczni, niż gdy mieszkali we Włoszech. Cullen, jak tylko mógł, unikał spotkań z nimi. Po zbyt krótkiej chwili oboje znaleźli się w pomieszczeniu należącym do Aleca. Jego siostra siedziała bez ruchu na parapecie, pozwalając, aby jej skóra błyszczała w słońcu. W tym momencie wyglądała niezwykle niewinnie i to wydawało się w niej najbardziej przerażające. Dziewczynka szybko odwróciła głowę i wbiła w Edwarda intensywne spojrzenie.
- Same z tobą problemy – przyznała, wstając szybko na nogi. Ból.
Tylko to jedno słowo zdołał odczytać Edward z jej umysłu, zanim upadł na ziemię, odczuwając ogromne cierpienie. Zacisnął mocno szczęki, żeby nie zacząć krzyczeć. Nie chciał dać im tej satysfakcji. Po kilku długich sekundach Jane odwróciła od niego wzrok. Wampir odetchnął głęboko i szybko się podniósł.
- Sądzę, że takie powitanie powinnaś zastosować na Jamesie. W końcu to on próbował zabić człowieka w moim domu, a potem zbiegł.
- Nie masz prawa mówić mi, co robić – sarknęła Jane, mrużąc oczy. Alec złapał ją za nadgarstek.
- Dość na dziś. Cullen, opowiedz nam dokładnie, co się stało.
- Przywiozłem pannę Swan do mojej rezydencji, jak kazał mi Aro – dodał z urazą mężczyzna. Gdyby nie musiał, na pewno nie włożyłby takiego wysiłku w przytransportowanie dziewczyny. Volturi uważał, że to bardziej przekona do niego kurtyzanę, co z nieznanych dla Edwarda względów było dla niego bardzo ważne. – Gdy tylko wyszła z samochodu, pojawił się James. Myślał tylko o tym, żeby skosztować dziewczyny. W ostatnim momencie udało mi się go przekonać, że to zły pomysł. Odwrócił się i uciekł. Nie dałem rady odczytać z jego umysłu, gdzie chce się udać. Może zatrzymał się u Victorii, ona często go odwiedza.
- Nie ma jej w kraju – powiedział zimno Alec, odwracając się do niego tyłem. – Jane, będziesz go pilnować do czasu, gdy nie znajdzie się James.
Dziewczyna gwałtownie odwróciła się w kierunku brata.
- Nie chcę go niańczyć.
- Powiedziałem, jakie jest twoje zadanie. Aro mnie powierzył dowodzenie. Chyba nie chcesz, żebym zawiadomił go o twoim nieposłuszeństwie.
Blondynka skrzywiła się.
- Oczywiście, że nie, bracie. Mam nadzieję, że pamiętasz o tym, ja też mam misję do wykonania.
- Demetri znajdzie Jamesa, jak tylko wróci. I Jane… Nawet nie myśl o atakowaniu dziewczyny.
Blondynka uśmiechnęła się sadystycznie.
- Oczywiście. Postaram się skupić na kimś innym – dodała w myślach i spojrzała wymownie na Edwarda.
Alec usiadł za biurkiem.
- Cullen, pamiętaj, że twoim głównym celem jest teraz Ferrington. Aro będzie bardzo niezadowolony, jeśli nie przekonasz go do ustawy.
- Wiem. – Wampir miał wrażenie, że w tym momencie jego humor uległ jeszcze większemu pogorszeniu.

~*~

Bella stała w oknie i obserwowała zachodzące słońce. Po obejrzeniu przemówienia Edwarda czuła przede wszystkim żal. Próbowała walczyć ze współczuciem, które się w niej pojawiło. Wmawiała sobie, że to przecież kolejny krwiopijca, który przyczynia się do istnienia tego skorumpowanego świata. Jednak w pewien sposób go rozumiała. Ona też straciła ojca, oboje rodziców. Pamiętała przytłaczające cierpienie, które ją ogarnęło. Nie miała wtedy ochoty na nic, popadła w otępienie, z którego nie mogła wyjść przez parę miesięcy. Natomiast Cullen musiał jeszcze w ten sam dzień wystąpić przed całym światem, utrzymywać, że wybaczył zbrodniarzom, którzy zabili jego stworzyciela. Ona nie mogła się pozbyć nienawiści, skierowanej ku całej wampirzej rasie, do teraz, a przecież minęło osiem lat. Wbrew sobie poczuła do niego podziw. Może oceniła go zbyt pochopnie? Czy to było możliwe, że pod grubą powłoką chłodu i rezerwy, kryło się coś więcej? Kurtyzana odwróciła się i usiadła na sofie. Nie wiedziała już, co ma myśleć. Zastanawiała się, czy istniało jakieś wytłumaczenie dla jego obecnego zachowania. Co spowodowało, że nagle z osoby głoszącej pokojowe przemówienia zmienił się w senatora, który chciał doprowadzić do całkowitej hegemonii wampirów? Nie rozumiała, co wpłynęło na taką przemianę. Może on czuł podobną nienawiść do ludzi jak ona do wampirów? Może winił jej rasę, za to, że zabili jego ojca. Kobieta zacisnęła palce na oparciu sofy. Jeśli to była prawda, łączyło ich więcej, niż sądziła. Czy jej zachowanie naprawdę różniło się od tego, co robił on? Oboje chcieli doprowadzić do tego, by ich rasa miała większe znaczenie w państwie. Może on także chciał się zemścić za swoje cierpienie. Bella zacisnęła mocno usta i zamknęła oczy. Poczuła, jak łzy próbują wydostać się z jej oczu. Nienawidziła swojej słabości, tego, że jeszcze nie pogodziła się że śmiercią rodziców. Faktu, iż cały czas przed jej oczami pojawiał się obraz ich ciał i rozszarpanych gardeł. Zacisnęła mocno pięści. Chciała wierzyć, że gdy przyczyni się do ujawnienia prawdy o wampirach albo przynajmniej zmiany nastawienia do nich, jej ból się zmniejszy. Miała nadzieję, że zemsta pozwoli jej choć na chwilę zapomnieć, a w efekcie sprawdzić, że w końcu pogodzi się z tym, co się stało. Czy Edward mógł czuć to samo? Czy właśnie to starał się osiągnąć? Kurtyzana wstała z sofy. Przetarła łzy wierzchem dłoni, nie mogła rozpamiętywać minionych wydarzeń. Szybko wyszła z pokoju i zeszła do salonu. Usiadła w fotelu, po czym włączyła telewizor. Skakała po kanałach, aż natrafiła na relację z dzisiejszego zebrania Kongresu.
- Senatorze Ferrington, jak ocenia pan dzisiejsze wystąpienie senatora Cullena? Jakie jest pana zdanie o ustawie o podziale władzy, której został sponsorem? – zapytała dziennikarka.
Bella zamarła w jednej chwili. Ustawa o podziale władzy była inicjatywą jej pracodawcy?
- Muszę przyznać, iż ponownie nie poprę pana Cullena. Jego ustawa na pewno nie poprawi sytuacji ludzi w naszym państwie. Ponadto dzisiejsze przemówienia pełne było podniosłych słów i ambitnych planów, a nie znalazłem w nim konkretnych informacji, które wyjaśniałyby, jak zmieni się podział władzy po wprowadzeniu ustawy. Wiem, że prawo jest jeszcze w fazie przygotowań, a dzisiejsze wystąpienie miało nas tylko przygotować, sprawić, że każdy samodzielnie wyrobi sobie opinię i powoli zacznie podejmować decyzję o tym, po której stanie stronie. Sądzę, że po kolejnym spotkaniu Kongresu będziemy posiadali więcej informacji na temat zmian, jakie wprowadzi ustawa. Jednak już teraz pragnę wyrazić nadzieję, że żaden człowiek nie zgodzi się na wprowadzenie tego prawa, gdyż w znacznym stopniu ograniczy ono naszą wolność.
- Dziękuję, Senatorze.

Kurtyzana zacisnęła dłoń na pilocie. W jednej sekundzie całe jej współczucie do Cullena zniknęło i na nowo poczuła złość oraz nienawiść. Wzięła głęboki oddech, żeby się uspokoić. Musiała stwierdzić, że, biorąc pod uwagę misję, trafiła w najlepsze możliwe miejsce.
- Panno Swan. – Bella gwałtownie się obróciła i zobaczyła Edwarda w towarzystwie niskiej blondynki.
Wampir wbił intensywne spojrzenie w dziewczynę, jej serce zaczęło bardzo szybko bić.
O czym teraz myśli? – zapytała Jane, unosząc lekko brwi.
Mężczyzna poczuł strach. Nie miał pojęcia, co powinien odpowiedzieć. Nawet, gdy teraz skłamie, Aro przy najbliższym spotkaniu pozna jego myśli. Jeśli powie prawdę, ona wpadnie w szał. Zerknął w czerwone oczy dziewczyny, po czym powiedział cicho:
- Próbuję zrozumieć, czemu Ferrington mnie krytykuje.
Bella wstała z sofy i podeszła do pracodawcy.
- Przestraszył mnie pan – przyznała z uprzejmym uśmiechem. Jednak wampir zauważył chłód w jej oczach, znowu nie mógł zrozumieć zachowania kurtyzany.
- To jest Jane. Zatrzyma się tutaj na parę dni.
- Oczywiście, miło mi poznać – powiedziała Swan, wyciągając rękę w kierunku wampirzycy.
Blondynka prychnęła i ruszyła w górę schodów.
- Sama wybiorę sobie pokój.
Bella zmarszczyła brwi i śledziła wzrokiem wampirzycę.
- Najlepiej jeśli nie będzie jej pani wchodzić w drogę – powiedział mężczyzna, gdy usłyszał zamykające się na górze drzwi. – Limuzyna będzie jutro do pani dyspozycji.
Brunetka spojrzała na niego pytająco.
- Gdyby planowała pani zakupy – wyjaśniło chłodno Edward, po czym ruszył w kierunku swojego gabinetu.
Kurtyzana została sama w przedpokoju i w jednej chwili poczuła się ogromnie zagubiona.

~*~

Seth rozejrzał się wokół siebie, wchodząc do Mauzoleum Jeffersona. Wytężył wszystkie zmysły, po chwili usłyszał bicie serca dochodzące zza pomnika. Szybko ruszył w tamtym kierunku. Gdy podszedł bliżej, z cienia wyszła wysoka, szczupła kobieta.
- Seth.
- Witaj, Patricio – powiedział Indianin.
- Wyjaśnisz mi, co się stało, że tak nagle potrzebowałeś się ze mną skontaktować?
- Sądzimy, że ktoś nas śledzi.
Kobieta błyskawicznie cofnęła się do tyłu.
- Teraz nikogo tam nie ma – wyjaśnił od razu mężczyzna, podchodząc bliżej. – Chodzi o to, że powoli kończy się nas czas w Waszyngtonie. Jeśli szybko czegoś nie zrobimy, znowu będziemy musieli się ukryć.
Patricia zacisnęła usta.
- Dalej nie rozumiem, dlaczego tak bardzo zależy im na was.
Seth westchnął.
- Nie powinnaś wiedzieć czemu, to zbyt niebezpieczne.
- Dobrze, w takim razie, ile macie czasu?
- Nie jestem pewien. Miesiąc, może dwa. Zależy od tego, jak będzie wyglądać sytuacja.
- I ta dziewczyna od was zbiera informacje?
- Tak, ale na razie o niczym nie doniosła.
Kobieta przytaknęła.
- Nawiązaliśmy teraz nowe kontakty. Próbujemy namówić do współpracy wampiry, które się sprzeciwiają.
Zmiennokształtny prychnął.
- Nie wierzę, że takie istnieją.
- A jednak. – Patricia zamyśliła się na chwilę. – Mamy pewne informacje… Plotki o tym, że Cullenowie nie popierają swojego brata.
- Cullenowie? To jest ich więcej?
- Czwórka, poza tym senatorem. Gdyby udało nam się jakoś do nich dotrzeć, może zdobylibyśmy jakieś informacje… Wiesz jaka to byłaby szansa?
Seth zmarszczył brwi.
- Nie pokładałbym zbyt wielkiej nadziei w krwiopijcach.
- To jest tylko jedna z dróg, mamy też inne plany.
- A co z Włochami? Dostarczyli wam jakieś nowe informacje?
- Nie. Obawiamy się, że mogli nie przeżyć. Zbyt się zbliżyli – powiedziała sucho kobieta.
Mężczyzna wstrzymał oddech, po czym odetchnął ciężko.
- Ilu ludzi będzie musiało jeszcze zginąć, zanim zrobimy coś, żeby zmienić świat?
Patricia zacisnęło pięści.
- Mam nadzieję, że gdy nam się uda, wybijemy wszystkie pijawki.

~*~

Edward siedział przy biurku w swoim gabinecie i nerwowo obracał pióro między palcami. Miał świadomość, że okłamanie Jane nie było najmądrzejszym posunięciem. Sam nie wiedział, czemu od razu nie doniósł Volturi o tym, że dziewczyna zatrzymuje jego dar. Może obawiał się tego, co by z nią zrobili. Aro na pewno byłby zafascynowany takim niespotykanym zjawiskiem. Prawdopodobnie chciałby zamienić ją w wampira, a potem zmusił do służby. Mężczyzna, gdyby tylko mógł, oszczędziłby każdemu takiego losu. Jednak chronienie dziewczyny też nie było najlepszym wyjściem. Jeśli Aro dowie się prawdy, będzie wściekły. Mógłby chcieć zemścić się na jego rodzinie. Cullen poczuł niepokój i zerknął na telefon. Wyciągnął rękę i złapał słuchawkę. Zaczął wykręcać numer, ale zanim nacisnął ostatnią cyfrę zrezygnował. Nie mógł tego zrobić. Musiał się najpierw dowiedzieć, czemu ona go blokowała. Poza tym czuł wewnętrzny sprzeciw, żeby na nią donieść.

~*~

Bella próbowała skupić się na treści książki, którą czytała, ale jej myśli były zbyt rozproszone. Nie rozumiała, czemu w domu Cullena cały czas musi ktoś przebywać. Odniosła wrażenie, jakby mieli go bez przerwy pilnować. Jeśli to prawda, to kto za tym stał? Kto mógł chcieć go kontrolować? Jake kiedyś wspominał, że istnieje trzon, który zarządza wszystkimi działaniami wampirów. Czy to możliwe, że oni kierowali Edwardem? Skoro spełniał ich rozkazy, to czemu potrzebował ciągłego nadzoru? Kurtyzana odłożyła książkę i położyła się na plecach.
Dziewczyna, która przyszła dziś do domu, wzbudziła w niej strach. Coś było w spojrzeniu wampirzycy, co sprawiło, że nie chciała przebywać z nią sam na sam. Musiała zostać przemieniona, jak była jeszcze dzieckiem. Jej stworzyciel musiał być naprawdę okrutny, skoro zdecydował się uwięzić ją na wieczność w tak młodym ciele.
Bella westchnęła, powoli wstała z łóżka i podeszła do komputera. Powinna sprawdzić pocztę – to była jedyna, w miarę bezpieczna droga kontaktu ze sforą. Nie wysłała im jeszcze żadnej informacji, nie mieli nawet pojęcia, u kogo się znalazła. Szybko weszła na odpowiednią stronę. Zmarszczyła brwi, gdy zobaczyła, że ma pięć nieodebranych wiadomości, w dodatku wszystkie pochodziły od Lei. Kliknęła na pierwszą z nich.

Bello, musimy się jak najszybciej spotkać, to ważne.

Kurtyzana szybko otworzyła następnego maila.

Byłabym wdzięczna, gdybyś odpowiadała na moje wiadomości.

Brunetka zmarszczyła brwi.

Czy TY w ogóle sprawdzasz pocztę? Mogłabyś przynajmniej napisać, u kogo się znalazłaś. Dać znać, czy żyjesz! Jeśli Jake dowie się, że nie mam od Ciebie żadnych wieści, każe mi po Ciebie iść, a to raczej nie pomogłoby naszej misji. Poza tym Twoje zachowanie jest dość nieodpowiedzialne.

Kobieta przygryzła wargę. Leah miała rację, powinna od razu do nich napisać, z drugiej strony tyle się działo.

Właśnie zaczynam być na Ciebie wściekła, więc lepiej mi napisz, kiedy możemy się spotkać.

Swan uśmiechnęła się pod nosem, chciałaby zobaczyć minę Lei, gdy pisała tę wiadomość. Otworzyła ostatniego maila.

Bello, proszę daj jakiś znak życia, zaczynam się martwić.

Kurtyzana zamyśliła się. Mogłaby spotkać się ze sforą jutro, jednak ma jej towarzyszyć kierowca, a on na pewno doniesie Edwardowi o tym, że się z kimś widziała. Lepiej nie wzbudzać jego podejrzeń już po dwóch dniach. Gdyby miała jakieś towarzystwo, może wtedy by jej się udało. Pytanie tylko, kto był na tyle zaufany, by mógł ją kryć. Kobieta uśmiechnęła się szeroko i szybko sięgnęła po komórkę, wybrała właściwy numer i już po chwili usłyszała głos Holly.
- Witaj, Bello! Co u ciebie?
- Mam pytanie, wybierasz się może w piątek na bal charytatywny ze swoim klientem?
- Tak! Ale nie mogę znaleźć żadnej sukienki, dopiero dziś się o tym dowiedziałam. Nie wiem, czy zdążę wyszukać coś odpowiedniego – westchnęła dziewczyna.
- Może jutro wybierzemy się razem na zakupy? – zapytała Bella.
- Świetny pomysł! – ucieszyła się Holly. – W towarzystwie zawsze można szybciej coś znaleźć, a poza tym jestem ciekawa, jak sobie radzisz.
- Senator użyczył mi swoją limuzynę, może podjadę po ciebie około dziesiątej?
- Wspaniale, zaraz wyślę ci mój adres.
- To widzimy się jutro.
- Nie mogę się doczekać!
Bella szybko odłożyła telefon i napisała do Lei krótkiego maila.

Spotkajmy się jutro o 12 na ostatnim piętrze Highland House - 5480 Wisconsin Avenue.**


* [link widoczny dla zalogowanych]
** Wisconsin Avenue to ulica w Waszyngtonie, gdzie znajduje się dużo sklepów typu Gucci, Dior itd., a w highland house można wynajmować apartamenty – jestem bardzo dumna z mojego odkrycia i wiarygodności tego adresu stąd ten przypis :D


Rozdział 15 około 27 sierpnia, już napisany ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Czw 0:26, 19 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Wto 8:05, 17 Sie 2010 Powrót do góry

Ooooo, jest! Ale fajnie. Wybacz, niobe, ale nie będzie to zbyt poprawny komentarz. Cóż, może dla tego, ze jestem na świeżo po przeczytaniu i jeszcze nie ochłonęłam, więc nie podejdę do tekstu z dystansem.
Dlaczego Ty mi to robisz? Dlaczego już ich nie "spikniesz"? Lubisz się nad nami znęcać, co? Laughing
Ale jednego możesz byc pewna: choćby nie wiem co, nie zrezygnuję z czekania. Tak długo trzymasz mnie w tym oczekiwaniu na love story, że już we mnie wszystko gotuje się na sama myśl, jakie to będzie. Spadła na Ciebie duża odpowiedzialność, wiesz? Wink
Chociaż osobiście nie przepadam za polityką, to wplatanie w to większej ilości wampirów, trochę ją ożywia. Cieszę się, że w tym senacie, kongresie,czy innym cholerstwie dzieje się coś więcej niż tylko przemówienia, ustawy czy jak to zwał. Dla przykładu: wątek w biurze Aleca.
W ogóle jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy, jeżeli chodzi o tę dziedzinę. Nie piszesz bzdur( chociaż akurat ja bym się nie poznała), znasz właściwe terminy. Zastanawia mnie to, czy musiałaś dużo czytać o tym wszystkim, zanim zaczęłaś pisać Kurtyzanę.

Wilki to też kategoria, która dla mnie zawsze będzie na dalszym miejscu. Jakos nigdy nie zwracałam na nich uwagi tak, jak na świat wampirów.
Wychodzi na to, że najbardziej interesuje mnie relacja B-E i rzeczywiście tak jest. Każda chwila między B a E jest warta zapamiętania. Ale pomiędzy nimi nie układa się tak, jakby zaraz mieli romansować. Naprawdę zastanawiam się, jak to Ci wyjdzie.

A tym czasem, życzę dużo weny, ciekawych pomysłów. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Do zobaczenia, Prawdziwa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marionetka
Zły wampir



Dołączył: 21 Lut 2010
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka Kajusza

PostWysłany: Wto 9:01, 17 Sie 2010 Powrót do góry

Cytat:
ja te z mam

Też?
Cytat:
informacji, które wyjaśniałby

Wyjaśniałyby.
Cytat:
rozkazy to, czemu potrzebował ciągłego nadzoru

Przecinek powinien być po rozkazy, nie po to.
Cytat:
przyszła dziś do domu wzbudziła w niej strach

Oddzielamy orzeczenia.
Cytat:
pisała tą wiadomość

.
Tyle błędów znalazłam. Co do samej treści: podoba mi się wprowadzenie Jane. Zastanawiam się, czy spróbuje użyć na Belli swego daru, a jeśli tak, to jak zareaguje, gdy dowie się, że on nie działa, a Edward ją okłamał?
Duży plus za opisy wewnętrznych przeżyć Isabelli. Wyszły Ci one naprawdę bardzo ładnie, widać, że nie masz większych problemów z przelaniem na papier (ekran?) uczuć bohaterki. Cudownie ukazujesz również emocje Edwarda, którego polubiłam o wiele bardziej od książkowego, bo ten Twój jest taki żywy, realny. Aż nie mogę się doczekać, kiedy w końcu ocieplisz trochę ich wzajemne relacje.
Pozdrawiam, Marionetka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Wto 10:44, 17 Sie 2010 Powrót do góry

Droga niobe.
Ten rozdział sprawił, że nie wiem komu mam najpierw współczuć. Spodobało mi się, że chociaż przez kilka chwil Bella poczuła współczucie dla Edwarda. Niestety, Cullen jest mistrzem w rujnowaniu wszystkiego, jeśli ma to związek z dziewczyną. Ciągle czekam, aż oboje zdecydują się na jakiś dłuższy kontakt, np rozmowę.
Wprowadzenie Jane było świetnym posunięciem i dodało do opowiadania kolejnego smaczku. Niestety nie mogę powiedzieć, że lubię tę wampirzycę, także wybacz:)
Gratuluję kolejnego świetnie napisanego rozdziału. Podziwiam Twój kunszt pisarski i właśnie przyszło mi do głowy, że Kurtyzanę warto by było przetłumaczyć i opublikować na zagranicznych stronach ff. Jest to wyśmienite opowiadanie i niejedna osoba może pozazdrościć Ci pomysłu i talentu.

Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 10:45, 17 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Wto 11:04, 17 Sie 2010 Powrót do góry

i kolejny rozdział za nami...
robi się co raz ciekawiej
spisek, może się uda dostac do reszty Cullenów ciekawi mnie co oni zrobia wtedy...
ale i tak najważniejsze żeby Jane już odeszła z tego domu, po co Bella ma się denerwowac:D ciekawi mnie jak się ich życie potoczy, co się bedzie działo przez to, że Jane jest w rezydencji...
na odpowiedzi na te i na inne pytania muszę poczekac do następnego
wiec będe czekac
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 11:51, 17 Sie 2010 Powrót do góry

Jestem Ci winna jakiś komentarz, mimo iż wiesz po każdym rozdziale, co myślę, bo rozmawiamy o Kurteczce. Wink
Wena siadła mi do wszystkiego, ostatecznie jeszcze jakoś wychodzą mi tłumaczenia, ale postaram się skomentować zbiorczo ostatnie trzy rozdziały.

Przede wszystkim podoba mi się rozplanowanie akcji w wielu wątkach. Wszystko jest przejrzyste i krok po kroku poznajemy rozwój wszystkich wątków, obserwujemy: Edwarda działającego pod presją Volturi, Cullenów - na razie biernych, ale sprzeciwiających się postępowaniu brata, Alice, która troszczy się o bezpieczeństwo brata i swoje być albo nie być, Belli, nieśmiało zbierającej informacje i wreszcie sfory i jej konspiracyjnych działań kolaboracyjnych. :)
Dodatkowo dowiedzielieśmy się co nieco o Esme, więc ośmielę się powiedzieć, że ta historia aspiruje do czegoś więcej niż do opowiadanie.
To na pewno wielki plus, rekompensujący co nieco minusy - minimalną interakcję między głównymi bohaterami. Można by ich razem puścić na zakupy sukienkowe i Edzio mógłby podziwiać wdzięki swojej kurtyzany, ale po tym rozdziale dowiedzieliśmy się, że zakupowe wyjście będzie możliwością skontaktowania się ze sforą <- jakoś to przeżyję, bo jest to równie intrygujący motyw. Wink
Bardzo ładnie wychodzą Ci sceny polityczne, wręcz jestem zaskoczona, że jest tak przekonująco. Widzę też, że w ostatnim rozdziale Ferrington powiedział w rozmowie z dziennikarką to, o czym Ci mówiłam, że w przemówieniu Edwarda nie było konkretów o ustawie. Bardzo sprytnie to napisałaś i jestem wdzięczna za ten fragment. Szkoda, moim zdaniem, że Jane musi być w domu Edwarda, te ograniczenia - kontrola Cullena, nie są fajne, ale jednocześnie pokazują powagę i grozę sytuacji. Mimo że rudy wykonuje polecenia Volturich, oni nadal nie ufają mu do końca. Muszą mieć wszystko pod kontrolą.
Podsumowując, niobe, można stwierdzić, że Kurtyzana jest najbardziej udanym Twoim dziełem i z pewnością najdojrzalszym. Nie będę na nic naciskała, choć dobrze wiesz, czego czytelnikom brakuje. Wink Pisz, tak jak Ci wena podpowiada, bo na razie ta przyjaciółka jest nieomylna. Życzę płodności w dotychczasowym tempie, choć liczę też na oddech dla siebie. Wink Bo moja wena też musi się nieco zrealizować. Wink
Buziaki.:*

Marionetko, dzięki za wypisanie pozostawionych przeze mnie byków. Są oczywiste, ale musiały mi przejść przez palce. Confused
Postaram się bardziej następnym razem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 11:54, 22 Sie 2010 Powrót do góry

Heyka Niobe!
Jestem znów, z nadzieją, że mój komentarz doda Ci weny :D
Ostatni rozdział?
Naprawdę ciekawy.
Wprowadzenie do fabuły Jane i Aleca płynne i zero zgrzytów. Edward jest w coraz ciekawszym położeniu. I tylko zastanawiam się czy on naprawdę nie ma podobnych myśli jak Aro? To tylko by chronić resztę rodziny? I dlaczego oni o tym nie wiedzą?
W sprawie Belli interesujące rozwiązanie. Spotkanie z Leah może być naprawdę ciekawe... Tylko czy Jake się tam nie pojawi?! Byłaby jazda.
Popieram też Pernix odnośnie tej wielowątkowości. Dobrze, że nie skupiasz się tylko na Edwardzie i Belli. Scena z Sethem jest świetna. Rzuca inne światło na całą treść opowiadania.
Coraz bardziej wciągam się w to opowiadanie, w końcu w nim utonę... xD
Jednak Kurtyzana jest tego warta.
Życzę weny.
Zerkam na twittera.
Trzymam kciuki...
Ciao,
Kropek
:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 18:05, 01 Wrz 2010 Powrót do góry

Zabił mnie już pierwszy akapit!!! To jak musi się wciąż czuć Edward, udając bądź nie zwracając uwagi na myśli i obłudę innych. Następny akapit i znów niespodzianka, która przedstawia prawdziwe intencje czytaj ochronę reszty rodziny przed sadystycznymi Volturi. Edward ich marionetką toż to paskudne ale jaki wspaniały i dający pole do popisu pomysł…
Idźmy dalej: Bella i jej przemyślenia po wystąpieniu Edwarda; bardzo mi się podoba to, że jest pełna wątpliwości w jednej chwili zaczyna czuć do Edwarda coś na kształt zrozumienia by za chwilę poczuć znów do swego pracodawcy jedynie nienawiść i chęć wykonania zadania.
Natomiast zaczyna mnie zastanawiać zachowanie Edwarda. Czemu nie powiedział Jane, że nie słyszy myśli Belli? Czy bał się, że ukarze jego czy kurtyzanę? Czy obawiał się może, że Aro będzie chciał aby Edward zmienił Bellę na inną? Lub tak jak napisałaś będzie chciał ją jako wampira? hmmmmmmmm wiem jednak, że wcześniej lub później dowiemy się o tym i na to czekam Laughing
Dalej znów niespodzianka. Budujesz ten ff tak pełen wątków, które wspaniale i powoli odkrywasz co daje możliwości do zaistnienia nowych bohaterów i oddania im większej wagi w opowiadaniu. Bo mam nadzieję, że „plotki” które Patricia przekazała Sethowi jednak będą w dalszej opowieści trochę odkryte i też zaczną żyć własną historią?
I końcówka: a jednak Bella zaczyna zastanawiać się nad sytuacją Edwarda, już się nie mogę doczekać kiedy ten pomysł w jakiś sposób będzie w stanie potwierdzić i zobaczy w Edwardzie ofiarę.
Kochana Niobe czekam z niecierpliwością na nowy rozdział gdzie Bella będzie zdawała relację Leah ze swoich obserwacji.
Czasu i Weny!!! Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 1:23, 02 Wrz 2010 Powrót do góry

Dziękuję ogromnie za wszystkie komentarze! Proszę bardzo kolejny rozdział, nie jestem przekonana kiedy będzie następny bo moja wena uciekła - także wszystkie opinie bardzo mile widziane :)


Betowała niezastąpiniona Pernix


ROZDZIAŁ 15


Flyleaf - Something I can never have


Bella wyszła z pokoju i niepewnie rozejrzała się po korytarzu. Nie zobaczyła nikogo na drodze, więc szybko ruszyła w stronę schodów. Kiedy była w połowie, usłyszała dziewczęcy głos.
- Gdzie wydaje ci się, że idziesz?
- Przepraszam? – Kurtyzana odwróciła się gwałtownie - naprzeciwko niej stała Jane. Wampirzyca patrzyła podejrzliwie, mierząc ją wzrokiem.
- Zapytałam, gdzie idziesz? Czy ludzie są teraz głusi?
Bella poczuła, jak rodzi się w niej wściekłość. Otwierała już usta, żeby odpowiedzieć coś nieprzyjemnego, ale obok blondynki stanął Edward.
- Jane, sądzę, że powinniśmy porozmawiać. Nie życzę sobie, żebyś zakłócała spokój panny Swan.
Wampirzyca spojrzała z furią w oczach na Cullena, który drgnął i zacisnął mocno szczęki. Chwilę mierzyli się wzrokiem, po czym dziewczyna odwróciła głowę. Ruszyła w kierunku gabinetu Edwarda, nie oglądając się ani na chwilę.
Mężczyzna westchnął ciężko i spojrzał łagodnie na Bellę.
- Przepraszam za to zdarzenie.
- Nic nie szkodzi – odpowiedziała cicho Bella. – Chciałam tylko popływać – dodała.
- Oczywiście. Basen znajduje się w piwnicy. Może pani korzystać z niego w każdej chwili.
- Dziękuję. – Kobieta uśmiechnęła się lekko.
Edward poczuł ukłucie w sercu. W kurtyzanie było coś, co go przyciągało. Próbował ignorować to uczucie, ale czasem nie dawał rady. Jej zapach owijał się wokół jego nozdrzy i nie dawał mu spokoju. Momentami chciał podejść bliżej, ponownie dotknąć jej skóry, zatopić się w kwiatowej woni. Widział już w myślach, jak robi krok do przodu, obejmuje ją. Mimowolnie poczuł mrowienie w opuszkach palców. W ostatniej chwili wampir przełknął jad napływający mu do ust i odwrócił głowę.
- Jeśli to już wszystko, to wrócę do pracy. – Mężczyzna ruszył w kierunku gabinetu.
- Miłego wieczoru – powiedziała szeptem Bella. Cullen stanął na moment, ale szybko się opanował i zrobił kilka kroków do przodu. Słyszał, jak kobieta powoli schodzi po schodach, a jej bicie serca staje się coraz bardziej odległe. Z cichym westchnięciem wszedł do pomieszczenia. Gdy tylko zamknął drzwi, poczuł ból w każdej części swojego ciała. Upadł na ziemię i spiął wszystkie mięśnie. Nienawidził, gdy Jane go atakowała. Cierpienie, które odbierało mu możliwość trzeźwego myślenia. Nie mógł skupić się na niczym innym niż opanowanie krzyku. Odnosił wrażenie, jakby każdy jego organ, każda komórka była przebijana rozżarzoną igłą. Uczucia nie dało porównać się z niczym innym, nawet przemiana wydawała się wtedy nikłym cieniem cierpienia, które go teraz spotkało. Wampir miał wrażenie, że małe ostrza przewiercały się przez mięśnie, docierając do samych kości, rozrywając je na części. Złapał rękami głowę oraz zacisnął mocno powieki. Gdy ból wydawał się nie do zniesienia, wszystko nagle ustało. Edward błyskawicznie wstał z ziemi, po czym rzucił się w stronę Jane. Przygwoździł dziewczynę do ściany, a po sekundzie powiedział pełnym złości szeptem.
- Jeszcze raz mnie zaatakujesz, a obiecuję, że to będzie ostatnia rzecz, jaką zrobisz.
Dziewczyna roześmiała się głośno, a po chwili zwęziła oczy.
Teraz mnie puść albo czeka się kolejna dawka przyjemności.
Przez kilka sekund mierzyli się wzrokiem, ale w końcu Edward odwrócił głowę i odsunął się.
- Aro chciał, żeby dziewczyna czuła się tutaj bezpiecznie, poza tym ją zatrudniam - odpowiadam za nią, dlatego nie wtrącaj się w to, co robi.
Nie ufam jej. Jest z nią coś nie tak.
- Jeśli masz jakieś dowody, to udaj się z nimi do Aro, ja ci nie pomogę.
Jane zacisnęła usta, po czym spojrzała na Edwarda ze złością.
- Dziękuję za cenną radę – powiedziała z ironią. – A teraz wybacz, mam ciekawsze rzeczy do roboty, niż rozmawianie z tobą.
- Oczywiście – stwierdził sucho wampir.

~*~

Bella wskoczyła do wody i przepłynęła parę metrów pod powierzchnią. Poruszała rękami oraz nogami w stałym tempie. Na chwilę otworzyła oczy, aby spojrzeć na bąbelki powietrza, które się utworzyły. Uwielbiała ten widok. Setki idealnie okrągłych kul unosiło się w stronę powierzchni. Kobieta wynurzyła się, po czym zwróciła się w kierunku końca basenu. Gdy dopłynęła do ściany, odepchnęła się nogami od twardej powierzchni i szybko zaczęła płynąć. Chciała pozbyć się wszystkich myśli, skupić tylko na rytmicznym ruchu rąk oraz oddychaniu. Nie mogła już więcej tęsknić, wszędzie widzieć twarzy Jacoba. Pragnęła zostawić za sobą tę blondynkę, która patrzyła na nią z nieskrywaną pogardą. Jednak przede wszystkim chciała uciec od Edwarda. Jego obecność budziła w niej sprzeczne uczucie. Obok nienawiści i złości, pojawiło się także zrozumienie oraz współczucie, których nie mogła zwalczyć, mimo że bardzo się starała. Po kilkunastu minutach Bella zatrzymała się przy brzegu. Oddychała ciężko, czując ogromną różnicę temperatur pomiędzy rozgrzanym ciałem, a chłodną wodą. Uwielbiała to wrażenie. Zwykłe ludzkie zmęczenie - nie wyobrażała sobie życia, w którym go nie było. Objęła twarz rękami, po czym odetchnęła głośno. Nie mogła zapanować nad swoimi emocjami. Nie pozwalała, aby obudziła się w niej nadzieja, że spotka jutro Jake’a, nie chciała myśleć o tym, jak bezpiecznie czuje się w jego obecności i niepewności oraz strachu, który występował teraz. Kurtyzana podniosła się na rękach, wyszła z basenu, po czym wzięła ręcznik z leżaka. Powinna iść już do spania, jutro zdecydowanie czekał ją interesujący dzień.

~*~

Leah szybko biegła przez opustoszałe ulice Waszyngtonu. Była już zupełnie przemoczona, a deszcz cały czas uderzał w jej twarz, ograniczając widoczność. Jednak dziewczyna nie zwracała na to uwagi, musiała jak najszybciej dotrzeć do Jake’a. Na szczęście o tej porze nikt już nie chodził po mieście, dlatego drogę, którą zazwyczaj pokonywała w dwadzieścia minut, teraz przemierzyła w dziesięć. Z mocno bijącym sercem wdrapała się na właściwe piętro i zapukała do mieszkania. Gdy nie usłyszała żadnego ruchu, załomotała jeszcze raz. Po parunastu sekundach doszedł do niej niezadowolony głos alfy.
- Już, idę!
Drzwi otworzyły się, a oczom kobiety ukazał się Jacob. Miał na sobie tylko dresowe spodnie i patrzył na nią mało przychylnym wzrokiem.
- Leah, co sprowadza cię do mnie o czwartej rano?
- Bella – odpowiedziała krótko zmiennokształtna, po czym weszła do domu przyjaciela.
- Co z nią? – zapytał spiętym głosem.
- Mógłbyś dać mi ręcznik – powiedziała z rozdrażnieniem brunetka.
Indianin zniknął w innym pomieszczeniu, a po chwili pojawił się z suchymi ubraniami.
- Wiesz, gdzie jest łazienka.
Leah skierowała się do właściwego pomieszczenia, a Black usiadł na sofie. Odkąd Bella znalazła się u wampira, jego strach osiągnął apogeum. Miał do siebie żal, że pozwolił jej tak się narażać. Wiedział, że to była dla nich niesamowita szansa, mimo to skutki wydawały mu się na tyle odległe, że zostały całkowicie przyćmione przez jego obecną obawę o ukochaną. Chciałby wiedzieć, u kogo się teraz znajdowała, móc choćby ją zobaczyć. Bo musiał przyznać, że poza lękiem o jej bezpieczeństwo, czuł przede wszystkim tęsknotę.
- Napisała do mnie. – Jacob odwrócił się, gdy usłyszał za sobą głos Lei. Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Mówiłaś już wczoraj, że dostałaś od niej wiadomość.
Kobieta odwróciła wzrok.
- To nie była do końca prawda, nie mogłam się z nią skontaktować. Nie chciałam cię martwić.
Jake momentalnie poczuł wściekłość na przyjaciółkę. Jednak w tym momencie był zbyt ciekawy wieści od Belli, żeby się na nią złościć. Odetchnął i zapytał spokojnym głosem.
- No dobrze, co w takim razie napisała?
- Może się jutro z nami spotkać.
- Świetnie. – Indianin spojrzał w okno. – Pójdziesz sama. Powiesz jej, że musi się pospieszyć.
Leah zmarszczyła brwi.
- A ty nie chcesz się z nią zobaczyć?
- Lepiej nie – powiedział po chwili milczenia Black. – Chciałbym jej tylko coś przekazać, poczekaj chwilę.
Jacob ruszył w stronę sypialni. Po paru minutach wrócił, niosąc w ręce małą kopertę.
- List miłosny? – zadrwiła brunetka, uśmiechając się szeroko. – Nie wiedziałam, że jesteś taki sentymentalny, Black.
- Ja tylko…
- W porządku – przerwała mu Leah. – Przekażę jej to. Postaram się także nie wypominać ci tego przez najbliższe dziesięć lat.
Mężczyzna roześmiał się.
- Przyjdź jutro do mnie po pracy. Opowiesz mi, jak poszło.
- Oczywiście – wyszeptała cicho kobieta i bezgłośnie wyszła z mieszkania przyjaciela.

~*~

Bella siedziała w limuzynie, patrząc za okno i zastanawiała się, czy jej pomysł był naprawdę tak dobry, jak sądziła wczoraj wieczorem. Mimo że Holly wzbudziła jej ogromną sympatię, nie mogła być pewna, czy nie zdradzi jej przed madame. Jednak tylko w ten sposób mogła spotkać się ze sforą. Kurtyzana poczuła ogromną tęsknotę na samo wspomnienie Jacoba. Zastanawiała się, czy on też przyjdzie. Oddałaby wszystko, aby pobyć z nim choć przez kilka minut. Jednocześnie wiedziała, że po takim spotkaniu byłoby jej o wiele trudniej powrócić do domu Cullena. Samochód zatrzymał się, a krótko potem Holly wyszła z rezydencji. Uśmiechnęła się jeszcze zalotnie w stronę ciemnoskórego wampira, który stał za nią i ruszyła w kierunku samochodu. Po chwili dziewczyna usiadła obok Belli, a następnie pocałowała jej policzek.
- Opowiadaj, co u Ciebie – powiedziała rudowłosa, gdy auto ruszyło.
- Wszystko w porządku – odparła brunetka. – A jak twój klient?
Holly rozpromieniła się.
- Jest niesamowity. Miałam pewne wyobrażenie o wampirach, ale on przewyższył je wszystkie. Laurent cały czas zabawia mnie swoim towarzystwem, a powinno być odwrotnie. – Kobieta parsknęła śmiechem. – Naprawdę nie mogłam trafić lepiej.
- Cieszę się, że jesteś zadowolona – przyznała Bella.
- Gdzie mnie zabierasz? – zapytała po chwili rudowłosa
- Wisconsin Avenue? Tam jest dużo dobrych sklepów.
Kurtyzana uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Świetny wybór, Bello.
- Masz już jakiś pomysł?
Holly przygryzła lekko wargę.
- Muszę mieć coś bardzo eleganckiego. Myślałam o czerni, ładnie się skomponuje z moimi włosami, do tego może jakaś delikatna biżuteria. Prada będzie chyba najlepszym wyborem albo Chanel. Co z tobą?
- Jeszcze się nie zastanawiałam, może coś wpadnie mi w oko.
- Żartujesz!? Przyjęcie jest już jutro. – Holly spojrzała na Bellę z naganą. – Masz szczęście, że jesteś ze mną. Może uda nam się coś znaleźć.
- Dobrze, że przynajmniej jest nadzieja – zakpiła Bella.
Rudowłosa westchnęła.
- Jesteś wyjątkowo mało zainteresowana modą, jak na kurtyzanę.
Swan uśmiechnęła się pod nosem. Reszta drogi minęła kobietom na luźnej rozmowie. Gdy limuzyna zatrzymała się wreszcie na parkingu, Holly od razu wysiadła. Bella przed wejściem zwróciła się do kierowcy.
- Nie jestem pewna, o której wrócimy.
- Nie szkodzi, panno Swan. Poczekam.
Kobieta zmarszczyła brwi, ale po chwili westchnęła i powiedziała.
- Dobrze, w takim razie do zobaczenia, Mike.
- Życzę paniom udanych zakupów.
Bella uśmiechnęła się, a następnie dołączyła do Holly. Gdy tylko weszły do pierwszego sklepu, brunetka pożałowała, że poprosiła koleżankę o pomoc, ponieważ po kilku minutach dostała do rąk kilka sukienek i siłą wepchnięto ją do przebieralni. Po wypróbowaniu wszystkich ubrań, rudowłosa dalej była niezadowolona, dlatego zaciągnęła Bellę do kolejnego butiku. Przed wejściem brunetka złapała Holly za nadgarstek.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, abym na chwilę cię opuściła.
Kurtyzana zmarszczyła brwi.
- Przecież musimy kupić sukienki. Masz coś ważniejszego do zrobienia?
- To nie zajmie mi dużo czasu – wyjaśniła cicho Swan. – Przyjaciółka zadzwoniła do mnie wieczorem, to nagła sprawa. Powinnam się z nią spotkać.
- Czemu nie możesz się z nią zobaczyć w inny dzień? Na pewno Edward nie będzie miał nic przeciwko.
- Ja… Nie chcę, żeby się o tym dowiedział.
Holly spojrzała z lekkim strachem na koleżankę.
- Bello, w co ty się wpakowałaś?
- Ja? W nic! Po prostu potrzebuję porozmawiać z przyjaciółką, ma kłopoty, a jest dla mnie jak siostra. Proszę, Holly.
- Nie podoba mi się to – przyznała rudowłosa, marszcząc czoło. – Czemu nie chcesz, żeby Edward wiedział? Poza tym masz wolne dni, żeby spotkać się z bliskimi.
- To nagła sytuacja. A nie chcę mu powiedzieć, bo to dopiero mój drugi dzień. Może pomyśleć, że czuję się źle w jego domu.
- Niezła próba. A teraz bądź grzeczna i powiedz mi prawdę.
- Ja… Holly, proszę cię o pomoc tylko ten jeden raz. Nie będzie mnie najwyżej godzinę
Kurtyzana patrzyła krytycznie na Bellę, ale po chwili westchnęła i odwróciła głowę.
- Masz dokładnie sześćdziesiąt minut. Będę w którymś ze sklepów.
- Dziękuję – powiedziała gorliwie brunetka, po czym szybko się odwróciła. Przebiegła przez ulicę, a następnie skręciła we właściwą stronę. Z wahaniem weszła do budynku. Przeszła obok recepcji, kierując się prosto do windy. Nacisnęła guzik na ostatnie piętro. Bella zaczęła się nerwowo kręcić, rozdrażniona wolnym tempem pracy urządzenia. Chciała się zobaczyć z przyjaciółmi, poczuć na chwilę coś innego niż niepewność czy strach, a przede wszystkim pobyć z Jacobem. Z mocno bijącym sercem wyszła na taras. Parę osób siedziało na leżakach, a w basenie pływał tylko jeden mężczyzna. Kurtyzana zaczęła się rozglądać. Gdy zauważyła Leę, ruszyła w jej kierunku. Usiadła na leżaku obok, po czym spojrzała na nią z napięciem.
- Jesteś sama.
- Tak – wyszeptała cicho kobieta.
Bella odczuła pustkę w sercu. Świadomość, że Jacob nie chciał się z nią zobaczyć niesamowicie zabolała. Pragnęła wiedzieć czemu. Czy to możliwe, że miał do niej aż taki żal? Wiedziała, że decyzja, którą podjęła nie podobała się mu, ale żeby od razu nie chciał jej widzieć?
- To od Jake’a – powiedziała Leah, wsuwając list do torebki kurtyzany.
Brunetka poczuła ogromną ulgę, spojrzała na kawałek papieru z nadzieją, ale wiedziała, że teraz miała ważniejsze sprawy do załatwienia. Nachyliła się nieco w kierunku zmiennokształtnej.
- Jestem u senatora Edwarda Cullena. – Zmiennokształtna głośno wciągnęła powietrze do płuc. – Poznałam część jego rodzeństwa i trójkę innych wampirów. Na razie nie udało mi się zdobyć żadnych informacji. Wiem tylko, że on jest sponsorem Ustawy o Podziale Władzy. Podejrzewam, że ktoś nim kieruje. W domu cały czas przebywa jakaś osoba, jakby miała go pilnować. Nie rozumiem dlaczego.
- Bello, mamy niesamowite szczęście. Musisz skupić się także na jego rodzeństwie, potrzebujemy dokładnej informacji o kontaktach Edwarda z rodziną. Poza tym najważniejsza rzecz, musisz się pospieszyć. Podczas patrolu ktoś śledził Paula, to był wampir.
Bella poczuła ucisk w sercu. Ponownie ktoś zagrażał jej przyjaciołom. Zrodził się w niej nagły strach o Jacoba.
- Mamy miesiąc może dłużej. Musisz się spieszyć.
Kurtyzana zmarszczyła brwi.
- To nie jest takie proste. Nic nie zrobię w tak krótkim czasie. Całymi dniami jest poza domem, nie mogę nawet z nim porozmawiać. Poza tym w posiadłości zawsze ktoś przebywa, więc wejście do jego gabinetu też odpada. Nie wiem, czy mi się uda.
- Postaraj się - powiedziała z naciskiem Leah. – Jeszcze nigdy nie byliśmy w takiej dobrej sytuacji. Nie chcę znowu zacząć uciekać.
- Robię co w mojej mocy, żeby być tam jak najkrócej, uwierz mi. W piątek idę na przyjęcie charytatywne. Może uda mi się z niego coś wyciągnąć.
Leah westchnęła.
- A co z Jacobem? – zapytała po chwili Bella.
- W porządku, to znaczy standardowo się o ciebie martwi, ale jego zachowanie mieści się w granicach rozsądku.
Kurtyzana uśmiechnęła się lekko.
- Bardzo ma mi za złe, że to robię? – Zapytała z obawą brunetka.
- Nie jest z tego powodu szczęśliwy, ale wie, że to ogromna szansa. Z dnia na dzień łatwiej mu się pogodzić z twoją decyzją. Stara się ci ufać, ale w głębi ducha jest zazdrosny. Może jeszcze sam nie zdaje sobie z tego sprawy. Wierzy, że ci się uda.
Bella uśmiechnęła się lekko. Poczuła wewnętrzny spokój. Świadomość, że ukochany nieco zmienił swoje nastawienie, bardzo ją ucieszyła. Kobieta zerknęła na zegarek, jej czas dobiegał już końca.
- Muszę wracać. Nie wiem, kiedy uda mi się znowu wyrwać.
- Masz pisać co dwa dni – powiedziała z nutą groźby w głosie Leah.
- Obiecuję. Powiedz Jake’owi, że bardzo za nim tęsknię.
Indianka westchnęła.
- Jeszcze parę takich spotkań i będę miała dość robienia za waszego posłańca.
Bella wstała, rzuciła przyjaciółce ostatnie spojrzenie. Udała się w kierunku schodów i szybko wyszła z budynku. Gdy znalazła się na ulicy zalanej słońcem, ruszyła w stronę sklepów. Przechodząc koło każdego butiku, rozglądała się w poszukiwaniu koleżanki. Po parunastu minutach zobaczyła charakterystyczne czerwone włosy. Gdy podeszła do kurtyzany, delikatnie dotknęła jej ramienia.
- Już jestem.
Holly odwróciła się i popchnęła w stronę Belli czarny pokrowiec.
- Proszę, sukienka na przyjęcie – powiedziała z urazą w głosie. – A teraz odwieź mnie do domu.
- A co z twoją?
- Muszą ją zwęzić w paru miejscach, na jutro będzie gotowa – odpowiedziała, kierując się w stronę drzwi.
- Holly! Poczekaj. - Rudowłosa zatrzymała się dopiero po wyjściu ze sklepu. – Jesteś na mnie zła? – zapytała Bella ze zmarszczonym czołem.
- Wściekła jest chyba dość dobrym określeniem. Nie wiem, z kim się spotkałaś, ale jeśli to był mężczyzna, to stawiasz mnie w naprawdę trudnym położeniu. Takie sytuacje są zabronione w Pałacu. Czytałaś regulamin! Możemy utrzymywać kontakty tylko z ludźmi, którzy nas zatrudniają. Związki to rzecz, z której rezygnujemy. Gdyby madame się o tym dowiedziała, straciłabyś pracę, a ja razem z tobą! Za dużo harowałam żeby dojść do miejsca, w którym teraz jestem! Nie chcę ryzykować wszystkiego dla twoich schadzek!
- Holly, mylisz się! Nie spotkałam się z mężczyzną.
- I co powiesz mi jeszcze, że nikogo nie ma w twoim życiu? – Bella zawahała się przez sekundę. – Tak właśnie myślałam. – Rzuciła ze złością rudowłosa i ruszyła w stronę parkingu.
- Holly, poczekaj, nikogo nie ma. Chciałam się zobaczyć z przyjaciółką, naprawdę to wszystko.
- Oczywiście – stwierdziła sucho kobieta. – Na siłę wciągnęłaś mnie w swoje problemy, więc mogłabyś mnie uszanować na tyle, żeby nie kłamać mi prosto w twarz.
Bella zmarszczyła brwi - była zaskoczona wybuchem koleżanki. Choć, gdy pomyślała o tym teraz, to musiała przyznać, że postawiła ją w niezręcznej sytuacji. Brunetka westchnęła w końcu.
- Powiesz madame? – zapytała cicho.
Holly zatrzymała się i odetchnęła głośno.
- Nie. Jednak nie licz już na moją pomoc.
Kobiety bez słowa doszły do samochodu. Gdy tylko limuzyna ruszyła, Holly obróciła głowę w kierunku okna i nie odezwała się ani słowem do czasu, gdy dojechali pod rezydencję należącą do Laurenta. Zanim rudowłosa zdążyła wysiąść, Bella powiedziała nieśmiało.
- Dziękuję za pomoc.
Holly kiwnęła tylko głową, a następnie wysiadła z auta. Swan odprowadziła koleżankę wzrokiem. kiedy otworzyły się drzwi i stanął w nich Laurent, na twarzy rudowłosej pojawił się szeroki uśmiech.
- Chyba nie miała pani zbyt udanego popołudnia – powiedział Mike, ruszając.
- Nie, było bardzo miło. Po prostu bardzo się zmęczyłam, Holly także.
- Oczywiście – powiedział z nutą powątpiewania kierowca.
Bella wbiła spojrzenie w okno. Chwilowy spokój po spotkaniu z Leą zastąpił strach. Bała się, że Holly może ją wydać. Co prawda obiecała dyskrecję, ale po wybuchu koleżanki miała co do tego wątpliwości. Kobieta westchnęła ciężko. Gdy zaczęła zastanawiać się nad swoim zachowaniem, doszła do wniosku, że była egoistką, do tego bezmyślną. Narażała kurtyzanę na utratę pracy. Ponadto jej misja mogła się już teraz skończyć niepowodzeniem albo czymś gorszym, jakby wampiry odkryły, kim naprawdę jest. Nie przemyślała swojego działania. Wczoraj, po raz kolejny, dała ponieść się emocjom, chciała zobaczyć Jacoba i zapomniała o wszystkim innym. Możliwość spotkania z ukochanym całkowicie przyćmiła jej umysł. Robiła tak wiele błędów. Wraz z mijającym czasem wszystko będzie coraz bardziej ryzykowne i każde nawet najmniejsze potknięcie doprowadzi do jej śmierci. Wiedziała, że teraz musi wziąć się w garść, wreszcie zacząć robić coś, żeby zyskać przychylność Edwarda. Holly oraz Laurenta łączyła już sympatia, a co ona mogła powiedzieć? Zamieniła ze swoim pracodawcą zaledwie parę zdań. Poza tym w rozmowie dominował chłód i brak zaufania. Jak miała wypełnić swoją misję? Musiała coś zmienić. Postarać się, porzucić swoją przeszłość. Jutro na przyjęciu zrobi wszystko, żeby go lepiej poznać, wywrzeć dobre wrażenie. Wczuje się w swoją rolę.




Zapraszam także wszystkich do czytania i komentowania prac w lemonkowym konkursie ^^
KLIK
Moja pierwsza slashowa mini ^^


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Czw 1:29, 02 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Czw 8:16, 02 Wrz 2010 Powrót do góry

Oooo, coś zaczyna się dziać:)

dzięki, dzięki, dzięki za nowy rozdział. tyle czekałam na cokolwiek miedzy B i E, że czytając ten rozdział pomyslałam: Co? Już? :)
Świetnie operujesz postaciami i rewelacyjnie manipulujesz czytelnikami. Cwana z Ciebie bestia. W tym momencie jestem tak zapatrzona w Kurtyzane, że jestem na każde Twojej skinienie. Wszystko dla kolejnego rozdziału:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Czw 10:51, 02 Wrz 2010 Powrót do góry

Akcja się zaostrza. Cieszy mnie jej zwrot i góra przeciwności, która piętrzy się przed Bellą. Również jestem zdania, że dziewczyna powinna bardziej się postarać (na miarę swoich możliwości), aby zbliżyć się do Cullena. A i sam Edward powinien trochę przystopować z dystansem do panny Swan i zacząć prowadzić z pozoru lekką rozmowę. Oczywiście to bardzo trudne, kiedy na karku czuje spojrzenie Jane, ale mimo wszystko może zacząć działać. Żal mi tego Edwarda - sam jak palec, wisi nad nim sadystyczne rodzeństwo, musi zdradzać to, co wpajał mu Carlisle... Oby on i Bella znaleźli wspólny język w tej całej sytuacji.

Niobe, piszesz pięknie, rewelacyjnie i wciągasz nas czytelników w swój świat Kurtyzany. Bardzo, ale to bardzo mocno życzę Ci, aby Twoja wena odnalazła do Ciebie drogę, bo nie wytrzymam długo bez nowego rozdziału!
Pracuj nad tym, aby dobrowolnie do Ciebie przyszła:)
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin