FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Confessions of a Difficult Woman [T] [+18] [NZ] R 22 06.12 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
pampa
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 1916
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 57 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:53, 11 Lis 2010 Powrót do góry

myślałam, że nie będzie goręcej a tu proszę
mam wypieki, mętlik w głowie i kisiel w majtach Laughing

do czytania zapuściłam sobie jeszcze Patton`a (Peeping Tom Cool )i odpływam teraz

co ja mam napisać... że głupia baba ze mnie, że się wcześniej nie zabrałam za to Wink
o tłumaczeniu chyba nie będę nic pisać, bo wszyscy wiedzą że jest IDEALNE

no pampa, popisałaś się ładem i składem. ale po takim rozdziale nie mogę myśleć jasno Cool


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:37, 11 Lis 2010 Powrót do góry

Tak się wczoraj zastanawiałam, Dzwoneczku, kiedy pojawi się nowy rozdział. A tu proszę, dzisiaj zerkam i jest. Mam dobre przeczucie. Potrzebowałam dzisiaj takiej lektury, bo dzień kiepski i dobijający, a to mnie trochę oderwało od tego wszystkiego.

Podobało mi się, że w tym rozdziale była taka przeplatanka częsta. Że mieliśmy na zmianę Edwarda i Leę po dość krótkich fragmentach. Fajnie się to czytało i dobrze wczuwało w sytuację ich obojga.
Miło było też dowiedzieć się trochę o życiu Edwarda, o jego zajęciach, o tym co porabia, o jego znajomych, o Alecu i Jane. Już kiedyś trochę o tym było, ale tym razem rzuciło znów trochę światła na tę sytuację. Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach znów się coś na ten temat pojawi. Pokazuje nam to również, że Edward naprawdę ma dobre serce i wbrew pozorom nie jest tylko chamskim, bezczelnym i aroganckim facetem.
Całe to zajście w klubie, zarówno jeśli chodzi o Leę i Elanę, czy też Edwarda, Heidi i Demetriego było jednym wielkim nieporozumieniem. Wszystko się skomplikowało, zagmatwało, przyszła złość, zazdrość, aż doszło do pyskówki i rękoczynów. Nie spodziewałam się po Lei aż takiego wybuchu złości, że rzuci się na Heidi i Edwarda. No ale to jest wybuchowa i charakterna dziewczyna.
No a to co się potem stało między Edwardem i Leą, to jak w pewien sposób się pogodzili. Nie no, fajnie. Było gorąco, ojj było. Mam nadzieję, że nie będzie już takich nieporozumień między nimi.
W tym rozdziale też pojawiła się taka nutka tajemniczości i niepewności. Przy rozmowie z Rose i przy wspomnieniach Edwarda odnośnie Esme i Carlisle'a. Jestem ciekawa, czy to się jeszcze jakoś rozwinie.

Oczywiście przetłumaczone elegancko i bardzo dobrze. Czytało się cudownie, jak zawsze zresztą Smile Dziękuję za ten rozdział!

Pozdrawiam!


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Anahi
Dobry wampir



Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 150 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.

PostWysłany: Pią 15:59, 12 Lis 2010 Powrót do góry

Ostatnio zaczęłam się zastanawiać kiedy pojawi się nowy rozdział, więc gdy dziś zobaczyłam wiadomość od Ciebie Dzwonku, aż podskoczyłam z radości Smile.

Cóż za gorący rozdział. Uff, ostatnia scena pobiła wszystko. Jak dla mnie Edward & Leah mogą kłócić się i godzić w taki sposób, za każdym razem Laughing. Szkoda tylko, że postać Elany tak szybko jak się pojawiła, tak szybko zniknęła.
Cieszę się, że mogliśmy jeszcze bardziej poznać druga stronę życia Edwarda. Praca dla firmy Aro? Demetri jako BFF? Ciekawie wymyślone, naprawdę Wink.
Zaintrygowała mnie sytuacja z Rose, mam nadzieję że autorka postanowiła jeszcze do tego wrócić. Poza tym, czekam na spotkanie Belli & Edwarda face to face. Jestem ciekawa, czy w tym ff te postaci zostaną zwykłymi znajomymi, bez żadnego przyciągania itd, czy może jednak nie i coś się wydarzy (żeby nie było, wcale na to nie czekam). Jestem za opcją numer jeden, która jest naprawdę rzadko spotykana w ff. Zobaczymy... Jak na razie Bella pojawia się tylko w trakcie krótkich rozmów z Leah.

Tłumaczenie jak zwykle n i e s a m o w i t e. Nawet nie wiesz, jak przyjemnie czyta się twoją pracę Dzwoneczku. Już nie mogę doczekać się następnego chapiku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pią 18:26, 12 Lis 2010 Powrót do góry

Niezły rozdział, naładowany emocjami i świetnie napisany. Mnie troszkę męczy zmiana PW, ale co tam. Zastanawiam się, dlaczego autorki angielskich ff tak bardzo nie lubią trzecioosobówki. Ten minus nagradzają w przypadku tego opowiadania fajnie prowadzone dialogi i taka refleksja mnie naszła przy czytaniu:
Chyba poznałam mroczną, drapieżną stronę delikatnego Dzwonka. :)

Mam wrażenie, że zespoliłaś się z tym tekstem, dałaś sporo od siebie. Mam wrażenie, że czyta się lepiej niż oryginał (tylko wrażenie, bo nawet nie mam ochoty sprawdzać oryginału).

Wracając do rozdziału:
Emocje!
To chyba najważniejsze i najtrafniejsze określenie dla tego rozdziału.
Wszystko nam się kumuluje w bohaterach, do takiego stopnia, że oboje wybuchają złością, pożądaniem i szkoda że to nie znalazło finału. Wink Leah mnie zaskoczyła, bo ja bym nie była w stanie w takim momencie powiedzieć stop!
Ale brawa dla tej pani. I powiem to tak może na wyrost, bo słowa nie zawsze potwierdzają się w rzeczywistości. Wink Chyba Emmett ma rację, takiej Lei żadna by nie odmówiła! :)

Bardzo fajny, satysfakcjonujący długością rozdział. Życzę dużo czasu na tłumaczenie! Buziaki. :*

PS Ja się cieszę, że Elana została odprawiona, bo jednak wolę Leę z Edkiem. Wink Mam nadzieję, że się już ruda nie pojawi. Laughing


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Pią 18:28, 12 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
julia84
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:56, 14 Lis 2010 Powrót do góry

Już myśałam, że nie doczekam się kolejnego rozdziału a to dlatego, że jak zaczęłam czytać to opowiadanie to wszytsko od razu. mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi Dzwoneczku.

oj czuję niedosyt, chcę więcej i więcej.

co do tłumaczenia to nie wypowiadam się bo nie czytałam orginału ale skoro każdy pisze, że jest świetne więc pewnie tak jest.

dla mnie najważniejsze jest to, że mi się czyta bardzo dobrze.

jak już ktos napisal mam nadzieję, że dojdzie do spotkania Edwarda i Belli i dopiero wtedy zacznie sie parwdziwa zabawa choć zestawienie Lei i Edwarda bardzo mie się podoba i chciałabym żeby tak zostało

w tym rodziale podobało mi się, że był taki nałoadowany emocjami, zazdrością i złością która prowadzi do cudnej zgody.

boże jak ja doczekam następnego rozdzialu.

komentarz dodawany zaraz po przeczytaniu to chyba niezbyt dobry pomysł bo wyszlo jakies masło maślane


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 10:57, 15 Lis 2010 Powrót do góry

kajam się, bo wiem jak leniwym stworem jestem... kajam się, bo wiem ile czekałaś na ten komentarz... i kajam się po trzecie, bo wiem jak długo się sama nie mogłam wziąć za siebie...

ale...

koniec kajania, bo oto nadeszła ta chwila, gdy w końcu ruszę moje cztery litery, dwie pary oczu i dziesięć palców - dłoni (ktoś mógłby pomyśleć, że piszę stopami, a przecież to nieprawda Twisted Evil )

4

Cytat:
- kirke za "wpadkę" :*
ja też sobie dziękuję, bo przecież to też dla mnie :P

Cytat:
Ciekawe, jak Emmett czułby się z tym, że szczoteczka jego brata parkuje w kubku jego byłej dziewczyny.
szczoteczka to nic... przecież w całkiem innym pojemniku parkował penis, a to już całkiem poważna sprawa Twisted Evil

Cytat:
Ja pierdolę, kantalupa?
wypada mi tylko powtórzyć... uklęknąć, złozyć rączki, popatrzeć z nadzieją w niebo i rozpocząć modlitwę... Panie Boże daj takiego mężczyznę, co zrobi porządne zakupy, żeby nie trzeba było do niego dzwonić sto razy... tylko po ty by kupił i tak co mu się żywnie podoba...

Cytat:
Pamiętam, jak kilka minut temu poprawiał sobie fiuta.
ja te akcje po prostu uwielbiam... siedzisz sobie spokojnie, wgapiasz się w ekran, a tu nagle kumpel poprawia ułożenie tego i owego - jak gdyby nigdy nic... 3 minuty później już się nie czuł tak domowo Twisted Evil

Cytat:
O Wielki Duchu moich przodków, spraw, by ogarnął mnie spokój, bym nie krzyczała jak rozpustna dz***a, gdy jego język powoli wdziera się we mnie.
bo pobożnym trzeba być - niewazne jakim bogom cześć się oddaje ^^

Cytat:
– Ed – mruczę i delikatnie nim potrząsam.
– Co? – mówi zrzędliwym tonem i zerka na mnie kątem oka.
– Jak dawno miałeś polerowane berło? – Staram się, by w moim głosie naprawdę brzmiała troska, ale walczę ze śmiechem, gdy widzę, jak twarz Edwarda pokrywa się wściekłym rumieńcem.
rumieniący się facet... tak... kategorycznie jestem na tak... ale trzeba się nagimnastykować, zeby coś takiego zobaczyć Very Happy

generalnie dziewczyna ma tupet, wyobraźnię i do tego lubi ryzyko - jak mam jej nie lubić ;P

5

tym razem bez dziwnych cytatów wyciągniętych z kontekstu dlatego, że rozdział ma całkiem inne zabarwienie...
mamy tutaj Edwarda, który wciąż gdzieś tam w pamięci ma obraz tego jak zawiódł ojca, niepewnego tego czy nadaje się dalej do tej pracy... zagubionego, odkładającego na później to i owo... a mam wrażenie, że wszystko się potem na nim zemści... nawarstwi... przytłoczy - chyba poturlam się w kierunku oryginału... choć strach trochę...

mamy Leę, pomieszanie z poplątaniem... która też się gubi w tym wszystkim... może jest przerażona tym co robi, ja bym byla... jeszcze nie wiem, co popycha ją do przodu i co zatrzymało ją w miejscu, ale powoli wszystko się układa w harmonijną całość...

no dobra - miało być bez cytatów, ale nie mogę

Cytat:
Przyglądam się, jak zmaga się, by upchnąć w spodniach swojego potężnego sztywniaka i walczę, żeby się nie roześmiać.
oni tu tak piszą, a ja o zwłokach myśle... no bo jest taka scena w jednym filmie jak sztywniaka próbują upchnąć nie tyle w spodniach co w skrzyni... nieważne...

dziękuję za wspaniałe rozdziały wspaniałej tłumaczce i becie :*
wszystkie liderki i lale dostają buziaki :*
a do Pernix taka uwaga - rude jest fajne Twisted Evil :P i również buziak ;*

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Wto 0:08, 16 Lis 2010 Powrót do góry

Dzwonuś,
Przeczytałam kilka dni temu i szczerze wierz mi mam mieszane uczucia do dziś. Może nastrój mam nie taki, co by ułatwiał ogarnięcie i i fabułę tego opowiadania, ale zastanawiam się od paru dni co Ci napisać pod tym tłumaczeniem.
Zgodzę się z Pernix, że emocje grają w tym rozdziale dużą role, ale wszak nie na samych emocjach i seksie człowiek żyje. Obawiam się, że będzie ciężko mi przełknąć przez moje osobiste kłopotki ten rozdział, może nie powinnam się odzywać przez najbliższe kilka dni, ale jakoś tak wyszło, że jestem tu gdzie jestem i stwierdziłam, że jednak coś Ci napiszę. Najwyżej później sprostuję, jak już sama wyjdę na prostą.
Rozdział mnie nie ujął tak jak np. drugi, kiedy Leah pisała list do zmarłej matki. Czytało mi się go w sumie dobrze, choć powiem Ci szczerze, że ta zazdrość między E&L była jakoś za mocno wyeksponowana, nie mówię o tym co działo się dalej… Takie zrywy jakie oni doświadczają oczywiście się zdarzają w życiu, ale… kurcze no, przepraszam ale od kilku dni na słowo miłość reaguję zbyt alergicznie, na słowo seks jeszcze gorzej, ale (jak już tak czytam sobie tę historię) to seks między tą dwójką jest zdecydowanie do pozazdroszczenia.
W sumie, tak patrząc bardziej ogólnie, cieszę się, że tłumaczysz to opowiadanie. Przede wszystkim jest zupełnie inne niż wszystko, co do tej pory czytałam w ff-kach. Po drugie fajnie że Volturi w końcu nie są albo zimnymi draniami albo krwiożerczymi bestiami (ten wątek z przeszczepem dla Aleca mnie ujął) . Po kolejne Leah mi się tu coraz bardziej podoba, choć (jak mam taki wisielczy humor jak od kilku dni) zaczyna mi przypominać nieźle wyszczekanego Kopciuszka z bajki dla niegrzecznych dziewczynek.
Dzwoneczku, mam nadzieję, że następny komentarz będę Ci pisała w lepszym nastroju, bo to opowiadanie zasługuje na coś więcej iż te moje wypociny. Wiem, że nie jest Twoje, ale skoro podjęłaś się tłumaczenia dla nas, to jesteś tak jakby jego matką chrzestną.
Wiesz, że jeśli chodzi o styl i tego typu bajobongi to nie muszę nic mówić- jest perfekcyjny.
Tyle jestem w stanie na dziś się wynaturzyć. Przepraszam, pewnie pod następnym rozdziałem będzie lepiej.
Ściskam Cię mocno, Baja.

Edit: Dzwonuś, postanowiłam jednak coś dopisać dziś już trochę w lepszym nastroju. To nie tak, że mi się to opowiadanie nie podoba. Jest inne, intryguje, bawi i równie często rozśmiesza, jak i skłania do refleksji.
Leah i Edward w Conffessions to dwa różne światy, które jak magnesy przyciągają się do siebie. Takie trochę dzikie, nieprzewidywalne zauroczenie, które działa na ludzi niczym narkotyk. Nie można się bez niego obejść, jeśli już raz się spróbowało.
Ta ich fascynacja sobą jest niesamowicie nasycona, wręcz czasami obezwładniająca. Feromony zdają się wirować w powietrzu z prędkością światła. Chemia… Magia… Jak to zwał, tak zwał. Tylko ciekawa jestem ile przeciwności losu stanie jeszcze pomiędzy tą dwójką, zanim dostrzegą, że to nie tylko seks, ale coś więcej. Bo przyglądając się osobowości zarówno Lei, jak i Edwarda w tym opowiadaniu (kiedy tylko nie mają klapek na oczach z napisem wielkimi wołami SEX), to są to interesujący, niejednoznaczni bohaterowie.
I na pewno będę je czytać choćby ze względu na to, żeby dowiedzieć się czy to coś więcej, czy to tylko chwila zapomnienia (w to drugie, szczerze przyznam, średnio wierzę).
Buziaki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Wto 20:03, 16 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Wto 15:58, 16 Lis 2010 Powrót do góry

Zdaje się, że jeszcze nie komentowałam. Ale sumiennie czytam od początku. Więc ja tak szybciutko.
Bardzo dziękuję za tłumczenie. Za włożoną w nie pracę. I przedewszystkim za to, że dzięki tobie je poznałam. To jest miszczu :3 Wypada jeszcze podziękować autorce za wyobraźnie, nie? Więc brawo i dla niej. Zdecydowanie postać Lei mną zawładnęłą. Mam, nie wiem jak to nazwać, chyba... dosłownie: faze na paring: L&E. CoaDW jest na pierwszym miejscu.
Edward. Aż mnie, łał dreszcze przechodzą jak o nim pomyślę. Więc, z obawy przed padaczką, nie napiszę o nim nic Laughing
Elena... cóż. Ciekawe urozmaicenie Twisted Evil
A Leah... to wszyscy więdzą, Zuch dziewczynka, ale ostatnio jakaś płaczliwa się zrobiła Rolling Eyes I tak ją lubię :D
Ave Ty.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nicole369
Zły wampir



Dołączył: 29 Mar 2010
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: N. Tomyśl /Poznań

PostWysłany: Czw 13:43, 18 Lis 2010 Powrót do góry

Czytałam, czytałam a jakże....ale jak zwykle spóźniona z komentarzem...
W sumie to przypomniałam sobie o braku komenta, jak przeczytałam w innym ff o tańczącej Lei...zupełnie 2 różne opow, a taka sama koncepcja tańczącej bogini seksu o imieniu Laeh. Czyli każdemu kojarzy się tak samo...czy to polskiej czy zagranicznej autorce....

Leah i Edward - ich relacje....mhmm, mam podobne odczucia jak Bajka - nie do końca to do mnie przemawia. Ja nie lubię agresji, bicia, darcia papy, a już szczególnie nie znam czegoś takiego, jak gniewny seks. Ja seksu nie uprawiam na zgodę, ani ze złości na faceta...No ale to nie o mnie jest... Rolling Eyes W każdym razie ich relacje są pokręcone, gorące i bardzo pociągające. Magnetyzm bije z ekranu monitora, aż robi się człowiekowi duszno i ...mokro...Embarassed

Dobrze, że w tym ff nie tylko o seks się rozchodzi, bohaterowie mają różne zaszłości, pochodzą z tak różnych środowisk, zajmują się czymś zupełnie innym i na dodatek ta różnica charakterów. Jak już sobie uświadomią, co do siebie czują, to będzie ciężko. Ciekawa jestem każdego fragmentu dotyczącego złamanego serca Lei, pracy Edwarda, Belli i mam nadzieję, że już niedługo coś niecoś się dowiemy.

Co do tłumaczenia, nie będę się wypowiadać, bo jest genialne, czyta się jednym tchem i nie widać żadnych błędów. Życzę weny, Dzwoneczku i czekam na następne rozdziały z niecierpliwością.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nicole369 dnia Czw 13:44, 18 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 17:25, 28 Lis 2010 Powrót do góry

Bardzo bardzo chciałam podziękować za komentarze. Tak miło wiedzieć, co myślicie, jak odbieracie to opowiadanko... Porównuję te myśli ze swoimi...
Zapraszam na rozdział 6. Taki bardziej... kameralny.

Betowała oczywiście kochana owieczka :*


6. Magia chwili


Leah


Budzi mnie wzmożona i pilna potrzeba wysikania się. Odrzucam przykrycie, przeczołguję się nad ciepłym wałkiem obok mnie i zlatuję na podłogę. Przez chwilę posuwam się chodem kraba, zanim jestem w stanie stanąć na nogach i utykającym krokiem pójść do łazienki. Syczę, gdy zamykam za sobą drzwi, bo glazura na podłodze ma temperaturę lodowca.

Przynajmniej nie muszę szamotać się z bielizną.

Wzdycham, siedząc nago na sedesie. To jest wada pieprzenia się godzinami – jestem tak napięta i obolała, że muszę odnaleźć w sobie jakiś stan umysłu zen, dzięki któremu będę mogła się rozluźnić. Gdy tak siedzę, zaczynam się rozbudzać i uświadamiam sobie, że ten wałek, przez który się przetoczyłam, to Edward.

Edward.

Jęczę cicho, gdy moje ciało reaguje na myśl o nim tak jak zwykle, co naprawdę nie pomaga w mojej sytuacji. Robię długi, powolny wydech i staram się nie myśleć o niczym.


Edward

Nie śpię i gapię się na sufit w sypialni Lei, wsłuchując się w złowieszczą ciszę. Gdy Leah zaczęła się poruszać, pomyślałem, że znowu ma ochotę na seks, ale po tym jak oberwałem kolanem w jajka, byłem pewien, że raczej próbuje mnie zabić. Wspominając jej nieporadne zmagania z dotarciem do łazienki, ostrożnie odsuwam jądra na bok, upewniając się, że nie zostały trwale uszkodzone i krzywię się.
Uznaję to za zabawne, że zaledwie kilka godzin temu byłem na nią wściekły, a teraz… Nie mogę przestać się uśmiechać, gdy o niej myślę. Nie wiem, co się zmieniło i nie jestem pewien, czy mnie to obchodzi.
Śmieję się cicho, przypominając sobie, ile mnie kosztowało, żeby się pohamować podczas jazdy do jej mieszkania. Wyglądała tak pięknie z włosami rozwianymi wokół twarzy i wzrokiem skupionym na drodze. Im dłużej na nią patrzyłem, tym bardziej jej pragnąłem, ale nie chciałem rozpraszać jej, gdy prowadziła. Jednakże kiedy zaparkowała furgonetkę, nie mogłem się powstrzymać przed ponownym kontaktem.

Zaczekałem, aż zaparkuje. Gdy tylko ucichł szum silnika, odpiąłem pas i prześlizgnąłem się po siedzeniu. Położyłem dłoń na sprzączce jej pasa bezpieczeństwa, więżąc ją jak w pułapce, i pochyliłem się, by wolną ręką objąć jej pierś.
– Edward – stęknęła, ale szybko przerodziło się to w jęk rozkoszy, gdy ścisnąłem jej sutek między palcami.
– Mmm… – wymruczałem, przykładając usta do jej rozchylonych warg. Chciałem znów poczuć jej smak.
Cały żar i szaleństwo naszej „sesji” w alejce powróciły do mnie. Ciągle miałem w pamięci żywy obraz tego, jak poruszała się pode mną i jej gniew, gdy mnie uderzyła. Wspomnienie gwałtownej eksplozji bólu, który spowodowała jej pięść, wysłało przez moje ciało falę rozkoszy. Głos w głębi umysłu upierał się, że ten ból nie powinien sprawiać mi przyjemności, ale nie potrafiłem się tym przejmować. Podobało mi się, jak Leah wodzi paznokciami po mojej klatce piersiowej. Koniuszek jej paznokcia zaczepił o mój sutek, przez co jęknąłem prosto w jej usta i mimowolnie naparłem biodrami na jej nogę.
– Stop! – krzyknęła i odepchnęła mnie. Zostałem pozbawiony tchu, gdy kierownica wcięła mi się w plecy, ale zaśmiałem się pomimo bólu, gdyż Leah dyszała tak samo.
– Nie wydajesz się być bardzo przekonująca – wyszeptałem, pochylając się z powrotem ku niej i musnąłem palcami jej sutek.
– Nie mamy kondomów – powiedziała, kładąc dłoń na mojej klatce piersiowej, by mnie powstrzymać. Poczułem, jak gorąca jest jej dłoń, poczułem, jak żar jej ciała sączy się przez cienką bawełnę mojej koszuli.
– Moglibyśmy zrobić coś, co nie wymaga użycia kondomu – skontrowałem z szerokim uśmiechem, chwytając ją za nadgarstek i przesunąłem jej dłoń w dół mojego ciała. Jęknąłem, przycisnąwszy ją do mnie, tak że Leah mogła wyczuć przez lniane spodnie moją potężną erekcję.
– O – powiedziała na wdechu i zamknęła oczy. Nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu, który niemal dzielił moją twarz na dwie części. W ciasnym wnętrzu furgonetki wyraźnie widziałem rytmicznie pulsującą żyłę na jej szyi oraz różowy rumieniec rozprzestrzeniający się po skórze, od twarzy aż po dekolt. Świadomość tego, jak bardzo na nią działam, dodawała mi śmiałości, ale też trochę ogłupiała.
Leah patrzyła na mnie spod swoich gęstych rzęs i zacisnęła dłoń na moim członku, przez co nie mogłem złapać tchu.
– Cholera – wykrztusiłem, a jej wargi rozciągnęły się w drapieżnym uśmiechu. Zaczęło kręcić mi się w głowie, a mieszanka przyjemności i bólu wprawiła moje ciało w drżenie.
– Chcę się pieprzyć – zawarczała i prawie doszedłem w jej dłoni. – Ale nie w furgonetce.
Puściła mnie i odsunąłem się, zaczerpując bardzo potrzebnego mi powietrza. Gdy otworzyłem drzwi, coś w moim umyśle krzyczało, że to nie było fair z jej strony, ale jakoś się tym nie przejąłem. Nie miało znaczenia, jak nieuprzejmie czy też brutalnie mnie traktowała, bo teraz już wiedziałem, że Leah pragnie mnie równie mocno, jak ja jej.
Wysiadłem z furgonetki i zatoczyłem się na chodnik. Zatrzasnąłem drzwiczki, czując zawroty głowy, prawie jakbym był na haju. Leah wyminęła mnie, żeby je zamknąć kluczykiem, przypatrując się z uniesionymi brwiami, jak próbuję odzyskać równowagę.
– Ile ty wypiłeś? – zapytała, wyglądając na zaciekawioną i trochę rozbawioną.
– Nie jestem pewien – odrzekłem ze wzruszeniem ramion, obracając się, by posłać jej uśmieszek, ale straciłem równowagę. Wpadłem na nią i wylądowaliśmy na furgonetce.
– Ałć! – krzyknęła, wyglądając na zaskoczoną i zirytowaną. Wiem, że powinienem z niej zejść, ale sprawiało mi przyjemność to, że czuję jej ciało pode mną. Pachniała cudownie i była taka ciepła…
– Chcę zasnąć wewnątrz ciebie – wymamrotałem, całując ją, a ona roześmiała mi się w usta.



Leah

Uruchamiam spłuczkę w toalecie i podchodzę do umywalki. Woda mrozi mi ręce, gdy ścieram mydło na pianę i dokonuję inspekcji swojego odbicia w lustrze. Mój makijaż jest rozmazany, a włosy stanowią splątany bałagan. Szyję, ramiona i klatkę piersiową pokrywają sińce i ślady po ugryzieniach.

Będę musiała nosić golfy przez resztę tygodnia.

Uśmiecham się do siebie, opłukując dłonie. Zakręcam wodę i przez chwilę podziwiam ślad, który zostawiły zęby Edwarda na mojej szczęce. Są to dwa niewielkie, ciemne, prostokątne siniaki na spodzie policzka, mam też kilka mniejszych pod krawędzią szczęki. Jeśli ktoś by nie wiedział, to nawet nie zgadłby, że to efekt ugryzienia. Mogłabym utrzymywać, że uderzyłam się w twarz drzwiami od furgonetki. To mi o czymś przypomina, ale ta myśl umyka, gdy słyszę pukanie.
– Chwileczkę – mówię, wycierając szybko ręce i otwieram drzwi.
– Skończyłaś? – pyta Edward, mrużąc oczy. Chropawe brzmienie jego głosu sprawia, że mam ochotę na niego wskoczyć.
– Cała twoja – odpowiadam z uśmiechem. Omijam go z boku i daję mu klapsa w nagi tyłek.
Edward śmieje się i zamyka za sobą drzwi. Biegnę do łóżka i wskakuję na nie, chichocząc niczym dwunastolatka. Chwytam poduszkę, którą miał pod głową i przyciskam do niej twarz. Pachnie jak on i chciałabym się na niej zwinąć w kłębek jak szczęśliwy pies. Śmieję się sama z siebie, a ciepły materiał poduszki tłumi mój śmiech.
Słyszę spłuczkę toalety i aż podnoszę wzrok, zaskoczona głośnym dźwiękiem, jaki wydaje. Nic dziwnego, że się obudził. Następnie rozlega się pisk odkręcanego kranu. Spoglądam na zegar – jest trzecia piętnaście. Ostatni raz patrzyłam na budzik, gdy Edward przełożył mnie przez krawędź łóżka. Było wtedy trochę po północy. Od tego czasu pieprzyliśmy się kilka razy. Teraz wiem, czemu czuję się taka wykończona.
– ku*** – jęczę i opadam na plecy. Drzwi łazienki otwierają się i pokój zalewa smuga blasku.
– Co się dzieje? – pyta Edward i gasi światło.
Nagle zapada kompletna ciemność, widać tylko czerwone cyferki na budziku. Słyszę, jak skrzypią deski podłogi, gdy podchodzi do mnie. Materac zapada się pod jego ciężarem, gdy wczołguje się do łóżka. Czuję ruch koców i przesuwam się tak, żeby Edward mógł naciągnąć je na nas. Jego ręka dotyka mojego ramienia, a ja drżę pod wpływem przyjemności płynącej od kontaktu z jego chłodną skórą. Nie sądziłam, że kiedyś docenię moją beznadziejną hydraulikę.
– Chodź tutaj – szepcze, przyciągając mnie do siebie.
Przekręcam ciało w jego stronę. Czuję ciepły oddech na twarzy, gdy Edward łapie moją nogę i zakłada ją na swoje biodro. W uszach huczy mi bicie własnego serca, kiedy chwyta moje ramię i zarzuca je sobie na szyję. Jego palce delikatnie odgarniają moje włosy.
– Właśnie tak – mówi z westchnieniem. Robię powolny wydech, a ręka Edwarda wsuwa się pod moją talię, żeby spocząć u podstawy pleców. Delikatnie wplatam dłoń w jego włosy, delektując się ich jedwabistością, gdy prześlizgują się pomiędzy moimi palcami. Trudno mi się odprężyć, gdy on jest tak blisko; chciałabym przycisnąć do niego ciało, by być jeszcze bliżej. Wypuszczam cicho powietrze, starając się zrelaksować i zamykam oczy. Czuję, jak jakiś włosek łaskocze mnie w nos, więc przesuwam twarzą po poduszce, by go zetrzeć.
– Leah – wzdycha Edward i rękoma chwyta mnie za pośladki.
– Tak? – odpowiadam, sztywniejąc pod jego dotykiem.
– Postaraj się z powrotem zasnąć – mówi z rozbawieniem.
– Nie mogę – brzmię jak maruda i nienawidzę tego.
– Ile razy jesteś w stanie uprawiać seks jednej nocy? – pyta ze śmiechem, unosząc się na łokciu. Mój wzrok wreszcie dostosowuje się do ciemności i widzę, jak Edward uśmiecha się do mnie.
– Nie pochlebiaj sobie –zrzędzę i uderzam go żartobliwie w szyję. Reaguje nagłym szarpnięciem ciała i syczy.
– Cholera! Nic ci nie jest? – pytam, siadając.
– Nie, tylko trochę boli – brzmi trochę za spokojnie. Popycham go na plecy, pochylając się nad nim i włączam lampkę. Oboje wzdrygamy się pod wpływem światła. Przypatruję mu się i nie wierzę w to, co widzę.
– O ku***! – krzyczę, wpatrując się w długie, ohydne zadrapania przecinające gładką, bladą skórę jego szyi i ramion. Trzęsie mi się ręka, którą wyciągam, by go dotknąć.
– To wygląda gorzej, niż jest w rzeczywistości – mówi i uśmiecha się do mnie, odpychając moją dłoń.
– Bzdura! Wygląda, jakbyś był pokaleczony – wykrztuszam, czując gulę w gardle i próbuję wstać.
– Przestań. – Chwyta mnie za nadgarstek. Próbuję się wyrwać, poczucie winy zżera mnie od środka. Edward siada i kładzie dłoń na mojej skroni. Odmawiam spojrzenia mu prosto w oczy, nie mogę przestać patrzeć na te straszne rany, które mu zrobiłam.
– Nie chciałam cię skrzywdzić – słyszę swój głos, choć wiem, że to kłamstwo. Dokładnie tego chciałam, ale teraz czuję się winna. Nie chcę być jakąś pomyloną dziwką, która go bije.
– Leah – jego głos nie wydaje się zmartwiony. Właściwie to brzmi, jakby miał zaraz się roześmiać. Nie dociera do niego, jakie to jest popieprzone.
– Nie – mówię, potrząsając głową, ale chwyta w dłonie moją twarz i zmusza mnie, bym na niego spojrzała. Widzę, jak drgają kąciki jego ust, jakby powstrzymywał uśmiech i nagle czuję się jak idiotka.
– Ja to lubię – wzdycha, a ja gapię się na niego. Nie wiem, co powiedzieć, ale to nieistotne.
Edward popycha mnie na materac i przyciska swoje usta do moich warg. Jęczę, gdy jego język prześlizguje się pomiędzy nimi i przeciąga po moim. Wszystko we mnie budzi się do życia, gdy jego dłonie gładzą moje boki. Naciskam na jego klatkę piersiową i wtedy on uwalnia moje usta.
– Kondom – dyszę, a śmiech, który mu się wyrywa, jest frustrującym dźwiękiem. Edward wychyla się i szpera w ciągle otwartej szufladzie mojej szafki nocnej. Biorę od niego opakowanie i rozdzieram je. On wspiera się na boku i wolno wypuszcza powietrze, gdy nakładam prezerwatywę na główkę jego penisa. Przytrzymuję palcem wskazującym i podoba mi się, jak całe jego ciało drży, gdy naciągam ją wzdłuż członka.
– Na swoim miejscu – wzdycham, a on praktycznie naciera na mnie.
– Niezupełnie – warczy, muskając moją twarz oddechem i przewraca mnie na materac. Jednym długim pchnięciem wdziera się we mnie, a całe moje ciało napina się i przywiera do niego. – Teraz jest na swoim miejscu.
Porusza się w wolnym, leniwym tempie. Jego biodra z każdym pchnięciem wciskają mnie coraz bardziej w materac. Wyginam się w łuk, żeby wyjść mu naprzeciw i nie mogę powstrzymać niskich, gardłowych pomruków, które ze mnie wydobywa. Jego ręce wślizgują się pod moje ramiona i zaczepiają o barki, by przyciągnąć mnie bliżej. Dociera do samego dna i paląca rozkosz przyprawia mnie o krzyk.
– Wszystko w porządku? – pyta zdyszanym głosem i zamiera.
– Tak – jęczę i unoszę biodra by natrzeć na niego. Dreszcz wstrząsa jego ciałem, gdy przymyka oczy, a ja uśmiecham się.
– O Boże, zaraz skończę, jeśli nie zwolnisz – szepcze Edward przy mojej skroni.
– No to postaraj się pieprzyć mnie szybciej – warczę, unosząc się i zatapiając zęby w grubym, napiętym mięśniu jego ramienia.
– ku***! – krzyczy i wbija się we mnie, przyprawiając mnie o spazmy, gdy orgazm eksploduje w moim ciele. Każda kolejna fala jest potężniejsza i bardziej przytłaczająca. Rozbijają się o mnie w niewiarygodnym tempie. Nie potrafię się powstrzymać i krzyczę w jego skórę, czując metaliczny smak krwi.
Edward też krzyczy, wbijając się we mnie tak mocno, że prawie mdleję od intensywnej mieszanki rozkoszy i bólu. Zostaje tam, pogrążony głęboko wewnątrz mojego ciała, na kilka pełnych napięcia chwil, zanim w końcu wysuwa się ze mnie i robi powolny wydech.
Leżę tak, bezwładna i spocona i obserwuję, jak ściąga kondom. Zawiązuje koniec i wrzuca go do kosza na śmieci. Następnie zaciska powieki i z głośnym pomrukiem opada na łóżko obok mnie.
– Czy teraz dasz radę spać? – wzdycha ciężko, a moje oczy przenoszą na niego spojrzenie. Są jedyną częścią mojego ciała posiadającą wystarczająco energii, by się poruszać. Edward wygląda na sennego, świeżo wypieprzonego i jest boleśnie przepiękny.
– Tak – wzdycham i uśmiecham się.
– To dobrze – zrzędzi, ale dostrzegam jego uśmieszek, gdy sięga, by wyłączyć lampkę.

***

Czuję zapach bekonu i ślina zaczyna napływać mi do ust, jeszcze zanim moje oczy całkowicie się otwierają. Jęczę cicho i odwracam się, by spojrzeć na szafkę nocną. Mój budzik jest odwrócony tyłem i owinięty kartką papieru. Rozpoznaję pismo Edwarda i marszczę brwi, czytając notatkę:

Budzikom śmierć. Wstawaj i przyjdź na śniadanie.

Zrywam papier z budzika i rzucam na podłogę. Odwracam zegar, tylko po to, by się przekonać, że jest odłączony od prądu.

Palant.

Zwlekam się z łóżka i szukam czegoś, co przypominałoby ubranie. Znajduję mój dziwkarski top i marszczę brwi na widok strzępów, które z niego zostały, trzymając za jedyny doczepiony nadal łańcuszek. Będę musiała powiedzieć Belli, że przytrzasnęły mi go drzwi furgonetki lub coś w tym stylu. Wzdycham, wrzucam top do kosza na śmieci i kontynuuję poszukiwania. Natrafiam na parę dżinsów, która ciągle leży na podłodze od poniedziałkowej nocy. Wciągam je na siebie, biorę t-shirt z szafy i powłócząc nogami, idę do łazienki, by umyć zęby.
Gdy wchodzę do kuchni, dobiega mnie dźwięk nucenia i widzę, że Edward gotuje. Jego włosy sterczą we wszystkich możliwych kierunkach, co w jakiś sposób jest niesamowicie seksowne. Jest pokryty siniakami, zadrapaniami, a na jego ramieniu widnieje pokaźny ślad po ugryzieniu. Ma na sobie jedynie bokserki. Są czarne, w małe różowe słonie.
– Ładne gatki – mówię, opierając się o blat i podziwiając pracę mięśni jego długich, szczupłych nóg.
– Dzięki – odpowiada z uśmiechem, mimo że oczy pozostają skupione na tym, co robi.
Przesuwa łopatką bekon po patelni i z jakiejś przyczyny używa do tego całego ciała. Krzyżuję ramiona i przyglądam się temu dziwnemu tańcowi. Edward przenosi ciężar z jednej nogi na drugą, a widok poruszających się pod blada skórą mięśni sprawia, że mam ochotę go dotknąć.
– Jesteś ubrana – wzdycha i dociera do mnie, że mi się przypatruje. Prostuję się i przyglądam sama sobie.
– Tak – odpowiadam ze wzruszeniem ramion.
– Musisz gdzieś iść? – pyta i odwraca się z powrotem do bekonu, mięśnie jego pleców nieznacznie się napinają i zastanawiam się, dlaczego nagle wydaje się zdenerwowany.
– Nie – podnoszę głos, mimo że nie zamierzałam odzywać się w taki sposób. Mięśnie pleców Edwarda rozluźniają się, gdy przekłada bekon na talerz.
– Więc czemu nie jesteś naga? – pyta, wyłączając kuchenkę i wkłada dwie kromki chleba do mojego wyszczerbionego tostera.
Odwraca się, by spojrzeć na mnie, a ja tylko wzruszam ramionami. Nie wiem, co chce, żebym powiedziała, ale zaczynam mieć pojęcie, gdy rusza w moim kierunku. Przyciska mnie do blatu i całuje, przyprawiając o zawroty głowy. Jego palce wędrują przez mój brzuch i wchodzą pod dżinsy. Wydaję pomruki przy jego ustach, gdy rozpina mi spodnie i spycha je w dół bioder. Chwyta mnie w talii, językiem wytyczając linie na moich wargach. Nabieram gwałtownie powietrza, gdy unosi mnie i sadza na blacie. Nie sądziłam, że jest taki silny; ta myśl sprawia, że się spinam, dokładnie w momencie, gdy Edward odrywa się ode mnie.
– Zaczekaj – gderam i marszczę brwi. On uśmiecha się i pozbawia mnie dżinsów.
– Nareszcie – wzdycha, chwytając za rąbek mojej koszuli i ściąga mi ją przez głowę. – Czy tak nie jest lepiej? – pyta, biorąc dżinsy i znika w sypialni.
Przysiadam naga na krawędzi kuchennego blatu i zastanawiam się, co takiego jest w Edwardzie, że daję się wpakować w sytuacje takie jak ta. Wraca bez bokserek i przypomina mi się, że istnieje przynajmniej jeden duży powód.
– Hej – mówię, wystawiając nogę, by zaczepić nią o jego biodro.
– Co? – śmieje się, gdy przyciągam go do siebie.
Odpowiadam zarzuceniem mu rąk na szyję i przybliżam jego twarz do pocałunku. Jakiś głos w głębi mojego umysłu podpowiada mi, że to niewłaściwe, że nie powinnam czuć się tak swobodnie. Mówi, iż nic z tego nie jest prawdziwe i że Edward nie będzie… no właśnie, kim? Nie mam pojęcia, kim miałby być. Nawet nie wiem, czego chcę, poza… tym.
Jego ręce trzymają mnie w uścisku, a usta przesuwają się po moich wargach i poddaję się temu, tylko trochę. Oplatam go nogami w talii, przyciągając bliżej i wsuwam palce w jego włosy. Warcząc, szarpię za nie i mocnym ruchem przyciskam jego usta do swoich. Czuję, jak pod wpływem mojej gwałtowności wstrząsa nim dreszcz i uśmiecham się. Gdy sutki mi twardnieją, drażnię językiem wnętrze jego ust.
Podskakuję na niespodziewany, ostry dźwięk dzwonka, który przeszywa ciszę wokół nas. Edward przerywa pocałunek, delikatnie wyciąga moje dłonie ze swoich włosów i robi gwałtowny wydech. Obrzuca mnie spojrzeniem, które wydaje się wyrażać zarówno ostrzeżenie, jak i obietnicę. Jego oczy lśnią, a wargi są lekko nabrzmiałe. Widzę na nich ten uśmiech, który sprawia, że przygryzam własną, by zdusić samoistne wykrzywianie się moich ust w identyczny grymas. Edward potrząsa głową, odwracając się, by sięgnąć po jedną z moich rękawic ochronnych i otwiera piekarnik.
Pochyla się pod interesującym kątem, by uniknąć poparzenia penisa o drzwiczki, przez co z trudem powstrzymuję śmiech. Wynurza się z formą do muffinów, o której nawet nie wiedziałam, że ją posiadam. Zeskakuję z blatu i idę za nim.
– To jakieś stylowe muffinki – mówię, opierając się o jego plecy i czerpiąc przyjemność z dotyku skóra do skóry.
– To nie są muffiny. To się nazywa fretta – wzdycha, stawiając formę na drugiej z moich rękawic ochronnych. Zamyka drzwiczki i wyłącza piekarnik. – To takie jakby mini tarty.
– Tarty? – pytam drwiąco i wywracam oczami. Już mam zamiar zrobić uszczypliwą uwagę o tym, jak on musi komplikować wszystko bardziej, niż to potrzebne, gdy nagle czuję pieczenie gorąca na moim pośladku. Krzyczę i odskakuję. Edward zanosi się śmiechem, a ja pocieram pośladek ręką i stwierdzam, że wcale nie jest poparzony.
– Nic ci nie dolega – mówi Edward, rzucając rękawicę na blat i zdaję sobie sprawę, że to właśnie nią mnie dotknął, gdy była jeszcze nagrzana od formy do pieczenia.
– Ty draniu – krzyczę i chwyciwszy talerz leżący na blacie, ciskam nim w niego. Uchyla się, a talerz roztrzaskuje się o ścianę.
– Ty jednak jesteś świrnięta – mówi Edward dziwnym głosem, zerkając na potłuczone kawałki, rozrzucone po podłodze. Marszczy ze złością brwi, a ja wpatruję się w niego i płonę gniewem.
– Jakoś cię to nie irytuje, gdy mnie pieprzysz – ripostuję, biorąc do ręki kolejny talerz. Waham się, gdy widzę, jak zmienia się coś w jego twarzy i postawie. Jego ramiona się unoszą, klatka piersiowa powiększa i Edward wypuszcza długi, powolny wydech. Obserwuję go uważnie. Wygląda, jakby podejmował decyzję i chyba wiem, jaka ona będzie.
Odkładam talerz i odwracam się od niego. Jeśli sobie pójdzie, nie mam zamiaru patrzeć, jak wychodzi. Spostrzegam na moim biurku różowego iPoda, którego Alice podarowała mi na święta kilka lat temu. Pamiętam, jak chciałam oddać jej ten prezent, gdy tylko rozdarłam opakowanie we wściekle różową panterkę.

To jest za drogie. Nie mogę tego przyjąć – błagałam Emmetta stłumionym głosem. Wlepił wzrok w sufit i jęknął głośno. Uciszyłam go i zerknęłam na korytarz, by się upewnić, że nikt go nie słyszał. Dom Cullenów wydawał się ogromny i złowieszczy. Miałam wrażenie, że dookoła jest mnóstwo oceniających nas oczu.
– Nie możesz tego zrobić, skarbie – wyszeptał Em, ujmując swą wielką dłonią bok mojej twarzy. – To by załamało Alice. Pomyśli, że jej nie lubisz.
– To niedorzeczne – syknęłam, potrząsając głową, ale on chwycił mnie mocno z tyłu szyi. – Nie mogę tego zatrzymać, Emmett.
– Zrób to dla mnie – westchnął i pochylił się w moją stronę. Przycisnął swe miękkie wargi do moich, przez co nie byłam w stanie się skupić. – Nie potrafię znieść cierpienia Alice. Proszę cię, kochanie.
Jego napięty ton głosu poruszył coś głęboko wewnątrz mnie. Westchnęłam ciężko, ale pokiwałam głową.
– Okej – sarknęłam i pocałowałam go.


Nie zrozumiał. Żadne z Cullenów tego nie rozumie. Wpatruję się w jaskrawego iPoda. Nie czuję, że należy naprawdę do mnie. Mam go od trzech lat, a nie jest nawet porysowany. Rzadko kiedy go używam, bo tak bardzo jestem zestresowana tym, że go uszkodzę.
– Proszę – szepcze mi Edward do ucha, przyciskając ciało do moich pleców – po prostu cieszmy się tym dniem.
Oplata mnie rękami w talii, a ja sięgam, by ująć dłonią tył jego głowy. Uwielbiam dotykać jego włosów i czuć, jak przyciska twarz do mojej szyi.
– Okej – wzdycham i zamykam oczy, by zapobiec łzom, które grożą wypłynięciem. Nie rozumiem, skąd się wzięły, ale nie życzę sobie ich teraz.
– Dziękuję – szepcze Edward tuż przy wrażliwym miejscu na skórze mojej szyi.
– Aj! – Nabieram gwałtownie powietrza, czując ciarki i wzdrygam się, ale on trzyma mnie mocno w pasie.
– A to co? – chichocze, wsuwając nos pomiędzy mój policzek i bark.
– Edward, NIE! –wrzeszczę i wykręcam się w jego ramionach, rozpaczliwie próbując się uwolnić.
– Wracaj tutaj – śmieje się, powalając mnie na podłogę. Wpadam w panikę, gdy układa mnie na plecach i przygniata do chłodnego i twardego drewna posadzki.
– Stop! – dyszę, siłując się z nim, ale Edward jest silniejszy, przyszpila moje nadgarstki do podłogi i wpatruje się we mnie.
– Powiedz „proszę”, a przestanę – mówi niskim, dudniącym głosem i uśmiecha się do mnie szeroko. Jego włosy spływają wzdłuż twarzy, gdy wisi nada mną. Nie zauważyłam wcześniej, że są aż tak długie. Gapię się na niego, wiedząc, że powinnam być wkurzona, ale nie jestem.
– Nigdy! – śmieję się i unoszę, wychylając się ku niemu. Jego uśmiech robi się jeszcze szerszy, gdy potrząsa głową i klika językiem o podniebienie. Pokazuję mu jęzor, a on znowu się śmieje. Głośno i nieco nosowo. Nigdy dotąd nie słyszałam, żeby tak się śmiał.
– Sama się o to prosiłaś – mówi i zaczyna łaskotać mnie ze wszystkich sił.
– Ty głupolu, ku***! – wrzeszczę i wymachuję rękoma, ale on jest szybszy. Unieruchamia mi ręce nad głową i delikatnie przebiega tępymi paznokciami wzdłuż mojej pachy. – Przestań, posikam się zaraz!
Przez moje krzyki przebija się gwizd czajnika i czuję, jak Edward rozluźnia chwyt.
– No dobra – wzdycha i puszcza mnie. Wstaje, uśmiechając się szeroko i podchodzi do kuchenki.
– Palant – utyskuję, rozcierając nadgarstki.
– Taaa… Hm, tost jest zimny, ale przynajmniej napijemy się zaraz kawy – mówi, zdejmując czajnik z kuchenki.
Zaczyna napełniać francuską kafeterkę, a ja przekręcam się na bok, by go obserwować. Zerka w dół, na mnie, kończąc przygotowywać dzbanek z kawą i wkłada następne kromki chleba do tostera.
– Może puścisz jakąś muzykę? – Edward wskazuje ręką na mój komputer, po czym chwyta za rękawicę i ujmuje formę do muffinów.
– Jasne – mówię, podnosząc się na nogi i podchodzę do biurka. Opadam na krzesło stojące przy nim. Nie jest zbyt wygodnie siedzieć na nim nago, ale nie zważam na to, że tworzywo drapie mnie w tyłek i uderzam w spację na klawiaturze. Wprowadzam hasło i zerkam na Edwarda, naciskając enter. Właśnie delikatnie podważa te jajeczne fretty, żeby je wyjąć z zagłębień na muffiny. Podoba mi się wyraz koncentracji na jego twarzy, przypomina mi o tym, jak wygląda, gdy uprawiamy seks.
– Znalazłaś coś dobrego? – pyta, kładąc formę na kuchence i spogląda na mnie. Czuję, jak się rumienię i ponownie kieruję uwagę na monitor.
– Czekam. Komputer jest trochę powolny. – Pokasłując, odpalam iTunes i ładuję moją poranną listę utworów. Z głośników laptopa wydobywa się Tom Petty i Edward zaczyna się śmiać. Odwracam się i widzę, jak potrząsa głową.
– Tom Petty – wzdycha, a ja marszczę brwi. – Nie, nie, uwielbiam go. Tylko… pomyślałem, że puścisz coś łagodnego.
– To jest w pewien sposób łagodne – mówię, wzruszając ramionami. Edward znów potrząsa głową i wraca do przygotowywania talerzy.
– Tak, to jest bardzo kojące – mamrocze, a ja walczę z uśmieszkiem, który usiłuje wychynąć na moje usta – Właściwie to zasypiam.
– Hej, dupku, jestem u siebie i ja wybieram kawałki – wybucham, mimo że przegrałam walkę z ustami i szczerzę się jak idiotka. Edward spogląda na mnie i na jego twarzy wykwita taki sam uśmiech.
– Tak, proszę pani – mówi, salutując mi nożem pokrytym masłem, które rozbryzguje się po jego czole.
– Poszło ci jak po Laxigenie – śmieję się i podchodzę do niego, chwytając ścierkę do naczyń, by usunąć to z jego twarzy. Wywraca oczami, odkładając nóż na blat.
– Nikt tak do mnie nie mówił od podstawówki – złorzeczy, biorąc ode mnie ścierkę i zaczyna ścierać tłustą maź.
– Jestem zaskoczona, że w ogóle wiesz, co to jest Laxigen – wymyka mi się, zanim uświadamiam sobie, co powiedziałam. Powstrzymuję próby dotykania Edwarda i obserwuję jego twarz, niepewna, czy źle to przyjmie.
– Chcesz przez to powiedzieć, że zatwardziały dupek ze mnie czy raczej, że jestem pełen gówna? – pyta z poważną miną, a ja czuję, jak moja szczęka się zaciska. – Chciałbym to wyjaśnić, zanim doprowadzę cię łaskotkami do posikania się.
Uśmiecha się do mnie szeroko, a ja jestem rozdarta pomiędzy paniką, którą wywołuje we mnie jego uśmiech, a wiedzą, że zaraz zostanę zaatakowana. Instynkt samozachowawczy wygrywa i odwracam się plecami do niego.
– Pieprz się – piszczę i obracając za sobą krzesło, by spowolnić jego pościg, biegnę do jadalni.
– Jestem szybszy od ciebie – krzyczy za mną.
Reaguję śmiechem. Edward nie ma pojęcia, jak szybka jestem.



Rozdział 7


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Wto 14:51, 11 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Nie 20:03, 28 Lis 2010 Powrót do góry

Cześć, Dzwoneczku
Będę pierwsza, a co! Przeczytałam 6 rozdział i w zasadzie uśmiech mi nie schodzi z gębusi. Pierwsze, co mi przychodzi na myśl to: Ma dziewczyna kondycję!. Nie wspominając o sprawności fizycznej Edwarda. I choć sugerowałaś, że rozdział jest bardziej kameralny, to przeszło to moje wszelkie oczekiwania.
Zaczęłam też troszkę inaczej podchodzić do tego opowiadania. Dzisiaj mnie po prostu rozbawiło. I choć cały rozdział był prawie tylko i wyłącznie jedną długą sceną seksu, to już mnie to nie razi. Raczej wywołuje uśmiech i pozytywnie nastraja. Wszak nie wszędzie trzeba się doszukiwać drugiego dna i emocjonalnych dylematów dręczących bohaterów.
Jeśli chodzi o te dwa gołąbeczki (a raczej nazwałabym ich nieco dosadniej napalonymi króliczkami) to im bliżej poznaję ich w tej odsłonie, tym bardziej się zastanawiam, co autorka chciała przekazać, tworząc ich właśnie takich. To wbrew pozorom nie są jednoznaczne, owładnięte tylko seksem postacie, ale ludzie pomiędzy którymi coś ważnego zaczyna się dziać. A że przy tym obydwoje lubią mocny, ostry długi i bardzo częsty seks, no cóż… Tylko pozazdrościć kondycji i niesamowitej namiętności.
Jeszcze Ci chciałam wspomnieć, że czas teraźniejszy w tym opowiadaniu już zupełnie mi przestał przeszkadzać.
Tłumaczenie genialne. Zawsze wiesz jak dobrać słowa i określenia tak, by czytało się tekst rewelacyjnie. Autorka powinna być wdzięczna, że to właśnie Ty tłumaczysz jej opowiadanie na nasz, czasem ograniczony polski język.
A! I jeszcze jedno. Zapomniałabym. Edward w charakterze ciepłego wałka, doprowadził do tego, że się zakrztusiłam ze śmiechu.
Dzwonu, mnóstwa weny i czasu. Chęci, jak sądzę masz do dalszego tłumaczenia tej historii. Ściskam, nadal się uśmiechając po tej lekturze. Bajka

Edit: zobaczyłam posta kirke i sobie uświadomiłam, że nie napisałam nic o różowych słoniach Szok


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Nie 20:15, 28 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Nie 20:09, 28 Lis 2010 Powrót do góry

hehe... przybyłam... i od razu chce mi się płakać!

Cytat:
Gdy Leah zaczęła się poruszać, pomyślałem, że znowu ma ochotę na seks, ale po tym jak oberwałem kolanem w jajka, byłem pewien, że raczej próbuje mnie zabić.
z kobietami tak jest... albo seks albo śmierć!

Cytat:
Będę musiała nosić golfy przez resztę tygodnia.
znamy to z autopsji... golfy i szale... apaszki... płaszcze z wysokim kołnierzem... bywało też rżnie z pudrem, ale sie cholerstwo ściera! Smile

Cytat:
Ostatni raz patrzyłam na budzik, gdy Edward przełożył mnie przez krawędź łóżka.
zawsze jest dobra pora na spojrzenie na zegarek :P

Cytat:
Od tego czasu pierzyliśmy się kilka razy. Teraz wiem, czemu czuję się taka wykończona.
BINGO!!!

Cytat:
– Ile razy jesteś w stanie uprawiać seks jednej nocy?
... odpowiedziałabym, że to kwestia mężczyzny, ale to najwyraźniej było jedno z tych retorycznych pytań, których nienawidzę ^^

Cytat:
Ma na sobie jedynie bokserki. Są czarne, w małe różowe słonie.
różowe słonie?!

Cytat:
Wraca bez bokserek i przypomina mi się, że istnieje przynajmniej jeden duży powód.
... czy lubimy duże powody? duże powody mają podobno Szwedzi... hm, czy więc czeka nas przeprowadzka... ? tam jest zimno :(

hm, chodzenie nago po domu? - tak!
gotowanie nago? - nie...
kategorycznie niebezpieczna sprawa :D

pozdrowionka dla wszystkich :*
i dziękuję za wspaniałe tłumaczenie :)
kirke Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anahi
Dobry wampir



Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 150 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.

PostWysłany: Pon 11:29, 29 Lis 2010 Powrót do góry

Tym razem jestem trzecia :D Właśnie skończyłam czytać, więc napiszę chociaż kilka słów, byś wiedziała Dzwonku, że wciąż czytam ten świetny ff.

Nowy rozdział jest bardzo fajny, sprawił że nadal ma wielkiego banana na twarzy.

U Edwarda i Lei wielka sielanka. Cieszę się z tego, jestem jednak ciekawa jak długo Rolling Eyes. Wiemy, że przez ich trudne charaktery kłócą się czasem i zaraz godzą. Zastanawiam się kiedy stanie się coś, co zmusi ich do zastanowienia się dokąd prowadzi ich związek.

Przestaję wybiegać tak daleko w przyszłość i zacznę cieszyć się z tego co mam. Edward w samych majteczkach krzątający się w kuchni? O matulu ... Laughing. Cała scena w trakcie śniadania bardzo mi się podobała. Przez chwilę myślałam, że zaraz ktoś im przerwie dzwoniąc do drzwi.

Co do ugryzień Lei. Myślę, że w końcu ktoś je zauważy. Nie wierzę, że panna Clearwater zacznie faktycznie nosić golfy. Może tą osobą będzie Bella? Z tego co wiemy jest bardzo spostrzegawcza i ciekawska.

Chapik szósty pojawił się bardzo szybko Smile. Tłumaczenie jak zwykle znakomite.

Pozdrawiam (:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pon 15:41, 29 Lis 2010 Powrót do góry

Rozdział przeczytałam wczoraj na dobranoc. :)
Właściwie, szczerze mówiąc, niewiele się w nim działo poza seksem i śniadaniem, dość wyrafinowanym (mówię o frettach) na amerykańskich stół, no i przygotowanym przez mężczyznę.
Liczyłam bardzo na link do tych frett, bo ja ich w google nie znalazłam. :)
Jeśli masz, to podziel się.
Druga sprawa to ilość stosunków, troszkę nierealna, pomimo drapieżności Lei, pomimo tego, że ich romans (bo tak to na razie trzeba nazwać) jest całkiem świeży, pomimo wulkanu energii i seksu, jaki drzemie w obu tych osobnikach. :) No ale cóż, fikcja rządzi się swoimi sprawami. Nie mogę się doczekać bardziej uduchowionych momentów u naszej dwójki.

Klepanie po tyłku w rozgrzanej rękawicy, unik Eda, żeby nie poparzyć swojego interesu, gonitwa i bokserki to bardzo sympatyczne akcenty. Mój Luk też ma bokserki w słonie, ale szare na niebieskim tle, poza tym sama kupowałam mu dużo śmiesznych gaci, więc mnie one u Edzia nie dziwiły, raczej wywołały sympatię do takiej kreacji bohatera.
Wolę u facetów bieliznę z jajem niż połyskującą satynę. Laughing

Oczywiście lektura była przyjemna i teraz mogę z pewnością powiedzieć, że mnie przekonałaś do opowiadania i będę czytać do końca! :)

Jeszcze raz wszystkiego dobrego, Dzwonuś! :)

PS Znalazłam nawet takie gatki na jakimś tyłku:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ale te lepsze:

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:53, 29 Lis 2010 Powrót do góry

Cześć, Dzwoneczku :*

Dziękuję za przetłumaczenie kolejnego rozdziału! Czytało się super. Ten rozdział wydaje mi się zupełnie inny od wszystkich, które dotychczas nam zaprezentowałaś. Jest w nim coś... kurcze, nawet nie umiem tego nazwać. Ta cała sytuacja - Edward i Lea w łóżku, w którym gładzą się po włosach, przytulają, potem siedzą w kuchni, Edward gotuje. Tak, mamy też sceny takie jak zawsze, gdzie się kochają itd., ale tutaj jest coś innego. Nie widzieliśmy ich w takich sytuacjach, jak ta z gotowaniem i muzyką. Podobało mi się to. Rzuciło mi na nich nowe światło. Tym bardziej po poprzednim rozdziale, gdy tak się kłócili i w ogóle. Ten rozdział wydawał mi się taki ciepły i pozytywny, pokazujący, że nie chyba łączy ich coś jeszcze poza seksem.
Te fragmenty z przygotowaniem śniadania, gatkami Edwarda, rękawicą, muzyką itp. były naprawdę urocze i sprawiały, że się uśmiechałam. Choć za to fragmenty o ich zadrapaniach, siniakach, ugryzieniach i liczbie razy ile się kochali mnie przerażały trochę tym razem, no ale cóż.

Lubię to opowiadanie. Lubię Leę i Edwarda i mam nadzieję, że ich relacje podążą ku związkowi. Emocjonalnemu, fizycznemu. Nie tylko fizycznemu Wink

Świetne tłumaczenie, Dzwoneczku. Czytało się świetnie. Jeszcze raz dziękuję za czas, pracę i serce, jakie wkładasz w tłumaczenie.
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pampa
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 1916
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 57 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:27, 03 Gru 2010 Powrót do góry

hm kurde
mam ciężki orzech do zgryzienia, bo zaczyna mnie Leah wpieniać Wink
taka jest... chciałaby ale się boi. Wkurza mnie, że nie docenia co ma tylko robi wszystko aby to spieprzyć
Ale może się opamięta w końcu Wink

tłumaczenie jak zawsze pierwsza klasa Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampiromaniaczka
Wilkołak



Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oświęcim

PostWysłany: Wto 13:05, 04 Sty 2011 Powrót do góry

Chyba nie do końca trafia to w mój gust. Naparzanie się jak króliki w okresie rui jest dobre od czasu do czasu, ale taki seks stuleci,a łącznie z przekleństwami i gryzieniem jest na granicy masochizmu, a to mnie nie kręci. Trudno oczekiwać, by autorki ciągle opisywały dylematy moralne bohaterów, bo to tez znuży czytelniczki, ale seks typu sado-maso i homo na dodatek nie jest dla mnie podniecający. Oczywiście nie umiem ocenić tłumaczenia, bo nie znam języka oryginału na tyle, by to zrobić. O ile na początku całkiem przyjemnie mi się czytało, o tyle potem nastąpił przesyt. Nie sądzę, że hormony mogą tak dalece i na tak długo zawładnąć bohaterami, bo są inne sprawy w życiu. Ale czytam wszystko, co tu jest zamieszczone. Nie potępiam tego opowiadania, nie rzuca mnie tylko na kolana. Proszę o wybaczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 22:40, 10 Sty 2011 Powrót do góry

Dziękuję serdecznie wszystkim za komentarze. Słówko do Pernix mam: Nie było łatwo znaleźć cokolwiek na temat fretty. W końcu znalazłam coś, a z tekstu wynikało, że to w zasadzie prawie to samo co frittata, a frettą zwą to Amerykanie - nie wiem, czy miniaturową formę tego, czy też nie. Robi się to z użyciem ziemniaków, cebuli, brokułów, papryczek, kiełbasy, pepperoni etc. w zalewie z jajek. No to coś w rodzaju tarty bądź tortilii. Tyle że Edward robił takie malutkie... Gdzieś posiałam linki, ale znalazłam raptem dwa czy trzy... (Chyba poza Stanami nikt nie wie, co to fretta).

No dobrze, dość marudzenia, zapraszam na następny po sporej przerwie...



7. Między księżycem a tobą


beta: Susan :*



„Quileuci, będziecie odważni, gdyż pochodzicie od wilków. W każdym przypadku powinniście być silni”
- quileucki mit stworzenia.

Bella

Cześć, tu Leah. Nie mogę teraz odebrać albo po prostu nie chce mi się z tobą gadać. Więc po co się przejmować zostawieniem wiadomości? Zaraz będzie sygnał, rób, co chcesz. – Głos Lei recytuje komunikat tym samym swobodnym tonem, którym moja przyjaciółka mówi wszystko. Słyszałam to nagranie na sekretarce chyba z milion razy, ale zawsze wywołuje mój chichot. Ostry sygnał dźwiękowy przeszywa moje ucho i biorę głęboki wdech.
– No dobra, kobieto. Zostawiam wiadomości od wczoraj – wzdycham i przytrzymuję tlącego się papierosa z dala od twarzy. – Chciałam tylko sprawdzić, jak się miewasz. Zadzwoń w końcu do mnie. Kocham cię.
Rozłączam się i gapię na papierosa w mojej dłoni. Nie palę, ale to był jedyny sposób, żeby uwolnić się na chwilę od mamy i jej rodziny. Poprosiłam mojego małego kuzyna Adriana, o ambicjach buntownika, żeby dał mi jednego, a ten szczyl, jak można się było spodziewać, od razu mi go na miejscu przypalił. Renee nie spuszczała ze mnie wzroku. Gdy się zaciągnęłam, pożałowałam, że nie chciało mi się poczekać, aż wszyscy odpadną pijani. Smakowało, jakbym lizała podłogę w barze dla motocyklistów, ale po prostu potrzebowałam paru minut spokoju i miałam nadzieję na spędzenie ich z Leą.
– Pierdolcie się – jęczę i opieram się o ścianę składziku. Wyglądam za róg – wszyscy są na tylnej werandzie domu babci. Jest zimno jak na Syberii, ale połowa mojej rodziny, należącej do białej biedoty, kopci jak komin, a druga połowa popala maryśkę. Jestem w rozpaczy i potrzebuję rozmowy z kimś zdrowym na umyśle. Chowam się z powrotem za składzik i szybko przeglądam listę kontaktów w telefonie. Jest tylko jedna realna alternatywa w tym momencie. Wybieram numer i przykładam słuchawkę do ucha, modląc się, by był w domu.
– Mów szybko, rozmowa jest na twój koszt – zawodzi przez telefon głęboki głos Setha, który parodiuje Humphreya Bogarta. Krztuszę się, usiłując ponownie sztachnąć się papierosem. Nie mam pojęcia, dlaczego w ogóle zadaję sobie trud, by próbować. Zaczynam kaszleć i ogarnia mnie fala mdłości.
– Seth – udaje mi się wychrypieć przed następnym atakiem kaszlu dręczącym moje płuca.
– Ciocia Ruthie? – pyta zatroskanym głosem.
– Bella! – śmieję się pomimo krztuszenia.
– Och, dobrze się czujesz? – brzmi, jakby był rozbawiony. – Czy może jest to ten telefon, gdy umierasz i ostatni głos, który pragniesz usłyszeć, zanim uwolnisz się z doczesnej powłoki*, to właśnie moi**?
Seth jest komiczny, tak bardzo podobny do Lei, a jednak tak niesamowicie różny. Kocham go jak brata. Spędziliśmy wiele nocy, rozmawiając przez telefon. Żałuję, że nie potrafię znaleźć sobie chłopaka, który byłby tak wyluzowany jak on. No cóż, przynajmniej takiego, który nie jest bardziej gejowski niż dwudolarowy banknot.
– Pieprz się – wzdycham i odchrząkuję. – Mogłabym być konająca, podczas gdy ty ględzisz. Przydałoby się trochę współczucia.
– Przepraszam – mówi z nisko dudniącym śmiechem. – Właśnie skończył się zapas. Co powiesz na wysoką szklankę „Zamknij się, do cholery, i bierz to, suko”? Słyszałem, że pomaga zmyć dumę.
– Nie wiem, dlaczego zawracam sobie tobą głowę – narzekam i strząsam długi popiół ze zgasłego w moich palcach peta.
– Zawracasz sobie głowę, bo nie dość, że jestem jednym z twoich najlepszych przyjaciół, to do tego dowcipnym, zabawnym i zajebiście seksownym facetem. – Słyszę uśmiech w jego głosie.
– Jasne – wzdycham, przykucając w trawie. Łydki dają mi się we znaki, ale jedynie te buty miały cokolwiek wspólnego z zimową odzieżą. Żałuję, że mama mnie w żaden sposób nie ostrzegła, tak żebym mogła zapakować odpowiedniejsze ubrania.
– No cóż, Bello – Seth ziewa, a ja słyszę w tle stłumione głosy – wiesz, że uwielbiam z tobą gadać, ale teraz akurat jestem troszkę zajęty.
– Który z tobą jest? – pytam, prychając. – Johnattan Deerun czy ten rybak z Port Angeles?
Nagle brzmi sztywno.
– Tak, załatwiam interesy w Port Angeles.
– Puszczalski – śmieję się i czuję, jak mnie świerzbi w płucach.
– Tak, tak – mówi ściszonym głosem – możemy później porozmawiać o tym, jak bardzo odpowiedni będzie zielony kolor.
– Poczekaj – krzyczę. – Miałeś ostatnio jakieś wiadomości od Lei?
– Nie – wzdycha i zastanawiam się, czy coś jest nie tak. – Dzwoni tylko, jeśli ktoś umarł albo gdy chce wylać na mnie swoje żale.
– Co się stało? – pytam, przygryzając i ssąc wargę. Nienawidzę, gdy tak się z nimi dzieje. To zwykle następuje o tej porze roku. Bez Sue Czarny Piątek nie jest już tym, czym był. Wujek Harry i wujek Billy bardzo się starają, ale nie jest już tak samo.
Brałam w tym udział tylko kilka razy, ale zawsze zapadało w pamięć. Sue Clearwater była zdumiewającą kobietą. Czasami żałuję, że Renee nie jest bardziej do niej podobna. Sue była mądra, kochająca i wielkoduszna. Dzięki niej zawsze czułam się jak członek rodziny, niezależnie od wszystkiego. Żałuję, że nie spędziłam więcej wakacji w rezerwacie, ale Renee zawsze miała zdecydowaną opinię w dziedzinie umacniania we mnie poczucia więzi z jej rodziną.
Moja mama wychodzi z założenia, że skoro dziadek i babcia Swan odeszli, Charlie nie ma żadnej dalszej rodziny, z którą mogłabym spędzać wakacje. Nie rozumie, że Clearwaterowie i Blackowie są tak samo częścią mojej rodziny, jak jej plebejscy krewni.
– Nie mogę za bardzo teraz o tym rozmawiać. – Seth robi gwałtowny wydech i coś mamrocze. – Jest bardzo zamknięta w sobie od czasu, gdy zerwała z tym facetem… Jak mu było na imię?
– Emmett? – pytam, przygryzając wargę.
– Taa… – wzdycha. – Ten gwiazdor futbolu, o którym ojciec nic nie wie.
– Leah po prostu radzi sobie z problemami po swojemu – mówię, walcząc z dokuczliwymi łzami. – To nie ma nic wspólnego z tobą. Ona cię kocha, Seth.
– Wiem – jęczy i słyszę jakiś głos w tle. – Tylko że… o tej porze roku zachowuje się tak dziwacznie… z powodu mamy i tego wszystkiego.
– Tak, wiem – mówię, przełykając mimo odczuwalnej guli w gardle. – Żałuję, że nie mogę przyjechać wcześniej.
– Poradzimy sobie. Jak zawsze – prycha.
– Jasne – uśmiecham się, ścierając dłonią łzę. – Nie mogę się doczekać, kiedy was zobaczę.
– Tak, ja też – ożywia się. – Mam nadzieję, że te bajeczne piersi wyleczą mnie z pociągu do chłopców.
– Hej – śmieję się pomimo łez. – Zostaw w spokoju moje magiczne balony.
– Gdybym tylko mógł – wzdycha. – Muszę lecieć, skarbie, ale zadzwoń jutro. Będę w rezerwacie i na pewno sprawdzę, co u Leelee.
– Okej – wzdycham, a moje ramiona opadają. – Do usłyszenia wkrótce. Kocham cię.
– Też cię kocham – mówi i imituje dźwięk głośnego cmoknięcia, po czym się rozłącza.
Pociągam nosem, przydeptując butem papierosa. Czuję się emocjonalnie wyczerpana i zbiera mi się na mdłości. Wiatr wzmaga się i obryzguje mnie zimną, mokrą breją. Nie cierpię tu być. Tylko perspektywa Seattle i spotkania z moją prawdziwą rodziną powstrzymuje mnie przed ucieczką.
Planowałam ten ruch, w zasadzie odkąd zaczęłam naukę w college’u. Jednak ustaliłyśmy to na poważnie z Leą dopiero w zeszłym roku. Od tamtej pory wszystko wokół mnie wydaje się obce, tak jakby moje życie czekało, by się rozpocząć. Cały ten czas spędzany teraz z moją matką jest dla mnie torturą, czymś jak oczekiwanie na opóźniony lot w nieprzyjaznym porcie lotniczym.
Liczę tylko dni, godziny i minuty do chwili, gdy w końcu znajdę się w domu, z Leą.

Edward

– Toest wszpaałe – mamrocze Leah z ustami pełnymi fretty.
– Połknij i dopiero mów. Tak żebym mógł cię zrozumieć – odzywam się, dziabiąc widelcem kawałek bekonu.
Wkładam go do ust i mam niezłą zabawę, patrząc, jak Leah wywraca oczami, żując, po czym przełyka, a następnie otwiera buzię, by pokazać mi, że jedzenie zniknęło.
– To jest wspaniałe – mówi z uśmieszkiem i bierze następną porcję. Unosi ją do ust, ale wstrzymuje się na krótko przed ugryzieniem. – Jak się to nazywa? – pyta i odgryza duży kawałek.
Upewniam się, że połknąłem, zanim decyduję się jej odpowiedzieć. Leah obserwuje mnie uważnie, prawdopodobnie po to, by przyłapać mnie na złamaniu własnej reguły. Nic nie umknie jej uwadze, choć w pewnych sytuacjach nie mam problemu ze zdekoncentrowaniem jej. Ta myśl sprawia, że się uśmiecham, a mój penis budzi się do życia.
– Fretta – mówię, sięgając, by delikatnie zetrzeć kawałek jajka z kącika jej ust. Wykorzystuję to jako pretekst, by pogładzić jej ciepły policzek. Uwielbiam czuć, jak pracują mięśnie jej szczęki. Przesuwam dłoń dalej, przeczesując nią włosy Lei. Są takie grube, układają się na jej ramionach niczym peleryna.
Znajoma piosenka zaczyna rozbrzmiewać z głośników komputera i uśmiecham się. Gdy muzyka się rozwija, kobiecy głos zaczyna śpiewać to, co znam jako utwór Coldplay. Jestem miło zaskoczony, ten głos zapiera dech.
– Uwielbiam tę piosenkę – mówi Leah, kołysząc delikatnie głową w rytm muzyki. To mi przypomina, jak poruszała się zeszłego wieczoru na parkiecie.
– Ja też lubię Coldplay – stwierdzam, biorąc łyk kawy. – Chociaż nigdy nie słyszałem tej wersji.
– Błe, nienawidzę Coldplay – mówi Leah z pogardą, a jej twarz wykrzywia grymas zniesmaczenia.
Przerywam picie kawy w pół łyku i ostrożnie odstawiam kubek na stół, po czym zwracam się do niej. Trzyma przed otwartymi ustami przygotowany kawałek bekonu.
– Słuchasz Coldplay – ripostuję z uśmieszkiem, a ona podnosi na mnie wzrok.
– Nie. – Potrząsa głową i wskazuje na mnie paskiem bekonu. – To przeróbka piosenki Coldplay w wykonaniu JEM. To różnica. Nie słucham jęczącego, pełnego samouwielbienia rocka.
– Puszczałaś wcześniej Radiohead – mówię z uśmiechem, wyrywając bekon z jej palców.
– Jeśli oczernisz dobre imię Thoma Yorke’a, wykopię cię z mieszkania, nagiego czy nie – oświadcza, chwytając kawałek bekonu z mojego talerza i wpychając go w całości do buzi. Demonstracyjnie przeżuwa z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie mogę się powstrzymać i wybucham śmiechem.
– Jesteś imponująca – mówię protekcjonalnym tonem. Wywraca oczami i unosi do ust szklankę z sokiem pomarańczowym. Obserwuję, jak powoli pije i nie mogę się oprzeć dotknięciu gładkiej skóry jej gardła. Wzdryga się na mój dotyk, powodując, że sok wycieka z jej ust i spływa na klatkę piersiową.
– Cholera. – Krztusi się, zrywając z kanapy i sięga po serwetkę, która leży na stoliku do kawy.
– Zaczekaj – mówię, chwytając ją za nadgarstek i ciągnąc, by zwróciła się twarzą do mnie. – Ja się tym zajmę.
– Hę? – Leah wygląda na zdezorientowaną, do momentu, gdy pochylam się do przodu i zlizuję mokrą smugę spływającą jej po brzuchu. – O ku***!
Śmiejąc się, łapię ją w talii i przyciągam, by posadzić sobie na kolanach. Czuję ciepło skóry jej ud, gdy ocierają się o zewnętrzną stronę moich, a Leah zastyga nade mną. Wyrywa jej się jęk, gdy ściera sok z ust. Nie odrywam od niej wzroku. Muskam policzkiem bok jej piersi, sprawiając, że nabiera głośno powietrza. Nie goliłem się od wczoraj rana, mój zarost prawdopodobnie jest dość wyczuwalny. Uśmiecham się z satysfakcją, przesuwając nieogolonym policzkiem po jej sutku.
– Ja pieprzę! – krzyczy Leah i wbija paznokcie w skórę mojej głowy.
– Czy to jest propozycja? – pytam, delikatnie zahaczając językiem o brodawkę.
Tylko warczy, przyciskając mnie do swojego ciała, a ja otwieram usta, otaczając wargami jej pierś. Skóra dolnej części jest gładka i ma słony smak, gdy przesuwam po niej językiem. Leah jęczy i pochyla się ku mnie, ujmując mojego penisa u podstawy. Wyrywa mi się jęk, gdy jej dłoń przesuwa się wzdłuż niego, powodując wstrząsy jak od porażenia prądem w całym moim ciele. Uwalniam jej pierś i warczę, obejmując dziewczynę w talii.
– Rany! – krzyczy Leah. Przechylam ją do tyłu, sięgając nad stolikiem, by wziąć kondom z kubka Beacon Plumbing i podśmiewuję się z tej ironii. Rozdzieram opakowanie i wracam do poprzedniej pozycji na kanapie. Ręka Lei ciągle trzyma mnie w uścisku i zamieram na chwilę, gdy palce przesuwają się w górę, by lekko szczypnąć mnie przez napletek. Gdy zmagam się z ogarniającą mnie falą przyjemności, Leah delikatnie odciąga skórę i czuję chłodne powietrze na główce penisa.
– ku***! – syczę, chwytając ją za nadgarstek i odsuwam jej dłoń.
Drżąc, z ciężkim westchnieniem zaczynam nakładać kondom. Łapię Leę za biodra, przybliżając ją do siebie i zerkam na nią. Jest zdyszana, wygląda, jakby się wahała, a jej piękno zapiera dech w piersiach. Zapominam o tym, co robię i przesuwam dłonie, obejmując jej twarz. Przyciągam ją do mnie, ale ręce dziewczyny napierają na moją klatkę piersiową i muszę przestać. Nie mówi ani słowa, lecz pochyla się na tyle blisko, by mnie pocałować. Czuję na wargach jej gorący oddech i zaciskam szczękę, gdy ociera się swoim policzkiem o mój. Wodzi brodą w górę, wzdłuż boku mojej twarzy, następnie po czole i drugim policzku. Jakby zostawiała na mnie swój ślad niczym kot. A doznanie jest niesamowite.
– Teraz? – pytam, a moje ciało boleśnie napina się w oczekiwaniu.
– Tak – wzdycha i opuszcza się na mnie.
Mam wrażenie, że wszystko spowalnia swój bieg, a mój świat zawęża się do pełnego napięcia i żaru połączenia między nami. Światło słoneczne wlewa się do pokoju, wydobywając blask skóry dziewczyny; jej czarne włosy zsuwają się po ramionach i łaskoczą moje uda. Muzyka narasta wokół nas, bębniąc synchronicznie z równym rytmem jej bioder.
Oczy Lei są zamknięte, a wargi lekko rozchylone, gdy jeszcze bardziej obniża ciało. Czuję ten odbijający się echem, paraliżujący umysł wstrząs, gdy czubek mojego penisa uderza w coś miękkiego i niewiarygodnie ciepłego. Rozkosz przenika mnie na wskroś i chwytam się mocno Lei, z trudem łapiąc oddech.
– O cholera – jej głos brzmi ostro, pozbawiony tchu, gdy jej ciało zaciska się wokół mnie. Napinam mięśnie szczęki, walcząc z pragnieniem utraty kontroli.
– Zaczekaj – szepczę prośbę, gdy ona drży, i przyciskam czoło do jej gardła.
Nawet najbardziej niepozorny ruch jej ciała wzbudza we mnie falę rozkoszy. To tak nieprawdopodobne uczucie, że mam ochotę zarówno płakać, jak i śmiać się.
– Edward – wyrywa jej się moje imię. Nie potrafię opanować uśmiechu rozciągającego wargi.
– Tak – odpowiadam, a moje słowa wydobywają się w formie syku. Przesuwam dłonie na jej biodra i unoszę ją w górę.
Leah zaczyna poruszać się na mnie, jej włosy opadają do przodu, delikatnie muskając mnie po twarzy i osłaniają moje oczy od światła. Powolny żar przyjemności przyprawia mnie o niskie rzężenie w gardle. Oplatam dłońmi szyję Lei i przyciągam ją do mnie. Gdy liżę jej wargi, czuję gorący oddech dziewczyny. Dyszy, próbując złowić moje usta. Uśmiechając się, umykam dla zabawy, tylko po to, by zawarczała na mnie, uderzając z całej siły biodrami w dół.
– ku*** – charczę, gdy wstrząsa nią dreszcz. – Było dobrze? – pytam, nie mogąc złapać tchu.
– Prawie – udaje się jej wykrztusić.
Wsuwam ręce pod jej ramiona i łapię za barki. Leah nadal drży, a ja czuję, że jestem blisko. Trzymam ją i cofam biodra.
– Chwyć się mnie – szepczę, ale nie przejmuję się czekaniem na odpowiedź i pcham biodrami w górę, w nią.
– Och! – krzyczy, a ja czuję, że docieram jeszcze głębiej. Poruszam się nadal, pełen obawy, że jeśli się zatrzymam, to wszystko za wcześnie się skończy.
Leah łapie mnie za barki, odchylając w tył głowę i zaczyna wydawać zduszony dźwięk. Sięgam ustami do jej sutka i wsysam go, nie zaprzestając pchnięć. Jej paznokcie zagłębiają się w moich ramionach i klatce piersiowej, ale to tylko nakręca mnie jeszcze bardziej. Chcę, żeby straciła kontrolę. Chcę to widzieć, będąc jednocześnie wewnątrz niej.

Dojdź dla mnie.

Gryzę jej sutek, ostrożnie, tak by nie uszkodzić skóry, lecz zadać odrobinę bólu. Jej ciało zastyga bez ruchu, zaciskając się wokół mnie, ale ja nie przestaję pchać.
Wygląda tak pięknie, gdy jej usta otwierają się w niemym krzyku.

Demetri

Istnieje smak pięknego palca u nogi. Przypomina mieszankę smaków dobrego Porto i sera Camembert.
– Przestań, to łaskocze – chichocze Heidi, gdy maluję językiem po jej wypielęgnowanych paluszkach.
– Nie można się spieszyć z takimi rzeczami, skarbie – mamroczę przy najmniejszym palcu, wodząc końcem języka wokół pulchnej poduszeczki. Nie da się z niczym porównać tego doznania – to jest tak intymne i jednocześnie plugawe. Znowu mi staje i postanawiam dać spokój tym wspaniałym stopom i zająć się pieprzeniem dziewczyny.
Mój telefon wybiera sobie ten bardzo nieodpowiedni moment, by zadźwięczeć „Odą do radości” Beethovena, co przyprawia mnie o cichy jęk. Pochylam się w stronę stolika, by wziąć komórkę.
– Nie mogę uwierzyć, że odbierzesz – zrzędzi Heidi i przekręca się, odsuwając ode mnie.
– Gdy pracujesz dla Volt, nie ma innej opcji – mówię do niej i przykładam słuchawkę do ucha. – Tu Demetri.
– Tak, panie Crawford – głos Glorii Paison jak zawsze brzmi uprzejmie i profesjonalnie – łączę z panem Gallo.
– Demetri, mój chłopcze. – Stary pozdrawia mnie radosnym głosem, tak jakby nie spędził pół nocy ze swoją gorącą, praktycznie nieletnią kochanką albo jeszcze gorętszą nową żoną, która ledwo co przekroczyła wiek uprawniający do spożycia alkoholu.
– Dzień dobry panu – odpowiadam najbardziej ożywionym tonem, jaki tylko mogę z siebie wykrzesać po niezliczonej ilości koktajli, koki i godzinach pieprzenia Heidi.
– Słyszę, że noc przebiegła pozytywnie – chichocze, a ja potrząsam głową. Wiem, jaki będzie dalszy ciąg. – Jak tam Edward? Ufam, że dobrze się bawił.
– Tak. To znaczy, tak przypuszczam – mówię z odrobiną wahania. – Wyszedł z kimś, kto, jak sądzę, jest jego nową dziewczyną.
– Suka – syczy Heidi w tle. Macham ręką, żeby się zamknęła. Wywraca oczami i zwleka się z łóżka, by pójść do łazienki.
– Och, no cóż, to cudownie – jego głos brzmi dziwnie. – Czy to ktoś, kogo znamy?
– Um… nie – przełykam, czując gulę w gardle.
– To niepokojące. – W jego głosie słychać rozczarowanie, a to nie jest coś, czego bym sobie życzył. – Czy muszę ci przypomnieć, że mam plany dotyczące młodego Cullena?
– Nie, proszę pana – odpowiadam, a moje dłonie zaczynają się pocić. – Jestem przekonany, że to nic poważnego. Edward nie jest typem, który się angażuje uczuciowo.
– Cóż, mam nadzieję to zmienić, z odpowiedniej dziewczyną – wzdycha, a ja pozwalam sobie zaczerpnąć powietrza. – Pozostań blisko Edwarda i daj mi znać, jak sobie radzi na tych małych wakacjach.
– Tak zrobię – odpowiadam, ale połączenie jest już przerwane.
Gryzę paznokieć kciuka, zastanawiając się, jakie decydujące zagranie planuje stary. Carlisle Cullen trzyma syna na krótkiej smyczy i to widać, że Edward raczej nie wróci do owczarni bez sporej dawki ciężkiej zachęty. Część mnie wcale nie chce, by wrócił; to nie jest dobre miejsce dla Edwarda. On nie jest skonstruowany jak reszta z nas – jest zbyt wrażliwy emocjonalnie, by pracować w Volt. Jednakże robimy to, co musimy i są też dodatkowe korzyści.
– Heidi, mam nadzieję, że jesteś gotowa na kolejną rundę – wołam, wstając z łóżka i idę w stronę łazienki.

Leah

– Uch, nie rozumiem, jak możesz znieść wąchanie mnie – jęczę i uruchamiam prysznic.
– Nie miałem zamiaru nic mówić – kwituje Edward z uśmieszkiem, opierając się o blat umywalki.
– Pieprz się! – Wkładam zaokrągloną dłoń pod strumień wody i ochlapuję Edwarda niewielką ilością.
– Hej! – krzyczy, a ja się śmieję, wskakując pod natrysk. Woda jest tak gorąca, że parzy, ale właśnie tego potrzebuję. Nie mogę uwierzyć, że wytrzymałam aż do tej pory dnia bez prysznica.
– O ku***, tak! – jęczę, pozwalając, by woda obmyła moją twarz i włosy.
– Leah – głos Edwarda ma jakąś śpiewną intonację i w niczym go nie przypomina. Nagle zasłonka zostaje odsunięta i widzę go stojącego tam z psotnym uśmieszkiem.
Lodowato zimny strumień bryzga na moją twarz i klatkę piersiową, żądląc skórę jak tysiąc maleńkich ukąszeń. Jestem w takim szoku, że odbiera mi mowę. Tylko gapię się na niego, gdy oblewa mnie gorąca woda, pomagając zneutralizować kłujące zimno. Twarz Edwarda jest przepiękna, a mina wkurzająca, gdy się tak uśmiecha, trzymając mój kubek z Wielkim Ptakiem.
– Skurczybyk! – warczę, opuszczając ręczną słuchawkę prysznicową i kierując ją wprost na niego.
Gdy trafia go strumień wody, Edward ma prześmieszny wyraz twarzy, po czym rusza do ataku na mnie. Odchylam się do tyłu i staram się z trudem utrzymać równowagę, gdy on walczy ze mną o słuchawkę prysznicową. Zanim udaje mu się wyrwać mi ją, zostaje obdarzony jeszcze jednym niezłym pryśnięciem w twarz. Tracę równowagę i zaczynam przewracać się do tyłu. Edward ma jeszcze śmieszniejszą minę, gdy porzuca główkę prysznica i łapie mnie.
– Nic ci nie jest? – jęczy, a ja wymachuję rekami w jego objęciach, usiłując odzyskać stabilną pozycję i wyglądając jak żółw przewrócony na skorupę. Podnoszę się i widzę, że Edward ściska kolanami krawędź wanny.
– Czy to ja nie powinnam zadać ci tego pytania? – mówię, ciągnąc go w górę. Tylko potrząsa głową, z dziwnym wyrazem twarzy. – Ta cała rycerskość nawet ci pasuje, gdy nie jesteś dupkiem.
Edward śmieje się i przywiera do mnie, a słuchawka prysznicowa podskakuje pomiędzy naszymi nogami. Uwalniam się z jego ramion i podnoszę ją, podczas gdy on zasuwa zasłonkę. Gdy umieszczam główkę prysznica z powrotem w uchwycie, czuję, jak Edward przyciska ciało do moich pleców. Jego penis wślizguje się pomiędzy moje pośladki i muszę zrobić wydech, by zachować godność. W tym momencie mam ochotę pchnąć tyłkiem w jego stronę i odtworzyć scenę z filmu o zakładzie karnym.
– Chciałabyś, żebym umył ci włosy? – Głos Edwarda brzmi nisko i na wydechu, gdy mówi do mojego ucha. Przechodzi mnie dreszcz i przełykam z trudem, zanim odpowiadam.
– Pewnie. – Wzruszam ramionami.
Już nie jest za moimi plecami i czuję skurcz żalu, że się odsunął. Szybko wymierzam sobie w myślach policzek, bo zaczynam się czuć zbyt swobodnie. Muszę zachować dystans. Obiecałam cieszyć się tym dniem. Kto wie, co zdarzy się jutro?
– To coś fantastycznie pachnie – mówi Edward. Czuję, jak jego palce wsuwają się w moje włosy i wyłączam myślenie. Powietrze wypełnia się wonią zielonej herbaty i ogórka. Kupuję ten szampon, bo jest tani i nie śmierdzi jak kiepskie perfumy. Właściwie to najseksowniejszy zapach, który przyszło mi w życiu wąchać.
– Mmm… – wzdycham, wspierając się ręką o ścianę przede mną dla utrzymania równowagi. Muszę zamknąć oczy, żeby zapobiec wywracaniu się gałek ocznych do tyłu głowy.
– Twoje włosy są takie grube– mówi niskim głosem, kontynuując masowanie ich szamponem. – Jak sobie z nimi dajesz radę?
– Nie wiem – mamroczę, drżąc, gdy przeciąga tępymi paznokciami po skórze mojej głowy. – Jakoś. Wyglądam głupio z krótkimi włosami, mam za dużą twarz.
– Żartujesz sobie? – Śmieje się, nie przerywając rozprowadzania szamponu. – Czasami jesteś naprawdę głupiutka.
– Chcesz powiedzieć, że powinnam ściąć włosy? – pytam, czując, że się uśmiecham. Edward ma talent do dwuznacznych komplementów.
– Nie – rzuca pośpiesznie, a potem się śmieje. – Absolutnie nie.
– Sądzę, że można już spłukać – mówię, obracając się twarzą do niego i zniżając głowę pod strumień wody.
– Czekaj – reaguje Edward, pochylając się ku mnie. – Pomogę ci.
– Dam sobie radę – wzdycham, ale ulegam, gdy wywiera nacisk. Jego ręce są po obu stronach mojej głowy i nie mogę się skupić.
– Dlaczego jesteś taka uparta? – śmieje się i delikatnie ciągnie mnie za włosy.
– Dlaczego jesteś taki natrętny? – wybucham na niego, ale on tylko się uśmiecha. Jego oczy nadal są skupione na tym, co robi z moimi włosami. Nagle czuję, jak chwyta je mocniej i przenika mnie ból, pod wpływem którego stękam.
– Bo to jedyny sposób, by do ciebie dotrzeć – warczy tuż przy mojej twarzy, a mną wstrząsa dreszcz. Edward przeciąga językiem po mojej brodzie, kończąc na ustach. Chcę go ugryźć, ale gdy jego wargi przywierają do moich, stać mnie tylko na jęk.
Woda spływa na nas, a on uderza moimi plecami o ścianę. Odpycham go od siebie. Woda rozbryzguje się na jego głowie i pryska mi do oczu.
– Jeśli ktokolwiek uwielbia dostawać wycisk, to właśnie ty – drwię, mrużąc oczy.
– Masz rację – odpowiada, uśmiechając się do mnie i sprawiając tym samym, że chcę go pierzyć.
– Nigdy się nie umyję, jeśli z tym nie skończysz – jęczę, gdy wsuwa dłoń pomiędzy moje nogi i zaczyna zataczać palcem okręgi na łechtaczce.
– Mówisz tak, jakby to było coś złego – śmieje się przy moich wargach.

Jake

– Leelee, proszę, nie – błagam ją i obrywam siarczysty policzek.
– Nie nazywaj mnie tak – warczy, odwracając się ode mnie. – Chcę o tym wszystkim zapomnieć – mówi, wrzucając zeszyt do ognia.
– Nie będziesz wiecznie się tak czuła – krzyczę. Twarz nadal mnie pali od ciosu.
– Nie rozumiesz – wzdycha, biorąc do ręki nożyczki. – Jak mógłbyś?
Obserwuję zszokowany w milczeniu, jak zaczyna obcinać sobie włosy i wrzuca ich pełne garście w ogień. Muszę odwrócić wzrok, ale oczy powracają spojrzeniem ku płomieniom. Zaciskam dłonie w pięści, widząc, jak języki ognia liżą okładkę zeszytu. Nie potrafię tego znieść. Wyskakuję do przodu i wsadzając rękę w płomienie, wyciągam go szarpnięciem.
– Jake! – wrzeszczy Leah, ale nie zatrzymuję się, biegnąc do mojej furgonetki. Uruchamiam silnik i odjeżdżam, zostawiając ją w chmurze kurzu i żwiru. Po oddaleniu się o parę mil zjeżdżam na pobocze i spoglądam na dziennik. Spory fragment od góry jest czarny i kruszy się pod palcami. Przerzucam kartki i znajduję to, czego szukałem – powód, dla którego oparzyłem rękę, żeby chwycić ten głupi zeszyt. To zdjęcie nas wszystkich w La Push.
Górna część fotografii jest zwinięta i znikła większość głowy Sama, ale widać uśmiechnięte twarze Lei i Belli. Ta ostatnia patrzy na mnie, przygryzając wargę, a jej blade policzki są zaróżowione. W tamten wieczór pocałowaliśmy się. To był mój pierwszy pocałunek i mam tylko tę jedną pamiątkę.


Drażniący ucho dźwięk poczty głosowej Lei wyrywa mnie ze wspomnień.
– Podła świnio! Jesteś najgorszą kuzynką na świecie! – wrzeszczę do telefonu. Leah nienawidzi, gdy gadam jak emeryt z upośledzonym słuchem, ale tym razem zasłużyła sobie jak cholera.
– Racja! – krzyczy Embry ochrypłym głosem ze swojego kokonu z koców na kanapie, a ja tylko wywracam oczami.
– Jako że nie zadałaś sobie trudu, by zadzwonić w sprawie parapetówki, to prawdopodobnie nie wiesz, że została odwołana – utyskuję.
– Z powodu zarazy – chrypi Embry, a ja kopię w poręcz kanapy. Mój współlokator krzyżuje ramiona i robi nadąsaną minę jak rozwydrzony bachor.

Pieprzony głupek potrzebuje dziewczyny, żeby przestać lizać się z każdą dupą, która stanie na jego drodze.

– Taaa… Ten tutaj goguś lizał migdałki jakiejś lafiryndzie i złapał grypę – warczę, odwracając się do niego plecami. – Tak czy owak, zadzwoń. Musimy zrobić plany na Czarny Piątek.
Rozłączam się i wzdycham ciężko. Coś mnie łaskocze w płucach i znienacka dostaję ataku kaszlu. Kaszel w końcu słabnie i jestem w stanie złapać oddech. Spoglądam na Embry’ego.
– Co? – rzuca skrzypiącym głosem, naciągając afgana na oczy.
– Jeśli zachoruję – syczę na niego przez zaciśnięte zęby – skopię ci twoją pieprzoną dupę.

Edward

– Opowiedz mi jakąś historię. – Tłumię ziewnięcie, wyciągając rękę i wsuwam ją za głowę.
– Chyba sobie żartujesz – prycha Leah, spoglądając na mnie.
– Mówię poważnie – odpowiadam, patrząc na nią. Ujmuję jej brodę i przechylam, tak by móc ją pocałować w usta. Przeciągam językiem po dolnej wardze, czerpiąc zadowolenie z dźwięków, które Leah wydaje. Odsuwam się i słyszę jęk frustracji.
– Dręczyciel – syczy pomimo szerokiego uśmiechu.
– Tak – wzdycham, opadając z powrotem na poduszki. – A teraz bierz się za snucie opowieści.
Zrzędzi i wierci się, jakby chciała przyjąć wygodną pozycję.
– Czekam – zawodzę śpiewnie, a ona jęczy głośno.
– Cholera, no dobra – wzdycha ciężko i przyciska policzek do mojej piersi. – Znam jedynie stare legendy i historie, które mama mi opowiadała. Mogłabym ci opowiedzieć o Ptaku Gromu i wielorybie. Och, właściwie znam jedną taką… Nie wiem, czy to faktycznie legenda czy tylko historia, którą moja mama wymyśliła.
– Nieważne, po prostu opowiedz – mówię, pojękując przesadnie.
– Zamknij się – krzyczy i żartobliwie uderza mnie w klatkę piersiową, wywołując mój chichot. – Okej – wzdycha i przesuwa rękę po moim brzuchu, układając ją w okolicy biodra. Robię powolny wydech, gotowy, by się po prostu odprężyć i z przyjemnością słuchać dźwięku jej głosu.
– Dawno temu Q’waeti, zwany też Tym Który Przemienia, przybył do ojczyzny Quileutów i zastał tam jedynie wilki. Więc wziął dwa z nich, samca i samicę, i przemienił je w pierwszych Quileutów.
– Czy ten Kwati przypomina jakieś bóstwo, czy jest Bogiem? – pytam z bolesną świadomością, że kaleczę wymowę.
– Nie – odpowiada oschle, przez co czuję się niekomfortowo.
– Jestem po prostu ciekaw – mówię, wychylając się, by spojrzeć na nią, ale jej ręka naciska na moją klatkę piersiową.
– Pozwól mi w końcu opowiadać – jej głos brzmi inaczej, ma dziwny ton i nagle boję się, że zniszczyłem ten nasz dzień.
Leah bierze głęboki wdech, a ja staram się powstrzymać potrzebę powiedzenia czegoś, choć mam ochotę przepraszać. Zmuszam się do rozluźnienia, gdy kładzie głowę na mojej piersi. W końcu zaczyna ponownie mówić.

– Nosili imiona: Pierwszy i Biegnąca Nocą. Założyli na tych ziemiach rodzinę, polowali i łowili ryby. Mieli wszystko, czego potrzebowali do szczęścia, jednak od czasu do czasu Biegnąca Nocą przypominała sobie, że kiedyś była wilczycą. Nocami wykradała się z osady i biegła przez las. To działo się w czasach, gdy Księżyc lubił szwendać się po krainie. Z historii, które opowiadała mi mama, wynikało, że najwyraźniej był z niego lowelas. Pewnego razu, gdy Biegnąca Nocą mknęła przez las, dostrzegł ją i rzucił się za nią w pogoń. Jednakże była ona bardzo szybka. Nawet Księżyc, który był równie szybki jak jego siostra Wiatr, nie potrafił jej dogonić.
Mimo to za każdym razem, gdy ją widział, nie rezygnował ze ścigania jej, aż do momentu, gdy Biegnąca Nocą go zauważyła i zatrzymała się. „Dlaczego mnie gonisz?” – zapytała go. „Dlaczego biegniesz?” – odparł Księżyc-spryciarz. „Byłam niegdyś wilczycą i biegam, by nie zapomnieć – odpowiedziała. – A więc dlaczego mnie ścigasz?”. „Bo uciekasz” – oświadczył ze swoim olśniewająco białym uśmiechem. „Teraz już nie” – powiedziała Biegnąca Nocą. „Ponieważ cię złapałem” – skwitował Księżyc i wziął ją w ramiona.
To jest moment, w którym mama kontynuowała historię w wersji familijnej. Opowiadała mi, że Księżyc śpiewał Biegnącej Nocą, trzymając ją w objęciach, a jego głos był tak piękny, że nie walczyła, by się wyrwać. Ty i ja wiemy dobrze, że nie tylko śpiewał… Tak czy owak odtąd spotykali się w lesie, noc za nocą bawiąc się w berka i śpiewanie. To znaczy do momentu, w którym Pierwszy zauważył, że coś jest nie tak, bo dość długo zajęło temu tępemu frajerowi zorientowanie się w temacie. Zdecydował się śledzić Biegnącą Nocą podczas jednej z jej ucieczek i szybko dowiedział się o schadzkach z Księżycem.
Naturalnie był wkurzony jej zdradą i ułożył plan zemsty. Udał się do swojego kuzyna Pająka i poprosił, by ten utkał dla niego sieć. Następnie ukrył się w lesie i czekał, aż Księżyc nadejdzie, by spotkać się z jego żoną. Gdy tylko Pierwszy spostrzegł lśnienie białej skóry Księżyca, wypadł z krzaków i schwytał go w sieć utkaną przez Pająka. Potem wrzucił go na niebo, gdzie sieć uwięziła go na zawsze.
Gdy Biegnąca Nocą dowiedziała się, co spotkało jej kochanka, udała się na poszukiwanie Q’waeti. Biegła tak długo i tak daleko, aż w końcu dotarła na kraniec lądu i tam właśnie go znalazła. Spostrzegł, że ma ze sobą tobołek i zapytał ją, co to takiego. Kobieta rozwinęła tobołek, odkrywając małego chłopczyka, Tsata Pititchu. Syn Biegnącej Nocą i Księżyca miał lśniącą, białą skórę ojca i ciemne oczy matki.
Rozżalona i zdesperowana Indianka błagała Q’waeti, żeby ukrył jej dziecko przed zazdrosnym mężem. Q’waeti wziął chłopca i zepchnął go w odmęty rzeki. Gdy malec się wynurzył, miał postać białego wilka. Widząc, że jej dziecko jest bezpieczne, Biegnąca Nocą położyła się na ziemi i umarła. Q’waeti był tak poruszony, że uplótł derkę z jej czarnych włosów i owinął ją wokół Księżyca, a szczątki Biegnącej Nocą rozsypał po niebie, stwarzając gwiazdy.
Po dziś dzień, gdy jest pełnia, można usłyszeć Tsata Pititchu i jego kuzynów, upamiętniających śpiewem tę miłość. Czy coś takiego. – Leah wzdycha i rozluźniona opiera na mnie głowę.

– To było piękne i przytłaczające. – Ziewam i gładzę dłonią jej bark, przyciągając ją do mnie bliżej.
– Nie prosiłeś o szczęśliwe zakończenie – odpowiada, pieszcząc moją skórę oddechem.
– Nie sądziłem, że powinienem – mamroczę, gdy w końcu wyczerpanie przejmuje nade mną władzę.


* Seth tu mówi dokładnie „shuffle off this mortal coil”, co jest wyrażeniem pochodzącym z monologu Hamleta „To be, or not to be”. Różne są tego tłumaczenia. Ja podparłam się tłumaczeniem Wojciecha Bogusławskiego.
** Moi (czyt. mła) – „ja” po francusku.



Rozdział 8


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Wto 9:28, 24 Maj 2011, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 13:25, 11 Sty 2011 Powrót do góry

Dzwoneczku, dzięki za komentarz do fretty, pamiętam, jak mi o niej opowiadałaś, ale chodziło mi o zdjęcie, bo mimo barwnego opisu, chciałam sobie to realnie zwizualizować, jakoś to jajko mi bardziej za omletem przemawia niż toritillami. Wink Nieważne!

Będę komentować tak, jak są ukazywane punkty widzenia, a więc do dzieła:

Bella

Nie pasuje mi taka Bella. Lubię ją, ale nie pasuje mi. Wolę taką odważniejszą i zaradniejszą niż w kanonie, wesołą. Ale biuściasta lady mi nie pasuje za grosz - dałabym jej inne imię i byłoby dobrze, myślę, że autorka za bardzo odeszła od orygianału, zostawiając Belli tylko imię i powiązania rodzinne.
Seth - trudno coś o nim powiedzieć, wolę wilki w wersji hetero, ale zdążyłam się oswoić z takim wizerunkiem Clearwatera dzięki Uwikłanym.

Edward

Kurczę, on ją kocha jak nic. To słodkie, a jednocześnie takie idylliczne, że niestety mało realne. Mnie ominęły te pierwsze śniadania we dwoje, bo rzadko z chłopakiem byliśmy sami podczas naszych początków. Coś tam się działo, ale nie to co tutaj! Ach pozazdrościć. Wink
Wyglądają mi na naprawdę fajną parkę, uzupełniają się poza seksem, a w łóżku dorównują sobie temperamentem!
Ciekawa jestem, co zburzy ten piękny obrazek, bo że będą przeciwności, to jestem prawie pewna.

Demetri

No właśnie, pojawiają się pierwsze sygnały przeciwności i antypatyczne uczucia w stronę Carlisle'a.
Dem jako fetyszysta stóp jest całkiem całkiem, choć ja nie lubię fetyszystów stóp. Wink Nie chciałabym, żeby ktoś wpychał sobie moje palce od nóg do buzi, a potem mnie całował. Wink
Heidi poszła w tango, a chyba miałaby chrapkę na Edka, niezła z niej laska.
No, ale ta cząstka zasiała ziarno niepewności.

Leah

Scena pod prysznicem jest rewelacyjna. Chwila beztroski i zabawy, a potem bardzo sensualne mycie głowy i ta chemia między nimi - jest naprawdę magiczna, jakby byli stworzeni dla siebie, przynajmniej cieleśnie.

Jake

Jake ostry, to mi się podoba. Fajnie wprowadzona retrospekcja i cóż, znów Leah nie odbiera, całkowicie się w tym Edwardzie zapomniała. Wink
Embry jako kobieciarz jest już mi znany, więc uśmiacham się serdecznie na takie jego zobrazowanie. Wink
No i ciekawe, czy coś między Jake'em i Bellą jeszcze będzie. Wprawdzie Wyznania dotyczą Lei, ale nie obraziłabym się na rozwinięcie jakiegoś pobocznego wątku. Wink

A, mam jedno pytanie: co to jest ten afgan, co go Embry na oczy naciąga? Laughing Koc jakiś??

Edward

Przeczytałam, że ten Q’waeti był też zwany Dokibattem (i takiego imienia ja użyłam u siebie jako wezwanie - wiesz w stylu boskiego: Na Jowisza; taka dygresja;))
A legenda była przepiękna, choć wiadomo, że nie wymyślona przez autorkę, za to świetnie wkomponowana i świetnie przetłumaczona, jak zresztą całość rozdziału i opowiadania. Wink
I pięknie wyglądał ich wspólny dzień, i ja osobiście liczę na szczęśliwe zakończenie ich historii, jeśli jest smutne, proszę o ostrzeżenie w odpowiednim momencie, wtedy przestanę czytać. Dość mam dramatów. Wink

Pięknie i czekam na więcej, oczywiście w swoim czasie.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Wto 20:38, 11 Sty 2011 Powrót do góry

Dzwoneczku,
Przypełzłam. I, jak Ci wczoraj pisałam, ten rozdział to częściowo moja bajka. Legenda opowiadana przez Leę była świetna. Pamiętam Twoje rozważania w olbojkach „jak nazwać po polsku dziada, który przemienił wilki w plemię Quiletów” i wybrnęłaś z tego tłumaczenia doskonale. Co do samej legendy to bardzo mi się spodobała. Osobiście jestem fanką wszelkich legend i podań przekazywanych z pokolenia na pokolenie. A ta historia ma i klimat, i wszelkie cechy by stać się świetną opowieścią, którą opowiadają starsi młodszym przy ognisku czy kominku. W dodatku została świetnie wpleciona w fabułę. Bo oto mamy główną bohaterkę – nowoczesną dziewczynę, zgrywającą twardą bitch, która nagle opowiada swojemu partnerowi taką historię. Ta Leah coraz bardziej do mnie przemawia. Nigdy nie sądziłam, że jest tylko owładniętą seksem, zamkniętą w sobie, odgrodzoną twardą skorupą od innych kobietą. Coraz ciekawsza jest jej postać, coraz bardziej złożona, niejednoznaczna i absolutnie interesująca. W tej chwili pod każdym względem.
Jeśli idzie o w końcu pojawiającą się Bellę, to też tu wietrzę jakiś podstęp. Seksbomba z niej może i jest w tym przypadku z wyglądu, ale niekoniecznie w głębi serca. Zaskoczyło mnie to wspomnienie Jake’a o tym ich pierwszym pocałunku. Czyżby???? Ośmielam się głośno myśleć, że autorka coś dla nich jeszcze planuje.
Seth o odmiennej orientacji seksualnej w zasadzie mnie nie zdziwił, mam podobnie jak Pernix, przyzwyczaiłam się do takiego Setha w Uwikłanych – Angie, więc nawet było to dla mnie wręcz naturalne.
A! Zapomniałabym dodać słów kilka o swoim ulubionym Volturi – Demetrim. Uśmiechnęłam się czytając w jaki sposób przedstawiła go autorka. Demetri jest wdzięczną i słabo wykorzystaną w ff-kach postacią, a ten w Conffesions zasługuje zdecydowanie na podwyższoną uwagę.
Dzwonuś, dzięki że tłumaczysz to opowiadanie i przekonałaś mnie – upartego jak muł koziorożca – do przeczytania. Im dalej w las, tym robi się coraz ciekawiej.
Kochana, na dziś już kończę, ale dodam że ten rozdział podziałał na mnie tak, że poczułam ciepełko w okolicy serca. Odnośnie tłumaczenia powiem po raz kolejny – jest doskonałe.
Baja


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin