FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Kurtyzana [NZ][+16] 5.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 11:52, 02 Wrz 2010 Powrót do góry

swietny rozdział
i nawet akcja jako taka byla, chociaż malutka
ale widac, że opowiadanie zaczyna się rozwijac, coś zaczyna się dziac, chociażby spisek, działanie
przed Bella stoi trudne wyzwanie i dobrze to jest pokazane, ale teraz ważniejszy jest kolejny rozdział
suknia Belli ciekawe jak wygląda, no i jakie będzie spotkanie na balu, jak to wyjdzie
do następnego
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bellafryga
Wilkołak



Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:47, 03 Wrz 2010 Powrót do góry

Jejku, ja naprawdę nie rozumiem czemu tak malo osób komentuje najlepszy ff na tym forum. A przynajmniej dla mnie "Kurtyzana" jest absolutnym numerem jeden. Trochę opowiadań już przeczytałam i to z różnych fandomów, ale według mnie nic nie pobije tego! Wiem, że komentuję straszliwie rzadko, ale CODZIENNIE zaglądam i patrzę, czy niobe czegoś nie wstawiła. Nawet, jeśli opublikowała coś wczoraj :D Doszło do tego, że zaczęłam nawet kontrolować komenatrze i liczyć co ile dni pojawia się rozdział. No, ale przejdźmy do konkretów :D

Pisałam jakiś czas temu, że posądzam Bellę o marysuzim. Odwołuję to. Bella jest świetnie wyważona - z jednej strony ma dużo cech zbawicielki świata i okolic, ale z drugiej strony tęskni za Jacobem, dziwi ją wiele rzeczy, ma przemyślenia, które nie pasują do bohaterki idealnej. Jest odpowiednio elastyczna i odpowiednio przekonująca. Bardzo mi się to podoba.
Męczył mnie Edward, chociaż nie mam nic do kreacji jego postaci. Świetnie wyczułaś moment, w którym opowiedziałaś historię Cullenów i Carlisa. Akurat w tym momencie zaczynało mnie męczyć jego opanowanie, taka zimna maska. I właśnie wtedy wytłumaczenie (choć nie do końca), dlaczego zachowuje się tak a nie innaczej. Świetnie rozegrane, podziwiam.
Fajnie, że pojawili się Cullenowie. Ich postacie mają w tym opowiadaniu ogromny potencjał i jestem pewna, że świetnie go wykorzytasz.
Volturi też na swoim miejscu - Jane, Aro - świetnie wpisują się w akcję i tworzą złowrogi klimat. Szczególnie odnajduję go w scenach w domu Edwarda. Tak opisujesz dziejące się tam wydarzenia, że czuję ponurą atmosferę tego miejsca. Zastraszanie, nienawiść, posępny spokój. To prawdziwa krypta wampira, choć ukryta w porządnym, ludzkim domu.
No i sfora. Myślę, że bardzo prawdziwie przedstawiłaś odczucia Jacoba. Leah też jest świetna - pierwszy raz polubiłam tą postać, chyba za swobodę i naturalność.
Mogę się znów porozpływać nad akcją. Tak spokojnie ją prowadzisz, wszystko jest tak przemyślane i rozłożone, że aż miło się czyta.
Masz świetną betę. Pernix, gratuluję, żadnych błędów nie widzę, a jestem na takowe niezwykle uczulona.

Cieszę się jak dziecko, jak pomyślę o następnym rozdziale. Uwielbiam bale w ff, zawsze coś się tam dzieje. No i wreszczie Edward i Bella będą musieli być ze sobą przez dłuższy czas. Całe szczęście, bo to będzie na pewno świetne - szczególnie w Twoim wykonaniu.

Dziękuję, że to piszesz. Po wczorajszym paskudnym dniu "Kurtyzana" była jak łyżeczka cukry w czarnej kawie. Wprowadzenie balu było śmietanką :D

Pozdrawiam i życzę wielu sił do pisania
Fryga


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
k8ella
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova

PostWysłany: Pon 18:49, 06 Wrz 2010 Powrót do góry

Niobe. Biję się w piersi i kajam przed twym szacownym obliczem autora. Nie mam pojęcia, jak to się stało, że przegapiłam dwa rozdziały. Niemożliwe? A jednak. Wybacz mi opieszałość.
Prawie me serce w poprzednim czapie drgnęło, jak i drgnęło coś w Belli. Już sądziłam, że właśnie doczekałam się przełomu w relacjach mojej ukochanej pary. Ale gdzieżby tam. Niobe nie jest taka miła. Zatem jak szybko zaczęło bić, tak i prędziutko znów się zatrzymało, bo oczywiście cosik musiało przeszkodzić Belli w dojrzeniu prawdziwego oblicza senatora Cullena. Jak mogłaś? A byłoby tak pięknie, wzruszająco i czule. No, niestety. Bellą nie powoduje jednakże kobiecy szósty zmysł wyczuwający cierpienie innych. Nie dałaś nam tej satysfakcji. Zamiast tego serwujesz nam w tym rozdziale wyrafinowaną logikę kobiety, która oddaje się w słusznej sprawie. Nie tego się spodziewałam i chlipię teraz do ekranu, przygnębiona takim obrotem sprawy. Wiem, że jestem niepoprawną romantyczką, gotową na uniesienia. Ale nie tak miało być.
Muszę teraz skończyć ale zedytuję.
Tymczasem.
OBIECANY EDIT.
Wiem, wiem, że jest Jacob, Bella go kocha, a on ją. Widzę, że Jake'a zbyt wiele kosztuje ta cała akcja i nie stać go na spotkanie z ukochaną. Zabolało ją na pewno. I teraz się dziewucha weźmie do roboty. Zajmie się Cullenem. Nie powiem, żebym nie wiązała pewnych oczekiwań w związku ze zbliżającą się imprezą, gdzie będzie musiała wystąpić z senatorem. Zacieram już rączki na te cudowności i mam nadzieję, że tym razem me oczekujące w napięciu serce zostanie zaspokojone.
Zamiast Jamesa Aro wstawił do Edwarda Jane, paskudna małą wredotę, która musiała się poznęcać nad Sadwardem. Zgrzytałam zębami na jej niewiarygodną biczowatość. Ale i nasz bohater się postawił ku radości gawiedzi kibicującej wampirowi (oczywiście mam na myśli własną osobę Wink ). Ktoś powinien tej panience utrzeć nosa za wkładanie go tam, gdzie nie powinna.
Niobe. Czekam z niecierpliwością na kolejną dawkę narkotyku. Jestem uzależniona od kolejnych zdań, które czytam z nadzieją na jakiekolwiek ocieplenie w B&E. Nadziejo, nie opuszczaj mnie.
Niniejszym zakończyłam.
Wybacz brak konstruktywności, ale jakieś kwaśne rzeczy przyćmiły mi umysł Wink .
Weny i litości.
k8


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez k8ella dnia Pon 21:15, 06 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Pon 20:17, 13 Wrz 2010 Powrót do góry

Okazyjny brak czasu ma swoje plusy. Kiedy w końcu go mam i zabieram się za nadrabianie zaległości fanficznych mam np. na raz cztery odcinki "Kurtyzany" do przeczytania. Wierz mi, zajebista sprawa. Wybacz tak bezecne słownictwo, ale ponieważ twoje opowiadanie wciąga jak bagno (jak ja chętnie bym pozmieniała bohaterom imiona!), to i słownik mi się wykrusza i wyrażam się tym, co mi jeszcze w pamięci zostało. Bo cały mój zasób słownictwa, dzięki któremu mogłabym się elokwĘtnie wypowiedzieć, został wyparty przez wrażenia.
Co ja mam ci powiedzieć? Że serce mi zamarło, gdy Alice oznajmiła, że Bella będzie z Edwardem? Swoją szosą to była wizja WTEDY, przed laty. Ale teraz życie się zmieniło, Bella zmieniła pewnie poglądy (o, nawet na pewno) i kurs jej przyszłości się zmienił. A teraz Alice jej przyszłości nie widzi, więc... Jake, trzymam za ciebie kciuki!
Czytając ostatnie cztery odcinki zaczeła mi niczym natrętna mucha krążyć po mózgownicy jedna myśl - właściwie to ile Bella ma lat? Edward pewnie jest zamrożony w ciele siedemnastoletniego chłopca... Hmm... Choć możliwe, że o tym wspominałaś, tylko mnie się zwyczajnie o tym detalu zapomniało. Mea maxima culpa.
Podobała mi się przeplatanka wypowiedzi Cullena na temat ustawy i wspomnieniowo-filmowa wypowiedź z pogrzebu Carlisle'a. Swoją szosą nadziałam się tam na mało zgrabne zdanie, że ludzie chcą dopuścić, by ich rodziny znowu straciły ojców. Ojca się traci raz. Trzeba by to ciut przebudować.
Niobek, ja tu mogę długo i rzewnie. Ale cóż poradzić, że tylko powtarzać się będę i bełkotać pocznę bez ładu i składu, a jedyne, co mi się ciśnie na usta (tj. klawiaturę) to: kurza twarz, chcę więcej! Zwłaszcza że po ostatnim odcinku chyba nastąpi przełom, bo teraz Bella naprawdę weźmie się do roboty. Uruchomi cały swój czar, pozna lepiej Edwarda... I have a bad feeling about this... *boi się* Jak skrzywdzisz Jake'a, to się pochlastam chyba.
Ale ponieważ to ty piszesz, a ja jestem tylko skromnym, acz upierdliwym czytelnikiem, wiesz dobrze, że ja sobie mogę grozić, prosić, błagać, zaklinać i przeklinać, a ty i tak zrobisz swoje. I dobrze. To, że się martwię o bohaterów, dobrze świadczy o twoim opowiadaniu. To znaczy, że mi zależy.
I jeszcze podzielę się z tobą refleksją muzyczną. Przed każdym odcinkiem jest jakaś piosenka. Nigdy tego nie robię, poza "Kurtyzaną" - otóż słucham tych utworów. Czasem mi pasują, czasem nie. Niemniej ostatnio mam nawrót na Medieval Baebes i genialnym tłem dla lektury Kurtyzany jest dla mnie ten utwór: The cirle of the lustfull. Niesamowity nastrój się przez tę muzykę robił. Ale nawet i bez tego utworu wszystko widziałabym w swej głowie niczym film i czytałabym z otwartymi ustami. Dobrze się to czyta, z każdym kolejnym rozdziałem jestem coraz bardziej wciągnięta. Czyli apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Pisz dalej, niech cię wen nie opuszcza.
Btw kilka błędów widziałam - jakieś malutkie powtórzonko (chyba dwa rozdziały temu słówko "dom" było w tej samej linijce), kilka razy zabrakło myślnika przed czyjąś wypowiedzią - nie będę zołzą skończoną i nie zacznę się czepiać każdej pierdółki osobno. Na pewno wszystko odszukasz, jak znajdziesz chwilkę czasu. Jedno mnie tylko zgrzytnęło na poważnie:
Cytat:
Kobieta błyskawicznie cofnęła się do tyłu.

Masło maślane.
Pozdrawiam,
jędza thin


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Malgonia18
Gość






PostWysłany: Pon 13:51, 20 Wrz 2010 Powrót do góry

Witam:)

Wczoraj dopiero dorwałam się (dosłownie) do Kurtyzany, za namową innej czytelniczki i... wsiąkłam, pochłonęłam wszystkie 15 rozdziałów w dwóch odsłonach Very Happy Jestem naprawdę pod wrażeniem, Twój ff jest kolejnym żywym dowodem na: cudze chwalicie....

Dotychczas czytywałam zdecydowanie więcej tłumaczeń niż rodzimych tekstów i jestem szalenie wdzięczna osobie, która mi poleciła ten tekst.

Świetnie piszesz. Bardzo ciekawie osadzona fabuła, dobra narracja, interesująco budujesz postacie głównych i nie tylko głównych bohaterów, wiesz doskonale, jak podsycić ciekawość w czytelniku (te niedopowiedzenia dotyczące Alice - na przykład).

Mimo, że Bella jest, a przynajmniej była przed wejściem w rolę kurtyzany, w związku z Jacobem (brrrr, ja jestem zdecydowana przeciwniczką takiego paringu, nie cierpię Jacoba, mówiąc delikatnie), nie tracę nadziei, że jednak jej układ z Edwardem wreszcie jakiś zaistnieje, bo wiele wskazuje na to, że wspólne wyjście na bal będzie jakimś przełomem w rozwoju sytuacji - taką mam przynajmniej nadzieję.

Teraz, jak już znam Twój ff, będę z niecierpliwością czekała na kolejne odsłony, warto było zarwać noc Laughing
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 20:15, 21 Wrz 2010 Powrót do góry

Rozdział 15 pojawił się już tak dawno temu a ja jeszcze nie skleciłam tych kilku zdań, które w beznadziejny ale jak już wiem ważny dla Niobe sposób dają informacje, że ktoś taki jak ja chce czytać Kurtyzanę
Otóż tak!!! Chcę ten ff!!! Więcej i jeszcze więcej a jeśli chodzi o rozdział to:
- wspaniałe drobiazgi które dają mi niesamowitą satysfakcję a mianowicie; uśmiech Belli kiedy Edward wskazuje jej drogę na basen – moje szczęście jest oczywiście związane z ukłuciem w sercu jakie poczuł Edward, to że odczuwa, że Bella go przyciąga…
- rozmowa Edwarda z Jane – ich interakcje są tak Meyerowskie mimo, że historia tak różna jest to ogniwo łączące obydwie opowieści – przynajmniej ja to tak odbieram
- to jak budujesz myśli Belli jest po prostu niesamowite – w tym basenie byłam Bellą, tęskniłam razem z nią za Jakiem i zastanawiałam się nad jej odczuciami w stosunku do Edwarda.
- spotkanie z Leah – spodziewałam się, że poznamy więcej szczegółów z rozmowy tych dwóch a tu proszę taka niespodzianka. Skupiłaś się na tym jakie mogą wyniknąć problemy dla Belli biorąc pod uwagę to jak zachowała się Holly, z jakim przestrachem potraktowała tłumaczenie Belli.
No cóż życzę Weny bo tej chyba najbardziej potrzebujesz i wiedz, że za tym ff pójdę daleko, to opowiadanie jest po prostu rewelacyjne, zbudowałaś niesamowicie tajemniczy klimat, który wcale nie opada niczym mgła rankiem a krąży wciąż i wciąż z rozdziału na rozdział. Gratuluję więc i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 16:25, 01 Paź 2010 Powrót do góry

Heyka Niobe.
Na samym początku bardzo, bardzo przepraszam, że nie dokarmiłam jeszcze Twojej weny KK... Naprawdę powinnam była zrobić to już dawno...
Rozdział przeczytałam zaraz po opublikowaniu, więc musiałam sobie go przypomnieć.

Podoba mi się sytuacja z Jane. Typowy opis wrednej, małej zołzy. Zawsze widziałam w tej blondyneczce czyste zło. U Ciebie to widać. Świetnie konstruujesz sytuacje Niobe. Łagodny przepływ akcji, dobra fabuła... czego chcieć więcej? Wink

Jestem coraz bardziej zgubiona, jeśli chodzi o Bells. Piszesz jasno, ale mimo wszystko jej nie rozumiem. Jest jakaś dziwna. Jakby trochę nie wiedziała, czego chce od życia. Sama nie wiem, co mi w niej nie pasuje. Po prostu jej nie lubię... ;/

Podziwiam Twój kunszt w budowaniu Leah. Jest naprawdę ciekawą postacią. I lubię jej styl bycia. Krótka dyskusja z Jakiem naprawdę dużo przekazała. Widzę w nich rodzeństwo. Świetnie by się dogadywali, nie ma co!

Mike szoferem? Szok w trampkach! :D

Holly polubiłam jeszcze bardziej. Zachowała się naprawdę prawidłowo. Bella nie powinna nadużywać jej zachowania i wykorzystywać tej znajomości. Nawet dla tak ważnych dla niej kwestii.

Rozmowa z Leah pokazała inną stronę Indianki. Nigdy nie byłam pewna, co do Leah ale coraz bardziej jej ufam (o ile można ufać wymyślonej postaci ;p). Wydaje mi się jednak, że Bella nie wie do końca jak sobie poradzić z sytuacją.
I ja też nie wiem... xD

Mam nadzieję, że coś zrozumiałaś z mojego zawiłego i dziwnego komentarza.
Chciałam po prostu odnieść się do każdego fragmentu.

WENY!

Ciao,
dot.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 17:52, 18 Paź 2010 Powrót do góry

Na samym początku muszę się nieco wytłumaczyć, wiem, że ogromnie długo musiałyście czekać na rozdział, ale ciężko mi się go pisało, po pierwsze, a po drugie ostatnio narodziła się moja miłość do supernatural i trudno mi było się oderwać od oglądania 5 sezonów :D Jednak rozdział jest i mam nadzieję, że się spodoba. Wiem, że wszystkie spodziewacie się pewnie balu, ale cóż znowu nadwyrężę Waszą cierpliwość :D Co do kolejnego rozdziału to zaczęłam go pisać, ale bardzo powoli, znowu zaczęły mi się studia i do tego szukam pracy, więc nie zostaje mi dużo czasu na pisanie. Mogę jedynie powiedzieć, że komentarze na pewno mnie zmotywują do szybszego oddania kolejnej części :D

Chciałam się z Wami podzielić jeszcze jedną kwestią. Nanosząc jeszcze ostateczne poprawki, kiedy dostałam rozdział od Pernix, zdałam sobie sprawę, jakie ona ma ze mną ciężkie życie ^^ Bo w sumie najwięcej, głupich, błędów robię przez nieuwagę, jak powtórzenia i ta piekielna interpunkcja, dlatego chciałam jej podziękować za to, że ma do mojej twórczości taką anielską cierpliwość. W ramach zadośćuczynienia dedykuję jej rozdział.

Dziękuję Słońce ;*

To już chyba wszystko, więc zapraszam do czytania :)

ROZDZIAŁ 16


[link widoczny dla zalogowanych]


Edward uważnie obserwował, jak limuzyna zatrzymuje się na podjeździe i wysiada z niej Bella. Kobieta miała w rękach czarny pokrowiec. Powoli ruszyła do wejścia, a po chwili zniknęła w głębi domu. Wampir westchnął, po czym odwrócił się w stronę biurka. Od samego rana ukrywał się w tym pomieszczeniu przed Jane. Nie miał ochoty jej oglądać, samo patrzenie na nią wywoływało jego wściekłość. Od razu stawał mu przed oczami obraz, kiedy to sześćdziesiąt lat temu torturowała Alice. Chciał się odpłacić małej sadystce za całe cierpienie, jakie przyniosła jego rodzinie. Mężczyzna usiadł w fotelu i westchnął z rezygnacją. Wiedział, że nie może sobie na to pozwolić, był tylko sługą Volturi, Aro wpadłby w furię, gdyby coś się stało jego ulubienicy.
Rudowłosy wsłuchał się w miarowe bicie serca oraz ostrożne kroki swojej pracownicy. Musiał przyznać, że wbrew sobie lubił jej obecność w domu. Sam fakt, że nie słyszał jej myśli, był dla niego niezwykle wygodny. Cisza. To coś, za czym tęsknił od ponad dziewięćdziesięciu lat. Nie sądził nawet, że kiedykolwiek spotka go taki… luksus. Edward ukrył twarz w dłoniach. Podchodził do kurtyzany z dystansem, ale w głębi ducha chciał się do niej zbliżyć. Poznać ją, wiedzieć, co siedzi w jej głowie. Czy się boi, a może jest zadowolona z miejsca, w którym się znalazła? Cullen miał świadomość, że nie powinien tego czuć. Kurtyzana miała być jedynie ozdobą, traktowanie jej jako osoby czy współlokatora mogło być ryzykowne. Obawiał się, iż jeśli zacząłby odczuwać do niej sympatię, mogłoby to przyćmić jego osądy, a nie mógł sobie na to pozwolić.
Ciszę w mieszkaniu przerwał natarczywy głos Jane.
- Gdzie byłaś? Jak ona śmierdzi, ten zapach, nigdy nie spotkałam niczego takiego.
- Wybrałam się tylko na zakupy, poinformowałam pana Cullena o swoich planach – odpowiedziała z chłodną rezerwą Bella.
Edward szybko podniósł się z krzesła i po chwili znalazł się na korytarzu obok Jane. Zanim zdążył coś powiedzieć, poczuł woń dochodzącą do jego nozdrzy. Wokół kobiety unosił się smród zmokłego psa, nie był bardzo intensywny, ale wydawał się wampirowi niezwykle nieprzyjemny. Odruchowo zrobił krok do przodu, chciał przykryć dłonią nos, ale w połowie drogi się zatrzymał.
- Panno Swan, mogłaby się pani udać do swojego pokoju? – poprosił.
Kurtyzana zmarszczyła brwi, ale szybko spełniła prośbę pracodawcy. Gdy tylko drzwi sypialni zamknęły się za nią, Jane spojrzała ostro na Edwarda.
Mówiłam ci, że coś z nią nie tak.
- Alec nalegał, żebym ją wybrał. – Wampir wzruszył ramionami. – Nie mogę nic z tym robić.
Blondynka zacisnęła usta.
Porozmawiam z nim dziś, ona mi się nie podoba.
- Opuścisz swój posterunek – zakpił mężczyzna.
- Skorzystam z tego, że cię nie będzie. Poza tym na przyjęciu pojawi się mnóstwo osób, które cię przypilnują, Cullen. Nie musisz się martwić nadmiarem wolności.
Wampir skrzywił się. Rzucił strażniczce Volturich zimne spojrzenie, po czym obrócił się na pięcie i ruszył do swojego pokoju.

~*~

Kiedy tylko drzwi do sypialni kurtyzany się zamknęły, dziewczyna usiadła na ziemi, wygrzebała z torebki niewielką kopertę i otworzyła ją jak najszybciej. Trzęsącymi się dłońmi rozłożyła kartkę. Czuła się, jakby brakowało jej powietrza. Desperacko pragnęła wiedzieć, co napisał jej ukochany. Szybko przebiegła wzrokiem po tekście

Bello,
Wysłałem Leę samą na spotkanie z Tobą, bo wiedziałem, że nie pozwolę ci drugi raz odejść. Sądzę, iż lepiej będzie, jeśli nie spotkamy się do czasu zakończenia twojej misji. Ufam Ci. Nie mogę się doczekać, aż będzie po wszystkim.
Kocham Cię,
Jake.


Kurtyzana zmięła list w ręku i oparła głowę o drzwi. Jacob miał rację. Taka decyzja zdawała się najlepsza, ale na pewno nie najłatwiejsza.

~*~

Leah patrzyła na swojego alfę ze zmarszczonymi brwiami. Przed chwilą zdała mu relacje ze spotkania z Bellą, jednak jej przyjaciel jeszcze ani słowem tego nie skomentował. Sekundy płynęły niezwykle wolno, kobieta zaczęła tupać nogą, gdy to nie zwróciło uwagi Blacka westchnęła ciężko.
- Powiesz mi wreszcie, co ci chodzi po głowie? Zanim oszaleję?
Mężczyzna odwrócił się do niej tyłem i oparł się rękami o framugę okna. Zamknął oczy i skupił się jeszcze raz na relacji Lei. Edward Cullen. Idealny cel ich misji, jednak z drugiej strony to wszystko zbyt dobrze się układało, w Indianinie cały czas rosło przekonanie, że to wszystko jest ciszą przed burzą. Miał wrażenie, że wchodzą coraz głębiej w sidła wampirów. Jacob westchnął ciężko.
- Nie możemy jej pomóc w żaden sposób – stwierdził z bólem w głosie. To było dla niego nienaturalne - zostawić Bellę bez ochrony, taką bezbronną, kruchą. Black zacisnął mocno powieki, jednak po chwili gwałtownie odwrócił się do przyjaciółki. – Chcę wiedzieć o nim wszystko! I to jak najszybciej – powiedział ze złością.
Brunetka cofnęła się o krok zaskoczona tonem alfy, jednak po sekundzie się opanowała i kiwnęła głową. Szybko skierowała się do wyjścia, lecz zanim przekroczyła próg, odwróciła się do Jacoba
- Też się o nią martwię.
Indianin nie odpowiedział ani słowem. Poczekał, aż drzwi zamknął się z cichym skrzypnięciem, po czym opadł bezwładnie na fotel. Chciał, aby było już po wszystkim. Pragnął tylko mieć Bellę znowu przy sobie, całą i zdrową. Nic nie mógł poradzić na rodzące się w nim uczucie niepokoju, odnosił wrażenie, że już nigdy nie będzie tak samo jak wcześniej.

~*~

Kurtyzana po wzięciu gorącego prysznica weszła do sypialni, zastanawiając się nad nietypowym zachowaniem wampirów. Nie rozumiała ich reakcji. Czy zrobiła coś nie tak? Przecież poinformowała Edwarda o swoim wyjściu, w zasadzie to on sam zasugerował, że powinna dziś przygotować się na przyjęcie. Skąd w takim razie jego reakcja? Był na nią zły? Może powinna zrobić coś jeszcze. Swan zmarszczyła brwi. W tym momencie jej wzrok padł na czarny pokrowiec. Szybko podeszła do łóżka i wyciągnęła ubranie z opakowania. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Sukienka była idealna. Bella schowała strój i przebrała się w świeże rzeczy.
Może powinna pójść do Edwarda i przeprosić za… W zasadzie nawet nie wiedziała, co zrobiła nie tak. Kobieta szybko wysuszyła włosy i ułożyła fryzurę, po czym wyszła z pokoju. Będąc przy gabinecie pracodawcy, zastukała cicho w drzwi.
- Proszę.
Bella weszła do pomieszczenia i z nieśmiałym uśmiechem podeszła do biurka Cullena.
- Przepraszam, że przeszkadzam – zaczęła, patrząc uważnie na wampira. Rudowłosy przyglądał się jej ze zmarszczonymi brwiami. Jej serce zaczęło bić szybciej, gdy tylko spojrzała w jego oczy. W złotych tęczówkach kryła się ogromna rezerwa, chłód, ale było tam coś jeszcze, jakby wahanie. Kobieta podeszła kilka kroków do przodu. – Chciałam przeprosić za swoje zachowanie. Widziałam, że był pan dziś ze mnie niezadowolony. Obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy.
Cullen poczuł się zbity z tropu. Przeprosiny kurtyzany bardzo go zaskoczyły. Zdziwienie musiało odbić się na jego twarzy, jednak szybko się otrząsnął. Był tak ogromnie ciekawy, co teraz myśli. Rudowłosy wstał, zanim Bella zdążyła zauważyć, znalazł się przed nią i oparł o biurko.
- Nic nie szkodzi – powiedział cicho Edward. Chciał być bliżej dziewczyny, poczuć jej niezakłócony już żadną inną wonią zapach.
Bella uśmiechnęła się szeroko.
- Miałam również nadzieję, że uzgodnimy szczegóły dotyczące jutrzejszego dnia.
- O dziewiętnastej musimy wyjechać. – Wampir złożył ręce na piersi i wsłuchał się w spokojniej już bijące serce brunetki. Spróbował jeszcze raz ominąć jej ochronę, ale nie mógł nic zrobić. Rozchmurzył się, to był zdecydowanie pierwszy raz, kiedy cieszył się ze swojej porażki.
- Nie miałby pan nic przeciwko, jeśli madame d’Houdetot przysłałaby jutro kogoś, żeby pomógł mi w przygotowaniach do przyjęcia?
- Jeśli pani kogoś potrzebuje, to nie widzę żadnych przeszkód.
- Świetnie. – Kobieta spojrzała z uśmiechem na Cullena.
Edward poczuł chęć, aby dotknąć jej lekko zaróżowionego policzka. W zasadzie to mógł zrobić z nią, co chciał, zatrudniał ją. Płacił za towarzystwo, za nią, jej ciało. Wampir podszedł krok do przodu tak, że stał jedynie kilkanaście centymetrów przed kobietą. Usłyszał, że Bella coraz szybciej oddycha.. Powoli zaczął podnosić rękę do góry. Kurtyzana spojrzała na niego w napięciu. Czuła, jakby przestrzeń między nimi nagle wypełniła się cięższym powietrzem. Wszystkie jej myśli krzyczały, że powinna się jak najszybciej odwrócić i stąd uciec, jednak zrodziło się w niej także pragnienie. Chciała, by jej dotknął. Pragnęła poznać reakcje swojego ciała na chłód jego skóry. Wiedzieć, co będzie wtedy czuć. Edward ostrożnie położył opuszki palców na policzku kobiety. Przestał oddychać zaskoczony ilością doznań. Ciepło przenikało przez jego skórę, wywołując ogromną przyjemność. Przysunął dłoń nieco bliżej. Czuł krew przepływającą pod cienką powierzchnią i upajał się słodką wonią kobiety. Kurtyzana przymknęła oczy i przytuliła się do ręki pracodawcy. Najbardziej zaskoczyło Cullena pragnienie, które się w nim gwałtownie obudziło. Chciał przyciągnąć ją do siebie, doświadczyć ciepła przepływającego przez całe jego ciało, nie tylko dłoń. Przede wszystkim ogarniała go ochota, aby zanurzyć się w jej zapachu, poczuć go na sobie. Bella uchyliła powieki i spojrzała na Edwarda. Miała wrażenie, że jego oczy ją hipnotyzują, nie mogła przerwać kontaktu wzrokowego. Nie chciała. Cullen powoli wypuścił powietrze z płuc, w jednej chwili przypomniał sobie o osobach, na których mu kiedykolwiek zależało i o tym, że one wszystkie teraz cierpią albo nie żyją. Jego wyraz twarzy momentalnie się wyostrzył, błyskawicznie cofnął dłoń i usiadł ponownie za biurkiem.
- Może już pani odejść, panno Swan – powiedział chłodno, skupiając swoją uwagę na papierach. Specjalnie nie patrzył na kobietę, jednak gdy tylko drzwi zamknęły się za nią, oparł głowę na rękach. W myślach cały czas pojawiało się pytanie: Co ja, do diabła, robię.

~*~

Bella powolnym krokiem przeszła przez korytarz, weszła do swojego pokoju, zamknęła za sobą cicho drzwi, po czym podążyła do łazienki. Odkręciła kurek i nachyliła się tak, aby jej twarz znalazła się pod strumieniem wody. Zaczęła mocno pocierać policzek. Po kilku minutach wyprostowała się i spojrzała w lustro. Ogarnęła ją zimna furia. Wychodząc z gabinetu Cullena, poczuła się jak rzecz. Wiedziała, że teraz nie była niczym więcej. Przedmiotem, z którym pracodawca mógł zrobić, co chciał. Brzydziła się nim. Usta kurtyzany wykrzywiły się w pogardliwym wyrazie. Zrobi wszystko, aby go zniszczyć. Pogrąży całą ich rasę, nawet jeśli to będzie ostatnia rzecz, jaką uczyni.
Tego wieczoru, usypiając, miała już ułożony cały plan dotyczący przyjęcia. Jej głównym celem było zdobycie zaufania wampira, potem zacznie powoli wydobywać z niego ważne informacje. I nie ma zamiaru mieć żadnych skrupułów przy wykorzystywaniu go.
Następnego dnia Bella obudziła się wyjątkowo późno. Przeciągnęła się na łóżku i obróciła na brzuch. Wiedziała, że dziś czeka ją bardzo ciężki dzień. Pierwsze wystąpienie publiczne było wyjątkowo ważne dla kurtyzany. Klienci zazwyczaj płacili, żeby kobiety udawały ich partnerki. Przed rodziną, prasą czy przyjaciółmi. Cullen zastrzegł w umowie, że jej prawdziwa tożsamość nie może wyjść na jaw, zatem musiała być bardzo przekonująca. Dodatkowo wiedziała, że na balu pojawią się inne kurtyzany, spotkanie dziewczynami z Pałacu mogło być pretekstem tylko do rozmowy, ale Holly wspominała, że pracownice innych przybytków potrafią być wyjątkowo niemiłe. Często starają się skompromitować koleżanki po fachu, aby przejąć ich klientów. Dodając do tego fakt, że Szkarłatny Pałac był najbardziej luksusowym miejscem w branży, wieczór zapowiadał się bardzo nieprzewidywanie. Bella pomyślała, że na dobry początek dnia mogłaby popływać. Szybko podniosła się z łóżka, przebrała w kostium i po narzuceniu na siebie szlafroka wyszła na korytarz. Starała się jak najciszej przejść przez dom. Wiedziała, że bicie jej serca oraz oddech i tak są słyszane przez wampirów, ale czuła się bezpieczniej, idąc w ten sposób. Gdy zeszła po schodach, jej wzrok spoczął na lekko zgarbionej sylwetce Edwarda. Mężczyzna siedział przy stole i czytał książkę. Na jego ustach błąkał się niewielki uśmiech. Kurtyzana pierwszy raz widziała go w stroju innym niż garnitur. Miał na sobie niebieską koszulę i ciemne jeansy, przez co wyglądał wyjątkowo młodo. Bella zaczęła się zastanawiać, jak mógł prezentować się przed przemianą. Został wampirem, mając zaledwie siedemnaście lat, ale to był pierwszy moment, kiedy kobieta mogła przyznać, że faktycznie wygląda jak zamrożony w siedemnastoletnim ciele mężczyzna. W tym momencie promienie słońca padły na jego policzek, rozświetlając skórę. Swan poczuła budzącą się w niej pogardę. Wampir podniósł głowę i spojrzał na brunetkę.
- Dzień dobry, panie Cullen.
- Panno Swan. – Mężczyzna kiwnął głową i po rzuceniu szybkiego spojrzenia na sylwetkę kobiety powrócił do czytania książki. Bella szybko skierowała się do piwnicy, nie zwlekając ani chwili, ściągnęła z siebie rzeczy i wskoczyła do basenu.
Po kilkunastu minutach, podczas których nie myślała o niczym innym niż woda opływająca jej ciało i równomierny oddech, wyszła po drabince na posadzkę. Narzuciła na siebie szlafrok, wytarła włosy w ręcznik, a następnie skierowała się do swojego pokoju. Wchodząc do łazienki, zerknęła na zegar. Była pierwsza, za kilkanaście minut powinna przyjść jakaś dziewczyna z pałacu. Bella wzięła szybki prysznic, żeby pozbyć się zapachu chlorowanej wody i natarła ciało bezzapachowym balsamem. Mieszkanie z wampirem wiązało się z tym, że nie mogła używać perfumowanych kosmetyków, ta część klientów wolała, gdy kobiety zachowywały swoją naturalną woń. Swan była do tego przyzwyczajona – przez Jacoba. Kurtyzana zacisnęła mocniej usta na wspomnienie ukochanego. Przymknęła lekko powieki i odetchnęła głęboko, nie mogła o nim myśleć. Musiała pozostać silna, teraz liczył się tylko Edward. Był jedyną drogą, która mogła ją zaprowadzić z powrotem w ramiona Jake’a.
Bella podeszła do szafy i naciągnęła na siebie szlafrok, rozczesała włosy, po czym usiadła przy toaletce. Teraz mogła tylko cierpliwie czekać, aż ktoś przyjdzie z pałacu. Kobieta zerknęła na komórkę. Naszła ją chęć, aby wysłać wiadomość do Holly, wiedziała, że się dziś znowu zobaczą, ale ostatecznie zrezygnowała. Nie spodziewała się bardzo entuzjastycznego przyjęcia przez koleżankę. Z zamyślenia wyrwał kurtyzanę dzwonek do drzwi, po kilku minutach usłyszała ciche pukanie. Przeszła przez pokój i wpuściła młodą dziewczynę.
- Witam, panno Swan, jestem Libby.
- Dzień dobry, możesz mówić mi po imieniu – Bella uśmiechnęła się ciepło do pracowniczki Pałacu.
Blondynka wydawała się nieco zaskoczona, ale po chwili odwzajemniła gest.
- Bardzo mi miło. Ostatnie zlecenia realizowałam z panną Morgan i chyba nabrałam mylnego obrazu dotyczącego zachowania kurtyzan.
- Cóż, mam nadzieję, że po dzisiejszym dniu zmienisz zdanie.
Libby uśmiechnęła się szeroko.
- Dobrze, w takim razie zabierajmy się do pracy.
Kobieta uważnie spojrzała na Bellę, obeszła ją i zatrzymała na chwilę spojrzenie na jej włosach.
- Mogłabyś mi pokazać kreację, jaką wybrałaś?
Swan kiwnęła głową i wyciągnęła z szafy czarny pokrowiec, gdy tylko wyciągnęła suknię, stylistka pokiwała z uznaniem.
- Masz naprawdę świetny gust, będzie idealnie pasować.
- Koleżanka pomagała mi ją wybrać.
- Zatem przekaż jej gratulacje. – Libby klasnęła w dłonie. – Dobrze, w takim razie proponuję fale, może w stylu lat dwudziestych. Do tego zdecydowany makijaż. Mocno podkreślone oczy, czerwone usta? Zobaczymy, jak będzie się prezentować takie zestawienie, ale sądzę, że rezultat okaże się zniewalający.
Bella kiwnęła głową.
- W takim razie oddaję się w twoje ręce.
Dziewczyna wyszczerzyła się i posadziła kurtyzanę na fotelu.
Ciemnowłosa musiała przyznać, że to popołudnie zdecydowanie się dłużyło. Mimo że Libby okazała się wyjątkowo sympatyczna i rozmowa z nią rozluźniała, to poddawanie się kilkugodzinnym zabiegom upiększającym było dla kurtyzany zdecydowaną stratą czasu. Jej tolerancja i tak wyraźnie się powiększyła, poprzez szkolenie we Francji, ale nie mogła przyznać, że to ją bawiło. Po pomalowaniu paznokci trzema warstwami lakieru, zrobieniu dokładnego pedicure blondynka nałożyła jej na twarz maseczkę, a następnie zajęła się włosami. Dziewczyna stwierdziła, że przyda się przycięcie końcówek, potem nałożyła na głowę Belli kilka różnych odżywek. Modelowanie i utrwalanie fryzury zajęło im ponad dwie godziny. Na tym etapie Swan była już niemal wdzięczna, iż przyszedł czas na makijaż. Jednak po godzinie i to było dla kurtyzany torturą. Około osiemnastej musiały zrobić przerwę na lekki posiłek.
Libby rozsiadła się na ziemi i ciekawie patrzyła na Bellę.
- Jestem ciekawa, co sprawiło, że zostałaś kurtyzaną – stwierdziła kobieta. Swan zamarła z widelcem w połowie drogi do ust. – Wybacz moją bezpośredniość, ale jesteś całkiem inna niż większość dziewczyn z Pałacu.
- Studiowałam historię sztuki – odpowiedziała powoli. Zdawała sobie sprawę, że każde jej słowo mogło być usłyszane przez Edwarda. – Nie mogłam znaleźć pracy, a zawsze chciałam poszerzać swoją wiedzę w tym zakresie. Stwierdziłam, że najlepszym wyjściem, będzie zostanie towarzyszką wampira. Nie tylko zarabiam na życie, ale także przebywam z istotami, które widziały, jak rozgrywa się historia, niektórzy z nich nawet znali wielkich artystów. To fascynujące.
Libby pokiwała głową. Bella wpatrywała się chwilę w postać blondynki, po sekundzie jednak odwróciła wzrok i zajęła się jedzeniem.

~*~

Edward po raz kolejny rozważał słowa kurtyzany. Nie mógł się pozbyć wrażenia, że kłamała na temat swojej decyzji. Próbował walczyć z niezdrową ciekawością, która się w nim rodziła, ale nie potrafił Niemal każde słowo wypowiedziane przez kobietę prowokowało go do nowych przemyśleń. Chciał wiedzieć o niej wszystko. Wampir zacisnął dłonie w pięści. Musiał się opanować. Niemal sam siebie nie poznawał. Zawsze umiał panować nad swoimi uczuciami czy odruchami, czemu więc nie mógł kontrolować siebie, będąc blisko tej dziewczyny. Edward musiał przyznać sam przed sobą, że bał się dzisiejszego wieczoru. Z jednej strony miał nadzieję, że kobieta zawiedzie, przez co pojawi się pretekst, aby się jej pozbyć, jednak z drugiej strony bał się, iż kurtyzana może go jeszcze bardziej omamić.

~*~

Gdy kobiety skończyły posiłek, Libby pomogła ubrać kurtyzanie sukienkę. Bella obejrzała się w lustrze. Podeszła do swojego odbicia i uśmiechnęła się lekko. Naprawdę musiała podziękować Holly, wyglądała niesamowicie. Sama siebie nie poznawała. Szybko się odwróciła i uśmiechnęła do blondynki.
- Jestem ogromnie wdzięczna za twoją pomoc.
- To moja praca, poza tym dzisiejsze popołudnie mogę zaliczyć do tych milszych. – Blondynka uśmiechnęła się, po czym wpakowała swoje rzeczy do torby i zwróciła się w stronę wyjścia. – Powodzenia, Bello. Miło było cię poznać, może się jeszcze kiedyś zobaczymy.
Gdy tylko drzwi się zamknęły, kurtyzana usiadła ostrożnie na krześle i zamknęła oczy. Od momentu kiedy ujrzała swoje odbicie, zaczęła się denerwować. Dopiero wtedy zdawała sobie sprawę, jak wiele zależy od dzisiejszego wieczoru. Jeśli się nie spisze, Edward ją odeśle powrotem do Pałacu, a na to nie mogła sobie pozwolić. Kobieta odetchnęła głęboko i uchyliła powieki. Wzięła z toaletki torebkę i wrzuciła do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Zerknęła na zegar - już był czas, aby jechać na przyjęcie. Powolnym krokiem ruszyła przez pokój. Uniosła nieco sukienkę, po czym skierowała się w stronę schodów. Obcasy jej butów łagodnie wbijały się dywan. Kurtyzana poprawiła jeszcze kosmyk włosów i zaczęła schodzić na dół. Edward odwrócił głowę. Powoli zmierzył wzrokiem całą jej sylwetkę. Od misternie ułożonej fryzury, poprzez czerwono czarną sukienkę z ciężkiego materiału, aż po ciemne buty.
- Panno Swan. – Wampir wyciągnął ku niej dłoń, aby pomóc zejść ze schodów.
Kiedy kobieta stanęła obok, popatrzył w jej oczy, jednak po kilku sekundach gwałtownie odwrócił wzrok i poprowadził Bellę w kierunku drzwi.

~*~

Alice Cullen opierała głowę na kolanach męża i tępo wpatrywała się w telewizor, nie przykuwała jednak uwagi do rozmowy między Emmettem i Rosalie na temat rozgrywającego się meczu ani do obrazów widocznych przed jej oczami. Była całkowicie skupiona na przyszłości. Przeszukiwała zakamarki każdej wizji, żeby znaleźć cokolwiek, co dotyczyło Edwarda albo Belli. Musiała się dowiedzieć, czy coś między nimi zajdzie. Przed jej oczami przewijały się niewyraźne losy jej rodzeństwa, nawet Esme. Niestety nie dostrzegła niczego, co pomogłoby jej zrozumieć nagłe zniknięcie najstarszego brata. W końcu, zbyt zrezygnowana poszukiwaniami, postanowiła wrócić do teraźniejszości. W tym momencie wszystko przed jej oczami zostało oblane białym, intensywnym światłem. Zasłoniła się rękoma, jednak mimo to ujrzała zbliżającą się sylwetkę i usłyszała cichy głos.
- Wszystko zacznie się dzisiaj.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Pon 17:53, 18 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pon 18:45, 18 Paź 2010 Powrót do góry

Hej, Niobe!
Winna Ci jestem już nie tylko jeden ale ze trzy komentarze w tył. Wiedz jednak, że zawsze jak dodajesz rozdział czytam go zachłannie od razu, bo wciągnęło mnie przerażająco bardzo Twoje opowiadanie o Belli-Kurtyzanie, Edwardzie- Senatorze no i moim biednym Jake’u działającym w ruchu oporu.
Piszesz tak, że nie sposób się nudzić ani przez chwilę. Człowiek zaczyna czytać i zatapia się w nieistniejący świat, w którym rządzą wampiry a ludzie powoli staja się tylko marionetkami. Tu Chyle czoła przed Tobą, za wykreowanie właśnie takiego świata. Pisałam Ci już, że Aro w Twoim wykonaniu to dla mnie prawdziwy majstersztyk. Podejrzewam, że mamy podobną wizję tego Volturi. W każdym razie – genialny. Jane (wybacz, ale nie lubię tej małpy w jakimkolwiek wydaniu) jest równie niebezpieczna. Wkurza mnie to, że ciągłe patrzy Belli na ręce.
Wredna suka, ale u Ciebie świetnie ujęta, przez co nie lubię jej jeszcze bardziej.
No i w końcu nasze gołąbeczki.
Powiem tak, nie przepadam za tą parą w ff-ach. Ba! Edwarda lubię, ale nie ulegam jemu czarowi. Wolę tę włochatą kupę mięsa zwaną Jacobem, ale do rzeczy…
Kurtyzana to chyba jeden z niewielu, może drugi ff-ik, który czytam i to czytam z dużą przyjemnością traktujący o Belli i Edwardzie. No, może jeszcze miedzy nimi nic nie zaszło, ale atmosfera napięcia pełnego erotyzmu i własnej ciekawości, którą wprowadzasz między nimi jest niesamowita. Ją czuć w powietrzu, w słowach, gestach. Świetnie budujesz ten klimat przepełniony niepewnością, podejrzeniami, czujnością a jednocześnie przekraczający wszelkie bariery. Tak to jest jak właściwy mężczyzna spotyka kobietę swojego życia.
Ten fragment, w ostatnim rozdziale, kiedy Edward dotykał jej policzka… Kochana, sto dosłownych lemonków oddam za taki właśnie przepiękny erotyzm!
Czekam pewnie jak i większość Twoich czytelników na bal i co się tam wydarzy.
Buziaki! Oby więcej takich cudownych scen jak ta z ostatniego rozdziału… Rozpala zmysły.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:36, 18 Paź 2010 Powrót do góry

Świetny rozdział. W ten sposób opisana rzeczywistość pomaga mi zobaczyć w głowie rozgrywające się losy bohaterów. Nawet wyobraziłam sobie wygląd Belli w kreacji na bal oraz scenę z dotykaniem policzka.
Opowiadanie mi się podoba i ciekawi mnie, co będzie działo się dalej. Nie opuszcza mnie wrażenie, że oboje zjednoczą siły w walce z Arem, ale to jedynie moje przypuszczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pon 20:37, 18 Paź 2010 Powrót do góry

Droga Niobe!
Żonglujesz uczuciami Belli niczym wytrawny cyrkowiec. Zrobiłaś w jej głowie niesamowity mętlik, lub raczej mogę powiedzieć, że to nam zrobiłaś mętlik w głowach. W jednej chwili mamy pierwszy (o ile się nie mylę) kontakt cielesny, tj tak bardzo zamierzony, w drugiej zaś ona czuje do niego obrzydzenie i chce wracać do Jake'a. Nie ułatwiłaś nam zadania i znowu przyszłość Twojego opowiadania wydaje się zamglona. Fabuła jest bardzo zawiła, pojawia się wiele tajemnic, a rozstrzygnięcie tej historii graniczy z cudem. I ostatnie zdanie "Wszystko zacznie się dzisiaj" sprawia, że chcę się złapać za głowę lub błagać o jakiś spoiler.
Muszę również przyznać, że obrałaś dobrą drogę, jeśli chodzi o relacje Edwarda i panny Swan - wszystko toczy się powoli, uczucia narastają w wolnym tempie, co sprawia, że uwielbiamy tę akcję i jednocześnie czekamy na jakieś... prawdziwe kontakty typu pierwsza szczera rozmowa (choć może na to za wcześnie, skoro panna Swan nie znosi swojego pracodawcy). Samo zdarzenie z policzkiem bezcenne. Niby mały gest, jednak jakimś cudem udało Ci się w niego włożyć tysiąc emocji. Tylko pozazdrościć takiego talentu i czekać na więcej podobnych spotkań.
Dziękuje za ten rozdział, życzę ogromu weny, ponieważ trudno tak długo czekać na takie opowiadanie. Nie wiem jak to robisz, ale Kurtyzana czaruje swoim urokiem wszystkich czytelników.

Pozdrawiam:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Pon 21:17, 18 Paź 2010 Powrót do góry

Dotknął jej, dotknął!
Och, po tylu rozdzialach w koncu coś się wydarzyło.
Niobe, jesteś mistrzynią w budowanu napięcia. Moment "dotyku" dopracowany do perfekcji, aż cała drżałam z ciekawości, co bedzie potem. W sumie liczyłam na więcej, ale poszłoby to zbyt szybko w stosunku do tempa całej fabuly.
Kocówką rozbudziłaś ciekawość.
Śpiesz się, niobe, długo nie wytrzymam! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Wto 14:19, 19 Paź 2010 Powrót do góry

co się zacznie dziś? to jedno zdanie nie da mi życ chyba
a rozdział genialny jak każdy
nie wiem nawet od czego zacząc, Lee i Jake oboje się martwią, ale Jake ma racje juz nigdy nic nie będzie takie samo
Edward i Bella chyba zaczynaja sie nawzajem fascynowac i to może byc dosyc ciekawe w przyszłości, a Bella niech pamięta o wyostrzonych zmyslach
do następnego
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Śro 11:45, 20 Paź 2010 Powrót do góry

Teraz moja kolej, bo to, że opowiadanie czytam, wiesz, ale mogę się czasem wypowiedzieć poza komentarzami przy sprawdzanym tekście.

Przede wszystkim dziękuję bardzo za dedykację! love
Miło mi, że mimo mojego lenistwa doceniasz moją pomoc. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wypatruje wszystkiego, ale od tego masz czytelników, żeby też swoje powiedzieli, jak trzeba, nie? Wink

A wracając do treści, nazwałabym ten rozdział zapychaczem! Bo nawet jeśli wszystkim się podoba, to jest typowym wyciszeniem i nakręceniem na oczekiwaną przez wszystkich scenę balową. Możesz już nazwać siebie mistrzynią trzymania w napięciu na teesie. Nienaturalnie odwlekasz interakcje między głównymi bohaterami, ale jednocześnie wplatasz w treść wiele innych informacji i wątków, które mogą zaintrygować, że wszystko jest Ci wybaczone, wręcz niezauważone. Do tego stopnia, że fanki kwiczą z radości, bo Edward dotknął jej policzka! :)
Podobała mi się ta scena, udało Ci się zbudować atmosferę i napięcie. Zaintrygował równiez ostatni fragment, wg wizji Alice zaczyna się! Dlatego nie mogę się doczekać obietnicy złożonej w tej przepowiedni!

Traktuj mój post pół żartem, wiesz, że bardzo lubię "Kurtkę", jednak jestem zwolenniczką szybszego tempa akcji i jak sobie myślę, że 16 części za nami, a to się dopiero zaczyna, to się zastanawiam, czy uda Ci się skończyć, nim wyjdzie ekranizacja II cz. BD. Wink No i, coraz bardziej intryguje mnie końcówka, finał historii. Jest w tym momencie zupełnie nie do przewidzenia, bo to dopiero początek! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Śro 23:18, 20 Paź 2010 Powrót do góry

No tak - na chwilę zatrzymałam się w czytaniu, by się zastanowić - przytuli się do jego dłoni czy nie przytuli? Bo gdyby tego nie zrobiła, utrzymałaby mur między nimi. A skoro to zrobiła... w murze robią się nieco miększe przejścia.
Ciekawe, że sama tego chciała. A potem czuła obrzydzenie i szorowała twarz. Uwielbiam ten dystans między nimi.
Nie lubię dystansu między Bellą i Jacobem. Ten list, by się do końca misji nie spotykali może sprawić, że Jake kompletnie zniknie z opowiadania, co najwyżej wspomniany przez Bellę. Brak regularnych spotkań z nim wystawi Bellę na łapska wampirów w pełnym zakresie. I to jest ból jak cholera...
No ale żeby przerwać w takim momencie, Niobe, to trzeba być sadystą pierwszego sortu. No wiesz? Jak to się mówi - Boga w sercu nie masz? Wink
Mam nadzieję, że i czas się znajdzie i wen dopisze, byśmy się mogli w miarę szybko cieszyć dalszym ciągiem. Wprawdzie problemy natury fizjologicznej raczej mnie z tego powodu nie dopadną (hehehe, stare czasy się przypominają), ale depresja może być realnym zagrożeniem. Wink
Tak, czuj się emocjonalnie zaszantażowana! Twisted Evil

Nie mam siły na spostrzeganie błędów, cośtam z przecinkami mi gdzieś nie grało, ale już nie znajdę. Tylko jednego (razy dwa) nie mogę przemilczeć:
Cytat:
Kobieta podeszła kilka kroków do przodu.

Oraz:
Cytat:
Wampir podszedł krok do przodu tak

Masełko maślane.
No dobra, jeszcze to:
Cytat:
Co ja, do diabła, robię.

A nie "?"?

I tyle. Buziaki i czekam na kolejny odcinek. Ja mogę to czytać w kółko...
jędza thin


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
k8ella
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova

PostWysłany: Czw 23:05, 28 Paź 2010 Powrót do góry

Ech... Niobe.
Już gdzieś co chyba wspominałam, że jestem na dobrej drodze do zejścia na zawał przez ciebie, nieprawdaż? Tak, na pewno ci to uświadomiłam.
Wiesz, wydaje mi się, że gdybym dostała książkę w całości, to nie zajęło by mi nawet godziny przeczytanie jej od deski do deski. Ale niestety, muszę się męczyć tymi urywkami, którymi nas łaskawie raczysz. Staram się nie być zrzędliwym czytelnikiem, ale czasami wręcz nie mogę się powstrzymać.
Mamy przed sobą nowy rozdział (no w sumie, nie taki świeży, bo się ociągałam z postem Wink ). Jak zawsze napięcie między bohaterami jest wręcz namacalne. Budujesz obrazy tak przesycone uczuciami, że można się nimi zachłysnąć. Potrafisz jedną sceną na cały czapik wprawić mnie w stan letargu. Taaa...
Dotknął jej policzka, on tego pragnął i ona chciała. Oboje poczuli coś. I co? Ano nic. Ja już w poprzednim rozdziale zaczęłam się obawiać o jakość stosunków kurtyzany i pana senatora. Mam takie nieznaczne przeczucie, że to wcale nie zdąża w kierunku, którego ja osobiście bym oczekiwała. Czy mi się to podoba? Niezbyt, mówiąc szczerze.
Miałam rację, co do Jake'a. Chłopina nie daje rady bez Belli. Wiadomo, że każdy mężczyzna źle znosi fakt, że to kobieta działa, a on bezczynnie musi czekać na to, co się wydarzy. Najgorsza dla nich jest bezsilność, niemoc.
Edward, w swoim żywiole, znowu cierpi za całą rodzinę i mimo że ma ochotę na chwilę zapomnienia z kobietą, której płaci za bycie z nim, oczywiście odmawia sobie przyjemności. Ileż tan facet ma samozaparcia. Masochista w całej okazałości. Znów idealnie udało ci się uchwycić kanon.
Bella wydaje się być na rollercoasterze. Targają nią sprzeczne uczucia. Nie mam pojęcia w sumie, czy wynikają one z wpływu wampira czy też może ze stresu, w jakim się znajduje. Nie wydaje mi się, żeby Coldward używał siły woli na niej. Jest na to zbyt szlachetny, nieprawdaż?
Nie mam pojęcia, ku czemu zmierza ta opowieść, ale będę ją czytać, tego możesz być pewna.
Czekam na rozwój wypadków.
Weny, niobe.
k8


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 10:54, 30 Paź 2010 Powrót do góry

Niobe przebiłaś samą siebie!
Ten rozdział Kurtyzany, jest chyba najlepszy!
Naprawdę wcięło mnie przy czytaniu. Nie mogłam oczu oderwać, zachwycona tym pięknym napięciem, jakie wytworzyłaś między bohaterami.
Nie znoszę parowania Belli z Edwardem, jestem dozgonną fanką Jazza, ale Twojemu opowiadaniu nie da się oprzeć... :D
Czytając fragment o Lei i Jacobie miałam ochotę płakać. Tak, smutno mi... bo nie jest fajne, że Jake jest nieszczęśliwy. Poza tym, gdzieś w mojej podświadomości jest wizja, że już nigdy nie będzie szczęśliwy... A ja bardzo lubię Jake'a.
Dziewczyny powiedziały już praktycznie wszystko, ale powtórzę za nimi...
Scena między Edwardem i Bellą, kiedy dotykał jej policzka - rozpala zmysły, pobudza wyobraźnie, dotyka duszy...
Bella i jej uczucia z którymi sobie nie radzi - majstersztyk! Chce i nie chce, sama nie wie, co się z nią dzieje...
Jake wypada z gry... Na własne życzenie, żeby nie cierpieć, ale sam siebie skazuje na przegraną...
Napięcie w całym rozdziale namacalne i piękne, uwielbiam to, że tak naprawdę nic się nie dzieje, a jednak wszyscy się denerwują Smile

Ale kurka, zgadzam się z thin - jak mogłaś skończyć w takim momencie?! No jak??!?! Crying or Very sad
Nie mogę się doczekać sceny z balu. Albo będzie mocny zwrot akcji, albo sama nie wiem... :p
Poza tym, co przewiduje Alice? Czy Cullenom nic nie grozi?

A i byłabym zapomniała - Jane to jest wredna małpa do sześcianu! Jak może się czepiać Bells na każdym kroku? I dlaczego ta małpa torturowała moją kochaną Alice? Nie lubię, nie lubię, nie lubię!

Wyemocjonowałam się już Wink i czekam niecierpliwie na news.
Kochana, weny, weeeny i weeennnnyyy!

Ciao,
Słodząca opakowaniem cukru dot! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 22:13, 11 Lis 2010 Powrót do góry

Dziękuję wszystkim za wspaniałe komentarze, naprawdę motywują mnie do pisania :) Dziś rozdział jest wyjątkowo długi i mam nadzieję, że nagrodzi długie czekanie.

Betowała Pernix

ROZDZIAŁ 17

[link widoczny dla zalogowanych]



Waszyngton, jako stolica Stanów Zjednoczonych, był miastem zepsucia. Od przeszło dwudziestu lat miejsce to kojarzono z korupcją, demoralizacją i rozwiązłością. Nie zmieniło to jednak faktu, że znajdowała się tutaj siedziba prezydenta oraz kongresu, a w związku z tym właściwi ludzie musieli odpowiednio zadbać o wizerunek swoich klientów. Dlatego obok najwyższego współczynnika przestępczości odbywało się tutaj najwięcej przyjęć charytatywnych, gdzie politycy oraz osoby publiczne zostawiali krocie, w nadziei że to działanie podratuje ich w oczach opinii publicznej.
Spośród wszystkich wydarzeń tego typu najbardziej prestiżowe było Capital City Ball, coroczne przyjęcie odbywało się w Washington Club. Zaproszenia dostawała tylko śmietanka towarzyska. Jednak dla większości z przybyłych tam osób nie było ważne, na co zbierane są pieniądze.
Bella, gdy tylko wysiadła z limuzyny, została oślepiona otaczającymi ją niemal z każdej strony fleszami. Poczuła, jak Edward obejmuje ją w pasie i prowadzi w kierunku wejścia do budynku. Kurtyzana była nieco oszołomiona, jednak uśmiechnęła się lekko. Kiedy przekroczyli próg, kobieta odetchnęła. Edward wziął jej płaszcz i zniknął w kolejce do szatni, dopiero wtedy miała możliwość się rozejrzeć. W pomieszczeniu znajdowało się bardzo dużo ludzi, większość z nich rozpoznawała bez problemów. Podczas szkolenia we Francji miała za zadanie przyswoić sobie album pełen zdjęć i nazwiska najważniejszych osób w towarzystwie. Po kilku minutach jej pracodawca wrócił, a następnie podążyli ku wejściu na salę balową.
- Senatorze Cullen, nie sądziłem, że pan przyjdzie.
Oboje obrócili się w stronę, skąd dochodził głos.
- Reprezentancie Roberts. - Edward sztywno kiwnął głową w kierunku człowieka, którego wzrok spoczął na Belli. – To panna Isabella Swan.
- Bardzo miło mi poznać.
- Panie reprezentancie. – Kurtyzana uśmiechnęła się uprzejmie.
- Jestem pewny, że będziemy mieli możliwość jeszcze dziś porozmawiać – zapewnił Roberts, patrząc ciepło na Swan, po czym zniknął w tłumie.
Edward poprowadził Bellę w głąb budynku. Gdy stanęli na progu sali balowej, kurtyzana uniosła lekko brwi. Trzeba było przyznać, że organizatorzy na pewno nie oszczędzali na wystroju sali. Każdy szczegół dopracowano z idealną precyzją tak, że całość oszałamiała pięknem. Swan zerknęła na swojego pracodawcę – on nie wydawał się zbytnio poruszony, w zasadzie to nie powinno jej to dziwić, tak wyglądało jego życie. Kątem oka Bella dostrzegła zbliżającą się Morgan.
- Senatorze. – Kurtyzana uśmiechnęła się zalotnie do Cullena, ciągle na niego spoglądając, dodała. – Isabello.
Swan mimowolnie poczuła wzrastającą w niej złość. Nie lubiła być lekceważona, spojrzała na Edwarda, który był widocznie czymś rozbawiony.
- Witaj Morgan – powiedział z lekkim uśmiechem. – Zostawię was same, na pewno chcecie porozmawiać. Panno Swan, spotkamy się przy stoliku.
Bella zaklęła w duchu, wieczór się jeszcze dobrze nie rozpoczął, a on już się jej pozbył. Zanim jej wzrok zdążył to zarejestrować, polityk zniknął gdzieś w tłumie. Kobieta spojrzała ze złością na koleżanką z Pałacu.
- Zrobiłaś to specjalnie?
Ciemnowłosa roześmiał się perliście.
- Oczywiście, że nie. Jesteśmy w tej samej drużynie. Poza tym madame nie byłaby zadowolona, gdyby się dowiedziała, że sabotuje jej kurtyzany. Tutaj są sami politycy, nudziłam się, chciałam porozmawiać z kimś ciekawszym.
Bella uniosła brwi.
- Och, więc nagle jestem ciekawszym towarzystwem? Skąd ta zmiana?
Morgan westchnęła i zerknęła wymownie na paznokcie.
- Nie mam zbyt wielu koleżanek w Pałacu, one wszystkie są… Sama nie wiem - ordynarne. Wiem, że na początku byłam oschła, ale źle cię oceniłam. Proponuję rozejm.
Swan spojrzała podejrzliwie na kobietę.
- Oschła? O ile dobrze pamiętam, nazwałaś mnie bezwartościowym śmieciem.
Morgan uniosła oczy ku górze.
- Za co przepraszam. – Kurtyzana z trudem wypowiedziała ostatnie słowo. – Nie najlepiej znoszę porażki.
Bella westchnęła po chwili. Nie wierzyła w dobre intencje Morgan, ale prawdopodobnie nie będzie widziała jej przez dłuższy czas, a lepiej w jej sytuacji nie robić sobie zbyt wielu wrogów.
- Zatem rozejm.
- Świetnie – powiedziała z entuzjazmem i wzięła Bellę pod rękę. Kobiety ruszyły powoli przez salę.
- A gdzie jest twój sponsor?
- Poszedł zapalić cygaro i porozmawiać o interesach, czyli zostałam sama. Oczywiście on za mną szaleje – stwierdziła lekko. – Jednak chwila rozłąki dobrze mu zrobi.
- Prawie zapomniałam o twojej próżności.
- Próżny jest ktoś, kto ma o sobie za duże mniemanie, ja po prostu znam swoją wartość.
- Oczywiście. – Bella pokiwała głową z niedowierzaniem.
- Panno Morgan! Może przedstawi mi pani swoją piękną przyjaciółkę? – Przed kurtyzanami pojawił się starszy mężczyzna.
- Ambasadorze! Jak miło pana widzieć – powiedziała ciemnowłosa, kierując dłoń w kierunku mężczyzny. – To panna Isabella Swan. Towarzyszy dziś senatorowi Cullenowi – dodała teatralnym szeptem.
Staruszek popatrzył oceniająco na kobietę, a po chwili pokiwał głową i ucałował jej rękę.
- Bardzo mi miło. Widać, że jednak istnieje ktoś, kto może rozmiękczyć jego serc.
Bella uśmiechnęła się szeroko.
- Och przyszła i Holly! – powiedziała z entuzjazmem Morgan. Bella szybko obróciła głowę, udało jej się zobaczyć, jak koleżanka wchodzi do sali w towarzystwie ciemnoskórego wampira.
- Panie wybaczą, muszę przywitać się z senatorem Bolderem.
- Miło mi było poznać, panie ambasadorze.
- Wzajemnie, panno Swan.
Bella i Morgan skierowały się w stronę rudowłosej. Laurent powiedział jej na ucho coś, co wywołało jej szeroki uśmiech. Po chwili zniknął, zostawiając ją samą.
- Holly! Jak dobrze cię widzieć – powiedziała Morgan, całując policzek koleżanki z Pałacu.
- Cześć – rzuciła z rezerwą kurtyzana.
- Opowiedz nam, jak układa ci się z nowym klientem – zażądała ciemnowłosa.
- Bardzo dobrze, dziękuję.
- O Morgan, tu jesteś!
Stanął przed nimi łysiejący mężczyzna w średnim wieku i popatrzył na kobietę z uwielbieniem. Kurtyzana objęła jego rękę, po czym zwróciła się w kierunku koleżanek.
- Poznajcie pana Craigena.
Kobiety uśmiechnęły się w jego stronę.
- Drogie panie, muszę porwać waszą koleżanką.
- Oczywiście – powiedziała Holly z uśmiechem. – Miłego wieczoru.
- Och, zapewne taki będzie – przyznała ze śmiechem Morgan. – Do zobaczenia przy stoliku, Bello.
Kiedy odeszli kawałek, Holly zwróciła się do Swan.
- Masz świadomość, że ona cię wykorzystuje i w momencie, gdy zaczniesz odwracać od niej uwagę, przestanie być taka miła.
- Nie podejrzewałam jej o szczerość.
Rudowłosa próbowała walczyć z uśmiechem, który zaczął pojawiać się na twarzy.
- Dziękuję za sukienkę, jest naprawdę niesamowita. Gdyby nie ty, na pewno bym sobie nie poradziła.
Holly westchnęła.
- Nie ma za co. Wiedziałam, że będzie pasować.
- Może poszukamy stolika? – zaproponowała Bella.
- Czemu nie – Holly wzruszyła ramionami.
Przechodząc przez salę, Bella rozglądała się wokoło, z pewnej odległości zobaczyła Maggie, która prowadziła z kimś żywą dyskusję. I to byłoby na tyle osób, które znała osobiście, resztę twarzy kojarzyła ze zdjęć, z telewizji. Wszyscy wydawali się jej tacy obcy. Bella musiała przyznać, że nieco przytłaczał ją ten blichtr. Otaczające ją osoby wydawały się być miłe, a prawda była taka, że co druga z nich czekała na czyjąś wpadkę, aby notowania konkurencji poszły w dół.
Po chwili kurtyzana zobaczyła Edwarda, który rozmawiał z jakimś mężczyzną. Senator nie wydawał się zbyt zadowolony. Jego spojrzenie padło na kurtyzanę, uśmiechnął się lekko, po czym kiwnął w jej stronę.
- Holly, pan Cullen mnie prosi. Na pewno będziemy miały jeszcze dziś okazję porozmawiać.
- Powodzenia – rzuciła rudowłosa.
Swan powoli zaczęła iść w kierunku pracodawcy. Jego spojrzenie błądziło bez skrępowania po całej jej sylwetce.
- Senatorze Ferrington, to panna Isabella Swan. Towarzyszy mi dzisiejszego wieczoru.
Mężczyzna odwrócił się i z ciekawością popatrzył na kurtyzanę.
- Panno Swan.
- Senatorze.
Ferrington rzucił Edwardowi krótkie spojrzenie, po czym zapytał.
- Ciekawi mnie, co taka młoda dama jak pani sądzi o ustawie zaproponowanej przez pana Cullena.
Ciemnowłosa uśmiechnęła się szeroko.
- Uważam, że to wreszcie konkretne działanie podjęte przez kongres, mające poprawić naszą sytuację. Jestem pewna, że na początku wiele osób będzie przeciwko, ale to tylko kwestia czasu, aż ta ustawa wejdzie w życie.
- Doprawdy? – Ferrington uniósł lekko brwi.
- Jeśli nie pańskie pokolenie, to na pewno kolejne zgodzi się na podjęcie tej ustawy.
Ferrington prychnął.
- Pańska towarzyszka na pewno ma poczucie humoru, senatorze – przyznał polityk.
- Muszę się z panem zgodzić – powiedział Edward, patrząc ciepło na Bellę.
Kobieta wiedziała, że dzisiejszy wieczór będzie ciężki, ale nigdy nie podejrzewała, że kłamanie wywoła u niej takie wyrzuty sumienia. Nienawidziła się za słowa, które przekonywały ludzi, że poglądy jej i Edwarda są takie same. Kurtyzana przełknęła ślinę, nie mogła teraz tego rozdrapywać.
Edward zaprowadził ją do stolika i już po chwili pogrążył się w rozmowie z jakimś mężczyzną. Bella przysłuchiwała się paplaninie Morgan, przytakując głową. W pewnej chwili kobieta przerwała i dotknęła ramienia Swan.
- Nie wierzę, że nawet tutaj musiałam ją spotkać.
Bella spojrzała w kierunku, który pokazała jej koleżanka z Pałacu. Do pomieszczenia weszła kobieta ubrana w złoto-niebieskie kimono. Jej twarz była pokryta białym pudrem, usta miała zaznaczone intensywnym czerwonym kolorem, a brwi i okolice powiek były podkreślone czarnym tuszem.
- Gejsza? – zapytała z zaskoczeniem kobieta.
Głowa Edwarda natychmiast skierowała się w stronę wejścia.
- Miyako - rzuciła z pogardą Morgan. – Nie przepadam za nią, jak za każdą gejszą. Mają się za lepsze od nas, a robią to samo.
- Nie zgodziłbym się – powiedział Edward, obracając się w stronę kobiety. – Tradycja gejsz jest głęboko zakorzeniona w japońskiej kulturze. Poza tym to gei – sha, człowiek sztuka. Towarzyszenie mężczyznom to tylko ich dodatkowe zajęcie, głównie dbają o to, żeby zachować rytuały, które nie zmieniały się od wieków. Pielęgnować zwyczaje. Ponadto nie każda kobieta może zostać gejszą.
- W przeciwieństwie do kurtyzany? To chciał pan powiedzieć? – zapytała nieco obrażonym tonem Morgan.
- Uważam, że za bardzo bierzesz do siebie słowa pana Cullena – odpowiedziała Bella. - W rzeczywistości gejsza to nie zawód jak w przypadku kurtyzan, to raczej sposób życia. Nie można ich porównywać.
Morgan zrobiła niezadowoloną minę.
Edward wstał i zaoferował Belli dłoń.
- Z przyjemnością przedstawiłbym pani Miykao. To moja wieloletnia przyjaciółka i na pewno chciałaby panią poznać.
- Oczywiście.
Po chwili ruszyli w stronę gejszy, wokół której zebrało się kilka osób.
Azjatka, gdy tylko dostrzegła Edwarda, uśmiechnęła się w jego stronę, po czym złożyła ukłon.
- Konnichiwa*. Miło pana widzieć, panie Cullen.
- Miykao. – Edward ukłonił się przed kobietą. – Chciałem ci przedstawić Isabellę Swan. Towarzyszy mi dzisiejszego wieczoru.
Kobieta uśmiechnęła się z zadowoleniem i ukłoniła przed Bellą.
- Miło mi poznać. Cieszę się, że nie pielęgnuje już pan tak swojej samotności.
- Postanowiłem zastosować się do twojej rady.
Gejsza ukłoniła się w stronę wampira i z lekkim uśmiechem powiedziała.
- Wiatr nanosi wystarczająco spadłych liści, aby rozpalić ogień**
Cullen obdarzył brunetkę ciepłym spojrzeniem, po chwili jednak ktoś go zawołał i przeprosiwszy kobiety, zostawił je same.
- Jestem ciekawa, jak poznałaś pana Cullena? – zapytała Bella.
- Senator zna mojego patrona, pierwszy raz spotkałam go na przyjęciu w Tokio. Od tego czasu korespondujemy ze sobą.
- Zatem twój klient też zajmuje się polityką?
- Tak, jest członkiem Izby Radców***. Poza tym współpracował w Światowej Kampanii Wampirów razem z panem Cullenem.
Swan uniosła lekko brwi.
- Wampir?
- Od lat pan Akatsuka jest moim patronem – stwierdziła ciepłym tonem kobieta i spojrzała na prawo w stronę niskiego, ciemnowłosego mężczyzny. Mimowolnie na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Kurtyzana zmarszczyła brwi.
- Kochasz go?
- Gejsze nie kierują się uczuciami. – powiedziała Miyako. Widząc niedowierzanie Belli, dodała: - Jest moim patronem, darzę go szacunkiem. Cieszę się, że wybrał mnie, żebym mu towarzyszyła w życiu.
- Masz na myśli, na wieczność? Przemieni cię. – Bardziej stwierdziła, niż zapytała.
- Tak zostało zaplanowane – przyznała gejsza.
Bella ścisnęła usta, nie rozumiała spokoju, z jakim kobieta mówiła o tym, że ma być zmieniona w potwora. I to dla mężczyzny? Wyrzeknie się człowieczeństwa dla krwiopijcy? Było tyle pytań, które chciała zadać brunetce. Wiedziała jednak, że nie znajdują się w odpowiednim miejscu na szczerą rozmowę.
- Sama podjęłaś taką decyzję? Ciekawi mnie po prostu, czy nie przeraża cię wieczność.
- Gejsza, która towarzyszy wampirowi musi liczyć się z taką możliwością, to konsekwencja, z jaką się liczyłam. Moje serce jest szczęśliwe, że będę mogła towarzyszyć panu Akatsuce.
Swan zmarszczyła lekko brwi, jednak zanim zdążyła coś powiedzieć, podszedł do nich Edward.
- Panno Swan, powinniśmy udać się na swoje miejsca, zaraz zacznie się przemówienie.
- Oczywiście – przytaknęła kurtyzana, skinęła w kierunku gejszy i ruszyła za senatorem. Po przejściu kilku kroków wampir spojrzał uważnie na kurtyzanę, uśmiechnął się lekko, po czym, nie mogąc dłużej wytrzymać, zapytał.
- Co pani sądzi o Miyako?
Na twarzy Belli przez sekundę odbiło się zaskoczenie, ale od razu się wzięła w garść i posłała mu rozbawione spojrzenie.
- Uważam, że jest bardzo oddana swojej pracy.
Edward próbował walczyć z szerokim uśmiechem, który cisnął się na jego usta, ale nie potrafił. Zrodziła się w nim radość, dziwne przeczucie, że jednak nie jest już samotny. Źle czuł się z tym, że nie do końca mówił Miyako prawdę, ale wiedział, iż to jedyna droga. Jednak problem polegał na tym, że zaczynał sam wierzyć w słowa, które wypowiadał, że Bella jest jego towarzyszką. Świadomość płacenia za jej towarzystwo nie przeszkadzała mu w odczuwaniu zadowolenia. Zerknął na drobną dłoń kurtyzany i musnął ją palcami.
- Miyako ma zostać żoną Akatsuki.
Swan uniosła lekko brwi, nie dała po sobie poznać, że zaskoczył ją dotyk Cullena, ale doskonale dawała sobie sprawę, iż wampir słyszy jej przyspieszone bicie serca.
- Naprawdę? Nie wspominała o tym. Wtedy przestanie być gejszą, prawda?
- Tak, to jej wyrzeczenie… w imię miłości.
- Powiedziała, że nie kieruje się uczuciami.
Senator uśmiechnął się.
- Cóż, Japończycy są dość powściągliwi w mówieniu o swoich uczuciach, tak ich wychowano.
- Rozumiem – stwierdziła Bella, siadając przy stole. Edward przytrzymał jej krzesło i po sekundzie zajął miejsce obok.
Kurtyzana spojrzała z ciekawością na środek sali, koło mikrofonu stanął mężczyzna w smokingu. Kobieta westchnęła cicho, teraz będzie miała miejsce oficjalna część przyjęcia, w czasie której przytoczą nazwiska najbardziej hojnych ofiarodawców. Wszyscy zajęli już swoje miejsca. Swan nie słuchała przemówienia człowieka, zamiast tego zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Maggie siedziała przy stoliku i patrzyła z lekką kpiną na mówiącego. Stolik znajdujący się na samym środku był zajęty przez wiceprezydenta. Bella pierwszy raz widziała go na żywo i musiała przyznać, że jego wygląd wzbudzał pewien niepokój. Skóra wampira wydawała się niesamowicie cienka i jakby siłą naciągnięta na kości. Poza tym miał bardzo ostre rysy twarzy. Polityk spojrzał w jej stronę, jego oczy miały ciemnofioletową barwę, kobieta odnosiła wrażenie, że niemal przewiercały ją na wylot. Mężczyzna jednak szybko odwrócił głowę. Bella westchnęła, próbując się skupić na słowach wypowiadanych przed człowieka przy mikrofonie. Po kilkunastu minutach orkiestra zaczęła grać, a prowadzący życzył wszystkim gościom miłego wieczoru. Bella obserwowała wiceprezydenta. Widziała, jak podszedł do niego młody chłopak, który jej kogoś przypominał, ale nie mogła teraz przypomnieć sobie jego imienia. Po chwili polityk wstał i oboje ruszyli w kierunku korytarza. Kurtyzana zerwała się z krzesła, przeprosiła wszystkich przy stoliku i pod pretekstem pójść do toalety, ruszyła za wampirami. Edward posłał jej pytające spojrzenie, ale po sekundzie odwrócił się w drugą stronę i kontynuował rozmowę z partnerem Morgan.
Bella jak najszybciej, pamiętając, aby nie przykuć niczyjej uwagi, ruszyła korytarzem. Po kątach stali różni ludzie, ale im bardziej w głąb szła, tym mniej gości spotykała po swojej drodze. Kurtyzana wyszła po schodach na górę rozejrzała się, a po chwili usłyszała cichą rozmowę mężczyzn. Mówili bardzo szybko, ale udało się jej wyłapać niektóre zdania.
- Panie, namierzono Castiela, Demetri właśnie dał mi znać.
Kobieta zmarszczyła brwi, nie rozumiała, czemu wampir użył takiego zwrotu.
- Świetnie, Aro będzie zadowolony. Możemy rozpocząć przygotowania. Wiesz, jakie jest twoje zadanie, Alec. – Swan wstrzymała oddech, wiedziała już, kim był tajemniczy młody chłopak. To jeden z bardziej wpływowych wampirów w senacie. Poza tym, o jaki plan im chodziło i kim był Castiel?
- Wracajmy na przyjęcie, wieczorem widzę cię u siebie w gabinecie, przyprowadź Jane i powiedz reszcie.
- A Cullen?
- Na razie go w to nie mieszaj, im mniej wie, tym lepiej.
- Oczywiście, panie.
Swan poczuła, jak jej serce zaczyna coraz szybciej bić, nie sądziła, żeby wampirom udało się ją usłyszeć, skoro na dole było tyle ludzi, ale lepiej było nie ryzykować. Poza tym czuła lęk przed wampirami, które znajdowały się na górze. Zaczęła ostrożnie schodzi po schodach, gdy nagle ktoś zastąpił jej drogę.
- Zgubiła się pani? – zapytał zimnym głosem Alec.
- Poszłam szukać toalety, ale tutaj jej chyba nie ma – powiedziała z udawaną swobodą Bella. Miała wrażenie, że jej serce zaraz wyskoczy z piersi. Z zawstydzonym uśmiechem modliła się, aby chłopak jej uwierzył. Wampir patrzył na nią zimnym wzrokiem, po czym powiedział.
- Senatorze Cullen, powinien pan bardziej pilnować swojej towarzyszki, chyba nie chce pan, aby się… zgubiła.
- Oczywiście, dziękuję za cenną radę. – Kurtyzana usłyszała za sobą głos Edwarda i szybko odwróciła się w jego stronę.
- Dobrze, że mnie pan znalazł –zaczęła mówić, aby rozładować sytuację. – Właśnie miałam ochotę pana porwać na parkiet.
Rysy twarzy Edwarda nieco złagodniały, ale nadal patrzył ze złością na Aleca.
- Chodźmy – powiedział nieco chłodno polityk i zaoferował kurtyzanie ramię.
Ruszyli w dół schodów. Gdy weszli na parkiet, Edward przyciągnął ją do siebie i patrząc na nią, ostro zapytał.
- Co pani tam robiła?
Bella podniosła na niego wzrok i starając się wyglądać jak najbardziej niewinnie, odparła.
- Chciałam przypudrować nos, jednak toaleta na dole była zajęta i postanowiłam poszukać drugiej na górze. Gdy byłam na piętrze, usłyszałam głos pana wiceprezydenta i pomyślałam, że prowadzi jakąś poufną rozmowę, dlatego zdecydowałam się wrócić, w tym momencie pan Alec mnie spotkał.
Edward patrzył na nią podejrzliwie, szukając oznak na to, że kłamie, próbował odszukać w swoich myślach głosu Maggie. Po kilku sekundach usłyszał jej cichy szept.
Kłamie.
Wampir ścisnął lekko wargi, jednak po chwili rozluźnił się.
- Wierzę pani.
Nie miał pojęcia, co robiła kobieta, ale musiał zdecydowanie uważniej przyjrzeć się jej zachowaniu. Z jednej strony odczuwał rosnącą w nim złość, jednak z drugiej nie mógł nic poradzić na zadowolenie, jakie się w nim zrodziło, gdy wziął ją w swoje ramiona. Wiedział, że coś było z nią nie tak, jednak może właśnie to wpływało na fakt, że go tak pociągała.
Gdy tylko utwór się skończył, spojrzał na Bellę i powiedział.
- Będziemy już wracać do domu, za pięć minut spotkamy się przy szatni.
Szybko odwrócił się i ruszył w kierunku schodów. Podążył za zapachem Marka, kiedy wszedł do pomieszczenia zastał Volturi stojącego przy oknie, cicho zamknął za sobą drzwi.
- Więzi miedzy tobą, a kurtyzaną są dość skomplikowane. – Mężczyzna odwrócił się i posłał Cullenowi zimne spojrzenie. – Mam nadzieję, że uczucia nie zaćmią twojego osądu.
- Nie masz się, o co martwić.
Świetnie.
- Aro rozważał twoją prośbę o usunięcie nadzoru i postanowił ci zaufać, Jane zabierze dziś swoje rzeczy. Pragnę ci przypomnieć, że jeśli zrobisz coś nie tak, ktoś znowu zostanie do ciebie przydzielony.
- Dziękuję. A co z Jamesem?
- Demetri zacznie go dziś śledzić.
- Dopiero dziś zacznie? – zapytało ostro Edward.
- Kwestionujesz nasze działania? – zapytał znudzonym tonem Marek, odwracając się znowu w stronę okna.
- Oczywiście, że nie. Do widzenia – rzucił Cullen, po czym odwrócił się w kierunku drzwi.
Jeszcze jedno. Zatrudniasz kurtyzanę i za nią odpowiadasz. Jak zrobi coś, co nam się nie spodoba, konsekwencje poniesiesz ty i twoja rodzina. Wierzę jednak, że dzięki swojemu darowi kontrolujesz jej poczynania.
- Oczywiście.
Senator szybko opuścił pomieszczenie i ruszył ku szatni. Bella żegnała się z Morgan. Wampir odebrał nakrycia i podszedł do kurtyzany. Bez słowa pomógł jej włożyć płaszcz i poprowadził do wyjścia.
Kiedy usiedli w limuzynie, kobieta zapytała:
- Jak ocenia pan przyjęcie?
- Nie spodziewałem się niczego innego.
Bella zmarszczyła brwi nieco zbita z tropu.
- Chciałem jeszcze panią poinformować, że od dziś będziemy sami w moim domu.
Mimowolnie kurtyzana odetchnęła z ulgą, Edward spojrzał na nią pytająco.
- Panna Jane nie jest najmilszą osobą, jaką spotkałam.
Cullen prychnął śmiechem.
- To chyba najmilsza rzecz, jaką o niej usłyszałem.
Po kilku minutach dojechali do rezydencji. Cullen wysiadł z samochodu i pomógł wyjść Belli. Gdy stanęli przed wejściem, Edward zmarszczył brwi. Wyczuł zapach Victorii, nie miał pojęcia, co ona mogła tutaj robić.
Jestem w salonie. Przyjdź, a ją poślij do pokoju. Chcę tylko porozmawiać – usłyszał w myślach głos wampirzycy.
- Panno Swan, proszę udać się do swojej sypialni, chyba mam niespodziewanego gościa.
Kobieta kiwnęła głową, szybko weszła do domu i wspięła się po schodach. Poczuła rodzący się niepokój. Przebiegła przez korytarz, wpadła do swojego pokoju i szybko zamknęła drzwi na klucz. Zanim zdążyła się odwrócić, usłyszała znajomy głos, który sprawił, że poczuła oblewający ją zimny pot.
- Witaj, Isabello. Nawet nie wiesz, jak nie mogłem się doczekać tego spotkania.
Ciemnowłosa odwróciła się i ujrzała Jamesa, który stał zaledwie kilka centymetrów przed nią. Wampir położył dłoń na jej policzku i z sadystycznym uśmiechem przyparł ją do drzwi.
- Nie martw się, zabiję cię bardzo szybko. Prawie nic nie poczujesz… Chyba.



*Dzień dobry, po japońsku
**autor: Ryōkan Taigu
***izba wyższa parlamentu japońskiego. Dla ciekawych parlament w Japonii jest dwuizbowy, a głową państwa jest cesarz – funkcja dziedziczna.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Czw 22:21, 11 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:00, 11 Lis 2010 Powrót do góry

O kurcze, James! Jakim cudem Edward go nie wyczuł? I nie usłyszał myśli? Ale pewnie zaraz się zorientuje i uratuje Bellę, prawda?
Bardzo ryzykowna jest misja Belli, dopiero teraz można to odczuć, bardzo odważna dziewczyna.

Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 23:05, 11 Lis 2010 Powrót do góry

tyle czekałam na imprezę i jest wkońcu
i zaskoczyłaś mnie, jak zawsze podobało mi się (chyba się powtarzam już)
spotkanie kurtyzan miłe i ciekawe... ale chyba spotkanie z Gejsza było i będzie tematem do rozmyśleń na temat życia w przyszłości Belli
Bella mogła powiedzieć co słyszała u Ara, teraz Edi wie, że nie mówi prawdy i będzie mieć klopoty nie małe
ale końcówka zaskoczenie
mam nadzieje, że zbyt długo nie będziesz trzymac swoich wiernych słuchaczy w niepewności
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin