FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Kurtyzana [NZ][+16] 5.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
nellkamorelka
Wilkołak



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Sob 19:50, 05 Gru 2009 Powrót do góry

Może zacznę od tego, że to jedno z moich ulubionych opowiadań:) piszesz naprawdę świetnie i masz niesamowite pomysły...
Podoba mi się Bella w tym rozdziale- jest taka dojrzała i potrafi świetnie zamaskować swoją niepewność przed nieznanym... naprawdę jestem ciekawa jak dalej to wszystko będzie przebiegało? trochę żal mi Edwarda - musi podejmować wszystkie decyzje będąc bez przerwy zastraszanym przez inne wampiry, a do tego ten James? bleee nigdy za nim nie przepadałam...
życzę Ci weny z całego serca i czekam na kolejny rozdział - mam nadzieję, że nieco mniej każesz nam czekać?:)
Nellka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Sob 22:54, 05 Gru 2009 Powrót do góry

Niobe, moja droga.
Ja Ci długiego komentarza nie naprodukuję, bo jak jestem betą, to zawsze mam jakoś mniej do powodzenia - tyle obcuję z tym tekstem, że już później tylko czekam na to, co inni o nim piszą i jestem ciekawa, jakie będą opinie. Ale powiem szczerze, że jestem bardzo, ale to bardzo, szczęśliwa, że pracuję właśnie nad Kurtyzaną. Nie mam nic do DKW, do którego - obiecuję - wrócę niebawem. Wiem - jestem okropna, żeby tak zaniedbywać jedną z moich ulubionych autorek. Wydaję mi się jednak, że mi wybaczysz. Wink Po prostu Edward i Bella nudzi mnie cholernie. I mimo, że w Kurtyzanie też może do tego zmierzać, to, sprawdzając rozdział, zawsze czuję dreszczyk emocji. Autentycznie - zamiast skupiać się na zdaniu/konstrukcjach/interpunkcji - cieszę się każdym nowym faktem, który poznaję przed resztą czytelników, jakbym wygrała los na loterii. Wink
To może tłumaczyć fakt, że zawsze coś tam po sobie zostawię, ale już się przestałam przejmować, bo wiem, że każdy coś przeoczy i nie ma sensu się martwić i przepraszać. Wiesz, że zawsze daję ze siebie maksa, nie? Wink
Dreszczyk potrafisz sprawić, oj tak. Tyle części, a nie ma jeszcze tego, co nam się zaznaczyło w prologu - jak słusznie thin zauważyła.
Ale wiesz, co mnie najbardziej zastanawia - tak zupełnie abstrachując od fabuły: Czy, jeśli zamierzasz złączyć Edzia z Bellą, podołasz jakoś sensownie umotywować zmianę uczuć w jej serduchu.
Stefcia miała łatwiej - Edward był pierwszą miłością Belli, a Jake tylko bardzo bliskim przyjacielem.
U Ciebie - Jake jest - chyba już długoletnim partnerem, którego Bella bądź co bądź kocha, a nawet może bardzo kocha. I jak przerwać tę nić? No, nad tym dumam. A może w ogóle nie będziesz przerywać? Wink Wątpię w to jednak, zważając na Twoją lojalność wobec Cullena. Twisted Evil
Zaskoczyłabyś mnie in plus! Serio!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
maraa17
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 22:13, 19 Gru 2009 Powrót do góry

Prosimy o kolejny rozdziali !!! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Nie 12:26, 20 Gru 2009 Powrót do góry

Ja wiem, żem zła...
Ale tyle zwlekałam z komentarzem, że nie pamiętam już dokładnie, co się działo, więc obrazisz się, jeśli pominę jakieś szczególiki? Rolling Eyes Wiem, że się nie obrazisz. :>
Cóż, niobuś, bardzo lubię Twojego Fan Ficka. Mimo że jestem całym serduchem za Jacobem, którego - zacytuję thin - serducho spuszczasz właśnie w klozecie (nawiasem mówiąc, dobry tekst, thinny Laughing ). Mimo tego, że wiem, że wszystko dąży do Edward & Bella Big Love. Ja po prostu bardzo lubię Kurtyzanę. Lubię to, mimo że z konkretną akcją zwlekasz już pięć rozdziałów. Mimo że to rozstanie Jacoba z Bellą wisi jak widmo, ale jeszcze się nie spełnia, co boli bardziej, bo moje serce nie pękałoby tak bardzo, gdybyś ich szybciej rozdzieliła. Mimo tego, że ja już nie lubię Edwardów. Mimo wszystko wciąż jest to jeden z moich ulubionych FF-ów na tym forum. Jest pomysł, bardzo dobre wykonanie (nie pamiętam jakichś ogromnych zgrzytów), jest też takie coś, co sprawia, że wróciłam, że spełniłam obietnicę i skomentowałam, że chętnie przeczytam, że nie przeszkadza mi tu nic, mimo że wiele rzeczy mnie boli. Trochę nie spodobał mi się moment, w którym Bella szpanuje swoją wiedzą z zakresu... yyy... czegoś tam, nadając o głupiej kanapo-sofie, bo brzmiało to trochę naciąganie, ale to nic. Przełknęłam.
Masz też dziwną Leah. Ogólnie bardzo lubię tę bohaterkę, a Ty zrobiłaś z niej zimną, wyrachowaną sucz. Ale może ona jest po prostu przerażona? Na pewno, ja bałabym się tego, co może przynieść jutro, gdyby mój kraj był w takiej sytuacji. Staram się ją zrozumieć i chyba nawet mi to idzie.
Edward. Cóż, facet ma najwyraźniej jakiś problem ze sobą, chyba po prostu sam się sobie znudził - zgorzkniały, zdystansowany, chłodny. Trochę mi go żal, ale w sumie nie ma po co, przecież niedługo będzie miał pocieszenie w postaci słodkiej Belci. Rolling Eyes
Jacob - jestem w stanie zrozumieć jego wybuch złości, w końcu po prostu boi się o stratę ukochanej, czyż nie? Jest to zrozumiałe, przecież przez jakiś czas będzie należeć (dosłowność tego wyrażenia aż boli) do kogoś innego. Lepiej - do kogoś nieziemsko przystojnego, inteligentnego, czarującego. Też bym się bała na jego miejscu i rozumiem jego ból. Różnię się od niego tylko tym, że wiem, co go spotka - on to tylko przeczuwa.
Cóż, niobuś, liczę, że mnie pozytywnie zaskoczysz i moje obawy się nie spełnią. Mimo to w to wątpię, w końcu jesteś Team Edward, chlip-chlip. Ale i tak jestem Ci wdzięczna, że nie zrobiłaś z Jake'a chama albo kretyna. Mało osób zna tę subtelną różnicę między nielubieniem jakiejś postaci a bezczelnym nabijaniem się z niej.

Uściski -
Suszak.

PS Na przyszły raz obiecuję być bardziej słowną. Wybaaaaczysz mi? :>


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Nie 12:28, 20 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kakunia
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Polski :)

PostWysłany: Nie 17:10, 20 Gru 2009 Powrót do góry

Podoba mi się Twoje opowiadanie. Bella ma już wyrobione zdanie na temat wampirów, zreszta jak każdy na świecie. Jest odważna decydując się na te pracę. To opowiadanie jest dosyc realistyczne, widać, że dokładnie przemyślałaś sobie wszystko. Traktujesz czytelników poważnie, przewidujesz ich wymagania. Trafiłam na to ff przypadkowo, ale cieszę się, że tak się stało. Nie nudzisz, nie urażasz nikogo.
Pisz dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 12:00, 23 Gru 2009 Powrót do góry

dotviline To, że wszyscy widzę w Jacobie zmierzchowego Edwarda spędza mi sen z powiek. Naprawdę. Nigdy nie chciałam tego osiągnąć, ale cóż wydaje mi się, że tak zachowywałby się Jacob będąc z Bellą. Bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się zostawić swój komentarz, miło mi, że Ci się podoba ^^

kamosoka Staram się poprawić z częstotliwością wklejania rozdziałów, ale to niestety nie takie proste. Muszę połączyć studia, pracę, spotkania z przyjaciółmi i pisanie innych ff ^^ Bardzo się cieszę, że lubisz Kurtyzanę. I czuję się naprawdę winna, że narażam Cię na takie katusze ^^

MonsterCookie Jak wiem, że wszyscy czekają na spotkanie Bi E ale musicie wykazać jeszcze trochę cierpliwości :twisted: Twój komentarz wcale nie był chaotyczny, bardzo się cieszę, że się podoba :)

thingrodiel Muszę przyznać, że czekając na Twój komentarz zawsze się trochę obawiam, czy dalej będę spełniać Twoje wymagania ^^ I jak okazuje się, ze dalej Ci się podoba to czuję pewną ulgę, aż do wklejenia następnego rozdziału ^^ Diuny jeszcze nie oglądałam, ale jest na mojej liście filmów do oglądnięcia ^^ Co do Jacoba to powiem tak, w książce jest mi dość obojętny, a w innych ff... Zależy jak autor go ugryzie. Musze przyznać, że lubię mojego Jacoba w dodatku wiem, że wszyscy się spodziewają, że Bella go porzuci i wybierze Edwarda, nie chce być aż tak przewidywalna, więc za bardzo nie martw się o niego ^^

Maya Też się zastanawiam jak to możliwe, że ten miesiąc tak zleciał i następny też ^^ Rozmowy E i B, jak na razie, w mojej głowie układają się w dość specyficzny sposób :twisted: Ale do tego momentu, jeszcze trzeba będzie poczekać ^^

czarny_anioł cieszę się, że udaje mi się zaintrygować czytelników ^^ Wena i cierpliwość jest, najgorzej z czasem :wink:

uskrzydlona Wcale nie kaleczysz języka polskiego ^^ Jak się będzie zachowywał Edward to się okażę ^^ Co do spotkania, to muszę prosić o cierpliwość ^^ Nic więcej nie zdradzę :P

nellkamorelka Dla Jamesa mam specjalne zadanie :wink: Cieszę się, że podobają Ci się postacie, które stworzyłam :)

Pernix Lubię pozytywnie zaskakiwać ^^ Moja lojalność wobec pana Cullena jest ogromna, ale zdarzają się wyjątki ^^ Całość fabuły już mam zarysowaną w głowie, ale zawsze w czasie pisania może wszystko ulec zmianie ^^ Bardzo się cieszę, że tak lubisz Kurtyzanę przynajmniej nie męczysz się sprawdzając ^^

Suhak Tak jesteś zła! :D A ja jestem miękka, dlatego Ci wybaczam ^^ Co do Belli i jej wywodów to postaram się w przyszłości, aby jej wypowiedzi były bardziej naturalne ^^ Leah jeszcze się przewinie niejednokrotnie i będzie pokazana z różnych stron, mam nadzieję, że jednak zasłuży na sympatię :) Jestem team Edward, ale lubię zaskakiwać już go porwałam, zabiłam i sprawiłam, że Bella się nim znudziła, dlatego miej wiarę w moją wyobraźnię ^^ I cieszę sie że doceniasz to co zrobiła, a raczej czego nie zrobiłam, z Jacobem, naprawdę sie starałam :D

kakunia Miło mi, że udało mi się Cię zainteresować ^^ Pisać mam zamiar, o to proszę się nie martwić, nie porzucam swoich ff ^^

Cytat:
Prosimy o kolejny rozdziali !!! ;)


I cóż mam powiedzieć, z przykrością muszę Was poinformować, że następny rozdział będziecie musieli jeszcze trochę poczekać. Jest już w połowie napisany, ale Pernix jest na święta w domu i nie chce jej zabierać czasu na sprawdzanie mojego ff, więc prawdopodobnie rozdział ukaże się jakoś po sylwestrze może uda się przed, naprawdę trudno mi powiedzieć. Ale może uda mi się napisać trochę więcej, żebyście przynajmniej nie mieli za dużej przerwy przez moją sesję ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sweet*Rose
Nowonarodzony



Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mirosławiec

PostWysłany: Czw 23:16, 31 Gru 2009 Powrót do góry

Obiecałaś nam rozdział:( Ja tu czekam, normalnie umieram z ciekawości, a Ty co pewnie sobie balujesz... No nic trzeba utopić smutki. Mam nadzieje, że Pernix ma za sobą wspaniałe i ciepłe rodzinne święta. A wszystkim życzę zajebistego Sylwka i 2010 roku przepełnionego strachem przed wampirami:)

Pozdr. Sweet*Rose (Nowa:P)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Athaya
Zły wampir



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście

PostWysłany: Nie 22:37, 03 Sty 2010 Powrót do góry

dziękuję jeszcze raz za opowiadanie ;]

Image


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Rainwoman
Człowiek



Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: południe Polski

PostWysłany: Nie 23:56, 03 Sty 2010 Powrót do góry

Zaglądam z utęsknieniem, głównie na chomika, poszukując dalszego ciągu, ale doskonale rozumiem, więc życzę czasu i weny :)
Twoje opowiadanie wywarło na mnie duże wrażenie. Spodobała mi się ta wizja wspóistnienia z wampirami, polityczne skandale i walka o władzę. To, że obojgu im będzie do siebie pod górkę też dodaje smaku. Choć jak mówią od miłości do nienawiści (lub odwrotnie, jak w tym przypaku) jeden krok, to z ogromną ciekawością czekam, w jaki sposób to dalej poprowadzisz. Lei'a - wybitnie typ idącej po trupach do celu, choć w słusznej sprawie, a Jacob - widocznie taka jego uroda, że musi z podkulonym ogonem kończyć :), chociaż kto wie, kto wie... Często bywa tak, że nawet autor, dopóki nie skończy i ostatniej kropki nie postawi, miota się z pomysłami i sam siebie potrafi zaskoczyć rozwiązaniem.... Jeszcze raz weny życzę i czasu, na spisywanie myśli, bo naprawdę świetnie się je czyta. Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ezri
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 16:16, 06 Sty 2010 Powrót do góry

Jestem tu nowa, ale śledzę Twoje opowiadania już długi czas. A Kurtyzana mnie po prostu zaczarowała. Postacie w tym tekście naprawdę żyją i myślą. Potrafisz również za pomocą kilku słów oddać nastrój, czego w wielu ff mi brakuje. Dialogi są zgrabne i przemyślane. Ogólnie odnoszę wrażenie, że wszystko co piszesz takie jest. Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się dalej to opowiadanie, zwłaszcza spotkanie głównych bohaterów. Tak trzymaj. Pozdrawiam.

Ezri


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 10:07, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Wybaczcie mały poślizg :) Bez zbędnych wstępów przedstawiam kolejny rozdział:

Betowała: Pernix


ROZDZIAŁ 6


[link widoczny dla zalogowanych]


Edward wyszedł z lekką niechęcią z samochodu. Zamknął drzwi i ruszył w kierunku wejścia do Szkarłatnego Pałacu. Nie miał teraz głowy na to spotkanie, za bardzo martwił się o Alice. Choć może z drugiej strony zajęcie się swoimi obowiązkami było w tym momencie najlepsze? Musiał zrobić wszystko, aby Volturi byli z niego zadowoleni, żeby nie mieli go za co ukarać. Jego zadanie polegało teraz na spełnianiu obowiązków. Mężczyzna zacisnął zęby. Tak bardzo gardził tym, co robił - chciał mieć inne wyjście.
Wampir bezszelestnie przemieścił się w stronę budynku i od razu podszedł do recepcji. Gdy tylko zatrzymał się przy ladzie, kobieta uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Dzień dobry, w czym mogę panu pomóc?
- Byłem umówiony dziś na spotkanie.
Blondynka wystukała coś na komputerze:
- Pan Cullen?
Mężczyzna kiwnął głową. W tym momencie doszły do niego pełne zazdrości myśli recepcjonistki:
Jakie Morgan ma szczęście. Ten facet jest nieziemski! A to spojrzenie - tak bardzo chciałabym być na jej miejscu.
Wampir zaczął nerwowo stukać palcami w drewnianą ladę.
- Tak – odrzekł chłodno.
- Proszę za mną, zaprowadzę pana do odpowiedniej sali – powiedziała kobieta i z uśmiechem ruszyła w głąb budynku. Przeszli przez pusty korytarz, a po chwili dotarli do drewnianych drzwi.
- Jesteśmy na miejscu, Morgan już na pana czeka. – Dziewczyna odwróciła się i odeszła. Mężczyzna westchnął ze zmęczeniem, po czym z pewnym ociąganiem zapukał do drzwi.
- Proszę – usłyszał lekko zachrypnięty głos. W tym samym czasie doszła do niego pełna zadowolenia myśl: Doskonale.
Edward uchylił drzwi i szybko wszedł do pomieszczenia, na samym środku stała kobieta. Miała na sobie długą bordową suknię z wąskim głębokim dekoltem. Spojrzała na niego spod przymkniętych powiek. Pierwszym skojarzeniem wampira była Rosalie. Kiedy spotkał ją jeszcze, jako człowieka, zachowywała się identycznie. Była tak niesamowicie zapatrzona w siebie, że nie dostrzegała niczego poza własnym odbiciem w cudzych oczach. To miało ją tylko utwierdzić w tym jak bardzo jest idealna. Edward uśmiechnął się do swojego wspomnienia, ale kobieta zinterpretowała to po swojemu:
Już jest mój.
Edward natychmiast przybrał chłodniejszy wyraz twarzy.
Oj, teraz nie ukryjesz swojego zachwytu.
Kobieta podeszła do niego bliżej, kołysząc biodrami. Zatrzymała się w niewielkiej odległości i wyciągnęła rękę.
- Jestem Morgan, miło mi pana poznać.
- Przyjemność po mojej stronie – powiedział Edward, lekko ściskając jej dłoń.
Nie wątpię.
- Może zechce pan usiąść?
Kobieta wskazała niewielką sofę. Edward zajął miejsce i spojrzał z łagodnym zainteresowaniem na Morgan, która uśmiechnęła się, w swoim mniemaniu, czarująco.
Teraz stary manewr ciotki Klementyny – pomyślała i zajęła miejsce naprzeciwko wampira, wcześniej nachylając się przed nim i dając mu możliwość obejrzenia dekoltu. Mężczyzna uniósł brwi. Ta sytuacja wydawała mu się coraz bardziej absurdalna i im bardziej kobieta starała się przykuć jego uwagę, tym szybciej tracił nią zainteresowanie.
- Zastanawiam się, czy mogłabym zadać pewne frapujące mnie pytanie. – Morgan zawiesiła głos.
- Proszę się nie krępować. – Edward uniósł lekko kąciki ust, jednak jego oczy nadal pozostały chłodne, przed co twarz wyglądała bardziej na wykrzywioną grymasem, niż na uśmiechniętą.
- Zastanawiam się, co człowiek taki jak pan robi w tym miejscu. Sądzę, że mógłby pan bez problemu znaleźć odpowiednią kobietę.
Co prawda nie mnie, ale zawsze.
- Nie szukam partnerki – powiedział chłodno. – Zostały przede mną postawione pewne… wymagania. Jeśli zdecyduje się pani na towarzyszenie mi, nasze stosunki pozostaną na stopie czysto zawodowej.
Przepraszam, czy ja się przesłyszałam?
Na twarzy Morgan odmalowało się zdziwienie, ale szybko się zreflektowała i uśmiechnęła się uprzejmie.
- Oczywiście, rozumiem.
- Ma pani jeszcze jakieś pytania?
- Na czym miałyby polegać moje zadania?
Oczywiście oficjalnie, bo o tej drugiej części najwyraźniej nie chcesz mówić, Eddie.
Edward zaczął uderzać palcami o poręcz sofy, powoli zaczynał tracić cierpliwość. Miał wrażenie, że Morgan nie może zrozumieć, iż kogoś nie pociąga. Jej arogancja i pewność siebie coraz bardziej go irytowały. Odchrząknął lekko.
- Przede wszystkim towarzyszyłaby mi pani na różnych spotkaniach.. Poczynając od zbiórek charytatywnych, a na przyjęciach w Białym Domu kończąc.
Czyli tam gdzie jest moje miejsce.
Wampir miał ochotę roześmiać się, jak zobaczył w myślach kobiety wizję zostania kochanką prezydenta.
- Rozumiem. – Morgan uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Odpowiada pani taka praca? – zapytał z chłodną uprzejmością Edward.
Praca? Chyba żartujesz! To wymarzone życie.
- Z przyjemnością zostanę pana - kobieta szczególnie podkreśliła ostatnie słowo – kurtyzaną.
- Zatem możemy podpisać umowę?
A co? Rączki świerzbią? Brunetka zaśmiała się w myślach. Gdybym była tobą, czułabym dokładnie to samo.
Edward jęknął w duchu. Chyba Volturi nie mogli skazać go na nic gorszego niż na życie z taką istotą pod jednym dachem. Wydawała się być książkowym przykładem egocentryzmu. Jej arogancja i pewność siebie irytowały go. Była pospolita i tak zwyczajna ze swoim przekonaniem, że za pomocą urody uda jej się wszystko osiągnąć.
Morgan podpisała dokumenty leżące na stole, po czym uśmiechnęła się zalotnie.
- Muszę tylko wziąć swoje rzeczy, proszę tu poczekać.
Dziewczyna zerknęła na Edwarda, który kiwnął głową i szybko wyszła z pomieszczenia. Gdy znalazła się na korytarzu, na jej twarzy pojawił się uśmiech wyrażający pełne zadowolenie z sobie. Szybko ruszyła w kierunku gabinetu madame d’Houdetot. Zapukała lekko do drzwi.
- Wejść.
Brunetka z gracją wkroczyła do pokoju.
- Podpisaliśmy umowę – powiedziała głosem pełnym satysfakcji do starszej kobiety siedzącej za biurkiem.
Madame d’Houdetot zmierzyła ją chłodnym wzrokiem.
- Edward Cullen nie będzie taki jak twoi poprzedni pracodawcy. To, że cię zatrudnił, wcale nie oznacza sukcesu.
Kurtyzana skrzywiła się nieznacznie.
- Musisz być subtelna.
- Oczywiście. – Kobieta przewróciła oczami.
- Morgan, ostrzegam cię, nie możemy stracić tego klienta, jest zbyt ważny. Jeśli tobie się nie uda, módl się, żeby ktoś inny stąd się nadał. Jak nie…
- Jak nie, to co? – zapytała ze złością. – Przynoszę ci największy zysk, nie możesz mnie zwolnić.
- Nikt nie jest niezastąpiony.
Brunetka zacisnęła mocno pięści.
- Po prostu pamiętaj, że to nie jest kolejny znudzony milioner. Wykonuj jego polecenia i nie narażaj się bez potrzeby. Wtedy wszystko powinno pójść po naszej myśli.
- Dobrze. – Kobieta westchnęła cicho z rezygnacją.
Madame d’Houdetot zerknęła na nią znad biurka i uśmiechnęła się lekko.
- Powodzenia, Morgan.
Kurtyzana kiwnęła krótko głową. Odwróciła się i, gdy wychodziła z gabinetu, wpadła na kogoś.
- Uważaj, jak chodzisz – powiedziała, krzywiąc się.
- Przepraszam, ale to ty na mnie weszłaś. – Nieznajoma zmierzyła ją wzrokiem. Morgan zacisnęła zęby. Nie rozumiała, jak ktoś mógł ją tak lekceważyć. Spojrzała na nią z góry - to była zwykła, szara dziewczyna, jakich pełno na świecie. Popatrzyła na nią lekceważąco i powiedziała.
- Uważaj, do kogo mówisz.
Brunetka wyminęła ją i ruszyła w stronę swojego pokoju. Szybko wzięła dwie wielkie torby na kółkach i spojrzała z nostalgią na pomieszczenie - to było jedyne miejsce, gdzie czuła się jak w domu. Cicho westchnęła i wyszła, zamykając za sobą cicho drzwi. Pociągnęła za sobą walizkę, gdy nagle przed nią znalazł się Edward.
- Pomogę pani.
I zanim zdążyła zareagować, wziął z jej dłoni torby. Gdy wyprostował się, popatrzył na nią zagadkowym wzrokiem. Po sekundzie przysunął się i zaciągnął jej zapachem. Pośród woni kobiety, zagubionej pośród różnych kosmetyków, wampir wyczuł coś jeszcze. Najbardziej intrygujący zapach, z jakim miał do czynienia. Był ledwie wyczuwalny, ale mimo to całkowicie zniewalający. Szybko rozproszyły go nachalne myśli kurtyzany. Spojrzał na nią jeszcze raz, po czym zachęcił gestem ręki do przejścia. Morgan rzuciła mu kusicielskie spojrzenie i ruszyła przed siebie, kołysząc biodrami.
Niech madame d’Houdetot mówi, co chce. Wszyscy faceci są tacy sami.
Edward zacisnął mocniej zęby i ruszył za nią. Wolno przeszli przez hol, po drodze mijając czerwonoskórą dziewczynę. Wampir skrzywił się, gdy tylko poczuł jej zapach - przypominał mu bardziej smród zmokłego psa, niż woń jakiejkolwiek istoty ludzkiej. Jeszcze nigdy nie spotkał się z czymś takim. Uważnie popatrzył na kobietę, mając nadzieję, że jej wygląd w jakiś sposób wyjaśni mu niecodzienną cechę. Indianka w odpowiedzi rzuciła mu spojrzenie pełne pogardy.
Na co się patrzysz, krwiopijco?
Edward skrzywił się lekko zdziwiony wrogością, jednak szybko ją zignorował i podążył za Morgan. Wskazał jej miejsce, w którym zaparkował samochód. Gdy stanęli przed autem, kobieta odwróciła się do niego i uśmiechnęła ciepło. Mężczyzna zmarszczył nieco czoło.
- Maserati GranTurismo*?
Edward uniósł jedną brew.
- Zgadza się. Nie wiedziałem, że zna się pani na samochodach.
- Jest jeszcze wiele rzeczy, których pan o mnie nie wie, panie Cullen.
Wampir uśmiechnął się lekko, otwierając przed nią drzwi. Może ta kobieta nie była taka nieznośna, jak sądził. Szybko wsunął się na przednie siedzenie i wyjechał z parkingu. Kilka minut później, gdy przejeżdżali przez miasto, byli już pogrążeni w niezobowiązującej pogawędce. W pewnym momencie w głowie Edwarda pojawiła się myśl, że już dawno z nikim nie odbywał takiej trywialnej rozmowy. W zaledwie kilka minut poczuł się całkowicie rozluźniony. To było takie ludzkie gawędzić o niczym, wymieniać nic nieznaczące myśli. Wampir skrzywił się lekko. Czy to miała na myśli Alice, mówiąc mu, że zatrudnienie kurtyzany może wyjść z korzyścią dla niego? Teraz zdał sobie sprawę, że zostało w nim jeszcze mniej z człowieka niż sądził.
W końcu zatrzymał się przed swoją rezydencją. Morgan musiała się bardzo starać, aby na jej twarzy nie pojawił się zachwyt.
To jest absolutnie nieziemskie.
Mężczyzna szybko otworzył drzwi i podał dłoń, na której wsparła się, wysiadając. Kobieta dokładnie prześledziła każdy centymetr domu, jaki zdołała dostrzec. Edward cierpliwie czekał, aż skończy. Jej analizę przerwało pojawienie się Jamesa.
- Widzę, że jednak dotrzymałeś słowa. – Blondyn uważnie oglądał ciało kobiety. Piękna, choć zapach ma dość zwyczajny, ale każdy ma swój gust. Mrugnął okiem do Edwarda, na jego twarzy stopniowo pojawiała się złość.
- Morgan, poznaj Jamesa, który… tymczasowo – wampir położył szczególny nacisk na ostatnie słowa – tu mieszka.
Nie możesz się doczekać momentu, aż wyrzucisz mnie za drzwi, prawda? Wybacz, ale za dobrze się bawię, żeby tak po prostu odejść.
- Mam nadzieję, że mój przyjaciel nie zanudził pani za bardzo – powiedział blondyn, zmierzając w ich kierunku.
- Spędzanie czasu z panem Cullenem to sama przyjemność. – Morgan uśmiechnęła się szeroko do Edwarda, który wyciągał jej walizki z bagażnika.
Nie wiem, ile zapłaciłeś, ale jej kłamstwa były tego warte.
Edward warknął cicho, skupiając na sobie uwagę Morgan. Kobieta uniosła ze zdziwieniem brwi.
Czy to było jakieś pierwotne zaznaczenie swojej własności? Wiedziałam, że wampiry nie są takie nadludzkie, za jakie się podają.
Mężczyzna zaprowadził ją do środka, po drodze rzucając Jamesowi wściekłe spojrzenie.
Zaczynasz robić się zabawny, gdy w pobliżu są kobiety.
Edward skarcił się w duchu. Nie powinien pozwalać sobie na chwilę zapomnienia. Krótka rozmowa w samochodzie, tak inna od tych, jakie zazwyczaj prowadził, przywołała głęboko ukryte w nim człowieczeństwo. Minęły lata, od kiedy rozmawiał tak z kimkolwiek. Teraz tylko pracował, dyskutował z politykami albo kłócił się ze swoją rodziną. Czasem żartował z Maggie, ale to było coś zupełnie innego. Zwykła, uprzejma wymiana zdań - to coś, o czym zapomniał. Wywiady, których, udzielał składały się tylko z odpowiedzi na pytania. Nie miał znajomych, z którymi mógłby wymieniać poglądy na temat samochodów czy rozmawiać o pogodzie. Z Maggie łączył ich wspólny los - ona też została zmuszona do tej pracy. Z Alice nie mógł pomówić bez wzbudzania podejrzeń u rodzeństwa. W tej chwili uderzyła go własna samotność.
Czy uzmysłowił to sobie dzięki tej kobiecie? A może chodziło o sam fakt, że była człowiekiem? Wampir szybko odgonił niechciane myśli. To nie miało znaczenia. W nim nie zostało już nic ludzkiego. Nie mógł sobie pozwolić na obdarzenie jej sympatią. To było tylko jego kolejne zadanie. Działanie, które miało zapewnić bezpieczeństwo jego rodzinie.
- Tutaj będzie pani pokój – powiedział chłodno Edward, otwierając drzwi. – Po wypakowaniu rzeczy proszę zawołać Jamesa, on pokaże pani resztę posiadłości. Ja będę pracował w swoim gabinecie.
- A gdzie jest pana pokój?
- Ta informacja i tak się pani nie przyda. Postaram się poinformować panią wcześniej o obowiązkach.
Brunetka kiwnęła krótko głową, marszcząc czoło.
Skąd ta nagła zmiana zachowania?
Edward szybko przeszedł przez korytarz i zamknął się w swoim gabinecie. Podszedł do komody i wyciągnął zza jednej z książek mały srebrny klucz. Otworzył nim szufladę przy biurku. Z cichym westchnieniem wyciągnął starą fotografię. Była tam cała jego rodzina. Carlisle czule obejmował Esme, która uśmiechała się ciepło. Po ich prawej stronie stała Alice całująca Jaspera w policzek. Po lewej Emmett trzymał Rosalie w tali - blondynka posyłała swój wyuczony, olśniewający uśmiech w stronę obiektywu. Obok on trzymał Tanyę na barana. Wszyscy byli wtedy tacy szczęśliwi - nie mieli problemów ani zmartwień. Ten okres wydawał się tak odległy. Edward dotknął zdjęcia, tak bardzo chciał, żeby te czasy wróciły. Zamknął na sekundę oczy, po czym uniósł powieki i odłożył fotografię na miejsce. Przeczesał ręką włosy, robiąc na swojej głowie jeszcze większy bałagan. Włączył komputer i po chwili pogrążył się w pracy. Miał nadzieję, że to choć odrobinę odwróci jego uwagę od wspomnień.

~*~

Gdy Bella wyszła z gabinetu madame d’Houdetot, ruszyła w kierunku Lei.
- Przyjęli mnie.
Zmiennokształtna uśmiechnęła się z wyższością.
- Teraz mam odebrać w recepcji dalsze instrukcje – kontynuowała, próbując ukryć drżenie swojego głosu. Przyjęli ją, ale co czeka teraz? Czy da radę kłamać, oszukiwać i, co najważniejsze, szpiegować? Co jeśli ją zabiją, albo dzięki niej dotrą przez nią do sfory i Jacoba?
- Co się dzieje? Twoje serce bije jak szalone. – Leah skrzywiła się nieco.
- Nic – odpowiedziała zbyt szybko.
Indianka popatrzyła na nią ze zmarszczonymi brwiami, ale po chwili wzruszyła ramionami i podążyła w stronę recepcji. Brunetka z lekkim ociąganiem poszła za nią. Gdy stanęły obok Marianne, dziewczyna odwróciła się w ich kierunku.
- I jak pani poszło?
Bella uśmiechnęła się lekko zażenowana.
- Chyba dobrze. – Zdradziecki rumieniec pojawił się na jej twarzy. Kobieta popatrzyła na nią z ciekawością.
- Przyjęła cię? - zapytała, niezbyt efektywnie ukrywając swoją ciekawość.
Brunetka kiwnęła głową, na co recepcjonistka uśmiechnęła się do niej z o wiele większą sympatią niż wcześniej.
- Wiedziałam, że się pani uda.
Bella zmarszczyła nieco brwi. Patrzyła, jak blondynka zaczyna szukać czegoś na komputerze.
- Najpierw będzie pani musiała odbyć szkolenie, dopiero potem będzie pani mogła być pełnoprawną pracownicą.
- Szkolenie?
- Oczywiście. – Marianne uśmiechnęła się do niej z pobłażliwością. – Chyba nie myślała pani, że można u nas ot tak pracować. Do tego trzeba się przygotować - nawet ja musiałam odbyć specjalny kurs.
- Na jak długo?
- Zaraz zobaczymy, gdzie mamy wolne miejsca. Została pani przyjęta do placówki, która jest najbardziej ekskluzywnym ośrodkiem tego typu. Dbamy, aby nasze pracownice były przygotowane w najlepszy sposób do wykonywania swoich zadań, dlatego praca jest poprzedzona bezpośrednio szkoleniem. Współpracujemy z licznymi szkołami dobrego wychowania, między innymi z Akademią Savoir-vivre we Francji. – Dziewczyna zrobiła pauzę i popatrzyła wyczekująco na kobiety. Gdy nazwa placówki nie zrobiła na jej słuchaczkach takiego wrażenia, na jakie liczyła, odchrząknęła i kontynuowała – Taka nauka trwa przeciętnie od trzech tygodni do dwóch miesięcy.
- Dwóch miesięcy? – zapytała z przerażeniem brunetka.
- Tak, długość zależy od poziomu wykształcenia i pojętności… kandydatki.
Marianne zerknęła na ekran komputera.
- Obecnie jest wolna Francja i Wielka Brytania. Umie pani mówić po francusku?
Bella czuła się przytłoczona informacjami, które właśnie otrzymała. Miała wyjechać? Na miesiąc albo dwa? Nie pomyślała, że jej misja może być z tym związana. Im dłużej się nad zastanawiała, tym bardziej dochodziła do wniosku, jak mylne miała wyobrażenie o tym miejscu i pracy kurtyzany. W jej głowie była głęboko ukryta myśl, że to będzie uwłaczać jej godności. Teraz wyglądało na to, że nie jest dość dobra - musi się szkolić. Jak uwieść mężczyznę na dwanaście sposobów? Miała ochotę gorzko się roześmiać, choć tak naprawdę równie odpowiednim wyjściem byłoby zapłakanie nad swoim losem. Będzie z dala od ukochanego - na innym kontynencie, całkowicie sama. Jedyne, co mogła teraz zrobić, to myśleć o swoim celu i fakcie, że wszystko powinna mu podporządkować. Poczuła, jak ktoś boleśnie wbija jej łokieć w żebro.
Zerknęła na Leę, która patrzyła na nią wyraźnie rozdrażniona. Szybko zwróciła się do recepcjonistki, która wpatrywała się w nią wyczekująco.
- Przepraszam, o co pani pytała?
Marianne uśmiechnęła się serdecznie:
- Czy zna pani francuski?
- Niestety nie – przyznała.
Blondynka zerknęła na komputer:
- Dobrze, w takim razie Wielka Brytania. Zaproponuję wysłanie pani do Charm Academy. Kurs tam trwa niecały miesiąc, a prowadzącą jest Miss Golledge.** Na pewno pani o niej słyszała.
- Kiedy mam wyjechać? – weszła jej w słowo.
- To zależy od madame d’Houdetot, może w tym tygodniu.
- W tym tygodniu?
Bella poczuła, jak jej serce zaczyna znowu szybciej bić. Denerwowała się. Miała wyjechać bez pożegnania? Tak długo nie widzieć Jacoba?
- Tak. Ma pani ze sobą rzeczy?
Brunetka kiwnęła odruchowo głową.
- Świetnie, mogę zaprowadzić panią do pokoju.
Swan spojrzała odruchowo na Leę, która uśmiechnęła się lekko.
- Powodzenia, skontaktujemy się z tobą po powrocie – dodała szeptem, aby Marianne ich nie usłyszała.
Zmiennokształtna odwróciła się na pięcie i szybko ruszyła w kierunku wyjścia. Dziewczyna śledziła ją wzrokiem - chciała zawołać, zatrzymać, zrobić cokolwiek, aby nie musiała być tutaj sama. Czuła się tak bardzo nie na miejscu. Pragnęła uciec, znaleźć się znowu w domu z ciepłym kubkiem herbaty w dłoniach, przytulać Jacoba. Teraz była otoczona tylko zimnymi marmurami. Nigdy nie sądziła, że będzie taka samotna. Zerknęła na recepcjonistkę, która cały czas miała ten sam sztuczny wyraz twarzy. Westchnęła cicho, po czym z ogromnym wysiłkiem zdobyła się na uśmiech.
- Mam na imię Bella, nie jestem zbytnią formalistką. – Wyciągnęła dłoń w kierunku blondynki, która zachichotała cicho.
- To rzadkość tutaj, jestem Marianne. Miło cię poznać. Chcesz zobaczyć swój nowy pokój?
Brunetka kiwnęła głową. Recepcjonistka ruszyła pustym holem w głąb budynku. Podążyła długim korytarzem, aż do schodów, następnie weszła na pierwsze piętro. Czasem zerkała za siebie, chcąc sprawdzić, czy Bella dalej za nią idzie. W końcu zatrzymała się przed drewnianymi drzwiami.
- To tutaj – uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Dziękuję. – Swan podeszła krok do przodu, jednak Marianne zastąpiła jej drogę.
- Zastanawiałam się – dziewczyna urwała. Po chwili poruszyła niespokojnie głową i zaczęła ostrożnym głosem – Co dokładnie powiedziała ci madame d’Houdetot? Wybacz moją ciekawość, ale już dawno nikogo nie zatrudniła.
Dziewczyna przygryzła nieco wargę. Słowa, które usłyszała od właścicielki Pałacu nie do końca chciały jej przejść przez gardło. Sama nie rozumiała, jak po tak krótkiej rozmowie właścicielka mogła stwierdzić, jaka czeka ją przyszłość. Poza tym, co według niej kryło się pod słowami - jedna z najlepszych albo największa porażka? Nie pojmowała, że kobieta mogła wyrażać takie jednoznaczne osądy po zaledwie paru minutach od poznania. Wierzyła, że niektóre decyzje podejmuje się intuicyjnie, ale nie do tego stopnia.
Bella zerknęła uważnie na Marianne.
- Przed moją rozmową z madame d’Houdetot powiedziałaś, że nikt jak ona nie zna się na ludziach. Co dokładnie miałaś na myśli?
Blondynka wzruszyła ramionami.
- Zazwyczaj jak coś o kimś powie, to się sprawdza. Na przykład Morgan- chyba jej nie poznałaś jeszcze - madame przyjęła ją trzy lata temu. Trafiła tu znikąd, nikt nie dałby za nią złamanego gorsza, ale szefowa jednak ją zatrudniła. Powiedziała, że ona daleko zajdzie, a teraz – patrz - mieszka z senatorem! Innym razem przyszła tutaj panna z dobrego domu. Jej rodzina nagle straciła fortunę i, mimo że umiała już wszystko, czego tu uczymy, madame nie przyjęła jej. Stwierdziła, że się nie nadaje. Poszła do Spiżowej Bramy, to był nasz największy konkurent. Po miesiącu wywołała ogromny skandal. Tamta placówka niemal splajtowała - klient wytoczył im sprawę o publiczne znieważenie.
- Co to znaczy? Ma aż tak dobrą intuicję? – Brunetka uśmiechnęła się krzywo.
- Mówimy, że ona po prostu zna się na ludziach. To jest najłatwiejsze wytłumaczenie. Czasem wystarczy, że spojrzy komuś w oczy, tak jakby wtedy prześwietlała całą jego duszę. Taki ma dar.
Bella z wahaniem powtórzyła słowa właścicielki:
- Powiedziała mi, że będę największą porażką albo jedną z najlepszych pracownic.
Marianne spojrzała na nią szeroko otwartymi oczami, po chwili jednak uśmiechnęła się ciepło.
- Madame zadziwia nas nie po raz pierwszy i na pewno nie ostatni. Powodzenia, Bello. – Recepcjonistka zaczęła oddalać się w kierunku schodów. Gdy była na końcu korytarza, odwróciła się na chwilę i powiedziała - Mam nadzieję, że wybierzesz tę drugą możliwość.
Zanim brunetka zdołała odpowiedzieć, Marianne zniknęła z zasięgu jej wzroku. Kobieta westchnęła cicho i weszła do swojego nowego pokoju. Pomieszczenie było dość duże i ekskluzywnie urządzone. Bella bała się dotknąć czegokolwiek w obawie, że to zepsuje. Ostrożnie usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach. Tak bardzo chciała teraz zniknąć. Dopiero tutaj spadła na nią cała odpowiedzialność decyzji, jaką podjęła. Targały nią emocje: strach, niepewność, ogromna tęsknota. Najgorsza była ta ostatnia. Jak miała udawać, że ktoś się jej podoba, że kogoś innego pragnie, skoro jej serce zostało przy Jacobie. Niczego nie chciała teraz tak bardzo, jak ponownie znaleźć się w jego ramionach, poczuć ciepło jego ciała i odnaleźć spokój oraz bezpieczeństwo. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Szybko otarła ją wierzchem dłoni. Nie mogła pozwolić sobie teraz na słabość - musiała pamiętać o swoim zadaniu. Wzięła głęboki oddech, po czym powoli wstała i rozejrzała się po pokoju. Na przeciwległej ścianie stała toaletka z wielkim lustrem. Niedaleko drzwi znajdowała się łazienka, naprzeciwko której ustawiono wielką szafę. Wszystko było wykonane z najlepszych materiałów, a sam pokój urządzono z wyczuciem i bez zbędnej przesady. Zdecydowanie można było polubić to miejsce. Bella zerknęła w swoje odbicie. Sama nie wierzyła, jak mogła się tutaj znaleźć - wydawała się taka zwykła. Może nie brzydka, ale nigdy nikt nie uważał jej za piękność, a jedyna kurtyzana, którą spotkała do tej pory, była całkowicie zniewalająca. Jak miała z nią konkurować? W lustrze patrzyła na nią niska, brązowooka dziewczyna, której włosy układały się w bardzo chaotyczny sposób. Miała zbyt pełną dolną wargę i nieco za mały nos. Gdzie jej było do idealnych kobiet zamieszkujących to miejsce. Jak mogła z nimi konkurować o klientów? Bella potrząsnęła szybko głową - nie powinna o tym myśleć. Przyjęli ją, pierwszy punkt jej planu się powiódł. Nie może mieć teraz wątpliwości i to na pewno nie był odpowiedni czas na pokazywanie niepewności i brak wiary we własne siły. Wyciągnęła szczotkę z torby i szybko przeczesała włosy, a następnie spięła je w niedbały kok. Przymknęła na chwilę powieki i zrobiła trzy głębokie oddechy, to zawsze pomagało się jej uspokoić. Otworzyła oczy i gwałtownie ruszyła w stronę wyjścia. Ostrożnie zamknęła za sobą drzwi.
- To ty jesteś tą nową? – Gwałtownie odwróciła się w kierunku, z którego doszedł głos. Stała przed nią niska, rudowłosa kobieta i uśmiechała się promiennie. Powoli kiwnęła głową.
- Witaj, jestem Holly – dziewczyna wyciągnęła rękę przed siebie. Brunetka uśmiechnęła się niepewnie i uścisnęła jej dłoń.
- Bella, miło cię poznać.
- Pomyślałam, że przyjdę i się przedstawię. Pamiętam swój pierwszy dzień tutaj, to była tragedia. – Rudowłosa wywróciła oczami. – Najpierw poznałam Morgan, która do najmilszych osób nie należy... Ale przepraszam! Wychodziłaś gdzieś, a ja ci przeszkodziłam...
Swan uśmiechnęła się szerzej.
- Chciałam się tylko rozejrzeć. To bardzo miło, że przyszłaś.
Dziewczyna wyszczerzyła się.
- Mogę cię oprowadzić.
Holly, nie czekając na zgodę, pociągnęła ją za rękę i ruszyła w głąb korytarza.
- Tutaj są pokoje dziewczyn. – Rudowłosa wskazała palcem. – Tu mieszkam ja, jakbyś czegoś potrzebowała, zawsze możesz przyjść. Obecnie w Pałacu jest osiem kurtyzan, reszta mieszka u sponsorów. Wszystkie sypialnie są w tym skrzydle. W drugim jest biblioteka i prywatne pokoje madame. Nie radzę przeszkadzać jej bez powodu.
Kobiety zeszły na dół po schodach.
- Na parterze są pomieszczenia, w których spotykamy się z klientami. Tam jest gabinet madame, ale to pewnie już wiesz.
Brunetka pokiwała głową.
- Dalej jest zejście do piwnic, gdzie znajdują się: basen, sauna, siłownia. Musimy utrzymywać formę. – Holly uśmiechnęła się krzywo. – Na parterze jest też nasz salonik. Tam zawsze przesiadujemy, gdy mamy wolny czas. Chodź, zaprowadzę cię. Poznasz resztę.
Przeszła przez korytarz i szybko weszła do jednego z pokoi. Bella uśmiechnęła się lekko, gdy wkroczyła do pomieszczenia. Na samym środku znajdowały się trzy sofy, a dookoła wszędzie leżały poduszki. Całość przypominała bardziej indyjski harem, niż pomieszczenie dla ekskluzywnych kurtyzan.
- To jest Bella – powiedziała Holly, po czym zaczęła przedstawiać resztę dziewczyn. – To Natalie. – Wskazała na ciemnoskórą kobietę z krótkimi włosami. – Helen. – Blondynka półleżąca na sofie kiwnęła głową. – Betsy. – Młoda dziewczyna z zaróżowionymi policzkami pomachała w jej kierunku. – Clare. – Wysoka i niepokojąco szczupła blondynka uśmiechnęła się lekko. – Amelia. – Szatynka we fryzurze pazia rzuciła jej krótkie spojrzenie znad książki. – I Theo.
Dziewczyna o śniadej skórze podeszła i uścisnęła jej rękę.
- Miło cię poznać, Bello.
- Jest jeszcze Kitty, ale ona pewnie pływa. Ostatnio odwiedzała matkę i trochę przytyła. Madame nakazała jej więcej ruchu – wyjaśniła Holly, uśmiechając się ironicznie. – Siadaj.
Bella podeszła i zajęła ostatnie wolne miejsce na jednej z sof.
- Co cię skłoniło do zostania kurtyzaną? – zapytała Clare.
- Uważam, że mogę się wiele nauczyć, pracując tu – odpowiedziała ostrożnie.
Natalie zaśmiała się gardłowo.
- Proszę cię, złotko, nie rozmawiasz już z madame d’Houdetot. Ja na przykład – kontynuowała – pracuję tu dla pieniędzy. W dzisiejszych czasach kobieta nigdzie nie zarobi więcej.
Holly zachichotała i szybko dodała z nutką sarkazmu:
- Poza tym czerpiesz z tego chyba odrobinę przyjemności.
Natalie wzruszyła ramionami:
- Cóż, nie powiem. Mogę uprawiać seks, z kim chcę. Płacą mi za to i nikt nie traktuje mnie jak najgorszego pasożyta. Jest to jakaś zaleta
- Natalie była wcześniej prostytutką – powiedziała udawanym szeptem Betsy.
- Słyszałam to, Panno – Wiem – Wszystko. – Murzynka wbiła w nią niecierpliwe spojrzenie, przez co policzki Betsy przybrały barwę dojrzałej wiśni.
- Ale przecież to prawda.
- Przynajmniej nie byłam głupią gąską z Indiany, która chodziła do szkółki niedzielnej.
Betsy prychnęła.
- Dzięki czemu posiadam jakąś godność.
- Oczywiście, w zanadrzu masz jeszcze długi język.
Bella z uniesionymi brwiami obserwowała zalążek kłótni. Holly nachyliła się w jej kierunku i wyszeptała.
- One tak zawsze, nieszczególnie za sobą przepadają. Betsy jest tutaj, żeby zarobić na operację dla matki. Pracuje tylko jako towarzyszka. Nie mieszka nigdy u sponsorów, ani nie śpi z nimi. Jest dość świętoszkowata i straszna z niej plotkara, ale można z nią wytrzymać. – Holly mrugnęła do dziewczyny z Indiany. – Natalie jest za to dość bezpośrednia, w tym zawodzie to rzadkość.
- Może przestaniecie? Bella pomyśli, że jesteśmy bandą bab, które się ciągle kłócą – przerwała im Theo.
- Jak sobie życzysz, Theodoro. – Natalie uśmiechnęła się ironicznie, na co brunetka rzuciła jej karcące spojrzenie.
- Nie mów tak do mnie.
Holly roześmiała się, po czym zwróciła się do Belli.
- Pamiętaj, jeśli będziesz chciała zdenerwować Theo, zwracaj się do niej pełnym imieniem. Nie cierpi tego.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- A jak chcesz zdenerwować Holly, zapytaj o genezę jej imienia – podsunęła Theo.
Rudowłosa skrzywiła się. Bella popatrzyła na nią z ciekawością. Dziewczyna westchnęła głośno i z wyraźną niechęcią zaczęła mówić.
- Moja matka miała obsesję na punkcie tej aktorki - Audrey Hepburn. Oglądałaś Śniadanie u Tiffany’ego?
Swan kiwnęła głową, na jej twarzy powoli zaczął pojawiać się uśmiech.
- Główna bohaterka miała na imię Holly i moja szalona matka uznała, że to będzie zabawne, gdy mnie nazwie jej imieniem.
Do opowieści włączyła się Clare.
- Twoja mama już od urodzenia wiedziała, jaka praca cię czeka. Chciała cię na to psychicznie przygotować.
- Uważam tę zbieżność za ironię losu*** – przyznała Holly, marszcząc lekko nos.
Brunetka roześmiała się. Nagle w pokoju rozległo się pukanie - wszystkie kobiety zwróciły się w stronę drzwi. Po kilku sekundach do pomieszczenia weszła Marianne.
- Bello, madame d’Houdetot potwierdziła twoje szkolenie. Wylatujesz jutro w południe.
Recepcjonistka uśmiechnęła się do niej radośnie i wyszła z pokoju.
- Coś szybko – powiedziała Amelia, odkładając książkę na stół.
- Sądzę, że madame ma dla ciebie jakieś specjalne plany, skoro tak szybko chce cię wyszkolić. Musiałaś zrobić na niej wrażenie – stwierdziła Holly, uśmiechając się.
Bella machinalnie wykrzywiła usta. W jednej sekundzie z jej twarzy odpłynęła cała krew. Poczuła, jakby ktoś ścisnął jej płuca i nie była zdolna oddychać. Wybąknąwszy ciche wyjaśnienie, w pośpiechu wyszła z saloniku i ruszyła w stronę wyjścia. Gdy tylko usiadła na murku przed Szkarłatnym Pałacem, zaczęła głęboko oddychać. To wszystko działo się tak szybko. Jak miała się na to przygotować? Co mogła teraz zrobić? Mocno zacisnęła pięści. Z jednej strony miała ochotę schować się w ciemnym kącie, płakać i drżeć ze strachu, jednak wiedziała, że takie rozwiązanie tylko pogorszy jej stan. Musiała wziąć się w garść. Gwałtownie wstała z murku, przeszła parę kroków do przodu. Zatrzymała się i spojrzała przed siebie. Słońce powoli kryło się za horyzontem, rzucając ostatnie promienie na niebo. Bella westchnęła - powinna się uspokoić. Nie mogła pozwolić, aby panika nią zawładnęła. Musiała spojrzeć na to wszystko pozytywnie. Odbędzie szkolenie, wróci do Ameryki, zostanie wybrana przez jakiegoś wampira, będzie zdobywała ważne informacje i przekazywała je sforze, a potem nic nie stanie na przeszkodzie, aby wróciła do Jacoba. Wezmą ślub, a ich dzieci urodzą się w lepszym świecie, gdzie wampiry będą już tylko przykrym wspomnieniem. Tak to wygląda. Nic nie stanie jej na przeszkodzie, aby osiągnąć postawione sobie cele. Kobieta odwróciła się i szybko weszła do budynku. Udała się do swojego pokoju. Gdy pakowała rzeczy, doszła to wniosku, że jest niesamowicie znużona. Miała wrażenie, że minęły wieki od momentu, kiedy obudziła się dziś rano. Jeszcze bardziej odległy wydawał jej się czas, gdy była bezpiecznie wtulona w ramiona Jacoba. Bella szybko wzięła prysznic i położyła się do łóżka. Zasypiając, cały czas miała przed oczami twarz ukochanego. Musiała zrobić wszystko, aby znowu z nim być.




* [link widoczny dla zalogowanych]
** Lucie Clayton znana jako Miss Golladge, jest znaną na świecie nauczycielką savoir Viru. Założyła Charm Academy obecnie jest to szkoła ucząca dobrego wychowania dzieci, ale pozwoliłam sobie na naginanie niektórych faktów.
*** Główna bohaterka Śniadania u Tiffany’ego – Holly Golighly jest ekskluzywną call girl. Swoją drogą polecam ten film, jeden z moich ulubionych ^^


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Pią 19:43, 15 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 10:56, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Czuję się w obowiązku napisać, że długa obsuwa była po części winą leniwej bety, która zabierała się do sprawdzania - nie powiem jak. Wynalazłam po sobie dwa kwiatki i napisałam Ci je na GG, pewnie coś jeszcze będzie, bo starałam się wczoraj przyspieszyć pracę, byś mogła już wkleić. (choć mam nadzieję, że niewiele)

Rozdział jest bardzo ciekawy. Podobało mi się cofnięcie akcji w czasie i pokazania wszystkiego z punktu widzenia Morgan. Okazuje się, że Edzio był w Pałacu, podczas gdy gościła w nim Bella i, odbierając swoją kurtyzanę, wyczuł jej niezwykły zapach. Fajnie, że oprowadziłaś nas trochę po pałacu, pokazałaś inne dziewczyny - to miejsce nabrało jakiegoś życia. Troszkę brakuje mi w tym emocji Belli, chociaż mówi o tęsknocie za domem i Jacobem, dość chłodno obserwuje nowe otoczenie. Podoba mi się bardzo, że akcja ma taki tok - nie wszystko od razu i budowanie napięcia. Jestem bardzo ciekawa, co takiego stanie się, że Edward odeśle Morgan z powrotem i wróci po inną kurtyzanę - mam nadzieję, że będzie to coś mocnego.
Naprawdę przyjemny rozdział, długi i zadawalający treściowo. Niby nic się nie działo, ale ja czekam z niecierpliwością na dalsze losy. :)
Oby tak dalej. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam, że przyczyniłam się do dłuższej przerwy.
Twoja beta marnotrawna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bellafryga
Wilkołak



Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:09, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Niobe, chciałam cię oficjalnie oskarżyć o rozbudzenie we mnie nowej namiętności jaką jest True Blood.
Raz w roku, dokładnie pod koniec grudnia, budzi się we mnie głęboka potrzeba, żeby mieć nową obsesję. W zeszłym roku był to "Zmierzch" i wtedy też bardzo aktywnie udzielałam się na forum. W tym roku nie wiedziałam co to będzie, więc weszłam sobie na to forum z zmaiarem zabicia czasu jakimś ff. Trafiło na Twój. Powiem szczerze, że baaardzo mi się spodobał i nie mogąc doczekac się następnej części, postanowiłam obejrzeć twoją inspirację. I poszło... Jestem teraz totalnie uzależniona od TB (i Erica :)).
A więc po tym krótkim off-topie biorę się do roboty.
Bardzo podoba mi się kreacja Edwarda. Nie jest tak rozmemłanie słodki jak w Tłajlacie, ani też nie jest Badwardem. Nie wiem czemu, ale autorzy zazwyczaj albo wybierają Edwardzika albo Edwardziucha. Ty wybrałaś Edwarda, który jest odpowiednio skomplikowany, odpowiednio normalny, w tym, kim jest. To dobrze, ale postawiłaś sobie wysoko poprzeczkę. Chociaż znając Twoje poprzednie ff, dasz radę.
Bella mnie nie powala, chyba jestem zmęczona tą postacią w jakiejkolwiek odsłonie, ale uważam, że połączenie jej z Jacobem jest dobrym posunięciem. Jacob jako 'ten trzeci' albo 'ten zły' to istny koszmar. A tutaj jest taki normalny i ludzki. Chociaż dość łatwo dał się przekonać na wysłanie swojej dziewczyny na tak niebezpieczną misję. Z drugiej strony, nie świadczy to o nim jako o nadopiekuńczym tatuśku, co też jest dobre.
Z każdą nową cześcią zastanawiam się, czemu Bella jeszcze nie spotkała Edwarda. I z każdą nową cześcią wydaje mi się, że to już teraz. Dziś byłam tego tak pewna, że dałabym sobie rękę uciąć, a tu kolejne zdziwienie. Zastanawiałam się dlaczego tak robisz i doszłam do wniosku, że po prostu to bardzo dobrze rozplanowałaś. Masz własny pomysł i nie spieszy Ci się z przejściem do, że tak powiem, części głównej. Strasznie się cieszę, bo falstart nie jest wskazany, jeśli tworzy się coś, co ma być dopracowane. Zawsze trzeba jednak uważać, żeby nie przedobrzyć :)
Nie wiem jaką bombę planujesz z tą całą Morgan, ani co Bella będzie porabiać tak długo w Wielkiej Brytanii, ale osobiście spodziewam się, że Madam przyśle po Bellę wcześniej, zeby zastąpiła Morgan. Chociaż najbardziej zaskakujące byłoby, gdyby inny wampir wziął Bellę jako kurtyzanę (choćby James) i Edward zrobiłby się zazdrosny i próbował ją odbić czy coś w tym stylu. Nie wiem jaki masz pomysł, ale liczę, że się nie przeliczę :)
Fajnie, że piszesz tak długie rozdziały. Podziwiam takich autorów. Całe szczęście, że jest ich na forum coraz więcej. I widać, że wkładasz dużo pracy w to, co robisz, a to dobrze wróży przyszłosci "Kurtyzany".
Zainteresowałaś mnie i masz we mnie stałą czytelniczkę :)
Jeszcze raz dzięki, za to, że przedstawiłaś mi (całkiem nieświadomie) Erica i TB. Zaczęłam nawet czytać książki z tej serii i czuję, że moje ferie migną pod wielkim znakiem Blondwłosego Przystojniaka. I wcale nie chodzi mi tu o Jaspera Wink
Pozdrawiam
Fryga


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pilar
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:17, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Niobe,
Nie będzie kłamstwem, jeśli napiszę, że "Kurtyzana" była jednym z powodów, dla którego -po wielu miesiącach tajniackiego wchodzenia- zapiałam się na forum. Fabuła jest naprawdę wciągająca. Choć czasami myślę, że nie da się wymyślić nic nowego w temacie B+E to Ty mnie zaskoczyłaś. Od paru tygodni nie mogłam się doczekać nowego rozdziału:)
W 100% zgadzam się z Bellafrygą w temacie Edwarda- podoba mi się w nim to, że nie jest ani Badwardem, ani żadnym...wymoczkiem.
A wiesz co mnie najbardziej urzekło- że Bella i Edward nadal się nie spotkali. To sprawia, że z wypiekami na twarzy będę czekała na następny rozdział.
Niestety, z natury jestem dość nieśmiała, dlatego jeśli pod następnym rozdziałem nie zobaczysz komentarza, to najprawdopodobniej znów nie wiem co napisać- ale na pewno następny rozdział przeczytam. Pozdrawiam i życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Wto 20:11, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Bellyfryga, piszesz tak miło że aż robi mi się ciepło na sercu od samego czytania ... o TB i Ericku ( ahh ^^ , nie offtopuję, ok? ;p tylko marzę. )

Co do Kurtyzany, nareszcie mogę powiedzieć 'uf' , tak długo czekałam i jęczałam Ci pod nosem , czytałam Twoje inne dzieła jednakże zawsze , tym rozmarzonym wzrokiem szukałam kolejnej aktualizacji Kurtyzany. Tak jak pisze Bellyfryga, szukamy i czekamy na spotkanie Belli i Edwarda, wodzisz nas za nos bo ja już myślałam , że to ona będzie jego Kurtyzaną a tutaj jakaś zadufana w sobie "dupeczka". Aha, sobie myślę że to może teraz się spotkają , ale nie! Wysyłasz Bellę do Anglii na szkolenie , z dala od biednego Jacob`ika. Może, Edward pojedzie w daleką delegacje ? Wiem, że Twoje opowiadanie wyszło wcześniej ale kojarzy mi się to niejako z tym film daybreakers - świt , z czego zrozumiałam , wampir pomaga tam ludziom ;p więc może Edward , który jakby nie patrzeć wszystko co mówią Volturii robi dla Alice, zrobi też coś dla tej , która może zostanie jego ukochaną ? Czyli Belli? Dobra, snuję dalej. Może będzie miał coś z Erick`a , jakiś taki nieczuły drań który ukrywa to co czuje względem innych i jestem panem oraz zdobywcą . Galopuję za daleko bo ja jestem typem który lubi wiedzieć , na czym stoi, na czym leży i czego sprawy dotyczą ;p Przepraszam za kompletnie niekonstruktywny komentarz , który nic nie wnosi ale chciałam się podzielić moim marudzeniem bo wtedy w ciągu dnia mniej marudzę innym jak się tutaj wyżyje ;-D Chciałam Cię pochwalić za ten rozwój akcji, wydaje się taki swobodny , dobrze ze sobą połączony - naturalny. Styl - wzrok wręcz ślizga się po tekście. ;p

pozdrawiam, Uskrzydlona.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bluelulu dnia Wto 20:12, 12 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Śro 16:42, 13 Sty 2010 Powrót do góry

niobe napisał:


Edward wyszedł z lekką niechęcią ze samochodu.


Nie wiem, ale dla mnie to troszkę dziwnie brzmi xD

Co do samej treści. Niobe, złotko, coraz bardziej gmatwasz. Nie żeby mi się nie podobało, bo podoba im owszem, coraz bardziej zatracam się w tej historii. Narrację prowadzisz znakomicie, pokazujesz czytelnikowi tylko to, co na razie zobaczyć powinien. I jak dla mnie jest tak dobrze, czuję się dopieszczona i kochana Wink
Bardzo podoba mi się twój Edward. Mam nadzieję, że szybko pozbędzie się tej dziołchy, bo już na początku mnie wkurzyła. Jakaś taka... faktycznie - dziwna jest, jakby uroda sprawiała, że może mieć wszystko. A jak coś staje na przeszkodzie, to już jest na prawdę źle. Nie podoba mi się i tyle xD

Zastanawia mnie co miała na myśli ta cala madam, kiedy mówiła o Belli w taki sposób. Cóż, ja bym się skłaniała, że raczej będzie dobrze - choć kto wie, co ci tam w głowie siedzi. Wolę żyć w słodkiej niewiedzy.
No i sama Bella - dobrze, że jest taka zakręcona, niepewna, w końcu będzie odgrywała kurtyzanę xD I to całe szkolenie też mnie ciekawi. Zobaczymy, jak to rozwiniesz i jak szybko nasza małą Bells trafi do Eda Wink

Jak dla mnie cud, miód i Eric Wink

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nellkamorelka
Wilkołak



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Śro 22:14, 13 Sty 2010 Powrót do góry

Właśnie na spokojnie przeczytałam sobie nowy rozdział Twojego ff.
Jak zwykle dobrze napisany, jak zwykle wciągająca akcja, jak zwykle świetnie opisane odczucia i myśli bohaterów, a zwłaszcza Belli i Edwarda:) i oczywiście jak zwykle jestem ciekawa jak pociągniesz dalej akcję...
mała prośba do bety - nie przetrzymuj takich dobrych tekstów tak długo !!!Wink
Droga autorko - obyś tym razem nie pozwoliła nam tak długo czekać na kolejny rozdział:)
Pozdrawiam i życzę mnóstwo wolnego czasu na pisanie oraz weny, weny, weny:)
Nellka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xehtia
Zły wampir



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Czw 19:53, 14 Sty 2010 Powrót do góry

Na forumnie udzielałam się pół roku.
Kiedy tu wróciłam pomyślałam, że trzeba nadrobić ff, a że jestem wybredna to zaczynam czytać coś co ma fajny tytuł. "Kurtyzana" mnie zainteresowała a gdy spojrzałam na autorkę wiedziałam, że nie będę żałować klikając i czytając.
Pamiętam niobe, że miałaś ciekawy styl przy wcześniejszym opowiadaniu, ale teraz to po prostu miód.
Nie mogłam się oderwać, a po przeczytaniu kilku rozdziałów nadal mi mało. Już sobie wyobrażam jak Bella wróci po swojej szkole dobrego wychowania i kiedy Edward będzie miał dość Morgan (bo ja mam jej dosyć po kilku jej kwestiach i nie wiem dlaczego wyobrażam ją sobie z wyglądu jak Megan Fox).
Mam nadzieję że szybko coś dodasz, bo cierpliwością to nie grzeszę, zresztą (jak mam nadzieję) reszta twoich czytelniczek.
Co do błędów to widzę, że beta jest a błędów nie widziałam, bo zbyt treść mnie pochłoneła żeby myśleć czy nie ma literówek czy błędów inerpukcyjnych...

Reasumując opowiadanie jest porywające. Nie wiem tylko czy to twoje zdolności czy poziom wszystkich ff tak się podniósł (w co wątpię bo przeczytałam tylko przed tym "Utraconą miłość" a mimo, że kilka rozdziałów napisałam sama to to stylem nie grzeszy). Ufam, iż nie będziesz torturowac i dodasz rozdział szybko ;]]
i będzie długi...
piękny...
cudowny...
a ja napiszę pod nim komentarz wychwalający twój kunszt pisarski Wink (nie żeby jakaś łapówka czy coś)

Pozdrawiam i weny życzę,
Izabella


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Pią 16:41, 15 Sty 2010 Powrót do góry

Zacznę może od tego, że nie wiem, co się dzieje z moim czasem i czemu zawsze zostawia mnie samą i gdzieś sobie idzie.
Zauważyłam sporo potknięć. Ponieważ ich wypiska byłaby zwykłym sadyzmem (a przynajmniej tak by wyglądała), wyślę ci je na privka, ok?

Tak, odnośnie treści - jeeeeżu, jaki superaśnie długi odcinek! Fakt, czekać to ty nam kazałaś b. długo, ale za to wynagradzasz cierpliwość czytelnika z nawiązką. Cieszy mnie to. Długie odcinki b. lubię, jest co czytać.
Ten odcinek bardzo mi się spodobał z wielu względów. Po pierwsze w dalszym ciągu się nie spieszysz, a nawet potrafiłaś w historię wpleść w sumie (podejrzewam) mało znaczącą, ale przyjemną do czytania scenkę obyczajową z poznaniem pozostałych dziewczyn. Choć może się to okazać pomocne w momencie, gdy Bella wpadnie w kłopoty.
To co? Teraz jedziemy do Wielkiej Brytanii, tak? Ja tam mogę nawet na dwa miechy, nie ma problemu.
No dobrze, co po drugie? Po drugie mamy pierwsze spotkanie Edwarda i Belli i NIE BYŁO żadnego iskrzenia, mrowienia i innych romantycznych wstrząsów, które po prostu spieprzyłyby tę historię. Brawo!
Po trzecie mamy spojrzenie od kuchni na to, co było, zanim Morgan wleciała na Bellę. Już PO podpisaniu umowy. Acz albo ja coś źle zrozumiałam, albo tylko Morgan się tam szrajbnęła? Czekaj, sprawdzę... Tak, nie było nigdzie napisane, że i Edward ją podpisuje. Może to zamysł autorki, by potem Cullena jakoś z tej sytuacji wyplątać, ewentualnie to po prostu zwykłe "przecież to oczywiste, że on też podpisał, nie rozdrabniajmy się nad każdym szczegółem", choć ponoć diabeł tkwi w szczegółach.
Po czwarte - dalej Morgan. Przedstawiłaś ją jako osobę nieznośną, nawet Edwarda mierziła jej arogancja i zbytnia pewność siebie. A jednak przyjął ją i, co ciekawe, dalej wcale nie miał o niej złego zdania. Co dobrze świadczy o jej przeszkoleniu. Potrafi zrobić to, co... ha! Czy tylko mnie przyszły do głowy gejsze? :D

Nowy rozdział przeczytałam z wielką przyjemnością i czekam na ciąg dalszy. Weny!

Aha, jeszcze jedno. Choć kazałaś mi się nie martwić o Jake'a, ja i tak się martwię.

jędza thin

PS A teraz idź na privka sprawdzić, czy czegoś tam nie ma...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Sob 18:07, 16 Sty 2010 Powrót do góry

Niobe czytam to opowiadanie od dawna i uważam za jedno z najlepszych na tym forum. Każdy rozdział jest lepszy od poprzedniego ( a to nie znaczy, że pierwszy był słaby). To świadczy o twoich umiejętnościach i warsztacie. Mistrzostwo świata Very Happy Ciekawe wątki, doskonale opisane uczucie i emocje, wątki polityczne, tajemnice, dziwne wydzarzenia w rodzinie Cullenów powodują, iż nie moge się doczekać kolejnego rozdziału.
Więc życzę ci czasu i natchnienia, byś pogodziła wszystkie swoje obowiązki i wróciła jak najszybciej z nową częścią, ponieważ nie moge sie doczekać spotkania Edwarda i Belli oraz rozwiązania kilku nurtujących mnie tajemnic
Weny
Aurora

P.S.
Czy to takie dziwne, że niecierpię Morgan?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin