FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Midnight Desire [+18] / rozdział 22, część II / 15 X 2011 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Czw 22:42, 08 Kwi 2010 Powrót do góry

Przeczytałam dzisiaj ostatnie 4 rozdziały. Cóż... nic zaskakującego się nie dzieje... Akcja leży... jedyny wątek oprócz... znanego wszystkim... to James, który ubiega się o względy Belli, ale i tak ta część opowiadania jest niezauważalna, bo okazywanie sobie miłości przez Bellę i Edwarda przesłania wszystka...
Hmmm.. ale czy to nie o to chodzi w tym opowiadaniu?? Muszę przyznać, że dawniej czytałam to inaczej. Na serio, wtedy odbierałam to jak jakaś napalona nastolatka. Nie chcę mówić, że dorosłam do tego opowiadania, bo to by było zbyt dużo powiedziane. Raczej nabrałam do niego dystansu i czytam to jako coś co ma mnie rozbawić :) i dzięki temu dużo to na tym zyskało.
Thin, jesteś niezastąpiona. Na tłumaczeniu się nie znam, nigdy tego nie robiłam i w najbliższym czasie tego nie zamierzam, więc o tym mówić nie będę, ale to z jaką łatwością operujesz językiem jest dla mnie powalające. Twój słownik wydaje się nieograniczony, więc wszystko jest bardzo czytelne, zrozumiałe, czyta się z łatwością.

Bardzo dziękuję, że się tym zajęłaś,
pozdrawiam,
mloda


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
murderdoll
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z łóżka Emmetta

PostWysłany: Pon 17:44, 12 Kwi 2010 Powrót do góry

kurcze, przeczytałam wszystkie rozdziały. I ubóstwiam Potwora. Chwalę autora za wyobraźnie, nigdy nie wymyśliłabym czegoś tak dobrego. Tłumaczenia nie mogę się czepić, bo po pierwsze czyta się tak, jakby było to napisane w naszym ojczystym języku, a nie było tłumaczeniem i po drugie nie czytałam oryginału. Cud, miód, cukierki i cierpliwości do tłumaczenia. ;d


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agness91
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Turów

PostWysłany: Pon 23:44, 12 Kwi 2010 Powrót do góry

Hahahahaha ;D przez Verderben też będę mieć skojarzenia z babcią, ale tan FF nie byłby sobą bez tych określeń. Właśnie w nich i oczywiście w naszym "WIELKIM" i sławnym Potworze :D

Ahh jak miło sobie na dobry sen poczytać, a później mnie nie dobudzi nikt bo nie będę miała ochoty wstawać. Tak to jest jak się wspaniały Potwór śni ]:->Twisted Evil

Tłumaczysz bosko i ogromnie Ci za to dziękuje, czasu na tłumaczenie życzę,

pozdrawiam
Agness


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Perunia
Człowiek



Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 19:06, 16 Cze 2010 Powrót do góry

Ogólnie niezły ten FF, ale jakoś nudnawy się robi, niech w końcu akcja pójdzie do przodu,
czekam na kolejny rozdział


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Śro 23:50, 16 Cze 2010 Powrót do góry

Niemożliwe, że ja odpuściłam sobie ten ff Laughing Wielbię go od zawsze, a Potwora chętnie zaprosiłabym do łóżka Twisted Evil Zaprawdę powiadam: seksu w FF nigdy za wiele, pod warunkiem, że nie jest opisywany tak dosadnie, jak w TRL, na przykład (chociaż tamtejsze opisy też mi się podobały Laughing). Tutaj jest ładnie, thin ładnie tłumaczy, zwroty są bardzo miłe, w ogóle takie gładkie wszystko, śmieszne i urocze. Racja, gdyby nie Potwór, to tekst straciłby wiele, a tak, kiedy go sobie wyobrażam w akcji... śmiesznie jest Very Happy No, czekam na następny rozdział Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Sob 17:23, 19 Cze 2010 Powrót do góry

Ekhem. To, co zaraz przeczytacie, prawdopodobnie skaże mnie na śmierć poprzedzoną licznymi torturami, a ma męka skończy się dopiero wtedy, gdy litościwie podpalicie stos, na którym ledwie dychającą mnie rzucicie. Ale muszę to zrobić.

OGŁOSZENIE PARAFIALNE!!!

Niestety, ale muszę przekazać kolejnej osobie tłumaczenie Midnight Desire. Ostatnimi czasy zrobiła mi się roszada w pracy, przybył mi nawał obowiązków i ledwo daję radę pisać cokolwiek poza tym, co pisać muszę (praca!). W wolnych chwilach dopisuję MOK, ale nie mam, po prostu nie udaje mi się znaleźć należytego czasu, by usiąść, skupić się i tlumaczyć MD. Długo się łudziłam, że sytuacja się uspokoi i znów będę mogła zająć się potworkiem, ale końca tego wszystkiego nie widać, a MD leży i czeka i patrzy na mnie wymownie. Dlatego szukam chętnej osoby, która będzie miała czas i chęci, a która przejęłaby tłumaczenie.

Przepraszam, ale pewnych rzeczy po prostu NIE DA się przewidzieć. Nie wiedziałam po prostu, że jestem na tyle dobrym pracownikiem, że ktoś chciałby mi przekazać poważniejsze obowiązki.

:(


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
antoinette
Gość






PostWysłany: Sob 22:54, 19 Cze 2010 Powrót do góry

No to już po sobie posprzątałam.


Ostatnio zmieniony przez antoinette dnia Nie 12:33, 20 Cze 2010, w całości zmieniany 3 razy
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:27, 19 Cze 2010 Powrót do góry

antoinette napisał:

Dziś nie dam rady więcej, bo zbliża się już północ. Ale obiecuję, że będę rzetelnie wywiązywać się ze swoich obowiązków :P Licze na wyrozumiałość, bo to moje pierwsze tłumaczenie. Mam jednak nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.
Pozdrawiam.


thin, szkoda, że tak się stało. Dzięki za dotychczasowe poświęcenie czasu Potworowi. Będę zaglądać do MOK.

antoinette, wyszło naprawdę dobrze. Tylko przydałaby się beta Wink
Czekam niecierpliwie na c.d. Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Nie 11:32, 20 Cze 2010 Powrót do góry

Witam ponownie!

Przejęcie tłumaczenia nie polega po prostu na wklejeniu rozdziału. Jako tłumacz mam prawo wyboru i wybrałam już osobę, która ma czas, a także doświadczenie, a i na naszym forum działa już od dawna.

Zatem ogłaszam oraz wszem i wobec wiadomym czynię, że pałeczkę w tłumaczeniu przejmuje <werble> MASQUERADE.!

Nowej tłumaczce życzę powodzenia i świetnej zabawy przy tłumaczeniu (bo jest przednia).

thin


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Nie 11:34, 20 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Czw 12:04, 12 Sie 2010 Powrót do góry

Wiem, że trochę to trwało, ale wakacje... Same rozumiecie.

Nie przedłużając,

Beta: mTwil ;***


ROZDZIAŁ 19



Kiedy obudziłem się sobotniego poranka, Bella i ja leżeliśmy zwróceni przodem do siebie, a mój nos umościł się wygodnie w jej piersiach. Ledwo łapałem oddech, ale organizm najwidoczniej nie miał nic przeciwko uduszeniu przez ciepłe, miękkie, kobiece ciałko. Zastanawiałem się, co było nie tak z moją podświadomością, że nawet podczas snu potrzeba wygody wygrywała z potrzebą oddychania.

Wstałem, by skorzystać z łazienki i napić się i wróciłem do łóżka. Gdy tylko odepchnąłem z drogi Potwora, wziąłem Bellę w ramiona i ponownie się odprężyłem. Dziewczyna spięła się na momencik, ale zaraz znów się rozluźniła. Westchnąłem, absolutnie szczęśliwy. Była to dla mnie najbardziej idealna chwila tego dnia. W duchu dziękowałem Esme i Carlisle’owi za kameralną atmosferę, jaką nam zapewnili.

To przypomniało mi, dlaczego właściwie Bella sądziła, że potrzebujemy tej prywatności nieco więcej. Z wyjątkiem Alice nikt nawet nie wszedł na górę, kiedy byliśmy w moim pokoju. Możliwe, że Bella powstrzymywała się, kiedy przychodziło jej do… wyrażenia … radości? To by wszystko tłumaczyło, jeśli bała się, że ktoś nas nakryje. Brzmi to całkiem sensownie... Cóż, wtedy mógłbym zarezerwować nam jakiś pokój.

Zadowolony czekałem cierpliwie, aż Bella da jakiekolwiek oznaki życia. Naprawdę miło było leżeć tam ze świadomością, że czuje się przy mnie na tyle dobrze, by spać obok tak spokojnie. Potwór zaczął ją szturchać jak jakiś troglodyta.

Dziewczyna poruszyła się, wtulając się bardziej i mrucząc moje imię. Uczucie miłości, które na mnie spłynęło, kiedy to zrobiła, spowodowało, że zdrętwiałem. I odebrałem to jako znak…

Ponownie przyjąłem tę oryginalną pozycję, w której się obudziłem i zacząłem delikatnie ssać sutek Belli. Palce dziewczyny odnalazły moje włosy i leniwe „mmm” wydobyło się z jej ust. Przystąpiłem do pracy, głaszcząc dłońmi delikatnie ciało mej piękności, a usta ześlizgiwały się już coraz niżej, kiedy nagle mnie powstrzymała.
- Edwardzie, zróbmy to pod prysznicem, okej?
- Cokolwiek zechcesz – odparłem, usiewając jej brzuszek mokrymi pocałunkami.
Odsunęła się nieco i wstała z łóżka.
- Dołącz do mnie za minutkę, dobrze?
- Mhmmm. – Byłem zbyt zajęty podziwianiem jej pięknego tyłeczka, by wydusić z siebie coś bardziej konstruktywnego.

Gdy czekałem, starałem się nie dopuszczać do umysłu obrazków, w których jednocześnie zawarte zostały słowa „Bella” i „prysznic”. Ale wtedy pomyślałem: po co z tym walczyć? Co było złego w tym, że w końcu miałem okazję naprawdę zobaczyć ją „przyjmującą pozycję” pod moim prysznicem? Dołączyłem do Belli, uśmiechając się od ucha do ucha.

Kiedy obróciła się, chcąc być przodem do mnie, stanąłem za nią, uspokajająco gładząc ramiona mojej bogini.
- Nie… – szepnąłem. Powiodłem dłońmi wzdłuż jej rąk i splotłem palce ze swoimi, wtapiając zęby w bark Belli. To jak zwykle wywołało u niej delikatny dreszcz, a ja zaśmiałem się z faktu, że wiem już tyle o ciele mej piękności.

Uniosłem nasze dłonie i położyłem je na ścianie prysznica, dając Belli do zrozumienia, by sama pozostawiła swoje w tym właśnie miejscu. Wtedy położyłem ręce na drobnych biodrach i lekko przyciągnąłem do siebie tak, że słodziutka pupa napierała na mojego najlepszego przyjaciela. I, dobry Boże, obserwowanie jej w takiej pozycji okazało się cholernie podniecające. Serio. Naprawdę byłem chorym na umyśle, masochistycznym zwierzem.

Namydliłem dłonie i zacząłem myć to słodkie ciałko, zaczynając od rąk. Właściwie to były całkiem czyste, więc szybko przeniosłem całą swą uwagę na piersi Belli, które, z tego, co pamiętam, były bardzo, ale to bardzo brudne. Chociaż w sumie… To ja tu robiłem za tego brudnego.

Starałem się wykonywać swoje zadanie powoli i uważnie, szczególną uwagę poświęcając sutkom. Niedługo potem Bella zaczęła bezradnie pojękiwać i w niewerbalnej prośbie wygięła plecy w łuk. Kontynuowałem pieszczoty jedną dłonią, podczas gdy drugą myłem jej brzuch – kolejny stosunkowo czysty obszar ciała mojej bogini - i zdecydowałem udać się na południe, tam, gdzie moje starania mogły przynieść zdecydowanie bardziej zadowalające efekty.

Kiedy rozpocząłem eksplorację miękkiego ciała między nogami Belli, zaczęła dyszeć i musiała oprzeć się o ścianę, podczas gdy jej głowa opadła na spoczywające na kafelkach ręce. Ten widok okropnie mnie podniecił. Moja prawa dłoń pieściła delikatny pączek ze wzmożoną ochotą. Ślicznotka zaczęła pocierać tyłeczkiem o kapiszona, z własnej woli albo i nie, a rytm i dźwięki naszych oddechów i okrzyków przyjemności zaczęły słodko ze sobą współgrać.

Pochyliłem się nad nią, żeby zwiększyć zasięg ruchów, co pozwoliło mi wsunąć w nią kilka palców, podczas gdy kciukiem pieściłem moją ulubioną wypukłość. Może to nie to, o czym zazwyczaj fantazjowałem, ale cholernie cudownie było mieć jej mokre ciało tak blisko przy sobie i pozwolić rękom robić, co tylko zechcę. Doszła nagle. Kiedy najpierw zesztywniała, a potem jej ciało zwiotczało, z ust mej kochanki wydobyło się delikatne łkanie. Obejmowałem ją mocno, by nie upadła.

Powłoka mydła na naszej skórze zapobiegała jakiemukolwiek większemu tarciu, dzięki czemu przemożna chęć wciśnięcia mojego małego kumpla między pośladki Belli nie miała szans powodzenia. Nie było się więc czym martwić. Kiedy słodka bogini odzyskała nieco siły, postanowiła, że teraz jej kolej, by zająć się… moim brudnym ciałem.

Najwidoczniej ramiona i klatkę piersiową miałem całkiem czyste, bo nie skupiono się na nich zbyt długo, jednak, na moje szczęście, Bella doszła do wniosku, że sutki są naprawdę brudne i trzeba poświęcić im trochę czasu. I oczywiście uznała, że moje przyrodzenie jest aż oblepione brudem. Odtąd jedna jej dłoń myła je ruchem „góra-dół”, podczas gdy druga wytrwale dążyła ku jajkom i bez wątpienia próbowała sprawić, bym uniósł się pod niebiosa. Potwór ustawił się w taki sposób, aby zaspokoić się przy pomocy słuchawki prysznica.

Trzymała mnie, kiedy naprawdę mocno doszedłem, a moje jęki odbiły się echem od ścian. To się nazywa śpiewanie pod prysznicem… Koniecznie musieliśmy ponownie umyć nasze ciała, które były… skąpane w… nasieniu. Szybciutko zmoczyliśmy włosy, starając się skończyć, zanim zużylibyśmy ostatnią kropelkę ciepłej wody. Zacząłem się zastanawiać, do czego w takim razie był ten wielki podgrzewacz, a po chwili wywnioskowałem, że przydałby się nam raczej jakiś wieżowy zbiornik na wodę w ogrodzie.

Zanim opuściliśmy łazienkę owinięci jedynie w ręczniki, przyciągnąłem Bellę do siebie i skradłem całusa. Prawdę mówiąc, nie było nawet mowy, żebym kiedykolwiek miał tego dość. Z radością wróciłbym pod prysznic czy do łóżka i zaczął wszystko od początku. Jednak zamiast tego uśmiechnąłem się do niej, kiedy patrzyła mi w oczy. Jeszcze raz szybko pocałowałem mą słodką królewnę i powróciłem do bardziej przyziemnych spraw.

- To co tam dzisiaj mamy w grafiku?
- Domyślam się, że Alice już na mnie czeka – odparła. - Dostałam szczegółowe wytyczne, jak umyć włosy i bym, broń Boże, nic więcej z nimi nie robiła, żeby mogła sobie poeksperymentować. Wiesz, że to twoja wina…
- Wiem. Bardzo mi przykro, że… jest ci przykro. Z chęcią nie robiłbym nic poza tym, by być w ten weekend ciągle przy tobie, ale, niestety, sama musisz temu sprostać. Jak mógłbym ci pomóc?

- Dowiesz się później – odrzekła tajemniczo.

Ubraliśmy się i zjedliśmy śniadanie, następnie Bella z Alice zniknęły gdzieś na resztę poranka. Jedyną konstruktywną rzeczą, jaką udało mi się zrobić przez ten czas, było zarezerwowanie apartamentu w Fairmont w Seattle na następną sobotę. Może nie uchodził za tak modny, jak inne hotele, ale ode mnie bez dwóch zdań dostałby pięć gwiazdek. Bella zasługiwała na to, co najlepsze.

Koło południa zastukałem do drzwi, krzycząc:
- Przybyłem na ratunek Belli!
Kiedy moja bogini się wynurzyła, miała już suche włosy, a skręcone loki luźno opadały na plecy. Wyglądała naprawdę słodko i chciałem jej to powiedzieć, ale sprawiała wrażenie tak styranej, że się powstrzymałem.
- Już starczy, Alice. Dwie i pół godziny w salonie kosmetycznym „Cullen” to naprawdę sporo – przesadziłaś, w każdym razie. Bella ma jeszcze pracę domową do odrobienia.

Alice stała ze kwaśną miną, a moja ukochana wyraźnie cieszyła się, że ją uratowałem. Potwór zaczął eksperymentować z błyszczykiem mojej siostry.

Po lunchu większość popołudnia poświęciliśmy pracy domowej. Ja swoją skończyłem stosunkowo szybko, ale Bella ciągle walczyła z matematyką. Oczywiście byłem gotów pomóc jej w każdej chwili, gdyby tego chciała, jednak niewysłowioną radość sprawiało mi patrzenie na nią, kiedy uczyła się sama.

Zasugerowałem, że moglibyśmy się przejść, kiedy się ze wszystkim uporamy. Pogoda była całkiem niezła, wszędzie aż czuło się wiosnę. Wyszliśmy na zewnątrz, trzymając się za ręce. Kiedy dotarliśmy do lasku, Bella dała mi szybkiego, niespodziewanego całusa i szepnęła:
- Policz do dwudziestu i znajdź mnie! – A potem znikła wśród drzew.
Uśmiechnąłem się tylko i zacząłem liczyć po cichu, starając się nie psuć jej zabawy. Wiedziałem, że nie mogła odejść zbyt daleko i po paru minutach szukania zauważyłem coś niebieskiego zwisającego z gałęzi. Był to stanik mojej ślicznotki, więc zdjąłem go i od tej chwili poruszałem się już o wiele ciszej, chcąc ją zaskoczyć. Potwór przywdział myśliwską czapkę z jeleniej skóry i zaczął skradać się na paluszkach.

Lekki powiew wiatru uniósł kilka kosmyków brązowych włosów, które widoczne były zza drzewa, więc powolutku i po cichutku zmierzałem w tamtym kierunku. Zaszedłem Bellę od strony, z której najmniej się spodziewała i chwyciłem ją w ramiona. Śmiała się rozkosznie.
- Nie zgubiłaś czegoś przypadkiem? – szepnąłem w jej szyję, otaczając dłońmi piersi, które doskonale wyczułem spod ciasnej koszulki. – Tak, z tego, co widzę, to chyba tak. Powinienem cię nauczyć, jak być bardziej ostrożną – zagroziłem, ściskając jej sutki dwoma palcami.
- Edward – jęknęła. – To była jedynie wskazówka. A teraz oddaj mi, proszę, mój stanik.
- Nie ma mowy. Znalezione – nie kradzione, dobrze wiesz. Jestem zakochany w tym staniku, odkąd po raz pierwszy mignął mi przed oczami na biologii, kiedy się nade mną pochyliłaś.
- Gapiłeś mi się w dekolt? Pff, ale z ciebie dżentelmen – drażniła się.
- Jestem dżentelmenem, ale i mężczyzną – odparłem pomiędzy pocałunkami. – Nawet nie masz pojęcia, co widok tych słodkich piersiątek w tym staniczku ze mną wyczynia. – Przycisnąłem sztywnego kapiszona do jej pachwiny.
- Hmm, opowiedz mi o tym.
- Kiedyś ci pokażę. Teraz musimy wrócić na obiad. Esme nienawidzi spóźnialskich przy stole. – Pocałowałem ją jeszcze raz. – Właściwie powinniśmy biec.
- Biec bez założonego stanika? Nie ma mowy. Będą się obijać, jak tylko im się podoba!
- Umm, wiem. Ależ to uroczy widok – zaśmiałem się.
- Chyba dla ciebie. Dla mnie będzie to po prostu… niemiłym doznaniem.
- Cóż, nie możemy do tego dopuścić. W takim wypadku powinniśmy iść powoli, a jeśli tylko poczujesz się niekomfortowo, z radością przytrzymam twoje piersi. Widzisz, jaki ze mnie dżentelmen?
Bella prychnęła.
- Tak, widzę. Zapłacisz za to później.
- Tylko na to czekam – odparłem i wziąłem moją królewnę za rękę, prowadząc nas do domu. Nie spieszyliśmy się, zgodnie z obietnicą. Potwór biegł przed nami, trzymając niebieski stanik nad głową i puszczając go jak latawiec.

Oczywiście byłem jedynym, który naprawdę ubolewał nad… zgubą Belli. Przez wzgląd na swoją skromność, zanim dosiedliśmy się do stołu, zapięła koszulkę, która chwilę temu była całkowicie rozchełstana. Ale ja wiedziałem, że nie miała na sobie stanika i to sprawiło, że stwardniałem.

Po obiedzie koniecznie chciała dołączyć do mojego rodzeństwa i spędzić z nimi wieczór. Kiedy zaczął się film, a światła przygasły, próbowałem przekonać Bellę, że lepiej byłoby spożytkować ten czas w moim pokoju. Delikatne droczenie przerodziło się w otwartą wojnę. Potrąciłem nosem szyję dziewczyny, a ona ukradkiem rozpięła bluzkę i rozchyliła ją. Telewizor dawał wystarczająco dużo światła, bym zobaczył, że sutki mojej ślicznotki są twarde i odznaczają się pod koszulką. Musiałem się bardzo starać, żeby nie jęknąć.

Działałem teraz ze zdwojoną siłą i uwagą, ale moja bogini pozostawała obojętna.
- W ten sposób próbujesz się odegrać? – wyszeptałem jej do ucha. Przeszedł ją dreszcz, kiedy mój oddech połaskotał miękką skórę, ale w odpowiedzi posłała mi jedynie słodki uśmieszek, a dłonią powędrowała w górę mego uda.

Doprowadzała mnie do obłędu, jednak kontynuowałem swoje poczynania, skubiąc płatek ucha i głaszcząc drobną dłoń. Lewą ręką otoczyłem jej ramię, delikatnie je masując. Pod pretekstem chęci sprawdzenia godziny podwinąłem mankiet, ocierając się o piersi bogini. Efekty były natychmiastowe – do tanga zdecydowanie trzeba było dwojga.

Zabawialiśmy się w ten sposób przez pierwszą godzinę filmu – dotykaliśmy się na zmianę jak niewiniątka, za każdym razem podnosząc stawkę. Moje palce spełzły po ramieniu dziewczyny, zatrzymując się nad piersiami. Dała mi do zrozumienia, gdzie właśnie trzyma dłoń i szybko przejechała paznokciami po moim sutku. Uszczypnąłem ją w odwecie. Bella wygrała wojnę, znalazłszy się bardzo blisko oczywistego miejsca. Musiałem odchrząknąć, żeby ukryć jęk, który chciał wydrzeć się z moich ust.

- Poddaję się, poddaję – szepnąłem jej do ucha. Uśmiechnęła się z wyższością, wciąż na mnie nie patrząc. – Gotowa, żeby pójść na górę?
- Bardziej niż bardzo – odparła.
Wymknęliśmy się ukradkiem i podążyliśmy schodami za potworem, który najpierw odetchnął z ulgą, a teraz skakał w ekstazie.

Wszystko poszło po jej myśli… Dumnie sterczące piersi szydziły sobie ze mnie przez kilka ostatnich godzin. Kiedy tylko dotarliśmy do mojego pokoju, niemal zerwałem koszulkę z Belli, rzucając materiałem o podłogę. Praktycznie warknąłem, kiedy ujrzałem te piękne piersiątka i natychmiast pochyliłem głowę, łapczywie obejmując ustami jeden sutek, co sprawiło, że jęknęła i odrzuciła głowę do tyłu. Po kilku minutach namiętnego ssania i lizania chwyciłem moją boginię i położyłem delikatnie na łóżku. W mgnieniu oka zdjąłem z siebie podkoszulek i opadłem na nią. Och, moje potrzeby były ignorowane stanowczo zbyt długo.

Powoli się zatracałem. Ssałem język Belli, mocno ją obejmując. Kolanem rozchyliłem uda ukochanej i przylgnąłem kapiszonem do miejsca pomiędzy jej nogami. Ledwo się kontrolowałem. Ledwo, jasne – moja samokontrola opuściła planetę i pofrunęła prosto do aniołków i Jezuska. Kiedy zostawiłem w spokoju nabrzmiałe usta, by zająć się szyją, usłyszałem jedyny dźwięk, który powodował, że pożądanie jeszcze bardziej narastało – wymówiła moje imię. Wtedy opadłem na nią, a w głowie zapaliła mi się jakaś lampka. Do tego, całkiem niespodziewanie, poczułem napływającą falę wstydu. Nie byłem w stanie spojrzeć jej w oczy.

- Przepraszam, Bello – szepnąłem.
- Yyy… Chwila… „Przepraszam” za co? – zapytała z niepewnością w głosie.
- Za to, że straciłem nad sobą kontrolę. Byłem zbyt szorstki. Nigdy sobie nie wybaczę, jeśli cię skrzywdziłem. – Głos mi się łamał.
- Nie jestem aż tak delikatna, głuptasku – odparła lekko drwiąco. – Nie masz za co przepraszać. Lubię, kiedy zachowujesz się wobec mnie tak… pierwotnie.
Oniemiałem.
- Serio? – Znalazłem w sobie wystarczająco dużo siły, by na nią spojrzeć, podpierając się na łokciu.
- Hm… No… Tak. Świadomość, że przy mnie tracisz nad sobą panowanie, jest niezwykle… podniecająca. Świadomość, że to ja sprawiam, że dziczejesz – powiedziała, śmiejąc się uroczo.
- Dobra… Teraz zgłupiałem. W takim razie, czemu mnie powstrzymałaś? – Moje palce gładziły jej brzuch.
Zaskoczył mnie widok jej pąsowiejącej twarzy.
- Chciałam ci powiedzieć... A właściwie to o coś zapytać – odparła cicho.
- Dawaj.
- Um… Nieważne… - Zarumieniła się jeszcze bardziej.
- O co chodzi? – zagadnąłem łagodnie. – Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko, Bello. – Przestałem ją głaskać, skupiając całą uwagę na tym, co ukochana miała do powiedzenia.
- Chcę… To znaczy… Chciałabym się z tobą kochać…
Wciągnąłem ze świstem powietrze. Nie było mowy, żebym się przesłyszał. Musiałem dać sobie chwilę, by pozbierać myśli.
- Bello, nigdy nie byliśmy ze sobą w ten sposób. Skąd możesz wiedzieć, czy aby na pewno jesteś na to gotowa?
- Edwardzie, po prostu. Kocham cię i wiem, że chcę z tobą być.
Potwór otworzył opakowanie z kondomem i rzucił nim we mnie.
- Skarbie, jesteśmy młodzi. Nie darowałbym sobie, gdyby kochanie się ze mną stało się kiedyś czymś, czego będziesz żałowała. – Nadmiar emocji ścisnął mi gardło.
- Dlaczego myślisz, że mogę tego żałować? A może ty nie chcesz…?
- Och, nie, dobry Boże, nie! To byłaby najwspanialsza rzecz w moim życiu, ale czy jesteś pewna...?
- Jestem pewna – odparła prosto i szczerze.
Do końca trzymałem się Planu Oparcia Się Belli.
- Nie zasługuję na to.
- Edwardzie, jak w ogóle możesz tak mówić?
- Chyba już sam nie wiem, co mówię. – Z frustracją przeczesałem włosy palcami. – Po prostu chcę mieć pewność, że oboje jesteśmy naprawdę gotowi. – Znaczy, że ty jesteś gotowa. – Miałabyś coś przeciwko… no, wiesz… żeby jeszcze z tym poczekać?
- Cóż, jeśli naprawdę się zaprę, myślę, że dam radę – drażniła się. A mi kamień spadł z serca, widząc, że jej nie uraziłem ani nie zawiodłem.

Prawdę mówiąc, byłem po prostu pewien, że Bella nie kocha mnie tak bardzo, jak ja ją. Byłem jej, odkąd pierwszy raz się spotkaliśmy. Chciałem trwać przy mojej królewnie cały czas, poślubić ją, spędzić z nią resztę wieczności. Ona po prostu nie czuła do mnie tego samego, a gdyby kiedyś pożałowała swojej decyzji, nie byłoby już odwrotu. Nie mogłem do tego dopuścić.

Potwór na próżno próbował powiesić się na niewykorzystanej prezerwatywie.

Stanąłem za nim w kolejce.




Rozdział dostępny także na moim chomiku w folderze Midnight Desire
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Perunia
Człowiek



Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 15:24, 12 Sie 2010 Powrót do góry

Wow Wow jestem w szoku szczególnie tej końcówki, Edward się oparł Smile nie spodziewałam się, że jest w stanie. I ten tekst o potworze powieszającym się na prezerwatywie, bezcenne....
Cieszę się, że w końcu ktoś to dalej tłumaczy i mam nadzieję, że teraz to kolejne rozdziały będą się pojawiały szybko.
pozdrawiam tłumaczkę i weny i czasu życzę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olga.bad.hero
Wilkołak



Dołączył: 30 Sty 2010
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Deszczowe klimaty xdd

PostWysłany: Sob 22:28, 04 Wrz 2010 Powrót do góry

Boskie, boskie, boskie. xD
Czy można powiedzieć coś więcej?
Zero wywodów o moich uczuciach po przeczytaniu tego rozdziału.
Zaczyna się najcięższy czas. Czekanie na nowe tłumaczenie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:36, 04 Wrz 2010 Powrót do góry

Note: Uprasza się jednak o choćby kilka słów na temat treści bądź jakości tłumaczenia, na co autorka i tłumaczka z pewnością zasługują Wink
Jeszcze raz powtarzam, że z "komentarzami uniwersalnymi" będę walczyć Wink
D.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Nie 15:00, 05 Wrz 2010 Powrót do góry

Do Jezuska i aniołków pofrunęła samokontrola Edwarda... i moja. Kwiczałam jak opętane prosię!!!
Tak, to zdecydowanie najweselszy pornol świata. Och, Edziu, Edziu, kiedyż ty się wreszcie nauczysz, że jak dziewczyna chce i ci o tym mówi, to się nie odpowiada "nie powinniśmy"? Chyba nigdy. Potwór, jak to on, rozbroił mnie dokumentnie. Jest przekomiczny zarówno gdy wiesza się na niewykorzystanej prezerwatywie (a Edward za nim w kolejce Laughing), jak i gdy eksperymentuje z błyszczykiem Alice (COKOLWIEK to miało znaczyć Laughing).
Przetłumaczone super. Tylko jeden drobiazg się nawinął - Alice gdzieśtam stała ze kwaśną miną.
Poza tym zarzutów żadnych. Masq, oby wen ci dopisywał do tłumaczenia. I obyś miała na to więcej czasu niż ja.
Pozdrawiam,
jędza thin *uchachana*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Nie 15:46, 05 Wrz 2010 Powrót do góry

No nie mogę się pochwalić mnóstwem czasu, ale myślę, że w ten piątek zabiorę się za kolejny rozdział. Pewnie zabierze mi to jakieś dwa dni, a reszta będzie zależała od mTwil Laughing

Cieszę się, że Ci się podobało, thin, bo ja coraz bardziej wątpię w moje zdolności Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Nie 16:27, 05 Wrz 2010 Powrót do góry

Nie wiem, co za padalec zasiał w twym serduszku takie wątpliwości, ale nie wierz dziadowi. Naprawdę świetnie ci poszło.
I widzę, że zachowało się nazewnictwo. Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Nie 16:53, 05 Wrz 2010 Powrót do góry

Wolę niczego nie zmieniać, jeśli chodzi o nazewnictwo, bo i po co? Ludzie się przyzwyczaili, zaakceptowali, nie będę tu wprowadzać zmian, bo teraz brzmiałyby już dość sztucznie Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampiromaniaczka
Wilkołak



Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oświęcim

PostWysłany: Pią 21:38, 11 Lut 2011 Powrót do góry

Ach, jaki zajefajny jest ten Pieprzony Doktorek od Boskiego Seksu! Szkoda zaiste, że, FF urywa się przed ostatecznym starciem tytanów oralnych pieszczot. Czytając Zmierzch, nie potrafiłam sobie uzmysłowić, jak bardzo musiał kochać Ed Bellę, skoro tak skutecznie kontrolował się i odmawiał sobie spełnienia. A tu, proszę, marzenia się nie tylko się spełniają i to dokładnie wg. scenariusza, ale nieuchronnie , choć tak wolno prowadzą do celu.
Humor tego FF jest wyborny. najbardziej utkwiły mi w pamięci takie perełki;
" jeśli to prawda, że od masturbacji się ślepnie, to w przyszłym tygodniu będę potrzebował psa przewodnika"; "jeśli będę się jeszcze więcej zajmował NIM, to jedno moje ramię będzie bardziej umięśnione";"gdyby jej ojciec nie przyszedł do domu na czas, moje kijanki ganiałyby teraz po jej kanałach..."
Czytałam z zaciekawieniem, bo gdyby Ed nie był w oryginale wampirem, to wypadki tak mogłyby się potoczyć jak tu. Stawiam pytanie, ale będzie chyba retoryczne, skoro FF jest nieaktualizowany; po co została tu wprowadzona postać Jamesa? By wkurzyć Edzia? Udowodnić Belli , jaka jest atrakcyjna? A może miał być "tym trzecim". No, proszę, to są skutki podczytywania o seksie, zamiast radosnego uprawiania go....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Pon 21:56, 14 Lut 2011 Powrót do góry

Z okazji Walentynek mam dla Was prezent... Rolling Eyes Tak, wiem, że dałam ciała, ale nie mówmy o tym proszę. Przetłumaczyłam ten rozdział (chociaż wyszło drętwo) i już tłumaczę następny, więc nie będzie więcej takiej obsuwy w czasie. Strasznie przepraszam i zapraszam do 20. rozdziału.

Beta: Susan - dziękuję :*


                        Midnight Desire rozdział 20.


Kochałem się z Bellą. Znaczy, pomijając ten… moment penetracji. Z każdym spojrzeniem, pocałunkiem, pieszczotą starałem się pokazać jej głębię moich uczuć. Później, kiedy spała spokojnie otoczona moimi ramionami, leżałem przytłoczony niespokojnymi myślami.

Dziś wieczór zarzuciła na mnie swoje sidła. To nie tak, że nie wiedziałem, że mnie pragnie, ale w sumie myślałem, że to ja będę tym, który zdecyduje kiedy i gdzie. Byłem pewien, że jestem gotowy, ale jakoś nie mogłem sam siebie przekonać, że ona również – nie mogłem dopuścić, by popełniła jakieś głupstwo. I chociaż sam przyłapałem się na tym, że wszystko kontroluję, to uważam, że było to najlepsze wyjście. Musiałem przecież być silny za nas oboje.

To, co sobie nagle uświadomiłem, powaliło mnie. Właśnie to było powodem, dla którego Bella chciała wynająć pokój w noc balu. Oczywiście, chciała się wtedy kochać! Jak mogłem być tak ślepy? Jak mogłem nie zauważyć tych wszystkich sygnałów? Czy ona naprawdę mogła mnie pragnąć aż tak bardzo? I co, do jasnej, zamierzałem z tym zrobić? Jak miałem podołać, nie krzywdząc przy tym jej uczuć?
Kurnakurnakurna! Przestań, Edward!

Brawo! krzyknął potwór, kręcąc głową zniesmaczony i kierując się w przygnębieniu w stronę prysznica.

W końcu udało mi się przysnąć, ale nie spałem spokojnie. Ciągle śniłem sen, w którym Bella, mając na sobie jedynie niebieski staniczek i plisowaną spódniczkę w szkocką kratę, ganiała się ze mną w lesie. W jakiś dziwny sposób za każdym razem udawało się jej mnie złapać, a potem… robiliśmy to. I, cóż, musiałem przyznać, że było to cholernie cudowne, chociaż fakt, że ciągle tak strasznie się jej opierałem, był dla mnie nielichą zagadką. Kiedy liczba sennych orgazmów, które osiągnąłem, przedostała się do mojej świadomości, otworzyłem oczy i zacząłem gorączkowo macać pościel w obawie, że właśnie oboje leżymy w morzu pozostałości po moim śnie. Na szczęście, jej ilość istniała tylko w mojej głowie. Znaczy… w umyśle.

Kiedy moja ślicznotka się obudziła, wzięliśmy kolejny prysznic. Czerpałem nieskończenie wielką przyjemność z namydlania jej mokrego ciałka i odnajdywania śliskich, aksamitnych miejsc, sprawiając, że dochodziła, kiedy ją pieściłem. Nie było niczego, co bym pominął. Zupełnie niczego. Usychałem z pragnienia, chcąc zadrzeć jedną nogę Belli do góry, dać jej do zrozumienia, że zaraz wejdę i nadziać ją na mojego twardziela. I wtedy pchnąć w nią bezlitośnie. Wiele razy. Aż zaczęłaby błagać o wolność. Ta wizja nie dawała mi spokoju, kiedy Bella ręcznie doprowadzała mnie do spełnienia.

Po lunchu odwiozłem ją do domu, czując znajomą obawę związaną z rozłąką. Doszła do wniosku, że po weekendzie spędzonym poza domem, chce poświęcić trochę czasu Charliemu, co znaczyło, że nie zobaczę jej aż do następnego dnia. Ciężko było się rozstać po tak cudownych kilku dniach. Jadąc do domu, uświadomiłem sobie, jak bardzo opuszczony się czuję, kiedy jej nie ma i jednocześnie wiedziałem, że potrzebuję trochę czasu, żeby sobie wszystko przemyśleć.

W tym momencie w głowie miałem same pytania – zero odpowiedzi. Było jasne, że w noc balu, Bella miała nadzieję, że będziemy się kochać w naszym wynajętym pokoiku – wszystkie chwyty dozwolone, lekko mówiąc. Do tego nie byłem w stanie wymyślić żadnego sposobu na opóźnienie nieuniknionego, nie przyznając, że moim jedynym zastrzeżeniem, co do jej zaangażowania w związek był mój… kapiszon.

Powróciliśmy do naszej codziennej rutyny. Podwoziłem Bellę do szkoły, każdego dnia powstrzymując potrzebę fizycznego kontaktu tak bardzo, że nawet krótka rozłąka źle na mnie działała. Codziennie po szkole chodziła z Jamesem do biblioteki ze mną zamiast ogona. Zastanawiałem się, czy jestem w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo jest zdesperowany, chcąc skupić na sobie uwagę Belli. Czy on przypadkiem nie sprowadzał ich rozmów w kierunku spraw bardziej prywatnych? I chyba dokładał wszelkich starań, by ją dotknąć, nawet niewinnie, co zdarzało się całkiem często. Nieważne – Bella stanowczo trzymała się tematu i zachowywała dystans. Na szczęście ich projekt miał być gotowy do końca przyszłego tygodnia, a wtedy żadne z nas nigdy więcej nie będzie musiało przesiadywać z Jamesem w bibliotece.

Oczywiście ta cała nauka po szkole oznaczała, że nie mogło być nawet mowy o naszych standardowych… spotkaniach. Jednak w tym tygodniu nie odczuwałem jakiegoś szczególnego niepokoju. W gruncie rzeczy nie zaproponowałem nawet wyjścia na lunch… żeby coś zjeść. Na przykład do kawiarni. Byłem tak pochłonięty rozwiązywaniem problemu nocy po balu, że sam pomysł przebywania z Bellą i dawanie upustu swym żądzom, wydawał się raczej kiepski. Wyglądało to jak powrót do starych, dobrych czasów, kiedy to tylko i wyłącznie ja byłem odpowiedzialny za… rozładowanie własnego napięcia. Szybciutko powróciłem do brania kilku pryszniców dziennie, fundując sobie tymczasowe trzepanko, żeby nie podupadło moje zdrowie psychiczne.

Bella doszła do wniosku, że piątkowy wieczór powinniśmy spędzić u niej w domu, więc siedliśmy sobie w salonie z Charliem i oglądaliśmy film. Czułem się zdecydowanie… niekomfortowo, siedząc koło ojca mojej ślicznotki, który doskonale zdawał sobie sprawę, że będę – cóż – całą przyszłą noc spał z jego córką. Pomijając całą resztę tego, co chciałem z nią robić. Potwór, praktycznie zanudzony na śmierć, chrapał sobie w najlepsze. Koło dziesiątej dałem czadu w ręcznik.

Zanim poszedłem do domu, rozmawialiśmy chwilę przed drzwiami, omawiając plany na następny dzień. Alice chciała, żeby Bella przyszła do nas koło drugiej popołudniu, więc zaproponowałem, że przyjadę po nią trochę wcześniej. Esme zaplanowała sobie, że ugotuje nam coś do przegryzienia, głównie dlatego, że w tej mieścinie nie było żadnego miejsca, gdzie moglibyśmy wyjść na normalną kolację. Miałem w planach nakarmić Bellę w hotelu, w razie czego. Tak, jedzeniem także. Kiedy już oboje będziemy gotowi do wyjścia, mamy wrócić do domu mojej bogini, żeby tata mógł ją sobie popodziwiać, a potem prosto na bal. Przypomniałem jej, żeby wzięła ze sobą jakieś ubrania na zmianę.
- Wiesz, myślę, że ciuszki, w których przyjdziemy, po nocy będą się ledwie trzymały w szwach. Co pomyślałaby sobie obsługa? – zażartowałem, zanim ogarnął mnie dreszcz przerażenia.
- Będę gotowa, kiedy się tu jutro zjawisz – szepnęła, zerkając na mnie znacząco.

Potwór puścił Belli oczko i ochoczo zatarł łapska.

Pocałowałem ją delikatnie i odszedłem. W drodze do domu doszedłem do wniosku, że muszę być wystarczająco… zrelaksowany, żeby móc spać spokojnie, bo gdyby wszystko szło po mojej myśli, musiałem mieć się na baczności. Chyba nie muszę wspominać, że nie chciałem też być zbyt… podniecony.

Ta noc była przepełniona jeszcze większą ilością dziwnych i erotycznych snów, dzięki którym zaraz po przebudzeniu wylądowałem pod prysznicem. I przed południem w moim pokoju. I jeszcze po lunchu, zanim wyjechałem po Bellę. Nie było mowy o przesadzie, musiałem przecież… jakoś się przygotować na wydarzenia nadchodzącego wieczoru.

Po odebraniu mojej bogini, przekazałem ją w ręce Alice i wróciłem do siebie. Miałem zamiar wcześniej spakować rzeczy na jutro i szybko pojechać do Seattle w sprawie naszej rezerwacji. Chciałem mieć pewność, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik i uniknąć wszelkich niezręcznych sytuacji, kiedy już będę tam z Bellą. Gdy odkładałem wszystkie potrzebne mi rzeczy, coś mi się przypomniało.

Potwór mógł winić tylko siebie. Stał na nocnym stoliku, wskazywał na otwartą szufladę i podskakiwał dziko. Przypomniałem sobie o prezerwatywach. I wtedy w mojej głowie pojawiła się myśl, by z premedytacją ich zapomnieć.

No jasne! To było tak powalająco oczywiste! Jeśli nie będę miał przy sobie kondomów, będzie się to wiązało z pewnymi ograniczeniami. No, a kiedy już dotrzemy do hotelu, sklepik będzie zamknięty. A jestem pewien, że Bella nie wyśle mnie po nie w środku nocy, kiedy już rozgościmy się w naszym apartamencie. Byłem z siebie niezmiernie dumny, kiedy tak jechałem do Seattle – problem z głowy! I jak to bywa w większości przypadków, rozwiązanie miałem tuż pod nosem.

Tak jak przypuszczałem, apartament był piękny, z oszałamiającym widokiem na miasto. Dałem obsłudze znać, żeby przygotowali nam jeszcze romantyczną kolację i kilka innych fajnych rzeczy, zostawiłem torby i wróciłem do domu. Ku mojemu zdziwieniu, Alice ciągle męczyła Bellę, kiedy wróciłem. Obawiałem się, że nigdy mi tego nie wybaczy, szczególnie, że… później miało się okazać, że nie znajdzie garnuszka ze złotem na końcu tęczy. Moja ślicznotka nawet nie zjawiła się na wspólnym posiłku, bo Alice wzięła trochę jedzenia do pokoju. Wszystko było w porządku, kiedy stałem na dole, czekając przy schodach, mając na sobie elegancki garnitur. Ale wtedy ją zobaczyłem.

O, Holender!

Oddech stanął mi w gardle. Nigdy w życiu nie widziałem nic tak pięknego. Uświadomiłem sobie, że gapię się na nią, jak schodzi po schodach, nie wspominając, że mój twardziel hardo wyrywał się w jej kierunku. Niestety, nie posiadałem komórek mózgowych odpowiadających za panowanie nad sobą.

Pieprzyć to! Ona jest prześliczna!

Potwór, wiedząc, co się wydarzy później, w rozpaczy rwał sobie kłaki i posyłał mi mordercze spojrzenie.

Mimo że zdawałem sobie sprawę, jak będzie wyglądała po tych wszystkich zabiegach, to jednak nic nie przygotowało mnie na taki przecudny widok. Miała na sobie sukienkę bez ramiączek z ciemnoniebieskiego jedwabiu, z kokardą na środku, której końce sięgały niemal końca kreacji. Sukienka marszczyła się od wysokości piersi do kolan. A te piersi! Zdawały się sprzeciwiać prawu grawitacji, a także kilku innym podstawowym prawom fizyki, kiedy aż wylewały się z materiału, pozostając jednocześnie dokładnie ukryte. Byłem absolutnie wdzięczny za technologię, która umożliwiała uszycie takiego cudeńka. Skupiłem się na powstrzymywaniu samego siebie przed zanurzeniem między nimi nosa. Przyzywały mnie, szydząc sobie w najlepsze. Zacisnąłem zęby i niechętnie oderwałem wzrok od tego urzekającego obrazka.

Włosy miała bardzo precyzyjnie upięte, a kilka wypuszczonych pasemek opadało luźno, jednak nic nie przesłaniało mi widoku. Alice z rozmysłem nie przesadzała z dodatkami, pozostawiając to Belli i jej wrodzonemu wdziękowi. Miała w uszach jedynie kolczyki, które podkreślały jej piękną szyję. Nie mogłem się doczekać momentu, w którym będę mógł pieścić każdy jej centymetr.

Nie miałem pewności, jak długo moja piękność stała przede mną, zanim cokolwiek z siebie wydusiłem. Pierwszym dźwiękiem, który opuścił moje usta, był niekontrolowany pisk i musiałem odchrząknąć, zanim spróbowałem raz jeszcze.
- Wyglądasz… uroczo… pięknie… niesamowicie – wykrztusiłem.
Oczy Belli jaśniały radością.
- Dziękuję. Ty też wyglądasz całkiem nieźle, Cullen. Podoba mi się twój garnitur. Cieszę się, że wybrałeś krawat zamiast muszki, nie wygląda to tak formalnie. Martwiłam się, że będę ubrana niewystarczająco elegancko.
- Myślę, że jesteś ubrana bardzo elegancko – szepnąłem. Moje ręce już zaczęły torować sobie drogę do jej talii, kiedy dobiegło mnie skrzeczenie Alice.
- Przestań, Edward! Ani mi się waż! – strofowała. Słyszałem, jak Jasper i Emmett parsknęli śmiechem, doskonale wiedząc, jaka jest Alice.
Potwór wyciągnął szpilkę, jednak zamiast wbić ją w laleczkę voodoo, zamierzył się na nogę mojej siostry.
- Chyba jaja sobie robisz – odparłem złośliwie. To było okrutne. Sprawić, że Bella wyglądała tak powabnie i nie pozwolić mi jej dotykać. To jak położenie pięknie zapakowanego prezentu przed dzieckiem i mówienie mu, że nie może go otworzyć, a jedynie sobie popatrzeć. Jednak kiedy mój wzrok znów powędrował w kierunku piersi Belli, spróbowałem wybaczyć Alice, która przecież zadała sobie wiele trudu, by moja bogini wyglądała jak esencja piękna.

Jak wcześniej nakazała mi siostra, kupiłem dla Belli bukiecik przystrojony białymi różyczkami. Wyjąłem go, a ona wyciągnęła rękę, bym mógł jej go zapiąć na nadgarstku. Doszedłem do wniosku, że taki zwykły bukiecik nie nada się przy sukience bez ramiączek, chociaż odrobinkę żałowałem, że nie mogłem trochę popracować przy jej dekolcie. Przez chwilę podziwiała kwiaty, a potem obdarzyła mnie uroczym spojrzeniem i uśmiechem pełnym wdzięczności.

Alice wręczyła mi miękki kawałek tkaniny, a kiedy go rozwinąłem, okazało się, że to uroczy szal z chińskiego jedwabiu z ozdobnymi frędzelkami na brzegach. Otuliłem nim ramiona Belli, chcąc chwycić ją w talii, jednak spodziewając się protestu Alice, po prostu zamknąłem jej dłoń w swojej.
- Chodźmy pokazać Charliemu jak pięknie wygląda jego córka – odezwałem się do mojej piękności.
- A wy dokąd? – usłyszałem za sobą ciepły, czuły głos.
Odwróciłem się, by spojrzeć na Esme, która trzymała w dłoni aparat i patrzyła na mnie z dezaprobatą.
- Czas na zdjęcia – powiedziała i zaprosiła do salonu. – Wyglądacie cudownie – dodała radośnie. – Carlisle, chodź zobaczyć dzieciaki.

Minęło jakieś dwadzieścia długich minut, zanim ostatecznie udało nam się wyjść. Musieliśmy wyginać się w przeróżnych pozach, jednak wiedziałem, że później będę Esme wdzięczny za te zdjęcia. Wciąż pragnąłem dotknąć Bellę i kiedy tylko drzwi się za nami zamknęły, wyciągnąłem ręce w jej stronę.
- Nie waż się, Edward. Słyszałeś, co mówiła Alice – zbeształa mnie, cofając się o krok.
- No nie! Ty też? Nie możesz ode mnie wymagać, że cały czas będę trzymał ręce przy sobie, kiedy tak wyglądasz! To takie… bezduszne! – zakończyłem niezbyt przekonująco.
Ale Bella nie dała się nabrać.
- Nie po to pozwoliłam się Alice torturować tyle czasu, żebyś teraz to wszystko w sekundę zniszczył.
- To chociaż jeden niewinny buziaczek? – błagałem.
Ślicznotka zmiękła i uśmiechnęła się.
- Jeden mały, niewinny buziak.
Miałem zamiar ująć w dłoń jej policzek, ale odsunęła głowę.
- Jestem umalowana – wyjaśniła.
Chwyciłem ją za ramiona, żeby mi się nie wymknęła – mogła mieć coś przeciwko, kiedy dotknę jej nagiej skóry. Trąciłem nosem jej szyję i zrobiłem ścieżkę z kilku małych pocałunków, kończąc przy ramieniu. Uśmiechnąłem się, kiedy ciało Belli przeszedł delikatny dreszcz, myśląc o tym, że później będzie reagowała dużo silniej niż teraz.
- Pięknie pachniesz – szepnąłem przy skórze mojej piękności.
- Alice mnie poperfumowała – odparła drżącym głosem.
- Jak się nazywają? Chciałbym, żebyś zawsze tak pachniała.
- Chyba Bal a Versailles. Edward… chodźmy już lepiej – ponagliła, chociaż głos wciąż jej drżał.
Niestety sam też musiałem się trochę opanować. A nawet bardziej niż trochę. Nie mogłem przecież spotkać się w drzwiach z Charliem w spodniach wyglądających jak u kogoś, kto właśnie wybrał się na obóz harcerski. Szukałem czegoś, co pozwoliłoby mi… osłabić moją reakcję, ale szczerze mówiąc, nie było to łatwe. Musiałem walczyć ze sobą, by nie patrzeć na Bellę, kiedy wchodziła do domu. A tak na poważnie, to zastanawiałem się, czy to wszystko było dobrym pomysłem. Jak niby miałem się powstrzymać, kiedy tak wyglądała?

A nie mówiłem? – potwór szydził ze mnie, patrząc złowieszczo.

Ujrzenie ojca Belli było dla mnie jak kubeł zimnej wody. Wymazałem z umysłu wszelkie natrętne myśli o seksie z jego córką i starałem się wyglądać tak eunuchowato, jak to tylko możliwe. Potwór zaciągnął skarpetki, starając się przybrać bardziej formalny wygląd, i poprawił muszkę.

Charlie wydawał dźwięki, które miały oznaczać jego aprobatę dla naszego wyglądu, chociaż sukienka Belli wcale nie musiała mu się podobać. Raz czy dwa przyłapałem go na tym, że łypał na mnie groźnie, ale prawdopodobnie było to tylko moje poczucie winy. Po kilku zdjęciach, które nam zrobił, byliśmy już w drodze na bal.

Kiedy szliśmy przez salę gimnastyczną, Bella bez wątpienia była tam najpiękniejszą dziewczyną. Nawet Alice i Rosalie, które przyjechały wcześniej z Jasperem i Emmettem, nie umywały się moim zdaniem. I jestem całkowicie pewien, że to nie tylko w mojej wyobraźni wszystkie oczy skupiały się na mojej ślicznotce. Między nimi zauważyłem też Jamesa i Lauren, która przyciskała się do jego boku jak obszyta cekinami, wystrojona gąbka.

Jednak nic z tych rzeczy nie było w stanie mnie dzisiaj zdenerwować. Byłem tu, na balu, z miłością mojego życia, która wyglądała tak pięknie, że powinno być to prawnie zakazane, i nie miałem zamiaru wypuszczać jej dzisiaj z rąk choćby na minutę. I nawet wywracanie przez nią oczami na widok wszystkich beznadziejnych dekoracji nie było w stanie zburzyć mojego szczęścia.

Zostawiłem Bellę samą na chwilkę – wystarczająco długą, by dostać się do DJa, rzucić mu nieprzyzwoitą ilość pieniędzy i żądać, by przez najbliższe dwie godziny grał same wolne piosenki. Jednak ta krótka chwila wystarczyła, bym po powrocie musiał spławić trzech gości.

- A teraz rezerwuję sobie ciebie do rana – uprzedziłem, zadowolony, że udało mi się ją podejść.
- I co zamierzasz ze mną robić? – zapytała nieśmiało.
- Cóż, zaczynę od tego, że nie będę już dłużej martwił się o to, czy nie pogniecie ci się sukienka, albo nie zwichrzą włosy. Wszyscy już cię zobaczyli i podziwiali, więc teraz mogę sobie trochę pozwolić. – I złapałem ją za rękę, prowadząc na środek sali, żeby zatańczyć. Potwór zakołysał się tam i z powrotem.

Taniec z Bellą i trzymanie jej tak blisko siebie, było jak sen. Uwielbiałem każdą sekundę, szczególnie, kiedy przyciskałem ją do siebie i czułem jej piersi na klatce piersiowej. Ukradkiem zerkałem na ten słodki rowek pomiędzy i musiałem przyznać, że robił jeszcze większe wrażenie. Och, i te momenty, kiedy niby to przypadkiem moje dłonie zsuwały się na plecy Belli i delikatnie przyciskały ją do mnie. Albo kiedy wtuliłem twarz w jej szyję i figlarnie podszczypywałem delikatną skórę mojej ślicznotki. Cieszyło mnie to bardziej, niż byłbym w stanie wyrazić.

DJ dotrzymywał słowa. Kawałki, które puszczał, niby nie klasyfikowały się do wolnych, ale wciąż można było tańczyć przy nich, jak przy wolnych, więc zdecydowanie nie wyrzuciłem pieniędzy w błoto. Zastanawiałem się, czy ktokolwiek to zauważył, chociaż miałem wrażenie, że zobaczyłem Emmetta posyłającego mi znaczące spojrzenie, kiwającego głową z uznaniem. Wydawało się, że to było zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.

Kiedy ja i Bella odpoczywaliśmy pomiędzy piosenkami, Jacob pojawił się na horyzoncie. Zacisnąłem rękę na jej talii ostrzegawczo. Co on tu, do cholery, robił? Czy nie powinien być ciągle w podstawówce czy co, nawet jeśli był znacznie wyższy ode mnie i wyglądał na pięć lat starszego, niż kiedy widziałem go ostatnim razem?
- Hej, Bells – niemal wykrzyczał.
- Cześć, Jacob – odparła, a szczęście, które na widok Blacka wręcz się z niej wylewało, było ekstremalnie irytujące. – Jak się tu dostałeś?
- Przyszedłem z jedną z twoich koleżanek. – Bezwstydnie wskazał paluchem dziewczynę, której nawet nie rozpoznałem.
Sposób, w jaki patrzył na Bellę, doprowadzał mnie do szału. Zastanawiałem się, czy lepiej odesłać go na własną randkę, czy po prostu zasłonić piersi Belli tak, żeby nie miał się na co gapić. A jeśli o to chodzi, to nawet nie próbował był subtelny ani nic.

Potwór warknął groźnie.

- Kurczę, Bella, świetnie wyglądasz – naprawdę fantastycznie! – dodał, zezując znacząco. Przywalę mu, jeśli jeszcze raz spojrzy w to miejsce. Co za świnia!
- Dzięki, Jacob, ty też fajnie wyglądasz – odparła grzecznie. Czy ona w ogóle zdawała sobie sprawę, że Black dosłownie rozbiera ją i pieprzy wzrokiem?
- Cóż, miło było cie widzieć – warknąłem i porwałem Bellę do tańca. Nara
- Byłeś bardzo niemiły, wiesz? – zrugała mnie, kiedy odwróciłem ją do siebie, pozwalając by Black stał tam sobie ze zdumionym wyrazem twarzy. Tak naprawdę wcale nie była zła.
- Działał mi na nerwy. Jesteś dziś zbyt pociągająca, by przebywać w towarzystwie jakiegokolwiek innego mężczyzny – wyjaśniłem, nie przejmując się, jak bardzo zaborczego kretyna z siebie robię. – Jesteś moja, Bello – wyszeptałem jej do ucha, ciesząc się, że nawet tak niewielki kontakt sprawiał, że jej ciało przeszywały delikatne dreszcze. – Wygrałem cię i nie mam zamiaru dzielić się z nikim twoją uwagą.
- Nie jestem jakąś nagrodą na loterii, żeby można było mnie wygrać – mruknęła.
- Jesteś znacznie lepsza – dla mnie jesteś wszystkim.
Jej ciepłe spojrzenie i promienny uśmiech dały mi do zrozumienia, że zostało mi wybaczone.

Tańczyliśmy praktycznie na każdej piosence, przystając tylko po to, żeby się czegoś napić. Bella rozmawiała z Angelą i kilkoma innymi ludźmi, ale wciąż trwałem u jej boku, odganiając każde samcze zainteresowanie moją pięknością. Raz czy dwa pomyślałem, że James może się przymierzać, żeby podejść, ale chyba wyraz mojej twarzy albo też kula u nogi w postaci Lauren, skutecznie załatwiały sprawę.

Krótko po dziesiątej zaproponowałem, żebyśmy się zmyli. Ulga malująca się na twarzy Belli dała mi do zrozumienia, że miała już dość tańca i, szczerze mówiąc, po tych kilku godzinach spędzonych tak blisko niej, ciężko było mi ograniczać kontakt do publicznie przyjętych norm. Sama jazda do hotelu była wystarczająco okrutna. A ja byłem bardziej niż gotowy, żeby… rozpakować swój prezent.

Trzymałem Bellę za rękę w drodze do Seattle, wpatrując się w autostradę. Nic dobrego by nie wyszło, gdybym na nią chociaż spojrzał. Prowadziliśmy beztroską rozmowę, a moja piękność wspominała kilka razy, jak fantastycznie wszyscy wyglądali, albo jak świetnie tańczyli, i tak dalej, przypominając mi, jaka jest wspaniała. Potwór wiercił się niespokojnie na tylnym siedzeniu.

Byłem naprawdę zadowolony, że przywiozłem tu już wcześniej nasze rzeczy i że w recepcji nie napotkaliśmy na żadne nieprzyjemności. Przeszliśmy do wind przez eleganckie lobby, napotykając uprzejme spojrzenia ludzi, którzy czasem nawet patrzyli na nas z podziwem. Z jakiegoś powodu poczułem dziwną potrzebę chwycenia Belli w ramiona i przeniesienia jej przez próg naszego pokoju, ale powstrzymałem się, wyobrażając sobie jej zmieszanie. Westchnęła, kiedy zobaczyła apartament, obracając się dookoła, chcąc wszystko dokładnie obejrzeć. Zachwycała się bukietem, który wcześniej kazałem tutaj dostarczyć i zajrzała do sypialni, zerkając na mnie nieśmiało.

- Pokój jest oszałamiający, Edwardzie – powiedziała miękko, podchodząc do ogromnego okna i podziwiając widoki. W międzyczasie ja zachwycałem się nieco innym obrazkiem, a mianowicie miękkimi krzywiznami szyi i ramion Belli, jej uroczych nóg, które zdawały się znacznie kształtniejsze przez szpilki, które miała. I wtedy naszła mnie pewna myśl. Czy naprawdę byłem w stanie się kontrolować? Czy miałem tyle siły, by trzymać się głównego punktu Planu Oparcia się Belli? Cóż, nie miałem przy sobie prezerwatyw, więc nie miałem też nic do gadania.

Szkoda, że nie wykombinowałeś tego wcześniej, dupku! wrzasnął potwór, zanim wyjął z zanadrza kij bejsbolowy i zaczął się nim tłuc po głowie.

Cicho podszedłem do Belli, kładąc jej dłonie na ramionach i całując w kark, cierpliwie znosząc pożądanie, z którym walczyłem cały wieczór. Podążyłem palcami wzdłuż jej rąk, podczas gdy moje usta i zęby delikatnie eksplorowały miękką skórę. Otoczyłem ją ramionami w talii i przyciągnąłem do siebie, przyciskając jej słodki tyłeczek do kapiszona.
- Jesteś głodna? – zapytałem cicho między kolejnymi pocałunkami. – Mamy tutaj coś do jedzenia.
- Jakiego jedzenia? – wydusiła.
- Pasztet, trochę mięsa na zimno, ser, owoce – nic, co nie mogłoby się nadać. – Kontynuowałem pieszczenie jej skóry. – A może chciałabyś musującego, bezalkoholowego wina?
- Bezalkoholowego?
- Cóż, chyba nie sądziłaś, że dam cokolwiek z alkoholem córce szeryfa? Tak czy inaczej, ja tego nie potrzebuję. Upaja mnie sama twoja obecność – dodałem bez nuty humoru w głosie, wdychając uderzający do głowy zapach perfum.

Bella zaczęła się wiercić w moich ramionach, więc zwolniłem uścisk. Obróciła się, stając ze mną twarzą w twarz. Zawstydziła się i spuszczając wzrok, przemawiała do mojej klatki piersiowej.
- Wszystko jest takie cudowne. Ten pokój, kwiaty, wino… ty. Wygląda jak… hm… apartament dla nowożeńców czy coś w tym stylu. Więc mam nadzieję, że może zmieniłeś zdanie i… będziesz chciał się ze mną kochać.

Okej, więc wystarczyło pięć minut w tym pokoju, by narzucić właściwy temat. Przełknąłem nerwowo, a strach i pożądanie walczyły we mnie o dominację. Musieliśmy o tym rozmawiać akurat teraz? A co, jeśli ta pogawędka zrujnuje tak wspaniały wieczór? Nie chciałem ryzykować. Zachowałem się jak cholerny tchórz, ale obiecałem sobie, że znajdziemy jakieś inne wyście – tylko nie dziś. Dziś było naprawdę fantastycznie, chciałem, by stało się magicznie, i naprawdę nie chciałem tego popsuć czy zawieść mojej ślicznotki. Wziąłem więc głęboki oddech i wyciągnąłem asa z rękawa.
- Bello, wiesz, że nie marzę o niczym innym, jak o kochaniu się z tobą, ale, cholera, zapomniałem zabrać prezerwatyw. Więc obawiam się, że dzisiaj nic z tego nie będzie.
Spojrzała mi prosto w oczy po raz pierwszy. Nie odzywała się przez chwilę dla lepszego efektu. A wtedy uśmieszek samozadowolenia wykwitł na jej ustach, kiedy odparła:
- Och, Edwardzie, to naprawdę nic nie szkodzi. Widzisz... Biorę pigułki.

Potwór spojrzał na mój wyraz twarzy i zaczął tarzać się po podłodze w histerycznym śmiechu.


________________________________________________
Rozdział już dostępny na moim chomiku
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Pon 22:15, 14 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
kaan
Wilkołak



Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:28, 14 Lut 2011 Powrót do góry

Ha, ha, ha, ha, i tak dalej. No proszę Cię. Spłakałam się ze śmiechu, a mój ulubiony potwór , przechodzi samego siebie.
Jeszcze raz dziękuję za rozdział, boski i nic nie było drętwego w nim, więc nie marudź. Podchody Edzia są zajek****biste, jeszcze nie spotkałam takiego faceta. Mam nadzieję,że w następnym rozdziale w końcu się przełamie, bo potwór się wykończy, aja go po prostu kocham. Nie mogę skupić się na pisaniu, bo co chwilę wracam do fragmentów i chyba mają mnie za wariatkę, a siedzę na lotnisku w Londynie, bo śmieje się sama do siebie. Mam nadzieje,że nie zwinie mnie ochrona, bo oni jacyś przewrażliwieni. Pozdrawiam cieplutko!!!!!!!!!!!
Kasia!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin