FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Kurtyzana [NZ][+16] 5.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Sob 14:41, 31 Paź 2009 Powrót do góry

Jeju.
A więc co do rozdziału:
Podobało mi sie. Zwłaszcza z perspektywy Edwarda mmm <333
Jejuuu, jak ja bym chciała aby on wpadł w furie z jakiegoś tam nie wiem jakiego powodu i żeby zabił np Jamesa o takk, i żebyś ty to tak genialnie opisała !!!
Bo oposujesz uczucia rewelacyjnie :) I ogólnie super :):):)
Hah. Rewelka.
Czekam z utęsknieniem na dalsze części
Pozdrawiam Ave Vena


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maya dnia Sob 17:36, 21 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
nellkamorelka
Wilkołak



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Sob 17:06, 31 Paź 2009 Powrót do góry

Bardzo mi się podoba jak piszesz i podoba mi się fragment z punktu widzenia Edwarda:)Świetnie opisujesz jego odczucia i mam cichą nadzieję, że jednak zdobędzie się na to, żeby zrobić porządek z Jamesem.
Szkoda tylko, że taki krótki ten rozdział i mam nadzieję, że na kolejny nie dasz czekać zbyt długo?
życzę dalszej weny:)
Nellka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 23:41, 31 Paź 2009 Powrót do góry

Trudno mi się zebrać do komentowania, więc dziś nie oczekuj ode mnie cudów. Chcę po prostu zaznaczyć, że byłam i zapoznałam się z częścią, którą dla nas przygotowałaś. W zasadzie więcej się tu wyjaśnia niż dzieje, ale ten rozdział był potrzebny, żeby czytelnik mógł stwierdzić, że zaczyna rozumieć, co autorka miała na myśli.

Świetne jest to, że Edward to postać złożona - trudno przewidzieć, co będzie dla niego naprawdę ważne, gdy zaczną się ścierać sporne racje. Teraz chroni Alice kosztem własnej egzystencji, ale nic nie może być zbyt proste, gdy zabrakło Carlisle'a. Dla mnie najstarszy Cullen to właśnie spoiwo całej rodziny. I nie dziwi mnie obrana przez Ciebie ścieżka. Wplecenie w opowiadanie sceny z klifem uważam za majstersztyk - wyszło naprawdę ślicznie.

I wybacz, że to dziś tak wygląda, ale musiałam się przełamać do komentowania i tak to wyszło. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gabrielle de Lioncourt
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 11:36, 01 Lis 2009 Powrót do góry

Podoba mi się ten ff
Rzeczywiście jedt dużó wątków związanych z TB, ale mnie to ni eprzeszkadza, bo sama chciałam coś stworzyć, tak by było ono osadzone w realiach "martwego..."

Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wielkachnej weny.

Niobe, twoja twórczość jest niesamowita.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Nie 19:48, 01 Lis 2009 Powrót do góry

No już, już, jestem. Przybywa jędza zauroczona jak diabli (jakkolwiek to brzmi). Czym? No jak to: czym? Nie czym, lecz KIM! Twoim Edwardem. Jest bardzo ciekawą postacią i, śmiem twierdzić, coraz ciekawszą. Nie jest taki płaski, jednowymiarowy i drewniany, ma drugie dno, którego nie trzeba się doszukiwać, słuchając wynurzeń autorki, czytając o wiele ciekawsze fanfiki czy dyskutując z innymi i wtedy, po pięciu piwach i nieprzespanej nocy, dochodzi się do wniosku, że taaaa, to jest głęboki facet. Nie. Twój Edward jest interesujący, choć coraz bardziej nabieram podejrzeń, że jest ledwie pionkiem. Aczkolwiek zastanawiam się, czy z czasem nie zacznie grać we własną grę. Na razie z niedowierzaniem przygląda się, jak ludzie kręcą na samych siebie bicz. Niby chciałby stać tylko z boku, ale bez protestów podaje ludziom na ów bicz włosie. Robi swoje. Jest zastanawiająco beznamiętny jeśli chodzi o dalsze losy świata, co pozwala mi sądzić, że może mu to zwisać albo nie jest w to ideologicznie zaangażowany. Jeśli trafi się coś innego, to też to zrobi. Jest taki... pozbawiony emocji, wysuszony... nie wiem, jak to ująć, wyklawiaturzyć się nie mogę.

Zgrzytnęła mi recepcjonistka, która zobaczyła Cullena i od razu zrozumiała, że to ktoś. Ekhm, telewizji nie ogląda? To nie jest piosenkarz, którego można nie znać, bo się np. popu nie słucha. To ktoś, kto deklaruje przyszłość ludzkości w mediach, a w takich wypadkach nawet tak odporna na polityczne informacje osoba jak ja kojarzę człowieka. Nawet jeśli nie z nazwiska, ale przynajmniej z twarzy.

Poza tym odcinek miodzio. Prawdę napisała Angels - więcej wyjaśnia, niż pcha akcję naprzód, ale... ale jednak ociupinkę to robi.

Nie byłabym sobą, gdybym nie próbowała wydoić jakichś rogatych przypadków...
Cytat:
Nie mógł uwierzyć, że znalazł się w takiej absurdalnej sytuacji.

Lepiej by brzmiało "tak absurdalnej sytuacji".
Cytat:
Chciał, choć przez chwilę, odpocząć od tego koszmaru.

Przecinki są zbędne, mi wręcz przeszkadzają.
Cytat:
Jeśli im się uda, ludzie w Stanach będą już całkowicie ubezwłasnowolnieni.

Tu mi zgrzyta słowo "ubezwłasnowolnienie", które polega na pozbawieniu kogoś czynności prawnych. A patrząc na twój tekst wychodzi na to, że Aro w głowie nie tylko odsunięcie ludzi od koryta, ale na sprowadzeniu ich do roli sług, przekąsek, przedmiotów. Bardziej pasowałoby mi tu zatem słowo "zniewolenie".
Cytat:
Edward nie rozumiał, jak ktoś żyjący tyle lat mógł ulegać takim pierwotnym pragnieniom jak władza.

Pierwotne pragnienia oznaczają instynkty, którymi się człowiek kierował i nawet współcześnie kieruje, vide popęd płciowy. Natomiast "władza" przychodzi wraz z rozwojem. Pragnienie władzy jest bardziej, hmm, intelektualne. Ona upaja, daje możliwość manipulacji, pognębienia innych, wymuszenie posłuszeństwa. Nijak mi się to z pierwotnością nie kojarzy.
Cytat:
Pogrążony rozmyślaniach Edward

Brakuje "w".
Cytat:
chodzić w czasie dnia

Lepiej "za dnia", nie "w czasie dnia"; "w czasie dnia" brzmi topornie.
Cytat:
odpowiedniejszym sformułowaniem byłoby przed egzystencją

Tu mi brakuje odznaczenia tego "przed egzystencją". Choćby dwukropkiem...

Pozdrawiam i weny życzę. Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg.
jędza thin


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 21:10, 01 Lis 2009 Powrót do góry

Jak błedy to ja :D

Doszłam do wniosku, że nigdy nie będzie tak, że czegoś nie zostawię. Nawet jakbym nie wiem, jak się starała. Kurtyzanie poświęcam dużo czasu, naprawdę. Chyba pogodzę się z tym, że nie jestem idealna, a Wam dziękuję, w imieniu swoim, że poprawiacie, co ja zostawiłam.
Muszę jednakże naskarżyć na niobe, nie zawsze się słucha (może to i dobrze, bo czasem zdarza mi się robić coś na mój styl i wtedy lepiej, że się nie słucha) ^^ w pierwszej becie wydzieliłam myślnikem egzystencję.
W zdaniu: Chciał, choć przez chwilę, odpocząć od tego koszmaru.
Nie było drugiego przecinka, nie wiem, skąd się wziął. Ten pierwszy też nie powinien świecić po oczach, go biorę na siebie. Z ubezwłasnowolnieniem, thin, to bardzo trafna uwaga. Teraz jak sobie o tym myślę, to nie wiem, dlaczego na to nie wpadłam po kilkunastu czytaniach całości.

Ad meritum:

Coraz ciekawiej się robi, powoli podgrzewasz atmosferę i osobiście lubię, jak autor nie spieszy się z akcją. Wszyscy czekają na wiadomy moment, a tym dajesz nam prztyczka w nos i mówisz: Oj nie, jeszcze nie teraz!
Coraz bardziej staje się zrozumiałe, dlaczego istnieją przesłanki, iż Bella zapała do Edwarda jakimś uczuciem wbrew sobie (bo przecież wampirów nie znosi). Jak już poprzedniczki słusznie zauważyły, Ed nie jest bohaterem jednowymiarowym. Nie znosi swojej pracy i gry pozorów, ale w ten sposób może chronić siostrę. Myślę, że Bella będzie w stanie go zrozumieć i ewentualnie przeciągnąć na drugą stronę. Jak to rozegrasz, to nawet dla mnie - bety wielka niespodzianka. Jedno jest pewne - nie zawiodę się, nawet jeśli coś nie pójdzie po mojej - czytelnika myśli. Pokazałaś już, że stać Cię na nietuzinkowe zakończenia, więc nie obawiam się o to opowiadanie. Z całym sercem jestem z Tobą i służę radą, jak zawsze.
P.

edit: Zapomniałam o moich miskach uznania pełnych kisielu. :D
Do Ciebie leci druga ^^

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Pon 0:51, 02 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Nie 22:34, 01 Lis 2009 Powrót do góry

Idź spać idiotko! Idź spać! *lejesiępołbie*
I znów ja siedzę tu po nocy, czytając ten ff zamiast Zbrodni i Kary.
Niestety tym razem nie masz co liczyć na KK, bo moje oczy odmawiają posłuszeństwa, poza tym jestem rozchwiana emocjonalnie xD Dobra, bredzę -.-
Rozdział w sumie posłużył głównie temu, aby nieco wytłumaczyć. Z naciskiem na NIECO. No ale w końcu nie mogłabyś wyjaśnić wszystkiego, bo przecież zrobiłoby się nudno, nie? Wtedy powstałaby taka tradycyjna, mało interesująca, kanoniczna opowieść. Ale ty do tego nie dopuścisz, bo wiesz co tygryski lubią najbardziej ^^ Nie pozwolisz nam się nudzić.
Dobrze, że Bella się odważyła to zrobić. No i podoba mi się też postawa Eda. Wciąż jest 'tym dobrym', mimo że stara udawać się, że tak nie jest. Spodziewam się, że teraz będzie jeszcze jedna łzawa, wzruszająca rozmowa z Jacobem. Jakoś mnie do niej nie rwie, ale trzeba to przeżyć. Tak! Wiem, że cieszyłam się z tego związku i mi się podobał! Wiem! I co z tego? Kobieta zmienną jest! A co!
Czekam na.. no w sumie początek poważnej, prawdziwej akcji. Na... prolog ? Oo :D
Weny, czasu, chęci i motywacji ;P
I'm waiting :D

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Nie 22:35, 01 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Pon 13:01, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Pernix napisał:
Z ubezwłasnowolnieniem, thin, to bardzo trafna uwaga. Teraz jak sobie o tym myślę, to nie wiem, dlaczego na to nie wpadłam po kilkunastu czytaniach całości.

Ponieważ właśnie po kilkunastu czytaniach tego samego tekstu przestajesz zauważać takie rzeczy i nie docierają już do ciebie bodźce. To normalne. Mózg przestaje rejestrować coś, co zauważa się za pierwszym razem, zaczyna się prześlizgiwać po znanym sobie obszarze. Dlatego nie bij się w piersi, takie rzeczy się zdarzają (ja potrafię gorzej nawalić i dobrze o tym wiesz!). Jesteś przecież dobrą betą. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lilczur
Wilkołak



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Wto 22:03, 03 Lis 2009 Powrót do góry

Najpierw odzew do innych, a potem wynurzę się do Ciebie, niobe.:)
Pernix: jesteś świetną betą i proszę mnie tu nie denerwować innymi stwierdzeniami, bo przez kolano przełożę i ręcznie przetłumaczę!Wink
Swan: olej Zbrodnię i Karę, tu masz i jedno, i drugie, a na dodatek doskonale opisane.

No i teraz do niobe: powaliłaś mnie tym rozdziałem. Niby nic się nie dzieje, akcja wcale nie posuwa się naprzód, ale tak niesamowicie podtrzymałaś napięcie, że to po prostu mistrzostwo świata!
Zgadzam się z thin - Edward jest w tym opowiadaniu niesamowity. Nie znoszę płaskich, jednowymiarowych postaci. A Edward ma u Ciebie tysiące twarzy. Strach pomyśleć, jakie jeszcze pokaże. On coś tam kombinuje, jeszcze przewiezie Volturi, coś tak mi się wydaje.
Jestem pod ogromnym wrażeniem Kurtyzany. Ba, całej Twojej twórczości. Najbardziej niesamowite jest to, że ci sami bohaterowie nigdy nie są w Twoich opowiadaniach choć trochę podobni. Jesteś po prostu profesjonalistką.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Śro 11:55, 04 Lis 2009 Powrót do góry

Cytat:
Byli w różnym wieku, ale na pewno łączyła ich nienaturalna uroda oraz zasobne konto bankowe, inaczej nie znaleźliby się w tym miejscu. Jednym z najbardziej ekskluzywnych przybytków tego rodzaju, przeznaczonym tylko dla ludzi posiadających ogromną władzę i niekończące się zasoby pieniędzy.


Już na początku pojawiają się zgrzyty. Pomijając to niefortunne powtórzenie, nie powinnaś zaczynać (drugiego!) zdania od „Byli…”, bo sugeruje szkolne maniery i nierozgarniętą polonistkę za plecami, a przecież nie o to chodzi.

Cały Prolog jest utrzymany w sztucznym tonie, który zapowiada przydługie i nic nie wnoszące opisy. Cal po calu opisałaś salę i ludzi w niej siedzących, a ja nie potrafię znaleźć wytłumaczenia. Istotny był rudowłosy i istotna była kobieta wystawiona na aukcji – reszta to tylko tło, a Ty postawiłaś wszystko na jednym poziomie. Naprawdę przeciętny czytelnik nie zapamięta, że na początku to te krzesła to były metr od podestu (?!), a potem to ten dwudziestoletni coś tam, a nie… czterdziestoletni? Zgubić się można bardzo szybko.
Prolog jest wizytówką, zwłaszcza taki krótki. On ma zachęcić czytelnika, a nie odstraszać. Nie zdecydowałaś się na rzetelny wstęp, opis z prawdziwego zdarzenia rysujący fabułę, ale okej, na tym forum taka moda, winić Cię nie mogę. Postawiłaś na tajemniczość i zarysowanie intrygi, tyle że ja zamiast zastanawiać się „co tu się dzieje?”, to ja myślę „co mnie to obchodzi?”.

Cytat:

Zaczynał się nowy dzień. Kolejny. Młoda kobieta leżała na łóżku. Korzystała z ostatnich minut odpoczynku, zanim zegarek wyrwie ją ze słodkich objęć Morfeusza.


Klimaciarstwo jak leci. Nie rozumiem zupełnie, po co pojawia się tam „kolejny” i to w dodatku sam sobie stoi bez przyjaciół. Jego też chciałby ktoś przytulić! Inaczej znika. A przynajmniej powinien…
Czy muszę wspominać o pantałykowaniu? Nie wypada. Nie po tym, czego się na tym forum uświadcza za takie teksty. Morfeusze nie są poetyckie – na tym forum, w kontekście tej książki to jedynie odgrzewane, nieświeże kotlety.

Cytat:
Nienawidziła czasów, w których przyszło jej żyć. Skorumpowanych, teraz człowiek się nie liczył.


O, Boziu! A dlaczego to zdanie jest tak rozerwane.
Nienawidziła skorumpowanych czasów, w których przyszło jej żyć – człowiek przestał się liczyć.
Po pierwsze skorumpowanych jest przydawką z poprzedniego zdania, więc nie możesz, ot tak, przenosić jej do zdania kolejnego. Nie bój się łączyć, rozrywanie gorzej wychodzi.

Cały czas bawisz się zdaniami pojedynczymi, a jeżeli już decydujesz się na złożone, nie są one jakoś szczególnie skomplikowane. I nie chodzi mi o pisanie tak, żeby nikt nie mógł Cię zrozumieć, tylko o różnicowanie tekstu. Dostosowuj styl do sytuacji. Są momenty, kiedy trzeba wprowadzić klimat zdaniami pojedynczymi, ale kiedy posługujesz się nimi cały czas, można podejrzewać, że boisz się tych dłuższych. Popełniaj błędy, ucz się. Nawet, jeżeli noga Ci się powinie, bo się zaplączesz w przecinkach i określeniach, beta Cię poratuje, ewentualnie czytelnicy trochę zbesztają, ale to zawsze będzie nauka. Krok w stronę rozwoju, a rozwijasz się i to naprawdę widać. Stylistycznie jest lepiej z rozdziału na rozdział, więc nie odbieraj sobie wszystkich możliwości dążenia do postępu.

Cytat:
- Pojechali do sklepu. Rosalie potrzebowała czegoś do samochodu.
- Och.
Nagle oczy dziewczyny zatrzymały się w jednym punkcie.


„Och” nic nie wnosi. Zdecydowanie bardziej wymowne byłoby, gdybyś po prostu napisała, że westchnęła.
A co nagle to po diable.

Stworzyłaś sobie taki, a nie inny świat – nie ważne, czy inspirowany TB czy nie, tak to sobie wyobraziłaś. Zadanie trudne, bo musisz budować pewne zasady, relacje, stwarzać pozory i ogarniać to wszystko w jedną całość. Na razie poczekam z osądami, czy Ci to wyszło, czy nie, muszę zobaczyć, jak dalej to rozwiążesz.

Najlepszą rzeczą, jaka Ci tu wyszła, jak na razie, była kłótnia Belli z Jacobem. Mogłam czuć wibrujące emocje, łapać je w pajęczynę żalu, zrywać ją i niszczyć z każdym wypowiedzianym przez Bellę słowem. Z drugiej strony cieszy mnie, że nie zabrałaś jej życia przez związanie z członkiem sfory. Angela powinna być taką ucieczką od tego, z czym musi się zmierzać na co dzień i póki co, tak rzeczywiście jest. Chciałoby się szerzej poruszyć temat tych relacji, ale powoli opuszcza mnie komentatorska wena i pomimo tego, że chciałam napisać jeszcze wiele, pewnie zaraz zakończę, za co przepraszam, bo znając mnie, pominę pozytywy, o których tak bardzo chciałam wspomnieć.

Z drugiej strony mamy Edwarda i delikatnym zarysem Bad&traumy. Trochę się obawiam tego, co zrobisz z jego przeszłością, jak on przejdzie nad tym do porządku dziennego i czy w ogóle to zrobi. Naprawdę, naprawdę boję się tego, że na końcu będzie Edwardobellowa wielka miłość, Jacob zostanie z góry osrany (jak zwykle), a ja ucieknę z płaczem. Nie wiem, jak bardzo chcesz rozwinąć wątek EB, ale jeżeli wszystko dąży do kolejnego pięknego spotkania na lekcji biologii (tudzież przy szkarłatnej ladzie) i połączeniu ich w parę, to ja chyba nie mam na to siły.
Jeżeli chodzi o Edwarda to oczywiście nie można byłoby w ogóle poruszać jego tematu, nie wspominając o Alice. Alice, która znów jest katalizatorem i ubezpieczycielem w jednej osobie. Nie wiem, jak można uczynić jedną postać tak bezgranicznie dobrą i nawet chciałabym znaleźć w niej jakąś wadę, ale nie potrafię. Bo to, że okłamuje Jaspera nie jest dla mnie wadą – przecież wszystko w imię wyższego dobra.
Nie potrafię zrozumieć, co James robi w domu Cullenów, nie potrafię zrozumieć roli Rosalie, ale może kiedyś przyjdzie czas, że mnie olśni.

Nie umiem się rozpływać nad tym opowiadaniem. Może dlatego że fabuła nieszczególnie mnie rusza po hurtowym oglądaniu TB. Może dlatego że mam dosyć Edwarda i Belli i potrzebuję świeżości.
Co nie zmienia faktu, że Ty, pisząc, rozwijasz się i to widać jak na dłoni. Zatem nie odbieraj sobie tego i pisz dalej (Boziu, napisałam to w ciągu ostatnich dwóch dni trzy razy – powinnam się leczyć).

Pozdrawiam,
R.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Śro 13:18, 04 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 11:57, 11 Lis 2009 Powrót do góry

whisper. Szkarłatny pałac to nazwa, na którą naprowadziła mnie Pernix. Bez jej pomocy bym się głowiła nad tym znacznie dłużej. Jeśli chodzi o instytucję to nie jest to dom publiczny, dokładniejszy opis spotkacie w następnych rozdziałach. Jednak myśląc o kurtyzanach bardziej kojarzą mi się one z gejszami niż z prostytutkami. A po co wampiry mieli by wypożyczać kobiety? Dla pozorów oczywiście, oni kreują się w oczach ludzi na lepszy gatunek, który usiłuje im pomóc, a obecność ludzkich kobiet w życiu wpłynie na polepszenie ich wizerunku. Może moje tłumaczenie teraz jest nieco skrótowe, ale obiecuję, że jeszcze do tego nawiążę. A czekolady bardzo chętnie przyjmuję, szczególnie na gorąco ^^

Maya Cieszę się, że się podoba. Stosunki Jamesa i Edwarda to ciekawy temat do pisania i mam nadzieję, że uda mi się jeszcze Was zaskoczyć w tym temacie Wink

nellkamorelka Chyba niestety będziecie musieli trochę poczekać bo mam w przyszłym tyg 3 kolosy na studiach co prawie wyklucza posiadanie jakiegokolwiek wolnego czasu. Poza tym trochę ciężko mi się piszę ten rozdział, ale postaram się streszczać w miarę możliwości Wink

AngelsDream Zawsze cenię komentarze od Ciebie, bo zawsze napiszesz mi coś ciekawego ^^ Co do sceny z klifem to cieszę, się że się podobała, myślałam, że nikt nie będzie do niej przykładał zbytniej uwagi.

Gabrielle de Lioncourt Cieszę się, że Ci się podoba moja twórczość. A życzenia dla weny zawsze się przydadzą tym bardziej, że ostatnio trochę podupadła.

thingrodiel Miło mi, że zauroczył Cię mój Edward ^^ Co do recepcjonistki to cóż nie każdy interesuje się polityką, może trochę przesadziłam, ale ta postać jeszcze się przewinie i postaram się opisać ją jeszcze dokładniej.

Pernix Zabraniam Ci brać wszystkie błędy na siebie, bo tak w zasadzie to ja je popełniam^^ Ślicznie dziękuję za porcję kisielu Very Happy
A na spotkanie Edwarda i Belli będziecie musieli jeszcze poczekać, ostrzegałam ;]

Swan Na prolog jeszcze będziesz musiała poczekać ^^ I przyznam się szczerze, że im głębiej zanurzam się w tą historię tym moja sympatia do Jacoba rośnie. Nie wiem co jeszcze z tego wyniknie ^^

lilczur Mówiłam już, że uwielbiam czytać komentarze od Ciebie? Zawsze umiesz mnie dowartościować, ale do Dostojewskiego to jeszcze mi ogromnie daleko, więc może nie powinnaś przekonywać Swan to nie czytania Zbrodni i Kary ^^

Rudaa Po pierwsze to bardzo mi pochlebia otrzymanie komentarza właśnie od Ciebie. Jak znalazłam się na forum nawet nie podejrzewałam, że zaszczycie mnie takie zacne grono ^^ Jednak szczerze przyznam, że jak pierwszy raz przeczytałam Twoją opinię to się nieco zirytowałam. Jednak wiedziałam, że lepiej będzie jak poczekam z odpowiedzią, gdy emocje opadną. I teraz muszę się z Tobą zgodzić, przynajmniej w niektórych miejscach. Faktycznie nie różnicuję zbyt swojego stylu, nawet się nad tym nie zastanawiam! A teraz zauważam jaka to jest duża wada, albo inaczej, jak wiele mogłoby zyskać moje ff gdybym się na tym bardziej skupiła. Zdania pojedyncze i wyodrębnione słówka to chyba moja taka słabość. Tłumaczyć się z tego nie będę, ale postaram się nad tym także popracować. Co do samych postaci to nie chcę stwarzać Badwarda i to mówiłam od samego początku, Alice mimo że jest na razie tak przedstawiona nie będzie pozbawiona wad, nie lubię jednowymiarowych postaci. Cieszę się, że postanowiłaś skomentować moje ff, dałaś mi dużo do myślenia i przede wszystkim zwróciłaś uwagę, na rzeczy o których mi nikt jeszcze nie pisał za co bardzo dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Pią 17:52, 27 Lis 2009 Powrót do góry

No więc, Niobe, ja cię opieprzę xD Tak od razu, żebyś pamiętała na przyszłość. Po pierwsze - strasznie długo czeka się na część kolejną, brzydko z twojej strony, musisz dbać o czytelników xD
Poza tym zamysł na Kurtyzanę mi się podoba. Ja wiem, że ty wiesz, o czym masz pisać i wiem, że mnie nie zawiedziesz.
Podoba mi się Edward. Jest taki lekko zagubiony w tym świecie, nie wiem o co za bardzo chodzi z tą jego przeszłością, ale wiem, że w końcu to wytłumaczysz. Szkoda mi go - ale coś czuję, że jego sytuacja się zmieni, gdy spotka hmm no Bellę xD
I właśnie. Bella. Jest inna i dzięki ci za to. Jest tutaj mądrzejszą osobą, również po przejściach. I wcale jej się nie dziwie, że chce znaleźć zemstę za śmierć rodziny. Bo kto by nie chciał?
Zastanawiam się tylko, kto to zrobił. CHyba, że jest napisane a ja nie doczytałam? Ale jeśli nie jest moje serce stawia na Jamesa.
No i Jake. Cieszę się, że jest przedstawiony tak, a nie inczej, bo w końcu mogę w nim dojrzeć pozytywne na wskroś cechy xD
CO do twojego stylu - to dla mnie i tak jesteś genialna. Podziwiam cię za pomysły i za chęci do wprowadzenia ich w życie. Oby wena ci sprzyjała cały czas xD
No i nie mogę się doczekać V xDD

Pozdrawiam cię moja droga i wysyłam buziaki


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 19:43, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Zacznę od tego, że mi jest okropnie wstyd. Minął miesiąc od ostatniego rozdziału, nie wiem kiedy przeleciał ten czas, w każdym razie obiecuję, że się poprawię. Mam nadzieję, że przynajmniej długość tej części wynagrodzi Wam oczekiwanie, cóż, treść mam nadzieję, że też ^^ Chciałam Wam również podziękować za głosowanie na Kurtyzanę, w rankingach. Ogromnie mnie motywuję fakt, że moje ff znalazło się na pierwszym miejscu i jeszcze ma najwięcej głosów w ankiecie na ff miesiąca. Jestem całkowicie zaskoczona i zachwycona, faktem takiej popularności mojego opowiadania. Na zakończenie mogę tylko powiedzieć, że będę się starała pisać częściej i dalej Was zaskakiwać. Ogromnie dziękuję.

Betowała moja najwspanialsza Pernix :*


ROZDZIAŁ 5


[link widoczny dla zalogowanych]


Promienie słoneczne leniwie przedzierały się przez nieco przyciemnione okno przestronnego gabinetu. Edward siedział przy biurku i przeglądał leżące przed nim pisma. Ciszę zakłócał tylko szelest przekładanych kartek oraz stonowany oddech siedzącego w pomieszczeniu mężczyzny. Wampir westchnął, po czym złożył podpis na dokumencie. Odchylił się nieco na krześle i wbił spojrzenie w sufit. Znał konsekwencje swoich czynów - jednym pociągnięciem pióra wpływał na zmianę życia całej populacji Stanów Zjednoczonych. Wiedział, że miną miesiące, zanim ustawa wejdzie w życie, jednak miał również świadomość, że politykami, którzy zostaną zmuszeni, aby ją podpisać, będzie kierował taki sam strach, jak nim. Dzięki swoim radykalnym posunięciom zapewniał bezpieczeństwo rodzinie, ale jakim kosztem? Ludzie już nie będą mieli żadnego wpływu na otaczającą ich rzeczywistość. Nawet ich uczestnictwo w polityce niedługo zostanie sprowadzone tylko do formy reprezentacyjnej. Zastraszani przez krwiopijców będą robili to, do czego zostaną zmuszeni.

W normalnych okolicznościach Edward nigdy nie skazałby ludzi na taki los, jednak to był warunek, jaki zobowiązał się spełnić - zapłata za bezpieczeństwo rodziny. Wampir westchnął. Gdyby tylko Carlisle dalej żył, to wszystko wyglądałoby inaczej. On znalazłby alternatywne, lepsze rozwiązanie, które nie krzywdziłoby nikogo. Zaproponowałby Volturi coś innego. Nigdy nie dopuściłby do tego, aby porwali Alice, a w konsekwencji do konieczności złożenia im jakiejkolwiek propozycji w zamian za jej wolność. Jednak takie było teraz jego zadanie. Jako najstarszy ze wszystkich Cullenów musiał ich chronić, nie istniała cena, jakiej nie zapłaciłby za ich bezpieczeństwo. To było teraz wszystko, co mógł dla nich zrobić. Nie traktował tego, co robił, jako poświęcenia, raczej jak obowiązek.
Jego rozmyślania przerwało głośne pukanie.

- Proszę.
Drzwi otworzyły się i ukazała się w nich niska czerwonowłosa kobieta.
- Senatorze Cullen. – Wampirzyca kiwnęła lekko głową.
Na twarzy Edwarda pojawił się złośliwy uśmiech.
- Maggie, czyżbyś kupiła sobie buty wyższe niż zwykle?
- Och, słodki jak zwykle. - Kobieta uśmiechnęła się lekko, po czym z gracją usiadła na krześle naprzeciwko Edwarda.
- Za dziesięć minut mamy być na spotkaniu.
Edward zmarszczył brwi.
- Na temat?
- Nie wiem – odpowiedziała lakonicznie wampirzyca. – Ale to na pewno sprawa najwyższej wagi. Alec je zwołał.
Mężczyzna warknął z irytacją. Alec sprawował nadzór nad wszystkimi wampirami zasiadającymi w senacie. To on wyznaczał im wszystkie zadania. A poza tym razem ze swoją siostrą Jane byli prawą ręką Aro. Podczas gdy Alec zasiadał w senacie i przekazywał rozkazy z Włoch, Jane zajmowała się bardziej bezpośrednim kontaktem z przeciwnikami wampirów.
- A jak poszło ci spotkanie z Ferringtonem? – Edward szybko zmienił temat, patrząc z obojętnością na kobietę.

Średnio, wygląda na to, że jest czysty jak łza. Chyba tobie przypadnie wątpliwa przyjemność przeczesania jego umysłu. - Maggie szybko zerknęła na zegarek. – Zbierajmy się lepiej. Nie chcę znowu słuchać moralizatorskiej gadki od tego wypłosza.

Edward zaśmiał się krótko, po czym szybko przeszedł przez pokój i otworzył drzwi, uśmiechając się lekko do koleżanki.
- Panie przodem.
Czerwonowłosa prychnęła. Szybko przeszła do malutkiego pokoju zajmowanego przez sekretarkę. Ta, gdy tylko Edward wyszedł, posłała mu serdeczny uśmiech. Kobieta miała około sześćdziesięciu lat i bardzo poważnie podchodziła do swoich zajęć. Pracowała u Edwarda zaledwie miesiąc, ale wampir już mógł z całą pewnością stwierdzić, że była najlepszą asystentką, jaką miał. Ze względu na jej wiek myśli kobiety nie były w całości wypełnione zachwytem nad Edwardem czy też ewentualnymi planami uwiedzenia go, poza tym wykonywała swoje zadania bardzo rzetelnie i nie zadawała zbędnych pytań.
- Caroline, nie wrócę już dzisiaj. Mogłabyś wysłać wiceprezydentowi faksem dokumenty, które są u mnie na biurku?
- Oczywiście, senatorze.
- Świetnie, potem możesz iść do domu. – Mężczyzna uśmiechnął się do niej lekko, po czym ruszył w kierunku wyjścia z gabinetu.
- Dziękuję bardzo, do widzenia.
Edward zamknął cicho za sobą drzwi i odwrócił się w kierunku Maggie. Kobieta uśmiechnęła się do niego ciepło:
- Jednak nie dla wszystkich jesteś taki oschły.
Wampir zmarszczył lekko brwi i ruszył korytarzem.
- Edwardzie, nie bądź taki. – Maggie przyspieszyła krok i po chwili zrównała się z nim. – Dobrze, że umiesz czasem okazać uprzejmość. To niezbity dowód, że gdzieś tam pod tą grubą powłoką dalej jesteś dawnym Edwardem, którego poznałam wiele lat temu.
Mężczyzna zatrzymał się i posłał jej zimne spojrzenie.
- Dawne czasy już nie wrócą, Margaret. Pamiętaj o tym.
Kobieta skrzywiła się nieznacznie.
- Niemal zapomniałam o twoim udzielającym się optymizmie, dziękuję za przypomnienie. Możesz okłamywać się, ile chcesz, ale ja zawsze będę wiedziała, jaka jest prawda. Nie zapomnij o tym.

Wampirzyca rzuciła mu rozzłoszczone spojrzenie i ruszyła przed siebie przyspieszonym krokiem. Edward stał przez chwilę w miejscu i wpatrywał się w sylwetkę oddalającej się koleżanki. Promienie słoneczne wpadające przez okna sprawiały, że jej włosy mieniły się licznymi refleksami. Ten widok wydawał się Edwardowi znajomy, i mimo że minęły dziesiątki lat, nadal widział przed oczami tę scenę.

Stał na progu dużego domu, spoglądając na blondynkę podążającą przed siebie. Kobieta miała na sobie lekką niebieską sukienkę i co chwilę odwracała się do niego. Wiatr rozwiewał jej włosy, a promienie słoneczne rozświetlały je. Nagle dziewczyna przystanęła i odwróciła się. Posłała mu radosny uśmiech, po czym pobiegła szybko przed siebie.

Wtedy widział ją po raz ostatni. Edward drgnął, wyrywając się ze swoich myśli. Zmarszczył lekko czoło. Ostatnio zbyt często zdarzały mu się chwile zadumy. Nie mógł sobie na to pozwolić. Ruszył przed siebie szybkim krokiem i po chwili dotarł do gabinetu Aleca. Bez pukania otworzył drzwi - wiedział, że tylko na niego jeszcze czekali.

- Miło, że postanowiłeś zaszczycić nas swoją obecnością, Cullen – stwierdził zimnym głosem nastoletni chłopak. Mimo że wyglądał bardziej na dziecko, niż na dorosłego mężczyznę, wzbudzał największy respekt spośród wszystkich siedzących tam ludzi.
- Wybacz za spóźnienie – powiedział z ironią Edward i zajął miejsce obok Meggie. Oprócz nich w gabinecie znajdowała się blondwłosa dziewczyna wyglądająca na zaledwie czternaście lat i dobrze zbudowany wysoki mężczyzna.
- Margaret, co z Ferringtonem?
- Ani jedno kłamstwo nie wyszło z jego ust podczas naszej pogawędki, co jest dość zastanawiające.
- Chwila rozmowy ze mną i rozwiąże mu się język – powiedziała blondynka, uśmiechając się mściwie.
- Jane. – Brat skarcił ją spojrzeniem. – Na razie zdecydujemy się na mniej radykalne środki. Edwardzie, spotkasz się z nim. Musimy coś na niego mieć. Jego ostatnie występy w telewizji obniżyły nasze sondaże, nie możemy sobie na to teraz pozwolić.
Wampir kiwnął głową.
- Poza tym jesteś umówiony na wywiad w przyszły poniedziałek. Feliks przyniesie ci wytyczne.
Mężczyzna siedzący obok Jane wywrócił teatralnie oczami.
- Margaret, sprawdzisz, czy posłowie z tej listy zamierzają dotrzymać danego nam słowa. – Alec podsunął kartkę w stronę wampirzycy. – Masz czas do końca tygodnia. Możesz już iść.
Kobieta wstała i szybko opuściła gabinet.
- Feliksie, poczekasz na Jane na zewnątrz – zasugerował chłopak, nie odrywając wzroku od dokumentów leżących przed nim. Gdy tylko drzwi zamknęły się za brunetem, Alec spojrzał chłodno na Edwarda.
- James jeszcze u ciebie zostanie. Musimy wiedzieć, jak wypełniasz nowe obowiązki.
Edward gwałtownie wstał z krzesła.
- Nie chcę, żeby ten śmieć dłużej był w moim domu.
- Tak zarządził Aro – uciął Alec. – Dziewczyna, którą wybrałeś ma odpowiednie kwalifikacje. Może stanowić dobre tło. Jeśli będziemy zadowoleni z twojej pracy, usuniemy Jamesa.
- Jestem wzruszony waszą dobrodusznością.
- To, że Aro ma do ciebie słabość – powiedziała zimno Jane – nie znaczy, że nie może stać ci się krzywda – tobie albo komuś z twojej rodziny. Radziłabym większą… ostrożność.
Edward zacisnął szczęki, po czym wyprostował się gwałtownie.
- Czy to wszystko?
- Tak – Alec kiwnął głową. – W przyszłym tygodniu chcę mieć coś na Ferringtona.
Edward odwrócił się na pięcie i szybko wyszedł z gabinetu. Gdy znalazł się w bezpiecznej odległości od Aleca i Jane, uderzył pięścią w ścianę. Pochylił nieco głowę i wciągnął powietrze do płuc. Po chwili usłyszał dzwoniącą komórkę, szybko odebrał telefon.
- Słucham?
- Edwardzie, boję się. – W słuchawce rozległ się przerażony głos Alice.
- Wszystko będzie dobrze, oni nic ci nie zrobią. Obiecuję. – Edward wyprostował się gwałtownie.
- Miałam wizję...
- Chcieli mnie tylko zastraszyć. Uspokój się. – Głos wampira momentalnie złagodniał. – Wszystko będzie dobrze, Alice nie pozwolę cię skrzywdzić.
- Wierzę ci. – Głos dziewczyny zadrżał nieco. – Idź już, nie powinieneś się spóźnić.
- Mogę do ciebie przyjechać…
- Nie, Jasper jest ze mną. Muszę kończyć. Ufam ci.
- Wiem.
Edward odłożył słuchawkę i zaklął cicho pod nosem. W jego pracy istniała bardzo cienka linia między poczuciem bezpieczeństwa, a tylko złudnym wyobrażeniem tego stanu.

~*~

- Angie, zapomniałam już o twoich naleśnikach – powiedziała Bella między kęsami. – To jest po prostu przepyszne.
- Cieszę się, że ci smakuje. – Dziewczyna uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Bello, powinnaś częściej do nas przychodzić, mnie już nie robi takich smacznych śniadań – powiedział z nutą smutku w głosie Ben, nalewając sobie syrop klonowy na placek.
Brunetka zaśmiała się cicho. Angela przyniosła z kuchni talerz pełny naleśników i usiadła z kubkiem kawy w rękach na kolanach Bena.
- To kiedy nas znowu odwiedzisz? - zapytała.
Bella westchnęła cicho.
- Nie mam pojęcia. Obiecuję, że się niedługo odezwę.
Angela uśmiechnęła się lekko i zamierzała już coś powiedzieć, gdy rozległo się głośne pukanie. Ben ściągnął ukochaną ze swoich kolan i szybko podszedł do drzwi.
- Jacob? Kiedy ty ostatnio spałeś? Ledwo trzymasz się na nogach!
Bella zerknęła z rezygnacją na Angelę, przyjaciółka uśmiechnęła się do niej pocieszająco.
- Nic mi nie jest – odpowiedział lekko Jake. – Jest u was może Bella?
Swan wstała i, zanim Ben zdążył cokolwiek odpowiedzieć, pojawiła się w drzwiach.
- Jestem. – Dziewczyna zerknęła na Indianina i mimowolnie zrodziła się w niej troska. Jacob wyglądał, jakby ledwo trzymał się na nogach. Zapominając o swojej złości, wyszła na korytarz i zamknęła za sobą drzwi. Gdy tylko puściła klamkę, poczuła, jak wielkie ramiona przyciągają ją do siebie.
- Bello, tak bardzo cię przepraszam.
Dziewczyna uśmiechnęła się w ramię ukochanego. Jacob poluźnił nieco swój uścisk i spojrzał na nią z uwagą.
- Wczoraj miałem patrol z Sethem. Byłem taki niesprawiedliwy. Przepraszam, po prostu się o ciebie martwię.
Bella położyła mu dłoń na policzku, do której momentalnie przylgnął.
- To ja przepraszam. Nie powinnam tak reagować.
Dziewczyna przytuliła się do ukochanego. Po chwili ciszy odezwał się Jacob, jego głos był nadzwyczaj opanowany.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
Bella odpowiedziała bez zawahania:
- Tak, to jedyne wyjście. - Mężczyzna westchnął głośno.
- Wciąż miałem nadzieję, że może jeszcze zmienisz zdanie.
Dziewczyna wtuliła się bezradnie w szyję Jacoba, po chwili jednak odsunęła się od niego.
- Robi się już późno, powinniśmy iść. Nie chcę, aby Leah czekała.
Jake kiwnął krótko głową. Bella weszła z powrotem do mieszkania przyjaciółki.
- Muszę wracać do domu.
Brunetka podeszła do Angeli i mocno ją przytuliła.
- Odezwę się niedługo. Obiecuję – wyszeptała jej do ucha. Dziewczyna uśmiechnęła się smutno.
- Uważaj na siebie.
Swan pocałowała jeszcze Bena w policzek, po czym wzięła torbę leżącą przy kanapie i wyszła na korytarz.
- Jestem gotowa – powiedziała, unikając wzroku Jacoba. Nie chciała myśleć o ogromnych wyrzutach sumienia, które odczuwała. Wiedziała, że zrani Jacoba, jednak musiała spróbować. Miała świadomość, iż czułaby się gorzej, gdyby nie podjęła się tego zadania.

Droga do domu minęła im w ciszy. Oboje byli zbyt pogrążeni w swoich myślach, żeby zdecydować się na rozmowę. Poza tym to było zbyt niebezpieczne, aby poruszyć temat zadania Belli na ulicy. Istniało zbyt wiele osób, które mogłyby ich podsłuchać. Brunetka wychodziła powoli po schodach kamienicy. Gdy doszła do drzwi, szybko otworzyła zamek, po czym weszła do mieszkania. Ruszyła od razu do sypialni i zaczęła wykładać najważniejsze rzeczy na łóżko. Jacob bez słowa poszedł za nią, usiadł po drugiej stronie pokoju. Kobieta stanęła przed szafą i wyciągnęła pierwsze lepsze ubrania, które widziała przed sobą. Cały czas czuła na sobie wzrok Jake'a – mężczyzna miał surowy wyraz twarzy. Bella dobrze go znała, zawsze, gdy silił się na spokój, robił taką minę, jakby chciał ukryć wszystkie uczucia. Brunetka zrobiła parę kroków w jego kierunku. Chciała coś powiedzieć, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.

- To Leah – powiedział Jacob. – Poznaję jej zapach.
Bella szybko podeszła do drzwi i otworzyła je. Na progu stała Indianka. Gdy tylko zobaczyła Bellę, zrobiła kwaśną minę.
- Jesteś już gotowa?
- Tak. Wejdź, zabiorę tylko rzeczy i możemy iść.

Bella ruszyła w stronę sypialni, szybko powrzucała ubrania i kosmetyki do torby i spojrzała na Jacoba. Mężczyzna wydawał się zbyt spokojny. Bez słowa podeszła do niego i mocno przytuliła. Jake machinalnie objął ją w talii i zaciągnął się jej zapachem. Nie chciał, żeby to wrażenie zbladło, gdy jej już nie będzie. Zmiennokształtny mimowolnie poczuł ucisk w sercu. Oddałby wszystko, żeby tylko Bella nie podejmowała się tego zadania. Bał się, że mogą ją zdemaskować albo, że może… Nie, to na pewno się nie zdarzy. Bella nigdy nie poczułaby nic do żadnego wampira. Nie ona. I mimo iż wiedział, że taka sytuacja była wielce nieprawdopodobna, czuł ogromny lęk i niepewność. Bał się, że ją straci. Nie mógł do tego dopuścić, ona zbyt wiele dla niego znaczyła. Nikogo nie kochał bardziej od niej.
- Będę cię odwiedzać – wyszeptała brunetka, zaciskając powieki, aby niechciane łzy nie popłynęły z jej oczu.
- Uważaj na siebie, Bells. Proszę, nie ryzykuj bez potrzeby! Jeśli coś będzie nie tak, to dzwoń od razu! Przyjadę i ochronię cię.
- Wiem. – Bella uśmiechnęła się smutno i pocałowała Jacoba. Chciała tym gestem wyrazić, jak bardzo go kocha i że nic nie zmieni jej uczuć. Jej usta delikatnie musnęły wargi mężczyzny. Bella jeszcze na chwilę spojrzała mu w oczy. Pogłaskała go po policzku i zbyt gwałtownie wyrwała się z jego objęć. Wzięła torbę leżącą na łóżku i dołączyła do Indianki.
- Jestem gotowa.
Leah kiwnęła głową i otworzyła drzwi. Bella odwróciła się jeszcze na chwilę, aby zobaczyć Jacoba – spoglądał na nią ze smutkiem w oczach. Posłała mu lekki uśmiech i przeszła przez drzwi. Szybko zeszła na dół i ruszyła w kierunku samochodu. Gdy tylko usiadła na przednim siedzeniu, ukryła twarz w dłoniach.
- Podjęłaś właściwą decyzję – powiedziała cicho zmiennokształtna, odpalając silnik.
- Wiem. – Bella wyprostowała się i popatrzyła w boczną szybę.

Jazda przez miasto była wyjątkowo długa, choć Bella wcale nie dostrzegała mijającego czasu. Przed oczami cały czas miała smutną twarz Jacoba. Wiedziała, że to będzie ją męczyć - bardzo długo. Jednak nie mogła już cofnąć swojej decyzji. Teraz miała szansę udowodnić sobie, że może w czymś pomóc zmiennokształtnym, że może wpłynąć na otaczającą ją rzeczywistość. Musiała wierzyć, że jej poświęcenie przyniesie jakieś korzyści.
- Jesteśmy na miejscu. – Z zamyślania wyrwał ją natarczywy głos Lei. Bella zerknęła przez przednią szybę, a jej oczom ukazał się niski, bogato zdobiony budynek. Po obu stronach przeszklonego wejścia stały stylizowane na jońskie kolumny. Wzdłuż czerwonego dywanu prowadzącego do drzwi znajdowały się wielkie donice z egzotycznymi kwiatami, a w niewielkiej odległości od budynku stała granitowa fontanna. Widok ten był imponujący. Bella wysiadła zgrabnie z samochodu i wzięła torbę z tylnego siedzenia. Leah zamknęła auto i ruszyła w stronę wejścia, brunetka z lekkim westchnięciem podążyła za nią. Weszły przez szklane drzwi do elegancko urządzonego holu, po czym stanęły przed ladą, gdzie rozmawiały dwie kobiety.
- Tak, słyszałam. Morgan chodzi teraz dumna jak paw, w końcu wróciła parę dni temu, a już ma nowego klienta i to jakiego… To podobno jakiś ważny senator.
Bella spojrzała porozumiewawczo na Leę.
- Przynajmniej zwróci się jej kasa za naukę. – Blondynka siedząca za ladą wyniośle spojrzała na Bellę. – Przepraszam, w czym pani pomóc?
- Ja…
- Moja przyjaciółka chciałaby dla państwa pracować – weszła jej w słowo Leah.
Bella zarumieniła się nieco speszona taksującym spojrzeniem kobiet. Blondynka schyliła się i wyciągnęła z szafki plik dokumentów i popchnęła je w kierunku Belli.
- Najpierw proszę o przeczytanie tego. Gdy zaakceptuje pani warunki, odbędzie się rozmowa ze szefową. Ona zdecyduje, czy się pani nadaje. – Kobieta uśmiechnęła się kpiąco. – Większość rezygnuje po przeczytaniu pierwszej strony, dlatego nie zawracamy kierowniczce głowy jakimiś niezdecydowanymi pannicami.
Brunetka drżącą ręką wzięła grubą teczkę i zaczęła szukać wzrokiem miejsca, gdzie można było usiąść. Zanim zdążyła się rozejrzeć, poczuła, jak Leah ciągnie ją za rękę. Przeszły w głąb korytarza. Znajdowały się tam skórzane sofy i niewielkie stoliczki. Bella usiadła i zaczęła czytać, im bardziej zagłębiała się w tekście, tym większe niezadowolenie malowało się na jej twarzy. Szelestowi kartek towarzyszyło rytmiczne stukanie palców Lei o szklaną powierzchnię stolika.
W końcu Bella skończyła i odłożyła dokumenty na stolik. Zmiennokształtna popatrzyła na nią z niecierpliwością:
- To podpisujesz to?
Dziewczyna przygryzła lekko wargę.
- Oni nie dają żadnego zabezpieczenia, gdy będę u wampirów. Jak coś mi się stanie, to może dostanę odszkodowanie pieniężne, o ile przeżyję… - Dziewczyna zadrżała.
- Jeśli chcesz się wycofać, to twoja ostatnia szansa. – Leah popatrzyła na nią zimnym wzrokiem. Bella westchnęła i złożyła swój podpis na dwóch kopiach dokumentu. Zmiennokształtna uśmiechnęła się zwycięsko.
Swan wstała szybko od stołu i ruszyła w stronę recepcji. Położyła dokumenty na ladzie.
- Zgadzam się.
Blondynka uniosła lekko kąciki ust i podniosła słuchawkę od telefonu. Nacisnęła kilka klawiszy, a po chwili odezwała się:
- Madame d’Houdetot? Mamy nową kandydatkę. Przysłać ją do pani? Tak, oczywiście.
Blondynka odłożyła telefon i podała Belli jeszcze jedną kartkę.
- Proszę wypełnić jeszcze ten krótki formularz. Następnie może pani pójść do szefowej, potrafi być trochę oschła, ale nikt tak jak ona nie zna się na ludziach.
Bella uśmiechnęła się lekko i wzięła kartkę od recepcjonistki.
- Jej gabinet jest na końcu korytarza po prawej.
- Dziękuję.
- Powodzenia. – Kobieta uśmiechnęła się lekko.
Bella szybko wypełniła formularz i skierowała się do gabinetu, zostawiając Leę w holu. Odetchnęła głośno i, gdy chciała zapukać do drzwi, te otworzyły się gwałtownie - wpadła na nią wychodząca kobieta.
- Uważaj, jak chodzisz – powiedziała.
- Przepraszam, ale to ty na mnie weszłaś. – Bella zmierzyła ją wzrokiem. Mimo jej krzywej miny musiała przyznać, że była piękna – jej ciemnobrązowe, grube włosy układały się w idealne loki, a twarz miała idealne proporcje. Gdyby ją spotkała na ulicy, zastanawiałaby się, czy nie była wampirem, gdyż nigdy jeszcze nie spotkała człowieka o tak doskonałych rysach. Całe wrażenie psuła tylko jej mina, która wyrażała coś na pograniczu obrzydzenia i lekceważenia.
- Uważaj, do kogo mówisz – odrzekła dumnie i wyminęła Bellę. Ta tylko prychnęła cicho w odpowiedzi. Po chwili zapukała ostrożnie w drzwi.
- Proszę. – Usłyszała opanowany głos.
- Dzień dobry - powiedziała brunetka, wchodząc do gustownie urządzonego gabinetu. Ściany pomalowano na beżowo oraz granatowo. Na środku stało duże biurko, na którym znajdował się tylko niewielki komputer i parę kartek ułożonych równiutko na brzegu. Całą prawą ścianę zajmowało wielkie okno z ciężkimi, ciemnymi zasłonami. Tuż przy nim stała kobieta, która wyglądała na około sześćdziesiąt lat. Miała na sobie elegancki kostium, a jej włosy były zaczesane w gładki kok. Gdy Bella zamknęła za sobą drzwi, starsza dama nawet się do niej nie odwróciła.
- Możesz usiąść – powiedziała.
Brunetka rozejrzała się po pomieszczeniu - za nią znajdowała się niewielka sofa, przy biurku drewniane krzesło, a przy przeciwległej ścianie stało cubiculaire*. Dziewczyna podeszła zafascynowana. Mebel wykonany był z drewna i wyglądał na świetnie zachowany antyk. Na oparciu znajdowało się płaskorzeźba nagiej kobiety. Brunetka kucnęła przed nim i delikatnie dotknęła palcami wyżłobień.
- Piękne, prawda? – Bella odwróciła się gwałtownie i napotkała wzrok starszej kobiety.
- Pochodzi z neoklasycyzmu? Druga połowa XIX wieku?
- Dlaczego tak sądzisz?
- Proporcje są nieco zaburzone. Widać już niewielki wpływ realizmu, szczególnie twarz – Bella wskazała palcem na płaskorzeźbę. – Jakby było widać na niej znużenie, a w oczach kryje się smutek... Poza tym ma nieproporcjonalny nos w stosunku do reszty twarzy. W drugiej połowie XIX wieku powoli zaczęto odchodzić od idealnej harmonii. Ponadto w zobrazowaniu brak nawiązań do mitologii, co sugeruje późniejsze wykonanie rzeźby.
- Wnikliwe. - Bella uśmiechnęła się lekko do madame d’Houdetot, która po chwili dodała - To cubiculaire zostało wykonane na specjalne zamówienie. Miałaś rację - powstało w 1868 roku. Zostało nam podarowane przez jednego z klientów.
- Jest piękne.
- Tak. – Kobieta przeszła przez pokój i usiadła przy biurku. – Pokaż mi swój formularz.
Brunetka szybko podała kartkę właścicielce, która założyła okulary i zaczęła czytać. Po minucie odłożyła go na biurko i spojrzała uważnie na Bellę.
- Dlaczego chcesz tutaj pracować? Z twoim wykształceniem na pewno możesz znaleźć dobrą pracę.
Dziewczyna przygryzła nieco wargę.
- Nie taką, jaką bym chciała. Poza tym uważam, że bym się tutaj nadawała.
- To ja o tym zadecyduję – przerwała jej chłodno madame d’Houdetot.
- Oczywiście. Po prostu sądzę, że można się wiele nauczyć, pracując tu. Sama możliwość obcowania z wampirami daje niesamowitą sposobność poszerzenia swojej wiedzy.
- Nie kusi cię wizja bogactwa i władzy? – zapytała kobieta, patrząc na nią uważnie.
- Nie uważam, że są to nadrzędne wartości, wręcz odwrotnie.
Madame d’Houdetot zmarszczyła nieco brwi.
- Kim, według ciebie, jest kurtyzana?
- Kobietą, która godnie reprezentuje swojego sponsora. – Bella bez zastanowienia powtórzyła słowa Lei.
Właścicielka przybytku popatrzyła na nią uważnie, po chwili złożyła swój podpis na formularzu Belli.
- Będziesz jedną z naszą najlepszych pracownic albo największą porażką. Nie widzę dla ciebie innej przyszłości. Przyjmuję cię. Idź do recepcji. Marianne udzieli ci wszystkich informacji.






* W starożytnym Rzymie to było łoże przeznaczone do odpoczynku, zdjęcie: [link widoczny dla zalogowanych]



Ślicznie proszę o komentarzę


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Wto 22:15, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 20:36, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Witaj Niobe!
To chyba mój pierwszy komentarz odnośnie tego opowiadania, ale kiedyś trzeba zacząć, prawda? :)
Chciałam z góry zaznaczyć, że masz dobry styl. Opowiadanie czyta się lekko i przyjemnie. Jestem jak najbardziej zainteresowana dalszymi częściami... "Kurtyzana" to opowiadania owiane tajemnicą, która wyjaśnia się bardzo powoli. Postacie są podobne do tych zmierzchowych, ale jednak nie te same... :) Podoba mi się Twoja wizja Edwarda - rozdartego i w pewnym sensie dwulicowego. W ciekawy sposób opisujesz tą postać. Na początku wręcz uwierzyłam, że jest całkowicie zły. Świetny ruch - niczym w partii szachów :D Podoba mi się również Ally. Jest sobą, ale w "Kurtyzanie" jej postać jest bardziej rozwinięta, bliższa... Ślicznie to wszystko składa się w jedną całość. Leah też jest ciekawsza. Jacob i Bella to już zupełnie coś odrębnego - ona nienawidzi wampirów, on jest przesadnie troskliwy wobec niej. Takie odwrócenie ról. Bells przypomina zmierzchowego Jake'a, a Black jest jakby Edwardem... Niedosłownie, ale tak mi się po prostu skojarzyło xD
Całość jest bardzo wciągająca, więc niecierpliwie czekam na news... :D

A i tak na koniec... Nie chcę poprawiać ani Ciebie, ani Pernix, która jest naprawdę świetną betą, ale coś mi zazgrzytało...
Cytat:
Ze względu na jej wiek myśli kobiety nie były w całości wypełnione zachwytem nad Edwardem czy też ewentualnymi planami uwiedzenia go, poza tym wykonywała swoje zadania bardzo rzetelnie i nie zadawała zbędnych pytań.

To "nad Edwardem" - myślę, że inaczej zapisane lepiej by brzmiało w kontekście całości. Moja propozycja to "nad jego osobą" lub "nad jego urodą". Ale to jedynie sugestia z mojej strony... :)

I nie pozostaje mi nic innego jak życzyć weny, żeby kolejne części pokazywały się częściej, bo trzeba przyznać, że był tu mały przestój... Ale nie można mieć wszystkiego, prawda? Czas nie rządzi się ludzkimi prawami... :)
Pozdrawiam serdecznie,
dot.

EDIT:
O kurcze! A co to się stało, że pierwsza jestem? Dziw bierze... Rolling Eyes
Saludos!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dotviline dnia Pon 20:45, 30 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kamosoka
Człowiek



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 20:48, 30 Lis 2009 Powrót do góry

po miesiącu katuszy, oczekiwania, codziennego sprawdzania, czy może
coś dodałaś...w końcu! Rodział wiele wyjaśnia, przynajmniej zachowanie
Edwarda, ale dla mnie to wciąż za mało, za krótko
Musisz się koniecznie poprawić i częściej dodawać nowe rozdziały.
Jestem wielką fanką Twojego talentu i wciąż pod wrażeniem tego rozdziału.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Pon 21:11, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Przeczytałam trzy ostatnie rozdziały [ sama się sobie dziwę jak ja mogłam je ominąć ], no i jestem zazdrosna o twój talent pisarski, czegokolwiek się nie podejmiesz toi tak świetnie ci wyjdzie. To takie niesprawiedliwe. Razz

Rozdział 3 - fenomenalny. Sytuacja z Alice oraz spotkanie z Edwardem zdecydowanie najlepsze, podoba mi się Jasper - taki który martwi się o swoją ukochaną. Poza tym Bella, wreszcie zdecydowana, pewna siebie długo na to czekałam. Potrafi z furią kłócić się z Jacobem, co jest zdecydowanie plusem Smile

A rozdział 4, w którym chłodny i opanowany Edward chce wynająć kurtyzanę w Szkarłatnym Pałacu, takiej nazwy bym się nie spodziewała, jestem nią nawet zaskoczona, ale to dobrze, lubię być zaskakiwana Very Happy

Kończę na rozdziale 5. Spodobała mi się postać Maggie, nie wiem dlaczego, ale ją polubiłam. Edward w tym tekście tez mi się wydaje być takim mniej złym. Bella w końcu rejestruje się jako kurtyzana, podejrzewam, że w rozdziale 6 zaserwujesz nam spotkanie B. i E. Razz

Brakiem weny na kolejną część komentarza kończę swoją chaotyczną wypowiedź i pozostawiam ją do przeczytania tobie.

Monster Smile
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Wto 22:05, 01 Gru 2009 Powrót do góry

O żesz ty...

No, Niobe, muszę się z tobą podzielić pewną sprawą. Tak, będę tu truła o Jacobie, jeśli nie masz ochoty tego czytać, przejdź od razu do następnego akapitu.
Meyer nie wybaczyłam, że spuściła Jacobowi serce w klozecie, a potem, chcąc wszystkich zadowolić, wpoiła go w Renesmee. Wyszło tak, że niewielu nie stuka się z politowaniem w czoło na samo wspomnienie tej historii.
W twoim opowiadaniu wszystko wskazuje na to, że wilkołacze, dzikie serce Jake'a zostanie nie tyle złamane, co zmiażdżone przez potężny młot. Ale tobie wybaczę. Bo Bella będzie miała przynajmniej ciekawą alternatywę - kochający, wspaniały Jacob albo Edward, który nie jest taki drewniany, mdły i sztywny, jakby kij połknął. Nie sądzę też, by gadał jak potłuczony i podejmował decyzje takie jak na początku KwN.

Oni się JESZCZE nie spotkali? Niobe, jesteś niesamowita! Ładnie mi to wszystko wygląda, ciekawie. Sytuacja się zagęszcza (oraz sprawia, że mi serduszko krwawi, jak przy scenie pożegnania z Jacobem), robi się coraz ciekawiej i smakowiciej.

Nienawidzę twojej Lei. Ja rozumiem - jednostka contra dobro ogółu, poświęcenie, bla bla bla. Ale to, z jakim wyrachowaniem rozbija wszystko, byle osiągnąć cel sprawia, że mam ochotę wziąć strzelbę i... Dośpiewaj sobie.

I niech mi ktoś powie, dlaczego mam "dziwne" wrażenie, że Morgan nawet Cullena nie powącha? Ewentualnie da plamę na całej linii i Edward odeśle ją... no, np. w pudełku po zapałkach. Do Abudabi. Wink I wtedy na jej miejsce wskoczy Bella, która już się spodobała Madame.

I jeszcze na zakończenie cytat:
Cytat:
- Będziesz jedną z naszą najlepszych pracownic albo największą porażką.

Nie mogę przestać myśleć o tym, co Matka Wielebna Helena Mohiam powiedziała do Jessiki w Diunie. "My greatest student. And my greatest dissappointment." Czy tobie też to brzmi jakby z jednego źródła? ^^

Napisane ładnie, zgrabnie. Błędy wyślę na privka. Oby ci wen sprzyjał.
jędza thin


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Śro 15:11, 02 Gru 2009 Powrót do góry

Nawet nie wiem kiedy zleciał ten miesiąc, jakoś tak szybko xD
I jezu.. w ogóle już piąty rozdział, nawet nie wiem kiedy.
A no:
Rozdział fajny, podoba mi sie postać Lei. Dobrze jest mieć kogoś takiego kto wie czego chce, może czasem nie jest to taka pozytywna cecha, ale dobrze, podoba mi się.
Bella też powiedzmy mniej-więcej wie czego chce i jest dobrze.
Alec. Kurczę, a ja go lubię no. Ale kurczę taki mi sie tu wydał no, że brrr.
Mam nadzieję iż spotkanie Belli i Edwarda odbędzie sie nie długo. Nie wiem czemu, ale jestem ciekawa ich rozmów.
Pozdrawiam Ave vena


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 16:17, 02 Gru 2009 Powrót do góry

Zacznę od Twojej początkowej wypowiedzi. Jak napisałaś, że to jest coś zupełnie nowego i innego, to takie właśnie jest. Powiem, że nie podoba mi się to, ale mam taką wewnętrzną potrzebę czytania tego. Jestem po prostu ciekawa, co będzie dalej. Wampiry panujące na świecie? Może nie byłoby tak źle. Bella i Jacob? Myślę, że w takim związku byłoby im dobrze. Wracając do samego tekstu znalazłam parę błędów, może brak jednego, czy dwóch przecinków, błąd logiczny i to, co wypisywały Ci dziewczyny wcześniej. Czytałam to od początku, ale nie potrafiłam wypocić konstruktywnego komentarza;D i tak nie jest konstruktywny ani długi.
W każdym razie pozdrawiam, życzę weny i cierpliwości do tekstu;)
angel.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Śro 19:57, 02 Gru 2009 Powrót do góry

Zadziwiające , to może zabrzmieć ironicznie ale znów mamy kolejny rozdział a Bella i Edward się jeszcze nie spotkali , nie było wielkiego BUM i jakże wielkiej miłości, jestem ... miło zaskoczona. Nie mówię, że takie opowiadania są złe , ale po prostu jest ich tyle , że łatwo się domyśleć co będzie dalej. Nie wiem i nie próbuje się domyśleć jak będzie zachowywał się Edward , może z początku będzie taki Meyerowy , no nie wiem ... Edward typu "chcę ale nie chcę" ( tak na to mówię ) , może będzie oschły ale odnosić się do Kurtyzany będzie z szacunkiem , bo po przeczytanym tekście wnioskuje , że ma znikomy czy jakikolwiek szacunek dla rodzaju ludzkiego. Bezpośrednio z ludźmi kojarzy mu się Carlisle , którego niestety nie ma. Martwi mnie ta sytuacji z Volturii, nadętym Alec`em , słodką jak zawsze Jane i Aro który kontroluje poprzez "maleństwo" nie tylko świat wampirów, ale trzęsie światem ludzi powiększając swoją władze w zastraszającym tempie. To jest po prostu straszne. Jezu, nie. Pisanie konstruktywny komentarzy to moja słaba strona. Nigdy nie wytykam błędów, bo się wstydzę sama popełniając ich setki. Chaotyczność wypowiedzi to kolejne ,ale przepraszam. Próbuje przelać wszelakie uczucia i myśli do tej małej ramki z tytułem 'szybka odpowiedź' Wink

pozdrawiam,kalecząca język Polski Uskrzydlona.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin